Kolor orła - Jakub Nowykiw-Krzemiński - ebook

Kolor orła ebook

Jakub Nowykiw-Krzeminski

0,0
17,02 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Utwór poświęcony jest Legionistom Henryka Dąbrowskiego i Józefa Poniatowskiego, w wojsku Napoleona Bonapartego. Ich Mazurek naszym Hymnem. Bez ich trudu, znoju i poświęcenia nie byłoby naszej Niepodległości. O najważniejszych okolicznościach ich czynu bohaterskiego nigdy się nie pisało a historia, którą znamy, w znacznym stopniu jest zafałszowana. A powinniśmy znać prawdę. Nasi Bohaterowie i my sami zasługujemy na to. Większość wydarzeń zawartych w utworze to: Smoleńsk, sierpień 1812 roku…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 38

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jakub Nowykiw-Krzemiński

Kolor orła

© Jakub Nowykiw-Krzemiński, 2018

Utwór poświęcony jest Legionistom Henryka Dąbrowskiego i Józefa Poniatowskiego, w wojsku Napoleona Bonapartego. Ich Mazurek naszym Hymnem. Bez ich trudu, znoju i poświęcenia nie byłoby naszej Niepodległości. O najważniejszych okolicznościach ich czynu bohaterskiego nigdy się nie pisało a historia, którą znamy, w znacznym stopniu jest zafałszowana.

A powinniśmy znać prawdę. Nasi Bohaterowie i my sami zasługujemy na to. Większość wydarzeń zawartych w utworze to:

Smoleńsk, sierpień 1812 roku…

ISBN 978-83-8155-020-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Dedykuję

Kondotierowi Rafałowi

i wszystkim polskim żołnierzom,

którzy walczyli oraz walczą o Polskę

poza Wojskiem Polskim

Żołnierz polski walczy

o wolność wszystkich narodów,

ale umiera tylko dla Polski

Generał Stanisław Maczek

Idom chłopcy z wojny,

jus som przy Donaju.

Jus se spoziyrajom, jus se spoziyrajom,

jus se spoziyrajom

Do swojygo kraju.

Idziy dysc

góralska piosenka

Prolog

— …Jakie to miasto brudne! Zaniedbane! Dlaczego tak się dzieje, książę?

Stojący przy wysokim zaokrąglonym na górze klasycznym oknie sali Zebrania Szlacheckiego, zaśmieconej po ucieczce lokatorów zgrabny mężczyzna w ciemno-sinym generalskim mundurze z bogato obszytym srebrem kołnierzem, o czarnych kędzierzawych włosach i bokobrodach, pysznych zakręconych czarnych wąsach, wzruszył ramionami z epoletami

— Wojna jest, sir. Do tego Wasz Majestat wie, od kiedy to miasto nie jest polskim…

Niski osobnik w czarnym surducie, z przerzedzonymi włosami, okrągłą wygoloną twarzą z żywymi ciemnymi oczami i niemałym brzuszku pod białą kamizelką uczynił niecierpliwy gest małą pulchną rączką.

- Pewnie że wiem! Od ponad stu pięćdziesięciu lat nie jest polskim ten Smoleńsk. Ale pan marzy oby znowu został? Retoryczne zapytanie, czyż nie? Jakbym czytał pana myśli, książę!

Zgrabny generał książę uśmiechnął się i uprzejmie zauważył:

- Wasz Majestat słusznie uważa. Retoryczne zapytanie. Dlatego jestem razem z rodakami w pana wojsku cesarskim. A kiedyś tam byłem w wojsku Kościuszki, jak zapewne Wasz Majestat wie.

Temperament niskiego rozkołysał jego niemałe brzuszysko pod jedwabną białą kamizelką, rączka uniosła się nad głową z rzadkimi włoskami.

- Przepraszam pana, książę! Ale pan wie jak wówczas w rozdrażnieniu potraktowałem pana byłego dowódcę i zwierzchnika!

Książę potaknął kędzierzawą głową.

- Wiem. Pan nazwał go durniem, sir...

Palec niskiego wskazał na sufit, ozdobiony bareliefami w greckim i rzymskim stylu.

- Tak! A wie pan, dlaczego?

Generał książę spojrzał prosto w oczy niskiemu w czarnym surducie.

- Dla pana Tadeusz Kościuszko jest durniem, sir. Zaś dla mnie bohaterem i mym zwierzchnikiem.

Niski uśmiechnął się. Uśmiech ten nie wyrażał zwykłej życzliwości, był raczej mieszaniną czegoś, jeszcze niepojętego dla jego współrozmówcy.

- O? Bohaterem, pan mówi? A czy tylko dla pana? A któż to jeszcze nazywał Kościuszkę bohaterem północy? Czy pan zapomniał? A, książę? Kto to był? Katarzyna? Nie! Dla tej niemieckiej oszustki pana zwierzchnik był tylko „bestią”! Czy nie doceniam, czy nie szanuję waszą desperacką odwagę, mistrzostwo wojenne, wasze poświęcenie? Czy nie lubię was Polaków za to? Za Somosierrę! Za wczorajszy dzień, kiedy pana ułani pierwsi rzucili się do dziury w murze fortecznym, a góry trupów, swych i wrogów, były im na nic! A pan w pierwszym szeregu! I teraz przede mną, przed którym drży świat, broni pan swego zwierzchnika i kolegę! Będzie pan marszałkiem Francji! To panu cesarz Francji mówi, generale książę Poniatowski! Francji, przyjacielu mój odważny. Nie Polski...

Generał książę milcząc spoglądał na niskiego, gdy ów przemierzał szybkimi krokami swych krótkich nóg w białych łosinach wielką salę, w której widać było ślady ucieczki byłych lokatorów, papiery i szmatki jedwabnych fioletowych firan nad figurnym drogim parkietem, na którym nie tak wkrótce zatańczą mazurka czy poloneza ci, kto zapożyczył ich akurat w ziemi ojczystej generała.

- ...moje „dureń” stosowało się Kościuszki nie jako wybitnego wojskowego naczelnika. On kosami na sztorc bił starego pedała Suworowa! Moi marszałkowie bili go mając artylerię! A pana zwierzchnik niemalże gołymi rękami! I nigdy ten przebrzydły karzeł nie wygrałby z wami jeżeliście mieliby armaty! Dlatego palant Suworow uczynił nieludzką masakrę na waszej Pradze! Inaczej się zemścić za swoją hańbę nie mógł ten rzekomy „Hannibal”, a raczej Pirrus, jak oni tam wszyscy!..

Na twarzy generała księcia odbiła się duma. On wiedział to o czym tak żarliwie mówił teraz pierwszy mistrz sztuki wojennej. A jednak słyszy to od pierwszego mistrza...

- ...i nawet nie jak męża stanu się to stosowało! Chociażby Kościuszko - w odróżnienie od pana, książę! - chce wszystkiego i natychmiast! Na talerzu z sewrskiej porcelany! Po tylu rozbiorach waszego kraju! Czy pasuje takie podejście mężowi stanu? To pasuje durniowi, bardzo przepraszam! A nie postaci takiej skali, jak Kościuszko! Dlatego nie ufaliśmy sobie wzajemnie...

Nagle niski zatrzymał się i stał pośród śpiesznie opuszczonej sali na manierę przemawiającego rzymskiego senatora.

- ...mąż stanu! Czy wystarczy mężowi stanu być bohaterem? O, nie. Prorok! Jasnowidz! Ot, kto to mąż stanu. Przewidywać! Nie na miesiąc, nie na rok jeden. Na dziesiątki lat. Na wieki! Przewidywać przyszłość. I robić dla tej przyszłości wszystko, lecz tym wszystkim czym dysponujesz tu i teraz. Zaprawdę tak: dysponujesz, przyjacielu mój książę!

W wysokie dębowe drzwi sali ktoś nieśmiało zapukał.

- Wejść!

Po