Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Druga część cyklu o przygodach Mikołaja i jego przyjaciółki Wiktorii. Nasi dzielni podróżnicy odbywają niesamowite podróże w czasie oraz odkrywają nieznane lądy przeżywając przy tym mnóstwo przygód i pomagając słabszym zmieniając świat na lepsze.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 112
Rok wydania: 2021
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wszystkie postaci i wydarzenia opisane w tej książce są fikcyjne, a ich ewentualna zbieżność z rzeczywistymi jest przypadkowa.
Korektor i redaktor: Monika Mielcarek, red-kor
Projektant okładkiMikołaj Janiszewski
© Paweł Janiszewski, 2025
© Mikołaj Janiszewski, projekt okładki, 2025
Druga część cyklu o przygodach Mikołaja i jego przyjaciółki Wiktorii. Nasi dzielni podróżnicy odbywają niesamowite podróże w czasie oraz odkrywają nieznane lądy przeżywając przy tym mnóstwo przygód i pomagając słabszym zmieniając świat na lepsze.
ISBN 978-83-8273-124-8
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Mojemu najukochańszemu synkowi Mikołajkowi
„Odpętlenie” to druga część cyklu książek o przygodach dziesięcioletniego Mikołaja i jego przyjaciółki Wiktorii. Akcja rozpoczyna się w miejscu, w którym skończyła się pierwsza powieść — „Porwanie to dopiero początek”.
Książka charakteryzuje się dużym dynamizmem i wartką akcją. Jej docelowymi adresatami są zarówno dzieci od dziesiątego roku życia wzwyż, jak i dorośli czytelnicy. Charakterystyczna jest lekkość narracji i „bardzo szybkie” rozdziały, w których opisywane są wciąż to nowe przygody, skonstruowane tak, by młody czytelnik się nie nudził i cały czas pozostawał zainteresowany ciągiem dalszym przygód Mikołaja i Wiktorii.
Na początku tej książki Mikołaj musi „odpętlić” swoje poprzednie przygody, czyli najpierw uratować porwaną przyjaciółkę Wiktorię, a następnie poznać prawdziwą tożsamość i intencje porywaczki Czarnej, będącej czarnym charakterem z poprzedniej powieści. W kolejnych rozdziałach Mikołaj i Wiktoria będą mieli mnóstwo nowych przygód i innych przeciwników.
W odróżnieniu od poprzedniej książka ta nie jest skupiona na jednej misji i jednym przeciwniku, a fabuła nie rozgrywa się w Lublinie. Tym razem nasi podróżnicy przeżywają mnóstwo różnych przygód i odwiedzają rozmaite — dziwne, ciekawe i niezbadane przez nich do tej pory — miejsca.
Mikołaj się uśmiechnął. W końcu miał wszystko poukładane i nie musiał się nigdzie śpieszyć. W końcu znalazł na wszystko czas. I miał go ogrom. Pośpiech i działanie pod presją czasu, z którymi musiał zmagać się w swoich dotychczasowych przygodach, były już przeszłością. Teraz Miko miał nad wszystkim pełną kontrolę.
Ale zacznijmy od początku — od samego początku nowych przygód, które kończą zapętloną część pierwszą. Rozpoczynają też całkiem nowe wyzwania i doznania.
À propos doznań — Mikołaj był właśnie w swojej ulubionej knajpce — Plackarni, gdzie spożywał wegańskie śniadanko. Tradycyjnie były to dwie kanapki z ekologicznych bułek orkiszowych z pomidorowym pasztetem sojowym, kiełkami z brokułów i domowym ogórkiem kiszonym od babci Kazi. Do picia miał swój ulubiony sok malinowy, a na deser truskawkowe ciastko wielozbożowe.
Chłopiec po spałaszowaniu pysznego posiłku wyjął notatnik i zaczął pisać. Musiał opracować plan działania, bo mimo że miał na wszystko mnóstwo czasu, chęć odzyskania Wiki i wzięcia z nią udziału w nowych przygodach była zbyt silna, by zwlekać.
Dzień wcześniej, zaraz po powrocie z wojaży, Miko szykował się na imprezę powitalną. Poprosił wtedy swojego tatę Pawła o uwiecznienie jego dotychczasowych przygód. Nie chodziło tylko o sporządzenie pamiątki. Mikołaj chciał dzięki spisaniu wszystkich szczegółów wcześniejszych misji ustalić dalszy plan działania. Poniekąd właśnie dzięki lekturze zrozumiał, że nie musi się nigdzie śpieszyć i że ma tyle czasu, ile mu potrzeba. I nieważne, czy chodzi o przeszłość, teraźniejszość czy przyszłość.
Tata wszystkie przygody Mikołaja spisał w dokumencie „Porwanie to dopiero początek” i obiecał, że na najbliższe urodziny chłopca wyda opowieść jako prawdziwą książkę. Miko był tym mocno podekscytowany, a jednocześnie czuł się zwyczajnie szczęśliwy.
Po lekturze zrozumiał, że najpierw musi się spotkać z Harrym Błyskawicą i wszystko sobie z nim wyjaśnić. Dopiero potem będzie musiał szybko odnaleźć Wiktorię, by wspólnie z nią pomóc Agnieszce B. uwolnić się od Piotrka Chwasta i odzyskać rodzinę. Mikołaj wiedział też, że musi w końcu poznać tożsamość Czarnej. Ta niecnota musi zostać zdemaskowana i odpowiedzieć za wszystkie przykrości i złe uczynki, które popełniła zarówno w 2021, jak i w 1986 oraz 1962 roku. Czarna musiała zostać zdemaskowana! Bez dyskusji!
Na koniec Mikołaj będzie musiał zrobić coś bardzo ważnego — odpętlić całą sytuację, w jakiej znalazł się razem z Wiktorią, żeby przestać przebyć w tej swoistej pętli czasowej.
Miko musiał tyle załatwić… Na szczęście miał na to mnóstwo czasu.
Mikołaj był umówiony z Harrym Błyskawicą w jego siedzibie. Ich ostatnie spotkanie niestety nie było zbyt przyjemne. Chłopiec aresztował wtedy fałszywego Harry’ego, który po przejściu z roku 1986 do 2021 został pod eskortą ludzi komisarza Kani odprowadzony do więzienia i zamknięty.
Tam — przebrany za Romana Giertycha i Kazika — Biały podstępem umieścił w więzieniu prawdziwego szefa Młodzieżowego Biura Śledczego, a uwolnił fałszywego Harry’ego Błyskawicę i niejakiego Adriana, tak naprawdę będącego Czarną.
Czarna opuściła zatem więzienie i mogła dalej knuć „czasowe” intrygi. Na szczęście podczas opuszczania więzienia złoczyńczyni, przebrana jeszcze za Adriana, natknęła się na prawdziwego chłopca i jego tatę, który wszystko wyjaśnił komisarzowi Kani. Ten z kolei szybko oczyścił z zarzutów prawdziwego Harry’ego Błyskawicę.
Mikołaj spakował do plecaka wszystkie potrzebne rzeczy, przede wszystkim magiczne pudełka od Janiny B., wodę mineralną, truskawkowe ciastka zbożowe i kilka innych drobiazgów. Nie zapomniał też zabrać ze sobą smartfonu i powerbanku o potężnej mocy, z zapasem energii. Miko poinstruował także swoje świnki morskie — Pikachu i Embriona — jak i komu w razie potrzeby raportować. Następnie pożegnał się z mamą Anią i tatą Pawłem. Rodzice byli z niego naprawdę dumni. Mama ukradkiem ocierała łzy spływające po jej policzkach, choć i jego ojciec nie umiał ukryć wzruszenia.
Chłopiec po wejściu do lubelskich podziemi znaną tylko sobie ścieżką zaczął wspominać ostatnie dni.
Po przejściu dość długiej drogi dotarł w końcu do gabinetu szefa MBŚ. Tam przy owalnym dębowym stole czekał już na niego Harry z komisarzem Robertem Kanią.
Mikołaj przywitał się z nimi serdecznie. Harry uściskał Mikiego i powiedział, że docenia jego zaangażowanie w rozwój MBŚ i nie ma żalu, że chłopiec, gdy jeszcze nie wiedział, że aresztuje fałszywego Harry’ego, okazał lojalność wobec firmy i misji, którą ta ma spełniać.
Mały agent się wzruszył i również podziękował Harry’emu za całokształt współpracy przy minionych przygodach, a komisarzowi Kani za wielokrotną pomoc w każdej z odbytych czasowych podróży.
W końcu Mikołaj wyciągnął z plecaka wydruki „Porwanie to tylko początek”, by mogli je wspólnie przeanalizować. Dał po egzemplarzu obu mężczyznom i wszyscy razem zaczęli uważnie czytać i zaznaczać najbardziej istotne dla przyszłych zadań fragmenty.
Chłopiec dowiedział się dzięki temu, że Adrian nie jest Czarną, i to była kluczowa informacja. Jego kolega nigdy nie był też podwójnym agentem BBŚ i MBŚ, zawsze był tylko lojalnym agentem MBŚ, a początkowe udawanie Czarnej w trakcie porwania Wiki z roku 2021 było wyłącznie misją MBŚ mającą na celu zdemaskowanie prawdziwej Czarnej z roku 1986 i 1962. Natomiast po opuszczeniu przez nią więzienia latem 2021 roku Adrian zwyczajnie natknął się na nią ze swoim ojcem. Intryga BBŚ była jednak autentyczna i zdemaskowanie prawdziwej Czarnej było teraz priorytetem MBŚ.
Kolejną istotną kwestią było to, że oprócz trzech magicznych kluczy obsługujących windę czasową, czyli złotego, srebrnego i brązowego, klucz żelazny też jest magiczny. Miko dowiedział się, że zawsze po odbyciu czasowej podróży trzeba go przekręcić — jest to bardzo ważne, wręcz obowiązkowe. Nieprzekręcenie magicznego żelaznego klucza powoduje czasowe zapętlenie całej historii. Tego chłopiec wcześniej nie wiedział i przez to musiał przechodzić przez wszystkie wydarzenia raz jeszcze.
Ostatnią znaczącą informacją, którą udało im się ustalić na spotkaniu w biurze MBŚ, było potwierdzenie, że Miko ma teraz mnóstwo czasu, albowiem winda czasowa jest wyłącznie do jego dyspozycji, a znając tajniki jej pełnej obsługi, mały bohater może dysponować czasem dowolnie, jak chce. Pośpiech jest więc ostatnią rzeczą, na którą musi teraz zwracać uwagę.
Po wyjaśnieniu z Harrym i Robertem wszystkich wątpliwości Mikołaj spojrzał na swoją listę zadań do wykonania:
Wyjaśnić sprawę z Harrym. (Przeczytał punkt i wykreślił, uznając misję za wykonaną).
— Odszukać Wiktorię.
— Pomóc Agnieszce B. stać się Agnieszką N.
— Zdemaskować Czarną.
— Odpętlić całą sytuację. (Chłopiec znów pociągnął ołówkiem w poprzek polecenia).
Dwa punkty zostały już wykonane. Mikołaj wiedział bowiem, że czasowe odpętlenie będzie robił teraz za pomocą magicznego żelaznego klucza po każdej czasowej podróży.
Spojrzał na listę raz jeszcze. Wszystko było już zaplanowane, a czasu miał dokładnie tyle, ile było mu trzeba.
Mikołaj pożegnał się z Harrym i Robertem i samotnie udał się do windy czasowej.
— Wiki, idę po ciebie… — westchnął.
Po ustawieniu odpowiednich parametrów winda ruszyła ku nowej przygodzie.
Wiktoria wiedziała, że póki co jest bezpieczna. Wiedziała też, że niedawne wydarzenia zostały zapętlone. Czuła, a w zasadzie była pewna, że ich ostatnie fantastyczne przygody z Mikołajem skończą się dobrze, jednak nie chciała przechodzić przez to wszystko raz jeszcze.
— Prawdziwy dzień świstaka — westchnęła.
Stało się tak, jak przeczuwała — najpierw przyszedł Kazik, czyli Biała, a potem burę zrobił mu Adrian, czyli Czarna. Tak przynajmniej było na początku ich przygód i tak — na szczęście — stało się i tym razem.
Gdy porywacze wyszli, zaczęła się oswobadzać. Wiedziała, że ma dość czasu i na to, i na przejście do lubelskich podziemi przez metalową klapę w podłodze szkolnej sali numer dwadzieścia trzy.
Wiktoria uwolniła się jak poprzednio i otworzyła właz. Zanim jednak zdołała wejść do korytarza, usłyszała ciche mruczenie, a nawet delikatne kwiczenie. Dziewczynka znała ten odgłos, gdzieś go już słyszała. Tylko nie mogła skojarzyć, kto to mógł być…
Po paru chwilach nadsłuchiwania z podziemnych czeluści wyłoniła się potężna postać. Cień potwora!
Wiki była przerażona, jednak coś mówiło jej, że nie musi uciekać, w zasadzie była tego pewna. Gdy jej rozum walczył z przerażeniem, z ogromnego strasznego cienia wyszedł… malutki nie-potwór.
Malutki nie-potwór kwiknął raz jeszcze i spojrzał na Wiktorię. Ta roześmiała się i odetchnęła z ulgą.
Przed oczami dziewczynki pojawiła się postać Pikachu, czyli czarnej-biało świnki morskiej Mikołaja. Wiki wzięła zwierzątko na ręce i mocno przytuliła, a świnka zaczęła mruczeć z zadowolenia.
Wiktoria pamiętała, że Miko zatrudniał swoje kawie, bo tak oficjalnie nazywały się te zwierzątka, do przesyłania wiadomości przypominających SMS-y w ich podziemnych czasowych podróżach. Tak było i tym razem. Na lewej przedniej łapce Pikachu była zaczepiona obrączka z malutkim pudełeczkiem. Po jego otworzeniu Wiki wyjęła zwiniętą karteczkę i przeczytała wiadomość. Była to ważna informacja od Mikołaja:
„Wikuś, bądź dzielna! Już po Ciebie idę. Wiem, jak nas odpętlić. Wiem, co mamy robić. Nie idź sama do podziemi. Zostań w sali nr 23. Niedługo będę. Mikołaj”.
Wiktoria całkowicie się już uspokoiła. Nakarmiła Pikachu resztą drożdżówki zostawioną jej przez porywaczy, a następnie dała jej wody. Zwierzak po smacznym posiłku zakwiczał, co oznaczało, że musi wracać. Dziewczynka wiedziała, co musi zrobić. Otworzyła ponownie metalową pokrywę w podłodze, przez którą śmignęła czarna-biało świnka, i zamknęła ponownie podziemne przejście.
Wiktorii nie pozostało nic innego jak w spokoju czekać na przyjaciela.
Mikołaj tym razem ustawił windę czasową bardzo dokładnie, dzięki czemu znalazł się idealnie w momencie, w którym Wiki po raz pierwszy trafiła do szkolnej sali numer dwadzieścia trzy. Porywacze dosłownie przed chwilą opuścili Wiktorię i poszli na lunch.
Był rok 2021, czyli właściwe czasy dzieciństwa Wiktorii i Mikołaja. Chłopiec po zatrzymaniu windy nie zapomniał oczywiście o przekręceniu magicznego żelaznego klucza, żeby przygoda czasowa została odpętlona.
Miko zaraz po zatrzymaniu się maszyny ruszył bez pośpiechu do sali numer dwadzieścia trzy. Nie musiał się przecież śpieszyć. Miał tyle czasu, ile było trzeba.
Po chwili znalazł się w miejscu przebywania Wiktorii. Jak zwykle młodzi przyjaciele padli sobie w ramiona. Miko pokrótce opowiedział dziewczynce, co już załatwił i co musieli teraz robić. Ona zaś powiedziała Mikiemu, że jest bardzo głodna, ale ten słusznie zauważył, że nie to jest teraz najważniejsze, tylko to, że muszą przenieść się dokładnie do czasu ostatniego zapętlenia historii, czyli do ranka po imprezie powitalnej w Plackarni. Dzięki temu raz na zawsze odpętlą zapętloną historię i będą mogli zabrać się za to, co jeszcze ich czekało.
