Pamiętnik znaleziony w wannie i inne utwory - Stanisław Lem - ebook + książka

Pamiętnik znaleziony w wannie i inne utwory ebook

Stanisław Lem

5,0

Opis

Trudno wyobrazić sobie literaturę ostatnich kilkudziesięciu lat bez Stanisława Lema. Autor Cyberiady uchodzi za najlepiej znanego na świecie polskiego pisarza, a jego nazwisko często przywoływane jest obok nazwisk najważniejszych twórców dwudziestowiecznej prozy. Dzieła Lema nieustannie budzą zainteresowanie czytelników i są chętnie komentowane przez badaczy. Jego książki – głęboko humanistyczne i poruszające fundamentalne problemy nowoczesnych cywilizacji – stale tłumaczone są na inne języki i inspirują kolejnych twórców.

Opracowana przez Pawła Majewskiego edycja w serii Biblioteka Narodowa ukazuje twórczość Lema z mniej oczywistej strony. Zawiera powieści Kongres futurologiczny i Pamiętnik znaleziony w wannie, a także utwory o charakterze apokryficznym; czytelnicy znajdą tu zbiory Doskonała próżnia, Wielkość urojona, Prowokacja i Biblioteka XXI wieku oraz jedną z najbardziej zaskakujących próz pisarza, Golema XIV.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 1446

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




BIBLIOTEKA NARODOWA

Wydawnictwo Biblioteki Narodowej pragnie zaspokoić pełną potrzebę kulturalną i przynieść zarówno każdemu inteligentnemu Polakowi, jak i kształcącej się młodzieży

WZOROWE WYDANIA NAJCELNIEJSZYCH UTWORÓW LITERATURY POLSKIEJ I OBCEJ

w opracowaniu podającym wyniki najnowszej o nich wiedzy.

Każdy tomik Biblioteki Narodowej stanowi dla siebie całość i zawiera bądź to jedno z arcydzieł literatury, bądź też wybór twórczości poszczególnych pisarzy.

Każdy tomik poprzedzony jest rozprawą wstępną, omawiającą na szerokim tle porównawczym, w sposób naukowy, ale jasny i przystępny, utwór danego pisarza. Śladem najlepszych wydawnictw obcych wprowadziła Biblioteka Narodowa gruntowne objaśnienia tekstu, stanowiące ciągły komentarz, dzięki któremu każdy czytelnik może należycie zrozumieć tekst utworu.

Biblioteka Narodowa zamierza w wydawnictwach swych, na daleką metę obliczonych, przynieść ogółowi miłośników literatury i myśli ojczystej wszystkie celniejsze utwory poezji i prozy polskiej od wieku XVI aż po dobę współczesną, uwzględniając nie tylko poetów i beletrystów, ale także mówców, historyków, filozofów i pisarzy pedagogicznych. Utwory pisane w językach obcych ogłaszane będą w poprawnych przekładach polskich.

Z literatury światowej Biblioteka Narodowa wydaje wszystkie te arcydzieła, których znajomość niezbędna jest dla zrozumienia dziejów piękna i myśli ogólnoludzkiej.

Do współpracy zaprosiła redakcja Biblioteki Narodowej najwybitniejszych badaczy naszej i obcej twórczości literackiej i kulturalnej, powierzając wydanie poszczególnych utworów najlepszym każdego znawcom.

Kładąc nacisk na staranność opracowań wstępnych i objaśnień utworów, Biblioteka Narodowa równocześnie poczytuje sobie za obowiązek podawać najdoskonalsze teksty samych utworów, opierając się na autografach, pierwodrukach i wydaniach krytycznych.

Fragment deklaracji z pierwszych tomów Biblioteki Narodowej

.
Seria „Biblioteka Narodowa” ukazuje się pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Rada Naukowa „Biblioteki Narodowej”: Józef Bachórz, Tomasz Chachulski, Jerzy Jarzębski, Alina Kowalczykowa (przewodnicząca), Ryszard Nycz
Redaktor „Biblioteki Narodowej”: Stanisław Bereś
Recenzent tomu: Przemysław Czapliński
Redaktor prowadzący: Karol Poręba
RedakcjaWstępu i opracowania: Inez Kropidło
Korekta: Małgorzata Kuśnierz, Szczepan Kulpa, Izabela Poręba
Redakcja techniczna: Agata Kempczyńska
Ilustracja na frontyspisie: Stanisław Lem, 1966© by Tomasz Lem, 2016
Skład wersji papierowej: Robert Oleś / d2d.pl
Konwersja:eLitera s.c.
Wydawnictwo Ossolineum, 50–139 Wrocław, ul. Szewska 37, e-mail:[email protected]
© Copyright by Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2019 © Copyright for Pamiętnik znaleziony w wannie, Kongres futurologiczny, Doskonała próżnia, Wielkość urojona, Golem XVI, Biblioteka XXI wieku, Prowokacja by Tomasz Lem
Wydanie I elektroniczne Wrocław 2022
Nieupoważnione powielanie lub inne wykorzystywanie utworu stanowi naruszenie praw autorskich.
ISSN 0208-4104
ISBN 978-83-66267-83-1

WSTĘP

I. SZKIC BIOGRAFICZNY

Stanisław Herman Lem urodził się we Lwowie 12 września 1921[1] w zasymilowanej, ale zachowującej pewne więzy z tradycją rodzinie żydowskiej, której dzieje lwowskie można prześledzić wstecz co najmniej do początków XIX wieku. Jego ojciec, Samuel Lem (Lehm, 1879–1954), jako otolaryngolog założył w tym mieście dobrze prosperujący gabinet lekarski, matka, Sabina z domu Wollner (1892–1979), nie pracowała zawodowo i zajmowała się prowadzeniem gospodarstwa domowego[2]. Ciotecznym bratem Stanisława był Marian Hemar (właśc. Hescheles, 1901–1972), pisarz, autor tekstów wielu szlagierów muzyki rozrywkowej z okresu międzywojennego, po drugiej wojnie światowej przebywający na emigracji. Pierwsze lata życia Stanisława upłynęły w atmosferze stabilnego dobrobytu, w której mógł swobodnie rozwijać swoje zainteresowania, korzystając między innymi z bogatej biblioteki ojca. Był jedynym dzieckiem swoich rodziców.

Figura ojca pojawia się kilkakrotnie w twórczości Lema, zawsze w pozytywnych kontekstach, chociaż z reguły jest niejednoznaczna. Wyraźny wymiar ojcowski ma na przykład relacja między dowódcą statku kosmicznego „Niezwyciężony” Horpachem i jego podwładnym Rohanem – głównym bohaterem powieści „Niezwyciężony”. Należy przy tym od razu zaznaczyć, że trudno odnaleźć w utworach Lema wyraźniejsze motywy dotyczące życia rodzinnego czy w ogóle prywatnych relacji międzyludzkich, a jeśli już się je przywołuje, to z reguły są co najmniej problematyczne, jak związek Kelvina i Harey w Solaris albo Bregga i Eri w Powrocie z gwiazd. Daje się też zauważyć niemal całkowity brak odniesień do figury matki. Jednym z nielicznych miejsc (uwzględniając cały korpus pism Lema), w których w ogóle pada słowo „matka”, jest fragment Wielkości urojonej, gdzie mamy do czynienia z hasłem z futurystycznego słownika, wygenerowanym przez komputery prognozujące ewolucję języka. W haśle tym „matka” to skrótowiec nazwy „mała atomówka”, zatem sens tego słowa skojarzony jest z bronią masowego rażenia, a znaczenie ‘kobieta, która urodziła dziecko’ określa się jako nieużywane[3]. Inny przykład to pierwsze zdanie drugiego tomu Czasu nieutraconego: „Dziecko urodziło się, zabijając matkę, która w agonii pytała, czy żyje, bo nie słyszała jego głosu, i nie widząc już nic, szukała wokół siebie rękami, pełzającymi coraz słabiej i wolniej po zakrwawionym sienniku”[4]. Osoba matki nie pojawia się również w opublikowanych wypowiedziach Lema o charakterze autobiograficznym, z wyjątkiem kilku ogólnikowych zdań na jej temat w rozmowach ze Stanisławem Beresiem – w odpowiedzi na zadane wprost pytanie[5], i z Tomaszem Fiałkowskim[6]. Znacząca jest w tym kontekście także negatywna reakcja Lema na ekranizację Solaris w reżyserii Andrieja Tarkowskiego, który w filmie umieścił postać matki głównego bohatera:

A już zupełnie okropne było to, że Tarkowski wprowadził do filmu rodziców Kelvina, a nawet jakąś jego ciocię. Ale przede wszystkim matkę – bo matka to jest mat’, a mat’ to jest Rossija, Rodina, Ziemla. To mnie już porządnie rozgniewało[7].

O dzieciństwie i wczesnej młodości Lema spędzonych we Lwowie wiadomo dziś niewiele ponad to, co on sam napisał i powiedział na ten temat, a napisał i powiedział niedużo, w dodatku zaś poddał tę epokę swojego życia silnym odkształceniom w literackiej fabulacji. Głównym odautorskim źródłem jest Wysoki Zamek, utwór autobiograficzny wydany w 1966 roku, w którym autor poświęcił bardzo mało miejsca okolicznościom i wydarzeniom realnego świata, skupiając się niemal wyłącznie na opisach swojego dziecięcego życia wewnętrznego[8]. Respektując niechęć pisarza do osobistych wyznań, badacze i krytycy nie podejmowali prób ujęcia jego wczesnej biografii ani też nie odnosili się w ogóle do sprawy jego żydowskiego pochodzenia. Dopiero w ostatnich latach wykonano pierwsze kroki na drodze do faktograficznego zrekonstruowania jego dzieciństwa oraz doświadczeń okupacyjnych i pierwszych lat powojennych po przeprowadzce z rodzicami do Krakowa[9]. Dzięki tym badaniom okazało się na przykład, że kilka osób z bliskiej rodziny Lema zginęło w Holokauście, o czym on sam nie wspominał prawie nigdy. Jednak możliwości szczegółowego biograficznego odtworzenia pierwszych dwudziestu pięciu lat życia Lema wydają się obecnie nikłe – źródeł jest niewiele, a ludzie, którzy znali jego i jego bliskich w tamtych latach, od dawna nie żyją. Można wyłącznie tropić dalsze ślady w dokumentach archiwalnych.

Uporządkowane życie młodego Lema uległo gwałtownej zmianie najpierw po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski we wrześniu 1939, a po raz drugi – po wkroczeniu Niemców do ZSRR w czerwcu 1941. Lem zdał maturę latem 1939 roku, po wybuchu wojny i aneksji Lwowa przez Rosjan rozpoczął zaś studia na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Lwowskiego, ponieważ ze względu na „burżuazyjne” pochodzenie – jako syn lekarza specjalisty – nie mógł studiować na Politechnice, co początkowo było jego celem. Po rozpoczęciu okupacji niemieckiej i zamknięciu uczelni pracował jako pomocnik mechanika i spawacz w niemieckiej firmie zajmującej się odzyskiem metali ze złomu. Dzięki fałszywym dokumentom on i jego rodzice uniknęli osadzenia w getcie lwowskim, niemniej żyli w ciągłym zagrożeniu.

W tym czasie Lem zetknął się ze scenami przemocy i śmierci, które prawdopodobnie naznaczyły na zawsze zarówno jego osobowość, jak i wyobraźnię intelektualną i twórczą. Władysław Bartoszewski, jeden z bliskich przyjaciół pisarza, w wywiadzie powiedział na ten temat: „Gdyby Staszek wprost pisał o lwowskim getcie, o Zagładzie, o swoich doświadczeniach wojennych, to dostałby Nobla, ale on prawie o tym nie mówił, nie pisał nigdy”[10].

Natomiast sam Lem, w jednym z nielicznych momentów, kiedy decydował się odsłaniać istotne doświadczenia osobiste, tak mówił o swoich przeżyciach okupacyjnych:

To, co człowiek wyczytał o historii z książek, zawsze jest przepuszczone przez filtr druku, przez martwą literę. Natomiast wydarzenia, które się samemu przeżyło albo które się widziało, nabierają zupełnie innej jakości. Różnica jest fundamentalna. Tragedię powstania styczniowego, pokazaną na przykład w Wiernej rzece Żeromskiego, ogarniam rozumem, ale mnie ona zbyt silnie nie porusza. Inaczej z takim wspomnieniem: rozpoczęło się już bombardowanie lotnicze Lwowa, stałem na balkonie na Brajerowskiej [ulica, przy której znajdował się dom rodzinny Lema, nazwa obecna: ul. Bohdana Łepkiego – P.M.], chłopiec po maturze, i widziałem, jak naszą ulicą przejeżdżają furgony z górą trupów. Pierwszy raz widziałem wtedy trupy. Pamiętam dygoczące od wstrząsów furgonu ciała, uda kobiet zabitych przez bomby niemieckie. To są rzeczy, których już do śmierci nie można zapomnieć. [...]

Nagle Rosjanie strzelili i trafili czołg dokładnie między wieżyczką a korpusem; wieżyczka tak została skoszona, że zablokowała wyjście. Słyszałem straszne krzyki ludzi płonących wewnątrz, pamiętam też zdumiewającą siłę podmuchu, kiedy pocisk obok mnie przelatywał. Zaraz potem zwiałem z powrotem na Zieloną. Kiedy wróciłem po kilku dniach, traktor odciągał właśnie tę „Panterę”, tak spaloną, że nawet kółka, na których biegną gąsienice, przestały się poruszać. Z ciekawości wlazłem na górę tego żelastwa, zajrzałem do środka – i zobaczyłem osmalone czaszki Niemców. Także i ten obraz do dziś pamiętam[11].

W obrazach, które wspominał, młody Lem zobaczył nie tylko kruchość kondycji ludzkiej, wątłość fundamentu, na jakim opiera się ludzka kultura ze swoimi zasobami, tradycjami i normami, ale również przypadkowość tej kondycji, jej podatną na destrukcję podstawę organiczną, a wreszcie – władzę zbiegów okoliczności nad ludzkim życiem, wyrażającą się w tym, że

różnica między życiem a śmiercią może zależeć od drobiazgów – od wyboru ulicy, którą pójdzie się do pracy, od decyzji, czy przyjaciela odwiedzi się o pierwszej, czy dwadzieścia minut później, od tego, czy drzwi zastanie się otwarte, czy zamknięte[12].

Wszystkie te doświadczenia Lem w swojej twórczości przepracowywał, przetwarzał i wyzyskiwał, umieszczając je w kontekstach fantastycznych, groteskowych lub wysoko zintelektualizowanych – tak, aby całkowicie oderwać je w tekstach fikcjonalnych od ich pierwotnych źródeł i zatrzeć ślady tych źródeł, eksponując jednocześnie ich traumatyczne następstwa[13].

Po zakończeniu drugiej wojny światowej Lem i jego rodzice przez kilka miesięcy ociągali się z wyjazdem ze Lwowa, który po podziałach ustalonych przez zwycięskie mocarstwa znalazł się na terytorium ZSRR. Opuścili miasto w jednej z ostatnich faz tzw. repatriacji (nazwa ta oznaczała w istocie przymusowe wysiedlenia ludności zamieszkującej tę część II Rzeczypospolitej, która przypadła w udziale ZSRR), zabierając jedynie kilka bagaży z najpotrzebniejszym dobytkiem, z konieczności cały majątek trwały pozostawiając na miejscu. Pisarz przez całe życie zachował dla rodzinnego miasta niesłabnący sentyment. Po 1989 roku nie chciał go wprawdzie odwiedzić (podobnie jak i wcześniej, podczas wizyt autorskich w ZSRR), ale ze wzruszeniem wypowiadał się o fotografiach i pamiątkach pochodzących z miejsc, w których spędził dzieciństwo i wczesną młodość.

Gdy Lemowie osiedlili się w Krakowie – który miał pozostać dla pisarza miejscem zamieszkania przez większą część dorosłego życia – rodzina stanęła wobec poważnych trudności materialnych. Ojciec Lema podjął praktykę lekarską mimo podeszłego wieku, a on sam z początku kontynuował studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, lecz nie ukończył ich, poprzestając na uzyskaniu absolutorium. Twierdził później, że uczynił tak, aby uniknąć przymusowego poboru do wojska, a pewną rolę odegrała również jego odraza do ludzkiej fizjologii, ponieważ jako adept medycyny zobowiązany był brać udział w sekcjach zwłok i przyjmowaniu porodów, co, jak się wydaje, było dla niego nieznośne. Wymuszony bliski kontakt z ludzką cielesnością w jej najbardziej organicznym wymiarze miał znaczenie w twórczości Lema. Jego śladem będą liczne tyrady i szyderstwa skierowane przeciwko biologicznej strukturze ciała ludzkiego, obecne zwłaszcza w utworach groteskowych (Cyberiada, Bajki robotów), oraz wyższe wartościowanie układów maszynowych w stosunku do biologicznych (Opowieści o pilocie Pirxie).

Na pierwsze lata powojenne przypada też debiut literacki Lema. Zaczął on wówczas pisać i publikować opowiadania kryminalne i fantastyczne oraz fraszki i wiersze (ukazywały się głównie w popularnych czasopismach, jak „Nowy Świat Przygód”, „Co Tydzień Powieść”, „Żołnierz Polski” czy „Kocynder”), przede wszystkim po to, aby podreperować rodzinny budżet. W 1946 roku nawiązał też, z przerwami trwającą do końca jego życia, współpracę z krakowskim „Tygodnikiem Powszechnym”. Te pierwociny swojej twórczości literackiej Lem skazał potem, podobnie jak wiele innych wczesnych utworów, na zapomnienie, zabronił je wznawiać i dopiero pod koniec życia zezwolił na przedruk niektórych z nich w edycji swoich dzieł zebranych (w tomie Lata czterdzieste. Dyktanda). Lemowe juwenilia są z dzisiejszej perspektywy interesujące jako rodzaj literackiego inkubatora, gdzie można obserwować w postaci zalążkowej liczne motywy i obrazy, które rozwiną się w jego dojrzałym pisarstwie. W wielu z nich widać też już przebłyski talentu literackiego autora.

Prawdopodobnie najważniejszym dla jego twórczości epizodem z ówczesnej fazy życia była znajomość z Mieczysławem Choynowskim (1909–2001), psychologiem i filozofem, który w latach 1948–1950 zaangażował go do pracy w Konwersatorium Naukoznawczym Asystentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, będącym ważną instytucją polskiego życia naukowego w pierwszym okresie powojennym.

Był to ośrodek skupiający kilkudziesięciu młodych krakowskich pracowników naukowych. Działalność Konwersatorium – jako towarzystwa naukowego mającego własny statut – rozwijała się w kilku sekcjach: teorii, metodologii i historii nauki, psychologii, socjologii, organizacji nauki i studiów wyższych, bibliotekoznawstwa oraz dokumentacji naukowej. Konwersatorium prowadziło systematyczne zebrania naukowe, w których brali udział profesorowie: Aleksander Birkenmajer, Kazimierz Dobrowolski i inni. Członkami Konwersatorium było wiele osób, które zdobyły później trwałe miejsce w nauce polskiej, np. Bogusław Leśnodorski, Andrzej Grzegorczyk, Adam Podgórecki, [...] Roman Suszko, Tadeusz Ulewicz, Stanisław Urbańczyk [...]. Konwersatorium wydawało własne czasopismo „Życie Nauki”, powstałe z inicjatywy Choynowskiego i przez cały czas istnienia Konwersatorium przez niego redagowane. Było ono pierwszym powojennym czasopismem naukowym, które już w styczniu 1946 r. zostało rozesłane do wielu krajów świata, a także jedynym polskim pismem, które w 1950 roku, w okresie największego terroru stalinowskiego, miało odwagę sceptycznie przyjąć i ustosunkować się do rzekomych osiągnięć naukowych Łysenki. Z tego powodu zostało zlikwidowane, przeniesione do Warszawy jako organ Kongresu Nauki Polskiej i podzielone na dwa pisma: „Nauka Polska” i „Życie Szkoły Wyższej”. [...] Jedną z agend Konwersatorium był Dział Książek Zagranicznych, w ramach którego nawiązano kontakt z wieloma wydawcami i dostawcami książek w Anglii, USA, Francji, Niemczech i innych krajach. W okresie, kiedy nasze rodzime księgarnie jeszcze tej roli nie mogły pełnić, Konwersatorium Naukoznawcze dostarczało książki z zakresu najnowszej literatury naukowej stu kilkudziesięciu polskim uczelniom i innym instytucjom naukowym[14].

Lem uważał swój udział w przedsięwzięciach badacza za główny bodziec dla własnego rozwoju intelektualnego, a o samym Choynowskim wyrażał się z szacunkiem (co wobec innych ludzi zdarzało mu się nader rzadko). Dzięki zaangażowaniu w działalność Konwersatorium miał nieograniczony dostęp do najnowszej literatury naukowej. W warunkach stalinowskiej Polski była to unikalna okazja, a korzystając z niej, uczył się również języka angielskiego, ćwicząc go na sprowadzanych przez Choynowskiego książkach (wspominał później, że pisma Norberta Wienera o cybernetyce czytał nocami ze słownikiem). Można przyjąć, że o ile wymienione wcześniej przeżycia okupacyjne i doświadczenia związane ze studiami medycznymi ukształtowały, przynajmniej do pewnego stopnia, „ciemną stronę” twórczości Lema, o tyle wiedza nabyta dzięki współpracy z Choynowskim była zaczynem dla jej „jasnej strony”.

Po zlikwidowaniu Konwersatorium przez władze komunistyczne Lem pozostawał przez kilka miesięcy bez zatrudnienia, jego utwory literackie nie zyskiwały uznania cenzorów, a wobec braku formalnego wyższego wykształcenia jego dalsze losy były niepewne. Latem 1950 roku spotkał przypadkiem Jerzego Pańskiego, wysoko postawionego komunistycznego funkcjonariusza partyjnego, wówczas prezesa Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”. Pański zaproponował Lemowi napisanie powieści fantastycznonaukowej. Rezultatem tej propozycji był książkowy debiut Lema wydany już w następnym roku – powieść Astronauci, która zyskała dużą popularność. Jej publikacja stała się również początkiem kariery Lema jako zawodowego literata.

W 1954 roku pisarz ożenił się z Barbarą Leśniak (1930–2016). Z tego małżeństwa pochodzi jego jedyne dziecko, syn Tomasz (ur. 1968).

Rok 1956, który w historii Polski oznacza kres stalinizmu i nadejście „odwilży”, okazał się też otwarciem okresu dojrzałej twórczości Lema, trwającego do 1987 roku, kiedy wydał on swój ostatni utwór literacki – powieść Fiasko (1987). W tym czasie napisał i opublikował najbardziej znane dzieła, do których zaliczają się: Dialogi (1957), Eden (1959), Śledztwo (1959), Solaris (1961), Powrót z gwiazd (1961), Pamiętnik znaleziony w wannie (1961), Bajki robotów (1964), „Niezwyciężony” (1964), Summa technologiae (1964), Cyberiada (1965), Opowieści o pilocie Pirxie (1967), Głos Pana (1968), Filozofia przypadku (1968), Fantastyka i futurologia (1970), Kongres futurologiczny (1971), Doskonała próżnia (1971), Wielkość urojona (1973), Katar (1976), Maska (1976), Wizja lokalna (1982), Prowokacja (1984), Biblioteka XXI wieku (1986), Pokój na Ziemi (1987). W ciągu tych trzech dekad Lem napisał też kilkadziesiąt opowiadań wydawanych wielokrotnie w różnych zbiorach i antologiach oraz kilkaset tekstów eseistycznych i publicystycznych drukowanych w czasopismach (np. w „Przekroju”, „Życiu Literackim”, „Studiach Filozoficznych”, „Tekstach” i „Twórczości”); część z nich ukazała się również w postaci książkowej. Od początku lat sześćdziesiątych jego pozycja jako pisarza tworzącego literaturę fantastycznonaukową była ugruntowana, a jego dorobek zyskiwał rzesze odbiorców nie tylko w Polsce, ale również w krajach ościennych, a od połowy lat siedemdziesiątych także w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Stałe dochody z pracy pisarskiej zapewniły jemu i jego rodzinie stabilizację materialną, dzięki której nie musiał poświęcać czasu na cokolwiek poza pisaniem i czytaniem. Tymi okolicznościami – obok predyspozycji intelektualnych i artystycznych – można wyjaśnić niezwykłą aktywność twórczą Lema, zwłaszcza w latach sześćdziesiątych i w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych.

Jego biografia z okresu intensywnej działalności pisarskiej nie obfitowała w wydarzenia. W życiu publicznym udzielał się w niewielkim stopniu, głównie poprzez wywiady i uczestnictwo w spotkaniach autorskich. Unikał przynależności instytucjonalnych. Nigdy nie zapisał się do PZPR mimo namów ze strony działaczy partyjnych. Do kręgu jego przyjaciół i bliskich znajomych należeli m. in. Jan Józef Szczepański, Jan Błoński i Wisława Szymborska. Relacje interpersonalne Lema, zarówno publiczne, jak i prywatne, zdominowane były przez jego charakter – zdecydowanie niesprzyjający życiu towarzyskiemu. Pisarz znany był z wybuchowego temperamentu, usposobienie w codziennych sytuacjach miał krewkie i nie znosił jakiejkolwiek krytyki pod swoim adresem, natomiast nie krępował się z formułowaniem jej pod adresem innych ludzi, był też bowiem weredykiem słabo przestrzegającym konwenansów społecznych, co dodatkowo zrażało do niego wiele osób. Sławna w środowisku twórców i wielbicieli gatunku stała się historia przyjęcia Lema do stowarzyszenia Science Fiction Writers of America, które w 1973 roku nadało mu honorowe członkostwo, a w trzy lata później odebrało je z powodu obraźliwych publicznych wypowiedzi pisarza na temat wartości (a raczej jej braku) amerykańskiej literatury fantastycznej[15]. Epizod ten był nie tylko nieco komicznym przejawem aspołecznej natury pisarza, ale również dowodem na to, że Lem w niewielkim stopniu utożsamiał się z rolą „twórcy fantastyki”.

Stanowisko Lema wobec Polski Ludowej oraz wobec ideologii socjalistycznej i komunistycznej było niejednoznaczne. Sam przedstawiał się zazwyczaj jako intelektualista-klerk, oderwany od bieżącej sytuacji politycznej i społecznej, który nie interesuje się aktualiami, tworząc swoje – fantastyczne przecież – wizje. Ale każdy intelektualista czy literat żyjący w ówczesnych realiach prędzej czy później natrafiał na przeszkody utrudniające zachowanie takiej postawy, a bliższe przyjrzenie się twórczości Lema także podważa kreowany przez niego obraz. Wiele jego dzieł zawiera krytykę realnego socjalizmu, wyrażaną wprawdzie językiem ezopowym, niemniej dla każdego zorientowanego odbiorcy czytelną. Takie teksty, jak Pamiętnik znaleziony w wannie, Opowieść pierwszego odmrożeńca ze zbioru Cyberiada czyPodróż trzynasta z cyklu Dzienniki gwiazdowe, są wyrazistymi i ostrymi satyrami na absurdy życia publicznego w Polsce Ludowej – chociaż dają się one interpretować i rozumieć równie dobrze poza tym kontekstem. Wiadomo również, że cenzura ingerowała, i to radykalnie, w treść niektórych jego utworów[16]. Jednak z drugiej strony można u Lema odnaleźć także pewną liczbę wzmianek na temat ustroju PRL i innych „krajów demokracji ludowej” utrzymanych w tonie aprobatywnym, a nawet pochwalnym – należy wszakże zaznaczyć, że większość z nich pochodzi z wczesnego okresu jego twórczości, kiedy młody literat musiał realizować wytyczne opracowywane przez towarzyszy partyjnych po zjeździe szczecińskim. Utworami o takiej wymowie są więc np. opowiadania z tomu Sezam wydanego w roku 1954 oraz dramat Jacht „Paradise”, napisany w 1951 roku wspólnie z Romanem Husarskim (pseud. Hussarski) – na jego wznowienie Lem nigdy się nie zgodził. Prywatnie pisarz pozwalał sobie na kpiny i ironiczne komentarze pod adresem władz komunistycznych (świadczy o tym wydany drukiem dopiero w 2008 roku, a napisany prawdopodobnie pod koniec lat czterdziestych lub nieco później szkic dramatyczny Korzenie), publicznie – poza wspomnianymi już „pozytywnymi” wątkami w dziełach literackich – czynił niekiedy dość wyraziste serwituty na rzecz tych władz[17]. Po upadku bloku wschodniego Lem niechętnie odpowiadał na pytania o swój stosunek do ustroju i władz PRL[18]. Wyraźna niekonsekwencja przejawiana przez niego w tej kwestii nie była chyba rezultatem jakiejś zamierzonej gry na dwa fronty ani tym bardziej perfidii czy obłudy, lecz wynikała przede wszystkim z jego oportunizmu i konformizmu życiowego[19]. Lem dostrzegał wady i zagrożenia wynikające z ustroju i położenia geopolitycznego socjalistycznej Polski, ale nie był z natury kandydatem na walczącego opozycjonistę, a co szczególnie istotne – podobnie jak wcześniej Thomas Mann i wielu innych luminarzy kultury europejskiej – odczuwał zadowolenie z wziętości czytelniczej i olbrzymich nakładów w ZSRR, które przynosiły także konkretne sumy z honorariów autorskich[20]. Nie bez znaczenia był też fakt, że w krajach bloku wschodniego twórczość Lema traktowana była bardzo poważnie – czytali go tam profesorowie i kosmonauci, zapraszano go na sympozja naukowe jako autorytet w fachowych kwestiach, na spotkania autorskie przybywały tłumy. Tymczasem zarówno w swojej ojczyźnie, jak i w krajach Europy Zachodniej oraz w USA, gdzie od połowy lat siedemdziesiątych ukazywało się coraz więcej przekładów jego dzieł, uznawano go uparcie za wytwórcę literatury rozrywkowej przeznaczonej głównie dla dzieci i młodzieży, taką bowiem etykietkę nosiła wówczas science fiction, a Lem postrzegany był jako pisarz mieszczący się bez reszty w tym właśnie gatunku, natomiast wyjątki od tej reguły zdarzały się wówczas rzadko[21]. Między innymi z tego powodu Lem dostrzegał zalety socjalizmu i wady kapitalizmu wtedy, kiedy większość jego rodaków miała przeciwne widzenie tych spraw.

Od końca lat siedemdziesiątych Lem publikował pod pseudonimami teksty w paryskiej „Kulturze” i poważnie myślał o emigracji, a plany te zaczęły się konkretyzować po wprowadzeniu stanu wojennego, w obliczu wciąż pogarszającej się sytuacji politycznej i gospodarczej kraju. W 1983 roku rodzina Lemów otrzymała paszporty na wyjazd do Berlina Zachodniego, skąd po kilku miesiącach przenieśli się do Wiednia. Tam Lem mieszkał do roku 1988, kiedy to – wobec swojego rosnącego zniechęcenia do kultury i społeczeństwa krajów zachodnich, a także stale nękających go chorób, które wymagały wielokrotnych hospitalizacji i destabilizowały tryb jego życia – zdecydował się na powrót do Polski. Lemowie zamieszkali wtedy w nowym domu w Krakowie, w którym pisarz pozostał już do końca swoich dni.

Po transformacji ustrojowej popularność utworów Lema nie zmalała, a nowe wydania regularnie znajdowały rzesze nabywców i czytelników. Status Lema jako najwybitniejszego twórcy polskiej fantastyki naukowej i jednego z najwybitniejszych twórców tego gatunku na świecie był już wówczas powszechnie uznany, i to pomimo faktu, że po roku 1987 zaprzestał on tworzenia form literackich. Przez ostatnie dwie dekady życia pisał niemal wyłącznie eseje i felietony, które drukowano głównie w miesięczniku „Odra” (w cyklu Rozważania sylwiczne) i w „Tygodniku Powszechnym” (w cyklu Świat według Lema), a potem grupowano częściowo w tomach: Lube czasy (1995), Tajemnica chińskiego pokoju (1996), Sex Wars (1996), Dziury w całym (1997), Bomba megabitowa (1999), Dylematy (2003), Krótkie zwarcia (2004) i Rasa drapieżców. Teksty ostatnie (2006).

W ostatnim okresie życia Lema zaczęto również szerzej niż dotychczas dostrzegać rangę intelektualną jego twórczości i honorować jego dorobek kolejnymi wyróżnieniami i odznaczeniami (chociaż pierwsze z nich, Złoty Krzyż Zasługi, otrzymał już w roku 1955). W 1996 roku został udekorowany najwyższym polskim odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego, a w 1992 nazwę „Lem” nadano planetoidzie o numerze 3836. Od końca lat dziewięćdziesiątych stan zdrowia Lema pogarszał się ustawicznie. Pisarz cierpiał między innymi na zaawansowaną cukrzycę. Zmarł 27 marca 2006 w Krakowie. W chwili śmierci był najczęściej tłumaczonym na języki obce i wydawanym za granicą autorem polskojęzycznym. Ten status zachował do dziś[22].

II. RECEPCJA

O niektórych kwestiach związanych z recepcją pisarstwa Lema wspomniano już w poprzedniej części wstępu. Pisarz ten jest postacią w pewnym sensie tragiczną – przez kilkadziesiąt lat tworzył on bowiem literaturę uznawaną wówczas często za niepoważną, choć zawierał w swoich książkach nie tylko najbardziej palące problemy cywilizacji i kultury nowoczesnej, ale również dramat własnego doświadczenia biograficznego, którego nigdy nie wyraził wprost, ale zawsze odbijało się ono w jego dziełach. Przebierając ślady osobistej pamięci w fantastyczno-intelektualne kostiumy, czynił je – mimo ich tekstualnej obecności – nierozpoznawalnymi w lekturze. Należy jednak podkreślić, że w perspektywie odbiorczej nie mogło to stanowić wady, wobec owego nierozpoznania nie było bowiem postrzegane jako brak. Paradoksalnie propozycje literackie Lema znakomicie zaspokajały natomiast potrzeby całych rzesz czytelniczych. W tym sensie zrobił on ze swojej traumy – jeśli to ona faktycznie leży u podstaw jego twórczości – niezwykły użytek. Z jakiegoś powodu wolał tak uczynić, niż spisać pamiętnikarską lub artystyczną relację ze swoich przeżyć, jak tylu innych ocalonych z Zagłady.

Historia krytycznej recepcji twórczości Lema obejmuje już siedem dekad i składa się na nią wiele wątków, określanych niekiedy na pół żartobliwie jako „lemologia”. Pierwsze recenzje jego juweniliów zaczęły się pojawiać na początku lat pięćdziesiątych i utrzymane były w większości w tonie pozytywnym – zwracano w nich uwagę na sprawność warsztatową i inteligencję młodego pisarza, a także na przejawianą przez niego umiejętność tworzenia atrakcyjnych fabuł. Miał on jednak, co wyszło na jaw wiele lat później, spore problemy z cenzurą[23], do których po zadekretowaniu zasad realizmu socjalistycznego na IV Zjeździe Związku Literatów Polskich (tzw. zjazd szczeciński) w styczniu 1949 doszły jeszcze pretensje o nieprzestrzeganie tych zasad. Lem doświadczył tej zmiany dotkliwie, ponieważ w jej wyniku polecono mu dopisać „właściwy” dalszy ciąg do zdecydowanie nieodpowiadającej wymogom socrealizmu powieści Szpital Przemienienia, wówczas przygotowywanej do druku. Te problemy skończyły się w dużej mierze w roku 1956 – kolejne publikacje Lema z reguły bez poważniejszych kłopotów wchodziły odtąd w obieg recenzencko-krytyczny[24].

Początkowo krytycy recenzujący kolejne utwory Lema w prasie i w periodykach kulturalnych ujmowali jego twórczość głównie z punktu widzenia literaturoznawstwa, i to przy założeniu, że jest to twórczość „popularna”. W przypadku pisarza o tak wieloznacznej i wielopostaciowej manierze twórczej utrudniało to głębsze rozpoznanie wielu obszarów jego pisarstwa, ponieważ narzędzia literaturoznawcze ukształtowane przez antropocentrycznie zorientowaną refleksję humanistyczną XIX i XX wieku służą głównie do analizowania literatury osadzonej w realnym świecie, a autor Solaris już od swoich pisarskich pierwocin zdecydowanie wykraczał poza tę sferę. O zmianie w sposobach interpretowania Lema można natomiast mówić w odniesieniu do tych prac, w których zaprzestano traktowania jego dorobku wyłącznie lub przede wszystkim jako zasobu dzieł literackich (w szczególności zaś fantastycznonaukowych), a zaczęto postrzegać je szerzej – jako utwory z pogranicza literatury, nauki i filozofii. Taka zmiana podejścia wymagała od badaczy pewnego rozszerzenia pola działań interpretacyjnych[25].

Pierwszą monografią Lema była niewielka książka Ewy Balcerzak, w 1973 roku wydana w popularnej serii Portrety Współczesnych Pisarzy Polskich i mająca na celu głównie zaprezentowanie autora szerokim kręgom czytelniczym w Polsce i za granicą (przygotowano również jej wersję angielską)[26]. Dziesięć lat później ukazała się natomiast rozprawa Andrzeja Stoffa Powieści fantastyczno-naukowe Stanisława Lema (1983), napisana na podstawie pracy doktorskiej autora, co świadczy o tym, że Lem już na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych stawał się przedmiotem zainteresowania nie tylko krytyki literackiej, ale również akademików.

Książka Stoffa to pierwsza przeglądowa synteza dotycząca powieści Lema. Badacz wskazał w niej podstawowe problemy, na jakie natrafić musi literaturoznawca przystępujący do omawiania twórczości fantastycznonaukowej, wypełnionej odniesieniami do wielu dziedzin wiedzy i fabułami rozgrywającymi się w otoczeniu niemającym wiele wspólnego ze światem realnym. Stoff podzielił powieści Lema na cztery grupy. Astronauci i Obłok Magellana są według niego „historiami przyszłości”, powieściami przygodowymi o wyraźnej tendencji popularyzatorskiej, a Eden, Powrót z gwiazd i „Niezwyciężony” to powieści, w których wzorce literatury science fiction ulegają rozmaitym przekształceniom, dzięki czemu Lem nadaje tym utworom głębszy w stosunku do przeciętnej literatury fantastycznej wymiar poznawczy. Trzecią grupę reprezentują Pamiętnik znaleziony w wannie, Śledztwo i Katar, w których Lem rozwija „statystyczną” wizję świata rządzonego przez ślepe, nieukierunkowane procesy masowo-stochastyczne, czyli – mówiąc prościej – przez przypadkowość. Wreszcie do czwartej grupy Stoff zaliczył dwie, jego zdaniem, intelektualnie najwybitniejsze powieści Lema: Solaris i Głos Pana, w których istotną rolę odgrywają problemy filozoficzne z zakresu teorii poznania i antropologii. Podsumowując swoje analizy, za naczelną cechę powieściopisarstwa Lema badacz uznał jego „otwartość”:

Twórczość Lema cechuje [...] przede wszystkim otwarcie na świat, ostrość widzenia i odwaga w podejmowaniu problemów, którymi literatura dotąd raczej się nie zajmowała, a których istnienia i wpływu na współczesną rzeczywistość ludzką lekceważyć już nie można. Ta chłonność świata spotyka się w przypadku Lema z konkretną wiedzą o rozlicznych jego sprawach i już razem stają się punktem wyjścia dla własnych, oryginalnych przemyśleń. Otwartość autora przejawia się tu w wykraczaniu poza fakty, poza to, co dane, ku odważnym myślowym hipotezom, utrwalanym następnie w fikcyjnej materii literackiej. [...] Ta otwartość intelektualna współistnieje w twórczości autora Głosu Pana z otwartością artystyczną, pisarską. Widoczna jest ona przede wszystkim w ustawicznym poszukiwaniu nowych literackich rozwiązań. [...] Otwartość – to także ustawiczne eksperymentowanie na konwencji science fiction, ciągłe poddawanie jej próbom obciążeń znaczeniowych i artystycznej ekspresji. [...] Formuła baśni spotyka się w tej twórczości z klasycznym repertuarem motywów science fiction, konwencja powieści detektywistycznej użyta zostaje dla zilustrowania stochastycznej wizji świata, obok wzorca przygodowego występuje groteska i powiastka filozoficzna, a powieść fantastyczno-naukowa wypracowuje różne rozwiązania, by w swych najlepszych dokonaniach uwzględniać najambitniejsze przeobrażenia prozy dwudziestowiecznej[27].

W latach osiemdziesiątych krytyka lemologiczna rozwijana już była intensywnie. W 1986 roku ukazał się poświęcony Lemowi monograficzny numer amerykańskiego periodyku akademickiego „Science Fiction Studies” (vol. 13, no. 3), w którym głos zabrali m. in. N. Katherine Hayles, Istvan Csicsery-Ronay Jr., Michael Kandel i Jerzy Jarzębski. W tym samym roku Jarzębski opublikował w niemieckim wydawnictwie Suhrkamp tom Zufall und Ordnung. Zum Werk Stanislaw Lems (Przypadek i ład. O dziele Stanisława Lema). Była to pierwsza zbiorowa prezentacja bogatego lemologicznego dorobku Jarzębskiego. Co więcej, również w 1986 roku i również jako pierwodruk ukazał się w Niemczech wywiad rzeka przeprowadzony z Lemem przez Stanisława Beresia (Lem über Lem. Gespräche [Lem o Lemie. Rozmowy]). Książka ta w Polsce pojawiła się rok później, w okrojonej przez cenzurę postaci.

O tym, że twórczość autoraSolaris przyciąga uwagę coraz większej liczby badaczy literatury nie tylko w Polsce, ale i za granicą, świadczyła wydana w 1989 roku pod redakcją Jarzębskiego antologia Lem w oczach krytyki światowej, która skądinąd tytułem swoim nawiązywała do ukazującej się w Polsce Ludowej, a redagowanej przez Henryka Krzeczkowskiego serii Wielcy Pisarze w Oczach Krytyki Światowej. Dzięki temu Lem znalazł się w sąsiedztwie Manna, Prousta, Conrada, Brechta, Tołstoja i Czechowa. W zbiorze umieszczono reprezentatywny wybór rozpraw literaturoznawczych, w których teksty Lema analizowane były za pomocą bardzo różnorodnych narzędzi teoretycznych, od strukturalizmu do psychoanalizy. Otwartość, o której pisał Stoff, ujawniała się już wówczas coraz wyraźniej poprzez zróżnicowanie interpretacji twórczości Lema, a potwierdzeniem tego stanu rzeczy było wydanie w 1992 roku monograficznego numeru „Tekstów Drugich” pod hasłem „Lem w rękach lemologów”. Ten zbiór także opracował Jerzy Jarzębski, który poświęcił Lemowi sporą część własnego dorobku, nie tylko pisząc dziesiątki artykułów i rozpraw na jego temat, ale również opatrując wstępami i posłowiami kolejne edycje jego dzieł.

Podsumowaniem wieloletnich zatrudnień lemologicznych Jarzębskiego jest książka Wszechświat Lema (2003), będąca wyborem najważniejszych w tej dziedzinie tekstów badacza. Jarzębski czyta autora Solaris przede wszystkim jako pisarza filozofującego, głęboko w swoim myśleniu wyczulonego na problematykę aksjologiczną. Dla takiego Lema środki artystyczne fantastyki naukowej czy szerokie zaplecze wiedzy fachowej nie są celami samymi w sobie ani elementami czysto artystycznych gier literackich, lecz narzędziami umożliwiającymi mu rozwijanie dyskursów literacko-filozoficznych, dzięki którym zgłębia on zarówno zagadki Kosmosu, jak i nierozwikłane sprzeczności ludzkiej kondycji. Jak pisze Jarzębski:

udało mi się, mam nadzieję, utrzymać pewną konsekwentną linię myślenia o pisarstwie Lema: mam tu na myśli pojmowanie jego eseistyki i prozy literackiej jako dwóch uzupełniających się wzajem sposobów mówienia o tych samych sprawach. Moim zdaniem żaden z tych sposobów z osobna nie pozwala autorowi na osiągnięcie założonego celu – może dlatego, że cała ludzka wiedza o świecie jest splotem anarchicznych w sferze wyobraźni i metody rozumowania tekstów literackich i tekstów zachowujących reguły dobrej empirii i poprawności logicznej. Druga, nie mniej istotna cecha, którą u Lema chciałbym podkreślić, to ścisły związek jego prac poznawczych z problematyką etyczną. Nie ma wprost w jego pisarstwie problemów w taki czy inny sposób nie uwikłanych w etykę i osadzone w danej kulturze systemy wartości. Trzecią cechą jest wreszcie dążność do poszukiwania wspólnych dla wielu różnych dziedzin rzeczywistości struktur funkcjonalnych. Dlatego dzieło rozpoczynające się od analizy utworów literackich może skończyć się w domenie historii społeczeństw, teorii ewolucji lub fizyki atomowej – w każdym z tych obszarów wiedzy funkcjonują bowiem pewne wspólne prawidłowości i schematy działania[28].

W podobny nieco sposób twórczość Lema ujmowała Małgorzata Szpakowska, która poświęciła mu oprócz artykułów publikowanych w prasie i periodykach krytycznoliterackich[29] książkę Dyskusje ze Stanisławem Lemem (1996). Celem Szpakowskiej nie było jednak analizowanie postaci Lema jako samoistnego zjawiska w krajobrazie dwudziestowiecznej kultury, bardziej interesowało ją odkrywanie niejawnych związków jego myślenia z dorobkiem uprzednich szkół i nurtów intelektualnych, by wykazać, że Lem w swojej twórczości nie był fenomenem tak odosobnionym i jedynym w swoim rodzaju, jak sam lubił sugerować. Badaczka tropiła więc powinowactwa z myślą takich autorów jak Stanisław Przybyszewski, Stanisław Brzozowski, Florian Znaniecki czy Witkacy. Na gruncie lemologii zasługą Szpakowskiej jest również wskazanie kontekstów interpretacyjnych z zakresu nauk społecznych i antropologii kulturowej, choć ten kierunek wyznaczyli jej poprzednicy, do których należał m. in. Henryk Markiewicz. Już w 1969 roku opublikował on rozprawę „Summa litteraturae” Stanisława Lema sposobem niecybernetycznym wyłożona – wnikliwe i daleko wykraczające poza ergocentrycznie zorientowane szkoły teorii literatury omówienie Lemowej wizji natury i funkcjonowania dzieła literackiego, zawartej w Filozofii przypadku[30].

Poza tymi szeroko zakrojonymi próbami ujęcia twórczości Lema na tle całokształtu myśli współczesnej, pod koniec XX wieku nadal powstawały monografie sytuujące jego twórczość w kontekstach literatury science fiction. Należy tu wymienić np. książkę Piotra Krywaka Fantastyka Lema: droga do „Fiaska”, która ukazała się w 1994 roku, ale poszczególne jej części pisane były wcześniej. Podsumowując i porządkując dotychczasowy dorobek krytyczny, autor ten zaproponował szereg „kluczy do periodyzacji” dzieł Lema, wskazując na zachodzącą z czasem ewolucję postaci, cech stylistycznych i językowych czy metod prowadzenia gry z konwencjami fantastyki naukowej. Nieco wcześniej, w 1991 roku, swoje badania dotyczące Lema zrekapitulował Ryszard Handke w tomie Ze Stanisławem Lemem na szlakach fantastyki naukowej, a w roku 1995 w serii Czytani Dzisiaj ukazała się książka zatytułowana Stanisław Lem autorstwa innego pioniera lemologii – Antoniego Smuszkiewicza.

Osobną i znaczącą grupę pozycji w bibliografii lemologicznej stanowią rozprawy językoznawcze, których autorzy i autorki stopniowo rozwijali analizę zarówno wyznaczników stylu pisarza, jak i jego praktyk słowotwórczych. Proza Lema w kontekście obu zagadnień dostarczyła wiele materiału badawczego – z powodu ogromnego zróżnicowania stylistyki poszczególnych utworów, ale i za sprawą nie mniejszego rozmachu inwencji słowotwórczej autora. Do najważniejszych opracowań w tym zakresie należą teksty Danuty Wesołowskiej[31], Danuty Moszyńskiej[32], Magdaleny Nowotnej-Szybistowej[33], Ryszarda Handkego[34], Zofii Bożek[35], Izabeli Domaciuk[36] i Julii Mielczarek[37].

Począwszy od ostatnich lat ubiegłego stulecia w krytyce lemologicznej dała się zauważyć rosnąca jej specjalizacja. W miejsce prób syntezy pojawiać się zaczęły opracowania poszczególnych aspektów twórczości pisarza. I tak w 1998 roku Mariusz M. Leś wydał książkę Stanisław Lem wobec utopii, w której dokonał analizy nadzwyczaj istotnego wymiaru pisarstwa autora Edenu i Dzienników gwiazdowych, jakim jest obecność motywów i wątków utopijnych. Nie mniej ważny wątek podjął Maciej Dajnowski w tomie Groteska w twórczości Stanisława Lema (2005). Rok później opublikowano obszerną monografię Macieja Płazy O poznaniu w twórczości Stanisława Lema, będącą próbą zrekonstruowania Lemowej epistemologii – zarówno tej tkwiącej w dziełach literackich, jak i tej wpisanej w utwory dyskursywne autora Solaris. W 2007 roku ukazała się zaś książka Pawła MajewskiegoMiędzy zwierzęciem a maszyną. Utopia technologiczna Stanisława Lema, zawierająca wskazania związków między myślą antropologiczną Lema a wybranymi współczesnymi nurtami posthumanistycznymi oraz szczegółowy ogląd struktury treści w dwóch jego dość rzadko czytanych książkach: Dialogach i Summie technologiae.

Także w 2007 roku Marek Oramus, jeden z najwybitniejszych polskich znawców i autorów fantastyki naukowej, opublikował tom Bogowie Lema, będący autorskim ujęciem twórczości pisarza. Bardzo ważny temat, jakim jest wyobraźnia wizualna i sensualna Lema, został wstępnie opracowany w kolejnej książce Macieja Dajnowskiego pt. Pejzażysta Lem. Szkice z motywiki (2010). Ukazały się wtedy również monografie autorstwa Wojciecha Michery (Piękna jako bestia. Przyczynek do teorii obrazu) i Pawła Okołowskiego (Materia i wartości. Neolukrecjanizm Stanisława Lema), w których badacze podjęli próby filozoficznej interpretacji wybranych aspektów tej twórczości – dla Michery przedmiotem namysłu stała się nowela Maska, poddana przez niego niezwykle drobiazgowej analizie (na wzór S/Z Rolanda Barthes’a), a dla Okołowskiego godna uwagi okazała się między innymi późna publicystyka Lema, w krytyce często postrzegana jako wtórna i niezbyt istotna na tle całości dorobku pisarza. Wreszcie – w roku 2017 – Andrzej Wasilewski opublikował obszerną monografię Teoria literatury Stanisława Lema, w której jako pierwszy spośród lemologów podjął się całościowej rekonstrukcji poglądów teoretycznoliterackich autora Cyberiady, nie tylko zawartych w Filozofii przypadku, głównym dziele na ten temat, ale też rozproszonych w wielu innych tekstach. Konkluzje, do jakich doszedł Wasilewski, brzmią skądinąd nieszczególnie optymistycznie dla recepcji dzieł pisarza – przynajmniej w odniesieniu do jego tekstów nieliterackich:

Summa summarum teoria literatury Stanisława Lema nie mieści się w głównych obozach naukowych, w pryncypialnych nurtach czy kolektywach myślowych współczesnego literaturoznawstwa, dlatego nie mogła zaistnieć w polskim literaturoznawstwie.

Lem nie mógł zaistnieć w literaturoznawstwie, ponieważ jego koncepcje kompletnie nie wpasowały się i nie pasują do żadnych wzorców uprawiania tej dyscypliny w XX wieku[38].

Pionierską pracę w dziedzinie odtwarzania biografii pisarza wykonał Stanisław Bereś, przeprowadzając z nim obszerne rozmowy wydane w Polsce po raz pierwszy w 1987 roku jako Rozmowy ze Stanisławem Lemem (ze znacznymi ingerencjami cenzury), a wznowione w roku 2002 (w pełnej, rozszerzonej postaci) pt. Tako rzecze... Lem. Znaczącym dopełnieniem książki stał się opublikowany w 2000 roku drugi wywiad rzeka, autorstwa Tomasza Fiałkowskiego, zatytułowany Świat na krawędzi. Po 2010 roku zaczęły natomiast powstawać opracowania dotyczące biograficznych kontekstów twórczości pisarza, w tym zwłaszcza rozprawa Agnieszki Gajewskiej Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema (2016) oraz popularyzatorska biografia Wojciecha Orlińskiego Lem. Życie nie z tej ziemi (2017).

Pierwszą monografią poświęconą Lemowi w języku innym niż polski była książka Richarda E. Ziegfelda wydana w 1985 roku w Nowym Jorku i nadzwyczaj krytycznie zrecenzowana w następnym roku przez Istvana Csicseryego-Ronaya Jr. na łamach „Science Fiction Studies”[39]. Później w świecie anglosaskim ukazało się także wiele książek napisanych lub zredagowanych przez Kanadyjczyka Petera Swirskiego. Na obszarze niemieckojęzycznym twórczość autora omawiali np. Holger Arndt, Manfred Geier i Franz Rottensteiner, który był także najbardziej zasłużonym tłumaczem pisarza na język niemiecki, dopóki Lem nie wytoczył mu procesu sądowego z powodu nieporozumień wydawniczych. Bogata, choć słabo rozpoznana, jest również recepcja krytyczna Lema w ZSRR i w Rosji. Wiele ustaleń na ten temat przyniosły w ostatnich latach prace Wiktora Jaźniewicza. Jak dotychczas dla polskich badaczy terra incognita pozostaje natomiast kwestia recepcji krytycznej pisarza w krajach skandynawskich, latynoskich, azjatyckich i afrykańskich.

Na koniec tej części wstępu warto zaznaczyć, że twórczość Lema nie należy do łatwo poddających się całościowym odczytaniom, opartym na jakiejkolwiek pojedynczej teorii czy szkole interpretacyjnej. Jego dorobek jest zbyt różnorodny, aby można było stosować wobec niego jeden klucz, nawet jeśli klucz ten miałby być wytrychem. Stanisław Lem – choć obecnie uchodzi za najbardziej znanego na świecie polskojęzycznego pisarza (jeśli za miarę rozpoznawalności przyjąć liczbę języków, na które przełożono jego utwory, oraz wysokość nakładów) – wciąż doczekał się niewielu kompleksowych opracowań swojej twórczości w literaturze krytycznej. Daje się zwłaszcza odczuć brak całościowej syntezy interpretacyjnej. Jak dotąd synteza taka nie powstała ani w Polsce, ani za granicą. Natomiast, co trzeba podkreślić, sporo rzeczowych ustaleń przynosi lemowski fandom działający w Internecie, zwłaszcza pod adresem www.forum.lem.pl.

III. SZKIC INTERPRETACYJNY

Między nauką a literaturą. Intelektualną dominantą całej twórczości Lema jest nieustające przekształcanie wiedzy naukowej w tworzywo literackie. Ta transformacja przebiegała u niego na wiele sposobów. Lem przez całe życie czytał i na bieżąco przyswajał bogate zasoby piśmiennictwa naukowego z wielu dziedzin: od fizyki cząstek i inżynierii materiałowej, przez astronomię i kosmologię, po biologię molekularną i nauki społeczne. Dysponował szeroką, erudycyjną wiedzą naukową, nabytą jednak – co warto podkreślić – głównie poza instytucjami jej tworzenia i dystrybucji, czyli bez formalnych związków z placówkami naukowymi i uczelniami wyższymi. Należał on zatem do ludzi określanych mianem samouka[40]. Zdobytą wiedzę wykorzystywał w pisanych przez siebie tekstach literackich, zarówno w świecie przedstawionym (jego bohaterowie często sami są naukowcami i dyskutują między sobą fachowe kwestie), jak i w formach artystycznych będących budulcem struktur fabularnych i narracyjnych tych utworów. Wśród tych form można wskazać regularne używanie różnorodnej terminologii fachowej i wzorowanych na niej neologizmów, przedstawianie świata zdominowanego przez instytucje społeczne związane z tworzeniem nauki i uprawianiem jej, a także przewodnią rolę techniki, technologii i funkcjonowania urządzeń technicznych w życiu i działaniu bohaterów. Pojęcie „fantastyka naukowa” tak mocno zrosło się z całą twórczością Lema z powodu powszechnego występowania w niej wymienionych właściwości.

W połączeniu nauki i literatury, wiedzy szczegółowej i wizji artystycznej, tkwi pierwszy z problemów, z jakimi Lem musiał się mierzyć na swojej pisarskiej drodze. Tworząc literaturę przesyconą treściami naukowymi, okazywał się często autorem nie dość poważnym dla zawodowych naukowców, a jednocześnie nazbyt fachowym dla przeciętnych czytelników beletrystyki. W oczach uczonych profesjonalistów popełniał grzech dyletantyzmu i amatorstwa, pogłębianego jeszcze brakiem jakiegokolwiek tytułu czy stopnia naukowego, jeśli nie liczyć otrzymanych w późnym wieku doktoratów honorowych. Wielu specjalistów odnosiło się do Lema z rezerwą, protekcjonalnie lub niechętnie – nie tylko dlatego, że był dla nich intruzem bez dyplomów, które uprawomocniłyby jego kompetencje (z podobną reakcją spotkał się w połowie XIX wieku niemiecki kupiec nazwiskiem Heinrich Schliemann, kiedy postanowił zrealizować swoje amatorskie zamiłowania naukowe, czego rezultatem okazało się odkrycie ruin starożytnej Troi), ale również dlatego, że w swoich utworach zacierał on ustawicznie granice oddzielające rzeczywistą, ugruntowaną wiedzę naukową od fantastyki. W tej ostatniej spójność świata przedstawionego jest zawsze kontrowersyjna z punktu widzenia specjalistów, a dla laików nadużycia i fabulacje autora na polu szczegółowej wiedzy zazwyczaj pozostają niewidoczne. Z tego powodu science fiction może być (i bywa) uznawana w kręgach naukowych za rodzaj hochsztaplerki intelektualnej, Lem zaś mimowolnie stawał się ofiarą tego stereotypu.

Natomiast w oczach czytelników przyzwyczajonych do lektury tekstów pisanych językiem przynajmniej zbliżonym do mowy potocznej, osadzonej w świecie codziennego życia większości ludzi (i – dodajmy – tekstów w warstwie fabularnej dotyczących tego świata), autor Solaris nade wszystko popełniał grzech manieryzmu językowego. Krytycy od początku podkreślali, że styl pisarza cechuje nadmiar neologizmów, terminów naukowych oraz osobliwości leksykalnych i składniowych, które sprawiają, że wiele jego utworów jest niemal niezrozumiałych dla nieprzygotowanego odbiorcy. Jeden z tych krytyków, sam będący ważną postacią literatury polskiej, skwitował rzecz krótko i celnie: „Żaden słownik wyrazów obcych nie wystarczy na to, by szyfr naukowo-filozoficzny Lema przełożyć na język dyletanta”[41]. Z perspektywy późniejszego rozwoju piśmiennictwa fantastycznego widać, że Lem uprawiał formę tego gatunku określaną dziś jako hard science fiction (twarda fantastyka naukowa), w której konstruowane na podstawie wiedzy naukowej elementy świata przedstawionego wysunięte są na pierwszy plan narracji, a czytelnik zazwyczaj nie otrzymuje objaśnień odautorskich ani narracyjnych, ułatwiających mu orientację w tym świecie. W dojrzałej twórczości Lema powszechne używanie terminów fachowych i urabianych od nich neologizmów miało rzetelne uzasadnienie, wynikało z przyjętych przez niego zasad kreacji świata literackiego. Niemniej w jego późnych tekstach, zwłaszcza w eseistyce i publicystyce z ostatnich lat życia, ten uzus językowy przybrał postać nieco karykaturalną, można w nich bowiem znaleźć wiele zdań o nader skomplikowanej budowie i leksyce, wyrażających treść, którą równie dobrze dałoby się sformułować w sposób bardziej przystępny dla przeciętnego odbiorcy.

Twierdzenie części krytyków i czytelników, jakoby Lem nie przejawiał dużego talentu w zakresie prozy artystycznej (przykłady takich supozycji podane są w czwartej części wstępu), nie jest jednak trafne – choćby dlatego, że naukowe słownictwo, którym „zanieczyszczał” on swoją twórczość, było dla tej twórczości niezbędne. Co więcej, w jego dziełach nietrudno wskazać partie cechujące się wybitnym artyzmem słowa, porównywalnym do sztuki wielkich mistrzów literatury humanistycznej. Opisy wyglądu i działania „fabryki” w Edenie, dynamiki oceanu w Solaris czy sceny akcji w Opowieściach o pilocie Pirxie odznaczają się nie tylko bezdyskusyjną sprawnością warsztatową, ale też wielką plastycznością i sugestywnością. Lem był ponadto mistrzem dialogów – potrafił konstruować je w sposób podobny do techniki Hemingwaya: w wypowiedziach bohaterów zawierał istotne dla czytelnika informacje o ich sytuacji, a równocześnie niejako mimetycznie odtwarzał (lub kreował) cechy rzeczywistego języka mówionego w pisanym tekście literackim.

Jednak tym, co najbardziej uderza w pierwszym kontakcie z dziełami Lema, są neologizmy[42]. W polskiej prozieXX wieku może się z nim równać tylko Witkacy. Potencjał słowotwórczej wyobraźni Lema był niewyczerpany, a oprócz tego, że dostarczył bogatego materiału językoznawcom i odstraszył niektórych odbiorców, stanowi też interesujące zagadnienie dla badacza zajmującego się zewnętrznymi uwarunkowaniami tej twórczości. Prowizorycznie można wskazać dwa tropy interpretacyjne dla wyjaśnienia pochodzenia i roli neologizmów u Lema. Pierwszy z nich to autorskie (ale także ludzkie) pragnienie poszerzania granic rzeczywistości zapisanej w tekście literackim, zgodnie z maksymą Wittgensteina: „granice mego języka oznaczają granice mego świata”[43]. Drugi, bardziej spekulatywny, to przetwarzanie i za pomocą swego rodzaju „neologistycznej autoterapii” przepracowywanie traumatycznych doświadczeń osobistych dzięki przebieraniu ich śladów w dziwne słowa (np. oddawanie obserwowanej przez pisarza kruchości ludzkiego ciała, unicestwianego w aktach wojennej i ludobójczej eksterminacji, poprzez szydercze nazywanie ludzi w opowieściach snutych przez maszyny dla innych maszyn „lepniakami”, „bladawcami” czy „klejkimi”); doświadczeń mogących w pamięci autora zyskać mniej nieznośną, oddaloną od pierwotnego kontekstu egzystencjalnego i historycznego postać.

Omawiając kwestię „trudnych słów” w twórczości Lema, należy podkreślić, że występują ich trzy główne rodzaje: terminy naukowe, wszelkie neologizmy i archaizmy literackiej polszczyzny, do czego należy jeszcze dodać pewne specyficzne konstrukcje składniowe, jak choćby stosowanie spójnika wynikowego „więc” w funkcji spójnika wyjaśniającego „czyli” oraz częste inwersje. W jego tekstach nierzadko spotyka się zdania realizujące wszystkie te zabiegi. Szczytowym osiągnięciem Lema w dziedzinie twórczego przekształcania polskiego języka literackiego jest Cyberiada, zbiór opowiadań, których narratorami i odbiorcami wewnętrznymi są roboty. Lem zastosował w nich formę groteskowej bajki-przypowieści, a ponadto posłużył się stylizacją archaizującą (opartą w pewnym stopniu na idiomach literackich Henryka Sienkiewicza, Jana Chryzostoma Paska i Henryka Rzewuskiego), uzyskując efekt „futurystycznej gawędy” wykazującej też spore podobieństwa do oświeceniowej powiastki filozoficznej w stylu wolteriańskim. Skutkiem przyjęcia takiej konstrukcji artystycznej zbioru były szczególnie głębokie nieporozumienia odbiorcze wokół Cyberiady. Początkowo traktowano ją jako dzieło należące do literatury dziecięcej i młodzieżowej (podobnie zresztą jak większość prozy fikcjonalnej Lema), do czego prowokował sam autor – cyklowi opowiadań, który wszedł do Cyberiady, dał bowiem tytuł Bajki robotów. Tylko nieliczni recenzenci i krytycy domyślali się więc, że w tych krótkich utworach kryją się jakieś głębsze pokłady treści intelektualnych[44]. Część z owych „bajek” wpisano na listę lektur szkolnych jako propozycję dla uczniów szkół podstawowych[45]. Dopiero z czasem zaczęto zauważać, że w zabawnych, groteskowych i fantastycznych opowiadaniach o robotach walczących z wrogimi istotami albo przeżywających cudowne przygody Lem umieścił debaty dotyczące najistotniejszych problemów intelektualnych i egzystencjalnych, jakie dręczą ludzkość w jak najbardziej realnej historii i teraźniejszości. W utworach wchodzących w skład Cyberiady rozważane są kwestie dotyczące wolności rozumnej woli, przyczynowości, granic ludzkiej sprawczości w świecie, zakresu potencjału poznawczego umysłów ludzkich, a także sprzeczności naszej kondycji wynikających z niedopasowania biologicznej podstawy człowieczeństwa do jego kulturowych norm i dyrektyw. Ale wszystkie te wątki ukryte zostały przez Lema pod warstwą „niepoważnej” stylizacji językowej i fabularnej, jak gdyby autor celowo zwodził swoich czytelników i bawił się z nimi w rodzaj intelektualno-artystycznej ciuciubabki. Ta swoista dysocjacja odbiorcza Cyberiady jest emblematem ogólnego problemu: konfliktu między treściami – zarówno intelektualnymi, jak i egzystencjalnymi – wyrażanymi przez Lema w jego utworach a formami literackimi, które zdecydował się on stosować jako nośnik tych treści.

Kłopotliwa science fiction. Fantastyka naukowa (science fiction), wybrana przez Lema na główny wehikuł jego twórczości literackiej, jest gatunkiem zaliczanym często do literatury drugorzędnej, rozrywkowej. Od czasów jego powstania, związanego z gwałtownym rozwojem cywilizacji technicznej w drugiej połowie XIX wieku[46], aż do końca XX wieku krytyka i teoria literatury oraz akademickie literaturoznawstwo nie poświęcały tego rodzaju utworom zbyt wiele uwagi, sytuując je w pobliżu innych odmian piśmiennictwa popularnego i masowego. Według założeń nie miało i nie mogło mieć ono nic wspólnego z „wysoką literaturą”, dla której rezerwowano wówczas monopol na tworzenie sensów i wartości doświadczenia człowieka w kulturze i w świecie. Próby ustanawiania samodzielnych jakości intelektualnych i estetycznych fantastyki naukowej były nieliczne[47]. Istniejące od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku science fiction studies rozwijały się zaś głównie jako subdyscyplina badań nad kulturą popularną i masową, a ich znaczące osiągnięcia (publikowane np. w amerykańskim periodyku akademickim „Science Fiction Studies”[48]) rzadko przedostawały się do powszechnej świadomości uczonych humanistów. Rzadko również zauważano możliwość intepretowania tekstów literackich spod znaku science fiction jako symptomów w sposób niejawny wskazujących na pewne istotne cechy nowoczesnej cywilizacji Zachodu. Intensywny rozwój akademickiej refleksji dotyczącej tego gatunku nastąpił dopiero w ostatnich dziesięcioleciach jako jeden z rezultatów dywersyfikacji tematycznej i metodologicznej współczesnej humanistyki oraz ogólnego, swobodnego mieszania metod, tematów, mód i systemów, na czym w dużej mierze polega uprawianie jej w naszych czasach.

Pod koniec pierwszej ćwierci XXI wieku jest już natomiast jasne, że pisarstwo Stanisława Lema daleko wykracza poza potoczne (również naukowe) stereotypy dotyczące fantastyki naukowej. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że sama science fiction może być – w swoich otwarcie prezentowanych sensach opartych na zasobie wyobrażeń nowoczesnej cywilizacji technicznej – przejawem głębszych, ukrytych lub wypartych treści kultury nowoczesnej, powiązanych z funkcjami imaginarium technologicznego w ramach systemu kultury i świadomości zbiorowej jej uczestników[49]. Twórcy jak Herbert George Wells, Jules Verne, Howard Phillips Lovecraft czy Arkadij i Borys Strugaccy (a także wielu innych pisarzy tworzących pod szyldem s.f.) przekazywali w swoich utworach nie tylko wprost wyłożone fabuły i perypetie, ale również zapośredniczone nadzieje i – o wiele częściej – lęki cywilizacyjne wywoływane przez rosnący lawinowo od końca XIX wieku zasób wiedzy naukowej i uzależniony od niego potencjał technologiczny cywilizacji Zachodu.

Fantastyka naukowa dla współczesnego badacza – patrzącego na nią z perspektywy zakończonego XX wieku i dysponującego narzędziami współczesnej humanistyki (np. studiów kulturowych i teorii krytycznych) – stanowi pole wielorakich napięć oscylujących między dumą i wzbudzaną w ludziach za sprawą postępu ich wiedzy o świecie nadzieją a obawą i lękiem powodowanymi przez świadomość negatywnych konsekwencji tego postępu, a także przez doświadczanie owych konsekwencji w historii zbiorowości i jednostek. W twórczości Lema napięcia te występują z wyjątkowo dużą siłą, wbrew pokutującemu długo przeświadczeniu o jego niezmiennej, naiwnej wierze w dobroczynny wpływ nauki na kondycję ludzką. Poza tym, jak już wspomniano, jego twórczość jest głęboko uwikłana w biografię oraz w dramatyczne problemy dwudziestowiecznej historii Europy.

Aby zrozumieć, dlaczego pisarstwo Lema przybrało taką, a nie inną postać, należy usytuować go na tle jego poprzedników w historii literatury, wskazując kilku twórców, których dorobek może posłużyć jako punkt odniesienia dla odczytania jego dzieł. Interesujący w tym kontekście są zwłaszcza trzej autorzy: Jules Verne, Herbert George Wells i Howard Phillips Lovecraft. Dodać trzeba, że żadnego z nich Lem nie wymieniał jako inspiratora własnego pisarstwa, jednak odznaczał się on niechęcią do komentowania czy objaśniania źródeł swojej twórczości (również pod względem wpływów artystycznych), a jego nieliczne wypowiedzi na ten temat nie dostarczają wielu konkretnych informacji.

Jules Verne (1828–1905) przeszedł do historii głównie jako autor powieści przygodowych dla młodzieży, tak postrzegany był zarówno za życia, jak i przez całe dwudzieste stulecie. Opracowania naukowe czy krytyczne jego dzieł jeszcze dziś należą do rzadkości[50], choć powieści Verne’a zawierają zasób treści znaczących dla zrozumienia związków, jakie istniały między nowoczesnym „pędem odkrywczym” Europejczyków, wzmacnianym jeszcze dzięki szybkiemu rozwojowi techniki w drugiej połowie XIX wieku, a procesami zachodzącymi w afektywnej sferze naszej zbiorowej wyobraźni. Takie jego utwory jak Dzieci kapitana Granta (1868), Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1870), Tajemnicza wyspa (1874) czyDwa lata wakacji (1888), stanowią fabularne opracowanie pozytywistycznej wizji świata, w której silne osobowości potrafią rozwiązywać swoje problemy praktyczne oraz egzystencjalne, stosując ustalenia wiedzy naukowej. Znamienną, rzadko dostrzeganą cechą praktyki Verne’a jest budowanie zamkniętych mikroświatów (wyspa w Dwóch latach wakacji i w Tajemniczej wyspie, okręt podwodny w Dwudziestu tysiącach mil...) funkcjonujących jako laboratoria i poligony ludzkiego doświadczenia we wszystkich jego zakresach. Bohaterowie powieści sięgają po struktury i elementy realnego świata, by osadzić je w małych, odizolowanych przestrzeniach, posługując się nie tylko nauką, ale i osobistą inteligencją czy przedsiębiorczością. Twórczość Verne’a w polu nowoczesnego doświadczenia Europejczyków stanowi estetyczne przetworzenie tej fazy jego rozwoju, w którym pojęcia „postępu” i „zdobyczy cywilizacji” uznawane były za pewne i bezdyskusyjne. W pisarstwie Lema odpowiednikiem tej wizji jest wczesna faza, w której autor prezentował się – przynajmniej na pierwszy rzut oka – jako entuzjasta nauki, postrzegający jej zdobycze i metody jako remedium na problemy kondycji ludzkiej, wynikające z przewagi niekontrolowanych emocji i instynktów nad sferą wolicjonalnego rozumu.

Herbert George Wells (1866–1946), podobnie jak Verne, powszechnie uznawany jest za jednego z pionierów gatunku science fiction, co znaczy, że jego twórczość również rzadko przyciągała uwagę badaczy z kręgów akademickich[51]. W opinii potocznej uchodził za zwolennika postępu naukowego i technicznego, niezachwianie wierzącego w lepszą przyszłość gatunku ludzkiego, którą zapewnić miały nowe odkrycia i wynalazki. Niemniej w dziełach Wellsa, powstałych w okresie dominacji modernizmu literackiego w krajach anglosaskich, przy uważniejszej lekturze widać już symptomy zwątpienia w sens postępu naukowego i w jego jednoznacznie korzystne następstwa dla kultury i cywilizacji. W swoich najbardziej znanych powieściach, do których należą Wehikuł czasu (1895), Wyspa doktora Moreau (1896) i Wojna światów (1898), autor zastosował liczne zabiegi intelektualne i artystyczne, a ich celem była krytyczna rewizja pozytywistycznych nadziei na samozbawienie gatunku ludzkiego poprzez naukę i technikę. Twórczość Wellsa, jeśli rozumieć ją w taki sposób, stanowi korelat i punkt odniesienia dla dojrzałego pisarstwa Lema – ten również (choć w sposób całkowicie odmienny niż Wells, ale z podobnymi rezultatami) przeprowadzał rozległą, wielowątkową krytykę uroszczeń nauki i techniki do panowania nad ludzkim życiem i do nadawania mu sensów i celów. W późnych esejach (Biblioteka XXI wieku, Prowokacja) ostatecznie dochodził do wniosku, że owe uroszczenia służą wzmocnieniu nie tyle ludzkich władz intelektualnych, ile instynktów destrukcyjnych.

Howard Phillips Lovecraft (1890–1937) jako pisarz miał inne doświadczenia niż Verne i Wells. O ile bowiem tamci cieszyli się za życia wielką sławą i uznaniem (chociaż głównie jako twórcy literatury nieco gorszego sortu), o tyle Lovecraft publikował swoje teksty wyłącznie w groszowych pisemkach, zamieszczających szmirowate opowiadania z pogranicza fantastyki i horroru (tzw. pulp magazines, np. „Weird Tales”), a rozgłos wykraczający poza krąg autorów i wielbicieli tego typu twórczości zyskał dopiero wiele lat po śmierci. Człowiek, który spędził życie w amerykańskim Providence, głównie z dala od ludzi, pod koniec XX wieku wyrósł w oczach krytyki światowej na jednego z ważnych pisarzy tego stulecia. W efekcie poświęcona Lovecraftowi literatura krytyczna – znów odwrotnie niż w przypadku Verne’a i Wellsa – jest obecnie dość bogata i jej zasób stale przyrasta[52]. Lem prawdopodobnie nie znał jego pism (lub znał je słabo), a o uprawianej przez niego fantastycznej opowieści grozy (weird fiction) wypowiadał się na ogół niepochlebnie; wyjątek czynił tylko dla ojca założyciela owego gatunku, Edgara Allana Poego, oraz dla swojego krajana Stefana Grabińskiego. Niechęć Lema do literackich obrazów grozy fantastycznej można jednak postrzegać jako formę jego ogólnej niechęci do wystawiania w literaturze na pierwszy plan tego rodzaju doświadczeń, które w jego własnej biografii odegrały negatywną, traumatyzującą rolę. Twórczość Lovecrafta, zawierająca niewiele odniesień do nauki i techniki, koncentruje się na ujawnianiu i analizowaniu lęków odczuwanych przez człowieka wobec tych aspektów jego kondycji, nad którymi nie ma on władzy, a których przeczucia lub ślady tkwią w ludzkiej świadomości. Lovecraft jest pisarzem tego, co w psychice ulega wyparciu i stłumieniu, ale co jednocześnie nie stanowi elementu sfery popędowej i libidynalnej. Przedstawione przez niego wizje okazują się więc znakomitym komentarzem do stłumień i wyparć rządzących w dużej mierze – jak to wiemy lub przynajmniej podejrzewamy od niedawna – twórczością Lema, czytaną dziś coraz częściej jako zapis przepracowywania przez niego młodzieńczej traumy Holokaustu.

Utwory napisane przez Verne’a, Wellsa i Lovecrafta stanowić zatem mogą punkty „intelektualnej triangulacji”, za pomocą których twórczość Lema daje się rozpatrywać na tle poprzednich faz rozwoju pisarstwa fantastycznonaukowego jako zjawisko osadzone w przeszłości, a zarazem swoiste, niepowtarzalne. Przy tym podejściu, wspomagającym proces interpretacji, nie ma znaczenia, w jakim stopniu Lem świadomie ulegał wpływom tych pisarzy, nie chodzi bowiem o konstatacje „wpływologiczne”, lecz o analizę porównawczą. Istotne, aby w korpusie jego dzieł dostrzegać ich niejednoznaczność oraz złożone oddziaływania zachodzące na wielu poziomach form literackich, struktur narracyjnych i treści dyskursywnych wykreowanych przez tego pisarza. W żadnym wypadku nie jest on twórcą jednolitych przekazów, a rozumiejąca lektura tekstów Lema wymaga nieustannej czujności, ponieważ w każdej chwili czytelnik może zostać zaskoczony – w środku wywodu wychwalającego cuda nowoczesnej nauki trafi na przykład na drobny szczegół, który zasugeruje mu potencjalne katastrofalne następstwa jakiegoś odkrycia naukowego, a w scenie powieściowej rozgrywającej się na odległej planecie znajdzie detal będący reminiscencją ludobójstwa z czasów drugiej wojny światowej.

Pola problemowe. Należy w końcu zarysować główne pola problemowe twórczości Lema. Od lat siedemdziesiątych XX wieku są one stopniowo rozpoznawane przez badaczy, ale jak dotąd nie doczekały się syntetycznego ujęcia i także w tym wstępie zostaną jedynie naszkicowane. W zasobie tekstów literackich i dyskursywnych autora da się wyodrębnić przynajmniej sześć takich pól: przepracowywanie zastanego przez Lema dziedzictwa kulturowego; badanie przez niego wzajemnych związków nauki, techniki, kultury i historii w cywilizacji dwudziestowiecznej; obecność w jego dziełach składowej filozoficznej i antropologicznej; opisy relacji zachodzących między ludźmi a innymi formami życia biologicznego i maszynowego; sięganie po osadzone historycznie aluzje o charakterze politycznym; wreszcie literackość tej prozy, będącej zasobem tekstów przeważnie artystycznych, skonstruowanych jako dzieła sztuki słowa pisanego. Ten zestaw nie jest, rzecz jasna, jedynym możliwym ujęciem problematyki owej twórczości – stanowi raczej propozycję perspektywy pozwalającej na wskazanie pewnych ważnych jej cech na potrzeby wstępu do wyboru jego dzieł.

Dziedzictwo kulturowe. Pierwszym z wyliczonych tutaj pól problemowych jest przepracowywanie przez Lema dziedzictwa kultury, filozofii i literatury poprzednich epok w kontekstach nauki i cywilizacji XX wieku. Do czynników odróżniających twórczość autoraCyberiady od większości produkcji powstających w ramach standardowej science fiction należy przejawiana przez bohaterów jego powieści głęboka świadomość tradycji intelektualnej, z jakiej wyrasta ich aktualna sytuacja – nawet gdy chodzi o sytuację kosmicznych rozbitków (Eden) lub badaczy usiłujących zgłębić zagadki obcych form życia na odległych planetach (Solaris, Fiasko). Dla Lema „fantastyka naukowa” nie polega na swobodnym fantazjowaniu, bazującym wyłącznie na ustaleniach nowoczesnej wiedzy naukowej; to forma zaawansowanej działalności artystyczno-intelektualnej, której stawkę i cel stanowi odpowiedź na pytanie, co nowoczesność robi ze zbudowanym w przeszłości człowieczeństwem. W jego utworach, powstających przez całą drugą połowę ubiegłego wieku, można odnaleźć wiele takich odpowiedzi, a ich jedyny wspólny mianownik to przekonanie o głębokim i nieodwracalnym wpływie nowoczesnej nauki i techniki na kondycję ludzką. Natomiast odpowiedź na pytanie o to, czy ten wpływ jest co do zasady pozytywny, czy negatywny, nigdy nie była dla Lema jednoznaczna. Na pierwszych etapach swojej twórczej drogi skłaniał się on do uznania przewagi dobroczynnych skutków rozwoju nauki i techniki, ale nawet wówczas nie zapominał, że ówrozwój umożliwił wynalezienie nie tylko zbawczych leków i urządzeń polepszających jakość życia człowieka, ale również broni masowego rażenia i instrumentów ludobójstwa. Z czasem jego wizja relacji „nauka i technika – człowieczeństwo i cywilizacja” ulegała coraz głębszemu pesymizmowi. Oprócz negatywnych doświadczeń biograficznych Lema przyczyniały się do tej zmiany również wnioski, jakie wyprowadzał on z postępującego w drugiej połowie XX wieku procesu merkantylizacji nauki i techniki, wskutek którego wyidealizowane postacie uczonych poświęcających się wyłącznie budowaniu gmachu „czystej wiedzy” w imię „dobra ludzkości” przeszły ostatecznie do muzeum utopijnych wizji literackich i ideologicznych.

Lem do końca życia zadawał pytania o to, jak w sytuacji cywilizacyjnej zdominowanej przez naukę i technikę ma się odnaleźć dawna tradycja kulturowa, której zasób w coraz większym stopniu traci na wartości, ponieważ w obliczu nowych ustaleń naukowych dotyczących natury i funkcjonowania istot ludzkich wiele odwiecznych problemów egzystencjalnych człowieka, rozważanych przez usiłujące je rozwiązać dawne systemy religijne i filozoficzne oraz dawną twórczość artystyczną, okazuje się problemami pozornymi. Jednak – jak to widać wyraźnie w późnej eseistyce i publicystyce Lema – pozostawał on sceptyczny wobec autorów głoszących, że ukazanie pozorności tych problemów jest równoznaczne z ich rozstrzygnięciem czy usunięciem. Uważał również, że znajomość dorobku intelektualnego i artystycznego poprzednich epok wciąż stanowi cenny i pożądany element wykształcenia, nawet w okresie dominacji technokratycznie zorientowanej kultury masowej.

Świadectwa takiego nastawienia rozsiane są w całej jego twórczości, już same wyzyskiwane przez niego formy artystyczne wymagają od czytelnika uruchomienia kompetencji kulturowych powiązanych ze znajomością zasobów tradycji intelektualnej Zachodu. Takie teksty Lema jak choćby wspomniana już Cyberiada, opowiadanieMaska, niezwykle obszerne eseje Filozofia przypadku orazFantastyka i futurologia, opowiadania z cyklu Dzienniki gwiazdowe czy powieści Solaris i Głos Pana pozostają niezrozumiałe, jeśli nie uwzględni się w ich odbiorze dziedzictwa literatury i filozofii europejskiej, których idee Lem twórczo łączył z dorobkiem nowoczesnej nauki.

Powiązania. Drugim wielkim polem debaty intelektualnej prowadzonej przez Lema zarówno z samym sobą, jak i z jego krytykami czy badaczami jego tekstów są analizy wzajemnych uwarunkowań i oddziaływań nauki, techniki, kultury i historii w cywilizacji XX wieku. Pisarz ten nigdy, nawet we wczesnych etapach swojej twórczości, kiedy zdawał się wierzyć w pozytywistyczną wizję nauki, nie przyjmował bezdyskusyjnie tez o niezależności ludzkich przedsięwzięć intelektualnych i poznawczych od okoliczności zewnętrznych: stanu społeczeństwa, wydarzeń politycznych czy mód kulturowych. Tym, co niepokoiło go chyba najbardziej, była wzajemna nieprzystawalność postępu naukowego i technicznego oraz stanu etycznego i moralnego ludzkości. Lem, traumatycznie doświadczony w czasie wojny, już w młodości odrzucał przekonanie, że postęp naukowo-techniczny jest w stanie w jakikolwiek uchwytny sposób wpłynąć dodatnio na sferę etycznie motywowanych zachowań ludzkich. Innymi słowy, pojęcie postępu było dla niego zawsze ograniczone do zagadnień fachowych oraz technologicznych i nie przekładało się na polepszenie natury ludzkiej. Przeciwnie – według Lema nowe osiągnięcia naukowe i techniczne mogą prowadzić do eskalacji negatywnych cech tej natury, poszerzając możliwości stosowania przemocy, agresji i manipulacji w stosunkach między jednostkami a zbiorowościami ludzkimi.

Ten pesymistyczny obraz dominował w późnej twórczości Lema, kiedy prawdopodobnie ostatecznie porzucił on już nadzieje związane z pozytywnym wpływem nauki na kondycję ludzkości. Natomiast w niektórych utworach z lat 1956–1987 (czyli z dojrzałego okresu) wyraźnie widoczne są wewnętrzne debaty na temat możliwości takiego wpływu. W książce Summa technologiae (1964), jednym z „wielkich esejów”, w których Lem badał fundamentalne zagadnienia kultury i techniki, pojawia się projekt radykalnego ulepszenia naszego gatunku poprzez porzucenie jego dotychczasowej, uwarunkowanej procesem ewolucji biologicznej formy i przyjęcie nowej – postaci cyborga lub androida.

Radykalizm takiej wizji (za jej sprawą Lem o kilka dekad wyprzedził pomysły twórców popkulturowej science fiction i naukowców z Doliny Krzemowej) jest pośrednim dowodem na niewiarę Lema w szansę rozwiązania – w jakikolwiek sposób oferowanego przez dotychczasową kulturę i cywilizację – konfliktów i sprzeczności dręczących ludzi. Owe problemy i napięcia nie wynikają bowiem dla niego z konkretnych okoliczności historycznych czy politycznych, w jakie popadała ludzkość na swojej drodze dziejowej, lecz są rezultatem najgłębszych cech natury człowieka. Biologiczne podłoże tej natury (struktura i funkcjonowanie organizmu ludzkiego jako efekt setek milionów lat ślepego procesu ewolucji, a także w efekcie tego procesu wpisane w nas instynkty, odruchy i afekty, zwłaszcza te mające związek z rozrodczością i dominacją) pozostaje w nieusuwalnym konflikcie ze sferą wartości i ideałów etycznych, skonstruowaną we wczesnej fazie dziejów kultury i cywilizacji, kiedy ludzie zaczęli czynić użytek z nadmiarowych potencjałów swoich mózgów poprzez tworzenie symboli i abstrakcyjnych idei dotyczących tego, jak powinna wyglądać idealna egzystencja jednostek i zbiorowości. Stale istniejący odtąd we wszystkich lub niemal wszystkich kulturach i cywilizacjach konflikt między wyobrażeniami na temat owego ideału a wiedzą o tym, jak ludzka egzystencja wygląda w rzeczywistości, to – zdaniem Lema – źródło większości problemów, jakie ludzkość ma sama ze sobą. Jedynym skutecznym sposobem ich rozwiązania był dla niego (przynajmniej na pewnym etapie drogi myślowej) „skok” ludzkości do innej formy bycia, zbudowanej na bazie materii nieorganicznej.

Powstałe w kulturze popularnej i masowej pod koniec XX wieku fantazje o postludzkich cyborgach i androidach są powtórzeniem wizji, które Lem tworzył niemal pół wieku wcześniej, choć jego pomysły na ten temat miały więcej wspólnego z utopiami fantastycznymi niż z naukowymi projektami, czego on sam był w pełni świadomy. Ostatecznie więc w wewnętrznej dyskusji, jaką na temat możliwości wyjścia człowieka z jego trudnej sytuacji egzystencjalnej przez kilkadziesiąt lat prowadził w swoich tekstach, przyjął stanowisko minimalistyczne. Przyznał mianowicie, że nasz gatunek jest skazany na borykanie się z własnymi losowymi przypadłościami i nawet jeśli kiedyś jeszcze dokona istotnych odkryć naukowych, nie pomoże mu to znacząco w oczyszczaniu się z własnych lęków i agresji.

Filozofia i antropologia. Z nakreślonymi kwestiami związany jest antropologiczny i filozoficzny wymiar pisarstwa Lema[53]. W tej dziedzinie był on spadkobiercą oświeceniowego racjonalizmu, ale poddał przejęte przez siebie dziedzictwo głębokiej rewizji, wskazując przede wszystkim na niezbywalną obecność składowej irracjonalnej w obrazie człowieczeństwa. Biorąc pod uwagę stale obecną w jego dziełach świadomość tej podwójności natury ludzkiej, rozdartej między dążeniem do racjonalnej budowy własnego świata a irracjonalnymi odruchami i instynktami destrukcji – świadomości, która od początku naznaczała sposób myślenia autora o świecie – bez ryzyka nadinterpretacji można powiedzieć, że Lem był „racjonalistą manichejskim”.

Te dwie strony rzeczywistości i człowieka – „jasna” i „ciemna” – według Lema nie są sobie przyjazne. Przeciwnie, pozostają w ustawicznym konflikcie, którego polem i stawką są w epoce nowoczesnej właśnie nauka i technika. Poza tym potencjalne próby radykalnego wykorzenienia strony „ciemnej” (poprzez medyczną modyfikację organizmów ludzkich tak, aby usunąć z naszej psychiki elementy odpowiadające za agresję i negatywne emocje) prowadzić muszą, zdaniem Lema, do katastrofalnych skutków, co opisał w Powrocie z gwiazd. Oznacza to, że sprzeczności, w jakie uwikłany jest człowiek, nie da się odrzucić – nie tylko dlatego, że nie pozwala nam na to zbyt mało zaawansowana technologia, ale przede wszystkim dlatego, że uniemożliwia to sama natura ludzkiej kondycji, na którą nie mamy żadnego wpływu. Wizja Lema, przez nieuważnych czytelników i krytyków postrzegana czasami jako pochwała zdobyczy cywilizacji, technofilska i technokratyczna prognoza jej rozwoju, w istocie jest więc dość wierną (chociaż raczej niezamierzoną) rekonstrukcją starożytnej manichejskiej gnozy, w której osoby wtajemniczone w istotę rzeczywistości widziały ją jako pole walki sprzecznych sił Dobra i Zła, tyle tylko, że u Lema walka ta nie rozgrywa się już w ludzkich duszach i między bytami nadprzyrodzonymi, lecz w instytutach i laboratoriach naukowych, a także na polach wojen kulturowych nowoczesnej cywilizacji oraz – co Lem podkreślał pod koniec życia – w internetowej cyberprzestrzeni, a strona reprezentująca pozytywne, konstruktywne i twórcze aspekty kondycji ludzkiej jest w tej walce z reguły stroną przegrywającą i utrzymuje się jedynie śladowo, tylko o tyle, aby ludzki świat nie pogrążył się ostatecznie w chaosie.

Analizy i diagnozy kondycji ludzkiej XX wieku przedstawiane przez Lema – czy to w utworach literackich, czy w tekstach teoretycznych i dyskursywnych, czy w publicystyce, czy wreszcie w wypowiedziach osobistych – zawsze lub prawie zawsze zawierają wyraźne przestrogi zarówno przed destrukcyjnym potencjałem tkwiącym w ludzkich zdolnościach i uwarunkowaniach mentalnych, jak i przed zagrożeniami oczekującymi na człowieka w świecie zewnętrznym. Już w pierwszej jego powieści zatytułowanej Człowiek z Marsa[54] świat ten, za sprawą przybyłej na Ziemię istoty z innej planety, stanowi jednoznaczne i wyraźne niebezpieczeństwo dla ludzi – a równocześnie jest dla nich fascynującym wyzwaniem poznawczym. W późniejszych powieściach i opowiadaniach pisarza Kosmos, bliska i daleka przestrzeń fizyczna, z reguły oferuje ludziom nierozwiązywalne zagadki lub stawia przed nimi krzywe lustra, w których mogą oni zobaczyć wyłącznie odbicie własnych problemów i lęków. W Dziennikach gwiazdowych Lem wysyła więc Ijona Tichego na odległe planety głównie po to, aby ów krewniak Guliwera i Münchhausena zetknął się tam z istotami mającymi w życiu indywidualnym i zbiorowym takie same kłopoty jak ludzie na Ziemi. Owego „lustrzanego odbicia” doświadczają w poważniejszy i bardziej wyzyskany fabularnie sposób także bohaterowie Solaris i Edenu oraz wielu innych utworów Lema.

Uwikłanie człowieka we własne sprzeczności egzystencjalne idzie zatem w parze z jego niepewnością co do statusu, natury i funkcjonowania rzeczywistości, w której przyszło mu istnieć (także ta cecha pisarstwa Lema zbliża go do poglądów starożytnych gnostyków, wierzących, że człowiek jest istotą z konieczności niezadomowioną w nieprzyjaznym, obcym dla siebie świecie). Niepewność ta dotyczy nie tylko jawnych, otwartych zagrożeń płynących z zewnątrz. Dwie powieści Lema utrzymane w konwencji sensacyjno-kryminalnej, Śledztwo i Katar, to utwory, w których najdobitniej wyraża on swoją wątpliwość również co do tego, czy umysł ludzki jest w stanie w jakikolwiek sposób nadać ład i znaczenie rzeczywistości – zwłaszcza że doświadcza jej w postaci strumienia danych zmysłowych, jakie z kolei musi poddawać rozumiejącej interpretacji, jeśli chce poradzić sobie w przeżywanym przez siebie świecie. Podobną tematykę autor porusza także w Pamiętniku znalezionym w wannie. Dyskursywnym ujęciem tego samego problemu poznawczego jest natomiast dwutomowy esej Lema Filozofia przypadku. Literatura w świetle empirii, gdzie wprowadza on kategorię „przypadku” postrzeganą jako naczelna zasada rozumienia rzeczywistości, w której ludzie przeżywają swoje istnienie i tworzą swoje kultury. W apokryfach (zwłaszcza w Nowej kosmogonii ze zbioru Doskonała próżnia) Lem rozwija te tezy, dowodząc, że umysł ludzki ostatecznie nie potrafi rozstrzygnąć, gdzie przebiega granica między „przypadkiem” i „intencją”, między tym, co „naturalne”, i tym, co „sztuczne” w strukturze otaczającej go rzeczywistości[55]. Wysuwanie tez tak niekorzystnych dla statusu poznawczego nauki było jeszcze jednym czynnikiem powodującym niechęć do twórczości Lema u wielu przedstawicieli nauk szczegółowych.

Ludzie, maszyny, Obcy. Osobnym zagadnieniem, często poruszanym przez Lema i obszernie przez niego dyskutowanym, są relacje ludzi z podmiotami nieludzkimi, występującymi u niego w dwóch postaciach: maszyn i obcych istot inteligentnych. Ludzcy bohaterowie przejawiają najczęściej pozytywne i przyjazne nastawienie do maszyn – i to zarówno na poziomie detalicznej struktury układów maszynowych (Lem od dziecka zdradzał zamiłowanie do konstruowania układów mechanicznych i zajmowania się nimi, jego opisy szczegółów budowy mechanizmów niemal zawsze cechują się więc precyzją), jak i na poziomie praktycznego funkcjonowania poszczególnych maszyn.

Maszyny