Jak na razie - Jakub Nowykiw-Krzemiński - ebook

Jak na razie ebook

Jakub Nowykiw-Krzeminski

0,0
24,23 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

"Wiem, że bliscy których opłakujemy, nie chcą naszych łez. Wiem to dokładnie! Płaczę mimo tej wiedzy, ale to reakcja zrozumiała dla nas Tu. Tęsknota, jakieś nie załatwione sprawy… Ten płacz pomaga Nam, nie Im. Dla Nich Tam bardziej liczy się pamięć, modlitwa, to właśnie miejsce przy stole — wcale nie puste! Oni są z nami, i cieszą się z tego że wciąż żyją. Inaczej, ale przecież ostatecznie i tak wszyscy Tam będziemy." - fragment

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 49

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jakub ‌Nowykiw-Krzemiński

JAK NA RAZIE

(listy do ‌Witaliny)

© Jakub Nowykiw-Krzemiński, 2017

Wiem, że ‌bliscy ‌których ‌opłakujemy,

nie ‌chcą naszych łez. ‌Wiem to dokładnie!

Płaczę mimo tej ‌wiedzy,

ale to reakcja zrozumiała dla ‌nas Tu.

Tęsknota, ‌jakieś nie ‌załatwione sprawy…

Ten ‌płacz ‌pomaga Nam, nie Im.

Dla Nich Tam ‌bardziej liczy się ‌pamięć, ‌modlitwa,

to właśnie miejsce przy stole — ‌wcale nie puste!

Oni są ‌z nami, i cieszą się ‌z tego że ‌wciąż żyją.

Inaczej, ale przecież ‌ostatecznie i tak ‌wszyscy

Tam będziemy.

ISBN 978-83-8104-967-2

Książka powstała ‌w inteligentnym ‌systemie wydawniczym ‌Ridero

Wiem, ‌że bliscy których ‌opłakujemy,

nie ‌chcą naszych łez. Wiem ‌to dokładnie!

Płaczę mimo ‌tej ‌wiedzy,

ale to reakcja zrozumiała ‌dla nas Tu.

Tęsknota, ‌jakieś nie załatwione sprawy…

Ten ‌płacz pomaga ‌Nam, nie Im.

Dla Nich ‌Tam bardziej liczy się ‌pamięć, ‌modlitwa,

to właśnie miejsce ‌przy ‌stole — wcale nie puste!

Oni ‌są z nami, i cieszą się ‌z tego że wciąż ‌żyją.

Inaczej, ‌ale przecież ostatecznie ‌i tak wszyscy

Tam będziemy.

Romana ‌Grabowska

Rozterka: nazajutrz ‌po wiadomości

Mądrzy ‌ludzie powiadają: obdarzamy przeszłość ‌sentymentem nie dlatego że była ‌wspaniała, ale dlatego ‌że była i nigdy nie wróci.

A jakby ‌powiedzieli o Tych, którzy stali ‌się przeszłością ‌na ziemi? Bo ‌ziemię opuścili. Bo teraz ‌ich ‌już nie ma.

Za co ‌Ich kochamy? Za ‌co pamiętamy, dlaczego tak ‌tęsknimy za ‌Nimi? Dlaczego nie pomagają modlitwy, słowa, a nawet sama Wiara?

Bo Ich, samych Ich nam trzeba, Ich głosów, twarzy, uścisków, dotyków, śpiewów, nawet kłótni z nimi, nawet nieporozumień, Ich we wszystkich ziemskich przejawach.

A Ich nie ma już.

Tu na ziemi nie ma. A Życie Wieczne nam do głowy jakoś nie przychodzi, kiedy na mailu widzimy list, nad którym: NIE! NIE! I ”(”, znak rozpaczy, za którym łzy i gotowe pęknąć serce. Szok stawia tamę myślom czy rozważaniom o Życiu Wiecznym, Raju, piekle i czymś takim.

Bo przed oczyma Oni, w uszach Ich głosy, w sercu Ich miłość.

A jeśli się dowiesz że odeszła Ta, która ciebie kochała, którą ty kochałeś, nawet gdy się z Nią kłóciłeś, która wysłała tobie srebrną ikonę Rodziny Świętej na urodziny, jako błogosławieństwo na stworzenie twej własnej rodziny.

Nie z Nią.

A Ona odeszła, zmarła na rozległy udar po tygodniu w reanimacji, pozostawiając na ziemi chorą córeczkę, mamę i resztę bliskich. A oni nie wierzą że na ziemi Jej nie ma już, i nigdy więcej nie będzie. No, nie wierzą, i tyle.

A jak uwierzyć?

Miała 38 lat.

Już na zawsze 38.

Pierwszy list do Witaliny

Cześć, Witusiu.

Nie pomyślałbym nigdy ani nie spodziewał nawet przez ułamek sekundy, że listy do Cibie będę kiedykolwiek wysyłał Tam.

O Tym Miejscu rozmawialiśmy dużo i często, codziennie, rutynowo. Jakby o wioseczce pod Tarnopolem. Mawiałaś do mnie: uważaj na siebie, nie ryzykuj. I co, ryzykowałem ja, a zmarłaś Ty. Los? Teraz nie mam głowy do filozoficznych rozważań, jakich nie brakowało w czasach moich z Tobą pogadanek. Wybacz że tak nazywam nasze rozmowy. Znasz mnie, wiesz że staram się unikać wielkich słów, wolę ironię, niż patos. A teraz…

Wczoraj dostałem od Romy mail. Zobaczyłem, ale nie od razu dotarł do mnie jego sens. A sens był taki: Ciebie już nie ma. Mail był pod słowami: NIE! NIE! A pod tymi słowami z Twego profilu na facebooku po ukraińsku:

ВІТАЛІНА — — ТИ БУЛА ДУЖЕ ХОРОШОЮ ЖІНКОЮ — МАМОЮ — — СПОЧИВАЙ З БОГОМ…

WITALINO — — BYŁAŚ BARDZO DOBRĄ KOBIETĄ — MAMĄ — — SPOCZYWAJ Z BOGIEM…

BYŁAŚ???

Wołanie Romy:

„Chryste Panie!

Czy to prawda?!

Napisz, że NIEPRAWDA :(((”.

Nie napisałem. Bo to byłaby akurat sama nieprawda.

„Обширний інсульт, тиждень реанімації, і Віталінки не стало…

Rozległy wylew, tydzień reanimacji, i Witalinki już nie ma…”.

Ty pierwsza powiedziałaś do mnie że rzemiosło pisarskie jest nie tylko sprawą mego życia, ale i misją. Nazywałaś mnie mistrzem słowa. Mawiałaś: twój obowiązek przed pomordowanymi w Smoleńsku to odkryć prawdę o Nich. Pisać czyli. Bo miałaś wizje. Wizje pasażerów TU154M. Pana Prezydenta i Pani Marii. Miałaś wizje innej Marii, mej dawno zmarłej Mamy. Przedstawiałaś mi obrazowo te wizje. Mawiałaś jak ciężko Ci widzieć niewidzialne, codziennie, na ulicy, w sklepie, gdziekolwiek. A teraz…

Teraz Tyś z Nimi, z Tymi, kogo widziałaś w wizjach, o Kim opowiadałaś mi tak szczegółowo.

Jesteś za Progiem, Witusiu.

Ryzykowałem ja, a tymczasem to Ty znalazłaś się za Progiem.

Próg, to nazwa mojej książki, którą Ty lubisz. Teraz słyszę od wielu: pisarstwo to twe powołanie. Ale od Ciebie pierwszej to usłyszałem. Roma tak samo mawiała od samego początku, ale to zrozumiałe, ona przecież Siostra, moja rodzina. A Ty…

...Chciałaś zostać moją rodziną. Nie zostałaś. Przeze mnie. Roma Ciebie kochała i kocha. Płakać nie przestaje. Ja też. Powiedział do mnie pewien chłopak z Kijowa, kolega: jesteś zbyt wrażliwym. A ja na to: przestanę być wrażliwym, przestanę żyć. Ty to żyć nie przestałaś, tylko tak daleko jesteś…

Roma czyta Twoje słowa napisane do niej. Czyta i płacze. A ja…

…A ja, ot, piszę do Ciebie.

Poproszę jak Roma, która napisała do Ciebie na priv w facebooku:

Witeczko, daj jakiś sygnał że jesteś Tam, bo nie potrafimy w to uwierzyć… Ani ja, ani Twój Kuba… Wiesz że potrafię te znaki odbierać. Boże, dlaczego… Dla nas nie odeszłaś. Jesteś, Kochana.

Daj mi też taki sygnał.

Potrafię odbierać.

Drugi list do Witaliny

Witaj, Kochana.

Dotychczas nie wiem, jak kocham Ciebie. Jako siostrę czy jako kobietę… Przebacz mi.

Kocham Ciebie. A jak dokładnie… Czy to ma znaczenie? Szczególnie teraz…

Wiem że Cię kocham. Wiem że brakuje mi Ciebie. Wiem że Twój srebrny obrazek — błogosławieństwo jest dla mnie najdroższym. A Tyś najdroższą Osobą.

To wiem. Jak i wiedziałem.

Kiedyś mawiałaś: twoja Mama jest dumną z ciebie. Widziałaś Mamę, rozmawiałaś z nią. Oni Stamtąd lubili z Tobą rozmawiać, często przychodzili do Ciebie. I nie tylko we śnie. Prosto na ulicy mogli podejść. Ich świat jest blisko nas.

Teraz już i Twój świat.

On się nazywa: Zaświaty.