Pan Beneyto i cóż!? - Mirosław Pisarkiewicz - ebook

Pan Beneyto i cóż!? ebook

Mirosław Pisarkiewicz

0,0

Opis

„Pan Beneyto i cóż!?”, to piąty zbiór opowiastek o Panu Beneyto — sławetnym, choć zapoznanym niesłusznie myślicielu, pochodzącym zewsząd odkrywcy stacjonarnych przygód, w których towarzyszy mu od jakiegoś czasu Pan Boo.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Mirosław Pisarkiewicz

Pan Beneyto i cóż!?

IlustratorEwa Golińska - Pisarkiewicz

Projektant okładkiEwa Golińska - Pisarkiewicz

© Mirosław Pisarkiewicz, 2023

© Ewa Golińska - Pisarkiewicz, ilustracje, 2023

© Ewa Golińska - Pisarkiewicz, projekt okładki, 2023

„Pan Beneyto i cóż!?”, to piąty zbiór opowiastek o Panu Beneyto — sławetnym, choć zapoznanym niesłusznie myślicielu, pochodzącym zewsząd odkrywcy stacjonarnych przygód, w których towarzyszy mu od jakiegoś czasu Pan Boo.

ISBN 978-83-8351-923-4

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Książkę tę dedykuję

Panu Beneyto i Panu Boo

I tak to się kręci …

Dwuczęściowy zbiór opowiastek„Pan Beneyto i cóż!?”, który trzymasz Czytelniku w dłoniach, jest kontynuacją przygód zapoznanego myśliciela Pana Beneyto oraz jego przyjaciela Pana Boo.

Opowieści z pierwszego działu, „Pan Beneyto i już!?”, to relacje z zupełnie nowych przygód.

Wiele z opisywanych w tym zbiorze historyjek pochodzi natomiast z opublikowanej w 2023 roku książki „Droga do Rethymnonu”. Prezentuję je, podobnie jak w „Drodze do Rethymnonu”, w części „Pan Beneyto przelotny”.

Pan Beneyto jest przelotny, pojawia się i znika według własnych upodobań. Potrafi zaginąć na wiele miesięcy, by później pojawić się twierdząc, że był tu cały czas i nigdzie się nie oddalał. A czy faktycznie był, czy też wędrował po znanych i nieznanych światach? Któż to wie?

Trudno także orzec, czy za chwilę nie zniknie znów, a jeśli tak, to na jak długo?

Na szczęście znam bez liku opowieści o jego przypadkach i przemyśleniach; także tych związanych z jego ostatnio nieodłącznym towarzyszem, czyli Panem Boo.

Na szczęście!

Mogę zatem, czy będą w okolicy czy też gdziekolwiek, gdzie będą, opisywać to, co już się wydarzyło. Ich historia w pewnym sensie toczy się równocześnie w obie strony.

Czytelnicy poznali Pana Beneyto w 2018 roku, gdy ukazał się mój autorski tomik wierszy i prozy „Rzecz o niezapisanych wierszach”, w którym opublikowałem pierwsze teksty o Panu Beneyto, zebrane w części zatytułowanej „Przygody Pana Beneyto”. Opowiastki te trafiły zresztą ponownie do znacznie rozszerzonego zbioru opowiadań, który pod tytułem „Pan Beneyto”, wydało krakowskie Wydawnictwo Ridero w 2019 roku.

W tymże 2019 roku wyszedł drukiem całkiem nowy zbiór opowieści „Pan Beneyto i wiśnie” i kolejny, pod tytułem „Autentycznie nieprawdziwe opowieści o Panu Beneyto”.

Oczywiście wszystkie książki o Panu Beneyto opublikowało krakowskie Ridero.

Wybrane opowiastki z tych trzech tomów drukowane były na łamach „Akantu” oraz na stronach jednej z antologii wydawanych pod wspólnym tytułem: „Metafora Współczesności”. Ta konkretna, z przygodami Pana Beneyto, miała podtytuł „Krajobrazy 2019” i wydana została przez Wydawnictwo Ridero.

Po dużo dłuższej przerwie spowodowanej nieobecnością Pana Beneyto, zacząłem ponowne spisywanie jego przygód, gdy powrócił w 2023 roku. Wraz z nim trafił wówczas w okolice, w których mogłem ich obu obserwować, Pan Boo.

