Bądź aniołem swojego życia - Ewa Foley - ebook + książka

Bądź aniołem swojego życia ebook

Ewa Foley

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 352

Data ważności licencji: 9/13/2029

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

…po zbo­czach góry pnie się wiele ście­żek, każda na szczyt…

Przy­goda tej książki

Naszym celem jest stać się wydrą­żoną trzciną dla uzdra­wia­ją­cej muzyki życia.

Ram Dass

Książka ta spły­nęła na mnie darem łaski jak uzdra­wia­jąca muzyka życia, gdy sie­dzia­łam przy kole garn­car­skim w Medyni Gło­gow­skiej pod Rze­szo­wem. Ten sub­telny pod­szept aniel­skiej inspi­ra­cji był abso­lut­nym obja­wie­niem! Natych­miast zaczę­łam pisać III tom Try­lo­gii Życia.

Już od dawna nosi­łam się z zamia­rem opu­bli­ko­wa­nia w for­mie pisa­nej mojej opo­wie­ści o ziem­skich anio­łach. Uło­ży­łam ją dla uczest­ni­ków tre­ningu roz­woju oso­bi­stego w Sil­nej Nowej w poło­wie lat 90. jako „bajkę na dobra­noc”, meta­forę wspie­ra­jącą pro­ces trans­for­ma­cji. Słu­cha­cze przy­jęli tę opo­wieść z rado­ścią i entu­zja­zmem. Spodo­bała się tak bar­dzo, że w pew­nym sen­sie stała się legendą moich zajęć; uczest­nicy kolej­nych tre­nin­gów po pro­stu doma­gali się tej aniel­skiej przy­po­wie­ści. Mówili, że jest bal­sa­mem dla ich spra­gnio­nych dusz. Zatem przez lata chęt­nie ją opo­wia­da­łam, z przy­jem­no­ścią słu­cha­jąc żywio­ło­wych wybu­chów śmie­chu, które wywo­ły­wała. Mam nadzieję, że roz­bawi także cie­bie…

Od dawna też zamie­rza­łam spi­sać prak­tyki oczysz­cza­nia psy­cho­fi­zycz­nego, któ­rych uczę na wio­sen­nych pro­gra­mach holi­stycz­nego (czyli cało­ścio­wego) odtru­wa­nia orga­ni­zmu (zwa­nych detok­sy­ka­cją). W trak­cie tego pro­gramu przed­sta­wiam holi­styczną kon­cep­cję toż­sa­mo­ści czło­wieka, którą naj­le­piej odzwier­cie­dla hin­du­skie przy­sło­wie:

Czło­wiek jest jak dom o czte­rech poko­jach – jest pokój ciała, pokój umy­słu, pokój emo­cji i pokój ducha.

Przez dzie­sięć dni detok­sy­ka­cji cała grupa:

oczysz­cza ciało fizyczne

(ćwi­czymy jogę, cho­dzimy na dłu­gie spa­cery brze­giem morza, sto­su­jemy różne formy odnowy bio­lo­gicz­nej: masaże, pul­sing, reflek­so­te­ra­pię; przyj­mu­jemy spe­cjalne oczysz­cza­jące i lecz­ni­cze zioła, pijemy świeże soki owo­cowe i wodę glin­kową oraz regu­lar­nie płu­czemy jelito grube);

dosko­nali umysł

(medy­tu­jemy, roz­wi­jamy wyobraź­nię, prak­ty­ku­jąc wizu­ali­za­cję, uczymy się kon­troli umy­słu, czy­tamy lite­ra­turę na temat roz­woju, zdo­by­wamy nową wie­dzę, uczymy się pozy­tyw­nie myśleć i dzia­łać w zgo­dzie ze swoim mózgiem);

uczy się mądrze zarzą­dzać swo­imi emo­cjami

(teraz mod­nie nazywa się to inte­li­gen­cją emo­cjo­nalną), budu­jąc kom­pe­ten­cje oso­bi­ste (intra­per­so­nalne), czyli te, które deter­mi­nują sto­pień, w jakim radzimy sobie ze sobą (świa­do­mość emo­cjo­nalna, poprawna samo­ocena, wiara w sie­bie, samo­kon­trola, sumien­ność, akcep­ta­cja, moty­wa­cja, pro­ak­tyw­ność, zaan­ga­żo­wa­nie), oraz kom­pe­ten­cje spo­łeczne (inter­per­so­nalne), czyli te, które deter­mi­nują sto­pień, w jakim radzimy sobie we współ­ży­ciu z innymi (empa­tia, poro­zu­mie­nie, inspi­ro­wa­nie, dosko­na­le­nie i uży­tecz­ność dla innych, kata­li­zo­wa­nie zmian, two­rze­nie więzi, współ­praca, umie­jęt­no­ści zespo­łowe);

wzmac­nia ducha

(prze­by­wamy w ciszy, kon­tem­plu­jąc swoją rela­cję z Bogiem oraz wszech­świa­tem, a także rewi­du­jąc swój świa­to­po­gląd i war­to­ści, pra­cu­jemy z żywio­łami, modlimy się, prak­ty­ku­jemy sztukę świa­do­mego oddy­cha­nia, zmie­niamy ogra­ni­cza­jące prze­ko­na­nia i budu­jemy nowy sys­tem wie­rzeń).

Uczest­nicy detok­sy­ka­cji wyjeż­dżają krysz­ta­łowo czy­ści na wszyst­kich pozio­mach: fizycz­nym, psy­chicz­nym, emo­cjo­nal­nym i ducho­wym; są po tym pro­gra­mie mądrzejsi, silni, zado­wo­leni, napeł­nieni dobrą ener­gią, pełni wital­no­ści, rado­ści życia i entu­zja­zmu. Pod wpły­wem fali inspi­ra­cji obie­ca­łam uczest­nicz­kom i asy­stent­kom, że napi­szę wresz­cie taką holi­styczną książkę o prak­ty­kach oczysz­cza­nia. Dzię­kuję Wam, kochane moje, za inspi­ra­cję i wspar­cie w tym pro­jek­cie. Oka­zał się on być poważ­niej­szy, niż mi się wyda­wało. Książka ta rodziła się na swój uni­kalny spo­sób, w swoim wła­snym cza­sie i w asy­ście wielu mądrych i życz­li­wych „położ­nych”.

Dzię­kuję Ci, Moni­siu, za „piórko” i roz­mowę przy pie­ro­gach z jago­dami w przy­droż­nym barze, która nadała tej książce życie. Dzię­kuję, Aniu i Darku z Ravi, za inspi­ru­jące suge­stie, które wzbo­ga­ciły mój pier­wotny pomysł. Dzię­kuję, kochana moja sio­stro Zosiu, za odda­nie, cier­pli­wość, pra­co­wi­tość i prze­ję­cie wielu z moich obo­wiąz­ków zawo­do­wych i rodzin­nych, co pozwo­liło mi pisać. Dzię­kuję, moja droga przy­ja­ciółko Mał­go­siu, za wszyst­kie Twoje pyta­nia i wielką pomoc w porząd­ko­wa­niu brud­no­pi­sów i szki­ców. Dzię­kuję, Gra­żynko, Aniu i Kasiu, za prze­pi­sy­wa­nie tek­stów. Dzię­kuję Ci, Gla­dys, za kon­sul­ta­cję nume­ro­lo­giczną bar­dzo na cza­sie, która natchnęła mnie nadzieją, a książkę nowym duchem. Dzię­kuję, Elż­bieto, za gościnę w Pałacu Nie­zna­nice i przy­ja­ciel­ską opiekę w naj­trud­niej­szej fazie two­rze­nia. Wam, Mał­go­siu i Kasiu, kuchar­kom z Nie­zna­nic, dzię­kuję za pyszne dania, kar­miące moje ciało i dające mi siłę do dal­szej pracy. Dzię­kuję redak­tor­kom par excel­lence, Pani Ani Kotyni-Kosmynce za wygła­dze­nie i korektę pier­wot­nej wer­sji tej książki z ogrom­nym wyczu­ciem i kul­turą oraz Pani Domi­nice Kowal­skiej za udo­sko­na­le­nie wer­sji aktu­al­nej.

Dzię­kuję też Wam wszyst­kim, któ­rzy napi­sa­li­ście swoją aniel­ską opo­wieść. W pewien spe­cy­ficzny spo­sób książka ta wie­lo­krot­nie odra­dzała się po swo­jemu, jakby pisała się od nowa…

Ty też w każ­dej chwili możesz zacząć od nowa. Zawsze możesz zacząć robić porządki w „domu” swo­jej toż­sa­mo­ści.

ROBIĘ

Ciało

MYŚLĘ

Umysł

WIE­RZĘ

Duch

CZUJĘ

Emo­cje

Zatem przejdźmy się po tym domu. Psy­chika, czyli twój umysł, zarzą­dza zacho­wa­niami, dzia­ła­niami. Pew­nie wiesz, że potrze­bu­jesz impulsu ner­wo­wego, aby otwo­rzyć oczy, pod­nieść się lub usiąść, ruszyć nogą, zro­bić krok itd. Dobrze też wiesz, że to umysł, czyli psy­chika, zarzą­dza także pro­ce­sami wewnętrz­nymi, takimi jak utrzy­ma­nie tem­pe­ra­tury ciała, jego wil­got­no­ści, rośnię­cie wło­sów i paznokci, tra­wie­nie i wyda­la­nie. Do tego wszyst­kiego potrzebne są impulsy ner­wowe.

Rów­nież myśle­nie odbywa się w dro­dze wymiany impul­sów ner­wo­wych. Zbie­ra­nie infor­ma­cji, czyli per­cep­cja zewnętrzna, anga­żuje umysł. Potem musisz sku­pić uwagę, aby spo­strze­że­nie porów­nać, sko­ja­rzyć i zapa­mię­tać. Musisz też sku­pić uwagę, aby to, co spo­strze­gasz, nazwać. Nazy­wa­nie jest waż­nym eta­pem myśle­nia. Dopiero wtedy można nadać zna­cze­nie.

Uczu­cia też oczy­wi­ście są sprawą two­jej psy­chiki, czyli umy­słu. Funk­cjo­nują na pozio­mie fizjo­lo­gii jako stru­mie­nie hor­mo­nów i kolejne impulsy ner­wowe, ale dla nas czy­telne są przede wszyst­kim jako zja­wi­ska psy­chiczne, poczu­cie cie­pła, lek­ko­ści, rado­ści lub prze­ciw­nie – cię­żaru w klatce pier­sio­wej, skur­czu w żołądku, obez­wład­nia­ją­cego lęku.

Wresz­cie ducho­wość. Prze­by­wa­jąc w tym „pokoju”, masz kon­takt z tym, w co wie­rzysz, co jest dla cie­bie ważne, a co naj­waż­niej­sze. Tu twój umysł nadaje sens pew­nym ideom. Co jest naj­istot­niej­sze dla cie­bie? Jakim ideom nada­jesz naj­więk­sze zna­cze­nie emo­cjo­nalne?

