O Machiavellim - Leo Strauss - ebook + książka

O Machiavellim ebook

Strauss Leo

5,0

Opis

Niccolò Machiavellego i Leo Straussa nie trzeba obszernie przedstawiać. Pierwszy z nich otwiera nowożytną refleksję polityczną przez to, że rozważając to, co polityczne, abstrahuje od kategorii moralnych. Strauss należy z kolei do grona tych dwudziestowiecznych filozofów politycznych, którzy starali się odzyskać dla naszej refleksji politykę w jej starożytnej, klasycznej postaci. Perspektywy reprezentowane przez tych dwóch autorów muszą się spotkać i skonfrontować, jeżeli chcemy zrozumieć Machiavellego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 722

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Biblioteka Teologii Politycznej
Tom 25
komitet naukowy
dr Dariusz Karłowicz (przewodniczący), dr hab. Marek A. Cichocki, dr hab. Dariusz Gawin
tytuł oryginału
Thoughts on Machiavelli
tłumaczenie
prof. dr hab. Piotr Nowak, dr hab. Bartosz Kuźniarz, Michał Filipczuk
redaktor prowadzący
Tomasz Herbich
redaktor naukowy
prof. dr hab. Piotr Nowak
redakcja językowa
Magdalena Łobodzińska
korekta składu
Dariusz Godoś
projekt graficzny
Maciej Masłowski
skład i łamanie
Katarzyna Solecka
projekt okładki
Michał Strachowski, dr Dariusz Karłowicz
zdjęcie na okładce
© Courtesy of Jenny Strauss Clay
współpraca redakcyjna
Joanna Paciorek (dyrektor), Aleksandra Bogucka, Marta Broniewska, Natalia Chruścicka, Małgorzata Czajkowska, Monika Dąbrowska, Karol Grabias, Monika Madej-Wójcik, Mikołaj Marczak, Albert Mazurek, Hanna Nowak, Mikołaj Rajkowski, Izabela Stawicka, Michał Strachowski, Natalia Szerszeń, Adam Talarowski, Krzysztof Wojciechowski
Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Dofinansowano ze środków Instytutu Filozofii Uniwersytetu w Białymstoku
Licensed by The University of Chicago Press, Chicago, Illinois, U.S.A. © 1958 by Leo Strauss. All rights reserved
ISBN 978-83-67065-06-1
Wydanie I
wydawca
Fundacja Świętego Mikołaja,
Redakcja Teologii Politycznej adres korespondencyjny: ul. Koszykowa 24/7, 00-553 WarszawaTel. (48 22) 625 17 14, e-mail: [email protected]
.

Teologia Polityczna istnieje i rozwija swoją działalność dzięki wsparciu życzliwych osób, którym składamy serdeczne podziękowania. Honorowymi Darczyńcami tej książki zostali Bartłomiej Goździewski, Tomasz Małodobry oraz Dorota i Tomasz Zdziebkowscy.

Książka Leo Straussa „O Machiavellim” ukazała się dzięki finansowemu wsparciu naszych Darczyńców. Bez ich hojności działalność środowiska Teologii Politycznej nie byłaby możliwa. Do wydania tej książki przyczyniły się następujące osoby, którym bardzo dziękujemy:

Tomasz Adamowicz, ks. Jan Andrzejczak, Krystyna Antkowiak, Agata Lubochońska-Anusiak i Bartosz Anusiak, ks. dr hab. Przemysław Artemiuk, Rajmund Bacewicz, Emilia i Tomasz Badurkowie, Magdalena Bajer, Adam Bajorski, Michał Balcerzak, Bronisław Baraniecki, Maria Klonowska-Baranowska i Andrzej Baranowski, Bartłomiej Bargiel, Anna Baterowicz, Bożena Begejowicz, Bartosz Biernacki, Czesław Biliński, Jerzy Binkowski, Krzysztof Błędziński, Ewa Bokiniec, Jan Bondyra, dr hab. Karolina Kochańczyk-Bonińska i Piotr Boniński, Łukasz Borda, Jolanta Bortkiewicz, Krzysztof Bożym, Ewa Bubrowiecka, Wojciech Buchner, Marcin Bugaj, Marta Burek, Witold Chałupczak, Andrzej Chlebicki, Aleksander Chłopek, Paweł Chmielewski, Paulina i Piotr Chołdowie, Ewa Choromańska, prof. Marek A. Cichocki, Agata i Michał Cierkońscy, Łukasz Cybula, Jarosław Cymerman, Anna Czepiel, Adam Czepielik, Robert Czernisz, Wojciech Damczyk, Dorota i Piotr Dardzińscy, Wojciech Darkiewicz, Norbert Dawidczyk, Urszula i Dariusz Dąbrowscy, Andrzej Dąbrówka, Dariusz Deka, prof. Dobrochna Dembińska-Siury, Piotr Derejczyk, Andrzej Dębek, Monika Dędys, Grzegorz Diłanian, Paweł Długosz, Michał Domińczak, Filip Doroszewski, ks. Witold Dorsz, Dominika i Krzysztof Drysiowie, Robert Dumnicki, Sebastian Dymski, Róża i Marcin Dziekiewiczowie, Krzysztof Dziewit, Jacek Ebertowski, Jadwiga i Marcin Emilewiczowie, Sławomir Fafiński, Małgorzata Felicka, Małgorzata Fengler, Dariusz Fenikowski, Katarzyna Górska-Fingas i Bartosz Fingas, Anna i Andrzej Fister-Stogowie, Małgorzata Flis, Franciszek Frej, Marcin Gackowski, Marek Gajowy, prof. Magdalena i prof. Dariusz Gawinowie, Włodzimierz Gąsior, Agnieszka Gąska, Andrzej Geneja, Katarzyna i prof. Michał Gieryczowie, Paweł Gieryński, prof. Maria Gintowt-Jankowicz, Joanna, Paweł i Michał Gładyszowie, Adam Gniazdowski, Paweł Gniazdowski, Beniamin Goldys, Dominik Goślicki, Bartłomiej Goździewski, Dariusz Góra, Andrzej Górka, Piotr Grabowiec, Roman Graczyk, Michał Gronkiewicz, Mariusz Grunt, Jolanta Domańska-Gruszka i Mirosław Gruszka, bp prof. Jacek Grzybowski, Artur Gut, Maciej Hajdul, Teresa Hampel, Marcin Har, Janusz Hauzer, Dorota Heck, Katarzyna Górzyńska-Herbich i Tomasz Herbich, Tomasz Herczyk, Leonard Hoffmann, Tomasz Horubała, Leszek Hoszko, Andrzej Iwaniuk, Tomasz Iwasiów, Mariusz Janiszewski, Adam Jankowski, Krzysztof Jastrzębski, Maciej Jesionkiewicz, Ziemowit Jóźwik, Barbara Jurczyszyn, Ludwik Jurek, Andrzej Jurewicz, Roman Kaczmarek, Wojciech Kaczor, Zbigniew Kadłubek, Joanna Kalinowska, Jan Kałuża, Łukasz Kamiński, Natalia Karcz-Kaczkowska, Anna i Dariusz Kardasiowie, Ewa i Dariusz Karłowiczowie, Zofia i Janusz Karłowiczowie, Andrzej Karpiński, Mateusz Kaszowski, Marek Kempski, Mateusz Kędzierski, Katarzyna Kępa, Patrycjusz Kisła, Kacper Kita, Andrzej Klamut, Krzysztof Klein, Jerzy Knopik, Grzegorz Kociuba, Róża i Jerzy Kogutowie, Tomasz Kołakowski, Marek Kołosowski, Magdalena i Artur Komorowscy, Jędrzej Kondek, Marek Korczyński, prof. Jacek Koronacki, Agnieszka Kowalczyk, Justyna i Paweł Kowalowie, Stanisław Kowolik, Maciej Kozakiewicz, Andrzej Kozicki, Jarosław Kozioł, Joanna Kozioł, Wojciech Koziorowski, Konrad Kozłowski, Małgorzata Krajewska, Anna Królikowska, Kamil Kruszewski, Magdalena Krzemińska, Katarzyna Krzyżanowska, Justyna Kubiak, Maciej Kubicki, Dariusz Kucia, Alicja Kujawa, Rafał Kuks, prof. Alicja Kulecka, Michał Kulisz, Marek Kunecki, Joanna Kurasz, Adam Kurek, Wojciech Kuźniar, Jolanta Kwapisz, Anna Kwiatkowska, Mikołaj Kwiatkowski, Katarzyna Kwinta, Rafał Langda, Wojciech Langer, Michał Laskowski, Monica Georgii-Lassak i Franz Lassak, Adam Lausch-Hołubowicz, Beata Lechowicz, Tomasz Lechowski, prof. Ryszard Legutko, Jacek Lepiarz, Ewa Malczewska-Lis i Jakub Lis, Grzegorz Lizurej, prof. Anna Łabno, Jarosław Łaguna, Wiesław Łatała, Mikołaj Łebkowski, Tomasz Łukasiuk, Witold J. Łukaszewski, Konrad Łyś, Tomasz i Niamh Machurowie, Agnieszka Madej, Grażyna Majdykowska, Dariusz Makać, Julia Malinowska, Jerzy Malinowski, Szymon Małecki, Tomasz Małodobry, Maciej Manikowski, Seweryn Marek, Joanna i Zbigniew Markiewiczowie, Wojciech Marzec, Aleksandra i Ignacy Masny, Andrzej Mazanek, Marzena Mazur, Michał Mazur, Marcin Melzacki, Łukasz Mężyk, Jacek Miękisz, Paweł Mikołajczyk, Agnieszka Mikułowska-Krupska, Wiesław Milczarczyk, Przemysław Milczek, Łukasz Młyńczyk, Grażyna Mozol, Aneta i Marcin Mrówkowie, Zofia Nachiło-Morbiato, Anna Niebielska, Adam Niedźwiecki, Irena i Jakub Nowakowscy, Sławomir Nowotny, Tomasz Ociepka, Marcin Ogórek, Luiza i Radosław Oklesińscy, Adam Orzech, Przemysław Osękowski, Marek Ostafiński, Joanna i Jakub Paciorkowie, Artur Paczkowski, Antoni Panfil, ks. prof. Tadeusz Panuś, Ewa i Jarosław Paradowscy, Jan Pawelec, Waldemar Pawłowski, Maria Peisert, Ivan Perkovic, Ewa Perskawiec, Barbara Piechowska, Filip Piestrzeniewicz, Maria Pietrzak, Stanisław Piskorz, dr hab. Olga Płaszczewska, prof. Henryk Podbielski, Michał Popiel, Kamil Poplata, Elżbieta Sowińska-Przepiera i Stefan Przepiera, Paweł Przychodzeń, Halina i Dariusz Radziszewscy, Maciej Ramus, Małgorzata Rawa, Piotr Remiszewski, Izabela August-Reza i Mariusz Reza, Marcin Ręgorowicz, Sławomir Rogowski, Bożena Rojek, prof. Zofia Rosińska, Sabina i Damian Rowińscy, Marzena Różańska, Bartosz Rumak, Wanda Rutkowska, Dorota i Grzegorz Rzeźnikowie, Ewa i Michał Rżysko, Mirosława i Adam Sabudowie, Paweł Sadłowski, Tadeusz Salij, Mariusz Sarkan, Jacek Sawicki, Marcin Sendera, Adam Sędziwy, Ludwik Siembab, ks. Adrian Sikora, Danuta i Jacek Silscy, Jacek Siński, Adam Skutnik, Marcin Sławeta, Bożena Sławińska, Marcin Sławiński, Maciej Sokołowski, Arkadiusz Solarz, Liliana Sonik, Małgorzata Sosińska, Dariusz Sosiński, Roman Marek Sosnowski, Jacek Staniaszek, Bohdan Stankiewicz, Stanisław Starnawski, ks. Jacek Stawik, prof. Zbigniew Stawrowski, Marcin Stefaniuk, Barbara Suchorowska-Włodarczyk, Mariusz Sulkowski, Agata Supińska, Anna Susicka, Marcin Sychowski, Robert Szalewicz-Szalegiejew, Tadeusz Szawiel, Konrad Szczebiot, Andrzej Szczepanik, Agnieszka i Mateusz Szczurkowie, Anita i Michał Szczurowscy, Anna Szeliga, Paweł Szeliga, Natalia i Emil Szerszeniowie, Piotr Szlagowski, Tomasz Szocik, Maria Szołomicka-Gerlicz, Tomasz Szopa, Bogumiła Szponar, Tadeusz Szwachła, Jan Szwechowicz, Emilia i Krzysztof Szyprowscy, Cezariusz Ścisiński, Marcin Śrama, Maria i Mateusz Środoniowie, Jan Świątek, Zbigniew Świerczyński, Tomasz Tęsny, prof. Ewa Thompson, Beata Tim, Wojciech Tomczyk, Maciej Tomecki, Krystian Trzciński, Adam Tychowski, Artur Tyński, Magdalena i Paweł Ukielscy, Agnieszka Uklańska, Wojciech Uliński, Urszula i Andrzej Wacławczykowie, Elżbieta i Jan Walewscy, Elżbieta Wąsak-Złotkiewicz, Paweł Wąsik, Maciej Wereski, Wojciech Widłak, Jolanta Wiech, Bogusław Wieczorek, Łukasz Wieszczeczyński, Michał Więcław, Maria Wilczek, Piotr Winnicki, Jan Witkowski, Krzysztof Witkowski, Krzysztof Wojciechowski, Dawid Wojcieszek, Włodzimierz Wolny, Piotr Woyke, Teresa Woźniak, Roman Wyborski, Wanda Wydżga-Rak, Witold Wyglendowski, Zbigniew Zagrodzki, Ewa Zając, Kalina Zalewska, Bartosz Zalewski, Krzysztof Zanussi, Grzegorz Zarzeczny, Dyzma Zawadzki, Sławomir Ząbek, Dorota i Tomasz Zdziebkowscy, Zgromadzenie Księży Marianów Elbląg, Marta Zielińska, Eligiusz Ziółkowski, Witold Żórański, Dorota i prof. Tomasz Żyro.

Dziękujemy także wszystkim Anonimowym Darczyńcom, którzy poprzez swoje wpłaty przyczynili się do wydania tej książki.

Dziękujemy również Markowi Kołodziejowi, Antoniemu Plucie, Pawłowi Trzciąkowskiemu, Mateuszowi Wąsowskiemu, Michałowi Wojtczykowi i Kindze Zając, którzy poprzez swoją pomoc wsparli wydanie tej książki.

Wprowadzenie

Nikogo nie zaskoczymy, co najwyżej narazimy się na pobłażanie lub niegroźną śmieszność, kiedy wyznamy, że jesteśmy zwolennikami konwencjonalnego i staromodnego stanowiska uznającego Machiavellego za nauczyciela zła. Jak bowiem inaczej nazwać człowieka, który jest autorem następujących zaleceń: książęta powinni eksterminować rodziny władców, jeśli chcą bezpiecznie przejąć ich ziemie; winni oni mordować swoich przeciwników zamiast konfiskować ich własność, wszak ludzie obrabowani, w przeciwieństwie do martwych, mogą planować zemstę; ludzie łatwiej puszczają w zapomnienie zabójstwo ojców niż utratę patrymonium; rzeczywista hojność polega na skąpstwie w dysponowaniu naszą własnością i szczodrości w dysponowaniu cudzą; to nie cnota, ale rozsądne gospodarowanie cnotą i występkiem prowadzi do szczęścia; wszystkie krzywdy należy wyrządzać jednocześnie, ponieważ im krócej się ich doświadcza, tym mniejsze wywołują cierpienie, natomiast korzyściami należy obdzielać stopniowo, by mocniej można było je odczuć; zwycięski generał, który obawia się, że książę stosownie go nie nagrodzi, może ukarać go za tę niewdzięczność wszczęciem rebelii; jeśli trzeba dokonać wyboru między wyrządzaniem ciężkich i lekkich krzywd, należy wybrać ciężkie; nie powinno się mówić do osoby, którą zamierzamy zabić: „Podaj mi swoją broń, zamierzam cię zabić”, a jedynie: „Podaj mi swoją broń”, ponieważ gdy znajdzie się ona w naszym ręku, możemy ten zamiar wprowadzić w życie. Jeśli prawdą jest, że tylko człowiek niegodziwy posuwa się do nauczania prawideł społecznej i prywatnej gangsterki, musimy uznać, że Machiavelli był człowiekiem niegodziwym.

Machiavelli nie był pierwszym, który głosił tego rodzaju poglądy. Stanowią one jeden z tych wariantów myśli i praktyki politycznej, które pojawiły się równolegle z samą wspólnotą polityczną. Machiavelli jest wszakże jedynym filozofem, który użyczył temu sposobowi myślenia i działania autorytetu własnego nazwiska – do tego stopnia, że jest ono zawarte w potocznej nazwie tego sposobu. Machiavellego otacza sława klasyka zła w myśli i praktyce politycznej. Kalikles i Trazymach, którzy wyłożyli tę doktrynę za zamkniętymi drzwiami, są bohaterami Platona, natomiast ateńscy ambasadorzy głoszący te same poglądy na wyspie Melos – pod nieobecność zwykłych ludzi, są postaciami z Tukidydesa. Niemoralną doktrynę, którą starożytni pisarze przekazywali w ukryciu i z wyczuwalnym wstrętem, Machiavelli głosi jawnie i bez ogródek. Rzeczy bulwersujące, o których pisarze starożytni opowiadali ustami swoich bohaterów, mówi on w pierwszej osobie[1]. Tylko Machiavelli ośmielił się nadać doktrynie zła postać książki i ogłosić ją pod własnym imieniem.

Jednak bez względu na to, jak bardzo trafny jest ów prosty i staromodny werdykt, nie jest on wyczerpujący. Jego słabość częściowo usprawiedliwia bardziej wyrafinowane poglądy głoszone przez współczesnych uczonych. Machiavelli, jak słyszymy, nie tylko nie był niegodziwym nauczycielem zła, lecz bliżej mu do gorącego patrioty, naukowego badacza społeczeństwa, albo do jednego i drugiego jednocześnie. Niewykluczone jednak, że badacze współcześni mylą się znacznie bardziej niż dawni, a to, co im umyka, jest ważniejsze niż to, czego nie uwzględniają uczeni prostolinijni i staromodni – choć możliwa jest również sytuacja, gdy kwestia pominięta przez myślicieli wyrafinowanych jest błędnie przedstawiana i mylnie interpretowana przez uczonych odznaczających się szlachetną prostotą. Nie byłby to jedyny przypadek, gdy „mała filozofia”[2] jest źródłem błędów, na które odporna jest niefilozoficzna większość.

Nazywanie Machiavellego patriotą wprowadza w błąd. Jest on patriotą szczególnego rodzaju: bardziej obchodzi go zbawienie ojczyzny niż własnej duszy. Dlatego jego patriotyzm zakłada głęboką refleksję nad jednym i drugim. To właśnie ten namysł, a nie patriotyzm, stanowi istotę jego myśli i źródło jego sławy, jak również powód, dla którego Machiavelli stał się nauczycielem tak wielu osób. Substancja jego myśli nie jest florencka czy nawet włoska, lecz uniwersalna. Zachowuje ona ważność – i taki przyświeca jej zamiar – bez względu na czas i miejsce. Nazywanie Machiavellego uczonym jest równie mylące jak nazywanie go patriotą. Naukowy badacz społeczeństwa nie odczuwa potrzeby bądź nie potrafi głosić sądów wartościujących, podczas gdy w dziełach Machiavellego jest ich pełno. Jego analiza społeczeństwa ma charakter normatywny.

Ale nawet jeśli mielibyśmy przyznać, że Machiavelli był patriotą lub uczonym, nie oznacza to, że musimy odrzucić pogląd uznający go za nauczyciela zła. Patriotyzm w rozumieniu Machiavellego jest zbiorowym egoizmem. Obojętność wobec różnicy między dobrem a złem mająca źródło w przywiązaniu do własnego kraju nie jest tak odstręczająca jak obojętność na tę różnicę, kiedy wynika ona wyłącznie ze skupienia na własnej wygodzie lub wielkości. Z tego samego powodu jest ona jednak bardziej zwodnicza, a tym samym niebezpieczna. Patriotyzm stanowi jedną z odmian miłości do tego, co własne. Miłość do tego, co własne, jest niższa od miłości do tego, co zarazem własne i dobre. Dlatego miłość do tego, co własne, na ogół prowadzi do troski, by to było dobre lub żeby odpowiadało wymogom słuszności. Usprawiedliwianie koszmarnych zaleceń Machiavellego jego patriotyzmem oznacza, że dostrzegamy cnoty patriotyzmu, pozostając ślepymi na sprawy od niego wyższe, a także na to, co nakłada na patriotyzm ograniczenia i wyznacza jego ramy. Podkreślając patriotyzm Machiavellego, nie usuwamy pozorów zła, lecz relatywizujemy zło rzeczywiste.

Natomiast co do „naukowego” badania społeczeństwa, które jego liczni adepci wywodzą od Machiavellego, to jego źródłem jest abstrahowanie od kategorii moralnych, jakimi kierujemy się jako obywatele i istoty ludzkie. Warunkiem koniecznym „naukowości” staje się wówczas moralna tępota. Nie jest ona tym samym co moralne zepsucie, z pewnością jednak je potęguje. W przypadku ludzi mniejszego formatu nietrudno upatrywać źródeł tego rodzaju tępoty w niedostatkach intelektu. To łaskawe wyjaśnienie nie sprawdza się w przypadku Machiavellego. Był on zbyt przenikliwy, by nie zdawać sobie sprawy z tego, co robi, i zbyt otwarty, by ukrywać to przed swoimi rozumnymi przyjaciółmi.

Nie wahamy się twierdzić wzorem wielu naszych poprzedników – dalej zaś postaramy się tego dowieść – że nauczanie Machiavellego jest sprzeczne z religią i moralnością. Znamy argumenty zwolenników tezy przeciwnej, podważamy jednak interpretację materiału dowodowego, na który się powołują. Pomijając wszystkie inne kwestie, uważamy, że dochodzą oni do swoich wniosków zbyt szybko. Ich zdaniem Machiavelli bronił religii, ponieważ zwracał uwagę na jej nieodzowność i użyteczność. Badacze ci nie dostrzegają jednak, że pochwała religii jest u Machiavellego tylko rewersem czegoś, co można prowizorycznie określić mianem jego całkowitej obojętności na prawdę religii. Pomyłkę tę można zrozumieć, wszak sami ci myśliciele z reguły widzą w religii jedynie ważny obszar życia społecznego lub zgoła barwny i nieszkodliwy folklor – wtórują im zaś wszyscy ci autentycznie religijni ludzie, którzy czerpią satysfakcję z wszystkiego, z czego religia, jak się wydaje, może odnieść korzyść. Zatem błędna interpretacja stanowiska Machiavellego w kwestii religii i moralności wynika z przyjęcia jego nauk. Wielu badaczy nie dostrzega zła jego myśli, ponieważ są jej dziedzicami – oni, lub zapomniani nauczyciele ich nauczycieli, zostali przez Machiavellego skażeni.

Dostrzeżenie prawdziwej natury myśli Machiavellego jest niemożliwe, jeśli nie zdołamy wyzwolić się spod jego wpływu. Oznacza to w praktyce, że nie można dostrzec prawdziwej natury myśli Machiavellego, jeśli nie uda nam się ożywić w sobie przednowożytnej tradycji Zachodu – zarówno biblijnej, jak i klasycznej. Nie można patrzeć z dzisiejszego punktu widzenia na oswojonego Machiavellego, będącego jednym z nas, a więc kimś nieomal dobrym. Trudno w ten sposób nawet o poznanie historyczne. Aby oddać Machiavellemu sprawiedliwość, należy raczej spojrzeć na jego nieoczekiwane i zaskakujące pojawienie się – na osobliwe nowatorstwo tej postaci – z perspektywy przednowożytnej. Machiavelli znał myśl przednowożytną. Znajdowała się ona przed nim. Nie mógł znać myśli współczesnej. Do jej powstania doszło, by tak rzec, za jego plecami.

Twierdzimy zatem, że stanowisko tradycyjne góruje nad dominującymi obecnie, wyrafinowanymi interpretacjami myśli Machiavellego, choć nie jest ono wystarczające. Przypisując jego nauczaniu cechę diaboliczności, a w samym Machiavellim widząc diabła, musimy pamiętać o głębokiej prawdzie teologicznej, zgodnie z którą diabeł jest upadłym aniołem. Diaboliczny charakter myśli Machiavellego opiera się zatem na wypaczonym szlachectwie wyższego porządku. Dostrzegał je Marlowe, przypisując Machiavellemu następującą sentencję: „Twierdzę, że jedynym grzechem jest głupota”. Sąd Marlowe’a ma źródło w tym, co Machiavelli – w listach dedykacyjnych do obu swoich wielkich dzieł – uznaje za swoją największą zaletę. Sympatyzujemy z prostolinijną lekturą Machiavellego nie tylko ze względu na cechujący ją zdrowy rozsądek, ale przede wszystkim dlatego, że pozwala ona zachować wrażliwość na to, co w Machiavellim naprawdę godne podziwu: zuchwałość myśli, wizjonerski rozmach, elegancką subtelność języka. Do zrozumienia istoty myśli Makiawela nie prowadzi odrzucenie lub pogardliwa wyższość wobec tradycyjnej interpretacji, lecz uważne wznoszenie się ponad nią. Nic nie chroni przed zrozumieniem skuteczniej niż uznanie pewnych spraw za oczywiste lub zgoła pogardzanie tym, co bezsporne i widoczne na powierzchni. Problem, który pojawia się na powierzchni rzeczy – i nie ma go nigdzie indziej – stanowi jej prawdziwą istotę.

Istnieją dobre powody, by zająć się Machiavellim w ramach wykładów Walgreena. Stany Zjednoczone można bowiem uznać za jedyne państwo, które powstało w jawnej opozycji do sformułowanych przez niego zasad. Machiavelli twierdził, że założyciel najbardziej znanej republiki na świecie był ojcobójcą: fundamentem wielkości politycznej jest z konieczności zbrodnia. Jeśli wierzyć Thomasowi Paine’owi, wszystkie rządy Starego Świata pasują do tego opisu. Zrodziły je podbój i tyrania. Jednak „z niepodległością Ameryki wiąże się rewolucja w zakresie zasad i praktyk władzy”. Stany Zjednoczone stoją na fundamencie wolności i sprawiedliwości. „Rządy zbudowane na doktrynie moralnej, systemie powszechnego pokoju oraz nienaruszalnych i dziedzicznych prawach człowieka poruszają się dziś z zachodu na wschód w szybszym tempie, niż rządy miecza poruszały się ze wschodu na zachód”[3]. Sąd ten jest wciąż aktualny. Stany Zjednoczone nie mają już monopolu na wolność, w dalszym ciągu stanowią jednak jej bastion. Korzenie współczesnej tyranii tkwią zaś w myśli Machiavellego, w wyznawanym przez niego poglądzie, że cel uświęca środki. Jeśli się przyjmie, że amerykańska rzeczywistość jest nierozerwalnie związana z amerykańskimi ideałami, jej zrozumienie wymagać będzie poznania makiawelizmu, który stanowi jej przeciwieństwo.

Pamiętajmy jednak, że cały ten problem jest bardziej złożony, niż to wynika z opisu Paine’a i jego zwolenników. Machiavelli powiedziałby, że Ameryka nie zawdzięcza swojej wielkości jedynie tradycyjnej obronie ideałów wolności i sprawiedliwości, lecz również okazjonalnemu ich ignorowaniu. Nie obawiałby się przewrotnej interpretacji zakupu Luizjany[4] i losu czerwonoskórych Indian. Uznałby tego rodzaju fakty za kolejny dowód, że wielkie i wspaniałe społeczeństwa nie mogą istnieć bez jakiegoś odpowiednika mordu Romulusa na Remusie. Trudność ta zmusza do jeszcze dokładniejszego namysłu nad sensem tej jego zasadniczej myśli.

Mogłoby się wydawać, że czynimy Machiavellego klasycznym przedstawicielem jednego z dwóch podstawowych nurtów myśli politycznej. Faktem jest, że założyliśmy tu istnienie fundamentalnej alternatywy, trwałej lub zgoła wpisanej w naturę człowieka. To założenie często się dziś kwestionuje. Wiele osób twierdzi obecnie, że nie ma trwałych problemów, a tym samym nie istnieją fundamentalne alternatywy. Ich zdaniem sama myśl Machiavellego stanowi znakomitą ilustrację tego przekonania: jego przedmiot jest nowy; różni się zasadniczo od problemów podejmowanych przez wcześniejszą myśl polityczną. Jeśli odpowiednio tę tezę rozwinąć, nie jest ona bezpodstawna. Postawiona niewłaściwie dowodzi wszakże tylko tego, że do problemów fundamentalnych nie dochodzi się tak łatwo, jak się to niektórym osobom wydaje, lub że problemy te nie są przedmiotem analizy wszystkich filozofów politycznych. Ostatecznym celem podjętego przez nas studium krytycznego myśli Makiawela jest próba nadania tym problemom nowej aktualności.

Rozdział I

Dwoisty charakter nauczania Machiavellego

Machiavelli wyłożył swoją myśl polityczną w dwóch pracach, Księciu i Rozważaniach nad pierwszym dziesięcioksięgiem Historii Rzymu Liwiusza. Również myśl polityczna Platona jest tematem dwóch dzieł, Państwa i Praw. Platon nie pozostawił jednak wątpliwości, że tematyka Praw jest podrzędna wobec problematyki Państwa i że to drugie jest dziełem podstawowym. Hobbes poszedł dalej, przedstawiając swoją myśl polityczną w trzech książkach. Łatwo jednak zauważyć, że stanowią one efekt trzech kolejnych prób wyłożenia tej samej doktryny. Przypadek dwóch dzieł Machiavellego jest inny. Łącząca je relacja nie jest jasna.

Na początku Księcia Machiavelli dzieli wszystkie państwa na dwie klasy: republiki i księstwa. Tytuł, dedykacja i nagłówki rozdziałów sugerują, że książka traktuje o księstwach. Machiavelli stwierdza wprost, że będzie zajmował się wyłącznie księstwami, a nie republikami, ponieważ o tych ostatnich pisał już obszernie gdzie indziej[1]. Wzmianka na temat pracy poświęconej republikom pasuje do Rozważań i nie odpowiada żadnej innej ocalałej pracy Machiavellego ani też żadnej z tych, o których wiadomo, że powstały w całości lub we fragmentach. Wydaje się zatem, że relację między obiema książkami można ująć w następujący sposób: Książę traktuje o księstwach, a Rozważania o republikach.

Ale gdyby sprawa była tak prosta, dlaczego Machiavelli nie zatytułował drugiej z tych książek po prostu De Republica? Jednym z powodów może być to, że republiki nie były wówczas w cenie ani we Florencji, ani we Włoszech, ani nigdzie indziej na świecie. Księstwa rosły w siłę; republiki, ogólnie rzecz biorąc, znajdowały się w odwrocie. Machiavelli miał wokół siebie takie wzorce władzy książęcej jak Cezar Borgia czy Ferdynand Aragoński. Modelem władzy republikańskiej pozostawał starożytny Rzym[2]. Z tego powodu w Księciu dominują przykłady nowożytne, a w Rozważaniach antyczne[3]. Z tego powodu Książę kończy się czy też kulminuje żarliwym wezwaniem do działania – Machiavelli wzywa współczesnego mu włoskiego księcia do wyzwolenia Włoch spod władzy barbarzyńców – natomiast zakończenie Rozważań jest dziwnie beznamiętne. Krótko mówiąc, relację między obiema książkami można wstępnie opisać w kategoriach odmiennej tematyki.

Szybko musimy jednak ten opis uściślić. Nie jest prawdą, że Machiavelli uważał republikę za przeżytek. Napisał Rozważania, aby zachęcić do wzorowania się na starożytnych republikach. W bliższej lub dalszej przyszłości liczył na odrodzenie się ducha starożytnego republikanizmu[4]. Faktu, że Machiavelli napisał Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem Historii Rzymu Liwiusza, a nie De Republica, nie da się zatem wyjaśnić jego niewiarą w republikańską przyszłość. Co więcej, Rozważania z pewnością traktują zarówno o republikach, jak i o księstwach. Deklarowanym celem książki jest stworzenie gruntu do naśladowania nie tylko starożytnych republik, ale również królestw[5]. W Księciu pojawiają się liczne wzmianki na temat republik. Machiavelli zachęca książąt, by uczynili republikę rzymską wzorem dla swojej polityki zagranicznej i wojska[6]. Niuanse te znikają, gdy uzna się, że Książę mówi przede wszystkim o księstwach, a Rozważania przede wszystkim o republikach. Precyzyjniejsze jest twierdzenie, że w Księciu Machiavelli pisze z punktu widzenia księcia, podczas gdy różnorodne kwestie podejmowane przez niego w Rozważaniach ujmowane są zarówno z perspektywy księcia, jak i republiki. Prowadzi to do wniosku, że Rozważania zawierają całość myśli politycznej Machiavellego, Książę zaś opisuje jej część, a być może jedynie wybraną kwestię. Rodzi się zatem pokusa, by uznać Rozważania za dzieło ważniejsze. Współcześnie ta interpretacja wydaje się dominująca. Ze wspomnianego powodu jest to stanowisko lepsze od podglądu głoszącego, że różnica między tymi dziełami odpowiada wprost rozróżnieniu na księstwa i republiki. Zarazem jest to interpretacja gorsza, ponieważ wykracza poza to, co pisze sam Machiavelli. Relacja między jego dziełami pozostaje zatem niejasna.

Aby ją wyostrzyć, wróćmy raz jeszcze na powierzchnię, do praźródła. Obie książki poprzedzone są listami dedykacyjnymi. W liście dedykacyjnym do Księcia Machiavelli mówi, że jego książka zawiera wszystko to, czego nauczył się sam lub od innych, a więc całość jego wiedzy. W liście dedykacyjnym z Rozważań stwierdza, że zawierają one wszystko, czego udało mu się dowiedzieć o sprawach świata. Nie można zatem twierdzić, że książki różnią się pod względem tematyki. Zakres Księcia jest równie szeroki jak Rozważań: obie książki zawierają całość wiedzy, jaką dysponuje Machiavelli. Dodajmy, że mówi on w ten sposób tylko o Księciu i Rozważaniach, o czym przekonują listy dedykacyjne zamieszczone w innych jego dziełach.

Na podstawie mglistej wzmianki z listu dedykacyjnego do Rozważań można dojść do wniosku, że Machiavelli ogranicza swoją wiedzę do „spraw tego świata”. Znajomość spraw tego świata jest czym innym niż wiedza książkowa oraz znajomość zjawisk przyrodzonych i nadprzyrodzonych. W pewnym miejscu Machiavelli zdaje się wprost odżegnywać od znajomości spraw naturalnych i nadnaturalnych. Przeciwstawia on w szczególności sprawy tego świata „fortunie i Bogu” oraz „niebu”; są one tym samym co res humanae, rzeczy bądź sprawy ludzkie. Machiavelli posługuje się również zwrotem „uczynki świata”. Sprawy świata nie składają się jednak wyłącznie z uczynków. Państwa i religie, a także „ciała złożone”, różne od „ciał prostych” (naturalnych), również należą do spraw tego świata. Ktoś powiedział o Florentczykach, że sprawy ziemskie są im obce. W kazaniach Savonaroli roi się od oskarżeń i inwektyw przeciwko światowej mądrości. Machiavelli, przeciwnie, pragnie uczynić swoich czytelników „lepszymi znawcami świata”[7]. Sprawy ziemskie należy oczywiście odróżnić od niebiańskich. Lub dokładniej, jako sprawy „tego świata” nie są one tym samym co sprawy „innego świata”[8]. W liście dedykacyjnym do Księcia Machiavelli nie mówi o sprawach świata, lecz o sprawach nowożytnych i starożytnych. Świat się zmienia, dlatego sprawy nowożytne różnią się od starożytnych. Wyrażenie „sprawy świata” jest bardziej pojemne niż określenie „sprawy starożytne i nowożytne”, wszak rozróżnienie na starożytność i nowożytność nie obejmuje wszystkiego. Jak stwierdza Machiavelli w dedykacji do Księcia, istnieje „natura książąt” i „natura ludów”. Obie są niezmienne. Obok „natury” wspólnej wszystkim ludziom, istnieją więc również naturalne cechy narodów, naturalne skłonności, naturalne konieczności, z którymi badacz spraw ludzkich musi być gruntownie obeznany. Nie negując politycznego znaczenia cudów, jest rzeczą przynajmniej pożądaną, aby mężowie stanu, a zatem również a fortiori ich nauczyciele, byli „znawcami spraw naturalnych”, które nie zawsze odnoszą się jedynie do natury ludzkiej[9]. Wiedza Machiavellego obejmuje zatem nie tylko zmienne „sprawy świata”, ale również sam ów niezmienny „świat”. Machiavelli wie, że niebo, słońce, żywioły i człowiek podlegają stałym prawom ruchu, przenika je niezmienny porządek i moc. Wie, że sprawy świata trzymają się kursu nadanego im przez niebo z taką konsekwencją, że w dowolnej epoce zachowują fundamentalną więź ze starożytnością. W pewnym sensie Machiavelli posiada zatem znajomość „wszystkich rzeczy naturalnych”. Nie mógłby wiedzieć, że ład wszystkich spraw świata zależy od nieba, jeśli nie miałby jakiegoś wglądu w jego naturę. Nie mógłby poznać ciał złożonych, gdyby nie wiedział czegoś na temat prostych. Prawdą jest, że źródłem jego wiedzy na temat ciał prostych są między innymi lekarze, a tego, co wie o ciałach złożonych, dowiedział się sam. Nie zmienia to jednak faktu, że posiada on wiedzę zarówno na temat ciał prostych, jak i złożonych. Sprawy świata w ten czy inny sposób zależą od fortuny i Boga. Dlatego Machiavelli czuje się w obowiązku prześledzić charakter tej zależności i zająć w tej sprawie stanowisko – tak jak czuje się zobowiązany stwierdzić, czy świat, to znaczy widzialny wszechświat, został stworzony, czy jest wieczny[10]. Jego sąd w tego rodzaju kwestiach nie opiera się na czyimś nauczaniu bądź na ówczesnej wiedzy naukowej, jak w przypadku ciał prostych. Odczuwa on potrzebę wypracowania własnego sądu. Ostatecznie niełatwo jest zatem wytyczyć precyzyjne granice znajomości „spraw tego świata” przez Machiavellego. Z pewnością byłoby rzeczą nierozważną zakładać, że ogranicza się ona do wąsko rozumianej polityki i wojskowości. Sensowniejsze jest twierdzenie, że jego wiedza, a tym samym nauczanie w Księciu i Rozważaniach, obejmuje wszystko. Innymi słowy, rozsądnie jest zakładać, że w obu książkach nie porusza on jedynie tematów mogących okazać się istotnymi dla zrozumienia spraw, które jednoznacznie wykluczył on z obszaru polityki. Jest tylko jeden temat, którego analizę Machiavelli odrzuca explicite: „Roztrząsanie niebezpieczeństw, na jakie naraża się ten, kto bierze na swe barki kierownictwo przedsięwzięciem nowym, w którym uczestniczy wielu ludzi, oraz rozważanie trudności związanych z wykonaniem tego przedsięwzięcia i z utrwaleniem jego osiągnięć zbyt długą i zbyt trudną okazałoby się tu sprawą. Obiecuję sobie zatem omówić ją w innym miejscu [...]”[11]. Wszystkie inne istotne wątki nie są zatem sprawą na tyle długą i trudną, by jej nie poruszyć. Należy więc uznać, że wszystkie istotne wątki – nawet jeśli tylko pobieżnie i aluzyjnie – zostały poruszone w obu omawianych dziełach. Wniosek ten nie stoi w sprzeczności z faktem, że większa część obu dzieł jest w oczywisty sposób poświęcona polityce w wąskim znaczeniu: od Sokratesa wiemy, że sprawy polityczne lub sprawy ludzkie stanowią klucz do wszelkiej wiedzy.

Aby zrozumieć, w jaki sposób Machiavelli jest w stanie zająć się „wszystkim” w każdej z tych książek, wystarczy pamiętać o ich tematyce. Motywem przewodnim Księcia jest nowy książę. Spośród nowych książąt najważniejsi są zaś założyciele społeczeństw. Analizując postać nowego księcia, Machiavelli zastanawia się nad fundamentami wszystkich społeczeństw bez względu na to, czy mają one charakter czysto polityczny, czy polityczno-religijny. Wątkiem przewodnim Rozważań jest możliwość i sensowność rehabilitacji starożytnej cnoty. Machiavelli nie może tego problemu rozstrzygnąć, nie podejmując całej kwestii stosunku antyku do nowożytności, w tym tematu pogaństwa i Biblii.

Jeśli obu książek nie da się od siebie odróżnić wyraźnie na podstawie tematyki, musimy się zastanowić, czy zasadniczo nie różnią się one ze względu na punkt widzenia. Listy dedykacyjne informują nas o adresatach obu książek, o cechach ludzi, do których „spośród wszystkich innych”[12] są one skierowane. Listy dedykacyjne stanowiły zwyczajową praktykę. Ludziom niezwykłym wolno jednak nadawać zwykłej praktyce niezwykłe znaczenie. Adresatem Księcia jest książę; adresatami Rozważań są dwaj młodzi ludzie bez funkcji politycznych. Na pierwszy rzut oka treścią Księcia jest wiedza Machiavellego przedstawiona z punktu widzenia władcy. Z kolei treścią Rozważań jest jego wiedza przedstawiona z perspektywy republikańskiej. Można by zatem sądzić, że Machiavelli jest wyrafinowanym inżynierem politycznym, który bez żadnych uprzedzeń doradza książętom, w jaki sposób utrzymać i poszerzyć władzę książęcą, a także doradza republikanom, w jaki sposób ustanowić i rozwijać republikański model życia. Dedykując Księcia księciu, a Rozważania prywatnym obywatelom, byłby on zatem odległym protoplastą politologa, który w niedalekiej przyszłości mógłby zadedykować traktat o liberalnej demokracji następcy prezydenta Eisenhowera, traktat o komunizmie zaś następcy premiera Bułganina. Machiavelli nie jest wszakże uczonym tego typu. Nie starał się on być neutralny w sprawach, których zrozumienie wyklucza neutralność. Jako analityk społeczeństwa na ogół wyżej stawiał republiki od monarchii. Poza tym nie jest prawdą, że w Rozważaniach ogranicza się do republikańskiego punktu widzenia. W wielu miejscach rozważa on ten sam temat z republikańskiej i książęcej perspektywy[13]. Prości obywatele, do których Rozważania są skierowane, w liście dedykacyjnym przedstawieni są jako ludzie, którzy co prawda nie są książętami, lecz na to zasługują, a także jako ktoś, kto wie, jak rządzić królestwem. Ich stosunek do rzeczywistych książąt jest taki sam jak Hierona Syrakuzańskiego – jako zwykłego obywatela – do Perseusza Macedońskiego w okresie, gdy ten ostatni był królem: jako obywatelowi, Hieronowi nie brakowało żadnych atrybutów księcia lub króla z wyjątkiem władzy książęcej lub królewskiej. Adresatowi Księcia ten sam Hieron zostaje przedstawiony jako wzór władzy książęcej porównywalny z Mojżeszem i Dawidem[14]. Wzorem adresata Księcia, który jest zachęcany do naśladowania nie tylko starożytnych książąt, lecz również starożytnej republiki rzymskiej, adresaci Rozważań są zachęcani do naśladowania nie tylko starożytnych republikanów, lecz również starożytnych władców. Między Księciem a Rozważaniami istnieje więc zgodność nie tylko w zakresie tematu, ale również w zakresie ostatecznego celu. Będziemy zatem rozumieć relację między tymi dwiema książkami, przyjmując, że Książę jest prezentacją poglądów Machiavellego skierowaną do książąt rzeczywistych, Rozważania zaś są prezentacją tej samej nauki skierowaną do książąt potencjalnych.

W każdym państwie rzeczywistym księciem może być tylko jeden człowiek: adresatem Księcia jest pojedyncza osoba. W państwie może istnieć jednak więcej niż jeden potencjalny książę: adresatami Rozważań są dwie osoby[15]. Należy zakładać, że rzeczywisty książę jest bardzo zapracowany, dlatego Książę jest książką krótką. To przewodnik, który mimo że zawiera całość wiedzy Machiavellego, można przyswoić bardzo szybko. Machiavelli uzyskał efekt zwięzłości dzięki pominięciu jakichkolwiek ozdobników i pozbawieniu książki walorów estetycznych, wyjąwszy te, które wynikają ze złożoności oraz wagi podjętego tematu. Książęta potencjalni dysponują czasem wolnym: Rozważania są ponad cztery razy dłuższe od Księcia. Nie jest nawet jasne, czy są one dziełem skończonym: zakończenie przypomina raczej nagłe zerwanie niż kulminację. Ponadto Machiavelli niemal składa obietnicę kontynuacji. W Księciu obszerne omówienia dotyczą jedynie tych kwestii, które są kluczowe dla rzeczywistego księcia, a Machiavelli szybko precyzuje temat książki w liście dedykacyjnym. Rozważania wdają się natomiast w wielu wypadkach w szczegółowe analizy, a list dedykacyjny nie precyzuje tematyki, zawiera jednak odniesienie do pisarzy klasycznych[16]. Ponieważ adresatem Księcia jest rzeczywisty władca, książka formułuje wezwanie do działania w określonym miejscu i czasie: nietrudno sobie wyobrazić, że faktyczny włoski książę dysponuje możliwościami pozwalającymi mu wyzwolić Italię. Rozważania, które są skierowane do książąt potencjalnych, nie nawołują do działania: nie wiadomo, czy i w jakich okolicznościach potencjalny książę może zostać rzeczywistym władcą. Dlatego Rozważania szkicują długofalowy projekt, którego realizacja wymaga swobodnych przygotowań i czasochłonnej rehabilitacji bądź renesansu ducha starożytności. Z tej perspektywy łatwiej zrozumieć, dlaczego w Księciu dominują przykłady nowożytne, a w Rozważaniach niewielką przewagę ma antyk.

Rzeczywistym księciem, któremu dedykowany jest Książę, jest pan Machiavellego, Wawrzyniec Wspaniały. Machiavelli traktuje go w sposób właściwy dla petenta. Jest pokornym i uniżonym poddanym, stojącym tak nisko, że znajdujący się na wyżynach życia książę nie zaszczyci go nawet jednym spojrzeniem, o ile nie sprowokuje go do tego głośne lub nieszablonowe zachowanie suplikanta. Machiavelli próbuje ściągnąć na siebie uwagę władcy, pokornie przedkładając mu niezwykły dar, jakim jest Książę. Prezent nie został zamówiony: inicjatywa do napisania Księcia wyszła w całości od Machiavellego. Działa on pod wpływem wewnętrznego przymusu wywołanego prześladującym go stale złym losem. Adresatami Rozważań są przyjaciele Makiawela, którzy nakłonili go do napisania tej książki: nie napisał on jej z własnej inicjatywy. Książę ma więc służyć pozyskaniu czyichś względów, a Rozważania są wyrazem wdzięczności za względy już otrzymane. Machiavelli wie, że przyjaciołom zawdzięcza przywileje, ale nie wie, czy może liczyć na łaskę swojego pana. Na tej samej zasadzie może być pewien, że Rozważania zainteresują adresatów i zostaną przez nich potraktowane poważnie, nie wie jednak, czy tak samo stanie się w przypadku Księcia. Machiavelli nie daje nam pewności, i sam przypuszczalnie też jej nie ma, czy adresat Księcia zainteresuje się tą książką lub w ogóle jakąkolwiek poważniejszą myślą, i czy nie byłby bardziej zadowolony, otrzymując w darze pięknego wierzchowca. Ostatecznie adresaci Rozważań zasługują na bycie książętami, mimo że nimi nie są, lecz pozostaje sprawą otwartą, czy do godności książęcej dorasta rzeczywisty władca, któremu Machiavelli zadedykował Księcia. Prawdopodobieństwo, że Machiavelli zostanie zrozumiany przez swoich wypróbowanych przyjaciół, jest większe niż to, że zostanie zrozumiany przez swojego niewypróbowanego pana.

Aby zrozumieć istotę tej różnicy, wystarczy przyjrzeć się temu, co Machiavelli sądzi na temat opisywania aktualnie panujących książąt: „[...] o ludzie każdemu wolno mówić otwarcie i bez obawy, nawet w państwie przez niego rządzonym; o władcach zaś zawsze mówi się niesłychanie ostrożnie i z wielkim strachem”[17]. Nieliczni, którzy potrafią dostrzec niewygodną prawdę o księciu, nie mają odwagi, by sprzeciwić się opinii większości, która nie potrafi jej dostrzec. Dlatego opisując niebywałą wiarołomność jednego ze współczesnych książąt, Machiavelli zataja jego imię, ponieważ wymieniać je „nie jest dobrze”[18]. To, co jest prawdą, gdy mówi się o książętach, jest tym bardziej prawdziwe, gdy trzeba zwrócić się do nich bezpośrednio, a już zwłaszcza gdy mówi się do rzeczywistego księcia będącego czyimś budzącym postrach władcą. Z drugiej strony jest rzeczą oczywistą, że do przyjaciół mówi się szczerze. Machiavelli z dużym prawdopodobieństwem będzie zatem powściągliwy w Księciu i bezpośredni w Rozważaniach[19]. Powściągliwość dobrze się łączy ze zwięzłością. W Księciu Machiavelli przedstawia swoją wiedzę w sposób lakoniczny. Jako że zachowanie powściągliwości oznacza wierność konwencji bądź tradycji, Książę ma bardziej tradycyjny i konwencjonalny charakter od Rozważań. Wpisuje się on w tradycyjny lub konwencjonalny gatunek, jakim były lustra książąt. Początkowo ton tekstu przypomina akademicki lub naukowy traktat. W liście dedykacyjnym Machiavelli stwierdza, że jego zamiarem jest uporządkowanie bądź sformułowanie reguł władzy książęcej, a więc kontynuacja tradycyjnej filozofii politycznej, zwłaszcza nurtu wywodzącego się od Arystotelesa[20]. Niewykluczone, że tytuł, z całą pewnością zaś nagłówki rozdziałów i listu dedykacyjnego zostały w Księciu napisane po łacinie, w języku szkół i Kościoła. Wprawdzie Książę – co odróżnia go od traktatów scholastycznych – kończy się włoskim cytatem z patriotycznego wiersza. Jednak włoska poezja patriotyczna również miała tradycyjny charakter: Książę porusza się w przestrzeni między traktatami scholastyków a poezją patriotyczną, a więc między dwoma gatunkami, które regulowała tradycja. Pierwsze słowo padające w Księciu to „Sogliono” („istnieje zwyczaj”). Rozważania zaczynają się od słowa „Io” („ja”): na scenę wkracza Machiavelli jako osoba. W liście dedykacyjnym do Księcia Machiavelli daje do zrozumienia, że zrywa z przyjętym zwyczajem pod dwoma względami: nie ofiarowuje władcy, jak uczyniłaby większość suplikantów, ozdób godnych jego wielkości, daje mu jednak Księcia; nie posługuje się też dodatkowymi ozdobnikami w samym tekście. W dedykacji poprzedzającej Rozważania dezawuuje on jednak sam zwyczaj dedykowania dzieł władcom – zwyczaj, do którego dostosował się w Księciu. Zasadniczą część Rozważań otwiera wyzwanie rzucone tradycji, deklaracja stwierdzająca całkowitą nowość przedsięwzięcia Machiavellego. Jej odpowiednik w Księciu skrywa się gdzieś w środkowej części książki. Tytuły rozdziałów nie sugerują tu żadnej nowej ani kontrowersyjnej myśli, w przeciwieństwie do niektórych nagłówków w Rozważaniach; dwa z nich otwarcie kwestionują ówczesny stan wiedzy[21]. W Rozważaniach znajdujemy przynajmniej dziewięć jednoznacznych nawiązań do dzieł nowożytnych; w Księciu takie odniesienie pojawia się tylko raz[22]. Wszystkie cytaty z pisarzy starożytnych w Księciu przytoczone są po łacinie; w Rozważaniach w kilku przypadkach pojawiają się one w języku włoskim[23]. Nie trzeba przy tym właściwie dodawać, że zarówno tytuł, list dedykacyjny, jak i tytuły rozdziałów napisane są stylem całkowicie potocznym. Forma Rozważań, stanowiących połączenie traktatu politycznego i czegoś na kształt kazań na temat tekstów Liwiusza, nie była w żadnym przypadku konwencjonalna, choć dała początek konwencji.

Celem powyższych uwag nie ma być rewizja przekonania, że Książę stanowi książkę „rewolucyjną”. Mają one jednak podważyć pogląd, że Książę jest książką bardziej „rewolucyjną” od Rozważań. Na razie twierdzimy jedynie, że zgodnie z intencją Machiavellego najbardziej zewnętrzna czy też powierzchowna warstwa Księcia ma charakter bardziej tradycyjny niż w przypadku Rozważań, a ponadto, że założony przez autora kształt zewnętrzny dzieła stanowi jego część w nie mniejszym stopniu niż treść. Jeżeli zaś o nią chodzi, to przenika ją nie mniejszy podziw dla starożytności, a swoje powstanie zawdzięcza Książę w nie mniejszym stopniu jej badaniu niż jest to w przypadku Rozważań[24].

Doszliśmy do roboczego wniosku, że Książę jest bardziej powściągliwy od Rozważań. W Księciu Machiavelli wielokrotnie pomija ważne fakty – mające istotne znaczenie z punktu widzenia tematyki książki – o których wspomina w Rozważaniach. W Rozważaniach pojawia się wiele stwierdzeń prowadzących do wniosku o wyższości republik nad księstwami. W Księciu nie ma ani jednego stwierdzenia, z którego wynikałoby, że księstwa są lepsze od republik (lub odwrotnie), mimo że pierwsze zdanie książki, inaczej niż w przypadku Rozważań, zwraca uwagę na fundamentalne różnice dzielące republiki i księstwa. Machiavelli milczy w Księciu na temat tego, czy i w jak wielkim stopniu władza książęca góruje nad władzą ludu, nie waha się wszakże jednoznacznie rozstrzygnąć tej kwestii w Rozważaniach: książęta górują nad ludem w zakresie zakładania państw; lud góruje nad książętami, gdy w grę wchodzi ich utrzymanie. W Księciu Machiavelli ogranicza się do odpowiedzi na pytanie, jaki typ władcy jest konieczny do założenia państwa i jaki typ władcy sprzyja jego ciągłości[25]. Nie mówi nic o przewagach księstw dziedzicznych nad dziedzicznymi książętami. Pomija też dyskusję – pojawiającą się w Rozważaniach – na temat zasadniczych mankamentów księstw dziedzicznych. W Księciu sygnalizuje on jedynie fakt, że utrzymanie księstw dziedzicznych nie wymaga cnoty ani szczególnych zdolności: o dwóch różnych książętach Ferrary pisze w taki sposób, jakby byli oni całkowicie nieodróżnialni[26]. W obu książkach Machiavelli wypowiada się trzeźwo o rzymskich cesarzach. W Rozważaniach, chcąc pokazać wady dziedzicznej sukcesji, akcentuje różnicę między cesarzami będącymi właściwymi dziedzicami a tymi, którzy byli adoptowanymi dziećmi swoich poprzedników. W Księciu jedynie wspomina o tej różnicy. W Rozważaniach pisze wprost, że spośród dwudziestu sześciu wymienionych cesarzy szesnastu padło ofiarą morderstw, a dziesięciu zmarło śmiercią naturalną, w Księciu zaś zmusza czytelnika do samodzielnego przeprowadzenia rachunku, że spośród dziesięciu cesarzy, o których mowa w tekście, dwóch skończyło dobrze, a ośmiu źle. W Rozważaniach wydłuża poczet rzymskich cesarzy tak, by obejmował złoty wiek trwający od Nerwy do Marka Aureliusza, natomiast w Księciu od Marka Aureliusza rozpoczyna ich listę: po cichu, nie zająknąwszy się słowem, Machiavelli zmienia rozkład akcentów w taki sposób, by uwypuklić rolę złych cesarzy[27]. W Rozważaniach upiera się on przy zasadniczej różnicy między królami a tyranami: osoby nazywane w Rozważaniach tyranami w Księciu pojawiają się jako książęta[28]. Kategoria „tyrana” w ogóle nie występuje w Księciu; „tyran” jest słowem zbyt szorstkim dla książęcego ucha. W Rozważaniach Machiavelli od czasu do czasu wprost bierze na siebie obowiązki doradcy tyrana[29]. W Księciu występuje w tej roli tylko po cichu. Podobnie jak nigdy nie wspomina tu o różnicy między królami a tyranami, tak nigdy nie mówi o dobru wspólnym[30] i o sumieniu. Omawiając różne typy księstw, posługuje się czasem przeszłym wyłącznie w tytule rozdziału dotyczącego księstw pozyskanych na drodze zbrodni: nie można narazić na szwank tytułu i dobrego imienia obecnego księcia. Rozdział, który w tytule zapowiada omówienie zagadnienia pochlebców, w rzeczywistości dotyczy przede wszystkim kwestii doradców. Machiavelli opowiada o wielkości i powodzeniu Agatoklesa, nie wspominając słowem, w jak marny sposób skończył; mówi o niezwykłych sukcesach Nabisa, które wynikały z popularności jego polityki, nie wspominając, że został zamordowany na skutek spisku[31]. Podejmując w Księciu temat spisków, Machiavelli stanowczo ogranicza się do jednego przykładu, który oczywiście nie pochodzi z Florencji. Przykład ten pojawia się bezpośrednio po stwierdzeniu, że nikt nie miałby odwagi spiskować przeciw popularnemu księciu. Dostarcza on jednak milczącego dowodu na rzecz tezy przeciwnej. Machiavelli wychwala francuskie prawa, z których wynika „swoboda i bezpieczeństwo króla” oraz „zabezpieczenie króla i królestwa”[32]: nie wspomina o tym, że swoboda króla i królestwa nie muszą być tym samym[33]. W Księciu Machiavelli stara się nie powiedzieć niczego, co byłoby nietaktem w obecności jego władcy. Zadedykował Księcia księciu, ponieważ liczył na uzyskanie wysokiego stanowiska. Książka ukazuje zatem jej autora, i taki przyświeca jej cel, jako nieskazitelnego dworzanina, człowieka odznaczającego się wyrafinowanym poczuciem taktu. Wszystko to dostarcza mocnych argumentów na rzecz tezy podzielanej przez osoby tak kompetentne jak Spinoza i Rousseau, w której myśl Książę jest satyrą na książąt. Wspomniane cechy tekstu dostarczają również argumentów zwolennikom poglądu – mającego bliższy współczesności rodowód – że pełny wykład myśli Machiavellego stanowią Rozważania, w związku z czym Księcia należy czytać przez ich pryzmat, nigdy zaś niezależnie. Żadna z tych interpretacji nie wydaje mi się właściwa. Pogląd wcześniejszy jest niepełny, zaś późniejszy z gruntu błędny.

Jeśli to prawda, że o książętach zawsze mówi się „niesłychanie ostrożnie i z wielkim strachem”, to Rozważania nie mogą być całkowicie wolne od tego rodzaju rezerwy. Wprawdzie zwracanie się bezpośrednio do książąt jest obwarowane ściślejszymi regułami niż wypowiadanie się na ich temat, jednak musimy pamiętać, że Rozważania też zostały napisane przez poddanego księcia. Rozważania początkowo sprawiają wrażenie republikańskiej książki o republikach, ale wkrótce okazuje się, że na tę warstwę tekstu nakładają się inne. Książka wydaje się poświęcona przede wszystkim republice rzymskiej, republice istniejącej w zamierzchłej przeszłości. Jej zasadniczy temat może sprawiać wrażenie antykwarycznej lub humanistycznej ciekawostki. Tyle że sama Florencja w niedalekiej przeszłości była republiką, tymczasem „w republikach jest więcej życia, więcej nienawiści, więcej żądzy zemsty, a pamięć danej wolności nie opuszcza ich obywateli i nie pozwala im spocząć”[34]. Zgodnie ze skrytą namiętnością dla republiki Machiavelli poświęca spiskom zdecydowanie najobszerniejszy rozdział Rozważań, a znaczną jego część stanowią opisy spisków przeciw książętom. Podkreśliwszy wielkie ryzyko, na jakie narażają się spiskujący przeciw książętom, Machiavelli pokazuje, w jaki sposób próby królobójstwa lub tyranobójstwa można uwieńczyć powodzeniem. Rozdział o spiskach można nazwać podręcznikiem tyranobójstwa. Doskonałym przykładem nieudanej zmowy był spisek Pazzich przeciwko Wawrzyńcowi i Julianowi Medyceuszom w 1478 roku. Zakończył się on niepowodzeniem, ponieważ spiskowcom udało się zamordować tylko jednego z książąt. Ów słynny florencki spisek przypomina Machiavellemu o innych podobnych przypadkach, jednym z Aten, a drugim z Heraklei, z których oba zakończyły się w podobny sposób. W Heraklei (to centralna ilustracja) spiskowcy byli uczniami Platona. Podobnie wyglądało to w przypadku zmowy przeciwko księciu Mediolanu, Galeazzo, gdzie spiskowcy byli uczniami humanisty głoszącego, że wszyscy wielcy ludzie żyli w republikach, a nie pod rządami książąt. Machiavelli analizuje nieudane spiski, aby pokazać, że w innych okolicznościach mogły się one udać. Przekonuje, że spiski wymierzone w dwóch lub nawet większą liczbę tyranów nie są skazane na klęskę: spisek w Tebach przeciwko dziesięciu tyranom miał jak najkorzystniejszy przebieg, ponieważ doradca tyranów był ich skrytym wrogiem[35].

Wróćmy jednak raz jeszcze do początku. Książę został napisany dla książąt bądź też dla księcia. Zgodnie z diagnozą tekstu książę musi być w stanie zachowywać się jak zwierzę. Książę nie może być całkowicie ludzki; nie wolno mu zachowywać pełni szlachectwa. Machiavelli chce być traktowany poważnie i słuchany przez człowieka takiego pokroju. Dlatego musi mówić językiem książąt, a nie ich poddanych: „wielcy ludzie klęskę nazywają hańbą; nie nazywają hańbą korzyści osiągniętej podstępem”. Machiavelli zaprzepaściłby wszelkie szanse na obsadzenie swojego bohatera w roli kompetentnego doradcy księcia, gdyby mówił językiem świętego, dżentelmena lub profesora filozofii moralnej. Władca, dla którego rady Machiavellego mogą okazać się przydatne, musi wszak do pewnego stopnia akceptować jego wizję postaci księcia. Musi być w jakiejś mierze zepsuty sprawowaniem władzy książęcej, o ile słuchanie Machiavellego ma się okazać dla niego znośne. Przyjmijmy jednak, że w książęcym spojrzeniu na rzeczywistość zawiera się pewna prawda, lub że książęta mogą znać trudne prawdy, do których nie mają dostępu dżentelmeni. W tej sytuacji Machiavelli może być bardziej bezpośredni, mówiąc do księcia – rzeczywistego księcia – niż zwracając się do osób niemających za sobą doświadczeń władzy książęcej. Dżentelmena należałoby najpierw złamać, wprowadzając go w arcana imperii, a potem stopniowo uświadamiać co do problematycznego charakteru kategorii dobra wspólnego, sumienia bądź różnicy między tyranem a królem. Dla księcia jest sprawą mniej lub bardziej oczywistą, że te ogólnie przyjęte pojęcia mają publiczny i tymczasowy charakter. Tak więc fakt, że Książę jest pod pewnymi względami bardziej bezpośredni niż Rozważania, jest całkiem logiczny. Świadczy o tym tytuł książki – wyraźniej opisujący jej zawartość niż w przypadku Rozważań – a także jej klarowniejszy układ. Dodajmy do tego jeden oczywisty przykład. Machiavelli wprost wyklucza ze swoich rozważań tylko jeden temat: „Roztrząsanie niebezpieczeństw, na jakie naraża się ten, kto bierze na swe barki kierownictwo przedsięwzięciem nowym, w którym uczestniczy wielu ludzi, oraz rozważanie trudności związanych z wykonaniem tego przedsięwzięcia i z utrwaleniem jego osiągnięć zbyt długą i zbyt trudną okazałoby się tu sprawą. Obiecuję sobie zatem omówić ją w innym miejscu [...]”. Zdania te padają w Rozważaniach. W Księciu, w którym omawia „najwznioślejsze przykłady”, nie waha się wszakże poruszyć sprawy, którą w Rozważaniach nazywa zbyt długą i trudną. Zaczyna w następujący sposób: „[...] trzeba zważyć, że nie ma rzeczy trudniejszej w przeprowadzeniu ani wątpliwszej co do wyniku, ani bardziej niebezpiecznej w kierowaniu, jak przewodnictwo przy tworzeniu nowych urządzeń”[36]. Dalej Machiavelli – w Księciu, a nie w Rozważaniach – omawia jedyną sprawę, jaką kiedykolwiek określił jako zbyt trudną, aby uczynić ją przedmiotem refleksji. Nawet w Księciu nie analizuje jej wszakże do końca: nie mówi niczego na temat utrzymania nowego ustroju po śmierci jego założycieli[37].

Podsumowując: w każdej ze swoich książek Machiavelli przedstawia tę samą naukę z dwóch różnych punktów widzenia, które można roboczo opisywać jako perspektywę rzeczywistego i potencjalnego księcia. Najwyraźniej widać tę różnicę w tym, że w Księciu Machiavelli nie przeprowadza rozróżnienia na książąt i tyranów, a także nie mówi o dobru wspólnym i sumieniu, podczas gdy w Rozważaniach robi jedno i drugie. W tej sytuacji musimy postawić pytanie, czy rozróżnienie na książąt i tyranów uznaje on w ostatecznym rachunku za istotne? Czy uważa dobro wspólne za kryterium fundamentalne, czy też nie? A może jego zdaniem nie istnieją proste odpowiedzi na te pytania, w związku z czym należy w ich przypadku pogodzić się z dwuznacznością? Musimy zapytać, czy perspektywa Machiavellego pokrywa się z perspektywą Księcia, Rozważań, czy też różni się od nich obu. W żadnym przypadku nie wolno nam zakładać dogmatycznie, wzorem większości współczesnych badaczy, że stanowisko Machiavellego przedstawiają Rozważania, a nie Książę.

Na postawione przez nas pytanie można odpowiedzieć jedynie dzięki lekturze książek Machiavellego. Tylko w jaki sposób powinniśmy je czytać? Należy to robić zgodnie z zasadami, które on sam uznawał za wiążące. Ponieważ nigdy ich nie spisał, musimy się przyjrzeć, w jaki sposób stosował je podczas lektury autorów, którzy byli dla niego wzorem. Najważniejszym dla niego autorem jest Liwiusz. Należy zatem zwrócić szczególną uwagę na to, w jaki sposób Machiavelli czytał Liwiusza. Przyjęta przez niego metoda interpretacji może podpowiedzieć nam co nieco na temat jego własnego pisarstwa. Machiavelli nie czytał Liwiusza w sposób naturalny dla nas. Dzieło Liwiusza miało w oczach Machiavellego charakter autorytatywny, stanowiło, by tak rzec, jego Biblię. Lektura Liwiusza przez Machiavellego jest bliższa temu, w jaki sposób teologowie czytali w przeszłości Biblię, niż naszej lekturze tych tekstów. Ktoś może co prawda powiedzieć, że skoro Liwiusz był dla Machiavellego autorytetem, on sam, jako autor komentarza, nie starałby się naśladować swojego autorytetu. Zastrzeżenie to nie bierze jednak pod uwagę, że w założeniu Machiavellego Książę i Rozważania same miały stać się tekstami pod pewnymi względami wzorcowymi.

Niemal dokładnie w połowie Rozważań Machiavelli stara się dowieść – o czym informuje w tytule interesującego nas rozdziału – że wbrew ogólnie przyjętej opinii pieniądz nie nakręca spirali wojny. Rzuciwszy w tytule wyzwanie obiegowej wiedzy i obaliwszy ją następnie w treści rozdziału, Machiavelli powołuje się pod koniec na autorytet Liwiusza: „Najbardziej przekonywającym świadectwem w tym względzie okaże się jednak zdanie Liwiusza. Zastanawiając się nad pytaniem, czy Aleksander Wielki zwyciężyłby Rzymian, gdyby najechał Italię, wskazuje on najpierw, że trzy rzeczy są na wojnie niezbędne: liczna i waleczna armia, doświadczeni wodzowie i szczęście. Stara się potem ustalić, czy rzeczy te w większym stopniu posiadał Rzym, czy też Aleksander; konkluduje wreszcie, ani słowem nie wspominając o pieniądzu”[38]. Zatem Liwiusz nie wspomina o pieniądzu w miejscu, w którym na pewno by to zrobił, gdyby uważał, że jest to istotne. Fakt ten nie dostarcza jedynie odległej przesłanki na rzecz tezy, że Liwiusz zajmował rozsądne stanowisko w sprawie pieniądza, lecz czyni z niego najważniejszego świadka, kluczowy autorytet w tej kwestii. Milczenie Liwiusza jest bardziej wymowne niż jego ewentualna deklaracja[39]. Liwiusz odkrywa istotną prawdę z największą mocą, zachowując milczenie. Regułę zastosowaną przez Machiavellego można sformułować następująco: jeśli mędrzec pomija milczeniem fakt, który potocznie uważa się za istotny dla kwestii będącej przedmiotem jego rozważań, daje nam do zrozumienia, że jest to fakt nieistotny. Milczenie mędrca jest zawsze znaczące. Nie można tego wyjaśnić nieuwagą. Pogląd, od którego odcina się Liwiusz, jest powszechnie akceptowany. Zatem można odrzucić obiegową opinię, po prostu jej nie zauważając. Jest to najskuteczniejszy sposób okazywania dezaprobaty.

Zastosujmy tę lekcję do Machiavellego. W Księciu nie wspomina on o sumieniu, dobru wspólnym, różnicy między królami a tyranami oraz o niebie. Trudno utrzymywać, że Machiavelli o nich zapomniał, albo że nie wspomniał o nich, ponieważ są to sprawy tak oczywiste dla wszystkich. Gdyby tak było, dlaczego pisałby o nich w Rozważaniach? Naszym zdaniem nie wspomniał o nich w Księciu, ponieważ uważał, że są one w tym kontekście nieważne. Istnieją wszakże wątki, o których nie mówi ani w Księciu, ani w Rozważaniach, ale które porusza w innych swoich pracach. Na przykład ani w jednej, ani w drugiej książce Machiavelli nie wspomina o różnicy między tym a kolejnym światem lub między życiem doczesnym a wiecznym; często mówi o Bogu i bogach, ale milczy o diable; często mówi o niebie i raz wspomina o raju, jednak nigdzie nie pisze o piekle; przede wszystkim jednak ani razu nie wspomina o duszy. Swoim milczeniem daje do zrozumienia, że nie są to kwestie istotne dla polityki. Ale ponieważ obie książki zawierają całość jego wiedzy, milczeniem tym sugeruje ponadto, że tematy te albo w ogóle są nieistotne, albo że błędna jest obiegowa opinia uznająca je za niezwykle ważne. Sama ta wątpliwość ma oczywiście ogromne znaczenie. Milczenie Machiavellego na temat spraw niezwykle ważnych z punktu widzenia wiedzy potocznej świadczy bowiem o tym, że kwestię ich statusu, realności bądź prawdy uważa za bardzo istotną. Milczenie jest podstawowym sposobem, za którego pomocą wyraża on swoją dezaprobatę dla przyjętej opinii.

Na początku sześćdziesiątego piątego rozdziału Rozważań (piąty rozdział księgi drugiej) pojawia się fundamentalna kwestia trwania świata, pytanie, czy widzialny wszechświat istnieje odwiecznie, czy też miał on jakiś początek. Machiavelli przytacza jeden argument za stanowiskiem, że widzialny wszechświat miał początek, to jest za poglądem dominującym, a następnie wykazuje jego słabość. Na tym kończy – po czterech czy pięciu linijkach. Trudno nie zapytać, co Machiavelli sądził o innych argumentach na rzecz ortodoksyjnej wiary w stworzenie i o samym tym ortodoksyjnym wierzeniu: czy uważał je za sensowne, czy też nie? Pytania te pozostają bez odpowiedzi. Machiavelli nie poświęca im choćby kilku słów. Stanowią one wszakże przedmiot jego milczenia. Zwraca na nie naszą uwagę, milcząc, milcząc połowicznie. Czytelnik musi o nich pamiętać, to znaczy, musi wziąć pod uwagę możliwość, że Machiavelli wierzył w odwieczność widzialnego wszechświata i że przedkładał poglądy Arystotelesa nad Biblię. Otwierając się na tę możliwość i stawiając jej odważnie czoła, czytelnik ma szansę zrozumieć fragmenty, które w przeciwnym razie mógłby przeoczyć. Z mniejszym prawdopodobieństwem zbagatelizuje wówczas stwierdzenie Machiavellego padające w dalszej części rozdziału, że wszystkie religie, w tym chrześcijaństwo, są ludzkiej, a nie boskiej proweniencji, a długość ich trwania waha się od 1666 do 3000 lat. Istnieje oczywisty związek między kwestią trwałości świata a parte ante oraz kwestią początków objawionej religii: odpowiedź ortodoksyjna opiera się na wierze w nadnaturalne pochodzenie Biblii.

W pierwszym rozdziale Księcia Machiavelli stwierdza, że księstwa są albo dziedziczne, albo nowe. Rozróżnienie to jest w oczywisty sposób niekompletne: nie ma w nim mowy o księstwach elekcyjnych. Sens tego przemilczenia staje się jasny w świetle opinii wygłoszonej przez Machiavellego w rozdziale dziewiętnastym. Na marginesie uwagi o państwie sułtana, stwierdza on, że nie jest ono ani dziedziczne, ani nowe, lecz ma charakter elekcyjny, a tym samym nie przypomina żadnego innego księstwa prócz chrześcijańskiego pontyfikatu. Chrześcijański pontyfikat można uznać za temat rozdziału specjalnego Księcia (rozdział jedenasty). Milczenie Machiavellego w rozdziale pierwszym na temat kategorii, do której należy chrześcijański pontyfikat, zwraca naszą uwagę na rozdział, w którym pojawia się jego opis – rozdział, który powierzchownemu czytelnikowi może wydawać się wytworem spóźnionej refleksji. Zapowiedziawszy milcząco temat tego rozdziału na samym początku książki, Machiavelli obliguje nas do uznania wagi poruszonego w nim problemu dla całego wywodu Księcia[40]. Nie trzeba chyba dodawać, że Machiavelli nie wspomina w tym rozdziale o przynależności państwa sułtana i chrześcijańskiego pontyfikatu do tej samej kategorii.

Machiavelli słusznie słynie z niesłychanej odwagi, z jaką atakował obiegową wiedzę. Nie oddaje się wszakże sprawiedliwości niezwykłej dyscyplinie, którą przy tym zachowywał. Powściągliwość ta, rzecz jasna, została mu do pewnego stopnia narzucona. W dziesiątym rozdziale Rozważań, poprzedzającym jego analizę religii, nazywa epokę dobrych cesarzy rzymskich – od Nerwy do Marka Aureliusza – złotym wiekiem, okresem, w którym każdy mógł wyznawać i bronić takiego poglądu, jaki uznawał za słuszny. Tym samym podkreśla on nie tylko, jak wielką wagę przykłada do wolności myśli i słowa, ale również zwraca uwagę na rzadkość tego zjawiska. Wolności tej z pewnością brakowało w jego czasach, czego jasno dowodzą kłopoty, jakie spotkały Pietra Pomponazzo z powodu jego książki o nieśmiertelności duszy. Zdaniem Machiavellego na tego rodzaju wolność nie ma miejsca w dobrze zorganizowanej republice; w centralnej części Historii florenckich chwali on Katona za wprowadzony przez niego zakaz przyjmowania filozofów w Rzymie[41]. Można się zastanawiać, czy zdaniem Machiavellego wolność słowa istnieje w każdym społeczeństwie: w tym samym rozdziale, w którym komplementuje epokę dobrych cesarzy rzymskich jako okres pełnej wolności słowa, nakłada on na ten sąd częściowe obostrzenia, twierdząc, że dopóki rządzili rzymscy cesarze, pisarzom nie wolno było mówić swobodnie o Cezarze, ponieważ Cezar stanowił źródło cesarskiego autorytetu. W tym samym rozdziale Machiavelli pokazuje, w jaki sposób ograniczenia wolności słowa wpływają na zachowujących duchową wolność pisarzy. Ponieważ pod rządami rzymskich cesarzy wolni pisarze nie mogli krytykować Cezara, obarczali winą Katylinę, jego nieudany pierwowzór, i wychwalali wrogiego Cezarowi Brutusa. Wyłożywszy ogólną zasadę, Machiavelli natychmiast zaczyna ją stosować, chwaląc pogańską religię Rzymu, wroga religii biblijnej: jego pochwała religii pogańskiej z pozycji człowieka podlegającego Kościołowi katolickiemu jest niemal dokładnym odpowiednikiem pochwały zabójstwa Cezara przez rzymskiego republikanina będącego poddanym rzymskich cesarzy[42]. Warunki istniejące pod rządami rzymskich cesarzy powtarzają się bowiem wszędzie: istnieje ośrodek władzy, jej urok mami większość pisarzy, a nielicznemu gronu tych, którzy są na ten zwycięski blask odporni, nieśpieszno do losu męczenników. Ograniczenia wolności słowa zmuszają autorów, których umysły nie ulegają przepychowi i humorom władzy, aby przedstawiali swoje poglądy w zawoalowany sposób. Otwarty bądź bezpośredni atak na poglądy chronione jest zbyt niebezpieczny. Do pewnego stopnia pisarze ci muszą nawet przedstawiać poglądy chronione jako własne. Przyjęcie opinii, o których fałszywości jest się przekonanym, wymaga jednak, by stać się głupszym albo by odgrywać rolę głupca: „[...] przyjdzie ci to bez trudu, jeżeli wbrew własnemu przekonaniu będziesz chwalił, mówił, patrzył i działał po to tylko, aby przypodobać się władcy”[43]. Mówienie prawdy ma bowiem sens tylko wtedy, gdy mówi się do ludzi roztropnych[44].

Machiavelli musiał zachowywać rezerwę, ponieważ był zuchwały. Jego zuchwałość polegała na kwestionowaniu istniejących rozwiązań i porządków[45], i na poszukiwaniu nowych. Porównuje on poszukiwanie nowych rozwiązań i porządków do eksploracji nieznanych mórz i lądów, wskazując jednak na różnicę między tymi przedsięwzięciami: w pierwszym przypadku niebezpieczne są nie tyle poszukiwania, ile dokonane odkrycie. Zagrożenie wynika z zawiści wobec odkrywcy. Niebezpieczne nie jest zatem samo odkrycie, lecz przekazanie informacji o nim. Refleksja na ten temat, pojawiająca się na początku Rozważań, nie daje dostatecznego wyobrażenia o ryzyku ponoszonym przez osobę proponującą nowe urządzenia. Pod koniec Rozważań Machiavelli stwierdza, że nie będzie zastanawiał się nad zagrożeniem wynikającym z inicjowania nowości w sferze publicznej: niebezpieczeństwo tylko by wówczas wzrosło. Więcej można dowiedzieć się z Księcia, gdzie Machiavelli nie twierdzi, że jest autorem nowych rozwiązań i porządków, w związku z czym niebezpieczeństwa wynikającego z ich odkrycia nie można powiązać bezpośrednio z nim. Pisze on, że przeciwnicy nowych urządzeń mają po swej stronie prawa, ich majestat, a także to, co jest jego źródłem. Innowator budzi oburzenie przytłaczającej większości ludzi, obstają oni bowiem przy ustanowionym porządku. Sytuacja takiego człowieka byłaby beznadziejna, gdyby istniała jednomyślność co do interpretacji obowiązującego prawa, albo gdyby obrońcy dawnego porządku nie byli podzieleni na opozycyjne partie. W związku z tym Machiavelli wyraźnie przedstawia poglądy akceptowalne dla jednej z partii, ale jest nadzwyczaj ostrożny, jeśli chodzi o poglądy, których nie popiera nikt. Ściśle rzecz biorąc, ukrywa on powody, dla których częściowo zgadza się z jedną ze stron. Mimo trudności podjętego przedsięwzięcia zamierza on je przeprowadzić, jak wyjaśnia, w taki sposób, że jego następca znajdzie się już blisko celu. Machiavelli nie idzie do końca. Ostatni fragment drogi musi przebyć czytelnik rozumiejący to, co przemilczał autor. Machiavelli nie odkrywa zakończenia; o swoich zamiarach nie mówi wszystkiego[46].

Formułuje jednak wyraźne sugestie. Wymaga to od nas przyjrzenia się przykładom pokazującym, w jaki sposób Machiavelli dawał do zrozumienia coś, o czym nie mógł mówić bezpośrednio. Pod koniec Rozważań – w czterdziestym ósmym rozdziale księgi trzeciej – zauważa on, przytoczywszy jeden przykład, że „wódz winien zachować najdalej idącą ostrożność wobec oczywistych błędów, niby przypadkiem popełnionych przez wroga. Za błędami takimi kryje się zawsze jakiś podstęp, gdyż jasne jest, że ludzie nie mogą być tak bardzo nierozważni”[47]. Po sformułowaniu tej rzekomo uniwersalnej reguły Machiavelli przytacza przykład – kluczowy dla tego rozdziału – w którym błąd wroga nie nosi najmniejszych znamion oszustwa. Z ilustracji tej wynika, że wrogowie popełniają niekiedy błędy z powodu tchórzostwa lub pod wpływem paniki. Na niedorzeczność podanej przez Machiavellego reguły zwraca uwagę kontrast między tym, w jaki sposób jest ona sformułowana w tytule i w tekście rozdziału. Tytuł zawiera trzeźwą uwagę, że jeśli „wróg popełnia oczywisty błąd, należy przypuszczać, że kryje się za nim jakiś podstęp”[48]; „przypuszczać” oznacza bowiem „roboczo zakładać”. Ponadto Machiavelli posłużył się wcześniej tym samym przykładem, aby przekonać, że „fortuna czasami czyni ludzi ślepymi” – co sugeruje, że oczywisty błąd nie wynikał z kalkulacji, lecz z bezmyślności[49]. Gwoli ścisłości, Machiavelli powtarza tę samą regułę gdzie indziej w sposób, który sprawia, że staje się ona sensowna: jeśli rozsądny i silny przeciwnik popełnia oczywisty błąd, zawsze kryje się za nim jakiś podstęp[50]. Dla nas jednak ważne jest przede wszystkim to, że mówiąc o rzucających się w oczy błędach, Machiavelli sam się takiego błędu dopuszcza, robiąc coś, co jak sam twierdzi, stanowi strategię wrogów. Jego postępowanie przestaje być niedorzeczne jedynie przy założeniu, że również on sam jest czyimś wrogiem, do tego przebiegłym. Czy można w to wątpić? Jako zwolennik lub twórca nowych rozwiązań i porządków Machiavelli z konieczności jest wrogiem urządzeń starych, co stawia go w opozycji do własnych czytelników, którzy nie byliby odbiorcami jego nauk, gdyby starych rozwiązań i porządków nie popierali. Machiavelli uprawia rodzaj sztuki wojennej. Niektóre z jego stwierdzeń na temat rzeczywistej strategii i taktyki militarnej odnoszą się do jego własnych działań w ramach tego, co możemy nazwać jego wojną duchową. Dopuszczając się oczywistego błędu, a zarazem pisząc o tego rodzaju błędach jako o zamaskowanym podstępie, Machiavelli daje nam do zrozumienia, że jego rzucające się w oczy pomyłki skrywają oszustwo lub że są one zamierzone: sygnalizują obecność intencji.

Dochodzimy do tego wniosku, traktując z całą powagą słowa Machiavellego wypowiedziane na samym początku Rozważań: odkrył on rzeczy nowe, tego rodzaju odkrycie jest niebezpieczne, kiedy się o nim poinformuje, zamierza on wszakże je ogłosić. Ta oczywista i wypowiedziana wprost, choć zarazem wstępna i robocza deklaracja prowadzi nas do właściwego zrozumienia intencji Machiavellego, pod warunkiem że skojarzymy fakty i podejmiemy się samodzielnej refleksji. Jeśli chodzi o rozważany przed chwilą przykład, dochodzimy w ten sposób do rozwiązania oczyszczającego Machiavellego z zarzutu popełnienia błędu, który stanowiłby powód do wstydu dla inteligentnego licealisty. Niektórzy czytelnicy uznają zapewne, że takie rozwiązanie należy odrzucić, ponieważ nie świadczy ono najlepiej o moralności Machiavellego. Mówiliśmy jednak od początku, że w nią powątpiewamy. Czytelnikom, którzy zwracają uwagę na wspomniane trudności, można odpowiedzieć słowami samego Makiawela: „[...] od dawna już bowiem nigdy nie mówię tego, co myślę, ani też nie wierzę nigdy w to, co mówię, a jeśli nawet uda mi się czasami powiedzieć prawdę, to ukrywam ją wśród tylu łgarstw, że odnaleźć ją jest niezwykle trudno”[51]. Dowiedzieć się z jego pism, co uważał za prawdę, jest trudno: nie jest to jednak niemożliwe.

Dzieła Machiavellego obfitują w oczywiste pomyłki różnego typu: przekręcone cytaty, nazwiska lub nazwy wydarzeń, pośpieszne generalizacje, niewybaczalne braki i tym podobne. „Wiara”, że wszystkie te błędy są intencjonalne, i stawianie za każdym razem pytań o ich znaczenie wykracza poza zdroworozsądkową ostrożność. Najprostszym przypadkiem oczywistej pomyłki autora jest sytuacja, w której on sam sobie przeczy, zwłaszcza gdy robi to na jednej stronie. W dwudziestym ósmym rozdziale księgi pierwszej Rozważań Machiavelli stawia pytanie, czy Rzymianie byli mniej niewdzięczni wobec swoich współobywateli niż Ateńczycy. Jego odpowiedź opiera się na ciągu przesłanek, wśród których w naszym kontekście szczególnie ważna jest następująca: Ateny zostały zniewolone przez Pizystratesa w czasach swojego największego rozkwitu, podczas gdy Rzym nigdy nie został zniewolony przez jednego ze swoich obywateli w okresie od wygnania królów do czasów Mariusza i Sulli. Siedem rozdziałów później Machiavelli pisze, że dziesięciu obywateli, którzy zostali wyznaczeni przez lud Rzymu w wolnych wyborach, aby ustanowić prawa, stało się jego tyranami. Nie interesuje nas w tym miejscu fakt, że ta wewnętrzna sprzeczność podważa sposób, w jaki Machiavelli wyjaśnia wdzięczność i niewdzięczność okazywane, odpowiednio, przez Rzymian i Ateńczyków[52]. Stawiamy w tym miejscu pytanie o sens popełnionej przez Machiavellego oczywistej pomyłki. Pominięcie decemwiratu urasta z tej perspektywy do apologii rzymskiej republiki, wszak długotrwała i nieprzerwana wolność jest zdaniem Machiavellego wielkim dobrem[53]. Musimy się zatem zastanowić, dlaczego Machiavelli tak mocno przerysowuje w tym miejscu zalety republiki rzymskiej. Zwróćmy uwagę, że w tym samym rozdziale (dwudziesty ósmy rozdział księgi pierwszej) nazywa on rządy Pizystratesa najpierw okresem „najpełniejszego rozkwitu”[54] Aten, a mniej więcej stronę dalej mówi w tym samym kontekście o „zaraniu jej dziejów [...] zanim rozpoczął się jej wzrost”[55]. Sugeruje tym samym, że miasto rozkwita najpełniej w swych początkach, przed okresem wzrostu. Zgadza się to z jego wcześniejszą uwagą, że w chwili narodzin republiki, w odróżnieniu od okresów późniejszych, „ludzie są dobrzy”, jak również z entuzjazmem, w pierwszym rozdziale, dla ginących „w mrokach dziejów” królów Egiptu. Pochwała początków, której, jak się przekonamy, przeczą inne fragmenty Rozważań, stanowi kontekst, w jakim należy umieścić celowo przejaskrawiony entuzjazm Machiavellego dla rzymskiej republiki. Kwestionuje on obowiązujące rozwiązania i porządki, których powaga ma wynikać przede wszystkim z historii, a argumentem za ich obowiązywaniem nie jest dobro jako takie, lecz fakt, że istniały w „zamierzchłej przeszłości”. Ten, kto zamierza wprowadzić nowe rozwiązania i porządki, jeśli nie może lub nie chce uciekać się do nagiej siły, musi zachować przynajmniej aurę przeszłości[56].

Autor może przekazać swoje intencje w tytułach książek. Omawiane dzieła nie dają tu jednak żadnych wskazówek. Właściwie to samo można powiedzieć o tytułach rozdziałów, które zajmują miejsce pośrednie między tytułem książki a jej treścią. Powiedzieliśmy, że nagłówki rozdziałów w Rozważaniach, nie mówiąc o Księciu, nie zdradzają niemal nic z prowokacyjnej natury myśli Machiavellego[57]. Omawiając czterdziesty ósmy rozdział trzeciej części Rozważań, podkreślaliśmy uderzającą różnicę między regułą zachowania wyrażoną w tytule a tą, która pojawia się w tekście rozdziału: reguła z nagłówka nie zachęca do myślenia, podczas gdy jej przeformułowanie wywołuje refleksję, a być może oburzenie. Tytuł czterdziestego ósmego rozdziału księgi pierwszej głosi: „Kto chce zapobiec powierzeniu jakiego urzędu ludziom podłym i występnym, winien sprawić, aby ubiegali się o niego albo ludzie jeszcze bardziej podli i występni, albo zbyt szlachetni i dobrzy na ten urząd”[58]. Argumentacja tego rozdziału prowadzi do wniosku, że o ile ludzie oszukują samych siebie w sprawach ogólnych, o tyle nie czynią tego w kwestiach szczegółowych. Rozdział wcześniej, zapowiadając jego treść, Machiavelli mówi jednak, że rozdział czterdziesty ósmy ma pokazać, w jaki sposób senat rzymski oszukiwał lud w związku z przydzielaniem kandydatom urzędów i zaszczytów, a więc w sprawach szczegółowych. W tytule trzynastego rozdziału księgi pierwszej czytamy: „O tym, jak Rzymianie wykorzystywali religię przy ustanawianiu praw, urzeczywistnianiu swych przedsięwzięć i tłumieniu rozruchów”[59]. Nic nie sugeruje, że gros rozdziału dotyczyć będzie wykorzystywania religii przez rzymską arystokrację do kontrolowania plebsu. W tytule dwudziestego szóstego rozdziału tej samej księgi Machiavelli wspomina o „nowym księciu”. Ani w tytule, ani w treści tego rozdziału nie mówi jednak tego, co powiedział, kończąc rozdział wcześniejszy – że tematem rozdziału dwudziestego szóstego jest zjawisko najczęściej określane mianem tyranii. W tytule trzydziestego rozdziału księgi pierwszej pada określenie „wada niewdzięczności”. Na początku Machiavelli mówi tu o „popadnięciu w nieufność”[60]. W tytule rozdziału nie ma nawet cienia sugestii, że ludzkie wady (i cnoty) wynikają raczej z okoliczności niż z wyboru. W tytule dziewiątego rozdziału księgi pierwszej Machiavelli mówi, że chcąc „założyć republikę lub całkowicie ją zreformować, trzeba działać samotnie”[61]. Nic nie wskazuje, że samotne działanie może tu oznaczać zabicie jedynego brata, czego szczegółowa analiza pojawia się w treści rozdziału. Lekcja płynąca z morderstwa popełnionego przez Romulusa na bracie stanowi tutaj centralny wątek.

Tytuł osiemnastego rozdziału księgi trzeciej Rozważań