Dolomity. Tom III. Brenta - Dariusz Tkaczyk - ebook

Dolomity. Tom III. Brenta ebook

Dariusz Tkaczyk

0,0
59,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Po zachodniej stronie doliny Adygi z północy na południe rozciąga się mało rozczłonkowany łańcuch górski, przez który nie prowadzi ani jedna droga jezdna a jedynie kilka tras turystycznych. Dla świata Brentę odkryli w XIX w. Brytyjczycy z Alpine Club, a szczególnie w jej historii zapisał się Francis Fox Tuckett, który w roku 1871 wraz z innym znanym alpinistą Douglasem Freshfieldem i przewodnikiem Devoussou zdobył Cima Brenta (3151 m). W owym czasie uznawany był on za najwyższy szczyt Brenty, podczas gdy tak naprawdę najwyższym szczytem jest leżący dalej na południe Cima Tosa (3173 m).

Brenta to góry wspaniałe, nie pozostawiające nikogo obojętnym – pisze autor. I rzeczywiście – panoramiczne przejścia powinny zachwycić każdego, kto jest choć trochę wrażliwy na piękno. Warto przekonać się na własne oczy, szczególnie że trasy są dostępne dla przeciętnego tatrzańskiego turysty. Dajmy się zaczarować.

Przewodnik dla turystów – podtytuł tej publikacji wiele mówi o jej charakterze. Jest ona przeznaczona dla tych, którzy chcą aktywnie spędzić czas i potrzebują dobrej informacji o terenie, w którym przyjdzie im to zrobić. W tym wypadku chodzi o Dolomity – niezwykle malownicze góry, dobrze znane Polakom z wypadów na narty, ale także coraz częściej – z letnich górskich wędrówek słynnymi via ferratami.

Warto sięgnąć po Dolomity nie tylko dlatego, że są jedynym przewodnikiem po tym regionie wydanym po polsku. Jego niewielkie rozmiary są bogato wypełnione treścią: szczegółowymi opisami dróg górskich, z uwzględnieniem czasów ich przejść i trudności, jakie mogą stwarzać. Autor opisuje też niespodzianki jakie można spotkać na szlaku i podaje wskazówki jak ich uniknąć. Pisze nie tylko o walorach przyrodniczych Dolomitów, ale i historycznych.

Trasy ilustrowane są przejrzystymi, dwukolorowymi schematami i mapami graniowymi. Dobre wyobrażenie o krajobrazie dają także liczne panoramy górskie oraz szereg kolorowych zdjęć. Jest to już drugie wydanie tego przewodnika – uaktualniono w nim wszelkie informacje praktyczne, przede wszystkim dane dotyczące schronisk. Nie brakuje ciekawostek krajoznawczych i osobistych komentarzy autora, który wiele z opisywanych tras przeszedł na własnych nogach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 221

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Profile tras: opracował Dariusz Tkaczyk, rysowała Renata Anna Swianiewicz

Redakcja: Elżbieta Antosik

Współpraca redakcyjna: Ewa Pietraszek

Korekta słowniczka: Piotr Puwalski

Zdjęcie na I stronie okładki: Campanile Basso

Zdjęcia: Dariusz Tkaczyk

Autor dołożył wszelkich starań, aby opisy tras możliwie wiernie odpowiadały rzeczywistości. Przechodzenie tras opisanych w przewodniku odbywa się jednak na własne ryzyko i autor oraz wydawca nie biorą odpowiedzialności za ewentualne wypadki wynikające z używania przewodnika.

Copyright © by Przemysław Chlebicki, Dariusz Tkaczyk, 2015

ISBN 978-83-7136-133-3

Wydanie II

Warszawa 2015

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl

Dla Maxa

Sentiero Palete

Wstęp osobisty

Trochę to trwało. Obiecywałem „Brentę” już wiele lat temu, po wydaniu pierwszych dwu tomów „Dolomitów”. Co więcej, żadnej innej grupie nie poświęciłem tyle czasu, co Brencie, bo są to góry, które wywołują uzależnienie. Zmiana stylu życia i pracy spowodowała, że na pisanie czasu zostało mało. Ale co roku urlop poświęcany był tylko na góry. Być może dzięki temu ta książka będzie nawet lepsza, niż gdyby została wydana rok czy dwa temu.

Brenta to góry wspaniałe, nie pozostawiające nikogo obojętnym. Jak rzadko która grupa w Alpach nadają się doskonale do turystyki wakacyjnej. Trasy, nawet te przez partie najwyższe, są dostępne dla normalnego górołaza tatrzańskiego. Panoramiczne przejścia zachwycą każdego, kto jest wrażliwy na piękno. Jest wiele tras dla początkujących, a stylowe włoskie wioski pozwalają wypocząć po trudach przejścia. Dajmy się zaczarować temu miejscu, również przez nazwy: miasteczko San Lorenzo in Banale, dolina Val di Santa Maria della Flavona czy wreszcie sama Madonna di Campiglio – nic nie może się równać z pięknem nazw we włoskich górach.

Dziękuję wszystkim, którzy pomogli, aby ta książka powstała, zwłaszcza mojej Rodzinie, która dzielnie towarzyszyła mi na trasach Brenty.

Dziękuję Eli Antosik i Przemkowi Chlebickiemu ze Sklepu Podróżnika za cierpliwość i wyrozumiałość.

Do zobaczenia na trasach Brenty!

