Julia - Miasto grzechu - Sylvia Wyka - ebook + audiobook

Julia - Miasto grzechu ebook i audiobook

Sylvia Wyka

5,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Julia w klubie BDSM poznaje


  faceta, który skrywa swoją tożsamość pod maską. Czy kobieta z trudną przeszłością będzie w stanie ponownie zaufać mężczyźnie, który zdaje się zagadką absolutną, a jego spojrzenie skrywa więcej, niż można by przypuszczać?

Ivo rozpoczyna pracę w firmie, gdzie wpada w skomplikowaną relację ze starszą i charyzmatyczną kierowniczką. Ich burzliwe początki nie zwiastują niczego dobrego, jednak Ivo ma jasno określony cel i motywację, by do niego dążyć.

Julia staje przed ciężkim wyborem. Czy zaryzykuje, by odkryć prawdę o enigmatycznym nieznajomym z klubu, a może skusi się na relację z młodszym pracownikiem?

Zatrać się w Mieście Grzechu i zobacz, jaki finał czeka, gdy pożądanie i tajemnica tworzą mieszankę tak wybuchową.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 295

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 44 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Honorata ArlekinEdward Kobra

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
jolzuber1234

Nie oderwiesz się od lektury

Świetny romans biurowy. Polecam:)
00



Sylvia Wyka

Julia — Miasto grzechu

KorektorAlicja Gajda

© Sylvia Wyka, 2025

Julia w klubie BDSM poznaje

faceta, który skrywa swoją tożsamość pod maską. Czy kobieta z trudną przeszłością będzie w stanie ponownie zaufać mężczyźnie, który zdaje się zagadką absolutną, a jego spojrzenie skrywa więcej, niż można by przypuszczać?

Ivo rozpoczyna pracę w firmie, gdzie wpada w skomplikowaną relację ze starszą i charyzmatyczną kierowniczką. Ich burzliwe początki nie zwiastują niczego dobrego, jednak Ivo ma jasno określony cel i motywację, by do niego dążyć.

Julia staje przed ciężkim wyborem. Czy zaryzykuje, by odkryć prawdę o enigmatycznym nieznajomym z klubu, a może skusi się na relację z młodszym pracownikiem?

Zatrać się w Mieście Grzechu i zobacz, jaki finał czeka, gdy pożądanie i tajemnica tworzą mieszankę tak wybuchową.

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

REDAKCJA: Alicja Gajda

KOREKTA: Agnieszka Michalik

SKŁAD: System Ridero

ILUSTRACJE: Pexels

PROJEKT I WYKONANIE OKŁADKI: Sylwia Wyka

Uwaga;

W książce występują opisy dla pełnoletnich odbiorców.

Zaznaczamy, że jest to fikcja literacka.

Klub BDSM

Molestowanie

Gadżety erotyczne

Sceny seksu

Julia

Złe decyzje tworzą dobre historie

Ostatni raz byłam w tym klubie miesiąc temu, spotykałam się wtedy z Aleksandrem. Przychodziłam tutaj raz na jakiś czas. Klub położony był na przedmieściach. Oficjalnie, miejsce jak każde inne — szatnie, toalety, bar, sala taneczna. Jednak w weekendy organizowano tu wieczory dla ludzi o innych upodobaniach. Dodatkowo na górze istniał swego rodzaju hotel, ale nie taki zwykły. Każdy z pokoi różnił się wyposażeniem. Lubiłam wynajmować je na całą noc, wyjątkowo kręcił mnie ten, który jako jedyny znajdował się na dole. Bardzo skąpo oświetlony — małymi lampkami z czerwonymi i czarnymi abażurami — ze stojącym na środku wielkim łóżkiem. Ściany spowijał półmrok, dzięki czemu zabawy w nim były bardzo podniecające. Oczywiście nie miałam szczęścia do związków, więc tego pajaca spotkałam z jakąś „nową” dziewczyną. Nie widział w tym nic dziwnego, stwierdził, że nie było mowy o wyłączności…

Cholera, poważnie? To właśnie w takich czasach żyjemy? Wychodziło na to, że na wstępie powinnam była powiedzieć, że nie mam ochoty, by bzykał inne laski, kiedy spotyka się ze mną. Popieprzone.

Przyszłam dziś, bo był wieczorek tematyczny: „Nieznajomi”. A więc zakładaliśmy maski, stroje. Tajemnica zawsze mnie pociągała, mogłam przez chwilę poudawać kogoś innego. Nie żeby przeszkadzało mi, kim jestem, ale z facetami był właśnie taki problem, że zazwyczaj spotykałam przysłowiowe „cipki”, miewałam więcej jaj niż kilku w kupie. Oczywiście sobie na to zapracowałam — miesiące terapii i przeszłość, która dała mi nieźle popalić. Teraz po prostu stąpałam twardo po ziemi.

Niestety na wejściu do głównej sali rozpoznałam Olka, jakżeby inaczej, już z inną uczepioną jego ramienia cizią. Myślałam, że po takim czasie zmienił lokal albo że przynajmniej dziś go nie spotkam.

— Kuźwa — sapnęłam cicho, pod nosem.

Zlustrowałam ich szybko wzrokiem. Nie wysilił się, założył jedynie pelerynę i maskę Zorro. A jego kobieta przebrała się za kotkę, jakie to odkrywcze.

Spojrzałam w dół, w wiklinowym koszyczku trzymałam czereśnie i kilkanaście kolorowych prezerwatyw, wydawało mi się to całkiem niezłym i figlarnym pomysłem. Osłoniłam tylko część twarzy czerwoną ażurową opaską. Zarzuciłam obszerny kaptur bordowej peleryny. Niestety i tak były mnie dostrzegł. Moje czarne włosy i zazwyczaj umalowane na czerwono usta przykuwały wzrok. Lubiłam mocny makijaż, ale tylko do klubu.

Spojrzałam na tańczące pary w głównej sali, szybko spostrzegłam nowe osoby. Nie widziałam nikogo znajomego, a może zwyczajnie ich nie rozpoznałam. Zakonnica, kilka postaci z anime, parę króliczków i kotków. Standard. Pirat wydawał się obiecujący, ale gdy się uśmiechnął, jego krzywa jedynka odebrała mu nieco punktów. Pod ścianą stał mężczyzna, w cieniu, ale jasny element przykuwał wzrok. Gość wydawał się roztaczać wokół siebie inną aurę — poważny, wysoki i wyprostowany. Opanowanie, które od niego biło, było wręcz nienaturalne w tym pełnym uciech miejscu. Ubrany cały na czarno, a na twarzy miał białą kominiarkę. Za kogo się przebrał? Może to jakiś psychol z horroru, nie lubiłam takich filmów, więc mogłam nie kojarzyć postaci.

Kilka kobiet już zwróciło na niego uwagę. Przygryzłam paznokieć małego palca i w końcu złapaliśmy się wzrokiem, centralnie spojrzał w moje oczy. Nie odwrócił się, cały czas patrzył. Jakby na coś czekał. Żałowałam, że nie widzę jego twarzy, lubiłam przystojnych mężczyzn, choć czasem charyzma dodawała atrakcyjności. Kątem oka zauważyłam, jak zbliża się Aleksander. Cholera, nie miałam czasu na niewinny flirt, skinęłam więc głową, wskazując podbródkiem pokój na końcu korytarza. Może zorientuje się, że mam ochotę zniknąć z głównej sali. Zrobiło mi się dziwnie ciepło, sama nie wiedziałam, czy od tego wzroku i oczekiwania czy przez zbliżającego się eks. Puszczalski kutafon był obiecujący, a na końcu wyszło, jak wyszło, miałam poczucie, że zrobiłam z siebie idiotkę, bo ta zdrada jakoś mnie ukłuła.

Nieznajomy przez moment patrzył to na mnie, to na drzwi. A kiedy już myślałam, że coś z tego będzie, na mojej drodze stanął Olek.

— Cześć — rzucił zbyt śpiewnie, a ja ledwo powstrzymałam się, by nie wywrócić oczami. — Zapowiada się ciekawy wieczór.

— Tak, masz rację. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić. — Chciałam go wyminąć, ale mi nie pozwolił.

— No właśnie ja w tej sprawie. Słuchaj, może masz ochotę dołączyć do nas? Zawsze byłaś taka otwarta i dobra… w te klocki. Najważniejszy jest fun, możemy iść do tego twojego ulubionego pokoju.

Czy ja się przesłyszałam? Myślał, że takim tekstem mnie przekona?

— Nie ma szans — burknęłam.

— No nie gniewaj się, poszerzysz horyzonty, zawsze kręciły cię nowości… a ja chętnie pójdę w trójkąt.

Prychnęłam i już chciałam powiedzieć, żeby się gonił, ale…

— Ta pani ma już zajęty wieczór — usłyszałam warknięcie.

Gdy spojrzałam znad ramienia Olka, zobaczyłam faceta w białej kominiarce. Jego ciemne oczy błyszczały, ton miał mroczny, ochrypły, aż włoski na karku stanęły mi dęba.

— Masz kogoś? — wypalił Olek z jakąś dziwną nutą pretensji w głosie. Przelotnie zerknął w tył.

— A ty myślisz, że płakałam po tobie? Za wysoko się cenisz.

Tym razem wyminęłam go i stanęłam obok nieznajomego, który automatycznie objął mnie ramieniem i skierował się do pokoju.

Przez całą drogę wdychałam jego perfumy, ciekawe… Zapach mocny, ale nie duszący. Ciepło jego ciała przebijało się przez cienki półgolf. Teraz dopiero naszły mnie wątpliwości. Czy dobrze robiłam? Nie za szybko? Wiadomo, że jeśli idziesz z facetem do pokoju, będzie on oczekiwał czegoś więcej niż patrzenia sobie w oczy, zwłaszcza w klubie z pokojami w stylu BDSM.

Po przekroczeniu progu Nieznajomy spojrzał na mnie wyczekująco.

— Spotykałam się z nim kiedyś, wielki błąd. Zwykły cwaniaczek.

Wyciągnęłam dłoń, by dotknąć kominiarki, ale od razu poczułam silny chwyt na nadgarstku. Przełknęłam ślinę i przygryzłam wargę. Nieznajomy dokładnie zlustrował mnie od stóp do głów. Przez dłuższą chwilę zawiesił wzrok na głębokim dekolcie wiązanego białego gorsetu. Potem na koszyczku.

— Lubię bezpieczne zabawy — stwierdziłam, udając pewność, bo przez sekundę wytrącił mnie z równowagi.

Nadal milczał i nadal mnie trzymał. Musiałam przyznać, że to zaczęło się robić podniecające. Ta niepewność… Za drzwiami byli ludzie i ochrona, gdybym zaczęła wzywać pomocy, pewnie ktoś by mnie usłyszał. Z drugiej strony w pobliżu znajdowała się główna sala, leciała głośna muzyka. Czemu nie wybrałam jakiegoś pokoju na piętrze?

Przesunęłam się lekko w bok i do tyłu, aż natrafiłam na ścianę. Odłożyłam koszyk. Oparłam się plecami i zgięłam nogę, spódniczka podjechała w górę, pokazując udo.

Odrobinę przekrzywiłam głowę, Nieznajomy nachylił się, a ja zaciągnęłam jego perfumami.

— Powiesz coś czy to twój fetysz? Wolisz zabawy z obcymi kobietami? — zapytałam, szukając jakichś oznak zdenerwowania.

Po chwili położył moją dłoń na swoim ramieniu i lekko klepnął w nią.

— Mam nie dotykać maski? — zgadywałam, a supeł w moim żołądku zacieśnił się bardziej.

Pokręcił głową.

— Czyli tajemnica na maksa… A jaką mam pewność, że nie jesteś jakimś szkaradnym trollem?

Zauważyłam, że kącik ust podjechał mu w górę. Nieznajomy nagle zrobił krok w tył i ostrożnie zdjął przez głowę półgolf, ukazując umięśniony i opalony brzuch. Cholera. Dla mnie facet nie musiał wyglądać jak z rozkładówki, ale ten ewidentnie o siebie dbał. Jeśli miał brzydką twarz, lepiej, żeby został w tej kominiarce. Materiał był dość cienki, widziałam więc, że ma mocną szczękę, prosty nos. Przez otwory na oczy dało się dostrzec kawałek ciemnych brwi. Dobrze, były plusy. Podobał mi się też jego zapach.

Powiodłam delikatnie paznokciami po jego klatce, zjeżdżając coraz niżej. Zatrzymałam się dopiero nad paskiem od spodni. Facet mruknął cicho.

— Jesteś małomówny, zakładam, że nie dowiem się werbalnie, czego tu szukasz.

Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo dopadł do mnie, a jego usta zmiażdżyły moje w pocałunku.

Cholera, jakie to było… obezwładniające. Mocne, niespodziewane. Trzepot motylich skrzydeł zatłukł mi się w piersi. Ciekawość, niewiedza i lekka fascynacja mieszały się, tworząc tę osiadającą w klatce piersiowej ciężkość.

Lubiłam, gdy facet przejmował kontrolę, ale w bezpieczny sposób; musiałam wiedzieć, że trzymam rękę na pulsie. Tu było obiecująco. Po chwili całowaliśmy się niespiesznie, jakby nasyceni pierwotnym instynktem na nowo odkrywaliśmy swe usta, wolno delektując się i poznając. Całował bardzo dobrze, zaczepiał zębami, językiem muskał leniwie, by za moment z lekka szaleńczo znów zawładnąć moimi wargami. To była jedna z tych pieszczot, które zapamiętuje się na długo. Idealnie wyważona, więc nie protestowałam, gdy zjechał na szyję. Czułam jego chłodne palce na skórze karku, wędrowały coraz śmielej, badając granicę. Zsunął ramiączko stanika i bluzki i spojrzał na nagie ramię, dekolt. Widziałam w tym wzroku żądzę. Jak daleko byliśmy w stanie się dziś posunąć? Nigdy nie poszłam do łóżka z obcym, zdarzyło się na pierwszej randce, ale znałam mężczyznę, z którym byłam umówiona, a tutaj…

Duża dłoń odgarnęła moje włosy w tył, a kształtne usta tym razem dossały się do szyi. Przez parę dni będę musiała coś nosić, żeby osłonić to miejsce, ale nie chciałam przestawać… Z drugiej strony — malinki w moim wieku…? Trzydzieści pięć lat, a ja miałam ochotę pójść na całość z nieznajomym z klubu BDSM.

— Nie wiem, jak się do ciebie zwracać… A powinniśmy chyba omówić kwestie naszych upodobań — zaczęłam, ale dwa razy musiałam odchrząknąć, bo poczułam długie liźnięcia za linią stanika. Jeszcze parę milimetrów, a mój towarzysz dotrze do sutków, a te miałam wyjątkowo wrażliwe.

Powinnam mu powiedzieć, że to lubię? Zacisnęłam dłoń, wbijając mu lekko paznokcie w skórę. Nie zdążyłam sformułować zdania, bo obciągnął materiał i od razu chwycił brodawkę między palce. Uniosłam wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. Skinęłam głową, dając mu niemy znak, a wtedy zwiększył nacisk. Przygryzłam wargę, a z ust wyrwał mi się cichy jęk. Na moim dekolcie wykwitła gęsia skórka.

— Mocniej — szepnęłam, a przez podbrzusze przetoczył się przyjemny skurcz, za nim kolejny.

Dlaczego tak szybko zrobiłam się mokra? Gdy poruszałam nogami, czułam, jak zwilgotniały mi stringi. Może cała ta sytuacja dała taki efekt; nie miałam czegoś takiego nigdy wcześniej. Zerknęłam w bok na komodę, wiedziałam, co jest w środku. Liny, uprzęże. Zawsze to od nich zaczynałam grę wstępną, to one sprawiały, że się podniecałam. Nie — zwykłe muśnięcia i mocniejsza pieszczota cycków. Nieznajomy powędrował za moim wzrokiem, ale jednocześnie złapał mnie za udo. Docisnął biodrami i wskazał podbródkiem mebel.

— Próbowałam kilku rzeczy, maski, liny, klamry… lubię też trzymać rękę na pulsie — odparłam, a on tylko patrzył z nutką ciekawości. Nie mogłam wyczytać nic więcej, same oczy to za mało. — A ty? Co cię kręci?

Wykonał nieokreślony ruch głową. Cholera, irytowało mnie, że nie miałam pojęcia, co lubi. Może przekraczał granice, których ja nie chciałam, albo nie podobało mu się coś, co dla mnie było ważne.

Sunął dłonią coraz wyżej, zatrzymał się dopiero na linii koronkowych stringów. Wybrałam odważną bieliznę, nie było za wiele materiału, więc gdy przesunął palcem przez środek, musiał poczuć moją wilgoć.

— Chcesz więcej? — usłyszałam jego cichy szept przy moim uchu.

Dał mi właśnie teraz możliwość ucieczki z tej zadziwiająco szybko rozwijającej się sytuacji. Tylko czy ja tego chciałam? Czy miałam w sobie na tyle wewnętrznej odwagi, by zrobić następny krok? Kiedy zaczął zabierać dłoń, chwyciłam go za nadgarstek.

— Nie wiem, czy robię dobrze, ale może kiedyś żałowałabym, że nie spróbowałam.

Obdarzył mnie kolejnym uśmiechem. Gdy to robił, jego oczy nabierały innego blasku. Czasem wystarczy, że widzi się tylko trochę twarzy, a już chce się dostrzec każdą najmniejszą zmianę, każdy szczegół.

Musiałam przejąć odrobinę kontroli, więc chwyciłam jego dłoń, wsadziłam wskazujący palec do ust i zassałam. Miał gładką skórę, którą polizałam po całej długości. Nieznajomy naparł na mnie biodrami, a ja byłam w stanie wyczuć jego twardą erekcję.

Sięgnęłam do koszyka i wyjęłam czereśnie. Trzymając za ogonek, wsunęłam owoc do ust, po czym go wypuściłam. Nieznajomy przyglądał się jak zauroczony, aż w końcu chwycił zębami kawałek czereśni. Sok spłynął mu po brodzie, więc podciągnął kominiarkę. Teraz mogłam podziwiać linię jego żuchwy.

Tym razem sam sięgnął do koszyka, a owoc wylądował między moimi piersiami. Przez chwilę lawirował nim po nagiej skórze, trącał sutek, który już sterczał naprężony.

W końcu poczułam, jak zjeżdża niżej, jak palec z czerwoną kulką wsuwa pod moje majtki. Przesunął nim wzdłuż warg, a mną wstrząsnął lekki dreszcz. Nigdy nikt nie bawił się ze mną i owocami w taki sposób; czy wsadzi mi to do środka? Rozgniecie tak, że wypełnią mnie jej soki…

Byłam pobudzona. Nie musiałam mu tego mówić, bo oddech znacznie mi przyspieszył, a kiedy wsunął we mnie palec, pisnęłam.

Kilka pierwszych ruchów było niezgrabnych, do momentu aż Nieznajomy mnie wyczuł — wtedy jego pchnięcia zaczęły robić się regularne, wychodził, zataczał kółko i znów ponawiał ruch. Każda sekunda była coraz lepsza, chwyciłam go za kark i przyciągnęłam, potrzebowałam jego ust.

— Tylko leciutko odsunę — powiedziałam i odrobinę zwinęłam jego kominiarkę, która osuwała się coraz bardziej.

Dziura na usta była w porządku, ale chciałam czuć więcej skóry, ciała… Przez moment stał wyjątkowo spięty, by po chwili rozluźnić się jak wcześniej. Wyczułam lekki zarost, ledwo kilkudniowy, przyjemnie drapał podczas całowania. Z jednej strony chciałam mu zdjąć całą tę szmatę, z drugiej bałam się, że nie będzie atrakcyjny. Czy wtedy prysłby czar? Chociaż szeroka szczęka i dobrze skrojone wargi już stanowiły atut.

Na szczęście jego palce zawędrowały tak głęboko, a kciuk pieścił łechtaczkę tak wprawnie, że poczułam zbliżający się orgazm. Przygryzłam wargę, by nie błagać, choć miałam ochotę krzyczeć, żeby zrobił to mocniej, dłużej, jeszcze… Intensywnie szczytowałam, fale przetaczały się, a ja usłyszałam swój własny krótki krzyk. Nie mogłam się powstrzymać. W ustach mi zaschło, a dłonie ledwo mogłam rozprostować, na sto procent wbiłam mu paznokcie do krwi.

Oparłam czoło na jego ramieniu, orgazm przyszedł zadziwiająco szybko. Przez kilka sekund jeszcze dochodziłam do siebie. Z chęcią przeciągnęłabym się teraz na łóżku jak zadowolona kotka, jednak ręką powiodłam po kroczu nieznajomego — mogłam sobie tylko wyobrazić, jak musiał się czuć. Pogładziłam jego męskość, rozmiar wydawał się zadowalający, zaczęłam rozsuwać zamek, ale facet chwycił mnie za dłoń.

— Następnym razem — szepnął, po czym uniósł moją rękę do ust i pocałował delikatnie, kilka razy.

Nie miał ochoty na orgazm? To przeczyło prawom logiki.

— Będzie następny?

Przytaknął skinieniem głowy, wyjął z kieszeni telefon i podał mi go. Kącik moich ust mimowolnie poszybował do góry.

— Jak mam się zapisać? „Kapturek z klubu”? — Wstukałam numer i podałam mu smartfon, zerkając, jak mnie podpisze. — Kapturek… — szepnęłam, a głośniej dodałam: — A ja powinnam chyba podpisać cię „Tajemniczy wilk”. To twój fetysz czy masz jakieś problemy? — Wskazałam podbródkiem jego krocze, nawiązując do odmowy, gdy chciałam zrobić mu dobrze.

Pokręcił głową i znów się uśmiechnął. Widok jego równych, białych ząbków przypomniał mi o tym, że jeszcze chwilę wcześniej przygryzał nimi me usta.

— Jesteś sprawny? W sensie wszystko w porządku…

Skinął głową, ale chyba widział po minie, że niedowierzam.

— Przecież możemy się więcej nie spotkać, a ty nie chcesz skorzystać z okazji, to dziwne.

Wzruszył ramionami, a ja nie mogłam rozszyfrować, o co tu chodziło.

— Muszę iść. Było… — zawahałam się, jak określić ten wieczór — zaskakująco.

Podniosłam koszyczek, ale zanim otworzyłam drzwi, facet przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Powinnam się wystrzegać nadmiernej bliskości, to wszystko było tylko na chwilę, lecz dawało mi wyjątkową przyjemność. Nie miałam wielu facetów w swoim życiu; może kilku do seksu, ale taka chemia nie zdarzała się często. Wprawdzie bardzo dawno temu czułam coś tak intensywnego, jednak źle się to skończyło. Zerknęłam przez ramię i dostrzegłam, jak Nieznajomy zjada czereśnię, zapewne tę, którą wsadził mi w majtki.

Czyli właśnie poznał mój smak.

***

Wychodząc przez główne drzwi klubu, poczułam wibracje telefonu schowanego w wewnętrznej kieszeni cienkiego płaszcza, który miałam ze sobą. Spojrzałam na ekran, numer nieznany.

W piątek w tym samym miejscu o dwudziestej drugiej.

Nie pytał, ustalał. Między wierszami wyczytałam jednak, że mogę śmiało napisać „nie dam rady”.

Zacisnęłam uda. Cholera, podniecała mnie już sama myśl, że będziemy to kontynuować. To było jak powiew świeżości, coś, czego się nie spodziewałam. Miałam tylko nadzieję, że Nieznajomy nie okaże się jakimś psycholem lub zwyrodnialcem. Dziś pokazał się z dobrej strony, więc odpisałam, że się zgadzam.

Nieznajomy

Minuty ciągnęły się w nieskończoność, gdy patrzyłem w telefon. Nie odpisywała. Może podała mi zły numer? Albo zwyczajnie nie chciała się już spotkać. Nic dziwnego, zachowałem się jak totalny amator. Klub BDSM, szuflady wypchane gadżetami, a ja, kurwa, zrobiłem jej dobrze palcami pod ścianą, i tyle…

Podszedłem do komody i odsunąłem jedną z nich. Przesunąłem dłonią po czerwonych kajdankach. Zerknąłem na knebel, który znałem z filmów porno. Nie wyglądało to źle, choć w środku znalazło się kilka rzeczy, o których nie miałem pojęcia.

Dostałem esemesa, a mój fiut drgnął.

Kapturek 02:01

Będę.

Wypuściłem nadmiar powietrza, który o dziwo gromadziłem od paru minut. Dziewczyna była warta grzechu, zdecydowanie moje dziesięć na dziesięć. Ciemne włosy, oczy, piękne duże usta pomalowane na czerwono… Kiedy jej szminka się rozmazała, myślałem, że dojdę od samego wyobrażenia, że te usta zaciskają się na moim kutasie. Chciała mi zrobić dobrze i przysięgam, że ledwo byłem w stanie ją powstrzymać. Zwyczajnie bałem się, że wystrzelę po minucie. Pieszczenie jej dało mi tyle satysfakcji, że momentami byłem na granicy. Jak nastolatek, który nagle odkrył masturbację. Nie mogłem się tak skompromitować, wyśmiałaby mnie. Doszedłbym w spodniach jak uczniak. Przed następnym spotkaniem muszę zwalić sobie pod prysznicem, nie ma opcji, że przyjdę pełny.

Już miałem zdjąć kominiarkę, ale zatrzymałem rękę w powietrzu. A co, jeśli ona czeka na zewnątrz? Nie znałem jej, może będzie chciała zobaczyć, jak wyglądam. Nie byłem brzydki, ale nie chciałem jeszcze pokazywać twarzy. Właściwie nie wiem dlaczego, po prostu wpadło mi do głowy, że może to być ciekawy początek, wabik.

Okazało się to strzałem w dziesiątkę.

Zostawiłem zakrytą twarz i ruszyłem do wyjścia, w recepcji dowiedziałem się, że pokój został już opłacony. Wziąłem wizytówkę i szczegóły wynajmu tego „przybytku”. Na następny raz powinienem bardziej się przygotować.

Musiałem. Od tego zależało życie…

Julia

Siedziałam właśnie w biurze, dni do piątku wlekły się niemiłosiernie, a ostatnie godziny przyprawiały mnie o zawrót głowy. Nie mogłam skupić się na grafice dla kwiaciarni. Musiałam przysiąść do tego kiedy indziej.

Wstałam, wygładziłam satynową bluzkę i poprawiłam zegarek na nadgarstku. Przeszłam przez gabinet i rozejrzałam się wokół. To miejsce zawsze działało na mnie zadziwiająco dobrze, więc podczas odświeżania poprosiłam, by nie zmieniali koloru ścian. Jasny szary bardzo mi odpowiadał, idealnie komponował się z drewnianymi meblami, nadając kontrast ciepłym dodatkom.

Komputer w tle buczał cicho, a letnia kawa w ten ciepły dzień smakowała przyjemnie, jednak dziś moje pobudzenie było nadzwyczajne. Co mnie tak zainteresowało?

Ten facet.

Brak wiedzy o jego tożsamości? Czy może to, że to ja zainicjowałam wejście do pokoju? Chciałam, żeby Nieznajomy okazał się dobry w te klocki, żebym mogła mieć pełną kontrolę. Gdy on decydował, czułam niezdrowe podniecenie, ale to nie wchodziło w grę, to ja musiałam rozdawać karty.

Czy taki układ zmieniłby moje postrzeganie? Zaburzył moją wypracowaną pewność siebie? Aleksander na początku się starał, wiedział, że nie szukam stałego związku, ale chciałam partnera do jakiejś relacji. Wyglądał na otwartego i szczerego, nie przeszkadzało mu, że lubiłam kontrolować sytuację, teraz jednak docierało do mnie, że liczył tylko na trójkąt. Miałam chęć dowiedzieć się, czy mój nowy towarzysz lubi wiązanie, to sprawiało mi przyjemność, gdybyśmy umówili się kilka razy, mogłabym nawet dać się związać…

Poważnie? Faktycznie oddałabym mu stery? Cholera, nie znałam go, dlaczego rozważałam takie opcje?

Postanowiłam napisać esemesa. Nie był zbyt rozmowny, ale pisanie… Wzięłam telefon i przez chwilę obracałam go w dłoni. Wystukałam „cześć, co u ciebie?”, potem „czy przygotowałeś coś na wieczór?”… Wszystko wykasowałam, bo wydawało się dziwaczne i nie na miejscu.

Ja 15:01

Spotkanie nadal aktualne?

Zamknęłam drzwi do gabinetu i usiadłam z powrotem. Upiłam kolejny łyk kawy, bo dziwnie zaschło mi w gardle. Postukałam paznokciem w blat. Czemu robiłam się taka nerwowa?

Nieznajomy 15:09

Dzień dobry, jesteś twarda, pięć dni milczenia.

Myślałem o Tobie przez całą noc. Tak, aktualne.

Uśmiechnęłam się i odrobinę rozluźniłam. Czyli jednak się zobaczymy.

Ja 15:12

Miałeś sprośne sny?

Nieznajomy 15:13

Tylko fantazje, które zamierzam spełnić.

Ja 15:16

Z chęcią o nich posłucham. Lubisz oddawać kontrolę?

Zdarza się, że próbuję dominować, poradzisz sobie z tym?

Nieznajomy 15:20

Możemy bawić się tak, jak lubisz. Dam radę.

Myślę, że w razie czego knebel załatwi sprawę.

Oczami wyobraźni widziałam ten jego zadziorny uśmiech. Poprawiłam się niespokojnie na krześle, od niedawna miałam dość wysokie stanowisko w pracy, zespół ludzi pod sobą i przeszłość, która dała mi w kość. Dlatego w seksie szukałam osób, które oddadzą mi kontrolę. Nieznajomy wyglądał na pewnego siebie, ale może tylko grał? Aleks też się taki wydawał, niby miał pojęcie, niby na wszystko się zgadzał, ale to były tylko pozy, chciał rządzić, a na to się nie godziłam. Może dlatego mnie olał?

Knebel brzmiał obiecująco, warto było pójść na kolejne spotkanie. Niewątpliwy plus Nieznajomego stanowiły jego usta. Całował świetnie, nie miałam się do czego przyczepić, oprócz tego, że kompletnie nie wiedziałam, kim jest. A jeśli jakimś psychopatą?

Zrobię rozeznanie, tak, sprawdzę go, zadam trochę pytań… Pokiwałam głową.

Zerknęłam na laptop, została godzina do końca. Czy ktoś mógł jeszcze wpaść do mnie z jakimiś poprawkami? Powinnam się opanować, właśnie dlatego potrzebowałam faceta do spotkań, tylko jednego. Uległego, słuchającego, świadomego moich potrzeb monogamisty, najlepiej zapracowanego, również pragnącego chwili rozluźnienia. Tyle.

Ja 15:23

Jestem w pracy, przez ciebie nie mogę się skupić.

Knebel możesz dodać do listy rzeczy, które akceptuję.

Właśnie… Może powinniśmy wymienić się informacjami, co nas kręci, a co odrzuca? Tylko przeszło mi to przez myśl, a jak na zawołanie on odpisał:

Nieznajomy 15:26

Jest coś, na co absolutnie się nie zgadzasz?

Chciałbym wiedzieć, a nawet muszę.

Ja 15:28

Myślę, że powinniśmy przygotować takie listy na dzisiejszy wieczór.

Nieznajomy 15:32

Jak sobie życzysz.

Do moich ulubionych dorzucę palcówkę dla Czerwonego Kapturka.

Wydaje mi się, że dziś powinienem dokładnie poznać Twój smak…

Zrobiłam głośny wydech, byłam po trzydziestce, siedziałam w pracy, a miałam ochotę rozłożyć nogi i doprowadzić się do orgazmu. Może powinnam wsunąć rękę pod spódnicę? Znów wstałam i zaczęłam krążyć po gabinecie, śliskość między udami wskazywała na to, że nawet na odległość potrafił mnie podniecić.

— To niemożliwe… — Zaśmiałam się do siebie.

Lubiłam kiedyś seks, potem sprowadziłam go do zaspokajania potrzeb. Niestety miałam dziwne preferencje, a stały związek odpadał, dlatego wybrałam relacje opierające się na łóżku, lecz tylko na moich zasadach. Zazwyczaj nie trafiałam dobrze z wyborem, więc po miesiącach frustracji tak właśnie kończyłam. Z mokrymi majtkami.

Dostałam esemesa, a fala rozczarowania przetoczyła się przeze mnie, gdy okazało się, że to Ilona chciała się spotkać. Odpisałam pospiesznie, że nie dam rady, ale zaplanujemy coś w najbliższych dniach. Ciekawe, czemu nie wpadła do mnie i nie zapytała, siedziała przecież po drugiej stronie korytarza. Przewróciłam oczami. Może ten pomysł wpadł jej nagle do głowy, a nie chciała się odrywać od pracy? Spojrzałam jeszcze na zegarek, pierwszy raz od dawna chciałam już stąd wyjść.

***

Wieczorem wzięłam długi prysznic, nasmarowałam się balsamem z drobinkami złota i chodziłam w ręczniku aż do samego wyjścia. Wiedziałam, że mam zgrabne ciało, ale i tak starałam się wyglądać wyjątkowo. Postanowiłam włożyć czarną spódniczkę, pończochy z pasem i koronkową bieliznę. Do tego dobrałam czerwoną satynową koszulę i skórzany, wiązany w pasie płaszczyk przed kolano, który wyglądał jak sukienka, bo majowe noce były ciepłe, ale bez przesady.

Idealnie.

Przez chwilę miałam ochotę zakręcić włosy, jednak Nieznajomy mógłby uznać, że wyjątkowo się postarałam. Lepiej nie wykazywać zbyt dużego entuzjazmu. Cholera… Przecież podświadomie czekałam na ten wieczór. Zamówiłam Ubera i po piętnastu minutach, stukając obcasami, jak strzała zmierzałam do klubu. Kiedy wcześniej dzwoniłam, okazało się, że rezerwacja pokoju była zrobiona już dawno, więc zostawało jedno.

Czy nieznajomy się zjawi, czy pokaże swoją twarz i czy zgodzi się oddać stery…?

***

— Ma pani już towarzystwo — usłyszałam, gdy potwierdziłam swoją obecność.

Czyli Nieznajomy był tu, zjawił się… Przygryzłam wargę, ale zaraz ją puściłam, nie chcąc rozmazać czerwonej szminki. Użyłam dziś mocniejszego odcienia. Już stojąc pod tymi drzwiami, wiedziałam, że mam za duże oczekiwania. Powinnam była wyluzować, bo przecież nie znałam tego człowieka, a same pieszczoty nie mogły być żadnym wyznacznikiem.

Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Ciężkie, ciemne zasłony były zaciągnięte, a boczne światła zapalone; automatycznie mężczyzna odwrócił się w moją stronę i poczułam ukłucie żalu. Znów miał na sobie kominiarkę, tym razem czarną.

— Nadal anonimowo? To nie fair, ty mnie widzisz.

Teatralnym gestem ręki wskazał fotel, który stał w rogu pokoju. Czerwony skórzany mebel mógł służyć do urozmaicenia zabaw, szerokie siedzisko pozwalało na wiele.

Zdjęłam płaszcz, rzuciłam torebkę na satynową pościel w odcieniu głębokiej czerwieni. Usiadłam we wskazanym miejscu i poczekałam, aż Nieznajomy do mnie podejdzie. Do pokoju wstawili nową gablotkę, bez szybek, ale z drzwiczkami imitującymi małe okienka. Widziałam zestaw nowych lin, w ankiecie podczas rezerwacji można było zamówić za dodatkową opłatą ciekawe urozmaicenia.

— Zrobiłeś listę? — zapytałam i dostrzegłam, jak zaprzeczył ruchem głowy. — To z lekka nieodpowiedzialne, wiesz, że są różne fetysze, skąd mogę wiedzieć, że nie chciałbyś czegoś ekstremalnego i odwrotnie?

— Chciałabyś? — spytał, szepcząc.

Obszedł fotel i stanął z tyłu, na ramionach poczułam jego duże dłonie. Delikatnie uciskał moje, jak się okazało, zbyt napięte mięśnie. Okrężnymi ruchami rozluźniał każdy centymetr, po chwili jego palce wsunęły się pod moją koszulę. Nie przekraczał jeszcze granicy bielizny, ale zbliżył usta i delikatnie przygryzł mi ucho.

— Nie lubię nadmiernej przemocy fizycznej, odrobina klapsów nie zaszkodzi, możemy bawić się też szpicrutą, packą, ale wszystko w granicach rozsądku i nie od razu. Na początku wolę, gdy facet jest związany. Jeśli wiązanie, to tylko linami do tego przeznaczonymi, nie zostawiają śladów. — Kiedy to powiedziałam, przez moment jego dłonie się zatrzymały.

— Masz kogoś? — warknął.

— Nie, nic z tych rzeczy, a ty?

— Nie. Nie mam i nie lubię się dzielić kobietą. — Przytrzymał mi kark i odchylił głowę, tak że musiałam spojrzeć w jego oczy. Napięłam się, nie był typem potulnego faceta.

— Więc nie mam co liczyć na podwójną zabawę? — rzuciłam specjalnie pół żartem, pół serio, czekając, co odpowie.

Spiął mięśnie; już robił krok w stronę wyjścia, ale złapałam go za nadgarstek.

— Żartuję, takie rzeczy biorę pod uwagę, ale tylko z gadżetami. Zdecydowanie team monogamia.

Przez chwilę stał i ewidentnie się wahał. Może to właśnie była jego bezwzględna granica.

— Chciałam cię wybadać. Wolę stawiać sprawę jasno, a nie przyniosłeś listy. — Z małej torebki wyjęłam swoją kartkę A4. Było na niej spisane prawie wszystko, co przyszło mi do głowy. — Zabawy z ogniem odpadają, tak samo igły lub duszenie workami czy linami, natomiast ręka, która z lekka dociśnie moje gardło, jest mile widziana. To taka trochę złudna forma dominacji, ale kręcąca, że jednak jest ten mały procent szans, że będzie za mocno… Nie wiem, czy rozumiesz. — Wstałam. Z Aleksandrem też przeprowadzałam podobną rozmowę, ale tutaj nie otrzymywałam odpowiedzi, a to irytowało.

Nieznajomy wziął kartkę i przeleciał po niej wzrokiem. Patrzyłam na jego oczy, chciałam coś z nich wyczytać. Raz brew powędrowała mu do góry…

Podeszłam do komody. Na blacie, na specjalnych płaskich stojaczkach leżały dwa pejcze, tacki i szpicruta. Wszystko nowe, z metkami. Odsunęłam pierwszą szufladę. W przeźroczystych plastikowych pudełkach było kilka gadżetów: dildo, wibrator, kulki analne, kajdanki. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że Nieznajomy stał już za mną.

Podniósł mały metalowy przedmiot, a moje kąciki ust drgnęły. Był tego fanem?

— To klatka erekcyjna, zakładamy ją na jądra. — Zanim zdążyłam mu wskazać palcem, co i jak, wrzucił gadżet z powrotem. — Czyli jajek nie tykamy? — Nie mogłam ukryć uśmiechu. — Dla mnie różnego rodzaju wzierniki też odpadają, nie lubię tego klimatu. Pewne rzeczy możemy omówić, jeśli chciałbyś spróbować, a to jest u mnie na nie. Wszystko w granicach rozsądku, musimy się poznać. Zazwyczaj ja dyktuję tempo, wybieram, co robimy.

Po chwili, która wydawała się trwać wieki, zaczął zdejmować ubranie, czarną koszulę, pasek. Spoglądałam na jego dobrze zbudowane ciało. Kiedy odwrócił się i odłożył rzeczy na fotel, zauważyłam myszkę na dole pleców, bardzo dobrze zbudowanych pleców.

Czyli co? Nie miał nic przeciwko? A może byłam płotką i nie robiło to na nim wrażenia. Chciał zapomnienia i na ten moment mu to odpowiadało. Nie lubiłam niedopowiedzeń, niepewności. Czy rozumiał, że to ja miałam decydować? Chyba nie…

— Biorę tabletki, jestem zdrowa.

Z kieszeni czarnych dżinsowych spodni wyjął kartkę, małą, złożoną na pół. Wręczył mi ją, więc szybko rozłożyłam papier.

Biały — blisko granicy.

Czarny — stop.

Ach, więc hasło bezpieczeństwa.

— W porządku, jasne — powiedziałam wolno.

Czy powinnam bardziej niszczyć nastrój i pytać, czy on jest zdrowy, przebadany? Chyba moja kontrolująca strona powinna teraz wziąć górę, za pierwszym razem, gdy byliśmy w tym pokoju, coś między nami kliknęło. Potrzebowałam rozpaczliwie to odnaleźć, z tym że nie mogłam znowu mu się poddać. To nie miało prawa się powtórzyć. Wtedy było wyjątkowo, teraz musiałam…

— Wiesz co, to chyba nie wyjdzie. — Sięgnęłam po torebkę i skierowałam się szybko do wyjścia, jednak on momentalnie stanął mi na drodze. Chwycił mnie, a jego ręka spoczęła na dole pleców, nacisk sprawił, że poczułam mrowienie na skórze.

Nieznajomy zbliżył usta i szepnął:

— Lista jest dla mnie akceptowalna, z mojej strony nie musisz się niczego bać. Jestem tu dla ciebie. Imię wolałbym pozostawić jeszcze w tajemnicy, bo widzę, że to cię kręci. Tak samo jak to, że nie widzisz mojej twarzy. Robisz się mokra na samą myśl, że facet bez twarzy za chwilę weźmie cię tu, na tym łóżku, a potem na fotelu, albo skorzystamy z haków na ścianie…

Przymknęłam oczy. Gdy jego język powiódł wzdłuż mojej szyi, a palce zaczęły odpinać drobne guziki, upuściłam torebkę. Faktycznie haki na ścianie służyć miały do podwieszania, do założenia huśtawki, na której można było uprawiać seks. Tego nigdy nie robiłam, ale nieraz o tym marzyłam…

— To ja muszę decydować — powiedziałam, a mój ton zrobił się ochrypły.

„Daj temu szansę!” — krzyczało coś w mojej głowie. Przecież co miałam do stracenia? Położyłam ręce na ramionach Nieznajomego i poczułam, jak jego dłoń zsunęła się wzdłuż moich pleców; zaczął podciągać mi spódnicę. Kiedy musnął półnagi pośladek, usłyszałam ciche warknięcie.

— Piękna…

Komplementy z ust faceta, który ograniczał mówienie do minimum, były wyjątkowe.

Pokierował nas na łóżko, małe ozdobne poduszki mogły służyć do podparcia, ale wyspać się na nich raczej nie dało. Kształty były dostosowane do seksu, stożki, trójkąty, fale mogły unosić biodra dla lepszych doznań.

Zsunęłam koszulę, sięgnęłam do zamka z boku spódnicy i rozsunęłam go. Wsparłam się na łokciach, nie mogłam pozwolić facetowi na przejęcie kontroli.

— Połóż się, a ja przygotuję linę — powiedziałam twardo.

Wstałam, przyniosłam z gabloty dość cienki czerwony sznur. Wybór był dość zacny, kilka kolorów, szerokości, specjalnie ułożonych na welurowych stojakach. Zrzuciłam szpilki, przez chwilę czułam pod stopami miękki dywan, rozłożony tylko obok łóżka.

Nieznajomy oparł się plecami o zagłówek. Przyglądał się z nieskrywanym zaciekawieniem, nagi tors wyglądał apetycznie. Zbliżyłam się na kolanach, chcąc wyglądać seksownie.

— Złącz nadgarstki — powiedziałam spokojnie.

Od razu posłuchał, wystawił ręce przed siebie, widziałam ten jego uśmieszek, bawiło go to…

Zawiązałam dość prosty supeł na podwójnym sznurze, a potem zrobiłam oczko i zahaczyłam o metalową rurkę. Kilka kolejnych ruchów i tym sposobem podciągnęłam jego ręce, ale łokcie nadal miał ugięte. Musiałam się mocno pochylić i naprężyć, kiedy unieruchamiałam Nieznajomego. Za to on miał idealny widok na mój biust, dosłownie parę centymetrów, a dotykałby go ustami. Zadowolona z efektu odsunęłam się trochę.

— Teraz możemy zaczynać, pamiętasz hasła?

Skinął głową, a ja sprawnie rozsunęłam mu rozporek. Przez kilka chwil wisiała między nami taka cisza, że doskonale słychać było ten dźwięk. Granatowe bokserki ciasno opinały umięśnione uda, powinnam obciągnąć materiał spodni, ale jakoś nie szło mi najlepiej.

— Nie będziesz się ruszać, ja będę na górze — poinformowałam.

Kiedy uniosłam wzrok, zobaczyłam, że Nieznajomy się uśmiecha. Nie delikatnie, po prostu się śmieje.

— Bawię cię? — Przestałam się szarpać z jego ubraniem.

Pokiwał głową.

Nie wiedziałam, co na to powiedzieć, ewidentnie nie był typem uległego faceta, kompletnie go rozbroiłam. Zamiast nadal nad nim klęczeć, po prostu opadłam na bok i też zaczęłam się śmiać. Atmosfera sprzyjająca igraszkom zniknęła. Przez chwilę śmialiśmy się oboje, a potem Nieznajomy skinął na ręce.

Pociągnęłam odpowiednie końce i lina opadła.

Opierałam się bokiem na udach Nieznajomego. Podciągnęłam nogi, a palcem zaczęłam wodzić pod jego koszulką, wyczuwałam twarde mięśnie. Nieznajomy przez chwilę trzymał między palcami pasmo moich włosów, założył mi je za ucho i w stałym rytmie muskał policzek.

Zrobiłam głośny wydech. Niewiele centymetrów dzieliło moje usta od jego rosnącego wybrzuszenia w bokserkach. Uniosłam się na rękach, a on od razu przyciągnął mnie do siebie. Zwinęłam kominiarkę z jego ust, pozwolił mi na to, nie miał z tym problemu. Czy pokazałby całą twarz?

Opuszką palca obrysowałam jego wargi, a potem mocną szczękę. Wpatrywałam się w ruch mięśni żuchwy. Jego ciemne oczy zdawały się łagodniejsze niż podczas naszego pierwszego spotkania. Duża dłoń błądziła po moich plecach, w końcu położył ją na karku i docisnął, zmuszając, bym się zbliżyła.

Czułam ciepło wydychanego przez niego powietrza, wytężałam wszystkie zmysły, chłonęłam każdy szczegół. Nęcił mnie zapach jego skóry, chciałam polizać jego szyję, klatkę. Wyzwalał we mnie zwierzęce instynkty, ale miał dar przekazywania mi też dziwnego spokoju.

Atmosfera między nami gęstniała. To zadziwiające, że moja potrzeba ciągłej kontroli, nie dała mi żadnej satysfakcji, zrobiła to dopiero twarda ręka Nieznajomego. Jego silny chwyt, pewność siebie i po prostu on… Bez słów roztaczał tę pieprzoną aurę… Kuźwa, musiałam być po prostu napalona. Wolałam sobie to wmawiać, wbijać do głowy, przecież nie mógł mi się spodobać, nie znałam go, ledwo usłyszałam kilka słów z jego ust. A jednak mnie zafascynował. Jeszcze nawet nie zakończyliśmy drugiego spotkania, a na kolejne zgodziłabym się bez wahania.

W końcu mnie pocałował, mocno, intensywnie, wręcz pochłaniał. Ujął moją twarz w dłonie, muskał skórę opuszkami, a wargi przygryzał, dając mi więcej satysfakcji. Mimowolnie otarłam się o niego, wyrywając z jego gardła warknięcie. Tyle wystarczyło, żeby moje podniecenie zaczęło rosnąć w zawrotnym tempie. Wsunęłam palce pod kominiarkę, w jego włosy i pocałowałam go z języczkiem. To było tak dobre, nasze języki muskające siebie, drażniące i wychodzące sobie naprzeciw. Pod koniec specjalnie lekko go podgryzłam, za co dostałam delikatnego klapsa. Od razu spojrzałam na Nieznajomego z przymrużonymi oczami, a on tylko wykorzystał sytuację, że lekko się uniosłam. Chwycił moje włosy, ale cały czas patrzył mi w oczy, przełknęłam ślinę.

On zdobywał kontrolę…

Językiem powiódł wzdłuż mojej szyi, nie zatrzymał się, tylko sprawnie zsunął mi ramiączko i odsłonił pierś. Ciepłymi wargami chwycił brodawkę, zaraz potem przygryzł ją i puścił, żeby znów zassać. Wariowałam. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Nie miałam nawet chwili, by rozważyć, że to nie ja już rozdaję karty, ale pieprzyć to, raz czy dwa mogłam się zapomnieć. To niezobowiązujące spotkanie dostarczało mi tyle nowych emocji, że nie chciałam tego kończyć. Jeszcze nie.

Zrzuciliśmy z siebie ubrania, ale nie tak szybko, jakbym sobie tego życzyła. Nieznajomy wyjątkowo lubił pozbywać się wszystkiego, dokładnie badając mnie całą. Nigdy nie czułam się tak pożądana. Kiedy zostałam w samych majtkach, przez moment mi się przyglądał. Patrzył, sycił się, a w jego oczach widziałam uczucie, od którego miękły mi nogi. Mogłam udawać twardą, odważną, waleczną, ale wewnętrznie nadal dopadały mnie demony przeszłości.

Kiedy Nieznajomy znów mnie dotykał, wątpliwości odchodziły w cień. Położyłam się, a on pochylił nade mną…