Szczyty i doliny - Spencer Johnson - ebook + książka

Szczyty i doliny ebook

Spencer Johnson

4,8

Opis

Szczyty i doliny to opowieść o młodym człowieku, któremu życie się nie układa, dopóki nie pozna pewnego starego człowieka. To spotkanie raz na zawsze odmieni jego życie.
Dzięki obcowaniu z mądrym starcem dokonuje zaskakujących odkryć.
W końcu zaczyna rozumieć, w jaki sposób wykorzystać praktyczne narzędzia starego człowieka w tłustych i chudych latach. Staje się przez to spokojniejszy i zaczyna odnosić sukcesy.
Teraz i ty, czytelniku, możesz odbyć podobną podróż po tej przypowieści, a z tego, co odkryjesz, zrobić dobry użytek.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 73

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (8 ocen)
7
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AroGlen

Nie oderwiesz się od lektury

Mało stron, mnóstwo treści. Warta przeczytania.
00
Kocurek202

Nie oderwiesz się od lektury

pomaga przemyśleć pewne oczywiste rzeczy, polecam
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: Pe­aks and Val­leys
Prze­kład: Anna Woj­tasz­czy­kowa
Pol­ska wer­sja okładki: Łu­kasz Paw­lak
Re­dak­cja: Agata Przy­bysz
Co­py­ri­ght © 2009 by Spen­cer John­son, M.D. Pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Atria Bo­oks, a Di­vi­sion of Si­mon & Schu­s­ter, Inc. All ri­ghts re­se­rved. Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKA War­szawa 2010, 2023
Wszel­kie prawa, łącz­nie z pra­wem do re­pro­duk­cji tek­stów i fo­to­gra­fii w ca­ło­ści lub w czę­ści, w ja­kiej­kol­wiek for­mie – za­strze­żone.
Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKAwy­daw­nic­two@stu­dio­emka.com.pl
www.stu­dio­emka.com.pl
ISBN 978-83-67107-53-2
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Od­kry­wa­nie no­wych lą­dów nie po­lega na po­szu­ki­wa­niu, lecz na prze­su­wa­niu ho­ry­zon­tów.

Pro­ust

Kiedy już po­sią­dziesz wie­dzę, ko­rzy­staj z niej.

Kon­fu­cjusz

Przed opo­wie­ścią

Był wcze­sny desz­czowy wie­czór w No­wym Jorku. Mi­chael Brown spie­szył się na spo­tka­nie z kimś, kto – jak twier­dził jego przy­ja­ciel – mógł mu po­móc. Wcho­dząc do ka­wia­renki, nie wie­dział, jak cenne okaże się na­stępne kilka go­dzin.

Kiedy zo­ba­czył Ann Carr, zdzi­wił się. Sły­szał, że prze­żywa trudne chwile, i spo­dzie­wał się, że bę­dzie to po niej wi­dać. Tym­cza­sem wy­da­wała się pełna opty­mi­zmu i ener­gii.

Za­mie­nili na po­czą­tek kilka słów, po czym Mi­chael prze­szedł do rze­czy:

– Wy­glą­dasz wspa­niale, mimo że ostat­nio mia­łaś po­ważne pro­blemy.

– Bo jest mi do­brze, i w pracy, i w ży­ciu – za­pew­niła Ann. – Ale nie po­mimo tych złych chwil. Tylko dzięki nim. I dzięki temu, że na­uczy­łam się ro­bić z nich do­bry uży­tek.

– Jak to? – zdzi­wił się Mi­chael.

– Na przy­kład praca. Wy­da­wało mi się, że nasz dział świet­nie so­bie ra­dzi, ale wcale tak nie było. Od­no­si­li­śmy suk­cesy, ale spo­czę­li­śmy na lau­rach. Za­nim so­bie to uświa­do­mi­li­śmy, in­nym fir­mom szło już dużo le­piej. Szef za­czął oka­zy­wać wy­raźne nie­za­do­wo­le­nie. To było przy­gnę­bia­jące, po­ja­wiła się pre­sja, żeby wszystko szybko na­pra­wić. Każdy ko­lejny dzień przy­no­sił co­raz wię­cej stresu.

