Jak kochać swoje dziecko i wyznaczać mu granice - Jerry L. Wyckoff, Barbara C. Unell - ebook

Jak kochać swoje dziecko i wyznaczać mu granice ebook

Jerry L. Wyckoff, Barbara C. Unell

3,8
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Wasze dziecko marudzi, ma napady złości albo nie chce jeść? Każda Wasza prośba kończy się awanturą? Nie jesteście sami! Tysiące rodziców też przez to przechodziło. Barbara C. Unell oraz Jerry L. Wyckoff przygotowali praktyczne rozwiązania ponad 100 najczęstszych problemów związanych z wychowaniem dzieci.

„Jak kochać swoje dziecko i wyznaczać mu granice” pokazuje, jak budować empatyczne relacje, okazywać dzieciom wsparcie i zapewnić niezbędną ochronę; i jak jednocześnie radzić sobie z napadami złości. Co robić w sytuacjach konfliktowych oraz jak zapobiegać przyszłym problemom.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 361

Data ważności licencji: 11/10/2025

Oceny
3,8 (27 ocen)
9
7
8
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


This edition published by arrangement with Da Capo Lifelong Books, an imprint of Perseus Books, LLC, a subsidiary of Hachette Book Group, Inc., New York, New York, USA.

Tytuł oryginału: Discipline with Love and Limits

Przekład: Ewa Ziembińska

Projekt okładki: Katarzyna Grabowska/&visual.pl

Redaktor prowadzący: Bożena Zasieczna

Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz

Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Korekta: Katarzyna Bury, Jerzy Bandel/Słowne Babki

Copyright © 2019 by Jerry L. Wyckoff, Pdh. and Barbara C. Unell

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2021

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.

ISBN 978-83-287-1632-2

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2021

„Nasze dziedzictwo i ideały, nasze kodeksy i standardy – zasady, którymi kierujemy się w życiu i których uczymy nasze dzieci – ocaleją albo zaginą, zależnie od tego, jak swobodnie wymieniamy się uczuciami i pomysłami”.

Walt Disney

Kiedy nasze dzieci były małe, często słyszeliśmy: „Czas leci. Wasze dzieci dorosną w mgnieniu oka. Cieszcie się czasem spędzonym z nimi!”. Cieszyliśmy się i nadal cieszymy.

Niniejszą książkę dedykujemy naszym ukochanym rodzinom: Robertowi, Millie, Amy, Justinowi, Leah, Noahowi, Allison, Armonowi, Christopherowi, Sashy, Alexandrowi, Julianowi, Hieronymusowi i Samirze.

Oraz Tobie, Czytelniku, Twoim dzieciom i wnukom.

Przedmowa

Drogi Czytelniku!

Wyobrażasz sobie leki, które, podane twoim dzieciom zmniejszałyby ryzyko wystąpienia u nich problemów ze zdrowiem psychicznym i fizycznym, w tym: otyłości, depresji, stanów lękowych, tendencji samobójczych, uzależnień, problemów z uwagą i samokontrolą, molestowania seksualnego, przemocy fizycznej i psychicznej, chorób serca, cukrzycy, raka płuc i wielu innych?

A co jeśli takie leki można byłoby podawać setki razy dziennie i to zupełnie ZA DARMO – i bez potrzeby biegania do apteki? I w dodatku, oprócz przynoszenia wszystkich wymienionych korzyści, byłyby zdrowe dla dzieci w każdym wieku oraz dla ciebie, kiedy je stosujesz?

Cóż, napisaliśmy tę książkę właśnie po to, żeby dostarczyć ci tych „leków” – które nazwaliśmy „co robić” i „czego nie robić” – naprawdę przynoszących rezultaty, na co są dowody.

A teraz już należą do ciebie!

Najnowsze badania wskazują, że rozwijanie kompetencji dorosłych opiekunów przyczynia się do wzmacniania środowiska relacji, które mają kluczowe znaczenie dla zdrowia dziecka, jego zachowania i uczenia się przez całe życie – według Center on the Developing Child (Centrum Rozwoju Dziecka) na Uniwersytecie Harvarda. „Jak najwcześniejsze więzi z troskliwymi, opiekuńczymi dorosłymi łagodzą stres, dzięki czemu nie staje się on toksyczny, i zmniejszają ryzyko wystąpienia problemów z uczeniem się, zdrowiem i zachowaniem w dalszym życiu”.

To przełomowa informacja dla ludzi, którzy pomagają rodzicom w ich najważniejszym zadaniu – wychowywaniu dzieci. Dlatego przekształciliśmy nasz bestsellerowy poradnik Discipline Without Shouting or Spanking (Dyscyplina bez krzyku i bicia, Wydawnictwo K.E. Liber, Warszawa 2004) w niniejszą książkę – dwa razy grubszą, z czterokrotnie większą liczbą „recept” – wskazówek „Co robić” oraz „Czego nie robić”. Oparliśmy się na badaniach naukowych, by pomagać rodzicom codziennie budować więzi z dziećmi, zapewniać im wsparcie i troskę.

Głęboko wdzięczni badaczom, naukowcom, nauczycielom, rodzicom oraz dzieciom, dzięki którym zdobyliśmy tę wiedzę, przekazujemy ją dalej z bezbrzeżnym podziwem i entuzjazmem.

Mamy nadzieję, że okaże się przydatna

Barbara i Jerry

WprowadzenieDlaczego wychowywanie dzieci jest takie stresujące?

Pogodny, ruchliwy, niespełna trzyletni Jack oraz jego beztroska siostra, pięcioletnia Ellie, uwielbiali lekcje pływania w miejskim basenie, aż do owego feralnego lipcowego dnia. Otóż tego dnia Jack zdecydował, że nie chce wchodzić do wody czy choćby się do niej zbliżyć.

Ich doświadczona nauczycielka pływania poleciła wszystkim dzieciom usiąść na brzegu basenu, założyć okulary do pływania i wskoczyć do wody, dokładnie tak samo jak podczas poprzednich czterech lekcji.

– Nie! – wrzasnął Jack, z całej siły ciskając okulary w stronę swojej mamy oraz babci zawodowo od dawna zajmującej się wczesną edukacją. Obie przychodziły na każdą lekcję.

Następnie wybuchnął płaczem… i płakał… i płakał. Po czym rozzłościł się i uciekł znad basenu.

Mama z babcią wymieniły przerażone spojrzenia. „Jack przepada za pływaniem! Czemu tak się wściekł?”. Ich serca łomotały. Kobiety były w szoku – czuły palącą mieszaninę wstydu, zmartwienia i paniki.

• • •

Tak właśnie wygląda nieznośna, stresująca codzienność rodzicielstwa: tysiąc razy dziennie czujemy się zagubieni, wstydzimy się, martwimy i nie mamy pojęcia, co robić, żeby skierować zachowanie naszego dziecka z powrotem na właściwe tory. Mama i babcia w ułamku sekundy stanęły przed pytaniami: Co mamy teraz robić? Czy interweniuje trenerka, czy to my powinnyśmy go gonić? I co potem? Zmusić go, żeby wszedł do basenu? Wracać do domu? A co z Ellie? Zostawić ją tutaj? RATUNKU!

Samo opisywanie tej historii podniosło nam ciśnienie, bo przypomniały nam się czasy, kiedy byliśmy rodzicami małych dzieci. Odczuliśmy stres, którego musiały doświadczyć mama i babcia Jacka.

Tak, faktem jest, że okres dzieciństwa to lata rozkwitu fizycznego i emocjonalnego oraz dążenia do niezależności – dzieci są ciekawe, pomysłowe, w każdej chwili gotowe rozwinąć skrzydła. Rozzłoszczone, smutne czy rozczarowane maluchy są uparte, wycofane, lękliwe i wymagające. Dzieci codziennie odkrywają, że świat jest niepobłażliwy, ekscytujący i niezrozumiały, dlatego uczenie ich czasem przypomina pracę na żyznej ziemi, a czasem próby rozkopania skały!

Ze względu na zmienne jak kameleon osobowości oraz nieumiejętność kierowania się „dorosłą” logiką nasze dzieci bywają twardymi przeciwnikami w kwestii dyscypliny. Dotyczy to stawiania granic, ustalania porządku dnia, wpajania dobrych manier, uczenia ich, żeby sprzątały w swoim pokoju i okazywały innym życzliwość oraz szacunek. Nasze dzieci potrzebują tych lekcji i chcą się uczyć od pierwszych miesięcy życia.

Dlaczego? Bo kiedy poznają zasady i uczą się trzymać planu, czują się bezpieczne i wiedzą, czego się spodziewać. Dzięki temu życie staje się bardziej przewidywalne i mniej stresujące. A kiedy dzieci nie są zestresowane, rzadziej odczuwają niepokój i przygnębienie i spada ryzyko, że zaczną nadużywać alkoholu czy narkotyków. Mniejszy stres pozwala dzieciom budować emocjonalną siłę, samokontrolę, samodyscyplinę, i uczy znosić frustrację.

Z drugiej strony, dzieci, które nie muszą trzymać się zasad ani planów, którym pozwala się robić to, na co mają ochotę – kierują się impulsami i nie wiedzą, czego mogą się spodziewać od świata i jak sobie radzić. Mają zatem skłonność do częstych wybuchów złości, stawiają absurdalne żądania, podejmują złe decyzje i są lękliwe, bo żyją w nieustannym stresie. Brakuje im samokontroli i nie umieją korzystać z funkcji wykonawczych. Krótko mówiąc, nie wiedzą, co robić, bo nie wykształciły w sobie takiej umiejętności. A kiedy wyjdą z domu i znajdą się w świecie zasad i porządku, nie będą wiedziały, co robić i jak reagować, bo nigdy nie musiały trzymać się zasad i porządku. A to wywołuje u nich jeszcze większy stres.

Dlatego właśnie tak ważne są owe codzienne lekcje dyscypliny.

• • •

Co zatem mamy robić, żeby stres, związany z wychowaniem dzieci mieścił się w kategorii „dobrego stresu”, który skłoni nas, byśmy reagowali na niewłaściwe zachowanie dzieci z życzliwością, zapewniali im wsparcie, chronili i uczyli? Pokażemy, jak w trudnych chwilach nie zapomnieć o tym, że dyscyplina oznacza wpojenie dziecku zachowania, którego chcemy je nauczyć, co z kolei prowadzi do rozwijania samodyscypliny, samodzielności, pewności siebie i odpowiedzialności za własne czyny i słowa.

Wszyscy wypróbowujemy różne reakcje zmniejszające stres – ustępujemy, kiedy dzieci naciskają, narzekają i marudzą; przekupujemy je; krzyczymy albo dajemy klapsa (patrz rozdział 2.). Te metody mogą tymczasowo powstrzymać niepożądane zachowanie. Ale nie sprawdzają się na dłuższą metę. Nie zmniejszą naszego stresu, a ponadto wywołują toksyczny stres u dzieci. Co więcej, nie uczą naszych dzieci umiejętności życiowych, myślenia, rozwiązywania problemów i radzenia sobie z frustracją – co stanowi ostateczny cel wychowania. Ów ostateczny cel naszych dzieci jest jednocześnie aktualnym celem dla nas – mamy być emocjonalnie odporni, umieć rozwiązywać problemy i radzić sobie, kiedy życie się komplikuje.

• Okazje do nauki

Z tej książki dowiesz się, jak zmienić wybuchy złości w okazje do nauki. A właściwie dowiesz się, jak zmienić różne normalne, lecz frustrujące zachowania, przejawiane przez twoje dziecko, w pozytywne okazje do nauki, które pomogą mu w nabywaniu odpowiedzialności, odporności, okazywania innym szacunku oraz zaradności. Jednak twoje dziecko czasami czuje się smutne, wściekłe czy zmartwione – to normalne, całkowicie zrozumiałe i do przewidzenia; bywa, że kieruje tę złość czy rozczarowanie przeciwko tobie, jeśli nie pozwolisz mu robić tego, co chce, kiedy chce. Jak mawiał nieżyjący już Fred Rogers z wielokrotnie nagradzanego programu telewizyjnego Mister Rogers’ Neighborhood: „Jeśli można o czymś mówić, można nad tym zapanować”. Chciał, żeby dzieci wiedziały, że wszystkie uczucia są naturalne i normalne i że radosne chwile, tak jak chwile smutku, zdarzają się w życiu każdemu. Starał się więc w swojej pracy z dziećmi – w telewizji i poza nią – przekazywać, że dzieci mają silne uczucia, które ich rodzice powinni zrozumieć i na które powinni odpowiadać. Sądził, że dzieci czują się bezbronne, kiedy doznają lęków, niepokojów, emocji, więc najważniejsze, by ich słuchać.

Powiedział: „Jestem przekonany, że kiedy pomagamy dzieciom w zdrowy sposób radzić sobie z uczuciami – tak, żeby nie zrobiły krzywdy sobie ani nikomu innemu – pomagamy budować bezpieczniejszy, lepszy świat”. Zgadzamy się całym sercem. Podobnie jak Rogers w swojej pracy z dziećmi, my także namawiamy do słuchania ich i uczenia, jak się uspokoić, kiedy życie robi się stresujące.

Dzieci nie umieją „wziąć się w garść”, mówi Jack Shonkoff, lekarz medycyny i kierownik Center on the Developing Child (Centrum Rozwoju Dziecka) na Uniwersytecie Harvarda. Kiedy pokazujemy dziecku, jak samodzielnie się uspokajać i ponownie zasnąć, jak wytrzeć rozlane mleko i jak rozwiązywać problemy, kiedy jest prześladowane w szkole – to są okazje do nauki. Cieszy nas to. I cieszy nas, że czytacie naszą książkę, żeby się dowiedzieć, jak zmienić te chwile w coś wartościowego dla was i waszych dzieci.

Warto pamiętać o jednym: dzieci będą się zachowywać jak dzieci i chociaż ich zachowanie bywa denerwujące czy irytujące, nie w tym tkwi problem. Problem w tym, jak reagować, kiedy dzieci marudzą, pyskują, wspinają się na meble, nie chcą jeść albo spać i nas ignorują, żeby nasze reakcje stworzyły okazje do nauki, dzięki którym dzieci przyswoją sobie zachowania, na których nam zależy, a nie te, które chcemy wykorzenić.

• • •

Zatem podsumujmy: Kiedy musimy stawić czoła napadowi złości dziecka, postępujemy najlepiej, jeśli nie tylko staramy się przywrócić spokój, lecz także przy okazji uczymy dziecko, jak sobie radzić z frustracją i gniewem w odpowiedniejszy sposób. A jako pierwsi nauczyciele swoich dzieci jesteśmy dla nich najważniejszym przykładem. Codziennie przekazujemy im swoje wartości poprzez wychowanie, szczególnie w odpowiedzi na normalne, lecz irytujące zachowania.

Sednem naszej książki jest rada jednego z naszych przyjaciół, który lubi ją codziennie powtarzać: „Zachowajmy spokój”. Prawdę mówiąc, sam sobie to powtarza, kiedy musi się uspokoić.

Kiedy uspokajamy się w stresujących momentach, jesteśmy w stanie jaśniej myśleć i odpowiadać na potrzeby innych – dzieci i dorosłych – poprzez cierpliwy dialog wewnętrzny, empatię i wyjaśnienia. Możemy też zwrócić się o pomoc, kiedy potrzebujemy rady i wsparcia, mając świadomość, że nie musimy się wstydzić, nikt nas nie osądza, a fakt, że nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania, nie czyni z nas złych rodziców. Każdy z nas przechodzi „praktyczną naukę zawodu”!

Mamy więc nadzieję, że potraktujesz tę książkę jako coś w rodzaju GPS-u, który doprowadzi cię tam, gdzie chcesz się znaleźć, dając proste wskazówki, żebyś się nie zgubił. Dowiesz się, jak być „uczącym rodzicem” i zachować spokój przy dziecku, które stanowi przeciwieństwo spokoju – nawet jeśli nie wiesz, co robić dalej. Jak wyjaśniamy w następnym rozdziale, zachowując spokój w stresującej sytuacji i pamiętając o zdrowym podejściu, możesz uniknąć stosowania niezdrowej dyscypliny.

1Co robić: jak zdrowe nastawienie pozwala uniknąć toksycznego stresu

Nic nie jest złem ani dobrem samo przez się, tylko myśl nasza czyni to i owo takim.

William Shakespeare

Przyjmijmy, że właśnie popędzasz córkę, bo za chwilę spóźnicie się do szkoły. Ale w jej słowniku brakuje słowa „pośpiech”, więc powoli wkłada buty, zatrzymuje się na chwilę i podśpiewuje, a potem zaczyna wpatrywać się w przestrzeń. W swoim zwykłym tempie.

Na tym etapie zaczynasz dostrzegać w całej sytuacji potencjalną katastrofę. Prawdopodobnie mówisz sobie: „Nigdy nie zdążymy na czas. Wszyscy pomyślą, że nie jestem dobrym rodzicem. Moja córka zawsze się guzdrze i przez nią się spóźniamy. Nie mogę tego znieść”. Więc, jeśli tak brzmi twój wewnętrzny dialog, jak się teraz czujesz? Zestresowany? Niespokojny? Przygnębiony? Och, i nie zapomnijmy – wściekły?

Zwróć uwagę na kluczowe słowa, które wyolbrzymiają sytuację: „nigdy”, „wszyscy”, „zawsze”, „nie mogę tego znieść”. Jeśli pomyślimy logicznie, zobaczymy, że słowo „nigdy”, które oznacza „w żadnym czasie w przeszłości ani w przyszłości”, nie jest trafne. Analogicznie słowo „zawsze” oznacza „w całej przeszłości i przyszłości” lub „wiecznie”. To nie jest prawda, zgadza się? Widzisz, jak działa takie wyolbrzymienie?

A teraz zmieńmy twój negatywny dialog wewnętrzny w coś łagodniejszego za pomocą pozytywnego dialogu wewnętrznego. „Moja córka się guzdrze, ale damy sobie radę. Jeśli się spóźnimy – trudno. To nie znaczy, że jestem złym rodzicem. Robię, co mogę. I jakoś to zniosę. To nie znaczy, że jestem złym rodzicem. Powinienem zapytać jej lekarza, czy takie zachowanie jest normalne i czy mogę coś z tym zrobić”.

I jak się teraz czujesz? Może odrobinę zestresowany, ale nie przytłoczony i raczej nie zaczniesz krzyczeć, grozić ani bić dziecka, powodowany frustracją. Takie przykłady niezdrowej dyscypliny omówimy w rozdziale 2.

• • •

Z naszej ponadpięćdziesięcioletniej pracy z dziećmi i rodzinami oraz z badań naukowych przeprowadzonych w ciągu tych lat nad stresem jasno wynika, że kluczową rolę pełni umysł. We wprowadzeniu napisaliśmy, dlaczego zajmowanie się małym dzieckiem stresuje nas. W tym rozdziale przyjrzymy się, co się dzieje, kiedy dziecko stale odczuwa szkodliwy stres, i podpowiemy, co robić, żeby ów stres nie stał się dla dziecka toksyczny.

Żeby zrozumieć podstawowy mechanizm biologiczny toksycznej reakcji stresowej, wyobraź sobie, że stoisz na stołku, sięgając po coś na górną półkę i nagle zaczynasz tracić równowagę. Twój mózg krzyczy: „Niebezpieczeństwo!”, a ciało mobilizuje się, żeby cię przed tym niebezpieczeństwem ochronić. Fizyczne zmiany związane z reakcją mózgu na zagrożenie są dobrze znane. Kiedy mózg wyczuwa zagrożenie, ciało zalewają dwa hormony zwiększające czujność: adrenalina i kortyzol. Te hormony przyspieszają akcję serca, zwiększają wydzielanie kwasu żołądkowego i powodują kurczenie naczyń krwionośnych, ograniczając dopływ krwi do rąk i stóp. Wszystkie te fizyczne zmiany są konieczne, by przygotować twoje ciało do walki albo ucieczki przed zagrożeniem – czyli w twoim wypadku upadkiem ze stołka.

Jeśli stężenie adrenaliny i kortyzolu jest odpowiednio wysokie albo jeśli utrzymuje się w mózgu i w ciele odpowiednio długo (ekspozycja na zagrożenie przedłuża się), myślenie staje się utrudnione. Rozwiązywanie problemów zostaje ograniczone do ledwie kilku opcji.

To samo dzieje się w mózgach dzieci. Szeroko zakrojone badania nad biologią stresu wykazały, że prawidłowy rozwój dziecka może ucierpieć wskutek oddziaływania toksycznego stresu – zbyt silnego lub przedłużonego działania mechaniz­mów reakcji na stres w dziecięcym ciele i mózgu. Tego rodzaju toksyczny stres może wyrządzić nieodwracalne szkody i powodować długotrwałe problemy z nauką, zachowaniem i zdrowiem.

Najbardziej wrażliwą na stres częścią naszego mózgu jest kora przedczołowa, która stanowi ośrodek decyzyjny w mózgu. W rezultacie dzieci dorastające w niesprzyjających, stresujących warunkach – również w środowisku, w którym systematycznie dostają klapsy, są straszone albo lekcewa­żone – doświadczają toksycznego stresu. Ów toksyczny stres zazwyczaj nie pozwala im usiedzieć spokojnie, utrudnia koncentrację, znoszenie rozczarowań i wykonywanie poleceń. A przede wszystkim dzieci, które żyją w toksycznym stresie, mają problemy z samoregulacją – czyli panowaniem nad sobą. Ich mózg jest ciągle w stanie gotowości, bo nie wie, czy jakiś troskliwy dorosły zapewni im stałe wsparcie.

Badania wykazały, że więzi z troskliwymi, responsywnymi dorosłymi zapewniającymi wsparcie, jak najwcześniej zabezpieczające dziecko przed działaniem stresu, mogą zapobiec wystąpieniu szkodliwych skutków toksycznego stresu albo je cofnąć. Właśnie dlatego tak ważne jest, by rodzice przede wszystkim okazywali troskę, wspierali i chronili dziecko i systematycznie, w pozytywny sposób wpajali mu to, czego chcą je nauczyć. Dzięki temu chronią je przed toksycznym stresem. (Odpowiednich narzędzi dostarczamy kolejno w „Problemach wychowawczych i rozwiązaniach” – od strony 49). Rodzice mogą pracować nad takim nastawieniem, stosując „trzy kroki do zdrowego podejścia”: wewnętrzny dialog, empatię i naukę.

• Wewnętrzny dialog, empatia i nauka: zdrowe podejście.

Wewnętrzny dialog

Badacze poznawczo-behawioralni od dawna uważają, że przekonania tworzą emocje. Zatem, żeby zmienić uczucia, musimy najpierw odszukać przekonania, które leżą u podstaw naszych uczuć i zmienić je. Brzmi prosto, ale to trudniejsze niżby się wydawało. Nabieramy przyzwyczajeń, z winy których czujemy się nie tak, jakbyśmy chcieli.

Słowa, których używamy, możemy podzielić na dwie podstawowe grupy: pozytywny i negatywny dialog wewnętrzny. Pozytywny dialog wewnętrzny utrzymuje nasz stres na niskim poziomie, chroni przed depresją i pomaga podejmować jasne decyzje. Z kolei negatywny dialog wewnętrzny wzmaga stres i napędza lęki oraz depresję.

Poniżej podajemy przykład, jak zmienić negatywny dialog wewnętrzny w pozytywny: jeśli dziecko wyleje mleko i odruchowo myślimy: „To okropne! Co za bałagan!”, możemy przestawić się na pozytywny dialog wewnętrzny i powiedzieć: „Nic się nie stało. Weźmiemy gąbkę i wszystko wytrzemy”.

Nasz spokojny i konstruktywny dialog wewnętrzny dostarczy dziecku wzorca, dzięki któremu uniknie ono złego nawyku wyolbrzymiania zdarzeń i postrzegania ich jako katastrof, zamiast traktowania ich realistycznie – jako znośnych sytuacji, które można naprawić. Stawianie czoła problemom jest wystarczająco trudne, nie warto pogarszać sytuacji słowami, które wzmagają stres, wywołują lęki i depresję oraz mogą prowadzić do podejmowania wychowawczych decyzji, które szkodzą naszemu dziecku.

Empatia

Empatia to umiejętność postawienia się w cudzej sytuacji, co pozwala nam zobaczyć świat oczami innego człowieka. Czując to, co czuje nasze dziecko, przyjmując jego perspektywę, możemy zrozumieć, czemu zachowuje się tak, jak się zachowuje.

Na przykład kiedy twoje dziecko uderzy innego malucha, przede wszystkim postaw się w jego sytuacji. Jak byś się czuła na miejscu swojego dziecka? Zachowałabyś się tak samo? W takiej chwili potrzebna jest empatia, więc powiedz: „Przykro mi, że postanowiłeś uderzyć Erica. Wiem, że to frustrujące, kiedy chcesz czegoś, co ma ktoś inny”. W ten sposób przekazujesz dziecku zrozumienie i współczucie oraz dostarczasz wzoru do naśladowania na przyszłość. Kontynuuj lekcję, skupiając się na ofierze – zapytaj: „Jak według ciebie poczuł się Eric, kiedy go uderzyłeś? Jak byś się poczuł, gdyby to on cię uderzył?”. Te pytania pomogą agresywnemu dziecku zrozumieć, jak czuje się ofiara agresywnego za­chowania.

Niestety możemy również dać zły przykład empatii, mówiąc coś w stylu: „Jak mogłeś to zrobić? Powinieneś wiedzieć, że tak nie wolno. To było bardzo niemiłe”. To nie jest szczególnie empatyczny język i nie uczy dziecka empatii w stosunku do innych. Stawiając się na miejscu dziecka, możesz zrozumieć, jak ono się czuje, kiedy reagujesz w tak nieempatyczny sposób.

Nauka

Chcesz wpoić dziecku nowe zachowanie w miejsce tego, które jest dla niego niekorzystne. Przedstawione w tej książce strategie nauczania opierają się na stosowanej analizie zachowania, naukowej metodzie używanej do rozpoznawania przyczyn zmiany zachowania. Kroki są bardzo proste. Najpierw demonstrujesz pożądane zachowanie, potem pokazujesz dziec­ku, jak ma je zastosować, i na koniec – sprawiasz, że dane zachowanie się opłaca.

Ten model nauczania stanowi przeciwieństwo modelu kary, o którym większość z nas myśli w pierwszej kolejności, kiedy chcemy zmienić jakieś zachowanie. Uwierzyliśmy, że jeśli ukarzemy za jakieś zachowanie, ono zniknie i nigdy nie wróci. To przekonanie zawiera kilka podstawowych błędów. Po pierwsze, kara skupia się wyłącznie na wykorzenieniu danego zachowania, nie na wpojeniu nowego, zastępczego zachowania. Wszyscy słyszeliśmy napomnienia: „Nie rób tego” i zadawaliśmy sobie pytanie: „Skoro nie mogę tego robić, to co mam robić?”. Nauczanie oznacza: „Zamiast robić tamto, zrób to”.

Badania behawioralne nad stosowaniem kar konsekwent­nie dowiodły, że po ukaraniu niepożądane zachowanie często „schodzi do podziemia”. Krótko mówiąc: nie znika, tylko przestaje być widoczne. Zachowanie zmienia się tylko po to, żeby osoba wymierzająca karę go nie dostrzegła. Czego świadectwem jest kwitnący handel wykrywaczami radarów i ich produkcja.

Poza tym strategie karania często posiłkują się przemocą i polegają na grożeniu bólem, by zniechęcić do niepożądanego zachowania. Jednak w rzeczywistości kończy się to podwyższonym poziomem stresu, który może zaszkodzić dziecku, jak wspominaliśmy na początku niniejszego rozdziału.

• Każdy może stosować zdrowe podejście

Poniżej kilka szczególnych pytań, które często słyszymy, dotyczących możliwości zastosowania zdrowego podejścia przez samotnych rodziców, dziadków oraz w programach przedszkolnych i przeznaczonych dla najmłodszych dzieci. Odpowiedź brzmi – tak! Im troskliwsi, bardziej opiekuńczy i pomocni są dorośli, tym lepiej.

Samotni rodzice i „współrodzicielstwo” (co-parenting)

Pytanie: Co robić, kiedy małżonek, były małżonek albo drugi rodzic nie uczy dyscypliny?

Samodzielne wychowywanie małego dziecka – jako jedyny opiekun przez kilka dni w tygodniu albo przez cały czas – to trudne zadanie nawet dla najbardziej kompetentnych rodziców. Wychowywanie dzieci to nie tylko praca, która trwa dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, i wymaga uwagi oraz cierpliwości. To również zajęcie, które z założenia jest pracą zespołową. Jeśli rodzice żyją w separacji, są rozwiedzeni albo mieszkają osobno z innych przyczyn, choćby tylko przez kilka dni pod rząd, z powodu pracy czy podróży, najlepiej byłoby, gdyby wspólnie opracowywali strategie, dzielili się obowiązkami i ustalali zasady, które pozwolą im wychować niezależne, samodzielne, kochające i empatyczne dzieci. I zamiast skupiać się na próbach kontrolowania, co robi, bądź czego nie robi drugi rodzic, każde z rodziców powinno stosować strategie, które omówiliśmy w tej książce.

Pamiętaj, że dzieci potrafią zrozumieć i zastosować różne zasady w różnych miejscach, bo zasady są związane z miejscem. Warto jednak zauważyć, że wojna o praktyki wychowawcze z drugim rodzicem doprowadzi do tego, że dziecko padnie jej ofiarą. Nikt nie wychodzi z wojny bez szwanku, więc jeśli rodzice nie mogą się porozumieć w sprawie zasad, każde z nich powinno tłumaczyć dziecku, że zasady mogą się różnić w zależności od tego, w czyim domu dziecko mieszka w danym czasie – i że to jest w porządku.

Dziadkowie wychowujący dzieci

Pytanie: W jaki sposób dziadkowie mogą stosować zdrowe podejście, kiedy w stosunkach między nimi a rodzicami wnuków emocje biorą górę?

Silne emocje w relacjach między dziadkami, rodzicami i dziećmi mogą prowadzić do powstawania konfliktów – walki o władzę i kontrolę, o to, „kto rządzi”, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji w kwestii dyscypliny i wychowania.

Dziadkom może się wydawać, że to oni powinni „rządzić”, bo taką rolę zawsze pełnili w stosunku do własnych dzieci. Mogą również sądzić, że są „starsi i mądrzejsi”, więc ich dorosłe dzieci powinny się na nich wzorować, podejmując decyzje wychowawcze.

Między pokoleniami mogą zaistnieć również konflikty na tle zmian kulturowych, na przykład o to, czym jest „zdrowe jedzenie”. Rodzice mogą przejmować się problemami zdrowotnymi związanymi z dietą i wymagać, żeby ich dzieci jadły tylko organiczne produkty, żywność wolną od GMO, warzywa i mięso od lokalnych rolników czy produkty bezglutenowe lub bezmleczne. Mogą domagać się najróżniejszych diet dla swoich dzieci, od paleo po wegańską.

Z kolei dziadkowie mogą przestrzegać innych zaleceń żywieniowych (jedzenie niskotłuszczowe, ze zmniejszoną zawartością cukru itd.). Tak czy owak dziadkowie, którzy chcą zaspokoić potrzeby wnucząt i nie zrazić do siebie ich rodziców, powinni kierować się szacunkiem, gotowością do kompromisu i rozmowy oraz empatią, co pozwoli uzupełnić wiedzę i uniknąć awantur przy posiłkach.

Zazdrość i rywalizacja także bywają powodem tarć między dziadkami a ich dorosłymi dziećmi lub między dziadkami ze strony obojga rodziców. Choć dziadkowie mogą sobie nawet nie zdawać sprawy z własnych egocentrycznych oczekiwań w stosunku do swoich dorosłych dzieci i tego, jak powinni być przez nie traktowani, wielu z nich ma zwyczaj liczyć, jak dużo czasu poświęcają im wnuki i jakie przekazują wnukom prezenty w porównaniu z dziadkami ze strony drugiego rodzica.

Mogą powtarzać sobie coś takiego: „Mój syn powinien mnie częściej zapraszać. Jego żona prosi swoją matkę o opiekę nad dzieckiem, a mnie nie”. „To okropne że moja córka wcale do mnie nie dzwoni, odkąd urodziła dziecko”. „Dlaczego mój syn i jego żona wychodzą i oczekują, że zajmę się dziećmi za każdym razem, kiedy przychodzę, żeby spędzić z nimi czas?”.

Jeśli należysz do dziadków, którzy zadręczają się relacją ze swoimi dorosłymi dziećmi oraz wnukami, zastanów się, jak ta zazdrość i porównywanie wpływają na wasze wzajemne stosunki – nie mówiąc już o twoim poziomie stresu.

Zadaj sobie następujące pytania:

• W czym mi to pomaga?

• W czym to pomaga moim dzieciom?

• Na jakim poziomie jest mój stres, kiedy mówię sobie coś tak krzywdzącego?

• W jaki sposób poprawia to moją relację z dziećmi i wnukami?

• Czy dzięki temu czuję się szczęśliwy czy przygnębiony?

• Czemu ma służyć podejście „o ja biedny”?

• Czy w ten sposób stanę się najlepszym dziadkiem?

To właśnie przekaz, który dziadkowie sami sobie powtarzają, tak ich dręczy. Ale kiedy zmienią swój wewnętrzny dialog i powiedzą sobie, że bycie dziadkiem i rodzicem dorosłych dzieci to nie zawody, ich nastawienie zmieni się z negatywnego na pozytywne. Zamiast myśleć: „Chcę, żeby mnie lubili najbardziej!”, zaczynają myśleć: „Cieszę się, że moje wnuki mają liczne relacje z troskliwymi dorosłymi”.

Wszystkim tym problemom można zaradzić, jeśli dziadkowie okażą się elastyczni i otwarci na potrzeby wnuków. W końcu najważniejsze są przecież ich osobista więź i pozytywne relacje z dorosłymi dziećmi oraz wnukami. Sprzeczki o diety, formalności i oczekiwania nie pozwolą im konsekwentnie uczyć wnuków i być takimi dziadkami, jakich wnuki potrzebują.

Dyscyplina w żłobku/przedszkolu/edukacji wczesnoszkolnej/szkole

Pytanie: Co robić, jeśli mój żłobek, przedszkole czy szkoła nie stosuje tych rozwiązań? Czy nadal mogę je stosować w domu? Tak!

Szkoły, obozy i inne ośrodki zapewniające opiekę nad dzieckiem wprowadzają wiele różnych strategii dyscyplinowania, służących kształtowaniu pozytywnych zachowań. Podda­wanie dzieci różnym planom dyscyplinowania nie stanowi problemu. Dzieci przez cały czas uczą się rozmaitych zasad. (Na przykład w przedszkolu Charliemu nie wolno wspinać się na meble, ale w domu może to robić). Najważniejsze, żeby dany plan dyscyplinowania nie zawierał żadnej przemocy – emocjonalnej, fizycznej ani seksualnej, w tym klapsów. Zdrowe podejście uczy szacunku dla innych, rozwija takie wartości jak odpowiedzialność, odporność, empatia i zaradność – cechy, z których dziecko będzie korzystać codziennie do końca życia. Nie wywołuje przy tym szkodliwego stresu, który może stać się dla dziecka toksyczny i doprowadzić do kłopotów ze zdrowiem, z nauką i zachowaniem.

2Czego nie robić: w jaki sposób niezdrowa dyscyplina wywołuje toksyczny stres

Nie martw się tym, że dzieci nigdy cię nie słuchają; martw się tym, że nieustannie cię obserwują.

Robert Fulghum

Sześcioletni Marc Johnson był oczkiem w głowie rodziców: Julie i Scotta. Uważali go za idealne dziecko, choć jego nauczycielka na ostatnim zebraniu określiła go jako niesfornego i trudnego.

– Bywa nieznośny – przyznała Julie – ale jest taki bystry, nie chcemy w żaden sposób zahamować jego naturalnych talentów.

Pani Miller, nauczycielka Marca, uważała, że chłopiec potrzebuje twardej dyscypliny. Ale Johnsonowie twierdzili, że wszystko będzie w porządku. – Poradzi sobie – powiedział Scott. W głębi duszy Julie zaczęła się zastanawiać, czy nie dają Marcowi za dużo swobody. Miała wrażenie, że każdy ko­lejny dzień przynosi poważne negocjacje z Markiem, który lobbował za tym, co akurat chciał robić. Uwielbiał gry komputerowe, a kiedy słyszał, że ma się zająć czymś innym, zaczynał marudzić: – Dlaczego nie mogę grać? Wczoraj pozwoliłaś mi grać. Nie będę grał, jeśli dostanę lody.

Julie przez jakiś czas trwała przy swoim, potem ustępowała. Uważała, że negocjacyjne zdolności Marca przydadzą mu się w przyszłości, jeśli zajmie się interesami, więc nie chciała przeszkadzać mu w negocjowaniu. Ale podejmowane próby nakłonienia go, żeby odrobił pracę domową albo przeczytał zadaną lekturę, były niczym namowy, żeby skoczył z urwiska – reagował wybuchami złości. Więc kiedy chciała, żeby odrobił zadania, przekupywała go nową zabawką.

Kiedy w domu był Scott, on także przez jakiś czas negocjował, ale w końcu, z czystej frustracji, zaczynał grozić klapsem. Julie nie mogła tego znieść, więc próbowała ratować Marca. Następnie Scott i Julie się kłócili, a Marc biegał wokół jak dzikus.

– Jak mamy pomóc naszemu synowi? – zastanawiali się rodzice, patrząc na chaos, wobec którego czuli się bezsilni. – Zapytam pediatrę – zdecydowała Julie. – Może będzie miał jakiś pomysł.

• • •

Rzeczywiście, Johnsonowie potrzebowali pomysłów. Wyczerpali zasób swoich strategii dyscyplinowania, a sytuacja coraz bardziej wymykała się im spod kontroli. Potrzebowali tej książki, „rodzicielskiego GPS-u”, żeby rozwiązać problem z zachowaniem syna. Johnsonowie musieli również zrozumieć, że ich groźby, przekupstwa i ustępstwa powodowały u syna stres, który mógł stać się toksyczny. Innymi słowy: trzeba wiedzieć nie tylko, co należy robić, ale i czego robić nie należy, dlatego w rozdziale „Problemy wychowawcze i rozwiązania” znajdują się wskazówki „czego nie robić”.

• Tego nie należy robić – trzy przykłady:ustępstwa, przekupstwa i zastraszanie

Próbując złagodzić zarówno stres dzieci, jak i własny, rodzice mogą się uciekać do metod dyscyplinowania, które nie tylko nie pomogą im osiągnąć tego celu, lecz wręcz na różne sposoby nasilają stres u rodziców i dzieci. Oto krótkie omówienie trzech najpowszechniejszych, ale bezproduktywnych strategii dyscyplinowania.

1. Ustępstwa

Przyjrzyjmy się Johnsonom jeszcze raz. Wiemy, że jeśli Julie i Scott ustąpią wobec próśb czy marudzenia syna, te chwilowo ustaną, a poziom stresu tymczasowo opadnie, ale nie służy to ani Marcowi, ani im samym. Dyscyplina oparta na ustępstwach wygląda tak: „Okej, mam już tego dość. Przestań wreszcie marudzić i płakać, pozwolę ci zjeść lody”. Ponieważ Johnsonowie przez jakiś czas czekają, zanim ustąpią, Marc uczy się upierać przy swoim, póki nie wygra.

Podobny mechanizm działa u hazardzistów, którzy wytrwale pociągają dźwignię, aż wygrają, choć wygrana zdarza się tylko raz na jakiś czas. Kiedy rodzice zaczynają dyscyplinować dziecko za pomocą ustępstw, można się spodziewać, że dziecko będzie nagabywać i marudzić tak długo, aż rosnący poziom stresu zmusi ich do ustępstwa.

2. Przekupstwo

Wszyscy wiemy, że przekupstwo to stara i sprawdzona metoda nakłaniania ludzi, by zrobili to, czego chcemy. Julie i Scott próbowali przekupywać Marca: „Jeśli odrobisz zadania, dam ci zabawkę”. Przekupstwo ma tę zaletę, że na krótką metę bywa skuteczne, szczególnie jeśli nagroda jest znaczna. Jednak na dłuższą metę nie działa.

Jest to metoda niebezpieczna, bo dzięki niej dziecko uczy się, że o wszystko można się targować i że każde zachowanie ma swoją cenę. Ponieważ dzięki tej metodzie dziecko dostaje to, czego chce, nie będzie chciało robić niczego bez odpowiednio wysokiej nagrody. Ciągłe targowanie się przysparza rodzicowi dodatkowego stresu i nie uczy dziecka współpracy. W rezultacie będzie odwlekało decyzje, póki nie dostanie tego, czego chce, a to może powodować problemy w relacjach z przyjaciółmi i innymi ludźmi, kiedy odmówi współpracy, jeśli mu się to nie opłaci.

