Trudne pytania biblijne - Czesław Czyż - ebook

Trudne pytania biblijne ebook

Czesław Czyż

5,0

Opis

W tej książce znajdują się odpowiedzi na najważniejsze pytania biblijne. Czy tych, co się mylą, możemy nazywać fałszywymi nauczycielami? Czy prorok może się pomylić? Czy w kościele powinien być entuzjazm? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz w tej książce.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 66

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Czesław Czyż

Trudne pytania biblijne

© Czesław Czyż, 2017

Zapraszam do książki Trudne Pytania Biblijne, być może znajdziesz w niej odpowiedzi na własne pytania. Najważniejsze pytanie jakie powinieneś zadać, to pytanie do Boga. „Jak chciałbyś poprowadzić moje życie?” Poczekaj na odpowiedzi

ISBN 978-83-8104-586-5

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Czy tych co się mylą możemy nazywać fałszywymi nauczycielami?

Odpowiedź

Ktoś umieścił zdjęcie słynnego mówcy, i jego wypowiedź, oczywiście błędną wypowiedź. Takiej osobie co umieściła to zdjęcie, napisałbym że jest fałszywym oskarżycielem, Świadomie lub nie ta osoba oczekuje od nauczyciela boskiej cechy, nieomylności. Nie spotkałem takiej książki w której nie byłoby pomyłek. Fałszywy nauczyciel jest od diabła, aby niszczyć dzieła Boże, nie ten co się myli, lub wierzy w jakiś pogląd, chrześcijanie są podzieleni na tych co uznają Trójcę i tych co jej nie uznają, dla każdej ze stron można być przypisać że jest fałszywym nauczycielem, dlatego że się nie zgadzają z moim poglądem. To właśnie teorie podzieliły chrześcijańskie kościoły, ap. Paweł powiedział: „niech każdy pozostanie przy swoim zdaniu” bo chrześcijaństwo polega na nie grzeszeniu a nie na poglądach, Jezus umierał za nasze grzechy a nie za nasze teorie. Izrael na pustyni otrzymał prawo, przykazania, jak mają żyć w świętości, a nie dogmaty kościelne.

Czy prorok może się pomylić?

Jeżeli prorok cytuje Boga to Bóg się nie myli, ale to zdarzyło się ostatnio Mojżeszowi, do pozostałych mówił a oni przekazywali to własnymi słowami, omylnymi, ktoś ma widzenie i zastanawia się co ono znaczyło, jak w przypadku ap. Piotra /Dz. Ap.10/ i wizji zwierząt nieczystych. Piotr nie rozumiał wizji, a zrozumiał ją po spotkaniu u Korneliusza. Prorok Daniel w ostatnim rozdziale mówi do Pana „nierozumienie” I Bóg mu odpowiada „Słowa te są zapieczętowane” Wielki szacunek nam dla Św. Franciszka i Ojca Pio, i chociaż nie zgadzam się z ich katolickimi poglądami to myślę że byli prorokami dla katolików. Prorok może mieć poglądy swojego kościoła, do którego należy, nie jest prawdą, że prorok zna całą prawdę i wszystkie nauki biblijne, to jest inny dar, czyli dar wiedzy, a dar prorokowania nie musi oznaczać, że prorok ma wszystkie dary Ducha. A co z prorokami w innych kościołach? Uważam, że są prorokami tylko na poziomie swego kościoła, i tak weźmy zakonnicę Marię Kozłowską która też miała widzenia, ale na poziomie zrozumienia katolików, aby ich podnieść wyżej i tak dzięki niej odrzucono celibat, spowiedź i przyjęto wieczerzą pod dwoma postaciami. Bóg daje tyle na ile człowiek może przyjąć, a ty masz pretensję, że nie znała jako prorok całej prawdy, a gdyby jej Bóg objawił wszystko włącznie z Małym Rogiem z Dan.7 to została by prorokiem dla siebie, nikt nie uznałby jej widzeń i nikogo by nie podniosła wyżej. Pamiętaj, że to Bóg musi przygotować serca ludzi na przyjęcie prawdy. On nie chce ich zguby by zatwardzili się w swoich sercach i zbuntowani poszli na stracenie.

Czy członkostwo w kościele jest ważne?

Ważne jest dla pastora, a nie dla Boga. W Starym Testamencie, nie było żadnego członkostwa, ci co się rodzili w Izraelu z urodzenia mieli prawo do przymierza, lub kapłaństwa, obcy co chcieli się przyłączyć mieli jedynie przestrzegać prawa, nikt ich nie wpisywał na jakąś listę członkowską. Wczasach apostolskich nie było ksiąg zborowych, czy parafialnych. Chrześcijaninem było się według wiary a nie według przynależności. Przed Bogiem liczy się twoja wierność a nie nazwa kościoła do którego należysz. Członkostwo bywa kamuflażem, pokazuje innym że jestem wiernym, faryzeusze siadali na pierwszych ławkach aby ich widziano, modlili się na ulicach, aby ich podziwiano. Jezus powiedział do nich „jesteście jak groby pobielane, zewnątrz ładne a wewnątrz pełne trupich kości” Istnieje tylko przynależność do Boga lub świata, i żadna ludzka organizacja tego nie zastąpi. Albo jesteś dzieckiem Boga albo tego świata. I organizacja o nazwie np. baptyści czy Katolicy składa się z tych co są narodzeni z Ducha i tych co nie znają Boga.

Czy w kościele powinien być entuzjazm?

Poniższe myśli oprę na książce Johna Dicksona „Uwielbienie takie jak w niebie” bo one wyrażają dokładnie to co chcę przekazać:

Moje uwagi

Trzeba odłożyć na bok nasze kościelne przyzwyczajenia, i przyjąć to co Bóg ma dla nas, dla wielu tradycja kościelna jest tak silna że ludzie wręcz nie wyobrażają sobie żeby podczas nabożeństwa mogli podnieść ręce do góry w gestii uwielbienia. Pastor Robert Heidler przybył na jedno z charyzmatycznych nabożeństw, zgorszony nieco luźną atmosferą, zastanawiał się jak mógłby brać w czymś takim udział. W nocy otrzymał sen” „Znalazł się na swojej ulubionej plaży. W wodzie było wielu ludzi, którzy pływali. Chciał się do nich przyłączyć ale stał w wodzie tylko do kostek, podczas gdy inni zanurzali się całkiem. Gdy się obudził Bóg powiedział do niego, aby wskoczył do wody i zanurzył się cały.

Czy entuzjazm jest zły? W klasztorach katolickich entuzjazm jest zakazany, a w jego miejsce ma być cisza i umartwianie się, w średniowieczu wprowadzono jeszcze biczowanie się. Bóg stworzył nas z emocjami nie po to abyśmy nimi kopali psa, i krzyczeli z bólu biczowania się po plecach, ale aby służyły one na chwałę Boga. Młodzież świecka lubi dyskoteki, i imprezy sportowe bo tam jest możliwość wyładowania energii, możliwość wyszaleć się. Zamiast robić to w pustkę, na chwałę ludzi, róbmy to na chwałę Boga.

„Wyobraźmy sobie rok 2537. Piłka nożna stała się rytuałem. Kibice wchodzą na boisko i w ciszy zajmują te same od wielu lat miejsca, w ciszy słuchają hymnu. Wszelki zewnętrzne wyrazy emocji uznano za nie stosowne i oczekuje się że kibice będą oglądali mecz w spokoju, nie przeszkadzając przy tym innym. Po każdym golu gra cicha muzyka, a kibice jednym głosem recytują „do boju, do boju”. Po meczu trener dziękuję wszystkim za przybycie i zachęca, by za tydzień przyprowadzili swoich przyjaciół, ponieważ frekwencja bardzo spadła. W następny weekend zaplanowano też sprzedaż ciastek, aby zebrać pieniądze na nowe koszulki dla zawodników”

Niech Bóg broni, żeby piłkę nożną spotkał ten sam los, co nasze uwielbienie. Niech Bóg broni, żeby nasze uwielbienie dalej musiało tak cierpieć! Moc i pasja, i chwała, i namaszczenie niebiańskiego uwielbienia mogą stać się nasze, jeśli będziemy gotowi zrzucić kajdany naszych tradycji i po prostu poderwać się tak, jak Bóg zachęcał Roberta Heidlera. Bóg chce zasiąść na tronie chwały swojego ludu i królować z tego tronu.” s.92 J. Dickson

Na ile szkoła teologiczna pomaga w znajomości Boga?

Mamy teologów z dyplomami którzy w swoim życiu nigdy nie doświadczyli Bożego prowadzenia, Bóg nie czyni przez nich żadnych cudów, nie narodzili się z Ducha, nigdy nie spotkali Chrystusa. Za to mają głowę pełną wiedzy o historii, archeologii itp. Możesz znać Biblię na pamięć i być sługą piekła, poniżej historia ks. katolickiego Marka Bałwasa

Nawrócenie na wózku

„Trzy lata po wypadku, uczestniczyłem w rekolekcjach, które stały się przełomem w moim życiu. Prowadził je Jose Prado Flores, świecki ewangelizator. Mówił do nas kapłanów tak: „jeżeli Pan Bóg, nawrócił takiego faryzeusza jakim ja jestem, Jose Prado Floresa, to może nawrócić każdego z was, księży”. Kiedy tego słuchałem pomyślałem: o co temu gościowi chodzi. Jak on traktuje nas kapłanów. Słuchając, zobaczyłem, że jestem kimś, kto nie myśli według ewangelicznej logiki, że nie pojmuję nie logicznej miłości Boga, że jest ona mądrzejsza od mojej logiki. Później usłyszałem, że jestem „sprzedawczykiem”, który handluje w świątyni tym, co dostał od Pana Boga. Potem się okazało, że jestem „niedowiarkiem”, bo nie potrafię „chodzić” po wodzie. Jeszcze później, że jestem „głupkiem”, który sprzedał swoją Ziemię. Potem jeszcze, że jestem: „osłem”, i na końcu, że jestem „złodziejem”.

Ten człowiek głoszący rekolekcje zmieszał nas z błotem, ale zrobił to z taką miłością, że nie można było tego nie przyjąć. W czasie tych rekolekcji doświadczyłem takiej bliskości Jezusa, jak nigdy wcześniej. I stał się cud! Ksiądz się nawrócił!

Jestem szczęśliwy

Ktoś patrząc na mnie może pomyśleć — biedny ksiądz, żal go, szkoda jego zmarnowanego życia. Ale prawda jest zupełnie inna. Ja nie oczekuje od nikogo żadnego współczucia, ani litości, użalania się nade mną, oczekuje tylko miłości. I wszędzie tam, gdzie jestem, chcę mówić o miłości Jezusa, o tym, że Bóg mnie kocha. Jak doświadczyć Bożej miłości? Nic prostszego. Zaproś Jezusa do swojego serca.

Jak