Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kocham cię. I mam cię dość
Zamiast rozmowy – kłótnia. Zamiast zrozumienia – złość, oskarżenia, wycofanie. Miłość wciąż tam jest, ale coraz trudniej poczuć ją w konflikcie, który staje się codziennością.
Ta książka jest dla ciebie, jeśli:
- czujesz emocjonalne wyczerpanie
- masz dość rozmów, które zamieniają się w spór
- boisz się, że kolejna kłótnia zniszczy to, co jeszcze trzyma was razem
- a jednocześnie… nadal ci zależy.
Bo konflikty nie biorą się znikąd. Ich źródła bywają głęboko ukryte. Rodzą się z ran z przeszłości, które wciąż mają wpływ na to, jak reagujesz. Z utraty zaufania i poczucia bezpieczeństwa, przez co każde słowo może stać się zapalnikiem. Z negatywnych wzorców komunikacji, które działają zawsze tak samo: kłótnia, wycofanie, cisza.
Ta książka pomoże ci:
- zrozumieć, co stoi za tymi emocjonalnymi burzami – i jak z nich wyjść,
- zatrzymać reakcje, które ranią – zanim powiesz coś, czego potem będziesz żałować,
- słuchać tak, żeby naprawdę usłyszeć – a nie tylko „mieć rację”,
- stworzyć przestrzeń, w której znowu możecie się do siebie zbliżyć – bez lęku i napięcia.
Książka oparta na terapii skoncentrowanej na emocjach (EFT)[MZ1]
Przewodnik dla tych, którzy się kochają, ale zbyt często ranią.
Dla tych, którzy są zmęczeni, ale nie chcą się poddać.
Dla ciebie – jeśli czujesz, że wciąż jest o co walczyć.
Autorki książki Kocham Cię i nienawidzę
Jennine Estes Powell– licencjonowana terapeutka małżeństw, rodzin i par (LMFT), jest założycielką Estes Therapy, praktyki grupowej koncentrującej się na doradztwie w zakresie związków. Jako licencjonowana terapeutka małżeńska i rodzinna, certyfikowana w terapii skoncentrowanej na emocjach (EFT), od ponad dwudziestu lat pomaga niezliczonym parom zrozumieć się nawzajem i ożywić ich związek. Szkoli również innych terapeutów i służy jako mentor dla współpracowników. Jej celem jest strategiczne stosowanie technik opartych na empirii w celu tworzenia pozytywnych, długoterminowych zmian.
Jacqueline Wielick– licencjonowana terapeutka małżeństw, rodzin i par (LMFT) oraz właścicielka własnej prywatnej praktyki Therapy by Jackie. Posiada tytuł magistra w dziedzinie terapii małżeńskiej i rodzinnej oraz stopnie naukowe z psychologii i socjologii. Koncentruje się na przywiązaniu, traumie i emocjach. Jej podejście opiera się na badaniach związanych z EFT oraz metodą terapii par Gottmana. Przez pięć lat pracowała w Instytucie Gottmana, jednym z wiodących na świecie instytutów badawczych zajmujących się parami i związkami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 275
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: Help for High-Conflict Couples: Using Emotionally Focused Therapy and the Science of Attachment to Build Lasting Connection
Wydawca prowadzący: Justyna Malatyńska
Tłumaczenie: Magda Witkowska
Redakcja: Magdalena Stonawska
Korekta: Agnieszka Anulewicz-Wypych
Skład: Tomasz Gąska | 7colors.pl
Projekt okładki: Joanna Wasilewska
Opracowanie wersji elektronicznej:
Copyright 2024 by Jennine Estes Powell, Jacqueline Wielick and New Harbinger Publications
5720 Shattuck Avenue, Oakland, CA 94609.
All rights reserved.
Copyright © 2025 for this Polish edition by MT Biznes Ltd.
All rights reserved
Copyright © 2025 for this Polish translation by MT Biznes Ltd.
All rights reserved
Warszawa 2025
Wydanie pierwsze
Niniejsza publikacja ma w założeniu dostarczać rzetelnej i fachowej wiedzy na poruszany temat. Wydawca zastrzega jednak, że nie świadczy żadnego rodzaju usług profesjonalnych, w szczególności usług psychologicznych, finansowych czy prawnych. W przypadku zaistnienia potrzeby skorzystania z rady bądź pomocy eksperta, należy zwrócić się do fachowca w danej dziedzinie.
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.
Szanujmy cudzą własność i prawo!
Polska Izba Książki
Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
MT Biznes Sp. z o.o.
www.mtbiznes.pl
ISBN 978-83-8231-741-1 (epub)
ISBN 978-83-8231-742-8 (mobi)
Ta książka idealnie łączy najnowsze teorie, porywające historie i praktyczne narzędzia do zastosowania tu i teraz. Czytelnik dowie się z niej, jak się lepiej komunikować, lepiej odpowiadać i lepiej kochać.
George Faller, LMFT, trener EFT, prezes New York Center for Emotionally Focused Therapy (NYCEFT), współautor Emotionally Focused Family Therapy
Od piętnastu lat współpracuję z Jennine nad artykułami dla najpoczytniejszych amerykańskich i brytyjskich gazet i czasopism. Miałam okazję przekonać się na własne oczy, że jej niesamowita wiedza, empatia i współczucie mają moc leczenia serc, odbudowywania więzi i odtwarzania relacji. Kocham cię i nienawidzę to owoc wieloletnich badań i ciężkiej pracy. Ta książka z pewnością odmieni życie wielu osób.
Brenda Della Casa, pisarka, dziennikarka i coachka specjalizująca się w dziedzinie poczucia własnej wartości i sprawczości
Partnerzy, którzy kłócą się często i intensywnie, koniecznie powinni sięgnąć po tę książkę. Wyszła ona spod pióra dwóch niezwykle kompetentnych i doświadczonych terapeutek EFT. W prosty, ale niezwykle przekonujący sposób wyjaśnia, jak zastosować założenia terapii skoncentrowanej na emocjach, aby konflikty wreszcie ustąpiły miejsca bezpiecznej więzi opartej na miłości. W przyszłości z pewnością będziemy często sięgać do tej książki.
Scott R. Woolley, PhD, profesor Alliant International University, trener EFT, założyciel i dyrektor San Diego Center for EFT oraz TRIEFT Alliant
Kocham cię i nienawidzę to skarbnica wiedzy i zasobnik narzędzi dla wszystkich, którzy chcą wyrwać się z błędnego koła kłótni, obniżyć temperaturę sporu i zaznać większego bezpieczeństwa w sferze emocji. Ta książka zachęca partnerów do przyglądania się emocjom jako źródłu spraw, które ich dzielą. W ten sposób otwiera im drogę do budowania bezpiecznych relacji. Autorki piszą ze współczuciem i w bardzo przystępny sposób, więc skutecznie zachęcają czytelnika do przyglądania się swojemu związkowi przez pryzmat założeń terapii skoncentrowanej na emocjach.
Lisa Brookes Kift, MFT, założycielka www.loveandlifetoolbox.com
JennineEstes Powell i JacquelineWielick mają bogatą wiedzę, ale potrafią też w przystępny sposób o niej opowiadać. Dzięki temu pokazują, jak można drogą terapii skoncentrowanej na emocjach dotrzeć do równowagi. Czytając tę książkę, namacalnie wyczuwa się ich wielkie doświadczenie i współczucie. Człowiek czuje, że bezpiecznie dotrze do celu.
Jordan Brown, recenzent @getlitbookclub
To coś więcej niż tylko kolejna książka o relacjach. To praktyczny przewodnik pełen przydatnych narzędzi i ćwiczeń, dzięki którym można uwolnić się od konfliktów, zbudować więź i postawić komunikację na nogi.
Michael Fulwiler, założyciel Fulwiler Media, autor książki Therapy Marketer, były dyrektor ds. marketingu The Gottman Institute
Naszym klientkom i klientom, którzy inspirują nas każdego dnia
Gdy w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku opracowywałam metodę terapii skoncentrowanej na emocjach (Emotion Focused Therapy, EFT), nie byłam w stanie przewidzieć, jak zostanie ona przyjęta przez innych terapeutów, którzy starają się wspierać pary w trudnych chwilach poprzez pracę nad więzią. Nie zakładałam, że ktokolwiek poza mną będzie korzystał z tej metody.
Okazało się, że EFT dobrze się sprawdza w przypadku wybuchowych par. Opisanie stanu związku i spojrzenie na konflikt przez pryzmat bólu, jaki się pojawia w wyniku zerwania więzi, otwiera drogę do odbudowy bliskości. Niniejsza książka to zbiór praktycznych narzędzi i ćwiczeń dla partnerów, którzy chcą przyjrzeć się swojej roli w konflikcie i pracować nad trwałą więzią opartą na poczuciu bezpieczeństwa. Oprócz założeń EFT uwzględnia ona także teorię przywiązania, zostały tu więc splecione dwa ważne nurty stosowane w terapii par.
Autorki podchodzą do tematu wnikliwie i ze współczuciem, z głębokim zrozumieniem wyzwań, z którymi mierzą się wybuchowe pary. Przytaczają przykłady z życia i opowieści, które wzmacniają ich przekaz, a czytelnikom pozwalają poczuć, że ktoś ich rzeczywiście dostrzega i rozumie ich problemy. Książka umożliwia spojrzenie na pracę nad związkiem jako na podróż prowadzącą do odbudowy relacji. Parom rozważającym podjęcie terapii pokazuje, że można w ten sposób odzyskać nadzieję i poczucie przewidywalności.
Polecam tę książkę zarówno partnerom, którzy obserwują trudności w swoich związkach, jak i specjalistom, którzy wspierają pary w kryzysach. I jedni, i drudzy z całą pewnością dużo z niej wyniosą – nie tylko przydatne techniki, ale również nadzieję, że nawet wybuchowe pary mogą znaleźć wyjście z trudnej sytuacji.
dr Susan M. Johnson,
EdD, twórczyni terapii skoncentrowanej na emocjach
Droga czytelniczko, drogi czytelniku! Chcemy dać ci znać, że cię widzimy. Nie wyobrażamy sobie niczego na twój temat, ale przypuszczamy, że doświadczasz w swoim związku wyczerpania i wypalenia. Nie chcesz już podejmować kolejnych prób, partner doprowadza cię do szału, a być może w ogóle rozważasz zakończenie relacji. Masz po dziurki w nosie tego, że ktoś ciągle się na tobie wyżywa, ciągle cię za wszystko wini i wychodzi w połowie rozmowy. A może uważasz, że już dość rzucania pilotem, wrzasków i przeklinania. Wszystko to rozumiemy.