3. Zastraszanie, klapsy, krzyk, przemoc

Krzyki i straszenie klapsem nie nauczyły Marca zachowania, którego oczekiwali Julie i Scott. A właściwie nauczyły go czegoś przeciwnego:

• krzyczeć

• bić

• ukrywać swoje zachowania

• bać się

• wstydzić się

• wyładowywać gniew na innych

• znęcać się

Wszystkie rodzaje kar cielesnych, w tym bicie, policzkowanie, klapsy, szarpanie za ręce, czy nawet same groźby zastosowania tych kar, szkodzą emocjonalnemu i fizycznemu zdrowiu dziecka. Naukowe dowody nie budzą tu wątpliwości, dobitnie wykazały to badania Elizabeth T. Gershoff przeprowadzone na Uniwersytecie Teksańskim w Austin (Spanking and Child Development: We Know Enough Now to Stop Hitting Our Children, „Child Development Perspectives” 7, nr 3, wrzesień 2013, s. 133–137, ncbi.nlm.nih.gov/­pmc/­articles/­PMC3768154) oraz zdumiewające wyniki przełomowego Studium Negatywnych Doświadczeń Dzieciństwa (Adverse Childhood Experiences – ACE), przeprowadzonego przez konsorcjum Kaiser Permanente i Centra Kontroli i Prewencji Chorób (Centers for Disease Control and Prevention – CDC), jak również pokrewnych badań. Więcej na temat Studium ACE można się dowiedzieć z książki Nadine Burke Harris The Deepest Well: Healing the Long-Term Effects of Childhood Adversity (Houghton Mifflin Harcourt, Boston 2018), a także ze strony internetowej ACES Too High News (acestoohigh.com) oraz ze strony CDC w dziale poświęconym ACE (cdc.gov/­violenceprevention/­acestudy/­index.html).

Inne rodzaje kar, na przykład straszenie dzieci, obrzucanie ich wyzwiskami, poniżanie i obrażanie czy odmawianie miłości, również szkodzą ich fizycznemu i emocjonalnemu zdrowiu. Dzieci doświadczają toksycznej reakcji stresowej na te zagrożenia, jak już wspominaliśmy w rozdziale 1., ponieważ ich mózg pozostaje w stanie najwyższej gotowości.

W grudniu 2018 roku Amerykańska Akademia Pediatryczna wydała zaktualizowane oświadczenie, w którym sprzeciwia się stosowaniu kar cielesnych. Mówi ono, że „rodzice, inni opiekunowie i dorośli zajmujący się dziećmi i nastolatkami nie powinni stosować kar cielesnych (w tym bicia i klapsów) ani w gniewie, ani jako kar czy konsekwencji niewłaściwego zachowania, nie powinni również stosować żadnych metod dyscyplinowania (w tym przemocy werbalnej), które wywołują wstyd lub poczucie poniżenia”. Robert D. Sege, główny autor oświadczenia, zauważył: „Dyscyplina ma na celu wpojenie dzieciom właściwych zachowań i wspieranie normalnego rozwoju dziecka. Skuteczna dyscyplina pozwala to osiągnąć bez użycia kar cielesnych oraz werbalnego zawstydzania”.

Kary jako główna metoda uczenia dzieci są nieskuteczne. Zamiast powstrzymać konkretne zachowanie, kara tylko wypycha je z pola widzenia. Rodzic może już go nie dostrzegać, bowiem jest ukryte. W rzeczywistości dzieci uczą się, jak nie dać się przyłapać i dochodzą w tym do perfekcji. Rodzice mogą nawet mówić: „Niech no cię tylko przyłapię na tym jeszcze raz!”.

W hierarchii rozwoju moralnego, opracowanej przez Lawrence’a Kohlberga, na najniższym poziomie znajduje się „przestrzeganie zasad wyłącznie w celu uniknięcia kary”. Najwyżej zaś plasuje się „przestrzeganie zasad, ponieważ są słuszne i dobre”. Kiedy rodzice wymierzają dzieciom klapsa, zatrzymują je na najniższym poziomie rozwoju moralnego. Dzieci są zainteresowane uniknięciem kary, a nie tym, co dobre czy słuszne.

Klaps to częstokroć dla dziecka pierwsze doświadczenie przemocy. Dzieci uczą się stosowania przemocy, biorąc przykład z dorosłych – to przekonujący powód, by unikać klapsów, szczególnie biorąc pod uwagę przemoc, którą coraz częściej dzieci obserwują w mediach. Trudno uzasadnić słowa: „Nie bij!”, kiedy bijemy dziecko za bicie.

Dzieci postrzegają świat konkretnie. Kiedy widzą, że dorosłym wolno bić dzieci, przyjmują, że i dzieciom wolno bić dorosłych albo inne dzieci. Bicie prowadzi do bicia – oraz gniewu, zemsty i zerwania komunikacji między rodzicami i dziećmi.

Głównym przesłaniem, które odbierają dzieci, kiedy rodzice krzyczą czy dają klapsy, jest komunikat, że dorośli są więksi, silniejsi i potężniejsi od dzieci, więc mogą wzbudzać strach i zadawać ból, jeśli są niezadowoleni, bo ich polecenia nie zostały wykonane. To definicja znęcania się. Wynikające z tego poczucie krzywdy i bezradności wobec kogoś większego i silniejszego wywołuje lęk, niepokój i stres. Ów stres z upływem czasu zwiększy ryzyko wystąpienia u dziecka toksycznej reakcji. Ponadto dowiedziono, że zastraszanie dzieci ostatecznie budzi w nich pragnienie użycia przemocy, żeby postawić na swoim.

Klapsy nie dają żadnych pozytywnych efektów. Wręcz przeciwnie – związek między znęcaniem się nad dziećmi a ich późniejszymi problemami z panowaniem nad złością stanowi dodatkowy argument na rzecz całkowitego zakazu stosowania klapsów w domu, żłobku, przedszkolu, szkole i innych miejscach zgodnie z zaleceniami Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej. W niektórych krajach polityka zerowej tolerancji wiąże się z nakładaniem sankcji karnych za wymierzanie klapsów.

Dziecko, które nauczy się używać strategii przemocy, żeby postawić na swoim, będzie odrzucane i izolowane przez rówieśników, bo nie posiada umiejętności społecznych koniecznych, by współpracować i bawić się z innymi. Albo zbliży się do osób, które stosują te same niezdrowe metody funkcjonowania w świecie za pomocą siły.

Ze wszystkich powyższych, naukowo uzasadnionych powodów uważamy, że każdy opiekun każdego dziecka powinien być świadomy niebezpiecznych konsekwencji stosowania klapsów, krzyku i zastraszania – zarówno samych gróźb, jak i faktycznego ich użycia w stosunku do dziecka bądź innej osoby. Jeżeli ty sam lub ktoś, kogo znasz, czuje się przytłoczony i nie umie zareagować na zachowanie dziecka, nie krzywdząc go, zachęcamy do zwrócenia się o pomoc do pediatry opiekującego się dzieckiem bądź własnego lekarza.

3Jak posługiwać się niniejszą książką

Dyscyplinowanie dziecka polega między innymi na ustalaniu zasad. Wolę nazywać to wychowawcze zadanie „wyznaczaniem granic”. Brak granic może być dla dziecka przerażający. Nie tylko zewnętrzny świat może przerażać – świat wewnętrzny, świat uczuć również potrafi wzbudzić lęk, kiedy nie wiesz, czy sam zdołasz nad tymi uczuciami zapanować.

Fred Rogers

Zaprojektowaliśmy tę książkę jako podręczny przewodnik radzenia sobie z zachowaniem, które rodzice uznają za problemowe. W każdej kategorii w rozdziale 6. „Problemy wychowawcze i rozwiązania” znajduje się lista powiązanych zachowań; na przykład: „Rzuca zabawkami” widnieje w kategorii „Agresywne zachowania/krzywdzenie innych: bicie, gryzienie, znęcanie się”.

Również w rozdziale 6. przedstawiamy rady, jak postępować, by niewłaściwe zachowanie nie stało się problemem, jak zapobiegać jego eskalacji i co robić, kiedy już do niej dojdzie. Omawiamy również przykłady rodzin, które zastosowały proponowane w tej książce strategie do rozwiązania rzeczywistych problemów.

Aby jak najpełniej skorzystać z naszej książki, gdy szukasz rozwiązania dla problematycznego zachowania swojego dziecka, postępuj zgodnie z poniższymi wskazówkami.

Po pierwsze, znajdź w spisie treści problem z zachowaniem, któremu chcesz zaradzić. Każdy problem i rozwiązanie zaczynają się od krótkiego wyjaśnienia, dlaczego dane zachowanie jest powszechne i normalne u małych dzieci oraz dlaczego dzieci przejawiają takie zachowanie.

Po drugie, zastosuj trzy przedstawione kroki do rozwiązania problemu zgodnie z metodą zdrowego podejścia:

• Dialog wewnętrzny: zastanów się, co sobie powiedzieć, żeby się uspokoić, i zrób to. Dzięki temu będziesz w stanie myśleć jasno i zastosować dwa kolejne kroki do rozwiązania problemu.

• Empatia: spróbuj postawić się na miejscu dziecka i spójrz na dane zachowanie z jego perspektywy. Ten krok złagodzi twój stres i ułatwi zwracanie się do dziecka miłym tonem i życzliwymi słowami, zamiast zawstydzać je, obwiniać, okazywać gniew czy niechęć.

• Nauka: zastanów się, jakie pozytywne zachowanie chcesz wpoić dziecku, żeby szybko rozwiązać problem. Pozytywne nauczanie kładzie nacisk na to, czego chcesz nauczyć dziecko, a ponadto w zdrowy dla umysłu sposób zmniejsza stres.

Po trzecie, przeczytaj część rozdziału 6.: „Techniki wychowawcze, które rozwijają w dzieciach emocjonalną siłę”. W rozdziale tym często sięgamy po te techniki w poradach dotyczących rozwiązania danego problemu z zachowaniem.

Po czwarte, zastosuj się do wskazówek, co robić i czegonie robić, wymienionych pod każdym z zachowań w rozdziale 6. Chcąc jak najskuteczniej rozwiązać problem, potraktuj każdą z sugestii „co robić” jako narzędzie do nauki nowego zachowania, które ma zastąpić niepożądane nawyki. Podstawowa zasada zmiany dziecięcego zachowania brzmi: „Zacznij od najprostszej metody”. Zwykle oznacza to, że należy pokazać dziecku, co robić, i zachęcić je, by to zrobiło. Zastanów się, jaka metoda będzie najwygodniejsza dla ciebie i twojego dziec­ka. A jeśli dana metoda nie zadziała od razu – nie poddawaj się! Na przykład jeśli twoje dziecko jest przyzwyczajone do przeklinania i używania ordynarnych słów, może potrzebować wielu dni (albo tygodni czy miesięcy) ćwiczeń, zanim nauczy się wyrażać uprzejmie. Możesz również spróbować posłużyć się więcej niż jedną metodą spośród sugestii „co robić”. Ale pamiętaj: dzieci uczą się przez praktykę. Bądź konsekwent­nym nauczycielem – wówczas dziecko najlepiej przyswoi sobie lekcję zachowania, której mu udzielasz – i nie trać cierpliwości − ona jest najważniejsza.

Nauka nowego zachowania to wzloty i upadki. Nie spodziewaj się więc, że dziecko zachowa się w pożądany sposób w poniedziałek, chociaż zrobiło to w niedzielę. A kiedy zmieniasz techniki wychowawcze – na przykład stosujesz zasadę babci zamiast krzyczeć – dziecko może cię sprawdzać, upierając się przy dawnym zachowaniu tylko po to, żeby zobaczyć, czy wytrwasz przy zasadzie babci. Bądź konsekwentny i ćwicz, ćwicz, ćwicz! To powolny, stopniowy proces, tak samo jak, na przykład, nauka jedzenia łyżką.

Może się okazać, że niektóre słowa i działania przychodzą ci łatwiej niż inne. Jeśli nie do końca odpowiadają ci sformułowania, które proponujemy – zmień jedno czy dwa słowa. Niech to, co mówisz i robisz, będzie dla dziecka wiarygodne. I nie zapominaj, że twój ton głosu ma duży wpływ na motywację dziecka – zachowaj spokój i pozytywne nastawienie!

Równie ważne są wskazówki, czego nie robić przy każdym z zachowań, które uważasz za problem. Wiedząc, czego nie robić, będziesz w stanie zapobiec nawrotom pewnych zachowań, ich nasilaniu bądź tworzeniu kolejnych problemów. (Dowiesz się więcej z rozdziału 2.).

Po piąte, przeczytaj historię przypadku (imiona zostały zmienione), żeby lepiej zrozumieć, jak działa dana technika. Każdy problem omawiamy na przykładzie sytuacji wziętej z życia, więc historie umieszczone pod koniec opisu każdego problemu i rozwiązania możesz potraktować jako odgrywaną scenę. Wyobraź sobie, że twoje dziecko jest głównym bohaterem danej historii. Nawet jeśli należy do innej grupy wiekowej, zwróć uwagę, w jaki sposób rodzice zmieniają zachowanie dziecka, zanim dziecko zmieni ich zachowanie! I zauważ, że do zmiany zachowania – zarówno rodziców, jak i dziecka – potrzeba czasu i systematycznej praktyki.

4O czym warto pamiętać

Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

Antoine de Saint-Exupéry

To, co mówisz o swoim dziecku, kształtuje sposób, w jaki ono siebie postrzega. Nazywając je niechlujem, jeśli nie pozbiera zabawek, kiedy o to poprosisz, nie spowodujesz, że zabawki zostaną pozbierane i nie nauczysz dziecka porządku. Jedyne, co osiągniesz, to budowanie w dziecku niezdrowej samooceny: będzie się uważać za niechluja, bo ty tak powiedziałaś.

Niesłychanie istotne jest oddzielenie uczuć dziecka od uczuć związanych z jego zachowaniem. Poniższa lista rzeczy, o których warto pamiętać, przypomni ci, że masz kochaćdziecko bezwarunkowo, nawet jeśli nie podoba ci się jegozachowanie. I będziesz mu to codziennie okazywać słowami i zachowaniem. Najlepiej skupić się na konkretnych, konstruktywnych sposobach uczenia nowego zachowania – nigdy nie utożsamiając dziecka z jego zachowaniem – w ten sposób maluch uczy się szacunku, odpowiedzialności, odporności i zaradności. Najważniejsze są cierpliwość, praktyka i czas.

1. Dzieci różnią się między sobą, nawet w tej samej rodzinie. Spróbuj zrozumieć temperament i osobowość każdego ze swoich dzieci, żeby jak najlepiej wpoić im to, czego chcesz je nauczyć.

2. Każde dziecko potrzebuje uspokajania. Zawsze warto zapytać: „Chcesz się przytulić?”. A potem się poprzytulać!

3. Nigdy nie jest za późno. W każdej chwili możesz zacząć uczyć dziecko nowych zachowań.

4. Jeśli popełnisz błąd, to nie koniec świata. Wróć na właściwe tory, stosując metody uczenia z rozdziału 6.

5. Zejdź do poziomu dziecka. Przykucnij na podłodze albo usiądź na krześle bądź kanapie razem z dzieckiem, żebyście mogli nawiązać kontakt wzrokowy.

6. Zastanów się na tym, jak mówisz. Twój ton, wyraz twarzy i język ciała powinny wyrażać szacunek i miłość do dziecka, nawet jeśli nie pochwalasz jego zachowania. Twoje dziecko nauczy się traktować innych z szacunkiem, jeśli samo będzie tak traktowane.

7. Nie zajmuj się historią. Niech problemy z zachowaniem pozostaną w przeszłości, nie wracaj wciąż do nich. Zwracaj uwagę na zachowania, które chcesz widzieć dziś.

5Techniki wychowawcze, które rozwijają w dzieciach emocjonalną siłę

Staniesz się zdyscyplinowanym rodzicem w sposób naturalny, kiedy zaczniesz przyjmować zdrowe podejście i uczyć dziecko zdrowego szacunku, odpowiedzialności, odporności i zaradności. Poniższe techniki wychowawcze stanowią bezstresowe rozwiązania powszechnych problemów z zacho­waniem, które zdarzają się codziennie. Znajdziesz je w różnych miejscach w rozdziale 6. Oto krótkie podsumowanie każdej z nich:

• Wyścig z czasem: twoje dziecko jest gotowe na tę technikę, kiedy umie chodzić.

Ta strategia motywuje dziecko do zakończenia danej czynności przed upływem określonego czasu. Po prostu nastaw timer – dobrze się sprawdza timer w smartfonie – i powiedz: „Zobaczmy, czy uda ci się to zrobić, zanim zadzwoni timer. Trzy, dwa, jeden, start!”. Następnie kibicuj dziecku, kiedy stara się osiągnąć cel, tak jakby brało udział w meczu, na przykład: „Brawo, powkładałaś klocki do pudełka! Świetna robota!”. Po zakończonym zadaniu pochwal wysiłek dziecka: „Podobało mi się, jak wkładałaś klocki do pudełka!”.

• Chwila spokoju (time out): twoje dziecko jest gotowe na tę technikę, kiedy potrafi przez kilka minut wytrwać w pozycji siedzącej.

Ta strategia – często nazywana „time out” – pozwala wszystkim się uspokoić i zająć rozwiązywaniem problemu. Lubimy słowa „chwila spokoju”, ponieważ podkreślają, jak ważne jest spowolnienie pracy serca i rytmu oddechu poprzez odprężenie.

Obojętnie, jak to nazwiesz, pozwalaj sobie i dziecku na chwilę oddechu, mówiąc: „Przykro mi. Oboje musimy się uspokoić. Proszę, usiądź na schodku (stołku), a ja usiądę na krześle (schodku), zastanówmy się, co się stało i spróbujmy znaleźć lepsze rozwiązanie tego problemu. Nastawię timer, żebyśmy wiedzieli, kiedy «chwila spokoju» się skończy”. Sama zdecyduj, jak długa chwila spokoju potrzebna jest twojemu dziecku. Jedną z metod ustalania czasu jest liczenie jednej minuty na każdy rok życia dziecka. Chwila spokoju ma być stosowana jedynie po to, by zapewnić tobie i dziecku krótką przerwę w nerwowej sytuacji.

• Empatia: już w niemowlęctwie warto zacząć wzmacniać i rozwijać wrodzoną zdolność empatii.

Najważniejszym czynnikiem, który budzi i utrzymuje empatię u dzieci, jest dawanie przykładu empatii, zrozumienia i troski – nawet noworodek będzie się uczył empatii na podstawie twoich słów i zachowania.

Jeśli odpowiedź na niewłaściwe zachowanie zaczniesz od słów: „Przykro mi, że zdecydowałeś się to zrobić”, pokazujesz dziecku, że jego uczucia są dla ciebie ważne i że mu współczujesz, bo znalazło się w tarapatach. Ponadto rodzice mogą rozwijać potencjał empatyczny dziecka, podkreślając, w jaki sposób jego zachowanie wpłynęło na innych: „Jak myślisz, jak się czuje Andy, kiedy odpychasz go od zabawy?”. I przeciwnie: okazywanie gniewu w reakcji na zachowanie dziecka podkopuje jego zdolność do empatii.

• Zasada babci: twoje dziecko jest gotowe na tę technikę, kiedy umie chodzić i wykonać jedno-dwa polecenia.

Zasada babci to umowa, która polega na tym, że dziecko dostaje to, czego chce, kiedy zastosuje się do zasady. Ta strategia motywacyjna opiera się na modelu „kiedy – wtedy”, na przykład: „Kiedy zrobisz to, o co prosiłam, wtedy możesz robić, co chcesz”. Na co dzień stosuje ją wielu dorosłych: „Kiedy skończymy pracę, możemy się bawić”.

• Ignoruj: kiedy twoje dziecko zaczyna się przemieszczać – raczkować, przesuwać się i chodzić – możesz bezpiecznie ignorować irytujące zachowania, które nie zagrażają dziecku czy innym osobom i nie prowadzą do zniszczeń.

Dobrym przykładem takiego zachowania jest marudzenie, które można zignorować, po prostu udając, że nie istnieje. Badania wskazują, że ignorowane zachowania zwykle słabną i zanikają, co czyni tę technikę użyteczną w wielu sytuacjach. Twój dialog wewnętrzny ma brzmieć tak: „Nie muszę zwracać uwagi na ten hałas. Udam, że go nie ma”.

• Pochwała: w okresie niemowlęctwa najlepiej zacząć stosować pochwały, utrwalając w sobie nawyk zachęcania do nauki.

Chwalimy, żeby podkreślić pożądane zachowania, na przykład: „Pozbierałeś klocki i odłożyłeś na miejsce. Dziękuję za pomoc”. Albo „Jak ładnie się bawisz z bratem”. Zauważ, że chwalone jest zachowanie dziecka, a nie ono samo. Uważaj na nadmiar pochwał. Twoje pochwały powinny być prawdziwe i konkretne, żeby dziecko zrozumiało, że na pozytywne zachowanie zwracasz uwagę tak samo, jak na negatywne.

• Zabawa w ciszę: twoje dziecko jest gotowe na tę technikę, kiedy zaczyna rozumieć, co oznacza „być cicho” – zwykle około drugiego roku życia. Zacznij wprowadzać to pojęcie, kiedy dziecko nauczy się wykonywać polecenia.

Możecie bawić się w ten sposób, kiedy wskazana jest cisza, na przykład w porze układania się do snu. Po prostu powiedz: „Zobaczmy, jak długo potrafisz być cicho. Ciiii!”. Potem należy co jakiś czas szeptem pochwalić dziecko za zachowanie ciszy: „Jesteś tak cicho. Na pewno wygrasz zabawę w ciszę”.

• Przekierowanie: kiedy dziecko potrafi zrozumieć i wykonywać proste polecenia, przekierowanie jest podstawową strategią odwracania uwagi.

Można je stosować za każdym razem, kiedy dziecko albo właśnie robi, albo zaraz zacznie robić coś niebezpiecznego, zakazanego albo przykrego. Na przykład powiedzmy, że twoja córka uwielbia grzebać w doniczce z kwiatkiem. Kiedy widzisz, że sięga do doniczki, możesz odwrócić jej uwagę – pokaż jej, co trzymasz w ręku albo poproś, żeby podała ci coś z drugiego końca pokoju.

• Upomnienie: kiedy dziecko zaczyna rozumieć słowo „przestań” (polecenie przerwania danego zachowania), można stosować tę technikę – zazwyczaj około dziewiątego miesiąca życia.

Upomnienie składa się z trzech kroków: 1) polecenia, 2) powodu oraz 3) zachowania zastępczego. Na przykład: 1) „Przestań bić psa!”, 2) „Bicie boli!”, 3) „Dotykaj delikatnie, o tak!”. Następnie pokaż, jak delikatnie dotknąć psa.

• Zasada: dziecko jest gotowe na tę technikę, kiedy jest w stanie zrozumieć, co oznacza słowo „zasada” (granica określająca bezpieczne zachowanie).

Zasady to granice, które mają wskazywać drogę, określać oczekiwania i, kiedy już zostaną zinternalizowane, kierować samokontrolą. Na przykład kiedy chcesz nauczyć dziecko korzystania z fotelika samochodowego, powiedz: „Zasada brzmi: samochód nie może ruszyć z miejsca, dopóki nie usiądziesz w foteliku z zapiętymi pasami”. Zasady mogą przyjąć również postać zasad domowych, czyli ogólnego kodeksu postępowania, którego dziecko ma się trzymać. Wypisz je na dużej kartce, powieś na ścianie i pokazuj dziecku, żeby przypomnieć mu o zasadach, których się nauczyło, na przykład: 1) Bądź dla wszystkich miły, 2) Wybieraj to, co dobre i bezpieczne, 3) Od razu wykonuj polecenia.

6Problemy wychowawcze i rozwiązania

Wszystko jedno czy mówimy o zasadach, czy granicach – te dobre, według mnie, mają kilka wspólnych cech: służą uzasadnionym celom; są praktyczne i pozostają w zasięgu możliwości dziecka; są spójne; i są wyrazem miłości oraz troski.

Fred Rogers

JEST NIEŚMIAŁE

• Reaguje bojaźliwie albo nerwowo na powitania dorosłych

• Nie chce dołączać do zabawy

• Nie chce brać udziału w zajęciach

• Nie chce pójść do biblioteki, parku, na koncert

• Nieruchomieje

• Nie odzywa się, kiedy w pobliżu są ludzie

• Chowa się za dorosłych

• Ucieka od ludzi

• Nie chce nigdzie chodzić, również na przyjęcia

• Nie chce odwiedzać szkolnych kolegów w domu, nie pójdzie tam, gdzie są ludzie

Wyobraź sobie, że kiedy razem ze swoją trzyletnią córeczką w najlepsze robicie zakupy, spotykasz swoją sąsiadkę Kasię. Nagle córka kurczowo chwyta twoją nogę i nie odpowiada na zwyczajne pozdrowienie sąsiadki: „Jak się masz, Zuziu?”. Jesteś zaskoczona nagłą nieśmiałością córki, więc pytasz: „O co chodzi? Przecież uwielbiasz Kasię!”.

Wielu rodziców nie rozumie, dlaczego dzieci nie reagują na zagadywanie dorosłych. Niektóre dzieci podchodzą do świata z nieskrępowaną ciekawością, inne kurczowo trzymają na wodzy swoją dociekliwość, wolą najpierw się przyjrzeć, dopiero potem działać. Obie tendencje uznaje się za normalne, a każda z nich odzwierciedla wrodzony styl, który może się zmienić bądź nie w miarę dorastania i dojrzewania dziecka.