Esej I - Duchowość - Hubert Krummi - darmowy ebook

Esej I - Duchowość ebook

Hubert Krummi

0,0
0,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Esej o tym czym jest duchowość

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB

Liczba stron: 6

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Esej I – “Duchowość”

Podsumowanie zawiera w sobie granice „od-do”, jednak w ujęciu około-duchowym granice wydają się być niedostrzegalne, albo nieuchwytne. Standardowe ujęcie wymaga podania na przykład daty, miejsca lub innych cech znamionujących niejako „prawdziwość” doświadczenia, a potwierdzone z kilku niezależnych źródeł, stałoby się faktem historycznym. Jednak wewnętrzny proces jest eteryczny, a ruch przebiega nieliniowo. Czasem jest niedostrzegalny, innym razem wydaje się być w retrogradacji, jeszcze kiedy indziej przyspiesza z niesamowitą mocą.

Dobrym sposobem na zaobserwowanie wewnętrznego rotora jest świadome obcowanie z „ja”.Względne sporządzanie notatek w postaci dziennika, w którym zapisuje się wszystko co uważna się za znaczące i może być pomocne w analizie - jeżeli jednostka tego potrzebuje - aczkolwiek z zastrzeżeniem unikania interpretacji czysto intelektualnej. Należy być Panem i Panią teraźniejszości. Można spojrzeć w przeszłość i przyszłość, ale to teraźniejszość jest obszarem działania, gdzie żywy dziennik spisuje się sam.

Człowiek jest określoną istotą i zdarza się, że przez lata pozostaje niejako uśpiony, mając dostęp tylko do określonych obszarów życiowych, gdy nagle w ciągu miesięcy, dni a nawet godzin, może stać się całkowicie inną istotą. Powiedzenie, że wraz ze zmianą komórek ciała co siedem lat, człowiek zmienia się również, w moim odczuciu nie jest w żaden sposób przesadzone. Jeżeli proces wewnętrzny potęguje się, zmiana może zachodzić w znacznie krótszym okresie czasie czasu, albo obejmować konkretne obszary. Wszystko podlega procesowi zmiany i niestałości. Potęgowanie procesu wewnętrznego odbywa się poprzez tzw. rozwój wewnętrzny lub duchowy.

Czym jest tzw. rozwój duchowy?

Wyrażenie „rozwój duchowy” sugeruje na wstępie brak czegoś w stanie pierwotnym - z którego się wychodzi, by osiągnąć stan wyższy lub innymi słowy „coś”. Mowa, za pomocą której porozumiewamy się, pozostawia wiele luk, a język sam w sobie, jako narzędzie pozwala lawirować i przez to bywa nie dość czytelny, albo pozostawia puste przestrzenie dla interpretacji – co ma swoje zalety oraz nadinterpretacji, co w tym ujęciu określę jako wady. Dla przykładu: „Chmury są białe” – stwierdzenie to oznacza, że chmury są białe, ale nie wyklucza również istnienia chmur w kolorze szarym, czerwonym, żółtym a nawet czarnym. Jednakże zdanie „chmury są białe” tworzy konkretny obraz, a zarazem pozwala na reinterpretację.

Podobnie sprawa się ma z „rozwojem duchowym” - w którym to stwierdzenie zakłada, że jest się nie dość rozwiniętym i trzeba poprzez pewne zabiegi osiągnąć pożądany stan – więcej o tym w dalszej części eseju. Jeżeli porówna się ów „rozwój” do chmury, można dojść do wyniku, że niezależnie jakiego koloru i kształtu jest chmura pozostanie chmurą, mimo że będzie ulegać przemianom. Innymi słowy – jest już sobą, przed wszelkimi interpretacjami i dopowiedzeniami.         Osobowość zbiorowa musi nadawać określone definicje, aby z punktu iluzji codzienności, nie pogubić się w licznych rozgałęzieniach tzw. „rzeczywistości”.... Rozwój duchowy jest tym co tworzy, otwiera, nadbudowuje, umacnia, odświeża, ugruntowuje, uwzniośla, oczyszcza itd. itp. wszystko co w człowieku i dookoła niego, włącznie z jego ciałem materialnym. W moim ujęciu każde gromadzenie doświadczeń, można by nazwać rozwojem duchowym czyli ewolucją ducha. Na potrzeby tego eseju oraz potencjalnie kolejnych, zmienię nomenklaturę „rozwoju duchowego” na „doświadczanie okruszków” jako drobnych części składowych, które w najrozmaitszych formach gromadzimy w każdym momencie życia.

Ciało człowieka, tzw. pojazd kosmiczny, również się zmienia pod wpływem okruszków, jednak prawa, którymi się rządzi, musi pozwalać wewnętrznej istocie na owe doświadczanie. Dlatego zachowuje pewne algorytmy do ich gromadzenia np. poprzez organy zmysłowe, czuciowe, ruchowe itd.         Stworzony na obraz i podobieństwo, ludzki byt posiada pierwiastek doskonałości. Z każdym obrotem wewnętrznego koła, dzieje się „coś”, a jako istota postrzegająca czas liniowo stawia na końcu tego procesu jakiś cel... Może to być stopienie z absolutem, albo podróż w przestrzenie kosmiczne i inkarnacja na innych planetach, lub też chęć kreowania zmian, tu na ziemi, w innej formie bytowej. Czymkolwiek byłby cel, na razie wydaje się to nie mieć znaczenia, albowiem wspólnym mianownikiem dla wszystkiego jest... doświadczanie życia i to od jednostki zależy w którą stronę skieruje wektor - można się tym cieszyć lub smucić. W obu przypadkach „praca zostanie wykonana” a człowiek wedle woli stworzy własną rzeczywistość na ziemi… Słowa Hermana Hessego, oddadzą najlepiej istotę rzeczy: „ I jedno tylko wydawało się nam obowiązkiem i losem: aby każdy z nas stał się w pełni samym sobą i tak całkowicie żył w zgodzie z istniejącym w nim zalążkiem natury i jej wolą, iżby niepewna przyszłość znalazła nas gotowymi na wszystko cokolwiek nam przyniesie.”

Czy jako przedstawiciele dominującego gatunku na Ziemi, możemy się czuć bliżej celu niż rośliny, zwierzęta, czy minerały? Teoretycznie rzecz biorąc wyewoluowaliśmy z innych form, żeby na kolejnych fraktalach przemienić się w coś innego. Skoro świat jest nieskończenie wielki i nieskończenie mały, czy ma znaczenie to, w którym miejscu akurat teraz persona się znajduje, albo w którym obszarze fraktalu jest latająca po pokoju mucha? Może ona osiąga cel swojej egzystencji w mgnieniu oka i nie potrzebuje pisać, słuchać ani interpretować żadnych esejów.         Nie ma znaczenia nic i ma znaczenie wszystko – bowiem wszystko zależy od formy, obserwowanego i obserwującego.

Jeżeli przyjmie się punkt - wejścia i wyjścia -, że tzw. rozwój duchowy czyli doświadczanie okruszków, nie jest podążaniem za nieuchwytną wygraną na loterii samsary, nie jest ciężkimi studiami z tysiącem księgozbiorów, świeczek i pieczęci albo ascetycznymi ćwiczeniami ocierającymi się o masochizm, czym zatem jest?

        Czy można powiedzieć, że dla każdego zbieracza okruszków, żyjącego w zgodzie z własnym ja i własną wolą, ów „rozwój” jest po prostu wszystkim... i rozbijanie go na części składowe jest próbą odtworzenia kajzerki z bułki tartej? Porzekadło mówi, że nie ma dwóch takich samych ziarenek na pustyni, lub dwóch identycznych kropel wody w ocenie. Egzystując na pustyni lub w oceanie, nie dostrzegamy jednego z dwojga; albo swojej indywidualności – doskonałości albo tego, że jesteśmy połączeni ze wszystkimi i wszystkim. Pojedyncze ziarnko piasku w jednym oku, jak i spuszczona pojedyncza kropla wody do drugiego – uzmysłowią, że jeden, jest wszystkim w porównaniu do zera.         Czy adepci wszelkich szkół, czy mistrzowie wszystkich okruszków „rozwijają się/pęcznieją/gromadzą” itd. itp. tylko po to by zaznaczyć swoją unikalność i niejednorodność względem innych? Może to jakiś głos przyzywa tą kroplę lub ziarnko piesku, by oddzieliły się od macierzy i wskazały alternatywę, a może po prostu... żyją podług własnej woli i natury.

Czymkolwiek ów proces doświadczania okruszków; nie był, czymkolwiek jest i obojętnie czym będzie, jeżeli zachodzi w człowieku, ten zdaje sobie z tego sprawę. Obserwuje inaczej, odczuwa inaczej i doświadcza inaczej, jest inny. Niekoniecznie inny względem innych, ale inny względem poprzedniego siebie.

Zdarza się, że jednostki zachłystujące się ową innością siebie, chcą na siłę dać zakosztować tego innym – walcząc i nawracając. Inni głoszą z piedestału własnych przekonań prawdy, których doświadczyli. Jeszcze inni popełniają czyny w imię swoich idei. Są też tacy, którzy w ciszy jedynie emanują.

Kwestia doświadczania okruszków wydaje się być, ale nie jest - sprawą indywidualną, lecz masową. Uświadomione jednostki mające szerszy wgląd, niż osoby zapętlone wokół własnych poletek życiowych, mimowolnie stwierdzają, że Ci pochyleni nad własnym skrawkiem ziemi, nie doświadczają, nie zmieniają się. Z punktu widzenia tych pierwszych, nic się nie dzieje, ale życie to nie wyścig. Proces przebiega, życie postępuje i doświadczanie następuje, albowiem wszystko jest w ruchu.

Clou polega na tym by i jedni i drudzy; szanowali siebie, swoją wolność i swoje tempo, a zarazem szanowali tego drugiego, jego wolność i jego tempo. Mimo, iż się wydaje się, że mucha jest znacznie niżej w rozwoju, ma swoje poletko do zaorania, jak człowiek również.... tylko, że ona znacznie mniejsze... z drugiej strony, może nie ma żadnych poletek...?

Na zakończenie przypowiastka:

Zgięty w pół, z bólem kręgosłupa - zbiera mistrz samego siebie, drobiny doświadczenia z gęsto plecionego dywanu życia. W pewnym momencie powoli wyprostowuje się, obejmuje wzrokiem część ogromu dywanu na którym stoi i pyta siebie „ co w tym wszystkim jest najważniejsze?”. Spogląda w górę i już wie. „Bóg jest mną”.