Zdrowie na własne życzenie. Tom 2 - Józef Słonecki - ebook

Zdrowie na własne życzenie. Tom 2 ebook

Józef Słonecki

0,0
13,33 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Przekręt z profilaktyką proponowaną przed lekarzy medycyny to tylko jeden z tysięcy przykładów, jak propaganda farmakologów i lekarzy stara się wmówić nam, że leczenie chorób to to samo, co dbanie o swoje zdrowie. Tymczasem jest akurat odwrotnie, bowiem zdrowie jest alternatywą dla chorób i – tym samym – czerpiącej z nich zyski medycyny.

Co się mówi, gdy ktoś zachorował na jakąś poważną chorobę, na wyleczenie której jest już za późno? Czy wyjaśnia się, że prowadził nieprawidłowy tryb życia i to go doprowadziło do choroby? Nie! Twierdzi się, że za późno zgłosił się do lekarza, albo nie brał przepisanych mu leków. Tym sposobem stwarza się wrażenie, że przyczyną chorób jest... niedobór leków i usług medycznych.

Albo takie powiedzenie, że na coś przecież trzeba umrzeć. O czym ono świadczy? Otóż ludzie są pogodzeni już z tym, że tak ma właśnie być: najpierw trzeba pochorować, by potem „na coś” umrzeć...

Z tej książki dowiesz się, jak dbać o swoje zdrowie, a nie jak się leczyć! Jeśli uważasz, że nie możesz samodzielnie zadbać o zdrowie, to nie czytaj tej książki.

Jeśli liczysz na służbę zdrowia lub kasę chorych i nie masz zamiaru samodzielnie zadbać o najcenniejszy skarb, jakim jest Twoje własne zdrowie, to znaczy, że ta książka nie jest dla Ciebie!

Wszystkim pozostałym zdeterminowanym do dbania o własne zdrowie, życzę ekscytującej lektury!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 347

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Nie tyle poznać to, czego się nie wie ile zapomnieć to, co się wie lub w co się wierzy, że się wie

Paracelsus

© Copyright by Józef Słonecki
© Copyright by ProPartner Rafał Wójcik, Warszawa 2017
ISBN 978-83-948289-1-2
Wydanie I elektroniczne
Wszelkie prawa zastrzeżone / All rights reserved Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Korekta: Gloria Cyprys, Katarzyna Karczmarczyk, Aneta Filipek, Michał Trociński
Projekt i wykonanie okładki: Karolina Drozd
Wydawca wersji papierowej: Wydawnictwo Biosłonewww.bioslone.pl
Wydawca e-booka: ProPartner Rafał Wójcik ul. Bonifraterska 17, piętro 3 North Gate Warszawa 00-203 tel. +48 509 819 946 e-mail:[email protected]

Rozdział 1

Zdrowie jako alternatywa dla medycyny

Z definicji alternatywa to konieczność wyboru między dwiema wzajemnie wykluczającymi się możliwościami. I takiego wyboru przychodzi nam dokonać między medycyną a zdrowiem. Nie można tych dwóch kierunków pogodzić, ponieważ wzajemnie się wykluczają. Dlaczego tak jest? Przyjrzyjmy się dwóm definicjom tego samego – profilaktyki zdrowotnej:

Profilaktyka zdrowotna to zapobieganie chorobom poprzez utrwalenie prawidłowych wzorów zdrowego stylu życia.

Autorem tej definicji jest prekursor profilaktyki zdrowotnej, ojciec medycyny – Hipokrates. Tutaj profilaktyka zdrowotna jest tym, czym być powinna: alternatywą dla medycyny, gdyż – ucząc ludzi jak zapobiegać chorobom – odbiera jej zyski ze sprzedaży leków i usług medycznych. Inaczej mówiąc: Hipokrates uczy nas, jak zapobiegać chorobom nie po to, by je leczyć, ale żeby ich nie było, czyli że nie byłoby czego leczyć. Bo jak inaczej można rozumieć zapobieganie?

Okazuje się, że można, bo WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) ogłosiła w roku 1996 swoją definicję profilaktyki zdrowotnej:

Profilaktyka zdrowotna to działania mające na celu zapobieganie chorobom, poprzez ich wczesne wykrycie i leczenie.

Ta definicja jest najlepszym dowodem, że WHO nie jest żadnym rzecznikiem zdrowia, jak się mieni, lecz rzecznikiem interesów inwestującego w tę niezwykle dochodową branżę światowego establishmentu, usytuowanym przy innej światowej organizacji – ONZ.

1. Medycyna a zdrowie

Przekręt z profilaktyką to tylko jeden z tysięcy przykładów, jak propaganda stara się wmówić nam, że leczenie chorób to to samo, co dbanie o swoje zdrowie. Tymczasem jest akurat odwrotnie, bowiem zdrowie jest alternatywą dla chorób i – tym samym – czerpiącej z nich zyski medycyny.

Co się mówi, gdy ktoś zachorował na jakąś poważną chorobę, na wyleczenie której jest już za późno? Czy wyjaśnia się, że prowadził nieprawidłowy tryb życia i to go doprowadziło do choroby? Nie! Twierdzi się, że za późno zgłosił się do lekarza, albo nie brał przepisanych mu leków. Tym sposobem stwarza się wrażenie, że przyczyną chorób jest... niedobór leków i usług medycznych.

Albo takie powiedzenie, że na coś przecież trzeba umrzeć. O czym ono świadczy? Otóż ludzie są pogodzeni już z tym, że tak ma właśnie być: najpierw trzeba pochorować, by potem „na coś” umrzeć...

2. Medycyna a choroby

Jest około 400 opisanych przez medycynę jednostek chorobowych, przeciwko którym stosuje się odpowiednie leki. W Polsce lista leków dopuszczonych do obrotu zawiera około 12.000 pozycji, czyli że na każdą chorobę przypada średnio 30 leków. Czy to wystarczy? Ależ skąd! Koncerny farmaceutyczne niezmordowanie wprowadzają na rynek nowe leki – głębiej działające, bardziej skuteczne, a nawet, jak donoszą media... inteligentne. Co rusz, do publicznej wiadomości podawane są sensacyjne doniesienia o odkryciu nowego leku lub szczepionki przeciwko najgroźniejszym chorobom. A co mówią fakty? Czy wraz ze wzrostem liczby leków i rzekomą poprawą ich jakości poprawia się także stan zdrowia społeczeństwa? Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że jest akurat odwrotnie, bo liczba zachorowań na choroby cywilizacyjne wciąż ma tendencję zwyżkową, i nic nie wskazuje na to, by miało coś się zmienić.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest wielopokoleniowy wpływ propagandy lansowanej przez farmaceutyczno-medyczne lobby, które dołożyło wszelkich starań, by wpoić masom irracjonalną wiarę w to, że negatywny wpływ coraz powszechniejszych w środowisku sztucznych związków chemicznych można zniwelować... innymi sztucznymi związkami chemicznymi. No i wprowadza się do organizmów ludzi owe sztuczne związki chemiczne, zwane lekami, wykorzystując do tego celu najrozmaitsze sposoby – doustnie, doodbytniczo, domięśniowo, dożylnie, iniekcje do komory stawowej, zwane blokadami, czy przez skórę, w postaci najrozmaitszych maści i plastrów. Niestety, leki chemiczne mają to do siebie, że wykazują poważne działania uboczne, często groźniejsze od chorób, przeciwko którym zostały zastosowane.

Na fali totalnej klapy medycyny chemicznej powstała tak zwana medycyna naturalna, oparta na lekach pochodzenia naturalnego. Ważne jest tu określenie „pochodzenia naturalnego”, bo istotnie, owe leki nie są produkowane z ropy naftowej i węgla, jak to ma miejsce w przypadku medycyny chemicznej, lecz z surowców naturalnych, głównie odpadów produkcyjnych, ale... przy użyciu odczynników chemicznych (rozdział 35, punkt 1). Tak więc owa medycyna naturalna, do końca naturalną nie jest. Niemniej jednak zdobyła ona spore zainteresowanie społeczeństwa zawiedzionego medycyną chemiczną, w wyniku czego powstały wielkie korporacje skupujące wytłoczyny po produkcji soków i inne odpady powstające w produkcji żywności, by produkować z nich quasi-naturalne leki. Czy to istotnie alternatywa, która z definicji jest koniecznością wyboru między dwiema wzajemnie wykluczającymi się możliwościami? Oczywiście, że nie. To tylko inny wariant tego samego – leczenia objawów chorobowych bez usunięcia ich przyczyny.

I tu narzuca się pytanie: co jest przyczyną chorób? W zasadzie odpowiedź na to pytanie znana jest od bez mała dwóch i pół tysiąca lat, gdyż wówczas Hipokrates, zwany ojcem medycyny, oświadczył: Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz one w rzeczywistości leczą choroby. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują.

Jak widzimy, medycyna wiedzę o przyczynie chorób dawno już posiadała, ale jej nie wykorzystała. Dlaczego? Otóż nurt hipokratejski był nurtem medycyny profilaktycznej, dążącej do odkrycia praw natury i fizjologii po to, by skutecznie unikać chorób. Ten nurt rozwijał medycynę edukacyjną, zapobiegawczą. Uczono ludzi jak żyć, żeby nie chorować. Podstawą takiego postępowania było założenie, że natura sama wie co robi, więc nie trzeba nic poprawiać.

Niestety, medycyna ucząca ludzi jak nie chorować działa jak brzytwa Ockhama[1], czyli obcina zawód lekarza. Praktycznie rzecz biorąc, lekarz może stać się niepotrzebny, zwłaszcza gdy zabraknie chorób stwarzanych przez medycynę skupioną na blokowaniu objawów chorobowych, szczególnie za pomocą antybiotyków i leków chemicznych. Gdyby nurt hipokratejski znalazł szersze zastosowanie, wówczas liczba lekarzy zajmujących się walką z objawami chorobowymi zostałaby zredukowana niemalże do zera. Wiedza o istocie chorób nie byłaby wiedzą tajemną, dostępną jedynie dla poubieranych w białe kitle namaszczonych kapłanów, lecz byłaby przedmiotem powszechnie nauczanym w szkołach. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak było, bowiem, jak twierdzi Hipokrates: Mądry człowiek powinien wiedzieć, że zdrowie jest jego najcenniejszą własnością, i powinien uczyć się, jak sam może leczyć swoje choroby. Jeśli zatem chcemy mieć społeczeństwo zdrowe i mądre (a nie jedynie wykształcone), to czemu ukrywać przed nim wiedzę w tej jakże istotnej dziedzinie, jaką jest zdrowie?

Lekarz mógłby funkcjonować jedynie jako nauczyciel albo osoba interweniująca w naprawdę trudnych sytuacjach, gdy w grę wchodzi ratowanie życia. Wówczas mała ilość lekarzy zaspokajałaby potrzeby dużej grupy ludzi. Ale wówczas nie byłoby biznesu, z którego farmaceutyczno-medyczne lobby dobrowolnie raczej nie zrezygnuje.

Niemniej jednak informacje o toksemii jako jedynej przyczynie wszystkich chorób, choć ukrywane skrzętnie przez prawie dwa i pół tysiąclecia, ujrzały wreszcie światło dzienne. I wcale nie stało się to na skutek edukacji społeczeństwa, lecz w efekcie totalnej klapy medycyny skupionej na walce z objawami chorobowymi. I – jak zresztą należało się spodziewać – rzeczywiście, po oczyszczeniu organizmu z zalegających w nim toksyn, niejako samoistnie, ustępuje większość chorób, także tych przez medycynę konwencjonalną uznanych jako nieuleczalne.

Tak oto, niejako z inicjatywy oddolnej, powstał nurt tak zwanej medycyny naturalnej, zajmującej się detoksykacją, czyli leczeniem chorób poprzez oczyszczanie organizmu z nagromadzonych w nim toksyn. Na początku ta medycyna rzeczywiście miała wiele wspólnego z naturą, ponieważ głównie opierała się na ziołach i innych substancjach występujących w naturze. Jednak, wraz ze zdobywaniem popularności, zaczęła być przejmowana przez biznes – jak to medycyna. No i powstały potężne korporacje sprzedające najrozmaitsze specyfiki oczyszczające: tabletki, plastry, kulki homeopatyczne oraz tak zwane suplementy – wszystko pochodzenia naturalnego... prosto z fabryki leków. Do tego doszły także lewatywy (ostatnio bardzo modne), wyimaginowane diety, aparaty generujące prąd elektryczny o specjalnej prostokątnej sinusoidzie (te lepsze nawet z regulowaną częstotliwością), a także aparaty emitujące pole elektromagnetyczne. Nie można oprzeć się wrażeniu, że tak zwana medycyna naturalna obecnie jest już bardziej „naturalna” od samej natury, ponieważ wszelkimi sposobami stara się tę naturę albo wyręczyć, albo poprawić rzekomo tkwiące w niej błędy i niedociągnięcia.

Co z tego wychodzi? Okazuje się, że w obecnych czasach, nawet po gruntownym oczyszczeniu, organizm bardzo szybko się zatoksycznia, w związku z czym kuracje oczyszczające trzeba powtarzać bardzo często, mniej więcej dwa razy do roku. Jest to więc kolejne uzależnienie delikwenta, zwanego pacjentem, od medycyny. Ale nam chodzi o alternatywę dla medycyny, a nie wybór wariantu leczenia chorób. W tej sytuacji detoksykacja organizmu jako metoda leczenia chorób jest metodą tak samo objawową, jak każda inna metoda leczenia chorób bez usunięcia ich przyczyny, z tą niewielką różnicą, że leki i urządzenia nazywają się „oczyszczające”.

Wiem. Każdy teraz się zdziwi i pomyśli sobie: – „Jak to? Skoro przyczyną wszystkich chorób jest toksemia, to jej usunięcie jest jednocześnie usunięciem przyczyny wszystkich chorób. Coś ten autor miesza...” Otóż nie. Autor niczego nie miesza. Wyciąga tylko logiczne wnioski, sięgające nieco głębiej niż przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, i pyta: – A jaka jest przyczyna toksemii, będącej przyczyną wszystkich chorób?

Rozdział 2

Nadżerki nabłonka jelitowego

Nadżerki to ubytki pojedynczych komórek zewnętrznej warstwy błony śluzowej[2] – nabłonka. Są niewidoczne gołym okiem, więc zobaczyć je można jedynie po wypreparowaniu i umieszczeniu pod mikroskopem wycinka błony śluzowej. W innych badaniach, np. badaniu endoskopowym[3], nadżerki są niewidoczne, więc medycyna nie przywiązuje do nich najmniejszej wagi – jakby ich nie było. Ale co tu się dziwić? Wszak medycyna nie jest zainteresowana zdrowiem, tylko leczeniem chorób. Tymczasem nadżerki potrafią zamienić szczelny ze swej natury nabłonek w sito przepuszczające do organizmu wszelkie szkodliwe czynniki – alergeny, antygeny (rozdział 7, punkt 2), kurz, a także wszelkie drobnoustroje. Inaczej mówiąc: podziurawiony licznymi nadżerkami nabłonek przestaje pełnić funkcję pierwszej linii obrony immunologicznej (tom 1, str. 74), wskutek czego poziom czynników szkodliwych w organizmie wzrasta do wielkości patologicznej, zwanej toksemią. A skoro tak, skoro toksemia jest przyczyną wszystkich chorób, to nadżerki musimy uznać jako praprzyczynę wszystkich chorób.

A zatem, zanim podejmiemy jakiekolwiek działania prozdrowotne, musimy ową praprzyczynę chorób – nadżerki nabłonka – usunąć, a następnie zadbać o to, by nowe już nie powstawały. W przeciwnym razie możemy zrobić tylko jedno – leczyć objawy chorobowe, które są rozpaczliwą próbą organizmu w desperackim akcie samooczyszczenia się z paraliżujących go toksyn.

1. Tkanka nabłonkowa

Tkanka nabłonkowa inaczej zwana jest tkanką graniczną (gdyż wyznacza granicę między organizmem a środowiskiem zewnętrznym) lub po prostu nabłonkiem. Między komórkami nabłonka nie występuje substancja międzykomórkowa, toteż jego tkanka zbudowana jest ze ściśle do siebie przylegających komórek nabłonkowych. W zależności od rodzaju błony śluzowej i pełnionych przez nią funkcji, nabłonek może być zbudowany z jednej, dwóch, a nawet kilku warstw komórek.

Nabłonek pełni przede wszystkim funkcję ochronną, stanowi więc pierwszą linię obrony bezwzględnej; nieswoistej; zapobiegającej wniknięciu do organizmu jakichkolwiek czynników ze środowiska zewnętrznego – drobnoustrojów, antygenów, alergenów, kurzu, niestrawionego pokarmu. Wytrzymałość mechaniczną nadaje mu cienka warstwa włókien kolagenowych[4], dzięki którym uzyskuje matowe zabarwienie czerwieni naczyń krwionośnych, prześwitującej przez cienką warstwę komórek. Prócz funkcji obronnej, nabłonek pełni zazwyczaj inne funkcje typowe dla śluzówki, którą pokrywa.

2. Nabłonek jelita cienkiego

Nabłonek jelita cienkiego, zwany nabłonkiem jelitowym, stanowi zewnętrzną błonę okrywającą kosmki jelitowe[5]. Jest zbudowany z pojedynczej warstwy ściśle do siebie przylegających komórek, które dzięki swoistej wybiórczości są główną drogą wchłaniania, istotą którego jest przetransportowanie produktów trawienia z wnętrza jelita cienkiego (zwanego światłem jelita cienkiego), przez błony komórkowe nabłonka jelitowego, do włosowatych naczyń krwionośnych i limfatycznych, a docelowo do wszystkich komórek.

3. Nadżerki nabłonka jelita cienkiego

Komórki nabłonka jelitowego nieustannie narażone są na działanie kwasów i enzymów trawiennych, w związku z czym ich żywot jest stosunkowo krótki – od 3 do 10 dni. Wyeksploatowane komórki nabłonkowe ulegają samozniszczeniu w procesie zwanym apoptozą, ale zanim puste miejsce zastąpi nowa komórka, przez pewien czas w ciągłości nabłonka istnieje wyłom, czyli nadżerka, przez którą do organizmu wnikają w sposób niekontrolowany niestrawione cząstki pożywienia, soki i enzymy trawienne, a także inne substancje.

Rysunek 1. Schematyczny przekrój kosmka jelitowego

Ilość szkodliwych czynników wnikających do organizmu przez pojedynczą nadżerkę jest znikoma i nie wywiera większego wpływu na nasze zdrowie, bowiem układy wydalnicze organizmu dysponują odpowiednimi rezerwami i są przystosowane do wydalenia pewnej ilości niepożądanych substancji wnikających z zewnątrz. Zgoła inaczej rzecz ma się, jeśli w naszym pożywieniu znajdą się niewystępujące w naturze sztuczne substancje chemiczne. Kontakt z nimi skraca życie komórek nabłonka jelitowego do kilkunastu, a nawet kilku godzin, w wyniku czego ilość nadżerek w jelicie wzrasta wielokrotnie i, siłą rzeczy, wielokrotnie wzrasta również ilość czynników szkodliwych, wnikających do organizmu przez owe wyłomy w nabłonku.

W szczególnie niekorzystnych warunkach ilość nadżerek w nabłonku jelitowym może być tak duża, że miejscami powierzchnia błony śluzowej jelit uzyskuje żywoczerwoną barwę, pojawiającą się wskutek odsłonięcia włosowatych naczyń krwionośnych, przebiegających tuż pod warstwą komórek nabłonka.

W badaniach endoskopowych masywne występowanie nadżerek nabłonka zazwyczaj jest opisywane jako liczne albo bardzo liczne przekrwienia błony śluzowej, ale medycyna nie przywiązuje do nich żadnej wagi: – Taka już uroda (czy coś w tym stylu) – tłumaczy się pacjentowi – skoro to nie wrzód ani guz, to nie ma czym się przejmować. – A przecież, analogicznie do skóry, przekrwienie śluzówki można przyrównać do otarcia naskórka i zaczerwienienia, będącego następstwem odsłonięcia naczyń krwionośnych skóry. Czy w takim wypadku dobrym rozwiązaniem jest przyłożyć na miejsce otarcia kompres z własnych fekaliów? A takie właśnie warunki panują w miejscu istnienia nadżerek nabłonka jelitowego. Czy trzeba szukać innych przyczyn choroby, mając tę jedną?

4. Dziurawe jelita

Ponieważ nabłonek jelitowy stanowi jedyną warstwę oddzielającą organizm od środowiska jelit, to powstające w nim nadżerki są niczym innym jak wrotami, przez które do organizmu wnikają drobnoustroje zasiedlające jelita, niestrawione części masy pokarmowej, enzymy i kwasy trawienne, toksyny zawarte w zjedzonym posiłku, a także toksyny wydalone przez organizm do przewodu pokarmowego drogą żółciową oraz przez gruczoły śluzowe i surowicze błony śluzowej jelit (rozdział 4, punkt 3).

Ale to jest tylko jeden aspekt nadżerek w nabłonku jelitowym, ponieważ mają one także wpływ na zaburzenia we wchłanianiu.

5. Zaburzenia wchłaniania

Zachodzący w nadżerkach nabłonka jelitowego kontakt systemu odpornościowego z czynnikami środowiska jelit zawsze wywołuje miejscowy stan zapalny, obejmujący swym zasięgiem sąsiednie komórki nabłonka. Jest to zjawisko analogiczne do otarcia naskórka, wokół którego promieniuje zaczerwienienie obejmujące pewną strefę wokół miejsca otarcia. Tym sposobem pojedyncze nadżerki wpływają na zakłócenie funkcjonowania sąsiadujących komórek nabłonka, co przy masowym występowaniu nadżerek upośledza wchłanianie substancji odżywczych z przewodu pokarmowego.

Niedobór substancji odżywczych, zwłaszcza witamin i minerałów, skutkuje powstawaniem w organizmie komórek nie w pełni ukształtowanych, czyli szybko zużywających się, a to z kolei wymusza coraz częstszą ich wymianę i – co za tym idzie – coraz liczniejsze nadżerki w nabłonku. Mamy więc do czynienia z zamkniętym kręgiem, z którego wyjść nijak nie można, zwłaszcza gdy uwierzy się w zapewnienia propagandy medycznej wpajającej społeczeństwu, że jedynym wyjściem w przypadku choroby jest wizyta u lekarza, wykonanie serii badań, postawienie diagnozy, no i oczywiście zażywanie leków, które... uszkodzą delikatny nabłonek jelitowy. Jak widać, nie jest łatwo wyjść z tego błędnego koła, ale można, gdy weźmiemy swoje zdrowie we własne ręce i wygoimy nadżerki.

6. Inne przyczyny powstawania nadżerek

Stosunkowo często bywa, że na początku kuracji miksturą oczyszczającą wynik testu buraczkowego (tom 1, str. 248) jest negatywny (w moczu nie pojawia się zabarwienie, które świadczyłoby o masowym występowaniu nadżerek nabłonka jelitowego), ale po pewnym czasie ten sam test daje wynik pozytywny (mocz jest zabarwiony na czerwono). Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka, a najczęściej jest nią grypa (tom 1, str. 84), zwłaszcza ta zwana grypą jelitową. Jak wiadomo, w przebiegu tej choroby organizm wykorzystuje wirusy do odnalezienia i zniszczenia komórek niepełnowartościowych, a więc osłabionych, podatnych na infekcję wirusem. Toteż zanim zostaną one zastąpione nowymi komórkami, przez pewien czas w nabłonku występują liczne nadżerki. To jest kolejny argument, że w czasie chorób infekcyjnych najlepiej nic nie jeść.

Kolejną przyczyną powstawania nadżerek w nabłonku jelitowym jest uwalnianie patologicznego śluzu, który do tej pory obklejał ściany jelita cienkiego, zaś dla nadżerek pełnił rolę swoistego plastra. W tym wypadku zerwanie owego plastra skutkuje przejściowym odsłonięciem nadżerek, które zapewne tkwiły tam od dawna.

Podobny mechanizm powstawania nadżerek (w trakcie oczyszczania przewodu pokarmowego) towarzyszy procesowi usuwania kamieni kałowych, które, przytwierdzone do ścian jelita grubego, również pełnią rolę plastra zaklejającego nadżerki. Ten wariant odkrywania istniejących już nadżerek zdarza się z reguły po roku, a nawet po dwóch latach stosowania mikstury oczyszczającej.

Wielu wydaje się to dziwne, bo miało być lepiej, a jest gorzej. No cóż, organizm kieruje się własną strategią dochodzenia do zdrowia, i nie nam oceniać, czy robi to prawidłowo. Ważne, że robi, chociaż czasami objawy tej działalności potrafią być bardzo dokuczliwe.

7. Korzyści wynikające ze szczelności jelit

Z uprzywilejowanej pozycji startują dzieci rodziców, którzy nabyli podstawową wiedzę o zdrowiu. One nie muszą przechodzić etapów odsłaniania nadżerek. Pozostali, niestety, powinni liczyć się z taką możliwością. Niemniej jednak nie ma innego wyjścia, jeśli chce się mieć prawdziwe zdrowie, nie zaś atrapę korygowaną operacjami, utrzymywaną przy życiu farmakologicznie. Taka atrapa, nie dość, że jest niewygodna, to jeszcze sporo kosztuje. Po uszczelnieniu jelit ograniczymy ilość toksyn egzogennych, czyli tych, które wnikają do organizmu z zewnątrz i są przyczyną wszystkich chorób.

Rozdział 3

Toksyny

Toksyny to inaczej trucizny. Czym one są; jaka jest definicja toksyn? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bowiem, jak twierdzi Paracelsus: „Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum” (z łac. – Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę.). Na przykład ewidentna trucizna, jaką jest arszenik, może pomóc nam w zdrowieniu, a zatruć możemy się witaminami, które powszechnie postrzegane są jako źródło zdrowia. Ale co sprawia, że po przekroczeniu pewnej dawki, każda substancja staje się szkodliwa?

Zacznijmy od tego, kiedy trucizny szkodliwe nie są. Odpowiedź jest oczywista – gdy zostaną wydalone w całości. Inaczej mówiąc: Żadna trucizna nie zaszkodzi nam wówczas, gdy organizm zdoła wydalić ją w całości – w stu procentach. Wniosek stąd, że każda substancja staje się szkodliwa wówczas, gdy wniknie do organizmu w ilości przekraczającej możliwości jego układów wydalniczych.

1. Toksemia

Nie ma organizmu, którego sprawność układów wydalniczych byłaby nieograniczona. A zatem to ilość toksyn decyduje, czy i kiedy osiągnięty zostanie stan patologiczny, zwany toksemią, w którym niewydalone toksyny będą kumulować się w naszym organizmie, tworząc zeń istny toksyczny śmietnik.

Tutaj pojawia się pytanie zasadnicze: skąd biorą się takie ilości toksyn w naszym organizmie, że nie sposób ich wydalić do reszty, nawet mając sprawne układy wydalnicze? Jest to pytanie niezwykle istotne, ponieważ dotyczy niejako praprzyczyny; przyczyny toksemii będącej przyczyną wszystkich chorób. Odpowiedź na to pytanie nie jest ani prosta, ani jednoznaczna, bowiem na zaistnienie toksemii składają się wszystkie toksyny, zarówno powstające w organizmie, w procesie naturalnych funkcji życiowych (endotoksyny), jak i wnikające doń ze środowiska zewnętrznego (egzotoksyny).

2. Endotoksyny

Endotoksyny to przede wszystkim produkty przemiany materii (metabolity), tj. odpady powstające w procesie naturalnych funkcji życiowych, zwanych metabolizmem (rozdział 13). Oskarża się je o powodowanie rozmaitych chorób, ale w rzeczywistości, przy prawidłowym odżywianiu, produkty przemiany materii nie mają negatywnego wpływu na nasze zdrowie dopóty, dopóki są systematycznie wydalane dzięki prawidłowemu funkcjonowaniu układów wydalniczych, w które wyposażyła nas natura.

Do tej grupy endotoksyn zalicza się niewykorzystane aminokwasy, które w wątrobie są przerabiane na mocznik i wydalane z moczem, a także z potem (rozdział 16, punkt 3). Może to się wydawać dziwne, ale organizm wchłania z przewodu pokarmowego wszystkie strawione aminokwasy, a potem niepotrzebne wydala, na przykład aminokwasy kazeiny krowiego mleka.

Następną grupę endotoksyn stanowią martwe komórki oraz ich fragmenty. Komórki obumierają wskutek naturalnego zestarzenia się, uszkodzenia przez wirusy lub bakterie, albo w wyniku urazów (mechanicznych, termicznych), a także oddziaływania toksyn, np. enzymów wydzielanych przez grzyby, lub bezpośredniego kontaktu ze złogami skumulowanych toksyn. Do tej grupy toksyn należą także martwe komórki bakterii i pasożytów oraz ich fragmenty.

Kolejną grupę endotoksyn stanowią komórki nieprawidłowo ukształtowane albo uszkodzone – żywe, ale niezdatne do prawidłowego funkcjonowania w ramach tkanki, w skład której wchodzą. Najczęściej powstają one w wyniku niedoboru substancji niezbędnych do budowy komórek, szczególnie jąder komórkowych, i/lub niedoboru substancji kierujących ich powstawaniem i wzrostem.

Endotoksyny to także komórki zdefektowane, czyli uszkodzone wskutek oddziaływania na zdrowe komórki czynników szkodliwych (kancerogennych), np. promieniowania przenikliwego, wolnych rodników (rozdział 35, punkt 2), chemicznych leków współczesnej medycyny. Niebagatelnym czynnikiem uszkadzającym komórki są zmiany w środowisku, zdominowanym przez niewystępujące w naturze, wszechobecne sztuczne substancje chemiczne.

Zdefektowane komórki są niezwykle niebezpieczne dla organizmu, ponieważ potrafią się rozmnażać, tworząc pseudotkanki zbudowane z podobnych sobie niepełnowartościowych komórek. Zbitki zdefektowanych komórek tworzą różnego rodzaju niejednorodności w strukturach tkanek, które należy traktować jako stany przedrakowe albo nowotwory łagodne. Należą do nich takie zmiany, jak: • zmiany barwnikowe skóry • nadżerki szyjki macicy • rozmaite guzy, guzki i narośle (brodawki, włókniaki, tłuszczaki, mięśniaki, gruczolaki, naczyniaki, nerwiaki, a także polipy, torbiele i cysty).

Ponieważ endotoksyny powstają w wyniku naturalnych procesów życiowych, to nasze organizmy są ewolucyjnie przystosowane do ich dezaktywacji i wydalenia. W tej sytuacji oskarżanie endotoksyn o powodowanie chorób jest po prostu nieporozumieniem; dezinformacją wynikającą z wyciągania pochopnych wniosków.

3. Egzotoksyny

Nie byłoby problemu z wydaleniem endotoksyn, gdyby nie egzotoksyny. To właśnie one przeciążają układy wydalnicze organizmu, wywołując toksemię, czyli stan, w którym ilość toksyn krążących w płynach ustrojowych (krwi i limfie) osiąga stężenie grożące uszkodzeniem komórek i rozregulowaniem ważnych układów.

Egzotoksyny można podzielić na dwie grupy. Jedna z nich to toksyny wchłaniane do organizmu z przewodu pokarmowego, dróg oddechowych oraz przez skórę, na przykład lekarstwa, używki oraz całe mnóstwo sztucznych substancji chemicznych, powszechnych w naszym coraz bardziej zatrutym środowisku.

Jednak zasadniczy wpływ na wystąpienie toksemii wywiera druga grupa egzotoksyn, tj. substancje, które w sposób niekontrolowany przenikają przez wyłomy w barierach odgradzających organizm od środowiska zewnętrznego – zranienia skóry, otarcia naskórka, a nade wszystko nadżerki nabłonka jelitowego. Są to toksyny niejako nadprogramowe; nieprzewidziane w procesie rozwoju ewolucyjnego, więc nasze organizmy nie są dostatecznie przystosowane do ich wydalenia, zwłaszcza gdy w skład owych toksyn wchodzą nienaturalne, bo niewystępujące w naturze sztuczne związki chemiczne.

Najwięcej nadżerek występuje w przewodzie pokarmowym, zaś najbardziej narażony na uszkodzenie i powstanie nadżerek jest delikatny nabłonek jelita cienkiego, który po każdym posiłku wchodzi w kontakt z dodawanymi do żywności konserwantami oraz substancjami poprawiającymi smak, wygląd i zapach produktów żywnościowych. Także świeże owoce i warzywa z upraw ekologicznych nafaszerowane są substancjami chemicznymi, opadającymi na owe uprawy pod postacią coraz częściej pojawiających się kwaśnych deszczy. Obecność rakotwórczych herbicydów odkrywa się już we krwi niedźwiedzi polarnych.

Powierzchnia nabłonka jelita cienkiego, rozłożonego na kosmkach jelitowych, osiąga wymiary 200 m2. Wystarczy, by zaledwie pół procenta tej powierzchni pokryły nadżerki, a mamy kwadrat o boku jednego metra, czyli metr kwadratowy odkrytej rany na styku ze środowiskiem wypełnionym kałem. A trzeba wiedzieć, że w jelitach współczesnego człowieka nadżerki stanowią dużo większy procent ich powierzchni. Możemy sobie wyobrazić, jakie ilości toksyn przenikają tą drogą do naszego organizmu.

4. Samooczyszczanie organizmu z toksyn

Jak widzimy, usunięcie z organizmu toksyn, które są przyczyną wszystkich chorób, wcale nie oznacza usunięcia przyczyny, lecz nadal jest typowym w medycynie działaniem objawowym; zastępowaniem organizmu w jego naturalnych funkcjach przy pomocy dziwnych sztuczek, zwanych leczeniem. Zgoła inaczej rzecz ma się, gdy wygoimy nadżerki nabłonka jelitowego i tym samym usuniemy przyczynę toksemii. Wówczas okazuje się, że organizm nie tylko jest w stanie na bieżąco usuwać toksyny powstające w naturalnych procesach życiowych, ale także stara się odrobić wszelkie zaległości, w związku z czym rozpoczyna się, rozłożony zazwyczaj na kilka lat, proces systematycznego opróżniania złogów, owych toksycznych śmietników, porozrzucanych w różnych częściach naszego ciała. W rezultacie, niejako mimochodem, pozbywamy się toksemii (która, jak wiadomo, jest przyczyną wszystkich chorób) i, co istotne, efekt ten uzyskujemy w zgodzie z naturą, nie wyręczając jej.

Rozdział 4

Wydalanie toksyn

Nie ma jednego układu, którego zadaniem byłoby wydalenie wszystkich toksyn z organizmu. Dlatego, mówiąc o wydalaniu, używamy liczby mnogiej, mając na myśli wiele organów i dróg biorących udział w tym jakże ważnym procesie, na który składa się nie tylko wydalenie z organizmu do środowiska zewnętrznego zbędnych substancji, ale także neutralizacja substancji trujących, żeby nie wyrządziły szkód, zanim zostaną wydalone.

1. Wątroba jako filtr organizmu

Wątroba jest najbardziej wielofunkcyjnym narządem ludzkiego ciała i pełni w nim kilkaset zadań, a więc bezpośrednio lub pośrednio bierze udział w większości procesów zachodzących w organizmie. W tej sytuacji samo wymienienie wszystkich zadań wątroby wypełniłoby długą listę, nie mówiąc już o opisaniu ich wszystkich. Z tego względu zazwyczaj opisywane są tylko te funkcje wątroby, które akurat nas interesują. I tutaj należałoby tak postąpić, opisując tylko jej funkcję wydalniczą, ale (chociaż bez niej wydalanie substancji toksycznych nie byłoby w ogóle możliwe) wątroba nie jest imponującym narządem wydalniczym. Można ją porównać raczej do zakładu recyklingu śmieci, którego zadaniem jest przede wszystkim odzyskanie surowców wtórnych, by wykorzystać je ponownie. Wśród owych śmieci pojawiają się także odpadki, których użyć ponownie nie można, a więc należy zneutralizować ich trujące właściwości i wysłać do innego zakładu, który zajmuje się utylizacją.

Wątroba zbudowana jest z milionów jednakowych komórek, zwanych hepatocytami. Połączone ze sobą hepatocyty tworzą puste w środku sześciokątne kolumienki wielkości 1–2 mm, zwane zrazikami wątrobowymi. Wewnątrz zrazików, niesione prądem krwi, niczym na taśmie w zakładzie recyklingowym, przesuwają się rozmaite odpadki. Można wśród nich znaleźć fragmenty martwych komórek (zużytych komórek organizmu, zabitych patogenów i fragmenty komórek nowotworowych), a także wykorzystane enzymy i hormony, z których można odzyskać aminokwasy i inne wartościowe substancje. Są też substancje ewidentnie toksyczne, które należy zneutralizować, by nie powodowały uszkodzeń ścian naczyń krwionośnych i limfatycznych oraz nie zakłócały funkcjonowania ważnych układów, z których najbardziej wrażliwy jest układ nerwowy. Owe ewidentnie toksyczne, groźne dla organizmu substancje, to głównie sztuczne związki chemiczne, alkohol, kofeina oraz inne używki, lekarstwa, utleniony cholesterol LDL, produkty przemiany materii, jady bakteryjne, a także wiele innych substancji toksycznych, które powstają w organizmie w naturalnych procesach życiowych, bądź wnikają doń ze środowiska zewnętrznego przez nadżerki błony śluzowej, zranienia skóry czy otarcia naskórka.

Komórki wątroby, niczym wyspecjalizowani robotnicy zakładu recyklingowego, przy pomocy enzymów, witamin i substancji mineralnych, rozkładają niektóre substancje na części składowe, nadające się do ponownego wykorzystania, natomiast inne, nienadające się do wykorzystania, rozkładają na proste, nieszkodliwe substancje albo łączą z innymi substancjami (antidotum), dzięki czemu stają się one biologicznie obojętne.

Komórki wątroby nie są tak sprawne, by mogły wszystkie toksyny posegregować i zneutralizować od razu, przy pierwszym pojawieniu się ich we wnętrzu zrazików wątrobowych. Zazwyczaj wychwytują tylko niewielką ich część – kilka, najwyżej kilkanaście procent. Dlatego alkohol utrzymuje się we krwi wiele godzin po jego wypiciu, zanim zostanie zneutralizowany i wydalony z organizmu, zaś lekarstwa wykazują aktywność 6, 8, a niektóre nawet 12 i więcej godzin po ich zażyciu. To samo dotyczy wszystkich innych substancji, które pojawiają się we krwi. W tej sytuacji krew musi bardzo często powracać do wątroby, między innymi po to, by zneutralizować krążące w niej groźne substancje toksyczne.

W ciągu minuty przez wątrobę przepływa od 1 do 1,5 litra krwi. W organizmie dorosłego człowieka znajduje się około 5,5 litra krwi, czyli że wszystka krew organizmu ludzkiego przepływa przez wątrobę w ciągu około 5 minut. Daje to obraz nie tylko ważności tego filtru, ale także pokazuje, jak intensywnie wątroba jest eksploatowana.

2. Stłuszczenie wątroby

Wątroba to bardzo ciężko pracujący narząd ludzkiego organizmu, w związku z czym musi się systematycznie regenerować. Regeneracja wątroby przebiega tak samo, jak regeneracja innych tkanek. W pierwszej fazie następuje wyeliminowanie zużytej komórki wątroby (hepatocytu) w procesie samozniszczenia, zwanym apoptozą, a następnie sąsiedni hepatocyt dzieli się na dwie połówki, które dorastają i jako nowe komórki nadal pełnią wyznaczone im funkcje. Ale bywa, że wskutek nadmiernej eksploatacji wątroby organizm nie nadąża z regeneracją hepatocytów. Nie ma wówczas możliwości wyeliminowania zużytych komórek, bowiem groziłoby to zapadnięciem się zrazików wątrobowych. W tej sytuacji organizm wybiera rozwiązanie tymczasowe, poprzez wypełnienie zużytych hepatocytów tłuszczem. Wypełnione tłuszczem hepatocyty wprawdzie nie pełnią swoich funkcji, ale za to umożliwiają funkcjonowanie innym hepatocytom. Proces ten, zwany stłuszczeniem wątroby, jest całkowicie odwracalny, ale pod warunkiem, że ustaną przyczyny nadmiernego obciążenia wątroby.

Dalsze przeciążenie wątroby prowadzi do zwiększenia ilości hepatocytów wypełnionych tłuszczem, a ponieważ do prawidłowego funkcjonowania wątroby potrzebna jest coraz większa liczba hepatocytów, wątroba po prostu powiększa się. Przykładem powiększenia wątroby wskutek jej przeciążenia jest tuczenie gęsi, w celu uzyskania monstrualnej wielkości wątróbek. Przykład ten świadczy także, że stłuszczenie wątroby nie ma nic wspólnego ze spożywaniem tłuszczu, bowiem owe gęsi karmione są ziarnem zbóż.

Najczęstszą przyczyną stłuszczenia wątroby jest nadużywanie alkoholu. Nierzadką przyczyną stłuszczenia wątroby jest nałożenie na siebie kilku negatywnych czynników, takich jak: leki przeciwbólowe, niektóre antybiotyki, statyny stosowane w obniżeniu cholesterolu, spożywanie nadmiernej ilości wysokoprzetworzonej żywności pochodzenia roślinnego, głównie cukru i białej mąki.

W skrajnych przypadkach stłuszczenie wątroby może przejść w nieuleczalną marskość wątroby, charakteryzującą się nieodwracalnym zwłóknieniem jej miąższu.

3. Szlaki wydalania toksyn

Substancje toksyczne dzielą się na rozpuszczalne w wodzie i nierozpuszczalne w wodzie, w związku z czym istnieją osobne szlaki ich wydalania. I tak, toksyny nierozpuszczalne w wodzie wydalane są drogą żółciową, a także przez gruczoły śluzowe śluzówki (głównie jelit) i gruczoły łojowe skóry. Głównym szlakiem wydalniczym toksyn rozpuszczalnych w wodzie jest układ moczowy, a także gruczoły surowicze śluzówki (głównie jelit), gruczoły potowe skóry i łzy.

Istotne znaczenie w wydalaniu toksyn mają także płuca, przez które wydalany jest dwutlenek węgla oraz inne toksyny lotne.

4. Kamica żółciowa

W pęcherzyku żółciowym zachodzi proces zagęszczania żółci poprzez jej odwodnienie. Jeśli, w wyniku nieprawidłowego funkcjonowania wątroby, do żółci przedostaną się toksyny rozpuszczalne w wodzie (na przykład węglany wapnia), to po odwodnieniu wytrącają się krystaliczne ziarenka, zapoczątkowując tworzenie się złogów, zwanych kamieniami żółciowymi. Z czasem kamienie żółciowe mogą osiągnąć rozmiary kilku centymetrów.

Żółć w pęcherzyku magazynowana jest po to, by mogła być użyta do strawienia tłuszczu, gdy pojawi się on w dwunastnicy. Wówczas skurcz pęcherzyka wywołuje wyrzucenie żółci, natomiast w wypadku wypełnienia pęcherzyka kamieniami żółciowymi, w tym momencie pojawia się ból, zwany kolką wątrobową.

Lekarze i dietetycy widząc, że ataki kolki wątrobowej występują bezpośrednio po spożyciu tłuszczu (myląc skutek z przyczyną), nakazują chorym dietę beztłuszczową. Jasne, że będąc na takiej diecie chory czuje się lepiej, ponieważ nie odczuwa kamieni zalegających w pęcherzyku żółciowym, ale czy ma to coś wspólnego z leczeniem? Czy maskowanie objawów toczącej nasz organizm choroby wiedzie ku zdrowiu? Przeciwnie – dieta beztłuszczowa nie tylko nie eliminuje przyczyny choroby, ale nawet przyśpiesza proces tworzenia się kamieni, wskutek zalegania w pęcherzyku dużych ilości żółci, którą wątroba wciąż wytwarza. Jedyny plus dla chorego będzie taki, że doczeka nieuniknionej operacji... w błogiej nieświadomości.

Rozdział 5

Magazynowanie toksyn w tkance łącznej

Typowym miejscem magazynowania przez organizm toksyn, których układy wydalnicze nie są w stanie wydalić, są przestrzenie międzykomórkowe tkanek łącznych. Komórki tkanki łącznej są rzadko rozsiane, a przestrzeń między nimi wypełnia duża ilość substancji międzykomórkowej, która decyduje o cechach charakterystycznych tej tkanki, takich jak: płynność, galaretowatość, wiotkość, miękkość, twardość, odporność mechaniczna, sprężystość. Zadaniem tkanek łącznych jest łączenie i powiązanie innych tkanek, utrzymanie kontaktu między nimi, transport wewnątrz organizmu, a także magazynowanie substancji odżywczych. Przykłady tkanek łącznych to: krew, limfa, błona surowicza, tkanka tłuszczowa, tkanka chrzęstna, tkanka kostna.

1. Surowica

Surowica (serum) to płynna frakcja krwi pozbawiona krwinek, płytek krwi i fibrynogenu (I czynnika krzepnięcia). Surowica składa się z wody (91%), białek (7%) i elektrolitów, głównie chlorku sodu (NaCl), czyli soli (0,9%). Resztę zaś (1%) stanowią hormony (np. T3, T4, TSH), enzymy (np. ALAT, AspaT), witaminy oraz pierwiastki śladowe.

Uwagę zwraca duża zawartość w surowicy białek, którymi są albuminy (60%) i przeciwciała (40%).

Albuminy

Albuminy to produkowane przez wątrobę, rozpuszczalne w wodzie białka. Ich zadanie polega na utrzymaniu wody w osoczu krwi na odpowiednim poziomie (zwanym koloidowym ciśnieniem osmotycznym krwi) poprzez regulację przenikania surowicy z krwi do przestrzeni międzykomórkowych, gdzie zbiera się jako płyn tkankowy. Albuminy regulują też przenikanie surowicy przez ściany błony surowiczej. Choroby wątroby często objawiają się niedostateczną produkcją albumin, w wyniku czego tworzą się obrzęki tkanek, zaś w skrajnych przypadkach wysięk surowiczy wypełnia jamy ciała.

Przeciwciała

Przeciwciała to specyficzny rodzaj białek wydzielanych przez pobudzone limfocyty B – komórki systemu odpornościowego posiadające zdolność swoistego rozpoznawania antygenów. Głównym zadaniem przeciwciał jest neutralizowanie antygenów poprzez wiązanie się z nimi. Przeciwciała mają zdolność pobudzania odpowiedzi odpornościowej, neutralizowania toksyn i wirusów, a także niszczenia niektórych patogenów.

Przeciwciała mają także zdolność tak zwanej cytotoksyczności komórkowej. W procesie tym przeciwciała szczelnie obklejają (opłaszczają) komórkę, w wyniku czego następuje jej degradacja. Proces ten ma duże znaczenie w obronie przed pasożytami i nowotworami, ale także może stanowić podstawę nadwrażliwości typu II, tj. agresji systemu odpornościowego skierowanej przeciwko komórkom własnego organizmu (rozdział 9). Ze względu na pełnione funkcje, przeciwciała (Ig) dzielimy na pięć grup:

• IgA – przeciwciała typu A są obecne we wszystkich wydzielinach błony śluzowej. Ich zadaniem jest ochrona błony śluzowej przewodu pokarmowego, układu moczowo-płciowego i dróg oddechowych przed zasiedleniem jej przez drobnoustroje chorobotwórcze i pasożyty.

• IgD – przeciwciała typu D występują na powierzchni niepobudzonych limfocytów jako receptory służące do swoistego rozpoznawania antygenów.

• IgE – ilość przeciwciał typu E wzrasta w miejscach występowania patogenów oraz toksyn wydzielanych przez pasożyty. Ich rola polega na pobudzeniu wydzielania histaminy (rozdział 10, punkt 1), wywołując miejscowy stan zapalny, będący reakcją obronną systemu odpornościowego, przewidzianą na wypadek wykrycia poważnego zagrożenia.

Przeciwciała IgE są odpowiedzialne za nadwrażliwość typu I, zwaną alergią (rozdział 10), będącą gwałtowną reakcją systemu odpornościowego w zetknięciu z lektyną (rozdział 7, punkt 3), czyli niegroźnym w gruncie rzeczy antygenem, zwanym alergenem.

Niektóre pasożyty wytwarzają substancje hamujące produkcję przeciwciał IgE i tym samym zapobiegają wystąpieniu reakcji alergicznych. Jest wiele dowodów na to, że po wytępieniu pasożytów, szczególnie u dzieci, pojawiają się bądź nasilają reakcje alergiczne. Obecnie trwają eksperymenty polegające na celowym, kontrolowanym zakażeniu pasożytami, jako sposób na zablokowanie objawów alergii.

• IgG – przeciwciała typu G są przeciwciałami odporności wtórnej, nabytej po wcześniejszym kontakcie organizmu z patogenem. Jeżeli dziecko odchorowało już na przykład różyczkę, krążące we krwi oraz w limfie przeciwciała typu G sprawią, że przy ponownym kontakcie z wirusem różyczki do zachorowania nie dojdzie, gdyż zostanie on rozpoznany i unieszkodliwiony, zanim zdąży zaaklimatyzować się i namnożyć.

• IgM – przeciwciała typu M są przeciwciałami aktywnymi w okresie trwania pierwotnej odpowiedzi immunologicznej (przed nabyciem odporności swoistej) przeciwko zarazkom chorobotwórczym, czyli 3–14 dni od zakażenia.

2. Układ limfatyczny (chłonny)

Za wyjątkiem komórek nabłonka śluzówki, komórki ciała ludzkiego nie przylegają do siebie ściśle, a znajdujące się między nimi przestrzenie są wypełnione bądź istotą międzykomórkową (w tkankach łącznych), bądź też płynem tkankowym, będącym w istocie surowicą, która jako przesącz[6] z włosowatych naczyń krwionośnych wnika do komórek. Do owego płynu komórki wydalają własne produkty przemiany materii, a także inne substancje toksyczne, np. alkohol czy leki, które do ich wnętrza zostały przeniesione wraz z krwią.

Zadaniem układu limfatycznego jest zebranie płynu tkankowego i przetransportowanie go do krwiobiegu. Rozpoczynają go cienkie naczynia włosowate, biorące swój początek w przestrzeniach międzykomórkowych, skąd zbierają nadmiar płynu tkankowego, dzięki czemu możliwe jest krążenie płynów ustrojowych.

Cienkie naczynia włosowate łączą się w coraz grubsze naczynia limfatyczne, wyposażone w liczne zastawki, które pod względem budowy podobne są do zastawek żylnych. Dzięki zastawkom przepływ limfy może odbywać się tylko w jedną stronę, niezależnie od działania siły ciężkości.

Układ limfatyczny nie jest wyposażony w pompę wymuszającą przepływ limfy (jak układ krwionośny, w którym przepływ krwi wymusza serce), toteż przepływ limfy jest możliwy dzięki temu, że naczynia limfatyczne w licznych miejscach przebiegają między mięśniami, a także w przestrzeniach o zmiennym ciśnieniu, jak stawy, serce czy jelita. Każdy ucisk na naczynie limfatyczne wywołuje przepływ limfy, a zastawki zapobiegające cofaniu się limfy wymuszają jej przepływ w kierunku głównego przewodu piersiowego, zwanego pniem chłonnym.

Do pnia chłonnego uchodzą także naczynia limfatyczne kosmków jelitowych, które zbierają wchłonięte z przewodu pokarmowego zemulgowane tłuszcze, nadając limfie charakterystyczne, lekko żółtawe zabarwienie.

Pień chłonny jest ostatnim odcinkiem układu limfatycznego i kończy się ujściem do układu krwionośnego w żyle ramienno-głowowej prawej. W ten sposób układ limfatyczny uzupełnia układ krwionośny w krążeniu płynów ustrojowych organizmu.

3. Krew i limfa jako magazyn toksyn

Krew i limfa to tkanki łączne, których istotę międzykomórkową wypełnia surowica, nadająca im postać płynną. Surowica z krwi przesiąka do przestrzeni międzykomórkowych jako płyn tkankowy, skąd jest zbierana przez układ naczyń limfatycznych i ponownie wtłaczana do krwi. W ten sposób odbywa się nieustanne krążenie płynów ustrojowych, których zadaniem jest nie tylko dostarczenie komórkom substancji energetycznych i budulcowych, ale także odprowadzenie z komórek produktów przemiany materii oraz innych toksyn, takich jak: • fragmenty komórek organizmu, obumarłe w wyniku naturalnej ich śmierci (apoptozy) albo w wyniku infekcji wirusowej • fragmenty ciał drobnoustrojów zniszczonych przez system odpornościowy • leki i używki • antygeny oraz toksyczne substancje wnikające do organizmu ze środowiska zewnętrznego. Toteż krew i limfa są największym magazynem toksyn, w którym krążą zarówno toksyny przeznaczone do zneutralizowania w wątrobie, jak i toksyny zneutralizowane, przeznaczone do wydalenia.

Jak już wiemy, tylko niewielka część toksyn zneutralizowanych w wątrobie jest wydalana przez wątrobę drogą żółciową. Pozostałe toksyny trafiają z powrotem do krwi, w której krążą, zanim trafią do odpowiednich organów wydalniczych. Oczywiście wydalenie toksyn nie powoduje opróżnienia magazynu, bowiem ich miejsce zajmują nowe. W rezultacie krew i limfa magazynują pewną ilość zneutralizowanych toksyn na w miarę stabilnym poziomie.

Drugą grupę toksyn magazynowanych we krwi i w limfie stanowią toksyny aktywne, czyli oczekujące na zneutralizowanie. Część z nich to endotoksyny (rozdział 3, punkt 2), czyli toksyny powstające w trakcie naturalnych procesów życiowych. W zasadzie wątroba do neutralizacji endotoksyn jest doskonale przystosowana, więc teoretycznie ich stężenie we krwi i w limfie także powinno utrzymywać się na stabilnym poziomie (podobnie jak rzecz ma się w przypadku toksyn zneutralizowanych), gdyby nie egzotoksyny.

Egzotoksyny (rozdział 3, punkt 3) to niejako toksyny nadprogramowe, które w normalnych warunkach w organizmie w ogóle nie powinny się znaleźć. Obciążenie wątroby owymi dodatkowymi toksynami powoduje jej stłuszczenie (rozdział 4, punkt 2) i w konsekwencji spadek wydolności. Inaczej mówiąc: wydolność wątroby spada wraz ze wzrostem ilości krążących we krwi egzotoksyn.

Wysokie stężenie toksyn w naczyniach, w których krążą płyny ustrojowe, nie jest obojętne dla ścian tych naczyń. W naczyniach krwionośnych wysokie stężenie toksyn uszkadza przede wszystkim ściany tętnic, powodując w nich uszkodzenia, zwane mikrourazami, które zapoczątkowują tworzenie się zmian miażdżycowych, natomiast w przypadku żył wysokie stężenie toksyn, prócz ścian, uszkadza także ich zastawki, w wyniku czego powstają rozdęcia żył, popularnie zwane żylakami.

Nie lepiej rzecz ma się w naczyniach limfatycznych, w których toksyny także uszkadzają ściany oraz zastawki, wywołując zastoje limfy, czyli obrzęki limfatyczne. Następnym objawem aktywności toksyn w naczyniach limfatycznych jest powiększenie węzłów chłonnych[7], spowodowane ich zapaleniem.

Wzrost stężenia toksyn krążących we krwi i limfie wpływa także na funkcjonowanie mózgu, wywołując rozmaite stany psychiczne, takie jak: • złe samopoczucie • zmiany nastroju związane ze zmianą pogody, zwane meteopatią • uczucie przybicia, totalnego zmęczenia • nerwica lękowa. W skrajnych przypadkach toksemia może spowodować chorobę psychiczną – schizofrenię.

Doraźną poprawę samopoczucia oraz spowolnienie degeneracji naczyń krwionośnych i limfatycznych można uzyskać poprzez rozcieńczenie płynów ustrojowych, dostarczając do organizmu ponadnormatywne ilości wody. Są różne szkoły każące ludziom wypijać od dwóch, nawet do trzech i pół litra wody na dobę. Ale nikt nie zastanawia się nad twierdzeniem Paracelsusa, że wszystko może być toksyną, po przekroczeniu pewnej dawki. Nie powinno zatem dziwić, że nadmiar wody powoduje odkładanie kamieni nerkowych, podwyższenie ciśnienia krwi, szczególnie rozkurczowego, czy pozorną otyłość, spowodowaną gromadzeniem się w organizmie nadmiernej ilości płynu tkankowego.

Pojemność tego krążącego magazynu toksyn, jakim są płyny ustrojowe (krew i limfa), jest, rzecz jasna, ograniczona i nie może wzrastać w nieskończoność, gdyż groziłoby to dezorganizacją organizmu jako całości. W tej sytuacji organizmowi nie pozostaje nic innego, jak przenieść toksyny krążące w płynach ustrojowych gdzie indziej. Zazwyczaj groźne toksyny aktywne, których wątroba nie zdążyła jeszcze zneutralizować, gromadzone są w rejonie skóry lub w migdałkach, skąd – poprzez wyropienie spowodowane miejscowym stanem zapalnym – są z organizmu ewakuowane.

Toksyny obojętne (zneutralizowane w wątrobie) zwykle magazynowane są w innych tkankach łącznych, gdzie oczekują w nadziei, że w końcu układy wydalnicze organizmu zostaną odciążone i będzie możliwość ich wydalenia. Jeśli to nie następuje, to nagromadzone toksyny ulegają trwałemu unieszkodliwieniu poprzez wypełnienie ich wapniem. Potocznie proces ten nazywany jest zwyrodnieniem.

4. Tkanka tłuszczowa jako magazyn toksyn

Tkanka tłuszczowa jest tkanką łączną, w której substancję międzykomórkową stanowi tłuszcz nadający jej charakterystyczną elastyczną postać. W tkance tej magazynowany jest nadmiar toksyn nierozpuszczalnych w wodzie (rozpuszczalnych w tłuszczach).

Toksyny nagromadzone w tkance tłuszczowej wpływają na jej elastyczność oraz wywołują obrzękowo-włókniste zmiany tkanki podskórnej, czego objawem jest cellulit, zwany efektem pomarańczowej skórki, objawiający się nierówną i pofałdowaną skórą ud, bioder, kolan, ramion i sutków. Na skórze tych partii ciała bywają także widoczne guzki i zgrubienia, które czasami mogą być bolesne.

Prawdopodobnie toksyny zmagazynowane w tkance tłuszczowej podskórnej są przyczyną tworzenia się w niej nowotworów łagodnych, zwanych tłuszczakami (łac. lipoma). W każdym razie po usunięciu z organizmu nadmiaru toksyn i równoczesnym uszczelnieniu błony śluzowej przewodu pokarmowego daje się zauważyć wstrzymanie tworzenia się tłuszczaków, natomiast już istniejące tłuszczaki przestają zwiększać swoje rozmiary, a w niektórych przypadkach zaczynają powoli zanikać.

5. Tkanka kostna jako magazyn toksyn

Tkanka kostna jest tkanką łączną podporową. Tworzą ją osteoblasty, czyli komórki produkujące substancję międzykomórkową tkanki kostnej – osseinę[8] stanowiącą strukturę przestrzenną kości.

Osseina przesycona jest organicznymi solami mineralnymi, głównie wapnia, fosforu i magnezu. Osseina jest także magazynem tych minerałów, w którym organizm lokuje ich nadwyżkę, albo pobiera, gdy zabraknie któregoś z nich, szczególnie wapnia, nieodzownego do neutralizacji toksyn. Gdy deficyt wapnia w kościach pogłębia się, wówczas mamy do czynienia z chorobą zwaną osteoporozą, która często jest utożsamiana (mylona?) z osteopenią.[9] Otóż jest to nieporozumienie, bowiem osteoporoza jest chorobą niezależną od wieku i występuje zarówno u dzieci, młodzieży, jak i u osób w średnim, a także starszym wieku.

Osteoporoza zwana jest także zrzeszotnieniem kości. Ta druga nazwa wyraźnie wskazuje na charakter tej choroby, gdyż oglądany pod mikroskopem przekrój kości dotkniętej osteoporozą przypomina rzadkie sito – rzeszoto usiane ciemnymi kropeczkami. A czymże są owe kropeczki? Są to toksyny zmagazynowane w miejscach, gdzie brakuje wapnia. Jest to po prostu naturalna kolej rzeczy, gdyż na deficyt wapnia wpływa nie tylko jego niedobór w pożywieniu, czy słabe wchłanianie, ale także konieczność użycia zapasów wapnia do utylizacji toksyn. A więc, jeśli w kościach brakuje wapnia, to nie ulega wątpliwości, że we krwi znajduje się nadmiar aktywnych toksyn, które organizm upycha, gdzie tylko może.

6. Błony surowicze jako magazyn toksyn

Błona surowicza jest tkanką łączną włóknistą, której istotę międzykomórkową stanowią luźno utkane włókna kolagenowe, nadające jej elastyczność i wytrzymałość mechaniczną.

W błonie surowiczej nie występują naczynia krwionośne, gdyż substancje odżywcze rzadko rozsianym komórkom dostarczane są w układzie otwartym wraz z płynem surowiczym. Dlatego błona surowicza jest przeźroczysta, zaś luźne utkanie włókien kolagenowych nadaje jej lekko białawe zabarwienie.