Etyka - Baruch Spinoza - ebook + książka

Etyka ebook

Baruch Spinoza

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Spinoza, podejmując pracę nad tym krótkim traktatem, postawił sobie za cel utorowanie rozumowi najlepszej drogi do prawdziwej wiedzy. Wiedzy, która daje rozeznanie w naturze świata, w tym również własnej, i pozwala na „nowe urządzenie sobie życia”. Chodzi bowiem Spinozie o to, by zwrócić swoje uczucia ku czemuś, co będzie dawało oparcie i uczuć tych nie zawiedzie; innymi słowy: by uchronić się przed cierpieniem za pomocą pracy intelektu.

„Etyka w porządku geometrycznym dowiedziona” (Ethica ordine geometrico demonstrata) stanowi fundamentalne dzieło Spinozy. Holenderski filozof wyłożył tu subtelną, posiadającą wyraźnie mistyczne korzenie, wizję wszechświata jako rzeczywistości zawierającej się i rozwijającej wewnątrz istoty boskiej i przez samo to znajdującej w bóstwie uzasadnienie oraz sensowność. Stosując porządek wywodu wzorujący się na sposobie prowadzenia rozumowania zapoczątkowany przez Euklidesa, Spinoza podejmuje wysiłek stworzenia filozoficznego, bezpiecznego schronienia przed wyzwaniami ideowymi swego czasu: ze strony racjonalizmu, materializmu czy determinizmu, a także przed niestabilnością natury ludzkiej, skłonnej raczej do ulegania emocjom i wrażeniom niż do pracy emocjonalnej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 360

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Część I

O BÓSTWIE

OKREŚLENIA

1. Przez przy­czynę samej sie­bie rozu­miem to, czego treść zawiera w sobie ist­nie­nie, czyli to, czego naturę można pojąć tylko jako ist­nie­jącą.

2. Taka rzecz nazywa się w swoim rodzaju skoń­czoną, którą może ogra­ni­czać inna rzecz tej samej natury. Tak np. ciało nazywa się skoń­czo­nym, ponie­waż poj­mu­jemy inne, zawsze więk­sze. Podob­nie jed­nak myśl ogra­ni­cza drugą. Jed­nakże ciało nie pod­lega ogra­ni­czaniu przez myśl, ani myśl przez ciało.

3. Przez istotę rozu­miem to, co ist­nieje samo w sobie i daje się pojąć samo przez się, czyli to, czego poję­cie nie potrze­buje poję­cia innej rze­czy dla uro­bie­nia się.

4. Przez przy­miot rozu­miem to, co rozum poznaje w isto­cie jako sta­no­wiące jej treść.

5. Przez objawy rozu­miem pobu­dze­nia istoty, czyli to, co jest w czymś innym, przez co też zostaje pojęte.

6. Przez bóstwo rozu­miem jeste­stwo nie­skoń­czone, tj. istotę skła­da­jącą się z nie­skoń­czonej ilo­ści przy­mio­tów, z któ­rych każdy wyraża treść wieczną i nie­skoń­czoną.

OBJAŚNIENIE

Mówię: „bez­względ­nie nie­skoń­czone”, a nie: „w swoim rodzaju nie­skoń­czone”, temu bowiem, co jest nie­skoń­czone tylko w swoim rodzaju, możemy odmó­wić nie­skoń­czonej ilo­ści przy­mio­tów; do tre­ści tego zaś, co jest bez­względ­nie nie­skoń­czone, należy wszystko, cokol­wiek wyraża treść i nie zawiera w sobie żad­nego prze­cze­nia.

7. Wolną nazywa się taka rzecz, która ist­nieje jedy­nie z koniecz­no­ści swej natury i tylko sama sie­bie wyzna­cza do dzia­ła­nia; konieczną zaś albo raczej przy­mu­szoną ta, którą inna wyzna­cza do ist­nie­nia i do dzia­ła­nia w spo­sób okre­ślony i wyzna­czony.

8. Przez wiecz­ność rozu­miem samo ist­nie­nie, o ile się je poj­muje jako wyni­ka­jące koniecz­nie z samego okre­śle­nia rze­czy wiecz­nej.

OBJAŚNIENIE

Takie bowiem ist­nie­nie poj­muje się jako prawdę wieczną, czyli jako treść rze­czy; dla­tego też nie można go obja­śnić przez trwa­nie lub czas, choćby to trwa­nie poj­mo­wać jako nie­ma­jące ani początku, ani końca.

PEWNIKI

1. Wszystko co jest, jest lub samo w sobie, lub w czymś innym.

2. Co nie może być pojęte przez coś innego, musi być pojęte samo przez się.

3. Z danej przy­czyny wyzna­czo­nej koniecz­nie wynika sku­tek i prze­ciw­nie, jeżeli nie jest dana żadna przy­czyna wyzna­czona, nie­mo­żebne jest, by wyni­kał sku­tek.

4. Wie­dza o skutku zależy od wie­dzy o przy­czy­nie i zawiera ją w sobie.

5. Rze­czy nie­ma­jące z sobą nic wspól­nego nie dają się rozu­mieć wza­jem­nie przez sie­bie, innymi słowy poję­cie jed­nej z takich rze­czy nie zawiera w sobie poję­cia dru­giej.

6. Idea praw­dziwa musi się zga­dzać z rze­czą pomy­ślaną.

7. Jeżeli coś daje się pojąć jako nie­ist­nie­jące, tego treść nie zawiera w sobie ist­nie­nia.

TWIERDZENIE 1

Istota z natury swej jest pier­wot­niej­sza niż jej pobu­dze­nia.

Dowód widoczny jest z Okre­śleń 3 i 5.

TWIERDZENIE 2

Dwie istoty mające różne przy­mioty nie mają nic wspól­nego z sobą.

DOWÓD

Widać to wyraź­nie także z Okre­śle­nia 3. Każda bowiem istota musi sama w sobie być i sama przez się dać się pojąć, czyli poję­cie jed­nej nie zawiera w sobie poję­cia dru­giej.

TWIERDZENIE 3

Z rze­czy nie­ma­ją­cych z sobą nic wspól­nego jedna nie może być przy­czyną dru­giej.

DOWÓD

Jeżeli nic wspól­nego z sobą nie mają, przeto (według Pew­nika 5) nie mogą dać się zro­zu­mieć wza­jem­nie przez sie­bie, a zatem (według Pew­nika 4) jedna nie może być przy­czyną dru­giej. Co było do dowie­dze­nia.

TWIERDZENIE 4

Dwie lub wię­cej rze­czy róż­nych róż­nią się pomię­dzy sobą albo roz­ma­ito­ścią przy­mio­tów istot, albo roz­ma­ito­ścią ich pobu­dzeń.

DOWÓD

Wszystko, co jest, jest samo w sobie, lub w czymś innym (według Pew­nika 1), tj. (według Okre­śle­nia 3 i 5) poza rozu­mem nie jest dane nic, prócz istot i ich pobu­dzeń. Nie jest więc nam dane poza rozu­mem nic, przez co rze­czy róż­nić by się mogły pomię­dzy sobą, prócz istot lub, co to samo zna­czy (według Okre­śle­nia 4), ich przy­mio­tów oraz ich pobu­dzeń. Co było do dowie­dze­nia.

TWIERDZENIE 5

We wszech­świe­cie (w natu­rze rze­czy) nie mogą być dane dwie istoty lub wię­cej o tej samej natu­rze, czyli o tym samym przy­mio­cie.

DOWÓD

Gdyby danych było wię­cej, a róż­nych, musia­łyby się róż­nić pomię­dzy sobą albo roz­ma­ito­ścią przy­mio­tów, albo roz­ma­ito­ścią pobu­dzeń (według Twier­dze­nia 4). Jeśliby róż­niły się tylko roz­ma­ito­ścią przy­mio­tów, to trzeba by było przy­znać, że dana jest tylko jedna istota o tym jej przy­mio­cie. Jeżeli zaś mia­łyby się róż­nić roz­ma­ito­ścią pobu­dzeń, to, ponie­waż istota jest z natury swej pier­wot­niej­sza niż jej pobu­dze­nia (według Twier­dze­nia 1), nie może ona – jeśli pomi­nąć jej pobu­dze­nia i roz­pa­try­wać ją samą w sobie, tj. praw­dzi­wie (według Okre­śle­nia 3 i Pew­nik 6) – być pojęta w odróż­nie­niu od innej, czyli (według Twier­dze­nia 4) nie może być danych wię­cej istot, lecz tylko jedna.

Co było do dowie­dze­nia.

TWIERDZENIE 6

Jedna istota nie może być wytwo­rzona przez inną istotę.

DOWÓD

We wszech­świe­cie (w natu­rze rze­czy) nie mogą być dane dwie istoty o tym samym przy­mio­cie (według Twier­dze­nia 5), czyli (według Twier­dze­nia 2) mające z sobą coś wspól­nego.

A więc (według Twier­dze­nia 3) jedna nie może być przy­czyną dru­giej, czyli jedna nie może być wytwo­rzona przez drugą. Co było do dowie­dze­nia.

DODATEK

Stąd wynika, że istota nie może być wytwo­rzona przez coś innego. We wszech­świe­cie (w natu­rze rze­czy) bowiem nie jest dane nic, prócz istot i ich pobu­dzeń, jak widać z Pew­nika 1 oraz Okre­śleń 3 i 5. Ale i przez istotę wytwo­rzona być nie może (według Twier­dze­nia 6). Przeto istota bez­względ­nie nie może być przez coś innego wytwo­rzona.

Co było do dowie­dze­nia.

INNY DOWÓD

Łatwiej jesz­cze dowieść tego przez nie­do­rzecz­ność zaprze­cze­nia.