Obie zawodowo zajmujemy się terapią par i rodzin, dobrze więc znamy bolączki, z którymi zgłaszają się do nas ludzie w związkach – zwykle dopiero wtedy, gdy konflikt wydaje się im nie do przezwyciężenia i nie widzą już innego wyjścia z sytuacji. Gdy sprawy zabrnęły już naprawdę za daleko. Największy problem polega na tym, że gdy jest dobrze, to jest naprawdę dobrze. Tylko że lista żalów zawiera mnóstwo słusznych zastrzeżeń, którymi trzeba się pilnie zająć. W przypadku wybuchowych par każdy ruch może zaważyć o dalszym rozwoju sytuacji. W naszej pracy terapeutycznej zajmujemy się poszukiwaniem przyczyn problemów i staramy się naprawiać więzi tam, gdzie one zostały zerwane. W tej książce chcemy pokazać, jak to robić.
Wiedz zatem, że dobrze rozumiemy twój ból i twoje zmagania z rzeczywistością. Ta książka to swego rodzaju poradnik sztuki przetrwania. Napisałyśmy ją po to, żeby ci podpowiedzieć, co konkretnie możesz zrobić, żeby sytuacja uległa poprawie. Dziękujemy ci za zaufanie, które nam okazujesz. Gratulujemy, że chcesz przejąć kontrolę nad swoim życiem i podjąć pracę, żeby coś zmienić w sobie i w swojej relacji. To przecież wymaga odwagi, śmiałości i siły.
Największą bolączką wybuchowych par jest tracenie nadziei. Być może coś już o tym wiesz. Ileż jest par, które mają poczucie, że spróbowały wszystkiego – inaczej rozwiązywać konflikty, raz po raz wszystko naprawiać – ale nic nie działa! Nie pomagają książki, rady od znajomych czy rodziny, a nawet kolejne sesje terapeutyczne. To poczucie beznadziei rozdziera serce i prowadzi do rozpaczy. Z badań dotyczących przywiązania wiemy, że relacja z drugą osobą to najważniejsza rzecz w życiu człowieka – fundamentalnie istotna nie tylko dla dobrostanu, ale i przetrwania. Jeśli na co dzień męczysz się w relacji i masz poczucie, że partner gdzieś ci ucieka, to naturalne i normalne, że myśl o tym, że go stracisz, napawa cię przerażeniem. Nawet jeśli sprawy zdążyły już przybrać naprawdę zły obrót.
Wiedz jednak, że każdego dnia ludzie wracają do równowagi po bardzo trudnych przeżyciach. Każdego dnia udaje się uratować jakąś poważnie nadszarpniętą relację. Wiemy, że to się dzieje, ponieważ obserwujemy to na własne oczy. Nasz niezwykle błyskotliwy kolega ujął to tak: „Nie wiesz, czy to się sprawdzi w twoim przypadku, ale musisz wysilać się tak, jakbyś zakładał lub zakładała właśnie taki scenariusz” (Woolley, 2022). To nastawienie do terapii, które zalecamy na cały czas lektury tej książki. Przyswajaj sobie informacje, sugestie i ćwiczenia, które zostały tu zawarte. Rób to z wiarą, że zadziałają. Na razie nie podejmuj żadnych decyzji w sprawie swojego związku. Cokolwiek się ostatecznie z nim stanie – czy postanowisz zostać, czy odejść – na razie zachowuj się tak, jakby nie brakowało ci wiary, że uda się znaleźć pomoc i wszystko naprawić. Bo to się może udać.
Wybuchowe pary na pierwszy rzut oka są podobne do „normalnych”, wyróżnia je jednak to, że stosunkowo łatwo wpadają w emocjonalne skrajności. Konflikt między partnerami narósł do tego stopnia, że zdarzają im się pozornie niekontrolowane wybuchy i długie okresy milczenia, często dochodzi do zerwania więzi, raz po raz ktoś znika albo niespodziewanie zaczyna krzyczeć. Jak twierdzą Lisa Palmer-Olsen i Scott Wolley, dwoje ekspertów w dziedzinie stosowania metod terapii skoncentrowanej na emocjach w odniesieniu do wybuchowych par, w porównaniu z przypadkami niższego natężenia konfliktu tutaj mamy do czynienia z eskalacją szybszą, częstszą i bardziej intensywną (Palmer-Olsen, 2002; Woolley, 2022).
Wybuchowe pary często nie potrafią się wyrwać z pewnych schematów. W praktyce oznacza to, że partnerzy wykazują w stosunku do siebie nieodmiennie te same usztywnione reakcje i to samo nastawienie emocjonalne. W okresie nasilenia emocji reagują zazwyczaj bardzo ostro i według tego samego schematu, którego nie potrafią zmienić, nawet jeśli widzą jego negatywne oddziaływanie na drugą osobę.
Niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jaki wpływ na partnera ma ich postępowanie. Niezależnie od tego, co robi druga osoba, nie potrafią właściwie odczytać jej reakcji. Czasem jednak rozumieją, co przeżywa partner, ale akurat ich to nie obchodzi, bo cierpią tak bardzo, że poza własnym bólem nie widzą już nic innego – a w szczególności bólu drugiej osoby. Zmiana reakcji w najgorętszych momentach staje się właściwie nieosiągalna. Można odnieść wrażenie, że interakcja musi za każdym razem przebiegać tak samo, niezależnie od tego, co zrobi druga osoba. Tacy ludzie pozostają niewolnikami swoich wzorców – i nie tylko nie potrafią wykonać żadnego czułego gestu pod adresem partnera, ale także nie mają wpływu na własne reakcje podczas kłótni. To o tyle istotne, że kluczem do zdrowej relacji jest psychologiczna elastyczność, czyli zdolność do dopasowywania odpowiedzi czy reakcji – ale także rozumienia czy postrzegania partnera – do okoliczności, a więc zdolność do adekwatnej zmiany dynamiki związku.
Jak już wspomniałyśmy, zachowania podejmowane w odniesieniu do partnera można rozpatrywać jako swego rodzaju gesty pod jego adresem. W ten sposób jedna osoba w symboliczny sposób wyciąga rękę do drugiej. Liczy na to, że uda jej się nawiązać wartościowy kontakt albo zmienić coś w interakcji. W przypadku wybuchowych par – cokolwiek by się nie działo – takie gesty nie mają zasadniczego wpływu na sytuację.
Być może znasz to z własnego doświadczenia. Być może zdarza ci się próbować przekonywać partnera, coś mu tłumaczyć i wyjaśniać, ale ponieważ to nie działa, w końcu zaczynasz krzyczeć, płakać albo grozić odejściem. Być może wszczynasz przepychanki albo ciche dni. Być może masz w zwyczaju trzaskać drzwiami albo ciskać talerzami o ścianę. Mimo to nie udawało ci się dotrzeć do partnera, nic się między wami nie zmieniało. To usztywnienie par excellence.
W takich związkach pojawia się problem, bo wrażliwość rozumiana jako gotowość do wystawienia się na oddziaływanie drugiego człowieka – stanowiąca fundament dobrej relacji – jest postrzegana jako niebezpieczna, jako narażanie się na atak i krzywdę. Wiele osób stwierdza, że to za duże ryzyko. Trudno im się dziwić, jeśli z partnerem często się wzajemnie krzywdzili i nie czują się gotowi, żeby się otworzyć.
Takie pary doświadczają także wspomnianego wcześniej poczucia beznadziei. Bierze się ono po części z nieelastycznych schematów relacji. Partnerzy przez lata próbują coś zmieniać, ale nic to nie daje. Nadzieja pryska także dlatego, że wiele metod terapeutycznych nie prowadzi do rozpoznania przyczyn takiego stanu rzeczy, a w związku z tym nie przynosi oczekiwanych skutków.
Wtedy możemy pomóc my.
Zdarza się, że terapeuci zawczasu przypisują jednemu lub obojgu partnerów etykietki i przez to umyka im ogólny obraz relacji. Diagnozy indywidualne mogą dobrze opisywać zbiór objawów i reakcji danego klienta, a jednocześnie całkowicie ignorować proces (czynniki motywujące do działania, reakcje ciała na różne bodźce czy długoterminowe potrzeby). Diagnoza powoduje, że człowiek wychodzi z gabinetu terapeuty z poczuciem, że nie został dostrzeżony ani zrozumiany. Zostaje z przekonaniem, że definiuje się go przez pryzmat zaburzenia lub choroby, które u niego stwierdzono. Nagle przestaje się liczyć szersza dynamika jego istnienia, a cała terapia skupia się na korygowaniu problematycznych zachowań czy myśli.
Jeśli ty lub twój partner otrzymaliście diagnozę podczas wizyty u specjalisty albo sami u siebie stwierdziliście narcyzm czy osobowość borderline, to absolutnie nie jesteście w tym odosobnieni! Nie ma tygodnia, żeby w naszym gabinecie ktoś o tym nie wspominał. Prawidłowa diagnoza może przynieść ukojenie albo osadzić objawy w jakimś konkretnym kontekście (zresztą nie tylko klientowi, ale również terapeucie), jeśli jednak chodzi o analizę dynamiki relacji między dwiema osobami, tak naprawdę niczego nie wnosi do tematu.
My patrzymy na konflikty inaczej – nie są dla nas kryterium diagnostycznym. Oczywiście prawidłowe rozpoznanie problemów w zakresie zdrowia psychicznego ma zasadnicze znaczenie i często bardzo pomaga w terapii, niemniej gdy bierze się na warsztat relację, trzeba przyglądać się sprawie w szerszym kontekście. Konflikt występuje i ulega eskalacji zawsze z konkretnego powodu, a nie dlatego, że ktoś „zwariował”. Przyjęcie takiej perspektywy pozwala spojrzeć na człowieka szerzej, a nie tylko przez pryzmat tego, jak się zachowuje, czy jak funkcjonuje w konflikcie. My staramy się stwierdzić, czego doświadcza każdy z partnerów i jak się to wszystko składa w pewien schemat związku dwojga ludzi. Myślenie przez pryzmat diagnozy niejako wymusza patrzenie na relację w kontekście indywidualnych problemów jednej osoby.
W tej książce przyjmujemy to szersze spojrzenie. Przyglądamy się procesowi, a nie tylko dwojgu ludziom, którzy się weń angażują. Ty i twój partner jesteście czymś więcej niż diagnozą i zbiorem zjawisk psychologicznych. Chcemy zatem pomóc ci spojrzeć zarówno na siebie, jak i na partnera jako na istoty ludzkie, które cierpią i które wypracowały pewne bardzo konkretne metody radzenia sobie ze światem.
Na kartach tej książki będziemy szukać dogłębnej odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Postaramy się zrozumieć, kim jesteś ty i kim jest twój partner. Postaramy się stwierdzić, z czego wynikają wasze intensywne reakcje. Potem przedstawimy szczegółowy plan wyjścia z trybu intensywnego przeżywania konfliktów. Będziemy się przy tym odwoływać do koncepcji i etapów naukowego modelu teoretycznego i doświadczeniowego znanego jako terapia skoncentrowana na emocjach (EFT). Przyjrzymy się twojej relacji przez pryzmat wiedzy o przywiązaniu i emocjach, a także wiedzy neurobiologicznej. Wykorzystamy narzędzia EFT, aby zapewnić tobie i twojemu partnerowi ustrukturyzowane wsparcie w waszych wysiłkach zmierzających do uwolnienia się od sztywnej dynamiki relacji oraz schematów, które wam nie służą. Obie przez lata testowałyśmy w pracy z parami różne modele teoretyczne, ale założone cele i odpowiedni poziom skuteczności udało nam się osiągnąć dopiero dzięki EFT. Zastosowanie takiego podejścia otwiera naszym klientom drogę do rozwiązania ich problemów i trwałej zmiany zachowań. Ta właśnie obserwacja stała się dla nas inspiracją do napisania tej książki.
Najpierw podpowiemy ci, co robić, żeby wybuchowe kłótnie wreszcie ustały – i to w krótkim czasie. W pierwszych rozdziałach przedstawimy narzędzia, które pozwalają usprawnić komunikację, wyregulować układ nerwowy i uspokoić ciało. Opiszemy strategie, które pomagają obniżyć napięcie w relacji. Następnie przyjrzymy się zasadniczej przyczynie problemów. Weźmiemy na warsztat wasze doświadczenia życiowe i mechanizmy przywiązania – te obecne i te z przeszłości – ponieważ w znacznym stopniu rzutują one na wasze zdolności w zakresie budowania więzi. We wszystkich tych analizach chodzi o to, abyście nauczyli się bezpieczniej komunikować – co pozwoli wam odbudować zaufanie i rozwiązać problemy (te z przeszłości i te obecne).
Podsuniemy ci, co możesz zrobić, aby całkiem zmienić dynamikę swojej relacji z partnerem. To będzie coś więcej niż drobna korekta tu i tam, coś więcej niż zmiana kilku zachowań. Proponujemy kompleksowy remont relacji – pracę nad zupełnie nowym cyklem wzajemnych stosunków.
Być może trudno ci uwierzyć, że coś takiego da się zaplanować w stosunku do dwojga ludzi pogrążonych w tak głębokim konflikcie. Wyobraź sobie ten proces jako budowanie domu: zamiast remontować nawiedzoną ruderę, która ledwo się trzyma, spróbujemy wznieść całkiem nową konstrukcję – taką na miarę waszych marzeń. Nakreślimy idealny rozkład pomieszczeń, wszystko dokładnie wymierzymy, a potem przemyślimy rozkład instalacji i technikę wykonania. Pomożemy ci zgromadzić materiały, położyć fundamenty, wznieść ściany i wszystko dobrze zamocować. Na koniec zaś podpowiemy, jakie wybrać dekoracje, żeby wszystko dobrze się prezentowało nawet pomimo upływu lat.
Należy jednak podkreślić, że w tej analogii przypada ci rola tego, kto musi zakasać rękawy i – wraz z partnerem – podjąć trud pracy nad relacją. My możemy tylko podsunąć ci plan czy instrukcje, możemy służyć radą techniczną i emocjonalnym wsparciem (w ogromnych ilościach!). Niemniej młotek do ręki musisz wziąć ty!
Na kolejnych kartach tej książki będziemy przytaczać różne analizy przypadków zaczerpniętych z naszej pracy terapeutycznej. Jak się zapewne domyślasz, zmieniłyśmy imiona i różne szczegóły, żeby chronić tożsamość naszych klientów, natomiast tematy, wątki, procesy i doświadczenia są prawdziwe i odnoszą się do wielu wybuchowych par. Uważamy, że w takich książkach warto powoływać się na przykłady z życia, ponieważ pozwalają one w większym stopniu przełożyć pewne ogólne teorie na własne doświadczenie.
Proponujemy także wiele ćwiczeń i aktywności, które mają ci pomóc inaczej przeżywać relację. Będziemy cię zachęcać do pracy nad utrwalaniem zmian, które dokonają się w tobie (i – trzymamy za to kciuki – w twojej relacji).
Badania nad neuroplastycznością wykazują, że zachowania zmieniają się tylko pod wpływem nowych doświadczeń (Lamagna, 2022). Oznacza to, że mamy w tym przypadku do czynienia z dwuetapowym procesem. Najpierw trzeba przyswoić sobie pewne nowe informacje z tekstu, a następnie doświadczyć ich poprzez wykonywanie ćwiczeń. To angażuje obie półkule mózgu i skutkuje powstaniem nowych połączeń nerwowych, a w rezultacie zmianą dynamiki relacji.
W związku z tym dobrze by było, aby ćwiczenia wykonywali oboje partnerzy, a zatem aby twój partner również przeczytał tę książkę, zanim podejmiecie wspólny wysiłek. Jeśli oboje będziecie znali opisywane tu narzędzia i umiejętności, łatwiej wam będzie obniżyć poziom emocji i być dla siebie nawzajem – a tym samym uzyskać lepsze efekty podczas wykonywania ćwiczeń. Same ćwiczenia mają na celu wypracowanie takich nowych metod prowadzenia rozmowy, które pozwoliłby wam się do siebie zbliżyć. Optymalnie byłoby więc, abyście zaangażowali się w to oboje.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że po tę książkę może sięgnąć tylko jeden z partnerów i że nie każdy jest w stanie nakłonić swoją drugą połówkę do zrobienia tego samego. To też jest w porządku. Lata doświadczeń z EFT nauczyły nas, że do zmiany dynamiki w związku w zupełności wystarczy, aby jeden z partnerów zaczął się zachowywać inaczej. Jeśli więc czytasz tę książkę bez partnera, powtarzaj sobie, że choć większość wiedzy przyswajasz sobie tylko ty, to i tak wiele to może dać. To doświadczenie może odmienić wasz związek.
Tak czy owak, nawet jeśli odbywasz tę podróż w pojedynkę – z myślą, że przeniesiesz nowo zdobyte umiejętności na grunt swojego związku – nie rezygnuj z wykonywania ćwiczeń. Stanowią one integralny element budowania nowego doświadczenia samego siebie i partnera. Stanowią ważne kroki na drodze do trwałej zmiany łączącej was relacji.
Do wykonywania ćwiczeń będzie ci potrzebny notatnik. Nie proponujemy żadnego konkretnego zeszytu ćwiczeń, możesz więc śmiało użyć notesu, zeszytu, pliku kartek czy nawet pliku w komputerze albo aplikacji w telefonie. Ważne, żeby podczas pracy z książką mieć notatnik zawsze pod ręką i konsekwentnie go uzupełniać.
Wybuchowość może wystąpić między partnerami z wielu różnych przyczyn, takich jak (1) nieprzepracowana trauma z przeszłości; (2) zdrada w związku (o czym będziemy mówić w książce wielokrotnie, również używając fachowych określeń typu „krzywda w obszarze przywiązania”; (3) błędne koło negatywnych zachowań, czyli pewien schemat interakcji, w który partnerzy wpadają automatycznie (zaczynają wówczas przerzucać się informacjami, które wzmagają konflikt, w wyniku czego nikomu nie udaje się zaspokoić własnych potrzeb).Do wybuchów między partnerami może dochodzić pod wpływem każdego z tych czynników z osobna, a także w wyniku ich połączenia. Wszystkie te kwestie zostaną omówione w książce, również w kontekście zastosowania konkretnych i potwierdzonych naukowo metod EFT do rozwiązywania konfliktu trzema drogami, a mianowicie poprzez:
Wspieranie klienta w lepszym zrozumieniu własnych emocji, fizycznych odczuć i procesów psychologicznych.
Wspieranie klienta w lepszym zrozumieniu doświadczeń emocjonalnych, fizycznych i psychicznych partnera.
Wypracowywanie metod odpowiadania na własne emocje i reakcje partnera w sposób, który obniża intensywność kłótni, a za to pozwala dwojgu ludziom zbliżyć się do siebie i odnaleźć komfort.
Należy przy tym podkreślić, że ta praca jest skupiona na kliencie. Jakkolwiek fajnie by było móc rzucić oskarżycielskie spojrzenie i całą winą i odpowiedzialnością za wszystko, co nie działa w związku, obarczyć drugą osobę. Powiedzmy sobie szczerze: większość ludzi czasem próbuje tej metody. Czasem nawet robi to nie bez przyczyny, bo ta czy inna sprawa może wynikać w całości z działań drugiej strony. Tylko że do tanga zawsze trzeba dwojga, choćby się więc najbardziej na świecie chciało samemu sobie przypisywać wyłącznie cnoty, a partnerowi wszystkie grzeszki, to przecież w rzeczywistości wcale tak to nie wygląda. Aby wyjść z konfliktu na prostą, trzeba porzucić myślenie typu „to ja tu cierpię” i podjąć pracę w przestrzeni, w której zmieści się więcej elementów – w której oprócz naszej rzeczywistości i naszego bólu znajdzie się także miejsce na rzeczywistość i ból partnera. Najprościej rzecz ujmując, trzeba trochę odpuścić.
Cechą wspólną wielu par na krawędzi jest to, że partnerzy nie zdają sobie sprawy z siły własnego oddziaływania na siebie nawzajem. Chcemy więc na początek powiedzieć jedną rzecz z całą mocą: masz na swojego partnera większy wpływ, niż ci się wydaje. Sama świadomość – że oddziałujesz, pozytywnie lub negatywnie, na drugiego człowieka – stanowi ważny pierwszy krok na drodze do zmiany. Dzięki niej zaczniesz lepiej rozumieć, co czujesz i jak reagujesz na partnera. Uświadomisz sobie także, jak twoje reakcje wpływają na drugą osobę i na schemat przebiegu waszego konfliktu. Nigdy bowiem nie jest tak, że o cyklu decyduje tylko jedna osoba.
W tym momencie należy wskazać trzy sytuacje, w których terapia par może nie przynieść oczekiwanych skutków. Chodzi o przypadki trwającej przemocy, trwającego romansu i trwającego uzależnienia. Mamy na myśli zjawiska, które nadal występują – a więc romans, który nie został zakończony; uzależnienie, które nadal wymyka się spod kontroli; oraz przemoc, które jest ciągle codziennym doświadczeniem pary. W takich przypadkach terapia proponowana w książce nie wystarczy i należałoby skorzystać z bardziej zaawansowanej pomocy.
Jeśli jednak uzależnienie, przemoc czy romans dotyczą przeszłości (choćby nawet zupełnie niedawnej), śmiało możesz czytać dalej. Tego typu problemy odciskają głębokie piętno na relacji konfliktowej i wcale nie należą do rzadkości. Możesz więc czerpać pocieszenie z myśli, że to samo cierpienie jest doświadczeniem wielu osób na świecie i że możemy ci zaproponować konkretną drogę wyjścia z impasu. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że każdy z problemów trzeba rozwiązać i to w konstruktywny sposób, zadowalający dla was obojga.
Jeśli natomiast którekolwiek z problematycznych zjawisk nadal trwa, rzecz ma się zupełnie inaczej. W kilku słowach pozwolimy sobie wyjaśnić, dlaczego proponowane przez nas rozwiązanie nie sprawdzi się wtedy, gdy między partnerami aktualnie stoją przemoc, romans lub uzależnienie.
Przemoc może przybierać różne formy. Jeden człowiek może się znęcać nad drugim fizycznie, seksualnie, emocjonalnie, a nawet finansowo. 50 do 65 procent par zgłaszających się na terapię mówi o jakiegoś rodzaju przemocy (popychanie, ograniczanie swobody, bicie; Slootmaeckers & Migerode, ٢٠١٩). Do takich zdarzeń dochodzi niekiedy na skutek eskalacji – gdy partnerzy wzajemnie na siebie oddziałują i w ten sposób uruchamiają negatywne schematy komunikacji. Metod opisywanych w tej książce nie da się zastosować wtedy, gdy niezaspokojona pozostaje potrzeba bezpieczeństwa, będąca jedną z podstawowych potrzeb człowieka. W takim przypadku należy zwrócić się po pomoc. W wielu krajach można zgłaszać przemoc domową za pośrednictwem specjalnej infolinii, której operator powinien zaproponować odpowiednie zabezpieczenie i wsparcie. Osoba doświadczająca przemocy powinna opracować plan, który zapewni jej bezpieczeństwo, i zaangażować możliwie wiele osób w jego realizację. Opisaną w tej książce pracę nad relacją można podjąć dopiero po ustaniu bezpośredniego zagrożenia.
Trwający romans to natomiast przypadek „konkurencyjnego przywiązania”. Mamy tu do czynienia z innym związkiem, który zabiega o uczucia i uwagę twojego partnera. Ten, kto jest zdradzany, nie poczuje się bezpiecznie, dopóki inna osoba silnie – potencjalnie silniej od niego – oddziałuje na jego związek. Romans to oszustwo, kłamstwa i zdrady, a to tylko nasila niepokoje. Dopóki sprawa dotyczy trzech osób, rady przytoczone w tej książce nie mają zastosowania. Jeśli natomiast romans należy już do przeszłości (choćby nawet nieodległej), to książka może pomóc zarówno tobie, jak i twojemu partnerowi uporać się z problemem i wkroczyć na ścieżkę równowagi i rozwoju.
Ostatnie na liście jest uzależnienie. Pokona ono nawet najzdolniejszego terapeutę. To specyficzny rodzaj przywiązania, które zabiega o uwagę i uczucia osoby owładniętej nałogiem. Uzależnienie rodzi myśli, emocje i zachowania ukierunkowane na obiekt uzależnienia – alkohol, narkotyki, pornografię czy seks – co prowadzi do zdrady i zamyka drogę do obecności. Człowiek zmagający się z uzależnieniem jest niedostępny dla swojego partnera, ponieważ nie jest w stanie wyregulować własnych emocji i się do niego dostroić. Jeśli więc ty lub twój partner aktualnie zmagacie się z uzależnieniem i ciągle któreś z was powtarza: „To się więcej nie powtórzy” (choć wiadomo, że się powtórzy), to nie jest moment na metody opisywane w tej książce. Można zacząć wcielać je w życie dopiero wtedy, gdy uda się zapanować nad nałogiem. Śmiało można po nie sięgnąć po rozpoczęciu terapii, a w szczególności po jej zakończeniu. Wtedy zawarte tu rady pomogą wam obojgu uporać się z bliznami, które pozostawi po sobie nałóg.
Pod koniec każdego rozdziału będziemy pokazywały, jak spleść wszystkie omawiane dotąd koncepcje w jedną spójną całość. Na razie skupmy się na tym, co możesz zrobić, żebyśmy mogły skuteczniej ci pomagać. Daj sobie trzy miesiące na zapoznanie się z materiałem zawartym w książce. W tym czasie podejmuj aktywne starania o zmianę dynamiki w relacji z partnerem. Skup się przy tym na sobie, bo tylko za siebie odpowiadasz. Jeśli po trzech miesiącach sytuacja nie ulegnie poprawie, możesz zacząć się zastanawiać nad opuszczeniem relacji.
Do tego jednak jeszcze trochę, prawda? To dopiero początek drogi. Na razie wiedz, że cieszymy się, że jesteś z nami i że chcesz pracować nad poprawą swojego związku. Zatem zaczynajmy!
Jeszcze jedno trzaśnięcie drzwiami, jeszcze jedno przekleństwo. Kłótnia wybucha na nowo. Chcesz, żeby partner wreszcie cię dostrzegł i zrozumiał, ale nic z tego nie wychodzi. Bardzo cię to wyczerpuje. Każda taka awantura ma wpływ na twoją otwartość w relacji. Im głośniej musisz krzyczeć, żeby partner cię usłyszał, tym bardziej się odsuwa. Im bardziej się zamyka i im konsekwentniej odmawia rozmowy – albo im ostrzej atakuje – tym silniej wzbiera w twoim sercu przekonanie, że nie możesz na niego liczyć, że nie zaznasz w tym związku poczucia bezpieczeństwa i że nie chcesz już dłużej dawać się krzywdzić. Para, która znalazła się w takiej sytuacji, bardzo cierpi. Zdarza się, że ludzie nie rozumieją, jak to możliwe, że ich partner potrafi się tak bardzo rozpędzić w tak krótkim czasie. Nie pojmują, dlaczego poruszenie jakiegoś tematu zawsze skutkuje zerwaniem więzi, ani jak mogliby się lepiej komunikować. Są jednak również ludzie, którzy doskonale wiedzą, w czym tkwi problem… w tej drugiej osobie! (Być może to twój przypadek).
Źródłem bólu może być to, co partner robi (lub czego nie robi), ale może być nim także poczucie osamotnienia w relacji czy bezgraniczna frustracja wynikająca z tego, że bez względu na to, jak głośno by się krzyczało, druga strona nie chce słuchać. O cokolwiek chodzi, te wszystkie potężne emocje są bardzo prawdziwe i zasługują na uznanie. Możesz mieć już po dziurki w nosie kłótni i toksycznego oddziaływania. Być może ostatkiem sił sięgasz po tę książkę, żeby dać relacji jeszcze jedną szansę. Całkiem prawdopodobne, że to kolejna z długiego ciągu prób. Zapewne wkładasz bardzo dużo wysiłku w to, żeby kłótnie się wreszcie skończyły i żebyście zaczęli inaczej się komunikować. Jeśli nie bardzo wiesz, co jeszcze możesz zrobić, a jednocześnie czujesz, że opadasz z sił… czytaj dalej.
W tym rozdziale nakreślimy rzut twojego wymarzonego domu. Położymy fundamenty pod nową dynamikę twojego związku. Postaramy się odpowiedzieć na pytanie „dlaczego?” i to będzie punkt wyjścia do dalszych rozważań. Bardzo trudno byłoby budować nową konstrukcję bez uprzedniego zrozumienia, dlaczego obecnie pewne rzeczy wyglądają tak, a nie inaczej. Na tym etapie poznamy więc podstawowe koncepcje i badania dotyczące miłości, konfliktu, przywiązania i emocji – ponieważ to właśnie z nich będziemy potem budować drogę do sukcesu.
Problem eskalacji dotyczy par złożonych z ludzi o wielkich, pełnych miłości sercach. To jednocześnie ludzie, z których jedno lub oboje mają trudności z utrzymaniem regulacji emocjonalnej albo zrozumieniem emocji drugiej osoby. Można odnieść wrażenie, że w takich przypadkach reakcje emocjonalne ulegają podgłośnieniu, a wrażliwość i empatia zostają ściszone. W trakcie kłótni wszystko przyjmuje skrajną postać i trudno wcisnąć reset. Oboje partnerzy mają kłopot, żeby na cokolwiek zareagować spokojnie i z czułością. Otwieranie się na drugiego człowieka wiąże się z ryzykiem. Kto bowiem się odsłania, ten może ucierpieć.
Między dwojgiem ludzi na krawędzi do wybuchu może dojść z wielu różnych powodów, choćby na skutek nagromadzonych przez lata niezaspokojonych potrzeb czy nieukojonych tęsknot. Do głosu mogą dojść trudne doświadczenia z przeszłości być może rodzinnej, a być może romantycznej. Zarzewiem ognia może stać się wspomnienie czegoś, co nadszarpnęło związek w przeszłości – na przykład romansu, zdrady, nadużywania substancji uzależniających czy takiej lub innej formy przemocy (mówimy wówczas o krzywdach w obszarze przywiązania). Paliwem dla ognia mogą być różne zachowania partnerów, takie jak przedłużająca się cisza w eterze albo znikanie drugiemu z oczu. Druga osoba może tak bardzo się przestraszyć, że zostanie porzucona, że zacznie stawiać ultimata, grozić odejściem, a nawet wspominać o możliwym zamachu na swoje życie. Takie wydarzenia sieją zamęt w relacji, a jeśli nie zostaną wyprowadzone na prostą, mogą w przyszłości stać się źródłem kolejnych problemów.
Spośród wszystkiego, co się w takim momencie wylewa, czasem aż trudno wyłuskać, o co naprawdę chodzi. W tej książce postaramy się rozłożyć na czynniki pierwsze ogień burzliwej kłótni, żeby pomóc ci skutecznie gasić poszczególne jego płomienie.
W kolejnych rozdziałach pojawią się treści, które mogą wywołać u ciebie wiele trudnych uczuć i uświadomić ci pewne rzeczy na temat twojej relacji. Upraszamy: nie daj się z tego powodu spędzić w spiralę wstydu. Zasługujesz na to, żeby wiedzieć. Musisz wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu, żeby móc się w tym jakoś odnaleźć. Z dumą myśl o tym, że stawiasz czoło tym trudnym prawdom o swojej relacji. Jeśli w pewnym momencie cię to przerośnie, nie wahaj się odłożyć lekturę na później. Zrób sobie chwilę przerwy, aż znów odnajdziesz w sobie gotowość. Pamiętaj, że nie jesteś w stanie zmusić partnera, żeby się zmienił. Pracować możesz tylko nad sobą.
Zacznijmy więc od ćwiczeń, które pomogą ci ocenić bieżący stan twojej relacji i stopień jej wybuchowości.
Ćwiczenie. Pomiar temperatury
Poniżej znajduje się lista sytuacji, które mogą zakłócać funkcjonowanie twojego związku. Bynajmniej nie chodzi nam o to, żeby mącić spokojną wodę. Zachęcamy natomiast do wskazania tych bolączek, z którymi najczęściej się zmagasz. To ci pomoże lepiej zrozumieć, co się właściwie dzieje w twoim życiu. Rozpoznanie sytuacji i zakresu własnej odpowiedzialności za problemy, które pojawiają się w relacji, to nieodzowne czynniki procesu powrotu do równowagi. To trochę jak poruszanie się po labiryncie. Aby odnaleźć drogę do wyjścia, trzeba się najpierw zorientować, gdzie się jest. Weź zatem notatnik i wypisz z poniższej listy wszystkie stwierdzenia, które jakoś się do ciebie odnoszą. Możesz również wykonać ksero tych stron i zaznaczyć odpowiednie punkty.
Moi przyjaciele i rodzina nie zdają sobie sprawy, jak fatalnie się układa między mną a moim partnerem.Mój partner nigdy mnie nie słucha.Gdy robi się nieprzyjemnie, mój partner i/albo ja mamy w zwyczaju w oburzeniu wychodzić z pokoju.W pewnym momencie trwania naszej relacji doszło między nami do kryzysu zaufania.Jedno z nas szybko się rozkręca, potwornie się złości i wybucha z powodu różnych drobnych (i poważniejszych) rzeczy.Bardzo trudno nam utrzymać emocje na wodzy.Nie uprawiamy seksu.Jesteśmy w zasadzie tylko współlokatorami (i bardzo mi to nie odpowiada).Nie potrafimy się komunikować w trudnych sprawach.Mój partner, gdy się złości, traci panowanie nad sobą (krzyczy, rozbija przedmioty, wali pięścią w ścianę i tak dalej).Mój partner i ja przeklinamy i się wyzywamy.Często się boję.Często mamy do siebie pretensje.Przez większość czasu przyjmuję postawy defensywne. Nieustannie trwam w obawie przed atakiem.Potrafimy się ostro pokłócić z powodu najróżniejszych drobiazgów.Zaczynamy się kłócić niby o coś, ale potem wyciągamy różne brudy.Podczas kłótni grozimy sobie rozstaniem lub rozwodem.Wytykamy sobie nawzajem, że nie poradzilibyśmy sobie w obliczu trudności.Gdy robi się naprawdę ciężko, podważamy sens naszego związku.Od dawna się nie dotykaliśmy.Mój partner ze mną nie rozmawia.Unikamy konfliktów za wszelką cenę. Zgadzamy się na różne rzeczy, których wcale nie chcemy akceptować.Mój partner jedno mówi, a drugie robi.Mam nerwy jak postronki i tylko czekam, co się za chwilę wysypie.Teraz spróbuj przyznać swojemu związkowi ogólną ocenę w skali od 0 do 10 (na której 0 oznacza „brak niepokoju”, a 10 to „ogromny niepokój”). W jakim stopniu wyszczególnione powyżej zjawiska na ciebie wpływają? Na ile są frustrujące, jak bardzo się przez nie denerwujesz? Wskazana przed chwilą liczba opisuje poziom obecnej temperatury twojego związku.
Teraz zastanów się nad tym, co pozostawanie w związku wnosi do twojego życia – co ci daje dobrego. Dlaczego nadal w nim trwasz, dlaczego o niego walczysz? Wypisz co najmniej trzy powody, dla których nadal warto się o niego starać (spróbuj wskazać coś innego niż dzieci albo zwierzęta domowe). Gdy w kolejnych rozdziałach zrobi się trudno, wróć do tej listy. Niech to będzie twoja kotwica. Niech punkty ci przypominają, dlaczego tak bardzo się starasz.
Granice mają zasadnicze znaczenie dla każdego, kto tylko cudem trzyma się jeszcze przy życiu, kto tonie w wątpliwościach i ledwo wytrzymuje wstrząsające jego życiem konflikty. To dzięki nim możesz zapewnić sobie poczucie stabilności. Zaufania nie da się budować na wierze, że coś musi się zmienić. Tak samo jak zmiany, tak samo zaufania trzeba doświadczyć. Zanim rzucisz się w wir naprawiania związku, warto najpierw wyznaczyć granice, żebyście oboje z partnerem mieli swego rodzaju siatkę bezpieczeństwa. Granice wyznacza się w porozumieniu z partnerem, żeby mógł on stworzyć emocjonalnie bezpieczną przestrzeń dla ciebie, a ty dla niego. W praktyce może to polegać na tym, że obiecacie sobie nie pić alkoholu, nie grozić odejściem i nie przerywać drugiemu w trakcie wypowiedzi.
Zaczniemy może od dwóch granic, które każde z was powinno sobie wyznaczyć.
Pierwsza granica: Jeśli kłótnia przybiera na sile, nie prowadźcie jej przy dzieciach. One nie powinny być widownią waszego konfliktu. Od tej zasady nie ma żadnych wyjątków.
Druga granica: W trakcie pracy nad relacją powstrzymajcie się od przyjmowania substancji pobudzających lub skutkujących osłabieniem kontaktu z rzeczywistością (w szczególności alkoholu i narkotyków). Oboje potrzebujecie jasności umysłu, żeby móc reagować na siebie nawzajem w sposób przemyślany. (Spokojna głowa, nie musicie rozstawać się z drineczkami na zawsze. Tylko na jakiś czas).
Narzędzia do przybornika: Wyznaczanie granic w trzech krokach
Jak się wyznacza granice w trzech prostych krokach? Proponujemy metodę zwaną „kanapką bezpieczeństwa”. Nazwa wzięła się z tego, że opis granicy wplata się tu między dwa stwierdzenia, które mają po pierwsze wyznaczyć kontekst, a po drugie – ważniejsze – złagodzić jej wydźwięk i pomóc skutecznie dotrzeć z nią do odbiorcy.
Poduszka bezpieczeństwa na dobry początek: zdanie wskazujące na to, że twój partner odgrywa w tym wszystkim bardzo ważną rolę.Zdefiniowanie granicy: czyli zasadnicza treść komunikatu, w jasny i bezpośredni – a przy tym niekrytyczny i nieobwiniający – sposób określająca, gdzie ma przebiegać granica.Propozycja alternatywnego rozwiązania: podsumowująca myśl, która wskazuje drogę do nawet lepszego wyjścia z zaistniałej sytuacji – poprzez postawienie relacji na pierwszym miejscu i zachęcenie partnera do bliskości.Bynajmniej nie chodzi o to, żeby zawrzeć wszystko w trzech zdaniach. Treść i kolejność liczą się bardziej niż liczba kropek w wypowiedzi.
Przykładowe „kanapki bezpieczeństwa”
„Wiem, że jesteś zdenerwowany. Chcę usłyszeć to, co próbujesz mi powiedzieć, ale to nie jest w porządku, że mnie obrzucasz wyzwiskami. Twój gniew zagłusza to, z czym próbujesz do mnie dotrzeć. Może wrócimy do tego, jak ochłoniesz?”„Rozumiem, że chcesz rozwiązać tę sprawę tu i teraz. Uważam jednak, że musimy z tym zaczekać do momentu, aż oboje wytrzeźwiejemy. Dla mnie to ważne, żebyśmy podczas rozmowy zachowywali jasność umysłu i razem szukali rozwiązania”.„Wcale mnie nie dziwi, że ta rozmowa wyprowadza cię z równowagi, ale ja nie czuję się bezpieczny, kiedy ty ciągle grozisz, że ode mnie odejdziesz. Temat jest trudny, a dla mnie jest bardzo ważne, co czujesz. Dajmy sobie chwilę, żebyśmy mogli się uspokoić”.„Widzę, że coś cię boli i się wściekasz. Chcę o tym posłuchać. Tylko że ja z kolei przeraziłam się, gdy zrobiłeś pięścią dziurę w ścianie. Martwię się o nasze bezpieczeństwo. Chwilowo musimy zrobić przerwę, żeby emocje mogły opaść. Jak już się uspokoimy, chętnie posłucham tego, co masz mi do powiedzenia”. (Uwaga: Mamy tu do czynienia z sytuacją, która niebezpiecznie zbliża się do granicy przemocy. Należy ją natychmiast zatrzymać, żeby nie wymknęła się spod kontroli).„Rozumiem, że zależy ci na tym, żeby tę sprawę rozwiązać teraz, ale ja się frustruję i potrzebuję chwili, żeby ochłonąć. Chcę porozmawiać z tobą na spokojnie, za godzinę, żeby to było produktywne, żeby nam coś dało”.„Rozumiem, że potrzebujesz teraz ochłonąć. Nie ma nic złego w tym, że zrobimy krok do tyłu. Potrzebuję mieć pewność, że wrócimy do tej rozmowy. Ustalmy wspólnie, kiedy na nowo zajmiemy się tą sprawą”.Narzędzia do przybornika: Uzgodniona przerwa
Zwróć uwagę, że w wielu z powyższych przykładów mowa jest o przerwaniu burzliwej kłótni. Pora zatem wprowadzić drugie narzędzie, którego można użyć, aby wyjść z konfliktowego cyklu typowego dla twojej relacji.
W jakich okolicznościach należy zrobić sobie przerwę i jak powinna ona wyglądać? Jeśli zauważysz, że reakcje twojego partnera zaczynają wymykać się spod kontroli, jedno z was powinno „włączyć pauzę” i zrobić uzgodnioną przerwę. Powinna ona trwać co najmniej trzydzieści minut, ponieważ po zetknięciu się z zagrożeniem organizmowi zajmuje mniej więcej dwadzieścia trzy minuty wyregulowanie się i powrót do poziomu bazowego (może to trwać nieco dłużej w przypadku osób, które mają za sobą doświadczenie traumy). Wskazówka od fachowca: dokładnie tyle czasu potrzeba, żeby obejrzeć półgodzinny odcinek serialu, który aktualnie włączasz na Netflixie w każdej wolnej chwili. Warto dać sobie tę chwilę na uspokojenie, regulację ciała i przerwę w myśleniu o konflikcie.
Domagając się przerwy, daj partnerowi do zrozumienia, że jej potrzebujesz, aby dobrze usłyszeć to, co ma ci do powiedzenia, i żeby znaleźć skuteczniejsze rozwiązanie. To ważne, żeby o tym wspomnieć, ponieważ dzięki temu partner może nawet podczas przerwy utrzymać poczucie więzi. Na pewno więc nie należy wystawiać partnera do wiatru, zwłaszcza poprzez wyjście z pokoju bez wyjaśnienia, czy w gniewie. Poza tym przed tymczasowym rozejściem się należy – i to jest bardzo ważne – wskazać konkretny czas powrotu do tematu. Przypomnij partnerowi, że odchodzisz, żeby chronić relację. Z całą mocą zadeklaruj, że wrócisz.
Zasady obowiązujące podczas przerwy:
Ani ty, ani twój partner nie podejmujecie tematu.Nie roztrząsasz w głowie konfliktu.Starasz się zapanować nad emocjami.Co konkretnie można zrobić, żeby „zapanować nad emocjami”? W rozdziale 3 proponujemy kilka narzędzi i scenariuszy, które właśnie tego dotyczą. Podpowiemy wtedy, jakie działania można podjąć, aby się w tej kwestii doskonalić. Na razie ograniczymy się do stwierdzenia, że panowanie nad emocjami to odpowiedzialność za swój odcinek pracy. Nie masz wpływu na to, co zrobi partner. Możesz natomiast kontrolować własne odpowiedzi i reakcje na poszczególne sytuacje. Dynamika twojej relacji z partnerem zależy w dużej mierze od twoich działań i reakcji. Gorąco polecamy więc twojej uwadze propozycje z rozdziału 3. Wybierz spośród nich te, które najbardziej ci pasują. Przerwę robi się po to, żeby odzyskać równowagę emocjonalną i spokój – i dopiero potem podejmować jakiekolwiek decyzje co do dalszego postępowania czy sposobu prowadzenia konfliktu.