Przygody tandemu Panów Beneyto i Boo opisałem w wydanej w 2023 roku książeczce „Pan Beneyto i Pan Boo”.

Spytasz Czytelniku, co się stanie, jeśli nikt nie zainteresuje się przypadkami Pana Beneyto i Pana Boo, a książki o nich zjedzą mole i szczury?

Nie stanie się nic! Pan Beneyto i Pan Boo świetnie się bawili, i tego nikt im nie odbierze. A ja miałem wielką frajdę z opisywania ich przygód.

Choć nie po to są książki, by ich nie czytać. Kto nie czyta ten traci całe światy.

„Chłopaki” działają dalej, poczuwam się zatem w obowiązku, dalszego o nich wspominania. Czynię to na stronach tej książki, „Pan Beneyto i cóż!?”, dedykowanej jej niezrównanym bohaterom, bez których tejże książki po prostu by nie było.

Cóż … Pan Beneyto i już!? — jak by powiedział Pan Boo.

Mirosław Pisarkiewicz

„Lula”

„Lula”

„Lula”, to obraz olejny na płótnie namalowany przez Ewę Golińską — Pisarkiewicz w 2008 roku, dla właścicieli Luli. Na ich prośbę obraz powstał w konwencji prac Andy’ ego Warhola.

W 2010 roku reprodukcja płótna przedstawiającego Lulę, autorstwa E. Golińskiej — Pisarkiewicz, była prezentowana na okładce 12 numeru, wydawanego przez Zbyszka Ostrowskiego, poznańskiego miesięcznika „Aspekty Kulturalne”, a także wewnątrz czasopisma wraz z innymi pracami artystki.

Obraz pozostaje w rękach prywatnych w Warszawie.

Ewa Golińska — Pisarkiewicz (z domu Mazurowska). Urodziła się w Sieradzu. Uczęszczała do Liceum Ogólnokształcącego w Złoczewie. Ukończyła studia w Instytucie Artystycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie (obecnie Uniwersytet Jana Długosza) — Dyplom w Pracowni Malarstwa Wincentego Maszkowskiego. Pracę magisterską napisała pod kierunkiem doc. Andrzeja Niekrasza.

Ukończyła studia podyplomowe w Akademii Humanistyczno — Ekonomicznej w Łodzi.

Prezentowała swoje obrazy na 23 wystawach indywidualnych i ponad 150 zbiorowych w Polsce, USA, Rosji, Niemczech, Włoszech, Belgii, na Słowacji i Ukrainie.

Zaprojektowała okładki i ilustracje do kilkudziesięciu książek i czasopism.

Mieszka w Sieradzu.

Zaczęcie

Siedzieliśmy głęboko zanurzeni w fotele i żaden z nas nie starał się nawet zbyt głęboko oddychać. W końcu ciszę przerwał Pan Boo.

— Macie rację, że nic nie mówicie. Zajrzałem w głąb książki. Tam wszystko jest napisane. Nie trzeba już wypowiadać na głos żadnych słów!

Pan Boo zamilkł. A my milczeliśmy po prostu dalej. Pan Beneyto i ja. Bo po cóż mówić o tym, co napisane? Lepiej przecież czytać o tym, co się napisało.

Choć … bywa i tak, że inni wybiorą ciszę …

mal. Ewa

Golińska — Pisarkiewicz, 2007

Pan Beneyto i cóż!?

Pan Beneyto i drzazga

— Życie to nie jedwab — powiedział Pan Beneyto wyciągając drzazgę z palca.

Pan Beneyto i taka sobie myśl

— Jeśli chcesz kogoś spotkać, to znajdziesz sposób. Jeśli nie chcesz, to znajdziesz wymówkę. — Powiedział Pan Beneyto do Pana Boo.

Pan Beneyto i lustro

Stojąc przed lustrem Pan Beneyto długo wpatrywał się w swoje odbicie, by w końcu zwrócić się do niego radośnie:

— Witam Pana, Panie Beneyto!

— Miło Pana widzieć — kontynuował.

— Dobrze Pan wygląda! — zachwycił się.

— Ale, jak zazwyczaj, jest Pan nieco milczący — odbieram to, jako przejaw powagi, którą nacechowana jest Pańska głęboka i skomplikowana osobowość oraz jako wyraz szacunku wynikającego ze spotkania z moim głębokim i skomplikowanym wnętrzem.

Tu zamilkł. Odbicie także zamarło, jakby w oczekiwaniu na dalszy ciąg perory. W końcu Pan Beneyto rzekł z pewną rezygnacją:

— Cóż, mój milczący Przyjacielu! Czas zacząć żyć!

Pan Beneyto powoli zaczął odsuwać się od lustra. Na pożegnanie powiedział:

— To … do następnego spojrzenia!

I wyszedł.

Pan Beneyto i ptak

Jednego z ostatnich dni słonecznej jesieni Pan Beneyto przechadzał się po lesie próbując dla rozruszania umysłu przypomnieć sobie wszelkie nazwy barw i ich odcieni, które zaobserwował na opadłych z drzew liściach.

Usłyszał w czasie wytężonego pracą spaceru śpiewającego ptaka. Zdziwił się, ponieważ nie rozpoznał jego języka.

Zasłuchał się, a gdy ptak zamilkł Pan Beneyto zapytał:

— O czym ptaku śpiewasz?

O dziwo, ptak odpowiedział w zrozumiałej dla Pana Beneyto mowie:

— Śpiewam o dobru.

— O dobru?

Odpowiedź zaskoczyła Pana Beneyto.

— O dobru. A dokładniej, to chwalę je.

— Czemu?

— Bo to jedyne, co uważam za godne chwalenia. Tylko dobro jest dobre. Zatem chwalę je, jak potrafię najlepiej — śpiewem.

Pan Beneyto skłonił się ptakowi i odszedł. Nie zauważył zamyślony, że z drzew zaczęły delikatnie osuwać się liście w kolorach dotąd nieopisanych przez nikogo, bo nikt ich ani wcześniej, ani jeszcze wcześniej nie ujrzał. Później zresztą także nie.

Nawet Pan Beneyto, który jeszcze długo wędrował przez tę feerię barw zamyślony, jak nigdy dotąd.

Pan Beneyto i dusza

— Ma Pan starą duszę — powiedział do Pana Beneyto Pan Boo.

— Wszystkie dusze są stare — odrzekł spokojnie Pan Beneyto, a widząc zdziwienie Pana Boo dodał — Wszystkie są stare, ale każda napełniona jest inną miarą światła, a ta z kolei wciąż się zmienia. Z każdą myślą, z każdym słowem, uczynkiem i zaniedbaniem.

Pan Beneyto i liść

Pewnego dnia Pan Beneyto wybrał się do parku. Gdy przechadzał się pośród drzew nagle usłyszał głos. Rozejrzał się i nie zauważył nikogo. Głos jednak roznosił się dalej. Pan Beneyto wsłuchał się uważnie w dźwięki i zrozumiał, że mówi do niego opadły liść klonu.

— Czemu mnie wołasz? — zapytał.

— Czy może mnie Pan trochę ponosić po parku?

— W jakim celu?

— My liście, gdy opadniemy na ziemię, po jakimś czasie stajemy się jej częścią. Później z wilgocią jesteśmy zasysane przez drzewa i znów stajemy się liśćmi.

— Taka wasza rola — odparł Pan Beneyto.

— Tak, wiem i nie mam nic przeciwko temu. Ale … ja już od wielu, wielu lat wciąż jestem liściem klonu. Gdyby pokazał mi Pan inne drzewa, to może wybrałbym któreś i został liściem na innym drzewie.

— Ale dlaczego? — zdziwił się Pan Beneyto.

— Żeby się rozwijać. Myśli Pan, że ciągle być liściem klonu, to moja jedyna ambicja? Na tym mam zakończyć swoją drogę?

Pan Beneyto nic nie odrzekł tylko pochylił się, wziął liść do ręki i rozpoczął wraz z nim obchód parkowych drzew. Po długiej wędrówce liść odezwał się:

— To tu! Tutaj chcę! Tu niech mnie Pan położy! Pośród tych liści — dodał już spokojniej.

— Chcesz być liściem dębu?

— Tak! To łagodny liść pięknego drzewa.

Pan Beneyto położył liść klonu pod starym dębem. I wiedział, że to było dobre.

Pan Beneyto i ozdóbka