Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
Czy w trampkach można iść na wielką galę?
Czy T–shirt wypada nosić w każdym wieku?
Adidasy do eleganckiej spódnicy, dresowe spodnie do klasycznego trencza?
Dziś wszystko jest możliwe, a największym wyzwaniem mody XXI wieku jest połączenie tego, co komfortowe z tym, co ultra-kobiece. Miękkie, naturalne materiały, niekrępujące ruchów fasony to znaki rozpoznawcze sportowego szyku – stylu, który podbił serca kobiet na całym świecie.
Grażyna Olbrych i Dagmara Radzikowska odsłaniają świat, w którym bycie trendy nie oznacza dostosowania się do wizji projektantów, lecz sięgnięcie po proste, sportowe rozwiązania.
Bądź częścią wielkiej modowej rewolucji!
GRAŻYNA OLBRYCH — dziennikarka modowa, wieloletnia redaktor naczelna Cosmopolitan i Glamour. Twórczyni ekskluzywnego internetowego magazynu poświęconego trendom Vumag.pl. Współwłaścicielka marki Rekh&Datta.
DAGMARA RADZIKOWSKA — stylistka, osobisty doradca do spraw wizerunku.
Pracowała dla magazynów Glamour i Twój Styl. Od lat współpracuje z Magdaleną Boczarską, odpowiadała za wizerunek Kasi Sokołowskiej w programie TOP MODEL.
Anna Zejdler-Ibisz, redaktor naczelna
Magdalena Boczarska, aktorka
Dawid Woliński, projektant
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 162
Rok wydania: 2017
To, jak się ubieram, jest wyrazem tego, co robiłam i robię w życiu. Przez wiele lat kierowałam magazynami kobiecymi (Cosmopolitan i Glamour). Jednym z moich zawodowych obowiązków było jeżdżenie na tygodnie mody do Mediolanu, Paryża i Nowego Jorku. Bardzo był to miły obowiązek, ale wiązał się z bieganiem od rana do nocy od pokazu do pokazu, po całym mieście. Na limuzyny nie miałam budżetu. Było to w czasie (na pierwszy fashion week pojechałam do Mediolanu dwadzieścia jeden lat temu), kiedy wyznawano zasadę, że moda zaczyna się tam, gdzie kończy się wygoda. Wszyscy byliśmy ubrani na czarno, ale kobiety obowiązkowo musiały mieć odlotowe szpilki lub buty na obcasie. Ja też. Po tygodniu takiej bieganiny po dwanaście godzin dziennie nie tylko moje stopy cierpiały niemiłosiernie, ale również kręgosłup. I tak się działo dwa razy w roku.
Mam pokaźną kolekcję niesamowitych butów, które przez wszystkie te lata uzbierałam. Jednak dziś jest to kolekcja prawie muzealna, ja w tych butach nie chodzę! Bo na co dzień, do pracy i na spotkania z przyjaciółmi noszę prawie wyłącznie trampki. Uważam, że zostałam wyzwolona z presji wysokich obcasów. Mam buty, które zakładam na specjalne, wieczorowe okazje, ale nawet one nie są wysokie.
Nawet sam król niebotycznie wysokiej szpilki, Christian Louboutin, wypuścił kolekcję trampek.
Kiedy zastanawiałyśmy się z Dagmarą, o czym może być książka o modzie, ten temat wydał się nam jak najbardziej na czasie. To znaczy Dagmara na to wpadła, biegając na bieżni.
Demokratyzacja mody, zacieranie się trendów i kwestionowanie tego, co robią projektanci, rodzi pytanie, co jeszcze przyniesie nam świat mody.
Jedno jest pewne – dziś modne znaczy wygodne. Jeszcze osiem lat temu, kiedy klientce nie podobały się proponowane ubrania i mówiła: „To nie jestem ja”, znany stylista z Hollywood odpowiadał: „Zostaw siebie w domu i zakładaj te ciuchy”.
Dziś taki stylista nie istnieje, bo nikt nie jest gotów cierpieć dla mody.
Zawsze wiedziałam, że ubrania sportowe są przede wszystkim po to, by miksować je z resztą garderoby. Kocham bluzy z kapturem, zwłaszcza kiedy jest zimno. Zakładam je wtedy pod elegancki płaszcz albo puchówkę. Dla mnie to najfajniejsza miejska stylizacja w klimacie sportowym ever. Rzadko chodzę w sneakersach, chociaż bardzo mi się podobają i oglądam je nałogowo, ale spodnie dresowe Adidas Originals nadal noszę na co dzień, mimo że obiecałam kiedyś znajomym, że już nie będę tak często. Umiejętność łączenia ciuchów sportowych z miejskimi to moja specjalność. Szafę każdej mojej klientki uzupełniam ubraniami z tej kategorii. Uczę, jak miksować je z innym częściami garderoby i eleganckimi dodatkami. Panie są zachwycone, bo czują się modnie, wygodnie i młodo.
Od dwudziestu lat pracuję jako stylistka. Glamour, Twój Styl i Cosmopolitan to magazyny, z którymi byłam związana. Zajmuję się również prywatnymi osobami. Pomagam im odnaleźć własny styl i uporządkować szafę. Na stałe współpracuję z Magdaleną Boczarską i bardzo mnie to fascynuje, bo Magda pięknieje z roku na rok.
Regularnie trenuję, chociaż nigdy nie myślałam, że mi się to uda. Zawsze chodziło o czas. Sadziłam, że to trzy godziny wyjęte z dnia: pojechać na trening, wrócić do domu, wziąć prysznic, przebrać się i dopiero zacząć dzień. Duże wsparcie otrzymałam od mojego trenera Barta. Zaraził mnie pasją i miłością do konsekwencji w treningach. A jak kochasz, to wszystko jest możliwe. I było, ale już bez wracania do domu. Nigdy nie malowałam się mocno, jednak teraz makijaż zredukowałam do minimum: ten sam błyszczyk na usta, co na powieki, a róż zastąpiły mi wypieki po kardio. Wcześniej łączyłam ubrania sportowe z miejskimi, bo odpowiadał mi taki styl, teraz robię to jeszcze częściej. Tak jest modnie, wygodniej i szybciej, a tempo to moja codzienność. Temat książki wymyśliłam na bieżni. Lekko zdyszana, zadzwoniłam do Grażyny, z którą ćwiczymy na tej samej siłowni, i wykrzyczałam: „Wiem! Napiszmy książkę o athleisure, modzie sportowej w mieście. Przecież to my!”. Tak to się zaczęło.
Moda jest częścią kultury, reaguje na zachowania społeczne i oddziałuje na naszą psychikę.
Rozmawiam o tym z Jackiem Santorskim, profesorem honorowym Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, gdzie prowadzi Akademię Psychologii Przywództwa. Interesuje go minimalistyczny design
i Massimo Vignelli (wpływ syna Andrzeja, grafika) oraz moda i Dries Van Noten (wpływ żony Małgorzaty).
Nosimy na co dzień trampki. Czy wygoda jest dla nas najważniejsza?
Tak, nosimy, w naszym środowisku, które obejmuje 8 procent inteligenckiej populacji. Był u mnie niedawno biznesmen z mniejszego miasta zamówić wykład. Miał na sobie bardzo dobre, angielskie buty. I widziałem, że nie może oderwać wzroku od moich trampek. Przyjechał do autorytetu.
No właśnie, a autorytet w trampkach.
Ten pan musiał sobie poradzić z sytuacją. Może każe żonie kupić trampki, zainspirowany moim wyglądem? Żyjemy w społeczeństwach, które są bardzo klasowe. Polskie społeczeństwo ma odwagę już badać, jak bardzo jest klasowe. Jest taka klasa społeczna, w której trampki są trendy.
One są trendy między innymi dlatego, że są wygodne.
Tak, są wygodne, ale kosztowały dwieście funtów. Są oznaką mojej przynależności do pewnego środowiska ponadkulturowego, związanego z nowoczesnym designem i fashion. Są pewnego rodzaju wyrazem szacunku dla moich junior mentorów, dla 30-latków, którzy projektowali to biuro. Są wyrazem mojego snobizmu. Są też po to, żeby 40-letnie kobiety (które zawsze mnie interesowały) pisały, że profesor Santorski jest nieśmiertelny, żeby pisały „ale trampki” na fejsie. Te trampki służą mi do mnóstwa funkcji, a przy okazji są wygodne. Stać mnie na to, żeby pośród trampek, które spełniają moje cele ego, moje cele przynależności, moje cele wizerunkowe, moje cele wpływowe, żeby wybrać te wygodne. Aczkolwiek hierarchia potrzeb Maslowa jest coraz częściej podważana, ale przed potrzebą wygody jest potrzeba bezpieczeństwa, statusu, przynależności i mnóstwo innych.
Potrzeba wygody jest na samym szczycie piramidy Maslowa?
Z jednej strony potrzeba wygody jest potrzebą wojownika, który ma przetrwać. Człowiek, który żyje z datków, wybierze buty najbardziej wygodne z tych, które są w zasięgu jego możliwości. Czyli może to być potrzeba pierwotna, jeśli czyimś celem życiowym jest po prostu przetrwanie. Natomiast potem sytuacja się zmienia. Obserwuję kobiety, które się autostereotypizują i na wyjazd służbowy z dwiema przesiadkami zakładają szpilki. Narzekają później na bezdusznych facetów, którzy każą im wystąpić jeszcze wieczorem na raucie, kiedy są już czternastą godzinę w szpilkach. Przecież ta kobieta mogłaby sobie kupić buty Polliniego na płaskim obcasie i wyglądać jeszcze lepiej. Jednak ona dla swojego wyobrażenia statusu, przewagi wybierze niewygodę. Moda w większości służy ego, a nie wygodzie. Na ego składa się przynależność i władza. Na pewnym etapie może tak być, że atrybutem władzy jest wygoda i te dwa porządki spotykają się.
My, kobiety, miałyśmy wdrukowane, że szpilki są atrybutem wojownika. Jednak okazało się, że wojownik w szpilkach daleko nie pobiegnie. Czy nie uważa pan, że płaski obcas dla kobiet to w pewnym sensie wynik feminizmu?
Zależy, o jakim feminizmie rozmawiamy. Feminizm może być głęboki i mądry, a może być feminizm discopolowy. Są kursy „feministyczne”, które uczą, jak rzucać „kurwami” i jak być agresywną seksualnie w stosunku do mężczyzn. Kobiety mają mieć głęboki dekolt i wysokie szpilki i mają za zadanie „wykastrować” mężczyznę. Później jest feminizm ofiar, a dopiero później feminizm oświecony.
Ubranie to jest pewnego rodzaju kod. Kiedyś te kody były bardziej sformalizowane i łatwiejsze do zrozumienia.
To jest wielowymiarowe i związane po pierwsze z atrybutami przynależności do określonej grupy, subkultury, np. szalik kibica albo te trampki, które czynią mnie przynależnym do ponadnarodowej i ponadgenderowej grupy. Z drugiej strony są one atrybutem prestiżu i władzy. Ja mam nie byle jakie, markowe buty. Moja żona, z domu arystokratka, z epizodem modelki u Grażyny Hase, umie mi podpowiedzieć, co jest dobre i gustowne. Więc ja wiem, że to jest bardzo klasowy wyraz władzy i mocy.
Projektant Demna Gvasalia zaprojektował szaliki dla domu mody Balenciaga, przypominające te dla kibiców. Czyli on czerpie z kultury kibolskiej.
On przy okazji adresuje to do takiej pierwotnej potrzeby, to jest takie Gombrowiczowskie „do parobka”. Robi coś, co jest elementem wyrafinowanego designu, czerpiąc z czegoś, co jest prostackie. Tu się bardzo ładnie spotyka wyższa i niższa kultura czy wyższy i niższy poziom świadomości i nieświadomości w jednym projekcie. Jeśli jednak w to się nie trafi, powstaje kicz, ale jak się trafi w sedno, to jest sexy.
Demna zaprojektował też bluzy z kapturem dla własnej marki Vetements. Czy on z nas się nie śmieje, proponując nam bluzy za tysiąc euro?
Tak, śmieje się z nas, ale śmieje się też do nas. Ja lubię swój snobizm, stać mnie na to i mogę się śmiać razem z nim.
Czy takie rzeczy mają szansę w dzisiejszej Polsce?
Dzisiejsza Polska jest w większości folwarczna, postproletariacka, postfeudalna, post- komunistyczna i my mówimy o małych grupach oraz o prozelitach, którzy do tych grup aspirują, którym się wszystko miesza i robią z siebie nie wiadomo co. Jakieś dziesięć lat temu Joanna Klimas była ze mną na przyjęciu w bardzo zacnej, z punktu widzenia osiągnięć biznesowych i społecznych, rodzinie, w jednym z miast Polski. To było przyjęcie dla kilkudziesięciu osób. Joanna zadała mi pytanie: „Jacek, wytłumacz mi, dlaczego te kobiety, które stać na zakupy w Harrodsie czy na Rue St Honore, dlaczego one wszystkie, oprócz pani Pendereckiej, są tak fatalnie ubrane?”. Jako psycholog biznesu zajmuję się folwarkiem w firmach, XVI-wiecznymi regułami hierarchii, raportowania, zniewolenia, które Skandynawia zmienia, a Polacy przywracają. Estetyką folwarku był jarmark i te panie z wielkim wysiłkiem wybrały z Harrodsa to, co do siebie nie pasuje, ale tworzy ten jarmark. W Polsce jesteśmy na jarmarku.
Wracając do wygody – to cały czas jest kwestia hierarchii? Czy dopiero będąc na szczycie, mogę myśleć o wygodzie, bo wcześniej muszę myśleć o kodzie?
