Kobiety, które pragną zmiany - Sylwia Sitkowska, Katarzyna Troszczyńska - ebook

Kobiety, które pragną zmiany ebook

Sylwia Sitkowska, Katarzyna Troszczyńska

5,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

O czym marzysz? Co chcesz w życiu zmienić? Jak znaleźć w sobie odwagę do wprowadzania zmian?

Czasem chodzi o związek, czasem o pracę, ale zdarza się, że o wszystko… Nie jesteś szczęśliwa, czujesz, jakbyś nie żyła swoim życiem, dusisz się. I choć podziwiasz innych za działanie, sama nie potrafisz zrobić kroku. Myślisz, że jesteś „za mało odważna”, „za bardzo przywiązana do tego, co znane”, „za stara”. Jeśli pragniesz zmian, ale paraliżuje cię lęk przed nieznanym, boisz się ruszyć, nie wiesz, jak to zrobić – ta książka będzie twoim najlepszym przewodnikiem. Dzięki niej odkryjesz własną siłę i potencjał. Dowiesz się, co cię blokuje i jak podejmować decyzje w zgodzie ze swoim temperamentem. Zrozumiesz, czy i jakiej zmiany potrzebujesz. Znajdziesz tu także praktyczne wskazówki, jak krok po kroku zbudować życie, którego pragniesz.

Nie myśl „czekam na lepszy moment”. Czas mija, a najlepszy moment jest właśnie teraz. Czy wiesz, że za rok możesz być już w zupełnie innym punkcie? Szczęśliwsza?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 257

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



POLE­CAMY RÓW­NIEŻ:

SYL­WIA SIT­KOW­SKA I KATA­RZYNA TROSZ­CZYŃ­SKA

KOBIETY, KTÓRE STA­RAJĄ SIĘ ZA BAR­DZO

KATA­RZYNA KUCE­WICZ

KOBIETY, KTÓRE CZUJĄ ZA BAR­DZO

MARZENA MAW­RICZ

KOBIETY, KTÓRE NIE CHCĄ SIĘ BAĆ

ROBIN NOR­WOOD

KOBIETY, KTÓRE KOCHAJĄ ZA BAR­DZO

HOLLY HAZLETT-STE­VENS

KOBIETY, KTÓRE MAR­TWIĄ SIĘ ZA BAR­DZO

Motto

Czę­sto dora­dzam sobie i swoim pacjen­tom, żeby wyobra­zili sobie swoje życie za rok albo za pięć lat i żeby pomy­śleli o nowych żalach, które się nazbie­rają w tym cza­sie. A potem sta­wiam im pyta­nie: „Jak możesz żyć teraz, żeby nie two­rzyć nowego żalu? Co musisz zro­bić, żeby zmie­nić swoje życie?”.

Irvin D. Yalom

Kat miło­ści. Opo­wie­ści psy­cho­te­ra­peu­tyczne

przeł. Mał­go­rzata Jało­cho, Czarna Owca, War­szawa 2023

WSTĘP

DRO­GIE PANIE, ALE I PANO­WIE,

książka o zmia­nach to natu­ralna kon­se­kwen­cja mojego życia.

Należę do osób, któ­rym zmiany przy­cho­dzą sto­sun­kowo łatwo. Przy­kła­dem może być decy­zja o wyjeź­dzie na rok do Taj­lan­dii z całą rodziną – jej pod­ję­cie zajęło mi zale­d­wie tydzień. Jako wete­ranka zmian, nie tylko teo­re­tyczka, ale także prak­tyczka, czuję się upo­waż­niona do podzie­le­nia się swo­imi doświad­cze­niami: z jed­nej strony chcę cię tro­chę zachę­cić, jeśli masz ten­den­cję do zwle­ka­nia z podej­mo­wa­niem decy­zji o zmia­nach, a z dru­giej – prze­strzec, jeśli zda­rza ci się podej­mo­wać takie decy­zje zbyt pochop­nie lub bez głęb­szego prze­my­śle­nia.

Nasze uwa­run­ko­wa­nia bio­lo­giczne mają ogromny wpływ na to, jak czę­sto potrze­bu­jemy zmian, jak łatwo się na nie decy­du­jemy i czy zda­rza nam się wpro­wa­dzać zmiany dla samej zmiany, nie­za­leż­nie od ich sen­sow­no­ści. Ta bio­lo­giczna strona medalu może nas rów­nież ogra­ni­czać, powstrzy­my­wać przed pod­ję­ciem decy­zji, nawet jeśli wydaje się ona oczy­wi­sta. Ozna­cza to, że nie­któ­rym z nas zmiany przy­cho­dzą łatwiej, a innym trud­niej – i nie ma w tym nic złego. Tak po pro­stu jest.

Nie­któ­rzy z nas wpro­wa­dzają zmiany tylko po to, żeby „coś się działo”, inni latami tkwią w nie­wy­god­nej sytu­acji, byle nie kon­fron­to­wać się ze zmianą. Zna­jąc swój psy­cho­lo­giczny rys i podat­no­ści, łatwiej zro­zu­miesz, czy twój lęk przed zmianą lub potrzeba zmiany wyni­kają z rze­czy­wi­sto­ści, czy z two­ich uwa­run­ko­wań. Dodat­kowo na nasze podej­ście wpły­wają doświad­cze­nia i prze­ko­na­nia, które nie zawsze nam służą. Wszystko to razem – bio­lo­gia, doświad­cze­nia, prze­ko­na­nia – kształ­tuje twoje podej­ście do zmian.

Już sama ta wie­dza pozwoli ci spoj­rzeć na temat, który tu podej­mu­jemy, z więk­szym dystan­sem i zro­zu­mie­niem. Tego wła­śnie ci życzę po lek­tu­rze tej książki – podej­ścia do zmian bez hur­ra­op­ty­mi­zmu, ale i bez nad­mier­nego lęku.

W książce znaj­dziesz garść infor­ma­cji z badań, pyta­nia do reflek­sji, stra­te­gie do zasto­so­wa­nia, kilka moich histo­rii oraz histo­rie kobiet, które zma­gały się ze zmia­nami z róż­nym skut­kiem. Być może pozwoli ci to spoj­rzeć na wła­sną sytu­ację z innej per­spek­tywy.

Czę­sto nam się wydaje (a przy­naj­mniej mnie się wyda­wało), że zmiana przy­nie­sie wszystko to, co już mamy (bo to prze­cież jest nor­malne!) plus dodat­kowe dobre rze­czy. Z całą sta­now­czo­ścią mogę cię zapew­nić – to tak nie działa. Zda­rzyło mi się zmie­nić dobrą sytu­ację na gor­szą tylko dla­tego, że nie mogłam się pogo­dzić z jakąś nie­do­god­no­ścią, która z per­spek­tywy nowej sytu­acji oka­zy­wała się dro­bia­zgiem.

Jedna nie­za­spo­ko­jona potrzeba potrafi przy­ćmić dzie­więć zaspo­ko­jo­nych, sku­pia­jąc na sobie całą uwagę i zabu­rza­jąc poczu­cie speł­nie­nia. Cza­sami jed­nak zmiany, które wpro­wa­dzamy, nawet jeśli zaspo­koją tę jedną potrzebę, niosą za sobą utratę zaspo­ko­je­nia tam­tych dzie­wię­ciu.

Zda­rzyło mi się rów­nież zmie­nić moje życie na lep­sze, szczę­śliw­sze i peł­niej­sze. Czy pozna­łam spo­sób na podej­mo­wa­nie wyłącz­nie dobrych decy­zji? Nie. Jed­nak nauczy­łam się, jak świa­do­mie je roz­wa­żać, mini­ma­li­zo­wać ryzyko i wycią­gać lek­cje z każ­dej, nie­za­leż­nie od jej rezul­tatu.

Z bie­giem lat zro­zu­mia­łam, że są zmiany, które trzeba prze­pro­wa­dzać w swoim oto­cze­niu – choć­bym pra­co­wała nad sobą kolejne dzie­sięć lat, medy­to­wała, sta­rała się zmie­nić prze­ko­na­nia, wycho­dziła poza wła­sne ogra­ni­cze­nia, to pozo­sta­jąc w nie­sprzy­ja­ją­cym śro­do­wi­sku, nie­wiele zdzia­łam. Inne zmiany doty­czą nas samych – to nasza wewnętrzna praca, świa­do­mość i goto­wość na kon­fron­ta­cję ze sobą.

Żyjemy w cza­sach dąże­nia do życia ide­al­nego. To pra­gnie­nie jest dodat­kowo pod­sy­cane insta­gra­mo­wymi obraz­kami i tren­dem dąże­nia do per­fek­cji. Czę­sto nie pozwala nam to dostrzec, jak dobra jest nasza obecna sytu­acja. Jeden cień potrafi zabu­rzyć całą per­spek­tywę i wtedy zaczy­namy szu­kać cze­goś nowego.

Zda­rzają się jed­nak rów­nież sytu­acje odwrotne – pomimo wyraź­nych sygna­łów, że powin­ni­śmy coś zmie­nić, tkwimy w tym, co jest, racjo­na­li­zu­jąc brak dzia­ła­nia.

Obie te drogi mogą pro­wa­dzić na manowce: ci, któ­rym łatwo przy­cho­dzi wpro­wa­dza­nie zmian, mogą nie doce­niać swo­jego życia tu i teraz; ci, któ­rzy boją się zmian, mogą tkwić w sytu­acjach, które przy­no­szą im cier­pie­nie.

Bez względu na to, czy jesteś „w gorą­cej wodzie kąpana”, czy ana­li­zu­jesz wszystko do prze­sady, chcia­ła­bym, aby ta książka pomo­gła ci prze­kro­czyć wła­sne ogra­ni­cze­nia i sta­nąć oko w oko ze sobą w zmia­nie. Wyha­mo­wać nie­po­trzebne zmiany i dodać wia­tru w żagle tym, które naprawdę są potrzebne.

Naj­waż­niej­sza jesteś ty. Bez względu na to, co radzą inni, pamię­taj, że osobą, która ponie­sie kon­se­kwen­cje swo­ich decy­zji, jesteś ty. Dla­tego marzy mi się, abyś podej­mo­wała decy­zje świa­do­mie, łącząc intu­icję z logiką. Dzięki temu zmiana nie odbije się na two­jej psy­chice w postaci poczu­cia winy albo stra­co­nego czasu czy żalu.