– I co da­lej?

– W ze­szłym roku zna­jomy z pracy, któ­rego sza­nuję, opo­wie­dział mi pewną hi­sto­rię. Zmie­niła ona mój spo­sób pa­trze­nia na pro­blemy i suk­cesy, i te­raz po­stę­puję cał­kiem ina­czej. Dzięki niej je­stem spo­koj­niej­sza i od­no­szę więk­sze suk­cesy, nie­za­leż­nie od tego, czy sprawy ukła­dają się do­brze, czy nie, na­wet w ży­ciu oso­bi­stym. Ni­gdy tej opo­wie­ści nie za­po­mnę.

– Co to za hi­sto­ria? – za­in­te­re­so­wał się Mi­chael.

Ann mil­czała przez chwilę, a po­tem po­wie­działa:

– Czy nie bę­dziesz miał mi za złe, je­śli za­py­tam, dla­czego chciał­byś się tego do­wie­dzieć?

Mi­chael nie­chęt­nie przy­znał, że ma nie­zbyt pewną po­zy­cję w pracy i nie naj­le­piej układa mu się w domu. Nie mu­siał mó­wić nic wię­cej. Ann wy­czuła jego skrę­po­wa­nie.

– Brzmi to tak, jak­byś po­trze­bo­wał wy­słu­chać tej opo­wie­ści rów­nie bar­dzo, jak kie­dyś ja. I do­dała, że prze­każe mu opo­wieść pod wa­run­kiem, że po­dzieli się nią z in­nymi, je­żeli okaże się dla niego cenna. Mi­chael zgo­dził się, a Ann przy­go­to­wała go na to, co miał usły­szeć.

– Prze­ko­na­łam się, że je­żeli czło­wiek chce wy­ko­rzy­stać tę opo­wieść, by po­ra­dzić so­bie ze wzlo­tami i upad­kami, po­wi­nien słu­chać jej ser­cem i umy­słem, i uzu­peł­nić ją o wła­sne do­świad­cze­nia, by zo­ba­czyć, co jest praw­dziwe dla niego. Za­warte w tej opo­wie­ści spo­strze­że­nia czę­sto są po­wta­rzane, cho­ciaż w nieco inny spo­sób.

– Po co te po­wtó­rze­nia?

– Mnie było dzięki temu ła­twiej je za­pa­mię­tać – wy­ja­śniła. – A kiedy je pa­mię­ta­łam, czę­ściej ro­bi­łam z nich do­bry uży­tek. Nie­chęt­nie się zmie­niam – przy­znała – dla­tego każdą no­wość mu­szę sły­szeć wiele razy, by w któ­rymś mo­men­cie prze­biła się przez mój kry­tyczny, nie­ufny umysł, stała się bar­dziej swoj­ska i za­pa­dła mi w serce. Wtedy staje się cząstką mnie. Tak wła­śnie było, kiedy już so­bie po­rząd­nie tę opo­wieść prze­my­śla­łam. Ale je­śli chcesz, sam mo­żesz się o tym prze­ko­nać.

– Czy rze­czy­wi­ście są­dzisz, że ja­kaś opo­wieść może tak wiele zmie­nić? – po­wąt­pie­wał Mi­chael. – Aku­rat te­raz jest mi na­prawdę ciężko.

– W ta­kim ra­zie – od­parła Ann – co masz do stra­ce­nia? Mogę cię tylko za­pew­nić, że ta hi­sto­ria wiele zmie­niła w moim ży­ciu.

I uprze­dziła go:

– Nie­któ­rym daje bar­dzo mało, a in­nym bar­dzo wiele! To nie sama opo­wieść działa tak sku­tecz­nie, tylko to, co z niej wy­nie­siesz. A to oczy­wi­ście za­leży od cie­bie.

Mi­chael kiw­nął głową.

– Okay. Chyba chciał­bym ją usły­szeć.

Ann przy­stą­piła do opo­wia­da­nia przy ko­la­cji i kon­ty­nu­owała przy de­se­rze i ka­wie. A za­częła tak:

Opo­wieśćo szczy­tach i do­li­nach

1

Przy­gnę­bie­nie w do­li­nie

Był so­bie kie­dyś in­te­li­gentny młody czło­wiek, który żył w do­li­nie. Aż pew­nego razu wy­ru­szył na spo­tka­nie ze sta­rym czło­wie­kiem miesz­ka­ją­cym na szczy­cie.

Kiedy był dziec­kiem, czuł się w swo­jej do­li­nie szczę­śliwy. Ba­wił się na łą­kach i pły­wał w rzece. Do­lina była wszyst­kim, co znał, i są­dził, że spę­dzi w niej całe ży­cie. W do­li­nie zda­rzały się dni sło­neczne i dni po­chmurne, ale w jego co­dzien­nych za­ję­ciach była pewna mo­no­to­nia, która dzia­łała na niego krze­piąco. Jed­nak im sta­wał się star­szy, tym czę­ściej zwra­cał uwagę na to, co było złe, a rza­dziej na to, co było do­bre. Za­sta­na­wiał się, dla­czego wcze­śniej nie za­uwa­żał, jak wiele rze­czy w tej do­li­nie idzie nie tak.

Czas mi­jał, a mło­dego czło­wieka ogar­niało co­raz więk­sze przy­gnę­bie­nie, cho­ciaż nie był pe­wien dla­czego. Imał się róż­nych za­jęć, ale jak się oka­zało, żadne z nich nie speł­niało jego ocze­ki­wań. W jed­nej pracy szef nie­ustan­nie kry­ty­ko­wał go za to, co zro­bił źle, a ni­gdy nie chwa­lił za to, co zro­bił do­brze. W in­nej był jed­nym z wielu pra­cow­ni­ków i dla ni­kogo nie miało zna­cze­nia, czy pra­cuje ciężko, czy pra­wie w ogóle nic nie robi. Jego wkład wy­da­wał się nie­do­strze­galny na­wet dla niego sa­mego.

Raz wy­dało mu się, że w końcu zna­lazł to, czego szu­kał. Czuł się do­ce­niany, za­da­nia miał am­bitne, pra­co­wał ze zdol­nymi ko­le­gami i był dumny z pro­duktu firmy. Awan­so­wał i zo­stał kie­row­ni­kiem ma­łego działu. Nie­stety, praca oka­zała się nie­pewna.

W ży­ciu oso­bi­stym wio­dło mu się nie le­piej. Jedno roz­cza­ro­wa­nie go­niło dru­gie. U przy­ja­ciół nie znaj­do­wał zro­zu­mie­nia, a ro­dzina mó­wiła mu, że po pro­stu prze­cho­dzi przez taki etap.

Młody czło­wiek za­sta­na­wiał się, że czy nie wio­dłoby mu się le­piej gdzie in­dziej. Cza­sami sta­wał na łące i pod­no­sił wzrok na łań­cuch ma­je­sta­tycz­nych szczy­tów, które wzno­siły się nad jego do­liną. Wy­obra­żał so­bie, jak stoi na jed­nym z nich i przez chwilę czuł się le­piej. Ale im dłu­żej po­rów­ny­wał szczyt ze swoją do­liną, tym czuł się go­rzej.

Roz­ma­wiał ze swo­imi ro­dzi­cami i przy­ja­ciółmi o wy­pra­wie na szczyt. Ale oni mó­wili tylko o tym, jak trudno wspiąć się na górę i jak wy­god­nie po­zo­sta­wać w do­li­nie. Wszy­scy od­ra­dzali mu wy­prawę do miej­sca, w któ­rym sami ni­gdy nie byli. Młody czło­wiek ko­chał ro­dzi­ców i wie­dział, że jest tro­chę prawdy w tym, co mó­wią, ale wie­dział rów­nież, że jest in­nym czło­wie­kiem niż jego oj­ciec i matka. Czuł, że poza do­liną może ist­nieć inny spo­sób ży­cia, i chciał od­kryć go dla sie­bie. Może ze szczytu miałby lep­szy wi­dok na świat? Ale po­tem znowu ogar­niało go zwąt­pie­nie i strach, i my­ślał, że le­piej zo­stać tam, gdzie był.

