Clochette. Diabeł - Guy de Maupassant - ebook

Clochette. Diabeł ebook

Guy de Maupassant

0,0
3,84 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
  • Wydawca: Masterlab
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2014
Opis

"Jakże dziwne są te dawne wspomnienia, które nas prześladują tak, że nie możemy się od nich uwolnić!. Jedno z nich jest takie dawne, że nie pojmuję, jak mogło pozostać w mej pamięci tak świeże i żywotne. Od tamtego czasu widziałem wiele rzeczy smutnych, wzruszających czy strasznych, a mimo to nie mija dzień, ani jeden dzień, aby twarz matki Clochette nie stanęła mi przed oczami taka, jaką znałem ją niegdyś, dawno temu, kiedy miałem dziesięć czy dwanaście lat." [fragment]

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 16

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Clochette. Diabeł

Guy de Maupassant

Strona redakcyjna

Spis treści ISBN: 978-83-7991-060-1 Licencja: Tekst z domeny publicznej. Źródło: Polska Biblioteka Internetowa Opracowanie tej wersji elektronicznej: © Masterlab, 2013. Język i pisownia mogą być miejscami archaiczne - zgodnie z oryginalnym wydaniem. Zdjęcie na okładce: Tom Hejhal
MASTERLAB Wydawanie i konwersja ebooków E-mail: [email protected] www.masterlab.pl
Białobrzegi
Poland

Clochette

Jakże dziwne są te dawne wspomnienia, które nas prześladują tak, że nie możemy się od nich uwolnić!

Jedno z nich jest takie dawne, że nie pojmuję, jak mogło pozostać w mej pamięci tak świeże i żywotne. Od tamtego czasu widziałem wiele rzeczy smutnych, wzruszających czy strasznych, a mimo to nie mija dzień, ani jeden dzień, aby twarz matki Clochette nie stanęła mi przed oczami taka, jaką znałem ją niegdyś, dawno temu, kiedy miałem dziesięć czy dwanaście lat.

Była to stara szwaczka, która raz na tydzień, we wtorki, przychodziła do moich rodziców i reperowała bieliznę. Rodzice mieszkali w jednej z tych starych wiejskich siedzib, które noszą miano zamków, a są po prostu starymi domami o szpiczastym dachu, ze zgrupowanymi dokoła nich czterema czy pięcioma folwarczkami.

O kilkaset metrów od domu leżała duża wieś, a raczej miasteczko skupione wokół kościoła, zbudowanego z czerwonych cegieł, które z czasem stały się prawie czarne.

Otóż w każdy wtorek matka Clochette przychodziła do nas między szóstą a wpół do siódmej rano i udawała się do garderoby, żeby tam zabrać się do roboty.

Była to