Tego wła­śnie ci życzę. Abyś swoje życie zmie­niała świa­do­mie. Mam nadzieję, że w tym pomoże ci ta książka.

Dbaj o sie­bie i innych

Syl­wia

Insta­gram: Sitkowska_psycholog

YouTube: Syl­wia Sit­kow­ska Psy­cho­log

ROZDZIAŁ 1

ALE WSZYSTKO JEST NIE TAK!

PLANOWANIE I PRZYGOTOWANIE SIĘ DO ZMIANY

Każ­dego poranka urzą­dzam sobie seans samo­drę­cze­nia. „Po co to robisz?! To jest nałóg!” – grzmi moja sio­stra. Być może, bo to, co robię, jest sil­niej­sze ode mnie. Odpa­lam media spo­łecz­no­ściowe i scrol­luję tele­fon, w któ­rym czy­tam o tym, jak powo­dzi się innym. Piękne rodziny, awanse, podróże, kolejne pro­jekty, zdo­byte szczyty. Laj­kuję żar­liwe posty, które są zapo­wie­dzią nowych wyda­rzeń. Pla­nów. I każ­dego dnia czuję się coraz bar­dziej spa­ra­li­żo­wana spraw­czo­ścią tego świata i ludzi, któ­rych znam.

Ja ugrzę­złam. Na wszystko jest za późno. Prze­cież nie zacznę teraz zupeł­nie nowych stu­diów, bo już dawno prze­kro­czy­łam wiek, kiedy się idzie na stu­dia.

Prze­cież nie zmie­nię pracy, bo nie mam odpo­wied­niego wykształ­ce­nia.

Prze­cież nie zmie­nię męża tylko dla­tego, że nie podoba mi się, jak roz­rzuca rze­czy. I jak narzeka. Nie zawsze mam go dość. Tylko nie wiem, czy to, co czuję, to wciąż miłość czy jed­nak już przy­zwy­cza­je­nie.

Prze­cież nie wyjdę z domu i nie wyru­szę w samotną podróż kam­pe­rem do Taj­lan­dii, bo oprócz tego męża mam dwoje dzieci w wieku szkol­nym.

Jestem za nie odpo­wie­dzialna.

Jestem odpo­wie­dzialna za kota, za swo­ich rodzi­ców, za przy­ja­ciółki, za sio­strę. Za pro­jekty, które na sie­bie wzię­łam. Za to, że zapew­nia­łam, że będę „jakaś”.

Dla­czego więc czuję, że grunt usuwa mi się spod nóg?

Jak to się stało, że prze­mie­ni­łam się w kobietę, która czuje, że wszystko ma za sobą?

Wyle­wam łzy na roman­tycz­nych fil­mach jak moja bab­cia, kiedy byłam mała.

Tak mi wtedy żal było babci, że jest stara.

Jak to się stało, że z taką szyb­ko­ścią zbli­ży­łam się do jej świata? Jesz­cze chwila i się w nim umosz­czę, prze­zro­czy­sta i prze­grana.

I to by było na tyle?

Wiem, że pra­gnę zmiany. Śnię o tym. Cza­sem zosta­wiam męża, cza­sem on się zako­chuje w innej. Pła­czę, cier­pię, ale jed­no­cze­śnie jestem wdzięczna, że los zmu­sza mnie do zaczę­cia od nowa.

Cza­sem śnię o naszym wspól­nym wyjeź­dzie i domku w górach, gdzie roz­po­czy­namy od nowa.

Cza­sem zmie­niam zawód. Speł­niam swoje marze­nie i zaczy­nam stu­dia, o któ­rych marzy­łam, ale nie mia­łam kie­dyś na nie odwagi.

Cza­sem śnię, że kupuję dom na tym samym osie­dlu, ale sama myśl o pako­wa­niu i pla­no­wa­niu remontu spra­wia, że krew szyb­ciej krąży mi w żyłach i prze­staję być tak bar­dzo mar­twa.

Kocham moją rodzinę. Ale nie żyję swoim życiem. Zresztą nawet nie wiem, co to jest moje życie, nie roz­po­znaję go znad kla­só­wek dzieci, zaku­pów, zebrań, ocze­ki­wań klien­tów.

Naj­gor­sze, że nie mogę nikogo poza sobą obwi­nić za ten stan rze­czy.

To jestem ja, moje decy­zje albo ich brak.

To moje tchó­rzo­stwo. I brak decy­zyj­no­ści.

Dla­tego codzien­nie obser­wuję innych ludzi na Face­bo­oku, podzi­wiam, jak się zmie­niają każ­dego dnia, osią­gają cele, marzą o kolej­nych.

I zasta­na­wiam się, czy jestem jedyną osobą na tym świe­cie, która zmiany tak bar­dzo pra­gnąc, wciąż się na nią blo­kuje.

Anka, 39 lat, kobieca grupa Vir­tual Col­le­agues Daily na Face­bo­oku

Kata­rzyna: Naszą książkę roz­po­czyna histo­ria Anki. Ona zresztą nie jest wyjąt­kiem. Dla­czego, choć nie jeste­śmy szczę­śliwe, nic z tym nie robimy?

Syl­wia: Bo zmiana jest jed­nym z naj­trud­niej­szych wyzwań w życiu. Od klien­tów czę­sto sły­szę, że sama myśl o zmia­nie wywo­łuje u nich uczu­cie przy­tło­cze­nia, jakby cię­żar odpo­wie­dzial­no­ści za przy­szłość nagle przy­gnia­tał ich serce i zaci­skał się w brzu­chu. Zresztą chyba te emo­cje rozu­mie każdy, kto sta­nął w obli­czu koniecz­no­ści porzu­ce­nia tego, co znane.

Nawet jeśli to, co jest, to pie­kiełko?

Porów­nam to z sytu­acją, w któ­rej ktoś pró­buje upo­rząd­ko­wać pokój pełen rze­czy z prze­szło­ści. Każda z tych rze­czy sym­bo­li­zuje jakieś wspo­mnie­nie, uczu­cie lub nie­za­ła­twioną sprawę. Samo patrze­nie na ten bała­gan przy­tła­cza i wywo­łuje natych­mia­stową potrzebę ucieczki.

W mojej prak­tyce wie­lo­krot­nie spo­ty­ka­łam osoby, które opi­sy­wały swoje życie wła­śnie jako cią­głe przy­my­ka­nie oczu na bała­gan wokół sie­bie. Nie cho­dziło tylko o dosłowny nie­po­rzą­dek w domu, ale także o emo­cjo­nalny chaos, który prze­jął kon­trolę nad ich życiem. „Jeśli nie widzę pro­blemu, to może on znik­nie” – mówiła moja klientka. Przez lata była prze­ko­nana, że igno­ro­wa­nie trud­no­ści sprawi, że one same się roz­wiążą. Jed­nak ten mecha­nizm wypar­cia nie tylko nie pomaga, ale wręcz prze­ciw­nie – pogłę­bia uczu­cie przy­tło­cze­nia. Ucisk w sercu i brzu­chu, który ludzie odczu­wają, jest reak­cją na lęk przed nie­zna­nym.

Zmiana ozna­cza porzu­ce­nie sta­rego, ale zna­nego sche­matu – nawet jeśli jest on dys­funk­cyjny – na rzecz cze­goś, co wymaga odwagi i wysiłku.

Dla­tego wolimy „pomy­śleć o tym jutro”?

Pro­kra­sty­na­cja jest mecha­ni­zmem obron­nym, spo­so­bem na unik­nię­cie kon­fron­ta­cji. Tylko, jak już mówi­łam, to błędne koło. Im dłu­żej odwle­kamy dzia­ła­nie, tym więk­szy staje się lęk przed zmianą, a skoro czu­jemy lęk, tym bar­dziej nic nie robimy. Jeste­śmy zamro­żeni. Zro­zu­mie­nie tego mecha­ni­zmu to pierw­szy krok do naszej trans­for­ma­cji. Zaak­cep­tujmy uczu­cie przy­tło­cze­nia – to natu­ralna reak­cja na wyzwa­nia. Klu­czem jest stop­niowe wpro­wa­dza­nie zmian, z pełną świa­do­mo­ścią emo­cji, które nam towa­rzy­szą. Zamiast pró­bo­wać zapa­no­wać nad całym bała­ga­nem naraz, zacznijmy od dro­bia­zgów, które pomogą nam odzy­skać kon­trolę i poczu­cie bez­pie­czeń­stwa.

Pamię­tajmy przy tym, że zmiana jest war­to­ścią. Dzięki niej zysku­jemy szansę na roz­wój i poprawę jako­ści naszego życia. Naj­waż­niej­sze to dać sobie czas i wspar­cie.

Myśla­łam, że ta nie­moc, para­liż wyko­naw­czy doty­czy tylko ludzi z ADHD.

Nie. W gabi­ne­cie sły­szę podobne histo­rie od klien­tów, któ­rzy nie mają ADHD. Wie­dzą, że muszą coś zro­bić – zadbać o zdro­wie, zmie­nić coś w rela­cji – ale z każ­dym dniem, kiedy tego nie robią, jest im trud­niej.

To jest tak, jak z nara­sta­ją­cym bała­ga­nem w domu. Nie sprząt­niesz jed­nej rze­czy, niby nic takiego. Kilka ubrań na krze­śle, kilka naczyń w zle­wie. Ale z każ­dym dniem jest ich wię­cej. To już nie jest kilka rze­czy, ale dużo rze­czy. Im dłu­żej odkła­damy dzia­ła­nie, tym więk­szy staje się pro­blem i tym bar­dziej czu­jemy się bez­radni wobec niego. Podob­nie jest z nad­mier­nymi kilo­gra­mami. Na początku mogą to być dwa dodat­kowe kilo­gramy, które chcemy zrzu­cić, ale z cza­sem, jeśli nie podej­miemy dzia­ła­nia, kilo­gra­mów jest coraz wię­cej i rośnie poczu­cie przy­tło­cze­nia. Każda myśl o pod­ję­ciu diety czy ćwi­czeń wywo­łuje lęk, bo w gło­wie roz­ra­sta się prze­ko­na­nie, że to zada­nie jest zbyt trudne, że sobie nie pora­dzimy. To uczu­cie blo­kuje nas przed pod­ję­ciem jakiej­kol­wiek próby, two­rząc swo­istą spi­ralę nie­mocy.

W rela­cjach, które już dawno prze­kro­czyły nasze gra­nice, dzieje się podob­nie. Na początku możemy przy­my­kać oczy na drobne prze­kro­cze­nia, ale z cza­sem te drobne sprawy kumu­lują się, aż w końcu zaczy­nają nas dusić. W miarę jak pro­blemy nara­stają, rośnie też strach przed kon­fron­ta­cją, przed dzia­ła­niem.

Jak więc pra­co­wać nad tym uczu­ciem, aby nas nie blo­ko­wało?

To uczu­cie nie poja­wia się zni­kąd. Jest reak­cją na realne wyzwa­nia i lęki, które mogą być w nas zako­rze­nione od dawna. Zwy­kle towa­rzy­szą temu prze­ko­na­nia, które wynie­śli­śmy z dzie­ciń­stwa – że zmiana jest trudna, że nie zasłu­gu­jemy na lep­sze, że sobie nie pora­dzimy, bo nie mamy takiej siły, kom­pe­ten­cji. Praca nad tym wymaga czasu i cier­pli­wo­ści, ale jest moż­liwa. Tak jak mówi­łam wcze­śniej, ale powtó­rzę, bo to naprawdę ważne – jed­nym z klu­czo­wych narzę­dzi jest roz­bi­cie pro­blemu na mniej­sze czę­ści. Zamiast myśleć o całym bała­ga­nie w domu, skup się na jed­nym pokoju, a nawet na jed­nej półce. Zamiast myśleć o całym pro­ce­sie odchu­dza­nia, podej­mij jedną zdrową decy­zję dzien­nie – co do jed­nego posiłku, jed­nego spa­ceru. W rela­cjach – zamiast pró­bo­wać roz­wią­zać wszyst­kie pro­blemy naraz, zacznij od jed­nej roz­mowy, jed­nego małego kroku w kie­runku zmiany. Tej japoń­skiej filo­zo­fii kaizen poświę­ci­łam cały roz­dział w książce Przy­tul swoje wewnętrzne dziecko. W psy­cho­te­ra­pii zachę­cam klien­tów do pracy nad akcep­ta­cją sie­bie i swo­ich ogra­ni­czeń. Zro­zu­mie­nie, że każdy z nas ma prawo do trud­no­ści, że nie musimy być dosko­nali, może odcią­żyć nasze myśli i pozwo­lić na bar­dziej reali­styczne podej­ście do pro­ble­mów. Dla osób z ADHD szcze­gól­nie ważne może być wpro­wa­dze­nie rutyny i struk­tur, które poma­gają w orga­ni­za­cji życia. Nawet pro­ste listy zadań, codzienne rytu­ały mogą pomóc w zapa­no­wa­niu nad cha­osem, który tak łatwo prze­ra­dza się w uczu­cie przy­tło­cze­nia.

Naj­waż­niej­sze jest jed­nak to, że nie musimy radzić sobie z tym sami. Szu­ka­nie pomocy wśród bli­skich, w tera­pii czy nawet w gru­pach wspar­cia może być bar­dzo wzmac­nia­jące. Wspólne mie­rze­nie się z wyzwa­niami, dzie­le­nie się doświad­cze­niami pomaga prze­ła­mać spi­ralę nie­mocy. Ważne jest, aby pamię­tać, że każde, nawet naj­mniej­sze dzia­ła­nie to krok naprzód, który przy­bliża nas do celu. I choć droga może być długa, to każdy krok ma zna­cze­nie i nie warto się znie­chę­cać.

Ale jak opra­co­wać plan zmiany, gdy na początku nawet nie wiemy, o jaką dzie­dzinę nam cho­dzi, mówimy: „Cho­dzi o wszystko! Wszystko jest źle!”?

Jakiś czas temu na tera­pię tra­fiła do mnie Marta. Była po trzy­dzie­stce, a swoje życie opi­sy­wała jako pasmo nie­koń­czą­cych się nie­po­wo­dzeń. W pracy czuła się nie­kom­pe­tentna, w domu nie potra­fiła zapa­no­wać nad bała­ga­nem, a jej rela­cje z part­ne­rem były pełne napięć i nie­po­ro­zu­mień. „Nie wiem, o co cho­dzi, nie wiem, dla­czego tak jest” – wyznała na jed­nej z pierw­szych sesji. Na początku celem naszej pracy było roz­plą­ta­nie tego emo­cjo­nal­nego kłę­bo­wi­ska. Sta­ra­łam się jej uświa­do­mić, że te trudne emo­cje, choć wydają się jedną wielką, nie­prze­nik­nioną masą, mają swoje źró­dła i można je roz­po­znać. I jeśli wspól­nie to zro­bimy, to już nie całe życie będzie „złe”, a jedy­nie jego frag­menty. Pra­co­wa­ły­śmy nad tym, aby Marta zaczęła nazy­wać swoje emo­cje i obser­wo­wać, w jakich sytu­acjach się poja­wiają. Kiedy czuła napię­cie w rela­cji z part­ne­rem, zapi­sy­wała, jakie myśli przy­cho­dzą jej do głowy. Z cza­sem zauwa­żyła, że za każdą trudną emo­cją kryły się kon­kretne myśli, na przy­kład: „On mnie zostawi” albo: „On mnie nie sza­nuje”. Roz­po­zna­wa­nie tych emo­cji i myśli pozwo­liło Mar­cie na zro­zu­mie­nie, co tak naprawdę ją przy­tła­cza. Zamiast mówić: „Wszystko jest źle”, zaczęła dostrze­gać, że za jej ogól­nym poczu­ciem dys­kom­fortu stoją kon­kretne pro­blemy – brak poczu­cia wła­snej war­to­ści, lęk przed oceną w pracy czy nie­za­spo­ko­jona potrzeba wspar­cia ze strony part­nera.

Kiedy Marta zaczęła zyski­wać wgląd w to, co wywo­łuje jej emo­cje, mogły­śmy przejść do pracy. Przy­kła­dam zawsze dużą wagę do zmiany spo­sobu myśle­nia – żeby nauczyć się prze­cho­dzić od auto­ma­tycz­nych, zwy­kle nega­tyw­nych myśli do bar­dziej kon­struk­tyw­nych, praw­dzi­wych.

Na przy­kład?

Marta mówiła do sie­bie: „Ni­gdy nie będę wystar­cza­jąco dobra”. To prze­ko­na­nie pod­ci­nało jej skrzy­dła. Zapro­po­no­wa­łam, żeby spró­bo­wała prze­for­mu­ło­wać myśl na bar­dziej reali­styczną i wspie­ra­jącą. Na przy­kład: „Robię wszystko, co mogę, i to jest wystar­cza­jące”. Z jed­nej strony była to prawda, Marta rze­czy­wi­ście robiła wszystko, co mogła, sta­rała się. Z dru­giej strony nowe myśle­nie dawało jej dużą ulgę, nadzieję, ale też siłę. Miała moty­wa­cję do dzia­ła­nia.

Mówisz o małych kro­kach. Możesz je po kolei prze­ana­li­zo­wać?

Pierw­szy krok to podzie­le­nie pro­blemu na czę­ści. Zamiast pró­bo­wać napra­wić „wszystko”, skupmy się na jed­nej dzie­dzi­nie życia, która wydaje się naj­bar­dziej obcią­ża­jąca. W przy­padku Marty zaczę­ły­śmy od pracy nad jej poczu­ciem wła­snej war­to­ści, co było klu­czowe zarówno w pracy, jak i w rela­cji z part­ne­rem.

Drugi krok to okre­śle­nie małych, reali­stycz­nych celów. Zamiast sta­wiać sobie cel: „Chcę, żeby wszystko było dobrze”, określmy kon­kretne, małe cele, które są osią­galne. Dla Marty takim celem było na przy­kład lep­sze zarzą­dza­nie cza­sem w pracy czy zapla­no­wa­nie szcze­rej roz­mowy z part­ne­rem.

Trzeci krok to dostrze­ga­nie drob­nych suk­ce­sów i zmian. Zauwa­żajmy swoje postępy i nagra­dzajmy się za nie. Nagrodą jest nawet powie­dze­nie do sie­bie: tak, dałam radę, świet­nie. Ważna jest też ela­stycz­ność w podej­ściu do „planu”. Warto być dla sie­bie wyro­zu­mia­łym, nawet jeśli nie wszystko idzie zgod­nie z pla­nem.

Czwarty krok to poszu­ki­wa­nie wspar­cia. Przez cały pro­ces nie musimy prze­cho­dzić sami. Poszu­kajmy pomocy – czy to w for­mie tera­pii, roz­mowy z bli­skimi czy udziału w gru­pach wspar­cia.

Czy two­jej klientce ta stra­te­gia pomo­gła?

Marta dzięki tym kro­kom powoli odzy­ski­wała kon­trolę nad swoim życiem. Zro­zu­miała, że choć nie może zmie­nić „wszyst­kiego” od razu, ma wpływ na kon­kretne obszary swo­jego życia. Stop­niowo zoba­czyła, że zmiana jest moż­liwa – zaczyna się od roz­po­zna­nia swo­ich myśli, przez ich mody­fi­ka­cję, aż po wpro­wa­dze­nie kon­kret­nych dzia­łań.

I to już nie brzmi tak prze­ra­ża­jąco, jak „muszę zmie­nić wszystko”.

Zupeł­nie nie. A zobacz, to tylko sys­te­ma­tyczne roz­po­zna­wa­nie i praca nad myślami oraz emo­cjami. Jasne, cza­sem czu­jesz silną pre­sję, żeby natych­miast zro­zu­mieć, co jest nie tak i jak to napra­wić. Ale nie zawsze musisz mieć odpo­wie­dzi od razu. To jest okej. Daj sobie czas na to, by powoli odkry­wać, co tak naprawdę cię trapi. Gdy prze­sta­jesz wywie­rać na sie­bie pre­sję, roz­wią­za­nia poja­wiają się same. Nie musisz w jed­nej chwili wie­dzieć, co zro­bić ze swoim życiem. Ważne jest, abyś pozwo­liła sobie na bycie w tym momen­cie, na akcep­ta­cję tego, że nie­kiedy zro­zu­mie­nie, czego chcesz i potrze­bu­jesz, wymaga czasu.

My chyba mało mówimy o tym odpusz­cza­niu sobie. Raczej wła­śnie żyjemy w wypar­ciu, a potem wystar­czy kro­pla, która prze­lewa czarę. Zresztą nikt nam nie mówi: powoli, przy­go­tuj się. Sły­szymy raczej: zerwij z nim, zostaw tę pracę, rzuć wszystko i wypro­wadź się w Biesz­czady.

Takie rady dają czę­sto ludzie, któ­rzy sami tkwią w nie­szczę­śli­wych związ­kach, nie­sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cej pracy czy ogól­nym nie­za­do­wo­le­niu z wła­snego życia. W takich sytu­acjach naj­le­piej „rato­wać” innych, pouczać.

Ale dla­czego to ma się dziać szybko? Przy­go­to­wa­nie do zmiany to pro­ces. Poza tym ważne jest też stwo­rze­nie dla sie­bie prze­strzeni, w któ­rej zmiana może się zadziać.

To nie jest tylko kwe­stia psy­chicz­nego przy­go­to­wa­nia. Raczej zło­żony pro­ces, który wymaga zarówno pracy nad sobą, jak i kon­kret­nych, prak­tycz­nych dzia­łań.

Tak, przy­go­to­wa­nie psy­chiczne to pod­stawa. To czas, w któ­rym mie­rzymy się z wła­snymi emo­cjami, oba­wami i prze­ko­na­niami. Zmiana czę­sto budzi lęk, nie­pew­ność, smu­tek, nawet jeśli to, co mamy, nie jest dla nas korzystne. Dla­tego tak ważne jest, aby dać sobie czas na zro­zu­mie­nie, co nas blo­kuje, jakie myśli nas ogra­ni­czają i co naprawdę chcemy osią­gnąć. To czas, w któ­rym nie tylko oswa­jamy się z ideą zmiany, ale także budu­jemy wewnętrzną goto­wość do jej wpro­wa­dze­nia.

Poroz­ma­wiajmy o tym prak­tycz­nym przy­go­to­wa­niu. Dla­czego jest ważne?

Bo dzięki kon­kret­nym, nama­cal­nym dzia­ła­niom możemy prze­kuć nasze pra­gnie­nia i cele w rze­czy­wi­stość. Jacek San­tor­ski, któ­rego lubię i sza­nuję, mawia: „Wizja bez dzia­ła­nia to halu­cy­na­cja”. Dla­tego do naszej wizji potrze­bu­jemy dodać ele­ment dzia­ła­nia, tylko wtedy ma szansę się ziścić. Na przy­kład, jeśli ktoś chce zmie­nić pracę, przy­go­to­wa­nie prak­tyczne może obej­mo­wać aktu­ali­za­cję CV, zdo­by­cie nowych umie­jęt­no­ści, nawią­za­nie kon­tak­tów, które mogą pomóc w zna­le­zie­niu nowego zaję­cia, i tak dalej. Jeśli naszym celem jest zadba­nie o zdro­wie, musimy zapla­no­wać wizytę u spe­cja­li­sty, zro­bie­nie badań czy poszu­ki­wa­nie wspar­cia u tre­nera per­so­nal­nego.

Przy­go­to­wa­nie prak­tyczne to rów­nież umie­jęt­ność zarzą­dza­nia swoim cza­sem i ener­gią. Ważne jest, aby usta­lić, jakie kroki należy pod­jąć, i roz­ło­żyć je w cza­sie tak, aby nie poczuć się przy­tło­czo­nym już na samym początku. Dobrze jest rów­nież mieć plan B – roz­wią­za­nia, na wypa­dek gdyby coś poszło nie tak, jak zakła­da­li­śmy. Tego rodzaju przy­go­to­wa­nie pozwala nam czuć się pew­niej i bez­piecz­niej.

Jest wiele modeli i teo­rii zmiany, naj­po­pu­lar­niej­szy z nich to ośmio­eta­powy model Johna Kot­tera, ame­ry­kań­skiego eme­ry­to­wa­nego pro­fe­sora przy­wódz­twa. Znaj­duje swoje zasto­so­wa­nie głów­nie w orga­ni­za­cjach. Ja bym jed­nak opo­wie­działa o modelu ADKAR. Co prawda rów­nież powstał z myślą o wpro­wa­dza­niu zmian w orga­ni­za­cjach, ale oka­zało się, że jest nie­zwy­kle sku­teczny także w zmia­nach na pozio­mie indy­wi­du­al­nym. To jak mapa dro­gowa do zmiany, pro­wa­dząca przez pro­ces, który może wyda­wać się trudny lub przy­tła­cza­jący. Przyj­rzyjmy się każ­demu z jego ele­men­tów z per­spek­tywy psy­cho­lo­gicz­nej.

Model zmiany ADKAR (Awa­re­ness, Desire, Know­ledge, Abi­lity, Rein­for­ce­ment) z per­spek­tywy psy­cho­lo­gicz­nej

1. Świa­do­mość (Awa­re­ness)

Każda zmiana zaczyna się od uświa­do­mie­nia sobie, że coś musi się zmie­nić. Zro­zu­mie­nie, dla­czego w ogóle podej­mu­jemy próbę zmiany, jest klu­czowe. To moment, w któ­rym zatrzy­mu­jesz się i pytasz: „Co tak naprawdę mi prze­szka­dza? Co spra­wia, że czuję dys­kom­fort?”. W psy­cho­lo­gii czę­sto mówimy o uważ­no­ści, o byciu obec­nym tu i teraz – to wła­śnie w tej świa­do­mo­ści tkwi począ­tek zmiany. Im bar­dziej jesteś świa­doma swo­jego stanu, tym łatwiej dostrzec, co wymaga poprawy.

2. Pra­gnie­nie (Desire)

Świa­do­mość nie wystar­czy, jeśli nie ma w tobie wewnętrz­nej chęci zmiany. To moment, w któ­rym zasta­na­wiasz się: „Czy naprawdę tego chcę?”, „Jaki będzie tego koszt?”, „Jaki będę miała z tego zysk?”. Czę­sto bywa tak, że zmiana rodzi się z potrzeby poprawy jako­ści życia, rela­cji, zdro­wia. To twoje pra­gnie­nia i marze­nia o lep­szym życiu są moto­rem napę­do­wym. W psy­cho­lo­gii to pra­gnie­nie może być rozu­miane jako moty­wa­cja wewnętrzna – coś, co rodzi się z two­jego wnę­trza, a nie z zewnętrz­nej pre­sji. Zasta­nów się, co daje ci siłę, by wstać z łóżka i pod­jąć dzia­ła­nia na rzecz zmiany, którą chcia­ła­byś prze­pro­wa­dzić.

3. Wie­dza (Know­ledge)

Bez wie­dzy nie jeste­śmy w sta­nie sku­tecz­nie dzia­łać. To etap, na któ­rym zasta­na­wiasz się: „Czego muszę się nauczyć, żeby tę zmianę wpro­wa­dzić?”. Tu wcho­dzi w grę zdo­by­wa­nie nowych umie­jęt­no­ści, ale także edu­ka­cja o samym pro­ce­sie zmiany. W psy­cho­lo­gii poznaw­czej mówimy o tym, jak wie­dza kształ­tuje nasze prze­ko­na­nia i dzia­ła­nia. Wie­dza daje ci narzę­dzia do tego, aby móc pew­nie przejść do następ­nych eta­pów.

4. Umie­jęt­ność (Abi­lity)

Mając wie­dzę, zaczy­nasz wdra­żać ją w życie. To moment, kiedy zada­jesz sobie pyta­nie: „Czy potra­fię to zro­bić?”. To przej­ście od teo­rii do prak­tyki. W psy­cho­lo­gii mówimy o budo­wa­niu kom­pe­ten­cji, które poma­gają ci sku­tecz­nie funk­cjo­no­wać w nowym, zmie­nio­nym świe­cie. Nie cho­dzi tylko o to, by wie­dzieć, co zro­bić, ale by rze­czy­wi­ście to robić. Aby zmiana nastą­piła, trzeba się do niej zabrać. Każda nowa umie­jęt­ność, którą zdo­by­wasz, to kolejny krok w stronę trans­for­ma­cji. To czas, w któ­rym tre­nu­jesz swoją wytrwa­łość i spraw­dzasz, jak zmiana działa w codzien­nym życiu.

5. Wzmoc­nie­nie (Rein­for­ce­ment)

Zmiana nie zosta­nie z tobą na dłu­żej, jeśli jej nie wzmoc­nisz. To moment reflek­sji: „Co mogę zro­bić, żeby ta zmiana była trwała?”. W psy­cho­lo­gii mówimy o utrwa­la­niu nowych nawy­ków. W tym kroku ważne jest, by doce­nić wła­sne postępy i cele­bro­wać małe suk­cesy. Każda zmiana wymaga nie tylko wysiłku, ale też sys­te­ma­tycz­nego pod­trzy­my­wa­nia nowych nawy­ków. Tutaj klu­czową rolę odgrywa pozy­tywne wzmoc­nie­nie – nagra­dza­nie sie­bie za postępy, nie­za­leż­nie od tego, jak małe by były. To one cemen­tują twoje nowe postę­po­wa­nie.

Model ADKAR poka­zuje, że zmiana nie jest jed­no­ra­zo­wym wyda­rze­niem, ale pro­ce­sem, który wymaga czasu, uwagi i kon­se­kwen­cji. Klu­czem jest stop­niowe, świa­dome prze­cho­dze­nie przez każdy z tych kro­ków, aby zmiana stała się inte­gralną czę­ścią naszego życia.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Text copy­ri­ght © by Syl­wia Sit­kow­ska, Kata­rzyna Trosz­czyń­ska, 2024

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2024

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor pro­wa­dzący: Mag­da­lena Cho­rę­bała

Redak­tor: Kata­rzyna Raź­niew­ska

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Krzysz­tof Rych­ter

Foto­gra­fia na okładce

© Lin­daE/ iStock

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Kobiety, które pra­gną zmiany, wyd. I, Poznań 2025)

ISBN 978-83-8338-987-5

WYDAWCA

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań, Pol­ska

tel. +48 61 867 47 08, +48 61 867 81 40

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer