Za pierwszych Sowietów. Pogranicze polsko-białoruskie w latach 1939-41 w relacjach ustnych mieszkańców Białorusi - prof. Aleksander Smalianczuk - ebook

Za pierwszych Sowietów. Pogranicze polsko-białoruskie w latach 1939-41 w relacjach ustnych mieszkańców Białorusi ebook

Aleksander Smalianczuk

3,0

Opis

Władzę sowiecką, która wraz z Armią Czerwoną przyszła do województw północno-wschodnich II Rzeczypospolitej – na Białoruś Zachodnią, ludzie starsi przeważnie nazywają „pierwszymi Sowietami”, w odróżnieniu od władzy ustanowionej w 1944 roku po okupacji niemieckiej („drudzy Sowieci”). Tak samo w ustnym dyskursie historycznym pokolenia wojennego funkcjonują nazwy „bolszewicy” i „Ruscy”.

Książka zawiera relację 107 świadków tych tragicznych wydarzeń. Dzięki nim poznajemy losy zarówno Białorusinów, jak i Polaków, Żydów – świat zwykłego człowieka uwikłanego w wir wojny i zbrodniczy system sowiecki.

Wydarzenia militarne i polityczne z września 1939 r. oraz ich tragiczne konsekwencje, jak II wojna światowa i zniewolenie komunistyczne krajów Europy Środkowo-Wschodniej, są przedmiotem ożywionej debaty. Jej polityczne znaczenie wynika przede wszystkim z odrodzenia imperialnych ambicji Rosji i polityki elit rządzących tym państwem, mającej na celu relatywizację zbrodni stalinowskiego reżimu, a także potępienie odmiennych interpretacji roli ZSRS w czasie II wojny światowej niż te, które dominują w samej Rosji – a więc jako „wyzwoliciela” państw Europy Środkowej i Wschodniej oraz głównego zbawcy ludzkości od niemieckiego nazizmu.

Dla społeczeństwa białoruskiego istotne znaczenie tego tematu wiąże się również z chęcią zrozumienia miejsca sowieckiej Białorusi w historii narodu i kraju. Był to okres zniewolenia komunistycznego, ale równocześnie to w tym czasie, jesienią 1939 r. w wyniku wspólnej agresji ZSRS i Niemiec na Polskę, nastąpiło „zjednoczenie narodu białoruskiego”. „Granica ryska”, która dzieliła naród białoruski od 1921 r., była postrzegana przez wielu jako ogromna niesprawiedliwość. Wykorzystywała to sowiecka propaganda.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 552

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Za pierw­szych So­wie­tów

Za pierw­szych So­wie­tów

Po­gra­ni­cze pol­sko-bia­ło­ru­skie w la­tach 1939–1941

w re­la­cjach ust­nych miesz­kań­ców Bia­ło­ru­si

War­sza­wa 2021

„За першымі саветамі”: Польска-беларускае памежжа 1939–1941 гг.

у вусных успамінах жыхароў Беларусі

Pod re­dak­cją:

dr. hab. prof. In­sty­tu­tu Sla­wi­sty­ki PAN Alek­san­dra Sma­lian­czu­ka

Wy­bór re­la­cji:

dr Wol­ha Iwa­no­wa

Tłu­ma­cze­nie:

Mi­ro­sła­wa Łu­k­sza

Wy­ko­rzy­sta­no tłu­ma­cze­nie wstę­pu:

Ma­ryji Łu­ce­wicz-Na­pał­kow

Re­cen­zent­ki:

prof. Mar­ta Kur­kow­ska-Bu­dzan,

prof. Elż­bie­ta Smuł­ko­wa

Re­dak­cja:

Agniesz­ka Knyt

Kon­sul­ta­cja na­uko­wa:

dr Ma­ciej Wy­rwa (Cen­trum Pol­sko-Ro­syj­skie­go Dia­lo­gu i Po­ro­zu­mie­nia).

Opra­co­wa­nie gra­ficz­ne:

do­bosz.stu­dio

Druk:

Drukma­nia s.c. N.Łu­czak K.Łu­czak

Książ­ka zo­sta­ła przy­go­to­wa­na w ra­mach pro­jek­tu „Po­gra­ni­cze pol­sko-bia­ło­ru­skie

pod oku­pa­cją so­wiec­ką w la­tach 1939–1941 w re­la­cjach świad­ków”. Ko­or­dy­na­tor

pro­jek­tu dr Ma­ciej Wy­rwa (Cen­trum Pol­sko-Ro­syj­skie­go Dia­lo­gu i Po­ro­zu­mie­nia)

© Co­py­ri­ght by Cen­trum Pol­sko-Ro­syj­skie­go Dia­lo­gu i Po­ro­zu­mie­nia, 2021

ISBN: 978-83-66883-10-9

Wy­róż­nio­ne w książ­ce frag­men­ty po­cho­dzą od wy­daw­cy.

Wstęp

Wy­da­rze­nia mi­li­tar­ne i po­li­tycz­ne z wrze­śnia 1939 r. oraz ich tra­gicz­ne kon­se­kwen­cje, jak II woj­na świa­to­wa i znie­wo­le­nie ko­mu­ni­stycz­ne kra­jów Eu­ro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej, są przed­mio­tem oży­wio­nej de­ba­ty hi­sto­ry­ków, po­li­ty­ków i opi­nii spo­łecz­nej. Jej po­li­tycz­ne zna­cze­nie wy­ni­ka przede wszyst­kim z od­ro­dze­nia im­pe­rial­nych am­bi­cji Ro­sji i po­li­ty­ki elit rzą­dzą­cych tym pań­stwem, ma­ją­cej na celu re­la­ty­wi­za­cję zbrod­ni sta­li­now­skie­go reżi­mu, a tak­że po­tę­pie­nie od­mien­nych in­ter­pre­ta­cji roli ZSRS w cza­sie II woj­ny świa­to­wej niż te, któ­re do­mi­nu­ją w sa­mej Ro­sji – a więc jako „wy­zwo­li­cie­la” państw Eu­ro­py Środ­ko­wej i Wschod­niej oraz głów­ne­go zbaw­cy ludz­ko­ści od nie­miec­kie­go na­zizmu.

Dla spo­łe­czeń­stwa bia­ło­ru­skie­go istot­ne zna­cze­nie tego te­ma­tu wią­że się rów­nież z chę­cią zro­zu­mie­nia miej­sca so­wiec­kiej Bia­ło­ru­si w hi­sto­rii na­ro­du i kra­ju. Był to okres znie­wo­le­nia ko­mu­ni­stycz­ne­go, ale rów­no­cze­śnie to w tym cza­sie, je­sie­nią 1939 r. w wy­ni­ku wspól­nej agre­sji ZSRS i Nie­miec na Pol­skę, na­stą­pi­ło „zjed­no­cze­nie na­ro­du bia­ło­ru­skie­go”. „Gra­ni­ca ry­ska”, któ­ra dzie­li­ła na­ród bia­ło­ru­ski od 1921 r., była po­strze­ga­na przez wie­lu jako ogrom­na nie­spra­wie­dli­wość. Wy­ko­rzy­sty­wa­ła to so­wiec­ka pro­pa­gan­da. W cza­sach Bia­ło­ru­skiej So­cja­li­stycz­nej Re­pu­bli­ki So­wiec­kiej (BSRS) gło­szo­no: „Naj­głęb­sze ma­rze­nie ludu pra­cu­ją­ce­go Bia­ło­ru­si się zi­ści­ło. Dzię­ki mą­drej po­li­ty­ce Par­tii Ko­mu­ni­stycz­nej i Rzą­du So­wiec­kie­go po raz pierw­szy w swo­jej hi­sto­rii na­ród bia­ło­ru­ski zjed­no­czył się we wspól­nym wol­nym, su­we­ren­nym so­wiec­kim pań­stwie so­cja­li­stycz­nym”1. Od­po­wied­nio 17 wrze­śnia tra­fił na li­stę ofi­cjal­nych świąt BSRS jako dzień „zjed­no­cze­nia Bia­ło­ru­si”.

W XXI stu­le­ciu, mimo cią­gle ży­wych re­lik­tów so­wiec­kich w ofi­cjal­nej ide­olo­gii i po­li­ty­ce hi­sto­rycz­nej oraz dą­że­nia pań­stwa do nie­do­pusz­cze­nia plu­ra­li­zmu my­śli i opi­nii, nie ma już po­dob­nie jed­no­znacz­nej od­po­wie­dzi na py­ta­nia: Czym był wrze­sień 1939 r. dla Bia­ło­ru­si? Ja­kie były kon­se­kwen­cje tego zjed­no­cze­nia w gra­ni­cach sta­li­now­skie­go ZSRS?

W ostat­nich la­tach in­sty­tu­cje pań­stwa bia­ło­ru­skie­go nie prze­ja­wia­ły za­in­te­re­so­wa­nia świę­to­wa­niem tej rocz­ni­cy. Pań­stwo­we me­dia fak­tycz­nie zi­gno­ro­wa­ły 75-le­cie i 80-le­cie tego waż­ne­go wy­da­rze­nia hi­sto­rycz­ne­go. W żad­nym (!) ofi­cjal­nym pe­rio­dy­ku czy au­dy­cji pań­stwo­we­go ra­dia i te­le­wi­zji na­wet nie wspo­mnia­no o „zjed­no­cze­niu Bia­ło­ru­si”. To mil­cze­nie każe my­śleć, że ide­olo­dzy pań­stwo­wi po pro­stu nie wie­dzą, co ro­bić z tym świę­tem ka­len­da­rzo­wym.

Jed­nak ich mil­cze­nie wca­le nie ozna­cza ze­zwo­le­nia na swo­bod­ną pre­zen­ta­cję po­zy­cji od­bie­ga­ją­cej od daw­nych po­glą­dów hi­sto­ry­ków so­wiec­kich. Na przy­kład w Mu­zeum Za­sła­wia za­ka­za­no wy­sta­wy pt. Za­chod­nio­bia­ło­ru­ska Atlan­ty­da. Skła­da się ona z ar­te­fak­tów z pry­wat­ne­go zbio­ru Iha­ra Miel­ni­ka­wa i była po­świę­co­na co­dzien­ne­mu ży­ciu miesz­kań­ców Bia­ło­ru­si Za­chod­niej – pół­noc­no-wschod­nich wo­je­wództw mię­dzy­wo­jen­nej Pol­ski oraz wy­da­rze­niom wo­jen­nym je­sie­ni 1939 r. Pre­zen­to­wa­ła m.in. udział Bia­ło­ru­si­nów w dzia­ła­niach bo­jo­wych Woj­ska Pol­skie­go prze­ciw­ko Niem­com hi­tle­row­skim i sta­li­now­skie­mu Związ­ko­wi So­wiec­kie­mu2.

Do­pó­ki pań­stwo mil­czy, wśród bia­ło­ru­skiej eli­ty kul­tu­ral­nej, nie­bę­dą­cej na jego utrzy­ma­niu, od­by­wa­ją się dys­ku­sje do­ty­czą­ce oce­ny wy­da­rzeń z wrze­śnia 1939 r. Część tej eli­ty uwa­ża 17 wrze­śnia za „świę­to na­ro­do­we” i twier­dzi, że „zjed­no­cze­nie” pod wła­dzą Sta­li­na mia­ło wiel­kie zna­cze­nie po­li­tycz­ne, po­nie­waż po­zwo­li­ło na prze­zwy­cię­że­nie skut­ków so­wiec­kich re­pre­sji lat 30. XX w. oraz pol­skiej po­li­ty­ki asy­mi­la­cyj­nej i za­cho­wa­nie bia­ło­ru­skiej toż­sa­mo­ści kul­tu­ro­wej. Zna­ny dzien­ni­karz Wi­tal Cy­han­kou na fa­lach bia­ło­ru­skie­go Ra­dia Swa­bo­da na­wo­ły­wał, aby Bia­ło­ru­si­ni wzię­li przy­kład z Li­twy, któ­rej opi­nia spo­łecz­na ne­ga­tyw­nie oce­nia po­li­ty­kę ZSRS i Nie­miec pod ko­niec lat 30., ale przy tym po­chwa­la prze­ka­za­nie Wil­na przez Sta­li­na Re­pu­bli­ce Li­tew­skiej je­sie­nią 1939 r.3

Po­dob­na po­sta­wa de­pre­cjo­nu­je wagę pew­nych aspek­tów mo­ral­nych po­li­ty­ki kie­row­nic­twa ZSRS, m.in. oce­nę taj­ne­go pro­to­ko­łu do pak­tu Ri­b­ben­trop-Mo­ło­tow oraz so­wiec­kiej agre­sji na Pol­skę. A prze­cież zmia­nom po­li­tycz­nym i kul­tu­ro­wym, od­by­wa­ją­cym się w XXI wie­ku, win­no to­wa­rzy­szyć prze­war­to­ścio­wa­nie po­glą­dów na wie­le wy­da­rzeń bia­ło­ru­skiej hi­sto­rii XX stu­le­cia, wśród któ­rych jed­ny­mi z naj­waż­niej­szych po­zo­sta­ją wy­da­rze­nia je­sie­ni 1939 r. To prze­war­to­ścio­wa­nie po­win­no ba­zo­wać na prze­ko­na­niu, że in­te­re­sy na­ro­do­we nie mogą po­zo­sta­wać w kon­flik­cie z war­to­ścia­mi ogól­no­ludz­ki­mi, a wy­da­rze­nia II woj­ny świa­to­wej na Bia­ło­ru­si na­le­ży roz­pa­try­wać w kon­tek­ście hi­sto­rii eu­ro­pej­skiej i świa­to­wej.

Duże zna­cze­nie ma tak­że uświa­do­mie­nie tego, że we wrze­śniu 1939 r. zie­mie bia­ło­ru­skie zo­sta­ły wcią­gnię­te w woj­nę, któ­ra oka­za­ła się naj­strasz­niej­szą w ich hi­sto­rii. Wła­śnie wte­dy zie­mia bia­ło­ru­ska za­czę­ła prze­kształ­cać się w are­nę zma­gań dwóch to­ta­li­ta­ry­zmów – ko­mu­ni­stycz­ne­go i na­zi­stow­skie­go. Te oraz inne ar­gu­men­ty na ko­rzyść prze­war­to­ścio­wa­nia wy­da­rzeń woj­sko­wo-po­li­tycz­nych z je­sie­ni 1939 r. po­ja­wia­ją się w pu­bli­ka­cjach i wy­stą­pie­niach pu­blicz­nych Ry­ho­ra Łaźki, Iha­ra Miel­ni­ka­wa, Le­ani­da Ły­cza, Ana­to­la Tra­fim­czy­ka i in­nych oraz pi­szą­ce­go te sło­wa4.

Dys­ku­sja o zna­cze­niu wrze­śnia 1939 r. w hi­sto­rii Bia­ło­ru­si po­ja­wia się wy­łącz­nie jako je­den z epi­zo­dów współ­cze­snej bia­ło­ru­skiej woj­ny o pa­mięć. Pa­mięć jako głów­ny in­stru­ment two­rze­nia wię­zi spo­łecz­nych, toż­sa­mo­ści zbio­ro­wej i in­dy­wi­du­al­nej sta­ła się waż­nym ele­men­tem wal­ki o przy­szłość kra­ju. Przy czym sze­rzy się zro­zu­mie­nie tego, że pań­stwo na­rzu­ca miesz­kań­com Bia­ło­ru­si hi­sto­rię, któ­rej ich przod­ko­wie ni­gdy nie prze­ży­wa­li.

Fun­da­men­tem do­mi­nu­ją­cej in­ter­pre­ta­cji wy­da­rzeń wrze­śnia 1939 r. w pa­mię­ci kul­tu­ro­wej i po­li­ty­ce hi­sto­rycz­nej Re­pu­bli­ki Bia­ło­ru­si na­dal po­zo­sta­ją ich in­ter­pre­ta­cje z cza­sów ZSRS/BSRS. War­to zaj­rzeć na stro­ny szkol­nych pod­ręcz­ni­ków hi­sto­rii, aby zo­ba­czyć sta­rą so­wiec­ką in­ter­pre­ta­cję „zjed­no­cze­nia” w nie­co od­świe­żo­nej wer­sji.

Na przy­kład w ro­syj­sko­ję­zycz­nym pod­ręcz­ni­ku dla kla­sy 11 au­tor tek­stu, pro­fe­sor Jauhien No­wik pi­sze o „po­ko­jo­wej po­li­ty­ce ZSRS”, dą­że­niu An­glii i Fran­cji do prze­kie­ro­wa­nia agre­sji nie­miec­kiej na Wschód i ich nie­chę­ci do przy­ję­cia pro­po­zy­cji ZSRS do­ty­czą­cej stwo­rze­nia sys­te­mu bez­pie­czeń­stwa zbio­ro­we­go w Eu­ro­pie. Pod­kre­śla tak­że wy­mu­szo­ny cha­rak­ter so­wiec­ko-nie­miec­kie­go po­ro­zu­mie­nia z sierp­nia 1939 r., w tym wspo­mnia­ne­go taj­ne­go pro­to­ko­łu, przy czym au­tor zre­zy­gno­wał z do­ko­na­nia jego oce­ny5. Agre­sja Ar­mii Czer­wo­nej (w tek­ście: „po­chód wy­zwo­leń­czy”) tłu­ma­czo­na jest tro­ską rzą­du so­wiec­kie­go o „ochro­nę lud­no­ści Bia­ło­ru­si Za­chod­niej”. Od­no­to­wu­je się, że ten „po­chód” roz­po­czął się do­pie­ro po oku­po­wa­niu przez woj­ska nie­miec­kie rdzen­nie pol­skich te­ry­to­riów: „więk­szość lud­no­ści Bia­ło­ru­si Za­chod­niej wi­ta­ła żoł­nie­rzy so­wiec­kich z ra­do­ścią, kwia­ta­mi, chle­bem i solą”. „Wy­zwo­le­nie” za­koń­czy­ło się 25 wrze­śnia, przy czym „więk­szość pol­skich żoł­nie­rzy i ofi­ce­rów pod­da­ła się bez wal­ki”. Au­tor wspo­mniał o tra­ge­dii ka­tyń­skiej, ale tyl­ko po to, aby oświad­czyć, że nie ma moż­li­wo­ści usta­le­nia win­nych zbrod­ni6 (sic!). No­wik zre­zy­gno­wał z po­wta­rza­nia kłamstw pro­pa­gan­dy so­wiec­kiej co do od­po­wie­dzial­no­ści nie­miec­kiej za ma­so­we mor­dy jeń­ców – ofi­ce­rów i żoł­nie­rzy Woj­ska Pol­skie­go, i za­pro­po­no­wał wła­sny wa­riant kłam­stwa.

W in­nym pod­ręcz­ni­ku, do kla­sy 9, au­to­rzy za­prze­cza­ją roli taj­ne­go po­ro­zu­mie­nia so­wiec­ko-nie­miec­kie­go z 23 sierp­nia 1939 r. („pakt Ri­b­ben­trop-Mo­ło­tow”) w roz­pę­ta­niu II woj­ny świa­to­wej i pró­bu­ją udo­wod­nić tezę, że ce­lem mar­szu Ar­mii Czer­wo­nej we wrze­śniu 1939 r. było ura­to­wa­nie lud­no­ści przed oku­pa­cją nie­miec­ką (?!)7.

Ist­nie­je rów­nież tra­dy­cyj­na teza so­wiec­ka o „ak­cie hi­sto­rycz­nej spra­wie­dli­wo­ści” wo­bec na­ro­du bia­ło­ru­skie­go8. BSRS fi­gu­ru­je tu­taj jako pew­na (so­wiec­ka) for­ma bia­ło­ru­skiej pań­stwo­wo­ści. O re­pre­sjach, skie­ro­wa­nych prze­ciw­ko lud­no­ści i nie­po­pu­lar­nych prze­kształ­ce­niach spo­łecz­no-eko­no­micz­nych, czy­li m.in. przy­mu­so­wej ko­lek­ty­wi­za­cji, w pod­ręcz­ni­ku na­wet się nie wspo­mi­na.

Tak oto, zgod­nie ze współ­cze­sną po­li­ty­ką hi­sto­rycz­ną, wrze­sień 1939 r. jawi się jako miej­sce pa­mię­ci o zjed­no­cze­niu Bia­ło­ru­si­nów w „jed­no pań­stwo na­ro­do­we”, co sta­ło się moż­li­we dzię­ki kie­row­nic­twu Par­tii Ko­mu­ni­stycz­nej (czy­taj – Jó­ze­fo­wi Sta­li­no­wi) i wła­dzy so­wiec­kiej. O fak­cie, że to „pań­stwo bia­ło­ru­skie” było w rze­czy­wi­sto­ści bia­ło­ru­ską fi­lią wiel­kie­go obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go, w któ­ry par­tia Le­ni­na-Sta­li­na prze­kształ­ci­ła daw­ne Ce­sar­stwo Ro­syj­skie, pod­ręcz­ni­ki mil­czą.

Przy­naj­mniej część bia­ło­ru­skiej eli­ty kul­tu­ral­nej do­brze so­bie uświa­da­mia to, jak wy­so­ką cenę za­pła­ci­ła Bia­ło­ruś za „zjed­no­cze­nie” wsku­tek zmo­wy Sta­li­na i Hi­tle­ra. War­to przy­po­mnieć, że taj­ny pro­to­kół do pak­tu Ri­b­ben­trop-Mo­ło­tow, pod­pi­sa­ny w Mo­skwie w nocy 23 sierp­nia 1939 r., fak­tycz­nie roz­pę­tał II woj­nę świa­to­wą i za­gwa­ran­to­wał po­dział kra­jów i na­ro­dów Eu­ro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej mię­dzy Niem­ca­mi a Związ­kiem So­wiec­kim. Pierw­szym na­stęp­stwem tej zmo­wy sta­ła się agre­sja na­zi­stow­skich Nie­miec na Pol­skę 1 wrze­śnia 1939 r., a 17 wrze­śnia 1939 r. Zwią­zek So­wiec­ki wsparł nie­miec­kie­go so­jusz­ni­ka i Ar­mia Czer­wo­na prze­kro­czy­ła gra­ni­ce Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej.

Na­le­ży też wspo­mnieć, że agre­sji ZSRS to­wa­rzy­szy­ła kam­pa­nia ide­olo­gicz­na, gło­szą­ca „wy­zwo­le­nie na­ro­dów ukra­iń­skie­go i bia­ło­ru­skie­go od jarz­ma pol­skich pa­nów”. II Rzecz­po­spo­li­ta, któ­ra nie do­cze­ka­ła się re­al­nej po­mo­cy od swo­ich eu­ro­pej­skich so­jusz­ni­ków, nie mia­ła szans w wal­ce z ar­mia­mi dwóch państw to­ta­li­tar­nych. W wy­ni­ku kam­pa­nii wrze­śnio­wej dwóch agre­so­rów po­dzie­li­ło te­ry­to­rium pań­stwa pol­skie­go. Zwień­cze­niem tego wspól­ne­go zwy­cię­stwa była wspól­na de­fi­la­da woj­sko­wa w Brze­ściu i trak­tat o przy­jaź­ni III Rze­szy z ZSRS, pod­pi­sa­ny 28 wrze­śnia 1939 r. Na­wia­sem mó­wiąc, okre­ślał on prze­bieg li­nii de­mar­ka­cyj­nej mię­dzy pań­stwa­mi, któ­re po­dzie­li­ły Pol­skę, w so­wiec­kiej in­ter­pre­ta­cji – kształt gra­ni­cy. W za­mian za roz­sze­rze­nie te­ry­to­rium tzw. nie­miec­kich in­te­re­sów na­ro­do­wych o wo­je­wódz­two lu­bel­skie oraz wschod­nią część wo­je­wódz­twa war­szaw­skie­go Niem­cy zgo­dzi­ły się na so­wiec­ką oku­pa­cję Li­twy.

* * *

Nad­zwy­czaj waż­ną rolę w prze­war­to­ścio­wa­niu przez spo­łe­czeń­stwo bia­ło­ru­skie wy­da­rzeń je­sie­ni 1939 r. i ich na­stępstw od­gry­wa hi­sto­ria mó­wio­na, któ­ra daje moż­li­wość wy­po­wie­dze­nia się po­zba­wio­nym pra­wa gło­su, i stwa­rza moż­li­wość oce­ny wy­da­rzeń z prze­szło­ści z per­spek­ty­wy ogól­no­ludz­kiej. Hi­sto­ria mó­wio­na jest kie­run­kiem ba­dań spo­łecz­no-hu­ma­ni­stycz­nych, zo­rien­to­wa­nych na in­dy­wi­du­al­ne do­świad­cze­nia ży­cio­we czło­wie­ka, jego pa­mięć. Przy tym wy­stę­pu­je ona tak­że jako me­to­da ba­dań hi­sto­rycz­nych, wy­ko­rzy­stu­ją­ca wy­wo­ła­ne przez ba­da­cza wspo­mnie­nia, okre­śla spo­sób ich gro­ma­dze­nia (wy­wiad), za­cho­wa­nia i ana­li­zy. Ge­ne­ral­nie, hi­sto­ria mó­wio­na po­ma­ga ukształ­to­wać nowe spoj­rze­nie na prze­szłość lub mo­dy­fi­ko­wać do­tych­czas ist­nie­ją­cą jej wer­sję.

W 2011 r. uru­cho­mio­no por­tal udo­stęp­nia­ją­cy zbiór Bia­ło­ru­skie­go Ar­chi­wum Hi­sto­rii Mó­wio­nej9 (BAHM), w któ­rym dziś prze­cho­wu­je się oko­ło 1400 wspo­mnień oby­wa­te­li Bia­ło­ru­si. Więk­sza ich część zo­sta­ła ze­bra­na na te­ry­to­rium Bia­ło­ru­si, któ­re przed woj­ną na­le­ża­ło do pań­stwa pol­skie­go. Przy­cią­ga ono ba­da­czy sze­ro­kim spek­trum te­ma­tów umoż­li­wia­ją­cych zba­da­nie pa­mię­ci okre­su trans­for­ma­cji, w tym wy­da­rzeń z lat 1939–1941. Są one obec­ne w po­nad 300 nar­ra­cjach au­to­bio­gra­ficz­nych.

Pa­mięć o wy­da­rze­niach wrze­śnia 1939 – czerw­ca 1941 ak­tyw­nie ba­da­no już pod­czas pierw­szej eks­pe­dy­cji BAHM na te­ry­to­rium re­jo­nów no­wo­gródz­kie­go i ka­re­lic­kie­go Gro­dzień­sz­czy­zny (2011). Ale głów­nym przed­mio­tem ba­da­nia sta­ła się ona w la­tach 2012–2014 pod­czas re­ali­za­cji pro­jek­tu na­uko­we­go „Rok 1939 w pa­mię­ci miesz­kań­ców Bia­ło­ru­si”. Głów­nym za­da­niem było utrwa­le­nie ust­nych re­la­cji w po­sta­ci nar­ra­cji au­to­bio­gra­ficz­nej świad­ków w star­szym wie­ku, miesz­ka­ją­cych przy daw­nej gra­ni­cy so­wiec­ko-pol­skiej („gra­ni­cy ry­skiej”). Fak­tycz­nie ba­da­no pa­mięć ko­mu­ni­ka­tyw­ną lub pa­mięć po­ko­le­nio­wą10 tej ka­te­go­rii lud­no­ści, któ­ra nie czy­ta­ła pod­ręcz­ni­ków so­wiec­kich i nie prze­ję­ła ofi­cjal­ne­go po­dej­ścia do wy­da­rzeń. Eks­pe­dy­cje BAHM prze­pro­wa­dzo­no na Po­le­siu wzdłuż rze­ki Słucz (re­jon żyt­ko­wic­ki, ob­wód ho­mel­ski), w re­gio­nie miń­skim (re­jo­ny sto­łp­cow­ski i nie­świe­ski, ob­wód miń­ski) oraz w ob­wo­dzie wi­tebskim (re­jo­ny głę­boc­ki, mior­ski i do­k­szyc­ki). Łącz­nie wy­słu­cha­no oko­ło 220 osób. Za­re­je­stro­wa­no wspo­mnie­nia au­dio i wi­deo, któ­re umiesz­czo­no na stro­nie BAHM. Z punk­tu wi­dze­nia me­to­do­lo­gii „wy­wo­ły­wa­nia źró­deł” prze­wa­ża­ją w tym zbio­rze, zwłasz­cza na­gra­ne pod­czas pierw­szych wy­praw te­re­no­wych BAHM, wy­wia­dy typu bio­gra­ficz­no-nar­ra­cyj­ne­go w ro­zu­mie­niu i uję­ciu nie­miec­kiej ba­dacz­ki Ga­brie­li Ro­sen­thal11.

Pew­nym pod­su­mo­wa­niem tej pra­cy była mię­dzy­na­ro­do­wa kon­fe­ren­cja na­uko­wa „Wrze­sień 1939 w tra­dy­cji hi­sto­rycz­nej i hi­sto­rii mó­wio­nej”, zor­ga­ni­zo­wa­na przez BAHM we wrze­śniu 2014 r. w Miń­sku. Pod­czas kon­fe­ren­cji za­pre­zen­to­wa­no m.in. re­fe­ra­ty opar­te na ze­bra­nych re­la­cjach hi­sto­rii mó­wio­nej, w któ­rych do­ko­na­no po­rów­na­nia wła­dzy so­wiec­kiej i pol­skiej (Alek­san­der Sma­lian­czuk), przed­sta­wio­no syl­wet­ki „za­chod­nia­ków” i „wschod­nia­ków”12 (Wol­ha Iwa­no­wa), spe­cy­fi­kę pierw­szych „wy­bo­rów” so­wiec­kich (Ana­tol Tra­fim­czyk), prze­kształ­ce­nie „pierw­szych So­wie­tów” (Tac­cia­na Ka­sa­ta­ja i An­drej Wasz­kie­wicz) oraz sto­su­nek lud­no­ści do zmian woj­sko­wo-po­li­tycz­nych (Siarhej Tokć, Adam Do­broń­ski, Je­rzy Mi­lew­ski) i inne.

Ma­te­ria­ły kon­fe­ren­cji, uzu­peł­nio­ne o stu­dia hi­sto­rycz­ne, uka­za­ły się w zbio­rze Je­sień 1939 roku w tra­dy­cji hi­sto­rycz­nej i hi­sto­rii mó­wio­nej13, bę­dą­cym swo­istym ka­mie­niem mi­lo­wym w roz­wo­ju Oral Hi­sto­ry w Bia­ło­ru­si oraz ba­da­niu wy­da­rzeń z je­sie­ni 1939 r. W 2018 roku opu­bli­ko­wa­no książ­kę Wol­hy Iwa­no­wej Hi­sto­ria opo­wie­dzia­na. XX w. w pa­mię­ci miesz­kań­ców wsi bia­ło­ru­skiej14, w któ­rej wy­da­rze­nia lat 1939–1941 są roz­pa­try­wa­ne w kon­tek­ście kon­kret­nej nar­ra­cji au­to­bio­gra­ficz­nej i hi­sto­rii ży­cia jed­nost­ki.

Pro­ble­ma­ty­ka pa­mię­ci o „pierw­szych So­wie­tach” była tak­że sze­ro­ko re­pre­zen­to­wa­na w eks­pe­dy­cjach BAHM w ra­mach pro­jek­tu „Ko­lek­ty­wi­za­cja na Bia­ło­ru­si Za­chod­niej. Lata 1948–1952”. Ba­da­cze pra­co­wa­li nad nim w la­tach 2015–2017, za­pi­su­jąc re­la­cje ust­ne na Po­le­siu Piń­skim, w re­jo­nach lidz­kim i we­re­now­skim Gro­dzień­sz­czy­zny oraz w re­jo­nach mo­ło­de­czań­skim i wi­lej­skim na Miń­sz­czyź­nie. Ze­bra­no oko­ło 180 re­la­cji wy­wo­ła­nych prze­waż­nie me­to­dą wy­wia­du bio­gra­ficz­no-nar­ra­cyj­ne­go.

Pa­mięć o wy­da­rze­niach je­sie­ni 1939 r. na Gro­dzień­sz­czyź­nie szcze­gó­ło­wo utrwa­li­li hi­sto­ry­cy gro­dzień­scy Tac­cia­na Ka­sa­ta­ja i An­drej Wasz­kie­wicz15, któ­ry prze­ka­za­li ze­bra­ne re­la­cje ust­ne do za­so­bów BAHM.

Ma­te­ria­ły po­wyż­szych opra­co­wań oraz re­la­cje ust­ne, za­pi­sy­wa­ne w la­tach 2018–2019 spe­cjal­nie dla tego zbio­ru, sta­ły się jego pod­wa­li­na­mi. Za­łą­czo­no do nich frag­men­ty wspo­mnień, ze­bra­nych w róż­nym cza­sie przez Alek­san­dra Sma­lian­czu­ka, Iry­nę Kasz­ta­lan, Ale­się Bie­ła­no­wicz-Petz, Tac­cia­nę Ka­sa­tą, An­dre­ja Wasz­kie­wi­cza, Zmi­cie­ra Luci­ka, Ru­sła­na Ku­le­wi­cza oraz in­nych ba­da­czy. Te re­la­cje, wraz ze wspo­mnie­nia­mi miesz­kań­ców Grod­na, zo­sta­ły ze­bra­ne me­to­dą wy­wia­dów bio­gra­ficz­nych lub wy­wia­dów swo­bod­nie ukie­run­ko­wa­nych – we­dług kla­sy­fi­ka­cji Jana Lu­tyń­skie­go16. Po raz pierw­szy udo­stęp­nio­no 90 wspo­mnień.

* * *

Wła­dzę so­wiec­ką, któ­ra wraz z Ar­mią Czer­wo­ną przy­szła do wo­je­wództw pół­noc­no-wschod­nich II Rze­czy­po­spo­li­tej – na Bia­ło­ruś Za­chod­nią, lu­dzie star­si prze­waż­nie na­zy­wa­ją „pierw­szy­mi So­wie­ta­mi”, w od­róż­nie­niu od wła­dzy usta­no­wio­nej w 1944 roku po oku­pa­cji nie­miec­kiej („dru­dzy So­wie­ci”). Tak samo w ust­nym dys­kur­sie hi­sto­rycz­nym po­ko­le­nia wo­jen­ne­go funk­cjo­nu­ją na­zwy „bol­sze­wi­cy” i „Ruscy”. Już same te okre­śle­nia wska­zu­ją na dy­stan­so­wa­nie się re­spon­den­tów wo­bec no­wej wła­dzy.

W taki oto spo­sób okres, któ­ry w ust­nym dys­kur­sie hi­sto­rycz­nym nosi na­zwę „pierw­si So­wie­ci”, chro­no­lo­gicz­nie obej­mu­je czas od 17 wrze­śnia 1939 r. do 22 czerw­ca 1941 r., kie­dy to hi­tle­row­skie Niem­cy roz­po­czę­ły woj­nę prze­ciw­ko Związ­ko­wi So­wiec­kie­mu. Jed­nak wła­sna hi­sto­ria mó­wio­na tego okre­su jest dużo szer­sza. Za­czy­na się od hi­sto­rii bia­ło­ru­skie­go bie­żeń­stwa17 w la­tach I woj­ny świa­to­wej, któ­ra po­zo­sta­wi­ła w pa­mię­ci bie­żeń­ców – Bia­ło­ru­si­nów ob­raz bo­ga­tej i szczo­drej Ro­sji. Te wy­obra­że­nia były żywe wśród pra­wo­sław­nej lud­no­ści bia­ło­ru­skiej II Rze­czy­po­spo­li­tej przez cały okres mię­dzy­wo­jen­ny i znik­nę­ły do­pie­ro po przyj­ściu „Ru­skich”. Wy­da­rze­nia lat 1939–1941 w opo­wie­ściach ust­nych, oczy­wi­ście, prze­pla­ta­ją się ze wspo­mnie­nia­mi o ży­ciu co­dzien­nym „za cza­sów Pol­ski”, a koń­czą się w po­ło­wie lat 50., kie­dy to za­koń­czy­ły się pod­sta­wo­we pro­ce­sy trans­for­ma­cji Bia­ło­ru­si Za­chod­niej i za­czął się pro­ces re­ha­bi­li­ta­cji ofiar re­pre­sji so­wiec­kich.

W zbio­rze przed­sta­wio­no 106 wspo­mnień18 miesz­kań­ców Bia­ło­ru­si (łącz­nie 107 świad­ków19), uro­dzo­nych w la­tach 1920–1930. Wśród świad­ków prze­wa­ża­li miesz­kań­cy bia­ło­ru­skich wio­sek, któ­rych skład spo­łecz­ny obej­mo­wał za­rów­no rol­ni­ków-koł­choź­ni­ków z wy­kształ­ce­niem pod­sta­wo­wym lub bez wy­kształ­ce­nia, jak i in­te­li­gen­cję wiej­ską (na­uczy­cie­li, per­so­nel me­dycz­ny) oraz du­chow­nych, a tak­że by­łych kie­row­ni­ków miej­sco­wej ad­mi­ni­stra­cji i koł­cho­zów. Te ostat­nie gru­py mia­ły prze­waż­nie wy­kształ­ce­nie śred­nie lub wyż­sze.

Wy­zna­nie i na­ro­do­wość świad­ków za­pi­sy­wa­no we­dług ich sa­mo­iden­ty­fi­ka­cji. W re­zul­ta­cie 80 roz­mów­ców okre­śli­ło się jako Bia­ło­ru­si­ni, 25 – jako Po­la­cy i po jed­nym jako Ro­sja­nin i Żyd. We­dług wy­zna­nia 75 osób za­de­kla­ro­wa­ło się jako pra­wo­sław­ni, 29 jako ka­to­li­cy, 2 jako pro­te­stan­ci i je­den – wy­zna­nia moj­że­szo­we­go. Zwra­ca uwa­gę to, że tyl­ko czwo­ro ka­to­li­ków okre­śli­ło się jako Bia­ło­ru­si­ni. We wspól­no­cie wiej­skiej Bia­ło­ru­si na po­cząt­ku XXI stu­le­cia wy­zna­nie w więk­szo­ści przy­pad­ków okre­śla na­ro­do­wość. War­to tak­że od­no­to­wać, że 13 świad­ków było ofia­ra­mi re­pre­sji so­wiec­kich. Więk­szość z nich zo­sta­ła de­por­to­wa­na ra­zem z ro­dzi­na­mi w głąb Związ­ku So­wiec­kie­go.

Sta­ty­sty­ka ta w pew­nym stop­niu ilu­stru­je spe­cy­fi­kę roz­wo­ju hi­sto­rycz­ne­go, kul­tu­ro­we­go i re­li­gij­ne­go Bia­ło­ru­si w dru­giej po­ło­wie XX wie­ku. Ob­ja­wia się ona nie tyl­ko w skła­dzie świad­ków (ich wy­zna­niu, na­ro­do­wo­ści, sta­tu­sie spo­łecz­nym), lecz tak­że w te­ma­ty­ce opo­wie­ści, stra­te­giach uświa­da­mia­nia i oce­nach wy­da­rzeń, w za­leż­no­ści od re­gio­nu i miej­sco­wo­ści (miej­skiej lub wiej­skiej).

Re­spon­den­ci roz­ma­wia­li prze­waż­nie w dia­lek­tach ję­zy­ka bia­ło­ru­skie­go lub tak zwa­ną tra­sian­ką czy ję­zy­kiem „mie­sza­nym”. Wy­jąt­kiem były tyl­ko wspo­mnie­nia miesz­kań­ców miast, czę­sto po­słu­gu­ją­cych się ję­zy­kiem ro­syj­skim. Naj­bar­dziej or­ga­nicz­ny ję­zyk bia­ło­ru­ski jest wła­ści­wy rol­ni­kom, miesz­kań­com wsi, po­nie­waż za­wie­ra mi­ni­mum sza­blo­nów ję­zy­ko­wych i za­po­ży­czeń z in­nych ję­zy­ków. Wy­ra­zy są tu na­tu­ral­ne, a ele­men­ty folk­lo­ru i fra­ze­olo­gia re­pre­zen­tu­ją do­świad­cze­nie ży­cio­we, zgro­ma­dzo­ne przez miesz­kań­ców wsi w cią­gu stu­le­ci. Naj­bar­dziej wy­róż­nia­ła się gwa­ra miesz­kań­ców Po­le­sia. In­te­li­gen­cja wiej­ska i miej­sco­we kie­row­nic­two czę­sto po­słu­gi­wa­ły się ję­zy­kiem „mie­sza­nym” (ro­syj­sko-bia­ło­ru­skim) z cha­rak­te­ry­stycz­ną bia­ło­ru­ską fo­ne­ty­ką i wy­mo­wą. Poza tym ich wy­po­wie­dzi nie­rzad­ko za­wie­ra­ły okre­śle­nia uży­wa­ne w ję­zy­ku urzę­do­wym i ide­olo­gicz­nym, wła­ści­wym dla so­wiec­kie­go dys­kur­su kul­tu­ro­we­go, co cza­sem świad­czy­ło o dą­że­niu re­spon­den­tów do za­war­cia swo­jej hi­sto­rii ży­cia w tych ra­mach. W nie­któ­rych nar­ra­cjach zda­rza­ły się mi­mo­wol­ne przej­ścia na ję­zyk pol­ski (np. pod­czas opo­wia­da­nia o na­uce w pol­skiej szko­le).

Pierw­szy roz­dział zbio­ru pt. Ob­raz „pierw­szych So­wie­tów” we wspo­mnie­niach miesz­kań­ców miast za­wie­ra wspo­mnie­nia o „so­wiec­kich po­rząd­kach” w Grod­nie, Szczu­czy­nie, No­wo­gród­ku, Sło­ni­miu, Ski­dlu, Dzi­śnie i Wil­nie. W tym ostat­nim, jesz­cze w koń­cu lat 30., dzia­łał moc­ny ośro­dek kul­tu­ry bia­ło­ru­skiej, któ­re­go człon­ko­wie li­czy­li na przy­łą­cze­nie mia­sta do BSRS. Cen­tral­ne miej­sce w roz­dzia­le za­ję­ły wy­da­rze­nia w Grod­nie, co moż­na wy­tłu­ma­czyć cią­gło­ścią pa­mię­ci o wal­kach obron­nych z 20–22 wrze­śnia 1939 r. w dys­kur­sie miej­skim. Na szcze­gól­ną uwa­gę za­słu­gu­je wspo­mnie­nie Ry­ho­ra Cha­si­da z Grod­na, któ­ry opo­wie­dział o sy­tu­acji lud­no­ści ży­dow­skiej.

W dru­gim roz­dzia­le „So­wie­ci” w pa­mię­ci miesz­kań­ców wsi ze­bra­no re­la­cje o co­dzien­no­ści wsi w po­cząt­ko­wym okre­sie jej „trans­for­ma­cji so­wiec­kiej”. Świad­ko­wie wspo­mi­na­li o sta­tu­sie spo­łecz­nym i sy­tu­acji fi­nan­so­wej ro­dzi­ców, opo­wia­da­li o struk­tu­rze so­cjal­nej, wy­zna­nio­wej i na­ro­do­wej wsi, wza­jem­nych sto­sun­kach mię­dzy jej miesz­kań­ca­mi, o wy­so­ko­ści za­rob­ków, dzia­łal­no­ści ad­mi­ni­stra­cji, na­ucza­niu w szko­le, sta­nie ży­cia du­cho­we­go i spe­cy­fi­ce pol­skiej pro­pa­gan­dy. Wspo­mnie­nia o wy­da­rze­niach je­sie­ni 1939 r. skła­da­ły się z opo­wia­dań o mo­bi­li­za­cji do Woj­ska Pol­skie­go, po­ja­wie­niu się i „po­wi­ta­niu Ar­mii Czer­wo­nej”, szcze­gó­łach za­cho­wa­nia czer­wo­no­ar­mi­stów i tzw. wschod­nia­ków, o po­cząt­ku re­pre­sji i pro­pa­gan­dzie so­wiec­kiej, zmia­nie w sys­te­mie edu­ka­cji, de­fi­cy­cie to­wa­rów i pro­duk­tów, or­ga­ni­za­cji no­wych or­ga­nów wła­dzy, zmia­nie sy­tu­acji lud­no­ści ży­dow­skiej itp.

Wspo­mnie­nia uka­zu­ją ów­cze­sne na­dzie­je wie­lu Bia­ło­ru­si­nów, spo­dzie­wa­ją­cych się zmian na lep­sze wsku­tek za­mia­ny wła­dzy pol­skiej na so­wiec­ką. Mia­ły na to wpływ opo­wia­da­nia star­sze­go po­ko­le­nia, daw­nych bie­żeń­ców z cza­sów I woj­ny świa­to­wej. Okru­cień­stwa reżi­mu sta­li­now­skie­go z jego ła­gra­mi i roz­strze­li­wa­niem, wy­mu­szo­ną ko­lek­ty­wi­za­cją uwa­ża­no po pro­stu za wy­my­sły pol­skiej pro­pa­gan­dy.

Szyb­kie roz­cza­ro­wa­nie nową wła­dzą to ce­cha cha­rak­te­ry­stycz­na dla pra­wie wszyst­kich wspo­mnień. Roz­mów­cy za­zna­cza­li, że przy­szli „zu­peł­nie inni Ruscy”. Już pierw­sze dzia­ła­nia no­wej wła­dzy, któ­ra po­zwa­la­ła na ra­bu­nek ma­jąt­ków wła­ści­cie­li ziem­skich, pod­ju­dza­ła do prze­mo­cy i za­bójstw le­śni­ków, wła­ści­cie­li ziem­skich, osad­ni­ków i pol­skich funk­cjo­na­riu­szy – wie­lu z nich skło­ni­ło do re­flek­sji.

Trze­ci roz­dział Od Dzi­sny do Piń­ska: pa­mięć miesz­kań­ców „po­gra­ni­cza ry­skie­go” ilu­stru­je ży­cie na po­gra­ni­czu wzdłuż tzw. gra­ni­cy ry­skiej, któ­ra w 1921 r. osta­tecz­nie prze­kre­śli­ła na­dzie­je na nie­za­leż­ne pań­stwo bia­ło­ru­skie. Świad­ko­wie opo­wia­da­li o co­dzien­no­ści ży­cia na po­gra­ni­czu, po­dzie­lo­nych wsiach i ro­dzi­nach, spe­cy­fi­ce reżi­mu gra­nicz­ne­go za­rów­no ze stro­ny so­wiec­kiej, jak i pol­skiej, o przy­pad­kach prze­kro­cze­nia gra­ni­cy, pró­bach kon­tak­tu z krew­ny­mi z „za­gra­nicz­nych” wio­sek itd. Na­wia­sem mó­wiąc, ży­cie na po­gra­ni­czu sprzy­ja­ło wy­kształ­ce­niu się ob­ra­zu ste­reo­ty­po­wych po­sta­ci „za­chod­nia­ka” i „wschod­nia­ka” po­wsta­łych w wy­ni­ku po­rów­ny­wa­nia ży­cia w II Rze­czy­po­spo­li­tej i Bia­ło­ru­skiej SRS. To po­rów­na­nie skut­ko­wa­ło tym, że pra­wie ni­gdzie na gra­ni­cy „za­chod­nia­cy” nie wi­ta­li Ar­mii Czer­wo­nej we wrze­śniu 1939 r. i nie cie­szy­li się z przyj­ścia „pierw­szych So­wie­tów”.

Waż­ną czę­ścią wspo­mnień były opo­wia­da­nia o po­cząt­ku dzia­łań wo­jen­nych we wrze­śniu 1939 r. przy prze­kro­cze­niu wojsk so­wiec­kich przez gra­ni­cę. W pa­mię­ci miesz­kań­ców te­re­nów przy­gra­nicz­nych za­cho­wa­ły się po­szcze­gól­ne epi­zo­dy walk. Mię­dzy in­ny­mi świad­ko­wie wspo­mi­na­li o mę­stwie pol­skie­go po­gra­nicz­ni­ka Paw­ła Pał­czyń­skie­go, któ­ry w po­je­dyn­kę bro­nił pol­skiej straż­ni­cy nie­da­le­ko wio­ski Szo w re­jo­nie głę­boc­kim. War­to tak­że zwró­cić uwa­gę na po­ru­sza­ny we wspo­mnie­niach aspekt funk­cjo­no­wa­nia sta­rej so­wiec­kiej gra­ni­cy z po­gra­nicz­ni­ka­mi i straż­ni­ca­mi do czerw­ca 1941 r. Na­wet so­wiec­ka anek­sja ob­sza­rów wo­je­wództw pół­noc­no-wschod­nich II Rze­czy­po­spo­li­tej i ich przy­łą­cze­nie do BSRS 14 li­sto­pa­da 1939 r. nie zli­kwi­do­wa­ły reżi­mu po­gra­nicz­ne­go, któ­ry naj­wy­raź­niej miał za­bez­pie­czyć prze­pro­wa­dze­nie ma­so­wych re­pre­sji na za­ję­tych te­ry­to­riach.

Two­rze­nie koł­cho­zów w la­tach 1939–1941 było zja­wi­skiem nie­rzad­kim, lecz krót­ko­trwa­łym. Tym więk­szą wagę mają wspo­mnie­nia Iry­ny Cy­bul­skiej i Ma­ryji Wi­rynskiej, w któ­rych ży­ciu koł­cho­zy ode­gra­ły waż­ną rolę. Re­spon­dent­ki opo­wia­da­ły o two­rze­niu pierw­szych koł­cho­zów, or­ga­ni­za­cji pra­cy i po­zio­mie ży­cia koł­choź­ni­ków, opi­sy­wa­ły po­sta­cie kie­row­ni­ków koł­cho­zów, wspo­mi­na­ły o ich lo­sach itp.

Ust­ne re­la­cje świad­czą o tym, że dla bez­po­śred­nich świad­ków hi­sto­rii z za­chod­niej stro­ny by­łej gra­ni­cy wrze­sień 1939 r. i jego na­stęp­stwa to przede wszyst­kim moc­ne roz­cza­ro­wa­nie no­wy­mi wła­dza­mi, któ­re ni­gdy nie sta­ły się „swo­imi”. Przy czym we wspo­mnie­niach o ów­cze­snym nie­za­do­wo­le­niu ze zmian w ży­ciu cza­sem od­czu­wa się strach świad­ka przed re­pre­sja­mi, przed któ­ry­mi nikt nie był chro­nio­ny.

Opo­wie­ści świad­ków, umiesz­czo­ne w czwar­tym roz­dzia­le Pa­mięć o re­pre­sjach so­wiec­kich, po­świę­co­no naj­bar­dziej tra­gicz­nym stro­nom so­wiec­kie­go „wy­zwo­le­nia”, a mia­no­wi­cie za­bój­stwom wła­ści­cie­li ziem­skich (np. Ro­ma­na Skir­mun­ta ze wsi Po­rze­cze), osad­ni­ków i le­śni­ków, któ­rych nowa wła­dza za­szu­flad­ko­wa­ła do ka­te­go­rii „ob­cych spo­łecz­nie”, jak też ma­so­wym de­por­ta­cjom lud­no­ści. Wspo­mnie­nia tych, któ­rzy prze­ży­li ze­sła­nie, za­wie­ra­ją opo­wie­ści o aresz­to­wa­niu ro­dzi­ców, sto­sun­ku miesz­kań­ców wsi bia­ło­ru­skiej do tra­ge­dii de­por­ta­cji, wa­run­kach ze­sła­nia i ży­cia na wy­gna­niu, szcze­gó­łach po­wo­jen­nych po­wro­tów.

Opo­wie­dzia­nym w pu­bli­ka­cji hi­sto­riom to­wa­rzy­szą zdję­cia i do­ku­men­ty z ar­chi­wów ro­dzin­nych świad­ków. Pa­mięć o tra­gicz­nych wy­da­rze­niach po­cząt­ku II woj­ny świa­to­wej za­cho­wu­je ostat­ni list żoł­nie­rza Woj­ska Pol­skie­go Pio­tra Ko­rze­ni­ka z ar­chi­wum ro­dzin­ne­go Ja­ni­ny Śnież­ki, tak­że za­pi­sy pa­miąt­ko­we z lat 1939–1949 w dziew­czę­cym pa­mięt­nicz­ku Eu­ge­nii Cza­pliń­skiej. Więk­szość z tych au­to­rów „pierw­si So­wie­ci” wy­wieź­li na Sy­be­rię, a ich bli­scy zgi­nę­li w wi­chu­rze wo­jen­nej. Opu­bli­ko­wa­no tak­że licz­ne zdję­cia waż­nych dla re­spon­den­tów epi­zo­dów z ży­cia co­dzien­ne­go (na­uka w szko­le, ży­cie re­li­gij­ne, co­dzien­ne, we­se­la, po­grze­by) z lat 30., w tym zdję­cia wi­leń­skie z ar­chi­wum Han­ny Kene, gro­dzień­skie – z ar­chi­wum Ja­dwi­gi Ka­len­dy i Li­dzii Iwasz­czan­ki, fo­to­gra­fie por­tre­to­we i do­ku­men­ty de­por­to­wa­nych przez „So­wie­tów” (ar­chi­wum Zi­na­idy Man­dryk).

Oczy­wi­ście, żad­ne wspo­mnie­nia nie ogra­ni­cza­ją się tyl­ko do jed­ne­go te­ma­tu, re­gio­nu czy okre­su. Prze­wa­ża­ją­ca więk­szość z nich to opo­wie­ści au­to­bio­gra­ficz­ne, w któ­rych kon­tekst wpi­sa­ne są wy­da­rze­nia lat 1939–1941. Pa­mięć o nich jest uwa­run­ko­wa­na nie tyl­ko wcze­śniej­szy­mi do­świad­cze­nia­mi ży­cio­wy­mi świad­ków i ich ro­dzin, lecz tak­że zmia­na­mi, od któ­rych roz­po­czę­ła się je­sień 1939 r. Przy czym ka­mie­nia­mi mi­lo­wy­mi hi­sto­rii ży­cio­wych czę­sto były nie tyle wy­da­rze­nia hi­sto­rycz­ne (przyj­ście „pierw­szych So­wie­tów” lub Niem­ców, wy­bo­ry so­wiec­kie czy two­rze­nie koł­cho­zów), ile wy­da­rze­nia z ży­cia oso­bi­ste­go, jak śmierć krew­nych, prze­pro­wadz­ka na nowe miej­sce, uro­dze­nie dzie­ci, cho­ro­ba i in.

Na­le­ży od­no­to­wać do­mi­na­cję w więk­szo­ści re­la­cji ust­nych pro­ble­ma­ty­ki spo­łecz­nej. Pro­ble­ma­ty­ka na­ro­do­wo­ścio­wa ów­cze­sne­go ży­cia nie zna­la­zła wła­ści­we­go od­zwier­cie­dle­nia w pa­mię­ci więk­szo­ści świad­ków, szcze­gól­nie wśród miesz­kań­ców wsi. Jest to uza­sad­nio­ne za­rów­no spe­cy­fi­ką pro­ce­su kształ­to­wa­nia idei bia­ło­ru­skiej w XX stu­le­ciu, w któ­rym prze­wa­ża­ła pro­ble­ma­ty­ka spo­łecz­na, jak i tym, że nasi świad­ko­wie w la­tach 1920–1930 byli bar­dzo mło­dy­mi ludź­mi. Na­le­ży za­uwa­żyć, że w re­la­cjach ust­nych świad­ków, nie­za­leż­nie od ich przy­na­leż­no­ści na­ro­do­wej i wy­zna­nio­wej, do­mi­nu­je po­tę­pie­nie tych, któ­rzy roz­po­czę­li woj­nę je­sie­nią 1939 r. W prze­ko­na­niu roz­mów­ców woj­na nie może być ani środ­kiem roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów, ani ak­tem „hi­sto­rycz­nej spra­wie­dli­wo­ści”. Czę­ścią tego an­ty­wo­jen­ne­go dys­kur­su jest hi­sto­ria pol­skie­go straż­ni­ka Paw­ła Pał­czyń­skie­go i mło­dzie­ży z Grod­na, któ­rzy wal­czy­li z agre­so­rem. W ostat­niej hi­sto­rii za­miast po­dzi­wu dla pa­trio­ty­zmu dzie­ci jest żal w przy­pad­ku tych, któ­rzy zgi­nę­li lub któ­rych los zo­stał zła­ma­ny przez woj­nę. Świad­ko­wie hi­sto­rii oce­nia­ją prze­szłość z punk­tu wi­dze­nia ogól­no­ludz­kich war­to­ści, wśród któ­rych naj­waż­niej­sza jest war­tość sa­me­go ży­cia i jego zgod­ność z przy­ka­za­nia­mi Boga. Po­cho­dze­nie et­nicz­ne, re­li­gia i spo­łecz­na przy­na­leż­ność świad­ków nie wpły­nę­ły zna­czą­co na treść ich wspo­mnień. Ust­ne re­la­cje to opo­wieść o tra­ge­dii oso­by, któ­ra pa­dła ofia­rą woj­ny, roz­pę­ta­nej przez Hi­tle­ra i Sta­li­na we wrze­śniu 1939 r., a póź­niej ofia­rą krwa­wej bi­twy mię­dzy nie­miec­kim na­zizmem a so­wiec­kim sta­li­ni­zmem. Są tak­że wy­raź­nym świa­dec­twem tego, że lu­dzie nie pod­da­li się i na­wet w naj­bar­dziej nie­ludz­kich wa­run­kach bro­ni­li pra­wa do god­ne­go ży­cia.

Wra­ca­jąc do pa­mię­ci zbio­ro­wej Bia­ło­ru­si­nów, na­le­ży od­no­to­wać wy­raź­ne ist­nie­nie dwóch prze­ciw­staw­nych ocen wrze­śnia 1939 r.: „ofi­cjal­nej” i „nie­ofi­cjal­nej”. Pierw­sza to pa­mięć o „hi­sto­rycz­nym zwy­cię­stwie” Bia­ło­ru­si­nów, któ­re­mu sprzy­ja­ła po­li­ty­ka ZSRS. Jest ona ele­men­tem ide­olo­gii pań­stwo­wej i do­mi­nu­je w pod­ręcz­ni­kach szkol­nych. A już pa­mięć „nie­ofi­cjal­na” jest prze­peł­nio­na przede wszyst­kim wspo­mnie­nia­mi o po­cząt­ku woj­ny. Jest to tak­że pa­mięć o stra­chu czło­wie­ka przed po­tęż­nym i bez­li­to­snym pań­stwem, a tak­że wy­raź­ny uraz spo­łecz­ny, któ­re­go do dziś nie uda­ło się prze­zwy­cię­żyć.

O czym świad­czy ist­nie­nie tych dwóch ocen jed­ne­go wy­da­rze­nia hi­sto­rycz­ne­go? Być może o tym, że po­dział ziem bia­ło­ru­skich na czę­ści pol­ską i so­wiec­ką, któ­re­go sym­bo­lem sta­ła się tzw. gra­ni­ca ry­ska, prze­trwał do dziś? Oczy­wi­ste jest, że oce­ny „ofi­cjal­na” i „nie­ofi­cjal­na” moc­no przy­po­mi­na­ją oce­ny wy­da­rzeń je­sie­ni 1939 r. przez daw­nych „wschod­nia­ków” i „za­chod­nia­ków”. Ofi­cjal­ne trak­to­wa­nie tych wy­da­rzeń nie uwzględ­nia pa­mię­ci „za­chod­nia­ków”, a oni nie ro­zu­mie­ją miej­sca tego wy­da­rze­nia w pań­stwo­wym ka­len­da­rzu świąt. Moż­na stwier­dzić, że pro­blem „po­now­ne­go zjed­no­cze­nia” Bia­ło­ru­si jesz­cze po­zo­sta­je w pew­nym sen­sie ak­tu­al­ny, przy­naj­mniej w dzie­dzi­nie pa­mię­ci…

Alek­san­der Sma­lian­czuk

1 Л. Абецедарский, М. Баранова, Н. Павлова, История БССР. Учебник для учащихся средней школы, Изд. 7-е, Минск 1982, s. 219.

2 Zob. m.in.:У Заслаўі закрылі выставу пра Заходнюю Беларусь, [on­li­ne], ht­tps://www.sva­bo­da.org/a/26586910.html, do­stęp: 30.09.2020.

3 В. Цыганкоў, Вы супраць таго, што тэрыторыя Беларусі павялічылася ўдвая?, [on­li­ne], ht­tps://www.sva­bo­da.org/a/26590277.html, do­stęp: 10.07.2020.

4 Zob. m.in.: А. Смалянчук, Верасень 1939 года як месца памяці беларусаў, [w:]Восень 1939 года ў гістарычнай традыцыі і вуснай гісторыі, red. A. Смалянчук, Мінск 2015, s. 11–21; Р. Лазько, Нас аб’ядналі – хто? Чужаніцы… Аб гістарычных умовах аб’яднання Беларусі ў верасні 1939 г., [w:]Восень 1939 года ў гістарычнай традыцыі…, s. 22–35; А. Трафімчык, 1939 год і Беларусь. Забытая вайна, Мінск 2014; І. Мельнікаў, Заходнебеларуская Атлантыда. 1921–1941, Мінск 2015.

5История Беларуси. ХІХ–начало ХХІ в. Учебное пособие для 11 класа общеобразовательных учреждений с русским языком обучения, red. Е. Новика, Минск 2009, s. 150.

6Ibii­dem, s. 151.

7 С. Паноў, У. Сідарцоў, В. Фамін, Гісторыя Беларусі. 1917–пачатак ХХІ ст.: вучэбны дапаможнік для 9 класа, Мінск 2019, s. 61–62.

8Ibi­dem, s. 65.

9 Bia­ło­ru­skie Ar­chi­wum Hi­sto­rii Mó­wio­nej zo­sta­ło utwo­rzo­ne w 2011 r. z ini­cja­ty­wy dr Iry­ny Kasz­ta­lan, któ­ra zo­sta­ła jego pierw­szym kie­row­ni­kiem.

10 We­dług teo­rii pa­mię­ci Jana Assman­na, „pa­mięć ko­mu­ni­ka­tyw­na” jest bez­po­śred­nim prze­ka­zem fak­tów z prze­szło­ści w ko­mu­ni­ka­cji po­ko­le­nio­wej, w re­la­cji ży­wych świad­ków. Wię­cej zob.: J. Assmann, Pa­mięć kul­tu­ro­wa. Pi­smo, za­pa­mię­ty­wa­nie i po­li­tycz­na toż­sa­mość w cy­wi­li­za­cjach sta­ro­żyt­nych, przeł. A. Kry­czyń­ska-Pham, red. R. Tra­ba, War­sza­wa 2008.

11 G. Ro­sen­thal, Er­le­b­te und erzähl­te Le­ben­s­ge­schi­chte. Ge­stalt und Struk­tur bio­graphi­scher Selb­st­be­schre­ibun­gen. Kam­pus, Frank­furt am Main 1995.

12 Miesz­kań­ców Bia­ło­ru­si Za­chod­niej i Wschod­niej.

13Восень 1939 года ў гістарычнай традыцыі і вуснай гісторыі, red. А. Смалянчук, Мінск 2015.

14 В. Іванова, Прамоўленая гісторыя: ХХ ст. у памяці жыхароў беларускай вёскі, Мінск 2018.

15Зусім іншы горад. Гродна і гродзенцы ў вусных успамінах, oprac. А. Вашкевіч, Т. Касатая, Гродна 2017.

16 J. Lu­tyń­ski, Me­to­dy ba­dań spo­łecz­nych: wy­bra­ne za­gad­nie­nia, [w:] „Pra­ce Wy­dzia­łu II Nauk Hi­sto­rycz­nych i Spo­łecz­nych – Łódz­kie To­wa­rzy­stwo Na­uko­we” 1994, nr 96.

17 Je­sie­nią 1915 r. ro­syj­skie wła­dze prze­pro­wa­dzi­ły przy­mu­so­wą ewa­ku­ację lud­no­ści z te­re­nów za­gro­żo­nych oku­pa­cją nie­miec­ką. Uchodź­ca­mi sta­ło się we­dług róż­nych sza­cun­ków od 3,2 do 3,5 mln osób. Licz­ba bia­ło­ru­skich uchodź­ców prze­kro­czy­ła 1,2 mln. Cha­os woj­ny, brak pla­nu ewa­ku­acji spra­wi­ły, że więk­szość uchodź­ców nie otrzy­my­wa­ła po­mo­cy. Drę­czy­ły ich głód i cho­ro­by. Hi­sto­ria uchodź­stwa sta­ła się jed­ną z naj­bar­dziej tra­gicz­nych stron dzie­jów Bia­ło­ru­si w okre­sie I woj­ny świa­to­wej. Zob.: В. Карнялюк, Міграцыя беларускага насельніцтва, выкліканая Першай сусветнай вайной, Гродна 2019; A. Pry­ma­ka-Oniszk, Bie­żeń­stwo 1915. Za­po­mnia­ni uchodź­cy, Kra­ków 2016.

18 Wcze­śniej opu­bli­ko­wa­no frag­men­ty wspo­mnień dzie­się­ciu świad­ków, któ­rych hi­sto­rie zna­la­zły się w tym zbio­rze.

19 Jed­no ze wspo­mnień zo­sta­ło na­gra­ne z udzia­łem dwóch świad­ków.

Nota edy­tor­ska

Pu­bli­ka­cję przy­go­to­wa­no w ra­mach pro­jek­tu Cen­trum Pol­sko-Ro­syj­skie­go Dia­lo­gu i Po­ro­zu­mie­nia „Po­gra­ni­cze pol­sko-bia­ło­ru­skie pod oku­pa­cją so­wiec­ką lat 1939–1941 w re­la­cjach świad­ków”, któ­re­go ko­or­dy­na­to­rem jest dr Ma­ciej Wy­rwa. Efek­tem pro­jek­tu była wy­da­na w Bia­ło­ru­si pra­ca „За першымі саветамі”. Польска-беларускае памежжа ў 1939–1941 гг. у вусных успамінах жыхароў Беларусі 20. Za­war­te w niej re­la­cje ust­ne na po­trze­by ni­niej­szej pu­bli­ka­cji zo­sta­ły prze­tłu­ma­czo­ne na ję­zyk pol­ski i opa­trzo­ne wstę­pem.

Wspo­mnie­nia umiesz­czo­no w roz­dzia­łach we­dług ko­lej­no­ści te­ma­tycz­nej lub cech geo­gra­ficz­nych. W ad­no­ta­cji do każ­de­go ze wspo­mnień umiesz­czo­no na­zwi­sko, imię i imię ojca świad­ka, na­zwi­sko ro­do­we roz­mów­czyń. Wska­za­no tak­że rok uro­dze­nia świad­ka lub lata ży­cia, miej­sce prze­pro­wa­dze­nia wy­wia­du czy miej­sce uro­dze­nia w przy­pad­ku, gdy nie było ta­kie samo, jak opi­sa­ne we wspo­mnie­niu. W nie­któ­rych przy­pad­kach przy roz­bież­no­ściach wska­zy­wa­no miej­sce, w któ­rym od­by­ły się wy­da­rze­nia, a miej­sce wy­wia­du od­no­to­wy­wa­no w opi­sie po­ni­żej. Za­miesz­czo­no in­for­ma­cje o na­ro­do­wo­ści, wy­zna­niu, po­zio­mie wy­kształ­ce­nia, ro­dza­ju wy­ko­ny­wa­nej pra­cy oraz pod­sta­wo­we szcze­gó­ły bio­gra­fii. Wska­zy­wa­no spo­sób za­pi­su wspo­mnień – wy­wiad au­dio czy wi­deo.

Ze wspo­mnień, wy­wo­ła­nych me­to­dą wy­wia­du bio­gra­ficz­no-nar­ra­cyj­ne­go (G. Ro­sen­thal), wy­od­ręb­nia­no frag­men­ty, opi­su­ją­ce wy­da­rze­nia lat 1939–1941. Ko­lej­no­ści opo­wia­da­nia nie zmie­nia­no, przej­ścia do in­nych te­ma­tów i po­mi­nię­cia były uwa­run­ko­wa­ne głów­nie prze­bie­giem roz­mo­wy czy py­ta­nia­mi oso­by prze­pro­wa­dza­ją­cej wy­wiad. Wy­jąt­ka­mi były tyl­ko wspo­mnie­nia Ma­ryi Wi­rynskiej i Kł­au­dzii Nie­ścia­ren­ki, któ­re za­pi­sy­wa­no dwa razy, za­cho­wu­jąc ko­lej­ność chro­no­lo­gicz­no-te­ma­tycz­ną. Wspo­mnie­nia Ja­ni­ny Śnież­ki i Eu­ge­nii Cza­pliń­skiej po­łą­czo­no z do­ku­men­ta­mi z ar­chi­wów ro­dzin­nych, jako waż­nym uzu­peł­nie­niem re­la­cji. Dą­że­nie re­dak­to­rów do za­cho­wa­nia ko­lej­no­ści chro­no­lo­gicz­no-te­ma­tycz­nej opo­wie­ści do­ty­czy­ło tak­że wspo­mnień Te­re­sy Skir­munt, któ­ra jest je­dy­ną oby­wa­tel­ką Pol­ski, wy­stę­pu­ją­cą w pu­bli­ka­cji. Wy­ją­tek ten jest uza­sad­nio­ny tym, że jako dziec­ko była świad­kiem tra­gicz­nych wy­da­rzeń w hi­sto­rii swej ro­dzi­ny, któ­ra przez nie­mal pięć­set lat sta­no­wi­ła in­te­gral­ną część kra­jo­bra­zu spo­łecz­ne­go i kul­tu­ro­we­go bia­ło­ru­skie­go Po­le­sia.

Do zbio­ru włą­czo­no re­la­cje ust­ne Hie­na­dzia Kar­sza­ko­uskie­go, Kry­sty­ny Żule­gi, Bo­le­sła­wy Ku­ce­wicz, Sta­ni­sła­wy Roj, któ­re za­pi­sa­no jesz­cze w 2002 r. i któ­re były już pu­bli­ko­wa­ne w al­ma­na­chu kra­jo­znaw­czym Mia­sto świę­te­go Hu­ber­ta21, po­świę­co­nym hi­sto­rii Grod­na. Re­la­cje ust­ne po­zy­ska­no me­to­dą wy­wia­du swo­bod­ne­go ukie­run­ko­wa­ne­go oraz wy­wia­du bio­gra­ficz­ne­go.

Po­mi­nię­cia re­dak­tor­skie w tek­ście wspo­mnień za­zna­cza­no wie­lo­krop­kiem w na­wia­sach kwa­dra­to­wych: […]. W przy­pad­ku nie­któ­rych świa­dectw wy­ma­ga­na była re­kon­struk­cja wy­po­wie­dzia­nych wy­ra­zów – w tym przy­pad­ku do­da­wa­no po­szcze­gól­ne sło­wa w na­wia­sach kwa­dra­to­wych. Rów­nież w na­wia­sach kwa­dra­to­wych, kur­sy­wą za­zna­cza­no emo­cje (śmiech, płacz i inne). Sfor­mu­ło­wa­nia po­tocz­ne, po­wtó­rze­nia, frag­men­ty wy­ra­zów, nie­do­koń­czo­ne lub nie­zro­zu­mia­łe my­śli usu­wa­no bez za­zna­cze­nia zgod­nie z za­sa­da­mi przy­ję­ty­mi przy za­pi­sie tek­stów hi­sto­rii mó­wio­nej. Tak samo po­pra­wia­no nie­wła­ści­we koń­ców­ki. Przy pu­bli­ka­cji sta­ra­no się za­cho­wać spe­cy­fi­kę ję­zy­ka świad­ka.

Na koń­cu wspo­mnie­nia do­da­no jego cha­rak­te­ry­sty­kę, łącz­nie z sy­gna­tu­rą i ścież­ką do­stę­pu, zgod­nie z któ­rą moż­na je zwe­ry­fi­ko­wać w ar­chi­wum BAHM (http://www.na­sha­pa­miac.org/ar­chi­ve/home). W kil­ku przy­pad­kach re­la­cje po­cho­dzą z pry­wat­nych ar­chi­wów oso­by, któ­ra prze­pro­wa­dza­ła wy­wiad. Od­no­to­wy­wa­no tak­że in­for­ma­cję o tym kto, kie­dy i gdzie na­grał daną re­la­cję oraz na­zwi­sko oso­by, któ­ra do­ko­na­ła jej tran­skryp­cji. Po­da­no dłu­gość trwa­nia wy­wia­du i czas wy­ko­rzy­sta­nych w pu­bli­ka­cji frag­men­tów. Frag­men­tów nie za­zna­cza­no w przy­pad­ku, gdy było ich wię­cej niż trzy w ra­mach jed­ne­go wspo­mnie­nia.

Ko­men­ta­rze i uwa­gi spo­rzą­dzo­no, wy­ko­rzy­stu­jąc in­ter­ne­to­we bazy da­nych: Eu­ro­pa w ro­dzi­nie. Zie­miań­stwo pol­skie w XX wie­ku, http://zie­mia­nie.pa­miec.pl/pl/ma­jat­ki/wi.html; Peł­na li­sta ma­jąt­ków kre­so­wych, ad­re­sy wła­ści­cie­li do­mów Wil­na i ich ów­cze­snych wła­ści­cie­li, ht­tps://ja­rosla­wro­kic­ki.com/ma­jat­ki­kre­so­we-ad­re­sy-wla­sci­cie­li-do­mow-w-wil­nie; Адкрыты спіс, [on­li­ne], ht­tps://by.open­list.wiki; Репрессированные общественные и культурные деятели Беларуси, http://www.ma­ra­kou.by/by; Жертвы политического террора в СССР, http://lists.memo.ru/in­dex.htm.

Pra­gnę wy­ra­zić wdzięcz­ność wszyst­kim współ­pra­cow­ni­kom Bia­ło­ru­skie­go Ar­chi­wum Hi­sto­rii Mó­wio­nej. Ze­bra­ne re­la­cje ust­ne miesz­kań­ców Bia­ło­ru­si to praw­dzi­wy skarb na­szej kul­tu­ry, któ­ry na­le­ży prze­ciw­sta­wić za­rów­no ten­den­cjom do nie­pa­mię­ci i za­po­mnie­nia, jak i no­wym pró­bom fał­szo­wa­nia oj­czy­stej hi­sto­rii.

Wol­ha Iwa­no­wa

20„За першымі саветамі”. Польска-беларускае памежжа ў 1939–1941 гг. у вусных успамінах жыхароў Беларусі, wy­bór В. Іванова, red. А. Смалянчук, Мінск 2019.

21Краязнаўчы альманах «Горад святога Губерта», Выпуск першы, Гісторыя Гародні ХХ ст. у вусных успамінах, red. A. Смалянчук,Сейны 2002.

I.

Han­na Kene                         nr  1

(z d. An­ta­no­wicz) c. An­to­na, ur. 1934, Wil­no. Bia­ło­ru­sin­ka (cór­ka dzia­ła­cza ru­chu bia­ło­ru­skie­go An­to­na An­ta­no­wi­cza22), pra­wo­sław­na, fi­lo­log po­lo­nist­ka. Frag­ment bio­gra­ficz­ne­go wy­wia­du au­dio, na­gra­ne­go w ra­mach pro­jek­tu „Ży­cie co­dzien­ne spo­łe­czeń­stwa bia­ło­ru­skie­go. Lata 1944–1953” (2011)

[…] W [19]39 roku mia­łam pięć lat i do­brze pa­mię­tam wy­da­rze­nia z tego roku. Ogól­nie rzecz bio­rąc, dziw­ne jest, że wy­da­rze­nia te zo­sta­ły prze­ze mnie za­pa­mię­ta­ne. Cho­ciaż po­wód zmia­ny wła­dzy w Wil­nie zro­zu­mia­łam do­pie­ro nie­daw­no, kie­dy czy­ta­łam do­ku­men­ty hi­sto­rycz­ne, któ­re da­wa­ły wy­obra­że­nie o tym, co dzia­ło się na świe­cie. Uro­dzi­łam się w Pol­sce i miesz­ka­jąc przy tej sa­mej uli­cy Sa­wicz, nu­mer 2, naj­pierw by­łam oby­wa­tel­ką pol­ską, a na­stęp­nie oby­wa­tel­ką bur­żu­azyj­ne­go pań­stwa li­tew­skie­go od [19]39 do [19]40 roku. Po­tem by­łam w stre­fie oku­pa­cyj­nej. Gdy wy­bu­chła woj­na, ży­łam „za Niem­ców”. Nie wiem, czy mie­li­śmy wte­dy oby­wa­tel­stwo. A może wte­dy nie mie­li­śmy żad­ne­go oby­wa­tel­stwa? Po tym, jak Li­twa przy­stą­pi­ła w [19]40 roku do Związ­ku So­wiec­kie­go, sta­łam się oby­wa­tel­ką Związ­ku So­wiec­kie­go.

Moi ro­dzi­ce: mat­ka – kraw­co­wa, oj­ciec był wte­dy bez­ro­bot­ny. Ukoń­czył tech­ni­kum w Wil­nie. Na pew­no miał do czy­nie­nia z lo­ko­mo­ty­wa­mi pa­ro­wy­mi, kie­dy miał pra­cę. Był spe­cja­li­stą od lo­ko­mo­tyw…

W [19]41 roku po­szłam do szko­ły, w Wil­nie było gim­na­zjum bia­ło­ru­skie. A w tym bia­ło­ru­skim gim­na­zjum dzia­ła­ła […] czte­ro­let­nia szko­ła. Trud­no na­zwać to szko­łą, po­nie­waż był to je­den po­kój, w któ­rym sie­dzia­ły wszyst­kie czte­ry kla­sy. Mie­li­śmy dwóch na­uczy­cie­li. To pra­wie jak w wio­sce. Wszy­scy ucznio­wie w tej sa­mej kla­sie. […] Ale wszy­scy ja­koś bar­dzo przy­jaź­nie ży­li­śmy w tej szko­le. Mam na­wet zdję­cia z tego cza­su. […] Było to nor­mal­ne gim­na­zjum, któ­re w [19]44 roku zo­sta­ło za­mknię­te, kie­dy wy­zwo­lo­no mia­sto. […] Pra­wie wszy­scy na­uczy­cie­le zo­sta­li aresz­to­wa­ni. To praw­da, że na­sza [na­uczy­ciel­ka] Ru­siec­ka zo­sta­ła zwol­nio­na dość szyb­ko, ale po tym aresz­to­wa­niu już nie była cał­kiem nor­mal­na. […]

Po­tem po­zna­łam Mi­ro­sła­wę Stan­kie­wicz. Na­dal je­ste­śmy przy­ja­ciół­ka­mi. […] Była o kla­sę star­sza ode mnie. […] Jej oj­ciec miał ogrom­ne zna­cze­nie dla Wil­na. Miał księ­gar­nię, ta księ­gar­nia peł­ni­ła rolę klu­bu Bia­ło­ru­si­nów. Przy­cho­dzi­li tam nie tyl­ko, aby po­pro­sić o ja­kąś książ­kę, ale tak­że po to, by po­roz­ma­wiać. […]

Wil­no sta­ło się mia­stem li­tew­skim w [19]39 roku, po­nie­waż Niem­cy za­ata­ko­wa­li Kraj Memel­ski23 i za­ję­li frag­ment tego Kra­ju Memel­skie­go. Miesz­ka­ło tam wie­lu Niem­ców. Wszy­scy byli za­chwy­ce­ni, że w koń­cu zo­sta­li, że tak po­wiem, za­bra­ni Heim ins Re­ich 24.Zwią­zek So­wiec­ki wy­ko­rzy­stał ten fakt i za­pro­po­no­wał bur­żu­azyj­ne­mu rzą­do­wi li­tew­skie­mu wpro­wa­dze­nie ogra­ni­czo­ne­go kon­tyn­gen­tu żoł­nie­rzy w celu ochro­ny Li­twy przed ar­mią nie­miec­ką na wy­pa­dek, gdy­by ci chcie­li za­jąć jesz­cze wię­cej kra­ju. Po­zwo­lo­no [im] […] wejść. W za­mian Li­twa otrzy­ma­ła Kraj Wi­leń­ski […], mały pas zie­mi. Za­sad­ni­czo to te­ry­to­rium ni­gdy nie na­le­ża­ło do Li­twy. […]

Jest to naj­bar­dziej wy­su­nię­ta na pół­noc część zie­mi, gdzie mówi się po bia­ło­ru­sku. Li­twi­ni za­wsze chcie­li, aby Wil­no było sto­li­cą ich pań­stwa. […] A w [19]40 roku (oczy­wi­ście była też par­tia ko­mu­ni­stycz­na w Wil­nie) nie­któ­rzy przed­sta­wi­cie­le tego li­tew­skie­go bur­żu­azyj­ne­go rzą­du uda­li się do Mo­skwy. Po­pro­szo­no o przy­ję­cie do Związ­ku So­wiec­kie­go25. A po­tem Wil­no sta­ło się czę­ścią Związ­ku So­wiec­kie­go. A dru­ga część Bia­ło­ru­si już po woj­nie ode­szła, że tak po­wiem, do Związ­ku So­wiec­kie­go. I re­jon wi­leń­ski ja­koś oka­zał się na ubo­czu. Przy­da­rzy­ła mu się zu­peł­nie inna hi­sto­ria, to zna­czy, że nie wszedł do tych trak­ta­tów i ne­go­cja­cji z Niem­ca­mi. […]

Ro­dzi­na Han­ny Kene (An­ta­no­wicz): sto­ją ro­dzi­ce An­ton i Ale­na, sie­dzą dzia­dek i bab­cia Jauhien i Ulla­na Bia­niec­cy, stry­jek Alek­san­der Bia­niec­ki (de­por­to­wa­ny w 1940 r.). Wil­no, 1933. Ze zbio­rów BAHM, 27(1)–409–1022

W tym okre­sie sta­łam się za­tem, czy­li w [19]39 roku, oby­wa­tel­ką tej bur­żu­azyj­nej Li­twy. A po­tem na­tych­miast po­ja­wi­ła się li­tew­ska po­li­cja. Wy­bra­no do tego bar­dzo wy­so­kich mło­dych lu­dzi. No­si­li me­ta­lo­we heł­my. I za­pa­mię­ta­łam ich so­bie, po­nie­waż po­li­cjant przy­szedł kie­dyś do na­sze­go miesz­ka­nia i za­żą­dał, aby mój dzia­dek na­tych­miast po­szedł do czysz­cze­nia czy po­le­wa­nia uli­cy. Dzia­dek po­wie­dział mu: „Skoń­czę obiad, a po­tem pój­dę”. Mó­wi­li tyl­ko po li­tew­sku. Nie ro­zu­mia­no [ich]. Więc dzia­dek po­wie­dział: „Ty – mówi – nie ro­zu­miesz, co ja do cie­bie mó­wię, ale ja nie ro­zu­miem, co ty mó­wisz do mnie. Skoń­czę jeść i pój­dę sprzą­tać. Wiem, dla­cze­go do mnie przy­sze­dłeś”. Nie ro­zu­mie­li się na­wza­jem, ale, że tak po­wiem, ton roz­mo­wy był wy­raź­ny. […] [Dzia­dek był] do­zor­cą. […] Wte­dy po­le­wa­li uli­cę z węża. Naj­wy­raź­niej było to już w 1940 roku, kie­dy Wil­no zo­sta­ło przy­łą­czo­ne do Związ­ku So­wiec­kie­go, po­nie­waż ude­ko­ro­wa­ne cię­ża­rów­ki je­cha­ły po na­szej uli­cy Wiel­kiej. Byli w nich lu­dzie. I naj­wy­raź­niej było to 1 maja albo być może ja­kieś uro­czy­ste wy­da­rze­nie zwią­za­ne z przy­stą­pie­niem do Związ­ku So­wiec­kie­go.

Po­nie­waż [ro­dzi­ce] nie mie­li pra­cy w Wil­nie, pró­bo­wa­li [ją zna­leźć] w War­sza­wie. […] To był już 1939 rok. Ale jesz­cze przed wy­bu­chem woj­ny, być może w kwiet­niu lub maju wy­je­cha­li do War­sza­wy, nie mie­li też żad­nych środ­ków. Mama zna­la­zła pra­cę, ktoś jej po­mógł. Cho­dzi­ła do bo­ga­tych miesz­kań, ce­ro­wa­ła ubra­nia lub coś szy­ła. A oj­ciec miał roz­po­cząć pra­cę w ja­kiejś fa­bry­ce wy­ro­bów me­ta­lo­wych 1 wrze­śnia. I nic z tego nie wy­szło, po­nie­waż 1 wrze­śnia […] War­sza­wa zo­sta­ła już zbom­bar­do­wa­na. A po­nie­waż mie­li do­ku­men­ty po­twier­dza­ją­ce, że po­cho­dzą z te­ry­to­rium oku­po­wa­ne­go przez Zwią­zek So­wiec­ki (Ba­ra­no­wi­cze były prze­cież cen­trum ad­mi­ni­stra­cyj­nym), po­zwo­lo­no im ru­szyć w tym kie­run­ku. I po­szli, znów pie­szo.

Ro­dzi­ce przy­ja­ciół­ki Han­ny Kene, Mi­ro­sła­wy – Sta­ni­sław i Han­na Stan­kie­wi­czo­wie.

Wil­no, 1940. Ze zbio­rów BAHM, 27(1)–409–1028

Han­na Kene z oj­cem. Wil­no, 1940. Ze zbio­rów BAHM, 27(1)–409–1030

[W Wil­nie] wte­dy by­łam tyl­ko z bab­cią. Wy­je­cha­li beze mnie. Do­tar­li do pasa, przez któ­ry prze­cho­dzi­ła gra­ni­ca po­dzie­lo­nej Pol­ski. I stam­tąd się do­sta­li… Był tam ja­kiś ba­rak, w któ­rym było wie­lu ta­kich uchodź­ców. Moja mama opo­wia­da­ła, że nie było gdzie usiąść, sta­li tam całą noc. A po­tem ich ja­koś po­roz­dzie­la­no i zna­leź­li się w Ba­ra­no­wi­czach. W Ba­ra­no­wi­czach za ja­kiś czas mój oj­ciec zna­lazł pra­cę. Był dy­rek­to­rem ja­kie­goś przed­się­bior­stwa wy­do­by­cia tor­fu czy cze­goś ta­kie­go. […] Ale nie mo­gli do­stać się do Wil­na. W [19]39 roku Wil­no to bur­żu­azyj­na Li­twa. Ale coś tam było moż­li­we. Pa­li­wo, któ­re otrzy­mał w Ba­ra­no­wi­czach, moż­na było ja­koś prze­trans­por­to­wać do Wil­na. […] A my w Wil­nie otrzy­ma­li­śmy ja­kiś bry­kiet czy wę­giel. […] Była już pew­na łącz­ność. […] I dla mnie było to wiel­kie ży­cio­we prze­ży­cie, kie­dy mo­głam pierw­szy raz, kie­dy byli w Ba­ra­no­wi­czach, roz­ma­wiać z nimi przez te­le­fon. […] Mu­sie­li­śmy iść na pocz­tę. Za­pro­sze­nie przy­szło do cen­tral­ne­go te­le­gra­fu. Praw­do­po­dob­nie ni­gdy w ży­ciu nie by­łam tak pod­eks­cy­to­wa­na…

Po­tem przy­je­cha­li moi ro­dzi­ce. Ale wszyst­ko to było bar­dzo krót­ko, po­nie­waż roz­po­czę­ła się woj­na. Po­tem oczy­wi­ście byli cały czas, lub pra­wie cały czas, w Wil­nie. Ale mój oj­ciec do­stał pra­cę w Osz­mia­nie w szko­le bia­ło­ru­skiej. A wcze­śniej od­był […] kur­sy na­uczy­ciel­skie już w oku­po­wa­nym [przez Niem­ców] Wil­nie.

W [19]44 roku [kie­dy przy­szli So­wie­ci] mia­łam dzie­sięć lat. To było prze­ra­ża­ją­ce. […] My­ślę, że oj­ciec i mat­ka prak­tycz­nie nie spa­li. Wszy­scy mie­li­śmy przy­go­to­wa­ne wę­zeł­ki ze zdję­cia­mi.

Były za­wi­nię­te w dłu­gi, jak kie­dyś były mod­ne, dy­wan. Wie­sza­li go na ścia­nie albo kła­dli na ka­na­pie, przy­kry­wa­li aż do pod­ło­gi. Ko­niecz­nie [ro­dzi­ce] chcie­li go za­brać. Nie­któ­re garn­ki moż­na było wziąć ze sobą. To nie były aresz­to­wa­nia, tyl­ko wy­wóz­ki. Tak, 25 ki­lo­gra­mów na oso­bę. A ten dy­wan miał po­słu­żyć, gdy­by rzu­ci­li nas gdzieś w śnie­gi, żeby moż­na było zro­bić z nie­go na­miot.

Każ­dej nocy przy­jeż­dżał czar­ny sa­mo­chód, to zna­czy, że sie­dzie­li przez kil­ka dni. I na­wet miesz­kań­cy na­szej uli­cy, kie­dy wie­dzie­li, że jest tam ktoś, mó­wi­li, spo­tkaw­szy są­sia­da na uli­cy: „Nie wchodź do tego miesz­ka­nia, sie­dzą tam”. Po­nie­waż każ­de­go, kto wszedł, za­bie­ra­li ze sobą. [Aresz­to­wa­li] ojca Miry, miesz­ka­ła przy tej sa­mej uli­cy. Nie zna­li­śmy ich z na­zwi­ska, ale z są­sied­nie­go domu, od nas lu­dzi za­bie­ra­no w nocy ze­wsząd. Przy czym byli to naj­bied­niej­si z bied­nych, ci, co miesz­ka­li tu­taj przy tych uli­cach. […]

Nikt nie od­wa­żył się wy­ra­zić swo­je­go sto­sun­ku do wła­dzy so­wiec­kiej, że tak po­wiem, otwar­cie. Lu­dzie sta­li w ko­lej­ce z kart­ka­mi na żyw­ność, aby je wy­ku­pić. Pod­czas oku­pa­cji w tych skle­pach ni­gdy nie było ko­le­jek. Cho­ciaż wte­dy też tyl­ko z kart­ka­mi moż­na było do­stać [pro­duk­ty]. Był też ba­zar, na któ­rym moż­na było coś ku­pić, gdy się mia­ło pie­nią­dze. Wy­da­wa­li ogrom­ne ilo­ści nie­któ­rych wa­rzyw. Kie­dyś u nas na po­dwó­rzu le­ża­ła ka­pu­sta, cała góra. Dla mnie była to cała góra ka­pu­sty. In­nym ra­zem le­ża­ła bru­kiew. Tym się ży­wi­li­śmy. Bab­cia coś z tego ro­bi­ła. Po­wie­dzieć o swo­im sto­sun­ku do tego, co się dzia­ło, nikt nie śmiał, wszy­scy bali się, nie wie­dzia­łeś, z kim masz do czy­nie­nia.

Po­tem przy­by­ło wie­le żon ofi­cer­skich z Ro­sji. Bar­dzo się róż­ni­ły od nas. […] Miesz­ka­ły w lep­szej czę­ści mia­sta i naj­czę­ściej wy­róż­nia­ły się ubra­niem. [Cho­dzi­ły] w jedwab­nych su­kien­kach i ofi­cer­kach na no­gach albo czymś po­dob­nym… I jesz­cze z na­ga­nem. To zna­czy, były to albo żony ofi­ce­rów, albo żoł­nier­ki.

Mój wu­jek […] Alek­san­der zo­stał aresz­to­wa­ny od razu w [19]40 roku, gdy tyl­ko Li­twa sta­ła się [czę­ścią ZSRS]. Aresz­to­wa­no go za to, że był har­ce­rzem w cza­sach pol­skich. Moja bab­cia wy­obra­ża­ła so­bie, że chło­piec po­wi­nien otrzy­mać wy­kształ­ce­nie, więc do­ło­ży­ła wszel­kich sta­rań, aby ukoń­czył gim­na­zjum i wstą­pił na uni­wer­sy­tet. I przed woj­ną on, Alek­san­der Jewgie­nie­wicz Bie­niec­ki, chy­ba do­szedł do trze­cie­go roku stu­diów. A po­tem zo­stał za­bra­ny na­tych­miast, kie­dy wszy­scy zo­sta­li aresz­to­wa­ni, i to […] na osiem lat. Wy­do­by­wał po­li­me­ta­le w No­ryl­sku. Prze­żył, wró­cił. […] Był har­ce­rzem, gdy miał dzie­sięć lat. […] W ogó­le się nie zmie­nił. Był bar­dzo przy­stoj­nym męż­czy­zną. Po pro­stu się ze­sta­rzał. […]

Źró­dło:Bia­ło­ru­skie Ar­chi­wum Hi­sto­rii Mó­wio­nej (da­lej: BAHM), 27(1)–409–1064,

http://na­sha­pa­miac.org/ar­chi­ve/watchcon­tent.html?id=1409.

Re­la­cja na­gra­na przez Iry­nę Kasz­ta­lan w 2011 roku w Ber­li­nie. Tran­skryp­cja: Tac­cia­na Ka­sa­ta­ja.

Dłu­gość na­gra­nia: 06:32:00. Ję­zyk: ro­syj­ski.

22 An­ton An­ta­no­wicz (1910–1980) – bia­ło­ru­ski dzia­łacz spo­łecz­ny, ję­zy­ko­znaw­ca, ba­dacz ję­zy­ka sta­ro­bia­ło­ru­skie­go w tek­stach z XVI w., a tak­że w rę­ko­pi­sach XVII-wiecz­nych, pi­sa­nych pi­smem arab­skim. Pro­fe­sor Uni­wer­sy­te­tu Wi­leń­skie­go.

23 Kraj Memel­ski (pol. Okręg Kłaj­pe­dy) – pół­noc­no-wschod­nia część Prus Wschod­nich odłą­czo­na w 1920 r. po wej­ściu w ży­cie trak­ta­tu wer­sal­skie­go od Rze­szy Nie­miec­kiej na rzecz Re­pu­bli­ki Li­tew­skiej. W l. 1923–1938 au­to­no­micz­na część Re­pu­bli­ki Li­tew­skiej. 23 mar­ca 1939 r. na mocy umo­wy mię­dzy Rze­szą Nie­miec­ką a Li­twą włą­czo­ny w gra­ni­ce Nie­miec.

24 Niem.: z po­wro­tem do Rze­szy.

25 W rze­czy­wi­sto­ści był to ciąg dal­szy agre­sji ZSRS w Eu­ro­pie Środ­ko­wo-Wschod­niej, roz­po­czę­tej we wrze­śniu 1939 r. Lecz w od­róż­nie­niu od woj­ny prze­ciw­ko Pol­sce kie­row­nic­two ZSRS oku­pa­cji Li­twy pró­bo­wa­ło nadać for­mę „re­wo­lu­cji so­cja­li­stycz­nej”.

Chwie­dar Niuń­ka                         nr  2

s. Ja­ku­ba (1928–2018), Szczu­czyn, ob­wód gro­dzień­ski. Bia­ło­ru­ski dzia­łacz spo­łecz­ny i kul­tu­ral­ny, pra­wo­sław­ny, z ro­dzi­ny chłop­skiej, ab­sol­went Aka­de­mii Rol­ni­czej w Kow­nie, szef To­wa­rzy­stwa Ję­zy­ka Bia­ło­ru­skie­go na Li­twie (1989–2014). Frag­ment bio­gra­ficz­no-nar­ra­cyj­ne­go wy­wia­du wi­deo, na­gra­ne­go w ra­mach pro­jek­tu Bia­ło­ru­skie­go Ar­chi­wum Hi­sto­rii Mó­wio­nej „Au­to­por­tret na tle epo­ki” (2013)

[…] W [19]39 roku, we wrze­śniu woj­ska so­wiec­kie prze­kro­czy­ły gra­ni­cę [pol­ską]. [Na­stą­pi­ło], jak to wów­czas na­zy­wa­no, „wy­zwo­le­nie” lub „zjed­no­cze­nie” Bia­ło­ru­si Za­chod­niej i Wschod­niej. Moja ro­dzi­na przy­ję­ła to bar­dzo po­zy­tyw­nie.

W swo­im cza­sie w [19]14, w cza­sie pierw­szej woj­ny świa­to­wej, Bia­ło­ru­si­ni ma­so­wo emi­gro­wa­li do Ro­sji26. Tu­taj chciał­bym po­wie­dzieć, że była szko­dli­wa pro­pa­gan­da ze stro­ny du­cho­wień­stwa pra­wo­sław­ne­go. Co oni mó­wi­li? Mó­wi­li, że Niem­cy ka­to­li­ków nie ru­szą i nie zro­bią im nic złe­go, a pra­wo­sław­ni zo­sta­ną znisz­cze­ni. Taka pro­pa­gan­da mia­ła swój wy­nik. I z tej sa­mej wio­ski więk­szość pra­wo­sław­nych za­przę­gła ko­nie, po­rzu­ciw­szy wszyst­ko. Z tym, co moż­na było za­brać ze sobą, uda­li się na uchodź­stwo. Wzię­li wor­ki zbo­ża, je­śli mie­li na co za­ła­do­wać. Ale je­chać trze­ba było da­le­ko. A front się zbli­żał. Aby nie tra­fić w ręce Niem­ców, rwa­li i cię­li wor­ki, wy­sy­py­wa­li ziar­no na zie­mię. Żeby ko­nio­wi było lżej i żeby mieć czas na uciecz­kę. W ten spo­sób [moi ro­dzi­ce] do­tar­li do Miń­ska. Po dro­dze lu­dzie cho­ro­wa­li i umie­ra­li. […] Ale im uda­ło się do­je­chać szczę­śli­wie. W Miń­sku sprze­da­li ko­nia i wóz. A po­tem cze­ka­li na po­cią­gi i po­je­cha­li do Ro­sji. Za­trzy­ma­li się gdzieś w po­bli­żu Ura­lu. Oj­ciec mó­wił, że w gór­skich za­kła­dach, gdzie dy­rek­to­rem był Nie­miec, któ­ry do­brze zor­ga­ni­zo­wał pra­cę, chło­pi żyli bo­ga­to. Przy­ję­li ich jako uchodź­ców, któ­rzy ucie­kli z Pol­ski przed Niem­ca­mi.

Zda­rza­ło się na­wet coś ta­kie­go, że wsta­jąc rano, znaj­do­wa­ło się przed do­mem przy­nie­sio­ną wszel­kie­go ro­dza­ju żyw­ność, tyle, ile po­trze­ba czło­wie­ko­wi. I chleb, i ka­sze, i tak da­lej. Wszyst­ko co [miej­sco­wi] mie­li. I sami chło­pi żyli bo­ga­to. Z bie­giem cza­su, gdy ro­dzi­com się uło­ży­ło, oj­ciec po­szedł do pra­cy w fa­bry­ce, do Niem­ca. A po­nie­waż jego oj­ciec (mój dzia­dek) zo­stał wzię­ty do woj­ska, bo była mo­bi­li­za­cja, to uchodź­com, gdzie ży­wi­ciel był w woj­sku, wła­dza car­ska da­wa­ła po­moc. I to były do­bre pie­nią­dze. Więc mie­li już wię­cej, niż trze­ba, a na­wet wię­cej, niż się chcia­ło.

Ale tro­chę [ob­ja­wi­ła się] na­sza bia­ło­ru­ska chci­wość. Oni […] na­dal jeź­dzi­li po wio­skach i zbie­ra­li [żyw­ność]. Co mamy, to mamy. A w tym cza­sie była […] taka opie­ka ze stro­ny car­skie­go rzą­du, sza­cu­nek i wspar­cie ze stro­ny miej­sco­wej lud­no­ści. I tak po­zo­sta­ło aż do re­wo­lu­cji.

Od po­cząt­ku re­wo­lu­cji jeź­dzi­li agi­ta­to­rzy, ko­mi­sa­rze, sta­wa­li na becz­kach i wy­gła­sza­li mowy, w jaki spo­sób znisz­czyć ca­rat i jak do­brze lu­dzie będą żyć. Nie­miec­kie­go dy­rek­to­ra wy­gna­li. I ci krzy­ka­cze na becz­kach do­sta­li wła­dzę. Ży­cie sta­ło się gor­sze. Te­raz nie tak, że na­sy­py­wa­no chło­pom, ale oni sami jeź­dzi­li da­le­ko po zbo­że. A w ta­kich oko­licz­no­ściach uchodź­cy nie chcie­li tam po­zo­stać. I my­śle­li, jak wró­cić na Bia­ło­ruś.

Gdzieś oko­ło [19]24 roku […] wró­ci­li. Co za­sta­li na miej­scu? Ci, któ­rzy nie wy­je­cha­li, żyli jak żyli. Nic nie prze­pa­dło. Nikt nie zmarł po dro­dze. Nikt nie zmarł na uchodź­stwie. I moż­na rzec, że żyli ze śpie­wem na ustach, na mia­rę moż­li­wo­ści, ja­kie moż­na so­bie wy­obra­zić. I co za­sta­li nasi ro­dzi­ce, przy­jeż­dża­jąc z po­wro­tem? Wszyst­ko było stra­co­ne, wszyst­ko! To praw­da, cha­ta sta­ła, ale w cha­cie nic nie było. Mu­sie­li zor­ga­ni­zo­wać ży­cie od nowa. Pro­wa­dzę tę roz­mo­wę, żeby po­ka­zać dla­cze­go tak [po­zy­tyw­nie] re­ago­wa­li ro­dzi­ce, a zwłasz­cza oj­ciec na to, jak „nasi lu­dzie”, „nasi” przy­szli [we wrze­śniu 1939], aby wy­zwo­lić nas z „pol­skie­go jarz­ma”.

Mu­szę przy­znać, że w Pol­sce Bia­ło­ru­si­ni mie­li ogra­ni­czo­ne moż­li­wo­ści. Nie moż­na było ob­jąć od­po­wie­dzial­nej po­sa­dy.

Trwa­ła asy­mi­la­cja, moż­na po­wie­dzieć, gwał­tow­na, aby prze­cho­dzić na ka­to­li­cyzm, aby sta­wać się Po­la­ka­mi. Dla­te­go [ocze­ki­wa­no] przyj­ścia [So­wie­tów], słu­cha­no ra­dia, że już prze­kro­czy­li gra­ni­cę i „idą nasi”. Tak ich na­zy­wa­no. Nie było gra­nic mię­dzy Bia­ło­ru­si­na­mi i pra­wo­sław­ny­mi Ru­ski­mi.

[Zro­zu­mieć, co się sta­ło] może wy­kształ­co­ny czło­wiek, któ­ry zna hi­sto­rię, któ­ry jest tym za­in­te­re­so­wa­ny. A skąd to może wie­dzieć chłop? Dla nie­go byli to „nasi”. A, słu­cha­jąc ra­dia, na­le­ża­ło się spo­dzie­wać, że z dnia na dzień przyj­dą i do Szczu­czy­na – tam, gdzie miesz­ka­li­śmy. Oj­ciec był go­to­wy na spo­tka­nie „na­szych”. Po­trzeb­ne będą kwia­ty, wie­niec i ja­kieś okrzy­ki… Sły­szał w ra­diu, jak ich wi­ta­ją w in­nych miej­scach. […] Spo­ty­kał się rów­nież z Ży­da­mi, któ­rzy byli wła­ści­cie­la­mi więk­szo­ści skle­pów.

I do­ga­da­li się, że ju­tro, kie­dy wej­dą so­wiec­kie czoł­gi i woj­ska (dwa czoł­gi przy­je­cha­ły rze­czy­wi­ście), ko­niecz­nie trze­ba ich po­wi­tać. I tak się umó­wi­li: wi­ta­my ra­zem tych żoł­nie­rzy so­wiec­kich, któ­rzy przyj­dą pierw­si. Ale na­stęp­ne­go dnia, kie­dy wy­bra­li się na po­wi­ta­nie, to był tyl­ko oj­ciec z kwia­ta­mi i z wień­cem, a ja ra­zem z nim. A z tych Ży­dów nie było ni­ko­go. Nikt nie przy­szedł, choć wcze­śniej umó­wi­li się na to. Oni po pro­stu mie­li wię­cej in­for­ma­cji o tym, że do wła­ści­cie­li skle­pów, do kup­ców w Związ­ku So­wiec­kim sto­su­nek był gor­szy, niż moż­na było się spo­dzie­wać. Dla nich była to „kla­sa ku­ła­ków” czy tam „ka­pi­ta­li­stów”, któ­rą na­le­ży wy­słać na „bia­łe niedź­wie­dzie”.

Oj­ciec zo­stał sam, i wi­ta­li­śmy… Krzyk­nął: „Da zdraw­stwu­jet…”27 i tak da­lej. [Zro­bił] to, co wie­dział z so­wiec­kich au­dy­cji ra­dio­wych. A gdy ich po­wi­tał, wte­dy pod­szedł do nie­go ko­mi­sarz, któ­ry tam był, i po­wie­dział, że oj­ciec zo­sta­je mia­no­wa­ny na prze­wod­ni­czą­ce­go mia­sta. Stwo­rzy nową wła­dzę […] w Szczu­czy­nie. Po­la­cy nie bra­li w tym udzia­łu, byli prze­ciw­ko. Oj­ciec mówi: „Ja mam sklep. Co się z nim sta­nie?” [I usły­szał w od­po­wie­dzi:] „Jak sprze­da­wa­li­ście, tak sprze­da­waj­cie da­lej, da­lej pro­wadź­cie ten sklep”. Ale bę­dzie trze­ba wy­brać inne na­czal­stwo. Nie mógł być i w skle­pie, i tam – więc do­bro­wol­nie zre­zy­gno­wał z wła­dzy. Ale był rad, że bę­dzie moż­na han­dlo­wać. Cho­ciaż ko­mi­sarz oczy­wi­ście wie­dział, co ich cze­ka.

I na dru­gi dzień oj­ciec otwo­rzył sklep na oścież. A Ży­dzi wszyst­kie skle­py za­mknę­li. Jak­by ni­ko­go nie było. I na­stą­pił na­pływ żoł­nie­rzy, któ­rzy naj­wy­raź­niej do­sta­li ja­kieś gro­sze. Pa­mię­tam te pie­nią­dze. Je­den ru­bel, fa­brycz­nie nowy, do­pie­ro co z ban­ku. I te­raz ci żoł­nie­rze – w skle­pie. Oj­ciec, żeby jesz­cze raz pod­kre­ślić swój sto­su­nek, ze­rwał bia­łą część z pol­skiej fla­gi i [tyl­ko] czer­wo­na wi­sia­ła nad skle­pem. Po­la­cy pa­trzy­li krzy­wo na to po­wi­ta­nie, na tę fla­gę. I za­pa­mię­ta­li to so­bie. Oka­za­ło się to po przy­by­ciu Niem­ców. Żoł­nie­rze, po­nie­waż mie­li pie­nią­dze, wcho­dzi­li do skle­pu, a gdy ku­pu­jesz nie je­den przed­miot, a kil­ka, to masz ra­bat za to, że bie­rzesz wię­cej. Nie wie­dzie­li­śmy, że oni tam [w Związ­ku So­wiec­kim] ni­cze­go nie mają…

A pol­skie skle­py były za­wa­lo­ne to­wa­ra­mi. […] Nie było „de­fi­cy­tu”, aby jak naj­wię­cej sprze­dać, bo wte­dy wię­cej za­ro­bisz. Więc to była wiel­ka ra­dość dla ro­dzi­ców, że tak do­brze idzie han­del, i już dużo utar­go­wa­li. I tak to trwa­ło co­dzien­nie. Boj­cy – żoł­nie­rze wy­ku­py­wa­li wszyst­ko. Bra­li tyle, ile się dało. I za ty­dzień skle­pu już nie było. Ale ra­dość była, bo ko­mi­sarz po­wie­dział, że skąd bra­li­śmy to­war, tam mo­że­my da­lej go brać. [W rze­czy­wi­sto­ści] oczy­wi­ście nie było skąd wziąć tego to­wa­ru. I stop­nio­wo, po tro­chu za­czę­li się cze­piać, że je­steś han­dlarz, ka­pi­ta­li­sta.

I, oczy­wi­ście, gdy­by nie woj­na, to wy­wieź­li­by nas. A tak to tyl­ko nas wy­rzu­co­no z trzy­po­ko­jo­we­go miesz­ka­nia. […] Prze­nie­śli­śmy się do jed­no­po­ko­jo­we­go miesz­ka­nia pod Szczu­czy­nem, tyl­ko otyn­ko­wa­ne­go, po­nie­waż było nie­za­miesz­ka­ne. To na­gro­da za tam­to po­wi­ta­nie, zor­ga­ni­zo­wa­ne przez ojca. I tam ży­li­śmy do woj­ny [ZSRS z Niem­ca­mi].

Oj­ciec ja­kiś czas pra­co­wał na ko­lei. Wy­sy­ła­li do Nie­miec drew­no. Przy­go­to­wy­wa­li je i wy­sy­ła­li. Bez prze­rwy szły peł­ne po­cią­gi dla nie­miec­kie­go so­jusz­ni­ka, gdyż było po­ro­zu­mie­nie mię­dzy Hi­tle­rem i Sta­li­nem o do­bro­są­siedz­kich sto­sun­kach […]. Wa­go­ny były za­ła­do­wa­ne do peł­na. Śmia­li­śmy się, je­dzie tam: szuch-tuk-tuk. I już z po­wro­tem: tra-ta-ta. Pu­ste wa­go­ny brzmia­ły ina­czej. Oj­ciec pra­co­wał tam jako bra­karz. To zna­czy – wy­bie­rał naj­lep­sze drew­no dla Niem­ców. To trwa­ło aż do wy­bu­chu woj­ny, do [19]41 roku. […]

Moja mat­ka zro­bi­ła ja­kieś kur­sy i pra­co­wa­ła jako ope­ra­tor­ka w cen­tra­li te­le­fo­nicz­nej. […] Pra­co­wa­ła przez dłu­gi czas, ale po­tem po­ja­wi­ły się za­rzu­ty, że jest „żoną ka­pi­ta­li­sty”. Też były ogra­ni­cze­nia. Mój oj­ciec pra­co­wał na po­cząt­ku w ja­kiejś po­treb­ko­ope­ra­cji [spół­dziel­ni spo­żyw­ców]. A po­tem, chy­ba, zo­stał zwol­nio­ny stam­tąd. I po­szedł na ko­lej. […] Wiel­kie­go roz­cza­ro­wa­nia [za wła­dzy so­wiec­kiej] nie było. Po­tem już pró­bo­wa­li­śmy, jak to zwy­kle u nas, za­ła­twiać, przy­sto­so­wy­wać się. […]

[W ży­ciu re­li­gij­nym] nic się u nas nie zmie­ni­ło. Taka była ten­den­cja. Księ­ża przy­cho­dzi­li i na­ma­wia­li, to już wiem od ro­dzi­ców. […] Cer­kiew, jak była, tak i po­zo­sta­ła. Uczęsz­cza­li do niej re­gu­lar­nie. Tak samo do niej cho­dzi­łem, gdy by­łem mały. A tak na mar­gi­ne­sie, gdy by­łem mały, by­łem bar­dzo moc­no wie­rzą­cy. Czy­ta­łem Bi­blię, i to nie raz, a nie­któ­re [czę­ści] na­wet zna­łem na pa­mięć. W tym cza­sie mie­li­śmy twar­dą tra­dy­cję pra­wo­sław­ną i to wszyst­ko się za­cho­wa­ło. […]

Źró­dło: BAHM, 42(1)–719–2640,

http://na­sha­pa­miac.org/ar­chi­ve/watchcon­tent?id=1814.

Re­la­cja na­gra­na przez Alek­san­dra Sma­lian­czu­ka i Iry­nę Kasz­ta­lan 11.09.2013 w Wil­nie. Tran­skryp­cja: Tac­cia­na Ka­sa­ta­ja. Dłu­gość na­gra­nia: 03.21:28; frag­men­ty: 00:31:00–00:47:00, 00:59:02–01:07:01. Ję­zyk: bia­ło­ru­ski.

26 W 1915 r. wła­dze ro­syj­skie za­czę­ły przy­mu­so­wą ewa­ku­ację lud­no­ści z te­re­nów, któ­re opusz­cza­ły woj­ska ro­syj­skie. Uchodź­stwo do­tknę­ło oko­ło 1,2 mln Bia­ło­ru­si­nów, z któ­rych wie­lu za­gi­nę­ło lub ni­gdy nie wró­ci­ło do domu. Zob. przy­pis 17.

27 Ros.: po­czą­tek so­wiec­kie­go slo­ga­nu pro­pa­gan­do­we­go: Da zdraw­stwu­jet so­juz ra­boczich i krie­stjan! – Niech żyje so­jusz ro­bot­ni­ków i chło­pów!

Wa­lan­cin Le­bie­dzieu                         nr  3

s. Mi­cha­iła, ur. 1929, Sło­nim, ob­wód gro­dzień­ski. Bia­ło­ru­sin, pra­wo­sław­ny, z ro­dzi­ny chłop­skiej, in­ży­nier. Frag­ment bio­gra­ficz­ne­go wy­wia­du au­dio, na­gra­ne­go w ra­mach pro­jek­tu „Ży­cie co­dzien­ne bia­ło­ru­skie­go spo­łe­czeń­stwa. Lata 1944–1953” (2009)

Uro­dzi­łem się w Grod­nie. Mam świa­dec­two z ka­te­dry28 w Grod­nie. […] Pra­wo­sław­ny. […] Do Grod­na moi ro­dzi­ce przy­je­cha­li ze Sło­ni­mia. Oj­ciec ze Sło­ni­mia, mat­ka ze Sło­ni­mia. […] W po­bli­żu Sło­ni­mia jest Al­ber­tyn29, tam była po­sia­dłość hra­bie­go Pusłow­skie­go. I tam była fa­bry­ka. […] A po­tem, w [19]32 roku, po­wró­ci­li do Sło­ni­mia, ku­pi­li zie­mię i zbu­do­wa­li cha­tę. […] Oj­ciec pra­co­wał w tar­ta­ku jako me­cha­nik, a moja mat­ka była go­spo­dy­nią do­mo­wą. […] Miesz­ka­li­śmy na gra­ni­cy mię­dzy mia­stem [a wsią]. [I pła­ci­li­śmy] po­dat­ki. […] Mat­ka cho­dzi­ła na dniów­ki – żąć, ko­pać ziem­nia­ki.

W [19]35 roku po­sze­dłem do pierw­szej kla­sy pań­stwo­wej sied­mio­lat­ki. To była szko­ła pań­stwo­wa w Sło­ni­miu. Pod ku­ra­te­lą księ­dza. To jest obok ko­ścio­ła św. An­drze­ja przy pla­cu Sa­pie­hy w Sło­ni­miu. […] Mie­li­śmy wspa­nia­łą szko­łę. Moją pierw­szą na­uczy­ciel­ką była pani Wo­łod­ko­wi­czo­wa, a dy­rek­to­rem szko­ły był pan Ma­jew­ski. […] Po­nie­waż je­ste­śmy pra­wo­sław­ni, re­li­gii na­ucza­no nas osob­no. Przy­cho­dzi­li ksiądz i ba­tiusz­ka30 Dru­że­łow­ski. A [w kla­sie] było dwóch Ta­ta­rów, któ­rzy wy­cho­dzi­li. I za­zdro­ści­li­śmy im – mie­li wol­ne. […]

I tak aż do [19]39 roku miesz­ka­łem w Sło­ni­miu i ży­łem tym ży­ciem, któ­re tam się to­czy­ło. […] Mat­ka za­wsze za­bie­ra­ła nas do cer­kwi w nie­dzie­lę. Był u nas taki zwy­czaj. Mat­ka szy­ko­wa­ła się, oj­ciec się ubie­rał i w nie­dzie­lę we czwór­kę cho­dzi­li­śmy do cer­kwi. Tak ro­bi­li ka­to­li­cy. Pra­wo­sław­ni tego nie ro­bi­li, ale u nas po­wstał taki zwy­czaj. Moim chrzest­nym oj­cem był ka­to­lik – pan Zi­nie­wicz. […]

Al­ber­tyn był oj­co­wiz­ną mo­jej mat­ki; miesz­ka­ła tam moja bab­cia. W nie­dzie­lę po cer­kwi wy­bie­ra­li­śmy się na prze­jażdż­kę ro­we­rem, czy­li je­cha­li­śmy do mo­jej bab­ci do Al­ber­ty­na. To było wiel­kie wy­da­rze­nie. Wszy­scy cze­ka­li na to, aby po­je­chać do bab­ci. Bab­cia nas czę­sto­wa­ła zim­nym mle­kiem i czar­nym chle­bem. Są z tego zdję­cia w domu. A moja bab­cia mia­ła w tam­tym cza­sie wuj­ka w Ro­sji. Był wów­czas pod­puł­kow­ni­kiem ar­mii so­wiec­kiej. A w [19]40 roku po wy­zwo­le­niu przy­jeż­dżał do nas już w ran­dze puł­kow­ni­ka Szta­bu Ge­ne­ral­ne­go. […]

Pa­mię­tam [19]39 rok w przed­dzień wy­bu­chu woj­ny świa­to­wej. […] W mie­ście, kie­dy w nie­dzie­lę było dużo lu­dzi, od­by­wa­ły się im­pre­zy. Pa­mię­tam, że lu­dzie cho­dzi­li po uli­cach i krzy­cze­li: „Boj­kot dla to­wa­rów nie­miec­kich!”, po­nie­waż Niem­cy zbu­rzy­li sta­cję ra­dio­wą. […] I roz­mo­wy o Ślą­sku… […] Na­gle ogło­si­li alarm lot­ni­czy. Roz­rzu­ca­li po­ci­ski z ga­zem łza­wią­cym. […] Wcze­śniej ogło­szo­no, że na­stą­pią ćwi­cze­nia prze­ciw na­pa­dom. Pa­mię­tam, że bra­li i mo­czy­li pi­lot­ki, wkła­da­li nam [po­tem na gło­wę]. W oknach domu, gdzie te­raz jest mi­li­cja, na­prze­ciw­ko cer­kwi, były ma­ne­ki­ny. I [na nich] przy­kła­dy dzia­ła­nia na twa­rzy, na rę­kach. Aby po­ka­zać, co dzie­je się ze skó­rą. To zna­czy, wia­do­mo było, że coś za­cznie się w tym cza­sie, że coś bę­dzie. I ten pol­ski reżim […] przy­go­to­wał lu­dzi do tego.

Było tam wie­lu Ży­dów. Na na­szej uli­cy […] było oko­ło ośmiu skle­pów, wszyst­kie ży­dow­skie. A obok nas była taka Czer­wo­na Karcz­ma na roz­wi­dle­niu dróg, jak wy­jeż­dżasz ze Sło­ni­mia: De­rew­na – Moł­cza­dź – Tal­kowsz­czy­zna – Ko­złowsz­czy­zna – Lida. W stro­nę Grod­na. Na tym roz­wi­dle­niu była karcz­ma. Na­zy­wa­no ją Czer­wo­na Karcz­ma, po­nie­waż była z czer­wo­nej ce­gły. […]

Nad­szedł 17 wrze­śnia i „wy­zwo­li­li” nas. Żoł­nie­rze szli z kie­run­ku Moł­cza­dzi przez wieś De­rew­na. W po­bli­żu tej Czer­wo­nej Karcz­my gro­ma­dzi­li się lu­dzie. […] A oni szli kost­ką bru­ko­wą, po ka­mien­nej dro­dze. Nie było as­fal­tów. I szły czoł­gi tam­tych cza­sów i cię­ża­rów­ki. I ro­bi­ły tyle ha­ła­su, że wszy­scy cho­wa­li­śmy się przed tym ha­ła­sem, jak tyl­ko wy­szli z lasu. A gdy we­szli [do mia­sta], za­trzy­ma­ły się pierw­sze sa­mo­cho­dy. Wte­dy za­czę­li się tam po­ja­wiać lu­dzie. […]

[19]39 rok przy­szedł i za­czę­ły się już inne pro­ble­my. [W szko­łach] na­tych­mia­sto­we przej­ście z ję­zy­ka [pol­skie­go] […]. Rok szkol­ny na­tych­miast w ję­zy­ku ro­syj­skim. […]

Cie­szy­li­śmy się czy nie? Jed­ni byli szczę­śli­wi, inni pła­ka­li. I prze­ciw­nie, kie­dy przy­szli Niem­cy: nie­któ­rzy się ra­do­wa­li, dru­dzy pła­ka­li. Czym to pach­nie i jak się koń­czy – to dwie róż­ne rze­czy.

Fak­tem jest, że py­ta­nie, któ­re pan za­da­je, jest bar­dzo, po­wie­dział­bym, nie­po­praw­ne. Po pierw­sze, nie za­głę­bia­łem się w to w tam­tym cza­sie ze wzglę­du na swój wiek. A po dru­gie, w pa­mię­ci już naj­bar­dziej mogę po­rów­nać to, co na­stą­pi­ło po­tem… Fak­tem jest, że lu­dzie, któ­rzy pra­co­wa­li i nie byli le­ni­wi, mie­li z cze­go żyć. I zie­mię [mie­li] ci, któ­rzy ją upra­wia­li… […]

Star­szy brat ojca żył w Ho­mlu, pra­co­wał jako ma­szy­ni­sta pa­ro­wo­zu. Też Le­bie­dzieu, stry­jek Fie­dzia. Miał żonę – Es­ton­kę. Stry­jek Że­nia – ge­ne­rał wojsk in­ży­nie­ryj­nych. […] On od­szedł do­kądś w [19]19 roku, kie­dy [jego] oj­ciec zmarł w wię­zie­niu, a Sło­nim zo­stał za­ję­ty przez woj­ska pol­skie. […] Stry­jek Że­nia ukoń­czył gim­na­zjum i chciał pra­co­wać na ko­lei. Ale po­wie­dzia­no mu: „Pro­szę bar­dzo, pod­kła­dy bę­dziesz ukła­dać na ko­lei”. Ro­bo­ty na to­rach. Od­po­wie­dział: „Po co mam tam iść, czy po to się uczy­łem, aby zmie­niać pod­kła­dy ko­le­jo­we?”. Ze­brał się [w dro­gę]. Moja mat­ka dała mu ko­cio­łek. Ona za­wsze wspo­mi­na­ła, że Że­nia po­szedł po to­rach do Al­ber­ty­na, to jest pod Sło­ni­miem. I po­szedł pro­sto przez Ba­ra­no­wi­cze, na Sto­łp­ce, prze­kro­czył gra­ni­cę i wstą­pił na uczel­nię. […]

A [jego] oj­ciec zmarł w wię­zie­niu ze wzglę­du na fakt, że był prze­wod­ni­czą­cym siel­so­wie­tu31 w Al­ber­ty­nie i człon­kiem SD­PRR32 od 1905 roku. Był człon­kiem SD­PRR, po­nie­waż w swo­im cza­sie z Al­ber­ty­na udał się do Pio­tro­gro­du, gdzie pra­co­wał w fa­bry­ce Pu­ti­ło­wa jako ślu­sarz, me­ta­lo­wiec. I tam włą­czył się w ruch ro­bot­ni­czy, a kie­dy wró­cił, była tu wła­dza so­wiec­ka. Kie­dy or­ga­ni­zo­wa­li siel­so­wie­ty, tra­fił tam. A po­tem, kie­dy przy­szli Po­la­cy… No, tu za­wsze było przej­ścio­we po­dwó­rze. A na te­ry­to­rium Bia­ło­ru­si w szcze­gól­no­ści. […] I sta­ło się tak, że [jego] oj­ciec był jak­by po­li­tycz­nym. Umarł, jak mi się zda­je, na gruź­li­cę. Tak na­praw­dę nie wiem…

On [stry­jek Że­nia] od­szedł wte­dy [do ZSRS] i na­tych­miast wstą­pił na uczel­nię woj­sko­wą. Naj­pierw do młod­sze­go szta­bu do­wo­dze­nia, po­tem do szko­ły ofi­cer­skiej. A bab­ci wy­sy­łał stam­tąd pie­nią­dze. In­te­re­so­wał się wszyst­kim. […] Stry­jek przy­jeż­dżał z żoną. Mam jego zdję­cie w po­bli­żu sta­re­go domu ojca w Al­ber­ty­nie. Przy­je­cha­li w maju [19]40 roku. Nie za­brał swo­jej mat­ki do Mo­skwy, po­nie­waż wy­sła­nie ko­goś z te­ry­to­rium Bia­ło­ru­si w związ­ku ze zbli­ża­ją­cym się za­gro­że­niem ze stro­ny Nie­miec było uwa­ża­ne za zdra­dę i sia­nie pa­ni­ki. Przy­cho­dzi­li do nas, a są­sie­dzi wi­dzie­li, że przy­cho­dził puł­kow­nik ar­mii so­wiec­kiej. Kto to jest? Brat. Nic nie ukry­jesz. […]

I roz­po­czę­ła się oku­pa­cja… [pau­za 5 sek.] Roz­po­czę­ła się oku­pa­cja… To strasz­na rzecz… We wto­rek we­szli, a w śro­dę wy­rzu­co­no nas z domu. Przy­by­li żoł­nie­rze nie­miec­cy, wy­go­ni­li nas z domu nad je­zio­ro i usta­wi­li war­tow­ni­ka. Było nas czwo­ro… Z na­szej uli­cy nie było ni­ko­go in­ne­go. Tyl­ko na­sza ro­dzi­na. Wy­rzu­ci­li nas rano, wy­pu­ści­li do­pie­ro wie­czo­rem. Wró­ci­li­śmy do domu, a tam wszyst­ko po­ła­ma­ne, wszyst­kie do­bre rze­czy za­bra­ne. Pły­ty, pa­te­fon, a ra­czej gra­mo­fon z tą rur­ką. […] To oczy­wi­ste, że Niem­ców ktoś spro­wa­dził. […]

Źró­dło:BAHM, 2(2)–79–260,

http://na­sha­pa­miac.org/ar­chi­ve/watchcon­tent?id=691.

Re­la­cja na­gra­na przez Iry­nę Kasz­ta­lan 11.03.2009 w Miń­sku. Tran­skryp­cja: Han­na Sza­ren­da. Dłu­gość na­gra­nia: 07:00:14. Ję­zyk: ro­syj­ski.

28 Po­je­zu­ic­ki ko­ściół ka­te­dral­ny św. Fran­cisz­ka w Grod­nie.

29 Al­ber­tyn (Альбертын) – do wrze­śnia 1939 r. przed­mie­ście Sło­ni­mia, któ­re­go cen­trum był dwór Pusłow­skich, zbu­do­wa­ny w pierw­szej po­ło­wie XIX w. Obec­nie część mia­sta Sło­nim.

30 Ka­płan pra­wo­sław­ny.

31 Ros.: rada wiej­ska.

32 SD­PRR – So­cjal­de­mo­kra­tycz­na Par­tia Ro­bot­ni­cza Ro­sji, zo­sta­ła za­ło­żo­na w 1898 r. w Miń­sku. Na po­cząt­ku XX w. wraz z ży­dow­ską so­cjal­de­mo­kra­cją (Bund – Po­wszech­ny Ży­dow­ski Zwią­zek Ro­bot­ni­czy na Li­twie, w Pol­sce i Ro­sji) ode­gra­ła wio­dą­cą rolę w ru­chu re­wo­lu­cyj­nym w Im­pe­rium Ro­syj­skim.

Hie­orhij Sa­pun                         nr  4

s. Sawy (1924–2015), No­wo­gró­dek, ob­wód gro­dzień­ski. Bia­ło­ru­sin, ksiądz pra­wo­sław­ny. W 1944 roku de­por­to­wa­ny na Sy­be­rię. Frag­ment bio­gra­ficz­no-nar­ra­cyj­ne­go wy­wia­du wi­deo, na­gra­ne­go w ra­mach pro­jek­tu Bia­ło­ru­skie­go Ar­chi­wum Hi­sto­rii Mó­wio­nej „Au­to­por­tret na tle epo­ki” (2012)

Po­tem w [19]39 roku wszyst­ko się zmie­ni­ło. […] Du­cho­wień­stwo nie mia­ło pra­wa gło­su. Przy­go­to­wy­wa­li nas wszyst­kich na Sy­be­rię. […] Woj­na prze­szko­dzi­ła we wpro­wa­dze­niu po­rząd­ków bol­sze­wic­kich. A tak­że wy­wo­zi­li du­chow­nych. Za­bi­ja­li ba­tiusz­ków. […] [Ojca] nie zdą­ży­li. Tak mó­wi­li… I wie­lu wy­wie­zio­no, lu­dzi bo­gat­szych i wie­lu pol­skich urzęd­ni­ków. Męż­czyź­ni ucie­ka­li za gra­ni­cę. Nie mo­gli za­brać swo­ich ro­dzin, ro­dzi­ny były duże. Po­zo­sta­ły na miej­scu. A po­tem od [19]39 roku i w [19]40 [roku] za­czę­li wy­wo­zić na Sy­be­rię.

Byli tacy lu­dzie, woj­sko­wi za­słu­że­ni dla kra­ju, le­gio­ni­ści, któ­rzy bro­ni­li nie­pod­le­gło­ści Pol­ski… Otrzy­my­wa­li przy­dzia­ły zie­mi. Pań­stwo pol­skie było sła­be, jak mo­gło wspie­rać lu­dzi? Dano im eme­ry­tu­ry, przy­dzie­lo­no ka­wał­ki zie­mi. Da­wa­li im… Po pol­sku na­zy­wa­ło się to: osa­da. Osa­da to jest jak osa­dze­nie czło­wie­ka na go­spo­dar­ce. I mie­li­śmy osad­ni­ków… W Po­cza­po­wie było peł­no osad­ni­ków. Pa­mię­tam, to po dro­dze jak się je­dzie na Ha­ra­dzisz­cza33, byli ci osad­ni­cy. Zde­wa­sto­wa­li ich go­spo­dar­stwa, po­zsy­ła­li. Na Sy­be­rię ze­sła­li. A wo­kół No­wo­gród­ka było wie­lu osad­ni­ków. Byli to tacy wy­kształ­ce­ni lu­dzie. […]

[Pierw­szą wy­wóz­kę] wi­dzia­łem na wła­sne oczy w No­wo­gród­ku. Był czter­dzie­sto­stop­nio­wy mróz! Nie mie­li­śmy żad­nych ter­mo­me­trów. W ap­te­ce, na gan­ku przy drzwiach znaj­do­wał się ter­mo­metr – taki duży. Ci, co miesz­ka­li w mie­ście, wie­dzie­li o tym i cho­dzi­li [spoj­rzeć] na ter­mo­metr. Więc po­sze­dłem i ja po­pa­trzeć, jaki jest mróz. Sły­szę […] – skrzy­pi śnieg. Obej­rza­łem się, pa­trzę – je­dzie jed­na pod­wo­da, dru­ga, trze­cia i cały ta­bor koni z uli­cy Ba­zy­liań­skiej, gdzie stoi sta­ra cer­kiew. […] Na tych sa­niach chło­pi po­ga­nia­ją ko­ni­ki. Wszyst­kie ko­ni­ki oszro­nio­ne, z so­pel­ka­mi lodu.

Chło­py w łap­ciach, ubra­ni, opa­tu­le­ni. A na wo­zach sie­dzą dzie­ci, ko­bie­ty. Wio­zą ich na sta­cję, do No­wo­jel­ni ich od­wo­zi­li. W No­wo­gród­ku nie było sze­ro­kiej ko­lei, był tyl­ko wą­ski roz­staw. Wy­wo­zi­li ich na Sy­be­rię. A po­tem i ja by­łem tam z nimi w ba­ra­ku, na Sy­be­rii. […]

Gdy [przy­szli So­wie­ci], cie­szyć to się nie cie­szy­li­śmy, ale było to dla nas in­te­re­su­ją­ce. Uczy­łem się w gim­na­zjum. Uczo­no nas spraw woj­sko­wych. Już mie­li­śmy mun­du­ry. Kie­dy wy­bu­chła woj­na, zo­sta­li­śmy we­zwa­ni na dy­żu­ry, na po­ste­run­ki. No­wo­gró­dek zo­stał po­dzie­lo­ny we­dle ulic. [Trze­ba było spraw­dzać], czy u ni­ko­go nie pali się świa­tło, czy są za­mknię­te okna, żeby nie było bom­bar­do­wa­nia. Mie­li­śmy po pięt­na­ście lat. […] Po­tem wy­sła­li nas pa­lić do­ku­men­ty. Wszy­scy ucie­ka­li przed bol­sze­wi­ka­mi. Wie­lu na­czel­ni­ków, jak kto mógł, wy­jeż­dża­ło na ro­we­rach. My dy­żu­ro­wa­li­śmy… Po­trzeb­ni byli po­słań­cy. Ja­kieś pacz­ki trze­ba było prze­nieść, prze­ka­zać. Też by­łem w tej łącz­no­ści. […] By­li­śmy zmu­sze­ni pa­lić do­ku­men­ty. Ko­mi­nek już nie wy­star­czał do pa­le­nia, więc roz­pa­la­li­śmy ogni­sko na po­dwór­ku i rzu­ca­li­śmy [do­ku­men­ty] przez okno. Mu­sia­łem to ro­bić. […]

A tu pro­ści lu­dzie. Do­kąd ucie­kać? […] Wi­ta­li­śmy. Ze­bra­li się wszy­scy miesz­kań­cy oko­licz­nych wio­sek. Ogrom­ny tłum, a wszy­scy z bu­kie­ta­mi, kwia­ta­mi… […] Z Ko­re­licz, […] spod Sto­łp­ców szły so­wiec­kie czoł­gi. […] My, pacz­ka podrost­ków, po­bie­gli­śmy do zam­ku w No­wo­gród­ku. […] Wi­dać było dro­gę, po któ­rej po­ru­sza­ły się so­wiec­kie woj­ska. Pil­no­wa­li­śmy. Jest czołg! Pod­jeż­dża wy­żej, sta­je. Nikt się nie po­ka­zu­je. Po chwi­li właz otwie­ra się i po­ja­wia się czoł­gi­sta. Roz­glą­da się tak ostroż­nie. I wszy­scy tu za­rzu­ca­ją go kwia­ta­mi. Po­tem czołg za czoł­giem po­je­cha­ły z hu­kiem, trza­skiem. […]

W [19]40 roku mo­je­go ojca prze­nie­śli. Całe du­cho­wień­stwo zo­sta­ło roz­pro­szo­ne. W No­wo­gród­ku oso­bi­ście zna­łem ba­tiusz­kę. Przy­szli So­wie­ci i go za­bi­li. Za­pro­wa­dzi­li do lasu i za­bi­li go koł­ka­mi. […] To był oj­ciec Ni­ko­łaj Mied­wiec­ki34. […] Słu­żył w Woł­ko­wi­czach35, we wsi. Moja sio­stra była tam u nich. Po­tem ba­tiusz­ki się po­ukry­wa­li. Po­rzu­ci­li wio­ski i ukry­li się. […] Pod­czas woj­ny od­pu­ści­li, już tak nie było. A po­tem zno­wu… […]

Kie­dy przy­szli bol­sze­wi­cy, gim­na­zjum w No­wo­gród­ku było przy uli­cy Zam­ko­wej. […] Cho­dzi­łem do tej szko­ły na uli­cy Zam­ko­wej, a po­tem ta szko­ła sta­ła się pol­skim gim­na­zjum. […] A po­tem Po­la­ków za­czę­to wy­wo­zić. Kie­dy za­czę­to wy­wo­zić Po­la­ków, dzie­ci w szko­le było co­raz mniej i w kla­sie było co­raz mniej. „Zro­bi­ło się ja­koś prze­ra­ża­ją­co” – mó­wię do mo­je­go ojca. A on: „Tyś nie Po­lak. Po co bę­dziesz cho­dził?”. Prze­nio­słem się do dzie­się­cio­lat­ki. Zo­sta­łem prze­nie­sio­ny do siód­mej kla­sy. […] Mie­li­śmy w szko­le ze­bra­nie. Nasz dy­rek­tor był woj­sko­wym, jed­nym z tych, któ­rzy przy­szli „wy­zwa­lać”. No, wi­dać wy­kształ­co­ny, ale woj­sko­wy. Był dy­rek­to­rem, a cho­dził w mun­du­rze woj­sko­wym. […] Wte­dy na­je­cha­ło mnó­stwo woj­sko­wych.

W No­wo­gród­ku, w so­bo­rze no­wo­gródz­kim… Tam był dom cer­kiew­ny. Miesz­ka­li tam pol­scy urzęd­ni­cy36, ad­mi­ni­stra­cja. No­wo­gró­dek to było mia­sto ob­wo­do­we. Wo­je­wódz­two [no­wo­gródz­kie]. Nie­któ­rzy urzęd­ni­cy wy­je­cha­li na Za­chód. I zo­sta­ły opusz­czo­ne miesz­ka­nia na pierw­szym pię­trze, ale cer­kiew nie była w sta­nie prze­pro­wa­dzić tam re­mon­tu. A po­tem pol­skie wła­dze zgo­dzi­ły się wy­re­mon­to­wać ten bu­dy­nek, żeby moż­na było tam miesz­kać. Cer­kiew się zgo­dzi­ła. Wy­re­mon­to­wa­li ten bu­dy­nek, pierw­sze pię­tro i pod­da­sze. Moż­na po­wie­dzieć, że tam były dwa pię­tra. Wy­re­mon­to­wa­no go więc, a pol­skie wła­dze za­kwa­te­ro­wa­ły tam swo­ich pra­cow­ni­ków, urzęd­ni­ków. I du­chow­ni so­bo­ru miesz­ka­li już ni­żej, na par­te­rze. A urzęd­ni­cy zaj­mo­wa­li miesz­ka­nia na pod­sta­wie umo­wy, że wy­ko­na­no re­mont.