Andromache - Eurypides - ebook

Andromache ebook

Eurypides

5,0

Opis

Andromacha – tragedia grecka napisana przez Eurypidesa w V wieku p.n.e. Jest to jedno z 18 jego zachowanych do dzisiaj dzieł. Fabuła koncentruje się wokół losów Andromachy po upadku Troi. Andromacha – w mitologii greckiej, córka Eetiona, króla Tebe w Cylicji, żona Hektora. Miała z nim syna Astyanaksa. Po upadku Troi, stała się niewolnicą syna Achillesa – Neoptolemosa. Urodziła mu 3 synów: Pergamosa, Pielosa i Molossosa. Wzbudziło to zazdrość żony Neoptolemosa, Hermiony, która zgładziła Molossosa i pozbyła się Andromachy. Historia ta stała się właśnie tematem tragedii Eurypidesa Andromacha. (Za Wikipedią).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 53

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

Eurypides

 

Andromache

 

przeł. Jan Kasprowicz

 

Armoryka

Sandomierz

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

Na okładce: Pierre-Michel Alix (1762-1817), Andromache an der Urne Hektors trauernd,

farbige Aquatinta von Pierre-Michel Alix, 1790,

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Alix_Andromache.jpg

licencjapublic domain, źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Gerard_van_Honthorst_001.jpg

 

Tekst wg edycji:

Eurypides

Andromache

Wyd. Akademia Umiejętności

Kraków 1918

Zachowano oryginalna pisownię.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7950-842-6

 

 

Andromache.

 

Osoby dramatu.

ANDROMACHE, wdowa po Hektorze, branka Neoptolemosa czyli Pyrrhusa.

SŁUŻEBNA.

CHÓR niewiast z Ftji.

HERMIONE, druga żona Neoptolemosa.

MENELAOS, jej ojciec.

MOLOSSOS, syn Andromachy i Neoptolemosa.

PELEUS, dziad Neoptolemosa, ojciec Achillesa.

PIASTUNKA Hermiony.

ORESTES, krewniak Hermiony.

GONIEC.

THETIS, bogini.

 

Rzecz dzieje się w mieście Ftji, przed pałacem Neoptolemosa, w pobliżu świątyni Thetydy.

 

 

ANDROMACHE.

Tebańskie miasto, grodów azjackich wzorze!

Z bogatych skarbów wianem wyszłam w onej porze

Z twych murów, aby przybyć do domu Pryama,

Gdzie stałam się małżonką Hektora. Dziś sama,

Najnieszczęśliwsza z niewiast, a przedtem tak godna

Zazdrości, Andromache, matka dzieciorodna,

Musiałam patrzeć na to, jak z ręki Achilla

Zmarł Hektor, mój małżonek, i jak przyszła chwila,

Gdy syn nasz, Astyanaks, padł ze szczytu wieży

Zrzucony, kiedy ciżba helleńskich żołnierzy

Zniszczyła niwy Troi. Najwolniejsze plemię,

Z słynnego wielce domu, dźwigam dzisiaj brzemię

Niewoli, do Hellady jako łup zagnana,

Trojańskiej wojny zdobycz, mam nad sobą pana,

Neoptolema, z rodu wyspiarzy. W Farsali

Sąsiedztwie i Ftiady mieszkam dziś, gdzie fali

Bogini morskiej, Thetis, w samotnej ustroni

Z Pelejem wiodła życie. Dziś to miejsce oni,

Mieszkańcy tessalijscy, zwią Thetidionem

Na pamięć tych zaślubin. W tem odosobnionem

Zamczysku mieszka dzisiaj syn Achilla, niwy

Farsalskie zaś ma w ręku Peleus sędziwy,

Gdyż pan mój nie chce sięgać po berło, dopóki

Przy życiu jest ten starzec. W tym domu to, juki

Niewoli dźwigająca, powiłam mu syna

 

I w dziecku tem nadzieja była mi jedyna —

Myślałam, że w niem znajdę od nieszczęść obronę.

Lecz odkąd pan mój pojął lakeńską Hermionę,

Wzgardziwszy tak sromotnie niewolnicy łożem,

Ta ściga mnie ohydą swych obelg: Niebożem.

Powiada, czarodziejstwem chcę na nią sprowadzić

Bezpłodność i w ten sposób miłość w nim wygładzić

Mężowską, abym sama mogła być tu panią,

Od łoża odrzuciwszy ją gwałtem. Tak ranią

Me serce jej potwarze. A klnę się na nieba,

Że łoża, które dzisiaj porzucać mi trzeba,

Tykałam się niechętnie. Lecz ona nie wierzy

I czyha na me życie. Z pomocą jej bieży

Jej rodzic, Menelaos, co przeto w te progi

Zawitał z swojej Sparty. I mnie, pełną trwogi,

Zagnała w ten przybytek Tetydy nadzieja,

Że ona mnie ocali. Bowiem dla Peleja

I dla potomków jego kaplica to święta,

Gdyż jego zaślubiny z boginią pamięta.

Zaś dziecko me jedyne, o jego się życie

Lękając, w innym domu umieściłam skrycie,

Gdyż ten, który je spłodził, żadnej nie wydoła

Dostarczyć mu pomocy i jest niczem zgoła

Dla dziecka: bawi w Delfach, pokutując srodze

Za grzech, za swe szaleństwo, któremu tak wodze

Popuścić śmiał, żądając, by Fojbos zdał sprawe

Ze śmierci jego ojca. Tam-ci na łaskawe

Czekając przebaczenie, chce zmazać swą winę.

 

 Na scenę wchodzi

 

SŁUŻEBNA.

O pani! — gdyż tem mianem chcę i w tę godzinę

Nazywać cię, jak zwykłam cię w wierności swojej

 

Mianować, przebywając śród niw naszej Troi,

I tobie i mężowi oddana, gdy jeszcze

Przy życiu był. Przychodzę z wieściami, choć dreszcze

Chwytają mnie, ażeby który z naszych panów

Mych kroków nie wyśledził. Strzeż się i zastanów,

Co czynić: Razem z córką okrutne ci rzeczy

Gotuje Menelaos, a więc szukaj pieczy.

 

ANDROMACHE.

Współniewolnico droga, bo dziś cię inaczej

Władczyni twa, żyjąca w tak strasznej rozpaczy,

Mianować już nie może: Jakież ich zamysły?

Chcą zabić mnie, dla której dni szczęśliwe prysły?

 

SŁUŻEBNA.

Twe dziecko, któreś w innym umieściła domu,

Chcą zabić! Ach! jakiego dożyłaś pogromu!

 

ANDROMACHE.

Skąd wiedzą, żem ukryła mego jedynaka?

Nieszczęsnam! Że też przyszła na mnie dola taka!

 

SŁUŻEBNA.

Ja nie wiem. Od nich mam tę wiadomość: W złowrogiej

Tej myśli już Menelaj rzucił domu progi.

 

ANDROMACHE.

Giniemy, dziecko moje! Oto dwaj sępowie

Czyhają na twe życie, a ten, co się zowie

Twym ojcem, bawi w Delfach, ratować nie może!

 

SŁUŻEBNA.

Zapewne, gdyby on był obecny w tej porze,

Byłoby mniej straszliwie. Tak — jesteś bez druha.

 

ANDROMACHE.

A nie wiesz, czy Peleus prośby mej wysłucha?

 

SŁUŻEBNA.

To starzec! Nań się spuszczać nie ma snać przyczyny.

 

ANDROMACHE.

Posłałam-ci po niego nie po raz jedyny.

 

SŁUŻEBNA.

Czy myślisz, że posłaniec troszczy się o ciebie?

 

ANDROMACHE.

A może ty posłańcem będziesz w tej potrzebie?

 

SŁUŻEBNA.

Co mówić, żem tak długo za domem bawiła?

 

ANDROMACHE.

Kobieta-ś, łatwo znajdziesz i wykrętów siła.

 

SŁUŻEBNA.

Nie mało mnie Hermione strzeże! Ja się boję.

 

ANDROMACHE.

A widzisz, że w nieszczęściu rzucasz druhy swoje.

 

SŁUŻEBNA.

Bynajmniej! Mnie się taki zarzut nie przydarzy!

Tak, pójdę, choćby nawet los mnie spotkał wraży.

Bo jakąż może wartość mieć służebny życie?

 

ANDROMACHE.

Więc idź!... A my, jak zwykle, będziem te obficie

Płynące łzy, te skargi, te nasze wzdychania

Posyłać ku niebiosom! Niech nam nikt nie wzbrania,

Albowiem dla kobiety rozkosz to wrodzona

 

Mieć zawsze na swych ostach boleści brzemiona.

Nie jedno mi, lecz wiele opłakiwać pora —

Ojczyste moje miasto, śmierć mego Hektora

I własny los, co oto tak niezasłażenie

Na barki moje zwalił niewoli cierpienie.

Nie trzeba nigdy mówić o szczęściu człowieka,

Dopóki nie dożyje dnia, który go czeka,

A w którym on, skończywszy, skieruje swe kroki

Ostatnie między zmarłych, w Hadu mrok głęboki.

Nie żonę w twe progi

Wwiódł Parys, lecz mnogi,

O grodzie ty Troi!,

Grom ściągnął, gdy w swojej

Łożnicy Helenę

Umieścił! Za cenę

Tej dziewki, Ilionie!,

W krwi, w ognia utonie

Twe miasto! Z Hellady,

Na czele gromady

Okrętów, gniewliwy

Bóg wtargnie i niwy

Twe depce, zwycięża,

Zabiera mi męża,

By syn go Tetydy —

Dniu klęski, ohydy! —

Na hańby powrozie

Przy swoim wlókł wozie

Wokoło stolicy!

I mnie też ci dzicy

Zawlekli mężowie

Nad morze i głowie

Pod jarzmo niewoli,

 

Co tak mnie dziś boli,

Ach! zgiąć się kazali!

Tonęłam w łez fali

Ja, biedna niewiasta,

Zmuszona tak miasta

Opuszczać przybytki

I męża i wszytki

Dobytek i tyle,

Tarzając się w pyle,

Klęsk znosić! O Boże!

Czem dla mnie być może

Ten złoty blask słońca,

Gdy tak mnie, bez końca,

Wciąż ściga spieniony

Zły gniew Hermiony,

Mnie, biedną jej sługę,

Że oto, łez strugę

Lejąca, jak żywa

Ta woda, co spływa

Z opoki, w kościele

Tetydy się ścielę!...

 

Na scenę wchodzi

 

CHÓR.

Ty, co tak długi już czas

Tetydy zajmujesz świątynię,

Nie chcąc wychodzić za próg!

Ftiotka ci jestem, lecz wraz

Krok ten ku tobie czynię,

Ażeby wesprzeć cię mógł

W tym z Hermioną twym sporze

O syna Achilla łoże,

 

Które z nią, panią dziś twoją,

Dzielić tak jesteś zmuszona!

 

*

Poznaj swą dolę, znaj grom,

Co dzisiaj na ciebie tak spada!

Z władcami swoimi chcesz bój

Poczynać, chcesz zwalczać ten dom

Lakedemoński?... Ma