Karpacka kampania Legionów - Tomasz Dudek - ebook

Karpacka kampania Legionów ebook

Tomasz Dudek

4,5

Opis

Legiony Polskie narodziły się w sierpniu 1914 roku. Po fiasku akcji powstańczej Józefa Piłsudskiego i jego strzelców na Kielecczyźnie Austriacy zgodzili się na sformowanie dwóch legionów: Zachodniego i Wschodniego. Wobec rosyjskiej ofensywy na Lwów ochotnicy do Legionu Wschodniego pod dowództwem kpt. Józefa Hallera zostali przeniesieni pod Kraków. Dołączyli do nich ochotnicy ze Śląska Cieszyńskiego. Tak powstał 3. pułk piechoty Legionów. Wraz z 2. pułkiem oraz dwoma szwadronami kawalerii w połowie września został wysłany na wschodnie Zakarpacie, aby bronić przełęczy karpackich zagrożonych przez Rosjan.

Do marca 1915 roku legioniści toczyli na Zakarpaciu i na Bukowinie krwawe walki w trudnym, górzystym terenie i zimowej pogodzie. Starcia pod Pasieczną, Mołotkowem, Kirlibabą, Rafajłową dały początek legendzie II Brygady Legionów Polskich, zwanej Żelazną lub Karpacką, która została sformowana z oddziałów bijących się w Karpatach. Tomasz Dudek w kolejnym tomie z popularnej serii Bellony „Historyczne Bitwy” barwnie opisuje ten epizod w dziejach Legionów i polskiego czynu zbrojnego w czasie I wojny światowej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 265

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WSTĘP

WSTĘP

Wybuch I wojny świa­to­wej spo­wo­do­wał wzrost nadziei Pola­ków na odzy­ska­nie nie­pod­le­gło­ści. Zarówno zwo­len­nicy opar­cia sprawy pol­skiej na Rosji, jak i pań­stwach cen­tral­nych (Austro-Węgry) dosko­nale zda­wali sobie sprawę z tego, że w zbli­ża­ją­cym się kon­flik­cie nie może zabrak­nąć żoł­nie­rza pol­skiego. Pol­skie oddziały for­mo­wane zarówno po stro­nie rosyj­skiej, jak i austro-węgier­skiej mogły sta­no­wić bar­dzo ważny atut w dal­szej roz­grywce o przy­szłość Pol­ski. O ile jed­nak for­mo­wa­nie pol­skich oddzia­łów po stro­nie rosyj­skiej prze­bie­gało z dużymi trud­no­ściami przy­naj­mniej aż do upadku caratu, o tyle zupeł­nie ina­czej wyglą­dało to po stro­nie austriac­kiej. Wła­dze c.k. monar­chii jesz­cze przed wybu­chem wojny wspie­rały bowiem pol­ską irre­dentę skie­ro­waną prze­ciwko impe­rium rosyj­skiemu. Efek­tem tego była m.in. zgoda na wkro­cze­nie oddzia­łów strze­lec­kich z Józe­fem Pił­sud­skim na czele do Kon­gre­sówki w sierp­niu 1914 roku. Austriacy liczyli bowiem na wybuch powsta­nia anty­ro­syj­skiego, które miało uła­twić dzia­ła­nia oddzia­łów cesar­sko-kró­lew­skich. Tak się jed­nak nie stało. Przed Pił­sud­skim i jego zwo­len­ni­kami sta­nął dyle­mat, co robić dalej. I wtedy pomocną dłoń wycią­gnęli gali­cyj­scy poli­tycy, któ­rzy dopro­wa­dzili do powsta­nia Legio­nów Pol­skich. W ich skład weszły zarówno oddziały strze­lec­kie, już wal­czące w Kró­le­stwie, jak i jed­nostki, które od sierp­nia 1914 roku były two­rzone w Kra­ko­wie i jego oko­li­cach.

Pre­zen­to­wana książka przed­sta­wia walki jed­no­stek legio­no­wych toczone w Kar­pa­tach na prze­ło­mie 1914 i 1915 roku. Są one nie­stety mniej znane niż boje pro­wa­dzone w tym samym cza­sie przez żoł­nie­rzy Józefa Pił­sud­skiego. Nie zna­czy to jed­nak, że walki w Kar­pa­tach nie zasłu­gują na naszą pamięć. Pol­skim legio­ni­stom, słabo uzbro­jo­nym i wypo­sa­żo­nym, przy­szło bowiem toczyć krwawe boje w trud­nym gór­skim tere­nie. Dodat­kową nie­do­god­ność sta­no­wiły silne mrozy, się­ga­jące ponad minus 20 stopni, które nawie­dziły ten rejon Kar­pat, w jakim przy­szło wal­czyć żoł­nie­rzom pol­skim. Mimo tych trud­no­ści legio­ni­ści potra­fili prze­trwać także i w tych warun­kach. Sym­bo­lem tej kam­pa­nii były krwawe walki toczone pod: Nad­wórną, Mołot­ko­wem, Zie­loną, Pasieczną czy Kir­li­babą.

Praca Kar­packa kam­pa­nia Legio­nów Pol­skich 1914––1915 została oparta na: zacho­wa­nych mate­ria­łach archi­wal­nych, pra­sie, wspo­mnie­niach i źró­dłach dru­ko­wa­nych oraz arty­ku­łach i pra­cach mono­gra­ficz­nych. Jeżeli cho­dzi o archi­wa­lia, to nie­wąt­pli­wie naj­wię­cej infor­ma­cji przy­nio­sła kwe­renda w aktach c.k. Komendy Legio­nów, prze­cho­wy­wa­nych obec­nie w zbio­rach Archi­wum Woj­sko­wego Biura Badań Histo­rycz­nych im. gene­rała broni Kazi­mie­rza Sosn­kow­skiego w Rem­ber­to­wie (dawne Cen­tralne Archi­wum Woj­skowe). Kwe­renda była o tyle łatwa, iż pre­zen­to­wany zespół od kilku lat jest już zdi­gi­ta­li­zo­wany i dostępny w for­ma­cie pdf na stro­nie archi­wum. Mate­riały te w języ­kach pol­skim i nie­miec­kim zawie­rają: mel­dunki, spra­woz­da­nia, raporty, akta ope­ra­cyjne i roz­kazy z lat 1914–1915. Dają one bar­dzo dobry ogląd nie tylko sytu­acji na fron­cie, ale także sytu­acji w poszcze­gól­nych oddzia­łach1. Rów­nie ważna była kwe­renda w Archi­wum Naro­do­wym w Kra­ko­wie. Przed­mio­tem szcze­gól­nego zain­te­re­so­wa­nia był tu zespół NKN. I w tym wypadku duże uła­twie­nie sta­no­wił fakt, iż ten zespół jest już nie­mal w cało­ści zdi­gi­ta­li­zo­wany i dostępny w Inter­ne­cie. Zawiera on: spra­woz­da­nia, mel­dunki, roz­kazy, roz­po­rzą­dze­nia oraz wspo­mnie­nia uczest­ni­ków walk w języ­kach pol­skim i nie­miec­kim2. Pomoc­ni­cze zna­cze­nie miała nato­miast kwe­renda w zespole Legiony Pol­skie3.

Wiele cen­nych infor­ma­cji przy­nio­sła rów­nież kwe­renda w sek­cji ręko­pi­sów Biblio­teki Jagiel­loń­skiej. Prze­cho­wy­wane są tam liczne archi­wa­lia, wspo­mnie­nia oraz nie­pu­bli­ko­wane prace przy­czyn­kar­skie poświę­cone oma­wia­nej pro­ble­ma­tyce4. Naj­wię­cej danych zawiera jed­nak zespół Archi­wum 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich. Są to mate­riały prze­sy­łane do biblio­teki od lat sześć­dzie­sią­tych przez byłych żoł­nie­rzy zarówno 2. Pułku Uła­nów Legio­no­wych, jak i 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich. W tym zespole znaj­dują się: wspo­mnie­nia, rela­cje oraz nie­pu­bli­ko­wane prace przy­czyn­kar­skie poświę­cone dzie­jom 2. Pułku Uła­nów Legio­no­wych5. Jeżeli cho­dzi o dzieje Legio­nów w pierw­szym okre­sie walk w Kar­pa­tach, to jest do końca paź­dzier­nika 1914 roku, to szcze­gól­nie wiele infor­ma­cji przy­nio­sła kwe­renda prze­pro­wa­dzona w zbio­rach Biblio­teki Zakładu Naro­do­wego im. Osso­liń­skich we Wro­cła­wiu6. Pomoc­ni­cze zna­cze­nie miała nato­miast kwe­renda w dziale ręko­pi­sów Biblio­teki Nauko­wej PAU i PAN w Kra­ko­wie7. W pre­zen­to­wa­nej pracy wyko­rzy­stano rów­nież nie­pu­bli­ko­waną rela­cję cho­rą­żego Alek­san­dra Weissa, znaj­du­jącą się w zbio­rach Cen­trum Doku­men­ta­cji Czynu Nie­pod­le­gło­ścio­wego w Kra­ko­wie8.

Dla pozna­nia dzie­jów Legio­nów w Kar­pa­tach duże zna­cze­nie miały także dru­ko­wane wspo­mnie­nia uczest­ni­ków tych walk. Były one publi­ko­wane zarówno w czaso-pismach, jak i w for­mie ksią­żek. Nie jest ich nie­stety wiele, gdyż druk tego rodzaju wydaw­nictw był ogra­ni­czony zwłasz­cza w latach 1945–1989, a więc wtedy, kiedy byli jesz­cze wśród nas uczest­nicy tych walk9.

Pod­czas pisa­nia tej pracy wyko­rzy­stano rów­nież lite­ra­turę przed­miotu oraz opu­bli­ko­wane zbiory doku­men­tów10. Pomoc­ni­cze zna­cze­nie miała nato­miast kwe­renda w dzien­ni­kach i tygo­dni­kach oraz pismach facho­wych, uka­zu­ją­cych się zarówno pod­czas I wojny świa­to­wej, jak i po jej zakoń­cze­niu. Przy pisa­niu tej pracy wyko­rzy­stano poje­dyn­cze numery: „Bel­lony”, „Gazety Wie­czor­nej”, „Leka­rza Woj­sko­wego” „Nowej Reformy”, „Pod­cho­rą­żego”, „Pol­ski Zbroj­nej”, „Wia­do­mo­ści Pol­skich” i „Wia­rusa”. Szcze­gól­nie wiele infor­ma­cji przy­nio­sła kwe­renda w cza­so­pi­smach zwią­za­nych z orga­ni­za­cjami kom­ba­tanc­kimi sku­pia­ją­cymi byłych legio­ni­stów. Dla celów niniej­szej publi­ka­cji prze­pro­wa­dzono wni­kliwą kwe­rendę nastę­pu­ją­cych tytu­łów: „Fede­ra­cja” „Legion”, „Pan­teon Pol­ski”, „Żoł­nierz Legio­nów i POW”.

Pre­zen­to­wana praca składa się ze wstępu, z pię­ciu roz­dzia­łów oraz zakoń­cze­nia. W roz­dziale I sta­ra­łem się przed­sta­wić w spo­sób skró­towy for­mo­wa­nie oddzia­łów legio­no­wych oraz ich walki pod: Rafaj­łową, Nad­wórną i Cucy­ło­wem. Nieco inny cha­rak­ter ma roz­dział II. Opi­sano w nim bowiem bitwę pod Mołot­ko­wem. Była to pierw­sza wielka bitwa legio­ni­stów w Kar­pa­tach, w któ­rej pol­skie oddziały ponio­sły ogromne straty. W kolej­nym roz­dziale, trze­cim, przed­sta­wione zostały dzia­ła­nia jed­no­stek legio­no­wych pro­wa­dzone w listo­pa­dzie i grud­niu 1914 roku. Okres ten cha­rak­teryzował się pew­nego rodzaju uspo­ko­je­niem sytu­acji. Dopiero z koń­cem 1914 roku doszło do więk­szych walk z Rosja­nami, pro­wa­dzo­nych m.in. pod Ӧkӧrmező. Nieco inny cha­rak­ter mają dwa ostat­nie roz­działy. Jest to zwią­zane z fak­tem, iż już pod koniec listo­pada 1914 roku Legiony prze­stały dzia­łać jako jedna zwarta for­ma­cja. Powstały wów­czas dwa odrębne zgru­po­wa­nia. Żoł­nie­rzom mniej­szego z nich dowo­dzo­nym przez Józefa Hal­lera przy­szło toczyć walki w rejo­nie Rafaj­ło­wej i nad Bystrzycą. Więk­szość oddzia­łów legio­no­wych weszła jed­nak w skład grupy dowo­dzo­nej przez gene­rała Dur­skiego, któ­rej szlak bojowy biegł przez Ӧkӧrmező i Buko­winę, a zakoń­czył się w Gali­cji Wschod­niej. Wal­kom obu grup poświę­cone zostały roz­działy IV i V.

Pre­zen­to­wana pozy­cja obej­muje dzieje walk Legio­nów Pol­skich od wrze­śnia 1914 roku, to jest od wyjazdu w Kar­paty, aż do połowy marca 1915 roku, kiedy to po bli­sko sze­ściu mie­sią­cach krwa­wych walk jed­nostki pol­skie zostały wresz­cie wyco­fane na odpo­czy­nek do Koło­myi. W tek­ście bar­dzo czę­sto uży­wane jest sfor­mu­ło­wa­nie II Bry­gada Legio­nów Pol­skich. Tak naprawdę powstała ona dopiero w marcu 1915 roku, ponie­waż jed­nak powszech­nie w rela­cjach i doku­men­tach z epoki oraz w pra­cach mono­gra­ficz­nych taką nazwą okre­śla się oddziały legio­nowe wal­czące w Kar­pa­tach, stąd też jej uży­cie niniej­szej książce. Na zakoń­cze­nie chciał­bym zło­żyć podzię­ko­wa­nie wydaw­nic­twu Bel­lona za trud wło­żony w przy­go­to­wa­nie tej książki.

Sygn. I_120-1-8, 1_120-I-16, 1_120-I-20, I_120-1-21, I_120-1-22, I_120-1-74, I_120-1-77, I_120-1-86, I_120-1-87. [wróć]

Mate­riały orga­ni­za­cyjne legio­nów, mps/rkps, sygn. 433; Sprawa Legionu Wschod­niego 1914, mps/rkps, sygn. 446; Mate­riały z frontu (II Bry­gada Legio­nów), mps/rkps, sygn. 449; Mate­riały z frontu Legio­nów po połą­cze­niu bry­gad, sygn. 450. [wróć]

Sygn. 8, rkps, Odpisy roz­ka­zów I Dywi­zjonu Kawa­le­rii; sygn. 16, rkps, Odpisy roz­ka­zów 3. szwa­dronu uła­nów. [wróć]

Mate­riały do dzie­jów 2. Pułku Pie­choty Legio­nów, rkps, sygn. przyb. 146/ 1986; T. Sariusz-Biel­ski, Wspo­mnie­nia mło­do­ści, mps, sygn. przyb. 195/2017; T. Dąbrow­ski, Dzia­ła­nia wojenne Legio­nów Pol­skich, mps, sygn. 8713/II; Praca ano­ni­mo­wego autora o począt­kach Legio­nów Pol­skich, Lozanna, maj 1916, mps, sygn. przyb. 491/2001; M. Rakisz, Pamięt­nik żoł­nie­rza 2. pp Legio­nów Pol­skich, rkps, sygn. przyb. 27/1985. [wróć]

Mate­riały do dzie­jów 2. Pułku Uła­nów Legio­no­wych i 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, mps/rkps, przyb. sygn. 312/68, t. 1; J. Gaź­dzicki, Zarys ilu­stro­wany kro­niki II Bry­gady Legio­nów Pol­skich, mps, przyb. 122/1970; J. Gaź­dzicki, Dzieje walk 2. Pułku Uła­nów legio­no­wych pol­skich na tle walk II Bry­gady Kar­pac­kiej, mps, przyb./BJ, sygn. 310/88. [wróć]

W. Fili­po­wicz, Moje wspo­mnie­nia 1901–1971, mps., sygn. 15331//II; F. Per­sow­ski, Pod trzema orłami, mps, sygn. 15330/II; K. Skarb­kow­ski, Legion Wschodni. Źró­dła jego powsta­nia. Wspo­mnie­nia adiu­tanta legionu, mps, sygn. 13167/III; S. Tyro­wicz, Pamięt­nik w liście do rodzi­ców obej­mu­jący czasy od wyj­ścia z Legio­nem Wschod­nim ze Lwowa (29 sierp­nia 1914) do służby w Komen­dzie Głów­nej Legio­nów Pol­skich w Piotr­ko­wie (13 lipca 1915), rkps, sygn. 15661/I. [wróć]

T. Łękaw­ski, Kro­nika 2. Pułku Uła­nów i 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, mps, sygn. 10186; J. Patla, Żoł­nier­ską drogą w II Bry­ga­dzie Legio­nów, [w:] Anto­lo­gia zapo­mnia­nej rocz­nicy, opr. J. Gaź­dzicki, mps, sygn. 8963. [wróć]

Sygn. DIG0157, rkps; Rela­cja cho­rą­żego Alek­san­dra Weissa, żoł­nie­rza 2 Pułku Pie­choty Legio­nów.[wróć]

Pełny wykaz wspo­mnień i źró­deł dru­ko­wa­nych znaj­duje się w biblio­gra­fii na końcu książki. [wróć]

Pełna lista wyko­rzy­sta­nych pozy­cji została zamiesz­czona w biblio­gra­fii na końcu tej książki. [wróć]

ROZ­DZIAŁ I

ROZ­DZIAŁ I POCZĄ­TEK KAM­PA­NII

6 sierp­nia 1914 roku z kra­kow­skich Ole­an­drów wyma­sze­ro­wała 1. kom­pa­nia kadrowa dowo­dzona przez Tade­usza Kasprzyc­kiego. Stała się ona zaląż­kiem I Bry­gady Legio­nów Pol­skich, którą dowo­dził Józef Pił­sud­ski. Jej żoł­nie­rze wsła­wili się w wal­kach pod: Krzy­wo­pło­tami, Łow­czów­kiem i Kostiuch­nówką. W cie­niu walk I Bry­gady pozo­stają nie mniej krwawe boje, toczone w Kar­pa­tach przez ich kole­gów z II Bry­gady na prze­ło­mie 1914 i 1915 roku. For­mo­wa­nie Legio­nów miało ści­sły zwią­zek z powsta­niem 16 sierp­nia 1914 roku Naczel­nego Komi­tetu Naro­do­wego. Był on zło­żony z przed­sta­wi­cieli pol­skich stron­nictw poli­tycz­nych dzia­ła­ją­cych na tere­nie Gali­cji. Zada­niem tego organu było spra­wo­wa­nie poli­tycz­nej zwierzch­no­ści na two­rzo­nymi Legio­nami oraz koor­dy­no­wa­nie prac nad ich for­mo­wa­niem. Na czele NKN sta­nął dotych­cza­sowy pre­zy­dent Kra­kowa, Juliusz Leo. Orga­nem NKN bez­po­śred­nio koor­dy­nu­ją­cym prace nad two­rze­niem Legio­nów został Depar­ta­ment Woj­skowy, kie­ro­wany przez Wła­dy­sława Sikor­skiego1. Już 19 sierp­nia powo­łana została Komenda Legio­nów, na czele któ­rej sta­nął eme­ry­to­wany gene­rał c.k. armii Raj­mund Baczyń­ski. Zasady orga­ni­zo­wa­nia pol­skich for­ma­cji zostały usta­lone przez Mini­ster­stwo Obrony Kra­jo­wej 23 sierp­nia, cztery dni póź­niej zaś zaak­cep­to­wał je NKN. Jesz­cze tego samego dnia Naczelna Komenda Armii opu­bli­ko­wała roz­kaz zapo­wia­da­jący orga­ni­za­cję nowej for­ma­cji. Miała się ona skła­dać z dwóch odręb­nych Legio­nów – Wschod­niego z sie­dzibą we Lwo­wie (na jego czele sta­nął gen. Adam Pie­trasz­kie­wicz, a sze­fem sztabu został kpt. Dio­nizy Jasie­nicki) oraz Legionu – Zachod­niego, któ­rego sie­dzibą został Kra­ków. Jego dowódcą mia­no­wano gen. Raj­munda Baczyń­skiego, a sze­fem sztabu kpt. Wło­dzi­mie­rza Zagór­skiego. Zgod­nie z roz­po­rzą­dze­niem każdy Legion miał się skła­dać z dwóch puł­ków pie­choty (każdy po cztery bata­liony), dwóch–trzech szwa­dro­nów kawa­le­rii (każdy po około 150 sza­bel), bata­lionu tech­nicz­nego oraz 16 kara­bi­nów maszy­no­wych, przy­dzie­lo­nych po dwa na każdy bata­lion2.

Jesz­cze w sierp­niu 1914 roku w Kra­ko­wie i oko­licy roz­po­częto for­mo­wa­nie 2. pułku pie­choty legio­nów. Jego dowódcą 11 wrze­śnia został mia­no­wany eme­ry­to­wany puł­kow­nik c.k. armii Zyg­munt Zie­liń­ski. Dowódcą I bata­lionu został kpt. Marian Janu­szaj­tis, II kpt. Kazi­mierz Fabrycy, III kpt. Szczęs-ny Ruciń­ski, IV kpt. Bole­sław Roja3. W tym samym cza­sie roz­po­częto też two­rze­nie kawa­le­rii. Sfor­mo­wano wów­czas 2. i 3. szwa­dron. Trzo­nem tych jed­no­stek byli człon­ko­wie kra­kow­skich i lwow­skich kon­nych dru­żyn Sokoła. Na czele 2. szwa­dronu sta­nął Zbi­gniew Dunin-Wąso­wicz, a komen­dan­tem 3. szwa­dronu został Juliusz Kla­ster­ski. Ten ostatni został wkrótce zastą­piony przez Jana Dunina-Brze­ziń­skiego4. Karol Dobrzań­ski, który po wymar­szu 1. kom­pa­nii kadro­wej pozo­stał na kra­kow­skich Ole­an­drach w cha­rak­te­rze instruk­tora dla przy­by­wa­ją­cych ochot­ni­ków, wspo­mi­nał po latach, że „[…] po kilku dniach zja­wił się w Ole­an­drach rot­mistrz Dunin-Wąso­wicz. W cza­sie zbiórki bata­lionu rot­mistrz oświad­czył, że for­muje kawa­le­rię i potrze­buje ochot­ni­ków, zgło­si­łem się pierw­szy, a za moim przy­kła­dem 72 kole­gów, wtedy rot­mistrz dał mi roz­kaz – zebrać całe towa­rzy­stwo i zapro­wa­dzić do koszar kawa­le­rii w Prze­go­rza­łach. To był zawią­zek 2. pułku uła­nów. Dopiero przed wyjaz­dem na Węgry dołą­czono do nas uzu­peł­nie­nie z Sokoła Kra­kow­skiego, z któ­rego został sfor­mo­wany 4. plu­ton z dowódcą porucz­ni­kiem Włod­kiem, który nazy­wa­li­śmy plu­tonem wujów, bo skła­dał się z samych star­szych panów. Wujo­wie słu­żyli raczej za deko­ra­cję, bo od służb uciąż­li­wych codzien­nie stale się wymi­gi­wali”5.

Jan Gaź­dzicki pisał po latach, że do for­ma­cji kawa­le­ryj­skich zgło­siło się wów­czas kil­ka­set osób. Były to zarówno osoby bar­dzo młode, jak i w sile wieku. „Do Kra­kowa ciąg-nęła ich nie­prze­parta siła do walki o wol­ność dla roz­dar­tej i ucie­mię­żo­nej ojczy­zny. Dla nie­któ­rych nadto ziściły się marze­nia senne o służ­bie w kawa­le­rii pol­skiej. Byli rów­nież i tacy, któ­rych do kawa­le­rii pchała nie­prze­parta siła tra­dy­cji kawa­le­ryj­skiej w rodzi­nie. Stąd zna­la­zły się wśród nich takie nazwi­ska, jak rtm. Zbi­gniewa Dunin-Wąso­wi­cza czy wach­mi­strza Soko­łow­skiego, któ­rych dzia­do­wie w tych samych stop­niach służ­bo­wych pod wodzą Kozie­tul­skiego, szar­żo­wali na okopy Somo­sierry”6.

Jan Dunin-Brze­ziń­ski wspo­mi­nał póź­niej, iż wygląd uła­nów prze­czył jakim­kol­wiek zasa­dom dys­cy­pliny woj­sko­wej. Ochot­nicy nosili sza­ble na sznur­kach, na gło­wach zaś mieli ogromne kape­lu­sze. Jak by tego było mało, bar­dzo wielu z uła­nów ni­gdy w życiu nie dosia­dało konia. Potrzeba było czasu, aby oba szwa­drony uła­nów stały się spraw­nymi jed­nost­kami bojo­wymi, zdol­nymi sta­wić opór oddzia­łom rosyj­skim7. Warto rów­nież zwró­cić uwagę, że tylko nie­liczni kawa­le­rzy­ści mieli jakie­kol­wiek prze­szko­le­nie woj­skowe. Zde­cy­do­waną więk­szość uła­nów sta­no­wili ochot­nicy po pobież­nym kil­ku­dnio­wym prze­szko­le­niu. To, co cha­rak­te­ry­zo­wało uła­nów, to bar­dzo wyso­kie morale oraz wykształ­ce­nie. Zde­cy­do­wana więk­szość ochot­ni­ków miała maturę lub też ukoń­czone stu­dia wyż­sze8. Aby szwa­drony kawa­le­rii mogły jed­nak ist­nieć, potrzebne były konie. A z tym nie­stety nie było naj­le­piej. Wpraw­dzie ochot­nicy z kon­nych dru­żyn Sokoła dys­po­no­wali wierz­chow­cami, ale było ich zbyt mało, aby szwa­dron mógł funk­cjo­no­wać, a na przy­dział wierz­chow­ców przez dowódz­two austriac­kie nie można było nie­stety liczyć. Na szczę­ście z pomocą przy­szło spo­łe­czeń­stwo. Tro­chę koni prze­ka­zali oko­liczni zie­mia­nie, pro­wa­dzono też zakupy za pie­nią­dze zebrane wśród spo­łe­czeń­stwa na Skarb Naro­dowy. Tak więc, kiedy szwa­drony wyru­szały na Węgry, wszy­scy ułani mieli już wła­sne wierz­chowce9.

Z koń­cem sierp­nia 1914 roku roz­po­częło się for­mo­wa­nie arty­le­rii legio­no­wej. Było z tym sporo pro­blemu, ponie­waż przed wybu­chem wojny żadna z ist­nie­ją­cych w Gali­cji orga­ni­za­cji para­mi­li­tar­nych nie pro­wa­dziła szko­le­nia przy­szłych arty­le­rzy­stów. Jedy­nie w 1912 roku na pole­ce­nie Józefa Pił­sud­skiego ofi­cer rezerwy austriac­kiej arty­le­rii, a zara­zem czło­nek Związku Strze­lec­kiego, Artur Lilien, popro­wa­dził we Lwo­wie spe­cjalny kurs dla przy­szłych arty­le­rzy­stów. Pro­gram kursu zawie­rał zale­d­wie dwa­na­ście dwu­go­dzin­nych wykła­dów doty­czą­cych: opisu sprzętu i amu­ni­cji do dział kali­bru 80 mm oraz pod­sta­wo­wych pojęć z teo­rii strze­la­nia. Zaję­cia te były czy­sto teo­re­tyczne i dawały słu­cha­czom, któ­rych było 36, led­wie pod­stawy arty­le­ryj­skiego rze­mio­sła10. Nie­stety po wybu­chu wojny więk­szość z nich zna­la­zła się w pie­cho­cie, kawa­le­rii lub sape­rach, dla­tego też szko­le­nie przy­szłych arty­le­rzy­stów trzeba było zaczy­nać od pod­staw11.

Począt­kowo przy­szli arty­le­rzy­ści gro­ma­dzili się w Borku Fałęc­kim, jed­nak po kilku dniach zostali oni prze­nie­sieni do opu­sto­sza­łych koszar arty­le­rii austriac­kiej w Prze­go­rza­łach. Szko­le­nie przy­szłych arty­le­rzy­stów było bar­dzo utrud­nione, gdyż nowo two­rzona jed­nostka nie otrzy­mała żad­nego sprzętu. Bra­ko­wało rów­nież dosta­tecz­nej liczby koni, tylko nie­liczni bowiem ochot­nicy przy­byli z wła­snymi końmi. Pomimo tych bra­ków pro­wa­dzono bar­dzo inten­sywne szko­le­nie teo­re­tyczne oraz szko­le­nie z jazdy kon­nej dla tych ochot­ni­ków, któ­rzy nie umieli jeź­dzić konno.

Dopiero z koń­cem wrze­śnia otrzy­mano 4 armatki gór­skie wz. 187512. Stało się to w spo­sób dość nie­zwy­kły. Prze­wi­dziany na dowódcę legio­no­wej arty­le­rii Otto­kar Brzoza-Brze­zina spo­tkał w Kra­ko­wie swo­jego kolegę z c.k. armii, który oświad­czył, że ma pobrać z kra­kow­skiego arse­nału wymie­nione armatki i stwo­rzyć z nich bate­rię i na jej czele udać się na front.

Brzoza-Brze­zina miał go tak długo prze­ko­ny­wać, że wymie­niony sprzęt jest prze­sta­rzały, iż ten zde­cy­do­wał udać się do Mini­ster­stwa Wojny w Wied­niu, aby pro­sić o przy­dzie­le­nie nowo­cze­śniej­szego sprzętu. Tak też się stało. Wtedy to Brzoza-Brze­zina zdo­łał prze­ko­nać austriac­kie wła­dze woj­skowe, że lepiej by było, aby działa te wydać legio­nom, niż trzy­mać je w kra­kow­skim arse­nale. Nie­mal tuż przed wymar­szem na front otrzy­mano kolejne 16 arma­tek tego typu, amu­ni­cję, uprząż i tro­chę koni. Warto rów­nież dodać, iż w porów­na­niu do pie­choty czy kawa­le­rii zde­cy­do­wana więk­szość przy­szłych arty­le­rzy­stów miała za sobą roz­po­częte lub ukoń­czone stu­dia wyż­sze albo przy­naj­mniej ukoń­czoną szkołę śred­nią13. 30 wrze­śnia 1914 roku odczy­tano arty­le­rzy­stom roz­kaz komen­danta legio­nów o utwo­rze­niu 1. Pułku Arty­le­rii Legio­no­wej, skła­da­jący się z pię­ciu bate­rii. Jego dowódcą został mia­no­wany kpt. Otto­kar Brzoza-Brze­zina. Zgod­nie z otrzy­ma­nymi roz­kazami bate­rie 1., 2. i 3. zostały skie­ro­wane w Kar­paty, zaś bate­rie 4. i 5. wysłano jako wspar­cie wal­czą­cym w Kon­gre­sówce oddzia­łom legio­no­wym dowo­dzo­nych przez Józefa Pił­sud­skiego14.

Choć jed­nak udało się zdo­być jakże potrzebne armaty, to dużym pro­ble­mem było to, iż do tego typu arty­le­rii nie pro­du­ko­wano już amu­ni­cji, zaś w maga­zy­nach woj­sko­wych liczba poci­sków do tych dział była ogra­ni­czona. Stąd też po wystrze­la­niu posia­da­nych zapa­sów amu­ni­cji bate­rie legio­nowe były suk­ce­syw­nie prze­zbra­jane w nowy sprzęt pro­duk­cji austriac­kiej. Były to: armaty kali­bru 80 mm wz. 1905, 90 mm wz. 75/96, 37 mm oraz dosko­nałe hau­bice kali­bru 100 mm15.

Trans­port ary­le­rii legio­no­wej w Kar­paty roz­po­czął się pod koniec wrze­śnia. Po trwa­ją­cej bli­sko pięć dni podróży poszcze­gólne trans­porty przy­były do nie­wiel­kiego mia­steczka Királyháza poło­żo­nego nad Cisą. Pod­czas pobytu w mia­steczku nie tylko uzu­peł­niano braki w ludziach i koniach, ale także pro­wa­dzono inten­sywne szko­le­nie w zakre­sie obsługi dział. Dopiero z począt­kiem dru­giej dekady paź­dzier­nika poszcze­gólne bate­rie zostały skie­ro­wane do dzia­łań bojo­wych16. Nie­mal w tym samym cza­sie roz­po­częto rów­nież for­mo­wa­nie służby sani­tar­nej legio­nów. Odpo­wia­dał za to Oddział Sani­tarny NKN kie­ro­wany przez prof. Bole­sława Wicher­kie­wi­cza i leka­rza miej­skiego w Kra­ko­wie, Toma­sza Jani­szew­skiego. Do zadań oddziału nale­żało gro­ma­dze­nie potrzeb­nych mate­ria­łów sani­tar­nych oraz pro­wa­dze­nie asen­te­runku przy komi­sjach pobo­ro­wych legio­ni­stów. Do końca wrze­śnia udało się rów­nież zor­ga­ni­zo­wać w Kra­ko­wie trzy szpi­tale legio­nowe oraz dom dla ozdro­wień­ców17. Naj­waż­niej­sze jed­nak było przy­go­to­wa­nie per­so­nelu, zarówno dla legio­no­wych szpi­tali, jak i dla poszcze­gól­nych jed­no­stek. Zaję­cia te pro­wa­dzone były m.in. w Kli­nice Chi­rur­gicz­nej Uni­wer­sy­tetu Jagiel­loń­skiego, kie­ro­wa­nej wów­czas przez prof. Mak­sy­mi­liana Rut­kow­skiego.

Leopold Rudke, który jako stu­dent pią­tego roku medy­cyny został skie­ro­wany do służby sani­tar­nej, wspo­mi­nał póź­niej, iż w godzi­nach popo­łu­dnio­wych pro­wa­dzono rów­nież bar­dzo inten­sywne ćwi­cze­nia w gma­chu kra­kow­skiego Sokoła. „Uczono nas tro­chę musz­try, tro­chę chwy­tów kara­bi­nem, salu­to­wa­nia, no i obcho­dze­nia się z noszami. Była też i nauka opa­try­wa­nia ran­nych. O tem mia­łem poję­cie, a nawet sam instru­owa­łem innych. Szcze­gól­nie miło było instru­ować młode panienki, które masami zgła­szały się do służby sani­tar­nej. Sko­sza­ro­wa­nia nie było, toteż każdy miesz­kał, gdzie mógł. Ale jadało się z kotła i do tej czyn­no­ści gęb zawsze było dużo”18.

Warto tutaj dodać, że zada­nie stwo­rze­nia pod­od­dzia­łów sani­tar­nych wyko­nano w całej pełni. Dzięki licz­nym ochot­ni­kom udało się nie tylko obsa­dzić wszyst­kie sta­no­wi­ska, ale także stwo­rzyć liczną grupę rezer­wową. Zde­cy­do­waną więk­szość ochot­ni­ków sta­no­wili stu­denci i absol­wenci Wydziału Lekar­skiego Uni­wer­sy­tetu Jagiel­loń­skiego19. Na czele służb sani­tar­nych Legio­nów sta­nął mjr Woj­ciech Rogal­ski. Począt­kowo pod­le­gało mu: 22 leka­rzy, 13 stu­den­tów medy­cyny, dwóch apte­ka­rzy oraz 154 sani­ta­riu­szy. Co cie­kawe, wśród sani­ta­riu­szy znaj­do­wała się sto­sun­kowo duża liczba kobiet. Wobec szcze­gól­nie trud­nych warun­ków, jakie pano­wały na fron­cie kar­pac­kim oraz pono­szo­nych strat, oka­zało się, że liczba potrzeb­nego per­so­nelu nie jest wystar­cza­jąca. Sytu­acja pod tym wzglę­dem stała się na tyle kry­tyczna, że w listo­pa­dzie i grud­niu zor­ga­ni­zo­wano spe­cjalne kursy dla sani­ta­riu­szy, aby choć w ten spo­sób uzu­peł­nić nie­do­bory per­so­nelu20. Obok służby sani­tar­nej powstała też służba dusz­pa­ster­ska. Jesz­cze przed ofi­cjal­nym powo­ła­niem Legio­nów do oddzia­łów strze­lec­kich skie­ro­wany został kapu­cyn, ojciec Kosma Len­czow­ski, któ­rego wojenne losy nie­ro­ze­rwal­nie splo­tły się z dzie­jami I Bry­gady Legio­nów. Jego odpo­wied­ni­kiem wśród wal­czą­cych w Kar­pa­tach żoł­nie­rzy był ksiądz Józef Panaś. Czym zaj­mo­wali się legio­nowi kape­lani? Ich zada­niem było: pro­wa­dze­nie reko­lek­cji, nabo­żeństw, udzie­la­nie sakra­men­tów. Waż­nym zada­niem było rów­nież pro­wa­dze­nie ewi­den­cji pole­głych legio­ni­stów. Nie­stety ze względu na sprze­ciw austriac­kiego dowódz­twa w Legio­nach ni­gdy nie powo­łano wła­snego biskupa polo­wego, choć za takiego nie­ofi­cjal­nie uwa­żany był lwow­ski sufra­gan, ksiądz biskup Wła­dy­sław Ban­dur­ski, jedyny czło­nek gali­cyj­skiego epi­sko­patu, który ofi­cjal­nie poparł Legiony21.

Nie­mal w tym samym cza­sie we Lwo­wie roz­po­częto for­mo­wa­nie Legionu Wschod­niego; 26 sierp­nia 1914 roku eme­ry­to­wany kapi­tan c.k. armii Józef Hal­ler roz­po­czął orga­ni­zo­wa­nie bata­lionu pie­choty w sile 600 ludzi. Nowo two­rzona jed­nostka bory­kała się z pro­ble­mem braku uzbro­je­nia. Żoł­nie­rze mieli jedy­nie nie­wielką liczbę kara­bi­nów typu Man­n­li­cher, do któ­rych jed­nak bra­ko­wało amu­ni­cji. Sytu­acja w tym wzglę­dzie się zmie­niła, kiedy roz­bite zostały przez lud­ność cywilną maga­zyny woj­skowe na Łycza­ko­wie. Legio­ni­ści otrzy­mali dzięki temu konieczne zaopa­trze­nie i uzbro­je­nie. Poprawa sytu­acji w tym wzglę­dzie spo­wo­do­wała, że na przed­po­lach mia­sta, zagro­żo­nego przez Rosjan, poja­wiły się pol­skie patrole22.

Nie­stety z koń­cem sierp­nia sytu­acja austro-węgier­skiej 3. Armii gen. Bru­der­mana, bro­nią­cej tego terenu, bar­dzo się pogor­szyła. Ata­ku­jący Rosja­nie mieli ogromną prze­wagę w ludziach i sprzę­cie. Wyczer­pani żoł­nie­rze c.k. armii nie byli w sta­nie sta­wiać dłuż­szego oporu. Wobec coraz bar­dziej pogar­sza­ją­cej się sytu­acji szef sztabu c.k. armii gen. Con­rad von Hötzendorf wydał w godzi­nach ran­nych 2 wrze­śnia roz­kaz o wyco­fa­niu 3. Armii na nowe pozy­cje obronne nad rzeką Were­szycą. Decy­zja ta była jed­no­znaczna z odda­niem Rosja­nom Lwowa. Bitwa, jaka toczyła się w tym rejo­nie w dniach 8–9 wrze­śnia, zakoń­czyła się porażką sił austro-węgier­skich23. Oddziały c.k. armii roz­po­częły wów­czas odwrót za San; 21 wrze­śnia oddziały rosyj­skie pode­szły pod forty twier­dzy prze­my­skiej. Roz­po­częło się trwa­jące do począt­ków paź­dzier­nika 1914 roku pierw­sze oblę­że­nie twier­dzy24. Klę­ska c.k. armii w bitwie o Lwów sta­no­wiła ogromne zagro­że­nie dla nowo two­rzo­nych oddzia­łów legio­no­wych, które znaj­do­wały się w tym mie­ście. Roz­po­częto więc przy­go­to­wa­nia do ewa­ku­acji. Fran­ci­szek Per­sow­ski, który słu­żył wów­czas w Legio­nie Wschod­nim, zapi­sał po latach: „Wymarsz Legionu Wschod­niego ze Lwowa nastą­pił w dniu 29 sierp­nia. Oddziały wyszy­ko­wały się wzdłuż ulicy Aka­de­mic­kiej. Lud­ność dość licz­nie zgro­ma­dzona obsy­py­wała ochot­ni­ków darami w postaci cukier­ków, cze­ko­lad, któ­rych nazbie­ra­li­śmy pełne chle­baki, a cza­sem kwia­tów, które wty­kano nawet do luf kara­bi­nów, spra­wiły, że każdy wyglą­dał jak bukiet kwia­tów”25.

Osta­tecz­nie ze Lwowa wyma­sze­ro­wało około 3300 ludzi, z czego tylko około 800 było nale­ży­cie uzbro­jo­nych. Wielu nie miało rów­nież odpo­wied­niego umun­du­ro­wa­nia i innego ekwi­punku woj­sko­wego. Do masze­ru­ją­cej kolumny pro­wa­dzo­nej przez kpt. Józefa Hal­lera przy­łą­czyło się wielu cywi­lów, któ­rzy w dal­szym mar­szu sta­no­wili dla dowódz­twa spory kło­pot. Pol­ska kolumna po for­sow­nym mar­szu przez: Lubień Wielki, Ben­kową Wisz­nię i Sam­bor dotarła do Sanoka. Pod­czas pobytu w tym mie­ście prze­pro­wa­dzono ewi­den­cję legio­ni­stów oraz usu­nięto z sze­re­gów bli­sko 500 z nich, któ­rych leka­rze woj­skowi uznali za cał­ko­wi­cie nie­zdol­nych do dal­szej służby. Po prze­pro­wa­dze­niu tych dzia­łań oka­zało się, że w skła­dzie Legionu znaj­duje się bli­sko 6000 żoł­nie­rzy, z czego zale­d­wie połowa była nale­ży­cie uzbro­jona i wyekwi­po­wana26. Wobec coraz bar­dziej pogar­sza­ją­cej się sytu­acji na fron­cie oraz przy­by­cia do Sanoka nowych jed­no­stek armii austro-węgier­skiej, dla któ­rych potrzebne były kwa­tery, zarzą­dzono odmarsz Legionu do Jasła. Na roz­kaz kpt. Hal­lera obsa­dzono znaj­du­jące się na sta­cji loko­mo­tywy (ofi­cer i dwóch żoł­nie­rzy). Wkrótce też ze sta­cji w Sanoku wyru­szyły trans­porty z legio­nową pie­chotą. Kawa­le­ria legio­nowa pro­wa­dzona oso­bi­ście przez Hal­lera przy­była do Jasła mar­szem kon­nym27.

Pod­czas kil­ku­dnio­wego pobytu w tym mie­ście pro­wa­dzono inten­sywne prace orga­ni­za­cyjne. Legion Wschodni został wów­czas podzie­lony na dwa pułki: 1. dowo­dzony przez Józefa Hal­lera i 2. dowo­dzony przez kpt. Jana Kozic­kiego. Po doko­na­niu podziału roz­po­częto bar­dzo inten­sywne ćwi­cze­nia woj­skowe. Nie­mal w tym samym cza­sie do Jasła przy­był rów­nież ppłk Piotr Fijał­kow­ski, wyzna­czony przez AOK na sta­no­wi­sko komen­danta Legionu. Nie­stety w miarę upływu czasu wśród zgro­ma­dzo­nych w Jaśle żoł­nie­rzy nara­stał coraz więk­szy fer­ment. Jedną z przy­czyn takiej sytu­acji było roz­po­rzą­dze­nie Mini­ster­stwa Obrony Kra­jo­wej naka­zu­jące sta­nię­cie do poboru do tej for­ma­cji mło­dych ludzi z rocz­ni­ków 1892–189528. Według mini­ste­rial­nych urzęd­ni­ków taki obo­wią­zek cią­żył rów­nież na oso­bach, które słu­żyły w Legio­nie Wschod­nim.

Zmianę sytu­acji przy­nio­sła dopiero inter­wen­cja pol­skich poli­ty­ków w Wied­niu. Kolejne roz­po­rzą­dze­nie mini­ste­rialne uwal­niało słu­żą­cych w Legio­nach ochot­ni­ków od koniecz­no­ści sta­wie­nia się do poboru w oddzia­łach Land-wehry29. Do pogor­sze­nia nastro­jów w legio­no­wych sze­re­gach przy­czy­niły się rów­nież fatalne warunki apro­wi­za­cyjne. Pre­zes tam­tej­szego oddziału NKN mar­sza­łek powia­towy Tade­usz Sro­czyń­ski zeznał póź­niej, iż dowódz­two Legionu poin­for­mo­wało go, że do mia­sta przy­bę­dzie 1500 ludzi. Zamiast tego przy­było bli­sko 3000 osób. Sro­czyń­ski nie zosta­wił na inten­den­tu­rze legio­no­wej suchej nitki. Według niego ta wbrew przy­ję­tym poprzed­nio uzgod­nie­niom nie poczy­niła żad­nych przy­go­to­wań do przy­ję­cia oddzia­łów legio­no­wych. W takiej sytu­acji zaopa­trze­nie spa­dło na organy samo­rzą­dowe. Mar­sza­łek Sro­czyń­ski stwier­dzał, iż wła­dze powia­towe nie tylko musiały zor­ga­ni­zo­wać awa­ryjny skup żyw­no­ści, ale także wyło­żyć na to znaczne środki finan­sowe z wła­snych zaso­bów. Gdyby nie zbiórka publiczna, sytu­acja byłaby jesz­cze gor­sza30.

Po kil­ku­dnio­wym poby­cie w Jaśle i oko­licy oddziały legio­nowe wobec pogar­sza­ją­cej się coraz bar­dziej sytu­acji na fron­cie zostały skie­ro­wane w rejon Mszany Dol­nej i Rabki. Kiedy Legion zna­lazł się w tym rejo­nie, oka­zało się, iż jego żoł­nie­rze muszą zło­żyć przy­sięgę na wier­ność cesa­rzowi Fran­cisz­kowi Józe­fowi. Wywo­łało to oczy­wi­ście ogromne wzbu­rze­nie wśród żoł­nie­rzy, któ­rzy uwa­żali się za woj­sko pol­skie, nie zaś za austriac­kich najem­ni­ków. Jan Dunin-Brze­ziń­ski pisał póź­niej nie bez racji w swo­ich pamięt­ni­kach, iż wów­czas: „Chciano koniecz­nie z ochot­ni­ków pol­skich, któ­rzy dla idei szli wal­czyć, zro­bić austriac­kich żoł­nie­rzy, któ­rzy by świad­czyli przed koali­cją na korzyść austro-pol­skiego roz­wią­za­nia”31.

Jak by tego było mało, wśród ochot­ni­ków nasi­lała się coraz bar­dziej agi­ta­cja ende­ków, któ­rzy gene­ral­nie byli prze­ciwni two­rze­niu pol­skich jed­no­stek wal­czą­cych u boku Austrii32. Fran­ci­szek Per­snow­ski zapi­sał póź­niej, że 29 wrze­śnia w Rabce, w któ­rej sta­cjo­no­wał wów­czas jego bata­lion, został zwo­łany spe­cjalny wiec. „Były liczne prze­mó­wie­nia kpt. Kozic­kiego, ks. Pana­sia i innych, z któ­rych wycią­gnę­li­śmy taki ogólny wnio­sek. Wła­dze austriac­kie niczego nie obie­cują i do niczego się nie zobo­wią­zują, a nawet nie są skłonne dać wszyst­kim odpo­wied­nią broń, tj. kara­biny typu Man­n­li­cher. Pozo­sta­wiono przed nami dwie moż­li­wo­ści. Pozo­stać w Legio­nie lub opu­ścić jego sze­regi”33.

Zde­cy­do­wana więk­szość legio­ni­stów odmó­wiła zło­że­nia wyma­ga­nej przy­sięgi. Na jej zło­że­nie zde­cy­do­wało się zaled-wie około 800 żoł­nie­rzy z kpt. Józe­fem Hal­le­rem na czele. Grupa ta stała się zaląż­kiem nowo two­rzo­nego 3. pp Legio­nów34. Jed­nym z tych żoł­nie­rzy był Sta­ni­sław Tyro­wicz, który pisał iż „[…] działy się jed­nak w Rabce nie­zwy­kłe rze­czy. Mia­no­wi­cie całe rze­sze wystę­pu­ją­cych nisz­czyły wszelką broń, zako­py­wali kara­biny po lasach i sto­do­łach, byle tylko po sobie nic nie zosta­wić”35. Ci, któ­rzy pozo­stali, przy­stą­pili do for­mo­wa­nia nowej jed­nostki. Zgod­nie z roz­ka­zem AOK jej dowódcą mia­no­wano ppłk. Homiń­skiego. Zor­ga­ni­zo­wano wów­czas dwa bata­liony: I bata­lion dowo­dzony przez kpt. Józefa Hal­lera oraz IV pod komendą kpt. Józefa Kozic­kiego. Ten ostatni zło­żony był począt­kowo jedy­nie z dwóch sła­bych kom­pa­nii. W tym samym cza­sie w Choczni pod Wado­wi­cami, wyko­rzy­stu­jąc znaj­du­jący się tam oddział zapa­sowy 1. pp, roz­po­częto orga­ni­za­cję II bata­lionu. Jego dowódcą został mia­no­wany por. Paweł Kit­tay. Jed­no­cze­śnie w Kra­ko­wie, opie­ra­jąc się na znaj­du­jących się w tym mie­ście człon­kach orga­ni­za­cji strze­lec­kich, roz­po­częto for­mo­wa­nie III bata­lionu. Jego dowodcą został mia­no­wany por. Sta­ni­sław Colonna-Walew­ski. Warto dodać, że w skład 3. pp weszła licząca bli­sko 360 ludzi kom­pa­nia ślą­ska zło­żona z miesz­kań­ców Ślą­ska Cie­szyń­skiego. Stan bojowy nowego pułku uzu­peł­nił rów­nież oddział zło­żony z miesz­kań­ców Pod­hala, który liczył bli­sko 360 ludzi. Za osta­teczną datę powsta­nia pułku należy uznać 26 wrze­śnia, kiedy to jego żoł­nie­rze zło­żyli wyma­ganą przy­sięgę36 na wier­ność cesa­rzowi Fran­cisz­kowi Józe­fowi. Odbie­rał ją nowy komen­dant Legio­nów gen. Karol Trza­ska-Dur­ski37.

Prze­rzut pol­skich oddzia­łów na Węgry zwią­zany był z pogar­sza­jącą się coraz bar­dziej sytu­acją mili­tarną w Kar­pa­tach Wschod­nich, dokąd dotarły oddziały rosyj­skie. Z koń­cem wrze­śnia Rosja­nie nie tylko zdo­łali zepchnąć jed­nostki c.k. armii w Kar­paty, ale w nie­któ­rych miej­scach zdo­łali je także prze­kro­czyć. Osta­tecz­nie front zatrzy­mał się na linii Niżne Wereczki–Woło­wiec–Ökörmező. Naj­więk­szym suk­ce­sem rosyj­skiej ofen­sywy było zaję­cie 2 paź­dzier­nika Mar­ma­rosz-Szi­get. W tym samym cza­sie patrole kozac­kie poja­wiły się także pod Huszt, sta­no­wią­cym dosko­nały punkt do roz­po­czę­cia ofen­sywy na Nizi­nie Węgier­skiej38.

Podej­ście rosyj­skich patroli pod Huszt wywo­łało ogromną panikę na Węgrzech, dla­tego też AOK zaczęło ścią­gać w ten rejon wszyst­kie dostępne jed­nostki. Dla obrony tego terenu utwo­rzono słabą liczeb­nie grupę ope­ra­cyjną dowo­dzoną przez gen. Carla von Pflan­zer-Bal­tina. Liczyła ona począt­kowo 42 bata­liony pie­choty (prze­waż­nie z pospo­li­tego rusze­nia), 5 szwa­dro­nów kawa­le­rii oraz 4 bate­rie arty­le­rii. Ze względu na pogar­sza­jące się cały czas poło­że­nie c.k. armii była ona stale wzmac­niana. W poło­wie listo­pada 1914 roku liczyła już: 71 bata­lio­nów pie­choty, 8 szwa­dro­nów kawa­le­rii oraz 23 bate­rie arty­le­rii. Nie­stety oddziały te miały na ogół nie­zbyt dużą war­tość bojową. Kazi­mierz Fabrycy, który dowo­dził wów­czas bata­lio­nem w 2. pp, wspo­mi­nał póź­niej, iż kiedy jego bata­lion zna­lazł się w Huszt, zasko­czył go widok znaj­du­ją­cych się tam żoł­nie­rzy austriac­kich, bowiem „oprócz żan­dar­mów węgier­skich byli to pra­wie wyłącz­nie sta­rzy żoł­nie­rze land­sturmu w czar­nych lub brą­zo­wych płasz­czach, z kara­bi­nami Wer­n­dla na ple­cach i z faj­kami w zębach. […] Dotych­czas widy­wa­łem takie woj­sko tylko na tyłach przy ochro­nie mostów kole­jo­wych itd., tu zaś wyglą­dali tak, jakby mieli na serio zamiar wojo­wać”39.

Zupeł­nie ina­czej było wśród legio­ni­stów. Był to żoł­nierz o bar­dzo wyso­kim morale, dosko­nale wyszko­lony, stąd też przy­by­cie jed­no­stek legio­no­wych sta­no­wiło ogromne wzmoc­nie­nie dla bro­nią­cej prze­łę­czy kar­pac­kich grupy gen. Pflan­zer-Bal­tina40. W związku z zaist­niałą sytu­acją 29 wrze­śnia do oddzia­łów legio­no­wych dotarł roz­kaz AOK, w któ­rym czy­tamy, iż: „Pol­ski Legion pod komendą gen. Dur­skiego ma być dnia 30 wrze­śnia po ukoń­cze­niu umun­du­ro­wa­nia i wyekwi­po­wa­nia oraz uzbro­je­nia odtran­spor­to­wany koleją z Kra­kowa względ­nie Mszany Dol­nej do Mun­ka­cza, gdzie prze­cho­dzi pod roz­kazy miej­sco­wej Komendy Woj­sko­wej, która ma go użyć do małej wojny na tyłach armii rosyj­skiej”41.

Trzeba wyraź­nie zazna­czyć, iż uży­cie pol­skich jed­no­stek w Kar­pa­tach, a nie w Kon­gre­sówce wywo­łało sprze­ciw NKN. Jego pre­zes prof. Wła­dy­sław Leopold Jawor­ski oraz pre­zes Koła Pol­skiego w Radzie Pań­stwa Juliusz Leo skie­ro­wali 14 paź­dzier­nika 1914 roku spe­cjalny tele­gram do AOK. Przy­po­mnieli w nim woj­sko­wym decy­den­tom, że pułki legio­nowe zostały utwo­rzone do walki z Rosją na tere­nie Kró­le­stwa Pol­skiego, stąd też pro­sili o jak naj­szyb­sze ich wyco­fa­nie z Węgier i połą­cze­nie z wal­czą­cymi w Kon­gre­sówce puł­kami I Bry­gady. Nie­stety tele­gram ten został pozo­sta­wiony bez odpo­wie­dzi przez adre­sata42.

Pierw­sze trans­porty z oddzia­łami legio­no­wymi wyru­szyły z Kra­kowa w Kar­paty już 1 paź­dzier­nika43. Tak było np. w wypadku 3. szwa­dronu uła­nów dowo­dzo­nego przez por. Kla­ster­skiego. Po kilku dniach podróży esze­lon uła­nów dotarł do miej­sca doce­lo­wego. Po wyła­dunku otrzy­mano roz­kaz wysła­nia kon­nych patroli, mimo iż ułani nie posia­dali żad­nego uzbro­je­nia, gdyż kara­binki kawa­le­ryj­skie szwa­dron otrzy­mał dopiero jakiś czas po przy­by­ciu na front. Tylko nie­któ­rzy ułani mieli wła­sne sza­ble. Na szczę­ście wszyst­kie patrole powró­ciły bez strat. Następ­nie szwa­dron otrzy­mał roz­kaz prze­mar­szu w szyku kon­nym do miej­sco­wo­ści Königsfeld. Stam­tąd zaś przez Prze­łęcz Pan­tyr­ską prze­szedł na teren Gali­cji Wschod­niej44. Dopiero jed­nak po otrzy­ma­niu koniecz­nego uzbro­je­nia i wypo­sa­że­nia, co zajęło kilka dni, oba szwa­drony uła­nów uzy­skały pełną war­tość bojową45. Ułani nosili austriac­kie kurtki koloru sta­lo­wego lub khaki, spodnie do jazdy kon­nej, sukienne płasz­cze oraz kawa­le­ryj­skie kożuszki koloru sta­lo­wo­sza­rego. Warto dodać, że w prze­ci­wień­stwie do uła­nów z I Bry­gady dowo­dzo­nych przez Wła­dy­sława Belinę-Praż­mow­skiego nie nosili oni wyso­kich czak ułań­skich, wzo­ro­wa­nych na tych noszo­nych w armii Kró­le­stwa Kon­gre­so­wego. Oka­zały się one zupeł­nie nie­prak­tyczne w warun­kach kar­pac­kich, dla­tego też szybko zostały ode­słane na tyły. Zamiast tego ułani nosili legio­nowe macie­jówki. Każdy z uła­nów otrzy­mał sio­dło oraz rząd koń­ski typu austriac­kiego. Jeżeli cho­dzi o uzbro­je­nie, to ofi­ce­ro­wie i podofi­ce­ro­wie od wach­mi­strza w górę byli wypo­sa­żeni w pisto­lety typu Steyr. Pozo­stali byli wypo­sa­żeni w kara­binki kawa­le­ryj­skie typu Man­n­li­cher, pię­cio­strza­łowe o krót­kich bagne­tach. Każdy z uła­nów miał rów­nież sza­blę typu austriac­kiego. Uzbro­je­nie uzu­peł­niały ckm Schwarz­lose prze­wo­żone w jukach46.

ANK, sygn. 433, mps, NKN, Mate­riały doty­czące orga­ni­za­cji Legio­nów Pol­skich, Legiony Pol­skie. Ich sta­no­wi­sko prawne, stan posia­da­nia, widoki na przy­szłość, b.d., s. 16–17; M. Droz­dow­ski, Naczelny Komi­tet Naro­dowy (1914–1918). Poli­tyczne i orga­ni­za­cyjne zaple­cze Legio­nów Pol­skich, Kra­ków 2017, s. 121–138; J. Rze­pecki, Sprawa Legionu Wschod­niego 1914 roku, War­szawa 1966, s. 90–91. [wróć]

ANK, sygn. 433, mps, NKN, Mate­riały doty­czące orga­ni­za­cji Legio­nów Pol­skich, Grun­dris der Orga­ni­sa­tion der Polni­schen Legio­nen, b.d., s. 20–22; BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 491/2001, mps, Praca ano­ni­mo­wego autora o począt­kach Legio­nów Pol­skich, Lozanna, maj 1916, s. 7–8; S. Cze­rep, II Bry­gada Legio­nów Pol­skich, War­szawa 2007, s. 27–28; J. Lewan­dow­ski, II Bry­gada w wirze wiel­kiej poli­tyki, [w:] Z walk Legio­nów Pol­skich w Kar­pa­tach Wschod­nich. Mate­riały pokon­fe­ren­cyjne pod red. Lucjana Faca, Prze­myśl 2002, s. 8. [wróć]

S. Cze­rep, Utwo­rze­nie 2. Pułku Pie­choty Legio­nów Pol­skich w 1914 r., „Woj­skowy Prze­gląd Histo­ryczny”, 1988, s. 148–149; Drugi pułk pie­choty Legio­nów Pol­skich, opr. M. Mali­now­ski i M. Szum­lań­ski, War­szawa 1939, s. 30–36; Z. Gra­bow­ski, Legiony Pol­skie, War­szawa 2014, s. 41; P. Hapa­no­wicz, Gene­rał Zyg­munt Zie­liń­ski (1858–1925). Szkic do por­tretu, Kra­ków 2012, s. 23–24. [wróć]

ANK, sygn. 16, rkps, Legiony Pol­skie, odpisy roz­ka­zów 3. szwa­dronu, s. 7; ANK, Legiony Pol­skie, Odpisy roz­ka­zów komendy I dywi­zjonu kawa­le­rii, Roz­kaz płk. Sobo­lew­skiego z 14.09.1914, s. 3; BPAU i PAN, oddział ręko­pi­sów, sygn. 10186, mps; T. Łękaw­ski, Kro­nika 2. Pułku Uła­nów Legio­nów Pol­skich i 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, s. 1–2; W. Gogan, Szwo­le­że­ro­wie Rokit­niań­scy. Dzieje 2. Pułku Uła­nów Legio­nów Pol­skich i 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, Pel­plin 2005, s. 16; S. Konar­ski, Bom­be­raki, cacy­pupki, łapi­du­chy. Lon­dyn 1967, s. 23–24; Nel, Szlak bojowy legio­nów. Ułani Pol­scy. Oddziały jazdy rot-mistrza Zbi­gniewa Dunin-Wąso­wi­cza, „Nowa Reforma”, 1915, nr 214, s. 2. [wróć]

BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 312/68, mps, Archi­wum 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, t. 1; K. Dobrzań­ski, Powsta­nie 2. Pułku Uła­nów Legio­nów Pol­skich, następ­nie prze­mia­no­wa­nego na 2. Pułk Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, s. 25. [wróć]

BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 312/68, mps, Archi­wum 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, t. 1; J. Gaź­dzicki, O żoł­nier­zach 2. Pułku Uła­nów Legio­nów Pol­skich i 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, któ­rzy w cza­sie pierw­szej i dru­giej wojny świa­to­wej trzy­mali w swych dło­niach kawa­le­ryj­ską tra­dy­cję oręża pol­skiego, s. 18. [wróć]

J. Dunin-Brze­ziń­ski, Rot­mistrz Legio­nów Pol­skich. Wspo­mnie­nia z lat 1914–1919, Prusz­ków 2005, s. 32. [wróć]

Nie tylko I Bry­gada. Z doku­men­tów i wspo­mnień pozo­sta­wio­nych przez Sta­ni­sława Rostwo­row­skiego, opr. S.J. Rostwo­row­ski, t. I, War­szawa 1993, s. 50. [wróć]

A. Mni­szek, K. Rud­nicki, Zarys histo­rii wojen­nej 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, War­szawa 1929, s. 5; S. Rostwo­row­ski, Zarys dzie­jów 2. Pułku Uła­nów Legio­nów Pol­skich, „Wia­rus”, 1918, z. 13, s. 300. [wróć]

W. Cho­cia­no­wicz, Dzieje 1 pułku arty­le­rii lek­kiej Legio­nów Józefa Pił­sud­skiego, Lon­dyn 1967, s. 14–15. Warto rów­nież dodać, iż w tym samym cza­sie Pol­skie Dru­żyny Strze­lec­kie ufun­do­wały spe­cjalne sty­pen­dium im. het­mana Sta­ni­sława Żół­kiew­skiego. Otrzy­mał je Prze­my­sław Bar­thel de Wey­den­thal. Pie­nią­dze te posłu­żyły mu do sfi­nan­so­wa­nia pobytu w Szkole Arty­le­rii w Mödling pod Wied­niem oraz w Aka­de­mii Woj­sko­wej w Wie­ner Neu­stadt; W. Kozłow­ski, Arty­le­ria Legio­nów Pol­skich sier­pień–paź­dzier­nik 1914, [w:] Woj­sko Pol­skie 1914–1922, praca zbio­rowa pod red. B. Polaka, t. 1, Kosza­lin 1986, s. 101. [wróć]

M. Lan­dau, Orga­ni­za­cja arty­le­rii Legio­nów Pol­skich, „Żoł­nierz Legio­nów i POW”, 1939, z. 3–4, s. 272. [wróć]

O tym, iż armaty te są prze­sta­rzałe, dosko­nale wie­dzieli legio­nowi arty­le­rzy­ści. Swoje działa nazy­wali oni piesz­czo­tli­wie „Wer­n­dlami” na kół­kach, nawią­zu­jąc tym samym do nazwy prze­sta­rza­łych kara­bi­nów, w które wypo­sa­żona była legio­nowa pie­chota w pierw­szych tygod-niach walk w Kar­pa­tach; A. Czer­wiń­ski, Arty­le­ria II Bry­gady Legio­nów Pol­skich w Kar­pa­tach, [w:] Dwa lata w boju II-ej Bry­gady Legio­nów Pol­skich. 30 IX 1914 – 30 IX 1916, Piotr­ków 1916, s. 13. [wróć]

W. Cho­cia­no­wicz, op. cit., s. 34; W. Kozłow­ski, Arty­le­ria Legio­nów…, s. 102; M. Lan­dau, op. cit., s. 273; K. Woj­nar, Arty­le­ria II Bry­gady, „Wia­rus”, 1918, z. 20–21, s. 468–469. [wróć]

G. Baum­feld, Arty­le­ria Legio­nów Pułk Pierw­szy, wyda­nie II, Oświę­cim 2014, s. 8–16. Po przy­by­ciu w Kar­paty legio­nowe bate­rie zostały skon­cen­tro­wane w rejo­nie Kiral­hayna, gdzie nie tylko pro­wa­dzono inten­sywne szko­le­nie, ale także uzu­peł­niano nie­zbędne wypo­sa­że­nie, ANK, sygn. 449, mps, NKN, Mate­riały z frontu (II Bry­gada Legio­nów), K.E., Z notat­nika arty­le­rzy­sty, s. 77. [wróć]

AWBBH im. gene­rała Kazi­mie­rza Sosn­kow­skiego, sygn. I_120-1-8, rkps 14 X 1914, Do c.k. Komendy Legio­nów Pol­skich, s. 3; W. Cho­cia­no­wicz, op. cit., s. 41–42. [wróć]

W. Kozłow­ski, Arty­le­ria legio­nów…, s. 106–107; Z. Moszu­mań­ski, Arty­le­ria II Bry­gady Legio­nów Pol­skich pod­czas dzia­łań w Kar­pa­tach (1914–1915), [w:] Z walk Legio­nów Pol­skich w Kar­pa­tach Wschod­nich. Mate­riały pokon­fe­ren­cyjne pod red. Lucjana Faca, Prze­myśl 2002, s. 86. [wróć]

B. Wicher­kie­wicz, Oddział sani­tarny NKN, [w:] Legio­ni­sta Pol­ski. Kalen­darz NKN na rok 1916, Kra­ków 1915, s. 126–129., s. 126–129. [wróć]

L. Rudke, Moja służba w sani­ta­ria­cie II Bry­gady Legio­nów, „Lekarz Woj­skowy”, 1936, nr 5–8, s. 342. [wróć]

M. Dut­kie­wicz, Służba zdro­wia Legio­nów Pol­skich, Piotr­ków Try­bu­nal­ski 2009, s. 200. [wróć]

Tamże, s. 202. [wróć]

A. Chwalba, Legiony Pol­skie 1914–1918, Kra­ków 2018, s. 310–312. [wróć]

BZNiOS, oddział ręko­pi­sów, sygn. 13167/II mps, cz. II; K. Skarb­kow­ski, op. cit., s. 23; M. Orłow­ski, Gene­rał Józef Hal­ler (1873–1960), Kra­ków 2007, s. 59. [wróć]

J. Dąbrow­ski, Wielka Wojna (1914–1918), cz. I, War­szawa 1937, s. 159–161; Ostat­nia wojna Austro-Węgier, t. I/1, Oświę­cim 2015, s. 259–264; J. Rze­pecki, op. cit., s. 120. Nie­wąt­pli­wie do suk­ce­sów rosyj­skich przy­czy­niło się też dosko­nałe roz­po­zna­nie obszaru, na któ­rym toczyły się walki, doko­nane przez agen­tów rosyj­skiego wywiadu jesz­cze przed wybu­chem I wojny świa­to­wej. Każdy z dowód­ców rosyj­skich miał bowiem dokładną mapę terenu z poda­niem odle­gło­ści pomię­dzy poszcze­gól­nymi miej­sco­wo­ściami wraz z dokład­nym opi­sem stanu dróg, rzek, mostów i bro­dów; M. Koprow­ski, Legiony – droga do legendy. Nie tylko I Bry­gada 1914–1915, Poznań 2018, s. 137. [wróć]

J. Bator, Wojna gali­cyj­ska. Dzia­ła­nia wojenne armii austro-węgier­skiej na fron­cie pół­noc­nym (gali­cyj­skim) w latach 1914–1915, Kra­ków 2005, s. 55–62; J. Dąbrow­ski, Wielka Wojna…, s. 162–164; Ostat­nia Wojna…, t. I/1, s. 232–236; J. Pajew­ski, Pierw­sza wojna świa­towa 1914–1918, War­szawa 1991, s. 235; K. Przy­boś, Walki w Kar­pa­tach jesień 1914 – wio­sna 1915 roku, „Alma­nach Muszyń­ski”, 2006, s. 132. [wróć]

BZNiOS, oddział ręko­pi­sów, sygn. 15330/II, mps; F. Per­sow­ski, Pod trzema orłami, s. 32. Nie­stety ze względu na szyb­kie posu­wa­nie się frontu w kie­runku Lwowa na kon­cen­tra­cję nie zdo­łały dotrzeć oddziały strze­lec­kie z powia­tów zagro­żo­nych przez Rosjan. Tak było np. ze strzel­cami z Koło­myi. Po odcię­ciu tego mia­sta od Lwowa ich dowódca zde­cy­do­wał się na przej­ście Kar­pat i prze­do­sta­nie się potem przez Węgry do Sanoka, gdzie znaj­do­wały się już ewa­ku­owane ze Lwowa oddziały Legionu Wschod­niego; J. Panaś, My, II Bry­gada, Kato­wice 1929, s. 13. [wróć]

ANK, sygn. 446, mps, NKN, Legion Wschodni 1914, Spra­woz­da­nie Wydziału Woj­sko­wego NKN (sek­cja wschod­nia), s. 23–24; M. Orłow­ski, op. cit., s. 60; J. Rze­pecki, op. cit., s. 115. [wróć]

BZNiOS, oddział ręko­pi­sów, sygn. 13167/II mps, cz. II, K. Skarb­kow­ski, op. cit., s. 41; J. Hal­ler, Pamięt­niki, Łomianki 2014, s. 84; J. Rze­pecki, op. cit., s. 134–135. [wróć]

J. Rze­pecki, op. cit., s. 138–139. Trudno zro­zu­mieć poli­tykę władz austriac­kich w tym wzglę­dzie. Zda­wały one prze­cież sobie dosko­nale sprawę, że takie dzia­ła­nia pro­wa­dzą nie tylko do roz­bi­cia Legionu, ale także do wzro­stu anty­habs­bur­skich nastro­jów wśród ogółu pol­skiego spo­łe­czeń­stwa. Było to tym bar­dziej nie­zro­zu­miałe, iż wśród skie­ro­wa­nych do Legio­nów austriac­kich ofi­ce­rów byli też agenci austro-węgier­skich służb spe­cjal­nych, któ­rych zada­niem było infor­mo­wa­nie władz o sytu­acji w tej for­ma­cji. Jedną z takich osób był szef sztabu Legionu kpt. Jasie­nicki, nota bene będący z pocho­dze­nia Rusi­nem. Legio­ni­ści podej­rze­wali go też o dono­sze­nie Rosja­nom; BZNiOS, oddział ręko­pi­sów, sygn. 13167//II, mps, cz. II; K. Skarb­kow­ski, op. cit., s. 40. [wróć]

ANK, sygn. 446, mps, NKN, Legion Wschodni 1914, Spra­woz­da­nie Wydziału Woj­sko­wego NKN (sek­cja wschod­nia), s. 25–27; BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 491/2001, mps; Praca ano­ni­mo­wego autora…, s. 1. [wróć]

J. Rze­pecki, op. cit., s. 136. [wróć]

J. Dunin-Brze­ziń­ski, op. cit., s. 32. [wróć]

A. Chwalba, op. cit., s. 42; Z. Gra­bow­ski, op. cit., s. 42. [wróć]

BZNiOS, oddział ręko­pi­sów, sygn. 15330/II, mps; F. Per­snow­ski, op. cit., s. 34. [wróć]

A. Kra­sicki, Dzien­nik kam­pa­nii rosyj­skiej 1914–1916, Lwów 1934, s. 73; W. Lipiń­ski, Walka zbrojna o nie­pod­le­głość Pol­ski, wyda­nie III, Łomianki 2016, s. 108; S. Nicieja, Kre­sowa Atlan­tyda. Histo­ria i mito­lo­gia miast kre­so­wych, t. V, Opole 2014, s. 248. [wróć]

BZNiOS, oddział ręko­pi­sów, sygn. 15661/I, rkps; S. Tyro­wicz, Pamięt­nik w liście do rodzi­ców obej­mu­jący czasy od wyj­ścia z Legio­nem Wschod­nim ze Lwowa (29 VIII 1914) do służby w Komen­dzie Legio­nów w Piotr­ko­wie (do 13 VIII 1915), s. 17. Na temat roz­wią­za­nia Legionu Wschod­niego zob. sze­rzej ANK, sygn. 446, mps, NKN, Legion Wschodni 1914, Raport w spra­wie roz­wią­za­nia Legionu Wschod­niego, s. 74–75. [wróć]

J. Rze­pecki, op. cit., s. 180–181. Dokładna treść przy­sięgi zob. BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 491/2001, mps, Praca ano­ni­mo­wego autora…, s. 2. [wróć]

M. Droz­dow­ski, op. cit., s. 193; T. Pel­czar­ski, Orga­ni­za­cja i pierw­sze walki II Bry­gady Kar­pac­kiej, „Żoł­nierz Legio­nów i POW”, 1939, z. 3–4, s. 232; A. Maj, Z II Bry­gadą Legio­nów, „Pan­teon Pol­ski”, 1930, nr 68, s. 1–2. [wróć]

A. Olejko, Kar­packa wojna trzech cesa­rzy. Z dzia­łań wojen­nych I wojny świa­to­wej na lądzie i w powie­trzu, Rze­szów, b.d.w., s. 147–148. [wróć]

K. Fabrycy, Wspo­mnie­nia z II Żela­znej Bry­gady, „Fede­ra­cja”, 1930, nr 1–2, s. 24–25. [wróć]

E. Mali­szew­ski, Tereny walk II Bry­gady Legio­nów, „Wia­rus”, 1918, z. 20–21, s. 463–464; T. Olszań­ski, J. Szpo­rer, II Bry­gada Legio­nów w Kar­pa­tach, [w:] Pierw­sza wojna świa­towa w Kar­pa­tach, praca zbio­rowa pod red. T.A. Olszań­skiego, War­szawa 1985, s. 107. [wróć]

Cyt za: Z. Gra­bow­ski, op. cit., s. 43. [wróć]

P. Kowal­ski, Gene­rał bry­gady Wło­dzi­mierz Ostoja-Zagór­ski (1882–1927). Bio­gra­fia, Toruń 2007, s. 34; W. Milew­ska, J.T. Nowak, M. Zien­tara, Legiony Pol­skie 1914–1918. Zarys histo­rii mili­tar­nej i poli­tycz­nej, Kra­ków 1999, s. 86. [wróć]

AWBBH im. gene­rała Kazi­mie­rza Sosn­kow­skiego, sygn. I_120-1-16, rkps, Komenda Legio­nów Pol­skich, Dzien­nik szta­bowy wyda­rzeń 6 IX 1914 – 2 XII 1914, s. 4. W skład kie­ro­wa­nych w ten rejon oddzia­łów wcho­dziły: 2. pp, 3. pp, 1. dywi­zjon arty­le­rii oraz 2. i 3. szwa­dron uła­nów legio­no­wych, jed­nostki pomoc­ni­cze, Komenda Legio­nów z gen. Karo­lem Trza­ska-Dur­skim na czele. Łącz­nie na Węgry skie­ro­wano bli­sko 9 tysięcy żoł­nie­rzy; BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 310/68, mps, Archi­wum 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich; J. Gaź­dzicki, Dzieje 2. pułku uła­nów Legio­nów Pol­skich na tle walk II Bry­gady Kar­pac­kiej, s. 14; M. Kli­mecki, K. Fili­pow, Legiony Pol­skie. Dzieje bojowe i orga­ni­za­cyjne, War­szawa 2014, s. 94; H. Tomza, Pamięt­nik legio­ni­sty, War­szawa 2008, s. 40–42. [wróć]

BPAU i PAN, oddział ręko­pi­sów, sygn. 10186, mps; T. Łękaw­ski, op. cit, s. 7; BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 312/68, mps, Archi­wum 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, t. I, Rela­cja Zyg­munta Role­skiego, s. 39–42. [wróć]

Nie tylko I bry­gada…, s. 48. [wróć]

BPAU i PAN, oddział ręko­pi­sów, sygn. 10186, mps; T. Łekaw­ski, op. cit., s. 4–5; BJ, sek­cja ręko­pi­sów, sygn. przyb. 312/68, mps, Archi­wum 2. Pułku Szwo­le­że­rów Rokit­niań­skich, t. 1, Frag­menty i wspo­mnie­nia bojowe 2. Pułku Uła­nów Legio­nów Pol­skich na tle walk II Bry­gady Kar­pac­kiej, s. 127–128. [wróć]

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki