Antynatalizm. O niemoralności płodzenia dzieci - Starzyński Mikołaj - ebook

Antynatalizm. O niemoralności płodzenia dzieci ebook

Starzyński Mikołaj

0,0
60,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Antynatalizm. O niemoralności płodzenia dzieci to publikacja wyjątkowa na polskim rynku. Jej autor, pisząc przystępnym językiem o rzeczach trudnych i kontrowersyjnych, stawia ważne pytanie: czy my, ludzie, mamy moralne prawo do tego, by się rozmnażać i skazywać nasze dzieci na życie, które często jest bolesne i trudne? Zebrane w pracy argumenty skłaniać nas mogą do udzielenia przeczącej odpowiedzi. I choć z częścią z nich być może trudno będzie nam się zgodzić, książka na długo pozostanie w naszej pamięci.

Autor zaczyna od szkicu historycznego, pokazując, że wątpliwości dotyczące sprowadzania świadomych istot na świat towarzyszyły ludzkości od tysiącleci. Osobny rozdział poświęca pesymizmowi, rozpatrując jego psychologiczne i filozoficzne uwarunkowania oraz konsekwencje. Nawiązując do ważnego dla antynatalistów eseju pt. Ostatni Mesjasz norweskiego myśliciela Petera W. Zapffego, opisuje rozmaite psychiczne i kulturowe mechanizmy, za pomocą których bronimy się przed rzeczywistością. Są to np. błędy poznawcze działające niczym „różowe okulary”, przez które patrzymy na świat, lekceważąc jego grozę i milczącą obojętność.

Druga połowa książki to przegląd rozmaitych argumentacji antynatalistycznych: od feministycznych, przez etyczne, po ekologiczne. Autor odwołuje się tu do najważniejszych postaci współczesnej myśli antynatalistycznej, przede wszystkim Davida Benatara i Julia Cabrery. Starzyński w przystępny sposób streszcza ich najważniejsze tezy przemawiające za stanowiskiem, że płodzenie dzieci jest niemoralne.

Ponadto w aneksie zawarliśmy jeden z wybitnych klasycznych tekstów antynatalistycznych, esej Petera W. Zapffego pt. Ostatni Mesjasz w znakomitym przekładzie Andrzeja Konrada Trzeciaka, a także zbiór 56 obszernych cytatów, które na potrzeby tej książki wybrał znawca tematu — Piotr J. Miroń. W trzecim wydaniu przewidzieliśmy dodatkowe trzy aneksy: Bestię Ulricha Horstmanna, Zbawienie w feminizmie Théophile’a de Girauda oraz Kwestionariusz antynatalistyczny Karima Akermy.

„Lepiej by było dla człowieka, gdyby się nigdy nie urodził — mawiali starożytni Grecy. Pasjonująca książka Mikołaja Starzyńskiego dostarcza wykwintnej argumentacji na rzecz tej tezy. Dla nas wprawdzie — czytelników i czytelniczek — jest już za późno, bo klamka zapadła, istniejemy. Pocieszające jest to, że wyłącznie istniejąc, możemy uznać wyższość nie­istnienia. Po lekturze Antynatalizmu nikt nie będzie miał co do tego żadnych wątpliwości. Ważna i świetnie napisana książka” – Tomasz Stawiszyński

„Książka Mikołaja Starzyńskiego to dogłębny, rzeczowy — i z racji tej rzeczowości, tego umiarkowania tonu — przejmujący obraz radykalnego i bolesnego buntu przeciw pło­dzeniu albo, jeśli kto woli, powoływaniu ku życiu. Życiu, które zawsze — niezależnie od jego jakości — musi być, nie tylko według zwolenników antynatalizmu, drastycznym dramatem jednostki: przede wszystkim dlatego, że niechybnym horyzontem istnienia, jego przeraźliwą i paradoksalną koroną jest śmierć. Mimo to, jak dowodzi autor, antynatalizm nie jest wcale spazmatycznym nihilizmem, szytym jedynie trwogą. Książki takiej, gromadzącej starannie, warstwa po warstwie — od greckiej starożytności po dzień obecny — argumenty, wyznania i (jednak) lamentacje zwolenników tak gorzkiego, tak skrajnego widzenia losu — dotąd w Polsce nie było” – prof. dr hab. Zbigniew Mikołejko

„To książka niezwykła: opowiada o ludziach, którzy uważają, że nie należy płodzić dzieci. Chcą w ten sposób chronić je przed cierpieniem, nieuniknionym, gdyby jednak przyszły na świat. Bardzo kontrowersyjne stanowisko, łatwe do zlekceważenia i uznania za kaprys filozoficzno-egzystencjalny. Tymczasem Mikołaj Starzyński prowadzi nas przez argu­menty antynatalistów z taką precyzją i wrażliwością, że zaczy­namy się nad nimi poważnie zastanawiać. Nie musimy przyznawać im racji, ale na pewno zrozumiemy, dlaczego nie chcą dawać życia nowym bytom. Autor też antynatalis­tów nie ocenia, choć nie ukrywa, że jest ich postawą bardzo zaciekawiony, może nawet zafascynowany. Robi rzecz nie­zwykłą: z wielką empatią daje im głos” – Renata Kim

O autorze

Mikołaj Starzyński: kulturoznawca, fotograf, autor książek, recenzji i wywiadów, współtwórca zina „Lamalo”. Jego zdjęcia publikowano w książkach i prasie (m.in. „Newsweeku”, „Polityce”, „Tygodniku Powszechnym”, „Wysokich Obcasach”, „Vogue Polska”, „Forbesie”). W 2015 roku wydawnictwo Nomos opublikowało jego pierwszą książkę pt. Nowy Ateizm. Analiza krytyczna.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 181

Rok wydania: 2023

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Antynatalizm

O niemoralności płodzenia dzieci

Mikołaj Starzyński

Wydanie III

Towarzystwo Naukowe im. Stanisława Andreskiego

Kraków 2025

Spis treści

Przedmowa do wydania trzeciego
Wstęp
Greckie korzenie
Artur Schopenhauer
Pesymizm
Przekleństwo świadomości
Błędy poznawcze
Po co ludziom dzieci?
Antynatalizm a aborcja i adopcja
Asymetria pomiędzy bólem a przyjem­nością
Julio Cabrera i etyka negatywna
Argumenty ekologiczne
Dobrowolne wymarcie
Zakończenie
Aneks 1. Peter W. Zapffe „Ostatni Mesjasz”
Aneks 2. Karim Akerma „Manifest anty­natalistyczny. O etyce antynatalizmu oraz bezdzietności wśród ludzi i zwierząt”
Aneks 3. Ulrich Horstmann „Bestia”
Aneks 4. Théophile de Giraud „Zbawienie w feminizmie”
Aneks 5. Karim Akerma „Kwestionariusz antynatalistyczny”
Aneks 6. Wybór cytatów
Bibliografia

Przedmowa do wydania trzeciego

Trzecie wydanie książki ukazuje się mniej więcej w trzecie jej „urodziny”. To dobra okazja do namysłu nad tym, jak Antynatalizm zaistniał w polskim dyskursie.

Już w okresie poprzedzającym druk zaczęli się do mnie odzywać dziennikarze, a wraz z premierą największe polskie media – m.in. „Newsweek Polska”, „Gazeta Wyborcza”, „Noizz”, „Tygodnik Powszechny”, „Onet”, „Wprost”, „Polityka” – które słusznie uznały temat za „klikalny”. Wkrótce potem opublikowały rozmowy ze mną oraz artykuły opisujące antynatalizm. Do spotkań autorskich i wizyty w telewizji nie dałem się namówić (wyłącznie z lęku przed wystąpieniami publicznymi!), ale zgodziłem się na udział w kilku podcastach. Osoby mające styczność ze wspomnianymi mediami chcąc nie chcąc zaznajomiły się z definicją antynatalizmu. Taki był mój podstawowy cel, ucieszyło mnie więc, że mogłem uznać go za choćby częściowo zrealizowany. Rzecz jasna, nie obyło się bez kosztów – pod artykułami można było przeczytać przykre komentarze o antynatalistach i autorze. Zajęło mi kilka miesięcy, zanim nauczyłem się skutecznie powstrzymywać ciekawość i do nich nie zaglądać.

Drugim celem, na zrealizowanie którego liczyłem, pisząc tę książkę, było danie Czytelnikom i Czytelniczkom poczucia, że nie są w swoich poglądach odosobnieni. Łatwo sobie wyobrazić, że na przykład wychowana w katolickiej rodzinie kobieta, która postanawia nie mieć dzieci i która nie zna podobnie myślących osób, czuje się bardzo osamotniona. Oczywiście, lektura książki nie zmieni jej sytuacji, ale sama świadomość, że w Polsce są inni antynataliści i antynatalistki, potrafi być ogromnym wsparciem psychicznym. I tak się dzieje. Dostałem kilka wiadomości, zarówno od kobiet, jak i od mężczyzn, opisujących podobne sytuacje. Każda z nich była dla mnie wzruszająca, ważna i satysfakcjonująca. Na nic ponad to nie mogłem liczyć.

Wydarzyło się jednak coś jeszcze. Otóż pieniądze ze sprzedaży Antynatalizmu pozwoliły mojemu Wydawcy na zakup praw do Najlepiej – nie urodzić się Davida Benatara, przetłumaczenie i opublikowanie tytułu, a to z kolei przyczyniło się do wydania eseju Zbawienna bezdzietność. Antynatalizm we wczesnym chrześcijaństwie Théophila de Girauda (książka ta uzupełnia mój tekst, opisując antynatalistyczne wątki w chrześcijaństwie). Co więcej, w przyszłości – takie dotarły do mnie plotki – możemy spodziewać się kolejnych, ważnych pozycji o tej tematyce. Wydanie Antynatalizmu było zatem rzuceniem kamyka, który spowodował lawinę publikacji – co szalenie mnie cieszy. Przypisuję sobie jednak zasługi, za które gratulacje należą się de facto zespołowi Towarzystwa Naukowego im. Stanisława Andreskiego. To jego ciężka praca i zaangażowanie pozwoliły na pojawienie się na polskim rynku publikacji o antynatalizmie. Wracając zaś do wspomnianej wspólnoty – TNSA organizuje też debaty, prowadzi fanpage na Facebooku, rozsyła newsletter itp., tworząc i stawiając się w centrum polskiej myśli antynatalistycznej. Dziękuję Towarzystwu za te działania, jak i za kolejne wydanie Antynatalizmu.

Mikołaj Starzyński

Warszawa, maj 2023 roku

Wstęp

W książce pod tytułem Czarownice francuska eseistka i dziennikarka, Mona Chollet, opisuje „rysunek satyryczny Willema z roku 2006, przedstawiający jakieś rodzinne spotkanie, w burżujskim, wygodnym, ciepłym i napawającym otuchą pokoju; za domem widok na wyniszczony świat zewnętrzny, usłany wrakami samochodów i walącymi się w gruzy budynkami […]. Stojący na progu ojciec szerokim gestem wskazuje swym przerażonym dzieciom ten spustoszony krajobraz: »Któregoś dnia to wszystko będzie należało do was!«”[1]. I komentuje go, zwracając się do czytelniczek i czytelników: „A jednak spróbujcie choćby trochę zawahać się przed wypchnięciem kogoś do takiego otoczenia, a wszyscy wydadzą z siebie okrzyk przerażenia. Jasne, istnieje również masa powodów, by pragnąć dzieci; jednak mimo wszystko nie jest to aż tak oczywiste pragnienie. Czy nie zapomnieliśmy przypadkiem o potrzebie minimalnego choćby rewidowania naszych założeń?”[2].

Czy powoływanie dziecka do życia jest dobre, neutralne czy złe? Czy odpowiedź na to pytanie zależy od kontekstu? Jeśli tak, to w jaki sposób? Są ludzie, którzy udzielają stanowczej i radykalnej odpowiedzi: płodzenie dzieci jest niedopuszczalne moralnie i wszyscy – niezależnie od kontekstu – powinniśmy z tego zrezygnować. Takie poglądy określa się mianem antynatalizmu i to im poświęcona jest ta książka.

Antynatalizm nie stanowi sformalizowanego, jednorodnego ruchu intelektualnego i może oznaczać kilka rzeczy. Przede wszystkim postawę indywidualną, czyli podjęcie decyzji, że nie sprowadzi się dziecka na świat ze względów moralnych. Może być również postulatem o bardziej generalnym charakterze, dotyczącym wszystkich ludzi. Teoretycznie wyobrażalne jest również, że w przeludnionym świecie antynatalizm mógłby zyskać status radykalnej polityki demograficznej. Jest to wreszcie twierdzenie aksjologiczne – zarówno nadające negatywną wartość narodzinom, jak i przyzwalaniu na narodziny. Antynatalizm ma także charakter aksjomatu, w którym narodziny i zgoda na nie otrzymują wartość negatywną.

W lutym 2019 roku stacja telewizyjna BBC poinformowała o Raphaelu Samuelu, mieszkańcu Mumbaju, który zdecydował się pozwać swoich rodziców za to, że powołali go do życia bez jego zgody, tym samym skazując go na cierpienie[3]. Co ciekawe, jakiś czas później wyznał dziennikarce „The Guardian”, że ma dobre życie i jest w dobrych stosunkach z rodzicami. Jego pozew miał symboliczny charakter, dający do myślenia osobom, które mogą chcieć zostać rodzicami[4]. Tego rodzaju informacje z jednej strony mogą przedstawiać podobne poglądy w absurdalnym świetle jako wymysł znudzonych pseudofilozofów czy młodych ludzi, którzy „naczytali się bzdur w internecie”, z drugiej zaś popularyzują termin „antynatalizm”, który, nota bene, w Polsce jest niemal nieznany[5].

Do popularyzacji antynatalizmu przyczyniają się rów­-nież seriale. Kilka lat temu niezwykłą popularnością cieszył się Detektyw, którego scenarzysta, Nic Pizzolatto, stworzył postać jednego z głównych bohaterów, Rusta Cohla, inspirując się między innymi książką Najlepiej – nie urodzić się[6]. I w tym przypadku serialowe dialogi są przerysowane, a tytułowy detektyw jest postacią skrajnie nihilistyczną i pesymistyczną. Antynatalizm nie jest – a przynajmniej nie musi być – związany z nihilizmem. Postuluje bowiem rozmaite wartości, w imię których należy powstrzymać się od prokreacji.

Tego rodzaju stanowisko filozoficzne budzić może kontrowersje, zwłaszcza wśród osób religijnych, ale nie tylko – powszechnie przecież egzystencję uważa się za raczej znośną, nawet jeśli przeplataną rozmaitymi problemami, bólem, chorobami, smutkiem, cierpieniem. Ponadto, o czym szerzej piszę w kolejnych rozdziałach książki, mierzymy się z ogromną presją pronatalistyczną, czyli zachęcającą do posiadania potomstwa. Dla wielu osób stworzenie nowego życia staje się celem, a przynajmniej niezbędnym etapem własnej egzystencji. Wynika to nie tylko z biologii, ale i wspomnianej presji społecznej, zakorzenionej głęboko w kulturze i rolach płciowych. Negowanie czy choćby podważanie przyjętych powszechnie norm budzi emocje – od oburzenia po agresję. Antynatalistów atakuje się często ad hominem, sugerując nieszczęśliwe dzieciństwo, utajoną homoseksualność, impotencję i tym podobne. Krytycy rzadko jednak odnoszą się do konkretnych argumentów[7]. A te – po stronie atakowanych – nie należą do słabych. Wręcz przeciwnie. Celem niniejszej pracy jest próba zebrania rozmaitych argumentacji, od metafizycznych po ekologiczne.

Na łamach tej książki próbuję zsyntetyzować wybrane stanowiska antynatalistyczne. Prezentuję teorie kilku autorów, co – mam nadzieję – umożliwi Czytelnikom i Czytelniczkom pełniejsze zrozumienie tej oryginalnej postawy. Służą temu również pierwsze ustępy pracy zawierające wąt­ki umieszczające antynatalizm w szerszym kontekście: historycznym, psychologicznym i filozoficznym. Ponadto pokazuję, że jest to stanowisko zaskakująco dobrze i różnorodnie uargumentowane.

Opisując historyczne wątki antynatalistyczne, wspominam o tekstach kultury sugerujących, że od początków naszej cywilizacji można było spotkać pesymistów, którzy wyraźniej od innych dostrzegali trudy egzystencji, w wyniku czego z zazdrością wypowiadali się o tych, którzy nie istnieją. Na kilku stronach opisuję również wątki antynatalistyczne obecne w dziełach jednej z kanonicznych postaci historii filozofii – Artura Schopenhauera. Nieraz wskazuje się go jako ojca radykalnego pesymizmu, będącego składową światopoglądu osób potępiających sprowadzanie kolejnych dzieci na świat.

Następnie przyglądam się pesymizmowi jako po pierw­-sze pewnej skłonności psychicznej, a po drugie jako intelektualnej ocenie rzeczywistości czy wręcz postawie filozoficznej. Próbuję zrozumieć, co właściwie znaczy to słowo oraz dlaczego wydaje się warunkiem koniecznym, by przyjąć poglądy antynatalistyczne.

Rozdziały Przekleństwo świadomości i Błędy poznawcze poświęcam refleksji nad świadomością – czy może raczej samoświadomością – w kontekście antynatalizmu. Autorzy tacy jak Peter Wessel Zapffe czy Thomas Ligotti określają samoświadomość jako największe z ludzkich przekleństw. To ona skazuje nas na lęk przed nadchodzącą śmiercią, na związane z nim poczucie bezsensu, na nudę i inne uprzykrzające życie uczucia i emocje. Z drugiej strony pozwala na oszukiwanie się i patrzenie na świat przez różowe – czy zaróżowione – okulary. Jeden z czołowych współczesnych myślicieli związanych z antynatalizmem, David Benatar, podkreśla, że nie jesteśmy dobrzy w adekwatnym postrzeganiu rzeczywistości i ocenianiu jakości życia, także własnego. Wymieniam rozmaite błędy w rozumowaniu oraz skłonności, którym ulegamy, by uczynić egzystencję znośną.

W kolejnej części zaczynam od refleksji nad tym, po co i dlaczego ludzie płodzą dzieci. Nie jest to oczywiste pytanie, podobnie jak odpowiedzi, których można na nie udzielić. Czy aby na pewno na dzieci decydujemy się w pełni świadomie? Czy powoływanie na świat poddajemy wystarczająco pogłębionej refleksji? Antynataliści twierdzą, że zazwyczaj jest wręcz odwrotnie.

Prezentuję również argumentację na rzecz tezy, że powołanie do życia to zawsze, bez wyjątków, krzywda. Nawet najlepsze życie nie jest według antynatalistów warte powoływania na świat. Benatar twierdzi, że idealne życie – cokolwiek by to miało znaczyć – ważone na szali z nieistnieniem może być co najwyżej obojętne, neutralne. To jedna z wielu nieintuicyjnych tez, które myśliciel stawia jako intelektualne wyzwanie swoim czytelniczkom i czytelnikom. W kolejnym rozdziale przedstawiam jeszcze jedną oryginalną tezę Benatara – o asymetrii pomiędzy krzywdą i złem a przyjemnością i dobrem w życiu. To jeden z najważniejszych argumentów jego książki Najlepiej – nie urodzić się, jednej z najpopularniejszych i najistotniejszych dla antynatalizmu współczesnych pozycji.

Opisuję również spór dotyczący możliwości porównywania czy zestawiania wartości istnienia i nieistnienia. To stricte filozoficzne zagadnienie, którym zajmowali się wybitni myśliciele, jak choćby Derek Parfit. Antynataliści na takim właśnie zestawieniu opierają przecież swoje poglądy. Czy jest ono jednak prawomocne? Jak można zestawić kogoś istniejącego z nieistniejącym? Jak to często w filozofii bywa, zdania na ten temat są podzielone.

W dalszej części pracy prezentuję najważniejsze tezy argentyńskiego filozofa Julia Cabrery, który określa się pierwszym w historii antynatalistą. Proponuje on między innymi alternatywne spojrzenie na etykę, którą nazywa afirmatywną, i przedstawia projekt własnej teorii – etyki negatywnej.

Kolejnym poruszonym przeze mnie tematem są niezwykle ważne dla stanowiska antynatalistycznego wątki ekologiczne. Od połowy 2018 roku, kiedy zacząłem kwerendę niezbędną do napisania tej książki, temat antynatalizmu robił się popularniejszy z miesiąca na miesiąc, w znacznej mierze za sprawą mediów, które alarmowały o możliwej katastrofie klimatycznej. Wizje przyszłości rodem z filmu Mad Max stawiają pod dużym znakiem zapytania sens sprowadzania potomstwa na taki świat. Nikt nie chce przecież, by jego dziecko musiało walczyć o wodę, cień, jedzenie czy leki. To jedna z linii argumentacyjnych, które określić można jako ekologiczne czy związane z ekologią. Nie jest jednak jedyna.

Ostatnim z tematów, które poruszam, jest wątek rezultatu, do którego mógłby doprowadzić antynatalizm, gdyby został wprowadzony w życie. Mam tu na myśli wymarcie naszego gatunku. To jedno z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień, na pierwszy rzut oka mogące się wydawać oburzające i po prostu złe. Antynataliści przekonują jednak, że ponieważ każdy gatunek musi w końcu wymrzeć, najrozsądniejsza byłaby dobrowolna decyzja ogółu ludzkości o zaprzestaniu prokreacji i stopniowym wymarciu.

Jednym z najbardziej znanych i interesujących filozofów zajmujących się współcześnie tematyką antynatalizmu, jest urodzony w 1966 roku David Benatar, profesor wydziału filozofii Uniwersytetu Kapsztadzkiego w Republice Południowej Afryki[8]. Prowadzi tam również Centrum Bioetyki założone przez jego ojca, Solomona Benatara. Unika rozgłosu, dba o ochronę wizerunku i prywatności. Jak zauważa Joshua Rothman w „The New Yorker”, może to służyć konkretnemu celowi: uniemożliwia czytelnikom Benatara snucie „psychologizujących” domysłów na jego temat[9]. W zależności od wizerunku autora znalazłaby się grupa osób sugerujących, że cierpi on na depresję, lub doszukująca się traum, żeby zmniejszyć moc jego argumentów. Benatarowi zależy natomiast, żeby broniły się one same. W rozmowie z Rothmanem mówi, że ludzie często pytają go, czy ma dzieci, na co odpowiada, że nawet jeśli ma i jest w związku z tym hipokrytą (wychwalając antynatalizm), nie ma to przecież wpływu na moc jego argumentów[10]. Swoje poglądy na wartość ludzkiego życia i sprowadzanie kolejnych istot na świat zawarł w kilku książkach, przede wszystkim dwóch najpopularniejszych: Najlepiej – nie urodzić się. Zaistnienie jako krzywda oraz Tragedia egzystencji. Niewygodne odpowiedzi na wielkie pytania. Argumenty z pierwszej z wymienionych pozycji stanowią trzon mojej książki, zwłaszcza jej drugiej połowy.

Powołuję się również na kilku innych autorów, z których najważniejsi są, moim zdaniem, wspomniany już Peter Wessel Zapffe i Thomas Ligotti. Zapffe – urodzony 18 grudnia 1899 roku w Tromsø, zmarły 12 października 1990 roku w Asker – był pisarzem, prawnikiem, alpinistą i filo­zofem[11]. Inspirował się w dużej mierze dziełami Artura Schopen­hauera. W 1933 roku napisał ważny dla teorii antynatalistycznej esej pt. Ostatni Mesjasz[12]. Zawarte w nim idee rozwinął później w opublikowanej w 1941 roku rozprawie doktorskiej Om det tragiske (O tragizmie). Jego wizja człowieka jest bardzo pesymistyczna, ale i zaskakująco aktualna, mimo że od publikacji Ostatniego Mesjasza minęło już dziewięćdziesiąt lat.

Thomas Ligotti – urodzony 9 lipca 1953 w Detroit – jest, a raczej był, pisarzem tzw. weird fiction. Był – bo w pewnym momencie zrezygnował z pisania, twierdząc, że nie ma już nic do dodania. Znany jest z licznych opowiadań grozy, w moim odczuciu jednak interesująca jest jego niebeletrystyczna książka Spisek przeciwko ludzkiej rasie, w której szkicuje obraz mrocznej rzeczywistości, a ludzi jako marionetek rozmaitych instynktów i genów. Amerykanin bardzo wiele uwagi poświęca Zapffemu, uznając go za jednego z guru współczesnego pesymizmu i antynatalizmu.

Wspomniany już Julio Cabrera, kolejny żyjący do dziś ważny filozof-antynatalista, to doktor filozofii na Universidad Nacional de Córdoba oraz emerytowany profesor na Wydziale Filozofii Uniwersytetu w Brasilii. Zajmuje się filozofią języka, etyką negatywną, filmem i filozofią latynoamerykańską. To niezwykle interesująca postać współczesnej filozofii, choć przez wiele lat pozostawała mało znana szerszemu gronu odbiorców. Jest autorem wielu książek, niestety tylko kilka z nich przetłumaczono na angielski. Antynatalizmem zajmuje się m.in. w książce Discomfort and Moral Impediment. The Human Situation, Radical Bioethics and Procreation (Dyskomfort i moralna trudność. Ludzka kondycja, radykalna bioetyka i prokreacja). Więcej piszę o nim w rozdziale Julio Cabrera i etyka negatywna.

Niniejsza książka – będąca próbą wprowadzenia do tematu – jest rzecz jasna pełna uproszczeń, pomija niektóre wątki oraz autorów. Nie sposób w tak ograniczonej formie zawrzeć wszystkich powiązanych treści. Nie nawiązuję w tekście m.in. do takich postaci jak Karim Akerma, Tina Rulli, Patricia McCormack czy Théophile de Giraud, którzy mają niemały wkład w rozwój i popularyzację poglądów antynatalistycznych. Pomijam również dzieła rumuńskiego filo­zofa Emila Ciorana, znanego ze swojej mizantropii – analiza jego publikacji to temat na osobną książkę. Nie opisuję również sporów pomiędzy różnymi autorami. Powołuję się natomiast przede wszystkim na wymienionych w poprzednich akapitach myślicieli, częściowo z tego względu, że są oni według mnie najbardziej reprezentatywni, a częściowo – ponieważ opisują antynatalizm z różnych perspektyw.

Ciekawym wyzwaniem były językowe trudności w pi­saniu o antynatalizmie. Wiele z nich nastręczały słowa, które związane są z istnieniem i sprowadzaniem na świat. Wymiennie musiałem zatem pisać o: płodzeniu, sprowadzaniu czy powoływaniu na świat, zaistnieniu i tym podobnych. Antynatalizm dotyczy bowiem w znacznej mierze bytów potencjalnych, co również stawia wyzwania językowe.

Mam tę uprzywilejowaną pozycję w pisaniu o antynatalizmie, że nie sprowadziłem na świat żadnej istoty, nikt nie może mnie więc – przynajmniej póki sytuacja ta nie ulegnie zmianie – oskarżyć o hipokryzję. Nie miałby też ku temu podstaw, gdyż celem tej pracy nie jest zaprezentowanie moich poglądów na temat oceny moralnej płodzenia dzieci, lecz raczej przyczynek do syntezy najważniejszych argumentów i tez antynatalistycznych znanych i cenionych myślicieli. Faktem jest, że po lekturze wielu tekstów na ten temat antynatalizm wydaje mi się stanowiskiem wymagającym szczególnej umysłowości i światopoglądu, acz uzasadnionym i trudnym do obalenia. Uważam, że dobrze jest zapoznać się z jego argumentami, przemyśleć je i ewentualnie dopiero później decydować się na świadome powoływanie dziecka na świat.

1 M. Chollet, Czarownice. Niezwyciężona siła kobiet, przeł. S. Królak, Kraków 2019, s. 108–109.

2 Tamże, s. 109.

3 G. Pandey, Indian man to sue parents for giving birth to him, online (rozwinięcia linków znajdują się w bibliografii – przyp. red.).

4 R. Tuhus-Dubrow, I wish I’d never been born: the rise of the anti-natalists, online.

5 Na to przynajmniej wskazują moje rozmowy z wieloma osobami. Niemal nikt nie znał definicji słowa „antynatalizm”. Kiedy tłumaczyłem jego znaczenie, większość moich rozmówców kiwała głową, twierdząc, że przedstawione przeze mnie tezy są rozsądne. Ci zaś, którzy mają już potomstwo, mówili na przykład: „Oczywiście, że ludzie generalnie nie powinni mieć dzieci. Ale fajni ludzie, jak my, powinni, żeby tworzyć równowagę dla tych mniej fajnych”. Antynataliści mają na ten temat inną opinię.

6 J. Bateman, Dlaczego ludzkość powinna wymrzeć, przeł. J. Bogdaniuk, online.

7 Opowiada o tym w swoim wykładzie wygłoszonym w maju 2018 roku na Uniwersytecie w Brasilii podczas konferencji Narodziny jako problem bioetyczny (pierwsze kroki w stronę bioetyki radykalnej) argentyński filozof Julio Cabrera. Zob. J. Cabrera, O nascimento como problema bioético (primeiros passos para uma bioética radical), online.

8 University of Cape Town, David Benatar. Overview, online.

9 J. Rothman, Nie urodzić się wcale, przeł. M. Maraszek, online.

10 Tamże.

11 Wikipedia, Peter Wessel Zapffe, online.

12 Tekst w przekładzie Andrzeja Konrada Trzeciaka ukazał się w numerze 21 czasopisma „Analiza i Egzystencja” w 2013 roku. Znajduje się on również w aneksie w niniejszej książce (za uprzejmą zgodą Tłumacza).

Greckie korzenie

Antynatalizm nie musi stanowić efektu wielowiekowej ewolucji konkretnej idei. Może być intuicją, poczuciem, że sprawy tego świata wyglądają o wiele gorzej, niżby mogły (a przynajmniej gorzej, niżbyśmy tego chcieli), a także świadomością, że powołanie kolejnej istoty do życia nie jest czynem moralnie obojętnym – ów nowy człowiek bez wątpienia zazna cierpienia, smutku, samotności i tym podobnych. Mało tego, sam przyczyni się do kolejnych cierpień – czy to swojego potomstwa, czy innych istot. Antynatalizm nigdy nie był dominującym poglądem, można wręcz założyć, iż w większości przypadków pozostawał w sferze indywidualnych, prywatnych lub nawet intymnych przekonań, niewypowiadanych na głos.

Paradoksalnie wątki takie znaleźć można w samym sercu wielkich religii monoteistycznych, czyli w Starym Testamencie[13]i w kilku ruchach gnostyckich. Nie brak ich także w wielkich religiach wschodu – hinduizmie i buddyzmie[14] (z którego Artur Schopenhauer w dziewiętnastym wieku czerpał inspiracje, tworząc swój pesymistyczny system filo­zoficzny). Religie te za swój główny cel obrały wyzwolenie ludzi od więzi łączących ich z ziemską egzystencją. Poglądów jednoznacznie pesymistycznych i przeciwnych powoływaniu na świat kolejnych istot warto poszukać jednak przede wszystkim w starożytnej Grecji.

Łacińskie pessimus znaczy „najgorszy”. Określenie to odnosi się do świata, w którym żyjemy. Starożytni Grecy nie mogli rzecz jasna używać tego terminu, jednak, jak zauważa Władysław Tatarkiewicz w książce O szczęściu, dostępna nam wiedza o antycznej Grecji wyraźnie wskazuje na pesymistyczne nastawienie Helleńczyków do życia. Filozof pisze, że: „Najszczególniejsze było, iż ci pesymiści byli z natury ludźmi wesołymi, zdolnymi używać życia, cieszyć się chwilą, upajać przyrodą, interesować światem. Byli nawet przywiązani do życia. Jednakże przywiązani powierzchownie: powierzchnia życia wydawała im się pogodna i przyjemna, ale treść ponura i wroga”[15]. Warto pamiętać, w jak trudnych warunkach toczyło się wtedy życie, na jakim poziomie znajdowała się medycyna, ile zagrożeń, cierpienia i trwogi czekało na każdego z obywateli i niewolników.

Tatarkiewicz zauważa, że również Platon bywał pesymistą, „piętnując wtedy świat realny jako zły i szukając odeń ucieczki w świecie idei”[16]. Sekstus Empiryk twierdzić miał o Trakach, że gdy na świat przychodziło dziecko, siadali wokół niego i płakali nad nim. Chór w Edypie z Kolonos Sofoklesa powtarza natomiast:

Najlepiej – nie urodzić się,

A jeśli już się żyje,

Najszybciej, jak się tylko da,

Powrócić, skąd się przyszło.

Bo gdy przeminie młody wiek,

Beztroski i bezmyślny,

Żadne nieszczęście, żaden ból

Nie będzie oszczędzony:

Zdrada i rozbój, waśń i mord –

Aż przyjdzie wreszcie starość,

A z nią samotność i brak sił,

I wszelka ludzka bieda[17].

Wtóruje mu zaś Teognis, twierdząc, że najlepiej w ogóle się nie narodzić „albo po urodzeniu jak najśpieszniej przekroczyć bramę Hadesu”[18].

Starożytni myśliciele zauważyli także pewien przerażający fakt – iż poczęcie nowego życia jest równoznaczne ze skazaniem go na śmierć. Filozof i religioznawca Zbigniew Mikołejko pisze w tym kontekście o własnym doświadczeniu: „[…] coraz bardziej czuję się […] więźniem upiornej mechaniki unicestwienia, wydobytej już u zarania naszych intelektualnych dziejów przez Anaksymandra z Miletu: »Gdzie rzeczom dane było się narodzić, tam również muszą przepaść; zgodnie z koniecznością«”[19]. To wątek, który wielokrotnie będzie się potem pojawiał – nawiązywać do niego będą liczni filozofowie, dla których temat śmierci (oraz życia w jej cieniu) był istotny. Polski myśliciel kontynuuje swe rozważania:

Zdawałoby się wprawdzie, że należy uwierzyć starożytnym mistrzom i przyjąć, że pomiędzy początkiem a końcem – także w sprawach nicości – nie ma żadnej różnicy. Mówił to, jak się zdaje, choćby cytowany już Anaksymander, mówił to chociażby Heraklit, zarzekając się, że „ta sama droga do góry i w dół”, że „jest w nas jednocześnie życie i śmierć, jawa i sen, młodość i starość – wzajemnie się zmieniają”, że początek i koniec stykają się w obwodzie koła.

Ale chyba trochę niedobrze czytamy tych greckich nauczycieli. Czytamy chyba trochę niedobrze, ponieważ nie dostrzegamy w ich myśleniu – tak jak należałoby, z całą jaskrawością – tej tragicznej, nicującej jednorodności początku i końca. Ani tego zwłaszcza, że bez początku – takiego początku, jaki został nam dany (niczym zgubny dar Danaów) – nie byłoby drogi nocy, jaką iść musimy. Nie byłoby drogi ku śmierci, ku wyziębłej otchłani bez dnia[20].

Swój esej Mikołejko kończy zaś słowami: „Tak czy siak, początek zasługuje na tę samą odrazę co koniec, na ten sam bunt. A nawet na coś bardziej radykalnego”[21]. Antynataliści są właśnie takimi radykalnymi buntownikami – nie chcą skazywać swoich dzieci na nieuchronną śmierć.

Jednym z wątków obecnych w greckiej filozofii i lite­raturze, które można uznać za bliskie myśli antynatalistycznej, była tak zwana mądrość Sylena, leśnego bożka i wychowawcy Dionizosa. W przytoczonej przez Fryderyka Nietzschego w Narodzinach tragedii opowieści, w odpowiedzi na pytanie króla Midasa o to, co jest dla człowieka najlepsze, Sylen odpowiada: „Nędzny rodzie jednodniowy, dziecię przypadku i znoju, czemuż mnie zmuszasz, bym ci powiedział coś, czego nie słyszeć byłoby dla ciebie największą korzyścią? To, co najlepsze, dla ciebie jest zupełnie nieosiągalne: nie narodzić się, nie być, być niczym. Drugą rzeczą najlepszą jest jednak dla ciebie – wkrótce umrzeć”[22]. W swoim pierwszym dziele Nietzsche interpretował kulturę antyczną poprzez dominujące wówczas kategorie: apollińską (związaną z mitologią olimpijską, charakteryzującą się ładem i umiarem) i dionizyjską (wywodzącą się z bakchicznych misteriów, chaotyczną, ekstatyczną), przy czym ta pierwsza miała być sposobem na radzenie sobie, poprzez estetyzację, z brutalną, dionizyjską prawdą o świecie: świadomością nieuchronnego bólu, cierpienia i śmierci. To Apollo pozwalał na godne znoszenie tej świadomości. Połączenie siły dionizyjskiej i apollińskiej zrodziło zaś grecką tragedię, którą Nietzsche nazwał sztuką najwyższą, gdyż „wchłonęła w siebie wszystkie wcześniejsze gatunki sztuki”[23]. We wstępie do Narodzin tragedii pisze zaś o Hellenach, że właściwa im była: „dobra, silna wola pesymizmu, tragicznego mitu, obrazu wszystkiego, co na dnie istnienia straszliwe, złe, zagadkowe, niszczące, fatalne […]”[24].

13 Piszę o tym w artykule Przeciw złudzeniom. Antynatalizm i jego argumenty, „Znak”, nr 1/2020.

14 O wątkach antynatalistycznych w religiach wschodu wyczerpująco pisze Ken Coates (właściwie Ramesh Mishra) w swojej książce Anti-Natalism. Rejectionist Philosophy from Buddhism to Benatar, Sarasota 2016, s. 15–42. Warta odnotowania jest również praca zbiorowa pt. History of Antinatalism. How Philosophy Has Challenged the Question of Procreation.

15 W. Tatarkiewicz, O szczęściu, Warszawa 1962, s. 415.

16 Tamże, s. 381.

17 Sofokles, Edyp w Kolonos [w:] tegoż, Trylogia Tebańska, przeł. A. Libera, Warszawa 2014, s. 202.

18 Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, przeł. K. Leśniak, Warszawa 1988, s. 646.

19 Z. Mikołejko, Początek i jego zgubny fenomen [w:] Koniec, red. A. Czekanowicz, S. Rosiek, Gdańsk 2006, s. 13.

20 Tamże, s. 16–17.

21 Tamże, s. 17.

22 F. Nietzsche, Narodziny tragedii, przeł. P. Pieniążek [w:] tegoż, Dzieła wszystkie, t. IA, przeł. P. Pieniążek, M. Łukasiewicz, Łódź 2012, s. 66.

23 Tamże, s. 107.

24 Tamże, s. 50.

Artur Schopenhauer

Na urodzonego w Gdańsku w 1788 roku filozofa, Artura Schopenhauera – być może najsłynniejszego pesymistę w historii – mocno wpłynęły filozofie indyjskie. Internet zmienił jednak jego doktrynę w niewyczerpane źródło memów i zabawnych, nihilistycznych cytatów. Ale dzisiaj mało kto sięga do jego tekstów. Zniechęcać może fakt, że jego opus magnum – Świat jako wola i przedstawienie[25] – wydane jest w dwóch bardzo opasłych tomach. Pomimo tak imponującej objętości wywodu filozof już w przedmowie zaznacza, że zanim czytelnik zacznie lekturę właściwej części dzieła, żeby cokolwiek zrozumieć, powinien wpierw zapoznać się z rozprawą doktorską autora, z historią filozofii (zwłaszcza tekstami Kanta i Platona) oraz z Upaniszadami. Świat jako wolę i przedstawienie czytelnik powinien zaś przeczytać co najmniej dwukrotnie. W świecie tweetów zawartych w dwustu osiemdziesięciu znakach są to niemałe wymagania.

Nie całe dzieło Schopenhauera jest istotne z perspektywy antynatalistycznej. Dużą część jego rozważań zajmują tematy epistemologiczne (uważał się on za najważniejszego następcę Kanta), których w interesującym nas tu kontekście nie trzeba przytaczać w całości. Dość przypomnieć, że Niemiec, kontynuując i modyfikując rozważania Berkeleya i Kanta, zwraca uwagę na kwestie percepcji, zależności między przedmiotem a podmiotem. Dzieli świat na wolę, rzecz samą w sobie (noumen), oraz na przedstawienia (fenomeny), będące przedmiotowościami tejże woli. Jak zauważa jeden z tłumaczy Schopen­hauera, Adam Stögbauer, według filozofa:

Droga prowadząca do poznania rzeczy samej w sobie idzie […] przez nasze wnętrze, jest intuicyjna, alogistyczna. Tą drogą poznajemy świat jako wolę, wychodząc z rozważań nad naszym ciałem. Wola jest tą rzeczą samą w sobie. Poznajemy ją nasamprzód w sobie samych „jako istotę nas samych jako zjawisk”, a w następstwie – per analogiam