24,23 zł
Wiersze dotykające tematyki rozwoju duchowego, ukazują wyższe wartości etyczne, piękno natury i miejsce człowieka w kosmosie. Z ich pomocą czytelnik może dotknąć gwiazd i baśniowej magii. Doskonale rozbudzają wyobraźnię i wewnętrzne dziecko drzemiące w każdym z nas. Małe perły mądrości, nad którymi warto się pochylić, a wszystko to pięknie okraszone artystycznymi zdjęciami Grzegorza Pietrasa.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 18
© Magdalena Wiśniewska, 2021
Wiersze dotykające tematyki rozwoju duchowego, ukazują wyższe wartości etyczne, piękno natury i miejsce człowieka w kosmosie. Z ich pomocą czytelnik może dotknąć gwiazd i baśniowej magii.
Doskonale rozbudzają wyobraźnię i wewnętrze dziecko drzemiące w każdym z nas.
Małe perły mądrości, nad którymi warto się pochylić, a wszystko to pięknie okraszone artystycznymi zdjęciami Grzegorza Pietrasa.
ISBN 978-83-8245-036-1
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Sunę,
po Drogi Mlecznej pagórkach,
gdzie w błękitach planet
księżyce w zamglonych wodach odbite,
na straży pływów stają.
Patrzę
jak wypiętrzone w płomieniach Słońce
przestrzeń wkoło opiłkami złota odżywia.
I wsłuchuję się w leniwe pomruki globu
co to czynami swych mieszkańców obciążone,
pobłyskuje po wieki,
od wieków.
I sunę dalej,
poprzez meteorytów mżawkę,
by na supernowej spektakl zdążyć,
co to eksplozją w kosmicznym amfiteatrze zagra.
I zachwytu pąkiem zakwitam,
gdzieś na nizinach gwiazdy
co polarną się zowie.
Na tej arenie życia grawituję
na pajęczynie z nieziemskich chwil utkanej,
gdzie wszechświat w otoczkach gwiazd lewituje.
A wraz z nim my,
w strumieniu materii zaklęci,
wiatrem słonecznym oddychamy.
O świetlne lata od prawdy w sobie oddaleni,
w mgławicy pragnień zawieszeni.
I w galaktycznej kołysce
grzywą swych istnień migocemy,
dłoń od łez mokrą wystawiając prosimy
by nigdy próżni nie zaznać.
I sunę dalej …
Są tacy
co w rozmazanych konturach
odwiecznego huraganu
ród człowieczy widzą,
jak ten w mozaice życia
pod prąd się unosi,
z wirami wiecznie walcząc.
I okiem piaszczystego cyklonu dostrzegają
jak księżyc w strugach łez srebrzy się
i skowyt człowieczych serc
w nawias skrzydłem nowiu zamyka.
I widzą
jak dusze na pasmach zmierzchu zawieszone,
w nostalgii barw topią się
do horyzontu zdarzeń nie dobiegając nigdy.
Są tacy
co w pęknięciu świtu słyszą
co w chaosie ludzkim rośnie,
to maciupkie tycie coś,
w śpiewie deszczów płatki tęczy
wypuścić niezdolne.
I magicznym splotem burz czują
jak prężą się cienie,
jak drżą dymem
serca człowieczego aleje.
I tylko czekać aż anielskich brzóz pnącza
zamiotą gniewu pył,
zahuczą płaszczem gór
i płonąc pistacjowych łąk zielenią
obudzą ród
co to snem w klepsydrze czasu przesypuje się.
Czy zdążą
zanim ten na stuleci skrzyżowaniu
w noc z gwiazd odartą odejdzie
i w mit obróci się …