34,00 zł
Najnowsza powieść Donny Leon z serii o komisarzu Guido Brunettim to inteligentna, powoli rozwijająca się, pełna dygresji historia pewnego niezupełnie oficjalnego śledztwa Brunettiego. Raz jeszcze komisarz Guido Brunetti decyduje się nagiąć policyjne zasady dla znajomej, choć Elisabetta Foscarini, kobieta prosząca go o przysługę, nie jest jego przyjaciółką. Jednak jej matka była niegdyś dobra dla matki Brunettiego, co sprawia, że czuje się zobowiązany do spłacenia tego długu i zgadza się zająć sprawą. Zięć pani Foscarini, Enrico Fenzo, powiedział żonie, że mogą być w niebezpieczeństwie z powodu czegoś, w co jest zamieszany. Ponieważ Fenzo jest księgowym, Brunetti podejrzewa, że przyczyną musi być działalność finansowa jednego z jego klientów. Po krótkim przyjrzeniu się tej sprawie Brunetti już zamierza powiedzieć znajomej, że nie widzi powodu do obaw, gdy miejsce pracy jej córki zostaje zdewastowane. To zmusza Brunettiego do skierowania uwagi na samą rodzinę Elisabetty.
Donna Leon po raz kolejny zabiera czytelnika w podróż po Wenecji, pokazując, jak to piękne miasto zmaga się z trudami pandemii. Nie zabraknie też charakterystycznych dla prozy autorki głębokich refleksji na temat społeczeństwa i problemów, z którymi zmaga się ono na co dzień.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 376
Dla Heike Bischoff-Ferrari
Błogosławieni ci, którzy myślą o biednych i potrzebujących:
Pan ich ocali w dniu nieszczęścia,
Pan ich zachowa przy życiu i pokrzepi.
Haendel, Hymn dla Foundling HospitalHWV 268
Rozdział 1
Przed wyjściem z pracy Brunetti wrzucił „Il Gazzettino” do pojemnika na makulaturę, ale i tak temat jednego ze wstępniaków towarzyszył mu w drodze do domu. Gdy rozsiadł się na kanapie z mowami Przeciw Werresowi Cycerona i zawartym w nich potępieniem zdeprawowanego namiestnika, podczas lektury myślami często kierował się ku kaskadzie pieniędzy uruchomionej przez pandemię, która do niedawna pustoszyła kraj.
Nawet śmierć ponad stu dwudziestu pięciu tysięcy ludzi nie położyła kresu chciwości – nie żeby Brunetti chociaż przez chwilę myślał, że tak się stanie – ani nie osłabiła zdolności zorganizowanych grup przestępczych uzyskiwania dostępu do praktycznie niestrzeżonego koryta. Forsa spadała z nieba i nieskończenie wiele firm zażądało odszkodowania od rządowych agencji, których zadaniem było okazać szczodrość przerażonej Europie. Czuł zażenowanie na widok nazwisk pewnych ludzi, o których czytał, zarówno z agencji rządowych nadzorujących wydatkowanie funduszy, jak i z zarządów części otrzymujących je firm. On i jego koledzy z Guardia di Finanza z biegiem czasu z pewnością przyjrzą się tym ludziom dokładniej.
Wiele firm uratowano i Brunetti wiedział, że uczyniono dużo dobrego i wielu zagrożonych ocalono przed bankructwem. Był jednak przekonany, że spora pula tych pieniędzy zniknęła w trakcie przekazywania, miał też pewność, że wiele firm utworzono w pośpiechu po to tylko, by splajtowały i trzeba było wyciągać je z kłopotów.
Komisarz nie znał się zbyt dobrze na ekonomii, ale zawsze był wyczulony na sposoby, jakie wynajdywano, żeby kraść i oszukiwać, i przeświadczony, że spustoszenie w finansach spowodowane przez pandemię zachęci do takich właśnie przestępstw. Nieobce były mu metody złodziei kieszonkowych i rabusiów, którzy najpierw robili zamieszanie, mające zdenerwować ofiary i odwrócić ich uwagę, a potem atakowali w najdogodniejszym momencie, by ukraść to, co chcieli. Chociaż sprawcą tego najnowszego zamieszania była natura, przedsiębiorczy przestępcy szybko dostrzegli sposób na wyciągnięcie korzyści z szoku i dezorientacji swoich ofiar.
„Il Gazzettino” doniosła o częstych obecnie zmianach właścicieli obiektów komercyjnych. W świecie zrujnowanych możliwości biznesowych mogło to się wydawać oznaką zachęcającą, może nawet świadectwem lokalnej odnowy gospodarczej, gdyby nie równoczesne doniesienia prasy krajowej o aktualnych problemach rozmaitych grup mafijnych z nadpłynnością finansową. Gangi nie wiedziały, co zrobić z całą forsą, która napływała i którą trzeba było wyprać, a potem wprowadzić z powrotem do systemu bankowego. Czemu nie pierwszorzędna nieruchomość komercyjna w Wenecji? Wszystko z pewnością wróci do dawnej normy, nawet statki wycieczkowe znowu się pojawią, chociaż Brunetti, który uważał je za pływające trumny, zdał sobie sprawę, że używa nieodpowiedniego sformułowania.
Uwolnił się od tych myśli, tłumacząc sobie, że na wdawanie się w tego rodzaju ponure spekulacje jest zdecydowanie za wcześnie. Zawsze istniała szansa, że ta uniwersalna miotła zwiększonej śmiertelności będzie miała jakiś pozytywny wpływ na to, jak ludzie patrzą na świat lub ustalają swoje priorytety.
Hałas w holu przerwał bieg myśli Brunettiego i gdy podniósł wzrok, ujrzał, jak Chiara znika w korytarzu w drodze do swojego pokoju i hermetycznego świata mediów społecznościowych. Ogarnęło go uczucie miłości i strach o swoje dzieci, a po nim fala nadziei na dobrą przyszłość dla nich, chociaż miały wieść życie w zniszczonym przez pandemię świecie.
Niezadowolony ze swojego nastroju, poszedł do gabinetu Paoli, a ponieważ drzwi były otwarte, przestąpił jego próg. Siedziała przy komputerze, z okularami zsuniętymi do połowy nosa, skupiona na ekranie. Nie podnosząc wzroku, powiedziała:
– Cieszę się, że jesteś w domu.
– Dlaczego? –– zapytał, podchodząc do żony, pocałował ją w czubek głowy. Nie zwracał uwagi na ekran.
Paola napisała kilka kolejnych słów, zdjęła okulary i spojrzała na męża. Brunetti zauważył, że potrzebowała paru chwil, by skupić spojrzenie na odleglejszym niż ekran punkcie.
– Dlatego, że jesteś wystarczająco silny, by powstrzymać mnie przed wejściem na balustradę i skokiem z tarasu – odparła spokojnym głosem, jakiego używa się, wskazując drogę ludziom na ulicy.
Brunetti usiadł na kanapie, zsunął buty i ułożył nogi na stoliku. Na biurku Paoli nie było kartek ani książek, jedynie spodek i pusta filiżanka po kawie.
– Jeśli to sprawa dotycząca uniwersytetu, mogę pójść do sypialni po broń.
– Dla mnie?
– Bynajmniej –– odparł. – Dla człowieka, o którym piszesz. – Po czym, zanim Paola zdążyła się odezwać i chcąc uwzględnić wszystkie możliwości, dodał: – Lub człowieka, który jest adresatem twojego listu.
– Trafiłeś za drugim razem – powiedziała Paola.
– Kto to jest?
– Ten idiota Severin.
Z początku to nazwisko nie wzbudziło w nim żadnych skojarzeń, potem jednak Brunetti przypomniał sobie kolację, w której wziął udział pod groźbą Paoli mniej więcej pięć miesięcy temu. Siedzieli wówczas przy jednym stole z jej kolegą z katedry literatury angielskiej Claudio Severinem oraz jego dość miłą żoną, której imienia nie mógł sobie przypomnieć.
– Jego żona nie pracuje na uniwersytecie, prawda? – zapytał, przynajmniej tyle o niej pamiętając.
– Nie. Jest prawniczką.
– Fajnie, gdy ludzie mają prawdziwą pracę – zauważył Brunetti i uśmiechnął się szeroko do Paoli z nadzieją, że się roześmieje.
Nie roześmiała się ani nie uśmiechnęła, co znaczyło, że sprawa jest naprawdę poważna.
Brunetti już chciał zapytać, czym tak bardzo dokuczył jej Severin, ale postanowił nie rozpoczynać rozmowy w ten sposób. Zdecydowanie bardziej neutralnie zabrzmiało pytanie:
– Co mu napiszesz?
– Że nie zgadzam się z jego oceną jednej z doktorantek.
– Czyli?
– Anny Marii Orlando. Chyba z Bari. Ładna. Ma bardzo dobre pióro.
Czyżby, zastanawiał się komisarz, chodziło o sprawę uprzedzeń wobec kobiet z południa, które miały czelność być inteligentne?
– No i?
– No i Severin stracił dla niej głowę. Przejęła wszystkie jego zajęcia, poprosiła, żeby był jej promotorem. A teraz powiedział mi, że rekomenduje władzom uniwersytetu, żeby wybrali ją z grona kandydatów na pracownika naukowego.
– Czy mam wstać i złapać się za głowę, bo nigdy dotąd o czymś takim nie słyszałem? – zapytał Brunetti, po czym, myśląc o ruinie, do jakiej starsi mężczyźni doprowadzają swoje życie z powodu młodszych kobiet, stracił ochotę na bagatelizowanie słów Paoli i dodał: – A twój e-mail?
– Piszę do niego nieoficjalnie, nie jako członkini komisji, która zajmuje się tymi nominacjami, i wyjaśniam, że jest mało prawdopodobne, by signorina Orlando spełniła wymogi ustalone przez wydział.
– Czyli? – zapytał Brunetti.
– Nadzwyczajne wyniki na zajęciach – wyjaśniła Paola, unosząc kciuk. Wyprostowała palec wskazujący i dodała: – Poparcie i zgoda jej poprzednich profesorów. – Środkowy palec Paoli wyskoczył w górę w celu zilustrowania ostatniego wymogu regulaminowego. – Oraz co najmniej dwa artykuły opublikowane w czasopismach wysoko cenionych w dziedzinie, w której specjalizuje się kandydat.
– Którą jest...?
– Szkoła Srebrnego Widelca – odparła Paola po chwili wahania.
Jej odpowiedź odciągnęła jego uwagę od palców u nóg na tyle, że zapytał:
– Szkoła czego?
– Srebrnego Widelca – odrzekła Paola i dodała: – Już ci to tłumaczyłam.
Brunetti spojrzał na nią skonsternowany, po czym wyznał:
– Nie pamiętam. – Po pauzie, na której wypełnienie wyjaśnieniem Paoli na próżno liczył, zapytał: – Co to takiego?
– Angielskie powieści z dziewiętnastego wieku pełne długich opisów tego, jak należy bądź nie powinno się zachowywać w sytuacjach towarzyskich – wytłumaczyła Paola, a gdy Brunetti nic na to nie odpowiedział, dodała: – Były bardzo poczytne.
– Czytałaś je? – zdziwił się, nie mając do końca pewności, co porabiała w Oksfordzie w latach studiowania na tamtejszym uniwersytecie.
– Jedną.
– Pamiętasz tytuł? – zapytał Brunetti. Jego żona pamiętała wszystko.
Paola zamknęła powieki i przywołała wspomnienia. Otworzywszy oczy, odparła:
– Contarini Fleming.
Brunetti siedział w milczeniu, dopóki nie zmusił się do wypowiedzenia słów:
– Opowiadaj.
– To dość skomplikowane – zaznaczyła. – Matka głównego bohatera umiera przy porodzie, on dorasta w Skandynawii, zakochuje się w mężatce, która go odtrąca. Zrozpaczony wyjeżdża do Wenecji, gdzie zakochuje się w kuzynce. Która nie odtrąca go, a potem ona również umiera przy porodzie.
Paola przerwała i spojrzała w przestrzeń z miną, którą Brunetti nazywał „wyrazem dojrzewania”, malującym się na jej twarzy, gdy formułowała jakąś teorię.
– Czyż to nie frapujące, że w powieściach wiktoriańskich kobiety tak często umierały przy porodzie lub na gruźlicę? – zapytała tak, jakby właśnie rozpoczynała dyskusję na zajęciach pytaniem retorycznym.
Nie chcąc być zmuszonym do odpowiedzi, komisarz sam zapytał:
– I to była poczytna książka?
– Tak. Bardzo.
– A autor? Co się z nim stało? – zapytał Brunetti, pewien, że sam by źle skończył, przeczytawszy i napisawszy coś takiego.
– Został premierem Anglii.
Zapadła niezbyt długa cisza zakończona pytaniem komisarza:
– Jeśli mogę wrócić do pierwotnego tematu naszej rozmowy, ile lat ma signorina Orlando? – Według jego szacunków Severin był grubo po pięćdziesiątce.
– Przypuszczam, że dwadzieścia jeden.
– Ojej, ojej, ojej. Zanosi się na kłopoty – zauważył Brunetti, po czym dodał, starając się przypodobać Paoli użyciem jednego z jej anglojęzycznych określeń: – Tears before bedtime.
– Podejrzewam, że kłopoty pojawiają się i znikają, mój drogi – odparła Paola i pochyliła się nad ekranem.
Nie zniechęcony w najmniejszym stopniu jej sarkazmem Brunetti wrócił do początkowego tematu i zapytał:
– Co mu napiszesz?
– Prześlę mu kopię akt signoriny Orlando i uwagi poczynione przez jej profesorów.
– To dozwolone?
Paola podniosła wzrok, zaskoczona.
– Oczywiście. Są częścią urzędowej dokumentacji, która jest prowadzona dla studentów przez kolejne lata.
– I profesorowie otwarcie piszą, co o nich myślą? – zdziwił się komisarz, nagle uświadamiając sobie, jak wspaniała jest idea wolności akademickiej. Gdyby tylko...
– Jasne, że nie – odparła Paola, po czym nagle przerwała i odsunęła dłonie od klawiatury. – To znaczy piszą szyfrem, a on jest dla wszystkich zrozumiały.
– Aha – westchnął Brunetti, dowiedziawszy się z zadowoleniem, że akademicy zachowują się dokładnie tak samo jak policjanci, gdy ich poprosić o ocenę kolegów: piszą wszystko, mając na uwadze możliwe reperkusje wszelkich negatywnych lub krytycznych słów. „Pełen entuzjazmu” o „zapalczywym”; „podziwiany za powagę” o „nudnym”; „zainteresowany opinią kolegów” o „niezdolnym do podjęcia decyzji”; „wykazujący się wielką intuicją” o „najwyraźniej nieobeznanym z Kodeksem karnym”.
Uśmiechnął się i skinął głową, uwolniony od złudzenia, że gdzieś tam istnieje środowisko zawodowe, w którym dokonania ludzi są oceniane bezstronnie i uczciwie.
Przestał przebierać palcami i rzekł:
– Nie rozumiem, dlaczego w ogóle zawracasz sobie głowę pisaniem do niego.
– Mówiłam ci już, Guido. Gdy zaczynałam uczyć, był dla mnie dobry. – Paola odwróciła się, by spojrzeć na męża, ale natychmiast popatrzyła z powrotem na ekran, jakby była zażenowana tym, co właśnie powiedziała.
Brunetti, który teraz to sobie przypomniał, tylko skinął głową. Nie wiedział, czy poczucie bezustannej wdzięczności dla wszystkich, którzy kiedykolwiek okazali jej życzliwość, jest jej zaletą czy słabością. Nie pamiętał też tak naprawdę, dlaczego uważał je za słabość.
– Cóż więc mu napiszesz?
– Że byłoby rozsądnie przyjrzeć się dokładnie wymogom dotyczącym stanowiska, na które uniwersytet ogłosił nabór w sieci, i zadać sobie pytanie, czy signorina Orlando spełnia wszystkie z nich.
– To oczekiwanie wydaje się dość skromne – stwierdził Brunetti.
– Jest skromne – zgodziła się Paola, po czym dodała: – Wspominam zwłaszcza o wymogu dwóch publikacji w renomowanych czasopismach.
Komisarz był człowiekiem odważnym i ciekawskim, więc zapytał:
– Które czasopisma są renomowane?
Paola zamknęła oczy i sięgnęła do pamięci, otworzyła je i powiedziała:
– „Victorian Literature and Culture” oraz „Journal of Victorian Culture”. – Widząc, że jej mąż przyjął te tytuły bez zdziwienia, dodała: – Jest ich oczywiście o wiele więcej.
– Przywodzą na myśl tytuły tych czasopism, które różni dziwni bladzi ludzie próbują sprzedać na ulicach.
– Jesteśmy w Wenecji, Guido – przypomniała Paola i wróciła do pisania.
Pogodziwszy się z porażką, Brunetti wstał i poszedł do kuchni sprawdzić, czy znajdzie tam coś, czym mógłby się pokrzepić do czasu kolacji.
Nakładem wydawnictwa Noir sur Blanc ukazały sięnastępujące powieści Donny Leon:
ŚMIERĆ W LA FENICE
1998
2006 (seria kieszonkowa)
ŚMIERĆ NA OBCZYŹNIE
1999
STRÓJ NA ŚMIERĆ
1999
ŚMIERĆ I SĄD
1999
ACQUA ALTA
1999
2011 (seria kieszonkowa)
CICHO, WE ŚNIE
2001
2009 (seria kieszonkowa)
SZLACHETNY BLASK
2002
ZGUBNE ŚRODKI
2003
2007 (seria kieszonkowa)
ZNAJOMI NA STANOWISKACH
2004
2008 (seria kieszonkowa)
MORZE NIESZCZĘŚĆ
2005
2007 (seria kieszonkowa)
PERFIDNA GRA
2006 (seria kieszonkowa)
SŁOWO OFICERA
2007 (seria kieszonkowa)
FAŁSZYWY DOWÓD
2008 (seria kieszonkowa)
KREW Z KAMIENIA
2009 (seria kieszonkowa)
MĘTNE SZKŁO
2010 (seria kieszonkowa)
OKROPNA SPRAWIEDLIWOŚĆ
2010 (seria kieszonkowa)
DZIEWCZYNA Z JEGO SNÓW
2011 (seria kieszonkowa)
UKRYTE PIĘKNO
2012 (seria kieszonkowa)
KWESTIA WIARY
2013 (seria kieszonkowa)
PO NITCE DO KŁĘBKA
2014 (seria kieszonkowa)
DZIKA ZACHŁANNOŚĆ
2015 (seria kieszonkowa)
ZŁOTE JAJO
2016 (seria kieszonkowa)
GRA POZORÓW
2017 (seria kieszonkowa)
WODA WIECZNEJ MŁODOŚCI
2018 (seria kieszonkowa)
ZAUROCZENIE
2019 (seria kieszonkowa)
DOCZESNE SZCZĄTKI
2020 (seria kieszonkowa)
POKUSA PRZEBACZENIA
2021 (seria kieszonkowa)
ADOPCJA
2022 (seria kieszonkowa)
PIERWIASTKI ŚLADOWE
2023 (seria kieszonkowa)
ULOTNE PRAGNIENIA
2024
ŚMIERĆ W LA FENICE
2024
CICHO WE ŚNIE
2025