Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Lęk potrafi odbierać radość życia i sprawiać, że czujemy się zagubieni. Tomasz Pastok przez lata zmagał się z zaburzeniami lękowymi, nie wiedząc, że są one częścią ADHD i wysokiej wrażliwości. To odkrycie zmieniło jego perspektywę i pozwoliło opracować skuteczne sposoby radzenia sobie z lękiem.
(A)typowy lęk to osobista, a zarazem uniwersalna opowieść o poszukiwaniu spokoju w chaosie i przezwyciężaniu ataków paniki. Autor łączy własne doświadczenia z holistycznym podejściem do zdrowia psychicznego i fizycznego, oferując praktyczne wskazówki dotyczące pracy z lękiem, regeneracji organizmu i dbania o równowagę ciała i umysłu.
To książka dla każdego, kto chce lepiej zrozumieć mechanizmy lęku – niezależnie od tego, czy zmaga się z atakami paniki, ADHD, czy po prostu chce lepiej radzić sobie ze stresem. Znajdziesz tu inspirację i konkretne narzędzia do odzyskania kontroli nad swoim życiem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 175
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tomasz Pastok
(A)TYPOWY LĘK
Holistyczne podejście do uzdrawiania umysłu, duszy i ciała
© Copyright by Psychoverse Tomasz Pastok
Wszelkie prawa zastrzeżone.
ISBN: 978-83-975285-0-5
Redakcja, korekta i skład: Studium Tekstu Justyna Kozłowska
Projekt okładki: Tomasz Pastok
Wydawca: Psychoverse Tomasz Pastok
e-mail: [email protected]
Wydanie I
Gdańsk 2025
Niniejsza książka zawiera osobiste doświadczenia autora oraz refleksje na ich temat. Treści w niej zawarte nie powinny zastępować profesjonalnej porady medycznej ani terapeutycznej. Czytelnik powinien konsultować się z odpowiednim specjalistą w przypadku jakichkolwiek problemów zdrowotnych, emocjonalnych lub psychologicznych. Autor i wydawca nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za działania podjęte na podstawie informacji zawartych w tej książce.
SPIS TREŚCI
WSTĘP
CZYM SĄ ZABURZENIA LĘKOWE
Cel holistycznego podejścia
MOJA HISTORIA
UMYSŁ
Z NAUKOWEGO PUNKTU WIDZENIA
Trochę o neuroatypowości i wysokiej wrażliwości
Fobia społeczna i zaburzenia lękowe
Atak paniki
Lęk przed życiem
Trauma
EMDR
Brainspotting
TECHNIKI RADZENIA SOBIE Z LĘKIEM
Myśli – celujesz w obranym świadomie kierunku
Błędne koło myśli
Ćwiczenia wyobrażeniowe
Metody oddechowe
Radzenie sobie ze stresem i emocjami
Muzyka
Metoda Jacobsona
Trening autogenny Schultza
Technika logoterapii – nauka śmiechu z samego siebie
Technika paradoksalnej intencji
Mowa wewnętrzna
Wewnętrzne „Ja”
Wewnętrzne dziecko
Wewnętrzny rodzic
Wewnętrzny dorosły
DUSZA
Z DUCHOWEGO PUNKTU WIDZENIA
Technika uwalniania Hawkinsa
Kod emocji
Medytacja
Hipnoza
Praca z energiami
Czakry
Reiki
Access bars
Osłona energetyczna
Kamienie
CIAŁO
Z PUNKTU WIDZENIA CIAŁA
Dieta
Dieta ketogeniczna
LCHF i carnivore
Post przerywany
Używki
Papierosy
Alkohol
Kawa i energetyki
Jelita są naprawdę ważne
Suplementacja
Witamina B
Tryptofan
Witamina D3
Magnez
Potas
Witamina C
GABA
NAC
Kwasy omega
Olejek CBD
Pyłek pszczeli
Grzyby
Sole Schusslera
Mieszanki ziołowe
Adaptogeny
Ashwaghanda
Cytryniec chiński
Różeniec górski
Aromaterapia
Hirudoterapia, czyli wielka moc małych pijawek
Praca z aktywnymi punktami w ciele
Akupunktura
Akupresura
Refleksologia
Zęby
Higiena życia
Oczyszczanie z pasożytów
Oczyszczanie organizmu z fluoru
Sport / ruch
Sen
ZAKOŃCZENIE
KSIĄŻKI, KTÓRE POLECAM
BIBLIOGRAFIA
PRZYPISY
WSTĘP
Na początku tej książki chciałbym podzielić się z Tobą historią, która przez lata była dla mnie zagadką. Przez długi czas żyłem z diagnozą zaburzeń lękowych, nieświadomy, że jest to jedynie fragment większej całości. Dopiero później odkryłem, że lęki są ściśle powiązane z ADHD, które przez lata pozostawało w ukryciu. To właśnie diagnoza zaburzeń lękowych nauczyła mnie, jak radzić sobie z atakami paniki, jak odnajdywać spokój w chaosie. Wysoka wrażliwość i ADHD okazały się brakującymi elementami układanki, którą układałem cierpliwie przez siedem lat swojego życia. W kolejnych rozdziałach będę wracać do tych doświadczeń – do lęków, do ich źródeł i skutków. To one, paradoksalnie, stały się dla mnie drogowskazem, pomagając mi zrozumieć siebie lepiej i żyć pełniej. A jak zacząłem mieć tego świadomość? Zaczęło się standardowo od ataku paniki, czyli czegoś, czego nie znałem, i w głowie krążyła myśl, czy właśnie tak wygląda śmierć. Moje serce waliło jak oszalałe, w klatce piersiowej czułem ucisk, a ciało oblewały poty. Straciłem orientację, było mi niedobrze, oddech był nierówny, a ja zwyczajnie nie rozumiałem, co się dzieje i jak temu zapobiec. Brzmi znajomo? Domyślam się, że jeśli czytasz tę książkę, to powyższe objawy są ci bardzo dobrze znane lub obserwujesz je u bliskiego ci człowieka.
I właśnie dlatego chciałbym, żeby tę książkę przeczytali ludzie nie tylko „znerwicowani”, wysoko wrażliwi i z ADHD, ale także ci, którzy będą mogli zrozumieć mechanizmy działania swoich najbliższych i po tej lekturze będą umieli wspomóc ich radą, a nawet – mam nadzieję – pomogą dojść do zdrowia fizycznego i psychicznego.
Nie jestem lekarzem. Jestem odkrywcą tego, co się we mnie działo. Odkrywałem kawałek po kawałku, szukałem brakującego puzzla, przyczyny swoich lęków, frustrując się i tracąc przy tym nadzieję przez te kilka lat, a przez to wszystko momentami miałem dość już takiego życia. Egoistyczne byłoby nie podzielić się z innymi wiedzą, którą udało mi się zdobyć – jak odkryłem mechanizmy działania lęku, strachu, paniki. Nigdy nie dążyłem do niczego tak uparcie jak do poznania lęku i pozbycia się go. Po drodze poddawałem się wielokrotnie, żeby za chwilę wracać znowu do poszukiwań, bo chyba trochę jestem uparty. Jestem po trzydziestce, kiedy ukazuje się ta książka. Czy jestem bardziej świadomy swojego ciała? Tak. Czy jestem bardziej świadomy swoich myśli? Tak. Czy jestem innym człowiekiem niż przed pierwszym atakiem paniki? Zdecydowanie tak. Czy wyszło mi to na dobre? TAK.
Nie sądziłem, że na końcu walki o znalezienie prawdy będę wdzięczny za napady lękowe. To właśnie one ukształtowały silnego mnie, świadomego swoich możliwości i ograniczeń. Jestem wdzięczny, bo wiem… mam ogromną nadzieję, że komuś to może pomóc. Nawet jeśli ta wiedza pomoże tylko jednej osobie, to i tak warto było poświęcić czas na napisanie tej książki.
Drogi czytelniku, zwracam się do ciebie z uprzejmą prośbą, żebyś miał świadomość, że zawarte w tej książce porady dotyczą tylko tego, co przetestowałem na sobie, i są moją opinią na ten temat. Gdy nie będziesz pewny – np. w przypadku suplementacji, którą tu opisuję – co do ich zasadności, przeczytaj najpierw książki, które polecam na końcu, i skonsultuj się z lekarzem. Pamiętaj jednak, że moją intencją jest tą właśnie książką służyć twojemu dobru poprzez pokazanie mojego przykładu. Życzę ci miłej lektury i mam nadzieję, że odnajdziesz drogę do bycia wolnym od niepokoju, a przynajmniej że to ty będziesz nad nim panować, a nie on nad tobą.
CZYM SĄ ZABURZENIA LĘKOWE
Kiedyś powszechnie nazywano je „nerwicą”. Dziś już odchodzi się od tego nazewnictwa, staje się ono potoczne, a używa się nomenklatury medycznej – „zaburzenia lękowe”. Słowo „zaburzenie” nie jest moim ulubionym słowem, ale nie to jest tu ważne, czy mi się coś podoba, czy nie. Gdyby przyjrzeć się bliżej „zaburzeniu”, filozoficznie moglibyśmy powiedzieć, że odnosi się ono do czegoś, co jest w nierównowadze. Od razu lepiej. W tej nierównowadze można charakteryzować się silnymi przewlekłymi uczuciami lęku, a to może wpływać na nasze codzienne życie i funkcjonowanie w nim. Edmund J. Bourne w podręczniku „Lęk i fobia. Praktyczny podręcznik dla osób z zaburzeniami lękowymi” – który notabene polecam – napisał o lęku tak:
Lęk oddziałuje na naszą całą istotę. Jest reakcją zarazem fizjologiczną, behawioralną i psychologiczną. Na poziomie fizjologicznym lęk może obejmować reakcje somatyczne, takie jak gwałtowne bicie serca, napięcie mięśni, nudności, suchość w ustach lub pocenie się. Na poziomie behawioralnym może on odebrać ci zdolność do działania, wyrażania własnego stanowiska lub radzenia sobie z pewnymi codziennymi sytuacjami. Z psychologicznego punktu widzenia lęk to subiektywny stan obawy i niepokoju. W najskrajniejszej postaci może sprawić, że będziesz czuł się sobie obcy, a nawet będziesz się bał, że umrzesz lub popadniesz w obłęd.1
Lęk zabiera radość z życia. Moją zabrał na długo. Mimo że na co dzień widać było na mojej twarzy uśmiech, w środku odczuwałem paraliż i stan zawieszenia. Czułem się obco we własnym ciele. Pozytywne emocje, sukcesy nie cieszyły mnie w ogóle, przyjmowałem je z akceptacją tego stanu; natomiast porażki… – tu było pole do użalania się nad sobą.
Bez względu na to, czy zmagasz się z zaburzeniem lęku uogólnionego (GAD), zaburzeniem lęku napadowego, fobiami, zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym, w którym zachowania czy myśli mogą być kompulsją w celu łagodzenia tego lęku, stresem pourazowym (PTSD), czy nawet z neuroatypowością, mam nadzieję, że tematy tutaj zawarte w jakiś sposób przyczynią się do poszerzenia twojej świadomości o samym sobie i będą pomocne w zmianie życia na lepsze.
Cel holistycznego podejścia
Od początku chciałem napisać tekst, który nie będzie zawierał w sobie tylko naukowej wiedzy. Wydaje mi się, że udało mi się zawrzeć coś bardziej prywatnego. Jestem fanem czerpania wiedzy z różnych źródeł, wychodząc z założenia, jak Paracelsus, że wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę2. Nigdy nie lubiłem fanatyzmu, skrajności, chociaż samemu zdarza mi się w nie wpadać, jestem tylko człowiekiem (np. opisuję tutaj dość skrajne podejście do diety, mimo że – pomijając kwestie zdrowia i na przykład alergii – nie wymaga ono wcale skrajności. Przedstawiam ci jednak bardziej skrajną wersję i trochę mniej skrają. Sam używam tej drugiej, bo staram się słuchać mojego ciała, tego, co ono mówi). Tak też szukałem, szukam i będę szukał w różnych źródłach na etapie tego życia tutaj na Ziemi. Fiksowanie się i skrajności są mocno ograniczające, a po co się ograniczać? Po to mamy sumienie i wolną wolę, żeby korzystać z dostępnych zasobów w mądry dla nas sposób.
Opisuję tutaj trzy aspekty radzenia sobie z lękiem. Współczesne nauki o zdrowiu mówią o czterowymiarowym pojęciu zdrowia człowieka.
1. Wymiar emocjonalny – rozpoznawanie, wyrażanie czy rozumienie naszych emocji. Radzenie sobie z nimi, radzenie sobie ze stresem w sposób zdrowy i skuteczny. Opisuję to w I części książki.
2. Wymiar duchowy – odnoszący się do naszych wierzeń, rozwoju duchowego i osobistego, wartości, przekonań, medytacji czy modlitwy, ale również empatii wobec innych. Opisany jest w II części książki – z mojego punktu widzenia.
3. Wymiar fizyczny – zdrowie fizyczne, ogólny stan zdrowia, poziom energii, dieta, aktywność fizyczna, unikanie używek – ten aspekt znajduje się w III części książki.
4. Wymiar społeczny – nasze relacje ze społeczeństwem, rodziną, przyjaciółmi, kolegami z pracy. Budowanie zdrowych relacji. Trochę piszę w tej książce o tym gdzieś pomiędzy wierszami. Polecam, żeby każdy, kto ma problemy z tym wymiarem, skorzystał z psychoedukacji, poszerzania świadomości na terapii. To naprawdę świetna inwestycja w siebie.
Holistyczne podejście nacechowane jest traktowaniem problemu jako całości. Ja po latach poszukiwań uważam, że aspekty fizyczne, emocjonalne, biologiczne (jak neuroatypowość) przewijają się na drodze do zdrowienia. W połączeniu, czyli holistycznie, jesteśmy nieźle uzbrojeni do radzenia sobie z przeciwnikiem, jakim jest lęk.
Nasze zdrowie składa się z czterech wymiarów i można to przypisać do ogółu. Warto jednak pamiętać, że źródło problemu u każdego człowieka może się różnić, tak samo jak inne mogą być sposoby łagodzenia objawów lęku – u niektórych może wystarczyć tylko aspekt fizyczny, np. lepsze odżywianie, suplementacja, rezygnacja z używek, a dla innych pomocna okaże się medytacja lub modlitwa, które ukoją stres dnia codziennego. Dlatego właśnie uważam, że promowanie zdrowia i dobrostanu na wielu płaszczyznach ludzkiego życia wydaje się sensowne, bo nie ma jednego złotego środka.
MOJA HISTORIA
W dzieciństwie doświadczałem sporo trudnych chwil – byłem prześladowany w szkole, głównie z powodu swojej wagi i wady wymowy. Codzienność pełna drwin i wykluczenia była dla mnie wyjątkowo trudna, przez co większość czasu spędzonego w podstawówce i gimnazjum wspominam z ciężkim sercem. Nawet nie lubię za bardzo odwiedzać domu rodzinnego, bo z nikim ze znajomych nie udało mi się utrzymać kontaktu. Dopiero liceum przyniosło mi nieco oddechu i poczucie akceptacji – to był czas, który wspominam z ulgą i pewną wdzięcznością i który dał mi też przyjaciół.
Moi rodzice pracowali za granicą, by zapewnić naszej rodzinie lepszą przyszłość. Choć rozłąka była wyzwaniem, nie mam do nich żalu – ich poświęcenie nauczyło mnie samodzielności i sprawiło, że musiałem szybciej dorosnąć. Te doświadczenia, choć często trudne, ukształtowały mnie i dały siłę, której nie dostrzegałem wtedy, ale której wartość rozumiem dzisiaj. Historia mojego życia nie zawsze była łatwa, a wyrażenie własnego zdania bywało dla mnie wyzwaniem. Pamiętam, że każde zabranie głosu, zwłaszcza publicznie, wiązało się z silnym stresem i obawą przed ośmieszeniem. Lęk przed krytyką i poczucie, że mogę nie mieć racji, były stałym towarzyszem, co skutecznie podkopywało moją pewność siebie. Przez długi czas towarzyszyła mi też powaga, której nie potrafiłem odpuścić, a odrobina spontaniczności pojawiała się u mnie dopiero po alkoholu – wtedy zamykałem za sobą drzwi introwertyka i stawałem się kimś pewnym siebie, czasem wręcz ekstrawertycznym.
Prawdziwe poczucie porażki przyszło na studiach – kiedy zrozumiałem, że wybrany kierunek nie był dla mnie, musiałem przyznać się przed sobą, że się pomyliłem. Smak tej porażki był gorzki, ale dzięki niej dokonałem kolejnego wyboru, który dał mi satysfakcję i pozwolił zdobyć pracę, dzięki czemu mogłem wesprzeć finansowo moich rodziców. I tak od ponad dekady z krótką przerwą kształcę się, a dziś kierunek pomoc psychologiczna to temat, który stał się dla mnie nie tylko celem zawodowym, ale też drogą do lepszego zrozumienia samego siebie.
Z czasem przyszedł moment, kiedy postanowiłem zmienić pracę i środowisko, ale zmiana ta nie przyniosła mi ulgi. Szybko wpadłem w rutynę, izolowałem się od znajomych, czułem przemęczenie codziennością. Zmęczenie wywołało powrót starych nawyków i przytyłem, co tylko pogłębiło moje niepokoje i brak pewności siebie. Wróciły dawne lęki, które zaczęły nakręcać spiralę niechęci do siebie. Kiedy udało mi się schudnąć, poczułem się lepiej, ale nadal czegoś brakowało. Lęk powracał jak bumerang, a ja bałem się, że inni zauważą mój stres i objawy paniki. Ten strach towarzyszył mi przez kilka lat.
Po czasie podjąłem decyzję o terapii, która, choć trudna, była krokiem w stronę zdrowienia. Pierwsza terapia nie dała mi oczekiwanych efektów, a sesje pełne rozmów o codziennych problemach wydawały się nie mieć wpływu na moje fizyczne objawy lęku pojawiające się przy takich bodźcach, jak duszne pomieszczenie, jazda autem czy spotkania biznesowe. Jednak mimo tej trudności doświadczenie pierwszej terapii było mi potrzebne. Dzięki niemu w kolejnej miałem więcej świadomości, a połączenie z terapeutą dało mi prawdziwe wsparcie i zrozumienie.
Zmiana miasta była dla mnie kolejną próbą znalezienia świeżego początku, ale okazała się trudniejsza niż sądziłem. Nowe miejsce, praca, nowe wyzwania – nie wszystko zadziałało tak, jak chciałem. Czułem, że z jednej strony te zmiany to coś, czego potrzebuję, ale z drugiej – napędzały one niepokój. Powoli uczę się akceptować, że takie zmiany są częścią procesu.
Pisząc ten tekst, zdaję sobie sprawę, że moim największym wyzwaniem zawsze były porażki, które uderzały w moją samoocenę i prowadziły do kolejnych lęków. Mam za sobą lekcje, które nauczyły mnie wiele o związkach, przyjaźniach, akceptacji i walce z samym sobą. Choć z perspektywy czasu te doświadczenia wydają się przytłaczające, wiem, że każda trudność czegoś mnie nauczyła. Dziś nie wstydzę się być wrażliwy – to nie jest słabość, ale moja siła.
Kiedy patrzę wstecz, widzę ścieżkę pełną wyzwań, ale też pełną ważnych lekcji. Zrozumiałem, że życie powinno być naszą zabawą, a nie zbiorem lęków. Ta opowieść jest więc wstępem do dalszego rozdziału mojego życia, w którym pragnę, by emocje i umysł współgrały, a ja mógł swobodnie iść naprzód, odkrywając siebie na nowo każdego dnia.
UMYSŁ
Z NAUKOWEGO PUNKTU WIDZENIA
Trochę o neuroatypowości i wysokiej wrażliwości
Zacznę od początku i od końca. Najpierw myślałem, że mam przypadłość nerwicową (zwaną tak niegdyś), czyli zaburzenia lękowe. Poniekąd ten trop był dobry, ale w drodze terapii i własnych poszukiwań odkryłem w sobie po prostu wysoką wrażliwość, a ostatnią moją diagnozą, najbardziej trafną i łącząca wszystkie puzzle w całość, jest ADHD. Nie lubię tego skrótu, jest zbyt nadużywany – nawet w żartach – i kojarzy się z rozkapryszonym i niegrzecznym dzieckiem. Po polsku „ADHD” to ‘zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi’, jednak pozwól, że ograniczę stosowanie tego skrótu i będę używał także wyrażeń „neuroatypowość” lub „neuroróżnorodność”.
Opowiadając krótko o wysokiej wrażliwości i neuroatypowości, pragnę zwrócić szczególną uwagę na ich podobieństwa i to, jak maskują lub zakrzywiają obraz prawdziwego problemu, który w głowie człowieka robi zamieszanie i chaos. Tak przynajmniej było u mnie. Brak stuprocentowej diagnozy, tylko poszlaki, doprowadzały mnie do szału, że nadal nie znam przyczyny swoich zachowań. Akceptacja faktu, że jestem osobą wysoko wrażliwą, dała mi poczucie zrozumienia swoich zachowań, jak i umożliwiła stawianie sobie wyrozumiałych i możliwych do zrealizowania celów. Ja po prostu potrzebowałem znać prawdę, a nie półprawdę; nie chciałem żyć obojętnie w stosunku do tego, co się ze mną dzieje.
Żeby trochę uściślić, wysoka wrażliwość jest to cecha charakteryzująca około 20% populacji. Osoby te wyróżniają się szczególnie silnymi emocjami, intensywnymi odczuciami oraz wrażliwością na bodźce zewnętrzne – sensoryczne, jak zapach, dźwięk czy nietolerancja dotyku. Wysoko wrażliwe osoby często odczuwają silne emocje, takie jak lęk, smutek czy złość, oraz mają trudności z ich kontrolowaniem.
Okej, no więc to cały ja, więc techniki, które stosuję, są dobre, wyciszające, mamy przyczynę – takie myśli zaczęły mi towarzyszyć w świadomości tego, że jestem wysoko wrażliwy. Kilka przeczytanych książek, jestem zdiagnozowany. Jednak było jeszcze wiele aspektów, które nie dawały mi spokoju albo były przeze mnie tak bardzo akceptowane, że tylko ludzie z zewnątrz mogli je zauważać. I mówię tu o ostatniej diagnozie, która spięła wszystko w jedną całość i dzięki której nie potrzebuję już „szukać dalej”, ponieważ w niej są wszystkie wyjaśnienia.
ADHD, bo taką diagnozę usłyszałem, to zaburzenie neurobiologiczne charakteryzujące się trudnościami z koncentracją uwagi, nadmierną impulsywnością i hiperaktywnością. Osoby z ADHD mogą mieć trudności w wykonywaniu codziennych zadań, jak również w szkole, pracy i relacjach interpersonalnych. ADHD często występuje u dzieci, ale może też przetrwać w dorosłości [tłum. aut.]3. Osoby neuroatypowe mogą mieć trudności z kontrolowaniem swojego zachowania i często reagują na impulsy bez zastanowienia.
Gdybym tylko wiedział to wcześniej… Gdyby te oznaki były widoczne w dzieciństwie, byłoby mi łatwiej już od ponad 20 lat. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że są różne stopnie zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Ja mam stopień lekki, potrafię się zmobilizować, choć z trudem, jak również radzę sobie z planowaniem dnia codziennego. Oczywiście zdarza się, że przeleżę na kanapie cały dzień z telefonem w ręku i mam z tego powodu wyrzuty sumienia, ale zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy mają stopnie umiarkowane i wysokie, gdzie ten problem jest jeszcze bardziej nasilony.
Poniżej przedstawię ci kilka objawów ADHD u osoby dorosłej, dzięki którym może łatwiej ci będzie zrozumieć mechanizmy działania tej atypowości. Pamiętaj jednak, że jeśli nawet rozpoznasz je u siebie, nie będzie to równoznaczne z diagnozą. Tę należy wykonać u specjalisty. Jeśli jednak czujesz, że temat może dotyczyć ciebie, możesz zacząć od ogólnodostępnego w Internecie testu (np. https://www.diagnostyka-umyslu.pl/test-na-adhd), zrobisz tzw. przesiew i zobaczysz, czy w ogóle ciebie to zagadnienie może dotyczyć.
1. Trudności z koncentracją i uwagą. Osoby dorosłe z ADHD mogą mieć trudności z utrzymaniem uwagi na zadaniu lub czynnościach, które wymagają skupienia. Mogą być łatwo rozpraszane i tracić zainteresowanie lub skupienie po krótkim czasie.
2. Zaburzenia pamięci, szczególnie wtedy, gdy zadania lub czynności nie są interesujące lub nie stanowią wyzwania.
3. Problemy z organizacją. Mogą pojawić się problemy z planowaniem i realizacją projektów spowodowane trudnościami w rozpoczynaniu i kończeniu zadań. Występuje również tzw. słomiany zapał i zwyczajne znudzenie się wykonywaną czynnością.
4. Impulsywność,która dotyczy podejmowania decyzji bez zastanowienia.
5. Hiperaktywność, czyli trudności z uspokojeniem się i utrzymaniem spokoju. Może wystąpić niepokój, nadruchliwość i wyżej wspominana impulsywność.
6. Problemy w relacjach, czyli trudności w ich nawiązywaniu i utrzymywaniu. Mogą pojawić się kłopoty ze zrozumieniem i interpretowaniem sygnałów społecznych.
To tak ogólnie, natomiast teraz przedstawię objawy, które dotyczą głównie mnie i stały się powodem do diagnozy ADHD.
1. Trudności z motywacją – problematyczne staje się wykonywanie zadań, które nie są dla mnie interesujące lub których nie lubię, szczególnie wtedy, gdy nie widzę szybkich efektów, np. powtarzająca się czynność w pracy, która mnie znudziła.
2. Prokrastynacja – no, gdyby nie ona, ta książka nie powstawałaby 3 lata od momentu pojawienia się w moich myślach… Przejawia się to trudnościami z rozpoczęciem zadań lub projektów i często odkładaniem ich na później.
3. Zaburzenia snu i tak zwany overthinking w momencie zasypiania – mogą pojawić się trudności z uspokojeniem się przed snem i odprężeniem się po całym dniu działania.
4. Zaburzenia jedzenia – pojawiają się trudności z kontrolowaniem apetytu i nawyków żywieniowych. Jedzenie w nagrodę i nastroje uzależnione od spożywania posiłków, rozróżnienie na przyjemności (słodycze, fast food) i karę (dieta, bo przecież ograniczenia mnie unieszczęśliwiają!). Mogą pojawić się tendencje do jedzenia zbyt dużo lub zbyt mało, a także do jedzenia niezdrowych i wysokoenergetycznych, przetworzonych produktów.
5. Uzależnienia – pojawia się większe ryzyko uzależnień od substancji psychoaktywnych, takich jak alkohol, narkotyki, papierosy i inne używki. W moim przypadku papierosy, a raczej czynność, czyli palenie, okazały się nagrodą dla mojego mózgu, natomiast ciało źle na nią reagowało. Mogą też pojawić się tendencje do uzależniania się od działań, takich jak zakupy, hazard czy korzystanie z Internetu, np. gry na telefonie.
6. Przerywanie wypowiedzi – mam tego świadomość, a i tak mam trudności z oczekiwaniem na swoją kolej do wypowiedzi i często przerywam rozmówcy… Niegrzecznie :-)
7. Trudności z przetwarzaniem informacji werbalnej – zwłaszcza jeśli jest ona skomplikowana lub wymaga długiego skupienia uwagi i po prostu mogę nie słuchać mojego rozmówcy w pewnym momencie. Ale jeśli się zaangażuję, słucham bardzo uważnie. I mając tego świadomość, staram się skupiać na swoich rozmówcach. Myślę, że wychodzi mi to już nieźle.
8. Trudności z nauką języków obcych – zwłaszcza z gramatyką i słownictwem. Natomiast z mojego doświadczenia wynika to bardziej z tego, że nie potrafimy się skupić i mamy pewne problemy z pamięcią. Jednocześnie przy maksymalnym skupieniu jesteśmy w stanie posługiwać się językiem obcym, ale nas to zwyczajnie męczy.
9. Zaburzenia sensoryczne – mam wysoką wrażliwość na bodźce sensoryczne, takie jak dźwięki, zapachy, światło i dotyk. Mogę łatwo się rozpraszać i mieć trudności z koncentracją w środowiskach z wieloma bodźcami sensorycznymi, np. praca w open space czy zbyt głośne miejsca.
10. Hiperfokus – czasami doświadczam intensywnego skupienia na zadaniu, które trwa dłużej niż zwykle (tak było np. przy pisaniu tego tekstu). W takich momentach wykazujemy się umiejętnościami intelektualnymi i kreatywnymi. Bo jakby nie patrzeć, możemy być ponadprzeciętnie inteligentni, tylko mamy utrudniony dostęp do tych narzędzi, np. kreatywności.
11. Trudności w podejmowaniu decyzji – zwłaszcza w sytuacjach, gdzie jest wiele możliwości do wyboru. Ech! A co za tym idzie, często przez to podejmuję impulsywne decyzje, np. o zakupie czegoś.
12. Zaburzenia nastroju – osoby z ADHD mogą mieć większe tendencje do doświadczania depresji, lęku i innych zaburzeń nastroju. I to właśnie na tym się skupimy dalej, ponieważ „ADHD to nie jest wymówka, żeby nie brać się w garść i nie ruszać czterech liter”. Ironizuję w ostatnim zdaniu, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że zapewne wiele razy usłyszeliście podobne słowa od neurotypowych osób. Niech sobie mówią. My musimy zmienić styl życia i nauczyć się technik i narzędzi, dzięki którym wykorzystamy swój potencjał lepiej niż osoby od przyjaznych tekstów typu „weź się w garść”. Mamy przecież hiperfokus i hiperaktywność, więc możemy być też hipersktuczeni, hiperodważni i hiperZAJEBIŚCI.
To właśnie objawy wysokiej wrażliwości i ADHD sprawiały, że nie do końca byłem świadom ich obu. Emocje, jakich doświadczałem, to frustracja, niepokój i napięcie. Doświadczam ich nadal, ale wiem, że potrzebuję po prostu więcej pracy włożyć w to, żeby nad nimi panować, co przy okazji daje poczucie pewności siebie.
Chcę tutaj podkreślić, że ADHD, jak i wysoka wrażliwość, nie są chorobami psychicznymi. Mózg osoby neuroróżnorodnej działa inaczej niż u osób bez tego zaburzenia, co prowadzi do trudności z koncentracją, kontrolą impulsów i nadmierną pobudliwością.
Mimo że wysoka wrażliwość i ADHD to dwa różne stany, istnieją pewne cechy, które je łączą. Wysoka wrażliwość może zwiększyć intensywność emocji i sprawić, że mając dodatkowo ADHD, będzie się bardziej skłonnym do impulsywnych reakcji i wrażliwym na bodźce, co zwiększa podatność na ich działanie rozpraszające i prowadzi do trudności w codziennym funkcjonowaniu. Należy jednak pamiętać, że każda osoba jest inna i może doświadczać wysokiej wrażliwości czy ADHD na różne sposoby (u mnie w głównej mierze prym wiodą emocje i związane z nimi somatyczne przeżycia). Dlatego ważne jest, aby każdego traktować indywidualnie i dostosowywać leczenie do potrzeb. Osoby neuroróżnorodne często korzystają z leków przepisywanych przez lekarzy psychiatrów, takich jak stymulanty lub niestymulanty, które pomagają kontrolować objawy ADHD. Wysoko wrażliwe osoby natomiast mogą korzystać na przykład z terapii, która pomaga w kontroli emocji i radzeniu sobie z intensywnymi wrażeniami. Połączenie tych dwóch metod sprawi, że możesz nauczyć się panować nad swoimi zachowaniami.
Fobia społeczna i zaburzenia lękowe
Fobia społeczna to zaburzenie lękowe, które charakteryzuje się intensywnym strachem lub niepokojem związanym z sytuacjami społecznymi, takimi jak spotkania towarzyskie i służbowe, prezentacje publiczne lub rozmowy z nieznajomymi, a także – co zauważyłem – podróżowanie transportem zbiorowym.
W połączeniu z moim ADHD fobia społeczna dawała jeden efekt – atak paniki. Wyobraźcie sobie zatłoczony autobus, brak możliwości wyjścia (włącza się nadpobudliwość) i brak kontroli sytuacji (np. temperatury) oraz dodatkowy stres w związku z tym, że jedziesz na przykład do pracy. No masakra jakaś.
W badaniach stwierdzono, że osoby z ADHD mają zwiększone ryzyko rozwoju fobii społecznej w porównaniu z osobami neurotypowymi. Sugeruje się, że może to wynikać z trudności z radzeniem sobie z emocjami, z koncentracją uwagi i w interakcjach społecznych, a także z intensywniejszego odczuwania stresu.
BANG!