Przez długi czas nie mógł zdo­być się na to, by opu­ścić swoją do­linę, ale pew­nego dnia przy­po­mniał so­bie dzie­ciń­stwo i uświa­do­mił, jak bar­dzo się od tam­tego czasu zmie­nił. Prze­stał być z sie­bie za­do­wo­lony. Nie był pe­wien, dla­czego zmie­nił zda­nie, ale na­gle po­sta­no­wił, że musi wdra­pać się na wierz­cho­łek. Prze­zwy­cię­żył strach i po­spiesz­nie przy­go­to­wał się do drogi. Na­stęp­nie skie­ro­wał się w stronę naj­bliż­szego szczytu.

Droga nie była ła­twa. Do­tar­cie do po­łowy drogi trwało dużo dłu­żej, niż są­dził. Kiedy piął się w górę, czuł rześki po­wiew wia­tru. Im wy­żej się znaj­do­wał, tym mniej­sza wy­da­wała się do­lina.

Kiedy był na dole wy­da­wało mu się, że po­wie­trze jest do­syć czy­ste. Ale gdy spoj­rzał na do­linę z wy­soka, zo­ba­czył, że spo­wija ją gę­sty smog. Wtedy od­wró­cił się i znowu ru­szył pod górę. Im wy­żej się wspi­nał, tym wię­cej mógł zo­ba­czyć.

Na­gle ścieżka, którą szedł, urwała się. Kiedy jej za­bra­kło zgu­bił się wśród gę­stwiny drzew, które za­sła­niały świa­tło. Oba­wiał się, że nie uda mu się spo­śród nich wy­do­stać. Po­sta­no­wił więc przejść przez nie­bez­piecz­nie wą­ską grań. Po dro­dze upadł. Po­si­nia­czony i za­krwa­wiony pod­niósł się i szedł da­lej. W końcu tra­fił na nową ścieżkę. Prze­mknęły mu przez głowę ostrze­że­nia lu­dzi z do­liny. Ale ze­brał się na od­wagę i da­lej piął się pod górę. Im wy­żej był, tym czuł się szczę­śliw­szy, wie­dząc, że od­dala się od do­liny i prze­zwy­cięża strach. Zmie­rzał ku no­wemu.

Kiedy zna­lazł się po­nad chmu­rami, uświa­do­mił so­bie, że dzień jest piękny, i wy­obra­żał so­bie, jak bę­dzie wy­glą­dał za­chód słońca z wierz­chołka. Nie mógł się do­cze­kać, żeby go stam­tąd zo­ba­czyć.

2

Znaj­do­wa­nie od­po­wie­dzi

Cho­ciaż młody czło­wiek był tak pe­łen za­pału, na szczyt do­tarł do­piero po zmroku. Usiadł i jęk­nął:

– Nie zdą­ży­łem!

Nie­spo­dzie­wa­nie ja­kiś głos w po­bliżu za­py­tał:

– Na co pan nie zdą­żył?

Młody czło­wiek spło­szony od­wró­cił się i zo­ba­czył sta­rego czło­wieka, który przy­siadł na gła­zie kilka kro­ków da­lej.

– Prze­pra­szam – wy­ją­kał. – Nie za­uwa­ży­łem pana. Nie zdą­ży­łem, żeby zo­ba­czyć za­chód słońca ze szczytu. Oba­wiam się, że to hi­sto­ria mo­jego ży­cia.

Stary czło­wiek ro­ze­śmiał się i po­wie­dział:

– Znam to uczu­cie.

W tym mo­men­cie mło­dzie­niec nie