Wstęp

Sentiero Brentari – podejście z lodowca Ambiez na Sella Tosa

Kiedy patrzymy na mapę północno-wschodnich Włoch widzimy, że główna rzeka tego rejonu, czyli Adyga (wł. Adige) rozdziela dwa obszary, które mają w nazwie Dolomity. Oba zbudowane są ze skały o specyficznym składzie wapnia i magnezu nazwanej na cześć odkrywcy Deodata de Dolomieu, dolomitem. Rzadko który badacz przyrody ma tak wielki pomnik jak Dolomieu – są nim całe góry. Jednak Dolomity Brenty, pomimo nazwy, nie są w sensie geograficznym Dolomitami (właściwymi). Ponieważ podobieństw jest dużo, góry leżą blisko siebie, przedzielone jedynie komunikacyjną doliną, a charakter turystyki jest taki sam, Brentę wpisałem do projektu przewodnickiego „Dolomity”.

Panorama Brenty Centralnej

Konstrukcja i struktura gór z charakterystycznymi warstwowo ułożonymi skałami jest podobna. Warstwy te wskazują na osadowe pochodzenie. Tak jest w istocie, choć fundamentem tych gór są skały wulkaniczne. Po wygaśnięciu aktywnych wulkanów obszary dzisiejszych Dolomitów zalało w triasie ciepłe morze, na którego dnie osadzały się pozostałości organiczne, głównie koralowców. Utworzyły one poziomo ułożone osady o więcej niż kilometrowej grubości. Niewielkie, a z punktu widzenia geologii mikroskopijne różnice pomiędzy poszczególnymi warstwami, dały w efekcie niezrównany kontrast pomiędzy pionowymi ścianami i wydawałoby się sztucznymi, poziomymi półkami zawieszonymi wysoko w powietrzu. Całość ma wręcz surrealistyczny, ale jednocześnie uporządkowany, geometryczny charakter, którego nie wymyśliłby najlepszy architekt. Widać to z bliska, kiedy jesteśmy na tych właśnie półkach, wędrując jedną z ferrat Via delle Bocchette, ale również z daleka, np. po przeciwnej stronie doliny Campiglio, z grupy Presanella, dokąd łatwo dostaniemy się kolejką górską. Ostateczny szlif, jak zwykle w wysokich górach, dały Brencie lodowce, które zachowały się jeszcze w kilku kotłach. Lodowce są niewielkie i jak wszędzie w Alpach ich zasięg szybko się zmniejsza. Są jak małe, ale ważne dodatki do sukni. Dzięki nim i tak już urozmaicone i piękne góry nabierają dodatkowego blasku. Kilka z tras turystycznych wymaga ich pokonania, ale są w większości łatwe do przejścia nawet dla mało doświadczonych górołazów.

Widok na masyw Cima Tosa ponad kotłem lodowca Sfulmini

Dzięki specyficznej budowie oraz intensywnej erozji krajobraz Brenty jest niesłychanie zróżnicowany, a formy górskie nie mają sobie równych na całym świecie. Dotyczy to zwłaszcza części centralnej, która ma niezwykłe, nawet jak na Dolomity, zagęszczenie form skalnych. Aby podziwiać wiele spektakularnych widoków, wystarczy znaleźć się w jednym z kilku łatwo dostępnych miejsc. Jednak by poznać prawdziwą naturę tych gór, należy wejść do ich środka. Brenta jest rajem dla turystów. Doliny i rozległe widokowe hale są dostępne dla każdego, nawet dla turystów początkujących, czy z małymi dziećmi. Przy niewielkim wysiłku mogą oni również łatwo dojść do większości schronisk wysokogórskich. Turyści doświadczeni znajdą tu wspaniałe trawersy całych masywów oraz ferraty, które uznawane są za najpiękniejsze i najbardziej ekscytujące na świecie. I wreszcie, jako „wisienka na torcie” zostają ukryte w wąskich, wysokogórskich kotłach lodowce.

Dla zmęczonych górami zostaje Madonna di Campiglio, jeden z najbardziej znanych kurortów wabiących atmosferą włoskiego luksusu. Ponieważ jest to również najbardziej znana miejscowość regionu i oferuje najłatwiejszy dostęp do gór, zamieszczam kilka tras w sąsiadującej z Brentą grupie Presanelli, dla których bezpośrednim punktem wypadowym jest właśnie Madonna do Campiglio. Trasy te są łatwe i oferują wyjątkowo panoramiczne i poglądowe widoki na Brentę.

Ukształtowanie terenu i sposób uprawiania turystyki

Czym różnią się turystycznie Dolomity właściwe od Dolomitów Brenty? Po stronie wschodniej doliny Adygi znajduje się rozległy obszar, w którym trudno dopatrzyć się porządku. To plątanina dolin, gniazd górskich, pojedynczych masywów poprzedzielanych rozległymi płaskowyżami i halami. Teren ten przecina gęsta siatka dróg jezdnych. Brenta, pomimo podobnej budowy geologicznej, ma zasadniczo odmienny charakter topograficzny od Dolomitów właściwych. Na pierwszy rzut oka to klasyczny łańcuch górski rozciągnięty z północy na południe, mało rozczłonkowany, przez który w poprzek nie prowadzi ani jedna droga jezdna, a jedynie kilka długich tras turystycznych. Tak więc Brenta to góry „porządne”, bo choć jest tu kilka wyciągów, to na grań wyprowadza jedynie kolej gondolowa z Madonny di Campiglio na przełęcz Passo Groste. Z pozostałych stron podejścia są żmudne ze względu na duże przewyższenia. Dotyczy to zwłaszcza całej strony wschodniej i południowej, gdzie od punktów wyjścia na grań jest więcej niż 1600 m przewyższenia. Od strony zachodniej, z doliny Campiglio jest już znacznie łatwiej, bo wychodząc z doliny mamy ok. 1000 m do pokonania. Już to proste zestawienie liczb oraz rzut oka na mapę i odległości, jakie dzielą punkty wypadowe pokazuje, że mimo doskonałego zagospodarowania, zwłaszcza części centralnej, Brenta nie należy do gór, które dają się zwiedzać jednodniowymi wycieczkami, wychodzącymi z dolin. Jest co prawda sporo ciekawych tras, które dają pogląd na te góry, ale jeżeli chcemy naprawdę je poznać powinniśmy zaplanować pobyt w schroniskach. Ponieważ większość turystów dochodzi do podobnych wniosków, schroniska cieszą się dużą popularnością i dobrze jest zarezerwować telefonicznie miejsce. Dotyczy to zwłaszcza pełni sezonu i schronisk położonych w części centralnej, takich jak Tuckett T6, Brentei T2, Alimonta T3 i Pedrotti T10. Nieco luźniej bywa w Agostini T48 i XII Apostoli T77. Warto wybrać się również do niżej położonych i nie tak obciążonych schronisk prywatnych, jak np. Al Cacciatore T60 w dolinie Ambiez, gdzie zwykle nie ma wielu turystów i jest taniej niż w schroniskach związkowych.

Spallone dei Massodi – widok z ferraty Bocchette

Na zachodzie Brenta graniczy bezpośrednio z zupełnie odmiennymi geologicznie i krajobrazowo grupami Presanella i Adamello. Piękny jest kontrast, jaki dają dolomitowe turnie i przypominająca bardziej Antarktydę czapa lodowa Adamello. Możemy podziwiać je z wielu miejsc części centralnej Brenty, ale chyba najpiękniej prezentują się wieczorem oglądane sprzed schroniska Alimonta.

Głównym magnesem przyciągającym doświadczonych górołazów z całego świata są oczywiście ferraty. Należą do najstarszych, pionierskich tego typu projektów na świecie. Pomysł trasy idącej wzdłuż grani, wysoko ponad doliną i wykorzystującej naturalny układ poziomych półek pojawił się już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Droga dotyka wielu obniżeń, zwanych Bocchette. Nie są to typowe przełęcze. W wielu miejscach raczej tylko nacięcia w masywnym, skalnym murze. Pełnią natomiast ważną rolę widokową i rzadziej komunikacyjną. Dały one nazwę całej drodze, czyli Via delle Bocchette. Początkowo nazwa odnosiła się do trzech najbardziej spektakularnych odcinków, umożliwiających trawersowanie centralnej części masywu, czyli Bocchette Alte T25 i Bocchette Centrali T28 oraz Sentiero Ideale T53 – trasy na południe od najwyższego szczytu Brenty, czyli Cima Tosa (3173 m). Stosunkowo późno, bo dopiero w czasach boomu turystycznego lat siedemdziesiątych, uzupełniono Via delle Bocchette o odcinek łączący górną stację wyciągu na Passo Groste z przełęczą i schroniskiem Tuckett, czyli Sentiero Alfredo Benini T21. Już zupełnie niedawno zmieniono przebieg ostatniego (patrząc od północy) etapu, czyli Sentiero Ideale T53, na fragmencie gdzie przebiegał przez lodowiec, ze względu na znaczne zmiany klimatyczne i związane z tym topnienie pokrywy lodowej. Na pełne przejście ferrat Via delle Bocchette należy przeznaczyć kilka dni, ale równie dobrze można smakować je pojedynczo, łącząc z ciekawymi podejściami na grań w samodzielne, jednodniowe wycieczki górskie. Sercem trasy są dwa odcinki. Pierwszy łączy przełęcz Bocca del Tuckett z przełęczą Bocca dei Armi i schroniskiem Alimonta T3 i zwany jest Via Bocchette Alte T25. To z rozmachem wytyczona trasa, dotykająca granicy 3000 m, wymagająca, ale dająca niezwykłą satysfakcję, zwłaszcza przy dobrej pogodzie, bo urozmaicenie widoków bliskich i dalszych planów nie ma sobie równych. Drugi odcinek to Bocchette Centrali T28 – z samej nazwy centrum ferratowe Brenty, łączący schroniska Alimonta T3 i Pedrotti T10. Droga jest technicznie łatwa, dostępna, poprowadzona długimi, niesamowicie powietrznymi półkami i oferująca bliskość Campanile Basso – iglicy, która może być symbolem tych gór. To również ferrata, która uznawana jest dosyć powszechnie za najpiękniejszą górską trasę turystyczną świata. Czy to prawda, przekonajcie się sami. Wszak piękno jest odczuciem subiektywnym. W każdym razie Bocchette Centrali jest jazdą obowiązkową Brenty. Na południu Via Bocchette kończy się Sentiero Brentari T51 i jej przedłużeniem, czyli Sentiero Ideale T53. Dla mnie Brentari w połączeniu z Ideale jest najciekawszą i najbardziej urozmaiconą ferratą Brenty. Choć typowej wędrówki po półkach jest tu mało, to przejście do kotła i lodowca Ambiez ze schroniska Pedrotti oferuje wysokogórską przygodę, jakiej długo nie zapomnimy. Krótszy wariant tej ferraty, czyli zejście z lodowca Ambiez do schroniska Agostini przez Sentiero Brentari T51, pozwala zobaczyć co najciekawsze na tej trasie i daje szansę ominąć ewentualne trudności lodowe na Vedretta Camosci. Logicznym przedłużeniem tych klasycznych odcinków Via Bocchette jest Sentiero Alfredo Benini T21. To łatwa ferrata, która łączy skomunikowaną kolejką przełęcz Passo Groste D18 z przełęczą i schroniskiem Tuckett. I wreszcie dla wytrawnych górołazów istnieje możliwość kontynuacji wędrówki wzdłuż grani Brenty na północ. Jest nią Sentiero Costanzi T121 – fantastyczna górska przygoda poza wydeptanymi i znanymi z pocztówek trasami.

Wiele tras nadaje się do wędrówek z dziećmi – w drodze na halę Malga Ben

Brenta, poza okolicą Madonny di Campiglio, ma bardzo mało wyciągów. W większości obsługują one ruch turystyczny na halach Presanelli, a nie Brenty. Istotnym wyjątkiem jest długa kolejka gondolowa na przełęcz Passo Groste. Łatwość dostępu i bliskość atrakcyjnych celów, takich jak proste ferraty i schronisko Tuckett powodują, że okolice tej wysokogórskiej i rozległej przełęczy są obciążone ruchem turystycznym i mocno zniszczone, przede wszystkim intensywnym uprawianiem narciarstwa zjazdowego. Poza tym rejonem góry te wolne są od sztucznych ułatwień, nie licząc znajdujących się na obrzeżach i mających ograniczone zastosowanie turystyczne wyciągów w Pinzolo i Molveno.

Brenta jest znana przede wszystkim ze śmiałych form skalnych – iglic, urwisk i przecinających je dróg – ferrat. Ale ma też zupełnie inne oblicze. Na przedpolu znajdują się piękne łąki i hale, z ciekawą roślinnością rosnącą na wapiennym podłożu. O ile jednak hale od strony doliny Campiglio zostały zniszczone turystyką, a w okolicy Monte Spinale i Passo Groste masowym uprawianiem narciarstwa zjazdowego, to po wschodniej stronie zachowały się prawdziwie idylliczne obszary. Do wyjątkowych miejsc należy zwłaszcza górne piętro doliny Flavona. Ta wielka, mająca charakter niecki dolina rozciąga się pomiędzy północnym odcinkiem grani głównej a częścią Brenty zwaną Campa. Jedyna droga podchodzi z dołu i dociera do jeziora Tovel. Powyżej niego góry są puste, a rozległa przestrzeń wolna od cywilizacji, poza prowadzonym na niewielką skalę pasterstwem.

W Alpach zwyczaj nazywania szczytów czy przełęczy nazwiskami ludzi nawet bardzo zasłużonych dla gór, jest rzadki. Tym bardziej zwraca uwagę, że jedna z głównych przełęczy Brenty nosi nazwisko Tuckett, tak samo, jak niżej położone najbardziej popularne schronisko. Nie jest to przypadek, bowiem dla świata Brentę odkryli w XIX wieku Brytyjczycy z Alpine Club, w czasie tak zwanej złotej ery alpinizmu. To właśnie John Ball i Francis Fox Tuckett spowodowali, że zaczęto pisać o Brencie, a Madonna di Campiglio stała się modnym górskim kurortem. Właściwie pierwszy był John Ball, który odkrył przejście przez Bocca di Brenta, ale uwiecznił się Francis Tuckett, który w roku 1871, wraz z innym znanym alpinistą Douglasem Freshfieldem i przewodnikiem Devoussou zdobył Cima Brenta (3151 m). W owym czasie uznawany był on za najwyższy szczyt Brenty, podczas gdy tak naprawdę najwyższym szczytem jest leżący dalej na południe Cima Tosa (3173 m). Tuckett również znalazł przejście przez główną grań Brenty, czyli nazwaną jego imieniem przełęcz Tuckett. Do dzisiaj Brenta cieszy się wyjątkową popularnością wśród turystów z Wielkiej Brytanii, dla których te góry są synonimem dzikości i prawdziwej przygody.

Podejście na przełęcz Due Denti

Ponieważ schroniska wysokogórskie są coraz częściej używane przez naszych turystów, podaję kilka uwag, które pozwolą lepiej przygotować się do wyjazdu oraz w pełni wykorzystać ich możliwości. Na terenie Brenty mamy do czynienia z dwoma rodzajami schronisk. Większość z nich należy do CAI-SAT, ale kilka ważnych jest w rękach prywatnych. SAT to lokalna odmiana CAI, mająca związek z autonomią regionu. Schroniska są prowadzone przez dzierżawców, którymi są często znane lokalne rody przewodnickie. W ostatnich latach nastąpił znaczny postęp w standardzie. Wiele schronisk zostało stosunkowo niedawno odnowionych (Alimonta, Agostini, Al Cacciatore, XII Apostoli) i przebywanie w nich stanowi dużą przyjemność, szczególnie że czujemy się mile widzianymi gośćmi. Stan schronisk i poziom obsługi w stosunku do ceny musi budzić szacunek, kiedy uświadomimy sobie, że cały ruch turystyczny odbywa się pomiędzy 20 czerwca a 20 września, z czego prawdziwego natłoku turystów możemy spodziewać się jedynie pomiędzy połową lipca a 25 sierpnia. Poza latem schroniska są (w zasadzie) zamknięte! Jest to duży kontrast w stosunku do polskich schronisk, zwłaszcza w Tatrach, gdzie liczba turystów i długość sezonu zupełnie nie przekłada się na jakość obsługi i standard. Pobyt w Brencie z wykorzystaniem schronisk to gwarancja doskonałego urlopu. Jeżeli planujemy pobyt w czasie głównego sezonu (15 lipca – 25 sierpnia) zdecydowanie zalecam rezerwację miejsca. Nic nie kosztuje i warto ją zawsze zrobić. Zwykle oprócz włoskiego przynajmniej część obsługi mówi po angielsku albo niemiecku. W górach możemy spotkać również schroniska lub pensjonaty prywatne. Są one zazwyczaj położone niżej (z wyjątkiem Rif. Alimonta), ale wiele z nich oferuje niezły standard za zwykle mniejsze pieniądze.

Kontrast skały i lodu – Cima Brenta

Zarówno w schroniskach zrzeszonych jak i prywatnych obowiązują podobne reguły. Możemy kupić nocleg lub wariant noclegu z wyżywieniem. Na nocleg przysługuje zniżka (50%) członkom klubów alpejskich (nie tylko włoskich). Zniżka ta jest związana z wzajemnością, tj. podobne reguły obowiązują w innych krajach. Jest wielkim niedopatrzeniem, że PTTK dysponujące siecią schronisk nie spróbowało przyłączyć się do tego wspaniałego systemu wzajemnej wymiany. Zniżki na jedzenie nie obowiązują. Możemy wykupić wariant ze śniadaniem i obiadokolacją (najbardziej opłacalny, jeżeli zamierzamy mało nosić i generalnie kupować jedzenie) lub dokupić samo śniadanie czy kolację z listy. Śniadania mają charakter symboliczny natomiast obiadokolacja jest obfita i składa się z trzech posiłków: pierwsze danie to zupa albo danie z makaronem, na drugie zwykle jest mięso lub ser, ale już bez dodatków. Do tego dochodzi deser. Za napoje płacimy. Wino (bardzo proste) jest w cenie piwa lub tańsze. Zamówienia zbierane są wcześniej. Obowiązuje bezwzględna cisza nocna. W schroniskach (o ile nie wybierzemy wariantu z dodatkowo płatną pościelą) musimy mieć własny wkład do spania (inlet) lub śpiwór. Jeżeli go nie mamy, to należy zakupić na miejscu inlet, który ma charakter jednorazowy.

Pomimo ogromnej popularności tego rejonu jako ośrodka narciarskiego, nawet najwięksi zwolennicy szusowania po śniegu muszą przyznać, że trasy wyznaczono tu niejako na siłę. Jazda nie odbywa się w wyższych partiach Brenty, ale na halach przed główną granią i na stosunkowo niewielkiej wysokości. Po prostu strome ściany i wąskie doliny nie nadają się, na całe szczęście, do uprawiania narciarstwa zjazdowego. Dlatego zniszczenia spowodowane ruchem narciarskim są ograniczone do Monte Spinale i okolic Passo Groste, gdzie rzeczywiście drastycznie oskórowana gleba pokazuje, jak mogłyby wyglądać całe góry. Pewnym nadużyciem jest też sprzedawanie skipasów w nazwie mających „Dolomiti”, kiedy znaczna część tras leży w okolicach Marilevy i gór ją otaczających, czyli po prostu w grupie Presanelli. Ale Dolomity w nazwie doskonale się sprzedają.

Najlepsza pora roku na wyjazd w Dolomity Brenty

Tak jak w innych górach północnych Włoch najlepszą porą jest późne lato. Jednakże w przypadku Brenty nie jest to aż tak oczywiste. Występują tu niewielkie lodowce, które najłatwiej przechodzić w czasie, kiedy pokrywa śniegowa jest najmniejsza i odsłaniają się wolne od lodu i śniegu skały, albo kiedy śniegu jest na tyle dużo, że nie trzeba chodzić po lodzie, co jest niebezpieczne. O ile w pierwszych latach XXI wieku śniegu było bardzo mało i optymalne warunki panowały w sierpniu, to ostatnio nawet późnym latem było go na tyle dużo, że trudniejsze warunki występowały właśnie pod koniec sezonu, kiedy można było napotkać zalodzone powierzchnie, a skały jeszcze nie były odkryte. Pogoda jest typowa dla gór wysokich. Należy się liczyć z jej gwałtownymi zmianami i burzami. Często występuje mgła, zwłaszcza w drugiej połowie dnia, dlatego najlepiej jest wychodzić w góry jak najwcześniej rano. Należy śledzić pogodę. We wszystkich schroniskach dostępne są prognozy, warto również spytać o ocenę gospodarzy, którzy zwykle są również przewodnikami górskimi. W czerwcu i na początku lipca należy liczyć się z tym, że śniegi będą zalegać na trasach również poza lodowcami (ostatnio było tak nawet w sierpniu).

Podejście na przełęcz Bocca dei Armi

Główny sezon turystyczny trwa od połowy lipca do 25 sierpnia, przy czym największy tłok panuje w górach na początku sierpnia, zwłaszcza w okolicy połowy miesiąca. Od 25 sierpnia sezon w zasadzie się kończy. W lipcu jest luźniej, głównie w wysokich partiach i w schroniskach. Kilka razy w lipcu napotkałem na zaskakująco dobre okresy pogody. Wyż afrykański przynosił wielodniowe, stabilne warunki z błękitnym niebem i powietrzem tak suchym, że nie występowała skłonność do burz. Jedyną uciążliwością były wysokie temperatury. Ostatnie lata pokazują jednak, że trudno o reguły. Optymistyczne jest to, że o ile zmienność pogody jest duża, to długotrwałe, wielodniowe załamania pogody są niezwykle rzadkie i po krótkim czasie możemy dalej ruszać na trasę.

Układ przewodnika

Układ części opisowej przewodnika jest identyczny jak w tomach poprzednich. Trzymam się sprawdzonej recepty, która opisuje poszczególne węzły szlaków, jakimi są schroniska i punkty wypadowe oraz poszczególne etapy je łączące. Pozwala to każdemu ułożyć sobie pobyt w górach i dopasować go do czasu, możliwości, zainteresowań i pogody. Każda z tras i każdy obiekt (schronisko, kapsuła biwakowa, chatka) ma swój numer (poprzedzony literą T), do którego odwołuję się w opisie i w indeksie. Numery tras występują również na zamieszczonych schematach szlaków, które służą wyłącznie ogólnej orientacji, co do wzajemnego położenia poszczególnych tras. Nie nadają się do poruszania z nimi w terenie, bowiem zostały uproszczone, a proporcje zmieniono tak, aby odległy punkt wyjścia zmieścił się na schemacie. Dobra topograficzna mapa jest więc niezbędna. Numeracja tras i punktów wyjścia nie jest ciągła. Zostawiłem wolne numery na ewentualne uzupełnienia i zmiany w terenie.

Postulowane oznaczenie tras zgodnie z numeracją szlaków w terenie nie jest ani wykonalne, ani sensowne. Szlaki w terenie zwykle nie opisują trasy, ale jedynie jej krótki wycinek. I tak nawet krótkie i proste wycieczki jak podejście do schroniska Alimonta z Madonny di Campiglio, czy obejście wokół doliny Val delle Seghe miałyby kilka numerów. Który wybrać? I co jeżeli numeracja się powtarza, gdyż jakiś szlak znakowany jest fragmentem kilku tras? Nie wspomnę o kolejności, bowiem ta jest świadomie wybrana w przewodniku, a tego porządku nie ma w terenie. Zresztą numeracja tras zgodnie z logiką przewodnika to nie jest mój wynalazek. Wszystkie renomowane przewodniki górskie (Rother, Bruckmann czy Nyka w Tatrach itd.) posługują się tego typu systemem, jest on bowiem jednoznaczny i pozwala kreować autorowi narrację. Co do używania numerów tras z części opisowej przewodnika, to konsekwentnie przenoszę je na schematy. Bardziej atrakcyjne byłoby zamieszczanie wycinków map, ale oznacza to inną formę wydawniczą. Cechą dobrych przewodników, i to nie tylko górskich, nie jest dawanie szczegółowych opisów orientacyjnych (te zresztą w tak skomplikowanym terenie, jak Dolomity są czasami bez sensu). Cechą dobrych przewodników, którą zawsze najbardziej ceniłem, jest charakterystyka tras, pozwalająca wybierać to, co dla nas jest najciekawsze. Zwykle mamy zbyt mało czasu i dokonanie trafnego wyboru jest sprawą kluczową. Resztę załatwia dobra mapa topograficzna. To ona, a nie jakiekolwiek schematy ma zapewnić orientację.

Zauważyłem, że oczekiwania turystów idą w kierunku podawania gotowych propozycji tras na jedno- lub kilkudniowe wycieczki. Powodem jest niewątpliwie fakt, że mamy coraz mniej czasu, aby solidnie przygotować się do wyjazdu, a często sam pobyt skraca się do krótkiego wypadu w góry. Osobiście uważam, że jedną z największych przyjemności jest możliwość komponowania sobie wycieczek i układania ich tak, jak nam to odpowiada. Jednakże, aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom Czytelników oferuję również „gotowce” – propozycje tras złożone z poszczególnych elementów z uwzględnieniem czasu przejścia i atrakcyjności szlaków. W podanych gotowcach nie opisuję oczywiście ponownie trasy, ale odwołuję się do opisu w przewodniku. Taki sposób podania wiadomości jest uniwersalny – jeżeli mamy ochotę sami komponować sobie trasę, możemy to zrobić korzystając z elementów jak z klocków. Jeżeli nie mamy czasu na siedzenie nad mapą i zliczanie czasu przejścia oraz przewyższeń, możemy sięgnąć po sprawdzone propozycje tras, które na pewno zadowolą nawet wybrednych górołazów. Dodatkowymi elementami ułatwiającymi zaplanowanie drogi są profile wybranych tras.

Dla potrzeb logistyki podzieliłem Brentę na kilka obszarów różniących się charakterem, punktami wypadowymi oraz możliwościami uprawiania turystyki. Warto rzucić okiem na te opisy, bowiem w sposób skondensowany pozwalają zorientować się, co jest najciekawszego na danym terenie i czy trasy odpowiadają naszym oczekiwaniom.

Opis tras górskich poprzedziłem rozdziałem poświęconym komunikacji i punktom wypadowym w góry. Dobry wybór miejsca wyjścia to kwestia pierwszorzędna. Właściwe planowanie pozwala zobaczyć i przeżyć więcej. Często zamiast pozornie krótszego, ale bardzo żmudnego podejścia monotonnym piarżyskiem możemy wybrać wariant dłuższy, ale znacznie bardziej urozmaicony. Najciekawsze miejsca są często odległe od dolin i miejscowości i aby je zobaczyć, należy trasę starannie zaplanować. Ma to duże znaczenie w Brencie, gdzie dobrych punktów wypadowych nie ma wiele, a góry bronią się odległością i przewyższeniem.

W rozdziale dotyczącym komunikacji opisałem dostępne samochodem punkty wypadowe, również te znajdujące się wysoko na halach czy parkingi w dolinach. Każdy z nich opatrzony jest numerem poprzedzonym literą D. Odwołują się do nich opisy i schematy tras. Opisałem również miejscowości, z których wiele to atrakcje turystyczne same w sobie.

Należy uważnie przeczytać skalę trudności, która odwołuje się, tam gdzie jest to możliwe, do porównań z najbardziej popularnymi trasami turystycznymi w Tatrach Polskich. Szczególnie istotne jest zapoznanie się z wyższymi stopniami skali, które odnoszą się do przechodzenia ferrat, gdzie turysta napotka trudności znacznie przewyższające te, które mógł przeżywać na szlakach tatrzańskich. Oczywiste jest, że z ferratami należy zapoznawać się stopniując trudności. Wejście na ferratę, która przekracza nasze możliwości jest niebezpieczne i na pewno nie sprawi nam radości. Zastosowana skala nie ma nic wspólnego ze skalą wspinaczkową UIAA, dlatego nie używam oznaczeń liczbowych, lecz wyłącznie skali przymiotnikowej (opisowej). Czas przejścia zakłada niewielkie obciążenie bagażem.

Przewyższenie jest istotnym elementem planowania, czego chyba nie trzeba uświadamiać doświadczonym turystom. Warto jednak przypomnieć, że jeżeli trasa trwająca np. 5h przebiega bez konieczności pokonywania większych przewyższeń, to jest ona znacznie mniej męcząca niż trasa o tym samym czasie trwania, ale podczas której musimy pokonać np. 1000 m podejścia.

Poniżej podstawowych danych o trasie podana jest zwięzła charakterystyka trasy. Warto uważnie przeczytać ten blok tekstu, który mówi nam, czego możemy się spodziewać. Pozwala to uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek i wybrać takie trasy, które są dla nas interesujące. Czasami to opisy dosyć skrótowe, o ile droga jest prosta orientacyjnie i prowadzi np. cały czas dnem doliny, a otoczenie się nie zmienia. Inne trasy są opisane szerzej. Dotyczy to zwłaszcza tras skomplikowanych orientacyjnie lub wyjątkowo ciekawych, gdzie co chwilę coś się dzieje. Rozbudowane są również charakterystyki ferrat.

Wyposażenie

Dolomity są górami łaskawymi dla turysty i nawet bez większych przygotowań czy specjalistycznego sprzętu można wiele dokonać. Najłatwiejsze trasy są dostępne dla każdego, prowadzą wygodnie założonymi ścieżkami i są dobrze oznakowane. Ze względu na rozległość gór oraz znaczne przewyższenia nie wolno lekceważyć nawet pozornie prostych tras. Wszystko tu trwa nieco dłużej, a cele znajdują się dalej i wyżej, niż byśmy się tego spodziewali. Należy starannie zaplanować dłuższe, bardziej wymagające kondycyjnie przejścia. Niezwykle istotne jest zaopatrzenie się w wodę. Ze względu na wapienny charakter gór brak jest jej, zwłaszcza w wyższych partiach. Na trasach dolinnych i na halach wystarczą zwykłe buty turystyczne. Jeżeli wybieramy się wyżej, a zwłaszcza zamierzamy przechodzić ferraty, należy zaopatrzyć się w buty o dobrej, przyczepnej podeszwie i na tyle sztywne, aby dobrze trzymały się niewielkich występów skalnych. Dobre buty przydadzą się również przy przekraczaniu pól śnieżnych i lodowców, kiedy trzeba wybijać stopnie.

Można wędrować w Brencie nie wchodząc na lodowce, ale kilka bardziej ambitnych tras wymaga ich przekraczania. Najprościej byłoby powiedzieć, że trzeba mieć pełne wyposażenie lodowcowe i umiejętność posługiwania się nim. Tak naprawdę jednak lodowce Brenty to w większości pola śnieżne o umiarkowanym nachyleniu. Szczeliny występują poza obszarami turystycznymi. Trasa jest zwykle wydeptana, a w bardziej uczęszczanych i istotnych miejscach oznakowana chorągiewkami (np. w kotle Ambiez). Zazwyczaj śnieg jest na tyle miękki, że można iść w samych butach. Bardzo przydatne są mini raki, które ważą niewiele, a dają pewien komfort, zwłaszcza podczas schodzenia. Oczywiście ideałem jest posiadanie i prawidłowe użycie pełnych raków i czekana. Ale tak chodzi niewielu turystów. Trzeba bowiem taszczyć ze sobą ciężki sprzęt, aby użyć go przez kilkanaście minut i to nie każdego dnia. Sytuacja jest inna, kiedy mamy do czynienia z oblodzeniem lodowca. Wtedy wchodzenie na niego jest niezwykle niebezpieczne i nawet pełne raki mogą nie pomóc, kiedy mamy do czynienia z żywym lodem. Przypominam o prawidłowym ubiorze na lodowiec – długie spodnie z wytrzymałego materiału i długi rękaw koszuli lub bluzy. Należy bezwzględnie przestrzegać reguły, że na lodowiec lub pole śnieżne wchodzimy, niezależnie od pogody (nawet, kiedy jest największy upał), w stroju w pełni ochraniającym nas od otarcia w przypadku nieoczekiwanego ślizgu po powierzchni lodu i śniegu. Jest ona bardzo szorstka i usiana często drobnym gruzem, który działa jak papier ścierny.

Jeżeli zamierzamy przejść ferraty, a mało które góry zachęcają do tego tak jak Brenta, to obowiązkowo należy zaopatrzyć się w sprzęt do autoasekuracji i kask. Piszę tak, ponieważ czytałem w polskiej prasie fachowej sprawozdania z wędrówek po ferratach, gdzie piszący informowali o przechodzeniu ferrat bez sprzętu do autoasekuracji. Nie jest to powód do żadnej chwały. Jest to nie tylko możliwe, ale i łatwe. Uzyskuje się przy tym większą prędkość przejścia. Ale nie o to chodzi, aby sprzęt miał nas ratować co chwila. Jest to ostatnie zabezpieczenie, które ma zadziałać być może tylko raz w życiu, ale ten właśnie istotny raz. Tego typu artykuły są ewidentnie szkodliwe, bowiem propagują głupotę zamiast rozwagi i odpowiedzialności.

Sprzęt do autoasekuracji osiągnął wysoki poziom bezpieczeństwa i komfortu użytkowania. Składa się z uprzęży, najlepiej kompletnej, choć jest silna tendencja, aby używać wyłącznie pasa biodrowego. Zwłaszcza, kiedy chodzimy z niezbyt dużym obciążeniem, jest to dobry wariant. Należy mieć jedynie świadomość, że cięższy plecak będzie miał tendencję do obracania nas. Do liny stalowej, która stanowi ubezpieczenie ferraty (patrz rozdział o ferratach) przypinamy się za pomocą lonży. Współczesne konstrukcje mają kształt litery Y. Wszystkie łączenia są szyte. Karabinki mają ergonomiczny kształt ułatwiający otwieranie jedną ręką, duży otwór pomagający wygodnie manewrować i zabezpieczenia przed przypadkowym otworzeniem. Konstrukcja typu Y, gdzie mamy do dyspozycji w pełni symetryczne liny, a hamowanie następuje na odcinku krótszym powoduje, że zawsze mamy do dyspozycji do przepięcia jeden karabinek. Jest cała gama modeli dostępnych na rynku. Należy wybrać odpowiadający nam. Istotne jest również dopasowanie długości lin. Za długie będą się nam plątać pod nogami, zwłaszcza przy wspinaczce; za krótkie będą utrudniać sięganie do dalej leżących punktów do wpięcia. Najlepiej udać się do specjalistycznego sklepu, gdzie sprzedawcy doradzą nam, jaki sprzęt dobrać. W Warszawie np. do Sklepu Podróżnika.

Bocchette Alte – zejście do schroniska Alimonta

Niezwykle istotnym elementem wyposażenia jest kask. Ze względu na duży ruch turystyczny oraz wiele drobnych odłamków, zagrożenie spadającymi kamieniami jest realne. Kask przydaje się również przy przechodzeniu pod okapami czy przy odpadnięciu i obsuwaniu się po zboczu. Ponieważ wszystkie znajdujące się w sprzedaży kaski spełniają normy, o wyborze powinna decydować wygoda, dopasowanie i jakość kasku. Zwróćmy uwagę na wentylację. Latem, przy wysiłku, wydziela się dużo ciepła.

Plecak powinien być lekki i wyposażony w stelaż wewnętrzny. Stelaż zewnętrzny jest niepraktyczny, bowiem będzie haczył w wąskich przejściach i półkach, których pełno na trasach Dolomitów. Ze względu na dosyć duże przewyższenia oraz techniczne trasy warto ograniczyć zabierany bagaż i zmniejszyć ciężar plecaka. Jeżeli planujemy pobyt w schroniskach niepotrzebny jest śpiwór, konieczne jest natomiast posiadanie wkładki do spania (inletu). Najlepiej sprawdzają się lekkie i cienkie bawełniane lub jedwabne. Dobrze jest się zaopatrzyć w nie przed wyjazdem, bowiem w schroniskach oferowane są jednorazowe, które rzeczywiście odpowiadają swojej nazwie.

Zwróćmy uwagę, że Brenta to obszar prawdziwie wysokogórski, sięgający powyżej 3000 metrów. Ubiór powinien to uwzględniać. Zadbajmy o wzięcie czapki i rękawic, dobrej kurtki, ale również nakrycia głowy ochraniającego przed słońcem. Przez wiele lat jeżdżenia w Brentę nie napotkałem długich okresów załamania pogody. Ze względu na położenie na południe od głównej grani Alp i dodatkowo w cieniu potężnych łańcuchów Ortlera i Cevedale obszar ten jest chroniony przed frontami atmosferycznymi, ale ze względu na intensywne nasłonecznienie i nagrzewanie mogą występować gwałtowne, choć krótkie i ograniczone terytorialnie burze.

Nie