To, w co wie­rzysz, zamie­niasz w czyn, myśląc o tym, przy­wią­zu­jesz się do tego emo­cjo­nal­nie, i twoja wiara się umac­nia. Tak działa samo­speł­nia­jąca się prze­po­wied­nia i tak ty sam pro­gra­mu­jesz swój los.

Tak zaj­rze­li­śmy do wszyst­kich czte­rech pokoi, któ­rymi włada twój umysł, czyli psy­chika. Wie­rzę, że świa­do­mie i odpo­wie­dzial­nie żyjący czło­wiek codzien­nie robi „obchód” po swo­jej toż­sa­mo­ści… Nie­mal od dwu­dzie­stu lat uczę, jak to robić, inspi­ruję do oczysz­cza­nia i porząd­ko­wa­nia swo­jego życia. Porządki te dają pod­wa­liny lep­szej przy­szło­ści dla następ­nych poko­leń i wcale nie muszą być oku­pione wiel­kim wysił­kiem i surową powagą. Jest to po pro­stu umie­jęt­ność – czyli coś, co się umie robić. A na zdo­by­cie nowej umie­jęt­no­ści życio­wej składa się kilka eta­pów.

Aby coś umieć, trzeba:

Zauwa­żyć, że nie umiesz.Bar­dzo chcieć się tego nauczyć.Uwie­rzyć, że to moż­liwe, że możesz tego doko­nać.Wie­dzieć, jak to robić (tu potrze­bu­jesz nauczy­ciela, który nie tylko umie to, co ty chcesz umieć, ale potrafi nauczyć, jak umieć…).A potem pozo­staje ćwi­czyć,ćwi­czyć,ćwi­czyć.

…wiara, jeśli nie byłaby połą­czona z uczyn­kami, mar­twa jest…

św. Jakub

Baw się tym pod­ręcz­ni­kiem! Roz­wój nie musi być trudny, żmudny i nudny. Może być wspa­niałą zabawą, która pod­nie­sie jakość two­jego życia i rela­cji.

Myślę, że powaga, czę­sto towa­rzy­sząca roz­wo­jowi oso­bi­stemu, jest przy­zwy­cza­je­niem zupeł­nie „prze­ter­mi­no­wa­nym”. Tro­chę tak jak wiele wyzna­wa­nych przez ludzi prze­ko­nań, które są już nie­ak­tu­alne i nale­ża­łoby im przy­bić pie­czątkę z datą waż­no­ści. Życie jest Boską kome­dią, zatem nie trak­tuj sie­bie zbyt poważ­nie. Możesz uczyć się żyć lepiej i god­niej, zacho­wu­jąc przy tym poczu­cie humoru i pogodę ducha. Możesz porząd­ko­wać swoje życie i doko­ny­wać dobrych zmian z łatwo­ścią i ele­gan­cją. Nie­któ­rzy ludzie zmie­niają się, kiedy widzą świa­tło, inni, kiedy czują gorąco. Nie cze­kaj, aż zrobi się gorąco! Możesz zdo­by­wać nową wie­dzę przez inspi­ra­cję i świa­tło w atmos­fe­rze rado­ści i wspar­cia.

Czy znasz pod­sta­wowe zasady życia obo­wią­zu­jące na naszej cudow­nej pla­ne­cie Zie­mia?

Prawo przy­czyny i skutku Prawo miło­ści i wyba­cze­nia Prawo wspól­nego roz­woju

Ucze­nie się jest naczel­nym sen­sem życia. Roz­wój ludzi jest wspólny. Jeżeli uda się coś osią­gnąć jed­nemu z nas – to tak, jak­by­śmy wszy­scy to osią­gnęli!

Wielki świa­towy nauczy­ciel Para­ma­hansa Yoga­nanda mawiał, że ci, któ­rzy podej­mują pracę nad sobą i swoją świa­do­mo­ścią, robią to nie tylko dla sie­bie, ale też dla sied­miu poko­leń wstecz i sied­miu poko­leń do przodu. Gdy po raz pierw­szy usły­sza­łam to zda­nie na szko­le­niu u Chri­stiny Tho­mas w jej Insty­tu­cie Świa­tła Wewnętrz­nego (Inner Light Insti­tute), byłam zdu­miona, a jed­no­cze­śnie głę­boko zmo­ty­wo­wana. Jeżeli moja praca wewnętrzna będzie słu­żyć moim dzie­ciom, wnu­kom, prawnu­kom, praprawnu­kom i jesz­cze ich dzie­ciom… to warto się do niej solid­nie przy­ło­żyć.

Wło­żony przeze mnie wysi­łek ewi­dent­nie posłu­żył mojemu synowi Macie­jowi, który z suk­ce­sem skoń­czył stu­dia, dostał dobrą pracę i z wza­jem­no­ścią się zako­chał. Scott Peck w swo­jej pięk­nej książce Drogą mniej uczęsz­czaną pisze, że „miłość to dzia­ła­nie na rzecz peł­nego roz­wi­nię­cia poten­cjału dru­giego czło­wieka”.

Życie jest jak pudełko cze­ko­la­dek – ni­gdy nie wiesz, co ci się trafi.

For­rest Gump

Otwie­raj tę książkę jak pudełko cze­ko­la­dek, na dowol­nej stro­nie. Prze­czy­taj i przyj­mij to, co przy­jąć w tym momen­cie możesz; odrzuć to, czego przy­jąć nie możesz. Ale przede wszyst­kim stop­niowo wpro­wa­dzaj moje suge­stie do swo­jego codzien­nego życia – ćwicz nowe zacho­wa­nia, nowy spo­sób mówie­nia, tre­nuj nowe nawyki postawy ciała, eks­pe­ry­men­tuj z lep­szym odży­wia­niem. Zre­zy­gnuj z marze­nia, aby „oni” się zmie­nili, nato­miast doceń swoją zdol­ność do zmiany samej sie­bie. Zmiana jest moż­liwa, jesteś w sta­nie się zmie­nić, zasłu­gu­jesz na dobre zmiany…

Tak łatwo jest nawra­cać innych, tak trudno jest nawró­cić samą sie­bie.

Dro­dzy Czy­tel­nicy i dro­gie Czy­tel­niczki! W tej książce posta­no­wi­łam zwró­cić się bez­po­śred­nio do kobiet. Zro­bi­łam to świa­do­mie i z roz­my­słem. W lite­ra­tu­rze na temat roz­woju jest utarty zwy­czaj for­mu­ło­wa­nia zwro­tów tak, jakby ludz­kość skła­dała się wyłącz­nie z męż­czyzn. A prze­cież ogól­nie wia­domo, że więk­szość czy­ta­ją­cych tego typu tek­sty to kobiety. To one bar­dziej inte­re­sują się psy­cho­lo­gią, samo­do­sko­na­le­niem się, wyko­rzy­sty­wa­niem siły wła­snej psy­chiki, roz­wi­ja­niem swo­jego twór­czego poten­cjału. Męż­czyzn zain­te­re­so­wa­nych tym tema­tem jest znacz­nie mniej, co wyraź­nie widać na moich prak­tycz­nych zaję­ciach warsz­ta­to­wych. Pano­wie, podejdź­cie do mojej decy­zji ze zro­zu­mie­niem – w końcu cho­dzi o treść, a nie o gra­ma­tyczną formę. Chcia­ła­bym wie­rzyć, że treść tej książki doty­czy nas wszyst­kich, bez względu na prze­ko­na­nia, naro­do­wość, reli­gię, płeć czy wiek.

Nosisz Boską iskrę w cen­trum swo­jego jeste­stwa. Wszy­scy jeste­śmy obda­rzeni łaską świa­tła i mądro­ści…

Nama­ste!

(W san­skry­cie: Świę­tuję to miej­sce w Tobie, w któ­rym wszy­scy jeste­śmy jed­no­ścią!)

Ewa Foley www.ewa­fo­ley.com.pl

PS. Miłość i radość są wszę­dzie obecne. Nie mogą przyjść do cie­bie z wizytą, jeśli cie­bie tam nie ma. Wykaż się obec­no­ścią w szkole życia. Powiedz teraz gło­śno i wyraź­nie: JESTEM OBECNA. JESTEM OBECNY. Nie ma innego czasu, jest tylko TERAZ, nie ma innego miej­sca, jest tylko TU, nie ma innego życia, jest tylko TO. Nie­chaj twoje życie sta­nie się cudem!

Prolog

Przy­goda ziem­skich anio­łów

Opo­wieść tę, mówiącą o tym, kim i dla­czego tu jeste­śmy, napi­sa­łam wiele lat temu jako „bajkę na dobra­noc” dla doro­słych uczest­ni­ków mojego tygo­dnio­wego Tre­ningu Wewnętrz­nego Dziecka w Cen­trum Rebir­thingu w Sil­nej Nowej. Możesz jej słu­chać w celu pod­nie­sie­nia swo­jej wibra­cji, gdy ogar­nia cię zmę­cze­nie czy znie­chę­ce­nie; możesz też jej słu­chać z nagra­nej przeze mnie płyty CD w celu przy­po­mnie­nia sobie, kim naprawdę jesteś, albo dla relaksu. W każ­dym z nas jest magiczne dziecko, które po pro­stu uwiel­bia takie opo­wie­ści.

Wie­rzę, że każdy z nas ma kon­kretną misję do speł­nie­nia tu, na Ziemi. Ty też posia­dasz jedyny w swoim rodzaju dar, któ­rego nie ma nikt inny poza tobą. Jesteś dosko­na­ło­ścią i tkwi w tobie wszystko, czego potrze­bu­jesz do wyra­że­nia tej dosko­na­ło­ści.

Dawno, dawno temu (zanim jesz­cze ist­niał czas) było sobie kró­le­stwo zwane Bło­go­sta­nem. Jedy­nie to kró­le­stwo wtedy ist­niało, a było tak ogromne, że wszystko sta­no­wiło jego część. W kra­inie tej kró­lo­wały radość, pokój i miłość, a ponie­waż jej istotą była dosko­na­łość,

NIE BYŁO TAM ŻAD­NYCH PRO­BLE­MÓW.

Bło­go­stan był cudow­nym kró­le­stwem, wibru­ją­cym pięk­nem i róż­no­rod­no­ścią, wszel­kimi odcie­niami każ­dego koloru, pul­su­ją­cym wyszu­ka­nymi for­mami i kształ­tami. Wszystko zaś opró­szone było migo­czą­cym świa­tłem dro­bi­nek dia­mentu.

Wszę­dzie był ruch

– wolny i posu­wi­sty,

szybki i wibru­jący,

ryt­miczny i pul­su­jący.

Całe kró­le­stwo żyło w kosmicz­nej sym­fo­nii dosko­na­ło­ści. Aniel­skie dźwięki dzie­cię­cych chó­rów wypeł­niały powie­trze rado­snym unie­sie­niem. Wszę­dzie roz­brzmie­wała naj­słod­sza muzyka.

Życie w Bło­go­sta­nie było w grun­cie rze­czy jed­nym cią­głym pasmem rado­snego unie­sie­nia. Ale… nie­któ­rym zaczy­nało się to nudzić. Spo­wsze­dniały im pokój, har­mo­nia, radość, miłość i dosta­tek. Dla żąd­nych przy­gody Anio­łów − jak je będziemy nazy­wać − wszystko to stało się okle­pane i nudne. One zaś lubiły ryzyko i nowe doświad­cze­nia, jed­nym sło­wem:

NIE­ZNANE.

