New Friends 2 - Aleksandra Negrońska - ebook + audiobook
BESTSELLER

New Friends 2 ebook i audiobook

Aleksandra Negrońska

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

81 osób interesuje się tą książką

Opis

Seria autorki bestsellerowej powieści Clone!
Lillianę coraz bardziej przytłaczają wydarzenia z ostatnich miesięcy. Dziewczyna ma nadzieję, że krótki pobyt w Los Angeles pomoże jej uporać się z problemami i podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości.
Jej związek z Williamem rozwija się w nieoczekiwanym kierunku, a łączące ich uczucie stoi pod znakiem zapytania. Po powrocie do Londynu Lily pod wpływem rodziców rezygnuje z modelingu, próbując zmienić swoje życie.
Ta dwójka postanawia kontynuować relację, teraz już się nie ukrywając. Wsparcie rodziny jednak przeplata się z krytyką mediów, co sprawia, że ich związek ponownie przechodzi trudniejsze chwile.
Lily i William stają przed dylematem: czy ich uczucie przetrwa te trudności? W tle ich relacji toczą się procesy odkrywania samych siebie oraz walka z przeciwnościami losu. Czy miłość wystarczy, by pokonać problemy i zbudować trwałą więź? Czy Lilliana i William zdołają stawić czoła próbom i znaleźć drogę do wspólnego szczęścia?
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   Opis pochodzi od Wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 674

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 17 godz. 6 min

Lektor: Katarzyna Nowak; Antoni Trzepałko

Oceny
4,6 (817 ocen)
579
158
67
8
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AgaKoz2801

Nie oderwiesz się od lektury

W przypadku książek Negrońskiej kluczem jest przyjemność ich czytania. I tak jest w tej historii przez którą po prostu się płynie. Nie ma w nich dyskomfortu jak w przypadku innych powieści gdzie mamy tzw. badboya. Tu po prostu czytamy historie młodzieży z ich problemami relacjami z grupą przyjaciół i ich rodziców. Nie zawsze są idealni ale nie da się ich nie lubić. Razem z nim bawimy się na imprezach, spotkaniach, słuchamy rozmów ale i przeżywamy mniej przyjemne momenty. Prym widzie miłosną historia Williama i Liliany ale poboczne wątki też są ciekawe. Może w kolejnej książce więcej będzie o Mikim i Polly. Polecam.
50
Bozena_1952

Nie oderwiesz się od lektury

Kolejne pokolenie i przydałoby się już drzewo genealogiczne na początku książki ,żeby ogarnąć kto jest kim w tej całej historii . Bo to chyba jeszcze nie koniec? Polecam ❤️
PiotrStablewski

Nie oderwiesz się od lektury

Ryczałam jak głupia o 3 w nocy
20
pieczona

Nie oderwiesz się od lektury

Kocham Twoje książki ❤️
20
Aniuffa

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam całym❤
10

Popularność




Copyright ©

Aleksandra Negrońska

Wydawnictwo NieZwykłe

Oświęcim 2023

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

All rights reserved

Redakcja:

Alicja Chybińska

Korekta:

Karina Przybylik

Dominika Kalisz

Maria Klimek

Redakcja techniczna:

Paulina Romanek

Projekt okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Numer ISBN: 978-83-8362-181-4

Prolog

William

Jednym z błędów popełnianych przez wielu z nas jest to, że użalamy się nad sobą lub nad innymi, myśląc, że życie powinno być sprawiedliwe lub że pewnego dnia takie będzie. Nie jest i nie będzie. Kiedy popełniamy ten błąd, spędzamy dużo czasu na użalaniu się nad sobą i/lub narzekaniu na to, co w życiu jest nie tak. To nie jest sprawiedliwe, narzekamy, nie zdając sobie sprawy, że być może nigdy nie miało takie być.

Brak sprawiedliwości wywoływał u mnie potworny ból. Z trudem przyglądałem się temu, co działo się na świecie, a także wśród moich bliskich. Nastolatkowie biorący narkotyki, bo tak wiele przeszli w życiu, że na siłę szukali sposobu, aby zapomnieć o problemach. Dobrzy ludzie muszący mierzyć się z hejtem. Młode osoby walczące o życie w szpitalach.

Ja także uważałem, że nie zostałem potraktowany sprawiedliwie przez los. Sprawiedliwością byłoby pokochanie kogoś, z kim związku nie chciałbym ukrywać.

Prawda jest taka, że nie wiemy, co się wydarzy ‒ tylko tak nam się wydaje. Często robimy z czegoś wielką sprawę. Tworzymy w naszych umysłach scenariusze wszystkich strasznych rzeczy, które się wydarzą. W większości przypadków się mylimy. Jeśli zachowamy zimną krew i pozostaniemy otwarci na możliwości, możemy być w miarę pewni, że ostatecznie wszystko będzie dobrze. Pamiętaj: może tak, może nie.1

Rozdział 1

William

Z reguły większość babć często jeździła do jakichś okulistów, kardiologów czy chociażby zwykłych lekarzy pierwszego kontaktu. Wydawało się to raczej normalne i nie widziałem w tym niczego złego, bo uważałem, że warto się badać, aby wszystkie choroby wykryć wcześniej. Hipochondria także nie była niczym dobrym, jednak w pewnym wieku częste kontrolowanie stanu zdrowia uznawałem za uzasadnione.

I właśnie jechałem z Ellen Howard do kliniki. Tata mnie o to poprosił, a ja wystraszyłem się, że rzeczywiście kobiecie coś się dzieje. Wstałem o piątej rano, aby nie wpieprzyć się w największe korki. Przyjechałem do niej sporo przed czasem, zamartwiając się, czy to coś poważnego.

Jednak okazało się, że moja babcia nie zaliczała się do tych typowych, bo właśnie jechaliśmy na lifting twarzy. Wziąłem urlop, żeby jechać z nią na lifting. Na cholerny lifting. Twarzy. Lifting, kurwa, twarzy.

– Dziękuję, Willie, że ze mną jedziesz. – Uśmiechnęła się w moim kierunku. – Wiesz, że nienawidzę prowadzić samochodu. To chyba u nas rodzinne, bo i ja, i Kendall, i Bella, i Lily jesteśmy tragicznymi kierowcami.

– Lily nieźle jeździ – odpowiedziałem, gdy znudzony czekałem, aż samochody stojące w korku się ruszą. – Po prostu brakuje jej odwagi i wiary w siebie.

Naprawdę tak uważałem po tym, jak prowadziła mój samochód. Przecież nie pozwoliłbym jej parkować w garażu, gdybym uważał, że sobie nie poradzi. Dostrzegłem, w czym tkwił największy problem. Gdy się stresowała, popełniała błędy. Jednak gdy instruowałem ją i stale chwaliłem, nabierała pewności siebie, stając się świetnym kierowcą.

– Zane i Kendall mają jakieś problemy z Lillianą. – Westchnęła kobieta, na co ja przygryzłem wargę. – Wczoraj Kendall wspominała, że myśli, czy nie polecieć po nią do LA. Podobno Lily mocno przegina.

Przymknąłem oczy, bo wiedziałem, o czym kobieta mówiła. Lily dodała na relację na Instagramie filmiki z jakiejś imprezy, na której otaczała się samymi celebrytami. Mimo tego, że od razu je usunęła, to nagrania i tak krążyły po sieci. Może nie robiła tam nic szczególnie złego, ale osoby znające Lily wiedziały, że na trzeźwo nigdy by nie śpiewała karaoke na całe gardło na jakiejś imprezie w LA, gdzie znajdowała się nielegalnie, bo miała zaledwie siedemnaście lat.

– Jest młoda… To taki wiek.

– Jest taka po tacie – przyznała kobieta i minimalnie się uśmiechnęła. – Gdy on był młody, zachowywał się znacznie gorzej od niej. Nie, żeby Kendall albo twój ojciec byli aniołkami.

– Co masz na myśli? – Uniosłem brwi zaciekawiony. 

– Nic wielkiego. – Machnęła ręką. – Tak mi się powiedziało.

Patrzyłem przez chwilę na kobietę, dopóki samochody przede mną się nie ruszyły. Wiedziałem, że nasi rodzice kochali imprezy, ale wątpiłem, aby jako nastolatkowie zachowywali się gorzej od Lilliany czy Michaela. Zdecydowałem się jednak nie ciągnąć tematu, bo nieszczególnie miałem teraz ochotę o tym rozmawiać.

Siedziałem w klinice medycyny estetycznej jak skończony idiota, gdy moja babcia rozmawiała z lekarzem. To fajne, że w tym wieku dbała o siebie, ale chyba niekoniecznie byłem tutaj potrzebny. Czytałem akurat artykuł na studia, gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić. Ze zmarszczonymi brwiami spojrzałem na godzinę, dostrzegając, że jest ósma rano, czyli w LA północ.

– Tak? – Odebrałem, ruszając do wyjścia z budynku.

Zestresowałem się, bo od soboty nie rozmawiałem z Lily, a mieliśmy już czwartek. U niej panował środek nocy i po prostu bałem się, że coś się stało, skoro zdecydowała się zadzwonić o takiej porze.

– Cześć, Willie – zaczęła, a ja od razu zacisnąłem usta na dźwięk tego bełkotu. 

– Coś się stało? – zapytałem, przeczesując palcami włosy.

– Nie – westchnęła. – Jestem już bardzo zmęczona, wiesz? Ooo… I tęsknię za tobą, wiesz?

– Jesteś pijana – zauważyłem niezadowolony, gdy jej słowa mimo wszystko we mnie uderzyły. – Gdzie jesteś?

– Na plaży i wiesz co? To na plaży mnie pierwszy raz tak normalnie pocałowałeś.

Zacisnąłem usta, mając ochotę wsiąść w jebany samolot i po nią polecieć. Wszystkim wmówiła, że jedzie tam pracować. Może i nie mijało się to całkiem z prawdą, jednak zapomniała dodać, że jej główny plan to codzienne picie z różnymi znajomymi. Każdego dnia znajdowała sobie inne osoby, z którymi imprezowała, bo przecież nikt poza nią nie robił tego tak często.

A ja codziennie panikowałem, gdy tylko widziałem, że przez dłuższy czas pozostawała nieaktywna w social mediach. Bałem się o nią, mając świadomość, jak nierozsądnie podchodziła do tematu używek.

– Jest ktoś obok ciebie? – zapytałem spokojnym głosem.

– Hmm… Ooo… Aaron! Znasz Aarona? – krzyczała podekscytowana. – Szkoda, że cię tu nie ma. Na pewno byś go polubił.

– Dasz mi z nim teraz porozmawiać?  – Usiadłem na krawężniku, przecierając twarz dłońmi.

– Tak!

Chociaż tyle, że postanowiła nie robić z tym problemów. Wziąłem głęboki wdech, gdy myślałem o tym, czy to już moment, aby porozmawiać z jej rodzicami. Sam nie byłem święty, ale ona miała pieprzone siedemnaście lat, a mnie przepełniała pewność, że po prostu się naćpała. Znałem ją i niestety kojarzyłem wiele osób, z którymi spędzała ostatnie dni. Wiedziałem, jaki to typ.

– Tak? – usłyszałem męski głos.

– W jakim jesteś stanie? – zapytałem od razu.

Chciałem mieć pewność, że mam do czynienia z kimś, kto nie jest totalnie nietrzeźwy.

Chłopak zaśmiał się, a ja od razu stwierdziłem, że mnie wkurwia. Przewróciłem oczami, czekając na jego odpowiedź.

– W dobrym. Za kilka godzin mam prowadzić samochód, więc jest spoko. Z kim w ogóle rozmawiam?

– William. Jestem… – przymknąłem oczy, nawet nie wiedząc, jak się nazwać – przyjacielem Lily. 

Po tym wszystkim nie potrafiłem się już więcej nazwać jej kuzynem. 

– Lily… – zaśmiał się. – Ta, dzisiaj trochę przesadziła, ale spoko, zaprowadzę ją zaraz do pokoju. Nie musisz się o nią martwić.

To brzmiało tak prosto. Ale jak miałem się o nią nie martwić, gdy dzwoniła do mnie w takim stanie? Przerażało mnie to i miałem cholerne wyrzuty sumienia, że pozwoliłem jej tam lecieć. Zamiast błagać ją, żeby została, ja jeszcze odwiozłem ją na lotnisko.

– Możesz to zrobić teraz? – zapytałem.

– Jeśli ci na tym zależy… Lily! Chodź, zbieramy się!

Wołał ją jak psa.

– Czy ona… – zacząłem, nie mając pewności, czy chcę znać prawdę. – Brała coś mocniejszego?

– William – zaczął chłopak. – Jestem z nią i moją kuzynką i wszystko kontroluję. Robiły to z głową, więc bez stresu. Nikt by nie pozwolił jej wziąć czegoś niesprawdzonego.

Zacisnąłem usta, bo jak, do kurwy, można mówić, że ćpa się z głową? Oczywiście, że mnie to wkurzało. To co działo się teraz z Lily, mnie przerażało. Czułem się za to bardzo odpowiedzialny. Chciałem dać jej tyle czasu, ile potrzebuje, ale liczyłem, że spożytkuje go inaczej.

– Serio, bracie. Nad wszystkim czuwam. Zaprowadzę ją do pokoju i zostanę z nią, dopóki nie zaśnie, obiecuję. A teraz kończę, nie martw się o nią.

Nie zdążyłem już nic więcej odpowiedzieć, bo Aaron się rozłączył. Ścisnąłem w dłoni telefon, myśląc, że gdy ją zobaczę, to tym razem jej nie odpuszczę i tak ją opierdolę, że w Chinach mnie usłyszą.

Bałem się o nią, bo była w beznadziejnym stanie psychicznym i zamiast spróbować normalnie sobie z tym poradzić, to wolała uciekać w imprezowanie.

Pokręciłem z niedowierzaniem głową, po czym wszedłem na Twittera, aby wpisać w wyszukiwarkę „Lily Ross”. Od razu zobaczyłem różne zdjęcia z dzisiejszego dnia wraz z tym całym aktorem oraz jakimiś fanami. Prychnąłem pod nosem, widząc filmik, na którym Lily, śmiejąc się, szła w jakichś komicznych ubraniach obok chłopaka. Wyglądały, jakby zostały wyjęte z szafy ojca. Tylko że Lilliana miała taką urodę, że potrafiła sprawić, że nawet to wyglądało na niej świetnie.

Zacisnąłem powieki, czując się niesamowicie tym wszystkim zmęczony. Chciałem dać jej czas i ciągle miałem nadzieję, że gdy wróci, to zmieni zdanie.

Jej tata zaakceptował naszą relację, moja siostra również, więc dlaczego inni nie mieliby zrobić tego samego?

Przez cały czas zdawałem sobie sprawę, że ten związek jest bardzo niepewny. Wystarczyło, że widziałem jej smutną minę bądź słyszałem smutny głos, a już bałem się, że zechce wszystko zakończyć. Ciągle żyłem z myślą, że w każdej chwili mogę ją stracić i to mnie męczyło. Też nie wyobrażałem sobie ciągnąć tego w tajemnicy.

Nigdy nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na jedno pytanie. Czy jeśli się kogoś kocha, to powinno się o niego walczyć, czy pozwolić mu odejść, aby był szczęśliwszy? A w tej sytuacji to było wyjątkowo trudne pytanie. Wiedziałem, że związek ze mną męczył ją psychicznie, ale odnosiłem wrażenie, że rozstanie niczego nie ułatwiło.

Jednak musiałem jej dać wybór, bo tu chodziło o jej relacje rodzinne. Gdybym miał świadomość, że jej rodzina to zrozumie, to już byłbym w LA i nie odpuszczał. Jednak nie mogłem jej prosić, aby wybrała mnie, gdy ceną mogła okazać się kłótnia z mamą czy braćmi.

Śmieszne okazało się to, że reakcja Polly stresowała mnie najbardziej i ciągle myślałem, że siostra mnie nie zrozumie. A w rzeczywistości chyba nigdy nie byliśmy tak blisko jak teraz, gdy rozmawialiśmy praktycznie całą noc. Ja wyjaśniłem jej dokładnie sytuację z Astrid i to, że dzięki Lily odzyskałem wiarę w miłość. Opowiedziałem jej o tym, jak ja postrzegam naszą relację i jakie mam do niej nastawienie.

Ona przez cały czas mnie słuchała i jedynie mówiła, że jeśli rodzice się dowiedzą, to zamierza nas bronić, choćby mieli ją wyrzucić z domu. Sama za to opowiedziała mi naprawdę wiele o Mike’u, co sprawiło, że zacząłem postrzegać ten związek inaczej. Polly była młoda, ale bardzo wyrozumiała i inteligenta.

Nie wiem, jak długo siedziałem przed kliniką, ale od rozmyślania odciągnęła mnie dopiero wibracja telefonu. Spojrzałem na niego, aby zobaczyć, że Lily wysłała mi zdjęcie przedstawiające ją w łóżku. Nie wiem, czy bardziej mnie to przybiło, czy dało mi nadzieję, ale miała na sobie moją koszulkę. Tę, której mi nie oddała, gdy wyszła w niej po kłótni z Astrid. Odpisałem jej krótkie „dobranoc”, myśląc, że daję jej ostatnią szansę. 

Nie miałem serca, żeby spieprzyć jej relacje z rodzicami. Zamierzałem z nią przeprowadzić ostatnią rozmowę na temat narkotyków z założeniem, że jeśli ona nie poskutkuje, to o całym problemie opowiem Zane’owi.

Mój telefon ponownie zawibrował, więc przeniosłem na niego wzrok, aby odczytać kolejną wiadomość.

Od: Astrid Sætre:

Dzisiejsze spotkanie aktualne?

Przymknąłem oczy, a następnie westchnąłem, po czym zacząłem odpisywać.

Do: Astrid Sætre:

Jasne:)

Zaraz po tym porozmawiałem z babcią, która oznajmiła, że mam jechać do domu, bo ona zdecydowała, że zostanie w klinice na jedną noc. Było mi to na rękę, bo czekanie w szpitalach zawsze wywoływało u mnie nieprzyjemne emocje.

– Ale koniecznie przyjdź do nas w sobotę – zaczęła kobieta, zanim ucałowała moje policzki. – Twoi kuzyni też będą. Wszyscy wracają do Londynu, więc muszę was w końcu ściągnąć do siebie.

Przygryzłem wargę, myśląc, w jaki sposób jej odmówić. Nie miałem ochoty na żadne spotkanie tego typu. Nie chciałem udawać przed całą rodziną, że wszystko jest dobrze, gdy mijało się to z prawdą. Miałem nagle siedzieć przy jednym stole z Lily i udawać, że nic między nami nie zaszło? Potrzebowałem znacznie więcej czasu, aby móc się z nią skonfrontować przy całej naszej rodzinie.

– Chętnie bym wpadł, ale mam mecz – westchnąłem, patrząc na babcię. 

Kobieta patrzyła na mnie przez chwilę, zanim zmarszczyła brwi.

– Dzwoniłam też do Harry’ego Walkera i powiedział, że chętnie wpadnie. A przecież on te drugie studia robi na twoim uniwersytecie i jesteście w jednej drużynie.

Jebany Walker.

Patrzyłem na babcię, próbując wyglądać na zdezorientowanego, gdy ona czekała na moją odpowiedź.

– Może zapomniał albo mi się coś poje… pomyliło – poprawiłem się, na co zobaczyłem jej rozbawione spojrzenie. – Postaram się wpaść, ale nic nie obiecuję.

Pożegnałem się z kobietą, zanim podirytowany ruszyłem do swojego samochodu. Mogłem wymyślić każdą wymówkę, ale oczywiście musiałem palnąć akurat o meczu. Wziąłem głęboki wdech, dochodząc do wniosku, że nie mogę zachowywać się jak gówniarz. Liczyłem się z tym, że ja i Lily się rozstaniemy. Musiałem po prostu się z tym pogodzić i nauczyć się znowu być jej przyjacielem.

***

Opierałem się o swój samochód, czekając na Astrid. Po naszej kłótni w jej akademiku raczej nie chciałem się pokazywać jej współlokatorkom i postawiłem na spotkanie na mieście. Nienawidziłem listopada całym sercem. Temperatura zawsze mocno spadała, ale nadal nie dało się uprawiać sportów zimowych przez brak śniegu. 

– Cześć. – Astrid uśmiechnęła się, podchodząc do mnie. – Dobrze cię widzieć.

– Ciebie też. – Odepchnąłem się od samochodu, aby po chwili złożyć pocałunek na jej policzku. – Więc… na co masz ochotę na obiad?

– Hmm… – zastanowiła się. – Wiem! Znam superrestaurację! Mogę nas tam zawieźć, jeśli pozwolisz mi prowadzić swój samochód.

Spojrzałem na nią z politowaniem, aby dostrzec jej szeroki uśmiech. Patrzyła na kluczyki w mojej dłoni, a ja jedynie pokręciłem głową.

– No, Will… Umiem prowadzić. Będziesz mi trochę podpowiadał i dam radę.

– Niedawno zrobiłaś prawo jazdy i… po prostu dbam o mój samochód. – Wzruszyłem ramionami. – Nie daję go nikomu prowadzić.

– Zrobiłam je już rok temu.

– No to niedawno. Nie ma szans, Astrid. Odpuść.

Dziewczyna popatrzyła na mnie, ale w końcu skinęła głową, nie zamierzając się ze mną kłócić. Zająłem miejsce kierowcy, a ona usiadła obok.

Dziewczyna kierowała mnie do restauracji, śpiewając jakąś piosenkę lecącą w radiu. Miała dobry głos, nawet bardzo dobry. Ale słuchanie jej nie było czymś wyjątkowym i czymś, co poprawiałoby mi humor.

– Ściąłeś włosy – zauważyła, na co skinąłem głową. – Wyglądasz lepiej, gdy są ciemniejsze, tak jak teraz. Zawsze po wakacjach wyglądasz tak… inaczej. Te piegi i jasne włosy. Wolę cię w zimowej odsłonie.

Nadal dłuższe kosmyki pozostawały jaśniejsze, jednak pozbyłem się tych platynowych.

Wzruszyłem ramionami, nieszczególnie przejmując się tym komentarzem. Każdy miał prawo mieć swoją opinię, a ta należąca do Astrid niezbyt mnie ruszała. Do niedawna sam nienawidziłem tych niemal białych włosów, ale ostatnio się to zmieniło.

– Ściąłem je, bo były za długie i wysuszone po wakacjach. Ich kolor mi nie przeszkadzał – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

– Zawsze mówiłeś, że ich nienawidzisz.

– Może dlatego, że ty ich nienawidziłaś – odparłem, posyłając jej spojrzenie. – To ta restauracja?

Astrid patrzyła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, wyglądając na zamyśloną.

– Tak, to ona.

Z pewnością nie zamierzałem znowu się z nią umawiać. Nie byłem chłopakiem, który po kilku dniach po zerwaniu, znajdował kolejną dziewczynę. Jednak mieliśmy pisać w przyszłym tygodniu dość trudny egzamin z psychologii różnic indywidualnych. Astrid poznałem właśnie podczas wspólnej nauki, która okazała się bardzo skuteczna. Postanowiłem dać nam szansę jako znajomym i spróbować załagodzić nasz spór.

– Masz ichtiofobię? – zapytała dziewczyna, patrząc na mnie z rozbawieniem, gdy już znajdowaliśmy się w restauracji.

Zaśmiałem się, a następnie pokręciłem głową, odrywając wzrok od jej posiłku. 

– Więc jak poproszę cię, żebyś spróbował mojej ryby, to zrobisz to? – kontynuowała.

– Nie, bo nie jem mięsa. – Wzruszyłem ramionami. – Poza tym ichtiofobia to strach przed zarówno żywymi, jak i martwymi rybami. Mnie odrzucają tylko te na talerzu.

– Od kiedy nie jesz mięsa? – zapytała.

Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.

– Od zawsze? Przecież nigdy przy tobie nie zamawiałem ani nie gotowałem mięsa. Nie zorientowałaś się? – mruknąłem zażenowany. – Czasami zrobię wyjątek, bo czuję się niekomfortowo, gdy ktoś podaje mi talerz z jakimś jedzeniem i widzę, że się napracował, żeby to przygotować… Ale to raz na kilka miesięcy.

Takie momenty jak te uświadamiały mi, że może i byliśmy razem, ale ona prawie wcale mnie nie znała. Miałem wrażenie, że ja wiedziałem o niej bardzo wiele, bo zawsze interesowałem się osobami, na których mi zależało. Jednak gdy wróciłem pamięcią do naszych rozmów, to zdałem sobie sprawę, że prawie wszystkie skupiały się na Astrid. Na jej planach na życie, zainteresowaniach, pasjach.

– Och… Okej. Jakie masz plany na urodziny? – zapytała, chcąc zmienić temat. – Pamiętasz imprezę, którą ci zrobiłam w zeszłym roku?

Skinąłem głową z lekkim uśmiechem, mimo że tamta impreza nie była spełnieniem moich marzeń. Doceniałem, że poświęciła sporo czasu, a także pieniędzy, jednak nie czułem się tam w pełni komfortowo. Wszystko zostało zrobione bardziej na pokaz.

– Nie mam żadnych planów. Lily chciała coś zorganizować, ale pewnie… Nie, raczej nie mam planów.

Jednak gdzieś w głębi duszy miałem nadzieję, że dzień urodzin spędzę właśnie z Lillianą. Nie potrzebowałem żadnego wielkiego przyjęcia, gdzie zjawiłyby się osoby nieodgrywające większej roli w moim życiu. Od nich wszystkich wolałbym towarzystwo tej jednej dziewczyny, która tak szybko stała się najważniejszą w moim życiu.

– Och… Szkoda, że Lily jest niepełnoletnia. Przez to nie mogłam jej zaprosić w zeszłym roku.

Gwałtownie przeniosłem wzrok na Astrid zaskoczony jej słowami. Ona jedynie beztrosko napiła się lemoniady, wzruszając ramionami.

– Nie zaprosiłaś jej? – zapytałem, niedowierzając. – Dlaczego, kurwa?

– Bo jest niepełnoletnia.

Ciągle myślałem, że Lily nie przyszła, bo wolała lecieć do Stanów, a ona po prostu nie dostała zaproszenia.

– Ale twoja jebana przyjaciółka przyszła, mimo że też była niepełnoletnia – zauważyłem, ale zdawałem sobie sprawę, że rozgrzebywanie sprawy sprzed roku było komiczne. – Dosłownie pytałaś mnie o listę osób, które masz zaprosić, i podałem tam tylko kilka osób, w tym ją. Nie przyszło ci do głowy, że zależało mi na jej obecności? Czemu ty, do cholery, zawsze miałaś z nią taki problem?

Astrid podniosła na mnie wzrok, a następnie blado się uśmiechnęła. Czekałem na jej odpowiedź, nie mogąc zrozumieć jej zachowania.

– Bo nie byłam ślepa, William. Mogliście się kłócić, ale widziałam, jak zawsze przeżywałeś to wszystko. Pamiętasz, jak przyleciałeś do mnie? Moja mama stwierdziła wtedy, że jesteś niewychowanym gówniarzem, bo całą kolację sprawdzałeś telefon, gdy czekałeś na wiadomość od niej – zaczęła, a ja słuchałem jej z zaciśniętymi ustami. – Dobrze wiedziałam, że przecież nie jesteście żadnymi kuzynami. Potrafiłeś mnie olewać dla niej. Gdy jeszcze mieszkałeś z rodzicami, przyszłam do was i Polly otworzyła mi drzwi. Poszłam do twojego pokoju, a ty i Lily spaliście, a na laptopie leciała jakaś bajka. Wiedziałam wtedy, że nigdy nie będę mieć z tobą takiej relacji jak ona. Byłam po prostu zazdrosna i… nadal jestem. Wiem, zdradziłam cię i spieprzyłam nasz związek, ale… to i tak nie miało szansy wypalić. Wmawiałeś mi, że nie mam się o co martwić, bo traktujesz ją tylko jako przyjaciółkę. Tylko… chyba bardziej wmawiałeś to samemu sobie. Odkąd Lily dorosła i przestała być dzieckiem, a stała się kobietą, zacząłeś patrzeć na nią inaczej. Oboje zdajemy sobie z tego sprawę, ale ja dopuściłam do siebie tę myśl wcześniej niż ty.

Patrzyłem na nią uważnie przez cały czas, zanim pokiwałem głową. Miała w stu procentach rację. Moja relacja z Lily nie była efektem chwilowej słabości, bądź próbą poradzenia sobie z rozstaniem. Szczerze jej pragnąłem. I nawet jeśli już miałem do niej nigdy nie wrócić, to wiedziałem, że było warto. W końcu zaznałem prawdziwej miłości, którą chciałem zachować w pamięci już na zawsze.

Rozdział 2

Lilliana

Czułam się okropnie, gdy ktoś budził mnie, potrząsając moim ramieniem. Wystarczyło kilka dni w tym domu, aby wiedzieć, że jeśli się obrócę, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że dostrzegę kamery. Szybko przestało mi się to podobać. Głowa bolała mnie kurewsko mocno, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać.

– Dzień dobry – mruknęłam z uśmiechem, zanim przekręciłam się z brzucha na plecy i szybko dostrzegłam operatora kamery. – Cześć, Aaron.

– Dzień dobry – zaśmiał się, patrząc na mnie. – Chodź na dół na śniadanie, a potem się ogarniesz.

Przetarłam twarz dłońmi, a następnie powoli wstałam z łóżka, aby spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. Obraz nędzy i rozpaczy.

Momentalnie uderzyła we mnie fala wstydu, bo przypomniałam sobie wczorajszy telefon do Willa. Nawet nie wiedziałam, w jaki sposób miałabym mu się z niego wytłumaczyć.

– Więc jaki plan na dzisiaj? – zapytałam, gdy pół godziny później weszłam na taras, na którym zastałam cały stół jedzenia.

Patrząc na to, czułam mdłości.

– Venice Skate Park – odpowiedział z rozbawieniem chłopak.

Teraz to na pewno się porzygam.

Życie z towarzyszącymi kamerami było chore i na dłuższą metę zdecydowanie mi się nie podobało. Cieszyłam się z przyjazdu tutaj i odizolowania od znacznej części ludzi. Jednak branie udziału w nagrywaniu reality show sprawiało, że nie mogłam się doczekać jutrzejszego powrotu do Londynu. Gdyby nie to, z chęcią zostałabym dłużej w Los Angeles.

Rodzice byli na mnie wściekli i nawet nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Tutaj nikt nie miał do mnie o nic pretensji i nikt nie wypominał mi rzeczy, które robię, co mi odpowiadało.

Po śniadaniu ubrałam się w przygotowany komplet. Miałam na sobie jasnobeżowy stanik sportowy, bardziej przypominający opaskę, bo nie miał ramiączek. Na nogi włożyłam legginsy tego samego koloru. Zarzuciłam na siebie dużo za dużą bluzę z wieloma przetarciami, a następnie roztrzepałam włosy palcami.

– Świetnie. – Kinsley uśmiechnęła się szeroko, patrząc na mnie. – Wyglądasz wspaniale.

– Podoba mi się – przyznałam z lekkim uśmiechem, zanim spojrzałam na nią. – Po jakim czasie mam zmienić ubranie? 

– Naomi ci powie. Razem pójdziecie się przebrać.

Podobało mi się branie udziału w tym projekcie, ale już zaczynało mnie nużyć. Specjalnie zwabianie wszędzie paparazzi i wymuszanie uśmiechu za każdym razem. Mimo tego uważałam to za jedno z moich najlepszych zleceń. Zarówno pod względem samej specyfiki, jak i wynagrodzenia.

– To ja już lecę do Aarona. – Uśmiechnęłam się, po czym pocałowałam jej policzek. – Więc do wieczora, tak?

– Jasne!

Wyszłam przed dom, aby chwilę później ścigać się z Naomi, która usiądzie z przodu obok Aarona. Kondycja koleżanki była jednak tragiczna, więc bez problemu wygrałam tę bitwę. Nawet w samochodach znajdowały się stale nagrywające nas kamery, więc musiałam uważać na słowa.

– Zawsze chciałam mieć cabrio – przyznałam. – Ale pogoda w Anglii jest na to zbyt słaba.

– Dlatego powinnaś się tu przeprowadzić! – wykrzyknęła Naomi. – Przecież tutaj masz znacznie więcej możliwości! Pogoda jest znacznie lepsza i nie wiem… Londyn jest taki ponury.

– Za bardzo kocham Londyn – odpowiedziałam szczerze. – Mam tam zbyt wiele ważnych dla mnie osób, abym mogła się wyprowadzić.

Nie wyobrażałam sobie mieszkania tutaj na stałe. Mogłam zawieść się na niektórych ludziach w Anglii, ale to nie zmieniało faktu, że ich kochałam. Nie wiedziałam, ile czasu zejdzie mi na pogodzenie się ze wszystkim, ale liczyłam, że to kwestia dni. Zamierzałam się z wszystkimi dogadać, a z całej sytuacji wyciągnąć jedynie cenną lekcję, że nie powinnam nikomu ufać na sto procent.

– Zaśpiewam ci coś! – wykrzyknęła radośnie, na co Aaron się zaśmiał.

Zdecydowanie był moją ulubioną osobą z całej tej rodziny. Spędziłam z nim wiele czasu i naprawdę nie mogłam znaleźć niczego, co mogłabym mu zarzucić. Może z wyjątkiem tego, że po prostu nie był Willem. Nie miał tej bladej skóry, piegów, jasnych włosów i pięknych niebieskich oczu. Nie mówił tych psychologicznych głupot. Nie próbował odpowiadać na moje głupie pytania, a jedynie się z nich śmiał.

Jednak mogłam mu wiele zarzucić.

Spojrzałam z rozbawieniem na dziewczynę, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki. Aaron pogłośnił radio, kompletnie nie przejmując się tym, że zwrócił uwagę wszystkich mijanych przez nas przechodniów.

Głośno śpiewałyśmy tekst piosenki Katy Perry, a Aaron jedynie śmiał się, kręcąc głową. Dodałam filmik na InstaStory. Już miałam zablokować telefon, ale dostrzegłam kółeczko z podpisem „willhoward”. William nieczęsto udzielał się na social mediach, więc zaintrygowało mnie to, że dodał jakąś relację. Nacisnęłam na ekran, aby po chwili zobaczyć Williama śpiącego na kanapie. Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej. Ktoś, kto robił zdjęcie, narysował na różowo serce wokół chłopaka.

Bez zastanawiania weszłam na konto Astrid, aby chwilę później przeglądać jej InstaStory. Miałam ochotę się rozpłakać, gdy zobaczyłam zdjęcie stołu z dwoma talerzami z jedzeniem. Obok jednego znajdowała się męska dłoń, którą rozpoznałabym wszędzie. Następnie włączył się filmik, gdzie Will palił papierosa, a gdy zobaczył, że dziewczyna go nagrywa, zasłonił obiektyw.

Nie wiem, czemu to mnie tak zabolało, bo przecież powinnam się tego spodziewać po słowach, które powiedziałam mu w sobotę i których z każdym dniem coraz bardziej żałowałam. Bardzo za nim tęskniłam i mimo że to wszystko nie trwało długo, to przywykłam do bycia z nim. Ciągle przyłapywałam się na tym, że zastanawiałam się, jak Will zareaguje, gdy coś mu opowiem. Potem jednak uderzała we mnie rzeczywistość.

– Lily… Wszystko dobrze? – zapytał Aaron, na co szybko skinęłam głową i zablokowałam ekran telefonu.

Mimo wszystko w moich oczach nadal znajdowały się łzy, więc przymknęłam powieki. Nie miałam prawa się złościć, a jednak tak się czułam, bo nie minął nawet tydzień, a on świetnie bawił się ze swoją byłą dziewczyną. Dlaczego właśnie z nią?

– Na czym chcesz jeździć? Deska czy rolki? – zapytał miło.

– Chyba deska. Nie jestem mistrzem, ale Wi… przyjaciel mnie kiedyś sporo uczył – poprawiłam się z niewiadomego mi powodu.

– Zajebiście, pojeździmy razem.

Na miejscu czekali na nas już Callie i Noah, których szczerze polubiłam. Starałam się nie myśleć o Willu, co okazało się niesamowicie trudnym wyzwaniem. Jeszcze wczoraj w nocy przepełniało mnie przekonanie, że gdy wrócę, to go przeproszę. Doszłam do wniosku, że jestem gotowa na zmierzenie się z całą naszą rodziną i światem. Teraz jednak czułam się zagubiona i nie wiedziałam, co powinnam zrobić.

– Lily! Aaron! – krzyczał jeden z paparazzi.

Chłopak zarzucił rękę na moje ramiona, gdy obydwoje uśmiechaliśmy się w kierunku fotografujących nas osób. Kolejne dwadzieścia minut rozmawialiśmy z ludźmi podającymi się za naszych fanów. 

– Szkoda, że nie przyjechałaś z Mikiem – zaczęła jedna dziewczyna, gdy inna mnie nagrywała. – On jest niesamowity.

Raczej niesamowicie egoistyczny.

– Zdecydowanie jest – potwierdziłam z uśmiechem. – Może następnym razem się uda. 

– Jego dziewczyna jest twoją kuzynką, tak? – zapytała, gdy zrobiłam sobie z nią zdjęcie.

Przygryzłam policzek, zastanawiając się, jak odpowiedzieć na to pytanie. Ostatecznie jedynie pokręciłam głową, śmiejąc się cicho.

– Nie jest. Jesteśmy sobie bliskie i tak się traktujemy, ale nie jesteśmy spokrewnione.

To tylko i wyłącznie prawda. Polly nie była moją kuzynką, tak samo jak Will nie był kuzynem, Nellson wujkiem, a Jenny ciocią.

Wzięłam deskę, którą ktoś mi podał, a następnie, nie myśląc nawet o ochraniaczach, pobiegłam do swoich znajomych z nadzieją, że się nie zabiję ani nie zwrócę dzisiejszego śniadania.

– Jestem nieco zestresowana – przyznałam, gdy próbowałam sobie przypomnieć wszystko, czego kiedyś się uczyłam.

Miałam wtedy jakieś dwanaście lat i skończyłam z zakazem jazdy po tym, jak skręciłam kostkę i ukrywałam to przed rodzicami. W końcu sprzedał mnie William, za co śmiertelnie się na niego obraziłam.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że po siedemnastu latach znajomości każda głupota przypominała mi o Williamie.

– Dasz radę, Ross – zaśmiał się Aaron. – Rób to, co ja.

Zaczęliśmy od powolnej jazdy i szło mi naprawdę nieźle. Bawiłam się całkiem dobrze, starając się nie zaprzątać sobie głowy problemami. Zjechałam kilka razy z większej wysokości, udowadniając, że ubrania z promowanej przez nas kolekcji są ze świetnego materiału, bo mimo moich dwóch upadków na legginsach nie pojawiło się nawet przetarcie.

– Co się dzieje? – zapytał mnie chłopak, gdy siedzieliśmy na betonie, a niedaleko nas stali ochroniarze, po czym odpiął swój mikroport, a następnie zrobił dokładnie to samo z moim. 

– Nic. – Wzruszyłam ramionami i przyciągnęłam nogi do swojego ciała, aby objąć je rękoma. – Po prostu… Moi rodzice niezbyt popierają to wszystko i trochę mam przez to zepsuty humor. Rozmawiałam z nimi wczoraj i byli wściekli.

Nie zamierzałam mówić mu o innych sprawach, bo nie czułam, abyśmy byli na tyle blisko, aby się sobie zwierzać.

– Chcą dla ciebie dobrze i wcale mnie to nie dziwi – odparł z uśmiechem. – Gdybym był nimi, też bym raczej nie chciał, aby moje dziecko wplątało się w coś takiego. Nie chodzi o samą tę akcję, tylko o nowy sezon. Podpisałaś dokumenty i możemy teraz wykorzystać wszystko, co nagramy. Trzeba się mocno pilnować. 

Pokiwałam głową, zgadzając się z chłopakiem. Przyjazd tutaj wyszedł zdecydowanie spontanicznie i nieprzemyślanie. Branie udziału w czymś takim miało jeszcze bardziej zwiększyć moją popularność, która już teraz okazywała się męcząca.

– Chciałabym już wrócić do Anglii – mruknęłam, patrząc na Callie rozmawiającą z Naomi.

– Już jutro wrócisz. Załatwiliśmy ci nasz prywatny samolot – odpowiedział, na co z uśmiechem skinęłam głową. – Wiesz, Lily… Jesteś świetną osobą i myślę, że… Nie wiem, jak to ująć w słowa, ale wiesz, że jak raz wejdziesz w jakieś środowisko, to nie tak łatwo z niego wyjść. Nie wiem, może się mylę, ale wyglądasz, jakby cię to przerastało. Jeśli chcesz żyć takim światem jak my, to świetnie, ale pamiętaj, że nie ma odwrotu. Mnie nigdy nikt nie dał możliwości wyboru, a ty…

– A mnie ktoś niby dał? – zapytałam, walcząc ze łzami. – Ty przynajmniej potrafisz podejść do wszystkiego z dystansem, a ja spędzam godziny na przeżywaniu tego, co ludzie o mnie piszą. Tak, sama chciałam zostać modelką, ale nikt nie dał mi wyboru, czy stanę się rozpoznawalna, czy nie. Gdy założyłam Instagrama, nie byłam jak normalna nastolatka, tylko od razu moje zdjęcia znalazły się na wszystkich portalach plotkarskich, bo każdy się mną interesował. Wcale nie mam wyboru, Aaron.

– Masz, Lily – odpowiedział, wzdychając. – Nie musiałaś tu przylatywać i zgadzać się na to zlecenie. Możesz obwiniać wszystkich wokół, ale nikt cię nie zmuszał do brania w tym udziału. Masz dwóch braci bliźniaków. Zostali postawieni w identycznej sytuacji co ty. I tak, ludzie ich kojarzą. Ale wszystkie media mówią głównie o Collinie, bo to on wybrał, że odpowiada mu sława. Elliot trzyma się na uboczu. I ty mogłabyś zrobić dokładnie to samo. Kto kazał ci zakładać publiczne konto na Instagramie? Nikt. Kto każe ci brnąć w to dalej i chodzić za nami na imprezy? Nikt. Weszłaś do tego świata, nie będąc na to gotowa. Bo żeby być w tym świecie, trzeba zrozumieć, że nie można marnować czasu na przejmowanie się opiniami ludzi, którzy niczego nie wiedzą. Jeśli uważasz, że nie robisz nic złego, to powinnaś mieć wyjebane. Chyba że masz coś na sumieniu i wiesz, że ci ludzie mają rację. Wtedy przemyśl swoje zachowanie, a nie obwiniaj tych, którzy śmią ci coś wytknąć.

Przetarłam twarz dłońmi, zanim przeniosłam wzrok na czarnowłosego chłopaka. Zdecydowanie nie planowałam takiej rozmowy.

– Nie miej do mnie żalu, za to co powiedziałem – odezwał się znowu.

– Nie mam. – Pokręciłam głową. – Wiem, że masz rację.

– Po prostu widzę, że cię to przerasta.

– Trochę. Chyba jestem przybita głównie przez kłótnię z rodzicami. Dużo się u mnie dzieje i cała ta sytuacja to coś nowego. Bawię się świetnie, ale ciągle się stresuję, jak to wyjdzie w waszym programie.

– Wiem. Nie mam wiele do powiedzenia w sprawie montażu, ale wszystkie odcinki widzimy wcześniej, więc jeśli coś będzie nie tak, to zrobię wszystko, aby to naprawili.

– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się wdzięcznie.

Patrzył na mnie przez chwilę, aż w końcu westchnął.

– Jeszcze nie dziękuj – odparł. – Wierz mi lub nie, ale ja jestem tutaj tylko pionkiem. Jak my wszyscy, Lily. Jesteśmy tylko pionkami.

Chłopak położył się plecami na betonie i posłał mi blady uśmiech.

– I wiesz co? – zaczął. – Lubię cię, więc dam ci radę, ale nie możesz o niej nikomu powiedzieć.

– Jaką? – zapytałam z zaciśniętym gardłem.

– Nie zgadzaj się więcej na takie rzeczy. Nie warto być częścią tego wszystkiego.

Westchnęłam cicho, a następnie skinęłam głową, dziękując.

Zdecydowanie musiałam odetchnąć od tego wszystkiego i modlić się, abym nie żałowała pochopnie podjętych decyzji.

***

Lot do Anglii minął mi koszmarnie. Próbowałam nadrobić zaległości ze szkoły, ale mnie przerosły. Byłam tak bardzo w tyle, że już nawet nie widziałam dla siebie nadziei na zdanie semestru. Podróż wyglądała tak, że pisałam coś, potem czytałam to, płakałam z bezsilności i tak w kółko. 

Później nadal płakałam, ale z innych powodów. Bałam się, co się wydarzyło w tym tygodniu między Willem a Astrid. Obawiałam się spotkania z Michaelem. A już najbardziej rozmowy z moimi rodzicami, których na pewno bardzo zawiodłam. Ogólnie to okropnie histeryzowałam. Przynajmniej miałam tego świadomość i robiłam to w samotności. 

Na lotnisku nie czekał na mnie nikt, mimo że rodzice dobrze znali godzinę mojego przylotu. Już samo to mnie przygnębiło. Dowlokłam się do siebie taksówką, której kierowca stwierdził, że zedrze ze mnie w cholerę pieniędzy. Zmęczona powoli weszłam do swojego domu, słysząc Avocado. Szczękając, biegł w moją stronę. Uśmiechnęłam się, a następnie usiadłam na podłodze, aby zacząć witać się z psem.

– No już twoja ukochana pani wróciła. Tęskniłeś? – zapytałam ze śmiechem, a on położył się na plecach, abym go drapała.

Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach, więc obróciłam się, aby zobaczyć tatę, który był w samych spodniach dresowych. Wyglądał na mocno zaspanego i wydawał się rozbudzić dopiero, gdy mnie zobaczył.

– Kurwa, planowałem zrobić tylko chwilową drzemkę – oznajmił, po czym westchnął. – Przepraszam, Lils, miałem odebrać cię z lotniska.

Odetchnęłam z ulgą na myśl, że powodem braku jego obecności nie okazała się jego złość na mnie tylko to, że usnął. Stanęłam przed mężczyzną, a ten po prostu mnie przytulił. Zamknęłam oczy, myśląc, że jest najwspanialszym człowiekiem na świecie. Jego obecność zawsze mnie uspokajała.

– Jak się czujesz? – zapytał, odsuwając się ode mnie.

Uśmiechnęłam się blado, a następnie wzruszyłam ramionami, bo nie chciałam go okłamywać. Tata jedynie westchnął, a następnie pocałował mnie w czoło.

– Dasz mi swój paszport?

– Po co? – zapytałam, marszcząc brwi. Mimo wszystko zaczęłam go szukać w torebce, jednak on ciągle mi nie odpowiadał. – Po co?

– Chcę coś zobaczyć.

Podałam mężczyźnie dokument, a on od razu ruszył do salonu. Nie rozumiałam, o co chodziło, więc powoli szłam za nim, przyglądając się temu, co robił. Otworzył go na jakiejś stronie, nadal idąc przed siebie.

– Co chcesz zobaczyć? – zapytałam, czując dziwny niepokój. Wytrzeszczyłam oczy, widząc, że nagle po prostu wziął zapalniczkę i go podpalił. – Co robisz, do cholery?! – wykrzyknęłam, biegnąc do niego.

Zanim jednak zdążyłam wyrwać paszport, on wrzucił go do kominka. Patrzyłam na to zszokowana, nie mogąc uwierzyć w to, co zrobił. Byłam oszołomiona i niesamowicie wściekła. Przeniosłam wzrok najpierw na tatę, a następnie znowu na ogień w kominku.

– Co ty zrobiłeś, do kurwy?! – wykrzyknęłam. – Za trzy tygodnie mam być w Nowym Jorku! Umówiłam tam już wywiad! Normalny jesteś?!

– Może zdążysz wyrobić nowy – odpowiedział spokojnie, a ja miałam ochotę wybuchnąć płaczem. – A nie… Do tego potrzeba zgody rodziców, której od nas nie dostaniesz.

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, a następnie zaśmiałam się ironicznie. Niewiarygodne. Człowiek, który nigdy nie dał mi nawet szlabanu, właśnie spalił mój paszport.

– Dlaczego? – zapytałam ciszej, mrugając.

– Dlatego, że jak idiota ci ufałem. I mógłbym dalej dawać ci wolną rękę, ale w przyszłości byś mnie za to znienawidziła. Wiem, że teraz jesteś wściekła, ale kiedyś mnie zrozumiesz.

Odchyliłam głowę do tyłu, czując, jakbym miała wybuchnąć. Wiedziałam, że był zły, ale na pewno nie spodziewałam się, że aż tak, aby zniszczyć mój paszport i pozbawić mnie możliwości podróżowania na inne kontynenty.

Mężczyzna chciał mnie objąć, ale ja od razu go odepchnęłam.

– To dlatego, że tam poleciałam?! – krzyczałam, płacząc. – Robicie aferę o nic! Przecież pracowałam tam! Nic nie wiesz, a mnie oceniasz!

– Nie oceniam cię! Może miałaś powód, ale to nie zmienia faktu, że nie dam ci spieprzyć sobie życia! Cały tydzień spędziłaś na imprezowaniu i to ma być normalne?! – również wykrzyknął, nie wytrzymując. – Skończysz tę pieprzoną szkołę, choćbym miał cię do niej zawozić na siłę, rozumiesz?!

– Ty zawsze byłeś taki święty?! – wrzasnęłam. – Sam nigdy nie imprezowałeś?! Nie bądź śmieszny, do cholery!

– Oczywiście, kurwa, że imprezowałem! I gdyby nie to, że Javad przedawkował i ledwo przeżył, to może nadal bym to robił! Tyle że moi rodzice tego nie zauważyli i nic z tym, kurwa, nie zrobili, rozumiesz?! A ja nie pozwolę na to, żebym którejś nocy odebrał telefon ze szpitala, bo ty nie wiesz, kiedy należy powiedzieć „stop”! A ewidentnie nie wiesz!

Patrzyłam na niego zaskoczona jego wybuchem. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego, jak w tej chwili. Momentalnie poczułam wyrzuty sumienia, że doprowadziłam go do takiego stanu. Patrzyłam na tatę i ciągle płakałam, nie rozumiejąc, co się dzieje. Jego wyznanie mnie zszokowało.

– Powiedz mi, Lilliana. Brałaś narkotyki? – zapytał, podchodząc do mnie. – Przyznaj się albo wezmę cię na testy.

Patrzyłam na niego, a łzy nadal płynęły mi z oczu. Miałam problem z normalnym złapaniem oddechu. Cała trzęsłam się, mając już wszystkiego dość.

Nie chciałam mówić mu prawdy, ale nie mogłam również kłamać.

– Ty nic nie rozumiesz – wyszlochałam mało wyraźnie. – Ja… Przecież… Kontrolowałam to.

– Chryste, Lily – wyszeptał ze łzami w oczach, zanim przyciągnął mnie do uścisku.

Wtuliłam się w jego ciało, gdy on mnie obejmował.

– Już wszystko dobrze, poradzimy sobie z tym. Ze wszystkim sobie poradzimy. Jak zawsze – zapewnił mnie.

Wiedziałam, że niesamowicie go zraniłam i to mnie bolało. Płakał z mojego powodu, bo się o mnie martwił. Gdybym miała świadomość, że kiedykolwiek ktoś z mojej rodziny przedawkował, to możliwe, że podchodziłabym do tematu inaczej.

– Przepraszam, tato. Jestem najgorszą córką – wyszlochałam.

– Nie jesteś. Jesteś po prostu zbyt podobna do mnie, co mnie niepokoi. Ale jeśli ja dałem radę, to ty tym bardziej. Kocham cię i obiecuję, że wszystko się ułoży. Zawsze ci pomogę. Ze wszystkim.

Pokiwałam głową, wierząc w jego słowa. Może byłam naiwna i znowu zbyt ufna, ale wierzyłam. I możliwe, że nawet trochę odetchnęłam z ulgą dzięki temu zapewnieniu.

1 Cytowane fragmenty pochodzą z książki – Don’t Sweat the Small Stuff ... and It’s All Small Stuff: Simple Ways to Keep the Little Things From Taking Over Your Life – Richarda Carlsona (przyp. aut.).