Fundacja - Donna Leon - ebook + książka

Fundacja ebook

Donna Leon

0,0
34,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Najnowsza powieść Donny Leon z serii o komisarzu Guido Brunettim to inteligentna, powoli rozwijająca się, pełna dygresji historia pewnego niezupełnie oficjalnego śledztwa Brunettiego. Raz jeszcze komisarz Guido Brunetti decyduje się nagiąć policyjne zasady dla znajomej, choć Elisabetta Foscarini, kobieta prosząca go o przysługę, nie jest jego przyjaciółką. Jednak jej matka była niegdyś dobra dla matki Brunettiego, co sprawia, że czuje się zobowiązany do spłacenia tego długu i zgadza się zająć sprawą. Zięć pani Foscarini, Enrico Fenzo, powiedział żonie, że mogą być w niebezpieczeństwie z powodu czegoś, w co jest zamieszany. Ponieważ Fenzo jest księgowym, Brunetti podejrzewa, że przyczyną musi być działalność finansowa jednego z jego klientów. Po krótkim przyjrzeniu się tej sprawie Brunetti już zamierza powiedzieć znajomej, że nie widzi powodu do obaw, gdy miejsce pracy jej córki zostaje zdewastowane. To zmusza Brunettiego do skierowania uwagi na samą rodzinę Elisabetty.

Donna Leon po raz kolejny zabiera czytelnika w podróż po Wenecji, pokazując, jak to piękne miasto zmaga się z trudami pandemii. Nie zabraknie też charakterystycznych dla prozy autorki głębokich refleksji na temat społeczeństwa i problemów, z którymi zmaga się ono na co dzień.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 376

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału: Give Unto Others
Opieka re­dak­cyjna: MA­RIA RACZ­KIE­WICZ-ŚLE­DZIEW­SKA
Opra­co­wa­nie re­dak­cyjne: ANNA BRZE­ZIŃ­SKA
Ko­rekta: EL­WIRA WY­SZYŃ­SKA, BE­ATA WY­RZY­KOW­SKA
Pro­jekt okładki: TO­MASZ LEC
Co­py­ri­ght © 2014 by Donna Leon and Dio­ge­nes Ver­lag AG Zürich All ri­ghts re­se­rved For the Po­lish edi­tion Co­py­ri­ght © 2025, Noir sur Blanc, War­szawa All ri­ghts re­se­rved
Wy­da­nie dru­gie ISBN 978-83-8403-005-9
Ofi­cyna Li­te­racka Noir sur Blanc Sp. z o.o. ul. Fra­scati 18, 00-483 War­szawa
Za­mó­wie­nia pro­simy kie­ro­wać: – te­le­fo­nicz­nie: 800 42 10 40 (li­nia bez­płatna) – e-ma­ilem: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl – księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.noir.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
Zgod­nie z art. 4 Dy­rek­tywy 2019/790/UE oraz od­po­wied­nimi prze­pi­sami kra­jo­wymi, ni­niej­szym za­strze­gamy prawo do wy­łą­cze­nia z eks­plo­ata­cji tek­stów i da­nych (TDM) dla ce­lów in­nych niż ba­daw­cze, w od­nie­sie­niu do ma­te­ria­łów znaj­du­ją­cych się / w tej pu­bli­ka­cji/ na tym no­śniku/pliku. Wy­ko­rzy­sty­wa­nie tych ma­te­ria­łów w ra­mach dzia­łań TDM jest nie­do­zwo­lone.

Dla He­ike Bi­schoff-Fer­rari

Bło­go­sła­wieni ci, któ­rzy my­ślą o bied­nych i po­trze­bu­ją­cych:

Pan ich ocali w dniu nie­szczę­ścia,

Pan ich za­chowa przy ży­ciu i po­krzepi.

Ha­en­del, Hymn dla Fo­un­dling Ho­spi­talHWV 268

Roz­dział 1

Przed wyj­ściem z pracy Bru­netti wrzu­cił „Il Gaz­zet­tino” do po­jem­nika na ma­ku­la­turę, ale i tak te­mat jed­nego ze wstęp­nia­ków to­wa­rzy­szył mu w dro­dze do domu. Gdy roz­siadł się na ka­na­pie z mo­wami Prze­ciw Wer­re­sowi Cy­ce­rona i za­war­tym w nich po­tę­pie­niem zde­pra­wo­wa­nego na­miest­nika, pod­czas lek­tury my­ślami czę­sto kie­ro­wał się ku ka­ska­dzie pie­nię­dzy uru­cho­mio­nej przez pan­de­mię, która do nie­dawna pu­sto­szyła kraj.

Na­wet śmierć po­nad stu dwu­dzie­stu pię­ciu ty­sięcy lu­dzi nie po­ło­żyła kresu chci­wo­ści – nie żeby Bru­netti cho­ciaż przez chwilę my­ślał, że tak się sta­nie – ani nie osła­biła zdol­no­ści zor­ga­ni­zo­wa­nych grup prze­stęp­czych uzy­ski­wa­nia do­stępu do prak­tycz­nie nie­strze­żo­nego ko­ryta. Forsa spa­dała z nieba i nie­skoń­cze­nie wiele firm za­żą­dało od­szko­do­wa­nia od rzą­do­wych agen­cji, któ­rych za­da­niem było oka­zać szczo­drość prze­ra­żo­nej Eu­ro­pie. Czuł za­że­no­wa­nie na wi­dok na­zwisk pew­nych lu­dzi, o któ­rych czy­tał, za­równo z agen­cji rzą­do­wych nad­zo­ru­ją­cych wy­dat­ko­wa­nie fun­du­szy, jak i z za­rzą­dów czę­ści otrzy­mu­ją­cych je firm. On i jego ko­le­dzy z Gu­ar­dia di Fi­nanza z bie­giem czasu z pew­no­ścią przyj­rzą się tym lu­dziom do­kład­niej.

Wiele firm ura­to­wano i Bru­netti wie­dział, że uczy­niono dużo do­brego i wielu za­gro­żo­nych oca­lono przed ban­kruc­twem. Był jed­nak prze­ko­nany, że spora pula tych pie­nię­dzy znik­nęła w trak­cie prze­ka­zy­wa­nia, miał też pew­ność, że wiele firm utwo­rzono w po­śpie­chu po to tylko, by splaj­to­wały i trzeba było wy­cią­gać je z kło­po­tów.

Ko­mi­sarz nie znał się zbyt do­brze na eko­no­mii, ale za­wsze był wy­czu­lony na spo­soby, ja­kie wy­naj­dy­wano, żeby kraść i oszu­ki­wać, i prze­świad­czony, że spu­sto­sze­nie w fi­nan­sach spo­wo­do­wane przez pan­de­mię za­chęci do ta­kich wła­śnie prze­stępstw. Nie­obce były mu me­tody zło­dziei kie­szon­ko­wych i ra­bu­siów, któ­rzy naj­pierw ro­bili za­mie­sza­nie, ma­jące zde­ner­wo­wać ofiary i od­wró­cić ich uwagę, a po­tem ata­ko­wali w naj­do­god­niej­szym mo­men­cie, by ukraść to, co chcieli. Cho­ciaż sprawcą tego naj­now­szego za­mie­sza­nia była na­tura, przed­się­bior­czy prze­stępcy szybko do­strze­gli spo­sób na wy­cią­gnię­cie ko­rzy­ści z szoku i dez­orien­ta­cji swo­ich ofiar.

„Il Gaz­zet­tino” do­nio­sła o czę­stych obec­nie zmia­nach wła­ści­cieli obiek­tów ko­mer­cyj­nych. W świe­cie zruj­no­wa­nych moż­li­wo­ści biz­ne­so­wych mo­gło to się wy­da­wać oznaką za­chę­ca­jącą, może na­wet świa­dec­twem lo­kal­nej od­nowy go­spo­dar­czej, gdyby nie rów­no­cze­sne do­nie­sie­nia prasy kra­jo­wej o ak­tu­al­nych pro­ble­mach roz­ma­itych grup ma­fij­nych z nad­płyn­no­ścią fi­nan­sową. Gangi nie wie­działy, co zro­bić z całą forsą, która na­pły­wała i którą trzeba było wy­prać, a po­tem wpro­wa­dzić z po­wro­tem do sys­temu ban­ko­wego. Czemu nie pierw­szo­rzędna nie­ru­cho­mość ko­mer­cyjna w We­ne­cji? Wszystko z pew­no­ścią wróci do daw­nej normy, na­wet statki wy­ciecz­kowe znowu się po­ja­wią, cho­ciaż Bru­netti, który uwa­żał je za pły­wa­jące trumny, zdał so­bie sprawę, że używa nie­od­po­wied­niego sfor­mu­ło­wa­nia.

Uwol­nił się od tych my­śli, tłu­ma­cząc so­bie, że na wda­wa­nie się w tego ro­dzaju po­nure spe­ku­la­cje jest zde­cy­do­wa­nie za wcze­śnie. Za­wsze ist­niała szansa, że ta uni­wer­salna mio­tła zwięk­szo­nej śmier­tel­no­ści bę­dzie miała ja­kiś po­zy­tywny wpływ na to, jak lu­dzie pa­trzą na świat lub usta­lają swoje prio­ry­tety.

Ha­łas w holu prze­rwał bieg my­śli Bru­net­tiego i gdy pod­niósł wzrok, uj­rzał, jak Chiara znika w ko­ry­ta­rzu w dro­dze do swo­jego po­koju i her­me­tycz­nego świata me­diów spo­łecz­no­ścio­wych. Ogar­nęło go uczu­cie mi­ło­ści i strach o swoje dzieci, a po nim fala na­dziei na do­brą przy­szłość dla nich, cho­ciaż miały wieść ży­cie w znisz­czo­nym przez pan­de­mię świe­cie.

Nie­za­do­wo­lony ze swo­jego na­stroju, po­szedł do ga­bi­netu Pa­oli, a po­nie­waż drzwi były otwarte, prze­stą­pił jego próg. Sie­działa przy kom­pu­te­rze, z oku­la­rami zsu­nię­tymi do po­łowy nosa, sku­piona na ekra­nie. Nie pod­no­sząc wzroku, po­wie­działa:

– Cie­szę się, że je­steś w domu.

– Dla­czego? –– za­py­tał, pod­cho­dząc do żony, po­ca­ło­wał ją w czu­bek głowy. Nie zwra­cał uwagi na ekran.

Pa­ola na­pi­sała kilka ko­lej­nych słów, zdjęła oku­lary i spoj­rzała na męża. Bru­netti za­uwa­żył, że po­trze­bo­wała paru chwil, by sku­pić spoj­rze­nie na od­le­glej­szym niż ekran punk­cie.

– Dla­tego, że je­steś wy­star­cza­jąco silny, by po­wstrzy­mać mnie przed wej­ściem na ba­lu­stradę i sko­kiem z ta­rasu – od­parła spo­koj­nym gło­sem, ja­kiego używa się, wska­zu­jąc drogę lu­dziom na ulicy.

Bru­netti usiadł na ka­na­pie, zsu­nął buty i uło­żył nogi na sto­liku. Na biurku Pa­oli nie było kar­tek ani ksią­żek, je­dy­nie spodek i pu­sta fi­li­żanka po ka­wie.

– Je­śli to sprawa do­ty­cząca uni­wer­sy­tetu, mogę pójść do sy­pialni po broń.

– Dla mnie?

– By­naj­mniej –– od­parł. – Dla czło­wieka, o któ­rym pi­szesz. – Po czym, za­nim Pa­ola zdą­żyła się ode­zwać i chcąc uwzględ­nić wszyst­kie moż­li­wo­ści, do­dał: – Lub czło­wieka, który jest ad­re­sa­tem two­jego li­stu.

– Tra­fi­łeś za dru­gim ra­zem – po­wie­działa Pa­ola.

– Kto to jest?

– Ten idiota Se­ve­rin.

Z po­czątku to na­zwi­sko nie wzbu­dziło w nim żad­nych sko­ja­rzeń, po­tem jed­nak Bru­netti przy­po­mniał so­bie ko­la­cję, w któ­rej wziął udział pod groźbą Pa­oli mniej wię­cej pięć mie­sięcy temu. Sie­dzieli wów­czas przy jed­nym stole z jej ko­legą z ka­te­dry li­te­ra­tury an­giel­skiej Clau­dio Se­ve­ri­nem oraz jego dość miłą żoną, któ­rej imie­nia nie mógł so­bie przy­po­mnieć.

– Jego żona nie pra­cuje na uni­wer­sy­te­cie, prawda? – za­py­tał, przy­naj­mniej tyle o niej pa­mię­ta­jąc.

– Nie. Jest praw­niczką.

– Faj­nie, gdy lu­dzie mają praw­dziwą pracę – za­uwa­żył Bru­netti i uśmiech­nął się sze­roko do Pa­oli z na­dzieją, że się ro­ze­śmieje.

Nie ro­ze­śmiała się ani nie uśmiech­nęła, co zna­czyło, że sprawa jest na­prawdę po­ważna.

Bru­netti już chciał za­py­tać, czym tak bar­dzo do­ku­czył jej Se­ve­rin, ale po­sta­no­wił nie roz­po­czy­nać roz­mowy w ten spo­sób. Zde­cy­do­wa­nie bar­dziej neu­tral­nie za­brzmiało py­ta­nie:

– Co mu na­pi­szesz?

– Że nie zga­dzam się z jego oceną jed­nej z dok­to­ran­tek.

– Czyli?

– Anny Ma­rii Or­lando. Chyba z Bari. Ładna. Ma bar­dzo do­bre pióro.

Czyżby, za­sta­na­wiał się ko­mi­sarz, cho­dziło o sprawę uprze­dzeń wo­bec ko­biet z po­łu­dnia, które miały czel­ność być in­te­li­gentne?

– No i?

– No i Se­ve­rin stra­cił dla niej głowę. Prze­jęła wszyst­kie jego za­ję­cia, po­pro­siła, żeby był jej pro­mo­to­rem. A te­raz po­wie­dział mi, że re­ko­men­duje wła­dzom uni­wer­sy­tetu, żeby wy­brali ją z grona kan­dy­da­tów na pra­cow­nika na­uko­wego.

– Czy mam wstać i zła­pać się za głowę, bo ni­gdy do­tąd o czymś ta­kim nie sły­sza­łem? – za­py­tał Bru­netti, po czym, my­śląc o ru­inie, do ja­kiej starsi męż­czyźni do­pro­wa­dzają swoje ży­cie z po­wodu młod­szych ko­biet, stra­cił ochotę na ba­ga­te­li­zo­wa­nie słów Pa­oli i do­dał: – A twój e-mail?

– Pi­szę do niego nie­ofi­cjal­nie, nie jako człon­kini ko­mi­sji, która zaj­muje się tymi no­mi­na­cjami, i wy­ja­śniam, że jest mało praw­do­po­dobne, by si­gno­rina Or­lando speł­niła wy­mogi usta­lone przez wy­dział.

– Czyli? – za­py­tał Bru­netti.

– Nad­zwy­czajne wy­niki na za­ję­ciach – wy­ja­śniła Pa­ola, uno­sząc kciuk. Wy­pro­sto­wała pa­lec wska­zu­jący i do­dała: – Po­par­cie i zgoda jej po­przed­nich pro­fe­so­rów. – Środ­kowy pa­lec Pa­oli wy­sko­czył w górę w celu zi­lu­stro­wa­nia ostat­niego wy­mogu re­gu­la­mi­no­wego. – Oraz co naj­mniej dwa ar­ty­kuły opu­bli­ko­wane w cza­so­pi­smach wy­soko ce­nio­nych w dzie­dzi­nie, w któ­rej spe­cja­li­zuje się kan­dy­dat.

– Którą jest...?

– Szkoła Srebr­nego Wi­delca – od­parła Pa­ola po chwili wa­ha­nia.

Jej od­po­wiedź od­cią­gnęła jego uwagę od pal­ców u nóg na tyle, że za­py­tał:

– Szkoła czego?

– Srebr­nego Wi­delca – od­rze­kła Pa­ola i do­dała: – Już ci to tłu­ma­czy­łam.

Bru­netti spoj­rzał na nią skon­ster­no­wany, po czym wy­znał:

– Nie pa­mię­tam. – Po pau­zie, na któ­rej wy­peł­nie­nie wy­ja­śnie­niem Pa­oli na próżno li­czył, za­py­tał: – Co to ta­kiego?

– An­giel­skie po­wie­ści z dzie­więt­na­stego wieku pełne dłu­gich opi­sów tego, jak na­leży bądź nie po­winno się za­cho­wy­wać w sy­tu­acjach to­wa­rzy­skich – wy­tłu­ma­czyła Pa­ola, a gdy Bru­netti nic na to nie od­po­wie­dział, do­dała: – Były bar­dzo po­czytne.

– Czy­ta­łaś je? – zdzi­wił się, nie ma­jąc do końca pew­no­ści, co po­ra­biała w Oks­for­dzie w la­tach stu­dio­wa­nia na tam­tej­szym uni­wer­sy­te­cie.

– Jedną.

– Pa­mię­tasz ty­tuł? – za­py­tał Bru­netti. Jego żona pa­mię­tała wszystko.

Pa­ola za­mknęła po­wieki i przy­wo­łała wspo­mnie­nia. Otwo­rzyw­szy oczy, od­parła:

– Con­ta­rini Fle­ming.

Bru­netti sie­dział w mil­cze­niu, do­póki nie zmu­sił się do wy­po­wie­dze­nia słów:

– Opo­wia­daj.

– To dość skom­pli­ko­wane – za­zna­czyła. – Matka głów­nego bo­ha­tera umiera przy po­ro­dzie, on do­ra­sta w Skan­dy­na­wii, za­ko­chuje się w mę­żatce, która go od­trąca. Zroz­pa­czony wy­jeż­dża do We­ne­cji, gdzie za­ko­chuje się w ku­zynce. Która nie od­trąca go, a po­tem ona rów­nież umiera przy po­ro­dzie.

Pa­ola prze­rwała i spoj­rzała w prze­strzeń z miną, którą Bru­netti na­zy­wał „wy­ra­zem doj­rze­wa­nia”, ma­lu­ją­cym się na jej twa­rzy, gdy for­mu­ło­wała ja­kąś teo­rię.

– Czyż to nie fra­pu­jące, że w po­wie­ściach wik­to­riań­skich ko­biety tak czę­sto umie­rały przy po­ro­dzie lub na gruź­licę? – za­py­tała tak, jakby wła­śnie roz­po­czy­nała dys­ku­sję na za­ję­ciach py­ta­niem re­to­rycz­nym.

Nie chcąc być zmu­szo­nym do od­po­wie­dzi, ko­mi­sarz sam za­py­tał:

– I to była po­czytna książka?

– Tak. Bar­dzo.

– A au­tor? Co się z nim stało? – za­py­tał Bru­netti, pe­wien, że sam by źle skoń­czył, prze­czy­taw­szy i na­pi­saw­szy coś ta­kiego.

– Zo­stał pre­mie­rem An­glii.

Za­pa­dła nie­zbyt długa ci­sza za­koń­czona py­ta­niem ko­mi­sa­rza:

– Je­śli mogę wró­cić do pier­wot­nego te­matu na­szej roz­mowy, ile lat ma si­gno­rina Or­lando? – We­dług jego sza­cun­ków Se­ve­rin był grubo po pięć­dzie­siątce.

– Przy­pusz­czam, że dwa­dzie­ścia je­den.

– Ojej, ojej, ojej. Za­nosi się na kło­poty – za­uwa­żył Bru­netti, po czym do­dał, sta­ra­jąc się przy­po­do­bać Pa­oli uży­ciem jed­nego z jej an­glo­ję­zycz­nych okre­śleń: – Te­ars be­fore bed­time.

– Po­dej­rze­wam, że kło­poty po­ja­wiają się i zni­kają, mój drogi – od­parła Pa­ola i po­chy­liła się nad ekra­nem.

Nie znie­chę­cony w naj­mniej­szym stop­niu jej sar­ka­zmem Bru­netti wró­cił do po­cząt­ko­wego te­matu i za­py­tał:

– Co mu na­pi­szesz?

– Prze­ślę mu ko­pię akt si­gno­riny Or­lando i uwagi po­czy­nione przez jej pro­fe­so­rów.

– To do­zwo­lone?

Pa­ola pod­nio­sła wzrok, za­sko­czona.

– Oczy­wi­ście. Są czę­ścią urzę­do­wej do­ku­men­ta­cji, która jest pro­wa­dzona dla stu­den­tów przez ko­lejne lata.

– I pro­fe­so­ro­wie otwar­cie pi­szą, co o nich my­ślą? – zdzi­wił się ko­mi­sarz, na­gle uświa­da­mia­jąc so­bie, jak wspa­niała jest idea wol­no­ści aka­de­mic­kiej. Gdyby tylko...

– Ja­sne, że nie – od­parła Pa­ola, po czym na­gle prze­rwała i od­su­nęła dło­nie od kla­wia­tury. – To zna­czy pi­szą szy­frem, a on jest dla wszyst­kich zro­zu­miały.

– Aha – wes­tchnął Bru­netti, do­wie­dziaw­szy się z za­do­wo­le­niem, że aka­de­micy za­cho­wują się do­kład­nie tak samo jak po­li­cjanci, gdy ich po­pro­sić o ocenę ko­le­gów: pi­szą wszystko, ma­jąc na uwa­dze moż­liwe re­per­ku­sje wszel­kich ne­ga­tyw­nych lub kry­tycz­nych słów. „Pe­łen en­tu­zja­zmu” o „za­pal­czy­wym”; „po­dzi­wiany za po­wagę” o „nud­nym”; „za­in­te­re­so­wany opi­nią ko­le­gów” o „nie­zdol­nym do pod­ję­cia de­cy­zji”; „wy­ka­zu­jący się wielką in­tu­icją” o „naj­wy­raź­niej nie­obe­zna­nym z Ko­dek­sem kar­nym”.

Uśmiech­nął się i ski­nął głową, uwol­niony od złu­dze­nia, że gdzieś tam ist­nieje śro­do­wi­sko za­wo­dowe, w któ­rym do­ko­na­nia lu­dzi są oce­niane bez­stron­nie i uczci­wie.

Prze­stał prze­bie­rać pal­cami i rzekł:

– Nie ro­zu­miem, dla­czego w ogóle za­wra­casz so­bie głowę pi­sa­niem do niego.

– Mó­wi­łam ci już, Gu­ido. Gdy za­czy­na­łam uczyć, był dla mnie do­bry. – Pa­ola od­wró­ciła się, by spoj­rzeć na męża, ale na­tych­miast po­pa­trzyła z po­wro­tem na ekran, jakby była za­że­no­wana tym, co wła­śnie po­wie­działa.

Bru­netti, który te­raz to so­bie przy­po­mniał, tylko ski­nął głową. Nie wie­dział, czy po­czu­cie bez­u­stan­nej wdzięcz­no­ści dla wszyst­kich, któ­rzy kie­dy­kol­wiek oka­zali jej życz­li­wość, jest jej za­letą czy sła­bo­ścią. Nie pa­mię­tał też tak na­prawdę, dla­czego uwa­żał je za sła­bość.

– Cóż więc mu na­pi­szesz?

– Że by­łoby roz­sąd­nie przyj­rzeć się do­kład­nie wy­mo­gom do­ty­czą­cym sta­no­wi­ska, na które uni­wer­sy­tet ogło­sił na­bór w sieci, i za­dać so­bie py­ta­nie, czy si­gno­rina Or­lando speł­nia wszyst­kie z nich.

– To ocze­ki­wa­nie wy­daje się dość skromne – stwier­dził Bru­netti.

– Jest skromne – zgo­dziła się Pa­ola, po czym do­dała: – Wspo­mi­nam zwłasz­cza o wy­mogu dwóch pu­bli­ka­cji w re­no­mo­wa­nych cza­so­pi­smach.

Ko­mi­sarz był czło­wie­kiem od­waż­nym i cie­kaw­skim, więc za­py­tał:

– Które cza­so­pi­sma są re­no­mo­wane?

Pa­ola za­mknęła oczy i się­gnęła do pa­mięci, otwo­rzyła je i po­wie­działa:

– „Vic­to­rian Li­te­ra­ture and Cul­ture” oraz „Jo­ur­nal of Vic­to­rian Cul­ture”. – Wi­dząc, że jej mąż przy­jął te ty­tuły bez zdzi­wie­nia, do­dała: – Jest ich oczy­wi­ście o wiele wię­cej.

– Przy­wo­dzą na myśl ty­tuły tych cza­so­pism, które różni dziwni bla­dzi lu­dzie pró­bują sprze­dać na uli­cach.

– Je­ste­śmy w We­ne­cji, Gu­ido – przy­po­mniała Pa­ola i wró­ciła do pi­sa­nia.

Po­go­dziw­szy się z po­rażką, Bru­netti wstał i po­szedł do kuchni spraw­dzić, czy znaj­dzie tam coś, czym mógłby się po­krze­pić do czasu ko­la­cji.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Na­kła­dem wy­daw­nic­twa Noir sur Blanc uka­zały sięna­stę­pu­jące po­wie­ści Donny Leon:

ŚMIERĆ W LA FE­NICE

1998

2006 (se­ria kie­szon­kowa)

ŚMIERĆ NA OB­CZYŹ­NIE

1999

STRÓJ NA ŚMIERĆ

1999

ŚMIERĆ I SĄD

1999

ACQUA ALTA

1999

2011 (se­ria kie­szon­kowa)

CI­CHO, WE ŚNIE

2001

2009 (se­ria kie­szon­kowa)

SZLA­CHETNY BLASK

2002

ZGUBNE ŚRODKI

2003

2007 (se­ria kie­szon­kowa)

ZNA­JOMI NA STA­NO­WI­SKACH

2004

2008 (se­ria kie­szon­kowa)

MO­RZE NIE­SZCZĘŚĆ

2005

2007 (se­ria kie­szon­kowa)

PER­FIDNA GRA

2006 (se­ria kie­szon­kowa)

SŁOWO OFI­CERA

2007 (se­ria kie­szon­kowa)

FAŁ­SZYWY DO­WÓD

2008 (se­ria kie­szon­kowa)

KREW Z KA­MIE­NIA

2009 (se­ria kie­szon­kowa)

MĘTNE SZKŁO

2010 (se­ria kie­szon­kowa)

OKROPNA SPRA­WIE­DLI­WOŚĆ

2010 (se­ria kie­szon­kowa)

DZIEW­CZYNA Z JEGO SNÓW

2011 (se­ria kie­szon­kowa)

UKRYTE PIĘKNO

2012 (se­ria kie­szon­kowa)

KWE­STIA WIARY

2013 (se­ria kie­szon­kowa)

PO NITCE DO KŁĘBKA

2014 (se­ria kie­szon­kowa)

DZIKA ZA­CHŁAN­NOŚĆ

2015 (se­ria kie­szon­kowa)

ZŁOTE JAJO

2016 (se­ria kie­szon­kowa)

GRA PO­ZO­RÓW

2017 (se­ria kie­szon­kowa)

WODA WIECZ­NEJ MŁO­DO­ŚCI

2018 (se­ria kie­szon­kowa)

ZA­URO­CZE­NIE

2019 (se­ria kie­szon­kowa)

DO­CZE­SNE SZCZĄTKI

2020 (se­ria kie­szon­kowa)

PO­KUSA PRZE­BA­CZE­NIA

2021 (se­ria kie­szon­kowa)

AD­OP­CJA

2022 (se­ria kie­szon­kowa)

PIER­WIASTKI ŚLA­DOWE

2023 (se­ria kie­szon­kowa)

ULOTNE PRA­GNIE­NIA

2024

ŚMIERĆ W LA FE­NICE

2024

CI­CHO WE ŚNIE

2025