Brewiarz miłości doświadczalnej - Jules Guyot - ebook + książka

Brewiarz miłości doświadczalnej ebook

Guyot Jules

0,0
19,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Człowieka od zwierzęcia odróżnia to, że pije, nie czując pragnienia, i uprawia miłość w każdym czasie. 27 kwietnia 1784 roku Beaumarchais wyjawił tę fizjologiczną prawdę osłupiałej publiczności w teatrze, chcąc jedynie błysnąć dowcipnym aforyzmem w swym olśniewającym Weselu Figara. Do dziś nic się nie zmieniło i nie zmieni się dopóty, dopóki świat będzie istniał.

„Podejmuje on wieczny temat, który dotyka samych trzewi ludzkości. Przedstawiony tak, jak go pojmuje doktor Jules Guyot, który z niezwykłą zręcznością pióra jasno ukazał doświadczalną stronę miło­ści, stanowi prawdziwy podręcznik małżeński".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 43

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Słowo wstępne na temat miłości doświadczalnej

 

 

Hańba temu, kto widzi w tym coś nieprzystojnego!

 

Tekst, który tu publikujemy, nosi historyczną datę. Został napisany 18 marca 1859 roku z okazji niedawnego ślubu księcia Napoleona z księżniczką Klotyldą Sabaudzką, córką Wiktora Emanuela, króla Piemontu – w przededniu wojny francusko-austriackiej.

Przez niemal dwadzieścia trzy lata, podobnie jak w przypadku kilku siedemnastowiecznych arcydzieł – na przykład Komedii akademickiej Saint-Évremonda, Charakterów La Bruyère’a, pierwszych rozdziałów Pamiętników księcia de Saint-Simon – które przemierzały literackie zaułki i których egzemplarze podawano sobie, jak to się wówczas mawiało, pod stołem – to dziełko pozostawało niewydane, stając się intelektualną własnością kręgu wybitnych ludzi, którzy przekazywali je sobie z rąk do rąk.

Pamiętamy o światłych umysłach, których uznanie ono zyskało i którzy, by tak rzec, byli rodzicami chrzestnymi jego dyskretnej sławy. Wiele z tych osób, jak Sainte-Beuve, pani Sand, Claude Bernard, Alexandre Bixio, Virginie Déjazet, major Coignet, kardynał Gousset, arcybiskup Reims, ksiądz Montera, najstarszy z kanoników Saint-Denis, ksiądz Hugon, dzielny więzienny kapelan i wykonawca testamentu Orsiniego, odeszło już z tego świata. Wśród żyjących pozostał książę Napoleon, światły i tolerancyjny przyjaciel doktora Jules’a Guyota, pan J. A. Barral, uczony agronom, pan Georges Masson, wprawny wydawca z Akademii Medycyny, oraz panowie Rohart i G. Foucher, wielcy przemysłowcy.

Już w roku 1866 doktor Jules Guyot powierzył nam ten manuskrypt – który od tej chwili stał się naszą własnością – zlecając nam jego publikację wtedy, gdy uznamy to za stosowne. Był przekonany, że lektura owych Uwag, jak skromnie zatytułował to przenikliwe Studium o małżeństwie podług ludzkiej fizjologii, wiele uczyniła dla zbudowania i utrzymania małżeńskiego szczęścia wśród osób wtajemniczonych.

W 1871 roku, niewiele tygodni przed śmiercią, która nastąpiła 31 marca 1872 roku, powtórzył nam swe życzenie. Dziesięć lat później możemy je spełnić.

Upływ czasu potwierdził znaczenie tego traktaciku. Podejmuje on wieczny temat, który dotyka samych trzewi ludzkości. Przedstawiony tak, jak go pojmuje doktor Jules Guyot, który z niezwykłą zręcznością pióra jasno ukazał doświadczalną stronę miłości, stanowi prawdziwy podręcznik małżeński. Jest to książka dotycząca związków legalnych. Rozwiązłość nie ma czego w niej szukać.

Miłość, siła naturalna, nie jest zjawiskiem ze świata baśni. Nie jest również chorobą duszy. A jeszcze mniej komedią, jak nazwał ją zdecydowanie zbyt dowcipnie pan Ch. de la Rounat w swej niezwykle czarującej książce. Jest to funkcja naturalna i społeczna.

 

Miłości, plago świata, szale obłąkania,

Ty, którą więź tak słaba z rozkoszą zespala,

Podczas gdy inne węzły łączą ciebie z bólem…

 

– napisał Alfred de Musset, jeden z trzech wielkich poetów naszych czasów (nie ma potrzeby dodawać, że dwóch pozostałych to Lamartine i Victor Hugo). Piewca Rolli, Namouny i Malibran jest w błędzie – należało unieśmiertelnić pogląd wręcz przeciwny:

 

Miłości, źródło świata, szale zakochania,

Ty, którą więź tak słodka z rozkoszą zespala,

Podczas gdy mocne węzły łączą ciebie z bólem…

 

Jest to potrzeba cielesna. Odpowiednio ukierunkowana, staje się ona czynnikiem ładu i postępu, a w małżeństwie znajduje warunki do naturalnego rozwoju. Słusznie Michelet w swej pięknej książce O miłości przywiązuje bardzo wielką wagę do jej nieuchronności i fizjologii.

Człowiekiem dzikim i cywilizowanym jednako kierują dwie silne potrzeby, którymi są głód (zachowanie jednostki przy życiu) i miłość (zachowanie gatunku).

Pierwsza zrodziła na przestrzeni wieków rolnictwo, sztukę udomawiania zwierząt, sztukę wytwarzania metali i wszelakie rzemiosła, bez których żadna cywilizacja nie mogłaby powstać.

Druga wydała na świat rodziny, a potem, poprzez ich łączenie się, społeczeństwa. Któż ośmieliłby się twierdzić – jak słusznie podnosi to pan Debierre na początku swych mądrych Badań nad ukonstytuowaniem się rodziny w świecie pierwotnym – że to wciąż nie głód i miłość, w szerokim rozumieniu, kierują ludzkością? Konieczność łączenia się, aby żyć, oraz więzy rodzinne, których początkiem jest miłość i wyobrażenia mityczne, były tedy zalążkiem podstawowych praw.

Człowieka od zwierzęcia odróżnia to, że pije, nie czując pragnienia, i uprawia miłość w każdym czasie. 27 kwietnia 1784 roku Beaumarchais wyjawił tę fizjologiczną prawdę osłupiałej publiczności w teatrze, chcąc jedynie błysnąć dowcipnym aforyzmem w swym olśniewającym Weselu Figara. Do dziś nic się nie zmieniło i nie zmieni się dopóty, dopóki świat będzie istniał. W badaniach fizycznych, psychicznych, społecznych i literackich posługujemy się jedynie metodą doświadczalną. Jest to prawdziwe narzędzie, które prowadzi nas do odkrycia prawdy – czy ktoś zajmuje się anatomią, czy filozofią, agronomią czy estetyką – czy jesteś chemikiem, czy poetą, astronomem czy pisarzem.

Wiele napisano, wiele dywagowano na temat miłości. Począwszy od Safony, Owidiusza, Plutarcha, Apulejusza, aż po nasze czasy, by wymienić takich autorów, jak Nicolas Venette, Abbé Prévost, Rousseau, Rivarol, Chamfort, Louvet de Couvret, Mirabeau, pani Cottin, nie zapominając o pannie de Scudéry i miłośnikach Krainy Czułości* oraz nie pomijając frywolnych powiastek La Fontaine’a i jego naśladowców, a kończąc na naszych wielkich dziewiętnastowiecznych autorach, takich jak Alfred de Musset, Alexandre Dumas syn, P.-J. Stahl, Émile Deschanel, Stendhal, Arsène Houssaye – jedynie Słownik filozoficzny Woltera, w haśle Miłość, książki Senancoura, Micheleta i niniejsze dzieło doktora Guyota mają wartość fizjologiczną. Celowo nie wspominamy tu kiepskiego żartu Balzaka, pomyłki genialnego pisarza. Obecnie możemy dodać jeszcze nazwiska Émile’a Zoli, braci Goncourtów i Henry’ego Escoffiera.

Obok tych pisarzy musimy pamiętać o kobietach, które pozostawiły miłosną korespondencję, takich jak markiza du Châtelet czy panna de Lepinasse, by wspomnieć tylko te najsławniejsze; okazały one wielką biegłość w sztuce rozprawiania o miłości z takimi mężczyznami, jak Wolter, d’Alembert, Turgot, Marmontel etc.

Współczesna cywilizacja