Odpętlenie - Paweł Janiszewski - ebook + audiobook

Odpętlenie ebook i audiobook

Paweł Janiszewski

0,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Druga część cyklu o przygodach Mikołaja i jego przyjaciółki Wiktorii. Nasi dzielni podróżnicy odbywają niesamowite podróże w czasie oraz odkrywają nieznane lądy przeżywając przy tym mnóstwo przygód i pomagając słabszym zmieniając świat na lepsze.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 112

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 44 min

Lektor: Tomasz Karc

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Paweł Janiszewski

Odpętlenie

Druga część cyklu o przygodach Mikołaja

Wszystkie postaci i wydarzenia opisane w tej książce są fikcyjne, a ich ewentualna zbieżność z rzeczywistymi jest przypadkowa.

Korektor i redaktor: Monika Mielcarek, red-kor

Projektant okładkiMikołaj Janiszewski

© Paweł Janiszewski, 2021

© Mikołaj Janiszewski, projekt okładki, 2021

Druga część cyklu o przygodach Mikołaja i jego przyjaciółki Wiktorii. Nasi dzielni podróżnicy odbywają niesamowite podróże w czasie oraz odkrywają nieznane lądy przeżywając przy tym mnóstwo przygód i pomagając słabszym zmieniając świat na lepsze.

ISBN 978-83-8273-124-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Mojemu najukochańszemu synkowi Mikołajkowi

Prolog

„Odpętlenie” to druga część cyklu książek o przygodach dziesięcioletniego Mikołaja i jego przyjaciółki Wiktorii. Akcja rozpoczyna się w miejscu, w którym skończyła się pierwsza powieść — „Porwanie to dopiero początek”.

Książka charakteryzuje się dużym dynamizmem i wartką akcją. Jej docelowymi adresatami są zarówno dzieci od dziesiątego roku życia wzwyż, jak i dorośli czytelnicy. Charakterystyczna jest lekkość narracji i „bardzo szybkie” rozdziały, w których opisywane są wciąż to nowe przygody, skonstruowane tak, by młody czytelnik się nie nudził i cały czas pozostawał zainteresowany ciągiem dalszym przygód Mikołaja i Wiktorii.

Na początku tej książki Mikołaj musi „odpętlić” swoje poprzednie przygody, czyli najpierw uratować porwaną przyjaciółkę Wiktorię, a następnie poznać prawdziwą tożsamość i intencje porywaczki Czarnej, będącej czarnym charakterem z poprzedniej powieści. W kolejnych rozdziałach Mikołaj i Wiktoria będą mieli mnóstwo nowych przygód i innych przeciwników.

W odróżnieniu od poprzedniej książka ta nie jest skupiona na jednej misji i jednym przeciwniku, a fabuła nie rozgrywa się w Lublinie. Tym razem nasi podróżnicy przeżywają mnóstwo różnych przygód i odwiedzają rozmaite — dziwne, ciekawe i niezbadane przez nich do tej pory — miejsca.

Rozdział pierwszyOdpętlenie to dopiero początek

Mikołaj się uśmiechnął. W końcu miał wszystko poukładane i nie musiał się nigdzie śpieszyć. W końcu znalazł na wszystko czas. I miał go ogrom. Pośpiech i działanie pod presją czasu, z którymi musiał zmagać się w swoich dotychczasowych przygodach, były już przeszłością. Teraz Miko miał nad wszystkim pełną kontrolę.

Ale zacznijmy od początku — od samego początku nowych przygód, które kończą zapętloną część pierwszą. Rozpoczynają też całkiem nowe wyzwania i doznania.

À propos doznań — Mikołaj był właśnie w swojej ulubionej knajpce — Plackarni, gdzie spożywał wegańskie śniadanko. Tradycyjnie były to dwie kanapki z ekologicznych bułek orkiszowych z pomidorowym pasztetem sojowym, kiełkami z brokułów i domowym ogórkiem kiszonym od babci Kazi. Do picia miał swój ulubiony sok malinowy, a na deser truskawkowe ciastko wielozbożowe.

Chłopiec po spałaszowaniu pysznego posiłku wyjął notatnik i zaczął pisać. Musiał opracować plan działania, bo mimo że miał na wszystko mnóstwo czasu, chęć odzyskania Wiki i wzięcia z nią udziału w nowych przygodach była zbyt silna, by zwlekać.

Dzień wcześniej, zaraz po powrocie z wojaży, Miko szykował się na imprezę powitalną. Poprosił wtedy swojego tatę Pawła o uwiecznienie jego dotychczasowych przygód. Nie chodziło tylko o sporządzenie pamiątki. Mikołaj chciał dzięki spisaniu wszystkich szczegółów wcześniejszych misji ustalić dalszy plan działania. Poniekąd właśnie dzięki lekturze zrozumiał, że nie musi się nigdzie śpieszyć i że ma tyle czasu, ile mu potrzeba. I nieważne, czy chodzi o przeszłość, teraźniejszość czy przyszłość.

Tata wszystkie przygody Mikołaja spisał w dokumencie „Porwanie to dopiero początek” i obiecał, że na najbliższe urodziny chłopca wyda opowieść jako prawdziwą książkę. Miko był tym mocno podekscytowany, a jednocześnie czuł się zwyczajnie szczęśliwy.

Po lekturze zrozumiał, że najpierw musi się spotkać z Harrym Błyskawicą i wszystko sobie z nim wyjaśnić. Dopiero potem będzie musiał szybko odnaleźć Wiktorię, by wspólnie z nią pomóc Agnieszce B. uwolnić się od Piotrka Chwasta i odzyskać rodzinę. Mikołaj wiedział też, że musi w końcu poznać tożsamość Czarnej. Ta niecnota musi zostać zdemaskowana i odpowiedzieć za wszystkie przykrości i złe uczynki, które popełniła zarówno w 2021, jak i w 1986 oraz 1962 roku. Czarna musiała zostać zdemaskowana! Bez dyskusji!

Na koniec Mikołaj będzie musiał zrobić coś bardzo ważnego — odpętlić całą sytuację, w jakiej znalazł się razem z Wiktorią, żeby przestać przebyć w tej swoistej pętli czasowej.

Miko musiał tyle załatwić… Na szczęście miał na to mnóstwo czasu.

Rozdział drugiSpotkanie z Harrym

Mikołaj był umówiony z Harrym Błyskawicą w jego siedzibie. Ich ostatnie spotkanie niestety nie było zbyt przyjemne. Chłopiec aresztował wtedy fałszywego Harry’ego, który po przejściu z roku 1986 do 2021 został pod eskortą ludzi komisarza Kani odprowadzony do więzienia i zamknięty.

Tam — przebrany za Romana Giertycha i Kazika — Biały podstępem umieścił w więzieniu prawdziwego szefa Młodzieżowego Biura Śledczego, a uwolnił fałszywego Harry’ego Błyskawicę i niejakiego Adriana, tak naprawdę będącego Czarną.

Czarna opuściła zatem więzienie i mogła dalej knuć „czasowe” intrygi. Na szczęście podczas opuszczania więzienia złoczyńczyni, przebrana jeszcze za Adriana, natknęła się na prawdziwego chłopca i jego tatę, który wszystko wyjaśnił komisarzowi Kani. Ten z kolei szybko oczyścił z zarzutów prawdziwego Harry’ego Błyskawicę.

* * *

Mikołaj spakował do plecaka wszystkie potrzebne rzeczy, przede wszystkim magiczne pudełka od Janiny B., wodę mineralną, truskawkowe ciastka zbożowe i kilka innych drobiazgów. Nie zapomniał też zabrać ze sobą smartfonu i powerbanku o potężnej mocy, z zapasem energii. Miko poinstruował także swoje świnki morskie — Pikachu i Embriona — jak i komu w razie potrzeby raportować. Następnie pożegnał się z mamą Anią i tatą Pawłem. Rodzice byli z niego naprawdę dumni. Mama ukradkiem ocierała łzy spływające po jej policzkach, choć i jego ojciec nie umiał ukryć wzruszenia.

Chłopiec po wejściu do lubelskich podziemi znaną tylko sobie ścieżką zaczął wspominać ostatnie dni.

Po przejściu dość długiej drogi dotarł w końcu do gabinetu szefa MBŚ. Tam przy owalnym dębowym stole czekał już na niego Harry z komisarzem Robertem Kanią.

Mikołaj przywitał się z nimi serdecznie. Harry uściskał Mikiego i powiedział, że docenia jego zaangażowanie w rozwój MBŚ i nie ma żalu, że chłopiec, gdy jeszcze nie wiedział, że aresztuje fałszywego Harry’ego, okazał lojalność wobec firmy i misji, którą ta ma spełniać.

Mały agent się wzruszył i również podziękował Harry’emu za całokształt współpracy przy minionych przygodach, a komisarzowi Kani za wielokrotną pomoc w każdej z odbytych czasowych podróży.

W końcu Mikołaj wyciągnął z plecaka wydruki „Porwanie to tylko początek”, by mogli je wspólnie przeanalizować. Dał po egzemplarzu obu mężczyznom i wszyscy razem zaczęli uważnie czytać i zaznaczać najbardziej istotne dla przyszłych zadań fragmenty.

Chłopiec dowiedział się dzięki temu, że Adrian nie jest Czarną, i to była kluczowa informacja. Jego kolega nigdy nie był też podwójnym agentem BBŚ i MBŚ, zawsze był tylko lojalnym agentem MBŚ, a początkowe udawanie Czarnej w trakcie porwania Wiki z roku 2021 było wyłącznie misją MBŚ mającą na celu zdemaskowanie prawdziwej Czarnej z roku 1986 i 1962. Natomiast po opuszczeniu przez nią więzienia latem 2021 roku Adrian zwyczajnie natknął się na nią ze swoim ojcem. Intryga BBŚ była jednak autentyczna i zdemaskowanie prawdziwej Czarnej było teraz priorytetem MBŚ.

Kolejną istotną kwestią było to, że oprócz trzech magicznych kluczy obsługujących windę czasową, czyli złotego, srebrnego i brązowego, klucz żelazny też jest magiczny. Miko dowiedział się, że zawsze po odbyciu czasowej podróży trzeba go przekręcić — jest to bardzo ważne, wręcz obowiązkowe. Nieprzekręcenie magicznego żelaznego klucza powoduje czasowe zapętlenie całej historii. Tego chłopiec wcześniej nie wiedział i przez to musiał przechodzić przez wszystkie wydarzenia raz jeszcze.

Ostatnią znaczącą informacją, którą udało im się ustalić na spotkaniu w biurze MBŚ, było potwierdzenie, że Miko ma teraz mnóstwo czasu, albowiem winda czasowa jest wyłącznie do jego dyspozycji, a znając tajniki jej pełnej obsługi, mały bohater może dysponować czasem dowolnie, jak chce. Pośpiech jest więc ostatnią rzeczą, na którą musi teraz zwracać uwagę.

Po wyjaśnieniu z Harrym i Robertem wszystkich wątpliwości Mikołaj spojrzał na swoją listę zadań do wykonania:

Wyjaśnić sprawę z Harrym. (Przeczytał punkt i wykreślił, uznając misję za wykonaną).

— Odszukać Wiktorię.

— Pomóc Agnieszce B. stać się Agnieszką N.

— Zdemaskować Czarną.

— Odpętlić całą sytuację. (Chłopiec znów pociągnął ołówkiem w poprzek polecenia).

Dwa punkty zostały już wykonane. Mikołaj wiedział bowiem, że czasowe odpętlenie będzie robił teraz za pomocą magicznego żelaznego klucza po każdej czasowej podróży.

Spojrzał na listę raz jeszcze. Wszystko było już zaplanowane, a czasu miał dokładnie tyle, ile było mu trzeba.

Mikołaj pożegnał się z Harrym i Robertem i samotnie udał się do windy czasowej.

— Wiki, idę po ciebie… — westchnął.

Po ustawieniu odpowiednich parametrów winda ruszyła ku nowej przygodzie.

Rozdział trzeciWiktoria

Wiktoria wiedziała, że póki co jest bezpieczna. Wiedziała też, że niedawne wydarzenia zostały zapętlone. Czuła, a w zasadzie była pewna, że ich ostatnie fantastyczne przygody z Mikołajem skończą się dobrze, jednak nie chciała przechodzić przez to wszystko raz jeszcze.

— Prawdziwy dzień świstaka — westchnęła.

Stało się tak, jak przeczuwała — najpierw przyszedł Kazik, czyli Biała, a potem burę zrobił mu Adrian, czyli Czarna. Tak przynajmniej było na początku ich przygód i tak — na szczęście — stało się i tym razem.

Gdy porywacze wyszli, zaczęła się oswobadzać. Wiedziała, że ma dość czasu i na to, i na przejście do lubelskich podziemi przez metalową klapę w podłodze szkolnej sali numer dwadzieścia trzy.

Wiktoria uwolniła się jak poprzednio i otworzyła właz. Zanim jednak zdołała wejść do korytarza, usłyszała ciche mruczenie, a nawet delikatne kwiczenie. Dziewczynka znała ten odgłos, gdzieś go już słyszała. Tylko nie mogła skojarzyć, kto to mógł być…

Po paru chwilach nadsłuchiwania z podziemnych czeluści wyłoniła się potężna postać. Cień potwora!

Wiki była przerażona, jednak coś mówiło jej, że nie musi uciekać, w zasadzie była tego pewna. Gdy jej rozum walczył z przerażeniem, z ogromnego strasznego cienia wyszedł… malutki nie-potwór.

Malutki nie-potwór kwiknął raz jeszcze i spojrzał na Wiktorię. Ta roześmiała się i odetchnęła z ulgą.

Przed oczami dziewczynki pojawiła się postać Pikachu, czyli czarnej-biało świnki morskiej Mikołaja. Wiki wzięła zwierzątko na ręce i mocno przytuliła, a świnka zaczęła mruczeć z zadowolenia.

Wiktoria pamiętała, że Miko zatrudniał swoje kawie, bo tak oficjalnie nazywały się te zwierzątka, do przesyłania wiadomości przypominających SMS-y w ich podziemnych czasowych podróżach. Tak było i tym razem. Na lewej przedniej łapce Pikachu była zaczepiona obrączka z malutkim pudełeczkiem. Po jego otworzeniu Wiki wyjęła zwiniętą karteczkę i przeczytała wiadomość. Była to ważna informacja od Mikołaja:

„Wikuś, bądź dzielna! Już po Ciebie idę. Wiem, jak nas odpętlić. Wiem, co mamy robić. Nie idź sama do podziemi. Zostań w sali nr 23. Niedługo będę. Mikołaj”.

Wiktoria całkowicie się już uspokoiła. Nakarmiła Pikachu resztą drożdżówki zostawioną jej przez porywaczy, a następnie dała jej wody. Zwierzak po smacznym posiłku zakwiczał, co oznaczało, że musi wracać. Dziewczynka wiedziała, co musi zrobić. Otworzyła ponownie metalową pokrywę w podłodze, przez którą śmignęła czarna-biało świnka, i zamknęła ponownie podziemne przejście.

Wiktorii nie pozostało nic innego jak w spokoju czekać na przyjaciela.

Rozdział czwartyPodróż Mikołaja

Mikołaj tym razem ustawił windę czasową bardzo dokładnie, dzięki czemu znalazł się idealnie w momencie, w którym Wiki po raz pierwszy trafiła do szkolnej sali numer dwadzieścia trzy. Porywacze dosłownie przed chwilą opuścili Wiktorię i poszli na lunch.

Był rok 2021, czyli właściwe czasy dzieciństwa Wiktorii i Mikołaja. Chłopiec po zatrzymaniu windy nie zapomniał oczywiście o przekręceniu magicznego żelaznego klucza, żeby przygoda czasowa została odpętlona.

Miko zaraz po zatrzymaniu się maszyny ruszył bez pośpiechu do sali numer dwadzieścia trzy. Nie musiał się przecież śpieszyć. Miał tyle czasu, ile było trzeba.

Po chwili znalazł się w miejscu przebywania Wiktorii. Jak zwykle młodzi przyjaciele padli sobie w ramiona. Miko pokrótce opowiedział dziewczynce, co już załatwił i co musieli teraz robić. Ona zaś powiedziała Mikiemu, że jest bardzo głodna, ale ten słusznie zauważył, że nie to jest teraz najważniejsze, tylko to, że muszą przenieść się dokładnie do czasu ostatniego zapętlenia historii, czyli do ranka po imprezie powitalnej w Plackarni. Dzięki temu raz na zawsze odpętlą zapętloną historię i będą mogli zabrać się za to, co jeszcze ich czekało.

* * *

Po powrocie do swojego czasu udali się na obiad, by w spokoju pogadać. Miko zaproponował Wiktorii nową miejscówkę, niedaleko od jego mieszkania na ulicy Wyżynnej. Była to pizzeria o śmiesznej nazwie: Angelo. Była to mała, przytulna knajpka, jak inne w kraju obsługiwana również przez internetowe portale dbające o to, by pyszne jedzonko trafiło prosto pod twoje drzwi. Tak jak w Plackarni była tu wyborna pizza i pyszne lekkie sałatki. Angelo miało jeszcze tę zaletę, że lokal mieścił się bardziej na uboczu, dzięki czemu było tu spokojniej i bardziej kameralnie niż w Plackarni znajdującej się koło ich szkoły. Była jeszcze jedna korzyść z takiego wyboru. Mikołaj był tu mniej znany, co pozwalało im pogadać na luzie, a także organizować z przyjaciółmi minizebrania, na których ustalali strategię wkraczania w dorosłość, czyli szczegóły swoich dalszych przygód. Angelo było też bardzo blisko mieszkania Mikołajka i stąd zawsze miał dłuższą drogę do pokonania, gdy odprowadzał Wiktorię do domu. A to była dla niego akurat olbrzymia zaleta.

Mikołaj i Wiki zajęli stolik w głębi małej pizzerii i zamówili po lekkiej sałatce z tuńczyka z ekologicznym sokiem jabłkowym NFC, czyli tłoczonym. Miko lubił takie soki, bo były robione ze świeżych owoców, a nie z koncentratu. Zawierały też ogrom witamin, a to dawało mu więcej energii.

Po pysznym posiłku Miko zaczął znów rozmyślać. Raz jeszcze spojrzał na listę:

Wyjaśnić sprawę z Harrym. ZROBIONE!

— Odszukać Wiktorię. ZROBIONE!

— Pomóc Agnieszce B. stać się Agnieszką N.

— Zdemaskować Czarną.

— Odpętlić całą sytuację. ZROBIONE!

Pokazał ją Wiktorii.

— A więc, mój bohaterze… — Wiki z uśmiechem spojrzała na Mikołaja. — Po tym, jak rozmówiłeś się z Harrym i mnie znalazłeś oraz odpętliłeś całą historię, zostało nam tylko… — Dziewczynka zrobiła krótką pauzę.

— Zostały tylko dwie rzeczy — dokończył za nią Mikołaj: — Pomóc Agnieszce B. i odzyskać Nieznajową tożsamość, a później zdemaskować Czarną.

— No tak… — westchnęła cicho Wiktoria. — To od czego zaczynamy?

— Musimy najpierw pomóc Agnieszce — odrzekł spokojnie chłopiec. — To jest ważniejsze. Czarna może jeszcze poczekać. — Zawiesił na chwilę głos i zrobił groźną minę. — Czarną zajmiemy się na koniec — dodał złowieszczo.

Rozdział piątyNowy plan

Mikołaj miał nowy plan, w który szybko wtajemniczył Wiktorię. Zamierzali przekonać Piotrka Chwasta i Grześka N. w 2021 roku, że zachowują się głupio i nieodpowiedzialnie. Chwastowi Miko zamierzał przekazać jasne argumenty za tym, że Agnieszka nie jest dla niego i musi się zająć swoją rodziną, czyli Grześkiem N., a na to nie było czasu do stracenia.

W ich roku Agnieszka Brus nie była już pierwszej młodości, a żeby wszystko przybrało taki kształt, jak trzeba, musiała stworzyć z Grzesiem dobraną parę i sprowadzić na świat jeszcze Marcina i Tomka.

Miko ustalił zatem, że spotka się z Piotrkiem Chwastem i Grzesiem N., a Wiki pójdzie zobaczyć się z Agnieszką. Po odbytych rozmowach mieli się spotkać nazajutrz na śniadaniu w Angelo o godzinie dziewiątej.

Mikołaj najpierw umówił się z Chwastem. Piotrek co prawda ucieszył się, że spotkał legendarnego Mikołaja, o którym tyle się mówiło w roku 1986, ale po tym, jak usłyszał jego prośbę, od razu spochmurniał i jakby zesztywniał. Argumenty chłopca zbywał wzruszaniem ramionami i krótkim stwierdzeniem: „Aga jest moja i już, i już!”.

Mały agent w końcu dał za wygraną. Miał jednak nadzieję, że lepiej mu pójdzie z przekonywaniem Grzesia N. Mężczyzna w 2021 roku miał już około pięćdziesięciu lat, lecz wbrew pozorom wcale na tyle nie wyglądał. Miko po przedstawieniu swoich wszystkich racji usłyszał od swojego rozmówcy tylko jedno:

— No ale po co mi to?

— Jak to: po co?! — zdenerwował się Miko. — Nie chcesz, Grzesiu, odzyskać Agnieszki? Coś ty z byka spadł?

— No może i chcę, ale nie w ten sposób — westchnął Grześ.

Miko ze zdziwienia otworzył szeroko oczy. Mężczyzna wyjaśnił mu bowiem, że może i owszem, chciałby odzyskać Agnieszkę i mieć z nią Tomka i Marcina, ale nie postępując według klucza Mikiego i Wiki, zakładającego brak czasowej ingerencji. Grześ wyjaśnił, że nie po to ma teraz wygodne kawalerskie życie pełne siłowni i solariów, żeby miał na stare lata robić dzieci z nie najmłodszą już Agnieszką.

— Stary, ja mam pięćdziesiąt cztery lata, a Aga czterdzieści dziewięć wiosen. Jak ty to sobie wyobrażasz? Mam zrezygnować z solarów i siłowni?, żeby wejść w pieluchy? To jak odchowam Marcina i Tomka, to będę pod osiemdziesiątkę! Stary, nie ze mną te numery! Zresztą Chwaścik mówił mi, że Aga jest teraz nerwowa i do królowej ubezpieczeń jej daleko. Tak mówił Chwast — powtórzył, szukając poparcia dla swojej decyzji w osobie kolegi.

Okazało się, że Chwaścik przesyłał Grzesiowi nawet zdjęcia kobiety zaraz po wstaniu, bez makijażu i z opcją postarzenia „dziesięć plus” z jego nowoczesnego smartfona. Grześ, spoglądając na taką Agnieszkę i mając zapewnienie Chwaścika, że wysyłał jej wizerunek w najlepszym świetle, trochę się przestraszył.

* * *

Wiktorii z Agnieszką poszło niewiele lepiej. Aga w roku 2021 była bardzo zdenerwowana i tak mocno starała się odzyskać Grzesia, że zrezygnowała z pracy i spacerów z pieskiem Hektorem na rzecz odstresowujących pączków z nadzieniem z melisy i rumianku. Słodkości podrzucał jej oczywiście nie kto inny jak Chwaścik, tylko po to, żeby utrzymać przy sobie Agnieszkę, a wsad tak naprawdę zamiast melisy i rumianku miał jedynie ich aromat, a wypełniony był wysokokalorycznym dżemem ze sporym dodatkiem nutelli.

Nazajutrz po pysznym śniadaniu w Angelo zarówno Mikołaj, jak i Wiktoria stwierdzili, że muszą odbyć kolejną podróż w czasie, w której to przekonają do swoich racji zarówno Grzesia, jak i Chwaścika, ale przede wszystkim Agnieszkę. Konieczność przedłużenia rodu Agi B. i Grzesia N. była dla Mikiego i Wiki priorytetem. Marcin i Tomek musieli w końcu wrócić do rzeczywistości.

Miko westchnął i po spakowaniu plecaków ruszył z Wiki ku nowej przygodzie. Po odpaleniu windy czasowej wziął przyjaciółkę za rękę i wprowadził właściwą datę w mechanizmie dźwigu. Miał już nowy plan, a precyzyjny termin wklepany na amoledowym wyświetlaczu nowoczesnej windy czasowej miał pomóc w ich dalszej misji.

Podczas ostatniego weekendu, kiedy Miko i Wiki odpoczywali po poprzednich przygodach, szef MBŚ Harry Błyskawica unowocześnił trochę ich windę. W kabinie były teraz dwa wygodne skórzane fotele i mały ergonomiczny stolik. Były też barek i lodówka ze zdrowymi posiłkami i kuchenka mikrofalowa renomowanej marki. Na ścianie zaś wisiał sześćdziesięciopięciocalowy smart TV z wszystkimi popularnymi platformami streamingowymi. Żyć nie umierać!

— No to w drogę! — wykrzyknął Miko, wprowadzając dokładny zakres czasowy i używając swoich magicznych kluczy.

— Ku nowej przygodzie! — zawtórowała mu Wiki i się roześmiała.

Rozdział szóstyRok 1982

Mikołaj i Wiktoria mieli nowy plan. Musieli się przenieść dokładnie cztery lata przed ich pierwszą czasową wycieczką. Ich nowym celem był rok 1982. Było to tak istotne, ponieważ latem 1982 roku siedmioletni Piotruś Chwast, idąc do kościoła ze swoją mamą, zakochał się w dziesięcioletniej Agusi Brus, dostrzeżonej po drodze. Taki był początek ich nieszczęsnego romansu.

Niespełna czterdzieści lat później czterdziestodziewięcioletnia Agnieszka N. nie pamiętała już, jak wyglądał ich początek, gdy szusowali po ostatnim śniegu na zakopiańskich stokach. Nie pamiętała już, że jej chrześniak, dziesięcioletni Mikołaj, wraz z jego dziesięcioletnią przyjaciółką Wiktorią ratowali jej małżeństwo z Grzesiem N. i położyli kres jej toksycznemu związkowi z Piotrkiem Chwastem. Jak widać, pamięć bywa jednak ulotna… Ale wróćmy do naszej historii.

Był słoneczny letni dzień 1982 roku, kiedy dziesięcioletnia Agusia B. szła do kościoła z dwudziestoletnią Zosią Kusiak. Zosia była wtedy całym światem dla małej Agniesi; jej koleżanka była młodszą siostrą Janki B. i Krysi J. — Janka B. była siostrą najstarszą, a Zosia K. najmłodszą, Krysia J. zaś była siostrą średnią i jak to określały, siostrą zasadniczej służby zdrowia. Taka karma. Krysia była też przyszłą babcią naszego Mikołajka. Ale o tym kiedy indziej. Teraz wróćmy do niedzielnej drogi do kościoła małej Agi B. z Zosią K. Ta podróż miała być kluczowa, jako że — jak już wspomnieliśmy — to podczas niej siedmioletni Piotruś Chwast miał zakochać się bez pamięci w dziesięcioletniej Agusi.

Za murem w połowie drogi z ulicy Rudnickiej na cmentarz za parafialnym kościołem stali właśnie Mikołaj i Wiktoria, czekając, by zatrzymać Chwasta wystarczająco długo, by Aga przeszła obok niepostrzeżenie. Dzięki temu z zakochania Piotrusia nic nie wyjdzie.

Trudno było jednak tego dokonać, bo Aga, zwana również Ajką, i Zosia całą drogę słuchały na swoich walkmanach hicioru 1982 roku: „Mniej niż zero” zespołu Lady Pank. Dziewczynki tak się darły, że szybko namierzył je nie tylko Piotruś Chwast, ale także cała lubelska Ponikwoda i trzy czwarte Kalinowszczyzny. Plan Mikiego spadł na konewce, jak mawiał jego tata, mając na myśli „spalenie na panewce”.

Jednak Miko, jak to Miko, był mistrzem w wymyślaniu nowych planów i nowych rozwiązań, tak że prędko uśmiechnął się do Wiktorii.

— Wiki, mam… — zaczął mówić przyjaciółce.

— Wiem, wiem — przerwała mu dziewczynka. — Masz nowy plan, Mikołajku.