Otóż gdyby istota mogła być wytwo­rzona przez coś innego, to wie­dza o niej musia­łaby zale­żeć od wie­dzy o jej przy­czy­nie (według Pew­nika 4); a wtedy nie byłaby ona istotą (według Okre­śle­nia 3)..

TWIERDZENIE 7

Do natury istoty należy ist­nie­nie.

DOWÓD

Istota nie może być wytwo­rzona przez coś innego, musi więc być przy­czyną samej sie­bie, tj. (według Okre­śle­nia 1) treść jej zawiera w sobie koniecz­nie ist­nie­nie, czyli ist­nie­nie należy do jej natury. Co było do dowie­dze­nia.

TWIERDZENIE 8

Wszelka istota jest koniecz­nie nie­skoń­czona.

DOWÓD

Istota o jed­nym przy­mio­cie ist­nieje tylko jedna (według Twier­dze­nia 5), a do jej natury należy ist­nie­nie (według Twier­dze­nia 7). Z tej natury swej musi ona więc ist­nieć albo jako skoń­czona albo jako nieskoń­czona. Wszakże skoń­czona być nie może, albo­wiem (według Okre­śle­nia 2) musia­łaby ją ogra­ni­czać inna istota tejże natury, która rów­nież koniecz­nie musia­łaby ist­nieć (według Twier­dze­nia 7); byłyby więc dane dwie istoty o tymże samym przy­mio­cie, co jest nie­do­rzecz­no­ścią (według Twier­dze­nia 5). Ist­nieje więc jako nieskoń­czona. Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

1. Ponie­waż skoń­czo­ność jest w rze­czy­wi­sto­ści czę­ścio­wym zaprze­cze­niem, nieskoń­czo­ność zaś bez­względ­nym po twier­dze­niem ist­nie­nia jakiej­kol­wiek natury. przeto z samego Twier­dze­nia 7 wynika, że wszelka istota musi być nie­skoń­czona.

PRZYPISEK

2. Nie wąt­pię, że wszyst­kim, któ­rzy sądzą męt­nie o rze­czach i nie przy­wy­kli do naby­wa­nia wie­dzy o rze­czach z ich pierw­szych przy­czyn, trudno będzie pojąć dowód Twier­dze­nia 7. Nic dziw­nego, nie odróż­niają bowiem obja­wów istot od samych istot i nie wie­dzą, jak się rze­czy two­rzą. Stąd pocho­dzi, że począ­tek, jaki dostrze­gają w rze­czach natu­ral­nych, przy­pi­sują zmyśl­nie isto­tom. Kto bowiem nie zna praw­dzi­wych przy­czyn rze­czy, ten gma­twa wszystko i bez żad­nego sprze­ciwu ze strony umy­słu zmy­śla sobie, że drzewa rów­nie jak ludzie mówią, i wyobraża sobie, że ludzie two­rzą się tak z kamieni, jak z nasie­nia, i że każda postać prze­obra­żać się może w jaką bądź inną. Podob­nie i ci, któ­rzy naturę boską gma­twają z ludzką, przy­pi­sują łatwo bóstwu wzru­sze­nia ludz­kie, zwłasz­cza póki jesz­cze nie wie­dzą, w jaki spo­sób wzru­sze­nia powstają w umy­śle.

Gdyby jed­nak ludzie zasta­na­wiali się nad naturą istoty, wtedy nie mie­liby naj­mniej­szej wąt­pli­wo­ści co do prawdy Twier­dze­nia 7, prze­ciw­nie, to twier­dze­nie byłoby dla wszyst­kich pew­ni­kiem i weszłoby w poczet pojęć powszech­nych. Otóż przez istotę rozumie­liby to, co ist­nieje samo w sobie i samo przez się daje się pojąć, czyli to, czego pozna­nie nie potrze­buje pozna­nia innej rze­czy; przez odmiany zaś to, co jest w czymś innym i czego poję­cie ura­bia się przy pomocy poję­cia rze­czy, w któ­rej one są. Dla­tego też możemy mieć idee praw­dziwe o odmia­nach nie­ist­nie­ją­cych. Cho­ciaż bowiem one nie ist­nieją fak­tycz­nie poza rozu­mem, treść ich mimo to tak jest przez coś innego objęta, że przez tamto wła­śnie dają się poj­mo­wać. Nato­miast praw­dzi­wość istot poza rozu­mem jest jedy­nie w nich samych, ponie­waż same przez się zostają pojęte. Gdyby więc ktoś powie­dział, że posiada jasną i wyraźną, tj. praw­dziwą ideę istoty, a pomimo to wątpi, czy taka istota ist­nieje, byłoby to zaprawdę to samo, jak gdyby mówił, że posiada ideę praw­dziwą, a jed­nak powąt­piewa, czy nie jest mylna (jak to każdy dość uważny dostrzeże). Albo gdyby ktoś przy­jął, że istota jest stwo­rzona, tym samym przy­jąłby, że idea mylna stała się praw­dziwą, a cze­goś nie­do­rzecz­niej­szego nie można pomy­śleć. Dla­tego też trzeba koniecz­nie przy­znać, że ist­nie­nie istoty, tak samo jak jej treść, jest prawdą wieczną.

Stąd innym jesz­cze spo­so­bem możemy wywnio­sko­wać, że dana jest tylko jedna istota o tej jej natu­rze, a wyka­za­nie tego uwa­żam za godne trudu. Aby zaś wyko­nać to w porządku, winie­nem zauwa­żyć: 1) że praw­dziwe okre­śle­nie jakiej­kol­wiek rze­czy nie zawiera w sobie ani nie wyraża nic wię­cej, jak naturę rze­czy okre­ślo­nej, a stąd wynika 2) że żadne okre­śle­nie nie zawiera w sobie i nie wyraża zgoła jakiejś liczby osob­ni­ków, ponie­waż nie wyraża nic innego, jak naturę rze­czy okre­ślo­nej; tak np. okre­śle­nie trój­kąta nie wyraża nic innego, jak po pro­stu naturę trój­kąta, nie zaś jakąś okre­śloną ilość trój­ką­tów, 3) trzeba zauwa­żyć, że dla każ­dej ist­nie­ją­cej rze­czy musi być koniecz­nie dana jakaś okre­ślona przy­czyna, wsku­tek któ­rej ona ist­nieje i 4) wresz­cie należy zauwa­żyć, że przy­czyna, wsku­tek któ­rej rzecz jakaś ist­nieje, musi być zawarta bądź w samej natu­rze i w okre­śle­niu ist­nie­ją­cej rze­czy (skoro już ist­nie­nie należy do jej natury), lub musi być dana poza nią.

Z tych zało­żeń wynika, że jeżeli w natu­rze ist­nieje jakaś liczba osob­ni­ków, to musi być koniecz­nie dana przy­czyna, dla­czego te wła­śnie osob­niki ist­nieją, ani wię­cej ich, ani mniej. Jeżeli np. we wszech­świe­cie (w natu­rze rze­czy) ist­nieje dwu­dzie­stu ludzi (dla więk­szej przej­rzy­sto­ści przyj­muję, że oni ist­nieją jed­no­cze­śnie i że przed­tem nie ist­nieli w natu­rze inni), to nie dość będzie (dla poda­nia powodu, dla­czego ist­nieje dwu­dzie­stu ludzi) wyka­zać przy­czynę natury ludz­kiej w ogóle, lecz nadto trzeba będzie wyka­zać przy­czynę, dla­czego nie ist­nieje ani mniej, ani wię­cej, niż dwu­dzie­stu ludzi, albo­wiem (według punktu 3) musi być dana koniecz­nie dla każ­dego z nich z osobna przy­czyna, dla­czego on ist­nieje. Jed­nak ta przy­czyna (według punk­tów 2 i 3) nie może się zawie­rać w samej natu­rze ludz­kiej, ponie­waż praw­dziwe okre­śle­nie czło­wieka nie zawiera w sobie liczby dwu­dzie­stu. Tak więc (według punktu 4) przy­czyna, wsku­tek któ­rej tych dwu­dzie­stu ludzi ist­nieje, a zatem wsku­tek któ­rej każdy z nich ist­nieje, musi koniecz­nie być dana poza każ­dym z nich. Stąd zaś bez­względ­nie trzeba wysnuć wnio­sek, że wszystko to, co z natury swo­jej może ist­nieć w wielu osob­ni­kach, musi mieć koniecz­nie przy­czynę zewnętrzną dla ich ist­nie­nia. Teraz, ponie­waż do natury istoty należy ist­nie­nie (jak już wyka­za­li­śmy w Przy­pi­sku niniej­szym), przeto jej okre­śle­nie musi zawie­rać w sobie konieczne ist­nie­nie, a zatem z samego okre­śle­nia jej musi się dać wywnio­sko­wać jej ist­nie­nie. Ale z okre­śle­nia jej (jak zazna­czy­li­śmy w punk­tach 2 i 3) nie może wyni­kać ist­nie­nie wielu istot, a więc koniecz­nie z niego wynika, że ist­nieje jedyna tylko istota o tej jej natu­rze, jak twier­dze­nie orze­kało.

TWIERDZENIE 9

Im wię­cej rze­czy­wi­sto­ści, czyli bytu, posiada jakaś rzecz, tym wię­cej przy­mio­tów jej przy­na­leży.

Dowód widoczny jest z Okre­śle­nia 4.

TWIERDZENIE 10

Każdy przy­miot jed­nej istoty musi dać się poj­mo­wać sam przez się.

DOWÓD

Przy­mio­tem bowiem jest to, co rozum poznaje w isto­cie jako sta­no­wiące jej treść (według Okre­śle­nia 4), a więc (według Okre­śle­nia 3) musi sam przez się dawać się poj­mo­wać.

Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

Stąd widać, że nawet gdyby się poj­mo­wało dwa przy­mioty jako rze­czy­wi­ście różne, tj. jeden bez pomocy dru­giego, to jed­nak z tego nie można by wno­sić, że one sta­no­wią dwa jeste­stwa, czyli dwie różne istoty. Leży to bowiem w natu­rze istoty, że każdy z jej przy­mio­tów sam przez się zostaje pojęty; wszyst­kie bowiem przy­mioty, które posiada, były w niej zawsze jed­no­cze­śnie i jeden przez drugi wytwo­rzony być nie mógł, bo każdy z nich wyraża rze­czy­wi­stość, czyli byt istoty. Dale­kim przeto od nie­do­rzecz­no­ści jest przy­pi­sy­wa­nie jed­nej isto­cie wielu przy­mio­tów; nie ma nawet w natu­rze nic jaśniej­szego nad to, że każde jeste­stwo powinno dać się pojąć pod wzglę­dem jakie­goś przy­miotu i że im wię­cej posiada rze­czy­wi­sto­ści, czyli bytu, tym wię­cej ma też przy­mio­tów, wyra­ża­ją­cych koniecz­ność, czyli wiecz­ność, oraz nie­skoń­czo­ność. A zatem nic jaśniej­szego też nad to, że jeste­stwo bez­względ­nie nie­skoń­czone należy koniecz­nie okre­ślić (jak w Okr. 6 poda­li­śmy) jako jeste­stwo skła­da­jące się z nie­skoń­czonej ilo­ści przy­mio­tów, z któ­rych każdy wyraża jakąś treść wieczną i nie­skoń­czoną. Gdyby zaś kto zapy­tał, według jakiego zna­mie­nia można poznać róż­ność istot, ten nie­chaj prze­czyta następne Twier­dze­nia, które wyka­zują, że we wszech­świe­cie (w natu­rze rze­czy) ist­nieje tylko jedyna istota i że ona jest bez­względ­nie nie­skoń­czona; na próżno więc szu­ka­łoby się owego zna­mie­nia.

TWIERDZENIE 11

Bóstwo, czyli istota skła­da­jąca się z nie­skoń­czo­nej ilo­ści przy­mio­tów, z któ­rych każdy wyraża treść wieczną i nie­skoń­czoną, ist­nieje koniecz­nie.

DOWÓD

Kto temu prze­czy, niech sobie wyobrazi, jeżeli to można sobie wyobra­zić, że bóstwo nie ist­nieje. W takim razie (według Pew­nika 7) treść jego nie zawiera w sobie jego ist­nie­nia. Ale jest to (według Twier­dze­nia 7) nie­do­rzeczne, a więc bóstwo koniecz­nie ist­nieje. Co było do dowie­dze­nia.

INNY DOWÓD

Dla każ­dej rze­czy musi się dać wyka­zać przy­czyna, czyli powód, lub dla­czego ona ist­nieje, lub dla­czego nie ist­nieje. Jeżeli np. ist­nieje trój­kąt, to musi być dany powód, czyli przy­czyna, dla­czego on ist­nieje, jeżeli zaś nie ist­nieje, to musi być także dany powód, czyli przy­czyna, prze­szka­dza­jąca mu ist­nieć, czyli zno­sząca jego ist­nie­nie. A ten powód, czyli ta przy­czyna, zawie­rać się musi albo w natu­rze tejże rze­czy, albo poza nią. Powód np., dla­czego nie ist­nieje kwa­dra­towe koło, wyka­zuje sama jego natura, bo prze­cież zawiera w sobie sprzecz­ność. Dla­czego zaś, prze­ciw­nie, ist­nieje istota, wynika rów­nież z samej jej natury, ponie­waż ona wła­śnie ist­nie­nie w sobie zawiera (zob. Twier­dze­nie 7). Jed­nak powód, dla­czego ist­nieje koło czy trój­kąt albo dla­czego nie ist­nieje, nie wynika z ich natury, lecz z porządku powszech­nego natury mate­rial­nej; z niego bowiem musi wyni­kać, czy w danej chwili trój­kąt koniecz­nie ist­nieje, czy też ist­nie­nie jego jest nie­moż­liwe. Jest to oczy­wi­ste samo przez się. Stąd wynika, że ist­nieje koniecz­nie to, co nie ma żad­nego powodu, ani przy­czyny, prze­szka­dza­ją­cej jego ist­nie­niu. Jeżeli więc nie może być dany żaden powód ani żadna przy­czyna prze­szka­dza­jąca ist­nie­niu bóstwa lub zno­sząca jego ist­nie­nie, przeto wywnio­sko­wać stąd zgoła należy, że bóstwo koniecz­nie ist­nieje. Jed­nak gdyby był dany taki powód lub taka przy­czyna, naten­czas musia­łaby ona być dana albo w samej natu­rze bóstwa, albo też poza nią, tj. w innej isto­cie o natu­rze odmien­nej. Otóż jeżeli by była tej samej natury, już przez to samo przy­zna­łoby się, że dane jest bóstwo, Nato­miast istota o innej natu­rze nie mogłaby mieć z bóstwem nic wspól­nego (według Twier­dze­nia 2), a zatem nie mogłaby ani zakła­dać, ani zno­sić jego ist­nie­nia.

Skoro więc powód lub przy­czyna zno­sząca ist­nie­nie bóstwa nie może być dana poza naturą bóstwa, musi więc koniecz­nie być dana, jeżeli bóstwo nie ist­nieje, w jego wła­snej natu­rze, która tym spo­so­bem zawie­ra­łaby w sobie sprzecz­ność.

Twier­dze­nie zaś takie o jeste­stwie bez­względ­nie nie­skoń­czo­nym i w naj­wyż­szym stop­niu dosko­na­łym jest nie­do­rzecz­no­ścią.

A zatem ani w bóstwie, ani poza bóstwem nie mamy żad­nej przy­czyny, czyli żad­nego powodu zno­szą­cego jego ist­nie­nie, przeto bóstwo koniecz­nie ist­nieje. Co było do dowie­dze­nia.

INNY DOWÓD

Moż­ność nie­ist­nie­nia jest nie­mocą, prze­ciw­nie zaś, moż­ność ist­nie­nia jest mocą (jak się to samo przez się rozu­mie). Gdyby więc tym, co ist­nieje koniecz­nie, były jedy­nie jeste­stwa skoń­czone, mie­li­by­śmy, że jeste­stwa skoń­czone są więk­szej mocy od jeste­stwa bez­względ­nie nieskoń­czonego; wszakże jest to (jak się rozu­mie samo przez się) nie­do­rzecz­no­ścią. A więc jedno z dwojga: albo nic nie ist­nieje, albo ist­nieje także koniecz­nie jeste­stwo bez­względ­nie nieskoń­czone. Wsze­lako my ist­niejemy, i to albo w nas samych, albo w czymś innym, ist­nie­ją­cym koniecz­nie (zob. Pew­nik 1 i Twier­dze­nie 7).

Tak więc (według Okre­śle­nia 6) jeste­stwo bez­względ­nie nie­skoń­czone, tj. bóstwo, koniecz­nie ist­nieje. Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

W tym ostat­nim dowo­dzie sta­ra­łem się wyka­zać a poste­riori ist­nie­nie bóstwa, aby łatwiej można było pojąć dowo­dze­nie, nie zaś dla­tego, ażeby na tejże pod­sta­wie nie miało wyni­kać a priori ist­nie­nie bóstwa. Otóż ponie­waż moż­ność ist­nie­nia jest mocą, wynika stąd, że im wię­cej rze­czy­wi­sto­ści przy­na­leży natu­rze jakiejś rze­czy, tym wię­cej sił posiada ona sama z sie­bie, aby ist­nieć, a więc jeste­stwo bez­względ­nie nie­skoń­czone, czyli bóstwo, ma samo z sie­bie bez­względ­nie nie­skoń­czoną moc ist­nie­nia i dla­tego też ist­nieje bez­względ­nie.

Być może, że nie­je­den nie zdo­łał łatwo doj­rzeć oczy­wi­sto­ści tego dowodu, ponie­waż przy­wykł zasta­na­wiać się nad tymi tylko rze­czami, które powstają z przy­czyn zewnętrz­nych, przy czym dostrzega, że rze­czy, które szybko powstają, czyli łatwo ist­nieją, rów­nie łatwo giną, oraz sądzi, że prze­ciw­nie, te rze­czy z trud­no­ścią są do zro­bie­nia, czyli nie tak łatwo docho­dzą do ist­nie­nia, do któ­rych trzeba cze­goś wię­cej według jego poję­cia.

Otóż aby go uwol­nić od takich prze­są­dów, mogę tutaj nie wyka­zy­wać ani tego, w jakim sen­sie jest praw­dziwe owo zda­nie: „co szybko powstaje, szybko ginie”, ani też tego, czy ze względu na całą naturę wszystko jed­na­kowo jest łatwe czy nie. Wystar­czy zauwa­żyć, że nie mówię tutaj o rze­czach, powsta­ją­cych z przy­czyn zewnętrz­nych, lecz wyłącz­nie o isto­tach, któ­rych (według Twier­dze­nia 6) nie mogą wytwo­rzyć żadne przy­czyny zewnętrzne.

Rze­czy bowiem, powsta­jące z przy­czyn zewnętrz­nych, zarówno czy skła­dają się z wielu, czy nie­wielu czę­ści, zawdzię­czają wszelką swoją dosko­na­łość, czyli rze­czy­wi­stość, zdol­no­ści przy­czyny zewnętrz­nej; przeto ist­nie­nie ich ma źró­dło wyłącz­nie w dosko­na­ło­ści przy­czyny zewnętrz­nej, nie zaś w ich wła­snej. Nato­miast wszelka dosko­na­łość istoty nie zawdzię­cza się żad­nej przy­czynie zewnętrz­nej, przeto i ist­nie­nie jej wyni­kać musi wyłącz­nie z jej wła­snej natury, która nie jest niczym innym, jak jej tre­ścią. Tak więc dosko­na­łość rze­czy nie znosi jej ist­nie­nia, lecz prze­ciw­nie, zakłada je, a wła­śnie niedosko­na­łość znosi je, i dla­tego nie możemy mieć więk­szej pew­no­ści co do ist­nie­nia żad­nej rze­czy, ani­żeli co do ist­nie­nia jeste­stwa bez­względ­nie nie­skoń­czo­nego, czyli dosko­na­łego, tj. bóstwa.

Skoro więc treść wyłą­cza wszelką nie­do­sko­na­łość, a zawiera w sobie bez­względną dosko­na­łość, przeto usuwa tym samym wszelki powód do wąt­pie­nia o jego ist­nie­niu i daje nam co do niego naj­więk­szą pew­ność. Mnie­mam, że będzie to przej­rzy­ste i dla czy­tel­nika mier­nie bacz­nego.

TWIERDZENIE 12

Nie może ucho­dzić za praw­dzi­wie pojęty żaden przy­miot istoty, gdyby wyni­kało, że istota jest podzielna.

DOWÓD

Czę­ści bowiem, na które istota tak pojęta dzie­li­łaby się, albo zacho­wają naturę istoty, albo nie. W pierw­szym razie (według Twier­dze­nia 8) każda część będzie musiała być nie­skoń­czona i byłaby (według Twier­dze­nia 6) przy­czyną samej sie­bie, a (według Twier­dze­nia 5) będzie musiała skła­dać się z przy­miotu odmien­nego. A więc z jed­nej istoty będzie mogło się utwo­rzyć wiele istot, co (według Twier­dze­nia 6) jest nie­do­rzecz­no­ścią. Nadto czę­ści (według Twier­dze­nia 2) nie mia­łyby nic wspól­nego ze swą cało­ścią, a całość (według Okre­śle­nia 4 i Twier­dze­nie 10) mogłaby bez czę­ści swo­ich być i dać się pojąć. Że jest to nie­do­rzeczne, nikt nie będzie mógł wąt­pić.

Jeżeli zaś przy­pu­ścimy to dru­gie, mia­no­wi­cie że czę­ści nie zacho­wają natury istoty, wów­czas istota, podzie­lona w cało­ści na równe czę­ści, zatra­ci­łaby naturę istoty i prze­sta­łaby być, co (według Twier­dze­nia 7) jest nie­do­rzeczne.

TWIERDZENIE 13

Istota bez­względ­nie nie­skoń­czona jest nie­po­dzielna.

DOWÓD

Gdyby bowiem była podzielna, naten­czas czę­ści, na które dzie­li­łaby się, albo zacho­wa­łyby naturę istoty bez­względ­nie nie­skoń­czo­nej, albo nie. W pierw­szym razie otrzy­mamy liczne istoty o tej samej natu­rze, co (według Twier­dze­nia 5) jest nie­do­rzeczne. W dru­gim razie (jak wyżej) istota bez­względ­nie nie­skoń­czona będzie mogła prze­stać być, co (według Twier­dze­nia 11) jest rów­nież nie­do­rzeczne.

DODATEK

Stąd wynika, że żadna istota, a więc też i żadna istota mate­rialna, o ile jest istotą, nie jest podzielna.

PRZYPISEK

Że istota jest nie­po­dzielna, zro­zu­mieć można jesz­cze pro­ściej już z tego samego, że natura istoty nie może być pojęta ina­czej, jak tylko jako nie­skoń­czona, a przez część istoty nie­po­dobna rozu­mieć czego innego, jak istotę skoń­czoną, co (według Twier­dze­nia 8) zawiera w sobie oczy­wi­stą sprzecz­ność.

TWIERDZENIE 14

Prócz bóstwa nie może być dana ani być pojęta żadna istota.

DOWÓD

Ponie­waż bóstwo jest jeste­stwem bez­względ­nie nie­skoń­czo­nym; któ­remu zaprze­czyć nie można posia­da­nia każ­dego przy­miotu wyra­ża­ją­cego treść istoty (według Okre­śle­nia 6), i ponie­waż ist­nieje ono koniecz­nie (według Twier­dze­nia 11), przeto, gdyby była dana jakaś istota prócz bóstwa, musia­łoby się ją obja­śnić przez jakiś przy­miot bóstwa, a w ten spo­sób ist­nia­łyby dwie istoty o tym samym przy­mio­cie, co (według Twier­dze­nia 5) jest nie­do­rzeczne. Dla­tego więc poza bóstwem żadna istota nie może być dana, a skut­kiem tego także i pojęta. Gdyby bowiem mogła być pojęta, musia­łaby koniecz­nie być pojęta jako ist­nie­jąca. Wszakże jest to (według pierw­szej czę­ści niniej­szego dowodu) nie­do­rzecz­no­ścią. A zatem poza bóstwem nie może być dana ani być pojęta żadna istota. Co było do dowie­dze­nia.

DODATEK 1

Wynika stąd w spo­sób jak naj­ja­śniej­szy po pierw­sze, że bóstwo jest jedyne, tj. że (według Okre­śle­nia 6) we wszech­świe­cie (w natu­rze rze­czy) mamy jedną tylko istotę i że jest ona bez­względ­nie nie­skoń­czona, jak już zazna­czy­li­śmy w Przy­pi­sku do Twier­dze­nia.

DODATEK 2

Wynika stąd po wtóre, że rzecz roz­cią­gła i rzecz myśląca są albo przy­mio­tami bóstwa, albo (według Pew­nika 1) pobu­dze­niami przy­mio­tów bóstwa.

TWIERDZENIE 15

Cokol­wiek jest, jest w bóstwie i nic bez bóstwa nie może ani być, ani dać się pojąć.

DOWÓD

Prócz bóstwa nie jest dana ani nie może być pojęta żadna istota (według Twier­dze­nia 14), tj. (według Okre­śle­nia 3) żadna rzecz, która jest sama w sobie i daje się pojąć sama przez się. Objawy zaś (według Okre­śle­nia 5) nie mogą bez istoty ani być, ani dać się pojąć, a więc mogą one być jedy­nie w natu­rze boskiej i tylko przez nią dać się pojąć. A poza isto­tami i obja­wami nic nie jest dane (według Pew­nika 1), a zatem nic bez bóstwa nie może ani być, ani dać się pojąć. Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

Nie­któ­rzy wyobra­żają sobie bóstwo na podo­bień­stwo czło­wieka, zło­żone z ciała i duszy, i pod­le­głe wzru­sze­niom. Jed­nak jak dalecy oni są od praw­dzi­wego pozna­nia bóstwa, widać już dosta­tecz­nie z tego, cośmy udo­wod­nili. Ale dajmy im spo­kój, bo oto wszy­scy ci, któ­rzy zasta­na­wiali się w jakiś spo­sób nad naturą boską, zaprze­czają temu, jakoby bóstwo było mate­rialne. Naj­le­piej uza­sad­niają oni to w ten spo­sób, że przez ciało rozu­miemy jakąś wiel­kość długą, sze­roką i głę­boką, ogra­ni­czoną przez jakąś figurę, a nic bar­dziej nie­do­rzecz­nego nie można przy­pi­sać bóstwu, czyli jeste­stwu bez­względ­nie nie­skoń­czo­nemu. Tym­cza­sem jed­nak w innych rozu­mo­wa­niach, zmie­rza­ją­cych do udo­wod­nie­nia tego samego, ujaw­niają oni jasno, że oddzie­lają cał­ko­wi­cie tę istotę mate­rialną, czyli roz­cią­głą, od natury boskiej i przyj­mują, że jest ona przez Boga stwo­rzona. Ale z jakiej mocy boskiej mogłaby być stwo­rzona, tego zupeł­nie nie wie­dzą, co jasno wyka­zuje, że sami nie rozu­mieją, co mówią. Ja zaś dość jasno, jak mnie­mam, dowio­dłem (zob. Dod. do Twier­dze­nia 6 i Przyp. 2 do Twier­dze­nia 8), że żadna istota nie może być przez coś innego wytwo­rzona czy stwo­rzona. Następ­nie w Twier­dze­niu 14 wyka­za­li­śmy, że prócz bóstwa żadna inna istota nie może ani być dana, ani być pojęta. Z tego zaś wywnio­sko­wa­li­śmy, że istota roz­cią­gła jest jed­nym z nie­skoń­czo­nych przy­mio­tów bóstwa. Wszakże dla zupeł­niejszego wyświe­tle­nia sprawy pozbijam argu­menty prze­ciw­ni­ków, które ze wszyst­kim spro­wa­dzają się do nastę­pu­ją­cych.

Po pierw­sze mnie­mają oni, że istota mate­rialna, o ile jest istotą, składa się z czę­ści i dla­tego prze­czą, aby mogła być nie­skoń­czona, a zatem przy­na­leżna bóstwu. Obja­śniają to licz­nymi przy­kła­dami, z któ­rych tutaj przy­to­czę nie­które. Jeżeli, powia­dają, istota mate­rialna jest nie­skoń­czona, to pomyślmy sobie, że jest podzie­lona na dwie czę­ści, z któ­rych każda będzie albo skoń­czona, albo nie­skoń­czona. W pierw­szym razie nie­skoń­czo­ność skła­da­łaby się z dwóch czę­ści skoń­czo­nych, co jest nie­do­rzecz­no­ścią; w dru­gim przy­padku mie­li­by­śmy nie­skoń­czo­ność dwa­kroć więk­szą od innej nie­skoń­czo­no­ści, co rów­nież jest nie­do­rzeczne. Dalej mówią: gdy­by­śmy wiel­kość nie­skoń­czoną mie­rzyli czę­ścią, wyno­szącą stopę, musia­łaby ona skła­dać się z nie­skoń­czo­nej ilo­ści takich czę­ści, a to samo byłoby, gdy­by­śmy za miarę przy­jęli cal; w ten spo­sób jedna liczba nie­skoń­czona byłaby dwu­na­sto­krot­nie więk­sza od dru­giej nie­skoń­czo­nej. Wresz­cie dowo­dzą, że jeżeli pomy­ślimy sobie dwie linie, jak AB i AC, wycho­dzące z jed­nego punktu jakiejś wiel­ko­ści nie­skoń­czo­nej i znaj­du­jące się w pew­nej, wyzna­czo­nej na początku od sie­bie odle­gło­ści, i wycią­gnięte w nie­skoń­czo­ność, to na pewno odle­głość pomię­dzy B i C będzie się coraz bar­dziej powięk­szać, aż z wyzna­czo­nej sta­nie się nie­wy­zna­czalną. Skoro więc takie nie­do­rzecz­no­ści, jak mnie­mają, wyni­kają z przy­pusz­cze­nia wiel­ko­ści nie­skoń­czo­nej, wnio­skują stąd, że istota mate­rialna musi być skoń­czona, a zatem do tre­ści bóstwa nie należy.

Drugi argu­ment bie­rze się rów­nież z naj­wyż­szej dosko­na­ło­ści bóstwa. Bóstwo, powia­dają, jako jeste­stwo zupeł­nie dosko­nałe, nie może być bierne, tym­cza­sem istota mate­rialna, ponie­waż prze­cież jest podzielna, może być bierna; wynika stąd, że nie należy ona do tre­ści bóstwa.

Oto są argu­menty, które znaj­duję u pisa­rzy i któ­rymi oni usi­łują wyka­zać, że istota mate­rialna jest nie­godna natury boskiej i że do niej nale­żeć nie może. Wszakże uważny czy­tel­nik dostrzeże, że dałem już na to odpo­wiedź. Argu­menty te bowiem opie­rają się jedy­nie na przy­pusz­cze­niu, że istota mate­rialna składa się z czę­ści, co, jak już wyka­za­łem (Twier­dze­nie 12 wraz z Dodat­kiem do Twier­dze­nia 13), jest nie­do­rzeczne. Następ­nie, kto tę rzecz zechce dobrze roz­wa­żyć, prze­kona się, że wszyst­kie owe nie­do­rzecz­no­ści (jeżeli są to nie­do­rzecz­no­ści, o co teraz spie­ram się), z któ­rych chciano wywnio­sko­wać skoń­czo­ność istoty roz­cią­głej, nie są by­naj­mniej wyni­kiem przy­pusz­cze­nia wiel­ko­ści nie­skoń­czo­nej, lecz raczej przy­pusz­cze­nia, że wiel­kość nie­skoń­czona jest wymierna i daje się zło­żyć z czę­ści skoń­czo­nych. Wobec tego z nie­do­rzecz­no­ści stąd wyni­ka­ją­cych mogli oni tylko wywnio­sko­wać, że wiel­kość nie­skoń­czona nie jest wymierna i że nie może być zło­żona z czę­ści skoń­czo­nych. A to wła­śnie jest tym samym, co już powy­żej (Twier­dze­nie 12 i następne) udo­wod­ni­li­śmy.

Takim spo­so­bem nasi prze­ciw­nicy są pobici swą wła­sną bro­nią. Jeżeli przeto na pod­sta­wie owych swych nie­do­rzecz­no­ści jed­nakże sta­rają się oni wywnio­sko­wać, że istota roz­cią­gła musi być skoń­czona, to zaprawdę postę­pują tak, jak gdyby ktoś, zmy­śliw­szy sobie, że koło posiada wła­sno­ści kwa­dratu, wypro­wa­dził stąd wnio­sek, że koło nie ma środka, skąd wypro­wa­dzone do obwodu pro­mie­nie byłyby mię­dzy sobą równe. Bo prze­cież poj­mują istotę mate­rialną, która może być pojęta jedy­nie jako nieskoń­czona, jedyna i nie­po­dzielna (zob. Twier­dze­nie 8, 5 i 12), jako skoń­czoną, zło­żoną z czę­ści skoń­czo­nych, wie­lo­litą i podzielną, a to w tym celu, aby wywnio­sko­wać, że jest ona skoń­czona. W ten sam spo­sób inni, zmy­śliw­szy sobie, że linia składa się z punk­tów, potra­fią wynaj­dy­wać liczne dowody dla wyka­za­nia, że linii do nie­skoń­czo­no­ści dzie­lić nie­po­dobna. A doprawdy przy­pusz­cze­nie, że istota mate­rialna składa się z ciał, czyli z czę­ści, jest rów­nie nie­do­rzeczne, jak przy­pusz­cze­nie, że ciało składa się z płasz­czyzn, płasz­czyzna z linii, linie zaś z punk­tów.

Zgo­dzić się na to muszą wszy­scy, któ­rzy jasny roz­są­dek uznają za nie­omylny, a przede wszyst­kim ci, któ­rzy zaprze­czają temu, aby dana była próż­nia. Gdyby bowiem istota mate­rialna mogła być podzie­lona w ten spo­sób, że jej czę­ści byłyby rze­czy­wi­ście różne, dla­czego w takim razie jedna część nie mogła być znisz­czona bez naru­sze­nia pozo­sta­łych, połą­czo­nych, jak przed­tem? Albo czemu wszyst­kie tak muszą być spo­jone, aby­śmy nie mieli próżni mię­dzy nimi? Prze­cież śród rze­czy, róż­nią­cych się rze­czy­wi­ście mię­dzy sobą, jedna może być bez dru­giej i pozo­sta­wać w swym odręb­nym sta­nie. Ponie­waż więc próżni w natu­rze nie mamy (o czym gdzie indziej wszyst­kie czę­ści tak się muszą zespa­lać, aby­śmy nie mieli próżni, wynika stąd także, że one nie mogą być w rze­czywistości roz­ło­żone, czyli że istota mate­rialna, o ile jest istotą, nie daje się podzie­lić.

Gdyby jed­nak ktoś zapy­tał, dla­czego z natury tak jeste­śmy skłonni do dzie­le­nia wiel­ko­ści, temu odpo­wiem, że wiel­kość poj­mu­jemy w dwo­jaki spo­sób, mia­no­wi­cie: bądź w spo­sób ode­rwany (abs­trak­cyjny), czyli powierz­chowny, tak jak ją sobie wyobra­żamy, lub jako istotę, co się usku­tecz­nia przy pomocy samego tylko rozumu. Bio­rąc więc wiel­kość tak, jak ją mamy w wyobraźni, co zacho­dzi czę­sto i jest dla nas łatwiej­sze, znaj­du­jemy, że jest skoń­czona, podzielna i zło­żona z czę­ści; jeżeli zaś bie­rzemy ją tak, jak ją mamy w rozu­mie i poj­mu­jemy ją, o ile jest istotą, co przy­cho­dzi nam bar­dzo trudno, wtedy, jak już dosta­tecz­nie udo­wod­ni­li­śmy, znaj­du­jemy, że jest nieskoń­czona, jedyna i nie­po­dzielna. Będzie to dość oczy­wi­ste dla każ­dego, kto umie odróż­niać wyobraź­nię od rozumu, szcze­gól­nie gdy się jesz­cze zważy, że mate­ria jest wszę­dzie ta sama i że o tyle tylko roz­róż­niamy w niej czę­ści, o ile ją poj­mu­jemy jako pod­le­ga­jącą roz­ma­itym pobu­dze­niom, i dla­tego roz­róż­niamy jej czę­ści tylko spo­so­bowo (modal­nie), nie zaś w rze­czy­wi­sto­ści.

Tak np. poj­mu­jemy, że wodę, o ile jest wodą, możemy podzie­lić i czę­ści jej wza­jem­nie od sie­bie odłą­czyć, nie zaś o ile jest istotą mate­rialną, o tyle bowiem nie może być ani roz­łą­czona, ani podzie­lona; następ­nie woda, o ile jest wodą, powstaje i psuje się, o ile wszakże jest istotą, ani nie powstaje, ani nie psuje się.

Tym samym odpo­wie­dzia­łem już, jak mnie­mam, i na drugi argu­ment, ponie­waż i on opiera się rów­nież na przy­pusz­cze­niu, że mate­ria, o ile jest istotą, jest podzielna i z czę­ści zło­żona.

A cho­ciażby nawet tak być nie miało, to nie wiem, dla­czego mate­ria miała być nie­godna natury boskiej, skoro (według Twier­dze­nia 14) poza bóstwem nie może być dana żadna istota, wpra­wia­jąca je w stan bierny. Wszystko, utrzy­muję, jest w bóstwie i wszystko, co zacho­dzi, zacho­dzi jedy­nie wsku­tek praw nie­skoń­czo­nej natury bóstwa i wynika z koniecz­no­ści jego tre­ści (jak to zaraz wykażę). Dla­tego żadną miarą nie można utrzy­my­wać, że bóstwo staje się bier­nym pod wpły­wem cze­goś albo że istota roz­cią­gła jest nie­godna natury boskiej, cho­ciażbyśmy nawet przy­pu­ścili jej podziel­ność, jeżeli tylko przy­znamy, że jest wieczna i nie­skoń­czona. Ale dosyć o tym na teraz.

TWIERDZENIE 16

Z koniecz­no­ści natury boskiej musi wyni­kać nie­skoń­cze­nie wiele (tj. wszystko, co może wcho­dzić w zakres rozumu nie­skoń­czo­nego) spo­so­bami nie­skoń­czo­nymi.

DOWÓD

Twier­dze­nie to będzie dla każ­dego oczy­wi­ste, skoro tylko zwróci uwagę na to, że z danego okre­śle­nia jakiej­kol­wiek rze­czy rozum wywnio­sko­wuje wiele wła­sno­ści, które w rze­czywistości z niej (tj. z samej tre­ści rze­czy) koniecz­nie wyni­kają, a tych wła­sno­ści będzie tym wię­cej, im wię­cej rze­czywistości okre­śle­nie wyraża, tj. im wię­cej rze­czywistości zawiera sobie treść rze­czy okre­ślo­nej. Ponie­waż zaś natura boska posiada bez­względ­nie nie­skoń­czoną ilość przy­mio­tów (według Okre­śle­nia 6), z któ­rych każdy wyraża w swoim rodzaju tak samo treść nie­koń­czoną, przeto z jej koniecz­no­ści musi wyni­kać nie­skoń­cze­nie wiele (tj. co może wcho­dzić w zakres rozumu nie­skoń­czo­nego) spo­so­bami nie­skoń­czo­nymi. Co było do dowie­dze­nia.

DODATEK 1

Stąd wynika, że bóstwo jest przy­czyną spraw­czą wszyst­kich rze­czy mogą­cych wcho­dzić w zakres rozumu nie­skoń­czo­nego.

DODATEK 2

Wynika stąd po wtóre, że bóstwo jest przy­czyną samo przez się, nie zaś dzięki przy­pad­ko­wo­ści.

DODATEK 3

Wynika stąd po trze­cie, że bóstwo jest bez­względ­nie pierw­szą przy­czyną.

TWIERDZENIE 17

Bóstwo działa wyłącz­nie wedle praw swo­jej natury i nie pod­lega żad­nemu przy­mu­sowi.

DOWÓD

Że wyłącz­nie z koniecz­no­ści natury boskiej, czyli (co jest to samo) wyłącz­nie z praw jego natury, wynika bez­względ­nie nie­skoń­cze­nie wiele, wyka­za­li­śmy dopiero co w Twier­dze­niu 16; w Twier­dze­niu 15 zaś dowie­dli­śmy, że nic bez bóstwa nie może ani być, ani dać się pojąć, lecz że wszystko jest w bóstwie. Nic zatem poza nim być nie może, co by go do dzia­ła­nia mogło wyzna­czyć lub zmu­sić, a więc bóstwo działa wyłącz­nie według praw swo­jej natury i nie pod­lega żad­nemu przy­mu­sowi.

Co było do dowie­dze­nia.

DODATEK 1

Stąd wynika po pierw­sze, że nie ma żad­nej przy­czyny, która by z zewnątrz czy z wewnątrz pod­nie­cała bóstwo do dzia­ła­nia, prócz dosko­na­ło­ści jego wła­snej natury.

DODATEK 2

Wynika stąd po wtóre, że tylko bóstwo jest przy­czyną wolną. Jedy­nie bóstwo bowiem ist­nieje z samej koniecz­no­ści swo­jej wła­snej natury (według Twier­dze­nia 11 i Dodatku 1 do Twier­dze­nia 14) i działa wyłącz­nie z koniecz­no­ści swo­jej wła­snej natury (według Twier­dze­nia 17).

A więc (według Okre­śle­nia 7) tylko ono jest przy­czyną wolną.

Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

Nie­któ­rzy sądzą, że bóstwo dla­tego jest przy­czyną wolną, że może, jak mnie­mają, spra­wić, aby nie sta­wało się to, czyli aby ono samo nie wyko­ny­wało tego, co, jak powie­dzie­li­śmy, wynika z jego natury, tj. co znaj­duje się w jego wła­dzy. Jed­nak jest to to samo, jak gdyby mówili, że bóstwo może spra­wić, aby z natury trój­kąta nie wyni­kało, że trzy jego kąty równe są dwóm pro­stym, albo aby z danej przy­czyny nie wyni­kał sku­tek, co jest nie­do­rzecz­no­ścią.

Dalej wykażę bez pomocy tego Twier­dze­nia, że do natury bóstwa nie należy ani rozum, ani wola. Wiem wpraw­dzie, że jest wiele takich, któ­rzy mnie­mają, że potra­fią dowieść, iż do natury bóstwa należy naj­wyż­szy rozum i wolna wola; utrzy­mują bowiem, że nie znają nic dosko­nal­szego, co by mogli bóstwu przy­pi­sać, nad to, co jest w nas naj­wyż­szą dosko­na­ło­ścią. Jak­kol­wiek jed­nak poj­mują bóstwo jako fak­tycz­nie w naj­wyż­szym stop­niu rozumne, jed­nakże nie wie­rzą, aby mogło ono nadać ist­nie­nie temu wszyst­kiemu, co fak­tycz­nie posiada w rozu­mie; mnie­mają bowiem, że w ten spo­sób zni­we­czy­liby moc bóstwa. Gdyby Bóg, powia­dają, wszystko był stwo­rzył, co jest w jego rozu­mie, naten­czas nic już wię­cej stwa­rzać by nie mógł, a to według nich sprze­ci­wia się wszech­mocy Boga.

Dla­tego wolą uwa­żać Boga za obo­jęt­nego na wszyst­kość i nie­two­rzą­cego nic poza tym, co stwo­rzyć posta­no­wił nie­jako z bez­względ­nej woli. Wsze­lako mnie­mam, że dosyć jasno wyka­za­łem (zob. Twier­dze­nie 16), iż z naj­wyż­szej mocy bóstwa, czyli z nie­skoń­czo­nej jego natury, wypły­nęło nie­skoń­cze­nie wiele spo­so­bami nie­skoń­czo­nymi, tj. koniecz­nie wszystko wypły­nęło, czyli zawsze z tą samą koniecz­no­ścią wynika, tak jak z natury trój­kąta wynika od wie­ków i na wieki, że trzy jego kąty są równe dwóm pro­stym. Wszech­moc więc bóstwa fak­tycz­nie czynna była od wie­ków i na wieki w tejże czyn­no­ści pozo­sta­nie.

W ten spo­sób przyj­muje się, przy­naj­mniej według mego zda­nia, wszech­moc boską o wiele dosko­nal­szą. Owi prze­ciw­nicy zaś (niech mi wolno będzie mówić otwar­cie) zaprze­czają, jak na to wygląda, wszech­mocy boskiej. Zmu­szeni są bowiem przy­znać, że Bóg posiada w rozu­mie nie­skoń­cze­nie wiele rze­czy, dają­cych się stwo­rzyć, któ­rych jed­nak ni­gdy nie będzie mógł stwo­rzyć, ponie­waż w prze­ciw­nym razie, tj. gdyby wszystko stwo­rzył, co posiada w rozu­mie, wyczer­pałby, według ich zda­nia, swoją wszech­moc i stałby się nie­do­sko­na­łym. Aby więc uznać Boga za dosko­na­łego, docho­dzą do tego, że muszą jed­no­cze­śnie przy­jąć, że nie może on doko­nać wszyst­kiego, na co roz­ciąga się jego moc. Nie wiem, czy można zmy­ślić coś bar­dziej nie­do­rzecz­nego i wię­cej zaprze­czającego wszech­mocy Boga.

A teraz powiem jesz­cze nie­coś o rozu­mie i woli, które powszech­nie przy­pi­su­jemy Bogu. Otóż jeżeli rozum i wola mają nale­żeć do wiecz­nej tre­ści Boga, to przez każdy z tych przy­mio­tów chyba należy rozu­mieć co innego, ani­żeli ludzie pospo­li­cie rozu­mieją. Rozum bowiem i wola, które sta­no­wią treść Boga, musia­łyby o całe niebo róż­nić się od naszego rozumu i naszej woli i w niczym, wyjąw­szy nazwę, nie mogłyby być z tymi zgodne; mia­no­wi­cie nie ina­czej, jak zgodne są ze sobą: pies w kon­ste­la­cji nie­bie­skiej i pies, zwie­rzę szcze­ka­jące. Dowiodę tego w spo­sób nastę­pu­jący. Jeżeli rozum należy do natury boskiej, nie może on być na wzór naszego rozumu z natury swej póź­niej­szy (jak po więk­szej czę­ści uznaje się) od rze­czy poj­mo­wa­nych lub jed­no­cze­sny z nimi, albo­wiem prze­cież bóstwo ze względu na przy­czy­no­wość jest przed wszyst­kimi rze­czami (według Dodatku 1 do Twier­dze­nia 16). Prze­ciw­nie, prawda i treść for­malna rze­czy jest wła­śnie taka dla­tego, że nie ina­czej ist­nieje przed­mio­towo w rozu­mie bóstwa. Dla­tego rozum bóstwa, o ile się go poj­muje tak, że sta­nowi treść bóstwa, jest rze­czywiście przy­czyną rze­czy, zarówno ich tre­ści, jak i ich ist­nie­nia. Zdaje się, że zauwa­żyli to także ci, któ­rzy rozum, wolę i moc Boga mieli za jedno. Skoro więc rozum bóstwa jest jedyną przy­czyną rze­czy, mia­no­wi­cie (jak wyka­za­li­śmy) zarówno ich tre­ści, jak i ich ist­nie­nia, przeto sam koniecz­nie od nich róż­nić się musi zarówno pod wzglę­dem tre­ści, jak i pod wzglę­dem ist­nie­nia. Rzecz bowiem spo­wo­do­wana różni się od swej przy­czyny wła­śnie tym, co od tej przy­czyny otrzy­mała. Tak np. czło­wiek jest przy­czyną ist­nie­nia, nie zaś tre­ści innego czło­wieka, ta bowiem jest prawdą wieczną. Jakoż co do tre­ści zga­dzać się mogą, co do ist­nie­nia zaś róż­nić się muszą. Dla­tego wła­śnie, gdy ist­nie­nie jed­nego z nich się koń­czy, ist­nie­nie dru­giego nie koń­czy się przez to. Nato­miast gdyby treść jed­nego mogła być znisz­czona i stać się mylną, naten­czas znisz­czona byłaby i treść dru­giego. Tak więc rzecz, będąca przy­czyną jak tre­ści, tak i ist­nie­nia jakie­goś skutku, musi się róż­nić od takiego skutku zarówno pod wzglę­dem tre­ści, jak i pod wzglę­dem ist­nie­nia. A rozum bóstwa jest przy­czyną jak tre­ści, tak i ist­nie­nia naszego rozumu. A zatem rozum bóstwa, o ile się poj­muje tak, że sta­nowi treść boską, różni się od naszego rozumu zarówno pod wzglę­dem tre­ści, jak i pod wzglę­dem ist­nie­nia, i zga­dzać się z nim w niczym nie może, prócz nazwy, jak powie­dzie­li­śmy wyżej.

Co się tyczy woli, to dowo­dze­nie będzie w ten sam spo­sób postę­po­wać, jak każdy łatwo może dostrzec.

TWIERDZENIE 18

Bóstwo jest przy­czyną wsobną (imma­nentną) wszech­rze­czy, nie zaś wysobną (trans­cen­dentną).

DOWÓD

Wszystko, co jest, jest w bóstwie i przez bóstwo pojęte być musi (według Twier­dze­nia 15); a zatem (według Dodatku 1 do Twier­dze­nia 16) bóstwo jest przy­czyną rze­czy, które są w nim.

To punkt pierw­szy. Dalej, poza bóstwem nie może być dana żadna istota (według Twier­dze­nia 14), tj. (według Okre­śle­nia 3) żadna rzecz, która by była poza bóstwem sama w sobie. To był punkt drugi. A więc bóstwo jest przy­czyną wsobną wszech­rze­czy, nie zaś wysobną. Co było do dowie­dze­nia.

TWIERDZENIE 19

Bóstwo jest, czyli wszyst­kie przy­mioty bóstwa są wieczne.

DOWÓD

Bóstwo bowiem (według Okre­śle­nia 6) jest istotą, która (według Twier­dze­nia 11) ist­nieje koniecz­nie, tj. (według Twier­dze­nia 7) do jego natury należy ist­nie­nie, czyli (co jest to samo) z jego okre­śle­nia wynika, że ono ist­nieje, przeto (według Okre­śle­nia 8) jest wieczne. Dalej, przez przy­mioty bóstwa rozu­mieć należy to, co (według Okre­śle­nia 4) wyraża treść istoty boskiej, czyli to, co do istoty należy; a to samo, powia­dam, powinny zawie­rać w sobie i same przy­mioty. Do natury zaś istoty (jak już dowio­dłem w Twier­dze­niu 7) należy wiecz­ność, a zatem każdy z przy­mio­tów musi zawie­rać w sobie wiecz­ność, a więc wszyst­kie one są wieczne.

Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

To twier­dze­nie jest widoczne w spo­sób bar­dzo jasny rów­nież z mego dowodu ist­nie­nia bóstwa (Twier­dze­nie 11); stwier­dza on bowiem, powia­dam, że ist­nie­nie bóstwa tak samo, jak jego treść, jest prawdą wieczną. Następ­nie poda­łem jesz­cze inny dowód wiecz­no­ści bóstwa (w Twier­dze­niu 19 Zasad Kar­te­zju­sza) i nie ma potrzeby, aby go tutaj powta­rzać.

TWIERDZENIE 20

Ist­nie­nie bóstwa i jego treść to to samo.

DOWÓD

Bóstwo (według Twier­dze­nia 19) oraz wszyst­kie jego przy­mioty są wieczne, tj. (według Okre­śle­nia 8) każdy z jego przy­mio­tów wyraża ist­nie­nie. Te same więc przy­mioty bóstwa, które (według Okre­śle­nia 4) wyja­śniają jego treść wieczną, wyja­śniają zara­zem i jego wieczne ist­nie­nie, tj. to samo, co sta­nowi treść bóstwa, sta­nowi zara­zem jego ist­nie­nie, a zatem ist­nie­nie i treść jego to to samo.

Co było do dowie­dze­nia.

DODATEK 1

Stąd wynika po pierw­sze, że ist­nie­nie bóstwa tak samo, jak jego treść, jest prawdą wieczną.

DODATEK 2

Wynika po wtóre, że bóstwo jest, czyli wszyst­kie przy­mioty bóstwa są nie­zmienne. Gdyby bowiem zmie­niały się pod wzglę­dem ist­nie­nia, naten­czas musia­łyby także (według Twier­dze­nia 20) zmie­niać się pod wzglę­dem tre­ści, tj. (jak się rozu­mie samo przez się) z praw­dzi­wych stać się myl­nymi, co jest nie­do­rzecz­no­ścią.

TWIERDZENIE 21

Wszystko, co wynika z bez­względ­nej natury jakiego bądź przy­miotu bóstwa, musiało ist­nieć i zawsze, i jako nie­skoń­czone, czyli jest przez ten przy­miot wieczne i nie­skoń­czone.

DOWÓD

Kto prze­czy, nie­chaj pomy­śli sobie, jeśli jest to moż­liwe, że w jakimś przy­mio­cie bóstwa wynika z jego natury bez­względ­nej coś, co by było skoń­czone i miało wyzna­czone ist­nie­nie, czyli trwa­nie, np. idea bóstwa w myśle­niu. Jed­nak myśle­nie, ile że zakłada się ono tutaj jako przy­miot bóstwa, jest koniecz­nie (według Twier­dze­nia 11) z natury swo­jej nieskoń­czone, tym­cza­sem przy­pusz­cza się, że jest skoń­czone, o ile samo zawiera w sobie ideę bóstwa. Jed­nakże (według Okre­śle­nia 2) jako skoń­czone można by je pojąć tylko wtedy, gdyby było ogra­ni­czone przez samo myśle­nie; wszakże nie przez samo myśle­nie, o ile ono sta­nowi ideę bóstwa, o tyle bowiem ma ono być według zało­że­nia skoń­czone, a więc przez myśle­nie, o ile ono nie sta­nowi idei bóstwa, ale pomimo to (według Twier­dze­nia 11) koniecz­nie musi ist­nieć. Mamy więc myśle­nie, które nie sta­nowi idei bóstwa, a zatem z natury bóstwa, o ile jest nią myśle­nie bez­względne, nie wynika koniecz­nie idea bóstwa. (Poj­muje się bowiem myśle­nie jako sta­nowiące ideę bóstwa i niesta­nowiące jej).

A to się nie zga­dza z zało­że­niem. Jeżeli więc idea bóstwa w myśle­niu lub cokol­wiek innego w jakimś przy­mio­cie bóstwa (za jedno, co weź­miemy, dowo­dze­nie bowiem jest tu ogólne) wynika z koniecz­no­ści bez­względ­nej natury tego przy­miotu, naten­czas musi być koniecz­nie skoń­czone. To był punkt pierw­szy.

Następ­nie to, co w taki spo­sób wynika z koniecz­no­ści natury jakiego bądź przy­miotu, nie może mieć wyzna­czo­nego ist­nie­nia czyli trwa­nia. Jeżeli kto prze­czy, niech założy, że rzecz, wyni­ka­jąca z koniecz­no­ści natury jakie­goś przy­miotu, jest dana w jakimś przy­mio­cie bóstwa, np. idea bóstwa w myśle­niu, i przy­pu­ści, że ona kie­dyś nie ist­niała lub ist­nieć nie będzie. Ponie­waż zaś przy­pusz­czamy, że myśle­nie jest przy­mio­tem bóstwa, musi więc ono ist­nieć zarówno koniecz­nie, jak i nie­zmien­nie (według Twier­dze­nia 11 i Dodatku 2 do Twier­dze­nia 20). A zatem poza gra­ni­cami trwa­nia idei bóstwa (przy­pusz­czamy bowiem, że kie­dyś nie ist­niała lub ist­nieć nie będzie) myśle­nie będzie musiało ist­nieć bez idei bóstwa.

Jed­nakże sprze­ci­wia się to naszemu zało­że­niu; zało­ży­li­śmy bowiem, że z danego myśle­nia wynika koniecz­nie idea bóstwa. Tak więc idea bóstwa w myśle­niu lub coś­kol­wiek, co wynika koniecz­nie z bez­względ­nej natury jakie­goś przy­miotu bóstwa, nie może mieć ogra­ni­czo­nego trwa­nia, lecz jest wieczne przez tenże przy­miot. To był punkt drugi.

Zauważmy, że to samo należy utrzy­my­wać o każ­dej rze­czy, która w jakim­kol­wiek przy­mio­cie bóstwa wynika koniecz­nie z bez­względ­nej jego natury.

TWIERDZENIE 22

Cokol­wiek wynika z jakiego bądź przy­miotu bóstwa, o ile tenże uległ takiej odmia­nie, która ist­nieje prze­zeń i koniecz­nie, i jako nie­skoń­czona, musi tak samo ist­nieć koniecz­nie i jako nie­skoń­czone.

DOWÓD

Dowód tego Twier­dze­nia pro­wa­dzi się tak samo, jak Dowód poprzed­niego.

TWIERDZENIE 23

Każdy objaw, który ist­nieje i koniecz­nie, i jako nie­skoń­czony, musiał koniecz­nie wynik­nąć albo z bez­względ­nej natury jed­nego z przy­mio­tów bóstwa, albo z jakie­goś przy­miotu, pod­le­głego odmia­nie, która ist­nieje koniecz­nie i jako nie­skoń­czona.

DOWÓD

Objaw bowiem jest w czymś innym, przez co musi być pojęty (według Okre­śle­nia 5), tj. (według Twier­dze­nia 15) jest on tylko w bóstwie i tylko przez bóstwo może być pojęty. Jeżeli więc poj­muje się objaw jako koniecz­nie ist­nie­jący i nie­skoń­czony, to jedno i dru­gie musi się koniecz­nie wywnio­sko­wać, czyli poznać, przez jakiś przy­miot bóstwa, o ile się go poj­muje jako wyraz nie­skoń­czo­no­ści i koniecz­no­ści ist­nie­nia, czyli (co według Okre­śle­nia 8 jest jedno i to samo) wiecz­no­ści, tj. (według Okre­śle­nia 6 i Twier­dze­nie 19) o ile roz­waża się go bez­względ­nie. A więc objaw, który ist­nieje i koniecz­nie, i jako nie­skoń­czony, musi wyni­kać z bez­względ­nej natury jed­nego z przy­miotów bóstwa, a to lub bez­po­śred­nio (o czym w Twier­dze­niu 21), lub za pośred­nic­twem jakiejś odmiany, wyni­ka­ją­cej z jego bez­względ­nej natury, tj. (według Twier­dze­nia 22) takiej, która ist­nieje i koniecz­nie, i jako nie­skoń­czona.

Co było do dowie­dze­nia.

TWIERDZENIE 24

Treść wytwo­rzo­nych przez bóstwo rze­czy nie zawiera w sobie ist­nie­nia.

Dowód widoczny jest z Okre­śle­nia 1. To bowiem, czego natura (roz­wa­żana sama w sobie) zawiera w sobie ist­nie­nie, jest przy­czyną samej sie­bie i ist­nieje jedy­nie z koniecz­no­ści wła­snej swo­jej natury.

DODATEK

Stąd wynika, że bóstwo jest przy­czyną nie tylko początku ist­nie­nia rze­czy, lecz także i zacho­wa­nia się ich w ist­nie­niu, czyli (by użyć wyra­że­nia scho­la­stycz­nego) bóstwo jest przy­czyną byto­wa­nia (causa essendi) rze­czy. Albo­wiem czy rze­czy ist­nieją, czy nie, ile­kroć baczymy na ich treść, znaj­du­jemy, że nie zawiera ona w sobie ani ist­nie­nia, ani trwa­nia. Dla­tego treść ich nie może być przy­czyną ani ich ist­nie­nia, ani ich trwa­nia; przy­czyną tą może być tylko bóstwo, do natury któ­rego jedy­nie należy ist­nie­nie (według Dodatku 1 do Twier­dze­nia 14).

TWIERDZENIE 25

Bóstwo jest przy­czyną spraw­czą nie tylko ist­nie­nia rze­czy, lecz także ich tre­ści.

DOWÓD

Jeżeli kto temu prze­czy, to według niego bóstwo nie jest przy­czyną tre­ści rze­czy, a zatem (według Pew­nika 4) treść rze­czy może być pojęta bez bóstwa. Wszakże jest to (według Twier­dze­nia 15) nie­do­rzeczne, a więc bóstwo jest przy­czyną także tre­ści rze­czy.

Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

To twier­dze­nie wynika jesz­cze jaśniej z Twier­dze­nia 16. Z niego bowiem wynika, że z danej natury boskiej musi koniecz­nie dać się wywnio­sko­wać zarówno treść, jak i ist­nie­nie rze­czy, czyli, krótko mówiąc, w tym samym zna­cze­niu, w jakim bóstwo nazywa się przy­czyną samej sie­bie, trzeba je też nazwać przy­czyną wszechrze­czy, co jesz­cze uwi­doczni się w nastę­pu­ją­cym Dodatku.

DODATEK

Rze­czy poszcze­gólne nie są niczym innym, jak pobu­dze­niami przy­mio­tów bóstwa, czyli obja­wami, wyra­ża­ją­cymi przy­mioty bóstwa w spo­sób okre­ślony i wyzna­czony. Dowód na to widoczny jest z Twier­dze­nia 15 i Okre­śle­nia 5.

TWIERDZENIE 26

Rzecz, wyzna­czona do jakie­goś oddzia­ły­wa­nia, koniecz­nie została do tego tak przez bóstwo wyzna­czona; rzecz zaś przez bóstwo do tego nie wyzna­czona, sama sie­bie do oddzia­ły­wa­nia wyzna­czyć nie może.

DOWÓD

To, przez co rze­czy zwą się wyzna­czo­nymi do jakie­goś oddzia­ły­wa­nia, musi być koniecz­nie czymś pozy­tyw­nym (jak się rozu­mie samo przez się). A dla­tego przy­czyną spraw­czą tegoż tre­ści, jak i ist­nie­nia (według Twier­dze­nia 25 i 16), jest z koniecz­no­ści swej natury bóstwo. To był punkt pierw­szy. Z tego wynika w spo­sób cał­kiem jasny część druga Twier­dze­nia. Gdyby bowiem rzecz, nie­wy­zna­czona przez bóstwo, mogła sama sie­bie wyzna­czać, w takim razie pierw­sza część tego Twier­dze­nia byłaby mylna, co jest nie­do­rzeczne, jak wyka­za­li­śmy.

TWIERDZENIE 27

Rzecz, wyzna­czona przez bóstwo do jakie­goś oddzia­ły­wa­nia, nie może sama sie­bie uczy­nić nie­wy­zna­czoną.

DOWÓD

Twier­dze­nie to jest widoczne z Pew­nika 3.

TWIERDZENIE 28

Wszystko poszcze­gólne, czyli każda rzecz, będąca skoń­czoną i mająca ist­nie­nie wyzna­czone, ist­nieć i do oddzia­ły­wa­nia wyzna­czona być może jedy­nie przez inną przy­czynę, także skoń­czoną i w swym ist­nie­niu wyzna­czoną, a ta znowu przy­czyna nie może ina­czej ist­nieć, ani do oddzia­ły­wa­nia być wyzna­czona, jak tylko przez inną, rów­nież skoń­czoną i wyzna­czone ist­nie­nie mającą, i tak do nie­skoń­czo­no­ści.

DOWÓD

Cokol­wiek jest wyzna­czone do ist­nie­nia i oddzia­ły­wa­nia, jest wyzna­czone do tego przez bóstwo (według Twier­dze­nia 26 i Dodatku do Twier­dze­nia 24). Jed­nak to, co jest skoń­czone i ma ist­nie­nie wyzna­czone, nie może być wytwo­rzone przez bez­względną naturę jakie­goś przy­miotu bóstwa; wszystko bowiem, co wynika z bez­względ­nej natury któ­re­go­kol­wiek przy­miotu bóstwa, jest nieskoń­czone i wieczne (według Twier­dze­nia 21). Musiało więc wynik­nąć z bóstwa, czyli z jed­nego z jego przy­mio­tów, o ile bie­rzemy je jako pobu­dzone w jakiś spo­sób; prócz istoty bowiem i obja­wów nie mamy nic (według Pew­nika 1 oraz Okr. 3 i 5), objawy zaś (według Dodatku do Twier­dze­nia 25) nie są niczym innym, jak pobu­dze­niami przy­mio­tów bóstwa. Nie mogło ono jed­nak także wynik­nąć z bóstwa, czyli z jakie­goś jego przy­miotu, o ile ono pod­lega pobu­dze­niu w odmia­nie wiecz­nej i nieskoń­czonej (według Twier­dze­nia 22). Musiało więc wynik­nąć, czyli zostać wyzna­czone do ist­nie­nia i oddzia­ły­wa­nia przez bóstwo, czyli przez jeden z jego przy­mio­tów, o ile tenże pod­lega odmia­nie, będą­cej skoń­czoną i mają­cej ist­nie­nie wyzna­czone. To był punkt pierw­szy. Dalej, ta znów przy­czyna, czyli ten objaw (na tej samej pod­sta­wie, na któ­rej dowie­dli­śmy już pierw­szej czę­ści tego Twier­dze­nia) musiał być wyzna­czony także przez inny, rów­nież będący skoń­czo­nym i w swym ist­nie­niu wyzna­czonym, a ten ostatni (na tejże pod­sta­wie) znów przez inny i tak dalej (na tej samej pod­sta­wie) do nie­skoń­czo­no­ści. Co było do dowie­dze­nia.

PRZYPISEK

Ponie­waż coś musiało być wytwo­rzone przez bóstwo bez­po­śred­nio, mia­no­wi­cie to, co koniecz­nie wynika z jego bez­względ­nej natury, a to pierw­sze pośred­ni­czyło w tym wszyst­kim, co jed­nakże bez bóstwa nie może ani być, ani dać się pojąć, przeto wynika stąd po pierw­sze, że bóstwo jest bez­względ­nie, a nie w swoim rodzaju, jak się powiada, naj­bliż­szą przy­czyną rze­czy bez­po­śred­nio przez sie­bie wytwo­rzo­nych; albo­wiem wytwory bóstwa bez swej przy­czyny nie mogą ani być, ani dać się pojąć (według Twier­dze­nia 15 i Dodatku do Twier­dze­nia 24). Wynika po wtóre, że bóstwa wła­ści­wie nie można nazwać przy­czyną odda­loną rze­czy poszcze­gól­nych, chyba tylko z tego względu, by je odróż­nić od tych, które bóstwo wytwo­rzyło bez­po­śred­nio, a raczej, które wyni­kają z bez­względ­nej jego natury. Przez przy­czynę bowiem odda­loną rozu­miemy taką, która w żaden spo­sób nie łączy się ze swym skut­kiem, tym­cza­sem wszystko co jest, jest w bóstwie i tak od niego jest zawi­słe, że bez niego ani nie może być, ani nie daje się pojąć.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki