Ajurweda. Podręcznik dbania o siebie. Holistyczne rytuały uzdrawiające - Sarah Kucera - ebook

Ajurweda. Podręcznik dbania o siebie. Holistyczne rytuały uzdrawiające ebook

Kucera Sarah

4,3

33 osoby interesują się tą książką

Opis

Kompleksowy przewodnik po rytuałach ajurwedy, oferujący proste sposoby synchronizacji rytmu dobowego organizmu z naturą.

Czujesz się wypalona, pozbawiona motywacji lub utknęłaś w miejscu? Zadbaj o siebie z ajurwedą. Oto podręcznik, który oferuje ponad 100 codziennych i sezonowych rytuałów, dzięki którym połączysz się z rytmem natury, stworzysz równowagę fizyczną i emocjonalną i zadbasz o swoje zdrowie.

  • Zwiększ i ustabilizuj poziom energii za pomocą jogicznego oddechu.
  • Przezwyciężaj życiowe zmiany dzięki uziemiającym medytacjom.
  • Pokonaj stres fizyczny i emocjonalny za pomocą spersonalizowanych pozycji jogi.
  • Zapobiegaj i lecz choroby dzięki stosowaniu odżywczych toników i herbat.
  • Poddaj się refleksji podczas pisania dziennika.

Ajurweda to sposób na powrót do natury i odkrycie na nowo swojego potencjału, by czuć się dobrze.

Dr Sarah Kucera promuje zdrowe praktyki zawodowo od ponad dekady, a prywatnie – całe życie. Licencjonowana chiropraktyczka, certyfikowana specjalistka ajurwedy, zarejestrowana nauczycielka jogi i terapeutka jogą oraz przedsiębiorczyni. Założycielka Sage Center, centrum sztuk uzdrawiających i apteki ziołowej w Kansas City w stanie Missouri w Stanach Zjednoczonych. Łączy w nim powyższe techniki, by pomóc innym odnaleźć dobrostan.

„W swoim przystępnym i przekonującym debiucie Sarah Kucera pokazuje czytelnikom, jak włączyć ajurwedyjską filozofię do ich życia. Osoby zainteresowane naturalnymi i łatwymi do wprowadzenia rozwiązaniami kłopotów zdrowotnych znajdą tu wiele pomocnych rad”.

– „Publishers Weekly”

Podręcznik dbania o siebie z ajurwedą Sarah Kucery to wciągający i obszerny przegląd praktyk ajurwedyjskich. Autorka nie tylko dzieli się swoim podejściem do leczenia w innowacyjny sposób, lecz także przedstawia łatwe sposoby wdrożenia go w codziennym życiu. Jeśli zależy ci, by łatwo, skutecznie i łagodnie włączyć mądrość ajurwedy do swojego życia, ta książka jest dla ciebie.

– Amy B. Scher, autorka popularnej książki Weź zdrowie w swoje ręce. Jak uleczyć samego siebie, kiedy nikt inny nie potrafi Ci pomóc

„Świeży, bardzo potrzebny głos w sprawie ajurwedyjskich technik leczenia i powracania do równowagi. To wspaniała pozycja dla każdego, kto chce uzyskać lepszą równowagę, mieć więcej energii i promienieć, a jednocześnie dalej radzić sobie ze wszystkimi swoimi zadaniami. Bardzo chętnie podzielę się tą książką z kobietami, z którymi pracuję”.

– Cassandra Bodzak, autorka książki Eat With Intention

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 255

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (62 oceny)
36
13
9
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ligotkowo

Nie oderwiesz się od lektury

wyjatkowa
20
kasiafrance

Nie oderwiesz się od lektury

przystepnie przekazana wiedza. swietna pozycja tla zaczynajacych przygode z ajurweda
10
BOKFAN

Nie oderwiesz się od lektury

Ok
00
Manul24

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka, błyskawicznie się ją czyta ale przede wszystkim zawiera dużo prostych porad, rytuałów które wspomagają zdrowie i dobrostan. Na pewno będę wracać do tej książki!
00
NataliaMaciej

Nie oderwiesz się od lektury

książka dla poczatkujących
00

Popularność




PRZED­MOWA

dr Suhas Kshir­sa­gar

Ajur­weda. Pod­ręcz­nik dba­nia o sie­bie ofe­ruje wspa­niały wzo­rzec, dzięki któ­remu łatwiej będzie odzy­skać kon­trolę nad wła­snym zdro­wiem i dobro­sta­nem. Naj­now­sze bada­nia medyczne wska­zują zgod­nie, że dieta roślinna, sen, ćwi­cze­nia, medy­ta­cja i sku­teczne radze­nie sobie ze stre­sem sta­no­wią klu­czowe ele­menty zapew­nia­jące zdro­wie na co dzień. Medy­cyna ajur­we­dyj­ska to naj­lep­szy sys­tem pozwa­la­jący zin­te­gro­wać wszyst­kie te aspekty. Ajur­weda sta­nowi w isto­cie naukę i sztukę dłu­go­wiecz­no­ści.

W ramach medy­cyny zna­leź­li­śmy się na roz­drożu. Musimy ponow­nie zro­zu­mieć praw­dziwe zna­cze­nie pro­fi­lak­tyki, co ozna­cza, że powin­ni­śmy sami uczest­ni­czyć w dba­niu o swoje zdro­wie i podej­mo­wać odpo­wie­dzialne decy­zje. Wszyst­kie sta­ro­żytne kul­tury rozu­miały, jak ważne są rytu­ały tro­ski o sie­bie. Pre­cy­zyj­nie dobie­rano je do faz księ­życa, zmian pór roku, świąt i życia we wspól­no­cie. Prze­ży­wano je w spo­sób zdrowy, a dobro­stan spo­łecz­no­ści oparty był na zrów­no­wa­żo­nych mode­lach życia.

Naj­now­sze bada­nia naukowe w dzie­dzi­nie chro­no­bio­lo­gii potwier­dzają tę sta­ro­żytną mądrość. Poka­zuje to, że czas zapi­sany jest w naszych genach. Pory, o któ­rych jemy, śpimy i ćwi­czymy, bar­dzo mocno wpły­wają na to, jak tra­wimy świat wokół nas (nie tylko żyw­ność). Prze­kłada się to na zdro­wie fizyczne, emo­cjo­nalne i duchowe. Te naj­śwież­sze zachod­nie bada­nia same w sobie są cie­kawe, ale jed­no­cze­śnie potwier­dzają także sta­ro­żytne zasady ajur­we­dyj­skie doty­czące zwy­cza­jów na dzień, wie­czór oraz poszcze­gólne pory roku i etapy życia. Zaj­mo­wa­łem się tym w moich książ­kach i prak­tyce.

Książka, którą trzy­masz w ręce, może wspa­niale pro­mo­wać miłość do samego sie­bie i odpo­wie­dzial­ność za sie­bie we współ­cze­snym świe­cie. Sarah Kucera jest moją przy­ja­ciółką i kole­żanką z branży, która chęt­nie dzieli się tymi kon­cep­cjami z pacjen­tami i uczniami. Z wykształ­ce­nia zaj­muje się chi­ro­prak­tyką, w któ­rej łączy wie­dzę o ciele z głę­boko intu­icyjną per­spek­tywą jogi i ajur­wedy. Dzięki temu jest w sta­nie roz­po­zna­wać i napra­wiać pier­wotne nie­rów­no­wagi wywo­łu­jące cho­roby oraz zachę­cać ludzi do wzię­cia odpo­wie­dzial­no­ści za wła­sne zdro­wie. Ajur­weda i joga są sio­strza­nymi naukami – obie pro­mują spo­soby na życie pełne ducho­wo­ści i pozba­wione cho­rób. Pro­po­no­wane w ich ramach zale­ce­nia brzmią jed­nak ina­czej niż te, do któ­rych więk­szość z nas jest przy­zwy­cza­jona. Ten sta­ro­żytny sys­tem medy­cyny obej­muje pro­ste prze­pisy na zadba­nie o sie­bie, na przy­kład masaż ole­jem, poranny spa­cer, her­batkę zio­łową, przy­prawy i żyw­ność lecz­ni­czą. Zale­ce­nia te nie tylko zapo­bie­gają nie­rów­no­wa­gom wywo­łu­ją­cym cho­roby, lecz także popra­wiają ogólną jakość i dłu­gość życia.

Choć popu­lar­ność dba­nia o sie­bie rośnie, do nie­dawna kon­cep­cja ta była zupeł­nie nie­obecna na Zacho­dzie. Wraz z postę­pem prze­my­sło­wym i gospo­dar­czym przy­zwy­cza­jono nas do dążeń i zma­gań do tego, by uzy­ski­wać coraz wię­cej i ciężko pra­co­wać. Wiele osób pra­cu­ją­cych zawo­dowo, w szcze­gól­no­ści z poko­le­nia mile­nial­sów, boi się nie­obec­no­ści w biu­rze oraz może zapo­mnieć o waka­cjach i płat­nych urlo­pach. Więk­szość moich pacjen­tów mie­rzy się z tymi pro­ble­mami i wal­czy z roz­cza­ro­wa­niem, wypa­le­niem i depre­sją, które wpły­wają na ich życie zawo­dowe i pry­watne. Oczy­wi­ste jest, że wywiera to bar­dzo nega­tywny wpływ na rodziny i związki. Taki tryb życia utrwala nie­zdrowe pro­por­cje mię­dzy życiem zawo­do­wym a pry­wat­nym, a wio­dące go osoby zanie­dbują swoje potrzeby. Nie możemy kochać innych, jeśli nie kochamy sie­bie.

Wszy­scy chcą być szczę­śliwi – powięk­sza­nie swo­jego szczę­ścia to natu­ralny cel życia. Więk­szość ludzi szuka go na zewnątrz, jed­nak w pew­nym momen­cie zaczy­namy rozu­mieć, że szczę­ście jest sta­nem ducha, a nie czymś, co można osią­gnąć. Nie możemy sobie dobie­rać codzien­nych doświad­czeń. Cza­sem tra­fimy na tęczę, a innym razem na korek w dro­dze do pracy. Można jed­nak zadbać o podej­ście, zgod­nie z któ­rym patrzymy na pozy­tywne strony rze­czy­wi­sto­ści i nie prze­sią­kamy tok­sycz­no­ścią doświad­czeń. Sama ta prak­tyka sprawi, że będziemy bli­żej stanu sat­twicz­nego, czyli zrów­no­wa­żo­nego i szczę­śli­wego. Źró­dłem szczę­ścia w tym sta­nie jest miłość do samego sie­bie.

Miłość do sie­bie można okre­ślić jako doce­nia­nie wła­snego szczę­ścia i dobro­stanu. To akcep­ta­cja, bez­wa­run­kowe wspar­cie i tro­ska. Sta­no­wią one samo jądro współ­czu­cia słu­żą­cego samo­le­cze­niu. Wyma­gają zobo­wią­za­nia się wobec sie­bie oraz chęci roz­po­zna­nia wła­snych potrzeb i ich speł­nie­nia. Musimy pozwo­lić sobie na myśle­nie bez oce­nia­nia i spoj­rze­nie na sie­bie jako osobę inhe­rent­nie war­to­ściową, dobrą i godną szczę­ścia i zdro­wia. Wszystko to musi pocho­dzić od nas samych, a nie z zewnątrz. Jak Sarah jasno i dobit­nie poka­zuje w tej peł­nej serca książce, zgod­nie z filo­zo­fią ajur­we­dyj­ską naj­ła­twiej jest to uzy­skać, dosto­so­wu­jąc się do przy­rody. Natu­ralne bio­rytmy cią­gle wpły­wają na nasz umysł i ciało, więc świa­domy wysi­łek, by wyko­ny­wać rytu­ały codzienne i na poszcze­gólne pory roku, pomoże nam zapo­bie­gać nie­rów­no­wa­gom. Gdy zaczniesz od zhar­mo­ni­zo­wa­nia swo­jego dnia, z cza­sem uda ci się uzy­skać rów­no­wagę w myślach i słu­chać swo­jego ciała. A dzięki temu można zmie­nić swoje życie.

Jed­nak praw­dziwy powód, dla któ­rego warto kochać sie­bie i się o sie­bie trosz­czyć, nie jest tak ego­istyczny, jak mogłoby się wyda­wać. Pró­bu­jemy odkryć rów­no­wagę, by uzy­skać więk­szą har­mo­nię w nas samych i wzglę­dem oto­cze­nia. Gdy jeste­śmy zdrowi fizycz­nie, psy­chicz­nie i emo­cjo­nal­nie, nasz dobro­stan prze­nosi się na innych w naszym życiu. Kiedy zaczy­namy akcep­to­wać sie­bie oraz sobie współ­czuć i wyba­czać, sta­jemy się bar­dziej empa­tyczni i tole­ran­cyjni wobec reszty ludz­ko­ści. Spo­sób, w jaki trak­tu­jemy samych sie­bie, wysyła rów­nież bar­dzo istotną wia­do­mość do naszych przy­ja­ciół, rodziny, a nawet całego spo­łe­czeń­stwa. Infor­muje innych, jak życzymy sobie być trak­to­wani. Jeśli cią­gle sta­wiamy sie­bie na ostat­nim miej­scu, nie ma co się dzi­wić, gdy inni robią to samo. Mimo to, gdy bywamy nie­do­ce­niani lub nie­sza­no­wani, głę­boko nas to rani. Bie­rzemy te sytu­acje do sie­bie i czu­jemy się jak ofiary sys­temu, który utrzy­mu­jemy wła­snym zacho­wa­niem.

Sarah wspa­niale opi­sała różne formy miło­ści, jaką możemy oka­zy­wać sami sobie, i przy­go­to­wała kom­plek­sowy prze­wod­nik osią­gnię­cia dobro­stanu. Jej wska­zówki są zako­rze­nione w doświad­cze­niu. Posta­wiła przed sobą zada­nie podzie­le­nia się koniecz­no­ścią miło­ści do samego sie­bie i tro­ski o sie­bie jako klu­czo­wych aspek­tów zarówno szczę­ścia, jak i peł­nego zdro­wia. Nie ma zna­cze­nia, czy włą­czysz do swo­jej codzien­no­ści tylko jeden z rytu­ałów opi­sa­nych w tej książce, czy prze­or­ga­ni­zu­jesz całe swoje życie. Bio­rąc do ręki ten porad­nik, wkra­czasz na drogę ku bar­dziej zrów­no­wa­żo­nej, dopa­so­wa­nej i świa­do­mej wer­sji sie­bie – i ku nauce, jak kochać samego sie­bie i się o sie­bie trosz­czyć w nowym, pro­mien­nym świe­tle.

Dr Suhas Kshir­sa­gar, dr n. med. z dzie­dziny ajur­wedy, jest zna­nym na całym świe­cie leka­rzem ajur­we­dyj­skim i nauczy­cie­lem z Indii oraz dyrek­to­rem ośrodka Ayurve­dic Healing and Inte­gra­tive Wel­l­ness Cli­nic w pół­noc­nej Kali­for­nii. Jest auto­rem książki Natu­ralny rytm dobowy. Dzia­łaj w zgo­dzie ze swoim orga­ni­zmem.

WSTĘP

Natura lecze­nia

Gdy czuję się nie naj­le­piej, zawsze wra­cam do momen­tów, kiedy byłam naj­zdrow­sza i naj­szczę­śliw­sza. Pole­cam to wszyst­kim jako ćwi­cze­nie do zro­bie­nia od czasu do czasu. Mój umysł bez waha­nia wraca wów­czas do dzie­ciń­stwa, a kon­kret­nie okresu, gdy mia­łam około dzie­wię­ciu lat. Dora­sta­łam w małym mia­steczku w sta­nie Iowa. Jada­łam domowe posiłki pełne sma­ków z ogrodu mojej mamy i z farmy dziad­ków. Mogłam swo­bod­nie i bez lęku bawić się na dwo­rze, latem jeź­dzić na rowe­rze, a zimą – na san­kach. Plan dnia mój i mojej sio­stry był upo­rząd­ko­wany. Nie­wąt­pli­wie na jego kształt wpły­wało pra­gnie­nie mojej mamy, by wycho­wać zdrowe i szczę­śliwe dzieci. W końcu sama została tak wycho­wana. Mama dora­stała jako jedno z piątki dzieci w małym domku na far­mie. Codzien­nie miała do wyko­na­nia obo­wiązki, a także mogła liczyć na mnó­stwo czu­ło­ści od swo­jej matki. Jej dni miały prze­wi­dy­walny prze­bieg, podob­nie jak moje. Pamię­tam nie tylko, jak roz­po­czy­nały się i koń­czyły moje dni, gdy mia­łam dzie­więć lat, lecz także poczu­cie bez­pie­czeń­stwa pły­nące z tej prze­wi­dy­wal­no­ści.

Moż­liwe, że obecna pasja, z którą poświę­cam się zwy­cza­jom i rytu­ałom – i która prze­kształ­ciła się w pracę prak­tyczki ajur­wedy i nie tylko – pod­świa­do­mie sięga korze­niami tego kom­fortu i bez­pie­czeń­stwa, któ­rych doświad­cza­łam jako dziecko. Nie wie­dzia­łam jesz­cze, ile odpo­wie­dzial­no­ści czeka mnie w doro­słym życiu. Wraz z wie­kiem, już po wypro­wadzce z rodzin­nych oko­lic, na­dal czu­łam się naj­bar­dziej sobą, gdy moje życie bie­gło zgod­nie z naturą i towa­rzy­szą­cymi jej rytu­ałami. Przy­roda działa meto­dycz­nie. Daje nam wszyst­kie wska­zówki potrzebne do zacho­wa­nia zdro­wia i rów­no­wagi – kiedy wsta­wać i kiedy spać, kiedy jeść, a kiedy się ruszać. Codzienne czyn­no­ści, posiłki i deko­ra­cje zwią­zane ze zmie­nia­ją­cymi się porami roku zacho­wy­wały naszą rodzinę w zdro­wiu i dawały poczu­cie cie­pła w domu. W prze­ci­wień­stwie do tego, jak wyglą­dają cza­sem moje obecne listy zadań do wyko­na­nia, rytm domu rodzin­nego nie miał w sobie nic ze sztyw­no­ści i mono­to­nii.

Jako świa­dome istoty powin­ni­śmy instynk­tow­nie czuć, jak żyć zgod­nie z naturą, ale współ­cze­sne życie odcią­gnęło nas od tej prawdy. Gdy mia­łam nieco ponad dwa­dzie­ścia lat, zachły­snę­łam się pra­gnie­niem osią­ga­nia celów. Zale­żało mi, by uczy­nić życie wygod­nym. Chcia­łam mieć naj­now­sze urzą­dze­nia. Czę­sto wyżej sta­wia­łam pracę niż dba­nie o sie­bie. Gdy jed­nak zaczę­łam coraz wię­cej dowia­dy­wać się o ajur­we­dzie, zrozumia­łam, że odda­li­łam się od tego, jak moja mło­dość w małym mia­steczku była dopa­so­wana do przy­rody. Prze­sta­łam słu­chać swo­jej intu­icji.

Od ponad 5000 lat ajur­weda uczy, że ludzie żyją w kon­ti­nuum z przy­rodą. Należy doce­niać ten zwią­zek, jedząc odpo­wied­nie potrawy, prze­cho­dząc we wła­ściwy spo­sób przez swój dzień i świa­do­mie zwra­ca­jąc uwagę zmy­słami na zmie­nia­jące się śro­do­wi­sko. Przy­roda ma cha­rak­ter cykliczny. Gdy nasze życie pły­nie zgod­nie z tym cyklem, czu­jemy się dobrze. Gdy tra­cimy to połą­cze­nie – roz­pra­sza nas tech­no­lo­gia, praca, stres itp. – doświad­czamy nie­rów­no­wagi. Zaczy­namy despe­racko szu­kać drogi powrot­nej do zgod­no­ści z przy­rodą.

Mamy szczę­ście, bo nasi naj­wcze­śniejsi przod­ko­wie ewo­lu­owali zanu­rzeni w natu­rze, a nie urzą­dze­niach. Obser­wo­wali zmiany w zega­rze dobo­wym i porach roku, zarówno w śro­do­wi­sku zewnętrz­nym, jak i wewnętrz­nym. Dzięki temu rozu­mieli, że cho­roby poja­wiają się, gdy sprze­ci­wiamy się natu­rze i naszej wewnętrz­nej mądro­ści. Gdy czu­jemy zmę­cze­nie, ale nie śpimy, jeste­śmy bar­dziej nara­żeni na prze­zię­bie­nie i grypę, bo obniża się nam odpor­ność. Podob­nie jest więk­sza szansa, że dopadną nas dole­gli­wo­ści tra­wienne, gdy jemy żyw­ność prze­two­rzoną, mało pożywną lub nie­se­zo­nową. Prak­tycy ajur­wedy zauwa­żyli te pra­wi­dło­wo­ści i wypra­co­wali zale­ce­nia doty­czące zwy­cza­jów dzien­nych, noc­nych i zwią­za­nych z porami roku. Zawie­rają one pod­sta­wowe wzorce jedze­nia i spa­nia, które sta­no­wiły filary codzien­no­ści jesz­cze w poko­le­niu naszych dziad­ków.

Choć wiele osób tra­fia na ajur­wedę i wzorce dba­nia o sie­bie, gdy potrze­buje zmian, u mnie tak nie było. W ajur­wedę wcią­gnęło mnie to, że zda­wała się pomo­stem mię­dzy tym, czego nauczy­łam się jako chi­ro­prak­tyczka, a wie­dzą, którą dało mi ucze­nie jogi. O ajur­we­dzie mówi się, że jest sio­strzaną nauką jogi, czyli nauką o ciele, uzu­peł­nia­jącą jogiczną wie­dzę o umy­śle. Jest pewne piękno w pomy­śle, by kuch­nia stała się apteką, i w tym, że wła­ści­wo­ści poży­wie­nia to nie tylko węglo­wo­dany, tłusz­cze i białka. Jedze­nie ma cechy, które spra­wiają, że dietę można sto­so­wać lecz­ni­czo i dosto­so­wać ją do kon­sty­tu­cji danej osoby. Dzięki tym kon­cep­cjom mogłam leczyć dole­gli­wo­ści wykra­cza­jące poza pro­blemy z ukła­dem mię­śniowo-szkie­le­to­wym, na które naj­czę­ściej tra­fiałam jako chi­ro­prak­tyczka. Oprócz tego moje wła­sne zdro­wie rów­nież się popra­wiło.

Gdy zaczę­łam przyj­mo­wać pacjen­tów jako prak­tyczka ajur­wedy, naj­chęt­niej roz­ma­wia­łam z nimi o die­cie i tera­piach zio­ło­wych. Dla nich też był to naj­bar­dziej inte­re­su­jący temat. Choć rutyna codzien­no­ści była tak ważna dla mojego zdro­wia w dzie­ciń­stwie i póź­niej, zwra­ca­łam raczej uwagę na to, jakie zwy­czaje reali­zują moi pacjenci, a nie jak je wyko­nują. Wydaje się, że wiele osób cią­gnie do medy­cyny alter­na­tyw­nej, takiej jak ajur­weda, medy­cyna chiń­ska, home­opa­tia czy natu­ro­pa­tia, ponie­waż zamiast zachod­nich leków na receptę są w nich sto­so­wane suple­menty i zioła. Zaczę­łam się jed­nak zasta­na­wiać, czy w medy­cy­nie natu­ral­nej rze­czy­wi­ście o to cho­dzi. Nie mogłam dłu­żej igno­ro­wać faktu, że naj­sku­tecz­niej­szym aspek­tem ajur­wedy nie są diety dopa­so­wane do doszy czy adap­to­genne zioła, lecz regu­larna prak­tyka rytu­ałów codzien­nych i zwią­za­nych z porami roku. To ich ajur­weda trzy­mała się od tysięcy lat. Dotarło do mnie, że ajur­weda nie jest medy­cyną natu­ralną, ponie­waż nie sto­suje się w niej far­ma­ceu­ty­ków. W ajur­we­dzie lekiem jest sama natura.

W tym cza­sie sama byłam na skraju wypa­le­nia. Nie żyłam wtedy zgod­nie z zale­ca­nymi w ajur­we­dzie zwy­cza­jami. Zapeł­nia­łam swój czas wolny pracą, by wywią­zać się z obo­wiąz­ków pły­ną­cych z pro­wa­dze­nia małej firmy. Ponadto moja praca pole­gała na trosz­cze­niu się o innych. Jak wiele osób w zawo­dach zwią­za­nych z poma­ga­niem, mia­łam skłon­ność, by zawsze dawać, nie zosta­wia­jąc sobie pra­wie wol­nego czasu na odprę­że­nie czy naj­bar­dziej pod­sta­wowe rytu­ały, choć wie­dzia­łam, że sta­no­wią fun­da­ment dnia. Jedyną stale towa­rzy­szącą mi emo­cją było poczu­cie udrę­cze­nia i nie­po­koju w ciele i umy­śle. Choć jestem mini­ma­listką i lubię porzą­dek, całe dnie i tygo­dnie na pod­ło­dze leżało czy­ste pra­nie, któ­rego nie mia­łam siły odło­żyć. Uwiel­biam uczyć się nowych rze­czy, na przy­kład oglą­dać filmy doku­men­talne i słu­chać kon­fe­ren­cji TED. Po pracy mia­łam jed­nak czas tylko na bez­myślne oglą­da­nie Net­flixa. Wolę goto­wać posiłki samo­dziel­nie, ale kilka razy w tygo­dniu przy­no­si­łam sobie jedze­nie na wynos, bo prze­ra­stało mnie pój­ście do sklepu i przy­go­to­wa­nie dania. Innymi słowy, nie czu­łam się sobą.

Wie­rzy­łam, że nie musi tak być. Do zmian wyko­rzy­sta­łam naturę, mojego odwiecz­nego sojusz­nika. Usta­li­łam sobie rytu­ały poranne i wie­czorne zgod­nie z potrze­bami i oko­licz­no­ściami. Zaczę­łam dostrze­gać swoje śro­do­wi­sko wewnętrzne dzięki medy­ta­cji i kilku prze­rwom w ciągu dnia. Pozwo­liło mi to przyj­rzeć się, jak się czuję fizycz­nie, umy­słowo i emo­cjo­nal­nie. Zaczę­łam się przy­zwy­cza­jać do śro­do­wi­ska zewnętrz­nego – spę­dza­łam wię­cej czasu na świe­żym powie­trzu, choć tem­pe­ra­tury w Kan­sas City w sta­nie Mis­so­uri wahały się mię­dzy eks­tre­mal­nym gorą­cem latem a siar­czy­stymi mro­zami zimą. Posta­no­wi­łam nawią­zać więź z przy­rodą i jej cyklami, wycho­dząc codzien­nie rano na spa­cer na świe­żym powie­trzu. Zobo­wią­za­łam się, by codzien­nie cho­dzić spać i jeść o tej samej godzi­nie. Uświa­do­mi­łam sobie, że samo­za­trud­nie­nie, które dopro­wa­dziło mnie do wypa­le­nia, pozwala także na samo­dzielne usta­le­nie planu dnia – nic nie stało na prze­szko­dzie, by jeść obiad codzien­nie o tej samej porze. Poza mną. Te ajur­we­dyj­skie prak­tyki i moje zdrowe dorasta­nie stwo­rzyły rodzaj rusz­to­wa­nia dla mojego życia.

Nagle zaczę­łam się czuć jak dzie­wię­cio­latka w doro­słym ciele. Może nie gra­łam już w berka na polu i nie poma­ga­łam mamie czy­ścić warzyw z ogrodu przed kola­cją, ale czu­łam się dużo zdrow­sza. Odzwier­cie­dle­niem mojego nowego posta­no­wie­nia, by trzy­mać się rytu­ałów i zwy­cza­jów oraz dopa­so­wać się do przy­rody, było to, że czu­łam się zdrowo i dobrze.

Zaczę­łam pod­kre­ślać zna­cze­nie zwy­cza­jów ajur­we­dyj­skich w lecze­niu pacjen­tów, a ci przy­cho­dzili na kolejne wizyty szczę­śliwsi i bar­dziej zado­wo­leni. Zauwa­żali u sie­bie lep­szy sen, tra­wie­nie i wyż­szy poziom ener­gii. Takie podej­ście nie tylko ogra­ni­czało wystę­po­wa­nie obja­wów, lecz także budo­wało zdrowe pod­stawy lep­szego zdro­wia.

Mam nadzieję, że moja książka pokaże ci tę moż­li­wość – osią­gnię­cie zdro­wia dzięki pro­stym rytu­ałom, roz­sąd­nym zmia­nom i soju­szowi z naturą. Przyj­muję tu rolę prze­wod­nika. Czer­pię ze sta­ro­żyt­nych i współ­cze­snych leków, oso­bi­stego doświad­cze­nia i spo­so­bów, na jakie moi pacjenci wyko­rzy­stali rytu­ały, by leczyć pro­blemy z tra­wie­niem, cho­roby skóry, nie­rów­no­wagę hor­mo­nów, pro­blemy ze snem i zmę­cze­nie. Znaj­dziesz tu opisy naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych zasad ajur­wedy, w tym pięć żywio­łów, trzy kon­sty­tu­cje (dosze) i poszcze­gólne wła­ści­wo­ści je opi­su­jące. Dowiesz się, jak przy­roda i zegar dobowy wpły­wają na naszą fizjo­lo­gię zarówno z per­spek­tywy ajur­we­dyj­skiej, jak i chro­no­me­dycz­nej. Omó­wimy, dla­czego tak ważne są rytu­ały i prak­tyki zale­cane w ajur­we­dzie na co dzień i w poszcze­gól­nych porach roku. Dzięki nim zacho­wu­jemy zdro­wie, a także roz­po­zna­jemy mocne i słabe strony, które mogą wpły­wać na to, czy nasz plan się powie­dzie. Jeśli napo­tkasz prze­szkody lub trud­no­ści, przed­sta­wiam zale­ce­nia zmian. Opi­suję pro­po­zy­cje róż­no­rod­nych rytu­ałów i prak­tyk dba­nia o sie­bie, które pomogą ci wró­cić do zdro­wia – przy­da­dzą się, gdy nie czu­jesz się dobrze.

Dowia­du­jąc się coraz wię­cej o bar­dzo intu­icyj­nym sys­te­mie ajur­wedy, pogłę­bisz swoje zro­zu­mie­nie samego sie­bie. Zauwa­żysz, że ajur­weda jest jak przy­ja­ciel, który zna cię od wielu lat i po pro­stu rozu­mie, o co cho­dzi. Zarówno w filo­zo­fii jogi, jak i ajur­wedy poja­wia się kon­cep­cja sva­dhy­aya, czyli samo­po­zna­nia. Swoje praw­dziwe zdro­wie możemy odna­leźć tylko wtedy, gdy poznamy swoją praw­dziwą istotę. Dla­tego przez całą książkę prze­wi­jają się pyta­nia do samo­ob­ser­wa­cji i pod­po­wie­dzi do pisa­nia dzien­nika, które uła­twią ci regu­larne wyko­ny­wa­nie rytu­ałów. Razem ćwi­cze­nia te pomogą ci zyskać więk­szą świa­do­mość swo­ich zwy­cza­jów, wzor­ców i pro­ce­sów myślo­wych. Pozwoli ci to podej­mo­wać lep­sze decy­zje co do tego, jak chcesz się czuć.

Rytu­ały poma­gają nadać naszemu życiu kształt, two­rząc miej­sce na tro­skę o sie­bie, która jest konieczna, by reali­zo­wać te cele. Mam nadzieję, że ta książka zain­spi­ruje cię, by budzić się ze słoń­cem, czę­ściej cho­dzić na spa­cer i nauczyć się, jak jeść pro­dukty sezo­nowe w miej­scu, w któ­rym miesz­kasz. Chcia­ła­bym, by te aspekty sta­no­wiły rusz­to­wa­nie wspie­ra­jące pełne ener­gii życie spę­dzone na robie­niu tego, co kochasz, z ludźmi, na któ­rych naj­bar­dziej ci zależy. Na kolej­nych stro­nach znaj­dziesz plan na to, by stać się naj­lep­szą wer­sją sie­bie, wyjąt­kowo zapro­jek­to­waną przez naturę, by nie tylko żyć i czuć się dobrze, lecz także wzra­stać, dzie­lić się i kwit­nąć.

CZĘŚĆ 1

Kon­se­kwent­nie, cyklicz­nie, zna­cząco

ROZ­DZIAŁ 1

Ajur­weda:

natura oble­czona w ciało

Słowo ajur­weda pocho­dzi od ajur, co ozna­cza życie, i weda okre­śla­ją­cego wie­dzę lub naukę. Jest to sys­tem lecze­nia wywo­dzący się z Indii, który korzy­sta z natury zarówno w celach lecz­ni­czych, jak i pro­fi­lak­tycz­nych. Wyko­rzy­stuje się w nim żyw­ność, przy­prawy, zio­ło­lecz­nic­two, pracę z cia­łem i zmiany stylu życia, by uzy­skać warunki do jak naj­lep­szego zdro­wia. To holi­styczna metoda korzy­stająca z two­ich oso­bi­stych doświad­czeń, by stwo­rzyć indy­wi­du­alną drogę ku zdro­wiu. Chyba naj­bar­dziej koją­cym aspek­tem ajur­wedy jest fakt, że sys­tem ten patrzy na cie­bie jako rze­czy­wi­stą osobę, a nie hipo­te­tyczny, pod­ręcz­ni­kowy model. Doce­nia twoją wyjąt­ko­wość i trak­tuje cię w spo­sób indy­wi­du­alny. Daje wyja­śnie­nia doty­czące tego, co od zawsze o sobie wiesz, ale trudno ci to było wyra­zić, wdro­żyć w prak­tyce czy zaak­cep­to­wać.

Przy­dat­ność tego sys­temu do zro­zu­mie­nia i inter­pre­ta­cji tego, jak dzia­łasz, nie ma w sobie nic magicz­nego czy psy­cho­lo­gicz­nego. Życie zgod­nie z ajur­wedą nie wymaga zmiany wyzna­nia, odpra­wia­nia żad­nych mistycz­nych cere­mo­nii ani nawet prak­ty­ko­wa­nia jogi. Jest to nauka wypły­wa­jąca z natury – polega na obser­wa­cji śro­do­wi­ska zewnętrz­nego i zro­zu­mie­niu, że jeste­śmy z nim połą­czeni. To także naj­bar­dziej pod­sta­wowa zasada ajur­wedy, znana jako teo­ria kon­ti­nuum makro­ko­smosu i mikro­ko­smosu. W pro­stych sło­wach mówi ona, że czło­wiek (mikro­ko­smos) sta­nowi odzwier­cie­dle­nie wszech­świata (makro­ko­smosu), a w związku z tym wszystko, co ist­nieje poza nami, ist­nieje rów­nież w nas. Ozna­cza to, że wszel­kie prze­miany w przy­ro­dzie wywo­łują zmiany rów­nież w nas, a nasze dzia­ła­nia mogą wywie­rać duży wpływ na naturę.

Ponie­waż wszech­świat jest ogrom­nie roz­le­gły, teo­rię kon­ti­nuum począt­kowo trudno uchwy­cić. Może ona też nieco prze­ra­żać. Świa­do­mość, że nasze dzia­ła­nia mają wpływ na nas samych, już jest przej­mu­jąca. Ale to, że mamy wpływ na innych ludzi, a nawet na pla­netę, to coś o wiele poważ­niej­szego. Jeśli jed­nak podzie­limy przy­rodę na mniej­sze ele­menty, łatwiej będzie nad tym zapa­no­wać. Gdy zaak­cep­tu­jemy żywioły natury i role, które odgry­wają, będziemy mogli ogra­ni­czyć potrzebę kon­troli tego, jak się czu­jemy. Zamiast sta­wiać opór naszemu oto­cze­niu, będziemy mogli zacząć odpo­wia­dać na jego stan.

Żywioły, czyli bhuty

Gdy sta­rasz się żyć w zgo­dzie z naturą, nie nawią­zu­jesz łącz­no­ści tylko z jed­nym, ogrom­nym bytem, lecz raczej z czymś zbu­do­wa­nym z wielu mniej­szych ele­men­tów. W ajur­we­dzie przy­roda składa się z pię­ciu żywio­łów, czyli bhut: eteru (albo prze­strzeni), powie­trza, ognia, wody i ziemi. Są one obecne we wszyst­kim, rów­nież w nas. Do życia konieczne są nam wszyst­kie te żywioły. Potrze­bu­jemy prze­strzeni, w któ­rej się roz­po­ście­ramy, powie­trza do oddy­cha­nia, słońca do prze­kształ­ca­nia lub wzro­stu, wody, by nie uschnąć, i ziemi, by nas kar­miła. Kon­cep­cja, iż wszystko składa się z tych samych żywio­łów, mogłaby suge­ro­wać, iż wszy­scy wyglą­dają, myślą i dzia­łają tak samo. Jed­nak wcale tak nie jest. W każ­dym z nas żywioły znaj­dują wyraz w inny spo­sób i w róż­nym stop­niu, co spra­wia, że każdy jest wyjąt­kowy. Łatwo to dostrzec w przy­padku pogody na Ziemi: dni bywają sło­neczne z domi­na­cją ognia, wietrzne z więk­szą ilo­ścią powie­trza lub desz­czowe i wil­gotne, gdy jest mnó­stwo wody.

SAMO­OB­SER­WA­CJA

Zasta­nów się, jak poszcze­gólne żywioły wyra­żają się w tobie. Przyj­rzyj się swo­jemu umy­słowi i swoim emo­cjom – jak odzwier­cie­dlają one żywioły eteru, powie­trza, ognia, wody i ziemi? Czy dostrze­gasz słab­szy lub sil­niej­szy wyraz nie­któ­rych żywio­łów w swo­jej fizycz­no­ści? Czy czu­jesz łącz­ność z któ­rymś kon­kret­nym żywio­łem?

Można to rów­nież zaob­ser­wo­wać w jedze­niu: w warzy­wach korze­nio­wych rosną­cych w gle­bie domi­nuje żywioł ziemi, a w pikant­nych pro­duk­tach, takich jak papryczki, łatwo poczuć ogień. Ana­lo­gicz­nie wśród ludzi żywioły obecne są w róż­nych pro­por­cjach. Na pewno zda­rzyło ci się spo­tkać osoby, które ota­czają się prze­strze­nią, czy takie, które mają gorący tem­pe­ra­ment, bądź twardo stą­pają po ziemi. Nie­któ­rzy zmie­niają się jak wiatr, a inni zacho­wują sta­łość niczym skała. Osoby, u któ­rych w ciele domi­nuje żywioł ziemi, są wyż­sze, mają więk­sze mię­śnie bądź kości w porów­na­niu z ludźmi, któ­rzy mają w sobie wię­cej powie­trza – ci będą mieć deli­kat­niej­sze cechy fizyczne i budowę. Zatrzy­maj się przez chwilę i rozej­rzyj – tych pięć żywio­łów można dostrzec we wszyst­kich i wszę­dzie.

Wła­ści­wo­ści, czyli guny

Rozu­miesz już kon­cep­cję żywio­łów. Zaj­mijmy się kolej­nym aspek­tem sys­temu ajur­we­dyj­skiego, który spra­wia, że jest on łatwiej­szy do uchwy­ce­nia, czyli gunami. Guny to cechy lub wła­ści­wo­ści opi­su­jące żywioły. Można je dobrać w prze­ciw­stawne pary. Par jest dzie­sięć, a każda z cech sta­nowi kra­niec danego spek­trum: suchy – tłu­sty, lekki – ciężki, ruchliwy – sta­tyczny, szorstki – gładki, zimny – gorący, przej­rzy­sty – zamglony, twardy – miękki, płynny – gęsty, ostry – tępy, sub­telny – pokaźny. Każdy żywioł cha­rak­te­ry­zuje się inną kom­bi­na­cją wła­ści­wo­ści – na przy­kład powie­trze jest suche, lek­kie i ruchliwe, a zie­mia jest tłu­sta, ciężka i sta­tyczna. (Patrz: tabela 1).

