Czarny kruk - Marek Opaska - ebook

Czarny kruk ebook

Opaska Marek

0,0
14,19 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Co łączy korniszony, niedźwiedzia i grę komputerową? Czy dwie osoby, które dziś nie mogą na siebie patrzeć, jutro zostaną najlepszymi przyjaciółmi? I czy bajka dla dzieci może wciągnąć rodziców po uszy, a nawet bardziej? Odpowiedź znajdziecie w opowiadaniu przygodowo-edukacyjnym pt. Czarny kruk, które adresowane jest do dzieci w wieku 7—13 lat. Kupując tę książkę przekazujesz jednocześnie środki na potrzebujące dzieci. Więcej w Przedmowie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 49

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Marek Opaska

Czarny kruk

KorektorKinga Bieś

© Marek Opaska, 2018

Co łączy korniszony, niedźwiedzia i grę komputerową? Czy dwie osoby, które dziś nie mogą na siebie patrzeć, jutro zostaną najlepszymi przyjaciółmi? I czy bajka dla dzieci może wciągnąć rodziców po uszy, a nawet bardziej? Odpowiedź znajdziecie w opowiadaniu przygodowo-edukacyjnym pt. Czarny kruk, które adresowane jest do dzieci w wieku 7—13 lat.

Kupując tę książkę przekazujesz jednocześnie środki na potrzebujące dzieci. Więcej w Przedmowie.

ISBN 978-83-8155-301-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Przedmowa

Pewnego śnieżnego, styczniowego popołudnia, moje serce po raz pierwszy rozgrzała kolorowa puszka. Puszka, do której na obsypanej solą, zmrożonej ulicy zbierałem z przyjaciółmi pieniądze dla potrzebujących dzieci. Było to ponad 15 lat temu.

Od tego czasu ofiarowałem potrzebującym moje serce, czas i ręce już kilkadziesiąt razy. Nie tylko do trzymania owej puszki, ale w wielu różnych akcjach charytatywnych.

Tego mroźnego dnia, wiele lat temu, uświadomiłem sobie, że pomaganie innym uzależnia i jest to jedyne uzależnienie, do którego z uśmiechem przekonuję moje dzieci oraz które ze spokojem ducha promuję, gdzie się da.

Lubię pomagać innym. Ba!

Kocham to robić!!

To właśnie dlatego na moim blogu www.bajkowytata.com, w formie darmowych bajek i audiobooków, pomagam dzieciom radzić sobie z emocjami i szukać motywacji do działania. Również dlatego z każdej mojej książki czy e-booka przekazuję część dochodów na jakiś szczytny cel.

Tak zrobiłem z pierwszą książką Wierszykowe Pomagajki. Tak też zrobię w przypadki tej książki.

Jak chcesz dowiedzieć się więcej o poprzedniej zbiórce, o tej która teraz badzie miała miejsce i o kolejnych to wpisz w wyszukiwarkę Facebooka #bajkowytatapomaga, a wszystkie szczegóły staną przed Tobą otworem jak wrota magicznego zamku.

Gdy spodoba Ci się moja strona na Facebooku, polub ją i dodaj do obserwowanych. Dzięki temu dowiesz się, kiedy nagram audiobook do tej książki i gdzie będzie można ściągnąć go za darmo. Poza tym będziesz wtedy na bieżąco ze wszystkimi bajkami oraz zobaczysz projekty, w których biorę udział.

Skorzystaj z okazji, aby jednocześnie zrobić przyjemność Twojemu dziecku, w postaci z nowej książki, oraz pomóc innemu dziecku, które akurat potrzebuje wsparcia.

Dziękuję bajkowo i życzę przyjemnej lektury.

Marek Opaska

Bajkowy Tata.

PS. Z przyjemnością przeczytam Twoją opinie na temat tej książki. Napisz do mnie, nawet jeśli nie przypadła Ci do gustu. Nie zapomnij tylko dopisać dlaczego. Jestem zawsze otwarty na rozmowę na Facebooku lub pod adresem e-mail: [email protected].

Wstęp

Czuła się jak papierowy samolocik na wietrze. Smagana podmuchami południowo-zachodniego wiatru spadała bezwiednie, jakby w jednej chwili przestały jej działać wszystkie silniki. Czuła pod sobą opór powietrza. Miała wrażenie, że wiatr próbował uchronić ją przed wydłużającymi się mackami grawitacji. Jakby cały system operacyjny jej życia się resetował. Oddalała się coraz dalej od nieba. Nieba, którego zawsze pragnęła dotknąć. Marzyła, aby pewnego dnia wejść na najwyższe drzewo w dżungli i gdy chmury będą dostatecznie nisko, nawinąć puchaty wytwór atmosfery na patyk, a potem skubać ją jak słodką watę cukrową. Niestety, nie dane jej było poznać kleistej, cukrowej konsystencji tego uwielbianego przez dzieci deseru. Nie dlatego, że spadając trudno jest taką watę zamówić, ale dlatego, że urodziła się już w czasach, gdzie takie cukrowe przyjemności nie istniały.

Podobno ludziom, którzy spadają z wysokości przez te kilka sekund, całe życie przelatuje przed oczami, a ona myślała teraz tylko o tym, co się stało w jej nudnym życiu przez kilka ostatnich dni i o wacie cukrowej. Czy to nie dziwne?! Jeszcze tylko ten ryk miała w uszach. Nie dawał jej spokoju. Ten okropny, przeraźliwy ryk, przez który straciła koncentrację i znalazła się w tym nieważkim położeniu. Tylko raz w życiu słyszała tak ostry i doniosły okrzyk wydawany przez zwierzę. Gdy miała cztery lata, wybrała się z ojcem na polowanie. Była tam świadkiem sceny, jaką zapamięta do końca życia. Wataha wilków zagoniła wielkiego łosia wraz z młodymi pod załom skalny. Gdy rogacz uświadomił sobie, że został zapędzony w kozi róg, pozostało mu tylko jedno wyjście. Walka na śmierć i życie. Zapamiętała też, że w powietrzu czuła połączenie zapachów jemioły, jodły i strachu. Nie swojego strachu. Ona przy ojcu z bronią była bezpieczna. Jej tata nie mógł dłużej wytrzymać tej nierównej walki i straszliwego widoku, jaki zaraz mogła doświadczyć jego mała córeczka. Załadował ciężki, czarny pistolet czerwonymi, cylindrycznymi nabojami. Czerwień w ciemnozielonym lesie przy zbliżającym się zmroku aż biła po oczach. Po czym wystrzelił nad walczące zwierzęta dwie flary, które, oślepiły niespodziewające się niczego wilki ostrym, jarzącym się światłem. Huk wystrzału tak je przeraził, że zanim flary opadły na ziemię, już ich nie było. Popędziły w las niczym małe, strachliwe króliczki. Łoś z rodziną został uratowany. Ryk się skończył.

Odwróciła głowę w lewo. Widziała, że konary są już daleko w górze. Czarny kruk siedział na jednym z nich i wlepiał w nią swe czarne jak smoła oczyska. Pień stawał się coraz grubszy. Po lianach nie było już śladu. Wiedziała, co to znaczy. Jej ostatni w życiu lot się zakończył. Pora wysiadać. Nie poczuła jednak bólu. Nie czuła korzeni wciskających się w jej delikatne, filigranowe ciało. Jedyne co czuła, to smród mokrego futra. Zapach stęchlizny, jakby ktoś zrobił pranie i przez miesiąc nie wyjmował go z ciemnego, wilgotnego, pozbawionego słońca i powietrza miejsca. Zrobiło jej się niedobrze. Zamknęła oczy, aby wyobrazić sobie przyjemniejsze zapachy i odgonić od siebie uczucie napływającej do ust śliny. Momentalnie, owładnęły nią silne, nie znające sprzeciwu ramiona czekającego już na nią Morfeusza.

Dębiak, Fituszek i głodne mrówki

W niebo, z hukiem błyskawicy poszybowała ogniście czerwona flara. Gromadka dzieci wystrzeliła energicznie jak bąbelki z mocno wstrząśniętej gazowanej wody. Wyścig odbywał się co roku, podczas letniego przesilenia. Do zmagań o Dębową Koronę dostawali się tylko najzwinniejsi, najbardziej pomysłowi i odważni z całego obozu.

Karina cięła powietrze jak antylopa. Jej patyczkowate nóżki niosły ją niczym sprężyny. Przeskakiwała z jednego korzenia na drugi. Wciskała się w najmniejsze szczeliny między zimnym, mokrym mchem a wysuszonymi, spróchniałymi konarami. Znała ten las jak drwal siekierkę.

Zaraz