Mam szczęście, jeżeli wygoda jest elementem kodu, do którego aspiruję albo nieszczęście, jeśli ten kod to jest umowny gorset szpilek. Trzeba jednak pamiętać, że tam, gdzie jest stereotypizacja, jest też autostereotypizacja. Prowadzę studia post MBA dla kobiet i mężczyzn, jak być autorytetem i przy tym być sobą. Dr Sylwia Bedyńska z SWPS-u jest wybitną statystyczką, zajmuje się badaniami nad stereotypizacją i autostereotypizacją i prowadzi u nas wykłady. Z jej badań wynika, że jeśli chodzi o cechy przywódczo-biznesowe, to kobiety nie są ani lepsze, ani gorsze od mężczyzn. Po prostu są dobre albo marne, tak samo jak mężczyźni, a w stylu różnią się dużo mniej, niż im się przypisuje. Natomiast stereotyp dla kobiety jest bardzo ograniczający, bardzo degradujący – kobieta jest albo twarda, skuteczna i profesjonalna, albo kobieca, zmysłowa, ciepła. Jeżeli masz być rozpoznawana jako mocna, twarda partnerka dla facetów, masz być zimną suką. Jeżeli zdecydujesz się na swoją kobiecość, to pierwsze drzwi otworzą się przed tobą szybciej, ale następne już nie i będziesz całowała klamkę. To się przekłada na oprawę, sposób noszenia się i na ubiór. Kobiety mogą to połączyć. Mogą być kobiece, jednocześnie będąc twarde w biznesie. Siłą jest połączenie tych cech i nieuleganie stereotypom. Stereotyp jest taki, że mężczyzna może być męski i kobiecy, a kobieta musi się zdecydować.
To co możemy zrobić, żeby nie ulegać tym stereotypom?
Samoświadomość, otwarty umysł. Możemy bronić się przed dogmatyzmem, nietolerancją, przed wszystkimi cechami zamkniętego umysłu. W świecie podatnym na stereotypy, na populistyczne narracje, na tabloidalne narracje, jest takie zjawisko, które nazywa się skąpstwem lub lenistwem umysłowym. Człowiek gdy nie musi, to nie myśli, tylko wrzuca swoje doświadczenie w szufladki. Jesteśmy społeczeństwem superzaawansowanym technologicznie, a z punktu widzenia społecznego światem rządzą trzy rzeczy, o których Budda powiedział, że są źródłem cierpienia: gniew, chciwość i ignorancja. Łamanie zasad, tworzenie nowych, nawet w modzie – to buduje nową rzeczywistość, buduje nowoczesność, otwiera głowy.
Wszystkie buty pochodzą ze sklepu Warsaw Sneaker Store.
Po pierwsze
Popkultura
Na pewno był to długi proces, do którego przyczynili się amerykańscy raperzy na początku lat 80. Wielkie gwiazdy hip-hopu czuły się reprezentantami ulicy, a jednocześnie były pod wpływem kultury więziennej. Ponieważ w więzieniu buty noszono bez sznurówek, ci, którzy wychodzili na wolność, nadal nie nosili sznurówek. Więc hiphopowcy też nosili buty sportowe bez sznurówek, żeby nie wyglądać jak gwiazdy, tylko jak zwykli ludzie, których widzieli wokół siebie.
Kiedy w 1986 roku na koncercie w Madison Square Garden w Nowym Jorku Run-D.M.C. wykonywali utwór My Adidas, poprosili publiczność o pokazanie swoich adidasów.
Now me and my adidas do the illest things
We like to stomp out pimps with diamond rings
We slay all suckers who perpetrate
And lay down law from state to state
We travel on gravel, dirt road or street
I wear my adidas when I rock the beat
On stage, front page, every show I go
It’s adidas on my feet high top or low
My adidas…
My Adidas by Run-D.M.C., 1986
materiał prasowy
Tysiące par butów zostało wzniesionych do góry. Obecny na koncercie pracownik Adidasa zawiadomił swoich szefów i tak doszło do podpisania pierwszych milionowych kontraktów między niemieckim koncernem i gwiazdami hip-hopu.
W 1981 roku wśród młodzieży amerykańskiej bardzo popularny był film Beztroskie lata w Ridgemont High, w którym Sean Penn nosił Vansy w kratkę. Spowodowało to niesamowity wzrost sprzedaży tych butów, które były pomyślane jako obuwie do jazdy na deskorolce. Kiedy Nike próbował zdobyć ten segment rynku, skejci zaczęli nosić znaczki z napisem: „Don’t do it!”, parafrazujące słynne hasło reklamowe Nike: „Just do it!”. Takie same Vansy w październiku 2016 roku piosenkarz Frank Ocean założył na uroczystą kolację w... Białym Domu!
W 1988 roku Melanie Griffith jako główna bohaterka filmu Pracująca dziewczyna do pracy jechała w trampkach i dopiero w biurze zmieniała je na szpilki. Tak robiło wiele dziewczyn, które musiały dostać się na Manhattan do swoich biur. To, co było normą w Stanach, teraz zobaczył cały świat.
W latach 80. w Polsce też były modne Adidasy. Były eleganckimi butami, bo każda rzecz, która pochodziła z Zachodu, była elegancka i droga. Adidasy sprowadzano z Niemiec, gdzie kosztowały 100–200 marek. Panował styl, który dopiero po 2000 roku zaczęto określać mianem dresiary. Co prawda na dyskotekę dziewczyny zakładały szpilki, ale na ulicy zadawały szyku w dresie i adidasach, jeśli tylko było je stać.
Najpopularniejszy był model Grand Prix. Golfem, a może nawet polo lat 80. był tenis. Postrzegany był jako bardzo elitarny sport, bardzo szpanerski (słowo z tamtego okresu oznaczające coś bardzo modnego i dla wąskiej grupy, a pożądanego przez wszystkich). Dlatego najmodniejsze modele adidasów to były buty do tenisa (bardzo rzadko do koszykówki czy biegania). Tak jak model Grand Prix, wyprodukowany na licencji Adidsa w Bułgarii. Te buty niczym nie różniły się od niemieckich, poza tym, że na języku miały mały napis „Made in Bulgaria”. Siłą rzeczy były dużo tańsze niż niemieckie. Pamiętajmy, że te buty były obłędnie drogie – kosztowały jedną lub dwie średnie miesięczne pensje.
W latach 80. nie istniało określenie „stylizacja”. Nikt się nie stylizował, tylko był ubrany w buty, kurtkę, etc. Markowa odzież sportowa była pożądana, ponieważ była obrandowana: logo, trzy paski – to się rzucało w oczy. Nawet najdroższe ubrania kupione na „wytwornym” bazarze w podwarszawskim Rembertowie nie miały logo. Dziś wszyscy projektanci mają świadomość potęgi wypromowanego logo. Stylizacja sportowa świadczyła też o pewnym stylu życia. Jeśli kogoś było stać, żeby grać w tenisa i nosić adidasy, białe skarpetki z logo, szorty, a na ramieniu mieć sportową torbę, to prosto z kortów mógł wejść do kawiarni w najelegantszym wtedy hotelu Victoria i zostać uznanym za szykownego światowca. Rzeczy sportowe świetnie wpisywały się w kod rozpoznawalności. W Polsce były to ubrania niemieckie – Adidas i Puma. I to właśnie one były najbardziej pożądane. Znaczek Fred Perry czy Lacoste w związku ze słabszą rozpoznawalnością był mniej pożądany.
Podstawową różnicą między sportowymi ubraniami na ulicę z lat 80. i dzisiejszymi jest to, że wtedy nie miksowało się ich z rzeczami niesportowymi. Dopiero na początku lat 90. Wojciech Fibak, tenisista, światowiec i elegant, przechadzał się po warszawskim Nowym Świecie w garniturze i Reebokach. Wtedy to było niezwykłe, a Fibak przekonywał, że całe Los Angeles tak się ubiera. W Warszawie ten widok był szokujący, ale dziś nikogo by to nie zdziwiło.
Louis Vuitton
Po drugie
pieniądze
Moda na noszenie butów sportowych to nie tylko moda – to przede wszystkim wielki biznes. Od czerwca 2014 do czerwca 2015 roku w Stanach Zjednoczonych sprzedano buty sportowe o łącznej wartości 34 miliardów dolarów. To 40 procent całej sprzedaży światowej. Matt Powell, analityk rynku sportowego w NPD Group, obliczył, że Nike sprzedaje co sekundę 25 par butów wartych 1000 dolarów!
Po trzecie
wielcy Projektanci
Ten biznes nie mógł być nakręcony tylko przez firmy sportowe. Do dzieła zabrali się projektanci i wielkie domy mody.
Louis Vuitton w 2009 roku podjął współpracę z Kayne Westem i wypuścił kolekcję butów sportowych. Kosztowały od 890 do 1100 dolarów. Dziś na eBayu ich cena to około 3500 dolarów. Jak się okazuje, to była bardzo dobra inwestycja.
Isabel Marant, projektantka znana ze stylu boho, nawet ona zrobiła buty sportowe. Jak sama mówi: „Zawsze myślę o tym, żeby w moich rzeczach wyglądać szczuplej lub na wyższą. Chciałam zaprojektować wygodne buty sportowe, ale musiały spełniać właśnie te dwa warunki”. I jej buty sportowe mają ukryty koturn. Jest się w nich i wyższą, i szczuplejszą. Marant wiedziała, że to będzie hit. Jednak nawet ją zaskoczyła popularność tego projektu. Stworzone przez nią w 2012 roku buty wciąż są hitem sprzedaży, co sezon w nowej odsłonie. Są też najczęściej podrabianym produktem Isabel Marant. Dziś w kolekcji marki są też sneakersy, które niczego nie udają i są normalnymi butami sportowymi do chodzenia po mieście. Raczej wyglądają jak oldschoolowe buty Adidasa.
W 2014 roku Dior zrobił buty sportowe, bardzo bogato zdobione. Kosztowały 1100 euro i stały się natychmiastowym hitem wśród fashionistek. Po Diorze Prada bogato przyozdobiła sneakersy. W najnowszej kolekcji Gucci oprócz sneakersów, przypominających Adidasy z lat 80., są też modele wyszywane i bogato zdobione. But sportowy stał się nie tylko butem codziennym, ale również butem na duże wyjście. Najważniejszym powodem, dla którego ubrania sportowe weszły do naszej garderoby, jest moda na zdrowy tryb życia, uprawianie sportu. Okazuje się jednak, że gdy założymy sportowe ciuchy, to już nawet sportu nie musimy uprawiać, żeby czuć się lepiej.
Isabel Marant
dior
materiał prasowy
materiał prasowy
To pytanie zadałyśmy bywalcom pokazów mody, redaktorom naczelnym pism modowych, projektantom i stylistom. To oni najczęściej zasiadają w pierwszych rzędach.
reżyser
Założyłabym. Prawdziwa moda i modowe wybory są fascynującym balansem między obowiązującymi trendami a modową intuicją. Bez tego nie da się mody ani dobrze nosić, ani reżyserować.
szefowa działu uroda Elle
Tak, bo uważam, że dobry wygląd zależy od świetnego samopoczucia. Nie chodzę na co dzień w obcasach. Są dla mnie niewygodne. Dlaczego więc miałabym udawać, że wieczorową porą są? To nie szpilki decydują o tym, czy fajnie wyglądasz, czy nie, o czym przekonałam się kiedyś na imprezie Kenzo w Paryżu. Korciło mnie, by iść w czarnych trampkach. Uległam jednak presji elegancji i włożyłam szpilki. Efekt? Odcisk na małym palcu i zły humor na imprezie. Marzyłam, by mieć na nogach trampki, jak większość osób wokół mnie. To była dla mnie lekcja, by zawsze być sobą, niezależnie od okazji. Dlatego na pewno założyłabym sportowe buty, szczególnie, że dziś mogą być one w równie wieczorowym wydaniu, co szpilki.
dyrektor kreatywna Viva! Moda
Sportowe buty na pokaz? Jak najbardziej! W Warszawie pokaz to wieczorne wyjście, początek imprezy, obowiązują wieczorowe outfity. W Paryżu, Nowym Jorku czy Mediolanie to jedna po drugiej prezentacja dla prasy – super zrobione, ale jeszcze kilka lat temu widownia nie była w centrum uwagi. Teraz to okazja dla blogerek/szafiarek itp. do pokazania się, zaprezentowania swojego stylu. Udziela się to dziewczynom z prasy. Kiedyś Anna Dello Russo chodziła na pokazy w czarnym płaszczu i balerinach, teraz ma looki z wybiegu.
dziennikarka
W zasadzie nie chodzę na pokazy mody. Wolę dłuższe przedstawienia. Lubię sportowe buty, ale wtedy, gdy uprawiam sport lub zwiedzam. Na co dzień chodzę w zasadzie wyłącznie w butach na obcasie, więc na pokaz mody raczej nie zrobiłabym odstępstwa od normy.
projektantka
Oczywiście, że tak! Chodzę w butach sportowych na co dzień i na pokazy też. Zwłaszcza od kiedy złamałam nogę i nie mogę chodzić na obcasach.
zastępczyni redaktora naczelnego Vogue Polska
Tak. Na tego typu wyjścia – wieczorne, ale ani do końca formalne, ani swobodne – mam sprawdzone połączenie: garniturowe spodnie, T-shirt, jeśli trzeba – marynarka i Converse'y albo adidasy, klasyczny model Stan Smith. Te same buty noszę też do T-shirtów/prostych bluzek i spódnic, np. midi w biało-czarne pionowe paski na co dzień. Za granicą to zależy od pokazu, od tego, o której i gdzie jest organizowany. Wieczorem na wielkiej gali lepiej czuję się na wysokich obcasach lub na przykład w oksfordach, bo nie umiem tak dobrze żonglować konwencjami jak stylistki.
szefowa działu mody Twojego Stylu
Tak, często je zakładam. Myślę, że nie ma różnicy w podejściu do używania sportowego obuwia w sytuacjach bardziej oficjalnych. Polki tak samo lubią eksperymentować i trzymają rękę na pulsie, jeżeli chodzi o trendy. Oglądając zdjęcia z tygodni mody (Paryż, Mediolan), widzę jednak, że dziewczyny częściej wybierają buty na obcasie niż adidasy.
stylistka Vogue Polska
W mojej szafie wygoda i luz to podstawa. Sportowe buty noszę do wszystkiego. W Polsce nadal to rzadkość, dziewczyny wolą niebotyczne szpilki od płaskich czy sportowych butów. Za granicą liczy się styl i niebanalne podejście
do mody. Veronika Heilbrunner jak nikt łączy trampki czy adidasy z kreacjami największych domów mody. Absolutnie założyłabym buty sportowe na pokaz mody czy to w Warszawie, czy w Paryżu! Kwestia łączenia.
projektant
Oczywiście, że mogę założyć buty sportowe na pokaz. Zależy to w dużej mierze od pomysłu na stylizację. Moda dzisiaj daje nam ogromną dowolność i nie ogranicza nas praktycznie w niczym. Podczas pokazów haute couture w Paryżu już raczej nie.
projektantka
Nie, zdecydowanie nie założyłabym sportowych butów na pokaz mody.
projektant
Chodzę w butach sportowych na pokazy mody. W Polsce ludzie często traktują takie wydarzenie jak sylwestra – stroją się. Za granicą jest kompletnie inaczej. Inna kwestia to pokazy haute couture, na których często narzucony jest określony dress code, do którego naturalnie się dostosowuję. Jeśli nie ma dress code’u, ludzie ubierają się zwyczajnie, bo to jest ich praca. A zwyczajnie dzisiaj to często na sportowo. Ważne jest również to, że buty sportowe w dzisiejszych czasach to przemysł XXI wieku. Często są o wiele droższe od supereleganckich pantofli najdroższych marek.
redaktor naczelna Harper’s Bazaar
Założyłabym jak najbardziej, niezależnie od miasta. Właściwie w tej chwili sneakersy są na równi ze szpilkami, branża mody wybiera wygodę :).
redaktor naczelna InStyle i Gala
Założyłabym Golden Goose – w żadnej stolicy mody ludzie nie stroją się na pokazy tak jak w Polsce. Może dlatego tak rzadko chce mi się na nie chodzić! Wolę pokaz w Paryżu, bo tam jednak nawet wśród widzów jest dużo więcej modowych inspiracji.
redaktor naczelna Glamour
Teoretycznie bym założyła, w sensie, że podobają mi się takie stylizacje. Niezależnie od tego, czy to Warszawa, czy Paryż. Ale praktycznie bym pewnie nie założyła, bo w butach sportowych chodzę raczej wakacyjnie i weekendowo :)).
Zaczynasz dzień od Instagrama? Ja tak! To encyklopedia XXI wieku. Mnóstwo tam przykładów, które możesz przełożyć na własny wygląd. Inspiracje to bardzo ważny etap budowania wizerunku. Podejrzysz, jak inne dziewczyny na całym świecie miksują ubrania, a co więcej – dowiesz się dokładnie, jakie marki wybierają. To świetna lekcja mody, za którą nic nie płacisz.
Stylistka. Pracowała w magazynie Elle, obecnie działa na własny rachunek. Z dużym sukcesem! Uczestniczyła w pracach przy sesji reklamowej Givenchy Resort 2017, współpracuje z takim markami, jak Misbhv czy Robert Kupisz.
Budzisz się rano i myślisz: „W co mam się ubrać”?
Gdy miałam osiemnaście lat, planowałam bardzo dokładnie, w co mam się ubrać następnego dnia. Potrafiłam do drugiej w nocy komponować kilka zestawów: elegancki, jeśli rano będę miała taką ochotę, i bardziej sportowy, jeśli w takim humorze się obudzę. To była zarówno przyjemność, jak i obsesja, Dziś nie planuję, w co się ubiorę, i jestem zdecydowanie bardziej spontaniczna. To daje dużo lepszy efekt.
Gdzie szukasz inspiracji?
W internecie, chociaż ostatnio mam przesyt. Przez lata oglądania tego wszystkiego już sama nie wiem, co mi się podoba. Formuła mody nieco się wyczerpała, rzeczy modne nie są już modne. Takie „it” rzeczy z najnowszych kolekcji projektantów nie są fajne. To, co zwraca moją uwagę, to osoby w ubraniach, których nie rozpoznaję. Kiedy nie potrafię powiedzieć, jaka to marka, ale widzę człowieka i jego osobowość. Przeważnie są to rzeczy vintage połączone z czymś nowym. Nie zwracam uwagi na „modne” rzeczy.
Czyli moda zjada swój własny ogon?
Tak. Wszyscy jesteśmy ekspertami od mody, wszyscy się na niej znają. Internet zdemokratyzował modę. Każdy ma dostęp do najnowszych pokazów. Drogie rzeczy od projektantów są kopiowane przez tanie sieciówki. Myślę, że do wiosny nie będę mogła już patrzeć na buty Balenciagi w dolary, ponieważ zobaczę je setki razy. To jest moja praca, ja siedzę w tym codziennie i dla mnie to przestaje być fajne.
Gdzie kupujesz ciuchy?
Bardzo lubię lumpeksy, vintage, czasem przypadkowo jakieś H&M Studio. No i takie nietypowe miejsca, jak sklep wędkarski. Moją największą miłością są jednak sklepy…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Ta książka nie powstałaby, gdyby nie ludzie, którzy nas otaczają, fascynują i inspirują. Nie powstałaby również, gdybyśmy my nie kochały rozmawiać i pracować z ludźmi. Dziękujemy wszystkim, którzy chcieli poświęcić nam swój czas i zaangażować się w nasz projekt. Dziękujemy wszystkim, którzy mieli do nas w tym czasie cierpliwość. Tylko dzięki temu powstała ta książka.
Gosia Baczyńska
Mateusz Banasiuk
Trener Bart
Magdalena Boczarska
Marzena Borman
Magdalena Bryk
Monika Coś/Nike
Robby Cyron
Patrycja Dobrzeniecka
Marta Drożdż
Agnieszka Filas
Marysia Gajewska
Katarzyna Gintowt
Joanna Góra
Ewelina Gralak
Warynia Grela
Karolina Gruszecka
Anna Ibisz
Łukasz Jemioł
Anna Jurgaś
Aldona Karczmarczyk
Pamela Koleśnik
Gabrysia Krzemińska/Tailor Made PR
Karolina Kuklińska
Maciej Lason/Nike
Kasia Lechańska
Dorota Lewandowska
Joanna Lorynowicz
Agnieszka Maciejak
Ilona Majer
Rafał Michalak
Maciej Miodek
Kasia Miśkowiec
Monika Motor
Pola Namysł
Maciek Olbrych
Marianna Olbrych
Paweł Olbrych
Olka Osadzińska
Sergiusz Osmański
Sylwia Pankiewicz
Monika Pawłowska
Dominika Pazdan
Marek Pietroń
Joanna Przetakiewicz
Tomek Pyza
Sylwia Rakowska
Dubravka Ruiz-Jovanovic
Kinga Rusin
Jacek Santorski
Kasia Sokołowska
Zuzanna Sowińska-Bania Zu SB
Maja Strzeżek
Maria Szaj
Ela Szawarska
Szymon Szcześniak
Monika Szuba
Agnieszka Ścibior
Joanna Typek
Darek Wantoch Rekowski
Dawid Woliński
Dziękujemy sklepom za użyczenie przedmiotów do sesji:
MMC – s. 266, 280
Warsaw Sneaker Store – wszystkie buty na zdjęciu s. 18. Wonders by GaliLu – s. 180
Studio Las – dziękujemy za użyczenie przestrzeni do sesji zdjęciowych.
Dziękujemy Pameli Kolesnik za udział w sesji zdjęciowej z butami sportowymi – s. 194–199.
The Little Black Jacket: Chanel’s Classic Revisited by Karl Lagerfeld and Carine Roitfeld
Irreverent by Carine Roitfeld
Couples by Ellen von Unwerth
www.businessoffashion.com
www.highsnobiety.com
www.hypebeast.com
www.net-a-porter
www.vogue.com
Materiały prasowe Adidas
Materiały prasowe Nike
Materiały prasowe Dior
Materiały prasowe Isabel Marant
Materiały prasowe Zara
Materiały prasowe Net-a-porter
Materiały prasowe Farfetch
Instagram:
https://www.instagram.com/ewelinagralak/?hl=pl
https://www.instagram.com/veronikaheilbrunner/?hl=pl
https://www.instagram.com/sarrjamois/?hl=pl
https://www.instagram.com/thesartorialist/?hl=pl
https://www.instagram.com/accessorysalad/?hl=pl
https://www.instagram.com/monikamotor_photography/?hl=pl
https://www.instagram.com/monikamotor_photography/?hl=pl
https://www.instagram.com/fashioninpills/?hl=pl
https://www.instagram.com/whowhatwear/?hl=pl
https://www.instagram.com/streetrends/?hl=pl
https://www.instagram.com/asiatypek/?hl=pl
Autorki: Grażyna Olbrych, Dagmara Radzikowska
Asystentka projektu: Pola Namysł
Redakcja: Pracownia Cogito, Maja StrzeżekKorekta: Katarzyna Zioła–Zemczak
Projekt graficzny okładki: Katarzyna Miśkowiec
Ilustracja na okładce: Olka Osadzińska
Zdjęcia:
Robby Cyron: s. 18, 59–73, 79–112, 180, 194–200, 218, 234, 246, 258, 262–280
East News: s. 12–16, 23, 43–52, 122–138, 164, 183, 188–192, 203–208, 220–226,
232, 237–244, 251–256, 260, 265, 284–292
Aldona Karczmarczyk: s. 173–175
Marek Pietroń: s. 171
Dagmara Radzikowska: s. 146–160, 228, 249, 296–298
Szymon Szcześniak: s. 10
Monika Szuba: s. 76–77
Darek Wantoch Rekowski: s. 75
Pozostałe zdjęcia: archiwum prywatne Autorek
Dziękujemy wszystkim za użyczenie nam zdjęć z prywatnych archiwów:
Ewelina Gralak: s. 37–40
Karolina Gruszecka: s. 26
Olka Osadzińska: s. 118
Asia Typek: s. 140–142
materiały prasowe Adidas: s. 166
materiały prasowe Nike: s. 168
materiały prasowe The Odder Side: s. 230
Redaktor prowadząca: Katarzyna Kocur
Redaktor projektu: Agnieszka Filas
Redaktor naczelna: Agnieszka Hetnał
© Copyright by Grażyna Olbrych & Dagmara Radzikowska
© Copyright for this edition Wydawnictwo Pascal
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, za wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.
Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
ul. Zapora 25
43-382 Bielsko-Biała
www.pascal.pl
Bielsko-Biała 2017
ISBN 978-83-8103-204-9
eBook maîtrisé par Atelier Du Châteaux