Ponie­waż żywioły znaj­dują się wszę­dzie i w każ­dym z nas, słowa te opi­sują wszystko: od naszej żyw­no­ści, przez doświad­cze­nia, aż po odczu­wane objawy. Czy twój dzi­siej­szy obiad był ciężki czy lekki? Czy twój dzień w pracy poszedł gładko, czy były w nim sytu­acje, które można nazwać chro­po­wa­tymi? Czy twoje myśli są przej­rzy­ste, czy masz wra­że­nie mgły w gło­wie? Czy skórę masz rów­nie suchą, jak poczu­cie humoru? Czy twój umysł jest ostry? A twój język? Korzy­stamy na co dzień z mnó­stwa takich okre­śleń, lecz rzadko zwra­camy uwagę, że nie jest to tylko kwe­stia seman­tyczna.

Guny są istotną, pod­sta­wową kon­cep­cją. To wła­śnie ona daje nam chyba naj­wię­cej spraw­czo­ści w ajur­we­dzie. Gdy zro­zu­miesz, gdzie się znaj­du­jesz na każ­dej z tych osi, i które okre­śle­nia opi­sują twoje nie­rów­no­wagi, masz w ręku klucz do ule­cze­nia sie­bie. Póź­niej dowiesz się, że wła­ści­wo­ści te mogą się kumu­lo­wać. To ważne, ponie­waż ich nad­miar spra­wia, że czu­jesz się źle. Może się to wyda­wać nad­mier­nym uprosz­cze­niem albo brzmieć jak coś zbyt łatwego, by mogło być praw­dziwe, ale poczu­jesz się lepiej, gdy włą­czysz do swo­jego życia wła­ści­wość prze­ciwną tej, któ­rej masz zbyt wiele.

SAMO­OB­SER­WA­CJA

Przyj­rzyj się dwu­dzie­stu gunom. Wybierz pięć, które naj­bar­dziej odpo­wia­dają obec­nie lub zwy­kle odczu­wa­nym przez cie­bie dole­gli­wo­ściom.

Trzy kon­sty­tu­cje, czyli dosze

Przy­roda, żywioły i okre­śle­nia na nie są w ajur­we­dzie połą­czone w kon­sty­tu­cje zwane doszami. Dosze to zwię­zły opis tego, jak natura się w nas odzwier­cie­dla. Wyja­śniają też, jak działa nasza fizjo­lo­gia, i tłu­ma­czą, dla­czego każdy z nas ma inne silne i słabe strony oraz potrzeby. W ajur­we­dzie wyróż­niamy trzy dosze: vata, pitta i kapha. Każda składa się z dwóch spo­śród pię­ciu żywio­łów. Tak jak są w nas obecne wszyst­kie żywioły, ana­lo­gicz­nie mamy też w sobie wszyst­kie trzy dosze. Każda z dosz odpo­wiada za inne tkanki, narządy i funk­cje ciała. Podob­nie więc jak nie byli­by­śmy w sta­nie żyć bez powie­trza czy wody, nie da się też funk­cjo­no­wać bez wszyst­kich dosz.

Uni­ka­towy cha­rak­ter two­jej kon­sty­tu­cji wyja­śnia wszystko: od struk­tury kości po kolor oczu i fak­turę wło­sów. Odpo­wiada za to, jak twoje cechy fizyczne wiążą się z zain­te­re­so­wa­niami, jak reagu­jesz na stres i na jakie cho­roby naj­czę­ściej zapa­dasz. W dal­szej czę­ści poznasz poszcze­gólne dosze. Zasta­nów się, które ich aspekty w sobie dostrze­gasz i które naj­bar­dziej z tobą rezo­nują. Pamię­taj, że masz w sobie je wszyst­kie.

Vata

Dosza vata składa się z eteru i powie­trza. Jej wła­ści­wo­ści to lek­kość, sub­tel­ność, suchość, szorst­kość, twar­dość, przej­rzy­stość, chłód i ruchli­wość. Vata odpo­wiada za układ ner­wowy, słuch, wyda­la­nie i wszelki ruch w ciele, w tym ruch w sta­wach i krą­że­nie krwi i limfy (płynu sta­no­wią­cego ele­ment układu odpor­no­ścio­wego, zawie­ra­ją­cego białe krwinki). Jeśli cho­dzi o cechy fizyczne, vata prze­ja­wia się w for­mie szorst­kich lub krę­co­nych wło­sów, drob­nej lub niskiej budowy, smu­kłych lub żyla­stych mię­śni i deli­kat­nych rysów twa­rzy, np. wąskich ust, małych oczu albo małych zębów. Osoby z domi­nu­jącą vatą zwy­kle łatwo się wychła­dzają i czę­sto doświad­czają sucho­ści, na przy­kład skóry bądź oczu. W obsza­rze cech psy­chicz­nych połą­cze­nie eteru i powie­trza wyzwala kre­atyw­ność i spon­ta­nicz­ność, ale wiąże się też z sil­niej­szymi emo­cjami takimi jak strach, nie­zde­cy­do­wa­nie lub nie­po­kój. Vaty zwy­kle decy­dują się na kariery arty­styczne, twór­cze bądź prace wyma­ga­jące raczej ruchu niż sie­dze­nia. Czę­sto uwiel­biają podró­żo­wać, bywają duszami towa­rzy­stwa lub po pro­stu cie­szą się zmia­nami.

Pitta

Ogień i woda łączą się, two­rząc doszę pitta. Cechuje ją lek­kość, ostrość, gorąco, płyn­ność i suchość lub tłu­stość. Odpo­wiada za zdol­ność prze­twa­rza­nia i zarzą­dza hor­mo­nami, enzy­mami, tra­wie­niem, krwią, skórą i oczami. Cechy fizyczne typowe dla tej kon­sty­tu­cji to śred­nia budowa ciała i ostre rysy twa­rzy, na przy­kład wyraź­nie zary­so­wana linia szczęki, szpi­cza­sty nos lub jaskrawo nie­bie­skie albo zie­lone oczy. Włosy osób z domi­nu­jącą pittą są zwy­kle cien­kie i deli­katne, czę­sto w kolo­rze blond lub rudym, bądź wcze­śnie siwieją. W kwe­stii cech umy­sło­wych pitty czę­sto bywają myśli­cie­lami, lubią roz­wią­zy­wać pro­blemy, sta­wiać cele i prze­wo­dzić innym. Osoby z prze­wagą tej doszy są pełne pasji, która spra­wia, że chcą być jak naj­lep­sze, co może pro­wa­dzić do rywa­li­za­cji, by wyprze­dzić innych. Jed­nak ta inten­syw­ność może też spra­wić, że będą się fru­stro­wać, zło­ścić lub dener­wo­wać szyb­ciej niż osoby o innych kon­sty­tu­cjach. Dąże­nie do osią­gnięć spra­wia, że osoby te zaj­mują wpły­wowe sta­no­wi­ska w spo­łe­czeń­stwie lub podą­żają ścież­kami zawo­do­wymi wyma­ga­ją­cymi wyż­szego wykształ­ce­nia. Dla­tego tak wielu leka­rzy, praw­ni­ków, poli­ty­ków i pre­ze­sów cechuje domi­na­cja pitty.

Kapha

Dosza kapha sta­nowi połą­cze­nie wody i ziemi. Żywioły te zapew­niają wzrost ciała i cechy odpo­wied­nie dla jego ochrony. Wła­ści­wo­ści typowe dla kaphy to cięż­kość, gęstość, sta­tycz­ność, tępość, pokaź­ność, gład­kość, mięk­kość, zamgle­nie i cie­pło lub chłód. Dosza ta odpo­wiada w naszym ciele za układ odde­chowy, serce, mózg, układ odpor­no­ściowy, błony ślu­zowe, chrząstki i maź sta­wową. Słusz­nie się domy­ślasz, że te wspie­ra­jące cechy ozna­czają, że kaphy mają naj­tward­szą budowę, więk­sze kości i bar­dziej pokaźne mię­śnie. Cechy te zapew­niają im też grube i lśniące włosy, mleczną cerę, duże, pełne empa­tii oczy i pełne wargi. Osoby te doce­niają raczej sta­łość niż zmiany, nie lubią kon­fron­ta­cji i dążą do zaże­gny­wa­nia spo­rów. Zależy im, by wszy­scy w ich oto­cze­niu byli szczę­śliwi. Choć te pełne sta­ło­ści cechy są pozy­tywne, mogą też skut­ko­wać ocię­ża­ło­ścią pro­wa­dzącą do depre­sji, ospa­ło­ści i poczu­cia sta­gna­cji. Kaphy są godne zaufa­nia, więc czę­sto odnaj­dują się w opie­kuń­czych i wspie­ra­ją­cych rolach spo­łecz­nych. Wiele osób z domi­nu­jącą kaphą zostaje opie­ku­nami, nauczy­cie­lami, pie­lę­gniar­kami bądź pra­cow­ni­kami socjal­nymi.

Choć są w nas wszyst­kie dosze, a z każdą się w jakimś stop­niu utoż­sa­miamy, naj­praw­do­po­dob­niej jedna lub dwie z nich będą domi­no­wać. Nazy­wamy to pra­kriti, co ozna­cza twoją pier­wotną kon­sty­tu­cję. Uważa się, że okre­śla się ona przy poczę­ciu. Czas, miej­sce i kon­tekst poczę­cia oraz ówcze­sne zdro­wie rodzi­ców sta­no­wią klu­czowe czyn­niki odpo­wia­da­jące za pro­por­cje dosz w tobie.

Twoje dosze i ich pro­por­cje ni­gdy się nie zmie­niają. Ten­den­cje i nad­wraż­li­wo­ści, które cecho­wały cię w dzie­ciń­stwie, na­dal ci towa­rzy­szą. Zmie­nia się tylko to, czy żyjesz zgod­nie z rów­no­wagą cha­rak­te­ry­styczną dla swo­jego praw­dzi­wego ja, gdy podą­żasz za falami codzien­no­ści i radzisz sobie z drob­nymi zmia­nami. Rów­no­waga nie ozna­cza wów­czas rów­nych pro­por­cji każ­dej doszy, lecz utrzy­ma­nie oso­bi­stego składu poszcze­gól­nych dosz. Kiedy więc dążysz do uzy­ska­nia ide­al­nego zdro­wia zgod­nie z ajur­wedą, twoim celem jest utrzy­ma­nie takich pro­por­cji dosz, które okre­ślają twoją kon­sty­tu­cję, zgod­nie z twoją naturą.

SAMO­OB­SER­WA­CJA

Ważne jest, by zro­zu­mieć, jak każda z dosz wyraża się w tobie w spo­sób wyjąt­kowy. Prze­ja­wiają się one poprzez twoje myśli, dzia­ła­nia, emo­cje, a nawet cechy fizyczne. Dla każ­dej doszy w tabeli stwórz listę wła­ści­wo­ści, które do cie­bie pasują. Zasto­suj swoje nowe podej­ście zgodne z ajur­wedą, by odno­to­wy­wać codzienne czyn­no­ści. Zasta­nów się, czy dzia­ła­nia te zain­te­re­so­wa­łyby vatę, pittę czy kaphę. Nie przy­wią­zuj się tylko do jed­nej z nich. Z którą naj­bar­dziej się iden­ty­fi­ku­jesz?

Pozna­nie swo­jej doszy lub kon­sty­tu­cji jest bar­dzo war­to­ściowe. Naj­uży­tecz­niej­sze jed­nak jest roz­po­zna­nie, jak dana dosza może cię wspie­rać lub kumu­lo­wać się i w ten spo­sób cię ogra­ni­czać. Choć w inter­ne­cie i książ­kach można zna­leźć wiele testów na dosze, poma­ga­ją­cych odkryć swoją kon­sty­tu­cję, celowo nie zawar­łam takiego quizu w tej książce. Łatwo roz­wią­zać test, który może oka­zać się nie­wia­ry­godny. A jesz­cze łatwiej spra­wić, że okre­śli on twoją toż­sa­mość w spo­sób sztywny i ogra­ni­cza­jący. Zamiast wyko­rzy­sty­wać tę nową wie­dzę, by wło­żyć się do szu­fladki i nadać sobie kate­go­rię, użyj jej, by lepiej zro­zu­mieć sie­bie w poszcze­gól­nych aspek­tach: two­jej fizjo­lo­gii, powo­dów, dla któ­rych świet­nie sobie radzisz z danym typem zadań, i spo­so­bów, w jakie podej­mu­jesz codzienne decy­zje. Z cza­sem możesz też spo­tkać się ze spe­cja­li­stą od ajur­wedy, który pomoże ci dokład­niej okre­ślić twoją kon­sty­tu­cję.

Tabela 1. Prze­gląd dosz

Podobne przy­ciąga podobne. Jak doświad­czamy nie­rów­no­wagi

Należy zaspo­ka­jać swoją kon­sty­tu­cję, kar­mić ją rze­czami, które kochamy, i roz­wi­jać nasze mocne strony i talenty. Kiedy jed­nak z tym prze­sa­dzimy lub zanie­dbamy wła­ści­wo­ści prze­ciwne, doświad­czymy nie­rów­no­wagi. Nie­rów­no­waga – vikriti – powstaje, gdy nagle lub stop­niowo zwięk­sza swoją inten­syw­ność pewna wła­ści­wość, dosza lub żywioł. Choć może to wyni­kać ze stłu­mie­nia lub wyczer­pa­nia któ­rejś doszy, zwy­kle mówi się o aku­mu­la­cji lub zwięk­sze­niu. Jeśli, na przy­kład, zda­rzy­łoby ci się w naj­mroź­niej­szy dzień zimy zjeść na dwo­rze surową sałatkę na obiad i popić ją napo­jem z lodem, nad­miar zimna wywo­łałby dys­kom­fort. Możesz posta­rać się wygłu­szyć men­tal­nie to wra­że­nie. Poczu­jesz się też lepiej, gdy spę­dzisz wię­cej czasu w swoim ogrze­wa­nym domu. Jeśli jed­nak będziesz tak postę­po­wać przez wiele godzin lub dni, poziom dys­kom­fortu wzro­śnie i zacznie być trudny do opa­no­wa­nia, choć może nawet bar­dzo lubisz sałatki i zimę. Jeśli nie zrów­no­wa­żysz zimna cie­płem, będzie ono nara­stać i zacznie z cza­sem wywo­ły­wać coraz bar­dziej dotkliwe objawy. To wła­śnie zasada aku­mu­la­cji mówiąca, że „podobne przy­ciąga podobne”. Sta­nowi ona źró­dło każ­dej dole­gli­wo­ści: fizycz­nej, emo­cjo­nal­nej bądź psy­cho­lo­gicz­nej.

Bez względu na ogólną kon­sty­tu­cję możesz mieć nie­rów­no­wagę dowol­nej doszy (lub wła­ści­wo­ści bądź żywiołu). Naj­czę­ściej jed­nak zda­rzają się pro­blemy z tą doszą, któ­rej masz naj­wię­cej. Pomyśl o tym w ten spo­sób: masz trzy wia­dra wody. Dwa z nich są napeł­nione w jed­nej trze­ciej, a ostat­nie jest pełne aż po brzeg. Każde z nich może się prze­peł­nić, jeśli dole­jesz odpo­wied­nio dużo wody, ale to cał­kiem pełne potrze­buje naj­mniej, by się z niego ulało. Dosze dzia­łają dokład­nie tak samo. Osoba z prze­tłusz­cza­jącą się cerą (kapha) może prze­su­szyć sobie skórę (vata), jeśli zje zbyt wiele wysu­sza­ją­cej żyw­no­ści lub wystawi się na suche powie­trze i wiatr. Pro­blem ten wystąpi jed­nak po więk­szej dawce takich bodź­ców niż w przy­padku osoby o natu­ral­nie suchej skó­rze.

SAMO­OB­SER­WA­CJA

Zapo­znaj się z nie­rów­no­wa­gami dosz i przej­rzyj tabelę na s. 20. Czy masz wra­że­nie, że czę­ściej doświad­czasz nie­rów­no­wagi danej doszy, żywiołu lub wła­ści­wo­ści niż innych?

Dosze pozwa­lają nam rów­nież dostrzec, gdzie w naszym ciele mogą wystę­po­wać nie­rów­no­wagi. Pamię­tasz, że dana dosza odpo­wiada za kon­kretne tkanki? Nie­rów­no­wagi czę­ściej wywo­łują objawy w narzą­dach, za które odpo­wiada dosza domi­nu­jąca w pier­wot­nej kon­sty­tu­cji. Na przy­kład, w odpo­wied­nich oko­licz­no­ściach, u osoby z domi­nu­jącą vatą mogą wystą­pić nie­rów­no­wagi hor­mo­nalne. Jed­nak to pitta zarzą­dza hor­mo­nami, więc osoby z domi­nu­jącą pittą czę­ściej mie­wają tego typu dole­gli­wo­ści, a u osób z więk­szą pro­por­cją vaty zda­rzają się raczej naj­pierw pro­blemy z ukła­dem ner­wo­wym, sta­wami lub jeli­tem gru­bym.

Te zasady nie­rów­no­wagi spra­wiają, że ajur­weda jest przy­stęp­nym sys­te­mem, ale oczy­wi­ście na początku może to być trudne w zro­zu­mie­niu. Korzy­staj z tabeli 1 jako prze­wod­nika, który pod­po­wie, jak dana dosza odzwier­cie­dla się w tobie i obja­wach, z któ­rymi się mie­rzysz. A przede wszyst­kim warto obser­wo­wać, jak reagu­jesz na różne pro­dukty żyw­no­ściowe, dzia­ła­nia czy nawet ludzi.

ROZ­DZIAŁ 2

Roz­po­zna­nie potrzeby zmiany

Obecny stan zdro­wia i stan wyj­ściowy dla opty­mal­nego zdro­wia

Najwię­cej szczę­ścia i zdro­wia daje bycie sobą. Dosko­na­limy nasze wro­dzone umie­jęt­no­ści i talenty, aż zaczną błysz­czeć jak klej­noty. Jeśli nie mamy oka­zji ich poka­zy­wać, łatwo to zauwa­żyć. Jeśli lubisz two­rzyć, lecz twoja kre­atywna ener­gia nie znaj­duje ujścia, zaczy­nasz się dusić. Jeśli masz cha­rak­ter przy­wód­czy i cenisz ucze­nie się, lecz twoje śro­do­wi­sko nie wspiera moż­li­wo­ści samo­sta­no­wie­nia i roz­woju, towa­rzy­szy ci poczu­cie fru­stra­cji i braku kon­troli nad wła­snym życiem. Jeśli jesteś kimś opie­kuń­czym i peł­nym współ­czu­cia, możesz mieć wra­że­nie pustki, gdy nie masz oka­zji, by przy­słu­żyć się innym.

Nie ozna­cza to jed­nak, że powin­ni­śmy jedy­nie dążyć do cią­głego prze­by­wa­nia w naj­lep­szym dla nas sta­nie. Nawet naj­czyst­sze klej­noty mie­wają skazy. Moż­liwe, że ni­gdy nie uda nam się pozbyć mniej pożą­da­nych cech czy zwy­cza­jów, więc uczymy się, jak je akcep­to­wać i radzić sobie z nimi jako ele­men­tami naszego nie­po­wta­rzal­nego typu kon­sty­tu­cyj­nego. Nie należy trak­to­wać tego jako przy­zna­nia się do porażki, zado­wo­le­nia się bier­no­ścią czy pogo­dze­nia z wła­snymi nie­do­cią­gnię­ciami. Prze­ciw­nie – uczymy się powścią­gać ocze­ki­wa­nia i się nie zadrę­czać.

SAMO­OB­SER­WA­CJA

Zasta­nów się, w jakich momen­tach życia odczu­wasz naj­wię­cej szczę­ścia i czu­jesz się naj­bar­dziej na swoim miej­scu. Prze­myśl swoje codzienne zwy­czaje (kole­iny) i ich związki z tymi momen­tami. Czy to, co robisz każ­dego dnia, spra­wia ci przy­jem­ność? Co się dzieje, gdy nie robisz tych rze­czy? Czy jest coś, czego nie robisz codzien­nie lub co tydzień, choć jest to coś, dzięki czemu czu­jesz się lepiej? Co spra­wia, że czu­jesz się źle?

Cza­sem zda­rza się popaść w rutynę, która nas nie satys­fak­cjo­nuje – i nie ma w tym nic dziw­nego. Jeśli jed­nak cią­gle czu­jemy się nie naj­le­piej, czas wpro­wa­dzić pewne mody­fi­ka­cje. Roz­po­zna­nie potrzeby zmiany bywa nie­ła­twe. Zda­rza nam się utknąć we wła­snych cyklach ze świa­do­mo­ścią, że dosto­so­wa­nie się do śro­do­wi­ska zewnętrz­nego jest korzystne. Nie­ko­niecz­nie mamy jed­nak świa­do­mość, że podej­mu­jemy złe dzia­ła­nia w celu utrzy­ma­nia rów­no­wagi. Można powie­dzieć, że jeśli cią­gle robisz to samo, zawsze uzy­skasz to samo. A skoro czy­tasz tę książkę, pew­nie masz głę­boką potrzebę, by otrzy­mać od życia coś innego.

San­skara ozna­cza w san­skry­cie ślad w umy­śle wywo­łany przez nasze doświad­cze­nia. Gdy powta­rzamy dane dzia­ła­nia w ciągu dnia czy całego życia, san­skary żło­bią swego rodzaju kole­iny. Mogą to być pozy­tywne kole­iny – na przy­kład odruch bez­in­te­re­sow­nej pomocy, gdy dostrze­gamy kogoś w potrze­bie. Bywa jed­nak, że mają one cha­rak­ter nega­tywny i ozna­czają utknię­cie w nie­cie­ka­wej ruty­nie bądź prze­szkodę w roz­woju. Jeśli uda ci się roz­po­znać te san­skary i zależy ci, by zna­leźć obszary wyma­ga­jące poprawy, możesz prze­ła­mać cykl i wypra­co­wać nowe, bar­dziej natu­ralne kole­iny.

Już pora usiąść i poświę­cić nieco czasu na auto­re­flek­sję, by roz­po­znać, czy podą­żasz taką kole­iną i czy przy­da­łaby ci się zmiana stylu życia. Lista pytań, które trzeba w tym celu roz­wa­żyć, może być dość długa, więc zaczniemy od naj­pow­szech­niej­szych i naj­ła­twiej­szych do roz­po­zna­nia wąt­pli­wo­ści. Poniż­sze pyta­nia odwo­łują się do pro­ble­mów, które naj­czę­ściej spo­ty­kam wśród pacjen­tów w mojej prak­tyce kli­nicz­nej. Doty­czą one tego, co w ajur­we­dzie uznaje się za wyj­ściowy stan zdro­wia. Są to nie­znaczne odchy­le­nia od rów­no­wagi, któ­rych zwy­kle nie uznaje się za objawy – mogą zda­wać się nie­mal natu­ralne – lecz w isto­cie sta­no­wią san­skary, nad któ­rymi warto się pochy­lić. Zanim zaczniesz roz­wa­żać odpo­wie­dzi na te pyta­nia, zadbaj o spo­kojne miej­sce i nie­zmą­cony umysł, bez zaprzą­ta­ją­cych uwagę spraw do zała­twie­nia. To pozwoli ci odpo­wia­dać szcze­rze. Poniż­sze pyta­nia mają cha­rak­ter zamknięty – odpo­wiedz na nie „tak” lub „nie”.

Czy masz poczu­cie, że robisz wszystko, jak należy, by zacho­wać zdro­wie, ale mimo to nie czu­jesz się naj­le­piej?

Czy masz stale mało ener­gii albo masz jej mniej, niż potrze­bu­jesz do reali­za­cji swo­ich życio­wych pra­gnień? Czy twój poziom ener­gii poważ­nie się waha z dnia na dzień albo w poszcze­gól­nych porach roku?

Czy budzisz się w nocy lub trudno ci zasnąć?

Czy zda­rzają ci się trud­no­ści z zapa­mię­ty­wa­niem, roz­ko­ja­rze­nie bądź wydaje ci się, że twój umysł stra­cił na bystro­ści?

Czy coś jest nie tak z twoim tra­wie­niem? Na czym polega pro­blem?

Czy twoja skóra (na twa­rzy i ciele) jest wybla­kła, zbyt sucha lub zbyt tłu­sta bądź wystę­pują na niej wypry­ski albo wysypki?

Czy doświad­czasz lęków, wypa­le­nia, depre­sji lub nie­szczę­ścia? Jak twój nastrój wpływa na związki w twoim życiu?

Czy za mało reali­zu­jesz się w tych aspek­tach życia, któ­rymi karmi się twoja dusza?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki