O łacinie tylko dobrze. De lingua latina nil nisi bene. Język łaciński i grecko-łacińskie dziedzictwo kulturowe we współczesnej Europie - Marek Hermann - ebook

O łacinie tylko dobrze. De lingua latina nil nisi bene. Język łaciński i grecko-łacińskie dziedzictwo kulturowe we współczesnej Europie ebook

Hermann Marek

3,5

Opis

Jak łacina, mowa małego plemienia z nad Tybru, opanowała tereny od Afryki po Skandynawię, od portugalskiego Cabo da Roca po ziemie Rzeczyposopolitej? Czy łacina na pewno jest językiem martwym? Jak każdy z nas, nie zdając sobie nawet z tego sprawy, posługuje się na co dzień językiem łacińskim? Co wspólnego ma pracownik poczty rzymskiej z ekspresem do kawy, barbarzyńca z brawami, bogini Junona z narodową mennicą,  i w jaki sposób łacińska tela (tkanina) stała się toaletą? Jak łacińskie sentencje pomagają nam znaleźć receptę na szczęśliwe życie? Czego możemy nauczyć się od greckich i rzymskich mistrzów słowa, aby mówić pięknie i przekonująco? To tylko kilka z wielu pytań, na które czytelnik znajdzie odpowiedź w książce O łacinie tylko dobrze. Książka O łacinie tylko dobrze nie jest nudnym wykładem z gramatyki łacińskiej, ale opowieścią o języku, który, wbrew potocznej opinii, cały czas żyje, jest obecny w naszych rozmowach i pomaga nam lepiej zrozumieć siebie i świat.



Marek Hermann jest wykładowcą języka łacińskiego w Centrum Językowym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W książce O łacinie tylko dobrze wykorzystuje on swe wieloletnie doświadczenie nauczyciela akademickiego. Jego aktywność zawodowa nie ogranicza się do pracy dydaktycznej, lecz obejmuje także działalność naukową. W swej pracy naukowej zajmował się zagadnieniami astronomicznymi w literaturze greckiej i rzymskiej oraz rekonstruował obraz nieba gwieździstego starożytnych Greków i Rzymian. Aktualnie tematem jego badań jest retoryka i dialektyka starożytna, jej historia, teoria oraz oddziaływanie antycznej sztuki elokwencji na współczesne koncepcje retoryczne. Efektem tych badań są publikacje poświęcone takim zagadnieniom jak: figury retoryczne (zwłaszcza pytania retoryczne), prawdopodobieństwo jako środek perswazyjny, sofizmaty retoryczne, sofistyczna sztuka wymowy, retoryka i dydaktyka.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 363

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (2 oceny)
1
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
IzabelaMichalska

Z braku laku…

Książka napisana dla kogoś, kto nie ma wiedzy o łacinie. Zbiór informacji, które czasem nic nie mają ze sobą wspólnego. Tu coś o grece, tu o systemie nauczania, paremie łacińskie. Liczyłam na książkę naukowa, czy popularno-naukową... Dużo lania wody.
00

Popularność




Spis treści

Wstęp

Łacina matką języków europejskich

Historia łaciny od założenia miasta

Początki języka łacińskiego

Łacina wyrusza w świat

Łacina wchodzi na salony, czyli jak mowa łacińska stała się językiem literackim

Historia łaciny po upadku miasta

Łacina chrześcijańska zdobywa Europę

Łacina językiem filozofii i teologii

Łacina po liftingu, czyli łacina renesansowa

Epoka nowołacińska, czyli łacina w dobie nowoczesności

Łacińskie córki

Mowa włoska – najwierniejsza córka łaciny

Mowa francuska i prowansalska – córki wyemancypowane

Mowa hiszpańska i katalońska – córki oddane

Mowa portugalska – ostatni kwiat Lacjum

Mowa rumuńska – piękność z Dacji

Mowa retoromańska – córka mizantropka

Mowa angielska i niemiecka – córki przybrane

Polacy nie gęsi, też łacinę znają

Łacina wokół nas!

Od rzymskiego alfabetu do współczesnej książki

Kalendarz

Uczymy się w łacińskiej szkole, studiujemy w łacińskim uniwersytecie

Łacina w nauce

Niebo starożytnych Greków i Rzymian

Twarde prawo, ale prawo

Medycyna i nauki przyrodnicze

Filozofia

Łacina w Kościele

Łacińskie kryptogramy, wiersze wizualne, inskrypcje, zagadki

Kryptogramy

 

Carmina figurata (wiersze wizualne)

Puzzle Archimedesa

Graffiti

Aenigmata (zagadki)

Jak być szczęśliwym, czyli sentencje łacińskie

Co zrobić, aby szkoła była miejscem miłym i przyjemnym?

Praca – nie dla samych pieniędzy pracuje człowiek

Czy pieniądze są źródłem szczęścia?

Marzenie każdego człowieka, czyli jak być lubianym i kochanym?

Szczęśliwe życie małżeńskie

Któż z nas nie chce być mądrym

Virtus – szczęście dla prawdziwych mężczyzn

Śmierć zrównuje wszystkich

Wykaz cytowanych sentencji łacińskich w porządku alfabetycznym

Retoryka antyczna, czyli jak mówić mądrze, przekonująco i czarująco

Zdobywanie przychylności – wstęp mowy

Jak mówić jasno i przejrzyście – opowiadanie i konspekt mowy

Przekonywanie do swoich racji – argumentacja

Etos – to ja jestem dla was wzorem

Patos – rozbudzone emocje

Logos – rozum ponad wszystko

Kwintesencja mowy – zakończenie

Prawdopodobieństwo jako środek perswazji retorycznej

Śmiech lekarstwem na każdy kłopot – humor w retoryce

Figury retoryczne sojusznikiem argumentacji

Pytanie retoryczne – figura najważniejsza

Metafora – figura boska

Antyteza – figura wyrazista

Apostrofa – figura sugestywna

Ironia – figura podstępna

Hiperbola – figura dla niezdecydowanych

Powtórzenie – figura pobudzająca

Antymetabola – figura wyrafinowana

Zakończenie – po co nam łacina?

Bibliografia

 

Wstęp

Na samym początku chciałbym wytłumaczyć się z tytułu niniejszej książki – „O łacinie tylko dobrze”. Jak może niektórzy zauważyli, nawiązuje on do znanego łacińskiego przysłowia de mortuis nil nisi bene (o umarłych tylko dobrze)1. Tytuł ten mógłby sugerować, że chcę opowiadać o języku martwym, jak najczęściej określa się język łaciński. Założenie tej książki jest jednak inne. Śmiem twierdzić, że łacina to nie martwa mowa, lecz żywa tkanka obecna w wielu językach, także w języku polskim. Poczynając od alfabetu, a kończąc na regułach retorycznych, łacina obecna jest w wielu dziedzinach naszego życia, a za sprawą łaciny, także jej starsza siostra greka. Greka była drugim językiem starożytnych Rzymian, a słownictwo greckie przenikało do języka łacińskiego. Mówiąc zatem o początkach kultury europejskiej, musimy pamiętać o jej korzeniach rzymskich i greckich. Mówiąc o wpływach łaciny na języki nowożytne, musimy być także świadomi wpływów greki na języki współczesne, ale pamiętajmy, że bez Rzymian, bez łaciny nasza wiedza o kulturze greckiej byłaby o wiele skromniejsza

Język łaciński wywołuje dzisiaj różne skojarzenia. Dla pewnej grupy jest to zwiędła mowa, na którą w dobie eksploracji kosmosu i supernowoczesnych komputerów nie warto marnować czasu. Jest to jednak podejście skrajne. Spróbujmy spojrzeć obiektywnie na język nauczycieli Europy, na język Cycerona, Wergiliusza, św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu, Petrarki, Erazma z Rotterdamu, Kopernika, Montaigne’a, Linneusza, że wymienię tylko kilku wielkich przedstawicieli nauki i kultury europejskiej posługujących się językiem łacińskim. Popatrzmy na łacinę jak na tajemniczy język prastarych ksiąg, skrywających przepisy na życie szczęśliwe. Wiele z tych przepisów zostało na przestrzeni wieków zarzuconych, czy jest jednak sens wracać do czegoś, co pokryło się grubą patyną wieloletniego zapomnienia? Czy człowiek nowoczesny powinien zwracać się wstecz i marnować siły na coś, co już dawno utraciło polor nowości? Moim zdaniem tak. Historia uczy nas, że gros wynalazków to rzeczy odkrywane powtórnie. Nie mówię o wynalazkach technicznych, ale o receptach na uśmiech losu, które starożytność, a także epoki późniejsze odkryły i zapisały w łacińskich księgach. Po cóż zatem wyważać otwarte drzwi? Wystarczy, że sięgniemy do mądrości naszych przodków. Powie ktoś – nie potrzebuję do tego łaciny, mam przecież przekład. Jednak każdy uczący się jakiegokolwiek języka wie, że przekład to zazwyczaj nieudolna próba skopiowania ducha oryginału. Oczywiście, wszyscy zdajemy sobie sprawę, że niemożliwy jest powrót do modelu sprzed wieków, gdy w Europie uczono się recytacji całych stron Wergiliusza, Horacego czy wygłaszano z pamięci liczące wiele rozdziałów oracje Cycerona. Całkowite zrezygnowanie z nauki języka łacińskiego byłoby jednak rezygnacją z własnej tożsamości – uczeniem się historii bez poznania jej początków, uczeniem się literatury bez znajomości jej źródeł, uczeniem się ojczystego języka bez świadomości jego łacińskiej etymologii.

Polska należy do państw zachodnioeuropejskiego kręgu cywilizacyjnego, których korzenie sięgają starożytnej Grecji i Rzymu. Granica między wschodnim i zachodnim obszarem kulturowym w Europie przebiegała zawsze na rubieżach Rzeczypospolitej. Nasi przodkowie byli dumni ze swej łacińskiej kultury, co potwierdzali powszechną, budzącą podziw w całej Europie znajomością języka starożytnych Rzymian. O ile owa świadomość zakorzenienia w cywilizacji grecko­-łacińskiej jest żywa w krajach Europy Zachodniej, w krajach skandynawskich czy nawet nadbałtyckich, gdzie nauczanie łaciny stanowi ważny punkt w programach szkolnych2, to w Polsce obserwujemy odwrót od języka łacińskiego i od kultury klasycznej. Różnego rodzaju autorytety oficjalnie wspierają łacinę, ale prywatnie uznają ją za relikt archaicznego, XIX­-wiecznego modelu szkoły. Czy więc wspaniały świat antycznej historii, retoryki, poezji, przeminął już bezpowrotnie? Czy powrócimy jeszcze kiedyś do starożytnej Arkadii, przynoszącej wytchnienie znużonej codziennymi troskami duszy człowieka? Miejmy nadzieję, że tak, że obecna ucieczka od łaciny to tylko chwilowy bunt, który nie sprowadzi nas bezpowrotnie na cywilizacyjne bezdroża. Pamiętajmy, że cały nasz język ojczysty jest przesiąknięty łacińskim słownictwem, łacińskim sposobem formułowania myśli. Chronologicznie, połowa historii naszej literatury, od wieku XI do XV, to prawie wyłącznie literatura łacińska: kroniki, poematy, kazania, traktaty naukowe, statuty. A i w późniejszych wiekach polska literatura łacińska rozwijała się równie bujnie – spuścizna naszego największego poety renesansowego, Jana Kochanowskiego, zawiera więcej utworów łacińskich niż polskich.

Świadomość, że język łaciński ukształtował języki europejskie, że cywilizacja grecko­-rzymska wywarła niezatarte piętno na współczesnej kulturze zachodniej, winna towarzyszyć każdemu Europejczykowi. Tylko barbarzyńcy nie troszczą się o swe dziedzictwo, nie chcą znać swych przodków. Barbarzyńcy, jak przysłowiowi Wandale, nie tylko nieposiadający własnej kultury, ale niszczący dorobek kulturowy innych. Jeżeli nie chcemy uchodzić za barbarzyńców, nie chcemy budować naszej cywilizacji na zgliszczach, musimy poznać jej fundamenty i w oparciu o nie rozwijać naszą kulturę. Tym, czym sanskryt jest dla obywateli Indii, czym hebrajski dla Żydów, starochiński dla mieszkańców Chin, Japonii, klasyczny arabski dla Arabów, tym łacina jest dla Europejczyków. Jeżeli więc chcemy być obywatelami Europy, musimy mieć przynajmniej jakąś minimalną wiedzę na temat naszej „matki łaciny”, aby w rozmowie z mieszkańcami innych nacji nie okazać się barbarzyńcami niepamiętającymi o początkach naszego języka i naszej kultury.

Przypominając sobie zatem, jak łacina i kultura grecko­-rzymska wpływała i wpływa na nasz język i na nasze życie, udamy się w długą podróż. (1) Zobaczymy, jak język łaciński rozwijał się przez dwa tysiące lat i jak w różnych regionach Europy przekształcał się w nowożytne języki europejskie; (2) odkryjemy, w jak wielu dziedzinach dzisiejszego życia towarzyszy nam ciągle mowa, kultura starożytnych Rzymian, a także Greków; (3) przekonamy się, że warto znać sentencje łacińskie i (4) dowiemy się, jakie ślady grecko­-rzymska retoryka pozostawiła w języku dzisiejszych mówców, polityków i propagandystów.

Mam nadzieję, że opowieść o tak prastarym języku nie znuży współczesnego czytelnika. Powinniśmy być dumni z tego, że dzisiejsze języki wykazują tak wiele wspólnego z mową Juliusza Cezara, że automobil, kasa, komputer, kosmologia, parlament, senat, stacja dysków, telewizja, uniwersytet, i tak można by wymieniać bez końca, to wyrazy pochodzenia łacińskiego lub greckiego; świadomość ta powinna towarzyszyć każdemu wykształconemu człowiekowi. Rzym był miastem otwartym, wielokulturowym, gdzie każdy niezależnie od pochodzenia, koloru skóry mógł mieszkać, pracować i się rozwijać. Otwartość, tolerancja, którą szczyci się współczesna Europa, ma zatem swe źródło w antycznym Rzymie. Wyruszajmy więc w naszą podróż. Najpierw udamy się do starożytnej Italii oraz odwiedzimy niektóre rzymskie prowincje, następnie przeniesiemy się do średniowiecznej i renesansowej Europy, a wędrówkę naszą zakończymy w czasach zupełnie nam już bliskich. Nie obawiajmy się, że poczujemy się znużeni tą wędrówką, w każdej chwili przecież możemy odłożyć książkę ad acta, mam jednak nadzieję, że nie będzie to potrzebne.

 

 

1 Jest to przysłowie greckie autorstwa lacedemońskiego mędrca Chilona. Zamieścił je w swym traktacie Żywoty słynnych filozofów Diogenes Laertios.Jego łacińską wersję znamy z tłumaczenia włoskiego kameduły Ambrogio Trawersariego (1386–1439).

2 W Niemczech języka łacińskiego uczy się co trzeci gimnazjalista przez 4 lata, co piąty przez 6, w sumie ponad 30% uczniów. W Austrii 34% uczniów średnich szkół ogólnokształcących uczy się łaciny na kursach 6-, 4- lub 2-letnich. We Włoszech 40% uczniów ma lekcje łaciny, większość w Liceo Classico przez 5 lat, ponad 5 godz. tygodniowo. We Francji łaciny w gimnazjach uczy się 20% uczniów, w liceach 6%. W Belgii 21% uczniów od 12 do 17 roku życia w wymiarze od 2 do 5 lat. W Wielkiej Brytanii 70% szkół prywatnych i 16% szkół publicznych oferuje naukę języka łacińskiego. W Holandii do egzaminu maturalnego z języka łacińskiego w roku 2005 przystąpiło 21% uczennic i 19% uczniów. W sumie około 20% młodych Europejczyków uczy się języka łacińskiego w dużym wymiarze godzin. Jak na tym tle wyglądają Polacy ze swymi europejskimi aspiracjami? – w Polsce łaciny uczy się 0% gimnazjalistów i ponad 3% licealistów, dane te nie wymagają komentarza (za www.traditioEuropeae.org).

Wstęp

Łacina matką języków europejskich

Qualis mater, talis filia. (Jaka matka, taka córka)

 

 

Jest truizmem powtarzanie, że język łaciński pomaga w nauce języków obcych. Ze znajomości tego truizmu najczęściej nie wynika nic konkretnego, nie zachęca on zbyt wielu do bliższego zapoznania się z mową starożytnych Rzymian. Myślimy sobie: opanowanie kilku łacińskich wyrazów sprawi co najwyżej, że nie będę musiał uczyć się tych słów w języku nowożytnym. Zadajemy sobie więc pytanie, czy warto tracić czas na staroświecki, zakurzony przedmiot, skoro tych kilka wyrazów i tak zdołam zapamiętać bez ślęczenia nad nudnymi tabelami wypełnionymi łacińskimi deklinacjami i koniugacjami. Nasze nastawienie do języka Cycerona, jeśli nie wrogie, jest co najmniej obojętne. Gdzieniegdzie można usłyszeć nawet stare antyłacińskie hasło: „łacina i greka zabija człowieka”, ewentualnie jeszcze mniej wybredne: Latinam in latrinam (łacinę do latryny). Taka postawa wynika z faktu, że nasza świadomość powiązań języków nowożytnych, także polskiego, z językiem łacińskim jest znikoma. Nie zdajemy sobie sprawy, że związki łaciny z językami współczesnymi nie ograniczają się do podobieństw fonetycznych, są one o wiele bardziej skomplikowane – dotyczą gramatyki, stylistyki i w ogóle szeroko pojętej kultury. Zobaczmy zatem, w jaki sposób mowa, którą posługiwali się starożytni Rzymianie, jest nadal żywa nie tylko w Europie, lecz także poza jej granicami.

Na początku prześledzimy w wielkim skrócie, jak łacina przekształcała się w języki romańskie. Jednak nie tylko języki romańskie znalazły się pod przemożnym wpływem łaciny, także angielski, nazywany czasem ze względu na jego światowy zasięg współczesną łaciną, jest w połowie językiem romańskim – klasyfikuje się go obecnie jako język germańsko­-romański. Łacina odcisnęła niezatarte piętno także na języku polskim. Kształtowała ona naszą mowę już w średniowieczu, od momentu wejścia Polski do chrześcijańskiej Europy, a wpływ ten jest zauważalny także dzisiaj. Przyjrzyjmy się zatem, jak rodziły się romańskie „córki łaciny” i ich „mleczne siostry”, mowa angielska, niemiecka, a także polska1. Na początku jednak zobaczymy pokrótce, jak rozwijała się sama łacina, jak z języka pasterzy i rolników przekształciła się w język dominujący na znacznych obszarach dwóch kontynentów – Europy i Afryki.

Historia łaciny od założenia miasta

Początki języka łacińskiego

Słynne dzieło augustowskiego historyka, Tytusa Liwiusza (59 przed Chr.–17 po Chr.), nosi tytuł Ab urbe condita libri, czyli „Dzieje Rzymu od założenia miasta”. Liwiusz przedstawił tu historię Rzymian od roku 753 przed Chr., ten bowiem rok uznawano za datę powstania Rzymu. Naszą krótką historię języka łacińskiego zaczniemy więc od momentu powstania wiecznego miasta. W owym czasie w Rzymie na wzgórzu palatyńskim, przy późniejszym Forum Romanum (rynku rzymskim) znajdowała się niewielka wiejska osada. Archeologowie odkryli w tym miejscu, na skraju sacra via, najstarszej ulicy miasta, pozostałości kilku pradawnych chat, w których mieszkali pierwsi Rzymianie. Mieszkańcy tej osady posługiwali się archaiczną formą języka łacińskiego, o której nie możemy nic powiedzieć ze względu na brak świadectw pisanych z tego okresu. Z czasem mieszkańcy Palatynu zajęli jeszcze sześć innych wzgórz, tworząc tzw. septimontium – miasto siedmiu wzgórz. Umocnili się oni nad przepływającym w dole Tybrem i kontrolowali szlak handlowy, przebiegający z północy Italii na południe. Tyber w tym miejscu tworzył mieliznę, która pozwalała łatwo przeprawić się przez rzekę.

Za pierwszy zabytek językowy Rzymian przez długi czas uchodziła tzw. fibula Praenestina z VII w. przed Chr. Była to odnaleziona w mieście Palestrina (starożytne Praeneste) spinka z łacińską inskrypcją zapisaną alfabetem greckim: Manios med fhefhaked Numasioi (Maniusz zrobił mnie dla Numeriusza)2. Pod koniec ubiegłego stulecia okazało się jednak, że owe najwcześniejsze świadectwo językowe Rzymian jest XIX­-wiecznym falsyfikatem. Dzisiaj więc za najstarszy zabytek łaciny pisanej uważa się inskrypcję z VI w. przed Chr. wyrytą na tzw. czarnym kamieniu (lapis niger), odkrytym na Forum Romanum. Napis ten jest na tyle uszkodzony, że nie można go w pełni zrekonstruować, jednak nie ulega wątpliwości, że litery, jak i język tej inskrypcji są łacińskie. Na czterech stronach czworobocznego kamiennego bloku znajdują się takie łacińskie wyrazy jak: sakros (późniejsze sacer – święty), essed (późniejsze erit – będzie), recei (znane w następnych wiekach jako regi – królowi), iouxmenta (później iumenta – zwierzęta pociągowe), kalatorem (czyli calatorem – herolda), iuvestod (klasyczne iusto – sprawiedliwemu), quoi (przekształcone później w qui – który)3. Oprócz czarnego kamienia istnieje jeszcze kilka innych inskrypcji, najczęściej jedno-, dwuwyrazowych, np. napis z glinianej skorupy ze słowem rex (król)odnaleziony w pałacu królewskim, czy etruski wyraz uqnus z fragmentu jakiegoś naczynia znalezionego na Forum Boarium (krowi rynek). Znaleziska te są tak szczątkowe, że trudno na ich podstawie wyrobić sobie jakiś pogląd na temat łaciny z okresu przedrepublikańskiego. Tak niepozornie przedstawiają się początki języka, którego historia będzie się toczyć jeszcze ponad dwa i pół tysiąca lat, języka, który swym zasięgiem obejmie nie tylko większość Europy, ale też przekroczy jej granice.

Zastanawiające, dlaczego Rzymianie nie nazywali swojej mowy lingua Romana (język rzymski), lecz określali ją mianem lingua Latina (język łaciński) – Polacy mówią przecież po polsku, Francuzi po francusku, starożytni Umbrowie mieli język umbryjski, Etruskowie etruski, więc Rzymianie powinni mówić po „rzymsku”4. Wytłumaczenie jest proste: potomkowie Romulusa początkowo znajdowali się w związku latyńskim. Obejmował on wiele małych plemion zamieszkujących krainę Lacjum (dzisiaj włoskie Lazio), której stolica mieściła się w Alba Longa5. Wśród owych plemion, mówiących różnymi narzeczami, Rzymianie nie odgrywali zrazu nadrzędnej roli. Kiedy ostatecznie objęli przewodnictwo w związku latyńskim, termin lingua Latina był już tak silnie zakorzeniony, że nie można było go zmienić. Zadecydował tu usus, zwyczaj językowy. Przyjmuje się, że w czasach związku latyńskiego łacina była językiem, którym posługiwano się na niewielkim obszarze, około 20×80 km, i nikt wtedy nie mógł przypuszczać, że stanie się ona w przyszłości językiem pan­europejskim. Przecież kilka kilometrów na północ i wschód od Rzymu mówiono po umbryjsku, na południe po oskijsku, jeszcze trochę dalej na południu dominował grecki. Dlaczego właśnie łacina opanowała Europę? Dlaczego językiem ogólnoeuropejskim nie stał się np. język etruski, którym posługiwali się sąsiedzi Rzymian, potężny i tajemniczy lud Etrusków? Ich język nie należał do indoeuropejskiej grupy językowej, z której wywodziła się łacina. Nie był on również spokrewniony z żadnym innym znanym nam językiem. Etruskowie, żyjący w luźnym politycznym związku miast­-państw, inspirowali Rzymian politycznie, gospodarczo, obyczajowo i oczywiście językowo6. Wypowiadając zdanie: „Podczas wczorajszej ceremonii dokonałem defenestracji powszechnie nielubianej persony, która niczym zniszczony satelita upadła na scenę”, posługujemy się wyrazami etruskimi. Terminy persona (osoba), caeremonia (ceremonia), fenestra (okno, stąd w języku polskim defenestracja), satelles (strażnik, polski satelita), scaena (scena), używane zresztą nie tylko przez Polaków, są pochodzenia etruskiego7. Wiele etruskich słów przeszło do języka łacińskiego, a później poprzez łacinę do języków nowożytnych. Początkowo więc łacina była jednym z wielu języków środkowej Italii, niewyróżniającym się niczym specjalnym. Należało się spodziewać, że to raczej bardziej cywilizowani sąsiedzi Rzymu, Grecy czy Etruskowie, zdominują językowo półwysep Apeniński. Stało się jednak inaczej.

Wspominaliśmy już o kilku najwcześniejszych, fragmentarycznych łacińskich inskrypcjach z VI i V w. przed Chr. Z V wieku pochodzi jeszcze jeden językowy zabytek, o którym możemy powiedzieć już nieco więcej, mianowicie słynne „Prawo XII tablic”(Lex duodecim tabularum). Ponieważ tablice, na których spisano owe prawa, zostały zniszczone w trakcie najazdu Galów na Rzym w IV w. przed Chr., ich tekst znamy z przekazów pośrednich – autorzy rzymscy cytowali często ten starorzymski pomnik literatury prawniczej, nawet poeta Horacy powołuje się na niego w listach8. „Prawo XII tablic” zostało spisane około roku 450 przed Chr. prawdopodobnie na dwunastu brązowych lub dębowych płytach, które umieszczono na Forum Romanum. Język tego najstarszego rzymskiego kodeksu stał się na wiele stuleci wzorem dla prawodawców. Zwięzła i celna mowa prawa rzymskiego, która budzi podziw po dziś dzień, miała więc źródło w owym starodawnym zbiorze. A oto przykład sformułowań z Lex duodecim tabularum – w pierwszych trzech zdaniach czytamy: Si in ius vocat, ito. Ni it, antestamino. Igitur eum capito (Gdy ktoś jest wzywany do sądu, niech się tam zjawi. Jeśli nie przyjdzie, niech będzie wezwany świadek. Wtedy dopiero pozwanego można aresztować). Cyceron pisze, że wszystkie rzymskie dzieci uczyły się w szkołach owego wstępu do „Prawa XII tablic”9. W jeszcze innym fragmencie możemy przeczytać – Si nox furtum faxsit, si im occisit, iure caesus esto (Jeśli ktoś w nocy dopuści się kradzieży i jeśli zostanie zabity, zabójstwo to jest zgodne z prawem)10. Zakończenie prawie każdego zdania imperatywem podkreśla siłę i nieuchronność praw spisanych na dwunastu tablicach, uwypukla ich lapidarną sankcję. Widzimy więc, że rzymski system karny od samego początku kierował się słynną maksymą – dura lex sed lex (twarde prawo, lecz prawo).

Już starożytni autorzy zwracali uwagę na zalety języka „Prawa XII tablic”. Chwalili jego elegancję i zwięzłość, prostotę, która sprzyjała rozumieniu, oraz trafność sformułowań11. Owe zalety – praktyczność, konkretność, prostota, trzeźwość – były nieodłącznymi cechami ludzi, którzy się tym językiem posługiwali. Mowa potomków Romulusa pozostała taka na zawsze – był to język rolników, żołnierzy rzeczowo formułujących myśli, unikających pustych słów i wyrafinowanych, niepotrzebnych wy­powiedzi.

Łacina wyrusza w świat

Łacina IV wieku była już językiem w pełni ukształtowanym, którym wyrażano skomplikowane zagadnienia religijne, polityczne, prawne, nie była ona jednak językiem na tyle rozwiniętym, aby stać się językiem literackim – na literaturę łacińską było jeszcze za wcześnie. Tak jak każdy inny język musiała dorosnąć, dojrzeć, aby sięgnąć do sfery abstrakcji i być w stanie formułować bardziej skomplikowane myśli. Zanim przejdziemy do epoki literackiej w dziejach języka łacińskiego, zobaczmy, jak przebiegała ekspansja terytorialna języka Rzymian, jak mowa kilku tysięcy rolników i pasterzy z Lacjum stała się językiem, którym posługiwano się w znacznej części antycznego świata.

Wraz ze wzrostem siły militarnej i politycznej Rzymu rosła także potęga cywilizacyjna imperium, przyczyniając się do wzrostu atrakcyjności języka zdobywców. W roku 510 przed Chr. wypędzono z miasta ostatniego króla, Tarkwiniusza Pysznego, od tego momentu zaczął kształtować się ustrój republikańskiego Rzymu. W efekcie toczonych nieustannie przez następne dwieście lat wojen Rzymianie opanowali do III w. przed Chr. prawie całą Italię. Pokonali stawiający im zacięty opór górski lud Samnitów, a także wspierane przez Pyrrusa greckie miasta na południu półwyspu. Nie był to koniec wojennych zmagań wojowników znad Tybru. Teraz skierowali oni siłę swego oręża dalej, poza Italię. Wyruszyli na podbój afrykańskiej Kartaginy i doprowadzili do jej ostatecznego upadku w roku 146. Dzięki tym zwycięstwom łacina na dobre zadomowiła się w Afryce Północnej. Po dzień dzisiejszy znajdują się tam pozostałości rzymskich miast, a w ich ruinach liczne łacińskie inskrypcje, które możemy odczytywać w czasie wakacyjnych pobytów w Tunezji, Egipcie czy Maroku. Łacina stała się językiem wielu sławnych ludzi pióra zamieszkujących tę prowincję: komediopisarz Terencjusz (II w. przed Chr.), Apulejusz (125–170 po Chr.), twórca łaciny chrześcijańskiej, Tertulian (155–220 po Chr.) czy jeden z największych filozofów, św. Augustyn (354–430 po Chr.), to tylko kilku z całej plejady pisarzy pochodzących z łacińskiej Afryki.

Wraz z pokonaniem państwa kartagińskiego Rzymianie opanowali także znajdujące się w jego władaniu wyspy – Sycylię, Korsykę i Sardynię – na których jeszcze obecnie mówi się dialektami romańskimi. Podobny los spotkał Hiszpanię, znajdującą się w kartagińskiej strefie wpływów, której podbój Rzymianie zapoczątkowali w 197 r. przed Chr. Włączona do imperium pozostawała rzymską prowincją aż do schyłku starożytności. Podobnie jak Afryka, wydała ona wielu wybitnych pisarzy­-intelektualistów. To z Hiszpanii pochodzili słynni łacińscy autorzy: Seneka Retor (55 przed Chr.–40 po Chr.) i Seneka Filozof (4 przed Chr.–65 po Chr.), poeta Marcjalis (40–104 po Chr.) czy retor Kwintylian (ur. ok. 35 po Chr.). Rzymianie podbili także Wschód – Grecję i państwa Azji Mniejszej, jednak w tej części świata łacina nie zdominowała mowy Greków, wręcz przeciwnie, to sami Rzymianie ulegli zniewalającej sile mowy i kultury greckiej. Greki uczyły się nie tylko warstwy wykształcone, lecz także ludzie prości, o czym świadczą liczne greckie cytaty w przeznaczonych dla zwykłego odbiorcy komediach Plauta (250–184 przed Chr.). Łacina wprawdzie była obecna na Wschodzie jako język urzędowy, w ruinach z czasów rzymskiego imperium znajduje się wiele łacińskich pozostałości językowych, jednak mową używaną powszechnie na Wschodzie był język grecki.

I w. przed Chr. nie stanowił końca ekspansji politycznej i kulturalnej Rzymu. Juliusz Cezar, przeprowadzając „Blitzkrieg”, dokonał w siedem lat (58–51 przed Chr.) podboju Galii. Jego misja nie ograniczyła się tylko do akcji militarnej: nakazał on budowę dróg, szkół, galijskiej arystokracji nadał rzymskie obywatelstwo12. W efekcie tych działań łacina, wypierając język celtycki, stała się tutaj bardzo szybko językiem oficjalnym. Juliusz Cezar zapoczątkował także podbój Brytanii, jednak z tą krainą nie poszło mu tak łatwo jak z Galią. Jej włączenie do systemu rzymskich prowincji nastąpiło dopiero sto lat później, za panowania Klaudiusza. Podbój polityczny nie pociągnął za sobą w tym przypadku latynizacji mieszkańców wyspy.

Ostatnim cesarzem rzymskim dokonującym terytorialnej ekspansji na wielką skalę był Trajan. W roku 107 zakończył on wojny z naddunajskim ludem Daków. Wielu mieszkańców Dacji zginęło w trakcie działań wojennych, wielu z nich dostało się do niewoli, a na ich miejsce rzymski władca sprowadził mówiących po łacinie osadników. Dzięki nim Dacja stała się bardzo szybko łacińskojęzyczną prowincją, której spadkobierczynią jest Rumunia, gdzie po dziś dzień mówi się językiem spokrewnionym z łaciną.

Tak w wielkim skrócie wyglądała ekspansja języka łacińskiego. Trzeba przyznać, że Rzymianie nie narzucali podbitym ludom swojej mowy przemocą, umacnianie się łaciny następowało w sposób pokojowy, co potwierdza fakt, że nie wszędzie wyparła ona języki lokalne. Atrakcyjność języka rzymskich legionistów, kupców, legislatorów była jednak tak duża, że w pierwszych wiekach po Chrystusie łaciną posługiwano się na znacznym obszarze Europy i Afryki Północnej, a była ona także w pewnym stopniu obecna na trzecim kontynencie, w Azji. Na przestrzeni sześciu wieków – poczynając od wypędzenia etruskich królów, a kończąc na podbojach Trajana – język niewielkiej grupki walecznych rolników i pasterzy z Lacjum stał się więc językiem ogromnego imperium.

Łacina wchodzi na salony, czyli jak mowa łacińska stała się językiem literackim

Wróćmy teraz do kształtowania się samego języka, do okresu, gdy łacina osiągnęła taką dojrzałość, że mogła stać się narzędziem literackim. Wspominałem już o pierwszych uszkodzonych i trudnych do zrekonstruowania zabytkach języka łacińskiego, wspominałem też o pochodzącym z V wieku „Prawie XII tablic”. Jednak w tym czasie język potomków Romulusa nie był jeszcze językiem literatury. Przygoda Rzymian z literaturą zaczyna się dopiero w III w. przed Chr. Za pierwszego autora łacińskiego uważany jest piszący w języku Rzymian wyzwoleniec grecki, Liwiusz Andronikus z Tarentu (284–204 przed Chr.). Następni pisarze łacińscy to Enniusz (239–169 przed Chr.) i Pakuwiusz (ok. 220–ok. 131 przed Chr.), obaj z południowej Italii, Lucyliusz z Kampanii (180–ok. 102 przed Chr.), wspomniany Plaut i Akcjusz (170–ok. 85 przed Chr.), jeden i drugi z Umbrii, Cecyliusz z Galii (ok. 220–168 przed Chr.) oraz znany nam już Terencjusz z Afryki. Jak widzimy, żaden z tych pisarzy nie był rodowitym Rzymianinem, jednak nie miało to znaczenia, byli oni uważani za pisarzy rzymskich. Taki stan rzeczy trwał aż po schyłek imperium – słynni poeci, retorzy, filozofowie pochodzili z różnych prowincji państwa, często bardzo odległych. Szansę na awans w Rzymie mieli bowiem wszyscy, niezależnie od proweniencji czy statusu społecznego. Już od czasów Romulusa, który każdemu uciekinierowi szukającemu schronienia przyznawał prawa obywatelskie (na Kapitolu urządził azyl dla zbiegłych obcoplemieńców), Rzym był miastem otwartym. O pozycji, karierze decydowały zdolności, umiejętności, zasługi, a nie pochodzenie czy miejsce urodzenia. Wyzwalało to w mieszkańcach ogromną energię, którą pożytkowali dla dobra państwa. Ów najstarszy okres literatury rzymskiej, w którym literacki język łaciński dopiero się formował, nazywany jest epoką archaiczną. Język tego okresu nie był jeszcze w pełni ukształtowany, nie był jeszcze idealny, nie można było wyrażać w nim skomplikowanych kwestii natury filozoficznej lub retorycznej, jednak wspomniani autorzy nadali mu plastyczność, uczynili z niego materiał, z którego już wkrótce ich następcy mogli stworzyć język doskonały.

Następna epoka w dziejach języka łacińskiego to już okres jego świetności. W latach 100 przed Chr.–14 po Chr. pojawiają się tacy mistrzowie słowa jak Cyceron (106–43 przed Chr.), Wergiliusz (70–19 przed Chr.), Horacy (65–8 przed Chr.), wspomniany Tytus Liwiusz, Owidiusz (43 przed Chr.–17 po Chr.). Uznaje się ich za największych przedstawicieli literatury rzymskiej – z języka Rzymian uczynili narzędzie perfekcyjne, którym można było wyrazić każdą ideę w sposób przejrzysty i piękny. Jest to złoty okres języka łacińskiego, nazywany też klasycznym. Największe zasługi należy przypisać tutaj Cyceronowi, retorowi, mówcy, filozofowi, a także politykowi. Ukształtował on łacinę na wiele setek lat, na niego najczęściej w spornych kwestiach językowych powoływali się późniejsi autorzy. Także Wergiliusz, twórca rzymskiej epopei narodowej, „Eneidy”, oraz Horacy, najsłynniejszy poeta rzymski, weszli bardzo szybko na stałe do kanonu lektur szkolnych. Podziwiano też prace literackie Cezara, „Zapiski z wojny galijskiej” i „Zapiski z wojny domowej”. To język tych pisarzy był wzorcem w nauczaniu łaciny we wszystkich szkołach imperium aż po schyłek cesarstwa, a nawet dłużej, bo i w wiekach średnich.

Uznanie dla łaciny złotego wieku nie oznaczało bynajmniej, że w języku łacińskim nie dokonywano już żadnych zmian. Ulegał on cały czas przekształceniom, ewoluował i już w I w. po Chr. zaczął się następny etap w jego historii, tzw. okres łaciny srebrnej, czyli poklasycznej (14–200). Autorzy owej srebrnej epoki – Seneka Retor i Seneka Filozof, Pliniusz Starszy (23–79) i Pliniusz Młodszy (62–ok. 113), historyk Tacyt (55–120), retor Kwintylian, twórca łaciny chrześcijańskiej Tertulian i wielu innych – nie są w żadnym wypadku pisarzami gorszymi od Cycerona czy Wergiliusza. Ich język jest równie doskonały, a jego odmienność polega jedynie na tym, że mutatis mutandis (koniecznością zmian) wyraża inne treści, pociągające za sobą zmiany stylistyczne, po prostu dostosowuje się do ducha swoich czasów. Podobnie autorzy tworzący w następnej epoce zwanej późnołacińską (200–476), że wymienię tylko kilku – poeta Auzoniusz (310–po 393), historyk Ammianus Marcellinus (330–395), encyklopedysta Makrobiusz (IV/V w.), wielcy przedstawiciele literatury chrześcijańskiej – Prudencjusz (ur. ok. 348), św. Hieronim (340–420) i św. Augustyn – piszą równie wspaniałą łaciną, stawiają sobie jednak inne cele niż pisarze złotego wieku. Z punktu widzenia języka klasycznego autorzy ci popełniają błędy natury gramatycznej czy stylistycznej, są to jednak błędy jedynie dla tych, którzy zatrzymali się w miejscu i nie dostrzegają zmian zachodzących w żywym organizmie, jakim jest język. Każdy wiek urzeka przecież swoim pięknem: cudowne jest dopiero co wzrastające małe dziecko, przyrównajmy je do kształtującej się łaciny archaicznej, czarująca jest sylwetka w pełni ukształtowanej już dziewczyny, której odpowiednikiem niech będzie łacina klasyczna, zachwyca nas także człowiek dojrzały swą elegancją, ogładą, tak jak srebrna łacina poklasyczna, podobnie jak imponuje nam swym doświadczeniem, wiedzą, mądrością ktoś w wieku podeszłym, taka jest też łacina późnoantyczna. Symptomatyczne dla okresu późnołacińskiego jest stanowisko św. Augustyna, który usprawiedliwiał swój niepoprawny, ganiony przez surowych krytyków język: „Niech krytykują mój język gramatycy, byleby tylko rozumieli mnie moi czytelnicy”. Usprawiedliwiał się również z niewłaściwej pisowni bez przydechowego „h”: „Lepiej nazywać ludzi omines, kochając ich, niż poprawnie homines, nienawidząc”13.

Epoka późnoantyczna to już ostatni okres w dziejach łaciny starożytnej, jednak nie jest to kres rozwoju języka łacińskiego. Zobaczymy teraz, jak rozwijała się mowa Cycerona po upadku imperium rzymskiego; wiadomo przecież, że łacina to nie tylko język starożytności, ale i średniowiecza, renesansu, a także epoki nowożytnej. Czas więc zapoznać się z następnym tysiącleciem jej dziejów, które zaczyna się wraz z pojawieniem się nowej epoki, wieków średnich.

Historia łaciny po upadku miasta

Pierwszy rozdział naszej krótkiej opowieści o języku łacińskim zatytułowałem: historia języka łacińskiego od założenia miasta. Następny rozdział będzie per analogiam nosił tytuł historia języka łacińskiegopo upadku miasta. Oznacza to, że początek następnego okresu w dziejach języka łacińskiego przypada na rok 476 po Chr. W tym roku zdetronizowano ostatniego rzymskiego cesarza, co było równoznaczne z końcem władzy Rzymian w mieście założonym przez Romulusa. Ostatniego rzymskiego władcę nazywano pobłażliwie Augustulusem. Jest to zdrobnienie imienia Augustus, jednego z największych rzymskich cesarzy. Augustulus znaczy więc Auguścik – jak na władcę wielkiego imperium imię zabawne, wzbudzające uśmiech, jakby wyjęte z komedii Plauta. Zdrobnienie to należy przypisać młodemu wiekowi Romulusa Augusta, który w momencie objęcia władzy miał zaledwie 12 lat, rządził zresztą tylko rok14. Podobnie ostatniego polskiego króla nazywa się królem Stasiem – takie zdrobnienie w odniesieniu do panującego, który winien odznaczać się autorytetem władzy, musimy przyznać, brzmi zabawnie.

Jeżeli policzymy lata trwania antycznego Rzymu, stolicy jednego z najpotężniejszych imperiów w dziejach ludzkości, od jego założenia w roku 753 przed Chr. do upadku w roku 476 po Chr., otrzymamy imponującą liczbę 1229 lat – ponad dwanaście wieków trwania państwa i trwania łaciny. Po owych dwunastu wiekach Rzym, który z małej osady na stokach Palatynu rozwinął się w czasach cesarstwa w porównywalną z dzisiejszymi miastami półtoramilionową metropolię, zaczął gasnąć niczym gwiazda mająca za sobą apogeum swej świetności, aby we wczesnym średniowieczu stać się znowu niewielką mieściną. Zobaczmy jednak, co stało się z językiem łacińskim po upadku Augustulusa. Łacina odznaczała się dużo większą witalnością niż zmurszałe struktury polityczne rzymskiego państwa w końcowym okresie cesarstwa. Świadczy o tym jej dalsza historia, która liczy sobie następnych kilkanaście wieków. Znane jest nam wszystkim powiedzenie Roma aeterna (wieczny Rzym), określenie to jeszcze trafniej pasuje do języka łacińskiego, lingua Latina aeterna (wieczna łacina), bowiem po upadku cesarstwa zachodniorzymskiego łacina nie tylko żyła, ale zdobywała nowe terytoria, terytoria, których nie znali mieszkańcy rzymskiego imperium.

Łacina chrześcijańska zdobywa Europę

Pierwszy etap, w „postimperialnych” dziejach języka łacińskiego to epoka wczesnośredniowieczna, nazywana też okresem przełomu. Łacina ta jest wyraźnie dwuwarstwowa: z jednej strony łacina mówiona, określana jako sermo vulgaris (język pospolity), z drugiej łacina pisana, czyli sermo litterarius (język literacki)15. Ten ostatni, chociaż uległ zmianom w porównaniu z okresem rzymskim, był bardziej konserwatywny niż język wykorzystywany w mowie. Ów podział zaczął kształtować się już w starożytności, gdy znaczna część społeczeństwa posługiwała się innym językiem niż viri docti (ludzie wykształceni). Proces „wulgaryzacji” języka dotyczył także literatury, w literaturze postępował jednak o wiele wolniej. W miarę upływu czasu coraz mniej mieszkańców dbało o wykształcenie własnych dzieci, rezygnując nawet z edukacji na poziomie podstawowym. Podczas gdy w VI w. istniały jeszcze szkoły zakładane na wzór rzymski, w których uczono języka łacińskiego, w VII i VIII w. czytanie i pisanie stało się rzadkością. Jedynymi depozytariuszami kultury antycznej pozostali wówczas chrześcijańscy mnisi, którzy pobierali nauki w klasztornych szkołach, a w swych skryptoriach, rozsianych po całej Europie – na Monte Cassino, w Subiaco, Bobio, Sankt Gallen, Reichenau czy Fuldzie – żmudnie kopiowali antyczne księgi. Dokonywali tego także na oddalonych od kontynentu wyspach, w Irlandii i Anglii – w klasztorach w Iona, Kells, Durrow, Yorku. Arcydzieła literatury antycznej, które na kontynencie uległy zniszczeniu w pożogach wojen, ocalały często właśnie dzięki nim. Irlandzcy i angielscy mnisi zachowali istotną część starożytnego dziedzictwa kulturowego, wędrowali z uratowanymi przez siebie księgami z powrotem na kontynent, reedukując jego mieszkańców i przypominając im osiągnięcia antycznej literatury i nauki, nie tylko chrześcijańskiej, lecz także, co jest szczególnie godne uznania, pogańskiej. Jest to tym bardziej zadziwiające, że ani w Anglii, ani w Irlandii w czasach rzymskich nie posługiwano się językiem Rzymian.

Po rozwarstwieniu łaciny na dwa rodzaje języka, pospolity i literacki, ten pierwszy zaczął przekształcać się w nowe języki, języki romańskie. Mieszkańcy dawnego imperium, niepodporządkowani, jak niegdyś, jednemu centralnemu ośrodkowi władzy, niepodróżujący gęstą siecią dróg po imperium Romanum, żyjący w odizolowanych od siebie grupach, zaczęli posługiwać się odmiennym słownictwem – nie odczuwano już potrzeby jednego, ogólnoeuropejskiego języka. W literaturze jednak łacina zachowała swą spójność. Niezależnie od tego, w jakim miejscu Europy powstawało dzieło literackie, powstawało ono w języku łacińskim: czy pisał je pochodzący z Bruttium w południowej Italii Kasjodor (ok. 490–583), autor słynnych Institutiones, czy Grzegorz z Tours z Galii (zm. 594), twórca Historia Francorum, czy współczesny mu papież Grzegorz Wielki, od którego imienia wywodzi się nazwa chorału gregoriańskiego16, czy Izydor z Sewilli (570–636), słynny hiszpański encyklopedysta, który jest dzisiaj patronem internetu, wszyscy oni pisali w języku Rzymian. Ich język różnił się pod wieloma względami od łaciny klasycznej, co potwierdza Grzegorz z Tours. Przeprasza on swoich czytelników za niedoskonałą łacinę: veniam legentibus praecor, si aut in litteris aut in sillabis grammaticam artem excessero, de qua ad plene non sum imbutus (Proszę czytelników o wybaczenie, jeśli popełnię jakiś błąd gramatyczny w pisowni liter lub sylab, nie jestem bowiem w tej materii biegły)17. Mimo tych różnic Cyceron czy Kwintylian nie mieliby problemów ze zrozumieniem tekstów swych średniowiecznych następców.

Łacina wczesnego średniowiecza to przede wszystkim język Kościoła. To chrześcijaństwo, będące religią wkraczającą stopniowo na coraz to nowe obszary Europy, przynosiło ze sobą w te rejony język łaciński, nawet do tych krajów, które nie znajdowały się w sferze oddziaływania języka i kultury łacińskiej w czasach starożytnych. Państwa Północnej i Środkowej Europy, w tym Polska, dopiero w średniowieczu weszły w krąg cywilizacji rzymskiej za sprawą chrześcijaństwa. Liturgia kościelna od III wieku była liturgią łacińską, stan taki utrzymywał się aż do XX w., także kazania, aczkolwiek krócej, bo tylko do IX w., wygłaszane były w języku starożytnych Rzymian. Jak wiemy, w szkołach klasztornych, katedralnych uczono łaciny, cała literatura powstawała także w tym języku. Chrześcijańska łacina wczesnych wieków średnich była z pewnością różna od języka pogańskiej czy nawet chrześcijańskiej starożytności, jednak był to cały czas język łaciński.

Łacina wczesnego średniowiecza, która coraz bardziej oddalała się od antycznego wzorca, musiała w końcu wywołać reakcję uczonych. Reakcja ta nastąpiła za panowania Karola Wielkiego i nazwana została odrodzeniem karolińskim. Karol Wielki po swej koronacji cesarskiej w Rzymie w roku 800 stał się kontynuatorem tradycji starorzymskiej. Jako władca dbający o szkolnictwo i kulturę założył w stolicy cesarstwa Franków, Akwizgranie, coś w rodzaju instytutu naukowego. Ściągnięci tam z całej Europy najwięksi uczeni, Alkuin z Anglii, Paulus Diakonus z Monte Cassino, Piotr z Pizy, Paulinus z Akwilei, germańscy kronikarze, Einhard i Theodulf, zajmowali się nie tylko literaturą, lecz także starali się odnowić język łaciński – zepsutej przez stulecia łacinie należało przywrócić jej klasyczny blask, biorąc nie tylko za przykład starożytnych klasyków pogańskich jak Wergiliusz czy Horacy, ale także wzorując się na autorytecie ojców Kościoła. Sam Karol uczęszczał do założonej przez siebie szkoły, a łacinę opanował tak, że władał nią, o czym pisze jego biograf Einhard, równie dobrze jak językiem ojczystym (Latinam ita didicit, ut aeque ac patria linqua orare sit solitus)18. Tak więc za czasów Karola łacina nie była pierwszym językiem w państwie Franków, ale jej znajomość uznawano za niezbędną – literatura powstawała nadal tylko po łacinie, liturgia chrześcijańska była tylko łacińska, także w kontaktach międzynarodowych językiem dyplomacji była łacina. To zasługa Karola Wielkiego, nazywanego „ojcem Europy”, że łacina stała się znowu na wiele wieków językiem nauczanym w szkołach, językiem nie tyle wyssanym z mlekiem matki, ile wyuczonym u szkolnego magistra. Europa była więc dwujęzyczna, a owa dwujęzyczność utrzymała się w niej aż do XVIII w. Niekiedy nawet łacinę stawiano na pierwszym miejscu przed mową ojczystą – słynny francuski myśliciel, Montaigne, twierdził, że pierwszym poznanym przez niego językiem był nie francuski, lecz łacina, którą porozumiewał się w domu od dziecka19. Zobaczmy teraz, jak potoczyła się historia języka łacińskiego w następnych stuleciach.

Łacina językiem filozofii i teologii

Dalszy po odrodzeniu karolińskim etap w dziejach języka łacińskiego to okres scholastyczny, czyli łacina filozoficzno­-teologiczna. Filozofia starożytna została zdominowana przez myśl grecką. Rzymianie nie założyli własnych, niezależnych szkół filozoficznych, czerpali jak Cyceron czy Seneka ze skarbnicy mądrości greckiej. Symbolem greckiej dominacji na tym polu może być założona przez Platona akademia ateńska, która kształtowała myśl filozoficzną Europy przez ponad dziewięć wieków – akademię zamknął dopiero cesarz Justynian w roku 529 po Chr. Pewną samodzielnością wyróżniali się tu myśliciele chrześcijańscy, np. św. Augustyn czy należący już do epoki karolińskiej Eriugena (810–877), ale i oni zawdzięczają bardzo wiele filozofom greckim. Europejska filozofia i teologia na zachodzie Europy zyskała autonomię dopiero w XIII w. Abelard (1079–1142), Albert Wielki (1193–1280), Bonaventura (1221–1274), św. Tomasz z Akwinu (1225–1274), Duns Szkot (1265/70–1308), Johannes Ockham (1285/95–1350) i inni tworzyli swe filozoficzno­-teologiczne systemy wprawdzie nie ab ovo (od jajka) – nie miałoby sensu całkowite pomijanie dorobku filozoficznego starożytności – jednak była to na pewno nauka niezależna. Pisali swe traktaty w języku łacińskim, jak będą to czynić europejscy myśliciele jeszcze wiele wieków po nich aż po XVIII stulecie. Łacina, którą posługiwali się scholastyczni uczeni, była językiem niemającym wiele wspólnego z mową codzienną. Musiała ona wyrażać skomplikowane zagadnienia natury filozoficzno­-teologicznej, często o wysokim poziomie abstrakcji. Była to mowa przypominająca bardziej język matematyki, logiki, a nie język, którym posługujemy się na co dzień. Nawet filozoficzne sformułowania Cycerona czy Seneki nie dostarczają przykładów podobnych dyferencji zjawisk realnych, aktualnych, potencjalnych (sformułowanie scholastyczne). Aby bliżej zapoznać się z łacińskim stylem filozofów wieków średnich, przyjrzyjmy się fragmentowi autorstwa św. Tomasza z Akwinu (doctor angelicus – anielski doktor), z Summa theologica, w którym roztrząsa dowód na istnienie Boga: Videtur quod Deum esse sit per se notum. Illa enim nobis dicuntur per se nota, quorum cognitio nobis naturaliter inest, sicut patet de primis principiis. Sed, sicut dicit Damascenus in principio libri sui (De Fide orthod., cap. 1 et 3) „Omnibus cognitio existendi Deum naturaliter est inserta”. Ergo Deum esse est per se notum (Wydaje się, że istnienie Boga jest oczywiste samo przez się. Samo przez się jest oczywiste to, czego poznanie zostało nam dane w sposób naturalny, tak jak ma to miejsce w przypadku pierwszych zasad. Lecz, jak mówi Jan z Damaszku, na początku swego dzieła (O prawdziwej wierze 1,3): „W każdym tkwi naturalne poznanie istnienia Boga”. Więc to, że istnieje Bóg, jest oczywiste samo przez się.)20. Jest to typowy przykład łaciny zwanej scholastyczną, a więc szkolną21, którą posługiwano się na średniowiecznych uniwersytetach. Jeżeli pod pojęciem „klasyczny” rozumiemy zgodność treści i formy, moglibyśmy nazwać język Tomasza właśnie klasycznym. Mamy tu logiczną jasność sformułowań, nieomylność definicji i precyzję wyrażeń. Jednak tego typu język nie jest tożsamy z klasyczną łaciną starożytnego złotego wieku. Niektórzy nazywają łacinę scholastyczną wręcz językiem zdehumanizowanym, pozbawionym uczuć, zimnym czy po prostu nieludzkim. W stylistyce Tomasza oraz innych przedstawicieli myśli scholastycznej trudno odnaleźć ciepło tkwiące w poezji Horacego czy radość emanującą z prozy Cycerona, jednak nie takie było zadanie języka scholastycznych filozofów.

Łacina scholastyczna to już ostatni etap w jej średniowiecznej historii. Jeżeli idzie o zasięg terytorialny, język łaciński wieków średnich, o czym już wspominałem, zdołał dotrzeć nawet dalej niż orły legionów rzymskich. Opanował on nowe, dziewicze tereny we Wschodniej Germanii, rozszedł się po Skandynawii, umocnił się w Czechach i na Węgrzech, doszedł aż do Wisły, a dzięki mieszkającym tam Polakom sięgnął Litwy. Średniowieczna ekspansja łaciny ogarnęła zatem prawie całą Europę, przekraczając znacznie terytorialne zdobycze Rzymian. Ominęła jedynie Ruś, która znalazła się w strefie bizantyjskiej, czyli w strefie wpływów greckich. Średniowieczna łacina wprawdzie nie była językiem ojczystym mieszkańców naszego kontynentu, jednak jako mowa Kościoła, dyplomacji, literatury, nauki, stała się niezbędna dla każdego człowieka poważnie myślącego o religii, polityce, kulturze. W takiej nie najgorszej kondycji język pogańskiego Rzymu i europejskiego chrześcijaństwa wkroczył w następną epokę, w epokę renesansu.

Łacina po liftingu, czyli łacina renesansowa

Łacina średniowiecza to język, który zdominował liczne sfery życia społecznego i kulturalnego Europy, język, który swym zasięgiem ogarnął większość terytorium naszego kontynentu, jednak dla przedstawicieli nowej epoki, odrodzenia, pozycja, jaką zdobył język łaciński w wiekach średnich, nie miała większego znaczenia. Postanowili oni zerwać z łaciną, która przybrała odmienny od klasycznego kształt w wyniku wielowiekowej ewolucji i przywrócić jej dawną starożytną postać. Wszyscy wiemy, że przedstawiciele epoki renesansu („renesans” od łac. renascor – odradzam się) to ludzie zafascynowani antykiem, zauroczeni językiem łacińskim, przede wszystkim jego klasyczną formą. To właśnie humaniści renesansowi „wylansowali” łacinę Cycerona, Wergiliusza, uczynili z niej niedościgniony, jedynie godny naśladowania wzór. Uważa się, że ów intelektualny ruch powrotu do korzeni antycznych zapoczątkował Francesco Petrarka (1304–1374), nazywany ojcem humanizmu. Właśnie za jego życia zaczęto przeszukiwać klasztorne zakamarki, zapomniane biblioteki w celu odnalezienia utraconych, znanych li tylko z tytułów starożytnych dzieł. Najsłynniejszym łowcą zagubionych starożytnych rękopisów był Johannes Franciscus Poggius Bracciolini, czyli Poggio22. Jednym z takich poszukiwaczy był też sam Petrarka, który odkrył w Weronie w bibliotece kapituły listy Cycerona. Korespondencja ta odsłoniła zwykłe, ludzkie, niepozbawione skaz oblicze tego idealizowanego do tej pory rzymskiego oratora i myśliciela. We wstępie do fikcyjnego łacińskiego listu, który Petrarka skierował do Cycerona z podziękowaniem za wzruszającą lekturę, znajdujemy takie oto słowa: epistulas tuas diu multumque perquisistas atque ubi minime rebar, inventas, M. Tulli, avidissme perlegi. Audivi multa te dicentem, multa deplorantem, multa variantem, et qui iam pridem qualis praeceptor aliis fuisses, noveram, nunc tandem, quis tu tibi esses, agnovi (Przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem, Marku Tulliuszu, twoje listy, których tak długo i tak usilnie szukano. Znalazłem je tam, gdzie mogłem się ich najmniej spodziewać. Usłyszałem wiele twych rozmów, wiele żalów, dowiedziałem się o zmiennych kolejach twego losu. Wiedziałem już wcześniej, że byłeś nauczycielem dla innych, teraz wiem, kim byłeś sam dla siebie)23. Zachwyt Petrarki wzbudziło też odnalezione i przekazane mu przez Lapo di Castiglione dzieło retora rzymskiego Kwintyliana, „Kształcenie mówcy”. Ów traktat retoryczno­-pedagogiczny, na nowo odczytany przez wielkiego włoskiego humanistę, stał się odtąd wzorem dla wielu europejskich nauczycieli i wychowawców.

Inny wybitny przedstawiciel renesansu, który przyczynił się do odrodzenia antycznej łaciny, to Erazm z Rotterdamu (1467–1536). Posługiwał się łaciną równie doskonale jak starożytni klasycy. Podobnie jak św. Tomasz z Akwinu nosił przydomek doktora, jednak nie anielskiego, lecz uniwersalnego (doctor universalis). Udało mu się w pełni zrealizować zapoczątkowane przez Dantego i Petrarkę pomysły naprawy łaciny i przywrócenia jej antycznego blasku. Jego zasługą było także przypomnienie w dziele Adagia łacińskich powiedzeń, sentencji, przysłów, którymi często posługujemy się do dzisiaj 24. Opatrzył je własnym komentarzem, objaśniając wiele niezrozumiałych dla nowożytnego odbiorcy zawiłości. To on przypomniał nam takie powiedzenia, jak: „głupi mądry po szkodzie” (malo accepto stultus sapit), „między ustami a brzegiem pucharu” (multa cadunt inter calicem supremaque labra) czy „jedna jaskółka wiosny nie czyni” (una hirundo non facit ver); dokładniej sentencjami Erazma zajmiemy się w dalszej części książki.Język łaciński dzięki swej zwięzłości, konkretności idealnie nadawał się do tworzenia tego rodzaju złotych myśli. Przetrwały one tysiąclecia i nadal są na ustach wielu ludzi pragnących trafnie spuentować jakieś ważne wydarzenie.

Renesans tworzyli nie tylko humaniści Europy Zachodniej. Także w centralnej części kontynentu, a więc i w Polsce, pojawiają się znakomici przedstawiciele humanizmu świetnie obeznani z łaciną Cycerona i Horacego. Powszechnie wiadomo, że najsłynniejszy poeta polski tej epoki, Jan Kochanowski (1530–1584), nazywany poetarum Polonorum princeps (książę poetów polskich), był twórcą dwujęzycznym, równie doskonale jak językiem polskim posługiwał się też językiem łacińskim. Nie tylko naśladował elegików rzymskich, Tibullusa, Propercjusza, Owidiusza, ale i współzawodniczył z nimi w swych elegiach miłosnych, opiewających piękną Lidię, w której zakochał się w czasie swych padewskich studiów. Nie był on jedynym autorem znad Wisły piszącym w języku Horacego: inni przedstawiciele łacińskiego nurtu w polskiej poezji renesansowej to Jan Dantyszek (1485–1548), porównywany z najwybitniejszym poetą chrześcijańskiego Rzymu, Prudencjuszem, Klemens Janicki (1516–1542/43), poeta laureatus, wyróżniony w Padwie za swą łacińską twórczość wieńcem z wawrzynu, Sebastian Klonowic (1544–1602), autor łacińskiego poematu o Rusi Czerwonej, Roxolana czy ceniony za granicą Szymon Szymonowic (1558–1629), przenoszący do renesansowej Europy starożytne sielanki. Znajomość łaciny miała ogromne znaczenie dla warsztau poetyckiego tych autorów i podnosiła rangę ich polskiej twórczości. Pisze o tym Marian Plezia: „Można to zobaczyć (pozytywny wpływ łaciny na język polski), porównując jakąkolwiek fraszkę samouka – Reja, co tam ze studia humaniora niewiele liznął, z analogicznym utworem humanisty – Kochanowskiego. Z jednej strony ociężałość i nieporadność w formułowaniu myśli, dowcip płaski i pospolity, z drugiej zręczność i polor wiersza czynią takie zestawienie bardzo wymownym”25.

Polska renesansowa literatura łacińska nie ograniczała się tylko do poezji. Polska literatura renesansowa to także znana i czytana w całej Europie proza, np. dzieło Andrzeja Frycza Modrzewskiego (1503–1572) De republica emendanda, tłumaczone na język niemiecki, hiszpański i francuski. Jak pisze Aleksander Brückner, jest to jedna z tych książek, którymi Polska może się chlubić wobec świata26. Inni pisarze łacińscy polskiego renesansu to Stanisław Orzechowski (1513–1566) i Marcin Kromer (1512–1583). Także ludzie nauki swe teorie uwieczniali w języku starożytnych Rzymian. Mikołaj Kopernik (1473–1543) swe epokowe dzieło De revolutionibus orbium caelestium (O obrotach sfer niebieskich) napisał po łacinie. Jego zainteresowania sięgały także literatury pięknej – przetłumaczył on na język łaciński greckie listy bizantyńskiego historyka Teofilakta Symokatty, żyjącego na przełomie VI/VII w. Inny znany przedstawiciel nauki polskiego odrodzenia to Petrycy Nidecki (1522–1587), badacz Cycerona, wydawca rozproszonych fragmentów Arpinaty – jego praca jeszcze dzisiaj budzi szacunek. Wspomnijmy także o znanym polskim lekarzu, Józefie Strusiu (1510–1568), autorze dzieła medycznego Sphygmicae artis [...] libri V (Nauki o tętnie), które wywarło duży wpływ na medycynę nowożytną.

Zasługi, jakie humaniści renesansowi oddali językowi łacińskiemu, nie są przez wszystkich oceniane jednoznacznie. Czasami, paradoksalnie, nazywani są oni nawet grabarzami łaciny. Humaniści w swym fanatycznym uwielbieniu dla mowy Cycerona odrzucali późniejsze, poklasyczne zdobycze języka Rzymian. Łacinę średniowieczną uważali za barbarzyńską, niegodną naśladowania, jakby nie rozumiejąc, że było to naturalne stadium w rozwoju tego języka. Trzymając się kurczowo klasycznego słownictwa, cycerońskiej stylistyki, uznając za wykroczenie każde odstępstwo od klasycznego wzorca, doprowadzili łacinę do skostnienia, sprawili, że rozwijający się do tej pory żywy organizm obumarł, paradoksalnie przyczynili się więc do śmierci tak cenionego przez siebie języka, ponieważ język, który się nie rozwija, nie zmienia, staje się językiem martwym. Przykładem skrajnie purystycznego przedstawiciela humanizmu, bezkrytycznie uwielbiającego łacinę klasyczną, może być działający w Rzymie kardynał Pietro Bembo (1470–1547), uważany za największego pisarza swej epoki. Mówiąc o Bogu, nie używał terminu Deus, gdyż nie czynił tego Cyceron, ale posługiwał się znanym Arpinacie politeistycznym zwrotem dei immortales (bogowie nieśmiertelni), podobnie Maryję określał terminem dea (bogini), a Chrystusa heros2714. Taką postawę katolickiego dostojnika musimy uznać za wielce oryginalną. Jednak nie tylko językowy fanatyzm humanistów doprowadził do spetryfikowania żywej łaciny i do jej śmierci. Duże znaczenie dla umniejszenia jej rangi miał także fakt, że narodowe języki europejskie były już na tyle ukształtowane, że wkraczały one stopniowo w rejony zarezerwowane w literaturze, nauce i szkolnictwie do tej pory jedynie dla mowy Cycerona. Nie możemy być zatem nazbyt krytyczni wobec humanistów. Powinniśmy pamiętać, że, ich niekwestionowaną zasługą jest odrodzenie zapomnianego przez stulecia dziedzictwa łacińskiego antyku i rozpowszechnienie mody na język starożytnych Rzymian.

Epoka nowołacińska, czyli łacina w dobie nowoczesności

Po odejściu wielkich humanistów renesansowych język łaciński zaczął przechodzić do defensywy. Nowe języki europejskie wypierają łacinę z zarezerwowanych dla niej do tej pory takich obszarów, jak nauka, literatura piękna czy szkolnictwo. Najdłużej, bo do wieku XVIII, łacina broniła się w nauce: wielcy uczeni europejscy – filozofowie, matematycy, astronomowie, przedstawiciele nauk przyrodniczych – cały czas posługiwali się językiem łacińskim. Jeżeli idzie o literaturę piękną, prozaicy, poeci coraz rzadziej piszą po łacinie. Była ona nadal obecna w szkole czy w uniwersytecie, jednak przestała być jedynym językiem, w którym nauczano. Przełomowy okazał się moment, kiedy w szkołach zaprzestano mówienia po łacinie – łacińskie ćwiczenia ustne zastąpiono pisemnymi, co doprowadziło do umniejszenia rangi języka łacińskiego.

Znaczący upadek łaciny miał miejsce w epoce oświecenia. Przedstawiciele tego okresu podważali całą dotychczasową tradycję i próbowali obalić większość ustanowionych w poprzednich stuleciach świętości, do których należał także autorytet łaciny. Jednak nie wszyscy luminarze oświecenia byli wrogo do niej nastawieni: Denis Diderot zalecał, aby, podobnie jak greka, łacina była nauczana w każdej szkole w każdym czasie, ponieważ jest przedmiotem odpowiednim dla młodych umysłów, świetnie rozwijającym pamięć2815