Survival dla niewidzialnych - Zbigniew Wolski - ebook + audiobook + książka

Survival dla niewidzialnych ebook i audiobook

Wolski Zbigniew

3,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Czy wiesz, jak przygotować się na najgorsze?

Lubimy myśleć o sobie, że jesteśmy panami swojego losu. A przecież to nieprawda! W obliczu klęski żywiołowej, zagrożenia nuklearnego lub wojny życie nasze i naszych bliskich z dnia na dzień może stać się zagrożone. Co wtedy? Jak przygotować się na najgorsze? Jak powinniśmy się zachować i jak zadbać o swoje przetrwanie w czasach, gdy człowiek człowiekowi wilkiem?

Autor książki „Survival dla niewidzialnych” udowadnia, że to wcale nie takie skomplikowane. Trzeba tylko poznać i wdrożyć piętnaście kluczowych kroków, dzięki którym można zadbać o swoje bezpieczeństwo już dziś. Główna zasada to pozostać niewidzialnym i nie wzbudzać podejrzeń. Przetrwają tylko najlepsi stratedzy!

Na początku trzeba mieć nadzieję, że wszelkie nasze starania o to, by pozostać niewidzialnym w sytuacji kryzysowej, okażą się jedynie dość ekstrawaganckim hobby. Może się jednak okazać, że niestety mieliśmy rację w naszych działaniach, ale niewielu gapiów pozostało, by przyznać nam rację.

Zbigniew Wolski – czterdziestolatek, menedżer w jednym z największych towarzystw ubezpieczeniowych. W swojej karierze zawodowej zajmował różne stanowiska, m.in. pracownika ochrony i przedstawiciela handlowego. Te doświadczenia sprawiły, że ostrożnie podchodzi do pomysłów związanych z rozwojem w sferze zawodowej. Od kilku lat pisze felietony na temat polskiej sceny politycznej, stosunków wewnętrznych w krajach naszych wschodnich sąsiadów, polityki ogólnoświatowej, a także techniki wojskowej i militariów. Jak sam twierdzi: „Survival jest naturalnym nurtem, którym zaczyna się interesować człowiek świadomy zagrożeń dzisiejszego świata”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 96

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 57 min

Oceny
3,7 (29 ocen)
11
5
8
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
TheSzimek

Nie oderwiesz się od lektury

Warto czytac poradniki survivalowe - powiem tylko tyle i aż tyle. Dają pożyteczne umiejętności i wiedzę.
00
Kaugi

Całkiem niezła

Trochę to naiwne. Ale dla ludzi nie znających tematu może to być dobre źrudło inspiracji, które jednak będzie trzeba uzupełnić o kożadną wiedzę w raz z listą priorytetów.
00
grynio16

Nie oderwiesz się od lektury

Krótko, zwięźle i na temat, a każdy kto chce się zabezpieczyć może sobie zatrzymywać lektora i sprawdzać każda rzecz po kolei...
00

Popularność




Wstęp

Na początku trzeba mieć nadzieję, że wszelkie nasze starania o to, by pozostać niewidzialnym w sytuacji kryzysowej, okażą się jedynie dość ekstrawaganckim hobby. Może się jednak okazać, że niestety mieliśmy rację w naszych działaniach, ale niewielu gapiów pozostało, by przyznać nam rację.

Okoliczności ekstremalne, jakie mogą nas spotkać, w dużej mierze wynikają z naszego uzależnienia od źródeł wody, żywności i zasilania energią elektryczną. Gdyby właśnie teraz zgasło światło, większość z nas nie potrafiłaby znaleźć latarki w domu, a tym, którym by się to udało, od razu przyszłaby do głowy myśl, że mogli wcześniej wymienić w niej baterie. Po dłuższej chwili okazałoby się, że z kranu nie płynie woda, ponieważ nie działają pompy, z których istnienia jak dotąd nie zdawaliśmy sobie sprawy. Po ciemku i spragnieni moglibyśmy sięgnąć do lodówki, nim zgromadzona tam żywność się zepsuje. Siedząc tak kilka godzin, mielibyśmy jeszcze okazję zobaczyć, jak nasz smartfon alarmuje o niskim poziomie baterii, a ostatecznie milknie. Jednak najgorsze pozostawałoby nadal przed nami.

Zapewne o tym nie marzymy, ale w zasadzie w każdej chwili może nas dosięgnąć cały szereg klęsk żywiołowych – począwszy od powodzi, a na wielkich pożarach skończywszy. Dla lubiących patrzeć w gwiazdy polecam informacje o zbliżających się ku naszej planecie większych okruchach skalnych. Nie tak dawno, bo w XIX wieku, nadzwyczajna aktywność słońca spowodowała, że zorzę polarną można było oglądać nie tylko na dalekiej północy. Za sprawą burz magnetycznych ówczesne telegrafy działały bez zasilania albo ulegały awarii. Jeśli dziś wystąpiłoby podobne zjawisko, stracilibyśmy większość sieci przesyłowych energii elektrycznych, zginęłyby również miliony ludzi. Odbudowa elektrowni i ich infrastruktury trwałaby latami, bo przecież nie byłoby prądu. Jeśli matka natura zawiedzie, to na pewno na wysokości zadania stanie człowiek. Elektrownie atomowe z wadami konstrukcyjnymi oraz zakłady chemiczne bez należytego nadzoru mogą być skuteczniejsze od meteorytu. Do tego trzeba koniecznie dodać ambicje większych bądź mniejszych dyktatorów i innych osobistości ze sceny życia politycznego, w tym mających parcie na religię. Ludzie potrafią (wydawać by się mogło, że z błahych powodów) zabić maczetami w trzy miesiące milion osób, jak to miało miejsce w Rwandzie. Natomiast bardziej zorientowane jednostki potrafią prawie domowym sumptem wyprodukować gaz bojowy sarin i użyć go w tokijskim metrze.

Z tych właśnie względów powinniśmy nie tyle co popaść w zadumę, ile spróbować bardziej się przygotować i w miarę możliwości nie rzucać się z tym w oczy, jeśli to możliwe. Bycie przygotowanym i jednocześnie w pewnym znaczeniu tego słowa „niewidzialnym” zapewni nam możliwość przetrwania i doczekania korzystniejszych dla nas czasów. Kluczowymi są takie poczynania, które zabezpieczą nasze podstawowe potrzeby na tygodnie lub miesiące, a jednocześnie nie dadzą powodów do przypuszczeń osobom chcącym zagrozić nam lub naszym zasobom. Chodzi tu więc o cały proces przygotowań. Za punkt wyjścia trzeba obrać potencjalne zagrożenie i właściwie je usystematyzować. Później powinniśmy zebrać to, co może się przydać, i rozpocząć naukę przetrwania. Oczywiście wszystko to starajmy się umiejętnie maskować.

Jeśli okaże się, że sprawy poszły zupełnie nie po naszej myśli, pamiętajmy, aby zapewnić sobie i swoim najbliższym przede wszystkim:

– bezpieczne schronienie – może to być nasz dom lub wydzielona w nim część, jednak gdy trzeba go opuścić, nie zwlekajmy z tym zbyt długo. Miejsce, gdzie przetrwamy najgorsze chwile, może być znacznie oddalone. Jeśli jednak na dotarcie do niego będziemy potrzebowali kilku dni, musimy znaleźć po drodze kryjówki, w których odpoczniemy;

– wodę pitną – prawdopodobnie nie zgromadzimy takich jej zasobów, jakich będziemy potrzebowali aż do chwili zakończenia kryzysu, więc lepiej pomyślmy, skąd możemy ją czerpać i ewentualnie zastanówmy się, w jaki sposób uzdatnić ją do picia. Nie musimy mieć obok domu stawu, lecz jeśli już go mamy, to do kompletu warto dokupić odpowiednią liczbę tabletek do uzdatniania wody i filtrów;

– żywność – bez wody przeżyjemy kilka dni, ale bez żywności nawet kilka tygodni; więc gdy trzeba będzie uciekać, nie zaprzątajmy sobie głowy chowaniem po kieszeniach konserw. Weźmy ze sobą tyle żywności, aby wystarczyła, nim dotrzemy do bezpiecznego miejsca. Nie możemy dopuścić do osłabienia organizmu z braku żywności, ale nie możemy również obarczać się zbyt ciężkim plecakiem lub torbą;

– lekarstwa i środki opatrunkowe – niektórzy z nas muszą stale zażywać leki, które umożliwiają im normalne funkcjonowanie lub wręcz ratują życie. Stąd może czas na przygotowanie ich zapasu co najmniej na kilka tygodni? Nie bez znaczenia są podstawowe leki na przeziębienie i infekcje, jak również środki opatrunkowe, w tym na oparzenia. Żeby nie zastanawiać się później, czy na pewno spakowaliśmy wszystko co potrzebne, najlepiej będzie umieścić nasze lekarstwa i opatrunki zawczasu w wodoodpornym zasobniku: torbie, zwanej nie bez powodu „zrywaną”. Najlepiej w niezbyt rzucającym się w oczy kolorze, a już na pewno bez przyciągającego uwagę symbolu czerwonego krzyża.

Niewidzialni, więc bezpieczni

Analizując różne rodzaje zagrożeń, które mogą wystąpić w ciągu kilku lub kilkunastu najbliższych lat, najbardziej prawdopodobne wydają się klęski żywiołowe, a dopiero później celowe działania pojedynczych osób lub organizacji mające spowodować jak największą liczbę ofiar lub zastraszenie społeczeństwa. Mowa tutaj o naszym rodzimym podwórku. Najmniej prawdopodobnym wydaje się objęcie terytorium Polski działaniami wojennymi, w tym działaniami nieregularnymi lub robiącym światową karierę konfliktem hybrydowym. Jeszcze w czasach zimnej wojny na czele tej wyliczanki należałoby umieścić konflikt globalny z użyciem broni atomowej. Dopóki rywalizacja świata zachodniego, Rosji, Chin i podobnych krajów kandydujących do miana mocarstw nie przyniesie ich podziału na dwa rywalizujące stronnictwa, broń masowego rażenia nie powinna wrócić na piedestał. Trzeba dodać, że w czasach zimnej wojny nasza przyszłość nie wyglądała najlepiej. Kraje NATO planowały wówczas stworzyć na terenie Polski rodzaj bariery przed wojskami radzieckimi, które mobilizowały swoje siły przed uderzeniem na Zachód. Mniej więcej przez środek naszego kraju, od północy do południa, miała biec linia zmasowanego uderzenia bronią atomową, mająca zniszczyć infrastrukturę komunikacyjną. Zakres uderzeń zakładał stworzenie szerokiego pasa wypalonej ziemi, przez którą Rosjanie nie mogliby się dalej przedostać.

Po powyższym zaszczepieniu w sobie umiarkowanego optymizmu można już spokojnie zadbać o siebie i swoich najbliższych. W sytuacji klęski naturalnej spoglądamy na nasze władze bądź służby ratownicze, mając przeświadczenie o rychłej pomocy z ich strony. Jednak nawet przy mniejszych kataklizmach bywa, że pomoc nie nadchodzi od razu i trzeba poczekać, czasem w mało komfortowych warunkach, na jej pojawienie się. W podobnych sytuacjach ludzie bardzo często nawzajem sobie pomagają i nie są to odosobnione przypadki. Chęć pomocy jest w nas czymś naturalnym, czego dowodzić nie trzeba. Jednak klęski żywiołowe budzą w ludziach również i najgorsze odruchy. Podczas wielkiej powodzi w Polsce w latach dziewięćdziesiątych powszechnym zjawiskiem stało się okradanie i plądrowanie dobytku sąsiadów, którzy woleli ratować siebie zamiast tego, co posiadali. Tłumaczenie sprowadzające się do tezy, że szabrownicy byli zmuszeni do takiego postępowania lub wykorzystywali okazję, nic nie wnosi. Niewiele o tym mówiono w mediach, co nie świadczy, że problemu tego nie było. Zjawisko przemocy na niesłychaną skalę pojawiło się w Stanach Zjednoczonych podczas uderzenia huraganu Katerina. Walka o żywność, wodę i leki toczyła się w wielu rejonach dotkniętych kataklizmem, władze nie miały możliwości interweniowania. Powszechny dostęp do broni w Stanach Zjednoczonych nie sprzyjał bezpieczeństwu, a wręcz zachęcał do przestępstw.

W przypadku zaistnienia powyższych okoliczności nasz sukces w przetrwaniu zależeć będzie od zgromadzenia potrzebnych zasobów, posiadania przydatnych umiejętności, ale jednak najbardziej od nierzucania się w oczy tym, którzy mogą nam zagrozić. Co ciekawe, musimy rozpocząć od tego ostatniego zagadnienia. Pozostawanie niewidzialnymi nie obowiązuje od początku wystąpienia kryzysu, lecz od początku etapu przygotowań do niego. Nie zalecam więc dzielenia się informacjami o ostatnich zakupach w sieci z rodziną i znajomymi podczas niedzielnego grilla. Co prawda będziemy mieli swoje pięć minut, ale nawet za kilka lat nasi najbliżsi (a prawdopodobnie i ich znajomi) będą wiedzieć, gdzie szukać żywności, lekarstw i innych ciekawych przedmiotów, gdy nie będą one powszechnie dostępne. Ponoć czym mniejsza miejscowość, tym trudniej o anonimowość, więc i ten powszechnie znany fakt musimy wziąć pod uwagę. Całe szczęście, że zakupy w Internecie, w sklepach wielkopowierzchniowych, na bazarach, w aptekach, wreszcie w sklepie za rogiem zapewniają nam sporą dozę anonimowości, o ile tylko zachowamy minimum ostrożności.

Jeśli chodzi o zebranie potrzebnych zapasów, podstawowych produktów, to nie możemy być zbyt szybcy w tym, co robimy. Jeśli pojedziemy do tej samej hurtowni z napojami kilkukrotnie i załadujemy swój samochód po dach wodą mineralną, na pewno wzbudzimy podziw sprzedających tam osób. Później ten podziw przerodzi się w zdumienie, a następnie w pożałowanie naszego stanu zdrowia. Jeśli przy okazji wręczą nam tam jakąś formę karty stałego klienta, to osoby postronne będą dysponowały naszym numerem telefonu, adresem mailowym, a w ostateczności adresem zamieszkania – czego za wszelką cenę chcemy uniknąć. Lepszym i skuteczniejszym rozwiązaniem jest stopniowe gromadzenie zapasów, w tym przypadku: wody do picia. Zapewni nam to tyle, że nikt nie zwróci uwagi na to, że kupujemy w sklepie trzy lub cztery zgrzewki wody. Co równie ważne, nie okaże się za kilka miesięcy, że mamy załadowaną piwnicę zgrzewkami z wodą mineralną, której termin do spożycia skończył się tego samego dnia. Trzeba pamiętać, kryzys może się wydarzyć nieco później, niż będą to określać daty przydatności naszych (z taką rozwagą zbieranych) zasobów. Znacznie lepiej sprawy wyglądają z żywnością. Każdy sklep zapewnia nam szeroki asortyment konserw, ale nie tylko. Do długotrwałego składowania nadają się także ryż, kasza, a nawet mąka, jeśli oczywiście mamy do dyspozycji chłodne, ciemne pomieszczenia z możliwością wydajnej wymiany powietrza. Również w sposobie zaopatrywania się w żywność zachowujmy dużą rozwagę. Lepiej podczas codziennych czy cotygodniowych zakupów dorzucić coś do koszyka, niż wyjechać z hurtowni z paletą konserw rybnych. Mając już to, co trzeba, lub bardziej to, co zaplanowaliśmy mieć, pozostaną nam mniej zajmujące czynności, takie jak swego rodzaju skatalogowanie tego, co posiadamy, z oznaczeniem do kiedy powinniśmy to spożyć. Po roku lub dwóch latach do naszego menu na stałe wejdą konserwy z kończącą się datą przydatności do spożycia; ale nikt przecież nie obiecał, że będzie łatwo. Co więcej będziemy mogli dalej kreować w okolicy postawę dobrego klienta sklepów spożywczych, gdyż to, co musimy zjeść, a czego przecież nie wyrzucimy, trzeba będzie zastępować nowymi dobrami. Wyrzucanie żywności, zwłaszcza w dużej ilości, zawsze budzi złe emocje, a nam zależy przecież, aby nie być na językach. Przy okazji tematu wyrzucania warto mieć również na uwadze, że w przypadku sytuacji kryzysu czy też zwykłej konsumpcji przez nas tego, co mamy zgromadzone, nie powinniśmy umożliwić osobom postronnym zauważenia sterty pustych konserw i butelek za naszym domem. To może być dla nich wskazówka, która dla nas może się okazać niebezpieczną.

Na szczególną uwagę zasługuje wszelkiego rodzaju żywność liofilizowana. Może niewielu z was zdaje sobie sprawę, pijąc poranną kawę, że aby osuszyć waszą kawę i nadać jej ten smak, który lubicie, trzeba sprowadzić ją do kilkudziesięciu stopni Celsjusza poniżej zera, a później umieścić w atmosferze zbliżonej do próżni. Efekt końcowy pozytywnie zaskakuje, a co najważniejsze produkty poddane liofilizacji można przechowywać latami. Specjalnie przygotowywana żywność o wyselekcjonowanych składnikach nadaje się do spożycia nawet przez dwadzieścia lat, co wobec konieczności zarządzania zgromadzonymi z takim wysiłkiem zapasami ma duże znaczenie. Bardzo mała zawartość wody w opisywanej żywności sprawia, że jest ona stosunkowo lekka, a stąd i łatwa w transporcie. Jej przygotowanie polega na dodaniu wody i podgrzaniu. Jest także możliwość spożywania jej bezpośrednio. Za jedyną wadę można uznać cenę. Jedna porcja podzielona na kilka hermetycznie zamkniętych części może kosztować kilkadziesiąt złotych.

Jeśli chcemy być mistrzami przetrwania, nie wystarczą przemyślane zakupy i dbanie o anonimowość. Ważnym zagadnieniem jest nabycie umiejętności przeżycia w terenie przy minimalnych zasobach. Podręczniki survivalu dadzą szczegółowe ku temu wskazówki. Jednak bez przećwiczenia tego, co w nich zawarte, w sytuacji stresowej i tak będziemy bezsilni. Poprawność codziennych poglądów i wzorców zachowania szybko zmienia się w momencie wystąpienia kryzysu. Dla większości z nas rozbicie namiotu bywa wyzwaniem i po kwadransie kończymy w plątaninie płótna i linek. Jeśli będziemy zmuszeni przygotować schronienie w lesie z tego, co zdołaliśmy wziąć ze sobą, to nie obejdzie się bez wielu trudnych chwil z tarpem lub plandeką. Jeszcze gorzej sprawy wyglądają z rozpaleniem ogniska. Nie musimy iść w ślady ludów afrykańskich i krzesać żar z pocierania drewna. Szybciej i skuteczniej nam to pójdzie, jeśli będziemy wiedzieć, jak odszukać właściwe drewno w lesie i po deszczu lub do czego posłużyć może kora brzozy. Ponadto przebywanie na łonie natury dobrze wpłynie na nasze samopoczucie.

Jeśli już mamy