Biurowy zakład - Magda Kukawska - ebook
NOWOŚĆ

Biurowy zakład ebook

Magda Kukawska

4,2

725 osób interesuje się tą książką

Opis

Mateusz i Kamil pilnie potrzebują asystentki do swojej prężnie rozwijającej się firmy. Wspólnicy nie mogą dojść do porozumienia, kogo zatrudnić. Mateusz popiera kandydaturę wesołej emerytki, pani Genowefy, za to Kamil pragnie zobaczyć w roli asystentki młodą, atrakcyjną Hanię.

Mężczyźni podejmują decyzję – pracę dostanie piękna Hanna. Ale! Jest jeden warunek – jeśli Mateusz uwiedzie ją w ciągu miesiąca, dziewczyna zostanie zwolniona, a jej miejsce zajmie energiczna emerytka.

Jest tylko jeden kłopot. Kamil nie ma zamiaru ułatwiać przyjacielowi zakładu i także próbuje zauroczyć nową asystentkę.

Tylko co na to ona? Hania dopiero zakończyła długi związek i wcale nie myśli o miłości. Chce się skupić na pracy i przede wszystkim wyprowadzić od byłego chłopaka. Szkoda tylko, że mężczyzna nie radzi sobie z  zaakceptowaniem ich rozstania, a liczba kandydatów do serca kobiety rośnie. Czy któryś z nich ma szansę u pięknej Hanny?

Kamil?

Mateusz?

Były chłopak, Kuba?

 

A może na liście pojawi się ktoś jeszcze?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 146

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (23 oceny)
13
4
4
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
fakirek13

Nie oderwiesz się od lektury

❤️ fajna
20
aga5043

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
20
DorotaGB

Dobrze spędzony czas

Całkiem przyjemne opowiadanie.
21
chwila_z_ksiazka

Nie oderwiesz się od lektury

Urocza, lekka, z genialnie wykreowanymi bohaterami historia. Po brzegi wypełniona humorem i zabawnymi sytuacjami. A przy tym refleksyjna i z morałem. Polecam.
21
JustynaG87

Nie oderwiesz się od lektury

Przezabawna komedia romantyczna, którą połkniecie w jeden wieczór . Magda Kukawska ma lekkie pióro, świetny humor i bohaterów, których nie da się nie lubić. To nie tylko romans — to historia o zaczynaniu od nowa, o kobiecej sile, przyjaźni i o tym, że czasem największy zakład wcale nie kończy się tak, jak zakładaliśmy… 💙 zakochana_w_czytaniu 😉
10



Rozdział 1

 

– Dlaczego chce pani pracować w Meblach Marzeń? – Kamil Borek zadał najbardziej sztampowe pytanie, jakie tylko mógł zadać pani Genowefie. Wątpił, by kobieta poradziła sobie z jakimś trudniejszym. Zdecydowanie odbiegała od jego wyobrażenia asystentki, była już po sześćdziesiątce i raczej nie nadążyłabym za budującym się młodym, energicznym zespołem.

– Jestem już na emeryturze, a dzieci i wnuki mieszkają w Anglii – wyjaśniła starsza pani, a jej usta zdobił dobrotliwy, matczyny uśmiech. – Nie chcę siedzieć w domu i rozmyślać o starości, bo szybciej stracę energię, a lubię, gdy coś się dzieje. Dlatego chętnie pomogę wam w biurze. Mogę rozliczać faktury…

– Od tego mamy księgową – mruknął cicho Kamil.

– Robić kawę…

– Po to jest ekspres, to żaden wysiłek – wtrącił równie cicho.

– Odbierać telefony, umawiać klientów, robić zamówienia i negocjować ceny – kontynuowała nieustraszona pani Genowefa, zupełnie ignorując szepty przyszłego lub niedoszłego pracodawcy. Jeszcze nie wiedziała, kim okaże się Kamil, ale widziała zachwyt w oczach jego wspólnika, Mateusza, więc sądziła, że jest na dobrej drodze do uzyskania posady asystentki w biurze Mebli Marzeń.

– A ma pani jakieś pojęcie o produkcji niestandardowych mebli na zamówienie? – Kamil z powątpiewaniem uniósł prawą brew i zerknął na współwłaściciela ich biznesu, oczekując, że i on wtrąci swoje trzy grosze do dyskusji.

– Może i nie jestem najmłodsza, ale szybko się uczę. – Pani Genowefa przekrzywiła lekko głowę, a jej wzrok wyrażał wyjątkową pobłażliwość dla tego młodego człowieka. – Poza tym, co to za problem? Chyba nie każecie mi strugać w drewnie? Mam prowadzić biuro, a nie bawić się w stolarza.

Na to Kamil nie znalazł już argumentów.

– Szukamy kogoś, kto będzie dyspozycyjny w godzinach od dziewiątej do siedemnastej oraz gotowy do wyjazdów służbowych – wtrącił do tej pory milczący Mateusz. Kamil próbował kątem oka zajrzeć do jego notatek, ale wspólnik pisał tak nieczytelnie, że trudno było coś z nich zrozumieć.

– To nie problem. Jak wspomniałam, jestem na emeryturze, rodzina nie mieszka w Polsce. I tak nie mam co robić. Mogę nawet zostawać dłużej, a wyjazdy to nie kłopot. Lubię podróże. – Pani Genowefa wydawała się idealną kandydatką do pracy asystentki. Może wyglądała trochę nietypowo w kanarkowej marynarce, różowych spodniach i zielonych czółenkach, ale garderoba nie podważała przecież jej umiejętności prowadzenia biura.

Mateusz uważał, że kobieta sprawdzi się w swojej roli. Szukał kogoś, kto skupi się na pracy i zadba o to, by on i Kamil mieli trochę więcej czasu dla siebie. Kamil z kolei patrzył na emerytkę z dużą dozą nieufności. Wolał zatrudnić kogoś młodego, energicznego i rozumiejącego współczesny świat. Pani Genowefie zdecydowanie nie można było odmówić posiadania wielkiej energii, ale Borek wątpił, by dobrze sobie poradziła w przypadku, gdyby zlecił jej ogarnianie firmowego Instagrama.

– Czy ma pani jakieś pytania? – Mateusz wydawał się gotowy do zakończenia rozmowy.

– Tak – potwierdziła kobieta, więc obaj skupili na niej uwagę, spodziewając się pytań o wynagrodzenie, pracownicze benefity i inne owocowe czwartki, których nie oferowali jako dopiero rozwijający się biznes. – Co lubicie jeść?

– Y…yyy… – Kamil próbował znaleźć elokwentną odpowiedź na nietypowe pytanie.

– Pierogi i placek z malinami – odparł pewnie Mateusz i uśmiechnął się z rozmarzeniem na myśl o ulubionych potrawach.

– Robię dobre pierogi, a na placek malinowy znajdę przepis. – Pani Genowefa wstała i poprawiła kanarkową marynarkę. – A ty, mój drogi – zwróciła się do Kamila – zastanów się, co lubisz i daj mi znać. Ugotuję ci. Widzę, że obaj nie nosicie obrączek. Pewnie żywicie się tymi całymi cateringami i nawet nie wiecie, jaka chemia się w nich znajduje. Czytałam, że jedzenie podgrzewane w mikrofalówce wcale nie jest zdrowe, więc gdy mnie zatrudnicie, zadbam o was. – Kobieta nie użyła „jeśli” a „gdy”, jakby jej praca w Meblach Marzeń była już faktem. – Bardzo miło było was poznać. Czekam na telefon. – Zgarnęła z krzesła torebkę, obróciła się i zamaszystym krokiem opuściła biuro.

Przez chwilę obaj mężczyźni siedzieli w ciszy i analizowali to, co właśnie się wydarzyło. Pierwszy z letargu obudził się Kamil. Zaczął wertować stertę leżących przed nim CV w poszukiwaniu innej kandydatki.

– Nie ma mowy, żebyśmy ją zatrudnili – burknął, skupiając wzrok na zdjęciu dziewczyny, która miała przyjść na rozmowę jako następna. Ta kandydatka zwróciła jego uwagę nie tylko kompetencjami, ale też urodą. Nie mógł oderwać od niej wzroku.

– Moim zdaniem jest idealna – odparł z zadowoleniem Mateusz. – Ma czas, chęci do pracy i w tym wieku nie będzie flirtować z klientami, skupi się na tym, po co ją zatrudnimy.

– A przy okazji będzie nam gotować obiadki i szukać żon – sprzeciwił się zirytowany Kamil. Był pewny, że pani Genowefa, choć urocza, to nie nadaje się do pracy w ich firmie. – Rolą asystentki jest też budowanie wizerunku biznesu, ma być jego odzwierciedleniem. Nasi klienci lubią prestiż, chcą mieć coś, czego nie ma nikt inny. Jak sobie wyobrażasz, że ta kobieta wchodzi na spotkanie z kawą? Myślisz, że poda ją w milczeniu i się uśmiechnie? Nie! Ona zacznie wypytywać i strofować ludzi, którzy mają nam płacić za swoje ekskluzywne, wyjątkowe meble. W ten sposób stracimy kasę – argumentował Kamil i był pewny, że ma rację. Odłożył na bok CV pani Genowefy, a dla lepszego efektu przekreślił je wielkim X.

– Zobaczymy, kto będzie następny – zaproponował pojednawczo Mateusz. Nie chciał się kłócić ze wspólnikiem, ale miał swoje wymagania względem nowej asystentki i planował walczyć o to, by je spełniła.

Według niego pani Genowefa była najlepszą kandydatką z tych, które przesłuchali tego dnia. Dwie poprzednie ewidentnie szukały męża a nie pracy. Nosiły zdecydowanie zbyt krótkie spódniczki, spoglądały na nich spod rzęs, a jedna wręcz karykaturalnie wypinała zdecydowanie poprawione przez chirurga piersi. W dodatku uroczo chichotały nawet wtedy, gdy panowie nie mówili nic zabawnego i nie miały zielonego pojęcia o prowadzeniu biura. Mateusz nie rozumiał, dlaczego zmarnowali na nie czas.

Meble Marzeń były czymś więcej niż firmą, były zrealizowanym marzeniem dwóch studentów, z którym jeden miał zacięcie do marketingu, a drugi do oryginalnych projektów. Początkowo nawet nie posiadali biura, a większość mebli robili sami w garażu ojca Kamila. Po kilku latach biznes bardzo się rozwinął, było ich stać na kupno lokalu w sercu Warszawy, gdzie mogli wreszcie przyjmować klientów. A ich lista i wymagania ciągle rosły.

Mateusz projektował, częściowo wykonywał i nadzorował podwykonawców. Kamil odpowiadał za kontakty biznesowe, reklamę i pozyskiwanie nowych kupców. Działali jak dobrze naoliwiona maszyna, lecz potrzebowali pomocy, bo brakowało im już czasu na życie prywatne. Dlatego właśnie zdecydowali się na szukanie asystentki. I tu pojawił się pierwszy zgrzyt, bo każdy z nich inaczej wyobrażał sobie takie wsparcie.

– Zobaczysz, że znajdziemy kogoś odpowiedniego. Kompetentnego i reprezentacyjnego – przekonywał Kamil i zgrzytał zębami na widok pełnej wątpliwości miny wspólnika. Na jego nieszczęście Mateusz wciąż zerkał na przekreślone CV i ewidentnie znajdował się pod urokiem starszej pani.

– Ale jeśli nie, to pozwolisz mi zatrudnić panią Genowefę. Jeśli się nie sprawdzi, zawsze możemy ją zwolnić – zaproponował z pewnością w głosie Mateusz.

Na szczęście Kamil nie zdążył się zgodzić, bo ich rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.

– To chyba następna kandydatka. – Zatarł dłonie, przybrał szeroki uśmiech i ruszył z małej sali konferencyjnej do korytarza, aby przywitać potencjalną asystentkę.

 

Rozdział 2

 

Hania stała przed kamienicą na Puławskiej i zastanawiała się, czy wypada wejść trochę wcześniej. Co prawda spotkanie w sprawie pracy miała dopiero za osiem minut, ale wolała nie czekać do ostatniej chwili, aby nie wyjść na taką, która ledwie się wyrabia. To mogłoby zrobić złe wrażenie na jej być może przyszłym pracodawcy.

Bardzo jej zależało na tym, musiała wypaść jak najlepiej na rozmowie, potrzebowała tej pracy, by wyprowadzić się wreszcie od Kuby, byłego chłopaka. Rozstali się już ponad dwa miesiące temu, ale wciąż mieszkali razem, bo warszawskie ceny nie pozwalały jej na znalezienie nowego lokum. Nie wymagała wiele. Mogła się zadowolić skromną kawalerką lub nieco większym pokojem, ale potrzebowała na to pieniędzy.

W wieku dwudziestu siedmiu lat nie miała zbyt wiele, ponieważ naiwnie stawiała na edukację, wierząc, że ta pomoże jej w przyszłości znaleźć dobrze płatne zajęcie. Jaka była głupia! Gdy jej koledzy ze studiów obronili dyplomy, zabrali się za harowanie i wspinanie po stopniach kariery. Teraz, po trzech latach, część z nich miała już swoje mieszkania na kredyt, zakładała rodziny i mogła sobie pozwolić raz do roku na wakacje we Włoszech lub Hiszpanii. Tymczasem Hania po uzyskaniu dyplomu licencjata pedagogiki, postanowiła poszerzyć swoje kompetencje i zdecydowała się na studiowanie dodatkowo filologii klasycznej. Jej wybór nie okazał się trafny, ciężko było znaleźć szkołę szukająca nauczycielki łaciny. Teoretycznie mogła pracować jako pedagog, ale szkół nie było stać na to, by przyjąć ją na pełny etat, a chętnych do tego zawodu było wielu. Dlatego Hania łapała się wszystkich prac – dorabiała jako kelnerka i hostessa na imprezach, rozkładała towar w marketach i chwytała się każdego zajęcia, które dawało jej jakikolwiek dochód.

Kiedy wysłała CV do Mebli Marzeń, nie sądziła, że zostanie zaproszona na rozmowę o pracę. Z ogromnym zaskoczeniem odebrała telefon od Kamila Borka, samego właściciela i bez wahania zgodziła się na zaproponowany przez niego termin spotkania.

Nie powiedziała nic byłemu chłopakowi. Kuba wciąż nie przyjmował ich rozstania do wiadomości i chociaż mieszkali w oddzielnych pokojach, co jakiś czas próbował się zachowywać, jakby nadal byli parą i przechodzili tylko zwykły kryzys w związku. Obawiała się, że mógłby zrobić wszystko, aby przeszkodzić jej w zdobyciu pracy, a tym samym w wyprowadzce.

Dlatego przygotowała się do wyjścia wcześnie rano, gdy jeszcze spał. Założyła szarą, ołówkową sukienkę w kolano, by wyglądać profesjonalnie. Długie blond włosy splotła w gruby warkocz i postawiła na minimalny makijaż. Chciała wyglądać schludnie i skromnie, aby nic nie odciągało uwagi szefa od rozmowy z nią i by sobie nie pomyślał, że nie podeszła do spotkania na poważnie.

Już chciała nacisnąć guzik na domofonie, kiedy drzwi wejściowe do kamienicy otworzyły się i wyszła z nich nietypowa starsza dama w kanarkowej marynarce i różowych spodniach. Hania pomyślała, że jeśli dostanie pracę, będzie zapewne widywać tę barwną mieszkankę budynku każdego dnia. Uśmiechnęła się, bo podziwiała starszą panią za taki odważny dobór kolorów, a przy tym też pewną elegancję i nonszalancję w ich noszeniu.

Kolorowa dama odeszła, a Hania wślizgnęła się do kamienicy. Była pod wrażeniem odnowionej klatki schodowej zapewne wzorowanej na dawnej, przedwojennej architekturze. Wspięła się po schodach na pierwsze piętro budynku i stanęła przed drzwiami Mebli Marzeń. Wstrzymała oddech, w duchu powtarzając sobie, że da radę i zdobędzie pracę, a później nacisnęła dzwonek i głęboko odetchnęła w oczekiwaniu na kogoś, kto wpuści ją do biura.

Wkrótce usłyszała przytłumione kroki, a drzwi otworzyły się szeroko i stanął w nich zapewne Kamil Borek. Mężczyzna był na oko po trzydziestce i gdyby Hania nie była zestresowana rozmową kwalifikacyjną, na jego widok z pewnością zmiękłyby jej nogi, bo był totalnie w jej typie. Wysoki, z mocno zarysowaną szczęką, zadbanym zarostem, bujną brązową czupryną i zawadiackim błyskiem w piwnych oczach. Do tego miał na sobie spodnie garniturowe i niebieską koszulę, która podkreślała jego boskie, wysportowane ciało.

Hania przełknęła ślinę i uśmiechnęła się szeroko, przypominając sobie, po co tu przyszła.

– Dzień dobry, nazywam się Hanna Mróz, przyszłam na rozmowę w sprawie pracy – wydusiła lekko ochrypłym głosem i odruchowo poprawiła spoczywający na ramieniu warkocz.

– Zapraszam. – Mężczyzna odsunął się, robiąc jej miejsce i zachęcając do wstąpienia do środka.

Weszła i rozejrzała się nieśmiało po pustym, wąskim korytarzu z białymi ścianami i drewnianą podłogą.

– Tędy. – Mężczyzna poprowadził Hanię na sam koniec i wprowadził ją do sali konferencyjnej.

Na środku pokoju stał niewielki stół, a wokół niego kilka krzeseł. Wszystko tu było stonowane w odcieniach bieli z elementami naturalnego drewna i metalu. Hania od razu poczuła się komfortowo w takim wnętrzu, chociaż pomyślała, że przydałoby się uzupełnić przestrzeń o kilka kwiatków.

Teraz miała jednak na głowie coś innego, a raczej kogoś – drugiego mężczyznę, którego wcale się nie spodziewała.

– Mateusz Korzewski – przedstawił się nieznajomy. Wstał ze swojego miejsca, obszedł stół i wyciągnął do niej rękę.

– Hanna Mróz – odparła przytłoczona chłodem w jego niebieskich oczach.

– A ja jestem Kamil Borek – wtrącił ten, który wpuścił ją do środka.

Jeśli Kamil był w typie Hani, to Mateusz zdawał się spełnieniem jej najskrytszych, mokrych marzeń. Jeszcze wyższy od kolegi, z czarnymi idealnie ułożonymi włosami, powagą na twarzy i perfekcyjnym zarostem. Hania prawie westchnęła z zachwytu, powstrzymała się jednak i zajęła miejsce przy stole.

– Może coś do picia – zagaił do niej Kamil.

Oj, czytała o tych sztuczkach rekruterów! Nawet takie banalne pytanie potrafiło nieść za sobą ukryty test. Szybko przeanalizowała, co powinna odpowiedź.

– Tak, poproszę wodę – potwierdziła pewnym głosem, założyła nogę na nogę i poprawiła skraj sukienki.

Wkrótce stała przed nią szklanka i butelka.

– Jak pani wie, szukamy asystentki, która zajmie się sprawami biurowymi – rozpoczął sympatycznym głosem Kamil. Był uśmiechnięty i zdecydowanie bardziej jej przychylny od wspólnika, co Hania od razu zauważyła.

Mateusz spoglądał na nią nieufnie, niemal spod byka, i wyraźnie się niecierpliwił, jakby chciał szybko zakończyć rozmowę. To nieco zbiło Hanię z tropu, ale postanowiła zrobić dobrą minę do złej gry i nie dała po sobie poznać, że czuje się nieco urażona. Pomyślała za to, że nie jest pewna, czy chce mieć takiego naburmuszonego szefa. Życie zawodowe z nim musiało być bardzo ciężkie.

– Do obowiązków asystentki będzie należało organizowanie spotkań i wyjazdów, pierwszy kontakt z potencjalnymi klientami, trzymanie porządku w fakturach i umowach, prowadzenie korespondencji i pomoc w nadzorowaniu podwykonawców. – Ten ponury wyrzucił z siebie zakres obowiązków z prędkością bliską karabinowi maszynowemu. – Oczywiście mogą pojawić się inne zadania, ale to z czasem. W planie mamy rozszerzenie działalności w social mediach, więc szukamy kogoś, kto i z tym sobie poradzi.

– Rozumiem. – Przełknęła ślinę i nabrała dużo powietrza w płuca. – Mam szerokie doświadczenie. Podczas pracy w restauracji zajmowałam się fakturami i współpracą z podwykonawcami. Jeśli chodzi o social media, nie mam w nich wielkiego doświadczenia, ale chętnie się tego nauczę. Podczas studiów zjeździłam całą Europę. Wiem, w jaki sposób znaleźć dobre noclegi i transport w optymalnej cenie. Poradzę sobie z rolą asystentki – wypowiedziała na jednym wdechu i wcale nie kryła satysfakcji, gdy zobaczyła, że Mateusz próbuje usilnie znaleźć argumenty przeciwko jej kandydaturze. Nie znała go, ale domyśliła się, o czym myślał, ponieważ marszczył czoło.

– Doskonale! – wtrącił ze śmiechem Kamil, rozładowując napiętą atmosferę. – Widzę, że ma pani bardzo szerokie doświadczenie, a to dobry znak, gdy chodzi o rolę asystentki. Wielozadaniowość jest w cenie w dzisiejszych czasach i w naszej firmie.

– Chyba że to skakanie z kwiatka na kwiatek, a potencjalna – Mateusz mocno podkreślił ostatnie słowo – asystentka nie potrafi nigdzie zagrzać miejsca.

Hania prawie zazgrzytała zębami i z wielkim trudem powstrzymała się od posłania mężczyźnie kąśliwego komentarza.

– Ukończyłam dwa kierunki: pedagogikę i filologię klasyczną. Niestety studia wybrałam pod wpływem zamiłowania do „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz i nie pomyślałam o tym, że bardzo trudno jest znaleźć pracę jako nauczycielka łaciny, a na karierę na uczelni nie miałam szans. Zbyt wielu chętnych, a miejsc mało – wyjaśniła spokojnie. – Ale jestem pracowita i potrafię sobie radzić, o czym świadczy moje CV. Nie siedzę i nie czekam na to, że los się do mnie uśmiechnie, tylko sama robię wszystko, by zarobić na swoje utrzymanie. – Ton Hani był chłodny, profesjonalny i opanowany, chociaż w środku aż się gotowała.

Niby Mateusz nie powiedział nic złego, ale cała jego postawa emanowała taką niechęcią, że udzieliła się ona pannie Mróz i skierowała w jego stronę. Jeśli mnie zatrudni, dodam mu środka przeczyszczającego do kawy – pomyślała ze złośliwą satysfakcją. Oczywiście nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego, ponieważ była na to zbyt miła i nie chciała ryzykować utraty pracy pierwszego dnia.

– Od kiedy mogłaby pani zacząć? – wtrącił Kamil, który wyraźnie czuł napiętą atmosferę, ale wiedział, że będzie walczył ze wspólnikiem o Hanię. Podobała mu się i jako przyszła asystentka, i kobieta.

– Od poniedziałku – odparła, licząc na to, że nie wyjdzie na zbyt zdesperowaną. Potrzebowała pieniędzy, by jak najszybciej wyprowadzić się od Kuby.

– Znakomicie, bo my potrzebujemy asystentki od zaraz. – Kamil uśmiechnął się szeroko i puścił jej oczko. – Toniemy w papierach. Mamy coraz więcej zamówień i musimy mieć kogoś, kto pomoże nam to wszystko ogarnąć. – Westchnął teatralnie i rozpostarł ręce, wskazując na biuro.

Omówili jeszcze kwestię oczekiwań finansowych Hani i na tym zakończyli rozmowę.

Panna Mróz nie potrafiła wyczuć, czy dostanie pracę. Kamil zapewne przyjąłby ją bez zastanowienia, ale problem stanowił wyjątkowo niechętny Mateusz. Hania nie wiedziała, czym mu zawiniła, że traktował ją tak chłodno. Może miał po prostu paskudną osobowość?

 

Dalsza część w wersji pełnej

Spis treści

Spis Treści

Rozdział 1

Rozdział 2

Punkty orientacyjne

Cover