Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 17
Wydawnictwo Avia Artis
2022
Tak jako mię widzicie, choć mam na łbie rogi, I twarz nie prawie cudną, i kosmate nogi: Przedsięm uszedł za Boga w one dawne czasy, A to mój dom był zawżdy, gdzie najgęstsze lasy. Aleście je tak długo tu w Polsce kopali, Zeście z nich ubogiego Satyra wygnali; Gdzie spójrzę, wszędy rąbią, albo buk do huty,
Albo sosnę na smołę, albo dąb na szkuty. I muszę ja podobno, przez ludzie łakome, Opuściwszy jaskinie i góry świadome, Szukać sobie na starość inszego mieszkania, Gdzieby w ludziach nie było takiego starania. O wy biedne pieniądze: wszak i drew po chwili Nie najdą, żeby sobie izbę upalili. Próżna to: niech mi wiarę jako kto chce łaje, Nie masz dziś w Polsce, jeno kupcy a rataje To największe misterstwo, kto do brzegu z woły, A do Gdańska wie drogę z żytem, a z popioły. Na Podolu go nie patrz, bo między Tatary Szabla więcej popłaca, niż leśne towary. Z czasem wszystko się mieni: pomnę ja przed laty, Że w Polsce żaden nie był w pieniądze bogaty, Kmieca to rzecz na on czas, patrzeć roli była, A szlachta się rycerskiem rzemiosłem bawiła. Nic to nie było siedm lat walczyć nie przestając, Mróz i gorąco cierpiąc, głodu przymierając. A to wszystko bogactwa, kto się sławy dobił. Lepiej się tem, niż złotym łańcuchem ozdobił. A