Twoja mapa odporności, poznaj siebie na nowo. - Beata Abramczyk - ebook

Twoja mapa odporności, poznaj siebie na nowo. ebook

Beata Abramczyk

3,5

Opis

 

Pisząc tę książkę, moje życie, ale i zapewne wielu z Was, stanęło w miejscu.

Wszystko, co do tej pory znaliśmy, z dnia na dzień uległo zmianie. Lęk o nasze zdrowie, strach przed chorobą zdeterminował naszą codzienność.

Jak byliśmy do tego przygotowani? Jaka była i jest nasza odporność na tak nieoczekiwane zdarzenia? Co wyzwoliło w nas to doświadczenie? Jak sobie z tym radziliśmy i radzimy?

Zainspirowana głosami moich Czytelniczek, które pokochały moją pierwszą książkę pt.: „Hashimoto. Droga do uzdrowienia siebie” postanowiłam odpowiedzieć na te pytania w konkretny i motywacyjny (mam nadzieję!) sposób w niniejszej książce. Opisuje ona wszystkie najważniejsze przestrzenie, które muszą współgrać ze sobą, aby ciało, umysł i dusza były w pełnej harmonii, tworzącej zdrowie. Inspiruję w niej do zrobienia swojej własnej mapy odporności, aby każdy z nas mógł wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie w zdrowiu. Znajdziecie w niej specjalne kolorowe mandale do wydruku, które pomogą stworzyć Wam własną ścieżkę prowadzącą do pełni dobrostanu, a także biblioteczkę odporności, do której zawsze będziecie mogły wracać. Książka ta, to w zamyśle połączenie poradnika i dziennika motywującego, który wierzę, że będzie dla Was nie tylko przygodą i dobrą zabawą, ale również wskaże Wam drogę, dzięki której wzmocnicie siebie i swoją odporność.

Beata Abramczyk

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 69

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (33 oceny)
10
7
6
9
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Nasz nieoczekiwany świat

Zanim podejmiecie się leczenia kogoś, zapytajcie go najpierw, czy jest gotów porzuci wszystko, co sprawiało, że zachorował. Tylko wtedy możecie mu pomóc.

Hipokrates

Jeszcze parę lat temu, gdybym usłyszała takie słowa, nie byłabym w stanie ich zrozumieć, bo z czego powinnam była zrezygnować? Co sprawiło, że zachorowałam? Jak miałam odnaleźć się w słowach, które jednoznacznie wskazywały, że to ja jestem odpowiedzialna za stan swojego zdrowia?

Dzisiaj z perspektywy tych siedmiu lat, zdobytego doświadczenia, walki z chorobą, nauki, kursów, szkoleń, warsztatów, obserwacji osób zmagających się z chorobą, prowadzeniu unikatowych holistycznych warsztatów pokazujących drogę do uzdrowienia siebie, te słowa w ogóle mnie nie dziwią. Mało tego, podpisuję się pod nimi obiema rękami.

Pisząc tę książkę, moje życie, jak i zapewne twoje, stanęło w miejscu. Wszystko, co do tej pory znaliśmy, z dnia na dzień uległo zmianie, a nasz świat się rozpadł. Ten bezpieczny, oparty na władzy, sukcesie i pieniądzu złożył się jak domek z kart. Okazał się iluzją wraz ze swoimi kolorowymi reklamami, pracą w korporacji, bogaceniem się, podróżami do coraz to egzotyczniejszych miejsc i droższych hoteli. Przez cały czas mamił nas obietnicami sukcesu. Wybierz mnie – wołał. U mnie znajdziesz szczęście, będziesz piękny, bogaty i zawsze zdrowy. Popatrz tylko, jak łatwo możesz to wszystko osiągnąć. Tylko jeden krok i już. Ja i Ty. I nagle cięcie. Stop. Zostaliśmy zamknięci w domach, zaczęliśmy analizować, nie wierząc w to, co nas spotkało, bo nasze umysły wciąż tkwiły w starej rzeczywistości. Nadal wydawało się nam, że to jakiś żart i że za chwilę wszystko wróci do normy.

Tak się jednak nie stało. Na Ziemi rozgościł się nieproszony gość. Wirus, który w swej niepohamowanej zjadliwości i szybkości postanowił opanować cały świat. Pierwsze przypadki zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 pojawiły się w grudniu 2019 roku w mieście Wuhan w Chinach, które stało się wówczas największym epicentrum epidemii.

W ciągu niespełna kilku miesięcy nowy patogen rozprzestrzenił się nie tylko na inne kraje azjatyckie, ale przedostał się również do Europy, Ameryki Północnej i Południowej, Afryki i Australii. Bezwzględny w swoim działaniu SARS-Cov-2 stał się nowym szczepem koronawirusa, który wywołując zespół ostrej niewydolności oddechowej, prowadzi do ciężkiego zapalenia płuc i zbiera żniwo, nie oglądając się na wiek (choć najwięcej umiera ludzi starszych), status społeczny, kraj pochodzenia, wyznawaną religię, zajmowane stanowisko czy majętność. Ani miejsce, ani władza, pieniądze czy sława nie są dla niego przeszkodą. Wchodzi do każdego kraju, zabierając kolejne istnienia ludzkie, szerząc lęk, strach, depresję i niemoc człowieka.

Władze państw nakładają na obywateli nowe ograniczenia, aby tylko zatrzymać ten tragiczny w skutkach pochód. My natomiast wciąż próbujemy żyć jak dawniej, ale przychodzi nam to coraz trudniej, bo izolacja nie jest łatwa. Wyjście do sklepu raz w tygodniu czy krótki spacer z psem stały się jedyną formą kontaktu z innymi. Kontaktu, który jest naznaczony strachem przed zarażeniem. Okazało się, że nawet pracę możemy wykonywać z domu. Mijają kolejne tygodnie i każdy z nas pragnie, by ciągle rosnące słupki zakażonych i umierających ludzi zaczęły w końcu spadać.

Tak do głosu doszedł inny świat – duchowy. Nadszedł czas na przebudzenie i wyjście z matni iluzji. Zatrzymani w domach musimy na nowo nauczyć się żyć z bliskimi. W nowej rzeczywistości poznajemy nie tylko siebie, ale i naszych partnerów, dzieci, rodziców, przyjaciół i znajomych…

Oczywiście świat materialny nie odpuszcza. Powoduje, że wiele rodzin nie radzi sobie z nałożonymi ograniczeniami, ze strachem o zdrowie najbliższych i o przyszłość. Boimy się, czy po tym wszystkim będziemy mieli jeszcze pracę, czy będziemy mogli się utrzymać. Z kolei lęk przed utratą pozycji, pieniędzy, władzy nakręca spiralę złości, gniewu, żalu i niepewności.

Umysł i nasze ego nie mogą zaakceptować tak wielkiej zmiany w tak krótkim czasie, tym bardziej że nasze wyobrażenie szczęścia legło w gruzach, a my wciąż bijemy się z myślami, jak ten bezpieczny świat mógł tak szybko się zmienić. Jaki będzie ten nowy, który wkrótce nadejdzie.

W tej smutnej i dziwnej rzeczywistości pojawiła się przestrzeń na zachowania i czyny, o których wielu z nas zapomniało. Zaczynamy się jednoczyć, być dla siebie mili. Sąsiad poznaje sąsiada i proponuje pomoc, Coraz więcej ludzi bierze udział w akcjach charytatywnych. Cała pomoc skierowana zostaje do osób, które na co dzień walczą o nasze zdrowie. Szyjemy w domach maseczki, robimy zrzutki na darmowe posiłki dla lekarzy i pacjentów, spotykamy się na wirtualnych medytacjach i modlitwach. I tak z dnia na dzień kwitnie miłości do bliźniego, zwierząt, roślin, do całej naszej planety.

Jest to też czas, w którym możemy zacząć wędrówkę w głąb siebie. Czas, w którym możemy przepracowywać nasze traumy, ułomności, odrobić zaległe lekcje. Stając się świadomymi i kochającymi osobami, możemy ofiarować innym światło miłości, spokoju i pojednania.

Ja swoją wędrówkę w głąb siebie zaczęłam siedem lat temu, dlatego dzisiaj tym bardziej chcę wspierać innych w ich codziennym rozwoju. O swojej wewnętrznej podróży napisałam w książce „Hashimoto. Droga do uzdrowienia siebie”. Czy była to łatwa podróż? Nie. Czy było warto? Po stokroć tak.

Nie potrzebujemy złych wiadomości, które sieją w sercach lęk, strach i zniechęcenie. Potrzebujemy miłości, która jako jedyna może przeciwstawiać się niskim wibracjom. Świat, który znaliśmy, był jak pędzący rollercoaster. Ciągła praca i pęd, by zapewnić sobie dobrobyt, całkowicie nas pochłonęły. Nie zostało już miejsca na kontemplację, poznanie siebie, dbanie o zdrowie i odpoczynek. Zabrakło chęci na słuchanie i rozwijanie świadomości oraz intuicji. Na ciszę, w której moglibyśmy usłyszeć bicie własnego serca. Dlatego wykorzystajmy dany nam czas na zmiany, na aktywność, odpoczynek i dbanie o siebie. Tylko od nas zależy, jak wykorzystamy tę szansę.

Przez jakiś moment jeszcze te dwa światy, materialny i duchowy, będą się ze sobą ścierać, aż przyjdzie wytchnienie. Wirus osłabnie, a my ze zdobytymi doświadczeniami będziemy mogli wkroczyć w nową rzeczywistość. Jak będzie wyglądała? To oczywiście zależy tylko od nas samych.

Pamiętajmy też, że to my przyczyniliśmy się do tego, że nasza planeta się rozchorowała. To my ją zdewastowaliśmy, a ona upomniała się o swoje. W tym samym czasie, gdy nasze życie się zatrzymało, Matka Ziemia zaczęła się odnawiać. Sama – bez naszej pomocy, bez planów i pieniędzy. W kanałach Wenecji zaczęły pojawiać się ryby, dzieci w Chinach pierwszy raz od bardzo dawna zobaczyły niebieskie niebo…

Przypomnijmy sobie czasy, kiedy człowiek nie zaśmiecał, nie dewastował, nie kaleczył, nie truł, nie zabijał Ziemi każdego dnia. I pozwólmy odrodzić się naszej planecie na nowo.

Dla nas, ludzi, to wielka lekcja do odrobienia. Przyjrzyjmy się naszym działaniom. Zastanówmy się, dokąd podążamy i z jakimi intencjami.

Są wśród nas też tacy, którzy poczuli piękno tej nowej rzeczywistości – bez pośpiechu, oczekiwań i wyzwań. Dom, rodzina, gorąca zupa na stole oraz chwile dane najbliższym. Rozmowa, troska, opiekuńczość, zaufanie, wsparcie, miłość, uśmiech i poczucie, że każdy z nas szanuje drugiego człowieka.

Jak się wyciszyć i wejrzeć w głąb siebie? Ja od siedmiu lat codziennie rano ćwiczę jogę, medytuję, modlę się. Jest to mój rytuał, piękne otwarcie nadchodzącego dnia. Zaczynam go w ciszy. Zastygam, siedząc po turecku, w tak zwanej łatwej pozycji jogi, i wsłuchuję się w swój organizm. Wsłuchuję się w moje odczucia, myśli. Kieruję oddech do tych części ciała, które są napięte. Rozluźniam je, aby się zrelaksować. Nie skupiam się na dźwiękach z otoczenia czy przepływających komunikatach umysłu, staram się skoncentrować na oddechu i wewnętrznej ciszy. Wtedy czuję bicie serca i energię rozpływającą się po całym ciele. Wypełniam się światłem i spokojem. Jestem gotowa na nowy dzień. Nieustannie uczę się cieszyć chwilą, a każdą trudność przyjmować z wdzięcznością i uśmiechem. Z ufnością i wiarą, dziękując Bogu za każdą sekundę życia i każdy mój oddech.

Ufam. Kocham. Jestem.

Nasza rzeczywistość

Minione dni pokazały mi, jak ważne dla każdego z nas jest to, w jaki sposób podchodzimy do naszego ciała, umysłu i duszy, i co oznacza teraz tak modne słowo ODPORNOŚĆ. A pojawiające się pytania, czy zmienimy się po tej lekcji, jaką drogę wybierzemy, czy uda nam się przygotować na zbliżające się zmiany, nadal są wielką niewiadomą.

Dwa światy, ten iluzoryczny materialny i ten duchowy, który oddaje prawdę o tobie, zawsze będą się ścierać. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas ma wolną wolę i może podążać wybraną ścieżką. Może wybrać materialny świat lub zatopić się w tym duchowym, może też żyć w pełnej harmonii obydwu rzeczywistości.

Dzisiaj naukowcy i lekarze podkreślają, że tylko dzięki naszej odporności poradzimy sobie z tak nieprzewidywalnymi wrogami, jakimi są wirusy, bakterie, pasożyty… Musimy jednak wiedzieć, że nie tylko wirus nam zagraża, ale również całe spektrum niedomagań, które trawią nasze ciała, umysły i dusze. Ciało poddane ograniczeniom, uwięzione w jednym miejscu, pozbawione ruchu i odpowiedniego odżywiania zaczyna słabnąć. Umysł narażony na ciągły stres, strach i lęk jest bombardowany negatywnymi emocjami, które zatruwają organizm. A nieumiejętność wejścia w głąb siebie i zrozumienia swojego wewnętrznego ja pogrąża nas w otchłani zniechęcenia i braku zrozumienia. Co możemy z tym zrobić? Jak się przed tym bronić? Przede wszystkim odpowiedzmy sobie na kilka pytań. Jak zareagowałam na nową rzeczywistość? Czy byłam przygotowana na to, co mnie spotkało? Czy moje ciało, dusza i umysł były odporne? I wreszcie odpowiedzmy na to najważniejsze z pytań, które zadawał Hipokrates. Czy jestem gotowa porzucić wszystko to, co sprawiało, że nagle poczułam się chora w jakimś obszarze mojego życia?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki