Architektura w Polsce 1945-1989 - Cymer Anna - ebook + książka

Architektura w Polsce 1945-1989 ebook

Cymer Anna

0,0
45,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książka jest dokładnie tym, co zapowiada jej tytuł – zakrojoną na 476 stron i 150 zdjęć szeroką panoramą architektury PRL – od powojennej odbudowy, przez socrealizm i modernizm, aż do postmodernizmu. Choć na okładce widać gdański Falowiec, Anna Cymer przedstawia nie tylko osiedla, ale i rekonstruowane zabytki, socrealistyczne „pałace dla ludu”, tysiąclatki czy postmodernistyczne kościoły.

Redakcja merytoryczna: Alicja Gzowska

Konsultacja: Michał Duda

Redakcja językowa: Jolanta Chrzanowska-Pieńkos

Korekta i zestawienie indeksu: Urszula Drabińska

Projekt graficzny i skład wersji papierowej: Iwo Rutkiewicz

Opracowanie zdjęć: Tomasz Kubaczyk

Fotoedycja: Karolina Matysiak

Opracowanie e-booka: Peter Łyczkowski

Redaktorka prowadząca: Agnieszka Rasmus-Zgorzelska

Wydawca: Fundacja Centrum Architektury

Wydanie II, 2020

wersja elektroniczna, 2022

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB

Liczba stron: 623

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ar­chi­tek­tu­ra

w Pol­sce

1945—1989

Anna Cy­mer

Ar­chi­tek­tu­ra wPol­sce 1945–1989

Anna Cy­mer

Re­dak­cja me­ry­to­rycz­na: Ali­cja Gzow­ska

Kon­sul­ta­cja: Mi­chał Duda

Re­dak­cja języ­ko­wa: Jo­lan­ta Chrza­now­ska-Pie­ńkos

Ko­rek­ta ize­sta­wie­nie in­dek­sów: Ur­szu­la Dra­bi­ńska

Fo­to­edy­cja: Ka­ro­li­na Ma­ty­siak

Przy­go­to­wa­nie zdjęć do dru­ku: To­masz Ku­ba­czyk

Pro­jekt okład­ki: Iwo Rut­kie­wicz

Opra­co­wa­nie e-bo­oka: Pe­ter Łycz­kow­ski

Re­dak­tor pro­wa­dząca: Agniesz­ka Ra­smus-Zgo­rzel­ska

ISBN: 978-83-964831-5-7

© Anna Cy­mer

© 2022, Fun­da­cja Cen­trum Ar­chi­tek­tu­ry, War­sza­wa

Źró­dłazdjęć:

© Aga­ta Cy­mer-Gro­chow­ska, Ali­na Zie­no­wicz, Anka Ptasz­kow­ska / Mu­zeum Sztu­ki No­wo­cze­snej wWar­sza­wie, Anna Cy­mer, Ar­chi­wum Pa­ństwo­we wLu­bli­nie, Ar­chi­wum Uni­wer­sy­te­tu Mi­ko­ła­ja Ko­per­ni­ka, Ber­nard Je­sio­now­ski, Fun­da­cja Zo­fii i Oska­ra Han­se­nów, Jan Meh­lich, KFP, Ma­cQtosh, Ma­rek Bu­dzy­ński, Ma­rek Kru­szy­ński, Mu­zeum Ar­chi­tek­tu­ry we Wro­cła­wiu, Mu­zeum Hi­sto­rii Kielc, Mu­zeum Hi­sto­rycz­ne Mia­sta Kra­ko­wa, Mu­zeum Ma­zo­wiec­kie wPłoc­ku, Mu­zeum Miej­skie wTy­chach, Mu­zeum Okręgo­we wTar­no­wie, Mu­zeum Po­cząt­ków Pa­ństwa Pol­skie­go wGnie­źnie, Mu­zeum War­sza­wy, NAC, Ośro­dek „Pa­mi­ęć iPrzy­szło­ść”, Pa­łac Kul­tu­ry Za­głębia, PAP, Po­lkin, Pe­trus­Si­le­sius, SARP, Si­le­siac, Sta­ni­sław Niem­czyk, To­masz Ko­złow­ski, Wer­ner Hu­ber, Wir­tu­al­ne Mu­zeum Hi­sto­rii Po­zna­nia „Cy­ryl”, Woj­ciech Gęsiak, Jo­an­na No­wic­ka

Na okład­ce: blok Fa­lo­wiec na osie­dlu Przy­mo­rze wGda­ńsku, fot. Zbi­gniew Ko­sy­carz, KFP

Pa­mi­ęci mo­jej Mamy

1Od­bu­do­wa

Mimo woj­ny — przy­go­to­wa­nia

„W chwi­li obec­nej przed ar­chi­tek­tu­rą pol­ską otwie­ra się wiel­ka mi­sja: musi ona za­jąć się nie tyl­ko bu­do­wą, ale i od­bu­do­wą kra­ju. Nie tyl­ko bu­do­wą i od­bu­do­wą, ale rów­nież i prze­bu­do­wą. I nie tyl­ko miast, ale i mia­ste­czek, i wsi”1 — mó­wił pod­czas ze­bra­nia człon­ków Sto­wa­rzy­sze­nia Ar­chi­tek­tów Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej (SARP) w li­sto­pa­dzie 1944 roku ów­cze­sny szef Re­sor­tu Kul­tu­ry i Sztu­ki Pol­skie­go Ko­mi­te­tu Wy­zwo­le­nia Na­ro­do­we­go (PKWN) Win­cen­ty Rzy­mow­ski. Wy­zwa­nie, przed któ­rym sta­nęli pol­scy ar­chi­tek­ci pod ko­niec II woj­ny świa­to­wej, nie mia­ło pre­ce­den­su: na­le­ża­ło stwo­rzyć wi­zję od­bu­do­wy zruj­no­wa­ne­go kra­ju. Jak po­da­ją sta­ty­sty­ki, w wy­ni­ku dzia­łań wo­jen­nych w la­tach 1939–1945 w pol­skich mia­stach zo­sta­ło zbu­rzo­nych po­nad 295 ty­si­ęcy bu­dyn­ków: „Na pod­sta­wie re­je­stra­cji strat wo­jen­nych prze­pro­wa­dzo­nych przez wo­je­wódz­kie wy­dzia­ły od­bu­do­wy usta­lo­no, że znisz­cze­niu lub uszko­dze­niu ule­gło 295,4 ty­sięcy nie­ru­cho­mo­ści miej­skich (147,6 ty­si­ęcy, tj. 50 pro­cent na zie­miach daw­nych, i 147,8 ty­si­ęcy, tj. 50 pro­cent na zie­miach za­chod­nich i pó­łnoc­nych), o ku­ba­tu­rze od­po­wied­nio: 526,9 mi­lio­nów me­trów sze­ścien­nych (221,8 mi­lio­nów me­trów sze­ścien­nych — 42,1 pro­cent i 305,1 mi­lio­nów me­trów sze­ścien­nych — 57,9 pro­cent)”2. W tej licz­bie zna­la­zło się 6 ty­si­ęcy obiek­tów za­byt­ko­wych i po­nad mi­lion miesz­kań3. Ska­la znisz­czeń wi­ęk­szo­ści pol­skich miast wa­ha­ła się po­mi­ędzy 60 a 80 pro­cent, nie­co mniej ucier­pia­ły Kra­ków, Łódź, Lu­blin, znacz­nie bar­dziej War­sza­wa, Gda­ńsk, Szcze­cin, Bia­ły­stok, Opo­le. Nie mniej znisz­czo­ne zo­sta­ły wsie: zbu­rzo­nych zo­sta­ło 354 tysięcy za­gród i 467 ty­si­ęcy bu­dyn­ków. Ogó­łem wieś stra­ci­ła 35 pro­cent przed­wo­jen­nej war­to­ści ca­łe­go ma­jąt­ku. Oczy­wiście stra­ty wo­jen­ne nie do­ty­czy­ły tyl­ko za­bu­do­wy miesz­ka­nio­wej. Znisz­cze­niu ule­gło 65,6 pro­cent za­kła­dów prze­my­sło­wych, trans­port utra­cił 50 pro­cent swo­je­go sta­nu po­sia­da­nia, a łącz­no­ść — 62 pro­cent. „Stra­ty ma­te­rial­ne oce­nia­ne glo­bal­nie ozna­cza­ją uby­tek 40 pro­cent majątku na­ro­do­we­go”4.

Nic więc dziw­ne­go, że w pierw­szych la­tach po woj­nie wi­ęk­szo­ść ar­chi­tek­tów za­an­ga­żo­wa­ła się w opra­co­wy­wa­nie kon­cep­cji od­bu­do­wy miast i po­szczegól­nych bu­dyn­ków czy też dys­ku­sje do­ty­czące od­twa­rza­niaza­byt­ków.

Trze­ba jed­nak pod­kre­ślić, że pro­jek­ty od­bu­do­wy i prze­bu­do­wy kra­ju za­częły ro­dzić się na dłu­go przed pod­pi­sa­niem przez III Rze­szę aktu ka­pi­tu­la­cji. Przez całą woj­nę na te­re­nie oku­po­wa­nej Pol­ski funk­cjo­no­wa­ły pra­cow­nie ar­chi­tek­to­nicz­ne oraz kon­spi­ra­cyj­ne wy­dzia­ły ar­chi­tek­tu­ry, któ­re wraz z przy­by­wa­niem znisz­czeń opra­co­wy­wa­ły nie tyl­ko wi­zje od­bu­do­wy, lecz także mo­der­ni­za­cji kra­ju. Naj­wi­ęcej tego typu dzia­łań mia­ło miej­sce w War­sza­wie. Już w pa­ździer­ni­ku 1939 roku Rada Wy­dzia­łu Ar­chi­tek­tu­ry Po­li­tech­ni­ki War­szaw­skiej (WAPW) pod­jęła de­cy­zję o nie­prze­ry­wa­niu działal­no­ści dy­dak­tycz­nej „bez względu na ja­kie­kol­wiek de­cy­zje władz oku­pa­cyj­nych”. Pierw­szym dzie­ka­nem dzia­ła­jące­go w kon­spi­ra­cji wy­dzia­łu zo­stał do­tych­cza­so­wy jego kie­row­nik, in­ży­nier i kon­struk­tor Ste­fan Bry­ła. Gdy w grud­niu 1943 roku zo­stał on roz­strze­la­ny w pu­blicz­nej eg­ze­ku­cji na uli­cy Pu­ław­skiej, jego obo­wi­ąz­ki prze­jął urba­ni­sta Ta­de­usz To­łwi­ński. Pod jego kie­row­nic­twem w cza­sie oku­pa­cji na WAPW po­wsta­ło m.in. szcze­gó­ło­we stu­dium prze­bi­cia przez War­sza­wę tra­sy N–S (łączącej pó­łnoc­ną i po­łu­dnio­wą część mia­sta). Na dzia­ła­jącym w pod­zie­miu Wy­dzia­le Ar­chi­tek­tu­ry dok­to­ry­zo­wa­li się m.in. Piotr Bie­ga­ński, Jan Chmie­lew­ski i Ka­zi­mierz Wej­chert. Nie prze­rwał swo­jej dzia­łal­no­ści ta­kże Wy­dział Pla­no­wa­nia Mia­sta, któ­re­go sze­fem był Sta­ni­sław Ró­ża­ński. W ra­mach Wy­działu przy­go­to­wy­wa­no pro­jek­ty m.in. pla­ców Trzech Krzy­ży i Mar­sza­łka Pi­łsud­skie­go oraz prze­bu­do­wy Ogro­du Sa­skie­go. Trzy ze­spo­ły: Pio­tra Bie­ga­ńskie­go, Ka­zi­mie­rza Mar­czew­skie­go oraz Zyg­mun­ta Skib­niew­skie­go i Ma­cie­ja No­wic­kie­go opra­co­wy­wa­ły wi­zje No­we­go Świa­tu bis5. Sta­nisław Ró­ża­ński nad­zo­ro­wał opra­co­wa­nia, któ­rych ce­lem było po­pra­wie­nie siat­ki ulic w sto­li­cy — pod­no­sząc mia­sto z ruin, pro­jek­tan­ci chcie­li choć częścio­wo uzdro­wić jego urba­ni­stykę. Wie­le z po­wsta­łych wte­dy pro­jek­tów po­zo­sta­ło na pa­pie­rze, jed­nak na­wet dziś, po wie­lu de­ka­dach, wi­dać wci­ąż, jak bar­dzo były no­wo­cze­sne. Za ta­kie mo­żna uznać m.in. opra­co­wa­nia au­tor­stwa Ma­cie­ja No­wic­kie­go. Ten uta­len­to­wa­ny ar­chi­tekt, które­go bły­sko­tli­wą mi­ędzy­na­ro­do­wą ka­rie­rę prze­rwa­ła tra­gicz­na śmie­rć 6, wspó­łpra­co­wał wcza­sie oku­pa­cji przy two­rze­niu pla­nów urba­ni­stycz­nych dla po­wo­jen­nej War­sza­wy. Roz­dzie­lił ruch pie­szy od ko­ło­we­go, pla­no­wał w cen­trum usta­wio­ne lu­źno wzdłuż sze­ro­kich alei bu­dyn­ki czte­ro- i 14-kon­dy­gna­cyj­ne, „kie­ru­jąc się nie tyl­ko względami ar­chi­tek­to­nicz­ny­mi, ale ta­kże za­sa­dą pro­por­cji i tła urba­ni­stycz­ne­go. Kie­ru­je się ska­lą in­dy­wi­du­al­ne­go czło­wie­ka, ale ta­kże ska­lą tłu­mu w śród­mie­ściu, w tym — jak to na­zy­wa — »te­atrze ży­cia wiel­ko­miej­skie­go«”7. No­wic­ki do­brze ro­zu­miał nie tyl­ko po­trze­bę zró­żni­co­wa­nia ska­li za­bu­do­wy w cen­trum, ale i spe­cy­ficz­ne wa­run­ki, w ja­kich przy­szło dzia­łać pro­jek­tan­tom. W swo­ich pro­jek­tach uwzględ­niał wy­ko­rzy­sta­nie gru­zu ze zbu­rzo­nych w wo­jen­nej po­żo­dze do­mów. „Pod­sta­wo­wą ce­chą te­re­nu cen­tral­ne­go dziel­ni­cy biu­ro­wo-han­dlo­wej mia­ły być ró­żni­ce po­ziomów grun­tu, wy­no­szące od 2,5 do 3 me­trów, utwo­rzo­ne po­przez po­zo­sta­wie­nie na miej­scu na­sy­pów z gru­zu. Da­wa­ło to mo­żli­wo­ść ukszta­łto­wa­nia ci­ągów pie­szych na in­nym po­zio­mie niż tra­sy ru­chu ko­ło­we­go”8 — opi­sy­wał kon­cep­cje No­wic­kie­go Piotr Ki­bort. Ar­chi­tekt sta­rał się w zwar­tych, nie­wiel­kich ze­spo­łach two­rzyć wra­że­nie ka­me­ral­no­ści, nie za­po­mi­nał jed­no­cze­śnie o mie­ście jako ca­ło­ści — dba­jąc np. o to, jak będzie pre­zen­to­wać się syl­we­ta War­sza­wy od stro­ny skar­pywi­śla­nej.

Ru­iny Sta­re­go Mia­sta wWar­sza­wie

fot. Zbysz­ko Sie­masz­ko

do­me­na pu­blicz­na

Ko­lej­nym ak­tyw­nym ośrod­kiem dzia­łal­no­ści ar­chi­tek­tów i urba­ni­stów z lat oku­pa­cji była po­wo­ła­na do ży­cia w 1940 roku Pra­cow­nia Ar­chi­tek­to­nicz­no-Urba­ni­stycz­na (PAU). O ile inne gru­py i ze­spo­ły zaj­mo­wa­ły się przede wszyst­kim spra­wa­mi urba­ni­sty­ki, o tyle PAU od po­cząt­ku wy­spe­cja­li­zo­wa­ła się w kwe­stiach miesz­kal­nic­twa. Było to po­nie­kąd oczy­wi­ste — wszy­scy jej człon­ko­wie przed woj­ną zaj­mo­wa­li się tym te­ma­tem, a pra­cow­nia po­wsta­ła z ini­cja­ty­wy awan­gar­do­wych ar­chi­tektów zrze­szo­nych w gru­pie Pra­esens9, wspó­łpra­cu­jących m.in. z War­szaw­ską Spó­łdziel­nią Miesz­ka­nio­wą (WSM) i Spo­łecz­nym Przed­si­ębior­stwem Bu­dow­la­nym. Pierw­szym przed­sięw­zi­ęciem ze­spo­łu było za­bez­pie­cze­nie i in­wen­ta­ry­za­cja zbom­bar­do­wa­nych w 1939 roku osie­dli WSM na Ra­kow­cu i To­wa­rzy­stwa Osie­dli Ro­bot­ni­czych (TOR) na Kole (oba pro­jek­tu He­le­ny i Szy­mo­na Syr­ku­sów). Po­wsta­ły ze­spo­ły od­po­wie­dzial­ne m.in. za roz­bu­do­wę osie­dli WSM na Żo­li­bo­rzu i Ra­kow­cu, a ta­kże za pro­jek­ty no­wych osie­dli w północ­nej części War­sza­wy — na Bie­la­nach, Ma­ry­mon­cie, Po­wąz­kach, osie­dli wy­ro­słych z idei CIAM (Mi­ędzy­na­ro­do­wych Kon­gre­sów Ar­chi­tek­tu­ry No­wo­cze­snej) i Kar­ty ate­ńskiej10. Au­to­rzy przed­wo­jen­nej wi­zji urba­ni­stycz­nej War­sza­wa funk­cjo­nal­na, Jan Chmie­lew­ski i Szy­mon Syr­kus, kon­ty­nu­owa­li swo­je opra­co­wa­nie. W PAU dzia­łały te­ma­tycz­ne ze­spo­ły, któ­ry­mi kie­ro­wa­li: Jan Chmie­lew­ski, Bar­ba­ra Bru­kal­ska, Zyg­munt Skib­niew­ski, Szy­mon Syr­kus, Sta­ni­sław Dzie­wul­ski. Od 1941 roku z PAU wspó­łpra­co­wa­li wy­bit­ni so­cjo­lo­go­wie Ta­de­usz Ko­tar­bi­ński, Ma­ria i Sta­ni­sław Ossow­scy, a poza tym eko­no­mi­ści, de­mo­gra­fo­wie, le­ka­rze, praw­ni­cy. Ta wspó­łpra­ca wy­ni­ka­ła z łączące­go owe śro­do­wi­ska prze­ko­na­nia o spo­łecz­nych po­win­no­ściach ar­chi­tek­tów i urba­ni­stów o tym, że pro­jek­to­wa­nie słu­żyć po­win­no roz­wi­ązy­wa­niu spo­łecz­nych pro­ble­mów, po­pra­wia­niu ja­ko­ści ży­cia, szcze­gól­nie tych, któ­rzy „mogą mniej” — ubo­gich, mało za­ra­biających, ro­bot­ni­ków, któ­rzy przed woj­ną żyli w szcze­gól­nie złych wa­run­kach11.

W cza­sie oku­pa­cji dzia­ła­ła po­wo­ła­na przez Ste­fa­na Sta­rzyńskie­go Ko­mi­sja Urba­ni­stycz­na opra­co­wu­jąca kie­run­ki roz­wo­ju War­sza­wy (m.in. prze­bieg pla­no­wa­nych tras: pó­łnoc–po­łud­nie N–S jako kon­ty­nu­acji ist­nie­jącej alei Nie­pod­le­gło­ści oraz wschód–za­chód W–Z, któ­ra miała być przedłu­że­niem uli­cy Wol­skiej przez Śród­mie­ście na dru­gą stro­nę Wi­sły). Czło­nek tego ze­spo­łu, a pó­źniej je­den z sze­fów Biu­ra Od­bu­do­wy Sto­li­cy (BOS), Piotr Bie­ga­ński pod­kre­śla rolę stwo­rzo­nych wów­czas opra­co­wań: „W cza­sie tych prac, a więc jesz­cze przed po­wsta­niem war­szaw­skim, nikt z nas nie przy­pusz­czał, że znisz­cze­nia dziel­nic śród­miej­skich osi­ągną wiel­kie roz­mia­ry. Zro­zu­mia­łe jest więc, że w Wy­dzia­le Urba­ni­stycz­nym Biu­ra Od­bu­do­wy Sto­li­cy w sto­sun­ku do daw­nych pro­jek­tów wpro­wa­dzo­ne zo­stały ko­rzyst­ne mo­dy­fi­ka­cje, któ­re jed­nak nie pod­wa­ży­ły za­sad­ni­cze­go ukła­du urba­ni­stycz­ne­go, zwłasz­cza je­śli idzie o pro­sto­pa­dły układ za­sad­ni­czej sie­ci ko­mu­ni­ka­cyj­nej War­sza­wy”12.

Po woj­nie — dzia­ła­nia

Od­bu­do­wa mu­sia­ła po­stępo­wać szyb­ko — od po­cząt­ku 1945 roku lu­dzie ma­so­wo wra­ca­li do znisz­czo­nych miast. W War­sza­wie licz­ba lud­no­ści w tam­tym cza­sie mie­si­ęcz­nie zwi­ęk­sza­ła się śred­nio o 7 ty­si­ęcy osób, w maju 1946 roku sto­li­cę za­miesz­ki­wa­ło już pół mi­lio­na lu­dzi13, któ­rzy w zruj­no­wa­nym w oko­ło 70 pro­cen­tach mie­ście sta­ra­li się urządzić wśród gru­zów domy, skle­py czyszko­ły.

Trwa­jąca w cza­sie oku­pa­cji pra­ca przed­wo­jen­nych ar­chi­tek­tów i urba­ni­stów dawała efek­ty w po­sta­ci pro­po­zy­cji od­bu­do­wy i roz­bu­do­wy pol­skich miast w no­wej po­wo­jen­nej rze­czy­wi­sto­ści. Dzi­ęki pod­ziem­nej dzia­łal­no­ści pro­jek­tan­tów dość szyb­ko za­częły od­ra­dzać się także ich or­ga­ni­za­cje za­wo­do­we. W li­sto­pa­dzie 1944 roku w Lu­bli­nie od­był się (jesz­cze nie­ofi­cjal­ny) zjazd Sto­wa­rzy­sze­nia Ar­chi­tek­tów Rzecz­po­spo­li­tej Pol­skiej, któ­re w ten spo­sób wzno­wi­ło swo­ją dzia­łal­no­ść. Na I Wal­nym Zjeździe SARP w kwiet­niu 1945 roku w War­sza­wie usta­lo­no licz­bę czyn­nych ar­chi­tek­tów: 514 (przy 1700 w 1939 roku). Pierw­szym po woj­nie pre­ze­sem SARP wy­bra­no wte­dy wy­kła­dow­cę Wy­dzia­łu Ar­chi­tek­tu­ry Po­li­tech­ni­ki War­szaw­skiej (WAPW), sze­fa Ka­te­dry Hi­sto­rii Sztu­ki i Ar­chi­tek­tu­ry Śre­dnio­wiecz­nej Le­cha Nie­mo­jew­skie­go. W maju 1945 roku ze­bra­ła się po raz pierw­szy ofi­cjal­nie Rada WAPW14.

W poło­wie 1945 roku po­wo­ła­no do ży­cia Na­czel­ną Radę Od­bu­do­wy (pod prze­wod­nic­twem pre­zy­den­ta Kra­jo­wej Rady Na­ro­do­wej Bo­le­sła­wa Bie­ru­ta) i pod­le­gły Pre­ze­so­wi Rady Mi­ni­strów Ko­mi­tet Od­bu­do­wy15, któ­re swo­im zasięgiem mia­ły obej­mo­wać cały kraj. Pol­skie mia­sta, a szcze­gól­nie ich hi­sto­rycz­ne cen­tra i ob­sza­ry za­byt­ko­we, były znisz­czo­ne w ró­żnym stop­niu. W Po­zna­niu, Opo­lu, Olsz­ty­nie znisz­cze­nia po­le­ga­ły przede wszyst­kim na wy­pa­le­niach wnętrz ka­mie­nic, przy za­cho­wa­niu więk­szo­ści ścian; częścio­wo zbu­rzo­na była za­bu­do­wa m.in. Lu­bli­na i Brze­gu; w naj­wi­ęk­szym stop­niu ucier­pia­ły ob­ró­co­ne prak­tycz­nie w gru­zy ta­kie mia­sta jak War­sza­wa, Gda­ńsk, Wro­cław, Szcze­cin, Ko­sza­lin. Jan Za­chwa­to­wicz wspo­mi­nał: „Spra­wa od­bu­do­wy miast i ich znisz­czo­nych hi­sto­rycz­nych ośrod­ków nie mo­gła i nie była ujęta w ja­kąś ogól­ną za­sa­dę czy sche­mat. Za­le­żała ona w pierw­szym rzędzie od go­spo­dar­czych pod­staw od­bu­do­wy sa­me­go mia­sta, jego roli, sta­nu uprze­my­sło­wie­nia, ilo­ści lud­no­ści itp. […] Za­le­żne one były od po­ło­że­nia dziel­ni­cy za­byt­ko­wej w mie­ście, od sta­nu znisz­cze­nia, jak wresz­cie od war­tości ar­ty­stycz­nej i ma­te­rial­nej daw­nej za­bu­do­wy”16. Jesz­cze w pa­ździer­ni­ku 1944 roku Biu­ro Pla­no­wa­nia i Od­bu­do­wy PKWN zgło­si­ło wnio­sek w spra­wie po­twier­dze­nia sto­łecz­nej roli War­sza­wy, a na po­cząt­ku stycz­nia 1945 roku Kra­jo­wa Rada Na­ro­do­wa nie tyl­ko osta­tecz­nie uzna­ła jej sto­łecz­ne funk­cje, lecz okre­śliła ta­kże ko­niecz­no­ść jej od­bu­do­wy jako „jed­no z za­sad­ni­czych dzia­łań w dzie­le od­bu­do­wy kra­ju”17. Wszyst­kie dzia­ła­nia pa­ństwa zo­sta­ły wów­czas ukie­run­ko­wa­ne na pod­nie­sie­nie sto­li­cy z gruzów, któ­re sta­ło się prio­ry­te­to­wym przed­si­ęw­zi­ęciem; inne mia­sta mo­gły li­czyć na pa­ństwo­wą po­moc w znacz­nie mniej­szej ska­li18. „[…] od­bu­do­wa War­sza­wy była mo­lo­chem, któ­ry roz­ra­stał się kosz­tem in­nych części kra­ju. Skon­cen­tro­wa­nych tam lu­dzi i środ­ków za­bra­kło cho­ćby na Śląsku, gdzie po­mi­mo po­wa­żnych znisz­czeń wo­jen­nych mo­żna było jesz­cze ra­to­wać set­ki au­ten­tycz­nych za­byt­ków. Po­świ­ęco­no je jed­nak, zarówno w sen­sie prze­no­śnym, przez za­nie­dba­nie, jak i w sen­sie do­słow­nym, trak­tu­jąc jako źró­dło ma­te­ria­łu do od­bu­do­wy sto­li­cy”19. Pod ko­niec lat 40. do War­sza­wy po­ci­ąga­mi przy­wożono ce­gły po­cho­dzące z roz­biór­ki bu­dyn­ków (rów­nież za­byt­ko­wych) z in­nych miast, szcze­gól­nie z tzw. Ziem Od­zy­ska­nych, m.in. z Wro­cła­wia, Le­gni­cy, Szcze­ci­na, Ko­ło­brze­gu, Star­gar­du Szcze­cińskie­go czy El­bląga. Ha­sło „Cały na­ród bu­du­je swo­ją sto­li­cę” mia­ło nie tyl­ko pro­pa­gan­do­wy, ale i fi­nan­so­wy wy­miar: ka­żdy pra­cu­jący oby­wa­tel Pol­ski pła­cił po­da­tek (0,25–0,5 pro­cent do­cho­du) na rzecz Spo­łecz­ne­go Fun­du­szu Od­bu­do­wy Sto­li­cy (SFOS)20; na ten sam cel prze­zna­cza­no po­da­tek od sprze­da­ży al­ko­ho­lu i im­prez kul­tu­ral­nych; po­nad­to po­je­dyn­czy oby­wa­te­le, in­sty­tu­cje, or­ga­ni­za­cje, mia­sta mo­gły wpła­cać na kon­to SFOS do­bro­wol­ne skład­ki. Do pra­cy przy od­gru­zo­wy­wa­niu War­sza­wy przy­je­żdżały mło­dzie­żo­we dru­ży­ny z eu­ro­pej­skich kra­jów — Nor­we­gii, Da­nii, Węgier i in­nych (na­zwę uli­cy Fok­sal zmie­nio­no wte­dy na ja­kiś czas na Mło­dzieży Ju­go­sło­wia­ńskiej w ge­ście wdzi­ęcz­no­ści za po­moc przy po­rząd­ko­wa­niu mia­sta21).

Co cie­ka­we, na po­cząt­ku 1945 roku nada­nie pierw­szo­rzęd­ne­go zna­cze­nia War­sza­wie nie było wca­le oczy­wi­ste. Tuż po za­ko­ńcze­niu woj­ny po­ja­wił się po­my­sł prze­nie­sie­nia sto­li­cy Pol­ski do Ło­dzi (przy­naj­mniej na ja­kiś czas). War­sza­wa była pra­wie w całości zbu­rzo­na, poza tym ko­ja­rzy­ła się z „sa­na­cyj­ną i ka­pi­ta­li­stycz­ną” prze­szło­ścią. Łódź nie tyl­ko prze­trwała woj­nę w do­brym sta­nie, lecz ta­kże za­wsze uwa­ża­na była za mia­sto pro­le­ta­riac­kie, a więc ide­owo pa­su­jące do po­li­ty­ki par­tii chcącej ucho­dzić za re­pre­zen­tu­jącą in­te­re­sy ro­bot­ni­ków. Zwo­len­ni­kiem nada­nia sto­łecz­no­ści Ło­dzi był Bo­le­sław Bie­rut, któ­ry 21 stycz­nia 1945 roku pod­czas po­sie­dze­nia Rady Mi­ni­strów mówił: „[…] słusz­nym by­ło­by, po­zo­sta­jąc przy na­szej uchwa­le, trak­tu­jącej War­sza­wę jako sto­li­cę, [że­by­śmy] tym­cza­so­wo sie­dzi­bę Rządu prze­nie­śli do Ło­dzi jako mia­sta naj­bli­ższe­go War­sza­wie, a cen­tral­ne­go w kra­ju”22. Jed­nak z od­by­tej pod ko­niec stycz­nia kil­ku­dnio­wej wi­zy­ty w Mo­skwie Bie­rut wró­cił z pre­cy­zyj­ny­mi wy­tycz­ny­mi: sto­li­ca ma być w War­sza­wie. „Od­no­śnie od­bu­do­wy uzy­ska­li­śmy całko­wi­tą jed­no­my­śl­no­ść w tym sen­sie, że Marsz[ałek] Sta­lin uwa­ża, że War­sza­wa po­win­na być jak naj­szyb­ciej od­bu­do­wa­na i ze swej stro­ny pra­gnie przy­jść nam z jak naj­bar­dziej wy­dajną po­mo­cą. To prze­sądza dla nas spra­wę, że War­sza­wa będzie sie­dzi­bą Rządu”23 — re­la­cjo­no­wał swój po­byt w Mo­skwie Bo­le­sław Bie­rut.

Biu­ro Od­bu­do­wy Sto­li­cy (BOS), stwo­rzo­ne na ba­zie Biu­ra Or­ga­ni­za­cji Od­bu­do­wy Sto­li­cy, po­wsta­ło 14 lu­te­go 1945 roku24. Jego sze­fem zo­stał Ro­man Pio­trow­ski, przed woj­ną zwi­ąza­ny z gru­pą Pra­esens, a w cza­sie oku­pa­cji kie­row­nik Pra­cow­ni Ar­chi­tek­to­nicz­no-Urba­ni­stycz­nej; w kie­row­nic­twie zna­le­źli się też ar­chi­tek­ci Jó­zef Si­ga­lin, Wa­cław Ostrow­ski, Zyg­munt Skib­niew­ski, Boh­dan La­chert i Wi­told Pla­pis. Za­le­d­wie pół roku po utwo­rze­niu „BOS za­trud­niał ogó­łem 1422 oso­by, w tym in­ży­nie­rów — 331, bu­dow­ni­czych — 28, kre­śla­rzy i tech­ni­ków — 534, dzien­ni­ka­rzy, ma­la­rzy, gra­fików — 49, eko­no­mi­stów — 12, praw­ni­ków — 10, le­ka­rzy — 3, urzęd­ni­ków i ma­szy­ni­stek — 228, rze­mie­śl­ni­ków, ro­bot­ni­ków, szo­fe­rów, wo­źnych i gońców — 242”25, co do­brze po­ka­zu­je ska­lę dzia­łań, ale też zna­cze­nie tego przed­si­ęw­zi­ęcia z punk­tu wi­dze­nia pa­ństwa. Z biu­rem związa­ło się wie­lu wy­bit­nych przed­wo­jen­nych ar­chi­tek­tów, m.in. Sta­ni­sław Bru­kal­ski, Ro­mu­ald Gutt, Lech Nie­mo­jew­ski, Boh­dan Pniew­ski czy Szy­mon Syr­kus. Wspó­łpra­co­wa­li z nim Ma­ciej No­wic­ki i Sta­ni­sław Hem­pel. Kie­row­ni­kiem Wy­dzia­łu Ar­chi­tek­tu­ry Za­byt­ko­wej zo­stał Jan Za­chwa­to­wicz, ge­ne­ral­ny kon­ser­wa­tor za­byt­ków, które­go po­glądy wy­wa­rły naj­wi­ęk­szy wpływ na kszta­łt re­kon­struk­cji hi­sto­rycz­nych bu­dow­li zruj­no­wa­ne­gokra­ju.

Brze­mien­na w skut­ki dla lo­sów od­bu­do­wy War­sza­wy (i dal­sze­go roz­wo­ju ar­chi­tek­tu­ry w ogó­le) była na­cjo­na­li­za­cja (a pó­źniej ko­mu­na­li­za­cja) grun­tów, firm, fa­bryk, a na­wet pra­cow­ni ar­chi­tek­to­nicz­nych. Pierw­szym działa­niem na­cjo­na­li­za­cyj­nym był wy­da­ny 26 pa­ździer­ni­ka 1945 roku de­kret ko­mu­na­li­za­cyj­ny prze­ka­zu­jący na wła­sno­ść gmi­nie wszyst­kie grun­ty le­żące w gra­ni­cach War­sza­wy z 1939 roku (bu­dyn­ki po­zo­sta­ły wła­sno­ścią pry­wat­ną). Czło­nek ze­spo­łu BOS Adolf Ci­bo­row­ski w 1965 roku pi­sał: „Oce­nia­jąc dzi­siaj prak­tycz­ne zna­cze­nie de­kre­tu o ko­mu­na­li­za­cji grun­tów dla pla­no­wa­nej od­bu­do­wy War­sza­wy, na­le­ży pod­kre­ślić jego szczególną do­nio­sło­ść w sto­sun­ku do śród­mie­ścia i te­re­nów o in­ten­syw­nej przed woj­ną za­bu­do­wie. Po­nie­waż prze­waża­jąca część za­bu­do­wy (po­nad 90 pro­cent) była ca­łko­wi­cie znisz­czo­na — de­kret ozna­czał w prak­ty­ce na­tych­mia­sto­we prze­jęcie przez mia­sto ca­łe­go ob­sza­ru śród­mieścia i wi­ęk­szo­ści uzbro­jo­nych te­re­nów po­za­śród­miej­skich”26. Ra­dy­kal­ne de­cy­zje i szyb­kie dzia­ła­nia były po­trzeb­ne ze względu na skalę znisz­czeń, a ta­kże z po­wo­du od­dol­nych dzia­łań miesz­ka­ńców War­sza­wy, któ­rzy wła­sny­mi si­ła­mi próbo­wa­li od­bu­do­wy­wać po­szcze­gól­ne bu­dyn­ki — nie za­wsze było to bez­piecz­ne, zwy­kle nie po­kry­wa­ło się też z pla­na­mi urba­ni­stycz­ny­mi upo­rząd­ko­wa­nia mia­sta. W 1945 roku ogło­szo­ny zo­stał de­kret dający pa­ństwu, in­sty­tu­cji pa­ństwo­wej lub gmi­nie pra­wo do prze­jęcia pod swój za­rząd bu­dyn­ków, któ­rych wła­ści­cie­le w wy­zna­czo­nym cza­sie nie roz­poczęli re­mon­tu lub od­bu­do­wy — przez co zmu­szo­ny był do tego dzia­ła­nia „or­gan pa­ństwo­wy”27. Na­cjo­na­li­za­cja obej­mo­wa­ła ko­lej­ne sfe­ry: upa­ństwo­wio­no fir­my bu­dow­la­ne, zna­cjo­na­li­zo­wa­no huty, ko­pal­nie, trans­port i pro­duk­cję. „Pe­łna na­cjo­na­li­za­cja prze­my­słu bu­dow­la­ne­go roz­poczęła się jed­nak do­pie­ro w 1948 roku, a jej naj­wi­ęk­sza in­ten­sy­fi­ka­cja na­stąpi­ła w la­tach 1949–1950. Dzia­ła­nia prze­pro­wa­dza­ły trzy mi­ni­ster­stwa: Mi­ni­ster­stwo Od­bu­do­wy przej­mo­wa­ło przed­si­ębior­stwa ro­bót bu­dow­la­nych, Mi­ni­ster­stwo Prze­mysłu i Han­dlu — za­kła­dy pro­du­ku­jące ma­te­ria­ły bu­dow­la­ne, Mi­ni­ster­stwo Le­śnic­twa na­to­miast — tar­ta­ki”28. W 1949 roku prze­sta­ły ist­nieć pry­wat­ne pra­cow­nie ar­chi­tek­to­nicz­ne — za­stąpio­no je pa­ństwo­wy­mi biu­ra­mi pro­jek­to­wy­mi, które aż do po­ło­wy lat 80. były de fac­to je­dy­nym miej­scem pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści pro­jek­to­wej29.

Pierw­szy rok dzia­ła­nia BOS to przede wszyst­kim in­wen­ta­ry­za­cja sta­nu za­bu­do­wy oraz po­wsta­nie stu­diów i opra­co­wań wy­ty­czających kie­run­ki od­bu­do­wy.

Pierw­szy pro­jekt kon­cep­cyj­ny ge­ne­ral­ne­go pla­nu od­bu­do­wy War­sza­wy zo­stał przed­sta­wio­ny do za­twier­dze­nia rządo­wi jesz­cze w 1945 roku. W myśl tego pla­nu wy­ty­czo­no przez pola ruin kil­ka głów­nych ar­te­rii ko­mu­ni­ka­cyj­nych, sta­no­wi­ących dziś ko­ściec ukła­du ko­mu­ni­ka­cyj­ne­go i prze­strzen­ne­go mia­sta. […] Opra­co­wa­no pierw­sze pro­jek­ty re­kon­struk­cji No­we­go Świa­tu, Kra­kow­skie­go Przed­mie­ścia, Ła­zie­nek. Cha­rak­ter znisz­czeń War­sza­wy po­wo­do­wał, że w pierw­szych la­tach od­bu­do­wy ist­nia­ła pew­na re­zer­wa cza­su na stu­dia pro­jek­to­we nad no­wym ukła­dem mia­sta: śród­mieście nie mo­gło być te­re­nem naj­bli­ższej dzia­łal­no­ści bu­dow­la­nej, gdyż na­le­ża­ło naj­pierw usu­nąć z jego ob­sza­ru po­nad 25 mi­lio­nów ton gru­zu30

— wspo­mi­na AdolfCi­bo­row­ski.

W pierw­szych la­tach po woj­nie w War­sza­wie ro­ze­bra­no set­ki ka­mie­nic, zktó­rych wie­le mo­gło się jesz­cze nada­wać do re­mon­tu. Za tę de­cy­zję Biu­ro Od­bu­do­wy Sto­li­cy jest do dziś kry­ty­ko­wa­ne, choć u jej pod­staw leżał nie tyl­ko plan znisz­cze­nia „ka­pi­ta­li­stycz­nej” prze­szło­ści mia­sta. Wa­żniej­szym pre­tek­stem była chęć po­pra­wy wa­run­ków miesz­ka­nio­wych, któ­rych nie za­pew­nia­ły ka­mie­ni­ce ofe­ru­jące w więk­szo­ści ciem­ne, wil­got­ne i cia­sne, po­zba­wio­ne za­ple­cza sa­ni­tar­ne­go lo­ka­le. W miej­sce miesz­cza­ńskich ka­mie­nic czyn­szo­wych mia­ły po­wstać nowe wy­god­ne bu­dyn­ki — roz­bie­ra­nych ka­mie­nic nie trak­to­wa­no wów­czas jako za­byt­ki czy ar­chi­tek­to­nicz­ne dzie­dzic­two, lecz przede wszyst­kim re­lik­ty cza­sów fa­tal­nych wa­run­ków lo­ka­lo­wych.

Spo­ry o od­bu­do­wę

Człon­ko­wie od­ra­dza­jących się in­sty­tu­cji, or­ga­ni­za­cji i ar­chi­tek­to­nicz­nych uczel­ni dość szyb­ko mu­sie­li nie tyl­ko opo­wie­dzieć się po stro­nie zwo­len­ni­ków lub prze­ciw­ni­ków od­bu­do­wy miast w for­mach hi­sto­rycz­nych. Spo­ry do­ty­czy­ły kształtu od­bu­do­wy oraz tego, czy w ogó­le ma ona sens — obie z tych kon­cep­cji mia­ły swo­ich orędow­ni­ków. Naj­bar­dziej żywa dys­ku­sja do­ty­czy­ła War­sza­wy. Kwe­stia spo­so­bu od­bu­do­wy zruj­no­wa­nej w oko­ło 70 pro­cen­tach sto­li­cy (znisz­cze­nia na le­wym brze­gu Wi­sły do­cho­dzi­ły do 85 pro­cent) nie była wca­le oczy­wi­sta. Jako że pod­nie­ść z ruin trze­ba było prak­tycz­nie całą hi­sto­rycz­ną za­bu­do­wę, a za­ra­zem wła­dze zde­cy­do­wa­ły o da­le­ko idącej mo­der­ni­za­cji mia­sta, na­ro­dził się spór po­mi­ędzy zwo­len­ni­ka­mi no­wo­cze­sno­ści a ob­ro­ńca­mi za­byt­ków. Re­la­cjo­nu­jące pro­ces od­bu­do­wy pi­smo „Skar­pa War­szaw­ska” okre­śli­ło ów kon­flikt jako spór po­mi­ędzy „za­byt­ko­wi­cza­mi” a mo­der­ni­za­to­ra­mi. Klu­czo­wą po­sta­cią w tym spo­rze był Jan Za­chwa­to­wicz.

Ry­nek Sta­re­go Mia­sta w War­sza­wie

fot. Zbysz­ko Sie­masz­ko, NAC

Ul. Nowy Świat w War­sza­wie,

pro­jekt od­bu­do­wy: Zyg­munt Stępi­ński

fot. Zbysz­ko Sie­masz­ko, NAC

Dys­ku­sje to­czy­ły się na te­mat ska­li od­bu­do­wy — o ile oczy­wi­stym było od­two­rze­nie Zam­ku Kró­lew­skie­go, o tyle zda­nia o in­nych ele­men­tach za­byt­ko­wej za­bu­do­wy były po­dzie­lo­ne. Ro­dzi­ły się licz­ne, nie­rzad­ko sprzecz­ne kon­cep­cje, m.in. nie­odbu­do­wa­nia wschod­niej pie­rzei ryn­ku Sta­re­go Mia­sta (tzw. stro­ny Bars­sa), co otwo­rzy­ło­by wi­dok na Wi­słę. Zgło­szo­no ta­kże po­my­sł li­kwi­da­cji jed­nej pie­rzei uli­cy Piw­nej, co za­po­bie­gło­by od­two­rze­niu cia­snych i ciem­nych we­wnętrz­nych podwórzy31. Nie­któ­re pro­po­zy­cje były wręcz wi­zjo­ner­skie: Jan Ster­ling, stu­dent Pol­skiej Szko­ły Ar­chi­tek­tu­ry przy Uni­wer­sy­te­cie w Li­ver­po­olu stwo­rzył pro­jekt da­le­ko idącej prze­bu­do­wy Zam­ku Kró­lew­skie­go, za­kła­dającej m.in. po­wsta­nie tuż obok du­że­go szkla­ne­go bu­dyn­ku32. Na­wet wśród zwo­len­ni­ków od­bu­do­wy mo­żna było do­strzec pew­ną powści­ągli­wo­ść. Ksa­we­ry Pi­woc­ki, hi­sto­ryk sztu­ki i et­no­graf, po­stu­lo­wał od­bu­do­wę Zam­ku, Ła­zie­nek, ryn­ku Sta­re­go Mia­sta, jed­nak o po­zo­sta­łych obiek­tach hi­sto­rycz­nych mó­wił: „Mam wąt­pli­wości, czy wszyst­kie za­byt­ki, na­wet emo­cjo­nal­nie mało fra­pu­jące, war­to od­twa­rzać”33.

Klu­czo­we zna­cze­nie dla roz­wi­ąza­nia tego spo­ru mia­ła Ogól­no­pol­ska Kon­fe­ren­cja Hi­sto­ry­ków Sztu­ki, któ­ra od­była się w Kra­ko­wie w dniach 29 sierp­nia — 1 wrze­śnia 1945 roku. To tam po­wie­dzia­no, że „w ob­li­czu znisz­cze­nia do­ku­men­tów kul­tu­ry pol­skiej w za­byt­kach ar­chi­tek­tu­ry, do­ko­na­ne­go świa­do­mie przez oku­pan­ta nie­miec­kie­go, mo­żna i na­le­ży sto­so­wać mo­żli­wie pełną od­bu­do­wę za­byt­ków. Do­ty­czy to na­wet obiek­tów znisz­czo­nych ca­łko­wi­cie, o ile ist­nie­nie ich, w for­mie będącej po­wtó­rze­niem for­my daw­nej, nie­zbęd­ne jest ze względu na wagę obiek­tu dla kul­tu­ry pol­skiej”34. Pod­jęcie tej de­cy­zji było nie­ja­ko oso­bi­stym zwy­ci­ęstwem Za­chwa­to­wi­cza, naj­wi­ęk­sze­go orędow­ni­ka pod­nie­sie­nia obiek­tów hi­sto­rycz­nych z ruin. Pod­czas wspo­mnia­nej kon­fe­ren­cji mó­wił: „Nie mo­gąc zgo­dzić się na wy­dar­cie nam po­mni­ków kul­tu­ry, będzie­my je re­kon­stru­owa­li, będzie­my je od­bu­do­wy­wa­li od fun­da­men­tów, aby prze­ka­zać po­ko­le­niom, je­że­li nie au­ten­tycz­ną, to przy­naj­mniej do­kład­ną for­mę tych po­mni­ków […]. Po­czu­cie od­po­wie­dzial­no­ści wo­bec przy­szłych po­ko­leń do­ma­ga się od­bu­do­wy tego, co nam znisz­czo­no, od­bu­do­wy pe­łnej, świa­do­mej tra­gi­zmu po­pe­łnia­ne­go fa­łszu kon­ser­wa­tor­skie­go”35.

Jed­no­cze­śnie jed­nak sta­ło się ja­sne, że od­bu­do­wa­ne za­byt­ki Sta­re­go Mia­sta mają służyć no­wym ce­lom: „Dziel­ni­ca ma stać się przede wszyst­kim osie­dlem miesz­ka­nio­wym wy­po­sa­żo­nym we wszyst­kie no­wo­cze­sne urządze­nia tech­nicz­ne, rów­no­cze­śnie jed­nak ze względu na swo­je po­łożenie w mie­ście ma prze­jąć sze­reg usług w ska­li ogól­no­miej­skiej”36.

Cie­ka­wa na tym tle wy­da­je się re­kon­struk­cja uli­cy Nowy Świat w War­sza­wie, pierw­sze­go w ca­ło­ści po woj­nie od­bu­do­wa­ne­go hi­sto­rycz­ne­go trak­tu sto­li­cy. Nie była ona bo­wiem ani przy­wró­ce­niem sta­nu sprzed wy­bu­chu II woj­ny świa­to­wej, ani od­two­rze­niem hi­sto­rycz­nej za­bu­do­wy uli­cy z któ­rej­kol­wiek z prze­szłych epok. Częścio­wo zbom­bar­do­wa­ny już we wrze­śniu 1939 roku Nowy Świat był jesz­cze w cza­sie woj­ny te­ma­tem opra­co­wań kon­spi­ra­cyj­nych pra­cow­ni ar­chi­tek­to­nicz­nych i urba­ni­stycz­nych, a pro­jek­ty te do­ty­czy­ły za­rów­no po­je­dyn­czych bu­dyn­ków, jak i urba­ni­sty­ki ca­łej oko­li­cy37. W 1945 roku Biu­ro Od­bu­do­wy Sto­li­cy przed­sta­wi­ło plan od­bu­do­wy za­byt­ko­wej War­sza­wy, w któ­rym ogrom­ne zna­cze­nie nada­wa­no nie tyl­ko Sta­re­mu Mia­stu, lecz ta­kże trak­to­wi, bie­gnące­mu wzdłuż skar­py, od Zam­ku Kró­lew­skie­go do Bel­we­de­ru (tra­sę tę na­zy­wa­no „kręgo­słu­pem War­sza­wy za­byt­ko­wej”)38. Pierw­szym od­bu­do­wa­nym ele­men­tem tego „kręgo­słu­pa” miała być uli­ca Nowy Świat. „Trzy czyn­ni­ki de­cy­du­ją o war­to­ści za­byt­ko­wej No­we­go Świa­tu: wie­lo­wie­ko­wa hi­sto­ria, jego zna­cze­nie w roz­wo­ju sie­ci ulicz­nej mia­sta i wresz­cie har­mo­nij­na sza­ta ar­chi­tek­to­nicz­na”39 — pi­sał w 1947 roku nad­zo­ru­jący pra­ce w tej części mia­sta Zyg­munt Stępi­ński. Za­cho­wa­ne mia­ło zo­stać cha­rak­te­ry­stycz­ne wy­gi­ęcie uli­cy oraz wlo­ty ulic po­przecz­nych, Stępi­ński zde­cy­do­wał też o utrzy­ma­niu „trzy­kon­dy­gna­cjo­we­go ga­ba­ry­tu no­wo­świec­kie­go” i po­sta­no­wił, że „ele­wa­cje ka­mie­nic za­byt­ko­wych, któ­re ist­nia­ły do wy­bu­chu woj­ny, wraz z za­cho­wa­ny­mi de­ta­la­mi ar­chi­tek­to­nicz­ny­mi, będą ści­śle zre­kon­stru­owa­ne. Pó­źniej­sze na­le­cia­ło­ści i znie­kształce­nia40, któ­re ja­skra­wo zwłasz­cza wy­stępu­ją w par­tiach par­te­ro­wych oca­la­łych ele­wa­cji, będą usu­ni­ęte”41. In­ny­mi sło­wy nowe bu­dyn­ki mia­ły być do­pa­so­wa­ne do ele­wa­cji za­byt­ko­wych, jed­nak nie mia­ły ich na­śla­do­wać. „Ele­wa­cja domu no­we­go, sto­jące­go w sze­re­gu do­mów za­byt­ko­wych po­win­na być zhar­mo­ni­zo­wa­na ze swy­mi za­byt­ko­wy­mi sąsia­da­mi, nie po­win­na jed­nak być »za­pro­jek­to­wa­nym za­byt­kiem«. Musi być no­wo­cze­sna”42 — pod­kre­ślał Stępi­ński. Uli­ca Nowy Świat ist­niała już w XVII wie­ku, przez lata jej za­bu­do­wa ule­ga­ła licz­nym prze­kszta­łce­niom. Zyg­munt Stępi­ński zde­cy­do­wał, aby w po­wo­jen­nej od­bu­do­wie ujed­no­li­cić ją po­przez przy­wró­ce­nie for­my z okre­su kla­sy­cy­zmu Króle­stwa Kon­gre­so­we­go. Jak pod­kre­śla Ma­łgo­rza­ta Po­pio­łek, ba­dacz­ka od­bu­do­wy uli­cy, de­cy­zja ta mia­ła kil­ka źró­deł. Jed­nym z nich było ów­cze­sne pojęcie za­byt­ku, w któ­rym nie mie­ścił się hi­sto­ryzm, eklek­tyzm czy se­ce­sja z prze­ło­mu XIX i XX wie­ku43; dru­gi wi­ązał się war­tością, jaką łączo­no z cza­sa­mi Kró­le­stwa Kon­gre­so­we­go „W uza­sad­nie­niu wy­bo­ru cza­sów Kró­le­stwa Kon­gre­so­we­go jako punk­tu od­nie­sie­nia dla ar­chi­tek­tu­ry uli­cy pod­kre­śla­no, że był to czas pro­spe­ri­ty dla kra­ju. […] Okres ten na­zy­wa­ny by­wał »re­ne­san­sem ar­chi­tek­tu­ry war­szaw­skiej«, ukszta­łto­wa­nym przez ta­lent An­to­nie­go Co­raz­zie­go”44.

Od­bu­do­wa uli­cy Nowy Świat za­ko­ńczy­ła się już w 1949 roku. To przy­kład pew­ne­go ro­dza­ju kre­acji — nie jest ona bo­wiem re­kon­struk­cją ani wy­glądu przed­wo­jen­ne­go, ani tego z przy­wo­ły­wa­nych cza­sów Kró­le­stwa Kon­gre­so­we­go (po­mi­ędzy od­bu­do­wa­ny­mi do­ma­mi sta­nęły prze­cież nowe). Ce­lem było tu stwo­rze­nie cha­rak­te­ry­stycz­nej „at­mos­fe­ry urba­ni­stycz­nej”, dla któ­rej in­spi­ra­cją stały się m.in. po­cho­dzące lat 70. XIX wie­ku fo­to­gra­fie Ka­ro­la Bran­dla, uka­zu­jące uli­cę sprzed hi­sto­ry­zu­jących prze­bu­dów. „War­to­ści hi­sto­rycz­ne i za­byt­ko­we No­we­go Świa­ta wy­ma­ga­ją, by był on nie od­bu­do­wa­ny, lecz z ca­łym pie­ty­zmem zre­kon­stru­owa­ny w swo­jej pier­wot­nej sza­cie. Nie idzie tu tyl­ko o war­to­ść po­szcze­gól­nych bu­dyn­ków […], ale o prze­ka­za­nie przy­szłym po­ko­le­niom ob­ra­zu jed­nej z naj­cha­rak­te­ry­stycz­niej­szych ulic war­szaw­skich”45 — pod­kre­ślałStępiński.

Klu­czo­wym ta­kże z po­li­tycz­ne­go punk­tu wi­dze­nia przed­si­ęw­zi­ęciem była od­bu­do­wa Sta­re­go Mia­sta w War­sza­wie. Trwa­ła za­le­d­wie czte­ry lata — pra­ce bu­dow­la­ne roz­po­częto w 1950 roku, w 1954 od­da­no do użyt­ku ostat­nie miesz­ka­nia i lo­ka­le usłu­go­we46. Two­rzącym nową dziel­ni­cę — od­bu­do­wa­ną, ale jed­nak zmie­nio­ną — wy­zna­czo­no nowe cele. Opra­co­wa­ne przez Urząd Kon­ser­wa­tor­ski za­ło­że­nia ogól­ne wy­li­cza Piotr Bie­ga­ński, jego ów­cze­sny szef:

1. Dziel­ni­ca sta­ro­miej­ska sta­je się jed­nym z ele­men­tów so­cja­li­stycz­ne­go pla­nu od­bu­do­wy Sto­li­cy; 2. Dziel­ni­ca sta­ro­miej­ska win­na od­zy­skać dro­gą re­kon­struk­cji wszyst­kie wa­lo­ry ukła­du prze­strzen­ne­go i pla­stycz­ne­go z naj­lep­szych okre­sów jej roz­wo­ju kul­tu­ral­no-ar­ty­stycz­ne­go; 3. Dziel­ni­ca sta­ro­miej­ska jest jed­nym z naj­wa­żniej­szych punk­tów ru­chu tu­ry­stycz­ne­go za­byt­ko­wej War­sza­wy; 4. Do dziel­ni­cy sta­ro­miej­skiej sto­su­ją się ry­go­ry osie­dla miesz­ka­nio­we­go; 5. Dziel­ni­cę sta­ro­miej­ską wy­po­sa­ży się we wszyst­kie no­wo­cze­sne urządze­nia tech­nicz­ne47.

Bazą do pro­jek­tu za­bu­do­wy była oca­lała do­ku­men­ta­cja po­mia­ro­wa i dość do­kład­na in­wen­ta­ry­za­cja, któ­rą przed woj­ną ze swo­imi stu­den­ta­mi z Za­kła­du Ar­chi­tek­tu­ry Pol­skiej PW prze­pro­wa­dził pro­fe­sor Oskar So­snow­ski (zgi­nął w 1939 roku). O ile przy re­kon­struk­cji ka­mie­nic w mniej­szym lub wi­ęk­szym stop­niu ba­zo­wa­no na do­ku­men­ta­cji ich przed­wo­jen­ne­go wyglądu, o tyle plan urba­ni­stycz­ny Sta­re­go Mia­sta zo­stał pod­da­ny „ulep­sze­niu” — wy­bu­rzo­no lub nie od­two­rzo­no wi­ęk­szo­ści za­bu­do­wy wnętrz mi­ędzy­ulicz­nych czy po­dwó­rek48. Jak w 1953 roku na ła­mach „Ochro­ny Za­byt­ków” opi­sy­wał to Jan Bie­ńkow­ski,

przy spo­rządza­niu pla­nów od­bu­do­wy dziel­ni­cy sta­ro­miej­skiej przy­jęto za­sa­dę, że w ob­rębie daw­nych mu­rów obron­nych za­cho­wać na­le­ży za­sad­ni­czą sieć ulicz­ną w jej pier­wot­nym ukła­dzie śre­dnio­wiecz­nym. Za­cho­wa­no rów­nież za­bu­do­wę obrzeżną Ryn­ku i ulic w li­nii daw­nych fun­da­men­tów, wy­bu­rza­jąc na­to­miast wszyst­kie ofi­cy­ny, nie przed­sta­wia­jące war­to­ści ani ar­chi­tek­to­nicz­nej, ani hi­sto­rycz­nej. W tych blo­kach, gdzie dłu­go­ść par­ce­li jest znacz­na, jak np. po­mi­ędzy uli­cą Piw­ną i Sze­ro­kim Du­na­jem a li­nią mu­rów obron­nych, za­gad­nie­nie do­sta­tecz­ne­go na­świe­tle­nia po­miesz­czeń nie wy­ma­ga­ło spe­cjal­nych prze­su­ni­ęć, po­zo­sta­wio­no więc daw­ną głębo­ko­ść za­bu­do­wy fron­to­wej. Na­to­miast w blo­kach węższych, jak np. po­mi­ędzy Piw­ną i Świ­ęto­ja­ńską, zde­cy­do­wa­no się na po­wa­żne wy­bu­rze­nia. Chcąc bo­wiem w wi­ęk­szo­ści ka­mie­nic, przed­sta­wia­jących dużą war­to­ść ar­chi­tek­to­nicz­ną i hi­sto­rycz­ną, za­cho­wać zwłasz­cza od stro­ny uli­cy Świ­ęto­ja­ńskiej tak cha­rak­te­ry­stycz­ną dla Sta­re­go Mia­sta trzy­trak­to­wo­ść pla­nu, zre­du­ko­wa­no głębo­ko­ść nie­któ­rych bu­dyn­ków od uli­cy Piw­nej […]49.

Choć ele­wa­cje ka­mie­nic sta­ro­miej­skich w wi­ęk­szo­ści wy­pad­ków od­bu­do­wa­no we­dług za­cho­wa­nych pla­nów in­wen­ta­ry­za­cyj­nych, to duże mo­dy­fi­ka­cje wpro­wa­dzo­no w roz­kła­dzie wnętrz po­dwó­rek i sa­mych miesz­kań. Jó­zef Si­ga­lin wspo­mi­nał: „Cho­dzi­ło o re­kon­struk­cję, któ­ra jed­no­cze­śnie po­zwo­li­ła­by miesz­ka­ńcom żyć w ja­snych miesz­ka­niach, a nie w trzy­trak­to­wych no­rach bie­do­ty, mieć zie­leń na po­dwór­kach, mieć nie małe, nędz­ne, brud­ne skle­py, a lo­ka­le”50. Wnętrza kwar­ta­łów zo­stały „roz­lu­źnio­ne” po­przez po­zo­sta­wie­nie pu­stych po­dwó­rzy. Wy­jątek sta­no­wi­ły blo­ki przy Ryn­ku i mi­ędzy Świ­ęto­ja­ńską a Piw­ną, bo tam „wszel­kie pró­by ich roz­lu­źnie­nia ni­we­czy­ły daw­ne za­ło­że­nia bu­dyn­ków z dzie­dzi­ńczy­ka­mi, kru­żgan­ka­mi, po­wo­du­jąc po­nad­to nie­zwy­kłe znie­kszta­łce­nie brył bu­dyn­ków”51.

Plan urba­ni­stycz­ny Sta­re­go Mia­sta po­sta­no­wio­no oprzeć na za­cho­wa­nym go­tyc­kim ukła­dzie; wszyst­kie mo­nu­men­tal­ne bu­dow­le (ko­ścio­ły, Za­mek Kró­lew­ski) prze­zna­czo­no do od­bu­do­wy, przy czym w nie­których wy­pad­kach po­wró­co­no do form sprzed XIX-wiecz­nych prze­bu­dów.

Tak sta­ło się z Ba­zy­li­ką Ar­chi­ka­te­dral­ną św. Jana Chrzci­cie­la — Ka­te­drą War­szaw­ską przy uli­cy Święto­ja­ńskiej na Sta­rym Mie­ście, któ­ra w la­tach 1836–1846 otrzy­ma­ła za­pro­jek­to­wa­ny przez Ada­ma Idźkow­skie­go ko­stium w sty­lu go­ty­ku an­giel­skie­go. Świ­ąty­nię od­bu­do­wa­no w for­mie nie­uwzględ­nia­jącej nie tyl­ko tej, lecz ta­kże wie­lu wcze­śniej­szych in­ge­ren­cji. W 1947 roku ar­chi­tekt opra­co­wu­jący pro­jek­ty od­bu­do­wy Wa­cław Pod­lew­ski za­uwa­żał: „Opra­co­wa­nie fa­sa­dy Ka­te­dry od ul. Świ­ęto­ja­ńskiej jest kwe­stią pro­jek­tu. Wy­da­je się bo­wiem, że obie zna­ne nam fa­sa­dy Ka­te­dry — jed­na go­tyc­ko-ba­ro­ko­wa, dru­ga zaś pseu­do­go­tyc­ka z poł. XIX w. A. Idźkow­skie­go nie wy­czer­pu­ją za­gad­nie­nia ukszta­łto­wa­nia głów­nej ele­wa­cji”52. Fa­sa­dę ka­te­dry za­pro­jek­to­wał Jan Za­chwa­to­wicz, opie­ra­jąc się na da­nych su­ge­ru­jących, że au­to­ra­mi go­tyc­kiej bry­ły byli twór­cy ko­ścio­łów z Wro­cławia.

Obec­na re­kon­struk­cja ka­te­dry po­le­ga na od­bu­do­wie pier­wot­nych ele­men­tów go­tyc­kich, któ­rych ukszta­łto­wa­nie nie ule­ga żad­nej wąt­pli­wo­ści. […] Szczyt nad gzym­sem, co do któ­re­go brak pew­nych źró­deł hi­sto­rycz­nych, będzie ukszta­łto­wa­ny z ce­gły w for­mie jak naj­prost­szej, ma­jącej przy­po­mi­nać ana­lo­gicz­ne szczy­ty in­nych go­tyc­kich ko­ścio­łów czter­na­sto­wiecz­nych. […] Wnętrze ka­te­dry, on­giś różno­rod­ne sty­lo­wo i wy­pe­łnio­ne bo­gac­twa­mi, zo­sta­je od­bu­do­wa­ne na tych sa­mych za­sa­dach co zrąb, na­bie­ra prze­to wy­glądu su­ro­we­go, od­po­wia­da­jące­go cha­rak­te­ro­wi mu­rów czter­na­sto­wiecz­nych53.

Na tym przy­kła­dzie do­brze wi­dać, ja­ki­mi dro­ga­mi nie­rzad­ko do­cho­dzo­no do form od­bu­do­wy za­byt­ków. Do­budówki z XIX wie­ku i do­da­ne wte­dy ele­men­ty — nie­miesz­czące się w ów­cze­snym po­jęciu „za­byt­ku”, uwa­ża­ne za mało war­to­ścio­we — nie zo­sta­ły od­two­rzo­ne ta­kże m.in. w bry­le kościo­ła je­zu­itów na Świ­ęto­ja­ńskiej czy ko­ścio­ła do­mi­ni­ka­nów św. Jac­ka (który wy­od­ręb­nio­no z za­bu­do­wy pie­rzei uli­cy, nie od­twa­rza­jąc bu­dyn­ków sto­jących tuż obok, a świ­ąty­nię po­prze­dza­jąc pla­cy­kiem).

Od­bu­do­wą starówek w in­nych ośrod­kach za­jął się głów­nie Za­kład Osie­dli Ro­bot­ni­czych (ZOR), po­wo­ła­na w 1948 roku in­sty­tu­cja pa­ństwo­wa, pe­łni­ąca rolę in­we­sto­ra dla obiek­tów zwi­ąza­nych z miesz­kal­nic­twem. W ten spo­sób od­bu­do­wy­wa­ne te­re­ny sta­ro­miej­skie, mimo za­cho­wa­nia ich hi­sto­rycz­nych kszta­łtów, za­mie­nia­no w osie­dla miesz­ka­nio­we, któ­re mia­ły za­pew­niać lo­ka­to­rom do­stęp świa­tła, mo­żli­wo­ść wie­trze­nia miesz­kań, a ta­kże bli­sko­ść osie­dlo­wej in­fra­struk­tu­ry, skle­pów czy przed­szko­li i szkół. We­dług wy­tycz­nych ZOR po­sta­no­wio­no od­bu­do­wać m.in. Głów­ne Mia­sto w Gda­ńsku, któ­re mia­ło stać się wła­śnie taką śród­miej­ską dziel­ni­cą miesz­ka­nio­wą, „opa­ko­wa­ną” w hi­sto­rycz­ne for­my. W do­ku­men­tach do­ty­czących tej in­we­sty­cji za­pi­sa­no: „ZOR wy­stąpił z pro­po­zy­cją od­bu­do­wy tzw. Mia­sta Głów­ne­go jako dziel­ni­cy miesz­ka­nio­wej, wraz z roz­bu­do­wa­niem obiektów pu­blicz­nych w pro­cen­cie prze­kra­cza­jącym po­trze­by tej dziel­ni­cy, a do­sto­so­wa­nym w pew­nym stop­niu do po­trzeb ca­łe­go mia­sta”54.

Po­dob­nie jak w sto­li­cy, ta­kże od­bu­do­wa Głów­ne­go Mia­sta w Gda­ńsku z za­cho­wa­niem form hi­sto­rycz­nych nie była na po­cząt­ku pew­na — pro­wa­dzo­no dys­ku­sje, czy nie le­piej zruj­no­wa­ne ob­sza­ry prze­kszta­łcić w no­wo­cze­sne dziel­ni­ce. Pierw­sze kon­cep­cje za­kła­da­ły nową lo­ka­li­za­cję cen­trum mia­sta na wy­spie Ostrów (Holm), gdzie mia­no je zbu­do­wać od pod­staw. Te same pro­jek­ty nie uwzględ­nia­ły od­bu­do­wy Głów­ne­go Mia­sta jako nie­spełnia­jące­go po­trzeb i wy­ma­gań wspó­łcze­sno­ści. „Wtła­cza­nie czło­wie­ka no­wo­cze­sne­go do do­mów go­tyc­kich jest taką samą nie­kon­se­kwencją jak wtła­cza­nie do­mów no­wo­cze­snych do go­tyc­kich ulic” — mó­wił w 1946 roku czło­nek kie­row­nic­twa Gda­ńskiej Dy­rek­cji Od­bu­do­wy, ar­chi­tekt Mie­czy­sław Ja­now­ski55. Wie­lu ar­chi­tek­tów opo­wia­dało się za zbu­do­wa­niem w miej­scu hi­sto­rycz­nej za­bu­do­wy no­wo­cze­snej dziel­ni­cy miesz­ka­nio­wej, w któ­rą tyl­ko wkom­po­no­wa­no by po­je­dyn­cze, od­re­stau­ro­wa­ne naj­cen­niej­sze obiek­ty za­byt­ko­we. Sty­lem, któ­ry wy­bra­no dla no­wych obiek­tów, miał być mo­der­nizm. W 1947 roku od­był się jed­nak w Gdańsku ogól­no­pol­ski zjazd kon­ser­wa­to­rów (brał w nim udział rów­nież ge­ne­ral­ny kon­ser­wa­tor za­byt­ków Jan Za­chwa­to­wicz), pod­czas któ­re­go pod­jęto de­cyzję o od­bu­do­wie Głów­ne­go Mia­sta w for­mach hi­sto­rycz­nych; nie­dłu­go pó­źniej te­ren ten, wraz z Wy­spą Spi­chrzów, ob­jęto ochro­ną kon­ser­wa­tor­ską.

Za­cho­wa­no hi­sto­rycz­ną siatkę ulic, od­two­rzo­no fa­sa­dy ka­mie­nic, jed­nak po­dwó­rek i tyl­nych trak­tów już nie, w wy­ni­ku cze­go po­mi­ędzy blo­ka­mi obrze­żnej za­bu­do­wy po­wsta­ły roz­le­głe prze­strze­nie, któ­re uzu­pe­łnio­no ni­ski­mi obiek­ta­mi po­trzeb­ny­mi miesz­kańcom — po­wsta­ły tu m.in. przed­szko­la, przy­chod­nie, szko­ły. Znacz­nie spły­co­no trak­ty ka­mie­nic, a sąsia­du­jące ze sobą bu­dyn­ki po­łączo­no wspól­ny­mi klat­ka­mi scho­do­wy­mi, za­mie­nia­jąc miesz­czańskie wnętrza w nie­wiel­kie miesz­ka­nia. W ca­ło­ści od­bu­do­wa­no je­dy­nie kil­ka bu­dyn­ków za­byt­ko­wych, np. Dom Upha­ge­na czy Dwór Ar­tu­sa. De­ko­ra­cje rze­źbiar­skie fa­sad kom­pi­lo­wa­no ze zna­le­zio­ne­go wśród gru­zów de­ta­lu i uzu­pełnia­no. W do­ku­men­tach ZOR czy­ta­my: „Re­kon­struk­cja fa­sad w pe­łni za­cho­wu­je per­ły na­szej na­ro­do­wej rze­źby, rze­mio­sła ar­ty­stycz­ne­go. Zre­kon­stru­owa­ne szczy­ty sta­no­wią wdzi­ęcz­ne pole do prac rze­źbiar­skich i kszta­łce­nia sma­ku ar­chi­tek­to­nicz­ne­go”56. Twier­dze­nie o od­twa­rza­niu „na­ro­do­wej rzeźby” jest tu spo­rym nad­uży­ciem, wie­le z de­ko­ra­cji rze­źbiar­skich po­cho­dzi­ło z nie­miec­kich ka­mie­nic, a więc nie mia­ło zwi­ąz­ku ze sztu­ką pol­ską.

Jak do­wo­dzi ba­dacz ar­chi­tek­tu­ry Gda­ńska Ja­cek Frie­drich, mimo de­cy­zji o od­two­rze­niu form z przeszło­ści po­stu­la­ty „mo­der­ni­stów” nie zo­sta­ły przy od­bu­do­wie zu­pe­łnie zi­gno­ro­wa­ne. W hi­sto­ry­zu­jące bu­dyn­ki, po­trak­to­wa­ne jako „opa­ko­wa­nia”, mia­ły być wsta­wio­ne wy­god­ne miesz­ka­nia za­pro­jek­to­wa­ne we­dług wspó­łcze­snych wy­tycz­nych i nor­ma­tywów — czy­li de fac­to we­dług po­stu­la­tów mo­der­ni­stów: wy­su­wa­no ar­gu­ment o ko­niecz­no­ści lep­sze­go na­sło­necz­nie­nia i wie­trze­nia miesz­kań, o zie­le­ni, o po­trze­bie bu­do­wy osie­dlo­wej in­fra­struk­tu­ry. Ob­szer­ne po­dwór­ka roz­lu­źnio­nej za­bu­do­wy wy­pe­łnio­no więc ro­ślin­no­ścią, a wnętrzom ka­mie­nic nada­no nowy roz­kład, do­sto­so­wa­ny do wspó­łcze­snych po­trzeb miesz­ka­nio­wych. „Dwie oko­licz­no­ści — de­cy­zja o od­bu­do­wie hi­sto­rycz­ne­go śród­mieścia Gda­ńska oraz okre­śle­nie jej za­sad w tak zwa­nym pla­nie Za­chwa­to­wi­cza, prze­sądzi­ły kwe­stię re­kon­struk­cji mia­sta w for­mach hi­sto­rycz­nych. Nie ule­ga­ło przy tym wąt­pli­wo­ści, że je­dyną mo­żli­wą do prze­pro­wa­dze­nia dro­gą owej re­kon­struk­cji jest od­bu­do­wa Głów­ne­go Mia­sta jako osie­dla miesz­ka­nio­we­go, w ów­cze­snych wa­run­kach spo­łecz­nych — ro­bot­ni­cze­go”57 — pi­sze Ja­cek Frie­drich.

W la­tach 1949–1959 re­gio­nal­ne od­dzia­ły ZOR zaj­mu­ją się od­bu­do­wą ko­lej­nych miast: Po­zna­nia, Opo­la, Nysy, Ra­ci­bo­rza, ośrod­ków gór­no­śląskich (Wo­dzi­sław, Py­sko­wi­ce, Gli­wi­ce). Na Dol­nym Śląsku roz­po­czy­na się od­bu­do­wa Bo­le­sław­ca, za­czy­na­ją się dzia­ła­nia w Olsz­ty­nie i Ko­sza­li­nie. Pra­ce po­rząd­ko­wo-re­mon­to­we w opar­ciu o przy­go­to­wa­ne wcze­śniej opra­co­wa­nia hi­sto­rycz­ne pro­wa­dzo­ne są w San­do­mie­rzu, Pacz­ko­wie, Za­mo­ściu, Ka­zi­mie­rzu Dol­nym. Ośrod­ki te ze względu na swą bez­sprzecz­ną war­to­ść oraz ka­me­ral­ny cha­rak­ter od­twa­rza­ne są z nie­co wi­ęk­szą pie­czo­ło­wi­to­ścią.

Sta­re Mia­sto w Gda­ńsku, ru­iny Dwo­ru Ar­tu­sa

fot. Edward Za­baw­ski, NAC

Za­mek Kró­lew­ski w War­sza­wie – ru­iny

fot. Gra­ży­na Ru­tow­ska, NAC

Za­kres prac zależał od wiel­ko­ści i wa­żno­ści mia­sta, a ta­kże od ska­li znisz­czeń. Wi­ęk­szo­ść ośrodków za­byt­ko­wych ad­ap­to­wa­no na po­trze­by miesz­ka­nio­we. Po do­świad­cze­niach War­sza­wy i Gda­ńska dy­le­mat zwi­ąza­ny ze zna­le­zie­niem rów­no­wa­gi po­mi­ędzy od­two­rze­niem au­ten­tycz­nej za­bu­do­wy a do­sto­so­wa­niem jej do wy­mo­gów sta­wia­nych bu­dow­nic­twu miesz­ka­nio­we­mu prze­stał ist­nieć: „Mo­żli­wość po­wa­żne­go roz­gęsz­cze­nia za­bu­do­wy przy ogra­ni­cze­niu re­kon­struk­cji do dwu­stron­nej, względ­nie jed­no­stron­nej na­wet za­bu­do­wy blo­ków, li­kwi­da­cji ca­łych jej ci­ągów, ob­ni­że­nia w wie­lu wy­pad­kach jej wy­so­ko­ści, re­sty­tu­cji zie­le­ni — oka­zały się bez­dy­sku­syj­ne”58.

Z mniej­szą tro­ską wła­dze po­chy­la­ły się nad mia­sta­mi jesz­cze nie­daw­no le­żący­mi na te­re­nie Nie­miec, głów­nie na Śląsku. Po­wo­dów było kil­ka. Je­den to chęć pod­kre­śla­nia „pol­sko­ści” tzw. Ziem Od­zy­ska­nych (a więc li­kwi­do­wa­nie po­zo­sta­ło­ści po nie­miec­kich miesz­kańcach), inne mia­ły emo­cjo­nal­ny wy­dźwi­ęk — nie­chęć do nie­miec­kiej kul­tu­ry w ogó­le, ale i nie­pew­no­ść co do osta­tecz­ne­go prze­bie­gu za­chod­niej gra­ni­cy. Ol­gierd Czer­ner wspo­mi­na:

Z ża­lem trze­ba stwier­dzić, że nie­któ­re, przez woj­nę nie­do­tkni­ęte mia­stecz­ka, za­częły po­pa­dać w co­raz wi­ęk­szą ru­inę. Nie były one zna­ne śro­do­wi­sku pol­skiej kul­tu­ry, jak przy­kła­do­wo Ka­zi­mierz Dol­ny czy San­do­mierz, a nie były mniej pi­ęk­ne i war­to­ścio­we. Przy­pom­nę bez­na­dziej­ną wal­kę hi­sto­ry­ków sztu­ki o ura­to­wa­nie ca­łych ciągów za­byt­ko­wych ka­mie­nic Nysy, trze­ba by wska­zać na Che­łm­sko Śląskie, Gry­fów, Lwó­wek Śląski i Lu­bo­mierz. […] Mia­stecz­ko Mie­dzian­ka zo­stało zrów­na­ne bul­do­że­ra­mi z zie­mią, prze­sta­ło ist­nieć. Na Śląsku nie było ta­kiej rządo­wej ak­cji ra­to­wa­nia miast jak San­do­mie­rza czy Za­mościa, choć było wie­le au­ten­tycz­ne­go do ra­to­wa­nia59.

W la­tach 1953–1954 trwa­ła od­bu­do­wa Sta­re­go Mia­sta w Lu­bli­nie, po­łączo­na „z upo­rząd­ko­wa­niem oto­cze­nia Zam­ku i bu­do­wą no­we­go za­ło­że­nia u jego pod­nóży”60, czy­li przede wszyst­kim ca­łko­wi­tą li­kwi­da­cją po­zo­sta­ło­ści ist­nie­jącej tu przed woj­ną dziel­ni­cy ży­dow­skiej, w miej­scu któ­rej zbu­do­wa­no nie­wiel­kie osie­dle „ma­low­ni­czych” ka­mie­ni­czek, ja­kie ni­g­dy tu nie stały. Wte­dy też zmo­der­ni­zo­wa­no głów­ną ar­te­rię cen­trum Lu­bli­na, uli­cę Kra­kow­skie Przed­mie­ście — do­sto­so­wu­jąc ją do zwi­ęk­szo­ne­go ru­chu w roz­ra­sta­jącym się mie­ście. Za przy­kła­dem Lu­bli­na podąży­ły inne mia­sta, m.in. Kiel­ce iRze­szów61. Od­bu­do­wę hi­sto­rycz­nej części Ko­sza­li­na urba­ni­stycz­nie zmo­dy­fi­ko­wa­no, do­pa­so­wu­jąc ją do po­sze­rzo­nej dwu­krot­nie uli­cy Zwy­ci­ęstwa, prze­cho­dzącej przez ry­nek i łączącej dwo­rzec z cen­trum ad­mi­ni­stra­cyj­nym. Po­dob­ne za­bie­gi za­sto­so­wa­no m.in. w Szcze­ci­nie, gdzie po­sze­rzo­no uli­cę Wiel­ką (jako przedłu­że­nie mo­stu na Od­rze) i wpro­wa­dzo­no wspó­łcze­sną ar­chi­tek­tu­rę z pre­fa­bry­ka­tów (choć jesz­cze pro­jek­to­wa­ną in­dy­wi­du­al­nie, nie stan­da­ry­zo­wa­ną), czy Star­gar­dzie, gdzie na ist­nie­jącą hi­sto­rycz­ną siat­kę ulic nałożo­no wła­ści­wie już tyl­ko wspó­łcze­snąza­bu­do­wę.

Prze­łom ide­olo­gicz­ny — od­wi­lż 1956 roku i potępie­nie so­cre­ali­zmu oraz to­cząca się na świe­cie, za­ko­ńczo­na po­wsta­niem Kar­ty we­nec­kiej 62 de­ba­ta na te­mat za­sad ochro­ny za­byt­ków — skut­ku­ją od­wro­tem od kon­cep­cji na­wet częścio­we­go od­twa­rza­nia za­byt­ko­wej ar­chi­tek­tu­ry. Ro­dzą się wte­dy m.in. pro­jek­ty dla Śród­mie­ścia Pó­łnoc i Śród­mie­ścia Po­łud­nie w Gda­ńsku (po­wsta­ją wy­so­ko­ściow­ce, bu­dyn­ki wspó­łcze­sne, stan­da­ry­zo­wa­ne, pre­fa­bry­ko­wa­ne), oko­lic pla­cu Nowy Targ we Wro­cła­wiu (wspó­łcze­sne blo­ki w miej­sce znisz­czo­nych ka­mie­nic). Po 1956 roku uzu­pe­łnia­na jest za­bu­do­wa hi­sto­rycz­nych dziel­nic pol­skich miast, ni­g­dzie jed­nak nie ma już mowy o od­bu­do­wie po­je­dyn­czych za­byt­ków. Pie­rze­je ryn­ków, uli­ce sta­ró­wek za­bu­do­wu­je się już wspó­łcze­sny­mi obiek­ta­mi, mniej lub bar­dziej na­wi­ązu­jący­mi do hi­sto­rycz­ne­go sąsiedz­twa.

Tra­sa W–Z

Bez­pre­ce­den­so­wym pro­jek­tem re­ali­zo­wa­nym oprócz od­bu­do­wy Sta­re­go Mia­sta w War­sza­wie była bu­do­wa Tra­sy W–Z. Ogrom­na, skom­pli­ko­wa­na tech­nicz­nie in­we­sty­cja dro­go­wa prze­ci­na­jąca naj­star­szą część mia­sta była wy­ra­zem na wskroś no­wo­cze­sne­go my­śle­nia o sto­li­cy jako dy­na­micz­nie roz­wi­ja­jącej się me­tro­po­lii.

We wszyst­kich kon­cep­cjach i pro­jek­tach od­bu­do­wy War­sza­wy wy­stępu­ją dwie pod­sta­wo­we idee. Jed­na — to grun­tow­na mo­der­ni­za­cja or­ga­ni­zmu miej­skie­go i w za­kre­sie ukła­du ko­mu­ni­ka­cyj­ne­go, i w lo­ka­li­za­cji prze­mysłu oraz no­wych cen­trów ad­mi­ni­stra­cyj­no-usłu­go­wych, wresz­cie ra­dy­kal­nej zmia­ny i po­pra­wy wa­run­ków miesz­ka­nio­wych, a więc wpro­wa­dze­nia wiel­kie­go pro­gra­mu no­wych in­we­sty­cji bu­dow­nic­twa miesz­ka­nio­we­go; dru­ga — to za­cho­wa­nie, a na­wet częścio­wo od­two­rze­nie hi­sto­rycz­nie ukszta­łto­wa­ne­go ob­li­cza mia­sta, jego naj­cen­niej­szych za­ło­żeń prze­strzen­nych i związa­nych z nimi obiek­tów — po­mni­ków kul­tu­ry, za­byt­ków63

— pi­sał wspó­łau­tor wi­zji od­bu­do­wy sto­li­cy Jan Za­chwa­to­wicz. Kon­flikt po­mi­ędzy ko­niecz­no­ścią mo­der­ni­za­cji a od­two­rze­niem za­byt­ko­wej za­bu­do­wy szczegól­nie ja­skra­wo wi­dać wła­śnie w przy­pad­ku bu­do­wy Tra­sy W–Z.

W 1948 roku na pra­wym brze­gu Wi­sły miesz­ka­ło 250 ty­si­ęcy lu­dzi, wie­lu z nich do­je­żdża­ło co­dzien­nie do pra­cy na lewy brzeg. Tym­cza­sem obie części sto­li­cy łączył w owym cza­sie tyl­ko je­den most — Po­nia­tow­skie­go, od­bu­do­wa­ny w po­ło­wie 1946 roku. Ko­niecz­no­ść po­wsta­nia no­wej prze­pra­wy łączącej wschod­nią i za­chod­nią część mia­sta była za­tem spra­wą oczy­wi­stą i pil­ną. Dys­ku­sje wzbu­dza­ła jed­nak jej lo­ka­li­za­cja. Jak re­la­cjo­nu­je Jó­zef Si­ga­lin, wów­czas szef ze­spo­łu po­wo­ła­ne­go do za­pro­jek­to­wa­nia tra­sy64, dy­le­mat do­ty­czył m.in. wy­bo­ru mi­ędzy lo­ka­li­za­cją na wy­so­ko­ści Cy­ta­de­li (gdzie mo­żna było dość ła­two zbu­do­wać tra­sę o du­żej prze­lo­to­wości) a na li­nii pla­cu Zam­ko­we­go (z wy­ko­rzy­sta­niem zruj­no­wa­nych przęseł mo­stu Kier­be­dzia). Po­nad­to po­sta­no­wio­no, że most będzie częścią wi­ęk­szej ar­te­rii prze­lo­to­wej przez War­sza­wę, łączącej wschod­nie i za­chod­nie dziel­ni­ce mia­sta — lo­ka­li­za­cja przy Sta­rym Mie­ście po­wo­do­wać mo­gła więc o wie­le wi­ęcej kom­pli­ka­cji niż wer­sja al­ter­na­tyw­na, od­su­ni­ęta na pó­łnoc. Mimo wszyst­ko wy­bra­no trud­niej­szą lo­ka­li­zację — m.in. ze względu na to, że Bo­le­sław Bie­rut był zwo­len­ni­kiem od­bu­do­wy prze­pra­wy w miej­scu mo­stu Kier­be­dzia.

„Ze­spół urba­ni­stycz­ny, ob­jęty wspól­ną, zwy­cza­jo­wą nazwą »Tra­sy W–Z«, funk­cjo­nu­jący i spe­łnia­jący swo­ją rolę w ka­le­kim jesz­cze or­ga­ni­zmie miej­skim War­sza­wy, był pierw­szą próbą re­ali­za­cji pro­jek­tu na taką ska­lę i jed­no­cze­śnie eta­pem roz­gra­ni­cza­jącym dwa wa­żne okre­sy w pro­ce­sie przy­wra­ca­nia do ży­cia sto­łecz­ne­go mia­sta: okres od­bu­do­wy i okres bu­do­wy i prze­bu­do­wy65” — wspo­mi­na­li człon­ko­wie tego ze­społu. Tak zwa­na Pra­cow­nia W–Z, ze­spół ar­chi­tek­tów po­wo­ła­nych do za­pro­jek­to­wa­nia tra­sy, wy­ło­nio­ny z gru­py BOS, to Sta­ni­sław Jan­kow­ski, Jó­zef Si­ga­lin i Zyg­munt Stępi­ński; kon­struk­cję tra­sy, a przede wszyst­kim tu­ne­lu i mo­stu, stwo­rzył wy­bit­ny in­ży­nier Sta­ni­sław Hem­pel; małą ar­chi­tek­tu­rę — ta­ra­sy i ka­mie­niar­kę — za­pro­jek­to­wał Jan Kno­the, de­tal rze­źbiar­ski — Bar­ba­ra Zbro­ży­na z ze­spo­łem; zie­leń — Ali­na Scholt­zów­na. Nie­dłu­go pó­źniej, po suk­ce­sie, ja­kim oka­za­ła się bu­do­wa Tra­sy Wschód–Za­chód, ten sam ze­spół nie­ja­ko „w na­gro­dę” do­stał za za­da­nie pro­jekt ko­lej­nej wi­do­wi­sko­wej i wa­żnej in­we­sty­cji tam­tych lat — Mar­sza­łkow­skiej Dziel­ni­cyMiesz­ka­nio­wej.

Przed pro­jek­to­wa­ną Tra­są W–Z po­sta­wio­no kil­ka za­dań. Przede wszyst­kim mia­ła stać się naj­krót­szym połącze­niem cen­trum Pra­gi ze Śród­mie­ściem, Żo­li­bo­rzem, Bie­la­na­mi i Wolą, a ta­kże od­ci­ążyć most Po­nia­tow­skie­go po­przez prze­jęcie więk­szej części ru­chu tran­zy­to­we­go. Poza tym jej za­da­niem było przy­słu­że­nie się oży­wie­niu pó­łnoc­nej części mia­sta, głów­nie Mu­ra­no­wa, ale też upo­rząd­ko­wa­nie wi­do­ku na skar­pę war­szaw­ską na wy­so­ko­ści Zam­ku Kró­lew­skie­go i ko­ścio­ła św. Anny oraz od­sło­nie­nie pałacu Pod Bla­chą, do tej pory za­sło­ni­ęte­go XIX-wiecz­nym wia­duk­tem Pan­ce­ra. Przy oka­zji bu­do­wy tra­sy mia­ły ta­kże zo­stać prze­bu­do­wa­ne naj­bli­ższe jej oko­li­ce, przede wszyst­kim Ma­riensz­tat.

Miej­sce prze­bie­gu tra­sy nie było przy­pad­ko­we — od wie­ków w tej oko­li­cy funk­cjo­no­wała dro­ga z zam­ku na Wolę, gdzie od­by­wa­ły się elek­cje kró­lów; tu po­wstał pierw­szy sta­ły most w War­sza­wie — Kier­be­dzia (zbu­do­wa­ny w la­tach 1859–1864), po­łączo­ny z pla­cem Zam­ko­wym wia­duk­tem Pan­ce­ra. Kon­cep­cję tra­sy, biegnącej pod pla­cem Zam­ko­wym przez skar­pę war­szaw­ską, opra­co­wy­wa­li już ar­chi­tek­ci w cza­sie oku­pa­cji (Jan Chmie­lew­ski), zaj­mo­wał się tym też BOS. Do­dat­ko­wą za­le­tą tej lo­ka­li­za­cji były dość do­brze za­cho­wa­ne fun­da­men­ty fi­la­rów znisz­czo­ne­go w 1944 roku mo­stu Kier­be­dzia, któ­re wy­ko­rzy­sta­no przy kon­struk­cji no­wej prze­pra­wy. Tra­sa mia­ła biec od gma­chu sądów do uli­cy Lesz­no, przez plac Ban­ko­wy do ist­nie­jących ów­cze­śnie ulic Hi­po­tecz­nej i Ka­pu­cyńskiej, da­lej tu­ne­lem pod Mio­do­wą, Sta­rym Mia­stem i pla­cem Zam­ko­wym, do prze­pra­wy wznie­sio­nej w miej­scu mo­stu Kier­be­dzia (nowa prze­pra­wa zy­ska­ła na­zwę most Śląsko-Dąbrow­ski). Za Wi­słą bie­gła daw­ną ulicą Zyg­mun­tow­ską do Tar­go­wej, któ­rą prze­ci­na­ła, ko­ńcząc się na wy­so­ko­ści to­rów ko­le­jo­wych przy Ra­dzy­mińskiej, obok Dwor­ca Wi­le­ńskie­go. Tra­sa li­czy­ła łącz­nie 6,76 ki­lo­me­tra. Dziś duży jej od­ci­nek nosi na­zwę alei So­li­dar­no­ści.

W 1947 roku roz­po­częła się bu­do­wa. Przy szczegóło­wym wy­ty­cza­niu prze­bie­gu tra­sy na­ro­dzi­ły się kon­tro­wer­sje zwi­ąza­ne w prze­bi­ciem tu­ne­lu przez skar­pę pod pla­cem Zam­ko­wym. Jan Za­chwa­to­wicz wspo­mi­nał: „Tu­nel pod Kra­kow­skim Przed­mie­ściem i Se­na­tor­ską wy­ko­nać mo­żna było bądź pod­ko­pem pod ka­mie­ni­ca­mi, bądź też otwar­tym wy­ko­pem. Po­pro­wa­dze­nie tra­sy otwar­tym wy­ko­pem ozna­cza­ło wy­bu­rze­nie ka­mie­nic na jej li­nii oraz na­stęp­nie ich od­two­rze­nie. Wy­ko­na­nie pod­ko­pem wy­ma­ga­ło wpro­wa­dze­nia kon­struk­cji pod­trzy­mu­jących bu­dyn­ki, a więc było kosz­tow­niej­sze i prze­su­wa­ło ter­min za­ko­ńcze­nia ro­bót”66.

Tra­sa W–Z w War­sza­wie

pro­jekt: Sta­ni­sław Jan­kow­ski, Jó­zef Si­ga­lin i Zyg­munt Stępi­ński, Jan Kno­the, Bar­ba­ra Zbro­ży­na

fot. Zbysz­ko Sie­masz­ko, NAC

Wy­bra­no opcję trud­niej­szą do za­ak­cep­to­wa­nia przez kon­ser­wa­to­rów i wy­bu­rzo­no sze­ść oca­lałych w oko­li­cy pla­cu Zam­ko­we­go ka­mie­nic oraz ru­iny ka­mie­ni­cy zwa­nej pa­ła­cem Tep­pe­ra (pro­jekt: Efra­im Schro­eger). Po za­ko­ńcze­niu bu­do­wy tu­ne­lu na jego żel­be­to­wym grzbie­cie ka­mie­ni­ce od­two­rzo­no, z wy­jąt­kiem tej ostat­niej. W jej miej­scu zna­la­zł się za­chod­ni wlot tu­ne­lu (jak pod­kre­śla je­den z pro­jek­tan­tów tra­sy Sta­ni­sław Jan­kow­ski, gdy­by ka­mie­ni­ca zo­stała, tu­nel mu­sia­łby być dłu­ższy o 70 me­trów).

Dys­ku­sje nad za­cho­wa­niem ko­lej­ne­go za­byt­ku do­ty­czy­ły prze­bie­gu tra­sy w oko­li­cy dzi­siej­sze­go pla­cu Ban­ko­we­go i uli­cy Bie­la­ńskiej, gdzie na li­nii pla­no­wa­nej jezd­ni stał pa­łac Prze­ben­dow­skich-Ra­dzi­wiłłów (dziś mie­ści się tu Mu­zeum Nie­pod­le­gło­ści). Kon­ser­wa­to­rzy za­byt­ków nie zgo­dzi­li się na jego wy­bu­rze­nie (cze­go chcie­li pro­jek­tan­ci tra­sy), w zwi­ąz­ku z czym na jego wy­so­ko­ści ulicę roz­dzie­lo­no na dwie nit­ki, któ­re omi­ja­ją sto­jący mi­ędzy nimi pa­łac, by po­łączyć się z po­wro­tem po jego dru­giej stro­nie. Kil­ka­set me­trów da­lej na zachód, ze względu na po­ło­że­nie po­kar­me­lic­kie­go ba­ro­ko­we­go ko­ścio­ła Na­ro­dze­nia NMP (uli­ca Lesz­no, pó­źniej Świer­czew­skie­go, dziś ale­ja So­li­dar­no­ści 80) trasę trze­ba było zwęzić, ale w 1962 roku wła­dze pod­jęły bez­pre­ce­den­so­wą de­cy­zję o prze­su­ni­ęciu świąty­ni. Ko­ściół cof­ni­ęto o 21 me­trów w głąb dzia­łki (wy­bu­rzo­no przy oka­zji część za­bu­do­wań klasz­tor­nych), dzi­ęki cze­mu można było po­sze­rzyć jezd­nię tak, aby Tra­sa W–Z mia­ła na ca­łej dłu­go­ści tę samą sze­ro­kość.

Nie­wąt­pli­wie naj­wa­żniej­szą częścią pro­jek­to­wa­nej tra­sy był tu­nel pod Sta­rym Mia­stem. Jego wschod­ni wy­lot znaj­du­je się u stóp wie­ży kościo­ła ber­nar­dy­nów, 12 me­trów po­ni­żej po­zio­mu Kra­kow­skie­go Przed­mie­ścia i pla­cu Zam­ko­we­go; za­chod­nie we­jście do tu­ne­lu zna­la­zło się pod uli­cą Mio­dową; w su­mie tu­nel ma dłu­go­ść 195 me­trów.

Po obu stro­nach jej wschod­nie­go wlo­tu zna­la­zły się dwa bie­gi scho­dów oraz — przez lata jed­na z głów­nych atrak­cji sto­li­cy — trzy­bie­go­we scho­dy ru­cho­me, pierw­sze tego typu urządze­nie w Pol­sce. Wy­pro­du­ko­wa­ne przez Me­tro­stroj Mo­skwa ZSRR miały 30 me­trów dłu­go­ści, a pa­sa­że­rów (na­wet 10 ty­si­ęcy osób na go­dzi­nę) wio­zły na wy­so­kość 12 me­trów. Z po­zio­mu pla­cu Zam­ko­we­go na scho­dy mo­żna się było do­stać z par­te­ru ka­mie­ni­cy Joh­na (zwa­nej też ka­mie­ni­cą No­wic­kie­go). W 1997 roku scho­dy za­mkni­ęto — były w tak złym sta­nie tech­nicz­nym, że na­pra­wy prze­sta­ły się opła­cać. Osiem lat pó­źniej ru­szy­ły zno­wu — pod­czas ge­ne­ral­ne­go re­mon­tu trzy bie­gi za­stąpio­no dwo­ma, ra­dziec­ki me­cha­nizm wy­mie­nio­no na nie­miec­ki, a for­ni­ro­wa­ne i wy­ko­ńczo­ne blachą mie­dzia­ną ba­lu­stra­dy na alu­mi­nio­we. Po­zo­sta­ło­ścia­mi ory­gi­nal­ne­go obiek­tu są dwie so­cre­ali­stycz­ne pła­sko­rze­źby: Ra­zem w boju i Ra­zem w od­bu­do­wie au­tor­stwa Je­rze­go Jar­nusz­kie­wi­cza, flan­ku­jące wejście na scho­dy, oraz ga­blo­ty z pa­mi­ąt­ka­mi z okre­su bu­do­wy. Pierw­szy me­cha­nizm po­ru­sza­jący scho­da­mi tra­fił do Mu­zeum Tech­ni­ki.

Tra­sa W–Z to nie tyl­ko ogrom­na i na owe cza­sy no­wo­cze­sna in­we­sty­cja ko­mu­ni­ka­cyj­na, lecz ta­kże do dziś jed­na z klu­czo­wych dróg w sto­li­cy. W la­tach 40. jej mak­sy­mal­ną prze­pu­sto­wo­ść prze­wi­dy­wa­no na ty­si­ąc aut na go­dzinę; 60 lat pó­źniej ruch na tra­sie był dwu­krot­nie wi­ęk­szy. W 2007 roku ruch ten zmniej­szył się o 40 pro­cent67, bo je­den z dwóch pa­sów jezd­ni prze­zna­czo­no wy­łącz­nie dla ko­mu­ni­ka­cji miej­skiej (licz­ba jej użyt­kow­ni­ków wzro­sła wów­czas o 250 pro­cent68). Pro­jek­tan­ci po­cząt­ko­wo nie chcie­li bu­do­wać li­nii tram­wa­jo­wej na Tra­sie W-Z ipla­no­wa­li dać pierw­sze­ństwo sa­mo­cho­dom. Sta­ni­sław Jan­kow­ski wspo­mi­nał: „Ja­sne jest, że wpro­wa­dze­nie tram­wa­jów na jezd­nię Tra­sy W–Z, zwłasz­cza na od­cin­ku mo­stu i tu­ne­lu zmniej­szy­ło­by ogrom­nie jej prze­lot­no­ść, sta­wia­jąc pod zna­kiem za­py­ta­nia ce­lo­wo­ść ca­łej wiel­kiej in­we­sty­cji”69. Mimo to to­ro­wi­sko zbu­do­wa­no od razu idziś tra­sa w znacz­nie wi­ęk­szym stop­niu słu­ży wła­śnie po­jaz­dom ko­mu­ni­ka­cji miej­skiej.

• • •

Wo­jen­ne znisz­cze­nia, w któ­rych ob­li­czu stanęli i przed­sta­wi­cie­le wła­dzy, i ar­chi­tek­ci czy urba­ni­ści w 1945 roku, prze­kra­cza­ły ich do­świad­cze­nia i wy­obra­że­nia. Na trud­no­ści zwi­ąza­ne z wy­zwa­niem, ja­kim było dźwi­gnięcie kra­ju z ruin, na­ło­ży­ły się prze­mia­ny spo­łecz­ne, geo­gra­ficz­ne i po­li­tycz­ne. W tej nie­ła­twej do wy­obra­że­nia po­wo­jen­nej rze­czy­wi­sto­ści, na którą skła­da­ły się zmia­na gra­nic, ogrom­ne mi­gra­cje, a ta­kże nowa wła­dza, szu­ka­jąca ar­gu­men­tów le­gi­ty­mi­zu­jących swo­ją do­mi­nację, fa­tal­na sy­tu­acja eko­no­micz­na, a przez pe­wien czas bar­dzo re­al­ny strach przed ko­lej­ną woj­ną świa­to­wą, pa­sja i siła do pro­wa­dzo­nej w spój­ny, ra­cjo­nal­ny i za­pla­no­wa­ny spo­sób od­bu­do­wy wy­da­ją się praw­dzi­wym fe­no­me­nem. Po­twier­dze­niem tego może być wpi­sa­nie w 1980 roku war­szaw­skie­go Sta­re­go Mia­sta na Li­stę Świa­to­we­go Dzie­dzic­twa UNE­SCO jako „wy­jąt­ko­we­go przy­kła­du ca­łko­wi­tej re­kon­struk­cji ze­spo­łu hi­sto­rycz­ne­go”. Mo­żna po­le­mi­zo­wać z wy­bo­ra­mi, któ­rych do­ko­na­no po woj­nie w dzie­dzi­nie od­bu­do­wy za­byt­ków. Z punk­tu wi­dze­nia współcze­snej prak­ty­ki kon­ser­wa­tor­skiej wie­le z ów­cze­snych de­cy­zji wy­da­je się błęd­nych, jed­nak w tam­tych cza­sach po­dej­mo­wa­ne były w naj­lep­szej wie­rze. An­drzej Pacz­kow­ski za­uwa­ża: „Z woj­ny tej na­ród pol­ski wy­sze­dł osła­bio­ny li­czeb­nie, obo­la­ły po trau­ma­tycz­nych przeży­ciach, za­ska­ku­jących zwro­tach w po­ło­że­niu, z roz­bi­ty­mi wspól­no­ta­mi, po­gu­bio­ny­mi i roz­dzie­lo­ny­mi ro­dzi­na­mi, set­ka­mi ty­si­ęcy sie­rot, ka­lek i bez­dom­nych. Uni­ce­stwio­na była znacz­na część elit i lo­kal­nych przy­wód­ców, spa­lo­ne bi­blio­te­ki i szkoły, wy­mor­do­wa­na duża część wy­cho­waw­ców i dusz­pa­ste­rzy”70. Od­bu­do­wa była w tej sy­tu­acji po­trzeb­na nie tyl­ko z czy­sto prak­tycz­nych po­wo­dów. Dźwi­gni­ęcie z ruin za­byt­ków miało po­móc od­no­wić po­czu­cie wspól­no­ty, za­cho­wać pa­mi­ęć o hi­sto­rii albo zbu­do­wać „nową” na tzw. Zie­miachOd­zy­ska­nych.

Sta­re Mia­sto wWar­sza­wie po od­bu­do­wie

fot. Zbysz­ko Sie­masz­ko, do­me­na pu­blicz­na

Cyt. za: Jó­zef Si­ga­lin, War­sza­wa 1944–1980. Z ar­chi­wum ar­chi­tek­ta, War­sza­wa 1986, t. 1, s. 28.

1939–1945 Pro Me­mo­ria, War­sza­wa 2015, s. 27 (pu­bli­ka­cja Głów­ne­go Urzędu Sta­ty­stycz­ne­go, pre­zen­tu­jąca wy­bra­ne dane na te­mat te­ry­to­rium, spo­łe­cze­ństwa i go­spo­dar­ki Pol­ski tuż przed II woj­ną świa­to­wą i nie­dłu­go poniej).

Zob. Jan Za­chwa­to­wicz, Wspó­łcze­sna ar­chi­tek­tu­ra pol­ska, w: Bu­dow­nic­two i ar­chi­tek­tu­ra w Pol­sce 1945–1966, War­sza­wa 1968, s. 9; Jó­zef Skrze­kot, Bu­dow­nic­two w okre­sie XX-le­cia PRL, „Ar­chi­tek­tu­ra” 1964, nr 7/8, s. 270.

Adolf Ci­bo­row­ski, War­sza­wa. O znisz­cze­niu i od­bu­do­wie mia­sta, War­sza­wa 1964, s. 14.

He­le­na Syr­kus, Dzia­łal­no­ść ar­chi­tek­tów i urba­ni­stów w okre­sie II woj­ny świa­to­wej, w: War­sza­wa lat woj­ny i oku­pa­cji 1939–1944, t. 3, War­sza­wa 1973, s. 329.

Ma­ciej No­wic­ki, ab­sol­went WAPW, zgi­nął w ka­ta­stro­fie lot­ni­czej w 1950 roku, wra­ca­jąc z in­dyj­skie­go mia­sta Czan­di­garh, któ­re pro­jek­to­wał (pra­ce po jego śmier­ci prze­jął Le Cor­bu­sier).

Ta­de­usz Ba­ruc­ki, Ma­ciej No­wic­ki, War­sza­wa 1980, s. 49.

Piotr Ki­bort, Ma­ciej No­wic­ki — twór­ca no­wej War­sza­wy, w: Chwa­ła mia­sta, red. Bo­gna Świ­ąt­kow­ska, War­sza­wa 2012, s. 316.

Do za­ło­żo­nej w 1926 roku gru­py na­le­że­li m.in. He­le­na i Szy­mon Syr­ku­so­wie, Bar­ba­ra i Sta­ni­sław Bru­kal­scy, Boh­dan La­chert, Je­rzy Sza­naj­ca. Pra­esens re­pre­zen­to­wał Pol­skę pod­czas Mi­ędzy­na­ro­do­wych Kon­gre­sów Ar­chi­tek­tu­ry No­wo­cze­snej (Con­grés In­ter­na­tio­naux d’Ar­chi­tec­tu­re Mo­der­ne — CIAM).

Kar­ta ate­ńska — spis po­stu­la­tów i za­ło­żeń no­wo­cze­snej urba­ni­sty­ki, opra­co­wa­ny przez uczest­ni­ków IV Mi­ędzy­na­ro­do­we­go Kon­gre­su Ar­chi­tek­tu­ry No­wo­cze­snej (CIAM), któ­ry od­był się w 1933 roku. Spo­tka­nia gro­ma­dzi­ły mi­ędzy­na­ro­do­we gro­no awan­gar­do­wych ar­chi­tek­tów i urba­ni­stów, pra­gnących re­for­mo­wać bu­dow­nic­two i pla­no­wa­nie miast w du­chu mo­der­ni­zmu i funk­cjo­na­li­zmu. W la­tach 1928–1956 od­by­ło się dzie­si­ęć ta­kich kon­gre­sów. Jed­ną z głów­nych idei urba­ni­stycz­nych opra­co­wa­nych przez CIAM i uwzględ­nio­nych w Kar­cie ate­ńskiej była bu­do­wa do­brze na­sło­necz­nio­nych, oto­czo­nych zie­le­nią i od­se­pa­ro­wa­nych od ru­chu ko­ło­we­go osie­dli do­mów z ta­ni­mi i do­stęp­ny­mi miesz­ka­nia­mi.

Ja­dwi­ga Ro­gu­ska, He­le­na i Szy­mon Syr­ku­so­wie: kon­cep­cje ty­pi­za­cji i uprze­my­sło­wie­nia ar­chi­tek­tu­ry miesz­ka­nio­wej, „Kwar­tal­nik Ar­chi­tek­tu­ry i Urba­ni­sty­ki” 2000, t. XLV, z. 2, s. 108.

Kry­sty­na Gier­li­ńska, Roz­mo­wy o War­sza­wie, „Ar­chi­tek­tu­ra” 1969, nr 12, s. 443.

Je­rzy Ko­cha­now­ski, Piotr Ma­jew­ski, To­masz Mar­kie­wicz, Kon­rad Ro­kic­ki, Zbu­do­wać War­sza­wę pi­ęk­ną… O nowy kra­jo­braz sto­li­cy (1944–1956), War­sza­wa 2003, s. 219.

Mar­ta Le­śnia­kow­ska, Ar­chi­tek­tu­ra w War­sza­wie 1945–1965, War­sza­wa 2003, s. 4.

Je­rzy Ko­cha­now­ski, Piotr Ma­jew­ski, To­masz Mar­kie­wicz, Kon­rad Ro­kic­ki, Zbu­do­wać War­sza­wę pi­ęk­ną…, dz. cyt., s. 223.

Jan Za­chwa­to­wicz, Od­bu­do­wa hi­sto­rycz­nych ośrod­ków miast, w: te­goż, Wy­bór prac, War­sza­wa 1981, s. 539.

Piotr Ma­jew­ski, Ide­olo­gia i kon­ser­wa­cja. Ar­chi­tek­tu­ra za­byt­ko­wa w Pol­sce w cza­sach so­cre­ali­zmu, War­sza­wa, 2009, s. 30.

Na nie­co wi­ęcej po­mo­cy mo­gła li­czyć tyl­ko wieś: Biu­ro Od­bu­do­wy Wsi pod kie­row­nic­twem ar­chi­tek­ta Fran­cisz­ka Pia­ści­ka przy­dzie­la­ło za­si­łki na od­bu­dowęza­gród.

Piotr Pa­weł Ur­syn, Czy wła­dza lu­do­wa ko­cha za­byt­ki, „Kul­tu­ra” (Pa­ryż) 1985, nr 6, s. 69.

Okól­nik nr 56 Pre­ze­sa Rady Mi­ni­strów z dnia 29 mar­ca 1951 roku, In­ter­ne­to­wy Sys­tem Ak­tów Praw­nych, http://isap.sejm.gov.pl, do­stęp 27.07.2017, http://isap.sejm.gov.pl/Do­wn­lo­ad?id=WMP19510300387&type=2, do­stęp 27.07.2017.

Mar­cin Ko­ło­dziej­czyk, Za­byt­ko­wi­cze i awan­gar­dzi­ści, „Po­li­ty­ka. Po­moc­nik Hi­sto­rycz­ny”, nr 3(8), do­da­tek do „Po­li­ty­ka”, 25.08.2007, nr 34(2617), s. 23.

Cyt. za: Je­rzy Ko­cha­now­ski, Piotr Ma­jew­ski, To­masz Mar­kie­wicz, Kon­rad Ro­kic­ki, Zbu­do­wać War­sza­wę pi­ęk­ną…, dz. cyt., s. 7.

Ta­mże, s. 8.

Za­bez­pie­cza­ło ono i in­wen­ta­ry­zo­wa­ło oca­la­łą za­bu­do­wę; kie­ro­wa­li nim Jan Za­chwa­to­wicz i PiotrBie­ga­ński.

Jó­zef Si­ga­lin, War­sza­wa 1944–1980, dz. cyt., t. 1, s. 76.

Adolf Ci­bo­row­ski, War­sza­wa. O znisz­cze­niu i od­bu­do­wie mia­sta, dz. cyt., s. 143.

Je­rzy Ko­cha­now­ski, Piotr Ma­jew­ski, To­masz Mar­kie­wicz, Kon­rad Ro­kic­ki, Zbu­do­wać War­sza­wę pi­ęk­ną…, dz. cyt., s. 223.

An­drzej Ba­si­sta, Be­to­no­we dzie­dzic­two. Ar­chi­tek­tu­ra w Pol­sce cza­sów ko­mu­ni­zmu, War­sza­wa–Kra­ków 2001, s. 13.

Po od­wi­lży 1956 roku po­ja­wi­ła się mo­żli­wo­ść two­rze­nia au­tor­skich pra­cow­ni, wła­ści­wie z niej jed­nak nie ko­rzy­sta­no, bo sa­mo­dziel­nym ar­chi­tek­tom trud­no było po­zy­ski­wać zle­ce­nia od pa­ństwo­wych in­we­sto­rów (a in­nych prak­tycz­nie nie było). Wy­jąt­kiem od tej re­gu­ły była Pra­cow­nia Pro­jek­tów Bu­dow­nic­twa Ogól­ne­go (PPBO), któ­rą po la­tach pra­cy w Mia­sto­pro­jek­cie za­ło­ży­li w 1958 roku w Ka­to­wi­cach Hen­ryk Busz­ko i Alek­san­der Fran­ta. Ta de­cy­zja była mo­żli­wa dzi­ęki temu, że ar­chi­tek­ci byli zna­ni w re­gio­nie i cie­szy­li się za­ufa­niem władz Śląska, mo­gli więc li­czyć na pu­blicz­ne za­mó­wie­nia. Sa­mo­dziel­ne, au­tor­skie pra­cow­nie ar­chi­tek­to­nicz­ne za­częły po­ja­wiać się do­pie­ro w po­ło­wie lat 80., kie­dy na fali kry­zy­su eko­no­micz­ne­go zli­be­ra­li­zo­wa­no prze­pi­sy do­ty­czące in­we­sty­cjibu­dow­la­nych.

Adolf Ci­bo­row­ski, War­sza­wa. O znisz­cze­niu i od­bu­do­wie mia­sta, dz. cyt., s. 145.

Jan Za­chwa­to­wicz, Pro­ble­my za­cho­wa­nia hi­sto­rycz­nych za­ło­żeń przy od­bu­do­wie War­sza­wy, w: te­goż, War­sza­wa wspó­łcze­sna, ge­ne­za i roz­wój, War­sza­wa 1981, s. 279.

Piotr Ma­jew­ski, Ide­olo­gia i kon­ser­wa­cja, dz. cyt., s. 52.

Ksa­we­ry Pi­woc­ki, Uwa­gi o od­bu­do­wie za­byt­ków, „Biu­le­tyn Hi­sto­rii Kul­tu­ry i Sztu­ki” 1946, nr 1/2.

Cyt. za: Piotr Ma­jew­ski, Ide­olo­gia i kon­ser­wa­cja, dz. cyt., s. 53.

Ta­mże, s. 53.

Adam Krzy­kow­ski, Od­bu­do­wa ośrod­ków za­byt­ko­wych w Pol­sce w la­tach 1949–1959, „Kwar­tal­nik Ar­chi­tek­tu­ry i Urba­ni­sty­ki” 1960, t. V, z. 1–2, s. 129.

Ma­łgo­rza­ta Po­pio­łek, Po­wo­jen­na od­bu­do­wa uli­cy Nowy Świat w War­sza­wie, War­sza­wa 2012, s. 37.

Ta­mże, s. 51.

Zyg­munt Stępi­ński, Od­bu­do­wa No­we­go Świa­ta, „Biu­le­tyn Hi­sto­rii Sztu­ki” 1947, nr 1/2, s. 59.

Nie­któ­re znisz­czo­ne ka­mie­ni­ce miesz­ka­ńcy sami na wła­sną rękę od­bu­do­wy­wa­li i prze­bu­do­wy­wa­li jesz­cze w cza­sie woj­ny.

Zyg­munt Stępi­ński, Od­bu­do­wa No­we­go Świa­ta, dz. cyt., s. 64.

Ta­mże, s. 65.

Był to je­den z klu­czo­wych po­wo­dów, dla któ­rych po II woj­nie świa­to­wej roz­bie­ra­no po­cho­dzące z tego okre­su ka­mie­ni­ce. Nie uwa­ża­no ich za war­to­ścio­we ar­chi­tek­to­nicz­nie.

Ma­łgo­rza­ta Po­pio­łek, Po­wo­jen­na od­bu­do­wa uli­cy Nowy Świat w War­sza­wie, dz. cyt., s. 69.

Zyg­munt Stępi­ński, Od­bu­do­wa No­we­go Świa­ta, dz. cyt., s. 64.

Czas trwa­nia prac po­kry­wa się z okre­sem obo­wi­ązy­wa­nia w Pol­sce dok­try­ny re­ali­zmu so­cja­li­stycz­ne­go. Fakt ten wpły­nął przede wszyst­kim na funk­cje ar­chi­tek­tu­ry (Sta­re Mia­sto mia­ło być ro­bot­ni­czym osie­dlem miesz­ka­nio­wym), od­bu­do­wa była ta­kże wy­ko­rzy­sty­wa­na pro­pa­gan­do­wo, jako sztan­da­ro­we dzie­ło od­ra­dza­nia się pa­ństwa i suk­ces no­wych władz, a za­ra­zem ich „dar” dla lud­no­ści War­sza­wy. Zob. też: Piotr Ma­jew­ski, Ide­olo­gia i kon­ser­wa­cja, dz. cyt., s. 192 ina­stęp­ne.

Piotr Bie­ga­ński, Od­bu­do­wa Sta­re­go Mia­sta w War­sza­wie, „Ochro­na Za­byt­ków” 1953, nr 2/3, s. 81–82.

Duża część tej za­bu­do­wy była albo tym­cza­so­wa, albo kiep­skiej ja­ko­ści, a co naj­wa­żniej­sze, za­sła­nia­ła do­stęp świa­tła i po­wie­trza do lo­ka­li w ka­mie­ni­cach, któ­re mia­ły te­raz od­po­wia­dać stan­dar­dom osie­dlamiesz­ka­nio­we­go.

Jan Bie­ńkow­ski, Blok, ka­mie­ni­ce i miesz­ka­nia na Sta­rym Mie­ście, „Ochro­na Za­byt­ków” 1953, nr 2/3, s. 86.

Jó­zef Si­ga­lin, O po­wo­jen­nej od­bu­do­wie War­sza­wy, w: War­sza­wa wspó­łcze­sna, ge­ne­za i roz­wój, War­sza­wa 1981, s. 232.

Wa­cław Pod­lew­ski, Pro­jekt od­bu­do­wy Sta­re­go Mia­sta, „Biu­le­tyn Hi­sto­rii Sztu­ki i Kul­tu­ry”, czer­wiec 1947, r. IX, nr 1–2, s39.

Ta­mże, s. 42.

Wła­dy­sław Jan Grab­ski, Ar­chi­ka­te­dra Św. Jana Chrzci­cie­la przy uli­cy Świ­ęto­ja­ńskiej, w: Ko­ścio­ły War­sza­wy w od­bu­do­wie, War­sza­wa 1956, s. 9.

Od­bu­do­wa Gda­ńska w pro­jek­tach Za­kła­du Osie­dli Ro­bot­ni­czych (na pod­sta­wie ma­te­ria­łów do­star­czo­nych przez ZOR opra­co­wał Ro­man Łuc­ki), „Ar­chi­tek­tu­ra” 1949, nr 11/12, s. 330.

Cyt. za: Ja­cek Frie­drich, Pro­blem no­wo­cze­sno­ści w kul­tu­rze ar­chi­tek­to­nicz­nej po­wo­jen­ne­go Gda­ńska, w: Nie­chcia­ne dzie­dzic­two. Ró­żne ob­li­cza ar­chi­tek­tu­ry no­wo­cze­snej w Gda­ńsku i So­po­cie, Gda­ńsk 2005, s. 34.

Od­bu­do­wa Gda­ńska w pro­jek­tach…, dz. cyt., s. 330.

Ja­cek Frie­drich, Od­bu­do­wa Głów­ne­go Mia­sta w Gda­ńsku w la­tach 1945–1960, Gda­ńsk 2015, s. 113.

Adam Krzy­kow­ski, Od­bu­do­wa ośrod­ków za­byt­ko­wych w Pol­sce…, dz. cyt., s. 131.

Ol­gierd Czer­ner, Za­byt­ki Śląska w Pol­sce dyk­ta­tu­ry pro­le­ta­ria­tu, w: Ba­da­nia i ochro­na za­byt­ków w Pol­sce w XX wie­ku. Ma­te­ria­ły kon­fe­ren­cji na­uko­wej, zor­ga­ni­zo­wa­nej sta­ra­niem Wy­dzia­łu Ar­chi­tek­tu­ry Po­li­tech­ni­ki War­szaw­skiej, Ge­ne­ral­ne­go Kon­ser­wa­to­ra Za­byt­ków i To­wa­rzy­stwa Opie­ki nad Za­byt­ka­mi w stu­le­cie uro­dzin Pro­fe­so­ra Jana Za­chwa­to­wi­cza w dniu 4 mar­ca 2000 roku, War­sza­wa 2000, s. 68.

Adam Krzy­kow­ski, Od­bu­do­wa ośrod­ków za­byt­ko­wych w Pol­sce…, dz. cyt., s. 131.

Ta­mże.

Kar­ta we­nec­ka — mi­ędzy­na­ro­do­wa kar­ta kon­ser­wa­cji i re­stau­ra­cji za­byt­ków i miejsc za­byt­ko­wych to przy­jęty w 1964 roku, a po­prze­dzo­ny pra­ca­mi pod­czas kon­gre­sów w 1957 i 1964 do­ku­ment re­gu­lu­jący za­sa­dy ochro­ny za­byt­ków. Za­pi­sa­no tam m.in. za­kaz re­kon­struk­cji obiek­tów hi­sto­rycz­nych i od­bu­do­wy za­byt­ków, a ta­kże za­sa­dę, aby wpro­wa­dza­ne do bu­dow­li hi­sto­rycz­nej nowe ele­men­ty były od­ró­żnial­ne od ory­gi­nal­nych. W imie­niu Pol­ski do­ku­ment wspó­łtwo­rzył i pod­pi­sał Jan Za­chwa­to­wicz.

Jan Za­chwa­to­wicz, Pro­ble­my za­cho­wa­nia hi­sto­rycz­nych za­ło­żeń…, dz. cyt., s. 272.

Jó­zef Si­ga­lin, War­sza­wa 1944–1980, t. 1, dz. cyt., s. 375.

Pra­cow­nia W–Z: Sta­ni­sław Jan­kow­ski, Jan Kno­the, Jó­zef Si­ga­lin, Zyg­munt Stępi­ński, Nie­któ­re uwa­gi o pro­jek­to­wa­niu tra­sy wschód–za­chód, „Ar­chi­tek­tu­ra” 1949, nr 11/12, s. 315.

Jan Za­chwa­to­wicz, Pro­ble­my za­cho­wa­nia hi­sto­rycz­nych za­ło­żeń…, dz. cyt., s. 276.

Zie­lo­ne Ma­zow­sze, www.zm.org.pl, do­stęp 16.02.2011.

Ta­mże.

Sta­ni­sław Jan­kow­ski, Pra­cow­nia Tra­sy W–Z, Tra­sa W–Z, „Ar­chi­tek­tu­ra” 1948, nr 6/7 (8/9), s. 138.

An­drzej Pacz­kow­ski, Pół wie­ku dzie­jów Pol­ski. 1939–1989, War­sza­wa 1998, s. 152.

2Tuż po woj­nie. Mi­ędzy mo­der­ni­zmema so­cre­ali­zmem

W pol­skiej ar­chi­tek­tu­rze po 1945 roku nie na­stąpił ani prze­wrót, ani re­wo­lu­cja. Dzi­ęki trwa­jącej w cza­sie woj­ny pra­cy ar­chi­tek­tów, a ta­kże za spra­wą pro­wa­dzo­nej w la­tach oku­pa­cji działal­no­ści kon­spi­ra­cyj­nych pra­cow­ni i ze­spo­łów pro­jek­tan­tów, w ar­chi­tek­tu­rze po­wo­jen­nej kon­ty­nu­owa­no tra­dy­cje i for­my z lat 30. XX wie­ku. Oczy­wi­ście wi­ęk­szo­ść prac ar­chi­tek­to­nicz­nych i urba­ni­stycz­nych w pierw­szych la­tach po woj­nie wi­ąza­ła się z upo­rządko­wa­niem miast, od­bu­do­wą znisz­czo­nych obiek­tów i od­twa­rza­niem za­byt­ków, ale aż do po­cząt­ku lat 50. zbu­do­wa­no na te­re­nie ca­łe­go kra­ju spo­ro gma­chów będących kon­ty­nu­acją tego, co dzia­ło się w ar­chi­tek­tu­rze do 1939 roku, czy­li przede wszyst­kim idei mo­der­ni­stycz­nych. Do­pie­ro pro­kla­mo­wa­nie so­cre­ali­zmu w 1949 roku za­ha­mo­wa­ło te dzia­ła­nia.

Urzędy i biu­ra

Duża gru­pa zre­ali­zo­wa­nych tuż po woj­nie obiek­tów to bu­dyn­ki słu­żące wła­dzy i ró­żnym in­sty­tu­cjom. Od­ra­dza­jące się pa­ństwo po­trze­bo­wa­ło no­wych urzędów i biur — w War­sza­wie wi­ęk­szo­ść przed­wo­jen­nych gma­chów uży­tecz­no­ści pu­blicz­nej była zruj­no­wa­na. Jed­na­kże w ci­ągu za­le­d­wie kil­ku po­wo­jen­nych lat po­wsta­ły nie tyl­ko mo­nu­men­tal­ne sie­dzi­by władzy (m.in. gmach Domu Par­tii, Mi­ni­ster­stwa Ko­mu­ni­ka­cji, nowe obiek­ty sej­mo­we), lecz ta­kże zró­żni­co­wa­ne for­mal­nie obiek­ty uży­tecz­no­ści pu­blicz­nej — kina czy domy to­wa­ro­we.

Ba­da­jący po­wo­jen­ną ar­chi­tek­tu­rę Krzysz­tof Ste­fa­ński po­wsta­łe w ciągu pierw­szych lat po 1945 roku bu­dyn­ki po­dzie­lił ze względu na for­mę na dwie gru­py. Jed­na to obiek­ty sto­no­wa­ne, pro­ste, „biu­ro­we” lub „pa­ństwo­twór­cze”, czy­li nie tyl­ko słu­żące no­wym urzędom i in­sty­tu­cjom, lecz ta­kże bu­du­jące po­wa­gę i au­to­ry­tet wła­dzy pa­ństwo­wej. Dru­ga to gma­chy no­wa­tor­skie, ory­gi­nal­ne, od­wa­żne, kon­ty­nu­ujące tra­dy­cje przed­wo­jen­nej awan­gar­dy71. Pierw­sze mo­żna by okre­ślić jako kon­ty­nu­ację roz­wi­ja­jące­go się w dwu­dzie­sto­le­ciu mi­ędzy­wo­jen­nym nur­tu „zmo­der­ni­zo­wa­ne­go kla­sy­cy­zmu” — ar­chi­tek­tu­ry no­wo­cze­snej, ale łączącej do­ro­bek mo­der­ni­zmu z kla­sy­cy­stycz­nym po­rząd­kiem i ele­gan­cją (za twór­cę tego nur­tu w Pol­sce uważa się przed­wo­jen­ne­go ar­chi­tek­ta i wy­kła­dow­cę na WAPW Ru­dol­fa Świer­czy­ńskie­go). Dru­gie — jako po­kło­sie dzia­łal­no­ści funk­cjo­na­li­stów spod zna­ku Le Cor­bu­sie­ra, uczest­ników Mi­ędzy­na­ro­do­wych Kon­gre­sów Ar­chi­tek­tu­ry No­wo­cze­snej CIAM.

Dziel­ni­ca mi­ni­sterstw w War­sza­wie

pro­jek­ty po­szcze­gól­nych bu­dyn­ków: Sta­ni­sław Bie­ńku­ński, Sta­ni­sław Ry­chłow­ski,

Sta­ni­sław Ko­len­do, Zbi­gniew Kar­pi­ński, Ta­de­usz Zie­li­ński syn, Wła­dy­sław Pie­ńkow­ski,

Je­rzy Ko­war­ski, Mie­czy­sław Pi­prek

fot. do­me­na pu­blicz­na

Wśród ele­ganc­kich i sto­no­wa­nych biu­row­ców po­wsta­łych na po­trze­by in­sty­tu­cji pa­ństwo­wych jest pierw­szy zbu­do­wa­ny w War­sza­wie po woj­nie wie­żo­wiec — 17-kon­dy­gna­cyj­ny gmach Mi­ni­ster­stwa Ko­mu­ni­ka­cji przy uli­cy Cha­łu­bińskie­go. Wraz z po­zo­sta­ły­mi dwie­ma bry­ła­mi no­we­go mi­ni­ste­rial­ne­go kom­plek­su au­tor­stwa Boh­da­na Pniew­skie­go, któ­ry po­wstał w la­tach 1947–1951, to­wa­rzy­szy zbu­do­wa­ne­mu w 1931 roku gma­cho­wi pro­jek­tu Ru­dol­fa Świer­czy­ńskie­go. Wspo­mnia­ny wie­żo­wiec łączy się z pięcio­kon­dy­gna­cyj­nym bu­dyn­kiem po­łączo­nym na­stęp­nie z dwu­pi­ętro­wą ro­tun­dą z ga­le­rią ko­lum­no­wą, w któ­rej zna­la­zło się głów­ne we­jście do bu­dyn­ku. Hi­sto­ry­zu­jącą ro­tun­dą ar­chi­tekt prze­ła­mał su­ro­wo­ść i po­wa­gę dwóch po­zo­stałych, li­co­wa­nych ka­mie­niem brył, zaś wy­so­ko­ściow­co­wi nadał smu­kło­ść po­przez cof­ni­ęcie wy­ższych pi­ęter względem dol­nej części gma­chu. W ten spo­sób na chwi­lę przed pro­kla­mo­wa­niem so­cre­ali­zmu po­wstał w War­sza­wie kom­pleks, któ­ry był — w prze­no­śni i do­słow­nie — łącz­ni­kiem no­wych cza­sów z między­woj­niem, do­wo­dem na ci­ągło­ść ar­chi­tek­tu­ry, kon­ty­nu­ację w po­wo­jen­nej rze­czy­wi­sto­ści form opra­co­wa­nych w dwu­dzie­sto­le­ciu mi­ędzy­wo­jen­nym. Za­ło­że­nie Pniew­skie­go do­sko­na­le po­łączyło się z bry­łą za­pro­jek­to­wa­ną w sty­lu „kla­sy­cy­zu­jące­go mo­der­ni­zmu” przez Ru­dol­fa Świer­czy­ńskie­go, po­nie­waż wy­ro­sło z tej sa­mej ar­chi­tek­to­nicz­nejtra­dy­cji.

Pniew­ski jest ta­kże au­to­rem roz­bu­do­wy sie­dzi­by Sej­mu — w la­tach 1949–1952 do za­pro­jek­to­wa­ne­go przez Ka­zi­mie­rza Skóre­wi­cza w la­tach 20. gma­chu (m.in. z salą ob­rad w kszta­łcie ro­tun­dy) do­bu­do­wa­no czte­ry nowe pa­wi­lo­ny i łącz­ni­ki. Ze względu na po­ło­że­nie w par­ku na skar­pie dwu- i trzy­kon­dy­gna­cyj­ne bu­dyn­ki ar­chi­tekt wy­po­sa­żył w licz­ne prze­świ­ty tworzące osie wi­do­ko­we i pod­kre­śla­jące układ kom­po­zy­cyj­ny za­ło­że­nia72. Nada­no im for­my zmo­der­ni­zo­wa­ne­go kla­sy­cy­zmu; obło­żo­ne pia­skow­cem ju­raj­skim ele­wa­cje zy­skały ozdob­ny de­tal — m.in. tral­ko­we ba­lu­stra­dy, pła­sko­rze­źby o mo­ty­wach ro­ślin­nych, pro­fi­lo­wa­ne ko­lum­ny. Ra­zem z pro­jek­tem ar­chi­tek­to­nicz­nym po­wsta­ła wi­zja wy­stro­ju wnętrza bu­dow­li; jej wspó­łau­to­rem był Boh­dan Pniew­ski73. Wa­żnym jego ele­men­tem uczy­nio­no kute kra­ty, ba­lu­stra­dy, wykończe­nia drzwi z do­mi­nu­jący­mi mo­ty­wa­mi gra­ficz­ny­mi. Osta­tecz­ny pro­jekt roz­bu­do­wy Sej­mu po­wstał już po pro­kla­mo­wa­niu so­cre­ali­zmu. Ze względu na czas po­wsta­nia oraz ran­gę bu­dyn­ku w jego de­ko­ra­cji i de­ta­lu mo­żna do­szu­kać się pew­nych ele­men­tów no­wej sty­li­sty­ki; jed­nak więk­szo­ści za­pla­no­wa­nej de­ko­ra­cji rze­źbiar­skiej (so­cre­ali­stycz­nej wła­śnie) nie wy­ko­na­no, dzi­ęki cze­mu re­ali­za­cja po­zo­sta­je bli­ższa nur­to­wi zmo­der­ni­zo­wa­ne­go kla­sy­cy­zmu, ty­po­we­go dla do­rob­ku Boh­da­na Pniew­skie­go: „W ogól­nym ukła­dzie prze­strzen­nym ar­chi­tek­tu­ra ze­spo­łu bu­dynków Sej­mu pro­jek­tu Pniew­skie­go na­ce­cho­wa­na jest ra­cjo­nal­no­ścią, a po­nad­to spe­łnia za­ło­że­nia teo­re­tycz­ne ar­chi­tek­tu­ry no­wo­cze­snej, ta­kie jak: ho­ry­zon­tal­no­ść kom­po­zy­cji, pod­nie­sie­nie bry­ły bu­dyn­ku po­nad te­ren na słu­pach lub wy­co­fa­nie z lica ścian kon­dy­gna­cji cokoło­wej oraz znacz­ny pro­cent otwar­tych prze­strze­ni w po­zio­mie przy­zie­mia”74.

Inną zna­czącą re­ali­za­cją tam­tych lat jest sie­dzi­ba Głów­ne­go Urzędu Sta­ty­stycz­ne­go w War­sza­wie, dzie­ło Ro­mu­al­da Gut­ta. Po­dob­nie jak Pniew­ski przed 1939 ro­kiem był on pro­mi­nent­nym, zna­nym i ce­nio­nym ar­chi­tek­tem oraz pe­da­go­giem. Po woj­nie kon­ty­nu­ował pra­cę za­wo­do­wą. W 1947 roku jego pro­jekt stwo­rzo­ny we wspó­łpra­cy z kon­struk­to­rem in­ży­nie­rem Zbi­gnie­wem Wa­siu­ty­ńskim zdo­był pierw­szą na­gro­dę w kon­kur­sie na gmach Głów­ne­go Urzędu Sta­ty­stycz­ne­go. Bu­do­wa­ny do 1954 roku obiekt otrzy­mał nie­ty­po­wy kszta­łt li­te­ry Y, o trzech nie­rów­nej dłu­go­ści skrzy­dłach, łączących się w miej­scu cen­tral­nie poło­żo­nej klat­ki scho­do­wej. Choć sze­ścio­kon­dy­gna­cyj­ny, trój­skrzy­dło­wy obiekt ma znacz­ne roz­mia­ry, dzi­ęki unie­sie­niu go na słu­pach (po­zwo­li­ła na to kon­struk­cja szkie­le­to­wa) i prze­świ­tom na par­te­rze nie spra­wia wraże­nie ci­ężkie­go czy przy­sa­dzi­ste­go. Do po­łu­dnio­we­go skrzy­dła do­sta­wio­ny zo­stał do­dat­ko­wy pa­wi­lon miesz­czący bi­blio­te­kę i ar­chi­wum75.

Jed­nym z wi­ęk­szych „pa­ństwotwór­czych” przed­si­ęw­zi­ęć bu­dow­la­nych w War­sza­wie była tzw. dziel­ni­ca mi­ni­sterstw. Zlo­ka­li­zo­wa­na w kwar­ta­le ulic Kru­czej, Wspól­nej, Żu­ra­wiej, Ho­żej oraz oko­li­cach pla­cu Trzech Krzy­ży mia­ła służyć po­miesz­cze­niu sie­dzib urzędów cen­tral­nych. Jej kon­cep­cję jesz­cze w 1945 roku opra­co­wał Ma­ciej No­wic­ki; dwa lata pó­źniej z pew­ny­mi zmia­na­mi wi­zję za­częto re­ali­zo­wać. Nad pro­jek­ta­mi po­szczegól­nych bu­dyn­ków pra­co­wa­li Sta­ni­sław Bie­ńku­ński, Sta­ni­sław Ry­chłow­ski, Sta­ni­sław Ko­len­do, Zbi­gniew Kar­pi­ński, Ta­de­usz Zie­li­ński syn, Wła­dy­sław Pie­ńkow­ski, Je­rzy Ko­war­ski, Mie­czy­sław Pi­prek76. Swo­je sie­dzi­by w gma­chach za­li­cza­nych do ze­spo­łu tej dziel­ni­cy zna­la­zły m.in. Pa­ństwo­wa Ko­mi­sja Pla­no­wa­nia Go­spo­dar­cze­go (PKPG), Mi­ni­ster­stwo Hut­nic­twa, Cen­tra­la Za­rządu Prze­my­słu Elek­tro­tech­nicz­ne­go, Przed­siębior­stwo Han­dlu Za­gra­nicz­ne­go Va­ri­mex, Me­ta­le­xport.

Ho­tel Grand w War­sza­wie

pro­jekt: Sta­ni­sław Bie­ńku­ński i Sta­ni­sław Ry­chłow­ski

fot. Zbysz­ko Sie­masz­ko, NAC

Biu­ro­wiec fir­my Me­ta­le­xport w War­sza­wie

pro­jekt: Zbi­gniew Kar­pi­ński, Ta­de­usz Zie­li­ński syn

fot. Zbysz­ko Sie­masz­ko, NAC

Gmach Pa­ństwo­wej Ko­mi­sji Pla­no­wa­nia Go­spo­dar­cze­go (pó­źniej Mi­ni­ster­stwo Prze­my­słu i Han­dlu; dziś Mi­ni­ster­stwo Go­spo­dar­ki) stoi wzdłuż za­chod­niej pie­rzei pla­cu Trzech Krzy­ży. Wznie­sio­ny zo­stał we­dług pro­jek­tu wy­bra­ne­go w 1946 roku w ra­mach kon­kur­su ar­chi­tek­to­nicz­ne­go i sil­nie nawiązu­je do re­pre­zen­ta­cyj­nej ar­chi­tek­tu­ry lat 30. XX wie­ku (np. gma­chu Mi­ni­ster­stwa Ko­mu­ni­ka­cji czy sie­dzi­by Ban­ku Go­spo­dar­stwa Kra­jo­we­go, oba we­dług pro­jek­tu Ru­dol­fa Świer­czy­ńskie­go). Ele­gan­cję i po­wści­ągli­wo­ść bry­ły osi­ągnięto dzi­ęki do­brym pro­por­cjom i ryt­micz­ne­mu, har­mo­nij­ne­mu ukła­do­wi ko­lej­nych kon­dy­gna­cji — bo poza wspar­tym na pro­stych fi­la­rach zge­ome­try­zo­wa­nym pod­cie­niem bu­dy­nek wła­ści­wie nie ma de­ta­lu ani de­ko­ra­cji. War­to do­dać, że gmach jest pierw­szą po woj­nie bu­dow­lą wznie­sio­ną z uży­ciem pre­fa­bry­ka­tów (pu­sta­ków z gru­zo­be­to­nu).

Naj­bar­dziej spój­nym frag­men­tem dziel­ni­cy mi­ni­sterstw jest kom­pleks za­bu­do­wy po­mi­ędzy wspo­mnia­nym gma­chem PKPG a uli­ca­mi Żu­ra­wią, Kru­czą i Hożą. Zgru­po­wa­ne wo­kół wspól­ne­go dzie­dzi­ńca, utwo­rzo­ne­go po­przez roz­wi­dle­nie na dwie jezd­nie wci­na­jącej się w śro­dek za­ło­że­nia uli­cy Wspól­nej, bu­dow­le two­rzą zwar­ty kwar­tał obiektów o po­dob­nych ce­chach for­mal­nych. Biu­row­ce, w któ­rych dziś miesz­czą się m.in. Mi­ni­ster­stwo Na­uki i Szkol­nic­twa Wy­ższe­go, Mi­ni­ster­stwo Skar­bu Pa­ństwa, Głów­ny Urząd Geo­de­zji i Kar­to­gra­fii czy Rządo­we Cen­trum Stu­diów Stra­te­gicz­nych, mają ka­mien­ne ele­wa­cje gęsto po­prze­bi­ja­ne okna­mi ujęty­mi w pro­fi­lo­wa­ne opra­wy. Cha­rak­ter tej ar­chi­tek­tu­ry two­rzy spo­sób wy­ko­ńcze­nia bry­ły — pro­sty, geo­me­trycz­ny, ba­zu­jący na ryt­mie okien i świa­tło­cie­niu uzy­ska­nym za po­mocą ró­żnej gru­bo­ści okła­dzin. To wy­ra­zi­ste przy­kła­dy ele­ganc­kiej ar­chi­tek­tu­ry łączącej mo­der­ni­stycz­ną, no­wo­cze­sną geo­me­trię z kla­sy­cy­zującym mo­nu­men­ta­li­zmem. Cie­ka­wym uzu­pe­łnie­niem tego kwar­ta­łu za­bu­do­wy jest za­ło­żo­ny na pla­nie li­te­ry U gmach ho­te­lu Grand przy uli­cy Kru­czej. Za­pro­jek­to­wa­ny zo­stał przez Sta­ni­sła­wa Bie­ńku­ńskie­go i Sta­ni­sła­wa Rychłow­skie­go w 1954 roku, a więc w cza­sach obo­wi­ązy­wa­nia dok­try­ny so­cre­ali­zmu, po­wstał jed­nak po 1956 roku. Mar­ta Le­śnia­kow­ska wi­dzi w nim po­łącze­nie su­ro­wych, uprosz­czo­nych form, po­ja­wia­jących się u schy­łku so­cre­ali­zmu, z „ele­men­ta­mi skraj­nie no­wo­cze­snych kon­struk­cji (fa­li­sty dach nad we­jściem), wy­stro­ju i wy­po­saże­nia (ma­lar­stwo abs­trak­cyj­ne we wnętrzach, no­wo­cze­sne me­ble)”77. Ho­tel Grand jest jed­nym z licz­nych przy­kła­dów na to, że część obiek­tów bu­do­wa­nych w epo­ce so­cre­ali­zmu nie­wie­le ró­żni­ła się od mo­der­ni­stycz­nych do­ko­nań dru­giej po­ło­wy lat 40.

Sie­dzi­ba Naj­wy­ższej Izby Kon­tro­li przy ul. Mar­sza­łkow­skiej w War­sza­wie

pro­jekt: Ma­rek Ley­kam

fot. Eu­sta­chy Kos­sa­kow­ski, © Anka Ptasz­kow­ska,

Mu­zeum Sztu­ki No­wo­cze­snej w War­sza­wie

Nie­któ­re z za­pro­jek­to­wa­nych w du­chu mo­der­ni­zmu gma­chów uży­tecz­no­ści pu­blicz­nej, sie­dzib in­sty­tu­cji czy biu­row­ców ko­ńczo­no już po pro­kla­mo­wa­niu so­cre­ali­zmu. Pew­ne, mimo no­wej dok­try­ny, zre­ali­zo­wa­no bez zmian, inne były nie­co prze­ra­bia­ne, cza­sem do­da­wa­no do nich so­cre­ali­stycz­ny de­tal. W 1948 roku roz­strzy­gni­ęto kon­kurs ar­chi­tek­to­nicz­ny na gmach Cen­tra­li Tek­styl­nej w Ło­dzi. Wy­grał go Jan Krug, któ­ry za­pro­po­no­wał ze­spół bu­dyn­ków z do­mi­nan­tą w po­sta­ci wie­żow­ca. Pro­jekt „pre­zen­to­wał śmia­łą, no­wo­cze­sną for­mę, z jed­no­li­tym, uni­fi­ku­jącym ra­strem okien w ele­wa­cjach, asy­me­trycz­ną skraj­ną osią w wie­żow­cu głów­nym oraz ta­ra­sem na da­chu. W tej po­sta­ci lo­ko­wał się w głów­nym nur­cie awan­gar­do­wej ar­chi­tek­tu­ry eu­ro­pej­skiej i świa­to­wej”78. Z po­wo­du opó­źnień w bu­do­wie na wzno­szo­ny gmach nie tyl­ko na­ło­żo­no so­cre­ali­stycz­ny ko­stium, lecz nad­bu­do­wa­no ta­kże zwie