Atypowy. Dlaczego świat nie jest stworzony dla osób autystycznych i jak powinniśmy temu zaradzić - Pete Wharmby - ebook

Atypowy. Dlaczego świat nie jest stworzony dla osób autystycznych i jak powinniśmy temu zaradzić ebook

Wharmby Pete

5,0

Opis

Nadszedł czas, aby przebudować świat – to hasło przewodnie tej przełomowej książki, która opisuje kroki, jakie powinniśmy podjąć, by wesprzeć osoby autystyczne, które spotykamy w naszym życiu.

Współczesny świat nie jest stworzony dla osób neuroatypowych: niepotrzebny hałas, jasne migające światła, small talk, rozmowy telefoniczne, aluzje i niepisane zasady – dla osób autystycznych to może być koszmar. W książce Atypowy Pete Wharmby odsłania kulisy bycia „innym”, wyjaśniając za pomocą dowcipnych i ciepłych słów, jak męczące jest dopasowywanie się do świata, który nie został zaprojektowany dla ciebie.

Książka ta oferuje jednak coś więcej niż tylko inny punktu widzenia. Po całym życiu spędzonym na maskowaniu swojej inności i otrzymaniu późnej diagnozy, Pete jest idealnym partnerem do rozmowy na temat tego, w jaki sposób nasze dwa światy mogą się spotkać i co możemy zrobić dla wielu autystycznych osób w naszych szkołach, miejscach pracy i życiu.

Błyskotliwa, zabawna i przełomowa książka o tym, okazji jakie kroki powinniśmy , by uczynić świat bardziej przyjaznym dla naszych neuroróżnorodnych przyjaciół, krewnych i dla nas samych, a także apel do każdego, kto wierzy w społeczeństwo integracyjne i chce uczestniczyć w poszukiwaniu odpowiednich rozwiązań.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 309

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (5 ocen)
5
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Lesheque

Nie oderwiesz się od lektury

naprawdę warto przeczytać, żeby zmądrzeć, żeby się uwrażliwić, żeby lepiej zrozumieć innych.
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału:Unty­pi­cal. How the World Isn’t Bu­ilt for Au­ti­stic Pe­ople and What We Sho­uld All Do About It
Co­py­ri­ght © 2023 by Pete Wharmby Co­py­ri­ght © 2023 for the Po­lish trans­la­tion by Me­dia Ro­dzina Sp. z o.o. This trans­la­tion of Unty­pi­cal. How the World Isn’t Bu­ilt for Au­ti­stic Pe­ople and What We Sho­uld All Do About It is pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Pete Wharmby.
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Prze­druk lub ko­pio­wa­nie ca­ło­ści albo frag­men­tów książki – z wy­jąt­kiem cy­ta­tów w ar­ty­ku­łach i prze­glą­dach kry­tycz­nych – moż­liwe jest tylko na pod­sta­wie pi­sem­nej zgody wy­dawcy.
Me­dia Ro­dzina po­piera ści­słą ochronę praw au­tor­skich. Prawo au­tor­skie po­bu­dza róż­no­rod­ność, na­pę­dza kre­atyw­ność, pro­muje wol­ność słowa, przy­czy­nia się do two­rze­nia ży­wej kul­tury. Dzię­ku­jemy, że prze­strze­gasz praw au­tor­skich, a więc nie ko­piu­jesz, nie ska­nu­jesz i nie udo­stęp­niasz ksią­żek pu­blicz­nie. Dzię­ku­jemy za to, że wspie­rasz au­to­rów i po­zwa­lasz wy­daw­com na­dal pu­bli­ko­wać książki.
Pro­jekt okładki Ra­do­sław Stęp­niak
Skład i ła­ma­nieAn­drzej Ko­men­dziń­ski
ISBN 978-83-8265-678-7
Wy­dawca: Me­dia Ro­dzina Sp. z o.o. ul. Pa­sieka 24, 61-657 Po­znań tel. 61 827 08 50wy­daw­nic­two@me­dia­ro­dzina.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla mo­jej córki,

w na­dziei, że ni­niej­sza książka po­może

uczy­nić świat lep­szym dla niej

Gdyby do­szło do na­szego spo­tka­nia, po­dej­rze­wam, że ni­czego byś nie za­uwa­żył(a). Na wi­dok mo­jej twa­rzy czy też na dźwięk mo­jego głosu w two­jej gło­wie nie roz­brzmiałby sy­gnał alar­mowy, a przed oczami nie po­ja­wi­łaby się czer­wona ostrze­gaw­cza flaga. Ze spo­ko­jem pro­wa­dził­byś(-abyś) ze mną nor­malną roz­mowę. Jak równy z rów­nym. Jak z ró­wie­śni­kiem. Z pew­no­ścią za­ło­żył­byś(-abyś), że je­stem taki jak ty. Może za­mie­ni­li­by­śmy ze sobą kilka słów – ucię­li­by­śmy so­bie po­ga­wędkę na te­mat po­gody, sportu lub cze­goś po­dob­nego. Na­stęp­nie zu­peł­nie na­tu­ral­nie za­jął­byś(-ęła­byś) się swo­imi spra­wami i naj­praw­do­po­dob­niej nie wró­cił­byś(-abyś) już my­ślami do tego, co wy­da­rzyło się mię­dzy nami.

Ist­nieje jesz­cze druga moż­li­wość...

Pod­czas na­szego spo­tka­nia na­tych­miast byś to za­uwa­żył(a). Twój umysł – wy­czu­lony na wszel­kie róż­nice – do­strzegłby każdy ze zna­ków. Zdra­dzi­łyby mnie drobne szcze­góły: uni­ka­nie kon­taktu wzro­ko­wego, nieco wy­dłu­żony czas re­ak­cji na twoje py­ta­nia, de­li­katne – na­prawdę lekko za­uwa­żalne – oznaki pa­niki, bę­dące re­ak­cją na prze­dłu­ża­jący się dia­log. Z pew­no­ścią ty rów­nież byś ją od­czu­wał(a). Zmę­cze­nie wy­wo­łane przy­mu­sem pod­trzy­my­wa­nia roz­mowy; bu­dząca prze­ra­że­nie obawa przed tym, co jest, a co nie jest od­po­wied­nim te­ma­tem do po­ga­wędki, tak zwa­nego „small talku”. Okropne i bo­le­sne po­czu­cie in­tym­no­ści wy­wo­łane na­wet po­zo­ro­wa­nym kon­tak­tem wzro­ko­wym. Ta­kie emo­cje to­wa­rzy­szą ci przez całe ży­cie. Po­dob­nie jak ja, po­tra­fisz uda­wać. Po­tra­fisz za­cho­wy­wać się „nor­mal­nie”, gdy za­cho­dzi taka po­trzeba. Po­tra­fisz ma­sko­wać wszystko to, co w to­bie inne i trudne do za­ak­cep­to­wa­nia, dzięki czemu utrzy­mu­jesz re­la­cje z ludźmi lub ra­dzisz so­bie w ży­ciu za­wo­do­wym. To jed­nak trudne za­da­nie. Nie­sa­mo­wi­cie trudne i wy­czer­pu­jące. A do tego jesz­cze te­raz mu­sisz roz­ma­wiać z kimś po­dob­nym do cie­bie.

Nie­któ­rzy z was nie zro­zu­mieją po­przed­niego aka­pitu. Dla in­nych bę­dzie on bo­le­śnie bli­ski sercu, po­nie­waż do­ty­czy kwe­stii, które być może do­brze znają i któ­rych się oba­wiają, spraw, z któ­rymi może się po­go­dzi­łeś(-aś), a może do dnia dzi­siej­szego zma­gasz się z nimi.

Wszystko spro­wa­dza się do jed­nego py­ta­nia. Czy je­steś osobą au­ty­styczną, czy nie?

Cie­ka­wostka: nie mamy po­ję­cia, ilu au­ty­stycz­nych lu­dzi żyje na świe­cie. Swego czasu przed­sta­wiano po­dej­rza­nie okrą­głe sza­cunki – jedna osoba na sto. Liczby te są na­dal po­wta­rzane na­wet przez znane or­ga­ni­za­cje cha­ry­ta­tywne dzia­ła­jące na rzecz osób au­ty­stycz­nych. Ten wy­godny i pro­sty w zro­zu­mie­niu ob­raz „jed­nego pro­centa” nie­sie pewną po­cie­chę, po­nie­waż wy­nika z tego, że lu­dzie w spek­trum au­ty­zmu sta­no­wią zde­cy­do­waną mniej­szość. To jed­nak błędne za­ło­że­nie. Ostat­nie ba­da­nia wska­zują ra­czej, że po­pu­la­cja lu­dzi au­ty­stycz­nych na świe­cie waha się po­mię­dzy jedną osobą na sześć­dzie­siąt a jedną na dwa­dzie­ścia pięć. Spora róż­nica. Tak czy owak mo­żesz mieć pew­ność, że dzie­lisz tę pla­netę z więk­szą liczbą osób au­ty­stycz­nych, niż się spo­dzie­wa­łeś(-aś).

Nie mamy też kon­kret­nych in­for­ma­cji do­ty­czą­cych de­mo­gra­fii spo­łecz­no­ści au­ty­stycz­nej. Przy­jęło się, że prze­wa­ża­jąca więk­szość osób w spek­trum au­ty­zmu to męż­czyźni. A wła­ści­wie chłopcy, po­nie­waż au­tyzm od za­wsze po­strze­gany był jako za­bu­rze­nie okresu dzie­cię­cego. Wcho­dząc w trze­cią de­kadę dwu­dzie­stego pierw­szego wieku, za­czy­namy ro­zu­mieć, że te za­ło­że­nia znacz­nie od­bie­gają od rze­czy­wi­sto­ści i że liczba au­ty­stycz­nych dziew­cząt i ko­biet do­rów­nuje licz­bie chłop­ców i męż­czyzn, u któ­rych stwier­dzono spek­trum au­ty­zmu. Jed­nak in­for­ma­cje do­ty­czące mniej­szo­ści tra­fiają do głów­nego obiegu z opóź­nie­niem.

A co z rasą? We­dług prze­wa­ża­ją­cej opi­nii ba­da­czy au­tyzm do­ty­czy głów­nie osób bia­łych. Uważa się, że wśród osób Czar­nych wy­stę­puje on rzadko, pod­czas gdy tak na­prawdę liczba przy­pad­ków au­ty­zmu wśród lu­dzi re­pre­zen­tu­ją­cych obie rasy nie różni się wy­raź­nie. To samo do­ty­czy wszyst­kich grup et­nicz­nych wy­stę­pu­ją­cych na na­szej pla­ne­cie. Gdzie­kol­wiek prze­by­wają lu­dzie, tam rów­nież od­na­leźć można przy­padki au­ty­zmu. Fakt ten wy­wo­łuje za­ska­ku­jące skutki, za­równo je­śli spoj­rzymy na te­mat z hi­sto­rycz­nego punktu wi­dze­nia, jak i z per­spek­tywy cza­sów obec­nych, o czym wspo­mnę w dal­szej czę­ści książki. Po­zwolę so­bie po­wtó­rzyć: bio­rąc pod uwagę, iż na świe­cie może żyć na­wet dwie­ście trzy­dzie­ści mi­lio­nów lu­dzi au­ty­stycz­nych, naj­praw­do­po­dob­niej znasz znacz­nie wię­cej osób w spek­trum au­ty­zmu, niż się spo­dzie­wasz, za­równo tych zdia­gno­zo­wa­nych, jak i tych, któ­rzy nie zo­stali jesz­cze roz­po­znani w tym kie­runku.

Zo­stawmy jed­nak liczby. Po­roz­ma­wiajmy o ste­reo­ty­pach. Wszyst­kim się wy­daje, że wie­dzą, czym jest au­tyzm. Oglą­da­li­śmy prze­cież film pod ty­tu­łem Rain Man, czy­ta­li­śmy książkę Dziwny przy­pa­dek psa nocną porą oraz uwiel­biamy Shel­dona Co­opera z se­rialu Teo­ria wiel­kiego pod­rywu (był prze­cież tak cu­dow­nie dziwny). Prze­szli­śmy obo­wiąz­kowe szko­le­nie na te­mat to­le­ran­cji i wy­ro­bi­li­śmy w so­bie nie­ja­sne prze­ko­na­nie, że osoby au­ty­styczne cho­dzą gdzieś po świe­cie i róż­nią się od in­nych. Jed­nak tego ro­dzaju ro­zu­mie­nie te­matu jest nieco nie­udolne i oparte na błęd­nych prze­ko­na­niach, a przy­naj­mniej ta­kie od­no­szę wra­że­nie pod­czas spo­tkań z oso­bami nie­au­ty­stycz­nymi, za­równo pod­czas roz­mów on­line, jak i twa­rzą w twarz. Ema­nują oni pew­no­ścią sie­bie, je­śli cho­dzi o za­gad­nie­nia zwią­zane z au­ty­zmem, bez wa­ha­nia wy­ra­ża­jąc swoje opi­nie do­ty­czące neu­ro­róż­no­rod­no­ści (ter­min od­no­szący się do zróż­ni­co­wa­nia do­świad­czeń neu­ro­lo­gicz­nych, które czy­nią nas ludźmi, ukuty przez dok­tor Judy Sin­ger pod ko­niec lat dzie­więć­dzie­sią­tych dwu­dzie­stego wieku) lub prze­różne inne prze­my­śle­nia. „Ko­niec koń­ców prze­cież wszy­scy znaj­du­jemy się w ja­kimś miej­scu w tym spek­trum?”, ma­wiają z uśmie­chem.

Pro­blem po­lega na tym, że au­tyzm po­dąża tym sa­mym błot­ni­stym oraz wy­dep­ta­nym szla­kiem, który prze­tarły za­bu­rze­nia ob­se­syjno-kom­pul­sywne (oczy­wi­ście omi­ja­jąc ka­łuże i od­mie­rza­jąc kroki wie­lo­krot­no­ścią liczby cztery). Lu­dzie wie­rzą w roz­po­wszech­niane mity, a nie w fakty, i w re­zul­ta­cie są z nimi już tak za­zna­jo­mieni, że wy­ko­rzy­stują je w od­nie­sie­niu do sie­bie pod­czas swo­bod­nych roz­mów. Do­dają ko­lejny skład­nik do prze­pisu pod­czas kon­wer­sa­cyj­nej au­to­dia­gnozy. Szczypta ob­se­sji, kro­pla za­cho­wań kom­pul­syw­nych, garstka za­bu­rzeń – wszystko to do­daje odro­binę smaku. „Po pro­stu mu­szę mieć wszyst­kie dłu­go­pisy równo uło­żone, a książki usta­wione w ko­lej­no­ści al­fa­be­tycz­nej. Cier­pię na ner­wicę na­tręctw!”. Ner­wica na­tręctw – ter­min nad­uży­wany ni­czym ko­len­dra w kuchni.

Au­tyzm na­to­miast sta­nowi od­po­wied­nik kur­kumy – jest nieco bar­dziej pi­kantny i za­uwa­żalny. Je­śli wie­rzyć tym wszyst­kim prze­mą­drza­łym lu­dziom, każdy z nas ma w so­bie szczyptę au­ty­zmu; wy­star­cza­jącą ilość, by­śmy stali się in­te­re­su­jący. Lu­dzie neu­ro­ty­powi do­strze­gają w so­bie tyle cech au­ty­stycz­nych lub „by­cia w spek­trum”, by móc stać się czę­ścią „klubu” i swo­bod­nie wy­ra­żać swoje opi­nie na ten te­mat. Czym jest au­tyzm. Jak działa. Jaki ma wpływ na czło­wieka. Jak na­leży trak­to­wać osoby au­ty­styczne. Opi­nie te za­zwy­czaj nie mają zbyt wiele wspól­nego z rze­czy­wi­sto­ścią. Nie tylko są błędne, ale przede wszyst­kim szko­dliwe, a na­wet nie­bez­pieczne. W cza­sie, gdy pi­sa­łem ni­niej­szą książkę, je­den z ośrod­ków edu­ka­cyj­nych dzia­ła­ją­cych w Sta­nach Zjed­no­czo­nych otrzy­mał zgodę na po­wrót do prak­tyk wy­ko­rzy­sty­wa­nia elek­trow­strzą­sów w celu ka­ra­nia au­ty­stycz­nych uczniów[1]. Wy­nika to z cał­ko­wi­cie błęd­nego za­ło­że­nia na te­mat tego, jak funk­cjo­nują au­ty­styczne dzieci i jak im po­móc. Poza tym me­tody te są nie­sły­cha­nie nie­ludz­kie i obrzy­dliwe, ale swoją drogą, to nic no­wego w te­ma­cie le­cze­nia lu­dzi w spek­trum au­ty­zmu. Prze­cież pro­blem ist­nieje od wielu lat.

Po­wszech­nym, a za­ra­zem nie­bez­piecz­nym zja­wi­skiem jest je­dy­nie czę­ściowe i nie­wła­ściwe zro­zu­mie­nie au­ty­zmu, po­głę­biane każ­dego roku przez or­ga­ni­za­cje cha­ry­ta­tywne pro­wa­dzone przez osoby nie­au­ty­styczne, które kie­ro­wane do­brymi in­ten­cjami po­dej­mują nie­udolne próby „pod­no­sze­nia świa­do­mo­ści” na ten te­mat, uży­wa­jąc przy tym ję­zyka oraz ob­ra­zów, które w śro­do­wi­sku au­ty­stycz­nym spo­ty­kają się z dez­apro­batą (przy­kład, który co­raz czę­ściej po­strze­gany jest jako od­py­cha­jąco dys­kry­mi­nu­jący, opiera się na po­rów­na­niu osób au­ty­stycz­nych do puz­zli, w któ­rych bra­kuje ja­kie­goś „ka­wałka”, a od­na­leźć go można przy od­po­wied­niej do­zie uwagi i tro­ski). Z po­wodu braku wła­ści­wego zro­zu­mie­nia tego te­matu, nie­któ­rzy lu­dzie nie­świa­do­mie igno­rują, po­ni­żają, wy­śmie­wają i krzyw­dzą osoby au­ty­styczne, któ­rych ży­cie i bu­dowa mó­zgu nie mogą być w pełni przed­sta­wione w trzy­dzie­sto­se­kun­do­wym na­gra­niu opu­bli­ko­wa­nym w sieci lub na przy­kła­dzie po­staci w se­rialu ko­me­dio­wym, któ­rej prze­ży­cia zo­stały ujęte w spo­sób uprosz­czony i płytki. Cała zło­żo­ność oraz niu­anse tego zja­wi­ska są mar­gi­na­li­zo­wane, a ży­cie praw­dzi­wych au­ty­stycz­nych lu­dzi jest za­mia­tane pod wielki, gruby i lekko za­tę­chły dy­wan zwany spo­łe­czeń­stwem.

Można od­nieść wra­że­nie, że na zro­zu­mie­nie au­ty­zmu oraz jego ak­cep­ta­cję przyj­dzie nam jesz­cze po­cze­kać co naj­mniej de­kadę. Do tego czasu zma­gać się bę­dziemy z licz­nymi pro­ble­mami: bra­kiem opieki zdro­wot­nej oraz wspar­cia ze strony po­mocy spo­łecz­nej dla dzieci i do­ro­słych w spek­trum au­ty­zmu, ty­sią­cami za­po­mnia­nych mi­tów, które na­leży od­ku­rzyć i ode­słać do la­musa, ty­sią­cami osób kie­ro­wa­nych do­brymi in­ten­cjami, któ­rych ro­zu­mie­nie au­ty­zmu jest prze­sta­rzałe lub nie­wła­ściwe. Przed nami bar­dzo długa droga do prze­by­cia. Ale je­steś tu­taj. Wzią­łeś(-ęłaś) do ręki tę książkę, więc może jest na­dzieja. Może uda nam się zmie­nić świat.

Przez całe ży­cie by­łem au­ty­stą. Wszyst­kie osoby w spek­trum au­ty­zmu są ta­kie same: au­tyzm nie „roz­wija się” w nas, nie można go też na­być w ża­den ta­jem­ni­czy spo­sób w trak­cie ja­kiejś ru­ty­no­wej in­ter­wen­cji me­dycz­nej; ro­dzimy się jako osoby w spek­trum au­ty­zmu, ży­jemy w nim i umie­ramy. Jed­nakże, i to jest klu­czowe w tym wszyst­kim, nie od za­wsze wie­dzia­łem, że je­stem osobą au­ty­styczną. Tę istotną in­for­ma­cję na swój te­mat od­kry­łem do­piero pod ko­niec dwa ty­siące sie­dem­na­stego roku.

Do tego mo­mentu ży­łem w prze­ko­na­niu, że je­stem taki jak wszy­scy. Prze­ży­łem trzy­dzie­ści cztery lata, wie­rząc, że je­stem neu­ro­ty­powy, że nie róż­nię się ni­czym od in­nych lu­dzi. Do­ra­sta­łem, ucząc się neu­ro­ty­po­wych za­cho­wań. Po­stę­po­wa­łem w spo­sób neu­ro­ty­powy na­wet wtedy, gdy było to dla mnie nie­sły­cha­nie trudne. By­łem ni­czym Mow­gli z Księgi Dżun­gli, wy­cho­wy­wany z dala od swo­jego świata, uczy­łem się, jak żyć w rze­czy­wi­sto­ści peł­nej strasz­nych nie­bez­pie­czeństw, pod­czas gdy miej­sce, do któ­rego na­prawdę na­le­ża­łem, znaj­do­wało się gdzieś in­dziej, było mi nie­znane. W prze­ci­wień­stwie do rze­czo­nego bo­ha­tera po­wie­ści pod­czas mo­jej po­dróży nie to­wa­rzy­szył mi men­tor ani prze­wod­nik, ża­den Ba­loo ani żadna Ba­ghe­era nie po­mo­gli mi w zro­zu­mie­niu praw dżun­gli. Mu­sia­łem sam je po­znać, na­uczyć się od­po­wied­niego ję­zyka, na­ło­żyć ma­skę, któ­rej nie zdją­łem przez kil­ka­dzie­siąt lat. Za­sady in­te­rak­cji spo­łecz­nych po­zna­wa­łem stop­niowo od uro­dze­nia, i to z ogrom­nym tru­dem. Na przy­kład:

• za­sada 1: ni­gdy nie na­leży pro­sić o coś w spo­sób bez­po­średni – jest to spo­łeczna gra­nica, któ­rej ab­so­lut­nie nie na­leży prze­kra­czać. Je­śli cze­goś chcesz, mu­sisz to... ja­koś... za­su­ge­ro­wać lub przed­sta­wić swoją po­trzebę w for­mie alu­zji;

• za­sada 2: je­śli ko­goś lu­bisz, ale nie znasz tej osoby, to w pew­nym sen­sie sta­rasz się ją igno­ro­wać. Kiedy sta­je­cie się przy­ja­ciółmi, oka­zu­jesz jej wiele uczu­cia, a po­tem, gdy je­ste­ście już na­prawdę do­brymi przy­ja­ciółmi, trak­tu­jesz ją okrop­nie;

• za­sada 3: oka­zy­wa­nie przy­jaźni do­ro­słemu męż­czyź­nie wy­maga opa­no­wa­nia umie­jęt­no­ści rzu­ca­nia prze­kleństw i obelg, które za­wsty­dzi­łyby nie­jed­nego szewca.

Je­śli mam być cał­ko­wi­cie szczery, wszystko to było dla mnie ob­ja­wie­niem. I pod­czas gdy neu­ro­ty­powi lu­dzie ro­zu­mieją, co mam na my­śli, po­dej­rze­wam, że opi­sane przeze mnie do­świad­cze­nia są dla nich o wiele mniej wstrzą­sa­jące, za­gma­twane i trudne do opa­no­wa­nia niż dla osób au­ty­stycz­nych.

Stop­niowo przy­swo­iłem so­bie za­sady rzą­dzące neu­ro­ty­po­wym świa­tem. Ni­gdy nie miały one dla mnie sensu, ale po­tra­fi­łem grać we­dług nich na tyle do­brze, by so­bie po­ra­dzić (po­trak­to­wa­łem je w po­dobny spo­sób jak grę Clu­edo). Ogól­nie rzecz bio­rąc, udało mi się prze­trwać i to z do­brym re­zul­ta­tem. To zna­czy, było to dla mnie nie­zwy­kle mę­czące i my­ślę, że w głębi serca wie­dzia­łem, że coś jest bar­dzo nie w po­rządku, ale nikt nie za­sta­na­wiał się, czy je­stem inny, a zwłasz­cza ja sam tego nie ro­bi­łem. Lecz na­gle wszystko za­częło się zmie­niać. Se­ria nie­zwy­kle istot­nych – i teo­re­tycz­nie ra­do­snych – do­świad­czeń ży­cio­wych (awans, oj­co­stwo) wpę­dziła mnie w głę­boką de­pre­sję, któ­rej to­wa­rzy­szyły stany lę­kowe, dla­tego też w pew­nym mo­men­cie po­czu­łem, iż za wszelką cenę mu­szę od­kryć przy­czyny ta­kiego stanu rze­czy. Wy­szu­ki­warka Go­ogle do pew­nego stop­nia słu­żyła po­mocą, pod­su­wa­jąc mi se­rię te­stów, które psy­cho­lo­go­wie uży­wają do iden­ty­fi­ka­cji osób w spek­trum au­ty­zmu. Wy­nik po­wy­żej trzy­dzie­stu dwóch punk­tów ozna­cza, że po­wi­nie­neś(-naś) się za­sta­no­wić nad wi­zytą u spe­cja­li­sty. Ja uzy­ska­łem sie­dem­dzie­siąt. Jesz­cze tego sa­mego dnia wy­sła­łem e-mail do mo­jego le­ka­rza pierw­szego kon­taktu.

Te­raz już znam prawdę. Sta­łem się czę­ścią licz­nej au­ty­stycz­nej spo­łecz­no­ści skła­da­ją­cej się z lu­dzi, któ­rzy po­strze­gają świat i jego oso­bli­wo­ści w taki sam spo­sób jak ja. Lu­dzi, któ­rzy po­tra­fią wy­gła­szać skom­pli­ko­wane wy­kłady na trudne te­maty, a jed­no­cze­śnie zma­gają się z za­wią­za­niem sznu­ro­wa­deł lub mają trud­ność, by pa­mię­tać o umy­ciu zę­bów. Lu­dzi, któ­rzy wie­dzą, jak bar­dzo wy­czer­pu­jące może być do­pa­so­wa­nie się do reszty świata.

Jako osoba mó­wiąca za­równo ję­zy­kiem „neu­ro­róż­no­rod­no­ści”, jak i idio­mem „neu­ro­ty­po­wym”, je­stem go­tów pod­jąć się roli tłu­ma­cza po­mię­dzy tymi dwoma gru­pami, któ­rych przed­sta­wi­ciele róż­nią się pod wzglę­dem bu­dowy mó­zgu, aby więk­szo­ści spo­łe­czeń­stwa udało się zro­zu­mieć przez tak długi czas po­mi­janą mniej­szość.

W ni­niej­szej książce nie­prze­my­ślane i nie w pełni zro­zu­miałe fakty, a także prze­brzmiałe ste­reo­typy zo­staną ze­sta­wione z au­ten­tycz­nymi do­świad­cze­niami osoby au­ty­stycz­nej. By­cie au­ty­stą jest o wiele bar­dziej skom­pli­ko­wane niż gło­szą le­gendy, i o wiele bar­dziej fa­scy­nu­jące. Na­sze mó­zgi pra­cują w spo­sób, który wy­daje się tak obcy dla neu­ro­ty­po­wej po­pu­la­cji, że cza­sami ogar­nia mnie zdu­mie­nie, gdy wi­dzę te roz­bież­no­ści. Na przy­kład, jak to moż­liwe, że su­ge­ro­wa­nie cze­goś w dziwny pa­sywno-agre­sywny spo­sób jest stan­dar­dową me­todą na­kła­nia­nia ko­goś do zro­bie­nia cze­goś? Jak to moż­liwe, że jed­nym z naj­lep­szych spo­so­bów na pie­lę­gno­wa­nie i po­głę­bia­nie przy­jaźni jest nie­ustanne za­da­wa­nie py­ta­nia: „Jak się masz?”, bez za­miaru wy­słu­cha­nia tego, co ma do po­wie­dze­nia druga osoba? Jak to się dzieje, że alie­na­cja – czyli prze­by­wa­nie wy­łącz­nie z wła­snymi my­ślami – jest po­wszech­nie po­strze­gana jako prze­jaw zgry­zoty? Z mo­jego punktu wi­dze­nia – osoby au­ty­stycz­nej, lekko wku­rzo­nej z po­wodu tych nie­ak­cep­to­wa­nych przeze mnie sche­ma­tów za­cho­wań – wszystko to jest po pro­stu nie­do­rzeczne. I je­stem pe­wien, że moje po­stę­po­wa­nie może z ko­lei to­bie wy­dać się rów­nie dziwne.

Zdą­ży­li­ście już pew­nie za­uwa­żyć, że je­stem tro­chę... po­iry­to­wany. Ist­nieje ku temu do­bry po­wód. Od­kąd zo­sta­łem zdia­gno­zo­wany, dużo mó­wi­łem na te­mat au­ty­zmu, a jesz­cze wię­cej o tym pi­sa­łem. Roz­ma­wia­łem z set­kami osób w spek­trum au­ty­zmu, a co waż­niej­sze, wsłu­cha­łem się w opo­wie­ści do­ty­czące ich do­świad­czeń. Przez więk­szość czasu mój mózg działa jak wielka gąbka: nie mogę grać w gry kom­pu­te­rowe, nie przy­swa­ja­jąc jed­no­cze­śnie naj­bar­dziej za­gad­ko­wych i bez­u­ży­tecz­nych fak­tów, nie mogę też iść na re­lak­su­jący spa­cer, po­nie­waż moje nie­sforne oczy wy­chwy­tują każdy szcze­gół oto­cze­nia. Mogę więc przy­znać, że wchło­ną­łem wiele z tego, co usły­sza­łem. Opo­wie­ści te nie wpra­wiły mnie jed­nak w ra­do­sny na­strój.

Fru­stra­cja spo­wo­do­wana po­no­sze­niem winy za nie­sku­teczną ko­mu­ni­ka­cję, roz­cza­ro­wa­nie z po­wodu po­mi­nię­cia apli­ka­cji zło­żo­nej w od­po­wie­dzi na ofertę pracy lub ne­ga­tyw­nej de­cy­zji pod­czas roz­mów kwa­li­fi­ka­cyj­nych, po­nie­waż ktoś uznał, że kan­dy­dat lub kan­dy­datka nie byli wy­star­cza­jąco sym­pa­tyczni, lata strasz­li­wej dez­orien­ta­cji i sa­mot­no­ści, gdy moi roz­mówcy go­dzili się z otrzy­maną dia­gnozą. Oto cię­żar emo­cji, które chło­ną­łem od roz­mów­ców w trak­cie tych spo­tkań. Osoby au­ty­styczne czę­sto ce­chują się ogromną em­pa­tią, na­sią­kają uczu­ciami, które do­mi­nują w ich oto­cze­niu, lecz nie wie­dzą, co z nimi zro­bić. Smu­tek, złość, strach, po­czu­cie bez­na­dziei. Spo­łecz­ność au­ty­stów, któ­rej je­stem czę­ścią, cierpi i ten stan trwa już od dłuż­szego czasu. Oto źró­dło gniewu, który w so­bie no­szę, a także ener­gii, która po­py­cha mnie do pi­sa­nia. Na­pi­sa­nie książki ni­gdy nie jest pro­stym za­da­niem, jed­nak dla osoby au­ty­stycz­nej wiąże się z do­dat­ko­wymi i to licz­nymi wy­zwa­niami. Gdyby nie gniew, który mo­ty­wuje mnie do ukoń­cze­nia każ­dego roz­działu, aka­pitu i zda­nia, wąt­pię, by udało mi się tego do­ko­nać. Wście­kłość jest do­sko­na­łym im­pul­sem do dzia­ła­nia.

W dal­szej czę­ści książki pre­zen­tuję wska­zówki dla wszyst­kich czy­tel­ni­ków neu­ro­ty­po­wych, któ­rzy chcą wie­dzieć wię­cej o tym, w jaki spo­sób funk­cjo­nuje ta owiana aurą ta­jem­ni­czo­ści mniej­szość osób w spek­trum au­ty­zmu. Wiem, że wielu lu­dziom bar­dzo za­leży, by zro­bić coś do­brego i uczy­nić świat bar­dziej przy­ja­znym. Inni będą ba­lan­so­wać na kra­wę­dzi w ocze­ki­wa­niu na ba­da­nie w kie­runku roz­po­zna­nia au­ty­zmu (je­śli po­ra­dzą so­bie z li­stą ocze­ku­ją­cych) i chciał­bym, aby i dla nich pro­po­no­wane przeze mnie roz­wią­za­nia oka­zały się przy­datne. Wresz­cie, są lu­dzie au­ty­styczni, któ­rzy z przy­jem­no­ścią od­kryją, że nie tylko oni uwa­żają osoby neu­ro­ty­powe za nie­sa­mo­wi­cie skom­pli­ko­wane i ko­micz­nie nie­lo­giczne – książka ta jest rów­nież dla was.

Przez po­nad trzy­dzie­ści lat mia­łem nie­ogra­ni­czony do­stęp do neu­ro­ty­po­wego świata i spo­sobu my­śle­nia. By­łem w nich tak głę­boko za­kon­spi­ro­wany, że na­wet nie zda­wa­łem so­bie sprawy, że dzia­łam pod przy­krywką. W re­zul­ta­cie mogę przed­sta­wić za­równo swoje ob­ser­wa­cje na te­mat tego, czym tak na­prawdę jest au­tyzm, jak i prak­tyczne kroki, które mo­żesz pod­jąć, aby po­pra­wić sy­tu­ację osób au­ty­stycz­nych, które znasz: przy­ja­ciół, człon­ków ro­dziny i dzieci. Kroki, które mo­żesz pod­jąć już dziś. Wy­star­czy, że w nie­wiel­kim stop­niu zmie­nisz na­sta­wie­nie, a osoby au­ty­styczne będą mo­gły le­piej wpa­so­wać się w twoją wi­zję świata.

Pro­sty przy­kład: czy nie by­łoby wspa­niale, gdyby spo­łe­czeń­stwo ina­czej pod­cho­dziło do au­ty­stów po­wta­rza­ją­cych te same za­cho­wa­nia w stre­su­ją­cych mo­men­tach? Czyn­no­ści te na­zy­wamy „sti­mami” i po­ma­gają nam one w sa­mo­re­gu­la­cji po­ziomu stresu. Bar­dzo ze­stre­so­wana osoba w spek­trum au­ty­zmu – dla wy­gody po­służę się przy­kła­dem wła­snej osoby – może ko­ły­sać bio­drami lub skrę­cać stopy, aby się uspo­koić. Za­le­d­wie kilka go­dzin temu za­cho­wy­wa­łem się wła­śnie w ten spo­sób w ocze­ki­wa­niu na roz­mowę te­le­fo­niczną i oka­zało się, że to rze­czy­wi­ście działa. Pro­blem w tym, że przy­pad­kowe, nie­spo­dzie­wane ru­chy po­strze­gane są przez osoby neu­ro­ty­powe jako po­dej­rzane, a na­wet nie­po­ko­jące.

