Andromache - Eurypides - ebook

Andromache ebook

Eurypides

0,0

Opis

Andromache to dramat Eurypidesa, największego obok Ajschylosa i Sofoklesa tragika starożytnej Grecji.

Andromacha Eurypidesa to niezwykła tragedia, która porusza ważne tematy takie jak miłość, zdrada, honor oraz przemoc wobec kobiet. Historia opowiada o losach żony trojańskiego wojownika Hektora, która zostaje schwytana przez greckiego króla Pyrrusa i staje przed trudnym wyborem między miłością a lojalnością. Praca Eurypidesa to nie tylko doskonały przykład greckiej sztuki dramatycznej, ale również niesamowita opowieść o emocjach, relacjach międzyludzkich oraz trudnych decyzjach, które kształtują nasze życie. Dlatego też, jeśli interesujesz się historią, literaturą lub po prostu chcesz przeżyć wspaniałą przygodę czytelniczą, to Andromacha Eurypidesa jest książką, którą koniecznie powinieneś przeczytać.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Eurypides

ANDROMACHE

Wydawnictwo Avia Artis

2023

ISBN: 978-83-8226-750-1
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Osoby

ANDROMACHE, wdowa po Hektorze, branka Neoptolemosa czyli Pyrrhusa. SŁUŻEBNA. CHÓR niewiast z Ftji. HERMIONE, druga żona Neoptolemosa. MENELAOS, jej ojciec. MOLOSSOS, syn Andromachy i Neoptolemosa. PELEUS, dziad Neoptolemosa, ojciec Achillesa. PIASTUNKA Hermiony. ORESTES, krewniak Hermiony. GONIEC. THETIS, bogini.

Rzecz dzieje się w mieście Ftji, przed pałacem Neoptolemosa, w pobliżu świątyni Thetydy.

Andromache

ANDROMACHE.

Tebańskie miasto, grodów azjackich wzorze! Z bogatych skarbów wianem wyszłam w onej porze Z twych murów, aby przybyć do domu Pryama, Gdzie stałam się małżonką Hektora. Dziś sama, Najnieszczęśliwsza z niewiast, a przedtem tak godna Zazdrości, Andromache, matka dzieciorodna, Musiałam patrzeć na to, jak z ręki Achilla Zmarł Hektor, mój małżonek, i jak przyszła chwila, Gdy syn nasz, Astyanaks, padł ze szczytu wieży Zrzucony, kiedy ciżba helleńskich żołnierzy Zniszczyła niwy Troi. Najwolniejsze plemię, Z słynnego wielce domu, dźwigam dzisiaj brzemię Niewoli, do Hellady jako łup zagnana, Trojańskiej wojny zdobycz, mam nad sobą pana, Neoptolema, z rodu wyspiarzy. W Farsali Sąsiedztwie i Ftiady mieszkam dziś, gdzie fali Bogini morskiej, Thetis, w samotnej ustroni Z Pelejem wiodła życie. Dziś to miejsce oni, Mieszkańcy tessalijscy, zwią ThetidionemNa pamięć tych zaślubin. W tem odosobnionem Zamczysku mieszka dzisiaj syn Achilla, niwy Farsalskie zaś ma w ręku Peleus sędziwy, Gdyż pan mój nie chce sięgać po berło, dopóki Przy życiu jest ten starzec. W tym domu to, juki Niewoli dźwigająca, powiłam mu syna

I w dziecku tem nadzieja była mi jedyna — Myślałam, że w niem znajdę od nieszczęść obronę. Lecz odkąd pan mój pojął lakeńską Hermionę, Wzgardziwszy tak sromotnie niewolnicy łożem, Ta ściga mnie ohydą swych obelg: Niebożem. Powiada, czarodziejstwem chcę na nią sprowadzić Bezpłodność i w ten sposób miłość w nim wygładzić Mężowską, abym sama mogła być tu panią, Od łoża odrzuciwszy ją gwałtem. Tak ranią Me serce jej potwarze. A klnę się na nieba, Że łoża, które dzisiaj porzucać mi trzeba, Tykałam się niechętnie. Lecz ona nie wierzy I czyha na me życie. Z pomocą jej bieży Jej rodzic, Menelaos, co przeto w te progi Zawitał z swojej Sparty. I mnie, pełną trwogi, Zagnała w ten przybytek Tetydy nadzieja, Że ona mnie ocali. Bowiem dla Peleja I dla potomków jego kaplica to święta, Gdyż jego zaślubiny z boginią pamięta. Zaś dziecko me jedyne, o jego się życie Lękając, w innym domu umieściłam skrycie, Gdyż ten, który je spłodził, żadnej nie wydoła Dostarczyć mu pomocy i jest niczem zgoła Dla dziecka: bawi w Delfach, pokutując srodze Za grzech, za swe szaleństwo, któremu tak wodze Popuścić śmiał, żądając, by Fojbos zdał sprawe Ze śmierci jego ojca. Tam-ci na łaskawe Czekając przebaczenie, chce zmazać swą winę.

Na scenę wchodzi

SŁUŻEBNA.

O pani! — gdyż tem mianem chcę i w tę godzinę Nazywać cię, jak zwykłam cię w wierności swojej

Mianować, przebywając śród niw naszej Troi, I tobie i mężowi oddana, gdy jeszcze Przy życiu był. Przychodzę z wieściami, choć dreszcze Chwytają mnie, ażeby który z naszych panów Mych kroków nie wyśledził. Strzeż się i zastanów, Co czynić: Razem z córką okrutne ci rzeczy Gotuje Menelaos, a więc szukaj pieczy.

ANDROMACHE.

Współniewolnico droga, bo dziś cię inaczej Władczyni twa, żyjąca w tak strasznej rozpaczy, Mianować już nie może: Jakież ich zamysły? Chcą zabić mnie, dla której dni szczęśliwe prysły?

SŁUŻEBNA.

Twe dziecko, któreś w innym umieściła domu, Chcą zabić! Ach! jakiego dożyłaś pogromu!

ANDROMACHE.

Skąd wiedzą, żem ukryła mego jedynaka? Nieszczęsnam! Że też przyszła na mnie dola taka!

SŁUŻEBNA.

Ja nie wiem. Od nich mam tę wiadomość: W złowrogiej Tej myśli już Menelaj rzucił domu progi.

ANDROMACHE.

Giniemy, dziecko moje! Oto dwaj sępowie Czyhają na twe życie, a ten, co się zowie Twym ojcem, bawi w Delfach, ratować nie może!

SŁUŻEBNA.

Zapewne, gdyby on był obecny w tej porze, Byłoby mniej straszliwie. Tak — jesteś bez druha.

ANDROMACHE.

A nie wiesz, czy Peleus prośby mej wysłucha?

SŁUŻEBNA.

To starzec! Nań się spuszczać nie ma snać przyczyny.

ANDROMACHE.

Posłałam-ci po niego nie po raz jedyny.

SŁUŻEBNA.

Czy myślisz, że posłaniec troszczy się o ciebie?

ANDROMACHE.

A może ty posłańcem będziesz w tej potrzebie?

SŁUŻEBNA.

Co mówić, żem tak długo za domem bawiła?

ANDROMACHE.

Kobieta-ś, łatwo znajdziesz i wykrętów siła.

SŁUŻEBNA.

Nie mało mnie Hermione strzeże! Ja się boję.

ANDROMACHE.

A widzisz, że w nieszczęściu rzucasz druhy swoje.

SŁUŻEBNA.

Bynajmniej! Mnie się taki zarzut nie przydarzy! Tak, pójdę, choćby nawet los mnie spotkał wraży. Bo jakąż może wartość mieć służebny życie?

ANDROMACHE.

Więc idź!... A my, jak zwykle, będziem te obficie Płynące łzy, te skargi, te nasze wzdychania Posyłać ku niebiosom! Niech nam nikt nie wzbrania, Albowiem dla kobiety rozkosz to wrodzona

Mieć zawsze na swych ostach boleści brzemiona. Nie jedno mi, lecz wiele opłakiwać pora — Ojczyste moje miasto, śmierć mego Hektora I własny los, co oto tak niezasłażenie Na barki moje zwalił niewoli cierpienie. Nie trzeba nigdy mówić o szczęściu człowieka, Dopóki nie dożyje dnia, który go czeka, A w którym on, skończywszy, skieruje swe kroki Ostatnie między zmarłych, w Hadu mrok głęboki. Nie żonę w twe progi Wwiódł Parys, lecz mnogi, O grodzie ty Troi!, Grom ściągnął, gdy w swojej Łożnicy Helenę Umieścił! Za cenę Tej dziewki, Ilionie!, W krwi, w ognia utonie Twe miasto! Z Hellady, Na czele gromady Okrętów, gniewliwyBóg wtargnie i niwy Twe depce, zwycięża, Zabiera mi męża, By syn go Tetydy — Dniu klęski, ohydy! — Na hańby powrozie Przy swoim wlókł wozie Wokoło stolicy! I mnie też ci dzicy Zawlekli mężowie Nad morze i głowie Pod jarzmo niewoli,

Co tak mnie dziś boli, Ach! zgiąć się kazali! Tonęłam w łez fali Ja, biedna niewiasta, Zmuszona tak miasta Opuszczać przybytkiI męża i wszytki Dobytek i tyle, Tarzając się w pyle, Klęsk znosić! O Boże! Czem dla mnie być może Ten złoty blask słońca, Gdy tak mnie, bez końca, Wciąż ściga spienionyZły gniew Hermiony, Mnie, biedną jej sługę, Że oto, łez strugę Lejąca, jak żywa Ta woda, co spływa Z opoki, w kościele Tetydy się ścielę!...

Na scenę wchodzi

CHÓR.

Ty, co tak długi już czas Tetydy zajmujesz świątynię, Nie chcąc wychodzić za próg! Ftiotka ci jestem, lecz wraz Krok ten ku tobie czynię, Ażeby wesprzeć cię mógł W tym z Hermioną twym sporze O syna Achilla łoże,

Które z nią, panią dziś twoją, Dzielić tak jesteś zmuszona!

*

Poznaj swą dolę, znaj grom, Co dzisiaj na ciebie tak spada! Z władcami swoimi chcesz bój Poczynać, chcesz zwalczać ten dom Lakedemoński?... Ma rada: Odwróć-że krok ten swój Od ofiarnego ołtarza — Siła twej pani przeważa — Darmo się lica twe znoją, Służebną ty jesteś, nie ona!

***

Wstań! Rzuć promienny chram Tej córki Nereuszowej! Wszak między służebnemi Na obcej jesteś ziemi, Z przyjaciół nie masz nikogo W tem obcem mieście, o srogo Prześladowana niewiasto!

*

Źle zawitałaś tu k’nam, W te naszych władców alkowy!