Latające bronie imperium Ramy i Atlantydy - David Hatcher Childress - ebook

Latające bronie imperium Ramy i Atlantydy ebook

David Hatcher Childress

0,0
59,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Słynny badacz tajemnic przeszłości ujawnia zdumiewające fakty.

Przed tysiącami lat starożytni budowali wimany – statki powietrzne do prowadzenia wojen na ogromną skalę. Atlantyda i imperium Ramy stworzyły niezwykłe technologie umożliwiające loty i walki w powietrzu.

David Hatcher Childress, niezależny archeolog i podróżnik, to jeden z najsławniejszych – obok Ericha von Dänikena i Grahama Hancocka – kontrowersyjnych badaczy historii ludzkości. Nazywany jest prawdziwym Indianą Jonesem. Szuka odpowiedzi na pytania dotyczące zagadkowych odkryć, pomijanych przez oficjalną naukę, i odsłania niezwykły świat wynalazków sprzed tysięcy lat.

Na podstawie pochodzących z Indii starożytnych tekstów, w których zawarto precyzyjne instrukcje budowy i zasady działania wiman, Childress dowodzi, że oba imperia toczyły wojny z użyciem pojazdów poruszających się w powietrzu z ogromną szybkością i mających kilkusetosobową załogę.
Były wśród nich niezniszczalne machiny z napędem antygrawitacyjnym i samoloty o napędzie opartym na wirze rtęciowym. Manuskrypty opisywały też radary pozwalające zlokalizować wrogi pojazd z odległości kilkuset kilometrów oraz techniki fotografowania wnętrza wiman wroga i pozbawiania świadomości ludzi znajdujących się na pokładzie.

Machiny latające zastosowano w opisanych w eposach Ramajana i ­Mahabharata wojnach, które stały się przyczyną upadku cywilizacji ich twórców. Starożytne legendy mówią jednak, że nie wszystkie wimany zostały zniszczone...

Wielu historyków zajmujących się tematyką II wojny światowej jest przekonanych, że te wimany były wzorcem do naśladowania dla hitlerowskich naukowców pracujących dla Luftwaffe.

Geniuszu techniki bogów Childress udowadnia, że elektrownie, rakiety, statki powietrzne, broń atomowa, komputery – to zdobycze nauki prehistorycznych cywilizacji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 352

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Redaktor serii Zakazana Historia Ludzkości

Zbigniew Foniok

Projekt graficzny okładki

Małgorzata Cebo-Foniok

Zdjęcie na okładce

© explorewithinfo / Shutterstock

Ilustracje wewnątrz książki

Adventures Unlimited Press

Poprzednie polskie wydania książki papierowej ukazały się pod tytułami:

Wimany i inne starożytne statki powietrzne

Wimany i inne statki powietrzne hinduskich bogów

Tytuł oryginału

Vimana Aircraft Of Ancient India & Atlantis

© 1991, 1999 Adventures Unlimited Press

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana

ani przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu

bez zgody właściciela praw autorskich.

For the Polish edition

Copyright © 2022 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.

ISBN 978-83-241-7999-2

Warszawa 2022. Wydanie I

Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.

www.wydawnictwoamber.pl

Konwersja do wydania elektronicznego

P.U. OPCJA

Jedna z gopuram (bram) w świątyni Madurai w południowych Indiach. W kamieniu wykuto sceny z największego indyjskiego eposu, Ramajany. Pełne szczegółów fryzy przedstawiają dobrze znaną i nieprawdopodobną opowieść o Ramie, Sicie, Hanumanie i lotach pomiędzy Ajodhją i Lanką.

WSTĘP

Starożytne indyjskie wimany

W niemal wszystkich zachodnich językach opublikowano ogromną liczbę książek na temat tego, co mniej więcej 100 lat temu nazwano „starożytnymi pismami”. Jednak około 99 procent tych pism to nie tylko czysty wytwór fantazji, ale wręcz stek bzdur. Stały się one biblią dla mistyków, pseudonaukowców i wariatów, i obecnie są traktowane – a właściwie pewne ich części, takie jak Misteria tybetańskie, Teksty Atlantów – jako swego rodzaju prawda objawiona. Jeśli jednak zapytamy o nie któregoś z orientalistów, historyków czy bibliotekarzy w którymkolwiek z wielkich muzeów świata, w odpowiedzi zobaczymy tylko ironiczny uśmiech. Nie wiadomo nic o tym, aby któreś z tych dzieł istniało kiedykolwiek gdzieś poza wyobraźnią mistyków. Istnieją jednak pewne starożytne i niewątpliwie autentyczne teksty, pochodzące z Indii, a dokładniej mówiąc z różnych części tego wielkiego subkontynentu, przekazywane z pokolenia na pokolenie w różnych kulturach, jakie tam istniały.

Co więcej, to właśnie z tych autentycznych tekstów, mających najczęściej formę poetycką, pochodzi szereg naprawdę zadziwiających koncepcji. Możliwe, że to tylko poezja; możliwe, że opisują tylko mity, legendy i folklor; ale znajdujemy w tych tekstach stwierdzenia, które są więcej niż zaskakujące. Poza tym część tekstów używa jasnego i precyzyjnego języka i mówi wyraźnie, że nie mają one charakteru legendarnego, lecz techniczny – nazywa się je Manusa. Według wielu autorów teksty te opisują, że budowano niegdyś urządzenia pozwalające latać w powietrzu, ale nie wyjaśniają, jak je budowano, gdyż wynalazcy tych maszyn i ci, którzy nimi dysponowali, nie życzyli sobie, aby były one produkowane masowo i wpadły w ręce kogokolwiek oprócz władców, zwanych zazwyczaj „królami” i „książętami”. Co więcej, z tekstów o charakterze poetyckim, znanych jako Daiva, wynika – i nie jest to tylko sugestia, lecz niemal dowód – że tego rodzaju statki powietrzne znajdowały najokrutniejsze i najbardziej ponure zastosowanie w czasie wojny.

Teksty te stanowią fascynującą lekturę, ale ponieważ ja sam nie mogłem przeczytać oryginałów lub kopii w językach, w jakich zostały spisane, zwróciłem się z prośbą o pomoc do moich przyjaciół, którzy pochodzili ze Wschodu lub studiowali orientalną literaturę. Był wśród nich zmarły dr Ranjee Shahani, aż do śmierci piastujący funkcję profesora literatury angielskiej na Seton Hall University. Dr Shahani opublikował wiele spośród tych tekstów, a ja w znacznej mierze opierałem się na jego pracach w czasie pisania tej przedmowy. Cytuję także fragmenty przekładów opublikowanych przez brytyjskiego autora Desmonda Leslie1[1], za uprzejmą zgodą pisarza i wydawców. Z tych źródeł dowiadujemy się, że:

W Manusa zostały przedstawione dokładne szczegóły dotyczące budowy maszyn latających. Samarangana Sutradhara mówi, że były one wykonywane z lekkich materiałów i miały mocny, doskonale ukształtowany korpus. Do ich budowy używano żelaza, miedzi i ołowiu. Mogły przemierzać wielkie odległości i były napędzane powietrzem. W tekście tym, według Lesliego, 230 strof zajmuje opis budowy tych maszyn oraz ich wykorzystania w czasie wojny i pokoju. Dalej Leslie stwierdza, że ten sam tekst głosi:

Korpus musi być mocny i wytrzymały, jak wielki latający ptak, wykonany z lekkiego materiału. Wewnątrz niego należy umieścić maszynę rtęciową z żelaznym aparatem podgrzewającym. Za sprawą mocy drzemiącej w rtęci, która wprawia w ruch napędowy wir, człowiek siedzący w środku może w cudowny sposób przebywać wielkie odległości w powietrzu.

Podobnie, postępując zgodnie z opisanymi procedurami, można zbudować wimanę tak wielką, jak świątynia Boga-w-ruchu. W wewnętrzną strukturę należy wbudować cztery mocne zbiorniki z rtęcią. Kiedy zostaną one w kontrolowany sposób podgrzane ogniem z żelaznych zasobników, wimana dzięki rtęci zyskuje moc burzy. I natychmiast staje się perłą na niebie.

Co więcej, jeśli ta żelazna machina z prawidłowo wykonanymi połączeniami zostanie napełniona rtęcią i do jej górnej części zostanie doprowadzony ogień, rozwinie ona moc z rykiem lwa.

Leslie i kilku innych, którzy przynajmniej próbowali potraktować te przedziwne stwierdzenia poważnie, wdali się następnie w interesujące rozważania na temat znaczenia rtęci. Są one rzeczowe i rozsądne, jednak doprowadziłyby nas do problemów, którymi nie będziemy się tutaj zajmować. Nie trzeba chyba dodawać, że żaden z tych badaczy nie odnotował podstawowej obserwacji – że kolisty talerz z rtęcią obraca się w kierunku przeciwnym do wirującego pod nim płomienia i nabiera prędkości aż do momentu, dopóki jego szybkość wirowania nie przewyższy prędkości płomienia. Przypuszczam, że pan Leslie byłby oczarowany tym zjawiskiem.

Mamy zatem emisję energii w wyniku niezwykle prostego procesu. Jeśli starożytni dokonali tego odkrycia – choć może się nam to wydawać niewyobrażalne – to dlaczego nie mieli pójść o krok dalej i odkryć, w jaki sposób taką energię można magazynować i kierować. Stąd już niewiele dzieli nas od sugestii, że mogli również wynaleźć „silnik” napędzany taką energią i wykorzystywać go praktycznie.

Desmond Leslie sądzi, że taki silnik mógł powstać i być stosowany do lotów w powietrzu, a nawet posuwa się nieco dalej, przypuszczając, że mógł on zostać na tyle udoskonalony, że umożliwiał podróże kosmiczne i że napęd niektórych statków UFO działa na podobnej zasadzie.

Theodor Schwenk o wirach

Wiry stanowią ciekawe i skomplikowane zagadnienie. Są indywidualnymi bytami zrodzonymi w specyficznych okolicznościach; mają określoną długość życia; pod warunkiem ustalenia pewnych czynników są przewidywalne; w końcu zamierają w wyniku dezintegracji lub wypadku. Powstają w gazach, włączając w to oczywiście powietrze, wszelkiego rodzaju cieczach, a nawet w ciałach stałych, kiedy są one plastyczne. Wir jako struktura występuje u podstaw istnienia materii, na przykład w atomach i być może również w zjawiskach związanych z kwantami.

Powstawanie wirów, ich struktura i reakcje to nieco skomplikowany temat. Aby go zrozumieć, musimy wyobrazić sobie ruch w trzech wymiarach. Wiry mają formę bąków o środkach skierowanych ku górze albo ku dołowi – w przypadku wody i powietrza głównie ku dołowi. Jako forma geometryczna przenikają wszelkie życie i materię. Problem wirów został omówiony najobszerniej, a także najbardziej przystępnie i obrazowo w książce Theodora Schwenka Sensitive Chaos (Czuły chaos)2. Znajduje się w niej fragment doskonale opisujący przyczyny powstawania wirów:

Kiedy dochodzi do spotkania różnic jakościowych w płynącej substancji, powstają takie odizolowane formacje (wiry). Różnice te mogą być następujące: wolne i szybkie, stałe i płynne, płynne i gazowe. Listę tę można wydłużyć: ciepłe i zimne, gęste i rzadkie, ciężkie i lekkie (na przykład słona i słodka woda), lepkie i płynne, kwaśne i zasadowe. Zawsze na powierzchni styku jedna warstwa ma tendencję do owijania się wokół drugiej. Krótko mówiąc, tam gdzie pojawiają się zróżnicowania, woda działa jako subtelny „organ zmysłu”, który niejako wyczuwa różnice, a następnie w rytmicznych procesach prowadzi do ich wyrównania i połączenia.

Warto zwrócić uwagę, że wiry w cieczach takich jak woda zasysają obiekty w dół i do wewnątrz, zaś wiry w gazach, na przykład tornada, zasysają je w górę i na zewnątrz. Może się wydawać, że nasze Podłe Wiry przypominają większe wiry powstające w powierzchniowych warstwach wód oceanicznych, jednak nie twierdzimy, że tworzą one gigantyczne struktury mogące zatapiać statki. Wydaje się raczej, że Podłe Wiry działają w atmosferze, ponad owymi wielkimi, stosunkowo spokojnymi tornadami. Podłe Wiry zasysają przedmioty w górę i wyrzucają je poza górną krawędź stożka. Biorąc pod uwagę siłę huraganów i trąb powietrznych powstających nad oceanami, wydaje się prawdopodobne, że co mniejsze samoloty mogły być przez nie wsysane i wyrzucane na ogromną odległość, gdzie nikomu nie przychodziło do głowy ich szukać. Jednak z czysto fizycznego punktu widzenia takiej hipotezy dotychczas nie udowodniono praktycznie ani teoretycznie. Choć Podłe Wiry prawdopodobnie mają jakiś związek z wirami naturalnymi, wydaje się, że towarzyszące im efekty nie mają charakteru czysto mechanicznego, lecz w grę wchodzą jakieś inne czynniki.

W tej samej książce, o której wspomniałem, można znaleźć inny fragment traktujący o środkach wirów, przedstawiający proste i zrozumiałe wyjaśnienie tak zwanego ciśnienia zasysania. Czytamy tam:

Wyobraźmy sobie jakiś rodzaj wypełnionej przestrzeni; nazwijmy ją A i umieśćmy przed nią plus (+A). Następnie możemy tę przestrzeń stopniowo opróżniać, dzięki czemu A staje się coraz mniejsze; jednak cały czas coś zostaje w przestrzeni, dlatego cały czas używamy znaku +. Wyobraźmy sobie, że można stworzyć przestrzeń całkowicie pozbawioną powietrza – choć w ziemskich warunkach nie jest możliwe uzyskanie absolutnej próżni. Gdyby jednak było możliwe całkowite opróżnienie przestrzeni, nie zawierałaby niczego oprócz przestrzeni. Nazwijmy ją nicością; przestrzeń ta ma zerową zawartość. Teraz możemy z nią zrobić to samo, co z sakiewką. Kiedy ją napełnimy, możemy z niej wybierać i wybierać, aż nie zostanie nic. Jeśli będziemy chcieli nadal wydawać pieniądze, nie wyjmiemy ich już z sakiewki, lecz zawsze możemy zaciągnąć dług. Kiedy zaciągniemy dług, mamy w sakiewce mniej niż nic. Tak właśnie wyobraźmy sobie naszą przestrzeń – jest ona nie tylko pusta, ale można powiedzieć „wyssana”, wypełniona czymś mniejszym niż nic (-A).

To, jak możemy się zmagać z nicością, próżnią czy przestrzenią, pozostawiam kosmologom; zastanawiam się, czy w grę nie mogą wchodzić takie rzeczy, jak antymateria, przeciwmateria i grawitacja II. Wiry tworzą ogromne energie, pochodzenia których dotychczas zadowalająco nie wyjaśniono. Gdzie, jak i z jakich pól powstają? Czy wiry czysto mechaniczne stymulują powstawanie innych, w innych polach, takich jak elektromagnetyczne, magnetyczne, grawitacyjne itd.?

Ivan T. Sanderson

I. WIMANY

Przekrój zeszklonego kamiennego fortu w Szkocji. Kamienie zostały dosłownie stopione przez ogromny żar tysiące lat temu.

Okładka magazynu „Aircraft” z marca 1910 roku. Ilustracja przedstawia wzbijający się w niebo wielki pojazd w kształcie łodzi. Taki podłużny kształt maszyn latających był bardzo popularny na przełomie wieków – podobnie jak koncepcja lotów w starożytności.

1. TAJNE BIBLIOTEKI I STAROŻYTNA NAUKA

W tych zakurzonych księgach, do których student zagląda dopiero dzień przed egzaminem, są cuda, dziwy!

H.G. WellsNiewidzialny człowiek

Kwestia starożytnych indyjskich statków powietrznych, nazywanych przez samych starożytnych „Hindusów” wimanami, jest bez wątpienia jednym z najbardziej fascynujących problemów zarówno współczesnej, jak i dawnej nauki!

Celem tej książki jest przekonanie sceptyków, że problem wiman jest rzeczywisty, choć teksty można interpretować na różne sposoby. Nie ulega wątpliwości, że starożytni umieli budować latające machiny. Istoty ludzkie 10, 20 czy nawet 100 000 lat temu miały równie duży mózg i możliwości intelektualne, jak człowiek współczesny. A zatem wszelkie techniczne i naukowe dokonania, do jakich jest zdolny współczesny człowiek, nie wykraczały poza ich możliwości. Sceptycy jednak mogą zapytać: „Czy starożytnym rzeczywiście udało się opanować sztukę latania i wynaleźć napęd mechaniczny?”

Znaczna część ezoterycznych informacji, w tym niektóre materiały dotyczące wiman i starożytnych technologii, pochodzi podobno z tajnych bibliotek znajdujących się w różnych miejscach na całym świecie. Takie tajne biblioteki, często mieszczące się pod starymi klasztorami i świątyniami, niekiedy zaś w odciętych od świata jaskiniach, czasami odnajduje się po wielu latach.

Wielu krytyków idei starożytnych zaawansowanych cywilizacji uzna wzmianki o tajnych bibliotekach Indii czy Tybetu, zawierających tabliczki pokryte niezrozumiałymi znakami, za absurd. Jeśli jednak zadaliby sobie trud sprawdzenia ich historii, przekonaliby się, że takie biblioteki istnieją naprawdę.

W roku 1900 w Dunhuang, małym miasteczku leżącym na pustyni na północnej granicy Tybetu, taoistyczny mnich odkrył bibliotekę w skalnym zboczu usianym jaskiniami. Grotę w XI wieku zasłonięto ceglanym murem, aby uchronić jej zawartość przed barbarzyńskimi najeźdźcami. Księgi spoczywały tam bezpiecznie przez osiem wieków, chronione suchym pustynnym powietrzem, i zachowały się w doskonałym stanie. W 1907 roku przez Dunhuang przejeżdżał słynny podróżnik i archeolog sir Aurel Stein, który nakłonił mnicha, aby pozwolił mu obejrzeć ów skarb, cały czas znajdujący się w jaskini.

Znalazł buddyjskie teksty w kilku językach – chińskim, tybetańskim, sanskrycie – zaś niektóre w językach zupełnie nieznanych! Nie sposób powiedzieć, ile lat mogły liczyć owe teksty, lecz niewątpliwie były one wielokrotnie kopiowane z wcześniejszych oryginałów. Oryginały spisano setki, a w większości przypadków tysiące lat temu12, 13, 14.

Przez całe wieki wielkie archiwa i biblioteki były celowo niszczone. Według słynnego astronoma Carla Sagana, istniało niegdyś dzieło przechowywane w ogromnej bibliotece w Aleksandrii w Egipcie zatytułowane Dzieje ludzkości w ciągu ostatnich stu tysięcy lat. Niestety księgę tę, podobnie jak tysiące innych, spalili fanatyczni chrześcijanie w III wieku n.e. Jeśli z ich rąk uszły cało jakieś tomy, kilkaset lat później muzułmanie spalili je w piecach do ogrzewania łaźni.

Wszystkie starożytne chińskie teksty, między innymi Laozi i Konfucjusza, a także I Ching, mówią o starożytnych i ich wspaniałej cywilizacji. Traktują one prawdopodobnie o ludzie żyjącym w czasach Pięciu Monarchów, a może nawet wcześniej. Być może w rzeczywistości chodzi o lud „ziemi-matki, Mu”.

Niestety, niewiele wiemy o najdawniejszej historii Chin liczącej tysiąclecia. Cesarz Chi Huang Ti tuż przed śmiercią w 212 roku p.n.e. rozkazał zniszczyć wszystkie księgi i pisma dotyczące dawnych Chin. Ogromne ilości tekstów – praktycznie wszystko, co miało związek z historią, astronomią, filozofią i nauką – zostały skonfiskowane i spalone. Palono całe biblioteki, między innymi księgozbiór cesarski. Ta zagłada objęła również niektóre dzieła Konfucjusza i Mencjusza.

Na szczęście niektóre księgi przetrwały, gdyż ludzie ukrywali je w grotach i jaskiniach; wiele dzieł zachowało się w taoistycznych świątyniach, gdzie do dzisiaj są przechowywane i traktowane z nabożnym szacunkiem. Nie pokazuje się ich nikomu pod żadnym pozorem – od tysięcy lat niezmiennie pozostają w ukryciu. Prześladowania i zamykanie świątyń przez komunistyczny rząd Chin wskazują, że lamowie mają powody, aby ukrywać swoje starożytne księgi. Wiadomo, że Rosjanie ukrywali wiele religijnych tekstów znalezionych w Związku Radzieckim, gdyż obawiali się, że pod ich wpływem kościoły mogłyby się odrodzić.

Niewątpliwie wiele informacji o najdawniejszych dziejach Chin bezpowrotnie zaginęło. Co skłoniło cesarza Chin do zniszczenia przed śmiercią wszystkich zapisów historycznych? Czy był megalomanem i pragnął, aby historia zaczynała się od niego, czy kierował się takimi samymi motywami jak Czyngis-chan czy Hitler, kiedy podobnie jak on palili książki?

Hiszpańscy konkwistadorzy spalili wszystkie kodeksy Majów, jakie wpadły im w ręce. Spośród tysięcy ksiąg Majów znalezionych przez Hiszpanów do dziś zachowały się trzy. Podobnie jak chrześcijańscy fanatycy z III wieku n.e. i chiński cesarz z III wieku p.n.e., chcieli wymazać wszelką pamięć o dawnych czasach i dawnej wiedzy.

Przez całe dzieje despoci, fanatycy i najeźdźcy starali się zniszczyć naukę i wymazać pamięć o przeszłości, lecz byli i tacy – jak ci, którzy zamurowali w jaskini bibliotekę w Dunhuang – którzy pragnęli tę cenną wiedzę ocalić.

Kiedy na soborze w Efezie w 431 roku n.e. patriarcha Konstantynopola Nestor został usunięty za to, że wierzył, że Chrystus był dwiema osobami – archaniołem Melchizedekiem i człowiekiem, Jezusem, synem Marii – wygnano go na Pustynię Libijską. Później zwolennicy Nestora byli prześladowani, gdyż ich chrześcijańskie wierzenia nie zgadzały się z dogmatami nowo utworzonego Kościoła katolickiego. Wyruszyli więc z Konstantynopola na wschód, najpierw do Edessy (dzisiejszej Urfy) w Mezopotamii, później do Bagdadu, Indii i Azji Centralnej. W Edessie istniała szkoła medyczna i właśnie w tym ośrodku naukowym przetłumaczono na syryjski – który był powszechnie używanym językiem w zachodniej Azji – dzieła Arystotelesa, Platona, Euklidesa, Archimedesa, Herona, Ptolemeusza oraz wiele innych ksiąg traktujących o filozofii i nauce. Księgi te zostały później przetłumaczone na język arabski w Bagdadzie i innych miastach.

Te syryjskie teksty stały się następnie podstawą arabskiej nauki i filozofii, które rozkwitały w czasie, gdy w Europie panowały wieki ciemne, a Kościół katolicki narzucił ludowi ciemnotę i przesądy, niszcząc te same księgi jako przejaw herezji. Z biegiem czasu syryjskie dzieła, wówczas już przełożone na arabski, przetłumaczono na łacinę, hebrajski i inne języki nowożytne Zachodu. Starożytna nauka dotarła do nas okrężną drogą, a gdyby nie nestoriańscy uciekinierzy i ich biblioteki, moglibyśmy ich dziś nie znać!28

Wiedza jest celowo niszczona nawet dzisiaj, nawet w Stanach Zjednoczonych! Wszyscy słyszeli o tym, że naziści palili książki, ale nie każdy wie, że w 1954 roku na mocy wyroku sądu rząd Stanów Zjednoczonych zniszczył wszystkie dzieła austriackiego psychologa Wilhelma Reicha. Co ciekawe, wiele jego prac dotyczyło problemu urządzeń dostarczających wolnej energii i „dziwnych” technologii.

Sądzę, że dla każdego badacza historii i miłośnika starożytnej wiedzy jest boleśnie oczywiste, dlaczego naprawdę konieczne są tajne biblioteki, jeśli starożytna wiedza i technologia ma przetrwać!

Za istnieniem tajnych bibliotek przemawiają też liczne wzmianki w środkowoazjatyckiej literaturze. Możemy się tam dowiedzieć, że biblioteki takie znajdują się w licznych świątyniach Indii, Nepalu i Tybetu, a niewykluczone, że również w Chinach i Mongolii.

Około 40 lat temu chiński przedstawiciel Bractwa Różokrzyżowego odwiedził różokrzyżowców w San Jose w Kalifornii. Przywiózł ze sobą manuskrypt, który od tysięcy lat był przechowywany w pewnym tajnym azjatyckim archiwum. Podobno napisał go egipski faraon Echnaton, historyczny twórca monoteizmu. Różokrzyżowcy przetłumaczyli i opublikowali tę księgę pod tytułem Tobie daję22, 25. Wydaje się, że pojawienie się tej księgi potwierdza istnienie takich archiwów, z których od czasu do czasu wydostaje się nieco wiedzy. Poza tym różokrzyżowcy twierdzą, że mają dostęp do tajnych bibliotek Tybetu.

Z obszernych chińskich tekstów wynika, że pierwszą z chińskich dynastii była dynastia Pięciu Monarchów, którą – co zastanawiające – tworzyło dziewięciu władców panujących od 2852 do 2206 roku p.n.e., czyli bezpośrednio po okresie, na który archeolodzy datują neolityczne stanowisko Ban Po. Konfucjusz przypisywał jednemu z królów, Yao, panującemu od około 2357 roku p.n.e., „łagodność, mądrość i poczucie obowiązku”. Po nim na tron wstąpił Shon, który zbudował rozległą sieć dróg, mostów i szlaków w całym kraju, a wielu uczonych właśnie z nim łączy stworzenie Jedwabnego Szlaku.

Jednym z wielkich zwolenników starożytnych cywilizacji i zaawansowanych technologii w przeszłości był James Churchward, Amerykanin, który znaczną część swego życia spędził w Indiach. Tam został wtajemniczony w pewne ezoteryczne „prawdy” i podobno miał okazję zobaczyć w jednym z indyjsko-tybetańskich klasztorów starożytne tablice (w Indiach od setek, jeśli nie od tysięcy lat znajdowały się tybetańskie klasztory). Nauczył się odczytywać owe tablice i dowiedział się wielu fascynujących rzeczy o historii starożytnej. Później, kiedy już objechał niemal cały świat, napisał szereg bardzo popularnych książek. Były to: Lost Continent of Mu (Zaginiony kontynent Mu), The Children of Mu (Dzieci Mu), The Sacred Symbols of Mu (Święte symbole Mu), The Cosmic Forces of Mu (Kosmiczne siły Mu) oraz The Second Book of the Cosmic Forces of Mu (Druga księga o kosmicznych siłach Mu). Umarł w 1935 roku, tuż po opublikowaniu ostatniej książki.

Pod koniec XIX wieku francuski podróżnik i pisarz Louis Jacolliot (1837–1890) w czasie swoich podróży do Indii zebrał wiele sanskryckich mitów. Według niego klasyczne hinduskie teksty opowiadały o istniejącym niegdyś na Pacyfiku kontynencie, zwanym Rutas. Właśnie na tym kontynencie zaczęła się cywilizacja, a zatonął on w oceanie w zamierzchłych czasach; pozostała po nim tylko grupa wysepek57.

Opowieści Jacolliota są uderzająco podobne do relacji Churchwarda i stanowią jedno z niewielu źródeł potwierdzających słowa Churchwarda na temat kamiennych tablic, gdyż mówią dokładnie to samo o indyjskich tekstach i zaginionym kontynencie na Pacyfiku. Pierścień ognia jest z pewnością najbardziej aktywną strefą trzęsień ziemi na świecie; poza tym znamy archeologiczne świadectwa istnienia zaawansowanej cywilizacji na Pacyfiku, takie jak megalityczne miasto Metalanim (Nan Modal) na małej, słabo zaludnionej wysepce Ponape, nie wspominając o Wyspie Wielkanocnej i innych wysepkach porozrzucanych na Oceanie Spokojnym.

Wielki chiński filozof Laozi wspominał w swoich pismach o „Starożytnych” równie często jak Konfucjusz. Mieli oni być mądrymi i rozumnymi ludzkimi istotami podobnymi bogom – potężni, dobrzy, miłosierni i wszechwiedzący. Laozi, urodzony około 604 roku p.n.e., napisał księgę, która do dzisiaj pozostaje jednym z najsłynniejszych dzieł chińskiej literatury – Tao Te Ching. Pod koniec swego długiego życia opuścił on Chiny i udał się na zachód, do legendarnej krainy Hsi Wang Mu, która mogła być siedzibą „Starożytnych”, Wielkiego Białego Bractwa. Kiedy już zamierzał przekroczyć jeden z chińskich posterunków granicznych, strażnik namówił go do spisania Tao Te Ching, aby mądrość Laozi nie zaginęła. Odtąd nikt więcej nie słyszał o Laozi, chociaż przypuszczano, że dotarł do krainy Hsi Wang Mu.

Starożytni mistrzowie byli subtelni,

tajemniczy, wzniośli, odpowiedzialni.

Głębia ich wiedzy jest niezmierzona.

Ponieważ jest niezmierzona,

możemy tylko opisywać ich wygląd.

Uważni, jak ludzie przechodzący zimą przez strumień,

czujni, jak ludzie świadomi niebezpieczeństwa.

Uprzejmi, jak goście przychodzący z wizytą.

Ustępliwi, jak topniejący lód.

Prości, jak nierzeźbione bloki drewna.

LaoziTao Te Ching (rozdział 15)

Hsi Wang Mu jest innym imieniem popularnej bogini Kuan Yin, „Miłosiernej Strażniczki” i „Królowej Matki Zachodu”. Dlatego kraina ta, tradycyjnie lokalizowana w górach Kunlun, była nazywana „Siedzibą Nieśmiertelnych” i „Zachodnim Rajem”. Również inni dawni Chińczycy udawali się do „Siedziby Nieśmiertelnych”; Mu, cesarz z dynastii Chou (1001–946 p.n.e.), wyruszył w góry Kunlun, aby odnaleźć tę krainę, i podobno rzeczywiście został przyjęty na audiencji przez „boginię Hsi Wang Mu” nad brzegiem Jaspisowego Jeziora w łańcuchu gór Kunlun. Na przestrzeni długich dziejów Chin wielokrotnie były wysyłane ekspedycje w góry Kunlun, Olimp starożytnych Chińczyków, aby nawiązać kontakt ze „Starożytnymi”38.

Tajna biblioteka znajdowała się podobno pod ziemią; wielu ludzi twierdziło, że jest ona niedaleko Lhasy i łączy się z podziemnymi tunelami pod Potalą, słynnym „drapaczem chmur” dalajlamów. Tunele te jednak, ponoć bardzo rozległe, muszą być bardzo trudne do zbadania, a biblioteka z pewnością jest doskonale ukryta. Niezmiernie płodny okultystyczny pisarz T. Lobsang Rampa opowiedział interesującą historię o zwiedzaniu owych tuneli pod Potalą w swoich fascynujących książkach Trzecie oko i Jaskinia starożytnych.

Wiarygodność samej opowieści jest wprawdzie nieco wątpliwa, jednak wskazuje ona, że wokół istnienia takich tuneli narosło wiele mitów. Według opisu Rampy były one bardzo rozległe i mieściły między innymi podziemne jezioro. Także Nicholas Roerich opowiadał o tunelach i jeziorze pod Potalą i być może właśnie od niego – jeśli nie z własnych przeżyć – Rampa zaczerpnął swoje informacje69.

Niedaleko na północ od gór Kunlun, w Sinkiang, słynny rosyjski artysta, podróżnik i mistyk Nicholas Roerich usłyszał o leżącej za górami „Dolinie Nieśmiertelnych”. „Za tymi górami żyją święci mężowie, którzy mądrością ratują ludzkość; wielu próbowało ich odnaleźć, jednak żadnemu się to nie udało – gdy tylko przeszli za góry, w tajemniczy sposób gubili drogę” – usłyszał. Miejscowy przewodnik opowiedział mu o wielkich kryptach wewnątrz gór, gdzie od samego początku dziejów składano skarby. Wspomniał też, że w owych skalnych galeriach zniknęli biali ludzie wysokiego wzrostu93.

Pewnego razu Nicholas Roerich wszedł w posiadanie „magicznego kamienia z innego świata”, zwanego w sanskrycie kamieniem Chintamani. Kamień ten pochodził podobno z układu gwiezdnego Syriusza; według starożytnych azjatyckich kronik boski posłaniec z niebios podarował jego kawałek cesarzowi Tazlavoo z Atlantydy94. Fragment tego kamienia został podobno wysłany do Europy, aby pomógł założyć Ligę Narodów.

Po upadku Ligi Narodów kamień znalazł się w rękach Nicholasa Roericha. W czasie jednej ze swych ekspedycji zwrócił on fragment kamienia jego prawowitym właścicielom, kimkolwiek byli. Według opisów kamień ów był wielkości małego palca, miał kształt owocu lub serca, lśniący szary kolor i były na nim zapisane cztery tajemnicze hieroglify. Miał pewne właściwości magiczne i mógł być używany do wróżenia94.

Możliwe, że Roerich zabrał ten kamień do „Doliny Nieśmiertelnych” w górach Kunlun lub być może do Lhasy, gdzie podobno trzynasty dalajlama posiadał fragment tego samego kamienia (niewykluczone, że ten sam, który został wysłany do Europy). Trzynasty dalajlama był człowiekiem dość tajemniczym. Według tybetańskiej tradycji po nim miał nastąpić jeszcze tylko jeden dalajlama – ten, który żyje dzisiaj.

Pałac Potala jest stosunkowo nową budowlą, wzniesioną przez piątego dalajlamę imieniem Ngwang Lobsang Gyatso, urodzonego w 1617 roku. To właśnie on namówił mongolskiego króla i cesarza Chin, aby uznali jego władzę nad Tybetem. Potala, najsłynniejsza budowla w Tybecie, jest wysokim, masywnym, imponującym drapaczem chmur z cegły i mułu, obecnie zamienionym przez Chińczyków na muzeum.

Ostatnio sanskryckie dokumenty odnalezione w Lhasie przez Chińczyków wysłano do Indii, gdzie eksperci zajęli się ich zbadaniem. Doktor Ruth Reyna z uniwersytetu w Chandigarh twierdzi, że manuskrypty te zawierają instrukcje dotyczące budowy statków kosmicznych.

W każdym razie dr Reyna wyjaśnia, że według owych dokumentów pojazdy te były napędzane metodą „antygrawitacyjną”. Na pokładach tych maszyn, zwanych „astrami”, ich budowniczowie mogli wysyłać ludzi na dowolne planety. Z manuskryptów nie wynika, czy udało się kiedykolwiek nawiązać międzyplanetarną komunikację, lecz wspominają one o podróży z Ziemi na Księżyc, choć nie jest do końca jasne, czy chodzi o podróż rzeczywiście odbytą, czy tylko planowaną.

Początkowo indyjscy naukowcy podchodzili z wielką rezerwą do tych dokumentów, lecz zmienili nieco nastawienie, gdy dowiedzieli się, że Chińczycy zamierzają wykorzystać niektóre zawarte w nich informacje w swoim programie badania kosmosu!14

Owe „astry” z manuskryptu dr Reyny są bez wątpienia tym samym, co indyjskie teksty nazywają wimanami. Warto też zauważyć, że podobno Wielkie Białe Bractwo dysponowało pewną liczbą takich statków powietrznych, podobnych do „astrów”, wiman i vailxi z imperium Ramy i Atlantydy. Statki te, prawdopodobnie napędzane „antygrawitacją” – jak wskazuje dokument znaleziony przez Chińczyków – były przechowywane w tajnych bazach. Takie statki powietrzne, właściwie identyczne z UFO, mogły być powodem niektórych obserwacji niezidentyfikowanych obiektów latających, zwłaszcza w Azji Centralnej. Co ciekawe, góry Kunlun i leżąca w pobliżu pustynia Lop Nor stanowią samo serce zagadki UFO w Azji Centralnej!

Z historycznego punktu widzenia nowsze są starożytne księgi i biblioteka Aśoki, wielkiego indyjskiego władcy żyjącego około 274–232 roku p.n.e. i dobrze znanego ze swoich edyktów, będących kodeksem praw moralnych i etycznych. Według francuskich autorów znanej książki Morning of the Magicians (Poranek Magików)29 Aśoka założył tajne stowarzyszenie mędrców, tak zwanych „Dziewięciu Nieznanych Ludzi”. Ksiąg było dziewięć, każdą z nich napisał jeden z uczonych zatrudnionych przez Aśokę. Księgą numer sześć był traktat o sekretach grawitacji!

Można się zastanawiać, czy księgą tą nie była Vimanika Shastra Maharshiego Bharadwaai. Warto też zwrócić uwagę, że imperium Aśoki w Indiach powstało bezpośrednio po próbie inwazji na subkontynent indyjski podjętej przez Aleksandra Wielkiego. Jego armia musiała się wycofać i definitywnie zrezygnowała z dalszych prób podbicia Indii, kiedy została zaatakowana przez – jak to nazwali greccy historycy – „ogniste, latające tarcze”!19, 21

Idea tajnego stowarzyszenia strzegącego tajemnej wiedzy wcale nie jest fantastyczna. Doktor Allen Hynek, amerykański astronom, który przez 20 lat był konsultantem do spraw UFO Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, wyjaśnił termin „Niewidzialne Kolegium” w artykule zatytułowanym The UFO Mystery (Tajemnica UFO), opublikowanym w „FBI Bulletin” (z lutego 1975 roku):

W „ciemnych wiekach” nauki uczeni, kiedy sami byli podejrzewani o konszachty z diabłem, musieli pracować w ukryciu. Często spotykali się potajemnie, by wymienić poglądy i omówić wyniki eksperymentów. Z tych powodów nazywali sami siebie „Niewidzialnym Kolegium”. Pozostało ono niewidzialne aż do czasu, gdy uzyskali dobre imię, kiedy Karol II ustanowił na początku lat 60. XVII wieku Royal Society25.

Pozwolić rozumieniu zatrzymać się przy tym, czego nie można zrozumieć, to wielkie osiągnięcie. Ci, którzy nie mogą tego dokonać, zostaną zniszczeni w młynie niebios.

Chuang Tzu

Jednym z posiadaczy latających machin (wiman, jak je nazywali starożytni) był słynny biblijny król Salomon. Niektórzy badacze zwracają uwagę na istnienie w starożytności silnych związków między Kaszmirem a Izraelem i twierdzą, że to raczej Kaszmir, a nie Palestyna, był Ziemią Obiecaną. Do dziś w Kaszmirze znajdują się miejsca o takich nazwach, jak Grób Mojżesza, Tron Salomona (taką nazwę nosi góra), miejsce ostatniego spoczynku Matki Marii w Pakistanie niedaleko Rawalpindi czy Ogród Salomona.

Większość Kaszmirczyków naprawdę wierzy, że Mojżesz został pochowany w ich kraju i że plemiona Izraela wędrowały 40 lat nie wśród wrogich plemion po Synaju, lecz przez Azję do Kaszmiru. Pomijając wszystko, 40 lat to dość długi czas na obejście półwyspu Synaj, który można przemierzyć w kilka dni, a poza tym jest to teren niezamieszkany i nie żyją tam ani nie żyły żadne wrogie plemiona56.

Najbardziej intrygująca jest góra zwana Tronem Salomona; w Azji Centralnej istnieje przynajmniej jeszcze jedna góra o tej samej nazwie – w Iranie. Dlaczego góra miałaby się nazywać Tronem Salomona? Według starożytnego etiopskiego tekstu Kebra Negest Salomon posiadał jakiś rodzaj statku powietrznego, którym mógł przebywać wielkie odległości, prawdopodobnie lądując na szczytach gór. Starożytne królestwo Etiopii zostało założone przez syna Salomona, którego urodziła królowa Saby. Według Kebra Negest Salomon miał „niebiański wóz”, który odziedziczył po swoim przodku (Dawidzie, jak sądzę) i z którego często korzystał. „Król (…) i wszyscy, którzy byli posłuszni jego słowu, wzlecieli w wozie bez bólu i cierpienia, bez potu i wyczerpania i przebyli w jeden dzień odległość, jaką przechodzi się w trzy miesiące (pieszo)” – głosi Kebra Negest34.

Czy jest możliwe, że Salomon miał wimanę, która przetrwała od czasów imperium Ramy i Atlantydy, istniejących kilka tysięcy lat wcześniej? Czy używał swojego „niebiańskiego wozu”, by latać na Trony Salomona w Kaszmirze i Iranie?

Według Nicholasa Roericha w innych miejscach Tybetu i Azji Centralnej również znajdują się Trony Salomona. W Azji powszechnie znane są legendy o tym, że Salomon przylatywał tam swoim statkiem powietrznym69. Być może góra w Iranie, podobnie jak ta w Kaszmirze, mająca płaski szczyt, była lądowiskiem w połowie drogi między Izraelem a Kaszmirem. Jeśli tak, to czy niektóre z owych statków powietrznych mogły przetrwać do dzisiaj? Czy ktoś posługuje się nimi w tajnej bazie zlokalizowanej w jakiejś odległej okolicy Azji Centralnej, Ameryki Południowej, na wysepce zagubionej na Pacyfiku albo jeszcze gdzie indziej? Może właśnie to były przynajmniej niektóre z obserwowanych czasami UFO? Oto prawdziwa zagadka!

Kaszmir ma też związek z fantastycznymi wojnami, które zniszczyły starożytne imperium Ramy. Niedaleko Srinagaru można oglądać wielkie ruiny świątyni zwanej Parshaspur. Została ona doszczętnie zniszczona, kamienne bloki są porozrzucane po całej okolicy, niczym w wyniku potężnej eksplozji. Ogromne bloki ociosanego kamienia przypominają kamienne płyty, jakie znajdują się w Puma Punku, niedaleko Tiahuanaco na boliwijskim Altiplano81.

Czy Parshaspur zostało zniszczone za pomocą jakiejś nieznanej broni w czasie jednej ze straszliwych wojen opisanych w Mahabharacie?

Mgławica spiralna w Warkoczu Bereniki, odległa wyspa na krawędzi Wszechświata. Uderzające jest jej podobieństwo do latającego spodka, wskazujące,że siły i mechanika wiru działają zarówno w małej, jak i w ogromnej skali (Obserwatorium Mount Wilson).

Na tej asyryjskiej pieczęci cylindrycznej z British Museum widzimy po lewej uskrzydlony dysk bez pasażerów (a w każdym razie widocznych). Na prawo od jeźdźca widać obiekt w kształcie rakiety.

Jeden ze zwojów zapisanych w nieznanym nam języku został odnaleziony w tajnej bibliotece w grocie w Dunhuang w Chinach przez sir Aurela Steina. Obecnie zwoje te znajdują się w British Museum.

Alchemik rozmawia ze „Starożytnym Mistrzem” o problemach alchemii. Zwróćmy uwagę na symbolizującą wiedzę trójkątną piramidę nad głową „Mistrza”.

Dwaj alchemicy uzyskujący rtęć, prawdopodobnie z cynobru. Drzeworyt z Summa Perfectionis, XVI-wiecznego tłumaczenia dzieła alchemika Gebera z VIII wieku.

2. WIMANY W STAROŻYTNYCH TEKSTACH INDYJSKICH

Zabij więc Mieczem Mądrości zwątpienie zrodzone z ignorancji, która jest w twoim sercu. Bądź jeden w swojej harmonii, w jodze – i powstań, wielki wojowniku, powstań!

Kryszna do Ardźuny Bhagavadgita (4:42)

Przez całe dzieje krążyło mnóstwo mitów i legend o latających machinach i urządzeniach – dobrze nam znanych latających dywanach dawnych Arabów; biblijni bohaterowie, tacy jak Ezechiel i Salomon, latali z miejsca na miejsce, a w starożytnych Indiach i Chinach używano magicznych rydwanów, zwanych wimanami.

Znamy mnóstwo chińskich legend o lotach, wśród nich opowieść o mitycznym latającym rydwanie należącym do pewnego starożytnego chińskiego księcia oraz o nieco późniejszym pojeździe niejakiego Wan Hoo, żyjącego około XV wieku n.e. Człowiek ten podobno zbudował prostą drewnianą ramę wokół wygodnego fotela, do oparcia którego przytwierdził 47 rakiet. Na szczycie tej konstrukcji umieścił dwa duże latawce. Kiedy wszystko było gotowe, przywiązał się do fotela i dał znak ręką, a słudzy przyłożyli do wehikułu płonące pochodnie i odpalili rakiety. Wan Hoo zniknął w potężnym błysku i chmurze gęstego czarnego dymu, pozostawiając po sobie tylko legendę88.

Raport UPI napisany przez Tony’ego Samstaga z Oslo na początku lat 80. nosił tytuł Hunt for1633 Rocket (Polowanie na rakietę z 1633 roku). Był to krótki artykuł o wspólnym projekcie norweskich i tureckich naukowców, polegającym na wydobyciu spod dna tureckiej cieśniny Bosfor „pierwszej w historii załogowej rakiety”. Według zapisków przechowywanych w muzeum Topkapi rakieta ta, napędzana prochem strzelniczym, została wystrzelona w 1633 roku, z pilotem Hasanem Celebim na pokładzie. Długi na 3 metry pocisk miał centralnie położony główny silnik i sześć mniejszych przymocowanych na zewnątrz.

Norweski inżynier Tore Thoerud powiedział:

Nie wiadomo dokładnie, gdzie wylądował pilot, który przeleciał300 metrów nad Bosforem i wyskoczył na pierwszym znanym spadochronie świata.

Wydaje się jednak, że starożytne wimany nie miały napędu rakietowego.

Najlepszym początkiem do dyskusji na temat wiman będzie zapoznanie się ze starożytnymi tekstami.

Najsłynniejszymi starożytnymi tekstami opisującymi wozy latające (wimany) są Ramajana i Mahabharata. Spośród innych, mniej znanych tekstów, można wymienić takie dzieła, jak Samarangana Sutradhara, Yutrikalpataru Bhoi (z XII wieku n.e.), Mayamatam (przypisywany architektowi imieniem Maja, wysławianemu w Mahabharacie), Rygweda, Yajurveda i Ataharvaveda.

Według indyjskiego historyka Ramachandry Dikshitara, autora uważanej do dzisiaj za klasyczną pracy o starożytnej indyjskiej sztuce wojennej5, również inne teksty mówią o pojazdach latających i podróżach powietrznych: Satapathya Brahmanas, Rygweda Samhita, Harivamsa, Makandeya Purana, Visnu Purana, Vikramaurvasiya, Uttataramacarita, Harsacarita, tamilska księga Jivakacintamani oraz Samaranganasutradhara5. Pełną dyskusję Dikshitara na temat wojen w powietrzu i wiman, z cytatami sanskryckich tekstów, można znaleźć w Dodatku w tej książce.

Manusa przedstawia najwięcej szczegółów dotyczących budowy latających pojazdów. Samarangana Sutradhara informuje, że były one konstruowane z lekkich materiałów i miały mocne, doskonale ukształtowane korpusy. Do ich budowy używano żelaza, miedzi, rtęci i ołowiu. Mogły pokonywać wielkie odległości i były napędzane silnikami. W tekście Samarangana Sutradhara 230 strof poświęconych jest budowie tych maszyn oraz ich zastosowaniu w czasie pokoju i wojny:

Korpus musi być mocny i wytrzymały, jak wielki latający ptak, wykonany z lekkiego materiału. Wewnątrz niego należy umieścić maszynę rtęciową z żelaznym aparatem podgrzewającym. Za sprawą mocy drzemiącej w rtęci, która wprawia w ruch napędowy wir, człowiek siedzący w środku może w cudowny sposób przebywać wielkie odległości w powietrzu.

Podobnie, postępując zgodnie z opisanymi procedurami, można zbudować wimanę tak wielką, jak świątynia Boga-w-ruchu. W wewnętrzną strukturę należy wbudować cztery mocne zbiorniki z rtęcią. Kiedy zostaną one w kontrolowany sposób podgrzane ogniem z żelaznych zasobników, wimana dzięki rtęci zyskuje moc burzy. I natychmiast staje się perłą na niebie.

Co więcej, jeśli ta żelazna machina z prawidłowo wykonanymi połączeniami zostanie napełniona rtęcią i do jej górnej części zostanie doprowadzony ogień, rozwinie ona moc z rykiem lwa1.

Ramajana opisuje wimanę jako dwupokładowy, cylindryczny statek powietrzny z okienkami i kopułą. Latał on „z prędkością wiatru”, wydając „melodyjny dźwięk” (szum?). Starożytne indyjskie teksty o wimanach są tak liczne, że omówienie ich treści zajęłoby kilka tomów. Sami Hindusi napisali prawdziwe podręczniki pilotażu, dotyczące obsługi różnych wiman, których zasadniczo były cztery rodzaje: shakuna, sundara, rukma i tripura.

Na Światowej Konferencji Kosmicznej, która odbyła się 11 października 1988 roku w Bangalore w Indiach, Włoch dr Roberto Pinotti – jak pisze miejscowy dziennik „The Hindu” – wystąpił z referatem na temat starożytnych indyjskich wiman. Po krótkim wyjaśnieniu delegatom, czym właściwie były wimany, stwierdził, że jeden z ich typów, tripura, był napędzany energią słoneczną i miał wydłużony kształt przypominający współczesne sterowce.

Następnie mówił, że „starożytni Ariowie umieli wykorzystywać żywioł ognia, o czym może świadczyć ich broń zwana »astra«, do której należały soposamhara (pociski miotające płomienie), prasvapna (wywołujące sen) oraz cztery rodzaje agni astra, latające w błysku ognia i huku gromu”.

Kiedy dr Pinotti zakończył swe wystąpienie stwierdzeniem, że delegaci powinni potraktować poważnie temat wiman, zwracał się właściwie tylko do cudzoziemców, gdyż delegaci z Indii, zwłaszcza hindusi, buddyści i dżiniści, nie mieli wątpliwości, że ich przodkowie znali taką technologię.

Pinotti wspomniał też (podobnie jak Desmond Leslie1, że Samara Sutradhara jest traktatem naukowym, przedstawiającym wszystkie możliwe aspekty podróży powietrznych w wimanach. Zawiera 230 strof poświęconych budowie i obsłudze pojazdów, lotom na ogromne odległości (rzędu tysięcy kilometrów), lądowaniu w zwykłych i awaryjnych warunkach, a nawet możliwości zderzenia z ptakami.

Vimanika Shastra (co jest czasami zapisywane jako Waimanika Sastra lub Vymaanika Shaastra), najważniejszy starożytny indyjski tekst na temat wiman (zamieszczony w niniejszej książce w całości) został odnaleziony w 1918 roku w Królewskiej Bibliotece Sanskryckiej w Baroda. Baroda leży na północ od Bombaju i na południe od Ahmedabadu w stanie Gudźarat. Dotychczas nie znaleziono żadnego wcześniejszego manuskryptu tego tekstu, choć Swami Dayananda Saraswati powoływał się w swoim doskonałym traktacie na temat Rygwedy z 1875 roku na tekst zatytułowany Vaimanaik Sastra, a także na inne manuskrypty mówiące o wimanach3.

Vimanika Shastra odwołuje się do 97 wcześniejszych dzieł, z których co najmniej 20 dotyczy mechanizmów latających; niestety, nie znamy obecnie żadnego z tych tekstów3. Profesor literatury sanskryckiej Dileep Kumar Kanjilal, który uzyskał doktorat w West Bengal Senior Educational Service, napisał:

Ponieważ transkrypcje tych dzieł pochodzą z początków XX wieku, można kwestionować autentyczność Vimanika Shastra. Po drobiazgowej analizie udało się ustalić, że dzieło to zachowało pewne archaiczne cechy, charakterystyczne dla starych Sastr. Podobnie jak w Sutrach Paniniego, reguły zostały przedstawione w aforystycznym stylu, z komentarzami ujętymi we Vritti i Karika. Styl Sutra można znaleźć w najstarszych dziełach na temat gramatyki, Smrti i filozofii, zaś Karika używano już w Batsyayana, Kautilya i innych dziełach z początków naszej ery. Bharadwaaja jest dobrze znany jako autor takich dzieł, jak Srauta Satra i Smrti, podobnie jak mędrzec Bharadwaaja jako autor szóstej Mandali Rygwedy. Panini wspomniał o nim w VII.II.63 Kautilya i dowiódł, że pisał on również na temat polityki. Mahabharata (Santiparva, 58.3) wspomina Bharadwaaję jako autora dzieł politycznych. Pisarze zajmujący się polityką bardzo często pisali również o naukach technicznych. Dlatego nie można kwestionować autentyczności żadnego traktatu technicznego napisanego przez Bharadwaaję3.

Profesor Kanjilal dowiódł autentyczności Vimanika Shastra, a następnie starał się określić, kiedy Bharadwaaja mógł skompilować swoje dzieło z wcześniejszych źródeł. Według Kanjilala obecnie znamy tylko cztery z 97 traktatów cytowanych w Vimanika Shastra. Stwierdził on: „Wydaje się, że większość tych dzieł jest bardzo stara i nie zachowała się do dziś”3.

Vimanika Shastra powołuje się na co najmniej 36 autorytetów w dziedzinie nauk technicznych, wszystkie z co najmniej VIII wieku, a większość znacznie wcześniejsza. Osoby, na które powołuje się Vimanika Shastra, to w kolejności chronologicznej: Vaimiki – legendarny autor Ramajany (około 3000–2000 p.n.e.), Apastamba (450 p.n.e.), Gobhila (IV wiek p.n.e.), Usanas (III wiek p.n.e.), Vasistha (około II wieku p.n.e.), Atri (przed III wiekiem p.n.e., jak twierdzi sanskrycki historyk Manu), Garga – astronom i astrolog, wspomniany w Mahabharacie (Kanjilal datuje go na czasy przed 500 rokiem p.n.e., ale najprawdopodobniej żył znacznie wcześniej, co najmniej około 900 roku p.n.e.), Vyasa – legendarny autor Mahabharaty (choć inny Vyasa napisał Smrti znacznie później, około 200 roku p.n.e.), Angiras (około I wieku p.n.e., według Kanjilala), Gautama (Budda?, około 500 p.n.e.), Jaimini (około 500 p.n.e.), Gobhii – autor Saruty i Grhyasutry (około 500 p.n.e.), Saunaka (jako autora dzieła Rkpratisakhya można go łączyć z około 500 rokiem p.n.e.) oraz Sakatayana (przed V wiekiem p.n.e.)3.

Większość tych uczonych żyła w V wieku p.n.e., a zatem powstanie Vimanika Shastra można datować na IV wiek p.n.e. Jednak takie autorytety wspomniane w tekście, jak Angiras i inne postacie, na przykład Lalla, Vachaspati Isvara i Samba (niewymienione wyżej), mogły żyć w VI wieku n.e. Wydaje się jednak, że żadnej z tych osób nie można jednoznacznie zidentyfikować, gdyż ich imiona, choć obco brzmiące dla człowieka Zachodu, są często spotykane w hindi i sanskrycie, i wprawdzie noszące je osoby mogły żyć w V, VI, lub nawet IX wieku n.e., ale samych dzieł wspomnianych przez Bharadwaaję nie znamy. Dlatego wydaje się całkiem prawdopodobne, że autorzy, o których mowa, żyli w V wieku p.n.e. lub nawet wcześniej. Na przykład Kanjilal twierdzi, że niejaki Samba mógł być tym Sambą, który pod koniec IX wieku n.e. napisał Samba Puranę, albo też Sambą wymienionym w Mahabharacie jako syn Kryszny (zupełnie inną osobą)3. Jeśli wziąć pod uwagę, że w Vimanika Shastra wspomniane są dwie inne postacie z Mahabharaty, wydaje się bardziej prawdopodobne identyfikowanie Samby z synem Kryszny.

Podsumowując, można uznać, że Vimanika Shastra została napisana najpóźniej w X wieku n.e., a prawdopodobnie znacznie wcześniej, w IV wieku p.n.e. Niewątpliwie powstała ona w całości na podstawie wcześniejszych tekstów, co wielokrotnie stwierdził sam autor, Bharadwaaja. Owe starożytne dzieła prawdopodobnie odwoływały się do tekstów jeszcze starszych, spisanych w języku drawidyjskim, którym mówiono w imperium Ramy. Indie są jedynym krajem, w którym starożytne księgi przetrwały burze dziejów i kampanie celowego niszczenia bibliotek, o czym opowiemy w następnym rozdziale.

W samej Vimanika Shastra czytamy:

W tej księdze została opisana w ośmiu doniosłych i porywających rozdziałach sztuka budowy różnych rodzajów aeroplanów do wygodnych i łatwych podróży po niebie, jako jednocząca siła Wszechświata, przyczyniająca się do dobra ludzkości.

To, co może się poruszać dzięki swej własnej sile niczym ptak, po ziemi, wodzie i w powietrzu, nazywa się „wimana”.

To, co może się przemieszczać w powietrzu z miejsca na miejsce, z kraju do kraju i z planety na planetę, jest nazywane przez uczonych w aeronautyce „wimaną”48.

Ów starożytny manuskrypt opisuje podobno:

Sekret budowy aeroplanów, które się nie łamią, których nie można przeciąć, które się nie palą i których nie można zniszczyć.

Sekret czynienia samolotów nieruchomymi.

Sekret czynienia samolotów niewidzialnymi.

Sekret słyszenia rozmów i innych dźwięków w samolotach wroga.

Sekret określania, z której strony zbliża się samolot wroga.

Sekret wykonywania fotografii wnętrza samolotów wroga.

Sekret pozbawiania świadomości osób znajdujących się w samolotach wroga.

Sekret niszczenia samolotów wroga48.

Manuskrypt jest bardzo szczegółowy; zawiera między innymi takie informacje i wskazówki:

Podobnie jak nasze ciało, jeśli ma wszystkie członki, może dokonać każdej rzeczy, również aeroplan powinien mieć wszystkie części, aby skutecznie działać. Poczynając od znajdującego się pod nim zwierciadła fotograficznego, aeroplan powinien się składać z 31 części.

Pilot powinien być wyposażony w odzież z różnych materiałów, stosownie do pory roku, jak zaleca Agnimitra.

Piloci powinni otrzymywać trzy rodzaje pożywienia, stosownie do pór roku, jak zaleca Kalpa-Sastra. Takie zmiany w diecie niszczą 25 rodzajów trucizny, które powstają w tych porach roku.

Pożywienie ma pięć postaci – gotowane ziarno, papka, pasta, chleb i esencja. Wszystkie one są zdrowe i pożywne.

Metali nadających się do aeroplanów, lekkich i pochłaniających ciepło, jest 16 rodzajów, według Shaunaki. Wielcy mędrcy oznajmili, że tylko te metale są dobre do budowy aeroplanów48.

Istnieje wiele innych tekstów ze starożytnych Indii, które dostarczają nam fascynujących i niewiarygodnych informacji na temat znającego zaawansowane technologie świata starożytnego, którego częścią były Indie. Bhagavadgita (przez hindusów zwana Srimad Bhagavatam) stanowi część Mahabharaty. W tekście czytamy (według tłumaczenia Bhaktivedanty Swamiego Prabhupady, założyciela ruchu ISCON):

Ponieważ Hiranyakasipu, starsze dziecko, otrzymał błogosławieństwo Pana Brahmy, nie lękał się nikogo w trzech światach, gdyż z niczyich rąk nie obawiał się śmierci. Z powodu tego błogosławieństwa był dumny i napuszony, i był w stanie podporządkować sobie wszystkie trzy systemy planetarne.

Stwierdzenie, że Hiranyakasipu mógł kontrolować trzy systemy planetarne, jest niezwykłe i wydaje się nieco nie na miejscu w przypadku rzekomo prymitywnego ludu, zainteresowanego głównie zdobywaniem pożywienia, polowaniem oraz obroną przed dzikimi zwierzętami. Jednak ci „jaskiniowcy” byli, według swoich własnych pisanych kronik, wyrafinowanym społeczeństwem dysponującym nie tylko samolotami, ale i statkami kosmicznymi.

Warto się zastanowić, o jakich trzech systemach planetarnych mowa w zacytowanym fragmencie. Biorąc pod uwagę fascynujące zdjęcia piramid i innych budowli wykrytych na Marsie przez NASA, możemy uznać, że ta planeta zasługiwała na to, by ją „podporządkować sobie”. Być może trzecią planetą jest Wenus (czasami nazywana też Hesperus). Jeszcze bardziej intrygująca jest możliwość, że ową trzecią planetą był Maldek, który niegdyś istniał między Marsem a Jowiszem, gdzie dziś znajduje się pas planetoid.

Ta paneta podobno eksplodowała tysiące lat temu w wyniku eksperymentów z niebezpieczną i niszczycielską bronią – mieszkańcy naszej planety powinni przypomnieć sobie tę lekcję dzisiaj, zanim powtórzymy taką kosmiczną katastrofę.

Mogłoby się wydawać, że inne systemy planetarne można podporządkować dzięki rzeczywistym podróżom w statku kosmicznym, choć co innego wynika z fascynującej książki Łatwa podróż na inne planety, również napisanej przez Bhaktivedantę Swamiego Prabhupadę. Książka ta traktuje o podróżach astralnych, a nie o odwiedzaniu innych planet w mechanicznych urządzeniach.

Jednym z wybitnych naukowców, którzy podzielają ideę, że wimany ze starożytnych indyjskich tekstów były autentycznymi machinami latającymi, był zmarły dr V. Raghavan, autor klasycznej książki o yantrach, czyli mechanicznych urządzeniach starożytnych Indii96. Książka ta została opublikowana w 1952 roku przez Indyjski Instytut Kultury w Bangalore; drugie wydanie ukazało się w 1956 roku z nową przedmową autora.

Ta krótka książka, napisana jako podręcznik dla studentów staroindyjskiej literatury i nauki, omawia wszystkie rodzaje mechanicznych urządzeń, między innymi roboty, machiny wojenne i samoloty, wspominane w klasycznej indyjskiej literaturze. Doktor Raghavan (profesor na uniwersytecie w Madrasie) odpowiedział na zarzuty krytyków we wstępie do drugiego wydania (1956):