Terapia pomaga. Jeśli nie masz odwagi otworzyć się emocjonalnie przed partnerem, zachęcamy do połączenia lektury tej książki z terapią. Konsultowanie poszczególnych ćwiczeń z terapeutą zapewni ci wsparcie i pozwoli osiągnąć lepsze rezultaty. Pary na krawędzi nierzadko odsuwają się od innych ludzi i trzymają swoje problemy w tajemnicy. Z badań wynika, że włączenie w sytuację osoby trzeciej, która potrafiłaby spojrzeć na sprawę z dystansu, znacznie ułatwia deeskalację interakcji (Palmer-Olsen, 2022).
Aby zrozumieć konflikt, trzeba najpierw zrozumieć miłość. Zygmunt Freud bardzo trafnie to ujął, gdy powiedział, że nikt nie jest tak narażony na krzywdę, jak człowiek zakochany (Johnson, 2013, 17). Ludzie to zwierzęta stadne. Trzymanie się z innymi mamy zapisane w genach. Taka już nasza natura, że chcemy otwierać się na innych i przeżywać głębokie uczucia. Miłości nie tylko chcemy, ale też jej potrzebujemy. Badania dotyczące relacji wskazują, że ludzie potrzebują innych, żeby przetrwać (Bowlby, 1982; Johnson, 2008; Bretherton, 1992), a myśl o życiu bez więzi z innymi napawa ich przerażeniem.
Psycholożka kliniczna Sue Johnson, twórczyni koncepcji terapii skoncentrowanej na emocjach, twierdzi, że partnerzy romantyczni są jak „dwa jeżozwierze tulące się do siebie w zimową noc” (Johnson, 2013, 17). Muszą trzymać się blisko, żeby nie zamarznąć, ale mogą się przez to pokłuć i zaznać bólu. Miłość i poczucie bezpieczeństwa są nam potrzebne do przetrwania tak samo jak pożywienie i woda. Jednocześnie wiemy, że nie przetrwalibyśmy bez miłości, i stroszymy „kolce”, żeby się przed nią chronić. Kluczem do zrozumienia sytuacji par na krawędzi jest właśnie to ciągłe przeciąganie liny między miłością i bliskością a strachem przed krzywdą.
Aby zrozumieć miłość, trzeba zrozumieć przywiązanie. Przywiązanie to emocjonalna więź z innymi ludźmi. Z badań wynika, że schematy przywiązania kształtują się już w dzieciństwie (Cassidy, Jones, Shaver, 2013; Rees, 2007). Człowiek potrzebuje więzi i przywiązania dokładnie tak samo jak miłości. Dawniej silne więzi z innymi ludźmi stanowiły klucz do przetrwania. Inni ludzie tworzący nasz klan dbali o nas i nas chronili. Ponieważ w tej książce skupiamy się na emocjonalnej więzi między dwojgiem partnerów romantycznych, koniecznie powinnyśmy pochylić się na stylami przywiązania. Mają one zasadnicze znaczenie, ponieważ odgrywają istotną rolę w podejściu partnerów do komunikacji i konfliktu. Jeśli ktoś w dzieciństwie nie przyswoił sobie dobrych wzorców przywiązania – jeśli nie nauczył się budować więzi i nie poczuł, co to znaczy być blisko z członkami rodziny – może mieć potem kłopot z kształtowaniem prawidłowej relacji z drugim dorosłym. Uspokajamy jednak, że taki problem to jeszcze nie koniec świata, bo stare wzorce przywiązania można zastąpić nowymi. Ta książka ma między innymi na celu pokazać ci, w jaki sposób możesz doświadczać nowych schematów przywiązania w relacji z partnerem.
Brytyjski psycholog John Bowlby, twórca teorii przywiązania, pomaga nam spojrzeć na potrzebę miłości i bezpieczeństwa jako coś więcej niż tylko wrodzone instynkty. Wskazuje różne style – czy wzorce – budowania więzi z innymi. Wyróżnia ambiwalentny styl przywiązania, unikowy styl przywiązania i bezpieczny styl przywiązania (Bowlby, 1982). Te wzorce mogą się czasem przenikać u jednej osoby i na przykład z połączenia stylów ambiwalentnego i unikowego wyłania się styl zdezorganizowany. Same nazwy mają jednak dla nas mniejsze znaczenie niż cel: żeby pracować nad stylem przywiązania, w którym człowiek czuje się przy partnerze bezpiecznie.
Dlaczego bezpieczeństwo ma takie znaczenie? Z badań wynika, że ludzie funkcjonujący w ramach bezpiecznych wzorców przywiązania chętniej – najpierw jako dzieci, a potem jako dorośli – poznają świat, uczą się nowych rzeczy i nawiązują kontakty. Mają też wyższą motywację i pełniejsze poczucie własnej wartości, czują się pewnie w relacjach z innymi i nie mają trudności z okazywaniem zaufania. Potrafią regulować stres, łatwo się przystosowują do nowych sytuacji i radzą sobie z przeciwnościami losu (Cassidy, Jones, Shaver, 2013; Rees 2007). Bezpieczny wzorzec przywiązania staje się źródłem wielu pozytywnych rzeczy, na których wszystkim nam zależy. Nad tym chcemy tu pracować. Chodzi o to, abyście oboje – ty i twój partner – podążali drogą wyznaczoną przez naukę w kierunku bezpiecznego stylu przywiązania.
Oprócz bezpiecznego stylu przywiązania wyróżniamy również trzy inne wzorce: ambiwalentny, unikowy i zdezorganizowany. Ludzie z ambiwalentnym wzorcem przywiązania łatwo tracą grunt pod nogami i często kwestionują słuszność przekonań własnych i partnera. Odczuwają lęk, który ma za zadanie zapewnić im bezpieczeństwo. Stale wypatrują wokół siebie zagrożeń i zachowują czujność. Zwykle chodzą za partnerem z pokoju do pokoju i wygłaszają pod jego adresem różne krytyczne uwagi. Nie chcą zrobić przerwy w kłótni.
Unikowy styl przywiązania skłania natomiast ludzi do odwracania się od partnera, gdy tylko pojawiają się trudne emocje. Osoby funkcjonujące w tym wzorcu zamykają się w sobie, odwracają wzrok, uchylają się od rozmowy, a nawet potrafią wyjść z pomieszczenia. Starają się za wszelką cenę utrzymać spokój. Uciekają od kłótni, lekceważą własne uczucia i potrzeby. To ludzie, którzy wiecznie powtarzają, że wszystko jest w porządku.
Zdezorganizowany styl przywiązania stanowi źródło dwojakiego rodzaju wyzwań. Tacy ludzie z jednej strony doświadczają w relacji lęku, a z drugiej starają się za wszelką cenę go unikać. Na ich postawy ogromny wpływ ma lęk przed porzuceniem. Bardzo im zależy na bliskości, a jednocześnie potwornie się jej boją. Mówią jakby coś w stylu: „Podejdź blisko. A nie, idź sobie!”. Dla partnera to mylące. Odbiera te sprzeczne sygnały i nie do końca wie, czego druga strona od niego oczekuje.
Poniżej w kilku zdaniach opisujemy style przywiązania, do których będziemy się wielokrotnie odwoływać w książce.
Jak to wygląda?
Wątpliwości, ciągłe zadawanie pytań, chodzenie krok w krok za drugą osobą, stalking w internecie, sprawdzanie mediów społecznościowych partnera. Wielokrotnie podejmowanie tego samego tematu, podważanie słuszności reakcji obojga partnerów. Lęk przed porzuceniem, trudności w robieniu przerw czy przerwaniu konfliktowej interakcji. Myśl o samotności czy rozstaniu wywołuje strach lub dyskomfort.
Jak to brzmi?
Słowa krytyki lub obwinianie typu: „Bo ty zawsze tak”, „Bo ty mnie nigdy nie słuchasz”. Dociekliwość i pytania typu: „Dlaczego zerknąłeś teraz na telefon?”, „Dlaczego mnie ignorujesz?”.
Jak to wygląda?
Unikanie konfliktu, lęk przed konfliktem, wychodzenie drugiej osobie naprzeciw w celu uniknięcia konfrontacji. Wycofywanie się, udawanie obojętności, ciche dni. Dyskomfort lub strach przed otwarciem się, przed „podejściem zbyt blisko”. Nastawienie na to, żeby „poczekać, aż sytuacja sama się rozwinie” i nie rozmawiać ani o potrzebach, ani o uczuciach.
Jak to brzmi?
Postawy obronne, banalizowanie spraw, próby zakończenia rozmowy. Wyrażanie ugodowości w stwierdzeniach typu: „Nic się nie stało”, „To nic takiego”. Częste powtarzanie: „Nie wiem” albo zupełne milczenie.
Jak to wygląda?
Silne zmiany nastrojów, szybkie przejścia z roli bohatera do roli czarnego charakteru (nie ma nic pośrodku). Wyrządzanie sobie samemu krzywdy. Ciągłe zabieganie o uwagę, skrajne reakcje, zachowania autodestrukcyjne, wybuchy gniewu, nieufność wobec innych.
Jak to brzmi?
Sprzeczne komentarze: sugerowanie pragnienia bliskości i jednoczesne odpychanie partnera. Deklaracje i zachowania, które mówią: „Nienawidzę cię, ale mnie nie zostawiaj”. Poruszanie kwestii stanu zdrowia czy groźby targnięcia się na własne życie (formułowane z nadzieją na to, że uda się zbliżyć do partnera). Stwierdzenia typu: „Nie umiem już stwierdzić, komu mogę ufać”, „Boję się porzucenia”.
Jak to wygląda?
Pewność siebie, spokój, komfort – nawet w obliczu konfliktu. Dopuszczanie do siebie drugiej osoby i wchodzenie z nią w relację, ale też spokój w przypadku rozdzielenia. Poczucie bezpieczeństwa w samotności i w relacji. Wzajemność w interakcjach z partnerem. Gotowość do opowiadania o uczuciach i proszenie o zaspokojenie własnych potrzeb. Zdolność do obdarzenia drugiej osoby zaufaniem.
Jak to brzmi?
„Widzę, że się denerwujesz”, „Wydaje mi się, że moglibyśmy po prostu o tym porozmawiać”. „Dziękuję, że mi o tym mówisz”, „Jestem tu dla ciebie”, „Tego właśnie dzisiaj potrzebuję”, „Boli mnie, czy możemy o tym porozmawiać?”, „Wierzę, że chcesz dobrze”.
Oprócz indywidualnego stylu przywiązania każde z nas ma również potrzeby w tym obszarze. Ich specyfika w znacznym stopniu wpływa na nasze zachowania. Do tych potrzeb zaliczają się pragnienia całkiem podstawowe, takie jak potrzeba miłości, bliskości czy komfortu. Od stopnia ich zaspokojenia zależy, jak się zachowujemy wobec innych ludzi, a zwłaszcza wobec partnerów. Te potrzeby odgrywają istotną rolę w ciągu całego życia; myli się ten, kto sądzi, że z wiekiem nie potrzebujemy już tak bardzo bliskości i komfortu. Wprost przeciwnie, z badań wynika, że ludzie w każdym wieku potrzebują akceptacji, miłości, komfortu i bliskości – bo tak jest ukształtowany nasz mózg.
Dzieci pozbawione bliskiego kontaktu w ciągu pierwszych sześciu miesięcy życia idą przez życie z blizną na psychice. Pragnienie bycia kochanym – i kochania – to jedno z najpotężniejszych i najbardziej pierwotnych ludzkich dążeń i ważny czynnik naszego szczęścia (Raghunathan, 2014). Miłość to potrzeba tak podstawowa, że jeśli nie zostanie zaspokojona lub coś jej zagraża, człowiek odczuwa silny niepokój i dotkliwy ból. Odreaguje to poprzez angażowanie się w konflikty. Właśnie na płaszczyźnie potrzeby miłości dochodzi do zerwania więzi między partnerami na krawędzi.
Charakter przywiązania do drugiej osoby zależy od tego, jakie emocje w nas ona budzi, jak oceniamy własną rolę w relacji i na ile bezpiecznie się w niej czujemy. Im silniejsze przywiązanie i im większe poczucie bezpieczeństwa, tym mniej intensywne reakcje. Im słabsze więzi, tym większy niepokój. Terapia skoncentrowana na emocjach pozwala parom zbliżyć się do siebie i budować więzi w większym stopniu oparte na poczuciu bezpieczeństwa.
W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku doktor Edward Tronick przeprowadził słynny eksperyment, który potwierdza wielkie znaczenie przywiązania (Goldman, 2010). Badanie znane jest jako „Eksperyment z kamienną twarzą”. Wzięły w nim udział malutkie dzieci wraz z opiekunkami. Opiekunkom najpierw polecono, aby bawiły się z dziećmi w formule jeden na jeden, żeby badacze mogli sformułować obserwacje dotyczące ujawniających się zachowań i reakcji. Kiedy dziecko wydawało dźwięk, jego opiekunka uśmiechała się z zachwytem albo reagowała entuzjastycznym: „O, tak”. Wtedy dziecko się uśmiechało i oboje zaczynali się do siebie przymilać. Dziecko starało się dotknąć twarzy opiekunki, a ta wówczas ujmowała jego rączkę i tak dalej. Najogólniej mówiąc, interakcja między dzieckiem a dorosłym miała charakter wzajemny i symetryczny (rzecz dotyczyła dzieci, które nie znały jeszcze świadomie zasad interakcji społecznej). Tego rodzaju towarzyskie nastawienie i wzajemność w budowaniu więzi to instynktowne zachowania na stałe wpisane w biologię ludzkiego mózgu. Tak już po prostu mamy.
W kolejnej fazie eksperymentu opiekunki poinstruowano, że mają przestać reagować na dzieci. Zalecono im przez kilka minut przywoływać całkowicie obojętny wyraz twarzy, zupełnie nie reagować na zachowania dziecka. Dzieci z początku próbowały na różne sposoby wywołać jakąś reakcję opiekunki. Aby po raz kolejny wciągnąć dorosłego w interakcję, wydawały różne słodkie dźwięki, machały rączkami, płakały, a potem zaczynały krzyczeć. Po kilku minutach braku reakcji odwracały jednak głowy, a potem ciało tyłem do opiekunki. Zaczynały sprawiać wrażenie wycofanych, przygnębionych i pozbawionych nadziei. Te wnioski udało się wielokrotnie powtórzyć, co utwierdziło naukowców w przekonaniu, że człowiek w naturalny sposób odczuwa silny ból, gdy nie udaje mu się wywołać emocjonalnych reakcji u kogoś, z kim łączy go przywiązanie.
„Eksperyment z kamienną twarzą” dowodzi ogromnej roli, jaką reakcje odgrywają w ludzkich interakcjach. Człowiek tak już jest biologicznie uwarunkowany, że chce, aby jego zachowania wywoływały reakcje. Chce mieć poczucie, że bliska osoba go widzi i kocha. Chce być dla kogoś ważny. Taką potrzebę mają zarówno siedmiomiesięczne dzieci, jak i siedemdziesięciolatkowie. Partnerzy podejmują wobec siebie różne działania, aby skłonić się nawzajem do reakcji. Brak odpowiedzi wywołuje silną reakcję emocjonalną i natychmiastowe działanie: zaczynamy mówić głośniej, zmieniamy wyraz twarzy i ton wypowiedzi, zaczynamy formułować groźby, rzucamy zdawkowe hasła, a w końcu się wycofujemy, żeby już dłużej nie odczuwać bólu. W praktyce jednak wycofywanie się, choć ma na celu uniknięcie konfliktu, może doprowadzić do jego eskalacji. Wszystkie tego typu odruchowe reakcje stanowią w istocie próbę odbudowania więzi. Dzieci przecież już na bardzo wczesnym etapie rozwoju uczą się, że jakakolwiek reakcja jest lepsza niż żadna. Dlatego koniecznie pamiętaj, że twoja reakcja ma ogromne znaczenie!
Ćwiczenie. Twój styl przywiązania
Zebrałyśmy listę stwierdzeń, które mają w założeniu pomóc ci lepiej zrozumieć własny styl przywiązania – a także dokonać oceny swoich mocnych i słabszych stron. Gdy w tych stwierdzeniach pada hasło „inni”, mamy na myśli twoich bliskich przyjaciół i rodzinę. Wszystkie pozostałe zdania odnoszą się do relacji z partnerem.
W zeszycie do każdego z tych stwierdzeń dopisz liczbę, która odzwierciedla, w jakim stopniu się z nim zgadzasz (w skali od 1 do 10, na której 1 oznacza „zdecydowanie się nie zgadzam”, a 10 to „zdecydowanie się zgadzam”). Zanim zaczniesz, weź głęboki oddech. Bez względu na to, jakie oceny przyznasz poszczególnych stwierdzeniom, postaraj się odnosić do siebie z życzliwością i wyrozumiałością. Wiedza to potęga, a dzięki tym informacjom możesz na dłuższą metę obniżyć poziom konfliktów w swoim związku. Zwróć uwagę, że twoje odpowiedzi będą inne, jeśli chwilowo wściekasz się o coś na partnera. Najlepiej więc wykonywać to ćwiczenie w neutralnym stanie emocjonalnym.
Typowe mocne i słabe strony twojego przywiązania
Rozmawiam z innymi o lękach i trudnych dla mnie emocjach.Wyrażam moje uczucia wobec innych w słowach i w gestach. Robię to bez lęku i dyskomfortu.Gdy potrzebuję bliskości innych, potrafię szczerze mówić o sobie. Gdy autentycznie chcę poczuć, że jestem z kimś blisko, nie uciekam się do uszczypliwości, nie dystansuję się, nie okazuję zniecierpliwienia.Czuję się bezpiecznie. Nie zastanawiam się, kiedy coś się znowu posypie.Przedkładam troskę o siebie i własne potrzeby nad troskę o innych.W ciągu dnia prawię innym (szczerze) komplementy.Gdy popełnię błąd albo zrobię coś nie tak, potrafię przeprosić. Nie rozpamiętuję tego później.Potrafię zachować spokój, gdy inni opowiadają mi o tym, jak zostali skrzywdzeni.Potrafię przeżywać własne emocje podczas trudnych rozmów z innymi. Nie mam zwyczaju czym prędzej zamiatać sprawy pod dywan, bronić własnego stanowiska ani uciekać.Mam za sobą doświadczenie dzieciństwa w rodzinie, w której pokazano mi, jak prowadzić spory bez szkody dla własnej równowagi i więzi.Nie mam doświadczenia traumy (przemocy, napaści, wypadku samochodowego, zagrożenia życia, emocjonalnego lub psychicznego zaniedbywania, w szczególności zaś warunkowego wydzielania emocji czy manipulacji).Potrafię w zdrowy sposób wyznaczać granice i w razie potrzeby odmawiać moim współpracownikom, znajomym czy partnerowi.Gdy szczerze dzielę się emocjami, inni się do mnie zbliżają.Nie irytuję się ani nie boję, gdy inni chcą się do mnie zbliżyć. Zachowuję spokój.Gdy inni próbują mnie pocieszać, od razu się uspokajam i nastrój mi się poprawia.Zwykle nie podważam słuszności własnych decyzji.Nie odczuwam lęków, które by mnie skłaniały do zrywania więzi, odrywania się od rzeczywistości czy przeżywania ataków paniki.Jak przyznać punkty
Dodaj wszystkie wyniki, a następnie na podstawie poniższego zestawienia spróbuj rozpoznać swoje mocne strony i obszary do rozwoju.
Wynik 17–65: Twój styl przywiązania raczej trudno uznać za bezpieczny. Potrafisz poczuć się w pełni bezpiecznie ze sobą, ale z innymi już niekoniecznie. Jako obszar do rozwoju można więc wskazać zdrowe przywiązanie do innych (wiele cennych wskazówek znajdziesz właśnie w tej książce).Wynik 65–100: W niektórych relacjach czujesz się bezpiecznie, w innych nie. W twoim przypadku warto pracować przede wszystkim nad utrwalaniem wzorców (bezpiecznego) przywiązania.Wynik 100+: Twój wzorzec przywiązania ma wiele wspólnego ze stylem bezpiecznym. Starasz się wysuwać swoje mocne strony na pierwszy plan nie tylko w relacjach ze znajomymi czy rodziną, ale również w związku.Teraz czas na chwilę refleksji. Zapisz swoje spostrzeżenia w notatniku. Przy których pytaniach pojawiły się najwyższe noty i dlaczego? Co postrzegasz jako swój atut, jeśli chodzi o budowanie przywiązania? To okazja, żeby chwilę poświętować. W jaki sposób twój indywidualny styl przywiązania daje o sobie znać w twojej relacji? Pracę nad przywiązaniem podejmujemy po to, żeby się chronić. Temu wysiłkowi zawsze przyświecają jak najlepsze intencje, ale nie każdy wzorzec służy relacji. Rozpoznanie własnych skłonności jest ważne, ponieważ pewne twoje zachowania mogą uruchamiać negatywne schematy u partnera. Im lepiej więc rozumiesz własny styl przywiązania, tym więcej możesz zrobić, żeby wprowadzić po swojej stronie niezbędne korekty.
Historia Daniela i Jamesa
Związek Daniela i Jamesa to świetny przykład tego, jak wzorce przywiązania i potrzeby w tym obszarze mogą stanowić ważny czynnik eskalacji konfliktu między partnerami. Daniel i James są młodzi. Poznali się na studiach i najpierw spotykali się przez siedem lat, a potem postanowili razem zamieszkać. Daniel dorastał w religijnej rodzinie na Środkowym Zachodzie Stanów Zjednoczonych, gdzie z powodu swojej seksualności czuł się nieakceptowany i często spotykał się z krytyką. Podświadomie nauczył się więc udawać przed światem kogoś, kim tak naprawdę nie jest, żeby zapewnić sobie miłość i akceptację innych.
Tymczasem James dorastał w Los Angeles, a jego rodzina w pełni go akceptowała. W dużej rodzinie o włoskich korzeniach wszyscy okazywali sobie dużo miłości – ale też dużo się kłócili. Awantury między rodzicami wybuchały niemal co noc. Wcale nie tak rzadko dochodziło też między nimi do rękoczynów. James chował się wtedy w swoim pokoju. Podświadomie nauczył się, że konflikty są niebezpieczne i należy ich za wszelką cenę unikać.
Jako para Daniel i James dobrze się dogadują… przez większość czasu. Kochają się i szanują, mają wspólne zainteresowania i potrafią się rozśmieszać. To wszystko przestaje mieć jednak znaczenie, gdy coś zagraża ich rozbieżnym potrzebom w sferze przywiązania. Wtedy eskalacja następuje niemal natychmiast, co zresztą jest dość typowe dla burzliwie kłócących się par. Konflikt nie narasta, tylko wpada na scenę jak rozpędzony samochód wyścigowy.
Na przykład: Daniel lubi mieć porządek w domu, a Jamesowi jakoś specjalnie na tym nie zależy. Daniel wielokrotnie prosił Jamesa, aby ten pomagał mu z myciem naczyń i porządkowaniem kuchni. James zawsze deklaruje, że się postara. Potem jednak pewnego ranka Daniel wchodzi do kuchni i zastaje zlew wypełniony po brzegi naczyniami. Po raz kolejny. Bez zastanowienia zaczyna ciskać przytykami pod adresem Jamesa. Oskarża go o to, że nie dba o porządek w kuchni i że chyba w ogóle nic go nie obchodzi. James zaczyna się bronić i rzuca w odpowiedzi, że to tylko sterta naczyń i że Daniel powinien się uspokoić, bo to nic takiego. Powiedziawszy to, wychodzi.
Daniel idzie za nim i cały czas krzyczy. Chce wiedzieć, po co właściwie James z nim jest, skoro nie dba ani o niego, ani o ich wspólny dom. Przecież gdyby dbał, to nie musieliby prowadzić tej samej rozmowy po sto razy. James nawet się nie odwraca. Wsiada do samochodu i odjeżdża.
Nie trzeba mieć studiów psychologicznych, żeby się zorientować, że tak naprawdę w tym wszystkim nie chodziło o naczynia. Mamy tu do czynienia ze schematem dość typowym dla par, których konflikty szybko eskalują. Partnerzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że na poziomie podświadomym dla każdego z nich kłótnia oznacza coś innego. Nie rozumieją, że inaczej oddziałuje na ich poczucie bezpieczeństwa i zagrożenia. I właśnie dlatego dochodzi do konfliktu.
W tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, w której Daniel – z uwagi na to, jak został wychowany – potrzebuje, żeby partner go dostrzegł, usłyszał i zaakceptował takiego, jaki jest. Chce mieć poczucie, że jego oczekiwania są dla drugiej strony sensowne i ważne. Można by zatem powiedzieć, że od partnera oczekuje w relacji przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa. Chce móc na niego liczyć. Tymczasem James – całkiem nieświadomie – daje mu do zrozumienia, że jego potrzeby nie są ważne (cóż to takiego wielkiego, stos brudnych naczyń w zlewie?). Daniela dotyka to do żywego, ponieważ w jego wzorcu przywiązania w tym momencie następuje naruszenie poczucia bezpieczeństwa. Potrzeby Daniela w obszarze przywiązania zostają zignorowane.
James – z racji tego, jak został wychowany – wykazuje unikowy styl przywiązania i zabiega przede wszystkim o spokój i więzi. Stara się za wszelką cenę unikać konfliktów. Przestaje odpowiadać Danielowi, ponieważ wyczuwa zagrożenie. Obawia się o ich więź, więc stara się obniżyć temperaturę sporu. Tymczasowo ucieka od kontaktu, żeby chronić bliskość. James nie wycofuje się dlatego, że Daniel go nie obchodzi. Wprost przeciwnie, Daniel obchodzi go tak bardzo, że James nie potrafiłby znieść zerwania więzi, a w związku z tym robi to, co jego zdaniem pozwoli temu zapobiec: najpierw próbuje wszystko wyjaśnić, żeby nie doszło do wybuchu wielkiej kłótni, a gdy w pewnym momencie stwierdza, że to się nie uda, fizycznie opuszcza miejsce interakcji.
Taka reakcja Jamesa stanowi zagrożenie dla Daniela, który teraz jeszcze bardziej potrzebuje bliskości i pocieszenia. Dochodzi do eskalacji. Obaj dają się wciągnąć w błędne koło, o którym będzie mowa w jednym z późniejszych rozdziałów. W kontekście takich szybko eskalujących konfliktów warto wspomnieć, że żaden z jego uczestników nie dokonuje świadomych wyborów. Obaj reagują zgodnie ze swoim schematem przywiązania. Ich działania mają charakter instynktowny i stanowią odpowiedź na zagrożenie dla potrzeb.
Na różnych ludzi różnie reagujemy. Do niektórych zbliżamy się bez oporu, dobrze nam się spędza czas w ich towarzystwie, łatwo nam się im zwierzyć. Przy innych czujemy się dziwnie, bo choć wydają się sympatyczni, to nawet przez myśl by nam nie przeszło, żeby się przed nimi otwierać. W relacji z takimi ludźmi brakuje nam poczucia bezpieczeństwa, więc starannie ważymy słowa i odsłaniamy się w ograniczonym zakresie. Są wreszcie i tacy, przy których od razu wciskamy hamulec – zwalniamy albo wręcz całkowicie rezygnujemy z relacji. W tym sensie nawiązywanie kontaktów z innymi ma w sobie coś z poruszania się po drodze z sygnalizacją świetlną. Na zasadzie analogii do sygnalizatora możemy wyróżnić ludzi „zielonych”, „żółtych” i „czerwonych”.
Za „zielonego” uznajemy człowieka, z którym chętnie pójdziemy dalej (tak samo jak na widok zielonego światła wiemy, że możemy dalej trzymać nogę na gazie, a być może nawet nieco przyspieszyć). Z takimi ludźmi chcemy poznawać świat, spędzać czas, przeżywać przygody i zbierać doświadczenia. Wiemy, że to będzie dla nas bezpieczne. Ci ludzie są dla nas bezpieczni. Przed kimś takim możesz się otworzyć, nawet potencjalnie narażając się w ten sposób na krzywdę. Tacy ludzie są przewidywalni i zawsze możesz na nich liczyć. Zawsze przyjdą ci z pomocą, a gdy przydarzy się coś nieprzyjemnego, spróbują złagodzić ból i wesprą cię w twoich wysiłkach na rzecz poprawy sytuacji. Ludzie „zieloni” podnoszą cię na duchu i poprawiają ci humor. Oni zresztą to samo mogliby powiedzieć o tobie, bo miłość, szacunek i otwartość mają w tej relacji charakter wzajemny. W towarzystwie ludzi „zielonych” twoje ciało się rozluźnia, nie odczuwasz żadnego spięcia. Śmiało zdejmujesz zbroję i oddychasz głęboko.
Pojawienie się człowieka „żółtego” to sygnał, że należy zachować ostrożność. Uważasz za konieczne ocenić, co się będzie działo. Chcesz ustalić, czy w zaistniałej sytuacji możesz przyspieszyć, czy lepiej zwolnić. „Żółtych” ludzi można obdarzyć serdecznością, a oni potrafią tę miłość odwzajemnić. To jednak nie oznacza, że zawsze przyjdą nam z pomocą. Na ogół możemy na nich liczyć tylko wtedy, gdy naprawdę tego potrzebujemy. Może się zdarzyć, że własne sprawy pochłoną ich do tego stopnia, że zapomną o naszych potrzebach, ale w krytycznej sytuacji raczej nas nie zawiodą.
Relacje z ludźmi „żółtymi” często mają bardziej powierzchowny charakter. Nie porusza się z nimi bardzo intymnych tematów. Zdarza się, że oceniają nas albo krytykują. Na ogół dobrze nam życzą, ale nie w każdej sprawie można na nich polegać. Na przykład nie zawsze można liczyć na to, że dochowają tajemnicy, więc możesz nie mieć ochoty się przed nimi otwierać i rozmawiać z nimi całkiem szczerze. W towarzystwie osoby „żółtej” gardę trzyma się cały czas uniesioną do połowy. Nie obawiamy się o swoje bezpieczeństwo, ale odrobinę się spinamy. Nie chcemy pozbywać się takich ludzi z naszego życia – można się czasem spotkać przy grillu – ale zwykle starannie dobieramy informacje o sobie, które ujawniamy w ich obecności. Nie chcemy całkiem oddawać swojego losu w ich ręce.
Mamy wreszcie ludzi „czerwonych” – tych, którzy nas zatrzymują. W ich towarzystwie nie chcemy iść dalej i nie powinniśmy tego robić. Nie przeżyjemy u ich boku żadnych nowych przygód, nie będziemy podziwiać nowych widoków. Nie będzie to możliwe, ponieważ oni nie są dla nas bezpieczni. Ranią nas tak mocno, że krzywdę odczuwamy potem przez dłuższy czas. To ludzie, na których nie możemy liczyć. Nieprzewidywalni, dbający tylko o własny interes. Krzywda, którą nam wyrządzają, może mieć wymiar fizyczny, psychiczny, emocjonalny, seksualny albo finansowy. W ich obecności odczuwamy ścisk w żołądku. To czytelny sygnał alarmowy. Intuicja podpowiada nam, że coś jest nie tak. Dla takich ludzi nie ma w twoim życiu miejsca, koniec i kropka. Jeśli nie da się od nich uciec, należy się emocjonalnie na nich zaimpregnować. Trzeba się w maksymalnym stopniu przed nimi zabezpieczyć, a po zakończeniu interakcji wrócić w bezpieczne miejsce i dobrze o siebie zadbać.
W trakcie sesji terapeutycznej przedstawiłyśmy Danielowi i Jamesowi koncepcję sygnalizacji świetlnej. Zaproponowałyśmy im także ćwiczenie, które omówimy już za moment. Daniel doszedł do wniosku, że wśród członków swojej rodziny ma kilku ludzi „czerwonych” (bo go nie akceptują), ale ma też ludzi „żółtych” (ich akceptacja ma charakter warunkowy). James stwierdził, że dla niego cała rodzina to ludzie „żółci”. James ocenił, że w jego rodzinie wszyscy się kochają, ale nie do końca są przewidywalni i spójni w swoim postępowaniu.