Mogą zo­stać zin­ter­pre­to­wane jako oznaka upo­je­nia al­ko­ho­lo­wego lub na­wet chęć uży­cia prze­mocy, a za­tem za­cho­wa­nia, któ­rych naj­chęt­niej uni­kamy. W re­zul­ta­cie więk­szość osób w spek­trum au­ty­zmu od­czuwa ogromny wstyd z po­wodu tych jak naj­bar­dziej na­tu­ral­nych ge­stów (je­śli nie ro­zu­miesz, dla­czego po­wta­rzalny ruch może dzia­łać uspo­ka­ja­jąco, za­daj so­bie py­ta­nie, dla­czego cho­dzisz tam i z po­wro­tem pod­czas stre­su­ją­cej roz­mowy te­le­fo­nicz­nej...). Po­ja­wia­jące się skrę­po­wa­nie jest nie­uza­sad­nione i wzmac­nia w oso­bach au­ty­stycz­nych ogólne po­czu­cie, że nie są oni mile wi­dziani na świe­cie, że nie mogą być sobą. Mu­szą nie­ustan­nie uda­wać za­cho­wa­nia osób neu­ro­ty­po­wych z obawy przed od­rzu­ce­niem ze strony kry­tycz­nej więk­szo­ści. Rzecz w tym, że lu­dzie po­tra­fią do­sto­so­wy­wać swoje ocze­ki­wa­nia. Je­śli wi­dzisz osobę no­szącą oku­lary prze­ciw­sło­neczne w słabo oświe­tlo­nym po­miesz­cze­niu, może ci przyjść do głowy, że to nie­wi­domy, a nie zwy­kły po­zer. Jako spo­łe­czeń­stwo za­cho­wu­jemy pewną em­pa­tię dla osób nie­wi­do­mych.

Wy­obraź so­bie! Tak samo mo­żemy trak­to­wać osoby w spek­trum au­ty­zmu. Ktoś, kto „sti­muje” w miej­scu pu­blicz­nym – na przy­kład bu­ja­jąc się na ławce w parku lub ba­wiąc się małą za­bawką – mógłby być po­strze­gany tak: „Ach, praw­do­po­dob­nie au­ty­sta”, a nie jako ktoś, kogo na­leży uni­kać lub kogo trzeba się bać. Można po­ma­rzyć. Można rów­nież – i wła­śnie w tym celu po­wstała ni­niej­sza książka – po­sta­rać się, by w na­szym oto­cze­niu za­szły te jakże prak­tyczne i uży­teczne zmiany.

Za­war­łem tu­taj wszystko, czego do­wie­dzia­łem się na te­mat au­ty­zmu od mo­mentu otrzy­ma­nia dia­gnozy. Książka ta sta­nowi pod­su­mo­wa­nie mo­ich do­świad­czeń jako osoby au­ty­stycz­nej, która pró­buje zro­zu­mieć świat, bę­dąc czę­ścią znacz­nie więk­szej spo­łecz­no­ści au­ty­stów. Mam na­dzieję, że dla cie­bie rów­nież okaże się ona przy­datna.

SPRO­STO­WA­NIE

Choć je­stem osobą w spek­trum au­ty­zmu, nie mogę się wy­po­wia­dać w imie­niu ca­łej spo­łecz­no­ści au­ty­stycz­nej, po­nie­waż grupa ta jest zbyt zróż­ni­co­wana pod wzglę­dem de­mo­gra­ficz­nym. Nie re­pre­zen­tuję każ­dej osoby au­ty­stycz­nej ani nie wie­rzę, że każdy au­ty­sta jest taki sam. Szybko się jed­nak uczę i po­tra­fię słu­chać, przez co w ciągu wielu lat udało mi się ze­brać mnó­stwo in­for­ma­cji o tym, jak wy­gląda ży­cie osób ze spek­trum au­ty­zmu, oraz o łą­czą­cych ich po­do­bień­stwach. Wszystko to sta­nowi fun­da­ment mo­jej książki. Mam na­dzieję, że moje słowa nie zo­staną ode­brane jako prze­mą­drzały głos, który wy­wyż­sza się po­nad in­nymi – prze­cież to nie je­dyna książka o au­ty­zmie, która zo­stała opu­bli­ko­wana. To moje spoj­rze­nie na kwe­stię au­ty­zmu, moje do­świad­cze­nia, moja per­spek­tywa.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] E. Gar­cia, The school that uses shock the­rapy on au­ti­stic stu­dents, https://www.in­de­pen­dent.co.uk/vo­ices/au­tism-shock­the­rapy-trump-bi­den-b1885595.html, 16 lipca 2021 [do­stęp: 19 lipca 2021].