Zerwij ze mnie majtki - Agnieszka Witczak, Mirosław Śmigielski - ebook + audiobook

Zerwij ze mnie majtki ebook i audiobook

Agnieszka Witczak, Mirosław Śmigielski

2,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Zerwij ze mnie majtki. Taka jakby komedia erotyczna z bibliotekarką i wydawcą w rolach głównych, ale nie do końca

 

TROCHĘ PARODIA, TROCHĘ KOMEDIA, TROCHĘ EROTYK, A TROCHĘ SMUTY

 

Ona – bibliotekarka i bookstagramerka z rudą głową w chmurach, z nosem w książkach, trochę rozmarzona, trochę wycofana. Skromna, ale ze zniewalającym uśmiechem.

On – czterdziestoletni wydawca i tłumacz, zagubiony pomiędzy przelotnymi znajomościami, potrzebą stałego związku i samotnością. Właściciel czarnego owczarka niemieckiego.

Ona i on tkwią w swoich życiach po uszy, lecz ślepy literacki los krzyżuje ich drogi i sprawia, że pewnego dnia niespodziewanie wpadają na siebie w bardzo niesprzyjających okolicznościach... Wtedy zaczynają się problemy.

 

Uwaga, to nie jest książka erotyczna w jej ogólnym rozumieniu, pomimo kilku scen niemal erotycznych i prawie jednej kobiecej mastr...acji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 117

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 20 min

Lektor: Kaja Walden, Maciej Więckowski

Oceny
2,0 (40 ocen)
2
3
6
13
16
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Dublerka

Z braku laku…

Dla kogo jest ta książka? Na półkę obyczajówek ma za dużo erotyki. Na literaturę ambitną jest napisana zbyt prostym językiem. Wyśmiewa się z romansów. Kto będzie to czytał? Swoją drogą, zrobiło mi się dziwnie, jak czytałam, że pracownica biblioteki kpi sobie z gustu czytelniczki, która przyszła po książkę mafijną. Bibliotekarko szanowna, nie jesteś od oceniania gustu klientów biblioteki. Szanujmy innych. Naprawdę.
170
Kredzia__

Nie polecam

Ja pierdolę, co to było 🤯
130
madlenna1

Nie polecam

Jedna z tych pozycji literackich, których nie poleca się znajomym.
100
Pufencjusz

Nie polecam

Masakra
60
cztacze

Z braku laku…

Nie wiadomo o co chodzi, jak dla mnie brak zakończenia. Dziwnie się to czytało.
20

Popularność




Copyright © by Stara Szkoła Sp. z o.o., 2023

All rights reserved

Książka została wydana dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury Republiki Czeskiej.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, udostępnianie i rozpowszechnianie całości lub fragmentów bez pisemnej zgody wydawnictwa zabronione.

Projekt okładki: Ewa Śmigielska

Redakcja: Agnieszka Witczak, Mirosław Śmigielski

Korekta: Ewa Żak

Wydawca:

Stara Szkoła Sp. z o.o.

Rudno 16, 56-100 Wołów

[email protected]

www.stara-szkola.com

ISBN: 978-83-67889-06-3

Opracowanie ebooka: Katarzyna Rek

Dla Fuerty

Duża część opisanych w niniejszej książce wydarzeń stanowi fikcję. Nigdy nie próbujcie tego w domu. Zawsze poza domem.

I

Jego poprzedni romans okazał się całkowitą katastrofą.

Teraz stał nagi na kaflach łazienkowych, oczywiście zimnych, bo nigdy nie był zwolennikiem ogrzewania podłogowego. Podobno wzbija ono kurz w powietrze, a przecież kurzu w jego kawalerskim mieszkaniu z pewnością nie brakowało. Dlatego nawet w chwilach takich jak ta, gdy wracał do luksusowego M4 po kilkudniowej delegacji, a chłód łazienkowej podłogi przenikał przez jego umięśnione łydki aż do kolan, a nawet nieco wyżej, on i tak dawał pierwszeństwo zimnym kaflom przed wirującymi drobinkami kurzu. Był alergikiem.

Był czterdziestoletnim alergikiem, a poza tym tłumaczem i właścicielem niszowego, ale dobrze prosperującego wydawnictwa. Wciąż tłumaczył, redagował, korygował i wynajdował kolejne perełki na zagranicznych scenach literackich. Tłumacz. Wydawca. Jak to śmiesznie brzmi. Czy ta dziwaczna i niemęska profesja już z założenia, na podstawie jakiegoś pierwotnego prawa, skazywała go na nieciekawe życie erotyczne? Kiedy tak stał nagi przed lustrem, zastanawiał się, czy to możliwe, że jego przecież wciąż dość seksowne ciało czeka już wyłącznie erotyczny niebyt. Bo czy ktoś słyszał o miłosnych podbojach tłumaczy? Czy stają się oni obiektami kobiecych westchnień? On z pewnością o niczym takim nigdy nie słyszał. A te kilka dotychczasowych swoich przygód uznawał wyłącznie za wyjątki potwierdzające regułę.

Jego poprzedni romans okazał się całkowitą klapą. Dlaczego? Co sprawiło, że jego ciało oraz ciało tej o kilka lat młodszej kobiety rozstały się pomimo tych licznych nieprzespanych nocy i płomiennych poranków? Tak lubił przynosić jej śniadania do łóżka; nic wyszukanego, maślany rogalik i kawa z ekspresu, dalekie to było od zdjęć z modnych gazet i w sumie dość niezdrowe, a jednak przyjemne i podniecające niczym najskuteczniejszy na świecie afrodyzjak. Szykował te namiastki posiłków tylko dla niej, on nigdy nie jadał w przerwach między kolejnymi stosunkami. Nie chciał czuć się ociężały. Nie chciał, żeby jego czterdziestoletnie ciało traciło swoją koncentrację na rzecz spraw tak banalnych jak trawienie. Lecz ona tego potrzebowała. Rogalika i kawy. Cukru i kofeiny. W tej pościeli, jeszcze tak niedawno białej, wyglądała jak nimfa, która ledwo co wyszła na ląd, wciąż smukła, nawet włosy miała wilgotne, tyle że od potu. Nie żałowała wysiłku, by doprowadzić ich do rozkoszy. Jej biodra nigdy nie zwalniały tempa i nie wiotczały przed dobiegnięciem do wspólnej miłosnej mety. A jednak… cóż, całkowitą klapą.

Wszedł pod prysznic, strumień ciepłej wody spływał po jego rzadszych już niż niegdyś włosach, wciąż umięśnionych barkach, ramionach, dość płaskim jak na jego zawód brzuchu i niżej, coraz niżej, aż na podłogę. Tak właściwie dlaczego tłumacz, wydawca, a właściwie tłumaczo-wydawca, czy jak to nazwać, nie mógłby zostać bohaterem romansu czy powieści erotycznej? Czy naprawdę wszystkie kobiety czują podniecenie tylko na myśl o Włochach lub mafiosach? Przede wszystkim: ile kobiet w jego wschodnioeuropejskim kraju widziało kiedyś Włocha? A mafiosa? Zaśmiał się. Jako stały bywalec targów książki wyobraził sobie targi mafii. Różne stoiska, w zależności od potrzeb: gwałty, morderstwa na zlecenie, kradzieże, dewastacje, przemyty, handel narkotykami, handel bronią, ludźmi… Kolorowe banery i nazwy poszczególnych grup przestępczych: Celne Oczko, Lepkie Ręce, Rozwiązywanie Poprzez Związywanie, Rekrutacja Pracowników. Czy któraś z czytelniczek tych wszystkich obecnie tak popularnych powieści erotycznych naprawdę chciałaby poznać kogoś z półświatka, pokochać, oddać mu się, spełniać jego najskrytsze fantazje? Czy to on, marny tłumacz, nie rozumie kobiet, czy może one same nie znają swoich prawdziwych potrzeb, ukrywają je głęboko przed własną świadomością. A może po prostu udają przed sobą kogoś ciekawszego, niż są w rzeczywistości? Kogoś ciekawszego niż nieciekawe żony nieciekawych mężczyzn, których szczytem miłosnych uniesień pozostanie na zawsze jeden tulipan na Dzień Kobiet i jeden krótki stosunek raz na dwa tygodnie…?

„Matko, ile już wylałem tej wody!”

Ocknął się i szybko zakręcił kurek. W kłębach pary sięgnął po omacku po żel i wycisnął z butelki ostatnie krople. W przyszłym tygodniu będzie musiał kupić nowy…

Mydlił się tak, jak mydliła go ona, ta jego poprzednia kochanka. Ta jego skazana na klęskę katastrofa. Przeszukiwał pamięć, by porównać ją do jakiejś bohaterki literackiej, ale wszystkie znane mu z książek kobiety wydawały się w porównaniu z nią żałośnie płaskie, jednowymiarowe i czarno-białe…

Najbardziej lubił, gdy pieściła jego szyję. Najpierw ustami, a potem, gdy już ją namydliła, dłońmi. Długo, namiętnie, choć delikatnie. Jej paznokcie wędrowały po kolejnych receptorach jego ciała nieomylnie, jakby kroczyły po nakreślonym tam wyraźnie grubą kreską szlaku. Zahaczały o policzek z obowiązkowym kilkudniowym zarostem. Ten zarost poleciła mu kiedyś rudowłosa blogerka, z którą rozmawiał czasem na Instagramie. Lepiej ci w zaroście – napisała, kiedy któregoś dnia przeszli na ty. Zaskoczyła go ta otwartość i nie do końca wiedział, czy ma to potraktować rzeczywiście jako komplement, czy może raczej zawoalowaną uwagę, że bez zarostu wygląda koszmarnie… Ale czy to ważne? Gdy kochanka pieściła ten zarost, wcale się nad tym nie zastanawiał. Po prostu przyjmował te pieszczoty, brał, chłonął i wiedział, że dłoń muskająca go po szyi i policzku za chwilę zsunie się na ramiona, na brzuch, jeszcze niżej…

Kiedy wreszcie się umył, tym razem samodzielnie i jedynie z namiastką ciepła mogącego płynąć z dotyku, włożył białą koszulę, białe slipy i spodnie od garnituru. Przed nim kolejny dzień pracy. Co dziś będzie robić? Musi dokończyć umowę na kolejną książkę chilijskiego bestsellerowego pisarza. Jego agent przypominał się już trzy razy. Pazerny dziad, wciąż chce więcej i więcej, choć książek sprzedaje się wciąż mniej i mniej, szczególnie tych dobrych. Potem weźmie się za redakcję swojego przekładu. Przynajmniej dwadzieścia stron maszynopisu, przynajmniej! Następnie porozmawia z grafikiem o okładkach do nowego wydania bestsellerowej serii thrillerów, ciągnącej cały ten wózek zwany wydawnictwem. A co potem? Faktury do wystawienia. Faktury do opłacenia. Książki do rozesłania. Media społecznościowe. Odpowiadanie na e-maile. Sprawdzanie stanów magazynowych w hurtowniach. Pozyskanie numerów ISBN dla nowości wydawniczej…

No jak, już rozumiesz, dlaczego wydawcy nie są bohaterami erotyków?

Zaśmiał się.

Samotny, w miarę seksowny wydawca siedzący w białej koszuli przy swoim biurku. Czy naprawdę nie ma na świecie kobiety, która zechciałaby mu towarzyszyć? Być jego muzą? Wieść z nim ciekawego życia, nie tylko tego łóżkowego, ale także kulturalnego, podróżniczego, pełnego wyzwań i wspólnych przygód. Przecież on ma dopiero czterdzieści lat. Wciąż jest sprawnym fizycznie i psychicznie mężczyzną.

Dźwięk wiadomości na Facebooku.

Hej, czy już wiadomo, kiedy wreszcie wydacie…

Mirek odpisuje od razu, inaczej by o tym zapomniał. Zawsze sprawdza, komu odpisuje. Fajna dziewczyna, kobieta. Zdjęcie profilowe z dwojgiem dzieci. Poczuł ukłucie w sercu.

Dzień dobry, niestety musieliśmy przesunąć premierę na jesień. Bardzo dziękuję za zainteresowanie i kontakt. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Maszynopis, gdzie on go znowu posiał?

Dźwięk e-maila.

Panie Mirosławie, przypominam, że wczoraj minął termin zapłaty…

Lepiej zapłacić od razu, bo potem znów zapomni.

Gdzie jest ten maszynopis? Zaczynał się niecierpliwić.

Dźwięk wiadomości na Instagramie.

Cześć, jak ci mija dzień?

O, znowu ona – pomyślał. Znowu ta ruda fanka męskich zarostów. Jej profilowe też teraz obejrzał, choć przecież znał je dość dobrze. Krótkie włosy, promieniejący uśmiech, równe białe zęby, czerwone usta. Przypomniały mu się słowa Jakuba Małeckiego, banalne, ale właśnie dlatego prawdziwe: kiedy brzydka kobieta się uśmiecha, to jest piękna. Jakoś tak, to nie jest dokładny cytat, a jemu nie chce się teraz grzebać w czytniku. Niemniej ta teza rodzi pytanie: jaka w takim razie jest piękna kobieta, kiedy się uśmiecha?

Przepiękna?

Musi podpytać autora podczas kolejnych targów zbrodni. To znaczy… targów książki.

W miarę – odpisał. – Właśnie wyszedłem spod prysznica i odpieram natarcia we wszystkich środkach komunikacji internetowej. A tobie?

Zaraz otwieram bibliotekę dla tych, którzy zamiast myć okna i czyścić rodowe srebra w przygotowaniu na zmartwychwstanie Pana, przyjdą do mnie po poradnik, jak nie zwariować.

Ruda. Bibliotekarka. To by była idealnie nudna para do powieści erotycznej: wydawca i bibliotekarka – pomyślał. Nieźle byśmy do siebie pasowali.

II

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX