USA - Praktyczny przewodnik - Monika Gruszczyńska, Sławomir Adamczak, Adam Dylewski, Aneta Radziejowska, Anna Senczuk, Mariola Johnson - ebook
79,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

USA – 50 stanów, a każdy bogaty w tyle ciekawych miejsc, niczym niejedno duże państwo. Wielkie ośrodki kulturalne, polityczne, artystyczne i naukowe oraz przepiękna, ciągle jeszcze nieujarzmiona natura.

Praktyczny Przewodnik dla Podróżników

Oddajemy Ci w ręce nasz najpełniejszy przewodnik po Stanach Zjednoczonych. Zapakowaliśmy do niego mnóstwo niezbędnych informacji, tak jak pakuje się plecak przed wielką wyprawą. Nie zamieściliśmy w nim zdjęć, bo woleliśmy wyczerpująco opowiedzieć Ci o tym, co warto zobaczyć i czego doświadczyć w tym kraju. Aby Twój bagaż był lżejszy, specjalnie wybraliśmy bardzo lekki papier, niemęczący oczu nawet w ostrym słońcu.

Ten przewodnik pomoże Ci zaplanować podróż i zaprowadzi do wszystkich miejsc, które chciałbyś odwiedzić.

USA nie będą miały przed Tobą żadnych tajemnic. 

 To nasz najlepszy przewodnik, bo:

• znajdziesz w nim bardzo szczegółowe informacje,
• sam zaplanujesz ambitną wyprawę,
• odkryjesz miejsca, do których nie trafią zwykli turyści.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB

Liczba stron: 1362

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



PRAKTYCZNY PRZEWODNIK

USA

Monika Gruszczyńska Sławomir Adamczak Adam Dylewski Aneta Radziejowska Anna Senczuk Mariola Johnson

Copyright © Wydawnictwo Pascal

Autorzy i wydawcy tego przewodnika starali się, by jego tekst był rzetelny, nie mogą wziąć jednak odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki wynikające z wykorzystania podanych w nim informacji.

Tytuł serii: Praktyczny Przewodnik

Autorzy: Monika Gruszczyńska(Floryda, Wielkie Równiny, Góry Skaliste, Południowy Zachód, Kalifornia), Sławomir Adamczak(Południowy Wschód, Środkowy Zachód), Adam Dylewski(Informacje o kraju, Informacje praktyczne, Nowa Anglia, miasta Nowy Jork, Baltimore oraz Annapolis w rozdziale Region Środkowoatlantycki), Aneta Radziejowska(Region Środkowoatlantycki, Teksas), Anna Senczuk(Północno-zachodnie wybrzeże Pacyfiku), Mariola Johnson(Hawaje)

Redakcja: Magdalena Binkowska, Mariusz Kulan, Marcin Gałuszka, Piotr Pahl

Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak

Mapy: Wydawnictwo Kartografika

Kolorowa mapa USA: Radosław Przebitkowski

Redakcja techniczna: Maciej Łysoń

Projekt graficzny okładki: Jacek Dyga

Redaktor techniczny serii: Jarosław Jabłoński

Redaktor prowadząca: Agnieszka Marekwica

Zdjęcia na okładce: Dreamstime.com

Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.

ul. Zapora 25

43-382 Bielsko-Biała

www.pascal.pl

Bielsko-Biała 2015

ISBN 978-83-7642-562-7

eBook maîtrisé par Atelier Du Châteaux

Przewodniki dla firm i agencji reklamowych

[email protected]

www.pascalcreative.pl

Prak­tycz­ne prze­wod­ni­ki

Al­ba­nia • An­glia i Wa­lia • Au­stria • Azja Po­łu­dnio­wo-Wschod­nia Bel­gia i Luk­sem­burg • Bli­ski Wschód • Buł­ga­ria Chi­ny • Chor­wa­cja, Bo­śnia i Her­ce­go­wi­na • Cypr Czar­no­gó­ra, Ser­bia, Ma­ce­do­nia, Ko­so­wo i Al­ba­nia • Cze­chy Da­nia, Born­holm i Wy­spy Owcze Du­baj, Zjed­no­czo­ne Emi­ra­ty Arab­skie i Oman Egipt • Fin­lan­dia • Fran­cja Gre­cja • Gru­zja, Ar­me­nia i Azer­bej­dżan Hisz­pa­nia • Ho­lan­dia • In­die Ir­lan­dia i Ir­lan­dia Pół­noc­na • Is­lan­dia • Izra­el Ja­po­nia • Ka­na­da • Ke­nia, Tan­za­nia i Zan­zi­bar Ki­jów • Ka­ra­iby • Kuba Li­twa • Li­twa, Ło­twa, Es­to­nia i ob­wód ka­li­nin­gradz­ki Lon­dyn i po­łu­dnio­wa An­glia • Ma­ro­ko • Mek­syk Niem­cy • Nor­we­gia • Pa­ryż • Peru i Bo­li­wia • Por­tu­ga­lia Ro­sja • RPA i Bot­swa­na • Ru­mu­nia i Moł­do­wa Sło­wa­cja • Sło­we­nia • Szko­cja Szwaj­ca­ria i Liech­ten­ste­in • Szwe­cja Taj­lan­dia • Tu­ne­zja • Tur­cja • Ukra­ina • USA Wę­gry • Wil­no i oko­li­ce • Wło­chy • Wy­spy Ka­na­ryj­skie

Dro­gi Czy­tel­ni­ku obie­ży­świa­cie, pisz do nas, je­śli na­tra­fisz na ja­kie­kol­wiek nie­ści­sło­ści ([email protected]; Wydawnictwo Pascal, ul. Zapora 25, 43-382 Bielsko-Biała). Wykorzystamy Twoje uwagi przy aktualizacji książki. Na in­ter­ne­to­wych stronach www.pas­cal.pl pre­­zen­tu­je­my pełną ofertę wydaw­nic­twa – zobacz, prze­­czy­taj opis, wybierz, zamów. Tut­aj ta­kże infor­mu­je­my o super­ofer­tach i kon­kur­sach Pascala oraz wszel­kich aktu­alno­ściach podróżniczych.

Wy­daw­nic­two Pas­cal

Legenda

Spis planów i map

Nowa Anglia

Boston

Region Środkowoatlantycki

Nowy Jork, Dolny Manhattan, Środkowy Manhattan

Filadelfia

Baltimore

Waszyngton

Południowy Wschód

Nowy Orlean

Nashville

Atlanta

Savannah

Charleston

Floryda

Miami

St. Petersburg

Środkowy Zachód

Chicago

Minneapolis

St. Louis

Detroit

Teksas

Austin

Houston

Dallas

Wielkie Równiny

Góry Skaliste

Góry Skaliste - Kolorado

Denver

Południowy Zachód

Santa Fe

Tucson

Kalifornia

Los Angeles

San Diego

San Francisco

Północno-zachodnie wybrzeże Pacyfiku

Seattle

Portland

Alaska

Hawaje

Autorzy przewodnika

SŁA­WO­MIR ADAM­CZAK Jego po­dróż­ni­cza na­mięt­ność za­czę­ła się w dzie­ciń­stwie, gdy zo­ba­czył w ga­ze­cie zdję­cie jur­ty w do­li­nie Tien-Sza­nu. Po­sta­no­wił tam do­trzeć, gdy do­ro­śnie. Co praw­da, jesz­cze nie zre­ali­zo­wał tego za­mie­rze­nia, ale od­wie­dził już kil­ka­dzie­siąt kra­jów w róż­nych czę­ściach świa­ta, a o kil­ku­na­stu z nich na­pi­sał prze­wod­ni­ki dla wy­daw­nictw pol­skich i za­gra­nicz­nych. Był jed­nym z za­ło­ży­cie­li po­znań­skie­go Klu­bu Obie­ży­świa­tów, współ­pra­cu­je też z Fun­da­cją Mar­ka Ka­miń­skie­go, or­ga­ni­zu­ją­cą wy­pra­wy w róż­ne za­kąt­ki glo­bu. Po­dró­że to nie je­dy­na jego pa­sja. Za mło­du pi­sał po­wie­ści o kow­bo­jach i zmu­szał ko­le­gów do czy­ta­nia ko­lej­nych od­cin­ków. Póź­niej grał na gi­ta­rze w ze­spo­le pun­ko­wym. W tra­sę za­wsze za­bie­ra ze sobą ze­staw apa­ra­tów fo­to­gra­ficz­nych i obiek­ty­wów. Od kil­ku lat or­ga­ni­zu­je fo­to­wy­pra­wy wspól­nie z dzien­ni­ka­rza­mi „Di­gi­tal Foto Vi­deo”. Pro­wa­dzi blog www.okfo­to.pl.

ADAM DY­LEW­SKI Au­tor prze­wod­ni­ków, m. in: po Ukra­inie, Li­twie, Izra­elu, An­glii, Wa­lii, Szko­cji, Hel­sin­kach, Ry­dze, Lwo­wie i Ki­jo­wie. Opu­bli­ko­wał tak­że Śla­da­mi Ży­dów pol­skich, Wil­no po pol­sku, Hi­sto­rię ko­lei w Pol­sce, a w 2011 r. otrzy­mał na­gro­dę Pió­ro Fre­dry za Hi­sto­rię pie­nią­dza w Pol­sce. Od 2012 r. re­dak­tor na­czel­ny por­ta­li in­ter­ne­to­wych w Mu­zeum Hi­sto­rii Ży­dów Pol­skich. Ki­bic Po­lo­nii War­sza­wa.

MA­RIO­LA JOHN­SON Po­dróż­nicz­ka i blo­ger­ka. Za­in­te­re­so­wa­nie po­dró­ża­mi wy­zwo­li­ła w niej już pierw­sza, dzie­cię­ca lek­tu­ra: Przy­go­dy Ko­zioł­ka Ma­toł­ka, a w szcze­gól­no­ści część do­ty­czą­ca eg­zo­tycz­nych ha­waj­skich wysp i baj­ko­we­go Ho­no­lu­lu. Dzie­cię­ce ma­rze­nie zre­ali­zo­wa­ła. Od kil­ku lat miesz­ka na sło­necz­nych Ha­wa­jach, opi­su­jąc je i fo­to­gra­fu­jąc. Ar­ty­ku­ły o raj­skich wy­spach pu­bli­ko­wa­ne są w pra­sie po­lo­nij­nej USA i Ka­na­dy („Chi­ca­go Re­wia”, „Nowy Dzien­nik”, „Go­niec”) oraz na blo­gu: bo­cian-na-ha­wa­jach.com.

ANE­TA RA­DZIE­JOW­SKA Dzien­ni­kar­ka, au­tor­ka kil­ku­set ar­ty­ku­łów w pra­sie pol­skiej i po­lo­nij­nej oraz czte­rech ksią­żek, w tym to­mi­ku wier­szy i prze­wod­ni­ka po No­wym Jor­ku. Sta­ła współ­pra­cow­nicz­ka pol­skie­go ma­ga­zy­nu „Logo” i po­lo­nij­ne­go ty­go­dni­ka „Ku­rier Plus”. Z za­mi­ło­wa­nia po­dróż­nicz­ka. Jej wy­pra­wy po USA są od­zwier­cie­dle­niem pa­sji – od za­wsze in­te­re­so­wa­ła ją hi­sto­ria woj­ny se­ce­syj­nej, mity, ma­gia, me­dy­cy­na i na­uki du­cho­we rdzen­nych miesz­kań­ców Ame­ry­ki, a tak­że ich ży­cie współ­cze­sne i sztu­ka. Fo­to­gra­fii uczy­ła się w New York In­sti­tu­te of Pho­to­gra­phy. Uzy­ska­ła ty­tuł Tra­vel Spe­cia­list po zda­niu eg­za­mi­nu w NYC Tra­vel Tra­ining Aca­de­my.

Obec­nie pi­sze dwie książ­ki, w tym po­wieść ero­tycz­ną z No­wym Jor­kiem w tle. W pla­nach ma po­dróż po­cią­giem przez całe Sta­ny Zjed­no­czo­ne, co może po­trwać rok lub dłu­żej. Jej zda­niem, już samo ma­rze­nie o ta­kiej wy­pra­wie jest fa­scy­nu­ją­cą przy­go­dą.

ANNA SEŃ­CZUK Z wy­kształ­ce­nia bio­che­micz­ka, z za­mi­ło­wa­nia obie­ży­świat i re­dak­tor­ka Ra­dia Wi­sła w Se­at­tle. Po­cho­dzi z Dol­ne­go Ślą­ska. Była za­wod­nicz­ka nar­ciar­stwa zjaz­do­we­go Gór­ni­ka Wał­brzych. Stu­dio­wa­ła me­dy­cy­nę. Au­tor­ka pu­bli­ka­cji i pa­ten­tów w za­kre­sie pro­duk­cji le­ków bio­lo­gicz­nych. Obec­nie pa­sjo­nu­je się nar­ciar­stwem i ka­ja­kar­stwem. Uwiel­bia wy­pra­wy w góry i książ­ki. Jej wciąż nie­speł­nio­nym ma­rze­niem jest wy­pra­wa do Peru.

MO­NI­KA GRUSZ­CZYŃ­SKA Pa­sję zwie­dza­nia i po­dró­żo­wa­nia re­ali­zo­wa­ła już od naj­wcześ­niej­sze­go dzie­ciń­stwa, kie­dy to w wie­ku 3 lat, wy­cho­dząc z domu ro­dzi­ców na war­szaw­skiej Ocho­cie, wy­bra­ła się na sa­mot­ne zwie­dza­nie mia­sta. Dal­sze po­dróż­ni­cze po­my­sły, któ­re od lat re­ali­zu­je, są już tyl­ko bar­dziej prze­my­śla­ną kon­se­kwen­cją tej pierw­szej wy­pra­wy…

Zwią­za­na w mię­dzy­na­ro­do­wy­mi li­nia­mi lot­ni­czy­mi. Była sze­fo­wa za­ło­gi po­kła­do­wej. Obec­nie re­ali­zu­je się w dzia­le mar­ke­tin­gu. Zdo­by­te do­świad­cze­nie po­ma­ga jej w pla­no­wa­niu nie­kon­wen­cjo­nal­ne­go zwie­dza­nia naj­od­le­glej­szych za­kąt­ków na świe­cie. Po­dró­żom po­świę­ca każ­dą wol­ną chwi­lę, dzie­ląc pa­sję z mę­żem Ja­nu­szem, za­pa­lo­nym fo­to­gra­fem.

W pla­nach ma prze­je­cha­nie wszyst­kich par­ków na­ro­do­wych w USA. Kon­se­kwent­nie dąży do speł­nie­nia tego ma­rze­nia, od­kry­wa­jąc nie tyl­ko cuda na­tu­ry, ale rów­nież hi­sto­rię i fa­scy­nu­ją­cą kul­tu­rę Sta­nów Zjed­no­czo­nych.

A.INFORMACJE O KRAJU

B.INFORMACJE PRAKTYCZNE

1.NOWA ANGLIA

2.REGION ŚRODKOWOATLANTYCKI

3.POŁUDNIOWY WSCHÓD

4.FLORYDA

5.ŚRODKOWY ZACHÓD

6.TEKSAS

7.WIELKIE RÓWNINY

8.GÓRY SKALISTE

9.POŁUDNIOWY ZACHÓD

10.KALIFORNIA

11.PÓŁNOCNO-ZACHODNIE WYBRZEŻE PACYFIKU

12.ALASKA

13.HAWAJE

A

Informacje o kraju

Stany Zjed­no­czo­ne Ame­ry­ki (Uni­ted Sta­tes of Ame­ri­ca, USA) to ogrom­ne fe­de­ra­cyj­ne pań­stwo w Ame­ry­ce Pół­noc­nej, gra­ni­czą­ce od pół­no­cy z Ka­na­dą (6416 km), od po­łu­dnia z Mek­sy­kiem (3326 km), od za­cho­du z Oce­anem Spo­koj­nym oraz od wscho­du z Oce­anem Atlan­tyc­kim. W jego skład wcho­dzą tak­że sta­ny Ala­ska (gra­ni­czą­ca z Ka­na­dą na dłu­go­ści 2477 km oraz Oce­anem Ark­tycz­nym) oraz Ha­wa­je, od­le­gły od resz­ty kra­ju ar­chi­pe­lag w Oce­anii. Kraj zaj­mu­je trze­cie na świe­cie miej­sce pod wzglę­dem lud­no­ści (310 mln) oraz czwar­te pod wzglę­dem wiel­ko­ści te­ry­to­rium (9,2 mln km²). Dłu­gość li­nii brze­go­wej wy­no­si 19 924 km (bez wysp na Pa­cy­fi­ku i Atlan­ty­ku).

Historia

Za­nim roz­po­czę­ła się wła­ści­wa hi­sto­ria Sta­nów Zjed­no­czo­nych, Ame­ry­ka Pół­noc­na prze­szła przez dwa dłu­gie okre­sy dzie­jo­we: lu­dów au­to­chto­nicz­nych oraz eu­ro­pej­skiej ko­lo­ni­za­cji. Au­to­chto­ni w Ame­ry­ce to dwie gru­py: In­dia­nie – sta­no­wią­cy nie­jed­no­rod­ny ze­spół na­le­żą­cy do róż­nych ro­dzin ję­zy­ko­wych, po­dzie­lo­ny na wie­le na­ro­dów i szcze­pów, oraz Inu­ici, na­zy­wa­ni daw­niej Eski­mo­sa­mi. Ludy te, czę­sto w per­ma­nent­nym kon­flik­cie, za­miesz­ki­wa­ły ob­sza­ry obec­nych Sta­nów Zjed­no­czo­nych przez co naj­mniej ostat­nie 20 tys. lat. Przy­pusz­cza się, że przed przy­by­ciem Eu­ro­pej­czy­ków było ich łącz­nie znacz­nie po­nad mi­lion, choć nie­któ­rzy mó­wią na­wet o 10 mln. War­to pod­kre­ślić, że In­dia­nie skła­da­li się z wie­lu spo­łecz­no­ści na róż­nym po­zio­mie roz­wo­ju spo­łecz­ne­go i tech­nicz­ne­go. Do naj­bar­dziej roz­wi­nię­tych pod wzglę­dem cy­wi­li­za­cyj­nym na­le­że­li tka­cze, garn­ca­rze i rol­ni­cy Hopi w Ari­zo­nie oraz zaj­mu­ją­cy się rol­nic­twem Hu­ro­no­wie i Iro­ke­zi na obrze­żach Wiel­kich Je­zior. Inne duże ludy in­diań­skie – Apa­cze, Czok­ta­wo­wie, Cze­je­no­wie, Cze­ro­ke­zi, Da­ko­to­wie, Ju­to­wie, Kri, Na­wa­ho­wie, Od­żi­bwe­jo­wie – nie wy­two­rzy­ły już tak trwa­łych struk­tur.

Pierw­sze ze­tknię­cie z Eu­ro­pej­czy­ka­mi nie było jesz­cze dla tu­byl­ców ka­ta­stro­fą. Naj­wcze­śniej z miesz­kań­ców Sta­re­go Kon­ty­nen­tu Ame­ry­kę od­kry­li wi­kin­go­wie, ok. 1000 r. Przy­by­li oni via Is­lan­dia i Gren­lan­dia, a wy­lą­do­wa­li w obec­nym L’Anse aux Me­adows (Nowa Fun­dlan­dia), gdzie w la­tach 60. XX w. od­kry­to ich osa­dę. Do dziś nie wia­do­mo, gdzie znaj­do­wa­ła się uwiecz­nio­na w sa­gach Win­lan­dia, po­dob­nie jak nie wy­ja­śnio­no, czy skan­dy­naw­scy zdo­byw­cy uda­li się da­lej wzdłuż wy­brze­ża Atlan­ty­ku, czy w głąb te­ry­to­rium dzi­siej­szej Ka­na­dy – z bie­giem Rze­ki Świę­te­go Waw­rzyń­ca. Wy­da­je się, że kon­takt z wi­kin­ga­mi nie od­ci­snął się w ża­den spo­sób na lo­sach tu­byl­ców.

O wie­le po­waż­niej­sze na­stęp­stwa mia­ło dru­gie od­kry­cie Ame­ry­ki, któ­re na­stą­pi­ło bli­sko 500 lat póź­niej – w 1492 r. W la­tach 1497-1498 Gio­van­ni Ca­bo­to (John Ca­bot) – We­ne­cja­nin w służ­bie An­glii – opły­nął wy­brze­ża współ­cze­snych Sta­nów Zjed­no­czo­nych i Ka­na­dy w po­szu­ki­wa­niu Przej­ścia Pół­noc­no-Za­chod­nie­go do In­dii. Był to za­czą­tek dzia­łań Lon­dy­nu na tym kon­ty­nen­cie. W 1542 r., nie­ja­ko „od dru­giej stro­ny”, Por­tu­gal­czyk w służ­bie hisz­pań­skiej, Juan Ro­drígu­ez Ca­bril­lo, do­tarł do Ka­li­for­nii. W 1565 r. Hisz­pa­nie za­ło­ży­li St. Au­gu­sti­ne na Flo­ry­dzie – naj­star­szą ist­nie­ją­cą do dzi­siaj eu­ro­pej­ską osa­dę na te­re­nie Sta­nów Zjed­no­czo­nych. W 1585 r. An­gli­cy usi­ło­wa­li za­ło­żyć swo­je ko­lo­nie na Ro­ano­ke, a w 1607 r. – osa­dę Kom­pa­nii Wir­gi­nij­skiej w Ja­me­stown, jed­nak nie prze­trwa­ły one ata­ków In­dian. Za­gad­ka wy­spy Ro­ano­ke nie zo­sta­ła zresz­tą do dzi­siaj wy­jaś­nio­na; wia­do­mo, że uro­dzi­ło się tam pierw­sze eu­ro­pej­skie dziec­ko w Ame­ry­ce, ale nie wia­do­mo dla­cze­go osa­da znik­nę­ła w 1587 r., a jej miesz­kań­cy za­gi­nę­li bez śla­du. Po­wo­dze­niem za­koń­czy­ła się do­pie­ro ko­lo­ni­za­cja prze­pro­wa­dzo­na w 1620 r. przez pu­ry­ta­nów ze stat­ku „May­flo­wer”. Osie­dli oni w licz­bie 102 osób w oko­li­cach Ply­mo­uth w sta­nie Mas­sa­chu­setts. 41 mę­skich uczest­ni­ków wy­pra­wy pod­pi­sa­ło tzw. May­flo­wer com­pact – umo­wę do­ty­czą­cą za­sad no­we­go ładu spo­łecz­ne­go przy­ję­te­go w ko­lo­nii. Z za­ło­żo­nej osa­dy wy­kieł­ko­wa­ły ko­lej­ne: New Hamp­shi­re (1623 r.), Ma­ine (1623 r.), Pro­vi­den­ce (1636 r.), Rho­de Is­land (1644 r.) oraz Ver­mont (1724 r.). Ko­lo­ni­zo­wa­ne przez pu­ry­ta­nów i ich po­tom­ków te­re­ny za­czę­to na­zy­wać Nową An­glią.

XVI, XVII i XVIII w. to okres wzmo­żo­ne­go osad­nic­twa an­giel­skie­go na wy­brze­żu atlan­tyc­kim, po­łą­czo­ne­go z roz­sze­rza­niem stre­fy wpły­wów ko­lo­nii za­leż­nych od Lon­dy­nu. W 1634 r. za­ło­żo­no Ma­ry­land, w 1660 r. Ka­ro­li­nę, a w 1732 r. Geo­r­gię. W 1664 r. pod­bi­to Nową Ho­lan­dię. Za­ło­żo­na w 1681 r. Pen­syl­wa­nia sca­li­ła ze sobą te­re­ny ko­lo­ni­zo­wa­ne na pół­no­cy i po­łu­dniu. W 1754 r. Bry­tyj­czy­cy pro­wa­dzi­li jed­no­cze­sną woj­nę z Fran­cu­za­mi i In­dia­na­mi. Za­koń­czy­ła się ona zwy­cię­stwem Lon­dy­nu, usank­cjo­no­wa­nym przez po­kój pa­ry­ski (1763 r.). Im­pe­rium bry­tyj­skie prze­ję­ło wów­czas nie­mal całą Nową Fran­cję, a od­da­ło Ha­wa­nę, aby do­stać w za­mian hisz­pań­ską Flo­ry­dę; ozna­cza­ło to za­ra­zem ko­ma­sa­cję i po­więk­sze­nie po­sia­dło­ści bry­tyj­skich w Ame­ry­ce Pół­noc­nej. Bar­dzo istot­nym na­stęp­stwem ko­lo­ni­za­cji eu­ro­pej­skiej było spro­wa­dze­nie rzesz nie­wol­ni­ków schwy­ta­nych w Afry­ce Za­chod­niej. W po­ło­wie XVIII w. było ich ok. 500 tys. na 2,5 mln bia­łych ko­lo­ni­stów. Wsku­tek woj­ny se­ce­syj­nej spo­łecz­ność ta zo­sta­ła uwol­nio­na i sta­ła się peł­no­praw­ną czę­ścią spo­łe­czeń­stwa, choć zno­sze­nie ra­si­stow­skich ogra­ni­czeń trwa­ło o wie­le dłu­żej.

Nazwa kraju

Na­zwa Sta­ny Zjed­no­czo­ne Ame­ry­ki zo­sta­ła wpro­wa­dzo­na przez De­kla­ra­cję Nie­pod­le­gło­ści, przy­ję­tą przez przed­sta­wi­cie­li 13 ko­lo­nii 4 lip­ca 1776 r. Sło­wo „stan” ozna­cza w tym przy­pad­ku „ele­ment skła­do­wy fe­de­ra­cji”, acz­kol­wiek może być też ro­zu­mia­ne jako „pań­stwo”, co jest za­mie­rzo­ne i wy­ni­ka z de­cen­tra­li­za­cji wła­dzy. W wie­lu kra­jach, w tym w Pol­sce, po­tocz­nym sy­no­ni­mem na­zwy Sta­ny Zjed­no­czo­ne jest „Ame­ry­ka”. Po­dob­nie „Ame­ry­ka­nin” ozna­cza w mo­wie po­tocz­nej oby­wa­te­la Sta­nów Zjed­no­czo­nych.

Jak wi­dać, An­gli­cy nie byli je­dy­ni w Ame­ry­ce Pół­noc­nej. Hisz­pa­nie byli ak­tyw­ni na Flo­ry­dzie, a już w 1512 r. Juan Pon­ce de León za­czął ba­dać po­łu­dnie kon­ty­nen­tu. W 1540 r. wy­słan­ni­cy Ma­dry­tu po­pły­nę­li w górę Rio Gran­de i wkro­czy­li do No­we­go Mek­sy­ku. W 1565 r. za­ło­żo­no na Flo­ry­dzie pierw­sze mia­sto, a z cza­sem ko­lej­ny­mi na­byt­ka­mi Hisz­pa­nów sta­ły się: Tek­sas, Ka­li­for­nia, Ne­va­da, Utah, Ko­lo­ra­do i Ari­zo­na – wszyst­kie ob­ję­te na­zwą Nowa Hisz­pa­nia. Ko­lo­ni­za­cję fran­cu­ską w Ame­ry­ce Pół­noc­nej roz­po­czął Ja­cqu­es Car­tier, pe­ne­tru­jąc Nową Fun­dlan­dię i uj­ście Rze­ki Świę­te­go Waw­rzyń­ca w la­tach 30. XVI w. Jego na­stęp­cy – Sa­mu­el de Cham­pla­in, Her­man de Cler­mont de Cha­stes i René-Ro­bert Ca­ve­lier de La Sal­le – zna­czą­co po­więk­szy­li za­sięg zba­da­nych te­re­nów, two­rząc tzw. Nową Fran­cję. Fran­cu­zi pod­ję­li zwłasz­cza dwie za­kro­jo­ne na sze­ro­ką ska­lę ko­lo­ni­za­cje: Que­becu w 1608 r. oraz Lu­izja­ny w 1682 r. Ich suk­ces opie­rał się na do­brych sto­sun­kach z In­dia­na­mi, czę­sto ce­men­to­wa­nych przez mie­sza­ne mał­żeń­stwa. Ak­tyw­ni w Ame­ry­ce byli tak­że Ho­len­drzy, któ­rym przy­padł m. in: za­szczyt za­ło­że­nia dzi­siej­sze­go No­we­go Jor­ku w 1625 r. (pod na­zwą Nowy Am­ster­dam, fak­to­ria w 1614 r.). Sku­tecz­nie pro­wa­dzo­no tak­że osad­nic­two nad rze­ką Con­nec­ti­cut, a w 1655 r. do­ko­na­no pod­bo­ju No­wej Szwe­cji (zob. da­lej). Waż­ną po­sta­cią tej ko­lo­ni­za­cji był gu­ber­na­tor Pe­ter Stuy­ve­sant. Sama Nowa Ho­lan­dia zo­sta­ła zdo­by­ta przez Nową An­glię w 1664 r., a wspo­mnia­na Nowa Szwe­cja za­ist­nia­ła w 1638 r., po za­ję­ciu uj­ścia De­la­wa­re i wy­bu­do­wa­niu tam osa­dy Fort Chri­sti­na (obec­nie Wil­ming­ton). Mimo dość szyb­kiej utra­ty ko­lo­nii na rzecz Ho­lan­dii, na­pływ na te te­re­ny osad­ni­ków ze Skan­dy­na­wii utrzy­mał się jesz­cze bar­dzo dłu­go, bo aż do XIX w.

W ostat­niej ćwier­ci XVIII w. do­szło do za­sad­ni­cze­go kon­flik­tu me­tro­po­lii z ko­lo­ni­sta­mi. Ci ostat­ni, czę­sto już od po­ko­leń miesz­ka­ją­cy w No­wym Świe­cie, sta­li się już no­wym spo­łe­czeń­stwem i nie czu­li się bry­tyj­ski­mi pod­da­ny­mi. Spo­rą rolę ode­gra­ły tak­że idee oświe­ce­nio­we, pod­su­wa­ją­ce ów­cze­snym eli­tom myśl, że Ame­ry­ka jest do­brym miej­scem, żeby zbu­do­wać wszyst­ko od nowa, da­le­ko od ob­cią­żeń po­tę­go­wa­nych przez Lon­dyn w la­tach 60. i 70. XVIII w.

Fru­stra­cję wy­wo­ły­wa­ła zwłasz­cza eks­plo­ata­cja eko­no­micz­na pro­wa­dzo­na przez Lon­dyn, przy rów­no­cze­snej po­li­ty­ce nie­da­wa­nia cze­go­kol­wiek w za­mian – choć­by re­pre­zen­to­wa­nia in­te­re­sów Ame­ry­ki w in­sty­tu­cjach po­li­tycz­nych w sto­li­cy im­pe­rium. W 1765 r. wpro­wa­dzo­no nowe ob­cią­że­nie – opła­tę stem­plo­wą. Wy­wo­ła­ło to tak duże obu­rze­nie, że roz­po­czął się boj­kot an­giel­skich to­wa­rów. W 1770 r. ko­lej­ne cła roz­wście­czy­ły miesz­kań­ców Bo­sto­nu. Pro­te­stu­ją­cy tłum ostrze­la­ło woj­sko – była to tzw. ma­sa­kra bo­stoń­ska. W 1773 r. Kom­pa­nia Wschod­nio­in­dyj­ska otrzy­ma­ła pra­wo do sprze­da­ży her­ba­ty bez ob­cią­że­nia cła­mi i po­dat­ka­mi, co ude­rza­ło w ame­ry­kań­skich im­por­te­rów tego to­wa­ru. W od­po­wie­dzi gru­pa Sy­nów Wol­no­ści wdar­ła się do por­tu w Bo­sto­nie i wy­rzu­ci­ła cały ła­du­nek do wody – na­zwa­no to Bo­ston Tea Par­ty, czy­li „bo­stoń­skie pi­cie her­bat­ki”. W 1774 r. I Kon­gres Kon­ty­nen­tal­ny pod­jął de­cy­zję o przy­go­to­wa­niach do zbroj­ne­go wy­stą­pie­nia, usi­łu­jąc jed­nak na­dal pro­wa­dzić ro­ko­wa­nia ze stro­ną bry­tyj­ską. Osta­tecz­nie jed­nak wy­bu­chła woj­na (pierw­sza bi­twa – Le­xing­ton, 19 kwiet­nia 1775 r.). Do­wódz­two sił ame­ry­kań­skich po­wie­rzo­no Je­rze­mu Wa­szyng­to­no­wi; do­nio­słe role ode­gra­li tak­że: John Adams, Ma­rie Jo­seph de La Fay­et­te, Ben­ja­min Fran­klin, Tho­mas Jef­fer­son, Ta­de­usz Ko­ściusz­ko, Ja­mes Mon­roe i Ka­zi­mierz Pu­ła­ski. W trak­cie II Kon­gre­su Kon­ty­nen­tal­ne­go – 4 lip­ca 1776 r. – uchwa­lo­no De­kla­ra­cję Nie­pod­le­gło­ści, po­wo­łu­jąc do ży­cia nowy or­ga­nizm pań­stwo­wy – Sta­ny Zjed­no­czo­ne Ame­ry­ki. Sy­gna­ta­riu­szy De­kla­ra­cji na­zwa­no póź­niej oj­ca­mi za­ło­ży­cie­la­mi (Fo­un­ding Fa­thers). Kon­flikt za­koń­czył się osta­tecz­nie po­raż­ką Wiel­kiej Bry­ta­nii. Po­kój, za­war­ty w 1783 r. w Pa­ry­żu usank­cjo­no­wał ist­nie­nie no­we­go pań­stwa. W jego skład we­szło 13 zbun­to­wa­nych ko­lo­nii: Con­nec­ti­cut, De­la­wa­re, Geo­r­gia, Ka­ro­li­na Po­łu­dnio­wa, Ka­ro­li­na Pół­noc­na, Ma­ry­land, Mas­sa­chu­setts, New Hamp­shi­re, New Jer­sey, Nowy Jork, Pen­syl­wa­nia, Rho­de Is­land i Wir­gi­nia. Za­chod­nią gra­ni­cę Sta­nów Zjed­no­czo­nych usta­no­wio­no na rze­ce Mis­si­si­pi.

Pod­sta­wą ustro­jo­wą no­we­go pań­stwa sta­ła się mon­te­skiu­szow­ska za­sa­da trój­po­dzia­łu władz, sfor­mu­ło­wa­na naj­pierw w po­sta­ci ar­ty­ku­łów kon­fe­de­ra­cji i wie­czy­stej unii. Pier­wot­nie Sta­ny Zjed­no­czo­ne mia­ły cha­rak­ter kon­fe­de­ra­cyj­ny (1777-1787). W 1787 r. przy­ję­to pierw­szą na świe­cie usta­wę kon­sty­tu­cyj­ną, za­pro­jek­to­wa­ną przez Ja­me­sa Ma­di­so­na; wpro­wa­dzi­ła ona obo­wią­zu­ją­cy do dzi­siaj sys­tem pre­zy­denc­ki. Pierw­szą gło­wą pań­stwa zo­stał Je­rzy Wa­szyng­ton. Już w tej po­cząt­ko­wej fa­zie za­ry­so­wa­ły się dwa obo­zy po­li­tycz­ne: fe­de­ra­li­stycz­ny, z któ­re­go po­wsta­li po­tem re­pu­bli­ka­nie, oraz an­ty­fe­de­ra­li­stycz­ny, z któ­re­go wy­kształ­ci­ła się współ­cze­sna Par­tia De­mo­kra­tycz­na. Przy­wód­cą fe­de­ra­li­stów był mi­ni­ster skar­bu Ale­xan­der Ha­mil­ton – twór­ca ame­ry­kań­skie­go do­la­ra.

XIX w. był okre­sem szyb­kie­go roz­wo­ju te­ry­to­rial­ne­go Sta­nów Zjed­no­czo­nych. W 1803 r. od­ku­pio­no od Fran­cu­zów Lu­izja­nę, w 1818 r. przy­łą­czo­no Te­ry­to­rium Da­ko­ty, w 1821 r. hisz­pań­ską Flo­ry­dę, w 1845 r. Re­pu­bli­kę Tek­sa­su, w 1846 r. Te­ry­to­rium Ore­gon, a w 1848 r., wsku­tek woj­ny z Mek­sy­kiem, tak­że Nowy Mek­syk i Ka­li­for­nię (któ­ra była uprzed­nio przez 25 mie­się­cy sa­mo­dziel­nym pań­stwem). W 1867 r. na­stą­pił ostat­ni etap po­sze­rza­nia te­ry­to­rium Sta­nów Zjed­no­czo­nych – za­kup od Ro­sjan Ala­ski. W 1812 r. Wiel­ka Bry­ta­nia roz­po­czę­ła woj­nę, sta­ra­jąc się przy­wró­cić sta­tus ko­lo­nial­ny, ale po dwóch la­tach walk pod­pi­sa­no trak­tat gan­daw­ski (1814 r.), nie­da­ją­cy wy­mier­nych ko­rzy­ści żad­nej ze stron, choć pro­wa­dzą­cy do de­mi­li­ta­ry­za­cji i re­gu­la­cji gra­nic (od­po­wied­nio 1817 i 1818 r.). W 1821 r. pre­zy­dent Ja­mes Mon­roe ogło­sił opra­co­wa­ną przez ów­cze­sne­go se­kre­ta­rza sta­nu, Joh­na Qu­in­cy’ego Adam­sa, tzw. Dok­try­nę Mon­roe’a, któ­ra za­kła­da­ła po­wstrzy­ma­nie eu­ro­pej­skiej eks­pan­sji na ca­łym kon­ty­nen­cie ame­ry­kań­skim w za­mian za brak in­ge­ren­cji Sta­nów Zjed­no­czo­nych w spra­wy Eu­ro­py. Dała ona po­czą­tek dłu­go­let­niej po­li­ty­ce izo­la­cjo­ni­zmu.

Po­sze­rze­niu te­ry­to­rium to­wa­rzy­szył szyb­ki wzrost licz­by lud­no­ści: od 3,9 mln w 1790 r., przez – w od­stę­pach dzie­się­cio­le­ci – 5,3 mln (1800 r.), 7,2 mln (1810 r.), 9,6 mln (1820 r.), 12,9 mln (1830 r.), 17,1 mln (1840 r.), 23,2 mln (1850 r.) do 31,4 mln w 1860 r. Jed­no­cze­śnie po­stę­po­wał pro­ces po­la­ry­za­cji ustro­ju spo­łecz­ne­go, wy­ni­ka­ją­cy z od­ręb­no­ści po­mię­dzy Pół­no­cą i Po­łu­dniem. Od­ręb­no­ści te, ma­ją­ce za­rów­no cha­rak­ter wy­zna­nio­wy, kul­tu­ral­ny, jak i go­spo­dar­czy, wy­wo­dzi­ły się jesz­cze z uwa­run­ko­wań hi­sto­rycz­nych. Pół­noc zo­sta­ła sko­lo­ni­zo­wa­na przez miesz­czan, naj­czę­ściej na­le­żą­cych do róż­nych wspól­not pro­te­stanc­kich, roz­wi­ja­ją­cych han­del i rze­mio­sło. Po­łu­dnie mia­ło cha­rak­ter rol­ni­czy, rzą­dy spra­wo­wa­ła an­gli­kań­ska szlach­ta, a do­mi­nu­ją­cą for­mą go­spo­dar­czą były wiel­kie ma­jąt­ki ziem­skie opar­te na pra­cy nie­wol­ni­czej (nie do przy­ję­cia w ety­ce Pół­no­cy). Szczy­tem kon­flik­tu była se­ce­sja Po­łu­dnia (11 z 35 sta­nów w 1860 r. – po­wsta­ło nowe pań­stwo: Skon­fe­de­ro­wa­ne Sta­ny Ame­ry­ki), a na­stęp­nie woj­na do­mo­wa w la­tach 1861-1865 (prze­łom w bi­twie pod Get­tys­bur­giem, 1-3 lip­ca 1863 r.). Wy­nisz­cza­ją­ce dzia­ła­nia zbroj­ne za­koń­czy­ły się klę­ską Po­łu­dnia, znie­sie­niem ustro­ju nie­wol­ni­cze­go, a w dal­szej per­spek­ty­wie tak­że re­in­te­gra­cją i wzmoc­nie­niem struk­tur pań­stwa. Ko­lej­ny im­puls dla roz­wo­ju dał uchwa­lo­ny w 1862 r. Ho­me­ste­ad Act (Usta­wa o go­spo­dar­stwach rol­nych), da­ją­cy każ­de­mu oby­wa­te­lo­wi pra­wo do po­zy­ska­nia z ziem nie­za­miesz­ka­nych na za­cho­dzie dział­ki o po­wierzch­ni 160 akrów (64,7 ha). W stro­nę za­cho­dzą­ce­go słoń­ca ru­szy­ły ty­sią­ce wo­zów z osad­ni­ka­mi, nie­sio­ne ha­słem „Go West!”.

Ofia­ra­mi roz­wo­ju te­ry­to­rial­ne­go Sta­nów Zjed­no­czo­nych sta­li się In­dia­nie, wów­czas ja­kiś mi­lion. Po­stę­pu­ją­cy pro­ces osad­nic­twa wy­py­chał ich z tra­dy­cyj­nych te­re­nów ło­wiec­kich, unie­moż­li­wia­jąc kon­ty­nu­owa­nie do­tych­cza­so­we­go try­bu ży­cia. Wy­tę­pio­no sta­no­wią­ce ich źró­dło po­ży­wie­nia sta­da bi­zo­nów. Dzie­siąt­ko­wa­ły ich nie­zna­ne do­tąd cho­ro­by (zwłasz­cza ospa), wy­nisz­czał al­ko­ho­lizm. Nie­któ­rzy pró­bo­wa­li bro­nić do­tych­cza­so­we­go sta­tu­su, ale nie mie­li szans wo­bec re­gu­lar­nej ar­mii oraz bra­ku so­li­dar­no­ści ze stro­ny in­nych ple­mion. Osta­tecz­nie ci, któ­rzy prze­trwa­li, zna­leź­li się w re­zer­wa­tach.

XIX w. to tak­że okres, w któ­rym po­wsta­wa­ły zrę­by ame­ry­kań­skiej po­tę­gi go­spo­dar­czej, opar­tej na wol­no­ściach eko­no­micz­nych i po­li­tycz­nych. Po­wszech­ne pra­wo wy­bor­cze (dla bia­łych) ścią­ga­ło ty­sią­ce osad­ni­ków z Eu­ro­py, któ­rzy peł­ni en­tu­zja­zmu za­kła­da­li dy­na­micz­nie roz­wi­ja­ją­ce się przed­się­bior­stwa. Szcze­gól­ną ce­chą ame­ry­kań­skiej go­spo­dar­ki była też in­no­wa­cyj­ność. Bu­do­wa sie­ci po­łą­czeń ko­le­jo­wych umoż­li­wi­ła stwo­rze­nie wię­zi prze­my­sło­wych i han­dlo­wych na ska­lę kon­ty­nen­tal­ną i mię­dzy­oce­anicz­ną. Po­wsta­ły wiel­kie kor­po­ra­cje pro­du­ku­ją­ce stal, ma­szy­ny i okrę­ty. Roz­wi­nę­ła się eks­plo­ata­cja dóbr na­tu­ral­nych; stwo­rzo­no po­tęż­ny prze­mysł naf­to­wy, che­micz­ny, ba­weł­nia­ny, gór­ni­czy. Wzrost go­spo­dar­czy utrzy­my­wał się na po­zio­mie 10% rocz­nie. Kwit­ną­cy ka­pi­ta­lizm sprzy­jał po­wsta­wa­niu wiel­kich for­tun, m. in: J.P. Mor­ga­na i Joh­na D. Roc­ke­fel­le­ra. Za­si­la­ne nie­prze­rwa­nym stru­mie­niem imi­gran­tów Sta­ny Zjed­no­czo­ne li­czy­ły w 1870 r. 38,6 mln miesz­kań­ców, w 1880 r. 50,2 mln, w 1890 r. 63 mln, w 1900 r. 76,2 mln, a w 1910 r. już 92,2 mln.

II poł. XIX w. oraz po­czą­tek XX stu­le­cia przy­nio­sły za­tem mło­de­mu kra­jo­wi ogrom­ny roz­wój eko­no­micz­ny, czy­niąc z nie­go de fac­to jed­no z mo­carstw go­spo­dar­czych świa­ta (już w 1870 r. po­wsta­wa­ła tu bli­sko jed­na czwar­ta świa­to­wej pro­duk­cji). Ale jego po­zy­cja po­li­tycz­na po­zo­sta­wa­ła nie­co w tyle, a to z ra­cji wy­bo­ru po­li­ty­ki izo­la­cjo­ni­zmu. Po­li­ty­ka za­gra­nicz­na na­dal sku­pia­ła się na spra­wach obu Ame­ryk. Sta­ny sprze­ci­wi­ły się pró­bie utwo­rze­nia kon­tro­lo­wa­ne­go przez Fran­cu­zów ce­sar­stwa w Mek­sy­ku, usu­nę­ły ro­syj­ski przy­czó­łek na Ala­sce, przy­ję­ły rolę ar­bi­tra w kon­flik­cie we­ne­zu­el­sko-bry­tyj­skim w Gu­ja­nie, wy­par­ły Hisz­pa­nów z Kuby i Por­to­ry­ko, wie­lo­krot­nie wtrą­ca­ły się do po­li­ty­ki we­wnętrz­nej państw ame­ry­kań­skich (m. in: ode­rwa­nie Pa­na­my od Ko­lum­bii i spra­wa bu­do­wy Ka­na­łu Pa­nam­skie­go). Po raz pierw­szy sil­niej­szy ak­ces do kształ­to­wa­nia sy­tu­acji ogól­no­świa­to­wej Wa­szyng­ton zgło­sił do­pie­ro w okre­sie I woj­ny świa­to­wej, kie­dy jego przy­stą­pie­nie do kon­flik­tu (do­pie­ro w 1917 r.) prze­są­dzi­ło o zwy­cię­stwie; po­dyk­to­wa­no wów­czas po raz pierw­szy tak­że po­li­tycz­ne wa­run­ki Eu­ro­pie, sfor­mu­ło­wa­ne w po­sta­ci tzw. 14 punk­tów Wil­so­na. Cho­ciaż Sta­ny wpły­nę­ły też na po­wsta­nie Ligi Na­ro­dów, to do niej nie przy­stą­pi­ły, za­do­wa­la­jąc się po­zy­cją no­we­go roz­gry­wa­ją­ce­go w po­li­ty­ce mię­dzy­na­ro­do­wej. Kon­gres nie ra­ty­fi­ko­wał na­wet trak­ta­tu wer­sal­skie­go.

Pierw­sze po­wo­jen­ne dzie­się­cio­le­cie było cza­sem bo­omu. Dzię­ki środ­kom pły­ną­cym z wy­sta­wie­nia i uzbro­je­nia 4-mi­lio­no­wej ar­mii prze­mysł zy­skał fun­du­sze na nowe in­we­sty­cje. Do­lar stał się wa­lu­tą świa­to­wą, imi­gran­ci na­pły­wa­li mi­lio­na­mi. W 1924 r. przy­zna­no oby­wa­tel­stwo wszyst­kim au­to­chto­nom. Dla od­mia­ny prze­łom lat 20. i 30. XX w. przy­niósł gwał­tow­ne za­ła­ma­nie go­spo­dar­cze, zna­ne jako wiel­ki kry­zys (1929-1933). Po­czą­tek dał mu krach gieł­do­wy, tzw. czar­ny czwar­tek, 24 paź­dzier­ni­ka 1929 r. Mi­lio­ny zwy­kłych Ame­ry­ka­nów do­tknę­ła nę­dza; pro­duk­cja zma­la­ła o po­ło­wę, a bez­ro­bo­cie do­tknę­ło 25% oby­wa­te­li. Jed­na czwar­ta far­me­rów stra­ci­ła go­spo­dar­stwa z po­wo­du dłu­gów. Pró­bą za­ra­dze­nia pro­ble­mo­wi była wpro­wa­dzo­na w 1933 r. przez pre­zy­den­ta Fran­kli­na De­la­no Ro­ose­vel­ta po­li­ty­ka in­ter­wen­cjo­ni­zmu pań­stwo­we­go, tzw. New Deal (Nowy Ład). Było to pierw­sze w dzie­jach Sta­nów odej­ście od li­be­ra­li­zmu, z wpro­wa­dze­niem kon­tro­li ban­ków, po­mo­cy dla ban­kru­tów, pro­gra­mu ro­bót pu­blicz­nych, sys­te­mu ubez­pie­czeń eme­ry­tal­nych, za­sił­ków itp. Oce­ny tej po­li­ty­ki są dziś jed­nak ra­czej chłod­ne. Uwa­ża się, że oży­wie­nie go­spo­dar­ki wy­wo­łał do­pie­ro wy­buch II woj­ny świa­to­wej i zwią­za­ne z nim za­mó­wie­nia na broń. W 1920 r. Sta­ny li­czy­ły 106 mln miesz­kań­ców, w 1930 r. już 123,2 mln, a w 1940 r. 132,2 mln.

Ko­lej­ny krok mi­lo­wy w bu­do­wie po­zy­cji kra­ju przy­nio­sła II woj­na świa­to­wa. Sta­ny znów przy­stą­pi­ły do niej z pew­nym opóź­nie­niem (7-9 XII 1941 r.) i znów ich wej­ście do ak­cji, po­par­te glo­bal­ny­mi dzia­ła­nia­mi, prze­są­dzi­ło o wy­ni­ku kon­flik­tu. Wy­sła­no 15 mln żoł­nie­rzy, an­ga­żu­jąc ich za­rów­no prze­ciw­ko Niem­com w Eu­ro­pie, jak i prze­ciw Ja­po­nii w Oce­anii. W Eu­ro­pie Ame­ry­ka­nie wzię­li udział m. in: w lą­do­wa­niu we Wło­szech i Nor­man­dii. W woj­nie z Ja­po­nią uży­to po raz pierw­szy no­wej po­tęż­nej bro­ni – bom­by ato­mo­wej (6 i 9 VIII 1945 r.), wy­raź­nie da­jąc resz­cie świa­ta do zro­zu­mie­nia, że pod wzglę­dem zbro­jeń po­zo­sta­ła w tyle.

Tym ra­zem jed­nak Sta­ny nie wy­co­fa­ły się po roz­strzy­gnię­ciu kon­flik­tu. We­szły ak­tyw­nie do po­li­ty­ki mię­dzy­na­ro­do­wej, lo­ku­jąc w No­wym Jor­ku cen­trum Or­ga­ni­za­cji Na­ro­dów Zjed­no­czo­nych; włą­czy­ły się rów­nież do od­bu­do­wy Eu­ro­py za po­śred­nic­twem pla­nu Mar­shal­la i za­an­ga­żo­wa­ły się – już w roli su­per­mo­car­stwa – w glo­bal­ną wal­kę z ko­mu­ni­zmem (dok­try­na Tru­ma­na z 1947 r., m. in: po­przez po­wo­ła­nie NATO w 1949 r., AN­ZUS w 1951 r. oraz SE­ATO w 1954 r.; tak­że mac­car­tyzm), od­no­sząc koń­co­wy suk­ces w po­sta­ci dez­in­te­gra­cji so­wiec­kie­go im­pe­rium po kil­ku­dzie­się­ciu la­tach tzw. zim­nej woj­ny (1947-1989). W tym okre­sie Sta­ny Zjed­no­czo­ne in­ter­we­nio­wa­ły m. in: w Ko­rei (1950-1953), po­śred­nio na Ku­bie (1962 r.), w Wiet­na­mie (1960-1975), La­osie (1970 r.), Kam­bo­dży (1970 r.), w Gre­na­dzie (1983 r.) i w Li­bii (na­lo­ty w 1986 r.). W 1963 r. kra­jem wstrzą­snę­ło za­bój­stwo pre­zy­den­ta Ken­ne­dy’ego, a w 1974 r. afe­ra Wa­ter­ga­te. La­tem 1969 r. Ame­ry­ka­nie wy­lą­do­wa­li na Księ­ży­cu. Ostat­nie dzie­się­cio­le­cie po­przed­nie­go stu­le­cia przy­nio­sło jesz­cze I woj­nę w Za­to­ce Per­skiej (1990-1992). Wzrost licz­by lud­no­ści w tym okre­sie wy­glą­dał na­praw­dę im­po­nu­ją­co: 151,3 mln (1950 r.), 179,3 mln (1960 r.), 203,3 mln (1970 r.), 226,5 mln (1980 r.), 248,7 mln (1990 r.), 281,4 mln (2000 r.).

Na po­cząt­ku XXI w. nowy kurs po­li­ty­ki Sta­nów Zjed­no­czo­nych wy­zna­czył za­kro­jo­ny na ogrom­ną ska­lę za­mach ter­ro­ry­stycz­ny na World Tra­de Cen­ter, do­ko­na­ny 11 wrze­śnia 2001 r. – zgi­nę­ło wów­czas po­nad 3 tys. nie­win­nych osób. W efek­cie Wa­szyng­ton przy­jął po­li­ty­kę glo­bal­nej in­ge­ren­cji, sta­ra­jąc się wal­czyć z prze­ciw­ni­ka­mi bez­po­śred­nio na ich te­ry­to­rium (Afga­ni­stan od 2001 r., Irak od 2003 r.). W 2008 r. Ba­rack Oba­ma zo­stał wy­bra­ny na sta­no­wi­sko pre­zy­den­ta, jako pierw­szy Afro­ame­ry­ka­nin w hi­sto­rii.

Dziś Sta­ny Zjed­no­czo­ne są naj­więk­szą po­tę­gą po­li­tycz­ną i go­spo­dar­czą świa­ta, je­dy­nym su­per­mo­car­stwem. Są też jed­nym z naj­więk­szych kra­jów, o ogrom­nej po­wierzch­ni i wiel­kiej licz­bie lud­no­ści, dziś prze­kra­cza­ją­cej już znacz­nie 300 mln.

Flaga

Fla­ga Sta­nów Zjed­no­czo­nych Ame­ry­ki, tzw. Stars and Stri­pes, jest chy­ba naj­bar­dziej zna­nym sym­bo­lem tego pań­stwa. Skła­da się z uło­żo­nych na­prze­mien­nie sied­miu pa­sów czer­wo­nych oraz sze­ściu pa­sów bia­łych. W kan­to­nie umiesz­czo­no 50 bia­łych gwiazd na nie­bie­skim tle.

Obec­nie obo­wią­zu­ją­ca fla­ga jest już 26. wer­sją od cza­su przy­ję­cia przez unię 13 sta­nów. Re­zo­lu­cja o fla­dze zo­sta­ła uchwa­lo­na 14 czerw­ca 1777 r. przez II Kon­gres Kon­ty­nen­tal­ny. We­dle tego aktu bar­wa bia­ła ozna­cza czy­stość (nie­win­ność), czer­wień – nie­złom­ność i mę­stwo, błę­kit – czuj­ność, wy­trwa­łość i spra­wie­dli­wość. Nie wia­do­mo, kto był au­to­rem pro­jek­tu; le­gen­da gło­si, że uszy­ła ją Bet­sy Ross na pod­sta­wie szki­cu sa­me­go Wa­szyng­to­na. Po raz pierw­szy wy­wie­szo­no ją 3 wrze­śnia 1777 r. w Co­och’s Brid­ge w sta­nie Ma­ry­land.

Z po­cząt­ku 13 gwiazd w okrę­gu w kan­to­nie od­po­wia­da­ło 13 pa­som. Wraz z przy­łą­cza­niem ko­lej­nych sta­nów do­kła­da­no jed­nak ko­lej­ne gwiaz­dy i pasy. W koń­cu zde­cy­do­wa­no, że każ­dy stan bę­dzie sym­bo­li­zo­wać osob­na gwiaz­da, na­to­miast pa­sów po­zo­sta­nie 13 – dla upa­mięt­nie­nia licz­by pier­wot­nych ko­lo­nii. Ostat­nia zmia­na mia­ła miej­sce w 1960 r., po przy­łą­cze­niu do USA Ha­wa­jów.

Fla­ga Sta­nów jest czę­sto wi­dy­wa­na w Ame­ry­ce, za­rów­no przy róż­nych urzę­do­wych i świą­tecz­nych oka­zjach, jak i jako mo­tyw zdob­ni­czy. Uwa­ża się ją czę­sto za sym­bol praw i wol­no­ści za­war­tych w ame­ry­kań­skiej kon­sty­tu­cji. Flag się tu­taj nie wy­rzu­ca, tyl­ko pali pod­czas spe­cjal­nych uro­czy­sto­ści.

Wielka Pieczęć

Sta­ny Zjed­no­czo­ne nie mają her­bu w kla­sycz­nym tego sło­wa zna­cze­niu. Od 16 wrze­śnia 1782 r. funk­cjo­nu­je Wiel­ka Pie­częć Sta­nów Zjed­no­czo­nych (Gre­at Seal of the Uni­ted Sta­tes), któ­rą za­pro­jek­to­wał Char­les Thom­son. Na awer­sie wid­nie­je bie­lik ame­ry­kań­ski z roz­po­star­ty­mi skrzy­dła­mi. W wie­lu miej­scach moż­na doj­rzeć 13 (sym­bol 13 ko­lo­nii): bie­lik ma 13 piór w każ­dym skrzy­dle, w le­wym szpo­nie 13 strzał (zdol­ność do pro­wa­dze­nia woj­ny), w pra­wym – ga­łąz­kę oliw­ną o 13 li­ściach (zdol­ność do utrzy­ma­nia po­ko­ju). Gło­wa jest zwró­co­na w pra­wo (nad­rzęd­ność po­ko­ju nad woj­ną), dzio­bem chwy­ta 13-li­te­ro­we mot­to: „E Plu­ri­bus Unum” („Jed­no uczy­nio­ne z wie­lu”), a nad jego gło­wą wi­dać nimb z 13 gwiaz­da­mi na nie­bie­skim tle. Na pier­si ma tar­czę z 13 bia­ło-czer­wo­nych pa­sów.

Bar­dzo cie­ka­wie przed­sta­wia się re­wers pie­czę­ci, któ­ry moż­na obej­rzeć choć­by na bank­no­cie jed­no­do­la­ro­wym. Umiesz­czo­no na nim nie­ukoń­czo­ną pi­ra­mi­dę z 13 warstw ka­mie­ni, nad któ­rą, za­miast wierz­choł­ka, wid­nie­je Oko Opatrz­no­ści. Są też dwie ła­ciń­skie sen­ten­cje: „An­nu­it Co­ep­tis” („[Bóg] spoj­rzał życz­li­wie na na­sze przed­się­wzię­cie”) oraz „No­vus Ordo Se­cu­lo­rum” („Nowy Po­rzą­dek Wie­ków”). Ca­łość wy­da­je się wy­raź­nie na­wią­zy­wać do sym­bo­li­ki wol­no­mu­lar­stwa, choć wła­ści­wie nie wia­do­mo, ja­kie jest zna­cze­nie tych sym­bo­li (pro­jek­tant nie był ma­so­nem).

Hymn

Hymn pań­stwo­wy Sta­nów Zjed­no­czo­nych – The Star-Span­gled Ban­ner (Gwieź­dzi­sty Sztan­dar) – zo­stał wpro­wa­dzo­ny do­pie­ro w 1931 r., choć jego po­cząt­ki się­ga­ją XVIII w. (mu­zy­ka Joh­na Staf­for­da Smi­tha z 1780 r., tekst Fran­ci­sa Scot­ta Keya z 1814 r.). Pieśń po­wsta­ła pod­czas za­koń­czo­ne­go nie­po­wie­dze­niem an­giel­skie­go ata­ku na fort McHen­ry w Bal­ti­mo­re; jej au­to­rem był ame­ry­kań­ski ne­go­cja­tor, praw­nik Fran­cis Scott Key, za­trzy­ma­ny na an­giel­skim okrę­cie „HMS Min­den”, skąd ob­ser­wo­wał ostrzał. Wy­ko­rzy­stał on po­pu­lar­ną na Wy­spach Bry­tyj­skich me­lo­dię To Ana­cre­on in He­aven, skom­po­no­wa­ną trzy dzie­się­cio­le­cia wcze­śniej dla Lon­dyń­skie­go To­wa­rzy­stwa Ana­kre­ona. Co cie­ka­we, w XIX w. w funk­cji hym­nu Sta­nów Zjed­no­czo­nych wy­stę­po­wał na­dal God Save the King/Qu­een, ale ze zmie­nio­nym tek­stem: My co­un­try, ‘tis of thee.

Ustrój

Sta­ny Zjed­no­czo­ne są pań­stwem fe­de­ral­nym. Pod­mio­ta­mi fe­de­ra­cji są sta­ny. Są też pań­stwem zde­cen­tra­li­zo­wa­nym. Wła­dza fe­de­ral­na nie na­da­je wła­dzom sta­no­wym upraw­nień i kom­pe­ten­cji, wy­ni­ka­ją one z kon­sty­tu­cji. Zgod­nie z 10. po­praw­ką obo­wią­zu­je do­mnie­ma­nie kom­pe­ten­cji na rzecz władz sta­nów – wła­dze fe­de­ral­ne mają tyl­ko te, któ­re są im li­te­ral­nie przy­zna­ne przez pra­wo oraz te, któ­re są ko­niecz­ne dla re­ali­za­cji ich ce­lów. Cie­ka­we, że we­dle no­men­kla­tu­ry czte­ry sta­ny same są związ­ka­mi (Com­mon­we­alth): Ken­tuc­ky, Mas­sa­chu­setts, Pen­syl­wa­nia i Wir­gi­nia, a dwa re­pu­bli­ka­mi: Tek­sas i Ka­li­for­nia. Ma to dziś jed­nak je­dy­nie wy­miar hi­sto­rycz­ny.

Naj­wyż­szym ak­tem praw­nym jest kon­sty­tu­cja z 17 wrze­śnia 1787 r. (z mocą od 4 mar­ca 1789 r.), usta­na­wia­ją­ca trój­po­dział władz, w któ­rym naj­szer­sze upraw­nie­nia po­sia­da pre­zy­dent (sys­tem pre­zy­denc­ki). Gło­wa pań­stwa jest wy­bie­ra­na w wy­bo­rach po­wszech­nych po­śred­nich na naj­wy­żej dwie 4-let­nie ka­den­cje; wy­bor­cy de­cy­du­ją o skła­dzie 538-oso­bo­we­go Ko­le­gium Elek­to­rów, a elek­to­rzy wy­bie­ra­ją pre­zy­den­ta (wy­star­czy 270 gło­sów elek­tor­skich). On two­rzy rząd (zwa­ny tu ad­mi­ni­stra­cją lub ga­bi­ne­tem). Sta­ny Zjed­no­czo­ne nie mają pre­mie­ra ani mi­ni­strów (w tej roli wy­stę­pu­je 15 se­kre­ta­rzy pre­zy­den­ta). Pre­zy­dent jest uzna­wa­ny za rów­no­rzęd­ne­go z Kon­gre­sem przed­sta­wi­cie­la na­ro­du. Do­dat­ko­wo nie ma przed cia­łem usta­wo­daw­czym od­po­wie­dzial­no­ści po­li­tycz­nej, a jego zdję­cie z urzę­du może na­stą­pić tyl­ko w wy­pad­ku zła­ma­nia pra­wa w dro­dze im­pe­ach­men­tu. Wraz z pre­zy­den­tem wy­bie­ra się wi­ce­pre­zy­den­ta, któ­ry jest za­stęp­cą pre­zy­den­ta oraz de iure tak­że prze­wod­ni­czą­cym Se­na­tu.

Wła­dza usta­wo­daw­cza to Kon­gres, zło­żo­ny z niż­szej Izby Re­pre­zen­tan­tów (Ho­use of Re­pre­sen­ta­ti­ves) oraz izby wyż­szej – Se­na­tu (Se­na­te). Człon­ko­wie tych dwóch ciał są wy­ła­nia­ni w wy­bo­rach po­wszech­nych: do Izby Re­pre­zen­tan­tów w jed­no­man­da­to­wych okrę­gach wy­bor­czych z or­dy­na­cją więk­szo­ścio­wą, do Se­na­tu jako przed­sta­wi­cie­le sta­nów. Izba Re­pre­zen­tan­tów li­czy 435 człon­ków wy­bie­ra­nych na 2-let­nie ka­den­cje. Na jej cze­le stoi spe­aker, bę­dą­cy tak­że prze­wod­ni­czą­cym więk­szo­ści par­tyj­nej. Se­nat jest zło­żo­ny ze 100 człon­ków wy­bie­ra­nych na sześć lat, z tym, że co dwa lata wy­mie­nia­na jest 1/3 skła­du izby.

W Sta­nach Zjed­no­czo­nych funk­cjo­nu­je de fac­to sys­tem dwu­par­tyj­ny, istot­ne role w tu­tej­szym ży­ciu po­li­tycz­nym od­gry­wa­ją bo­wiem tyl­ko dwie par­tie po­li­tycz­ne: Par­tia De­mo­kra­tycz­na i Par­tia Re­pu­bli­kań­ska. Rzą­dy w kra­ju spra­wu­je jed­na, zwy­cię­ska, jed­nak dys­cy­pli­na par­tyj­na jest bar­dzo sła­ba i nie­jed­no­krot­nie, bez żad­nych kon­se­kwen­cji, gło­su­je się nie­ja­ko wbrew sta­no­wi­sku wła­snej par­tii (zwłasz­cza de­mo­kra­ci ze sta­nów po­łu­dnio­wych wspie­ra­ją re­pu­bli­ka­nów). Róż­ni­ce pro­gra­mo­we mię­dzy par­tia­mi nie są ostre. Teo­re­tycz­nie de­mo­kra­ci są nie­co bar­dziej li­be­ral­ni i le­wi­co­wi, a re­pu­bli­ka­nie kon­ser­wa­tyw­ni i pra­wi­co­wi, ale w prak­ty­ce po­li­ty­ka USA ma cha­rak­ter nie­ja­ko po­nad­par­tyj­ny.

Naj­wyż­szym or­ga­nem wła­dzy są­dow­ni­czej jest Sąd Naj­wyż­szy; ni­żej w hie­rar­chii jest 13 są­dów ape­la­cyj­nych oraz 94 sądy dys­tryk­to­we. Sądy two­rzy Kon­gres, a sę­dziów (fe­de­ral­nych) po­wo­łu­je pre­zy­dent. Sę­dzio­wie są nie­za­wi­śli i peł­nią funk­cje bez­ter­mi­no­wo. Ich od­wo­ła­nie może na­stą­pić tyl­ko w dro­dze im­pe­ach­men­tu. W Sta­nach obo­wią­zu­je wy­wo­dzą­cy się z Wiel­kiej Bry­ta­nii sys­tem pra­wa pre­ce­den­so­we­go (com­mon law). Sąd sam usta­na­wia nor­mę w przy­pad­ku, gdy bra­ku­je pod­staw w pra­wie pi­sa­nym. Po­wsta­je w ten spo­sób pre­ce­dens, któ­ry sta­je się pod­sta­wą do roz­strzy­gnię­cia w przy­szło­ści ta­kich sa­mych bądź bar­dzo po­dob­nych spraw.

Każ­dy ze sta­nów po­sia­da wła­sną le­gi­sla­ty­wę (or­gan wła­dzy usta­wo­daw­czej) oraz gu­ber­na­to­ra (or­gan wła­dzy wy­ko­naw­czej). Le­gi­sla­ty­wy sta­no­we są za­sad­ni­czo dwu­izbo­we (z wy­jąt­kiem Ne­bra­ski); naj­czę­ściej no­szą na­zwy Izb Re­pre­zen­tan­tów i Se­na­tów, ale ich we­wnętrz­na or­ga­ni­za­cja jest róż­na w po­szcze­gól­nych sta­nach. We wszyst­kich gu­ber­na­tor jest wy­bie­ra­ny w wy­bo­rach bez­po­śred­nich na 4-let­nią ka­den­cję, poza New Hamp­shi­re i Ver­mont, gdzie trwa ona dwa lata. Każ­dy ze sta­nów po­dzie­lo­ny jest na hrab­stwa (co­un­ties), za wy­jąt­kiem Lu­izja­ny i Ala­ski. Lu­izja­na dzie­li się na pa­ra­fie (pa­ri­shes), a Ala­ska na okrę­gi (bo­ro­ughs). Obec­nie w Sta­nach Zjed­no­czo­nych jest 3141 hrabstw (naj­mniej w De­la­wa­re – trzy, naj­wię­cej w Tek­sa­sie – 254).

Geografia i klimat

Ogrom­ne Sta­ny Zjed­no­czo­ne są kra­jem o bar­dzo zróż­ni­co­wa­nej rzeź­bie te­re­nu, acz­kol­wiek na­ce­cho­wa­nej wy­raź­nie po­łu­dni­ko­wym ukła­dem kra­in geo­gra­ficz­nych. Na ich ob­sza­rze miesz­czą się w ca­ło­ści lub czę­ści wiel­kie jed­nost­ki fi­zycz­no­ge­ogra­ficz­ne, zde­fi­nio­wa­ne dla ca­łej Ame­ry­ki Pół­noc­nej: Kor­dy­lie­ry, Wiel­kie Rów­ni­ny, Ni­zi­ny We­wnętrz­ne (z Kra­iną Wiel­kich Je­zior), Ni­zi­na Za­to­ko­wa, Ap­pa­la­chy oraz Ni­zi­na Atlan­tyc­ka. Pod wzglę­dem sta­ty­stycz­nym więk­sza część po­wierzch­ni kra­ju to góry i wy­ży­ny (śred­nia wy­so­ko­ści to ok. 760 m n.p.m.).

Naj­więk­szą z kra­in są Kor­dy­lie­ry (Ame­ri­can Cor­dil­le­ra), przede wszyst­kim Kor­dy­lie­ry Środ­ko­we, zaj­mu­ją­ce mniej wię­cej trze­cią część te­ry­to­rium Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Wy­peł­nia­ją one pas o dłu­go­ści ok. 2 tys. km i sze­ro­ko­ści 1,7 tys. km, cią­gną­cy się w za­chod­niej czę­ści kra­ju, od Ka­na­dy do Mek­sy­ku. Kor­dy­lie­ry po­wsta­ły w wy­ni­ku me­zo­zo­icz­nych i trze­cio­rzę­do­wych ru­chów gó­ro­twór­czych. Skła­da­ją się z licz­nych pasm i łań­cu­chów roz­dzie­lo­nych za­pa­dli­ska­mi i ko­tli­na­mi. Stre­fę nad­pa­cy­ficz­ną two­rzą roz­miesz­czo­ne po­łu­dni­ko­wo: Góry Nad­brzeż­ne (Pa­ci­fic Co­ast Ran­ges), Góry Ka­ska­do­we (Ca­sca­de Ran­ge, w tym szczyt Ra­inier, 4392 m n.p.m.), Sier­ra Ne­va­da (w tym Whit­ney, 4418 m n.p.m.). Po­mię­dzy Gó­ra­mi Nad­brzeż­ny­mi i Sier­ra Ne­va­da leży roz­le­gła tek­to­nicz­na Do­li­na Ka­li­for­nij­ska (Ca­li­for­nia’s Cen­tral Val­ley). Środ­ko­wa część sys­te­mu Kor­dy­lie­rów to roz­le­gły pas wy­żyn i ko­tlin: na pół­no­cy – Wy­ży­na Ko­lum­bii (Co­lum­bia Pla­te­au), w czę­ści cen­tral­nej – Wiel­ka Ko­tli­na (Gre­at Ba­sin) z de­pre­sją Do­li­ny Śmier­ci (De­ath Val­ley, 86 m p.p.m.), na po­łu­dniu – Wy­ży­na Ko­lo­ra­do (Co­lo­ra­do Pla­te­au), roz­cię­ta głę­bo­ki­mi ka­nio­na­mi rze­ki Ko­lo­ra­do, w tym słyn­nym Wiel­kim Ka­nio­nem (Grand Ca­ny­on) o głę­bo­ko­ści do 1800 m. Od wscho­du stre­fę wy­żyn i ko­tlin ogra­ni­cza łań­cuch Gór Ska­li­stych (Roc­ky Mo­un­ta­ins). Stre­fa Kor­dy­lie­rów jest ob­sza­rem ak­tyw­nym sej­smicz­nie; do­ty­czy to zwłasz­cza Do­li­ny Ka­li­for­nij­skiej prze­cię­tej usko­kiem San An­dre­as (San An­dre­as Fault).

We wschod­niej czę­ści Sta­nów Zjed­no­czo­nych, wzdłuż po­łu­dnio­wo-wschod­nich wy­brze­ży, na dłu­go­ści bli­sko 3 tys. km cią­gnie się łań­cuch Ap­pa­la­chów (Ap­pa­la­chian Mo­un­ta­ins), sfał­do­wa­nych w oro­ge­ne­zie ka­le­doń­skiej (część pół­noc­na) i her­cyń­skiej (część po­łu­dnio­wa). Część pół­noc­na jest niż­sza, po­łu­dnio­wa – wyż­sza, ze szczy­tem Mit­chell (2037 m n.p.m.) w Gó­rach Błę­kit­nych. Na pół­noc­nym wscho­dzie pła­ską Ni­zi­nę Atlan­tyc­ką (Atlan­tic Co­astal Pla­in) two­rzy pas wy­brze­ża o sze­ro­ko­ści 30-350 km, cią­gną­cy się mię­dzy pół­wy­spa­mi Cod i Flo­ry­da, po­prze­ci­na­ny­mi przez głę­bo­ko wcię­te w ląd za­to­ki i sze­ro­kie es­tu­aria rzek. Na po­łu­dniu Ni­zi­ny We­wnętrz­ne prze­cho­dzą na po­łu­dniu w rów­nin­ną Ni­zi­nę Za­to­ko­wą (Gulf Co­astal Pla­in) z licz­ny­mi la­gu­na­mi i ba­rie­ra­mi piasz­czy­sty­mi roz­ło­żo­ny­mi na wy­brze­żu Za­to­ki Mek­sy­kań­skiej.

Środ­ko­wa część kra­ju, mię­dzy Kor­dy­lie­ra­mi a Ap­pa­la­cha­mi, to roz­le­gła pły­ta zbu­do­wa­na głów­nie z wa­pie­ni, pia­skow­ców i łup­ków. Jej za­chod­nią, wy­żej wy­nie­sio­ną część pły­ty two­rzą Wiel­kie Rów­ni­ny (Gre­at Pla­ins), po­roz­ci­na­ne do­li­na­mi do­pły­wów Mis­si­si­pi i Mis­so­uri, a wschod­nią, niż­szą – Ni­zi­ny We­wnętrz­ne (In­te­rior Pla­ins) z Wiel­ki­mi Je­zio­ra­mi (Gre­at La­kes).

Wody lądowe

Te­ry­to­rium Sta­nów Zjed­no­czo­nych na­le­ży do zle­wi­ska Oce­anu Atlan­tyc­kie­go (wschód i cen­trum) oraz Oce­anu Spo­koj­ne­go (za­chód i pra­wie cała Ala­ska). Kon­ty­nen­tal­ny dział wód sta­no­wią Góry Ska­li­ste. Głów­ną rze­ką jest pły­ną­ca przez Ni­zi­ny We­wnętrz­ne Mis­si­si­pi, two­rzą­ca wraz ze swo­im naj­waż­niej­szym do­pły­wem, Mis­so­uri, naj­więk­szy sys­tem rzecz­ny Ame­ry­ki Pół­noc­nej, o łącz­nej dłu­go­ści 5969 km i po­wierzch­ni do­rze­cza obej­mu­ją­cej 3,2 mln km². Naj­więk­sze do­pły­wy Mis­si­si­pi to: wspo­mnia­na Mis­so­uri, do któ­rej wpa­da­ją jesz­cze Yel­low­sto­ne i Kan­sas; Ar­kan­sas, Red, Ohio i Il­li­no­is. Uj­ście Mis­si­si­pi do Za­to­ki Mek­sy­kań­skiej ma cha­rak­ter del­ty. Do tej za­to­ki ucho­dzą tak­że bez­po­śred­nio m. in: Rio Gran­de, Bra­zos i Ala­ba­ma. We wschod­nich Ap­pa­la­chach biją źró­dła nie­dłu­gich, ale zdu­mie­wa­ją­co sze­ro­kich rzek, ucho­dzą­cych do Atlan­ty­ku. Są to: Hud­son (pły­ną­ca przez Nowy Jork), Con­nec­ti­cut, Su­squ­ehan­na, Po­to­mac i Sa­van­nah. Dla od­mia­ny, od Oce­anu Spo­koj­ne­go spły­wa­ją rze­ki ra­czej mało za­sob­ne w wodę, przy­bie­ra­ją­ce tyl­ko w po­rze top­nie­nia śnie­gów: Ko­lum­bia, Ko­lo­ra­do, Sa­cra­men­to. Naj­więk­szą rze­ką Ala­ski jest ma­ją­cy źró­dła w Ka­na­dzie Ju­kon, przez więk­szą część roku sku­ty lo­dem. Ucho­dzi on del­tą do Mo­rza Be­rin­ga.

Wiel­kie Je­zio­ra na po­gra­ni­czu Sta­nów Zjed­no­czo­nych i Ka­na­dy – Gór­ne, Hu­ron, Mi­chi­gan, Erie i On­ta­rio – to naj­więk­szy ze­spół wód śród­lą­do­wych na Zie­mi. W ich sys­te­mie znaj­du­je się też rze­ka Nia­ga­ra, łą­czą­ca Erie i On­ta­rio; znaj­du­je się na niej słyn­ny wo­do­spad Nia­ga­ra. Oprócz tego w Sta­nach jest kil­ka­dzie­siąt ty­się­cy in­nych je­zior, naj­czę­ściej po­lo­dow­co­wych, roz­rzu­co­nych w sta­nach Min­ne­so­ta, Wi­scon­sin, Nowy Jork oraz Ala­sce. W Kor­dy­lie­rach leży wie­le ma­łych zbior­ni­ków za­sto­isko­wych i wul­ka­nicz­nych, a tak­że okre­so­wych i bez­od­pły­wo­wych – wśród nich war­to wy­mie­nić zwłasz­cza Wiel­kie Je­zio­ro Sło­ne (Gre­at Salt Lake) o mak­sy­mal­nej po­wierzch­ni ok. 5,9 tys. km². Czę­stym wi­do­kiem są też sło­ne je­zio­ra przy­brzeż­ne po­wsta­łe w wy­ni­ku od­cię­cia la­gun od mo­rza, zwłasz­cza nad Za­to­ką Mek­sy­kań­ską (m. in: Pont­char­tra­in – 65 m na 39 km). Nie­wiel­kie lo­dow­ce gór­skie moż­na zna­leźć w Kor­dy­lie­rach, duże – na Ala­sce.

Klimat

Je­śli do­li­czyć Ala­skę i Ha­wa­je, to Sta­ny Zjed­no­czo­ne leżą we wszyst­kich stre­fach kli­ma­tycz­nych pół­noc­nej pół­ku­li, po­cząw­szy od oko­ło­bie­gu­no­wej (pół­noc­na Ala­ska) po­przez umiar­ko­wa­ną chłod­ną (po­łu­dnio­wa Ala­ska), umiar­ko­wa­ną cie­płą (pas wzdłuż gra­ni­cy z Ka­na­dą: Wy­ży­na Ko­lum­bii, Wiel­kie Je­zio­ra, pół­noc­ne Ap­pa­la­chy) i pod­zwrot­ni­ko­wą (od Gór Nad­brzeż­nych po Ni­zi­nę Atlan­tyc­ką) aż po zwrot­ni­ko­wą (Ni­zi­na Za­to­ko­wa, Flo­ry­da). Ha­wa­je leżą już w stre­fie rów­ni­ko­wej.

Omy­wa­ne przez prą­dy mor­skie wy­brze­ża Atlan­ty­ku (cie­pły Prąd Za­to­ko­wy, zim­ny Prąd La­bra­dor­ski) oraz Oce­anu Spo­koj­ne­go (zim­ny Prąd Ka­li­for­nij­ski) mają kli­mat mor­ski, a po­łu­dnio­wa część Ka­li­for­nii – śród­ziem­no­mor­ski. Jed­nak na kli­mat więk­szej czę­ści te­ry­to­rium Sta­nów Zjed­no­czo­nych, mię­dzy Ka­na­dą i Mek­sy­kiem, prze­moż­ny wpływ wy­wie­ra układ Kor­dy­lie­rów i Ap­pa­la­chów, któ­re jed­no­cze­śnie ta­mu­ją na­pływ wil­got­nych mas po­wie­trza oce­anicz­ne­go i umoż­li­wia­ją prze­miesz­cza­nie się w obu kie­run­kach mas po­wie­trza kon­ty­nen­tal­ne­go na osi pół­noc-po­łu­dnie. W ten spo­sób po­lar­ne masy chłod­ne­go po­wie­trza do­cie­ra­ją zimą da­le­ko na po­łu­dnie, a wil­got­ne masy po­wie­trza tro­pi­kal­ne­go la­tem na pół­noc. Zde­rze­nie obu mas na­stę­pu­je na po­łu­dnie od Wiel­kich Je­zior (lato) lub na wy­brze­żu Za­to­ki Mek­sy­kań­skiej (zima). Prze­cięt­na tem­pe­ra­tu­ra stycz­nia wy­no­si -20-30°C na Ala­sce, -15-20°C na po­gra­ni­czu z Ka­na­dą (część kon­ty­nen­tal­na), -5-10°C w Kor­dy­lie­rach i na Wiel­kich Rów­ni­nach, 0°C w po­łu­dnio­wej czę­ści Ni­zin We­wnętrz­nych, 5°C nad Pa­cy­fi­kiem, 10°C na Ni­zi­nie Za­to­ko­wej i w Ka­li­for­nii oraz 20°C na po­łu­dnio­wej Flo­ry­dzie. La­tem tem­pe­ra­tu­ry wy­no­szą: 10-15°C na Ala­sce, 20°C w kra­inie Wiel­kich Je­zior, 25-30°C na po­łu­dniu, po­nad 30°C w do­li­nach śród­gór­skich Kor­dy­lie­rów (w tym Do­li­na Śmier­ci – 57°C w 1913 r.). Opa­dy są wy­raź­nie wyż­sze na wscho­dzie (zwłasz­cza Góry Nad­brzeż­ne – po­nad 2000 mm rocz­nie) niż na za­cho­dzie. Naj­mniej pada w ko­tli­nach śród­gór­skich Kor­dy­lie­rów (m. in: pu­sty­nia Mo­ja­ve – po­ni­żej 100 mm). Na Ha­wa­jach przez cały rok jest 20-25°C; opa­dy są bar­dzo ob­fi­te – w gó­rach na­wet 4000 mm i wię­cej.

Stany USA

Skrót

Stan

Sto­li­ca

AL

Ala­ba­ma

Mont­go­me­ry

AK

Ala­ska

Ju­ne­au

AR

Ar­kan­sas

Lit­tle Rock

CT

Con­nec­ti­cut

Hart­ford

SD

Da­ko­ta Po­łu­dnio­wa

Pier­re

ND

Da­ko­ta Pół­noc­na

Bi­smarck

DE

De­la­wa­re

Do­ver

FL

Flo­ry­da

Tal­la­has­see

GA

Geo­r­gia

Atlan­ta

HI

Ha­wa­je

Ho­no­lu­lu

ID

Ida­ho

Bo­ise

IL

Il­li­no­is

Spring­field

IN

In­dia­na

In­dia­na­po­lis

IA

Iowa

Des Mo­ines

CA

Ka­li­for­nia

Sa­cra­men­to

KS

Kan­sas

To­pe­ka

SC

Ka­ro­li­na Po­łu­dnio­wa

Co­lum­bia

NC

Ka­ro­li­na Pół­noc­na

Ra­le­igh

KY

Ken­tuc­ky

Frank­fort

CO

Ko­lo­ra­do

De­nver

LA

Lu­izja­na

Ba­ton Ro­uge

ME

Ma­ine

Au­gu­sta

MD

Ma­ry­land

An­na­po­lis

MA

Mas­sa­chu­setts

Bo­ston

MI

Mi­chi­gan

Lan­sing

MN

Min­ne­so­ta

St. Paul

MS

Mis­si­si­pi

Jack­son

MO

Mis­so­uri

Jef­fer­son City

MT

Mon­ta­na

He­le­na

NE

Ne­bra­ska

Lin­coln

NV

Ne­va­da

Car­son City

NH

New Hamp­shi­re

Con­cord

NJ

New Jer­sey

Tren­ton

NY

Nowy Jork

Al­ba­ny

NM

Nowy Mek­syk

San­ta Fe

OH

Ohio

Co­lum­bus

OK

Okla­ho­ma

Okla­ho­ma City

OR

Ore­gon

Sa­lem

PA

Pen­syl­wa­nia

Har­ris­burg

RI

Rho­de Is­land

Pro­vi­den­ce

TX

Tek­sas

Au­stin

TN

Ten­nes­see

Na­shvil­le

UT

Utah

Salt Lake City

VT

Ver­mont

Mont­pe­lier

WA

Wa­szyng­ton

Olym­pia

VA

Wir­gi­nia

Rich­mond

WV

Wir­gi­nia Za­chod­nia

Char­le­ston

WI

Wi­scon­sin

Ma­di­son

WY

Wy­oming

Chey­en­ne

Fauna i flora

Te­ry­to­rium Sta­nów Zjed­no­czo­nych na­le­ży za­sad­ni­czo do trzech pro­win­cji ro­ślin­nych: sub­ark­tycz­nej (Ala­ska i po­gra­ni­cze z Ka­na­dą), atlan­tyc­kiej (ob­sza­ry mię­dzy Gó­ra­mi Ska­li­sty­mi a wy­brze­żem Atlan­ty­ku) oraz pa­cy­ficz­nej (Kor­dy­lie­ry). Lasy zaj­mu­ją po­nad 28% po­wierzch­ni kra­ju; w czę­ści za­chod­niej i pół­noc­no-za­chod­niej są to głów­nie lasy igla­ste, na wscho­dzie – li­ścia­ste. Cha­rak­te­ry­stycz­ne for­ma­cje le­śne prze­trwa­ły w gó­rach: taj­ga świer­ko­wa z po­ła­cia­mi brze­zi­ny na Ala­sce, lasy świer­ko­we w Gó­rach Nad­brzeż­nych, lasy se­kwo­jo­we i igla­ste w Sier­ra Ne­va­da, lasy so­sno­we ze świer­kiem i jo­dłą w Gó­rach Ska­li­stych, wresz­cie lasy klo­no­wo-bu­ko­we i dę­bo­wo-kasz­ta­no­we w Ap­pa­la­chach. Przed eu­ro­pej­ską ko­lo­ni­za­cją całą środ­ko­wą część kra­ju po­kry­wa­ły ste­py, zwa­ne tu pre­rią (zwłasz­cza Wiel­kie Rów­ni­ny i za­chod­nią część Ni­zin We­wnętrz­nych); nie­ste­ty, for­ma­cja ta znik­nę­ła nie­mal cał­ko­wi­cie po wpro­wa­dze­niu upraw rol­nych. W ko­tli­nach śród­gór­skich Kor­dy­lie­rów do­mi­nu­ją zbio­ro­wi­ska ste­po­wo-pu­styn­ne i pu­styn­ne: na pół­no­cy ste­py, da­lej sku­pi­ska sub­tro­pi­kal­ne w Ko­lo­ra­do (licz­ne ga­tun­ki kak­tu­sów) i wresz­cie sa­wan­na (po­łu­dnio­wy Tek­sas). W po­łu­dnio­wej Ka­li­for­nii moż­na zna­leźć jesz­cze za­ro­śla ma­kii (tzw. cha­par­ral), a na po­łu­dniu Flo­ry­dy i w del­cie Mis­si­si­pi wiel­kie ze­spo­ły ro­ślin­no­ści ba­gien­nej.

Świat zwie­rzę­cy naj­buj­niej­szy jest na Ala­sce, gdzie wy­stę­pu­ją licz­ni przed­sta­wi­cie­le ark­tycz­nej fau­ny, m. in: ka­ri­bu, lis po­lar­ny, niedź­wiedź po­lar­ny, sowa śnież­na. Tam, w stre­fie la­sów igla­stych, prze­trwa­ły licz­nie: ryś, wilk, ro­so­mak, łoś, gro­no­staj, ala­skań­ski niedź­wiedź bru­nat­ny, kuna i bóbr. W po­łu­dnio­wej czę­ści stre­fy la­sów igla­stych wy­stę­pu­ją griz­zli i ba­ri­ba­le, a tak­że szop pracz, ryś rudy, puma, skunks oraz je­le­nie wa­pi­ti i wir­gi­nij­ski. Cha­rak­te­ry­stycz­ny­mi zwie­rzę­ta­mi dla stre­fy pre­rii były m. in: bi­zon, ko­jot, pie­sek pre­rio­wy i wi­dło­róg. Na pu­sty­niach po­łu­dnio­we­go za­cho­du moż­na spo­tkać sta­no­wi­ska m. in: kon­do­ra i pe­ka­ri, a tak­że węże grze­chot­ni­ki i ko­ra­lów­ki.

Parki narodowe

Sta­ny Zjed­no­czo­ne mają roz­bu­do­wa­ny i w wie­lu aspek­tach pio­nier­ski sys­tem ochro­ny za­so­bów na­tu­ral­nych. Ochro­ną, głów­nie w for­mie par­ków i re­zer­wa­tów sta­no­wych, jest ob­ję­te ok. 12% te­ry­to­rium. Aż 340 tys. km² to same par­ki na­ro­do­we, utrzy­my­wa­ne przez agen­cje fe­de­ral­ne; jest ich obec­nie 59. Pierw­szy park, słyn­ny Yel­low­sto­ne, po­wstał już w 1872 r. Pod za­rzą­dem po­wo­ła­nej w 1916 r. Służ­by Par­ków Na­ro­do­wych znaj­du­ją się wspo­mnia­ne par­ki na­ro­do­we, a tak­że mniej­sze po­mni­ki przy­ro­dy (na­tio­nal mo­nu­ment), re­zer­wa­ty (na­tio­nal pre­se­rve), par­ki re­kre­acyj­ne (na­tio­nal re­cre­ation area) oraz ob­sza­ry chro­nio­ne­go kra­jo­bra­zu róż­nych ty­pów (m. in: na­tio­nal se­asho­res,na­tio­nal la­ke­sho­res,na­tio­nal re­se­rves,na­tio­nal wild and sce­nic ri­vers itd.).

Par­ki na­ro­do­we utwo­rzo­no w celu ochro­ny dzi­kich zwie­rząt, na­tu­ral­nych kra­jo­bra­zów gór i wy­brze­ży mor­skich, sta­no­wisk pta­ków wę­drow­nych, a tak­że roz­ma­itych oso­bli­wo­ści przy­ro­dy (lo­dow­ce, zja­wi­ska wul­ka­nicz­ne, efek­tow­ne for­my rzeź­by, for­ma­cje ro­ślin­ne). 13 wpi­sa­no na Li­stę Świa­to­we­go Dzie­dzic­twa Kul­tu­ral­ne­go i Przy­rod­ni­cze­go UNE­SCO, 46 na li­stę re­zer­wa­tów bios­fe­ry. Do naj­waż­niej­szych par­ków na­ro­do­wych, obok wspo­mnia­ne­go Yel­low­sto­ne na te­ry­to­rium sta­nów Wy­oming, Mon­ta­na i Ida­ho, na­le­żą: Big Bend (Tek­sas), Ca­ny­on­lands (Utah), Carls­bad Ca­verns (Nowy Mek­syk), De­na­li (Ala­ska), Ever­gla­des (Flo­ry­da), Gre­at Smo­ky Mo­un­ta­ins (Ten­nes­see, Ka­ro­li­na Pół­noc­na), Ja­ski­nia Ma­mu­cia (Ken­tuc­ky), Kings Ca­ny­on (Ka­li­for­nia), Las­sen Vol­ca­nic (Ka­li­for­nia), Olym­pic (Wa­szyng­ton), Se­kwoi (Ka­li­for­nia), She­nan­do­ah (Wir­gi­nia), Wiel­ki Ka­nion (Ari­zo­na), Wind Cave (Da­ko­ta Po­łu­dnio­wa), Wul­ka­ny Ha­wa­ii (Ha­wa­je), Yose­mi­te (Ka­li­for­nia). Szcze­gól­nie war­te uwa­gi po­mni­ki przy­ro­dy to z ko­lei: Di­no­saur Na­tio­nal Mo­nu­ment (Ko­lo­ra­do), Do­li­na Śmier­ci (Ka­li­for­nia), Gre­at Sand Du­nes (Ko­lo­ra­do) oraz Whi­te Sands (Nowy Mek­syk).

Ludność

Sta­ny Zjed­no­czo­ne to – w zgo­dzie z ba­nal­nym, ale traf­nym okre­śle­niem – wiel­ki ty­giel kul­tur, ras, ję­zy­ków i re­li­gii, z któ­re­go ostat­nio jed­nak wy­ła­niać się za­czy­na nowe, wie­lo­ra­so­we spo­łe­czeń­stwo o zróż­ni­co­wa­nych ko­rze­niach, dość od­le­głe od do­mi­nu­ją­ce­go kie­dyś typu WASP (Whi­te An­glo-Sa­xon Pro­te­stant), a ce­chu­ją­ce się co­raz moc­niej­szą do­miesz­ką ele­men­tów la­ty­no­skich. Na tym tle wy­róż­nia­ją się na­dal „wy­spy” lu­dzi moc­niej utoż­sa­mia­ją­cych się z et­nicz­no­ścią przod­ków oraz In­dian i Inu­itów – cie­szą­cych się przy­wi­le­ja­mi wspól­not au­to­chto­nów.

Sta­ny Zjed­no­czo­ne są już trze­cim pań­stwem na świe­cie pod wzglę­dem licz­by lud­no­ści. We­dług róż­nych sza­cun­ków licz­ba ich miesz­kań­ców wy­no­si od 307 do na­wet 312 mln. Mają wie­le cech spo­łe­czeń­stwa ty­po­we­go dla kra­jów roz­wi­ja­ją­cych się (są przede wszyst­kim „mło­de” – 20% lud­no­ści po­ni­żej 14 lat; prze­cięt­ny wiek 36,6 lat; licz­ba lud­no­ści nie­prze­rwa­nie ro­śnie), ale są za­ra­zem pań­stwem wy­so­ko roz­wi­nię­tym, ofe­ru­ją­cym na star­cie względ­ną za­moż­ność, przy­wi­le­je i przede wszyst­kim zna­ko­mi­ty po­ziom edu­ka­cji. Umie­ral­ność nie­mow­ląt jest tu bar­dzo ni­ska, a prze­cięt­na dłu­gość ży­cia to aż 78,8 lat.

Bia­li to na­dal ok. 80% spo­łe­czeń­stwa, ale już po­nad 15% to La­ty­no­si, po­słu­gu­ją­cy się na co dzień ję­zy­kiem hisz­pań­skim (zwłasz­cza Nowy Mek­syk – 46%, Ka­li­for­nia – 38%, Ari­zo­na – 30%, Ne­va­da – 27%, tak­że wiel­kie mia­sta, w tym Nowy Jork). Bia­li Ame­ry­ka­nie po­cho­dze­nia eu­ro­pej­skie­go, sta­no­wią­cy na­dal 2/3 oby­wa­te­li, do­mi­nu­ją w No­wej An­glii (Ma­ine – 94%) oraz na w sta­nach środ­ko­wo-za­chod­nich. W tej gru­pie szcze­gól­nie licz­ne są oso­by bę­dą­ce po­tom­ka­mi Niem­ców (pra­wie 17% – nie­miec­ki był nie­gdyś jed­ną z pro­po­zy­cji ję­zy­ka urzę­do­we­go w Sta­nach Zjed­no­czo­nych), Ir­land­czy­ków (12%), An­gli­ków (9%), Wło­chów (6%), Po­la­ków (3%), Fran­cu­zów (3%), Ży­dów (2%) i Szko­tów (2%). Pra­wie 13% to Afro­ame­ry­ka­nie, szcze­gól­nie licz­ni na po­łu­dniu i wscho­dzie (Ala­ba­ma – 26%, Geo­r­gia – 31%, Lu­izja­na – 32%, Mis­si­si­pi – 37%). Azja­ci sta­no­wią 4,5% i żyją głów­nie w wiel­kich mia­stach oraz w Ka­li­for­nii i na Ha­wa­jach. Au­to­chto­ni to mniej niż 1% oby­wa­te­li (Ala­ska – 14%). War­to pa­mię­tać, że są wśród nich – obok In­dian i Inu­itów – tak­że rdzen­ni miesz­kań­cy Ha­wa­jów, czy­li Ha­waj­czy­cy, sta­no­wią­cy w oj­czyź­nie 39% lud­no­ści (po­nad 400 tys. – na­dal naj­licz­niej­sza spo­łecz­ność), choć prak­tycz­nie już bez wła­sne­go ję­zy­ka.

Religia

Po­nad 81% Ame­ry­ka­nów de­kla­ru­je się jako chrze­ści­ja­nie, ale pro­te­stan­ci, sta­no­wią­cy więk­szość od chwi­li po­wsta­nia pań­stwa, stra­ci­li wła­śnie pry­mat (spa­dek z 52 na 48%). Zresz­tą są gru­pą bar­dzo nie­jed­no­li­tą: dzie­lą się na set­ki Ko­ścio­łów o róż­nych po­glą­dach, za­rów­no kon­ser­wa­tyw­nych, jak i li­be­ral­nych, nie­kie­dy „przy­wie­zio­nych” z miej­sca po­cho­dze­nia (An­glia, Niem­cy, Skan­dy­na­wia), a nie­kie­dy skon­cen­tro­wa­nych tyl­ko wo­kół po­sta­ci cha­ry­zma­tycz­ne­go pa­sto­ra. W ten spo­sób naj­więk­szą jed­no­li­tą gru­pą wy­zna­nio­wą w Ame­ry­ce są ka­to­li­cy, któ­rzy sta­no­wią 24% spo­łe­czeń­stwa. Naj­wię­cej jest ich w sta­nach le­żą­cych na wscho­dzie i po­łu­dnio­wym za­cho­dzie. Ich udział ro­śnie wraz z na­pły­wem La­ty­no­sów. Za nimi pla­su­ją się: Po­łu­dnio­wa Kon­wen­cja Bap­ty­stów (17,2%), me­to­dy­ści (7,2%), lu­te­ra­nie (4,9%), pre­zbi­te­ria­nie (2,8%) oraz zie­lo­no­świąt­kow­cy (2,2%). Kon­ser­wa­tyw­ni pro­te­stan­ci do­mi­nu­ją zwłasz­cza na po­łu­dniu Sta­nów Zjed­no­czo­nych, two­rząc tzw. pas bi­blij­ny. Wy­jąt­ko­wym zja­wi­skiem są wy­znaw­cy Ko­ścio­ła Je­zu­sa Chry­stu­sa Świę­tych w Dniach Ostat­nich, czy­li tzw. mor­mo­ni, do któ­rych na­le­ży 1,7% Ame­ry­ka­nów; ich ba­stio­nem jest Utah. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych ma też swo­ją sie­dzi­bę spo­łecz­ność Świad­ków Je­ho­wy. Inne wy­zna­nia to: re­li­gia moj­że­szo­wa (1,4%), is­lam (0,5%), bud­dyzm (0,5%), hin­du­izm (0,4%) oraz uni­ta­ria­nizm (0,3%). 15% Ame­ry­ka­nów nie na­le­ży do żad­nej wspól­no­ty re­li­gij­nej, ale nie de­kla­ru­je też ate­izmu, naj­czę­ściej uzna­jąc się za agno­sty­ków bądź „wol­no­my­śli­cie­li”.

W prze­ci­wień­stwie do Eu­ro­py, ra­czej nie ob­ser­wu­je się ze­świec­cze­nia spo­łe­czeń­stwa ani dą­żeń do nie­go. Ame­ry­ka­nie na­dal są na­ro­dem re­li­gij­nym, przy­wią­zu­ją­cym dużą wagę do prak­tyk re­li­gij­nych; w dnie świą­tecz­ne miej­sca kul­tu są na­dal prze­peł­nio­ne.

Zaludnienie

82% Ame­ry­ka­nów żyje w mia­stach. Wskaź­nik ten de fac­to jest jesz­cze wyż­szy, bo­wiem wo­kół du­żych ośrod­ków, ale poza ich gra­ni­ca­mi, po­wsta­ją pod­miej­skie dziel­ni­ce. Naj­więk­szym mia­stem w gra­ni­cach ad­mi­ni­stra­cyj­nych jest Nowy Jork, gdzie miesz­ka ok. 10,3 mln lu­dzi, a wraz z przed­mie­ścia­mi 21 mln! Inne wiel­kie mia­sta (dane o licz­nie lud­no­ści dla gra­nic ad­mi­ni­stra­cyj­nych fak­tycz­ne są nie­kie­dy znacz­nie wyż­sze) to: Los An­ge­les (3,8 mln), Chi­ca­go (2,8 mln), Ho­uston (2,1 mln), Pho­enix (1,5 mln), Fi­la­del­fia (1,4 mln), San An­to­nio (1,3 mln), San Die­go (1,3 mln), Dal­las (1,2 mln), San José (929 tys.). W pierw­szej dzie­siąt­ce zwra­ca uwa­gę duża licz­ba ośrod­ków miej­skich w Ka­li­for­nii; stan ten zde­cy­do­wa­nie do­mi­nu­je pod wzglę­dem licz­by lud­no­ści – 37,3 mln. Dal­sze miej­sca zaj­mu­ją: Tek­sas (25,1 mln), Nowy Jork (19,4 mln), Flo­ry­da (18,8 mln), Il­li­no­is (12,8 mln), Pen­syl­wa­nia (12,7 mln), Ohio (11,5 mln), Mi­chi­gan (9,9 mln), Geo­r­gia (9,7 mln) oraz Ka­ro­li­na Pół­noc­na (9,5 mln). Dla od­mia­ny ostat­nia dzie­siąt­ka to: Ma­ine (1,3 mln), New Hamp­shi­re (1,3 mln), Rho­de Is­land (1,0 mln), Mon­ta­na (1,0 mln), De­la­wa­re (901 tys.), Da­ko­ta Po­łu­dnio­wa (814 tys.), Ala­ska (710 tys.), Da­ko­ta Pół­noc­na (672 tys.), Ver­mont (625 tys.), Dys­trykt Ko­lum­bii (601 tys.) oraz Wy­oming (563 tys.). Ogól­na gę­stość za­lud­nie­nia to le­d­wie 33 oso­by/km². Jak wi­dać, cią­gle nie są to wiel­ko­ści ro­bią­ce wra­że­nie z eu­ro­pej­skie­go punk­tu wi­dze­nia, co ozna­cza, że w Sta­nach Zjed­no­czo­nych jest jesz­cze wie­le miej­sca do roz­wo­ju i osad­nic­twa. To ko­lej­ny z wiel­kich atu­tów tego kra­ju!

Obyczaje i tradycje

W ame­ry­kań­skim spo­łe­czeń­stwie, prak­tycz­nie w ca­ło­ści zło­żo­nym z imi­gran­tów i ich po­tom­ków, trud­no mó­wić o jed­no­li­tym folk­lo­rze. Poza kul­tu­ra­mi In­dian, Inu­itów czy Ha­waj­czy­ków je­dy­nym wła­ści­wie ogól­no­ame­ry­kań­skim wspól­nym mia­now­ni­kiem kul­tu­ral­nym jest pa­trio­tyzm, na­wią­zu­ją­cy do od­kry­cia Ame­ry­ki albo do jej he­ro­icz­nych zma­gań. Ce­le­bru­je się za­tem Dzień Dzięk­czy­nie­nia lub Świę­to Dzięk­czy­nie­nia (Thanks­gi­ving Day, Thanks­gi­ving), przy­pa­da­ją­cy na czwar­ty czwar­tek li­sto­pa­da, przede wszyst­kim po­przez uro­czy­sty po­si­łek z obo­wiąz­ko­wym in­dy­kiem. Po­cząt­ki tego świę­ta nie są ja­sne. We­dle hi­sto­ry­ków ob­cho­dzo­no je w 1565 r. w hisz­pań­skim St. Au­gu­sti­ne na Flo­ry­dzie, ale tra­dy­cja wie swo­je – dzięk­czy­nie­nie do­ty­czy pierw­szych, szcze­gól­nie ob­fi­tych zbio­rów, któ­re tak ura­do­wa­ły pu­ry­ta­nów z ko­lo­nii Ply­mo­uth w 1621 r. Rów­nie po­pu­lar­ny jest nie­od­le­gły w ka­len­da­rzu Hal­lo­we­en (31 X), czy­li prze­tra­wio­ne przez po­pkul­tu­rę na­wią­za­nie do cel­tyc­kie­go świę­ta zmar­łych Sam­ha­in. Sym­bo­lem tego dnia, zwa­ne­go w daw­nych cza­sach po pro­stu All Hal­lows’ Eve („wi­gi­lia Wszyst­kich Świę­tych”), jest świe­cą­ca dy­nia z wy­szczer­bio­ny­mi zę­ba­mi. Z ra­cji prze­wa­gi chrze­ści­jan w ca­łej Ame­ry­ce są też ob­cho­dzo­ne głów­ne świę­ta tej re­li­gii: Wiel­ka­noc i Boże Na­ro­dze­nie. Ko­lej­ne ogól­no­ame­ry­kań­skie świę­to o cha­rak­te­rze pa­trio­tycz­nym to Dzień Nie­pod­le­gło­ści (In­de­pen­den­ce Day), świę­to pań­stwo­we ob­cho­dzo­ne 4 lip­ca, upa­mięt­nia­ją­ce rocz­ni­cę ogło­sze­nia De­kla­ra­cji Nie­pod­le­gło­ści Sta­nów Zjed­no­czo­nych od Wiel­kiej Bry­ta­nii w 1776 r. Or­ga­ni­zu­je się wów­czas licz­ne kon­cer­ty, pa­ra­dy i fe­sty­ny, a tak­że – obo­wiąz­ko­wo – po­ka­zy sztucz­nych ogni. Uli­ce wy­peł­nia roz­en­tu­zja­zmo­wa­ny tłum, wo­ła­ją­cy: ju-es-ej, ju-es-ej! (USA! USA!). Inne świę­ta o cha­rak­te­rze pa­trio­tycz­nym pod­kre­śla się naj­czę­ściej po­przez wy­wie­sza­nie flag. Są to: Pre­si­dent’s Day – świę­to pre­zy­den­ta w trze­ci po­nie­dzia­łek lu­te­go (pier­wot­nie była to rocz­ni­ca uro­dzin Wa­szyng­to­na, po­tem Wa­szyng­to­na i Lin­col­na); Me­mo­rial Day – upa­mięt­nia­ją­cy żoł­nie­rzy po­le­głych w służ­bie oj­czyź­nie, ob­cho­dzo­ne w ostat­ni po­nie­dzia­łek maja (umiesz­cza się wów­czas małe fla­gi na gro­bach); Ve­te­ran’s Day – świę­to we­te­ra­nów, ob­cho­dzo­ne 11 li­sto­pa­da.

Język

Pa­ra­dok­sal­nie Sta­ny Zjed­no­czo­ne nie po­sia­da­ją ję­zy­ka urzę­do­we­go, jed­nak fak­tycz­nie jego rolę peł­ni an­giel­ski, któ­rym mówi na co dzień ok. 80% oby­wa­te­li. Na dru­gim miej­scu pla­su­je się spo­ty­ka­ny już nie­mal wszę­dzie hisz­pań­ski (po­nad 10%), urzę­do­wy w No­wym Mek­sy­ku. Wy­jąt­ko­wa jest tak­że rola fran­cu­skie­go, któ­ry na­dal jest urzę­do­wy w Lu­izja­nie. W en­kla­wach et­nicz­nych obec­ne są tak­że w ofi­cjal­nym uży­ciu: man­da­ryń­ski, kan­toń­ski, pol­ski i nie­miec­ki. Od 1990 r. dzię­ki Na­ti­ve Ame­ri­can Lan­gu­ages Act ochro­ną zo­sta­ły ob­ję­te ję­zy­ki au­to­chto­nów. Naj­sze­rzej spo­ty­ka­nym ję­zy­kiem in­diań­skim jest na­wa­ho z ro­dzi­ny na-dene (120-180 tys. użyt­kow­ni­ków), na dru­gim miej­scu jest od­żi­bwe (45 tys. w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i Ka­na­dzie). Ję­zy­ków inu­ic­kich uży­wa na co dzień ok. 7,5 tys. osób, a ha­waj­ski wy­mie­ra (spa­dek po­ni­żej 1 tys. osób, głów­nie na wy­spie Ni’ihau).

Podstawowe słowa i zwroty

Tak

Yes

Nie

No

Pro­szę

Ple­ase

W po­rząd­ku

All ri­ght; OK

Dzię­ku­ję (bar­dzo)

Thank you (very much)

Prze­pra­szam (za coś)

I’m sor­ry

Prze­pra­szam  (gdy np. chcę, żeby mnie  prze­pusz­czo­no)

Excu­se me

Nie ro­zu­miem

I don’t un­der­stand

Nie mó­wię po an­giel­sku

I don’t spe­ak En­glish

Dzi­siaj

To­day

Ju­tro

To­mor­row

Wczo­raj

Yester­day

Te­raz

Now

Póź­niej

La­ter

Czyn­ne/otwar­te

Open

Nie­czyn­ne/za­mknię­te

Clo­sed

Dzień

Day

Noc

Ni­ght

Rano

Mor­ning

Po­po­łu­dnie

After­no­on

Wie­czór

Eve­ning

Tu­taj

Here

Tam

The­re

To

This

Tam­to

That

Do­bre

Good

Złe

Bad

Duże

Big

Małe

Small

Wię­cej

More

Mniej

Less

Tro­chę

A lit­tle

Dużo

A lot

Ta­nie

Che­ap

Dro­gie

Expen­si­ve

Go­rą­ce

Hot

Zim­ne

Cold

Szyb­ko

Qu­ick

Wol­no

Slow

Inne przydatne słowa

Sklep

Shop

Pie­kar­nia

Ba­ke­ry

Ap­te­ka

Phar­ma­cy

Pocz­ta

Post of­fi­ce

Znacz­ki

Stamps

Sta­cja ben­zy­no­wa

Pe­trol sta­tion

Po­li­cja

Po­li­ce

Le­karz

Do­ctor

Szpi­tal

Ho­spi­tal

Pie­nią­dze

Mo­ney

Ubi­ka­cja

To­ilet

 (dla pań)

la­dies

 (dla pa­nów)

gents

Podstawowe zwroty

Chciał­bym/pro­szę...

May I have…

 (ra­chu­nek)

(the bill)

Gdzie jest?

Whe­re is…?

Jak?

How?

Ile? (rzecz. po­licz.)

How many?

 (rzecz. nie­po­licz.)

How much?

Ile to kosz­tu­je?

How much is it?

Kie­dy?

When?

Dla­cze­go?

Why?

O któ­rej go­dzi­nie?

What time?

Od któ­rej

What time

 jest czyn­ne?

do youopen?

Do któ­rej

What time

 jest czyn­ne?

 do you clo­se?

Dzień do­bry

 (do po­łu­dnia)

Good mor­ning

 (po po­łu­dniu)

Good after­no­on

Do­bry wie­czór

Good eve­ning

Do­bra­noc

Good ni­ght

Do wi­dze­nia

Good bye

Cześć

Hel­lo

Jak się masz?

How are you?

Świet­nie; do­brze;

Gre­at; fine

 w po­rząd­ku

 all ri­ght

Jak się na­zy­wasz?

What’s your name?

Skąd je­steś?

Whe­re are you from?

Je­stem z Pol­ski.

I’m from Po­land.

Na­zy­wam się...

I’m; My name is...

Pro­szę po­wtó­rzyć.

Re­pe­at, ple­ase.

Nie wiem

I don’t know.

Do ju­tra/na ra­zie

See you

Pro­szę mi po­móc

Ple­ase, help me

Od­czep się!

Beat it!; Get lost!

Czy mogę

Can I take

 zro­bić zdję­cie?

a pho­to?

Je­stem tu

I’m here for

 na wa­ka­cjach

aho­li­day.

To (nie) waż­ne.

It’s (not) im­por­tant.

To (nie) jest moż­li­we.

It’s (not) po­ssi­ble.

Ostroż­nie/uwa­żaj!

Ca­re­ful! Watch out!

Je­steś sam(a)?

Are you on your own?

Noclegi

Ho­tel

Ho­tel

Schro­ni­sko

Ho­stel

Po­kój

Room

 dla jed­nej/

sin­gle/

 dwóch/

do­uble/

 trzech osób

tri­ple

na jed­ną/dwie/

for one/two/

 trzy noce

three ni­ght(s)

 z ła­zien­ką

with a ba­th­ro­om

Chciał­bym po­kój

May I have

 1-/2-os.

  a sin­gle/do­uble

  room, ple­ase.

Czy mogę go zo­ba­czyć?

May I see it?

Czy tu moż­na roz­bić na­miot?

May I camp here?

Kem­ping

Camp­si­te

Na­miot

Tent

W podróży

Sa­mo­lot

Pla­ne

Au­to­bus

 (da­le­ko­bież­ny)

Bus (co­ach)

Sa­mo­chód

Car

Mo­to­ro­wer/mo­to­cykl

Mo­ped/mo­tor­bi­ke

Tak­sów­ka

Taxi

Sta­tek (śród­lą­do­wy)

Ship (boat)

Prom

Fer­ry (boat)

Ro­wer

Bike, bi­cyc­le

Au­to­stop

Hitch-hi­king

Pie­szo

On foot

Po­ciąg

Tra­in

Dwo­rzec ko­le­jo­wy/

Tra­in/

 au­to­bu­so­wy

 bussta­tion

Przy­stań

Har­bo­ur

O któ­rej

What time

 od­jeż­dża?

 doesit le­ave?

O któ­rej

What time

 przy­jeż­dża?

 does it come?

Jak się mogę

How can

 do­stać do...?

 I get to...?

Jak da­le­ko?

How far?

Do­kąd idziesz/

Whe­re areyou

 je­dziesz?

go­ing?

Idę/jadę do...

I’m go­ing to…

Chciał­bym

I’d like to

 wy­siąść w...

get off at…

(Nie) da­le­ko

(Not) far

W lewo

Left

W pra­wo

Ri­ght

Pro­sto

Stra­ight

Bi­let do…

A tic­ket to…

Bi­let w jed­ną

 stro­nę/po­wrot­ny

Sin­gle/re­turn

Zniż­ka, ulga

Di­sco­unt

Liczebniki

1

One

2

Two

3

Three

4

Four

5

Five

6

Six

7

Se­ven

8

Eight

9

Nine

10

Ten

11

Ele­ven

12

Twe­lve

13

Thir­te­en

14

Fo­ur­te­en

20

Twen­ty

21

Twen­ty one

30

Thir­ty

40

For­ty

50

Fi­fty

60

Si­xty

70

Se­ven­ty

80

Eigh­ty

90

Ni­ne­ty

100

One hun­dred

150

A hun­dred and fi­fty

200

Two hun­dred

500

Five hun­dred

1000

One tho­usand

Pierw­szy

First

Dru­gi

Se­cond

Trze­ci

Third

Dni tygodnia

Nie­dzie­la

Sun­day

Po­nie­dzia­łek

Mon­day

Wto­rek

Tu­es­day

Śro­da

We­dnes­day

Czwar­tek

Thurs­day

Pią­tek

Fri­day

So­bo­ta

Sa­tur­day

Polacy w USA

Sta­ny Zjed­no­czo­ne sta­no­wią naj­więk­sze sku­pi­sko Po­la­ków poza Pol­ską. Stu­diu­jąc wy­ni­ki spi­su po­wszech­ne­go z 2010 r., moż­na się do­wie­dzieć, że miesz­ka tu bli­sko 10 mln osób pol­skie­go po­cho­dze­nia, a Chi­ca­go (1,3 mln) i Nowy Jork (1 mln) to od­po­wied­nio dru­gie i trze­cie pol­skie mia­sto po War­sza­wie. Jed­nak­że ob­raz ten jest moc­no uprosz­czo­ny, bo licz­ba użyt­kow­ni­ków ję­zy­ka pol­skie­go w ży­ciu co­dzien­nym wy­no­si le­d­wie 600 tys. (od­po­wia­da to od­no­to­wa­nej przez US Cen­sus Bu­re­au licz­bie Po­la­ków, świe­żych imi­gran­tów, wy­no­szą­cej w 2010 r. 537 tys.) – ozna­cza to, że 9,4 mln moż­na uznać rów­nie do­brze za „Ame­ry­ka­nów pol­skie­go po­cho­dze­nia”, choć z pew­nie wie­lu z nich nie zgo­dzi­ło­by się na taką kla­sy­fi­ka­cję. Głów­ne sku­pi­ska Po­la­ków to duże mia­sta w sta­nach Nowy Jork, Il­li­no­is i Mi­chi­gan. 37% Po­la­ków za­miesz­ku­je Środ­ko­wy Za­chód, 33% – Pół­noc­ny Za­chód, 18% – Po­łu­dnie, a 12% – Za­chód.

Pierw­si Po­la­cy tra­fi­li na zie­mie dzi­siej­szych Sta­nów Zjed­no­czo­nych – co cie­ka­we – na 12 lat przed pu­ry­ta­na­mi ze stat­ku „May­flo­wer”. W 1608 r., po za­ło­że­niu Ja­me­stown w Wir­gi­nii, bry­tyj­ski sta­tek „Mary and Mar­ga­ret” przy­wiózł kil­ku pod­da­nych Rze­czy­po­spo­li­tej – spe­cja­li­stów od pro­duk­cji szkła, dzieg­ciu, po­ta­żu i lin (zna­my na­zwi­ska: Bog­dan, Ło­wic­ki, Mata, Sa­dow­ski, Ste­fań­ski). Byli tu jesz­cze w 1619 r.

Ko­lej­ni Po­la­cy na­pły­wa­li wraz z roz­wo­jem ko­lo­ni­za­cji eu­ro­pej­skiej. Nie­któ­rzy, pod ko­niec XVIII w., przy­by­li do Ame­ry­ki po to, aby po­móc w jej wal­ce o nie­pod­le­głość. Za­pi­sa­li się zwłasz­cza pol­sko-ame­ry­kań­scy bo­ha­te­ro­wie: Ka­zi­mierz Pu­ła­ski i Ta­de­usz Ko­ściusz­ko. Ku ich czci ob­cho­dzi się do dziś Pu­la­ski Day – w Il­li­no­is i Wi­scon­sin jest to na­wet świę­to sta­no­we (od­po­wied­nio pierw­szy po­nie­dzia­łek mar­ca i 4 mar­ca), a w In­dia­nie – dzień pa­mię­ci. Jed­nak naj­więk­sze fale imi­gran­tów na­pły­nę­ły w XIX i XX w., głów­nie do No­wej An­glii i Il­li­no­is. Z po­cząt­ku byli to uchodź­cy po po­wsta­niach na­ro­do­wych, na­stęp­nie kla­sycz­na emi­gra­cja za­rob­ko­wa (zwłasz­cza 1850-1939 oraz od 1980 r.), wresz­cie fala emi­gra­cji po­li­tycz­nej (po sta­nie wo­jen­nym). Szczyt pol­skiej emi­gra­cji przy­padł na lata 1899-1918, gdy przez urząd imi­gra­cyj­ny na El­lis Is­land prze­pły­nę­ło 1,3 mln Po­la­ków.

Naj­więk­szym pol­skim sku­pi­skiem w Sta­nach Zjed­no­czo­nych po­zo­sta­je nie­zmien­nie Chi­ca­go. Gros pol­skiej spo­łecz­no­ści sku­pia się w Po­lish Vil­la­ge, zwa­nej od pa­ra­fii i ko­ścio­ła św. Jac­ka Jac­ko­wem. W Chi­ca­go miesz­czą się sie­dzi­by pol­skich or­ga­ni­za­cji, m. in: Kon­gre­su Po­lo­nii Ame­ry­kań­skiej (Po­lish Ame­ri­can Con­gress), Związ­ku Na­ro­do­we­go Pol­skie­go (Po­lish Na­tio­nal Al­lian­ce), Zjed­no­cze­nia Pol­skie­go Rzym­sko-Ka­to­lic­kie­go (Po­lish Ro­man-Ca­tho­lic Union), Związ­ku Po­lek w Ame­ry­ce (Po­lish Wo­men’s Al­lian­ce of Ame­ri­ca), Związ­ku Pod­ha­lan w Pół­noc­nej Ame­ry­ce (Po­lish Hi­gh­lan­ders Al­lian­ce of North Ame­ri­ca) itd. Od 1908 r. wy­cho­dzi „Dzien­nik Związ­ko­wy”, wy­da­wa­ny przez Zwią­zek Na­ro­do­wy Pol­ski. Dzia­ła też pol­sko­ję­zycz­na sta­cja ra­dio­wa WPNA 1490. Pol­skie me­dia funk­cjo­nu­ją tak­że w No­wym Jor­ku, gdzie znaj­du­je się Gre­en­po­int, tak­że uwa­ża­ny za „dziel­ni­cę pol­ską”. Dzia­ła tam m. in: ga­ze­ta „Nowy Dzien­nik”.

Czo­łów­ka sta­nów pod wzglę­dem licz­by Po­la­ków (dane spi­so­we są niż­sze niż po­da­wa­ne w in­nych sta­ty­sty­kach): Nowy Jork (1 mln), Il­li­no­is (980 tys.), Mi­chi­gan (900 tys.), Pen­syl­wa­nia (881 tys.), New Jer­sey (565 tys.), Wi­scon­sin (538 tys.), Ka­li­for­nia (516 tys.), Flo­ry­da (511 tys.), Ohio (463 tys.), Mas­sa­chu­setts (339 tys.), Con­nec­ti­cut (298 tys.), Tek­sas (279 tys.), Min­ne­so­ta (257 tys.), In­dia­na (211 tys.), Ma­ry­land (200 tys.).

B

Informacje praktyczne

Kiedy jechać

Je­śli cho­dzi o słyn­ne mia­sta Ame­ry­ki, zwłasz­cza Nowy Jork, moż­na rzec: za­wsze! Gdy jed­nak my­śli­my o po­dró­ży zwią­za­nej z po­zna­wa­niem na­tu­ry, war­to włą­czyć zdro­wy roz­są­dek. Sta­ny Zjed­no­czo­ne są bo­wiem kra­jem nie tyl­ko zróż­ni­co­wa­nym, je­śli cho­dzi o kli­mat (choć więk­sza część leży w stre­fie umiar­ko­wa­nej), ale wy­róż­nia­ją się też skraj­ny­mi wskaź­ni­ka­mi tem­pe­ra­tu­ry po­wie­trza i czę­sto zmie­nia­ją­cą się po­go­dą. Moż­na tu szyb­ko się zna­leźć za­rów­no w za­się­gu po­wie­trza ark­tycz­ne­go, jak i tro­pi­kal­ne­go; wy­stę­pu­ją gwał­tow­ne zja­wi­ska po­go­do­we: ob­fi­te ule­wy, tro­pi­kal­ne cy­klo­ny, tor­na­da oraz nie­zwią­za­ne z po­go­dą trzę­sie­nia zie­mi. Chło­dy na­wie­dza­ją zwłasz­cza pół­noc, gdzie przez pła­skie te­ry­to­rium Ka­na­dy nad­cią­ga­ją masy po­wie­trza pro­sto z Ark­ty­ki, przy­no­sząc nie tyl­ko tę­gie mro­zy, ale też po­ry­wi­ste wia­try, naj­czę­ściej w to­wa­rzy­stwie mżaw­ki. Su­ro­wy, po­lar­ny kli­mat ce­chu­je oczy­wi­ście Ala­skę. Część wschod­nia Sta­nów to z ko­lei dość duża am­pli­tu­da tem­pe­ra­tur (mroź­ne zimy, go­rą­ce lata) oraz ni­ski po­ziom opa­dów. Na po­łu­dniu jest dużo cie­plej, a Flo­ry­da leży już w stre­fie kli­ma­tu tro­pi­kal­ne­go (po­dob­nie jak od­le­głe Ha­wa­je). Sil­ne upa­ły wy­stę­pu­ją też w wie­lu miej­scach za­chod­nie­go wy­brze­ża, m. in: w słyn­nym Las Ve­gas, w któ­rym tem­pe­ra­tu­ra czę­sto nie spa­da po­ni­żej 40˚C, a tak­że w Ka­li­for­nii, ale jed­no­cze­śnie te same miej­sca cie­szą się śnież­ny­mi i mroź­ny­mi zi­ma­mi – Ne­va­da ozna­cza po hisz­pań­sku „śnie­ży­sta”, a w Ka­li­for­nii roz­wi­ja się nar­ciar­stwo.

Zwa­żyw­szy na po­ziom cen, skła­nia­ją­cy ra­czej do umiar­ko­wa­nia, le­piej mieć do dys­po­zy­cji dni z jak naj­dłuż­szym świa­tłem sło­necz­nym, więc okres V/VI wy­da­je się opty­mal­ny; do­brym po­my­słem jest tak­że prze­łom lata i je­sie­ni, za­tem VIII/IX.

Dokąd jechać

Atrak­cji nie bra­ku­je w żad­nym ze sta­nów, a jest ich prze­cież aż 50 – każ­dy bo­ga­ty w tyle cie­ka­wych miejsc, ni­czym nie­jed­no duże pań­stwo. Wiel­kie mia­sta, choć sto­sun­ko­wo mło­de we­dle eu­ro­pej­skiej mia­ry – Nowy Jork, Wa­szyng­ton, Chi­ca­go, Los An­ge­les, San Fran­ci­sco i Se­at­tle – to praw­dzi­we „źró­dła mocy”, za­rów­no pod wzglę­dem kul­tu­ral­nym, jak i po­li­tycz­nym, ar­ty­stycz­nym czy na­uko­wym. Ale Ame­ry­ka to przede wszyst­kim na­tu­ra, cią­gle jesz­cze nie­ujarz­mio­na, cią­gle jesz­cze jak­by tyl­ko drze­mią­ca pod cien­kim płasz­czy­kiem cy­wi­li­za­cji. Zwie­dza­jąc Sta­ny Zjed­no­czo­ne, na­le­ży stwo­rzyć taki plan po­dró­ży, aby sta­no­wił swe­go ro­dza­ju kon­glo­me­rat łą­czą­cy zwie­dza­nie atrak­cji przy­rod­ni­czych (w prze­wa­ża­ją­cej czę­ści) z wi­zy­ta­mi w wiel­kich ośrod­kach miej­skich (w czę­ści nie­co mniej­szej), a tak­że – co bar­dzo waż­ne – uwzględ­nia­ją­cy to, co jest swe­go ro­dza­ju „solą” zwie­dza­nia Ame­ry­ki, czy­li bar­dzo dłu­gie po­dró­że, od­by­wa­ne naj­czę­ściej sa­mo­cho­dem, ale moż­li­we tak­że po­cią­giem (na­dal kur­su­ją re­la­cje in­ter­kon­ty­nen­tal­ne!).

Li­stę kon­kret­nych, war­tych uwa­gi ce­lów po­da­no przy każ­dym ze sta­nów. Tu na­le­ży wspo­mnieć o tych naj­czę­ściej po­ja­wia­ją­cych się na li­stach typu „Ame­ri­ca’s Top To­urist At­trac­tions”. Je­śli cho­dzi o dzie­ła czło­wie­ka, to wy­mie­nia się z re­gu­ły:

Ti­mes Squ­are (Nowy Jork) – słyn­ny, roz­ja­rzo­ny neo­na­mi plac w ser­cu Man­hat­ta­nu, bi­ją­ce ser­ce No­we­go Jor­ku.

Strip (Las Ve­gas) – głów­ny dep­tak sto­li­cy świa­to­we­go ha­zar­du, cią­gną­cy się na prze­strze­ni bli­sko 6,5 km od ho­te­lu Stra­to­sphe­re do ho­te­lu Man­da­lay Bay.

Na­tio­nal Mall i Me­mo­rial Parks (Wa­szyng­ton) – cen­trum sto­li­cy Sta­nów Zjed­no­czo­nych, z Ka­pi­to­lem, po­mni­kiem Wa­szyng­to­na i dzie­wię­cio­ma mu­ze­ami, za­peł­nia­ją­ce się tłu­ma­mi w Dzień Nie­pod­le­gło­ści.

Fa­neu­il Hall Mar­ket­pla­ce (Bo­ston) – tar­go­wi­sko z 250-let­nią tra­dy­cją, poza moż­li­wo­ścią wspa­nia­łych za­ku­pów ofe­ru­ją­ce tak­że sze­ro­ką ofer­tę ga­stro­no­micz­ną oraz bo­ga­tą ofer­tę kul­tu­ral­ną.

Ma­gic King­dom – Walt Di­sney World (Or­lan­do) – ogrom­ny park te­ma­tycz­ny zwią­za­ny z kon­cer­nem Di­sneya, od­wie­dza­ny przez po­nad 17 mln go­ści rocz­nie.

Gol­den Gate Na­tio­nal Re­cre­ation Area (San Fran­ci­sco) – 100-ki­lo­me­tro­wy frag­ment ka­li­for­nij­skie­go wy­brze­ża, łą­czą­cy San Fran­ci­sco, Ma­rin i San Ma­teo, poza zło­ty­mi pia­ska­mi ofe­ru­ją­cy tak­że m. in: moż­li­wość obej­rze­nia słyn­nej wy­spy Al­ca­traz.

Di­sney­land Re­sort (Ana­he­im) – jesz­cze je­den di­sney­ow­ski park, tym ra­zem po­zwa­la­ją­cy na wej­ście do świa­ta Pi­ra­tów z Ka­ra­ibów, Śpią­cej Kró­lew­ny czy Ma­łej sy­ren­ki (ten ostat­ni – pod­wod­ny!).

Fi­sher­man’s Wharf (San Fran­ci­sco) – nad­mor­ska dziel­ni­ca San Fran­ci­sco, za­ło­żo­na przez wło­skich imi­gran­tów na po­cząt­ku XIX w., dziś prze­kształ­co­na w żywą atrak­cję tu­ry­stycz­ną, sły­ną­cą zwłasz­cza z mno­go­ści re­stau­ra­cji, w któ­rych ser­wu­je się owo­ce mo­rza.

Hol­ly­wo­od Walk of Fame (Los An­ge­les) – le­gen­dar­na Ale­ja Gwiazd ciąg­nie się bli­sko 4 km po­ni­żej Hol­ly­wo­od Bo­ule­vard, ofe­ru­jąc 2,4 tys. gwiazd i od­ci­sków rąk oraz moż­li­wość obej­rze­nia słyn­ne­go Do­lby The­atre (do nie­daw­na Ko­dak The­atre) – miej­sca, w któ­rym co roku od­by­wa się ce­re­mo­nia wrę­cza­nia Oska­rów.

Po­śród ame­ry­kań­skich cu­dów na­tu­ry czo­ło­we miej­sca w ran­kin­gach atrak­cyj­no­ści zaj­mu­ją:

Gre­at Smo­ky Mo­un­ta­ins Na­tio­nal Park (Ka­ro­li­na Pół­noc­na, Ten­nes­see) – park na­ro­do­wy od­wie­dza­ny naj­czę­ściej w ca­łych Sta­nach, łą­czą­cy pier­wot­ną na­tu­rę (je­dy­ne sta­no­wi­sko czar­ne­go niedź­wie­dzia ba­ri­ba­la) z bar­dzo roz­bu­do­wa­ną ofer­tą re­kre­acyj­ną (m. in: 1,3 tys. km szla­ków pie­szych, my­śli­stwo, jeź­dziec­two, ro­we­ry gór­skie, węd­kar­stwo).

Mo­unt McKin­ley (Ala­ska) – naj­wyż­sza góra Sta­nów Zjed­no­czo­nych, o wy­so­ko­ści 5934 m n.p.m., cel piel­grzy­mek mi­lio­nów (!) ame­ry­kań­skich wspi­na­czy i mi­ło­śni­ków trud­nych gór­skich wę­dró­wek.

Wiel­ki Ka­nion (Ari­zo­na) – je­den z naj­bar­dziej zna­nych kra­jo­bra­zów na Zie­mi; po­ja­wia­ją­ca się dość nie­ocze­ki­wa­nie gi­gan­tycz­na, nie­mal bez­den­na roz­pa­dli­na, wą­wóz rze­ki Ko­lo­ra­do. Ka­nion li­czy 446 km dłu­go­ści, a jego głę­bo­kość się­ga 1600 m!

Wo­do­spa­dy Yose­mi­te (Ka­li­for­nia) – 740-me­tro­wa ka­ska­da na rze­ce Yose­mi­te w gó­rach Sier­ra Ne­va­da, łą­czą­ca trzy wo­do­spa­dy o wy­so­ko­ści 436, 206 i 98 m. Naj­więk­sze masy wody prze­pły­wa­ją nimi w maju i czerw­cu.

Ha­wa­ii Vol­ca­no­es Na­tio­nal Park, Ha­wa­je (Park Na­ro­do­wy Ha­waj­skich Wul­ka­nów) – na naj­więk­szej wy­spie ar­chi­pe­la­gu, zwa­nej Ha­wai‘i albo Wiel­ką Wy­spą (Big Is­land), moż­na emo­cjo­no­wać się za­rów­no naj­więk­szym wul­ka­nem na świe­cie – Mau­na Loa, jak i jed­nym z naj­bar­dziej ak­tyw­nych na Zie­mi – Ki­lau­ea.

Roc­ky Mo­un­ta­in Na­tio­nal Park (Ko­lo­ra­do) – ob­ję­te ochro­ną bo­ga­te kra­jo­bra­zo­wo te­re­ny środ­ko­we­go Ko­lo­ra­do, peł­ne uro­dzi­wych gór, ma­low­ni­czych la­sów i dzi­kiej zwie­rzy­ny, sta­no­wią­cej ulu­bio­ny cel bez­kr­wa­wych ło­wów pro­wa­dzo­nych przez „my­śli­wych” z apa­ra­tem fo­to­gra­ficz­nym za­miast strzel­by.

John Pen­ne­kamp Co­ral Reef Sta­te Park (Flo­ry­da) – pierw­szy w Sta­nach pod­wod­ny re­zer­wat, utwo­rzo­ny dla ochro­ny prze­pięk­nej rafy ko­ra­lo­wej, z in­fra­struk­tu­rą umoż­li­wia­ją­cą róż­ne for­my po­zna­wa­nia pod­mor­skie­go świa­ta.

Aca­dia Na­tio­nal Park (Ma­ine) – od­ci­nek wy­brze­ża Ma­ine, z mnó­stwem ład­nych, ma­leń­kich wy­se­pek, za­tok i przy­sta­ni.

Mam­moth Cave (Ja­ski­nia Ma­mu­cia, Ken­tuc­ky) – naj­dłuż­sza na świe­cie ja­ski­nia, z 19 km ko­ry­ta­rzy udo­stęp­nio­nych dla tu­ry­stów, peł­nych pod­ziem­nych je­zior, rzek i wo­do­spa­dów, za­miesz­ka­łych m. in: przez bez­okie ryby ja­ski­nio­we.

De­li­ca­te Arch (Utah) – pia­skow­co­wy „De­li­kat­ny Łuk” w Ar­ches Na­tio­nal Park to nie­mal sym­bol gór­sko-pu­styn­ne­go kra­jo­bra­zu we­wnętrz­nej czę­ści za­chod­nich Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Wo­kół jest jesz­cze po­nad 2 tys. rów­nie fa­scy­nu­ją­cych, na­tu­ral­nych for­ma­cji skal­nych.