Posta­no­wiły więc wspo­mnieć o tym swo­jemu Stwórcy, który był jed­no­cze­śnie kró­lem i wspa­nia­łym Ojcem. Miał On nie­ogra­ni­czoną moc i kochał Anioły Bło­go­stanu miło­ścią tak wielką, że speł­niał wszyst­kie ich życze­nia.

– Przy­goda? − spy­tał. – Coś nowego? Ależ oczy­wi­ście, daj­cie mi tylko chwilę na zasta­no­wie­nie. – Nie myślał długo, bo prze­cież Stwórca nie potrze­buje dużo czasu, aby wymy­ślić coś nowego. Nie­ba­wem wezwał Anioły na wielką naradę. Och! jakże wszy­scy byli pod­eks­cy­to­wani!!! Wstrzy­mali oddech i w abso­lut­nej ciszy cze­kali na Słowo Stwórcy.

BO OTO WSZECH­ŚWIAT MA BYĆ WZBO­GA­CONY O NOWE DOŚWIAD­CZE­NIE!!!

Będzie to coś zupeł­nie nowego, coś, czego nikt ni­gdy do tej pory nie doświad­czył. To nowe Stwórca nazwał

MATE­RIĄ.

Żądne przy­gody Anioły miały żyć w tej mate­rii. Ale to nie wszystko – same będą mogły two­rzyć z tej mate­rii różne rze­czy: będą mogły się nią bawić i cie­szyć się rze­czami, które z niej powstaną.

– O rety!!! Jaki wspa­niały pomysł!!! – zakrzyk­nęły, gdyż wiele czasu upły­nęło już, odkąd cokol­wiek nowego poja­wiło się we Wszech­świe­cie.

Do tej pory Anioły ist­niały tylko w postaci myśli i uczuć. Doda­nie wymiaru mate­rii było więc pory­wa­jącą per­spek­tywą. Anioły prze­czu­wały, że oto otwie­rają się przed nimi nie­ogra­ni­czone moż­li­wo­ści. Natu­ral­nie zatem wszy­scy miesz­kańcy Bło­go­stanu zapra­gnęli wziąć taki czy inny udział w przy­go­dzie.

Anioły i Stwórca natych­miast przy­stą­pili do pracy. Pierw­szym ich zada­niem było stwo­rze­nie lokum, w któ­rym Anioły mogłyby zamiesz­kać. Oczy­wi­ście miał to być naj­lep­szy, naj­do­sko­nal­szy, naj­pięk­niej­szy twór, który będzie spra­wo­wał się bez zarzutu. Nazwano go CIA­ŁEM.

W samym środku każ­dego ciała Stwórca umie­ścił część Sie­bie Samego i nazwał tę część DUSZĄ. Dusza miała za zada­nie doświad­czać uczuć. Następ­nie Stwórca wypeł­nił każdą duszę swą bez­gra­niczną i bez­wa­run­kową miło­ścią.

– Dzięki tej miło­ści zawsze będzie­cie czuli się bez­piecz­nie – powie­dział im. – Miłość ta pocho­dzi z nie­ogra­ni­czo­nego źró­dła, więc bierz­cie ją sobie, ile tylko chce­cie. Im wię­cej będzie­cie jej roz­da­wali, tym szyb­ciej ja będę ją w was uzu­peł­niał. Miłość ta będzie pro­wa­dziła was krok po kroku w waszej przy­go­dzie. Zawsze znaj­dzie­cie mnie tutaj, w samym środku waszego jeste­stwa – wyja­śniał dalej. – To jest wasz dom z dala od domu.

– Och, nasz Ojciec tak bar­dzo nas kocha − wzdy­chały Anioły. − Jest bez­gra­nicz­nie szczo­dry i miłu­jący.

– A to – powie­dział Stwórca – jesz­cze jeden dar dla was. Oto część Mnie, która wszystko wie i nie ma żad­nych ogra­ni­czeń. Nie ma początku, końca ani gra­nic. Funk­cją jej jest myśl.

Nazwał tę część UMY­SŁEM.

Kiedy tylko połą­czy­cie jaką­kol­wiek myśl umy­słu z jakim­kol­wiek uczu­ciem duszy, będę świa­dom waszego pra­gnie­nia i speł­nię je…

MUSI­CIE TYLKO PAMIĘ­TAĆ, ABY TAK WŁA­ŚNIE POSTĘ­PO­WAĆ.

Wszyst­kich prze­peł­niała wdzięcz­ność dla Stwórcy za Jego dary: za umysł, za duszę i za Jego obiet­nicę speł­nie­nia każ­dego życze­nia przez Jego nie­ogra­ni­czoną moc i miłość.

– I jesz­cze jedno − powie­dział z tro­ską. − Może­cie myśleć wszystko, o czym tylko chce­cie, i czuć wszystko, co tylko chce­cie. To jest wasza przy­goda, w cza­sie któ­rej zda­rzy się, cokol­wiek sobie zaży­czy­cie.

Zasy­gna­li­zuję wam, że w toku wielu stu­leci, które potem nastą­piły, toczono nie­jedną dys­ku­sję, czy dobry był pomysł Stwórcy, by dać Anio­łom wol­ność robie­nia tego, czego tylko zapra­gną. Ale na razie powróćmy do dzieła stwo­rze­nia.

Oprócz duszy i umy­słu każde ciało zostało wypo­sa­żone w dwa dodat­kowe klej­noty, które potem nazwano „ukła­dami ener­ge­tycz­nymi”. Miały one za zada­nie wspo­ma­gać Anioły w czu­ciu i twór­czo­ści. Choć Anioły już w kra­inie Bło­go­stanu zebrały ogromne doświad­cze­nie w odczu­wa­niu, jed­nak odczu­wa­nie przez zagęsz­czoną mate­rię było sprawą zupeł­nie im nie­znaną. Jeden z tych klej­no­tów nazwany został „ukła­dem odbior­czym”. Miał ośrodki sły­sze­nia, widze­nia, smaku, dotyku i węchu, a także spe­cjalny dodat­kowy ośro­dek słu­żący pozna­wa­niu tego, czego nie można zoba­czyć, posma­ko­wać, pową­chać, dotknąć ani usły­szeć. Ten skom­pli­ko­wany sys­tem odbior­czy miał zapew­nić żąd­nym przy­gody Anio­łom pełne dozna­nie nowego świata.

Dru­gim klej­no­tem był „układ nadaw­czy”. Skła­dał się z sied­miu róż­nych ośrod­ków, wypo­sa­żo­nych w uczu­cia‚ sygnały, które mogły być wysy­łane w prze­strzeń. I tak był ośro­dek, który wyra­żał pasję życia, inny, który wyra­żał twór­czość, inny wolę, jesz­cze inny bez­wa­run­kową miłość, kolejny eks­pre­sję, jesz­cze inny nie­ogra­ni­czoną myśl, a ostatni – czy­ste jeste­stwo, czyli miej­sce, z któ­rego Anioły pocho­dziły.

Każdy Anioł miał pełną kon­trolę nad tymi klej­no­tami. Mógł dowol­nie zmie­niać poziom wibra­cji ener­ge­tycz­nych ukła­dów i nastroić je tak, jakby to były instru­menty muzyczne. Anioły mogły także dostra­jać się do sie­bie nawza­jem, by wspól­nie grać nie­biań­skie sym­fo­nie.

Każdy ośro­dek pro­mie­nio­wał swoim wła­snym kolo­rem, a barwy te – o dziwo! – odpo­wia­dały kolo­rom tęczy. To szcze­gól­nie spodo­bało się Anio­łom.

Tak oto ciało było gotowe. Cóż to za wspa­niała kre­acja! Oto wielki umysł i wielka dusza Stwórcy, oto­czone dosko­nałą formą ciała − gotowe do wiel­kiej przy­gody w świe­cie uczuć i mate­rii… Cze­goś takiego nikt ni­gdy przed­tem nie widział. Przed­sta­wie­nie naj­lep­szej klasy! Każdy Anioł był zado­wo­lony i dumny ze stwo­rzo­nego przez sie­bie samego wehi­kułu przy­gody, czyli swego ciała. Następ­nym kro­kiem było stwo­rze­nie miej­sca, w któ­rym można by było prze­pro­wa­dzić ten nie­sły­chany eks­pe­ry­ment. Ha, tym zajął się sam Stwórca i jed­nym potęż­nym wyde­chem miło­ści wdmuch­nął w pusty ogrom prze­strzeni

MATE­RIĘ.

Powstało sporo róż­nych kawał­ków tej mate­rii, ale jeden z nich wyróż­niał się szcze­gól­nym pięk­nem. Na tle ogromu Wszech­świata pul­so­wał świe­tli­stą barwą nie­bie­skiego opalu. Stwórca nazwał go Zie­mią i poda­ro­wał Anio­łom, aby miały gdzie odbyć swoją przy­godę.

– Tak jak ja jestem waszym Ojcem, tak Zie­mia jest waszą Matką – oznaj­mił. – Znaj­dzie­cie na niej wszystko, czego tylko będzie­cie potrze­bo­wali do wspa­nia­łej zabawy. A jeżeli doj­dzie­cie do wnio­sku, że przy­da­łoby się coś jesz­cze, po pro­stu popro­ście, a będzie wam to dane.

I znowu Anioły prze­peł­niły się wdzięcz­no­ścią dla Stwórcy za Jego bez­gra­niczną szczo­drość.

Pozwól­cie teraz, że wyja­śnię to i owo o mate­rii. Otóż cały Wszech­świat – jak wie­cie – zbu­do­wany jest z miło­ści, a miłość jest tym samym, co świa­tło. Przez obni­że­nie czę­sto­tli­wo­ści świa­tła stwo­rzy się mate­rię, która jed­na­ko­woż na­dal jest świa­tłem, na­dal jest miło­ścią, tylko o bar­dzo niskiej wibra­cji. I odwrot­nie – jeżeli zwięk­szymy wibra­cyjną czę­sto­tli­wość mate­rii, ponow­nie sta­nie się ona czy­stym świa­tłem i miło­ścią.

Co było dalej? Hm, dal­szy ciąg tej histo­rii mogą ci opo­wie­dzieć tylko te Anioły, które pozo­stały w Bło­go­sta­nie. Wszyst­kie inne wygod­nie zapo­mniały, co się stało… A było to tak:

Anioły – aby stwo­rzyć mate­rię, w któ­rej miały miesz­kać – musiały dra­stycz­nie obni­żyć wła­sne wibra­cje. Wtedy zaś oka­zało się, że mate­ria jest tak gęsta, powolna i nie­wy­godna, tak bar­dzo różna od czy­stego świa­tła, do któ­rego były przy­zwy­cza­jone i w któ­rym do tej pory miesz­kały, że po pro­stu zachciało im się spać. Zasnęły. Wyglą­dały jak żywe. Poru­szały się jak żywe. I nie miały nawet poję­cia, że nie­mal cała ich osoba pogrą­żona jest w smacz­nym śnie.

Z kolei te Anioły, które pozo­stały w Bło­go­sta­nie, były nie­jako kosmicz­nymi kibi­cami tych wyda­rzeń. Ich udział pole­gał na tym, że nie­ustan­nie pro­mie­nio­wały wspar­cie dla Ziem­skich Anio­łów.

Reszta to już histo­ria ludz­ko­ści. Pew­nie dobrze ją zna­cie… Ziem­skie Anioły bar­dzo, bar­dzo, bar­dzo ciężko pra­co­wały nad stwo­rze­niem mate­rii, a potem bar­dzo, bar­dzo, bar­dzo się do niej przy­zwy­cza­iły – i wkrótce nie mogły już myśleć o niczym innym!

Ich wibra­cje pozo­stały wolne i leniwe, a one same były tak dalece skon­cen­tro­wane na mate­rii, że ani ich dusza, ani ich umysł nie mogły się roz­bu­dzić. Czyż Anioł bez duszy, a na doda­tek z umy­słem, który po więk­szej czę­ści nie działa, może być zachwy­ca­ją­cym wido­kiem? To coś jak pędzące auto, w któ­rym nie ma kie­rowcy – czy­ste ZAGRO­ŻE­NIE!

W tej sytu­acji żaden z Anio­łów nie tylko nie pamię­tał, dla­czego zna­lazł się na Ziemi, ale zapo­mniał też, że został wypo­sa­żony we wszystko, co potrzebne do speł­nie­nia wszel­kich pra­gnień. W taki oto spo­sób zaczął się oba­wiać wolno wibru­jący umysł, pozba­wiony prze­wod­nic­twa duszy. Wtrą­cony w nie­ustanny lęk, zaczął kon­cen­tro­wać się na chro­nie­niu ciała. A ciało zaczęło wyda­wać się mu jedy­nym domem. „Lepiej uwa­żaj na to! – prze­strze­gał krzy­kiem. – Bądź ostrożny! Nie wystar­czy dla cie­bie. Rób zapasy. Oszczę­dzaj! Uwa­żaj na to, co jesz! Lepiej nie kochaj tego Anioła, możesz zostać zra­niony lub odrzu­cony! Stwórz wię­cej mate­rii. Otocz się mate­rią. Wtedy będziesz się czuł bez­piecz­nie…”

„Tak. Tak. Tak. Coraz wię­cej rze­czy. Rze­czy. Rze­czy. To jest to!”

I tak dalej, i tak dalej…

A ciała… jako że były naj­bli­żej tego wystra­szo­nego umy­słu, zaczęły wie­rzyć jego ostrze­że­niom − szcze­gól­nie że żaden inny głos do nich nie docie­rał. Ten lęk prze­peł­niał je coraz bar­dziej, aż zostały cał­kiem wytrą­cone z rów­no­wagi i zaczęły szwan­ko­wać, a potem nawet psuć się zupeł­nie…

Smutno było patrzeć, jak dosko­nała i piękna kre­acja słab­nie i umiera. Prze­cież nie tak miało być, ale nikt już nie pamię­tał, o co naprawdę cho­dziło… Gdyby tylko dusze i umy­sły Ziem­skich Anio­łów mogły się obu­dzić, cały ten bała­gan i zamie­sza­nie by się skoń­czyły! Lecz one spały…

Tym­cza­sem Anioły z Bło­go­stanu nie­ustan­nie wysy­łały sygnały świetlne do Ziem­skich Anio­łów. Od czasu do czasu na Zie­mię przy­by­wał też Wysłan­nik z Bło­go­stanu, który wyglą­dał jak zwy­kły Ziem­ski Anioł, miał jed­nak świa­domą duszę i oży­wiony umysł. Jego posłan­nic­twem było budze­nie Ziem­skich Anio­łów. Ale Wysłan­nicy ci docie­rali do nie­wielu z nich, a jesz­cze mniej wie­rzyło w to, co od nich sły­szeli. Rado­sna przy­goda zamie­niła się w wiel­kie zma­ga­nie i nie­koń­czącą się walkę!

Ziem­skie Anioły zma­gały się ze swo­imi cia­łami − były albo za grube, albo za chude, za ciemne lub za jasne. Cią­gle chciały coś napra­wiać. Ich piękne ciała stały się obiek­tem cią­głej oceny wylęk­nio­nego umy­słu.

Anioły zma­gały się, żeby prze­żyć. Tułały się po świe­cie „za chle­bem”. Zapo­mniały, że mogą mieć wszystko, czego tylko zapra­gną, dzięki połą­cze­niu swo­ich myśli ze swo­imi uczu­ciami. Zupeł­nie nie pamię­tały też o ostat­nich sło­wach Stwórcy: „Jeżeli tylko będzie­cie cze­go­kol­wiek potrze­bo­wali, popro­ście, a będzie wam to dane”.

Zma­gały się we wza­jem­nych rela­cjach mię­dzy sobą, wal­czyły jedne z dru­gimi, kłó­ciły się. Jeżeli któ­ryś wyda­wał się „inny”, wystra­szony umysł na siłę pró­bo­wał uczy­nić go podob­nym do pozo­sta­łych. Zapo­mniały, że wszyst­kie pocho­dzą z tego samego źró­dła. Zma­gały się nawet w swo­jej rela­cji ze Stwórcą.

Nie wie­działy, że Stwórca jest wciąż tak bli­sko jak ich śpiąca dusza. Szu­kały go wszę­dzie, tylko nie w sobie. Szu­kały go w reli­giach i w orga­ni­za­cjach, w związ­kach z innymi i w sto­wa­rzy­sze­niach, na tre­nin­gach, warsz­ta­tach, semi­na­riach, w książ­kach, w róż­nych tera­piach i insty­tu­tach… ale nie w sobie.

Kłó­ciły się nawet, który z nich ma rację i który wybrał wła­ściwą drogę, lep­szy spo­sób. Jeden wielki zamęt.

Modlitwy, afirmacje i medytacje

Modlitwy ziemskich aniołów

Modlić się nie ozna­cza doma­gać się cze­goś od Boga, lecz ufać, że On wie, co dla nas naj­lep­sze, oraz że to, co naj­lep­sze, sta­nie się – i takąż ufność pokła­dać w samym sobie. Ufność wobec samego sie­bie czy też wobec Boga to jedno.

Sri Sri Ravi Shan­kar

Modlitwa czyni cuda

Nie­za­leż­nie od tego, czy o duchowy roz­wój dbasz w ramach zor­ga­ni­zo­wa­nej reli­gii, czy też podą­żasz wła­sną drogą, modli­twa czyni cuda. Modli­twa nie jest mecha­niczną, utartą rutyną. Modlić się można na nie­zli­czoną ilość cudow­nych spo­so­bów. Możesz czy­tać ulu­bione frag­menty Biblii, medy­to­wać w ciszy, pła­kać z nie­mocy czy wdzięcz­no­ści, pra­co­wać w ogro­dzie albo bie­gać z psem. Każdy z tych spo­so­bów i wiele innych ma moc połą­cze­nia cię z twoją naj­wyż­szą naturą.

Zatem módl się tak, jak umiesz, lecz niech twoja modli­twa będzie zako­rze­niona w ota­cza­ją­cej cię rze­czy­wi­sto­ści. Poszu­kaj spo­sobu, by wpleść modli­twę w to, co się dzieje.

Codzienne życie pełne jest oka­zji do spon­ta­nicz­nej modli­twy: śpie­wa­nej, myślo­wej, mówio­nej – zależ­nie, jaki jest twój tem­pe­ra­ment, nastrój i potrzeba chwili. Jeżeli posze­rzysz defi­ni­cję modli­twy tak, by zawrzeć w niej wię­cej ani­żeli tylko pro­sze­nie Boga o różne rze­czy i wymianę samych słów mię­dzy tobą a Bogiem, będziesz mogła naj­zwy­klej­sze czyn­no­ści uczy­nić żywą modli­twą. Przez anga­żo­wa­nie codzien­no­ści w modli­twę odno­wisz rela­cję z duchową stroną swo­jego jeste­stwa.

Módl się za siebie i za innych

W ciągu ostat­nich czte­rech dekad prze­pro­wa­dzono wiele eks­pe­ry­men­tów nad modli­twą, w któ­rych brali udział wyznawcy róż­nych reli­gii Wschodu i Zachodu, m.in. chrze­ści­ja­nie, bud­dy­ści i ludzie odda­jący się medy­ta­cjom w róż­nych tra­dy­cjach, a nawet agno­stycy. Zada­nie pod­czas tych eks­pe­ry­men­tów pole­gało na pró­bie odnowy zdro­wych funk­cji w orga­ni­zmach ludzi i innych istot.

Kiedy modlisz się za innych, doświad­czasz cudu spo­koju i har­mo­nii w swoim wła­snym życiu.

Módl się o odno­wie­nie ciała, umy­słu i ducha wszyst­kich ludzi – swo­imi sło­wami, uczu­ciami, czy­nami czy mil­cze­niem albo też tek­stami tra­dy­cyj­nymi lub tymi zapro­po­no­wa­nymi poni­żej. Wiele inspi­ru­ją­cych modlitw znaj­dziesz też roz­sy­pa­nych jak duchowe iskierki w całej książce. Część z nich pocho­dzi od uczest­ni­ków moich zajęć. Czę­sto pod­czas warsz­ta­tów pro­szę, by każdy napi­sał na kartce modli­twę, która w tej chwili rodzi się w jego duszy. Kartki te wrzu­camy do jed­nej czary i codzien­nie rano losu­jemy kilka do gło­śnego odczy­ta­nia.

Wzmacniające słowa

Czy­taj wzmac­nia­jące wer­sety z Biblii czy inną duchową lite­ra­turę cią­gle od nowa. Zapa­mię­taj ulu­bione cytaty mędr­ców. Recy­tuj je, gdy zabrak­nie ci wła­snych słów w cza­sie modli­twy.

Niech na świe­cie zapa­nuje Pokój

Niech każde ludz­kie serce roz­po­zna głos swo­jej Duszy i niech pozna swoje praw­dziwe Zada­nie i Cel.

Niech ludzie odno­szą się z sza­cun­kiem i życz­li­wo­ścią do sie­bie, do dru­giego czło­wieka i do wszyst­kiego, co żyje.

Niech Miłość uzdrowi każde serce, każdą rela­cję, rodzinę, pań­stwo, sys­tem.

Niech będzie pokój, życz­li­wość, współ­czu­cie, sza­cu­nek, radość, współ­praca, ufność i bez­pie­czeń­stwo.

Niech świat sta­nie się nasy­cony Świa­tłem i niech zre­ali­zuje się jego naj­wspa­nial­sza wizja.

Niech roz­po­znam i niech wypeł­nię.

Niech kocham, ufam i niech będę kochana i godna zaufa­nia.

Niech tak się sta­nie. I tak już jest. Amen.

Nie cze­kaj na „kie­dyś”. To już jest. Żyj tak, jakby wła­śnie się stało. Każdy dzień, godzina, chwila jest naj­cen­niej­szym, uni­kal­nym darem. Dzię­kuję.

Sun­flo­wer

Moja Opatrz­no­ści,

pro­szę:

o sza­cu­nek dla innych ludzi

o zro­zu­mie­nie

o dostat­nie życie

o radość życia.

Kła­niam się z pokorą i wie­rzę!

Monika (modli­twa, która przy­szła do mnie w Łopusz­nej)

Aniele mój na wyso­ko­ściach i we mnie samej,

Unoś mnie przez życie w rado­ści, szczę­śli­wo­ści i poko­rze. Niech twoje skrzy­dła będą mi wspar­ciem i ostoją.

Niech mi dane będzie widzieć świat two­imi oczami. Niech zoba­czę, co we mnie.

Niech zoba­czę, co w innych.

Niech ujrzę, co dobre i co złe, i posiądę wie­dzę, co dalej czy­nić.

Unoś mnie wysoko i nisko, daleko i bli­sko. Unoś mnie w głąb duszy i ponad ciało.

Po pro­stu unoś mnie przez życie dalej, dalej i dalej.

(Grażka, 25.07.2003 r.)

Moja modli­twa na dobre życie

Panie mój, zesła­łeś mi Anioły na Zie­mię,

Aby mnie pro­wa­dziły ścieżką dobrą, lecz nie­ła­twą. Dzię­kuję Ci, Panie, za łaskę, którą mnie obda­rzy­łeś,

Za wolną wolę, za moż­li­wość popeł­nia­nia błę­dów i doko­ny­wa­nia wybo­rów.

Kro­cząc Twą ścieżką, na zawsze wpro­wa­dzam spo­kój, har­mo­nię i miłość wewnątrz i wokół mnie.

Anio­łom Bożym, Stró­żom moim, które gdzieś zawsze koło mnie stają,

We dnie i w nocy będące mi ku pomocy, po dwa­kroć dzię­kuję, że przy mnie stró­żują.

Panie mój, gdy już dojdę do ścieżki końca, poda­ruję poprzez sie­bie

Twą łaskę i miłość bez końca innym, któ­rzy jak ja będą roz­po­czy­nać

Swą podróż do sie­bie.

(Recz, 29.07.2003 r.)

Modli­twa na spo­czy­nek

Bła­gam cię, Boże, Źró­dło Wszech­mocy, abyś odwró­cił myśli moje od kie­runku, w jakim szły przez cały ubie­gły tydzień, a dał mi poznać dobro i korzyść, jaką duch mój i ciało osią­gną przez wypo­czy­nek świą­teczny, która da mi siły fizyczne, aby oprzeć się cho­ro­bom, wzmocni mnie na umy­śle i doda ener­gii do pro­wa­dze­nia dal­szej pracy, o któ­rej dziś pra­gnę zapo­mnieć. Dozwól mi zaczerp­nąć siły, którą jako objaw mocy Two­jej roz­la­łeś we wszech­świe­cie w słońcu i w rośli­nie wszel­kiej, któ­rej dałeś wzrost i życie.

Budząc się rano, wchła­niaj w sie­bie świa­tło i radość budzą­cego się dnia i nie zasę­piaj go myślami kło­po­tli­wymi. Zanu­rzaj nie­jako całe jeste­stwo twoje w wiel­kim zbior­niku cią­gle odra­dza­ją­cych się sił przy­rody, a zaczerp­niesz z nich moc odżyw­czą.

Pren­tice Mul­ford

Cle­aria. Cry­sta­lia. Vita­lia

Jestem czy­sta. Jestem silna. Jestem witalna. Jestem czy­sty. Jestem silny. Jestem witalny.

Idę przez życie wypeł­niona świa­tłem mojej świa­do­mo­ści. Jestem w har­mo­nii ze Wszech­świa­tem i ze sobą.

Każ­dego dnia pod każ­dym wzglę­dem powo­dzi mi się coraz to lepiej i lepiej, i lepiej.

Każ­dego dnia pod każ­dym wzglę­dem jestem coraz to bar­dziej i bar­dziej, i bar­dziej ……………..

(wstaw pra­gnie­nie, marze­nie, war­tość, umie­jęt­ność, cechę cha­rak­teru).

Jestem miło­ścią.

Jestem świa­tłem.

Żyję w praw­dzie.

Każ­dego dnia wyra­żam wdzięcz­ność za wszyst­kie przy­cho­dzące do mnie bło­go­sła­wień­stwa.

Powta­rzaj powyż­sze stwier­dze­nia sie­dem razy z rzędu kilka razy dzien­nie.

Boże, Ojcze nasz

Dzię­kuję za Twoje Bło­go­sła­wień­stwo dla mnie, dla całej mojej rodziny, narodu pol­skiego i wszyst­kich ludzi na całym świe­cie. Dzię­kuję za wszel­kie dobro, któ­rym mnie obda­rzasz w każ­dej chwili mojego życia. Otwie­ram się i przyj­muję Twoją miłość, opiekę, pro­wa­dze­nie i świa­tło Ducha Świę­tego, które ota­cza i chroni mnie oraz całą pla­netę Zie­mię we wszyst­kim, co żyje.

Z Twoją pomocą teraz i zawsze two­rzę świat pełen miło­ści, pokoju i bez­pie­czeń­stwa, har­mo­nii i rów­no­wagi, zdro­wia i rado­ści, obfi­to­ści i dobro­bytu, dobroci i cier­pli­wo­ści, wza­jem­nego zro­zu­mie­nia, współ­od­czu­wa­nia, miło­sier­dzia i prze­ba­cze­nia.

Przez to odnaj­duję spo­kój w moim sercu i umy­śle. Boże, dzię­kuję Ci za to, że nie­ustan­nie prze­mie­niasz każdą uwol­nioną wokół mnie i na świe­cie nega­tyw­ność w naj­wyż­sze dobro ogółu.

Ojcze Nasz, któ­ryś jest…

Ja, …………. (podaj swoje imię), cał­ko­wi­cie i szcze­rze prze­ba­czam sobie oraz wszyst­kim, któ­rzy kie­dy­kol­wiek uczy­nili mi krzywdę. Życzę im zdro­wia i wszel­kich bło­go­sła­wieństw.

I tak się stało.

Modli­twa na dobre życie

Pod Twoją obronę ucie­kam się,

Dobra Panienko.

Pro­szę, daj mi

dobre zdro­wie,

jasność spoj­rze­nia, zie­lo­nego

odde­chu świe­żość,

przej­rzy­stość myśli,

uczuć kla­row­ność

i silną wolę.

Czarna Madonno,

Okryj mnie.

Okryj mnie płasz­czem swych ramion,

Do serca swego przy­gar­nij,

Daj mi wiarę silną, jak

Silny jest gór­ski wodo­spad.

Matko Naj­czul­sza,

Ześlij sen słodki na mnie,

Sen szcze­ro­złoty, har­fo­strunny.

Niech marzeń sen­nych skrzy­dła

Uniosą mnie w prze­stwo­rza bia­łych chmur,

Chcę śnić, chcę żyć, chcę być.

Pod Twoją obronę…

(Recz, 29.07.2003 r.)

Uko­chana Matko (Ojcze, Boże), dzię­kuję Ci za Twoją nie­usta­jącą obec­ność w moim życiu i pro­szę cię o pro­wa­dze­nie w moim pro­ce­sie oczysz­cza­nia dzi­siaj.

Wzy­wam ducha Ziemi, uko­cha­nej Matki wszyst­kich! Z cie­bie wyła­niam się i do cie­bie wra­cam.

Wypeł­nij mnie siłą i nakarm moje ciało i duszę.

Wzy­wam ducha Wody!

Twoją oczysz­cza­jącą Moc, siłę mięk­ko­ści,

Która roz­pusz­cza naj­tward­szą skałę, czy­niąc moją duszę ołta­rzem Boga!

Niech moje łzy płyną swo­bod­nie, oczysz­cza­jąc stary ból.

Wzy­wam ducha Ognia!

Niech gorąco oczysz­cza, wypala moje stare pra­gnie­nia ego, prze­obra­ża­jąc, two­rząc miej­sce na to, co nowe.

Wzy­wam ducha Powie­trza!

Czy­sty oddech, jeden oddech z Bogiem,

Lek­kość ducha i łagodna bryza w moich wło­sach

Utu­lają moje serce i mnie.

Pozwól mi być wol­nym.

Amen

(Ple­śnia, marzec 2003 r.)

Panie Boże,

Dzię­kuję Ci za wszyst­kie dobra

I szczę­ście, które mnie spo­tyka.

Dzię­kuję Ci za Twoje pro­wa­dze­nie.

Ucz mnie sły­szeć i rozu­mieć, co do mnie mówisz.

Dzię­kuję Ci za miłość w moim sercu

I miłość tych, któ­rzy mnie kochają.

Dzię­kuję za całe piękno życia.

Dzię­kuję, że jesteś tak bli­sko i mogę

Mówić do Cie­bie, a Ty prze­ma­wiasz do mnie.

Panie, dzię­kuję Ci, że usu­wasz wszyst­kie

Prze­szkody na dro­dze do peł­nej

Miło­ści.

Dzię­kuję za wspa­nia­łego męż­czy­znę

Obok mnie, który mnie wspiera.

Ucz mnie, jak go kochać

Codzien­nie.

(Recz, 29.07.2003 r.)

Modli­twa nie­na­ro­dzo­nego

Męż­czy­zno i Kobieto, któ­rzy jeste­ście na Ziemi.

Wy nas two­rzy­cie.

My, jesz­cze nie­na­ro­dzeni, bła­gamy was:

Pozwól­cie nam jeść nasz chleb powsze­dni,

Który buduje nasze nowe ciała.

Pozwól­cie nam mieć czy­stą wodę,

Która oży­wia naszą krew.

Pozwól­cie nam mieć czy­ste powie­trze,

Takie, by każdy oddech był piesz­czotą.

Pozwól­cie nam doty­kać płat­ków jaśminu i róży,

Które są tak deli­katne jak nasza skóra.

Męż­czy­zno i Kobieto, któ­rzy jeste­ście na Ziemi.

Wy nas two­rzy­cie.

My, jesz­cze nie­na­ro­dzeni, bła­gamy was:

Nie dawaj­cie nam świata peł­nego gwałtu i stra­chu,

Ponie­waż nasze dusze będą pełne gwałtu i stra­chu.

Nie dawaj­cie nam prze­mocy i nie zosta­wiaj­cie zatru­tej ziemi,

Ponie­waż nasze ciała będą chore i obrzy­dliwe.

Pozwól­cie nam raczej zostać tam, gdzie jeste­śmy,

Niż posy­łać nas

Do skrę­ca­ją­cej się w bólach,

samą sie­bie nisz­czą­cej ludz­ko­ści.

Męż­czy­zno i Kobieto, któ­rzy jeste­ście na Ziemi,

Wy nas two­rzy­cie.

My, jesz­cze nie­na­ro­dzeni, bła­gamy was:

Jeśli jeste­ście gotowi kochać i być kocha­nymi,

Wezwij­cie nas na tę Zie­mię

Tysiąca cudów

I uro­dzimy się,

By kochać i być kocha­nymi.

Diana Whit­more Napi­sa­łam ten wiersz ser­cem

Odro­dzone związki – Modli­twa do Matki Boskiej

Matko,

Ofia­ru­jemy Ci wszyst­kie nasze związki w celu odnowy.

Ofia­ru­jemy całą naszą prze­szłość, aby­śmy zostali wyzwo­leni.

Ofia­ru­jemy Ci wszyst­kie nasze prze­szłe rany, aby­śmy byli uzdro­wieni.

Odda­jemy Ci nasze prze­szłe wzorce, aby je wyzwo­lić.

Odda­jemy Ci nasze prze­szłe uza­leż­nie­nia, aby się oczy­ścić.

Odda­jemy Ci nasze poczu­cie winy, aby doświad­czyć nie­win­no­ści.

Odda­jemy Ci nasze urazy, aby móc wyba­czyć.

Odda­jemy Ci nasz opór, aby się pod­dać.

Odda­jemy Ci nasze bloki, aby stać się czy­stym kana­łem dla świa­tła.

Odda­jemy Ci nasze braki, aby doświad­czyć obfi­to­ści.

Odda­jemy Ci wszyst­kie nasze błędy, aby być dosko­na­łymi.

Odda­jemy Ci nasz ból, aby­śmy mogli odpo­cząć. Odda­jemy Ci nasze ego, aby mieć umysł Ducha Świę­tego.

Odda­jemy Ci nasz nałóg umie­ra­nia, aby być nie­śmier­tel­nymi.

Odda­jemy Ci wszyst­kie nasze lęki, aby być samą miło­ścią.

Son­dra Ray

Keep us, oh God…

Boże, strzeż nas od małost­ko­wo­ści, daj śmia­łość i swo­bodę naszym myślom, sło­wom i czy­nom.

Daj nam skoń­czyć z wyty­ka­niem cudzych błę­dów i oddal od nas ego­izm.

Pozwól, aby­śmy nie żywiąc wza­jem­nych pre­ten­sji, patrzyły sobie pro­sto w oczy, bez uża­la­nia się nad sobą i bez uprze­dzeń.

Aby­śmy zawsze były wiel­ko­duszne w swo­ich sądach i nie­po­chopne w kry­tyce.

Pro­simy cię o dar znaj­dy­wa­nia czasu na wszystko, dar wyci­sze­nia, har­mo­nii i deli­kat­no­ści.

Naucz nas, aby­śmy dzia­ła­jąc, czer­pały z naszych lep­szych odru­chów, ambi­cji i odwagi.

Pozwól nam pojąć, że w isto­cie małe rze­czy mają zna­cze­nie, a w wiel­kich spra­wach życia sta­no­wimy jed­ność.

Aby­śmy dążyły do pozna­nia naszego wiel­kiego zbio­ro­wego serca i, Panie Boże, nie pozwól nam zapo­mnieć o uczu­ciu życz­li­wo­ści.

Mary Stu­art

Od Boskiego Ojca

kochany czło­wieku

pytasz mnie

skąd będziesz wie­dział, że jestem przy tobie

kiedy w parną noc

wszystko roz­grzane i ciche

a pierw­szy chłodny powiew

muśnie twe policzki

to JA cię piesz­czę

POMYŚL O MNIE

kiedy głodni są nakar­mieni

a szczę­ście zdła­wiło samot­ność

POMYŚL O MNIE

gdy twe usta są tak suche

że pra­wie nie możesz mówić

ten pierw­szy łyk zim­nej wody

to JA poję cię prawdą

POMYŚL O MNIE

kiedy już znikną cie­nie śmierci

w pierw­szym rado­snym spoj­rze­niu

nowo naro­dzo­nego dziecka

POMYŚL O MNIE

kiedy desz­czem zra­szam twą twarz

obmy­wam zie­mię, listki suche i brą­zowe

ten zapach czy­stego desz­czu

to JA oczysz­czam cie­bie

POMYŚL O MNIE

kiedy ból ustę­puje

a wszel­kie lęki zni­kają

POMYŚL O MNIE

gdy oczy wytrwa­łych są prze­ra­żone

okru­cień­stwem życia

pierw­szym spoj­rze­niem zacho­dzą­cego słońca

pocie­szam cię

POMYŚL O MNIE

a potem pytasz

jak będziesz wie­dział, że jesteś przy MNIE

kiedy palące słońce

wysu­szyło już cie­bie i zie­mię

a w oczach masz pia­sek i kurz

i wokół nawet skrawka cie­nia

a ty jed­nak MNIE KOCHASZ

kiedy głód pod­piera samot­ność

i nikt nie potrafi być szczę­śliwy

a ty MNIE KOCHASZ

gdy masz usta spę­kane od słońca

gar­dło ści­śnięte

a język jak z gliny

a wokół nawet złu­dze­nia wody

a ty wciąż MNIE KOCHASZ

gdy przy­tu­lasz umie­ra­jące dziecko

o oczach peł­nych bła­ga­nia

i wciąż MNIE KOCHASZ

kiedy JA wzbu­rzam ocean

a ty zanu­rzasz się w jego falach

jak liść

i wciąż MNIE KOCHASZ

kiedy ból staje się nie do znie­sie­nia

uśmie­chasz się

i wciąż MNIE KOCHASZ

kiedy zabie­ram ci

całą twą wła­sność

i w mgnie­niu oka

ogar­nia cię ciem­ność

wciąż MNIE KOCHASZ

Wszystko, co widzisz, sły­szysz, wąchasz, sma­ku­jesz i czego doty­kasz, należy do MNIE.

Więc jak możesz dać MI coś, czym tak naprawdę JESTEM, oprócz swej miło­ści?

A to ją wła­śnie dałem ci jako twą jedyną wła­sność.

Gdy MI ją zwró­cisz, wów­czas będę wie­dział, żeś naprawdę MÓJ i we MNIE roz­wieją się wszel­kie twe smutki i we MNIE nasta­nie szczę­ście.

To JA jestem i oto­czę cię rado­ścią na wieki.

Kocham cię i nie­ustan­nie o tobie myślę.

Twój kocha­jący Ojciec

Medytacje dla ziemskich aniołów

Naj­wyż­sze osią­gnię­cie czło­wieka – nazwijmy je mądro­ścią lub oświe­ce­niem – polega na zdol­no­ści obser­wo­wa­nia wszyst­kiego i trwa­nia w prze­ko­na­niu, że tak, jak jest, jest dobrze.

Thor­wald Deth­le­fsen

W roz­dziale tym znaj­dziesz kilka oczysz­cza­ją­cych i wzmac­nia­ją­cych medy­ta­cji, które będą wspie­rać twoją ziem­ską podróż i duchową ewo­lu­cję.

Trudno jest zro­zu­mieć istotę medy­ta­cji, mimo że wszy­scy doświad­czamy sta­nów medy­ta­cyj­nych w codzien­nym życiu. Żadna teo­ria, racjo­nalne roz­wa­ża­nia ani inte­lek­tu­alna defi­ni­cja nie zastą­pią cudu tej świę­tej wędrówki. Medy­tu­jący umysł opusz­cza płasz­czy­znę świa­do­mo­ści racjo­nalnej i prze­nosi się w nie­zba­dane obszary duszy, w wymiar, któ­rego rozum nie jest w sta­nie objąć. Przez medy­ta­cję nie sta­jesz się kimś innym, tylko kimś, kim jesteś od zawsze.

Wie­rzę, że medy­ta­cja wspiera pro­ces samo­po­zna­nia i jest sku­tecz­nym spo­so­bem na osta­teczne pojed­na­nie się ze sobą i z rze­czy­wi­sto­ścią taką, jaka jest.

Prze­cież i tak zawsze jest ina­czej, niż mogłoby być!

Przy­stę­pu­jąc do medy­ta­cji, pamię­taj, że prak­tyka ta nie jest pana­ceum na wszystko, a jedy­nie pomocą w roz­woju oso­bo­wo­ści. Okre­ślone tech­niki oka­zują się dobre i sku­teczne dla okre­ślo­nych ludzi. Na rynku wydaw­ni­czym uka­zało się ostat­nio wiele porad­ni­ków w tym zakre­sie – kilka z nich pole­cam na końcu tej książki. Znajdź dla sie­bie wła­ściwą tech­nikę medy­ta­cji i wła­ści­wego nauczy­ciela. Medy­tuj po to, by medy­to­wać.

Zawarte w tym roz­dziale medy­ta­cje należą do kate­go­rii „wizu­ali­za­cji kie­ro­wa­nych”. Napi­sa­łam je dla uczest­ni­ków moich warsz­ta­tów w ciągu ostat­nich lat. Uzy­ska­łam też zgodę na publi­ka­cję dwóch prze­pięk­nych medy­ta­cji austra­lij­skich nauczy­cie­lek ducho­wych: Nemi Nath i Raeline Brady.

Medytacja poczęcia

Jest to medy­ta­cja świa­do­mego wyboru życia, która pomoże ci odna­leźć misję two­jego życia i twoje zada­nie życiowe.

Uwaga: Ta wspie­ra­jąca świa­domą ewo­lu­cję duszy medy­ta­cja prze­zna­czona jest tylko dla tych, któ­rzy są gotowi do wzię­cia peł­nej odpo­wie­dzial­no­ści za swoje życie i doświad­cze­nia! Dzięki tej wizu­ali­za­cji przy­po­mnisz sobie misję swo­jego życia, jedyne w swoim rodzaju zada­nie, które masz do wyko­na­nia, cel two­jego pobytu na Ziemi w tym życiu. Przy­po­mnisz sobie też wybór two­jej duszy, by przy­jąć to kon­kretne ciało, które masz; tych naj­lep­szych ze wszyst­kich moż­li­wych, naj­wła­ściw­szych rodzi­ców, czyli two­ich wła­snych; a także wybór rodzeń­stwa i wszyst­kich lek­cji życio­wych. Umoż­liwi ci to wzię­cie peł­nej odpo­wie­dzial­no­ści za swoje życie i podej­mo­wane w nim przez cie­bie decy­zje. Uświa­do­misz sobie, że wszystko, czego doświad­czasz, jest twoim wybo­rem, poczu­jesz wdzięcz­ność za ten pierw­szy wybór, któ­rego doko­na­łaś: wybra­nie życia. Był to dobry wybór, podob­nie jak wszyst­kie, które po nim nastą­piły. Zgoda na życie takim, jakie jest, i rze­czy­wi­stość taką, jaka jest, wzmac­nia i wzbo­gaca. Dopiero gdy wyra­zisz pełną akcep­ta­cję tego, co jest, możesz myśleć o doko­ny­wa­niu zmian – to para­doks, który rzą­dzi życiem.

Medy­ta­cja ta jest nie­bez­pieczna, bo po wie­lo­krot­nym jej wysłu­cha­niu nie będziesz już mogła uda­wać, że nie wiesz, co jest grane! Nie będziesz mogła maru­dzić, narze­kać i bia­do­lić na swoje życie, nie będziesz mogła winić innych za swoje nie­po­wo­dze­nia. Dobrze się zasta­nów, czy jesteś gotowa przy­jąć taką życiową postawę…

Przy­bierz wygodną pozy­cję ciała i zaczy­namy:

Życie jest naj­więk­szym darem… To medy­ta­cja o twoim poczę­ciu, o świa­do­mym wybo­rze życia, o doko­ny­wa­niu wybo­rów, o wyra­że­niu wdzięcz­no­ści za wspa­niały dar życia, o odpo­wie­dzial­no­ści, o potwier­dze­niu i zaak­cep­to­wa­niu two­jego wyboru bycia TU i TERAZ, o odna­le­zie­niu swo­jej misji życio­wej. Nie pró­buj przy­po­mi­nać sobie niczego na siłę. Pozwól, aby impre­sje, obrazy i myśli swo­bod­nie napły­wały do two­jej wyobraźni. Niech poja­wiają się spon­ta­nicz­nie. Zaak­cep­tuj to, co pod­su­nie ci twój umysł, i idź za tym.

Gdy doświad­czysz, kim naprawdę jesteś i dla­czego tu jesteś, gdy wybie­rzesz inną per­cep­cję sie­bie i życia – będziesz mogła żyć rado­śnie w cza­sie teraź­niej­szym.

Weź kilka swo­bod­nych, połą­czo­nych odde­chów i roz­luź­nij całe ciało. Połóż się wygod­nie na pod­ło­dze lub usiądź na krze­śle. Pozwól sobie na pełen relaks… Weź jesz­cze jeden głę­boki wddech. A teraz – napnij na chwilę całe ciało. Napnij na kilka sekund każdy mię­sień… i roz­luź­nij się. Twoje ciało się odpręża, jesteś w pełni świa­doma i obecna.

A teraz obej­mij swoją świa­do­mo­ścią także swoje ciało ener­ge­tyczne, czyli swoją aurę, potem cały pokój, w któ­rym się znaj­du­jesz, budy­nek, następ­nie całe mia­sto, woje­wódz­two, całą Pol­skę. A potem poszerz swoją świa­do­mość tak, by objąć nią całą pla­netę i cały Wszech­świat.

Wyobraź sobie sie­bie jako bez­cie­le­sną ener­gię ducha, Boskie stwo­rze­nie ze świa­tła i miło­ści, pomię­dzy inkar­na­cjami, w bez­cza­so­wym, bez­prze­strzen­nym wymia­rze. Wiesz dokład­nie, czego nie dokoń­czy­łaś w prze­szło­ści, i chcesz teraz to dopeł­nić, zamknąć. Znasz swój poten­cjał jako nie­śmier­telna dusza i pra­gniesz go zre­ali­zo­wać w świe­cie mate­rial­nym. Zda­jesz sobie sprawę, że to następne życie mogłoby być tym, w któ­rym zakoń­czysz wszyst­kie sprawy roz­po­częte w prze­szło­ści. Pra­gniesz z tego sko­rzy­stać. Chcesz zadbać o to, aby wszyst­kie lek­cje z prze­szło­ści zostały dokoń­czone. Wiesz, że będziesz pro­wa­dzona Boską ener­gią, jeżeli tylko nauczysz się słu­chać samej sie­bie, jeżeli zaufasz swo­jej intu­icji i wewnętrz­nej mądro­ści. Oddy­chaj swo­bod­nie…

Zda­jesz sobie sprawę, że decy­du­jesz się uro­dzić w okre­sie ogrom­nych prze­mian. Czu­jesz eks­cy­ta­cję, bo wiesz, że będziesz brać udział w naro­dzi­nach Nowego Wieku w histo­rii ludz­ko­ści, w okre­sie ogrom­nych wyzwań. Zda­jesz sobie sprawę, że masz swój udział w tej trans­for­ma­cji, że jeżeli dobrze wszystko zapla­nu­jesz, jeżeli sama doko­nasz wewnętrz­nych i zewnętrz­nych zmian, to wes­przesz reali­za­cję epo­ko­wych pro­ce­sów. Jesteś w pełni świa­doma, że to, co za chwilę wybie­rzesz, jest przy­tła­cza­jące w swoim ogro­mie, ale czu­jesz się gotowa do pod­ję­cia takiego zada­nia. Prze­cież spę­dzi­łaś całe życia, przy­go­to­wu­jąc się do tego, popeł­ni­łaś wiele błę­dów, ale też dużo się z nich nauczy­łaś. Ener­gia wzbiera, zbliża się wła­ściwy moment… Czu­jesz, że doj­rza­łaś do wyko­na­nia tego kroku i pod­ję­cia zwią­za­nego z tym ryzyka.

Oczy­wi­ście mogła­byś zwol­nić tempo i roz­ło­żyć przy­go­to­wa­nia jesz­cze na kilka żywo­tów, ale czu­jesz w swoim sercu, że naj­wła­ściw­szy moment jest wła­śnie teraz. Teraz przy­szedł czas… W końcu przy­go­to­wy­wa­łaś się do tego tak długo – jesteś gotowa!

Wiesz, że będą z tobą twoi przy­ja­ciele i że otrzy­masz wspar­cie na wielu pozio­mach. TO JEST TO! Życie jedyne w swoim rodzaju – w Pol­sce! Jesteś gotowa doświad­czyć peł­nego speł­nie­nia w ciele fizycz­nym. Jesteś gotowa uwol­nić się od ilu­zji sepa­ra­cji, doświad­czyć Prawdy i ją prze­żyć, wziąć udział we współ­two­rze­niu nieba na ziemi.

Chcesz wybrać naj­wła­ściw­sze mia­sto, naj­lep­szą rodzinę, naj­bar­dziej odpo­wied­nie śro­do­wi­sko oraz naj­do­sko­nal­sze ciało, które będzie ci naj­le­piej słu­żyć w wybra­nym przez cie­bie zada­niu. Chcesz wybrać warunki i stwo­rzyć oko­licz­no­ści, które umoż­li­wią ci naj­szyb­szy, opty­malny roz­wój, które nie pozo­sta­wią nic nie­do­koń­czo­nego, nie­prze­ba­czo­nego, które będą naj­lep­szymi kata­li­za­to­rami ewo­lu­cji wiel­kiej nie­śmier­tel­nej duszy w wiel­kim nie­śmier­tel­nym ciele.

Wyobraź sobie teraz, że jako bez­cie­le­sny duch spo­glą­dasz w dół na prze­piękną pla­netę Zie­mię. Poczuj, jak bar­dzo kochasz Matkę Zie­mię, jak bar­dzo jesteś z nią zwią­zana…

Dla­czego wybie­rasz Europę do swo­jej następ­nej inkar­na­cji?

Dla­czego aku­rat Pol­skę?

W jakim mie­ście posta­na­wiasz się inkar­no­wać? Dla­czego?

Jaką wybie­rasz płeć? Dla­czego?

A teraz twoi rodzice. To oni pomogą ci zamknąć prze­szłość i to oni przy­go­tują cię do nowej przy­szło­ści.

Kto będzie twoją matką? Zobacz ją wyraź­nie. Poczuj, jak ją świa­do­mie wybie­rasz…

Czego może­cie się wza­jem­nie od sie­bie nauczyć?

Wybie­ram moją matkę dla­tego, że

Poczuj, że ona też cię wybiera.

Moja matka wybrała mnie, ponie­waż

Teraz twój ojciec. Zobacz go i poczuj, jak go wybie­rasz. Czego może­cie się wza­jem­nie od sie­bie nauczyć?

Wybra­łam mojego ojca dla­tego, że

Poczuj, że on też cię wybiera.

Mój ojciec wybrał mnie, ponie­waż

A może wybra­łaś przy­bra­nych rodzi­ców lub opie­ku­nów. Czego musisz się od nich nauczyć? A oni od cie­bie?

Dla­czego wybra­li­ście się wza­jem­nie?

Twoje rodzeń­stwo: bra­cia i sio­stry. Dla­czego ich wybra­łaś?

Dla­czego oni wybrali cie­bie?

Twoi dziad­ko­wie. Dla­czego wybra­li­ście sie­bie nawza­jem?

Jaka była sytu­acja eko­no­miczna w two­jej rodzi­nie w momen­cie two­jego przyj­ścia na świat?

Dla­czego wybra­łaś takie wła­śnie oko­licz­no­ści?

Jaka była sytu­acja poli­tyczna i eko­no­miczna w Pol­sce?

Jaka była sytu­acja poli­tyczna i eko­no­miczna na świe­cie?

Czy był to czas wojny czy pokoju, kry­zysu czy dobro­bytu?

Czego mogłaś się w tych warun­kach nauczyć?

Jakie wyda­rze­nia miały miej­sce w two­jej rodzi­nie?

Jak wyglą­dała rela­cja two­ich rodzi­ców? Jak się do sie­bie odno­sili? Czy oka­zy­wali sobie uczu­cia? Co do sie­bie czuli?

Czy ktoś w rodzi­nie cho­ro­wał?

Czy były pro­blemy emo­cjo­nalne lub finan­sowe?

Czego mogłaś się z tego nauczyć?

Teraz prze­nieś się w wyobraźni do momentu swo­jego poczę­cia. Zobacz, jak twoi rodzice się kochają. Jesteś gotowa przy­jąć ciało. Doko­na­łaś wyboru naj­od­po­wied­niej­szych warun­ków i jesteś w pełni gotowa oddać się idei bycia tu i teraz.

Co w tym momen­cie myśli i czuje twoja matka?

Co w tym momen­cie myśli i czuje twój ojciec?

Co ty czu­jesz w momen­cie swo­jego poczę­cia?

Co myślisz, gdy twoja świa­do­mość wstę­puje w łono matki?

Jak odbie­rasz swój udział we współ­two­rze­niu nowego ciała?

Teraz uświa­dom sobie celo­wość two­jego ist­nie­nia… Zacznij sobie przy­po­mi­nać, dla­czego tutaj jesteś. Daj sobie czas na reflek­sję… Nie śpiesz się. Dokończ w myślach poniż­sze zda­nia:

Posta­no­wi­łam przyjść na świat dla­tego, że

Moim zada­niem w życiu jest

Jestem tutaj, aby

Gdy będziesz gotowa, pozwól, aby twoja świa­do­mość w pełni powró­ciła do two­jego ciała. Będziesz pamię­tała dokład­nie wszystko to, co widzia­łaś, czu­łaś i czego doświad­cza­łaś.

Poczuj swoje ciało. Deli­kat­nie pokręć głową, poru­szaj pal­cami u rąk i nóg. Bądź tutaj w pełni obecna, pełna życia, w pełni roz­bu­dzona i odświe­żona. Pamię­tasz dokład­nie wszystko, czego doświad­czy­łaś. Prze­cią­gnij się. Gdy będziesz gotowa, zapisz wszystko, czego doświad­czy­łaś pod­czas tej medy­ta­cji.

Audio

Ewa Foley, Wdzięcz­ność. A: Powyż­sza medy­ta­cja czy­tana przez Ewę. B: Afir­ma­cje wdzięcz­no­ści, celo­wo­ści, wyba­cze­nia, bycia tu i teraz, rado­ści, speł­nie­nia, inspi­ra­cji, wła­ści­wych wybo­rów.

Niebo na ziemi

Czy­taj tę medy­ta­cję rano po wsta­niu przez dwa­dzie­ścia jeden dni. Możesz też jej słu­chać (jest dostępna jako nagra­nie audio pod tym samym tytu­łem; nagra­łam ją wiele lat temu dla sie­bie jako moją codzienną prak­tykę medy­ta­cyjną).

Zacznijmy od modli­twy na nowy dzień:

Ojcze nasz, któ­ryś jest w nie­bie. Ten dzień jest Twoim dniem. Jest to mój dar dla Cie­bie. Nie rozu­miem świata form, więc dzi­siaj wybie­ram świat uczuć. Świat, który dzielę z moimi braćmi i sio­strami, i z Tobą. Otwie­ram się. Nie wiem, co jest dla mnie naj­lep­sze. Dzi­siaj posta­na­wiam być taką, jaką mnie stwo­rzy­łeś – szczę­śliwą, spo­kojną i kocha­jącą. Pozwolę, abyś mi dał wszystko to, czego potrze­buję – dosko­nałe spo­tka­nia, dosko­nałe doświad­cze­nia, dosko­nałą dzia­łal­ność i dosko­nałe rze­czy. Jestem tutaj, aby poma­gać.

Medy­ta­cję zacznij od relaksu i pozby­cia się bagażu nagro­ma­dzo­nego w ciągu całego życia – abyś stała się odno­wiona i nie­winna. Zacznij oddy­chać głę­boko do brzu­cha. Dłu­gie, wolne, głę­bo­kie odde­chy. Relaks i odprę­że­nie… Pod­czas każ­dego wyde­chu wyzwa­lasz bloki, które czu­jesz w dol­nej czę­ści brzu­cha. W tym miej­scu uwię­ziona jest twoja wola. Uwię­ziona jest przez próby kon­tro­lo­wa­nia ludzi, mani­pu­lo­wa­nie nimi oraz oko­licz­no­ściami i sytu­acjami w celu osią­gnię­cia szczę­ścia. Możesz wyzwo­lić swoją wolę, decy­du­jąc teraz, że jesteś szczę­śliwa, wolna od wszel­kich ura­zów i żalów. Wła­śnie przez wybra­nie uczu­cia szczę­ścia twoja wola i wola Boga stają się jed­no­ścią. Do tego czasu twoja wola iden­ty­fi­kuje się z twoim ego – kur­czowo trzyma się żalów i pro­ble­mów oraz udaje, że może je roz­wią­zać.

A teraz powiedz sobie:

Dzi­siaj uwal­niam moją kon­trolę nad wszyst­kimi mar­twią­cymi mnie sytu­acjami. Rozu­miem teraz, że pro­blemy ist­nieją tylko w moim umy­śle i są pobu­dzane myśle­niem i mówie­niem o nich. Nie znam peł­nego obrazu, nie znam planu Boskiego dla ludzi w niego uwi­kła­nych – łącz­nie ze mną. Wybie­ram dzi­siaj szczę­ście i spo­kój – przez to umoż­li­wiam to, aby dla wszyst­kich zna­la­zło się ide­alne roz­wią­za­nie tej sytu­acji.

Weź długi, głę­boki wddech i uwol­nij się.

Za chwilę skon­cen­tru­jesz całą swoją świa­do­mość na jed­nym swoim pro­ble­mie…

Ojcze, prze­ka­zuję Ci pro­blem . Dzię­kuję za dosko­nałe roz­wią­za­nie tej sytu­acji dla wszyst­kich osób, któ­rych to doty­czy.

Jeżeli drę­czy cię też jakiś inny pro­blem, możesz za chwilę uwol­nić się także od niego:

Ojcze, prze­ka­zuję Ci ten pro­blem – i w jego miej­sce przyj­muję Twoje bło­go­sła­wień­stwo. Dzię­kuję za ide­alne roz­wią­za­nie tej sytu­acji dla wszyst­kich osób w nią zaan­ga­żo­wa­nych.

Jeżeli w ciągu dzi­siej­szego dnia pojawi się u cie­bie potrzeba myśle­nia lub mówie­nia o tej sytu­acji – przy­po­mnij sobie, że jest już roz­wią­zana przez Tego, który wie lepiej niż ty.

Teraz uwol­nij swoje ciało:

Dzi­siaj uwal­niam moje ciało od lęków, zmar­twień i innych wyni­ka­ją­cych z lęku emo­cji. Nie muszę mar­twić się o swoje ciało – muszę nato­miast trosz­czyć się o jakość moich myśli. Gdy moje myśli są pełne miło­ści, spo­koju i szczę­ścia – moje ciało jest zdrowe, pro­mienne i mocne w naj­bar­dziej natu­ralny spo­sób. Dzi­siaj wyra­żam swoim cia­łem miłość i pozwa­lam mu powró­cić do natu­ral­nego stanu har­mo­nii i rów­no­wagi. MAM CIAŁO, ALE NIE JESTEM MOIM CIA­ŁEM. Moje ciało jest wewnątrz mnie.

Weź głę­boki, długi wddech i powiedz:

Dzi­siaj wyko­rzy­stuję moje ciało w jed­nym celu – do prze­ka­zy­wa­nia miło­ści. Dzię­kuję za mocne, zdrowe, pełne ener­gii ciało.

Inten­cją wszyst­kich rela­cji mię­dzy­ludz­kich jest miłość. Nie ma od tego wyjąt­ków, gdyż każdy z nas jest czę­ścią nas wszyst­kich. Jeste­śmy jed­no­ścią – a gdy odrzu­cimy prze­ko­na­nie, że jeste­śmy swoim cia­łem, zaczniemy tej jed­no­ści doświad­czać. Na pozio­mie uczuć żyjemy wewnątrz sie­bie nawza­jem. Dla­tego też to, co czu­jesz w swoim wnę­trzu, czu­jesz też za wszyst­kich.

Dzi­siaj wszyst­kie moje związki rodzą się na nowo. Wyzwa­lam urazy i żale, które mam w sto­sunku do innych – aby doświad­czać miło­ści i pamię­tać, kim jestem. Posta­na­wiam widzieć nie­przy­ja­zne zacho­wa­nie innych jako woła­nie o miłość, a nie atak na mnie. Nie prze­pusz­czę dzi­siaj żad­nej oka­zji oka­za­nia miło­ści – bo wtedy będę ją czuć.

Weź długi, głę­boki wddech i powiedz:

Jestem miło­ścią. Nie mogę jed­no­cze­śnie mieć żalu i wie­dzieć, kim jestem. Dzi­siaj prze­ka­zuję wszyst­kie żale Tobie w zamian za cud uzdro­wie­nia. Dzię­kuję za cud miło­ści.

Teraz jesteś wolna od bagażu emo­cjo­nal­nego i nie­winna jak dziecko pro­szące o nowy dzień; dziecko otwarte na otrzy­ma­nie darów. W ten wła­śnie spo­sób pozwa­lasz, by Bóg wszedł w twoje życie. Przed chwilą zre­zy­gno­wa­łaś ze swego ego. Jaki chcia­ła­byś mieć dzi­siaj dzień? Jakich uczuć chcia­ła­byś doznać? Jakich doświad­czeń pra­gniesz? Jeżeli przyj­dzie ci do głowy zro­bie­nie cze­goś kon­kret­nego – zapy­taj wewnętrz­nie, jakie kryją się za tym uczu­cia.

Jeżeli na przy­kład wybie­rasz się do kina – zapy­taj, jakich uczuć chcesz doznać na tym fil­mie. Może poszu­ku­jesz przy­gody, ruchu, może zmiany? Każde pra­gnie­nie zaczyna się od uczu­cia, za któ­rym tęsk­nisz i któ­rego chcesz doznać. Każdy dzień jest inny. Jed­nego chcia­ła­byś być spo­kojna i zrów­no­wa­żona, innego może chcesz ruchu, przy­gód, zmian lub innych doznań. Jak chcesz się dzi­siaj czuć?

Za chwilę będziesz odczu­wać wybrane przez sie­bie uczu­cia. Zacznij od szczę­ścia, spo­koju i rado­ści. Tych uczuć, któ­rych chcesz doświad­czać każ­dego dnia.

Dzi­siaj wybie­ram uczu­cie spo­koju. JESTEM SPO­KOJNA.

Powiedz słowo SPO­KÓJ na głos. Słowo jest sym­bo­lem uczu­cia. Czuj wibra­cje tego słowa. Dajesz sobie wybrane uczu­cie przez pozwo­le­nie, otwar­cie się na nie.

Jestem spo­kojna. Spo­kój. Jestem dzi­siaj spo­ko­jem. Dzi­siaj wybie­ram szczę­ście.

Powiedz gło­śno słowo SZCZĘ­ŚCIE. SZCZĘ­ŚCIE. SZCZĘ­ŚCIE. Ono dzwoni szczę­ściem, nie­praw­daż? Czuj wibra­cje tego słowa. Uśmiech­nij się. Pozwól, by na two­ich ustach poja­wił się uśmiech. Jak się czu­jesz, gdy się uśmie­chasz? Czu­jesz, jak sta­jesz się lżej­sza, wesel­sza, pogod­niej­sza?

Dzi­siaj wybie­ram uczu­cie szczę­ścia. Jestem szczę­śliwa. Dzi­siaj wybie­ram uczu­cie miło­ści. Jestem miło­ścią. Czuję miłość.

Miłość jest uczu­ciem otwie­ra­ją­cym – na wszyst­kich i na wszystko. Miłość jest bra­kiem osą­dza­nia. Miłość przy­zwala.

Dzi­siaj pozwa­lam sobie na myśle­nie i czu­cie wszyst­kiego. Dzi­siaj pozwa­lam innym czuć i myśleć, co tylko chcą. Niczego nie osą­dzam.

Teraz zasta­nów się, jakich innych kon­kret­nych uczuć chcia­ła­byś dzi­siaj doznać? Wypo­wiedz to słowo na głos. Pozwól, by wibra­cja tego słowa prze­pły­nęła przez całe twoje ciało. Jeżeli zamie­rzasz dzi­siaj pod­jąć kon­kretne dzia­ła­nia – jak chcia­ła­byś się czuć w ich trak­cie? Wyobraź sobie uczu­cie, któ­rego dozna­jesz, wyko­nu­jąc je.

Pro­szę, powiedz do sie­bie na głos:

Dzień dzi­siej­szy będzie wspa­nia­łym dniem – jeżeli nie będę osą­dzać niczego, co się dzi­siaj wyda­rzy.

Od tego momentu wszystko, cokol­wiek się zda­rzy, jest kon­se­kwen­cją two­jej prośby. Zatem osą­dza­nie cze­go­kol­wiek będzie ozna­czało, że do dzia­ła­nia przy­stą­piło twoje ego i zde­cy­do­wało, że coś nie jest czę­ścią two­jego dosko­na­łego dnia. Gdy zaczy­nasz osą­dzać, wszel­kie pod­jęte przez cie­bie decy­zje są oparte na lęku. Jeżeli zda­rzy ci się to w ciągu dnia, przy­po­mnij sobie, o jaki dzień pro­si­łaś rano, i powtórz:

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki