Helena - Eurypides - ebook

Helena ebook

Eurypides

0,0

Opis

Helena to dramat Eurypidesa, największego obok Ajschylosa i Sofoklesa tragika starożytnej Grecji.


Helen otrzymuje straszną wiadomość że jej mąż, Menelaos nigdy nie powróci do Grecji z Troi gdyż nie żyje. Ta informacja stawia Helenę w niebezpiecznej sytuacji. Może zostać ona zmuszona do małżeństwa z Theoklymenosem, królem Egiptu.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 69

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-756-3
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Osoby dramatu

HELENA, córka Tyndarosa. TEUKROS z Salaminy, syn Telamona. CHÓR BRANEK GRECKICH. MENELAOS (albo Meneleos), małżonek Heleny. GONIEC. THEOKLYMENOS, syn Proteusza, król Egiptu. THEONOE, wieszczka, jego siostra. STARUSZKA, odźwierna. DIOSKUROWIE, Kastor i Polydeukes, synowie Zeusa i Ledy bracia Heleny.

Rzecz dzieje się w Egipcie, na wyspie Faros.

Helena

Pałac królewski. Obok grobowiec Proteusza.

Przy grobowcu

HELENA.

Tu oto płyną Nilu nieskalane wody, Co, zamiast deszczów bożych, karmią ziemne płody Egipskie, kiedy białe stopnieją już śniegi. Proteja włade berło dzierżyło te brzegi — On królem był Egiptu, na Faru ostrowie Mieszkając. Zaś w Psamacie, onej białogłowie Z plemienia bogiń falnych, miał żonę, gdy łoże Rzuciła Ajakowe. Dwie mu ona hoże Zrodziła latorośle, Theoklymenosa, Synaczka, który we czci zawsze miał niebiosa, I córkę Eidoę, dziewczę, co dla matki Od pierwszych dni już swoich była niby rzadki, Kosztowny wielce klejnot. Lecz kiedy dorosła Do lat, gdy panny zamąż wychodzą, ta wzniosła Dziewica otrzymała miano Theonoi, Gdyż wiedzę rzeczy boskich miała w duszy swojej, Świadomość dni dzisiejszych i przyszłych, od dziada Nereja, dar ten wziąwszy. Zaś moją nielada Ojczyzną gród spartański, a mym rodzicielem Tyndaros, choć opowieść jest, o której wiele-m Słyszała, że ku łonu matki mojej Ledy Zeus zleciał, przemieniwszy się w łabędzia, wtedy, Gdy orzeł jął go ścigać, i skrytą rozkoszą

Upajał się, jeżeli baśnie prawdę głoszą. Nazywam się Helena, jakie zaś katusze Wypadło mi ponosić, opowiedzieć muszę. O piękność spór wiodące, ongi trzy boginie Do Aleksandra przyszły w Idajską jaskinię, Dziewicza córka Zeusa, Kipryda i Hera, By on tę waśń rozstrzygnął. Plon zwycięstwa zbiera Kipryda, obiecawszy oddać mu w zamęście Mą piękność, jeśli piękne to, co nam nieszczęście Przynosi. I wnet Parys porzuci swe stada Na Idzie i do grodu spartańskiego wpada, By wziąć mnie za małżonkę. Lecz Hera, przejęta Swą klęską, obróciła w niwecz moje pęta Małżeńskie z Aleksandrem: synowi Priama Podsuwa mnie podobną postać, którą sama Z powietrznych tchnień uprzędła, tak, iż mu się zdało, Że, chociaż mnie on nie miał, ma żywe me ciało. Lecz Zeusa inny wyrok złączył się z mą dolą: Helleńskim ludom wojnę narzucił swą wolą Z Frygami nieszczęsnymi ziemi-rodzicielce, Zbyt ludnej, chcąc ciężaru ulżyć i by wielce Zasłynął najprzedniejszy syn Grecyi. W ten sposób Nie ja byłam nagrodą zwycięstwa dla osób Helleńskich, z ludem Frygów walczących, lecz moje Nazwisko. Mnie zaś Hermes, otuloną w zwoje Powietrzne, w kłąb obłoków, poniósł w te dzierżawy I w domu Proteusza umieścił — łaskawy Był wszakże Zeus dla mnie —, bym tu, pod opieką Najzacniejszego z ludzi, była wzdyć daleką Niecnemu wiarołomstwu względem Meneleja.

I jestem tu, zaś męża wojenna zawieja Pognała na zastępów zgromadzonych czele Pod mury Ilionu: Mojego mściciele Porwania poginęli niejedni u fali Skamandra, zaś lud wszystek złorzeczy i żali Na biedną się niewiastę, że, zdradziwszy męża, Zmusiła Helleńczyków chwycić się oręża Na bój ten przeokrutny. Na cóż żyć mi jeszcze? Słyszałam z ust Hermesa boże słowa wieszcze. Iż będę zamieszkiwać słynne Sparty błonie Z małżonkiem, gdy się dowie, że nigdy w Ilionie Nie byłam, a tu — rzekł mi — ażebym nikomu Swej ręki nie oddała. Dopóki w tym domu Proteusz żył, dopóki oglądał blask słońca, Bezpieczną od zalotów byłam aż do końca. Lecz odkąd spoczął w ziemi, syn jego wciąż na mnie Poluje — chce zaślubić. Ale ja, niekłamnie Czująca względem męża, klęczę przy tym grobie Proteja ach! i błagam, bym w tej ciężkiej dobie Dochować mogła wiary małżeńskiej i ciało Od hańby uratować, choć zmazy niemało W helleńskiej padło ziemi na me czyste imię.

Na scenie jawi się

TEUKROS.

Któż w zamku tym warownym berło władzy trzymie? O wielkiem dom ten świadczy bogactwie. Do góry Królewskie biją ściany, w gzemsy strojne mury! Ha! Nieba! Co za widok! Najgorszej kobiety Zabójczy mam tu obraz, która mnie, niestety, I wszystkich zniweczyła Achajów! Helenie Tak bardzoś jest podobna, że niech cię, nasienie

Przepodłe, znienawidzą bogowie! Na ziemi Ja obcej, bo inaczej strzały cię chyżemi Uśmierciłbym tej chwili za córki Zeusowej Ten wierny, żywy portret.

HELENA.

 Jakiemiż to słowy Przemawiasz? Kimże jesteś? Czemu tak niegodnie Odwracasz się i gardzisz nie za moją zbrodnię?

TEUKROS.

Zbłądziłem! Gniew mnie uniósł więcej, niż wypada. Lecz córką Zeusa cała pogardza Hellada. O, nie bierz za złe mowy, do ciebie zwróconej.

HELENA.

Kim jesteś? kim? i skądże przybywasz w te strony?

TEUKROS.

Z krainy nieszczęśliwych Achajów przychodzę.

HELENA.

Nie dziwy, że Heleny nienawidzisz srodze. Lecz kto ty? Skąd? I jakie jest nazwisko twoje?

TEUKROS.

Nazwisko moje Teukros, rodzimą ostoję W Salamis dotąd miałem, syn ja Telamonów.

HELENA.

A tu do nadnilowych skądś się wziął zagonów?

TEUKROS.

Przybłęda, wypędzony z swej ojczystej niwy.

HELENA.

A któż ciebie wypędził, człeku nieszczęśliwy?

TEUKROS.

Telamon, własny rodzic, przyjaciel jedyny.

HELENA.

Dlaczego? Snać z jakiegoś nieszczęścia przyczyny?

TEUKROS.

Że Ajas, brat mój, zginął pod murami Troi.

HELENA.

A jakże to? Czy może poległ z ręki twojej?

TEUKROS.

Na własny miecz się nadział, padł od swego miecza.

HELENA.

Oszalał! Tak nie czyni zdrowa dusza człecza.

TEUKROS.

Achilles, syn Peleja, chyba ci jest znany?

HELENA.

I on co do Heleny miał ożenku plany.

TEUKROS.

Gdy legł, o jego zbroję wszczęli spór rycerze.

HELENA.

I to zgubiło brata? W jakiejże to mierze?

TEUKROS.

Że inny dostał zbroję, on śmierć zadał sobie.

HELENA.

I ciebie to zgubiło, że on dzisiaj w grobie?

TEUKROS.

Tak, ginę, bo z nim razem nie wybrałem skonu.

HELENA.

I tyś był, przyjacielu, w grodzie Ilionu?

TEUKROS.

I burząc jego twierdzę, i siebiem zmarnował.

HELENA.

Czy padł, trawiony ogniem? W gruzach się pochował?

TEUKROS.

Gdzie mury jego stały, ani ślad nie został.

HELENA.

Przez ciebie los, Heleno, tak Frygów wychłostał!

TEUKROS.

I nas. Achajów, również! Nieszczęście jest wszędzie.

HELENA.

Gdy padła ona twierdza, ile czasu będzie?

TEUKROS.

Lat płodnych prawie siedem mija od tej chwili.

HELENA.

A ileście pod Troją czasu przepędzili?

TEUKROS.

Miesiące po miesiącach lat dziesięć minęło.

HELENA.

A z nią, z ową Spartanką, czy skończone dzieło?

TEUKROS.

Za włosy wziął Menelaj i wlókł ją z powrotem —

HELENA.

Widziałeś nieszczęśnicę, czy słyszałeś o tem?

TEUKROS.

Jak ciebie, tak na własne widziałem ją oczy.

HELENA.

A może mamidłami jakiś bóg was mroczy.

TEUKROS.

Gadajmy o czem innem nie mówmy już o niej.

HELENA.

Tak pewną jest ta pewność? Nic jej nie przegoni?

TEUKROS.

Widziałem, tak, i duch mój widzi ją i ninie.

HELENA.

Menelej czy z małżonką jest w swojej dziedzinie?

TEUKROS.

Ni w Argos jego niema, ani nad Eurotą.

HELENA.

Z nieszczęsną dla nieszczęsnych rzekłeś to ochotą!

TEUKROS.

Z małżonką ponoć przepadł, takie wieści chodzą.

HELENA.

Argiwy powracali nie pod jedną wodzą?

TEUKROS.

I owszem, ale burza rozbiła okręty.

HELENA.

A jakich wód zwichrzone niosły ich odmęty?

TEUKROS.

Płynęli właśnie środkiem egejskiego morza.

HELENA.

Nikt nie wie, czy go pomoc ocaliła boża?

TEUKROS.

Nie! W Grecyi raczej myślą, że przepadł w tej burzy.

HELENA.

O rety!... Thestiadzie jakże szczęście służy?

TEUKROS.

Co? Ledzie? I ją również kryje już mogiła.

HELENA.

Czy może hańba córki nieszczęsną zabiła?

TEUKROS.

Podobno stryczek zdławił szlachetną jej szyję.

HELENA.

Dwu synów Tyndarowych żyje czy nie żyje?

TEUKROS.

Nie żyje a i żyje. Dwie są o tem wieści.

HELENA.

A która z nich jest lepsza? (Na stronie) O moja boleści!

TEUKROS.

Ku gwiazdom wyniesieni, są jako bogowie.

HELENA.

Przepięknie-ś to powiedział!... Co druga wieść powie?

TEUKROS.

Dla siostry się przebiwszy, wyzionęli ducha. Lecz o tem dość. Dwukrotnie człek nie rad wybucha

Boleścią... Po com przybył w te królewskie progi? Chcę ujrzeć Theonoę, natchnioną przez bogi. Ty wesprzyj mnie w tym względzie: potrzeba mnie nagli Chcę wiedzieć dziś, jak mają płótna wzdętych żagli Ku morskiej wyspie Cypru ponieść mnie, gdyż wola Kazała mi tam boża zamieszkać — Apolla Zlecenie — i przez pamięć dla dawnej krainy Tej nowej dać ojczyznie nazwę Salaminy.

HELENA.

Sam wiatr ci wskaże drogę, ty zaś te rubieże Porzucaj jak najprędzej, zanim cię dostrzeże Proteja syn, tej ziemi władca, co tą porą Daleko stąd poluje z wiernych wyżłów sforą. Każdego on Greczyna zabija, jeżeli Pochwyci. Z jakich przyczyn? Tego-ć nie udzieli Ma warga. Więc nie pytaj. Nie przyda się na nic.

TEUKROS.

Niewiasto! Cnieś to rzekła! Wdzięczność ma bez granic! Nagrodą niech cię niebo za dobroć obdarzy. Podobna-ś do Heleny z postaci i twarzy, Lecz z serca-ś całkiem inna, niepodobna wcale! Bodajby tamta szczezła i Euroty fale Bodajby nie ujrzały jej nigdy! Ty zasię, Niewiasto, bądź szczęśliwa dziś i w każdym czasie.

HELENA.

W tej wielkich strapień rozterce Jakżeż rozżalę me serce?! Jakież wynajdę ja tony Dla mojej duszy zgnębionej? Jakiemiż łzami zapłaczę

Na moje smutki, rozpacze!? Ach! ach!

*

Skrzydlate córki Ziemi,

Syreny wy dziewicze! Przed moje dziś oblicze Z fletniami libijskiemi, Z piszczałki się jawcie swemi. Abyście zawtórowały Tej mojej trosce niemałej! Razem z łez moich rzeką Niech wasze łzy pocieką, Niech skargom moich warg Odpowie wtór waszych skarg, Mojej boleści wasz ból! Od swych posępnych pól, Gdzie światłość wszelka zagasa.

Niechże mi Phersephassa

Śpiewne posyła lamenty, Hymn we krwi ach! we krwi poczęty! Ja za to wzajemnie, wzajemnie Dla zmarłych w posępne jej ciemnie Z duszy, żałobą nękanej, Żałobne słać będę peany! Jawi