Zapach zazdrości - Nawara Monika - ebook

Zapach zazdrości ebook

Nawara Monika

4,0

16 osób interesuje się tą książką

Opis

Drugi tom historii Catherine Montmar i Bruno Wintersa.
Bruno i Catherine podejmują spontaniczną decyzję. Po trzech tygodniach znajomości postanawiają stanąć na ślubnym kobiercu. Catherine jest przekonana, że to szaleństwo, ale zakochała się do tego stopnia, że nie potrafi trzeźwo myśleć. Bruno całkowicie zawrócił jej w głowie.
Jednak kobieta szybko pożałuje tego, co zrobiła, ponieważ na przyjęciu weselnym przypadkiem spotyka w korytarzu całującą się parę. Nie może uwierzyć własnym oczom, gdy dociera do niej, że to jej mąż całuje inną tuż po tym, kiedy obiecali sobie miłość i wierność do końca swoich dni.
Catherine jest załamana. Bruno bardzo naruszył jej zaufanie, więc pod wpływem impulsu kobieta wyjeżdża na Sycylię. Jednak nie będą to dla niej wakacje, ponieważ nieoczekiwanie wpada w wir niebezpiecznych sytuacji, jak również w oko pewnemu włoskiemu przystojniakowi Leonardo. To mężczyzna, który z pewnością niełatwo przyjmuje odmowę.
Opis pochodzi od wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 396

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (133 oceny)
69
24
22
13
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kasiap_2010

Całkiem niezła

lepsza niż cześć pierwsza, ale nadal trochę w stylu gimnazjum 😏
20
oleksandram93

Z braku laku…

średnia fabuła, takie same sceny sexu, nuda, nie rózni się niczym od innych książek autorki
20
melchoria

Z braku laku…

Rozczarowanie.
20
KasiaS87

Nie oderwiesz się od lektury

„Stałam jak zaczarowana, pochłonięta przyjemnością, którą odczuwałam, będąc blisko niego. Poddawałam się jego dotykowi. Ponieważ przede mną stał Bruno… Mimo że znałam go krótko, to jakimś cudem zaufałam mu i chciałam wierzyć, że nigdy mnie nie skrzywdzi”. Catherine i Bruno wzięli szybki ślub i to ze znanych nam powodów, ale te najważniejsze zaczęli odkrywać zaraz po nim. Bo przecież nie można, się złości i być zazdrosnym o kogoś do kogo by się nic nie czuło. Do tego silne przyciąganie, jakie czuli do siebie, tylko przybrało na sile. Przyjdzie im pokonać kilka przeszkód i problemów, jakie pojawią się na ich drodze. I mimo niesprzyjających warunków zawsze mogą liczyć na przyjaciół i gorących Włochów. Czy będzie niebezpiecznie?… Tak. Czy będzie gorąco i pikantnie?… Zdecydowanie tak i to, jak. Czy będzie zabawnie?… Kolejne tak. Tylko tych tak jest nieskończona ilość. Więcej wam nie zdradzę, bo musicie sami poznać ich historię oraz jej zakończenie. Powiem wam tak, Monika Nawara po raz kol...
21
Alishia22

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka polecam
21

Popularność




Copyright ©

Monika Nawara

Wydawnictwo NieZwykłe

Oświęcim 2022

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

All rights reserved

Redakcja:

Sandra Pętecka

Korekta:

Agata Bogusławska

Karolina Piekarska

Redakcja techniczna:

Paulina Romanek

Projekt okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Numer ISBN: 978-83-8320-135-1

Rozdział 1

Catherine

W samochodzie zapanowało milczenie. Słychać było jedynie muzykę, której delikatne, spokojne brzmienie kompletnie nie pasowało do rytmu mojego rozszalałego serca, obijającego się o żebra.

Cholera!

W tym momencie dotarło do mnie, że najzwyczajniej w świecie oszalałam!

Ślub po kilku tygodniach znajomości!?

– Boże, Julia, to jakieś szaleństwo. Co ja robię? Znam go raptem trzy pieprzone tygodnie!

Panika ogarnęła moje ciało. Drżałam. Próbowałam zaczerpnąć powietrza, ale miałam coraz większe trudności z oddychaniem. Dusiłam się.

– Catherine! – wrzasnęła przyjaciółka, chwytając mnie za ramiona i odwracając w swoją stronę. – Oddychaj! Wdech, wydech, wdech, wydech!

– Kurwa! Nie dam rady! – Strach coraz bardziej przejmował władzę nad moim ciałem. – Przecież to szaleństwo! Ja nigdy nie robiłam szalonych rzeczy! To do mnie niepodobne!

Planowałam wyjść za mąż, ale nie wiedziałam… Nie byłam pewna, czy… Nie czułam… To było nierzeczywiste i bardzo nierozsądne… Kompletne szaleństwo!

– Catherine, wiem, że nie dopuszczasz do siebie tej myśli, ale wydaje mi się, że Bruno zawrócił ci w głowie, i to konkretnie. Zresztą, na moje oko, to ten facet kompletnie i nieodwołalnie oszalał na twoim punkcie. Wczoraj wpatrywał się w ciebie, jakbyś była jedyną kobietą na świecie. – Donośny i poważny ton głosu przyjaciółki delikatnie mnie uspokoił, choć dalej czułam drżenie dłoni, a w głowie kłębiło się milion myśli.

– Skąd możesz to wszystko wiedzieć? Ja nie jestem pewna…

– Znam cię. Pierwszy raz w życiu promieniejesz. Jesteś szczęśliwa… Co to jest, jeśli nie miłość?

Starałam się zapanować nad oddechem i myślami, które napędzały moją panikę. Zerknęłam do przodu i napotkałam w lusterku wstecznym zaniepokojony wzrok Jasona.

– Catherine, jedno słowo i zawracam. – To zdanie na pewno kosztowało go dużo wysiłku, ale nie mogłam go o to prosić.

– Jason, nie mam innego wyjścia. Mam tylko nadzieję, że nie popełniam błędu… – szepnęłam drżącym głosem.

– Najwyżej się rozwiedziesz. Co za problem?!– Na swój dziwny, pokręcony sposób Julia starała się mnie pocieszyć i te słowa trochę pomogły…

Skinęłam niepewnie głową, po czym odwróciłam twarz do okna, starając się skupić myśli na czymś innym, byle tylko nie roztrząsać moich nieprzemyślanych decyzji.

Kilka minut później poczułam się już znacznie lepiej. Dotarło do mnie, że miałam przy sobie przyjaciół, którzy mnie wspierali, więc nie byłam sama.

Chciałam wierzyć, że postępuję słusznie i choć wątpliwości nieustannie atakowały mój umysł, postanowiłam je jednak zagłuszyć. Co ma być, to będzie. Jeśli to małżeństwo okaże się katastrofą, to się rozwiedziemy – powtarzałam sobie w myślach jak mantrę.

– Jesteśmy na miejscu. – Niski, lekko podenerwowany głos przyjaciela niespodziewanie zakłócił ciszę.

Zerknęłam na Julię, która swoim szerokim uśmiechem dodawała mi odwagi. Wzięłam kilka głębszych wdechów i stanowczym ruchem sięgnęłam do klamki.

– Dobra! Zrobię to – wyszeptałam pod nosem, motywując się do działania.

Gdy wysiadłam z samochodu, Julia podeszła i chwyciła moją dłoń, po czym razem ruszyłyśmy do urzędu.

– Hej!

Samuel, słysząc mój głos, odwrócił się i zastygł w wyraźnym szoku. Ostentacyjnie przyłożył dłoń do serca i zmierzył mnie spojrzeniem od stóp do głów.

– Bosko! Wyglądasz bosko! Jak cholerna księżniczka! – Podszedł bliżej, nieprzerwanie skanując mnie przenikliwym wzrokiem. – Jesteś idealna! Boże…

– Dobra, dzięki. – Wtuliłam się w niego, a on pogładził mnie po plecach, dodając otuchy. – Ty też prezentujesz się całkiem nieźle. Bordowy garnitur?

– Markus namówił mnie na ten kolor. Niezły jest, nie? – Okręcił się dookoła, po czym poprawił mankiety koszuli.

– Wyglądasz fantastycznie.

– Gdzie reszta gości? – wtrąciła Julia.

– Wszyscy czekają już w sali na piętrze, a…

– Catherine… – Po moim ciele przeszły przyjemne ciarki na sam dźwięk zachrypniętego głosu narzeczonego.

Stał za mną. Bardzo blisko.

Czułam ciepło promieniujące z jego ciała, a do moich nozdrzy momentalnie dotarł jego zniewalający zapach. Był tutaj… Czekał na mnie… Jeśli wcześniej miałam wątpliwości, to w tym momencie wszystkie wyparowały. Nie czekając ani sekundy dłużej, odwróciłam się powoli i nagle stanęłam przed zjawiskowo przystojnym mężczyzną.

Przesuwałam spojrzeniem po jego ciele, chłonąc ten widok, bo totalnie zabrakło mi słów…

Był grzesznie piękny. To już wiedziałam wcześniej, ale dzisiaj…

Wyglądał cholernie gorąco w grafitowym garniturze, idealnie opinającym jego wysportowaną sylwetkę. Biała koszula podkreślała opaleniznę, a czerwona muszka nadawała mu elegancji. Prezentował się nieziemsko i chciał tylko mnie…

Jak tylko nasze spojrzenia się spotkały, wstrzymałam oddech. Tak wiele emocji przetaczało się przez jego czarne jak noc tęczówki. Czułość wymieszana z pożądaniem była zniewalającą mieszanką, a ja nie potrafiłam się dłużej opierać.

– Bruno – szepnęłam drżącym głosem, odurzona jego bliskością.

Podszedł jeszcze bliżej, stanowczo owinął ramię wokół mojej talii i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w niego, wsłuchując się w przyspieszone bicie jego serca, które wyrywało się z klatki piersiowej.

To samo działo się ze mną. Moje ciało wariowało w jego obecności.

Przesunął niespiesznie opuszkami palców po nagiej skórze moich pleców, zostawiając uczucie ciepła oraz delikatnego mrowienia. Gdy tylko delikatnie się odsunął, kciukiem drugiej dłoni pogładził mnie zmysłowo po policzku, po czym chwycił podbródek i podniósł, sprawiając, że nasze spojrzenia znów się spotkały.

Stałam jak zaczarowana, pochłonięta przyjemnością, którą odczuwałam, będąc blisko niego. Poddawałam się jego dotykowi bez skrupułów czy wyrzutów sumienia. Ponieważ przede mną stał Bruno… Mimo że znałam go krótko, to jakimś cudem zaufałam mu i chciałam wierzyć, że nigdy mnie nie skrzywdzi.

Gdyby na jego miejscu był inny mężczyzna, to pewnie uciekłabym z krzykiem, ale patrząc w oczy Bruna, widziałam obietnicę wierności i lojalności.

– Jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi. A ja dzięki tobie jestem najszczęśliwszym człowiekiem. Dziękuję, że jesteś tu ze mną – szepnął czule w moje usta, omiatając je ciepłym oddechem, po czym musnął je wargami.

Na początku pocałunek był delikatny, ale w momencie gdy przejechał językiem po mojej dolnej wardze, poczułam iskry przepływające przez nasze ciała. Przymknęłam oczy, pozwalając na pogłębienie pocałunku i kontynuowanie tej niezwykłej pieszczoty. Przylgnęłam do jego ciała, obejmując go ciasno, podczas gdy on z pasją i namiętnością rozpalał moje zmysły, a także niespodziewanie serce, które wpadło w szaleńczy pęd.

Po tym przyjemnym powitaniu wypuścił mnie z objęć, po czym splótł ciasno palce naszych dłoni i posłał mi zadowolony uśmiech.

– Jesteście najgorętszą parą, jaką znam – westchnęła Julia – Bruno, bałam się, że ją pożresz! Coś ty taki napalony?!

Mój narzeczony nie odpowiedział, tylko nachylił się nade mną i szepnął:

– Już się nie mogę doczekać, aż ściągnę z ciebie tę sukienkę i złożę pocałunek na każdym centymetrze twojego nieziemskiego ciała, moja piękna.

– Wszystko słyszałem! – krzyknął Samuel, stojąc zaraz za moimi plecami. – Wiem, że nie możecie się doczekać nocy poślubnej! Ale na miłość boską! Najpierw ślub, cukiereczki!

– Masz rację, chodźmy. Wszyscy już na nas czekają. – Bruno ścisnął moją dłoń, dodając mi otuchy, i poprowadził w kierunku schodów. – Moich rodziców poznasz po ceremonii, a w restauracji będzie okazja do dłuższej rozmowy. Teraz marzę tylko o tym, żebyś jak najszybciej została moją żoną – oznajmił zadowolony, gdy pokonywaliśmy schody.

– Nie sądziłam, że będzie przyjęcie…

– Skarbie, zasługujesz na wszystko, co najlepsze. A przecież jak jest ślub, to musi być też uczta z rodziną – tłumaczył zdecydowanym głosem. – Tym bardziej że nasze rodziny nie miały okazji poznać się wcześniej. Zadzwoniłem do twojego przyjaciela Antonia i bez problemu zgodził się zorganizować przyjęcie w swojej restauracji.

– Nie wiem, co powiedzieć, Bruno. – Zerknęłam na niego, nie ukrywając łez wzruszenia. – Dziękuję.

– Wiem, że to wszystko jest szalone i lekko przytłaczające, ale jesteśmy w tym razem. – Zatrzymał się niespodziewanie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. – Jesteś przy mnie bezpieczna, Catherine. – Spojrzał mi prosto w oczy, gdy stanęliśmy przed ogromnymi, białymi drzwiami, za którymi już za moment wypowiemy słowa przysięgi małżeńskiej. – Zrobię wszystko, żebyś była ze mną szczęśliwa.

– Dobrze, cukiereczki. Czas zacząć przedstawienie. – Po raz kolejny wtrącił się Samuel, poganiając nas, jednocześnie nerwowo zerkając na zegarek.

Bruno posłał mi uroczy uśmiech, dodając tym samym otuchy, więc odetchnęłam głęboko i z podniesioną głową weszłam do sali wypełnionej gośćmi weselnymi.

Mój przyszły mąż położył dłoń na moich plecach, a ja w miejscu, gdzie jego skóra stykała się z moją, poczułam przyjemną, rozgrzewającą pieszczotę.

Nieoczekiwanie jego dotyk zadziałał na mnie kojąco, skutecznie mnie uspokajając.

***

Pół godziny później było już po wszystkim.

Odetchnęłam z ulgą, dumna z siebie, że jakoś przetrwałam i nie uciekłam, choć moją głowę nieustannie atakowały wątpliwości i miałam kilka poważnych momentów zwątpienia. Na szczęście Bruno nie wypuścił mojej dłoni z uścisku, czym dodawał mi siły i pewności, że byłam w odpowiednim miejscu i z odpowiednim mężczyzną.

Gdy podpisaliśmy już wszystkie dokumenty, Bruno złapał mnie zaborczo w talii i przyciągnął do siebie. Odruchowo położyłam dłonie na jego twardej klatce piersiowej i podniosłam wzrok, napotykając jego radosne spojrzenie.

Pochylił się i musnął moje usta w czułym pocałunku, roztapiając coraz bardziej moje serce. Był czuły, troskliwy, idealny…

Ta rozkoszna pieszczota totalnie mnie pochłonęła i na krótki moment zapomniałam o całym zamieszaniu, o ślubie, firmie i tych wszystkich wątpliwościach, które od wczoraj atakowały mój umysł.

Nasz pocałunek przerwały oklaski i radosne okrzyki gości, więc niechętnie odsunęłam się od męża, z trudem łapiąc oddech.

– Uwielbiam się z tobą całować, żono.

Skradł mi jeszcze jeden szybki pocałunek, zanim odwróciliśmy się przodem do gości.

Przedstawił mnie swoim rodzicom, którzy byli bardzo życzliwi. Przywitali mnie w rodzinie, mocno przytulając.

– Byłem zaskoczony informacją o ślubie. Ale jak teraz na was patrzę, to widzę, że jesteście szczęśliwi i zakochani. Cieszę się, synu, że znalazłeś taką wspaniałą kobietę. – Ojciec Bruna poklepał go po ramieniu.

– Kochanie, jesteś zniewalająca, a ta sukienka jest po prostu oszałamiająca. – Jego mama była przekochana. – Twoje plecy i ten tatuaż. Jestem kompletnie oczarowana… – Ponownie mnie przytuliła, a później Bruno otrzymał od niej dwa słodkie buziaki w policzki.

Następnie podeszła do nas roześmiana babcia Helena oraz mój tata, który sądząc po niezadowolonej minie, nie był zachwycony tym całym ślubem.

– Wnusiu, jesteś najpiękniejszą panną młodą, jaką widziałam w całym swoim życiu. A to wycięcie na plecach! Mistrzostwo! – Przytuliła nas mocno, szeptając życzenia.

– Dużo szczęścia, córeczko. Obyś nie żałowała tej spontanicznej decyzji. – Komentarz taty w ogóle mnie nie zaskoczył.

– Postaram się, żeby Catherine nigdy jej nie pożałowała – wtrącił Bruno pewnym głosem, wpatrując się w mojego ojca hardym spojrzeniem.

– Trzymam cię za słowo, zięciu.

Następnie życzenia złożyli nam Julia z Williamem, Samuel oraz Jason i Jasmin.

– Dziecko, wyglądasz cudownie! – Antonio podszedł jako następny, trzymając za rękę swoją piękną żonę.

– Dziękuję.

– Bruno, poznaj moją żonę Alinę.

– Bruno Winters. Bardzo mi miło. – Pochylił się i złożył pocałunek na dłoni kobiety.

– Gdy Bruno zadzwonił do mnie wczoraj, nie powiem, lekko mnie to zaskoczyło. Skąd ten pośpiech? – dopytywał Włoch, przyglądając mi się intensywnie.

– Przestań. Nie widzisz, że są zakochani? Na co niby mieli czekać? – Alina uderzyła go delikatnie łokciem w brzuch, ratując nas od odpowiedzi.

– Catherine jest wyjątkowa. Nie widziałem sensu dłużej czekać. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie przyszłości bez tej wspaniałej kobiety u swojego boku.

Zerknęłam na niego, ale był całkowicie poważny, co mnie zdziwiło.

– Chyba nie skombinowałeś małego bambino, co?

– Boże, wujku! – westchnęłam, zaskoczona jego podejrzeniami. – Nie ma żadnego bambino w moim brzuchu!

Dario stojący za ojcem nagle roześmiał się głośno.

– Papa, nie bądź wścibski – mruknął, uśmiechając się do nas przepraszająco.

Uprzejmie odwzajemniłam uśmiech, ale w tym samym momencie odetchnęłam z ulgą, bo przecież byłam na zastrzyku antykoncepcyjnym, więc wszelkie podejrzenia były bezpodstawne. Tę metodę stosowałam, odkąd zaczęłam spotykać się z Thomasem. Po naszym rozstaniu z przyzwyczajenia pojawiałam się regularnie u swojego lekarza.

Ale zaraz… Kiedy byłam na ostatniej wizycie?

Była zima, chyba początek roku… Czyli byłam u lekarza w styczniu, a teraz jest koniec maja?!

Kurwa!

Fala gorąca przepłynęła przez moje ciało, a ja poczułam, jak z nerwów zrobiło mi się słabo. Nagle przypomniałam sobie, że dzwonił do mnie ktoś z kliniki, żeby przełożyć wizytę. Tylko czy się na niej pojawiłam?

Cholera!

Z tych emocji i nerwów nie mogłam sobie teraz kompletnie przypomnieć.

Wzbierająca panika chwilowo odebrała mi jasność umysłu. Myśli nieuchronnie zmierzały w jednym szalenie niebezpiecznym kierunku.

Nie pojawiłam się na wizycie w marcu i nie poszłam na kolejną. W tym całym zamieszaniu związanym z końcowymi egzaminami na studiach, obroną pracy magisterskiej, stażem w firmie… całkowicie zapomniałam o cholernym zastrzyku!

Nie miałam chłopaka, więc nie był to dla mnie priorytet…

– O kurwa! – wymsknęło mi się przekleństwo.

Odruchowo zakryłam usta dłonią, w mgnieniu oka zdając sobie sprawę, że powiedziałam to na głos.

– Catherine? – Zaniepokojony głos Bruna sprowadził mnie na ziemię. Przyglądał mi się, nerwowo marszcząc brwi.

Rozejrzałam się po sali i dotarło do mnie, że jesteśmy sami. Byłam tak pochłonięta analizowaniem swojej głupoty, naiwności i braku roztropności, że nawet nie zauważyłam, kiedy wszyscy wyszli.

– Przepraszam – mruknęłam zdenerwowana. – Chyba zapomniałam…

Obrócił mnie przodem do siebie, po czym ujął w dłonie moją twarz i spojrzał prosto w moje oczy.

Nie miałam odwagi powiedzieć mu prawdy… Nie mogłam mu tego zrobić…

– Co się dzieje?

– Żelazko… zapomniałam wyłączyć… – wyjąkałam niepewnym głosem, od razu zdając sobie sprawę, jak idiotycznie zabrzmiało moje wytłumaczenie, ale po cichu liczyłam, że nie będzie drążył.

– Catherine, wiem, że chodzi o coś innego. Powiedz mi, kochanie. Co cię dręczy?

– Bruno, odpuść. Proszę – szepnęłam błagalnym głosem.

Jak miałam mu niby powiedzieć, że jednak nie wzięłam zastrzyku antykoncepcyjnego!? Cholera, jak mogłam być taka lekkomyślna?!

Kochaliśmy się bez zabezpieczenia, i to kilkukrotnie!

Kurwa!

– Jedziemy, cukiereczki? – Z opresji uratował mnie Samuel, pojawiając się nagle w drzwiach.

Jak tylko spojrzał na mnie, jego twarz nabrała ostrzejszych rysów i wiedziałam, że dostrzegł, że coś było nie tak.

Samuel znał mnie bardzo długo, więc nie byłam w stanie ukryć przed nim emocji.

Podszedł powoli, przeskakując nerwowo wzrokiem między mną a Brunem i szukając chyba wytłumaczenia.

– Co się dzieje?

– Nic się nie dzieje. – Pokręciłam energicznie głową, nabierając powietrza głęboko do płuc, żeby się szybko uspokoić i nie panikować.

– Wszyscy już pojechali do restauracji. Biorąc pod uwagę, że to wasza impreza, to będą na was czekać z kolacją – zasugerował chłodno, dalej się we mnie wpatrując.

– Dobrze, już idziemy. Zabierzesz się z nami? – dopytywał Bruno lekko podenerwowanym głosem.

– Nie. Przyjechałem samochodem. Jutro z samego rana mam lot do Mediolanu, więc dzisiaj niestety toasty będę wznosił jedynie wodą. Na pewno wszystko okej?

Przytaknęłam szybko, uśmiechając się niemrawo, co na szczęście zadziałało, bo kilka sekund później Samuel odwrócił się i zniknął za drzwiami.

– Catherine, możesz mi wszystko powiedzieć. Chcę być twoim przyjacielem. Wiem, że znamy się krótko, ale możesz mi zaufać. – Bruno wrócił do rozmowy sprzed chwili, rozbrajając mnie troskliwym głosem.

– Jeśli coś się będzie działo, to dam ci znać, okej? Jedźmy już.

– Dobrze, skarbie, tym razem odpuszczam. Słyszę, jak burczy ci w brzuchu, a obiecałem o ciebie dbać, więc jak najszybciej muszę cię nakarmić. – Chwycił mnie stanowczo za dłoń i razem ruszyliśmy do wyjścia.

Jason czekał przed budynkiem. Gdy tylko nas zauważył, z szerokim uśmiechem otworzył nam drzwi pięknej, lśniącej limuzyny.

Jak tylko zajęliśmy miejsce na tylnej kanapie, Bruno niespodziewanie zbliżył się do mnie, chwycił zaborczo mój podbródek, po czym zaczął pożerać moje usta w szaleńczym pocałunku.

Byłam zaskoczona gwałtownością tej pieszczoty, jego zniecierpliwieniem i ogromną przyjemnością, jaka w sekundzie obezwładniła moje ciało.

Stęskniona za jego dotykiem, całą sobą oddałam pocałunek, wychodząc mu naprzeciw, jednocześnie wplatając palce w jego włosy, by przytrzymać go blisko.

Bruno całował mnie coraz namiętniej, błądząc dłońmi po moim ciele.

Jak tylko zabrakło nam tchu, na moment odsunął się, ale tylko po to, by podnieść mnie i posadzić bokiem na swoich kolanach.

– Myślałem, że oszaleję, gdy zobaczyłem cię w tej sukience. Jesteś piękna. Niewyobrażalnie zjawiskowa. Tak kurewsko podniecająca. Ta cała koronka… Stęskniłem się za tobą, kochanie – wyszeptał czule pomiędzy pojedynczymi pocałunkami. – Już nie wspomnę o tym, że moje łóżko było puste i zimne bez ciebie.

Jego słowa rozpalały każdą komórkę mojego ciała. Na myśl o tym, co za chwilę nastąpi, przyjemne dreszcze podniecenia przepłynęły przez moje rozpalone ciało.

Bruno schodził pocałunkami coraz niżej, obsypując nimi moją szyję i szepcząc jednocześnie czułe słówka. Podczas gdy jedną ręką badał każdy centymetr moich odsłoniętych pleców, druga wkradła się niepostrzeżenie pod sukienkę, podnosząc ją lekko. Gdy dotarł do paska od pończoch, wciągnął głośno powietrze, po czym oderwał się nagle od mojej szyi i spojrzał prosto w moje oczy.

– Kurwa! Masz pończochy?!

Roześmiałam się głośno, widząc autentyczne zdziwienie wymalowane na jego twarzy.

– Kobieto, wykończysz mnie. – Usłyszałam głębokie westchnienie, a po chwili jego usta ponownie odnalazły moje.

W tym momencie szyba oddzielająca nas od Jasona podniosła się, zapewniając nam chwilę swobody i intymności. Żar podniecenia ogarnął moje ciało i nie zamierzałam czekać do wieczora.

– Masz prezerwatywę?

Na szczęście zdrowy rozsądek doszedł do głosu w odpowiednim momencie. Składałam pojedyncze pocałunki w kącikach jego ust, starając się odwrócić jego uwagę, żeby tylko nie dopytywał.

Bruno ściągnął marynarkę i sprawdzał w pośpiechu kieszenie, pewnie szukając portfela.

– Chyba powinienem mieć, ale… byłem już w tobie bez prezerwatywy. Myślałem, że mi ufasz?

– Ufam ci, ale nie będę się czuła komfortowo, gdy na przyjęciu wilgoć będzie spływała po moich udach – szepnęłam, starając się brzmieć przekonująco.

Cholera, przecież nie mogłam zwiększać prawdopodobieństwa zajścia w ciążę, o ile już w niej nie byłam…

– Rozumiem, skarbie. – Uśmiechnął się zwycięsko, trzymając między palcami błyszczące opakowanie.

Zmieniłam pozycję i usiadłam na nim, przyciskając kolana do jego ud. Moja sukienka podwinęła się aż do pasa, odsłaniając górę pończoch oraz koronkową bieliznę. Wplotłam palce we włosy Bruna, po czym musnęłam jego usta, by po chwili przejechać po nich językiem. Dotarły do mnie pobudzające pomruki przyjemności, które wprost uwielbiałam.

Ta pieszczota podziałała na niego jak iskra. Stał się bardziej zaborczy, nieokiełznany…

Całował mnie zachłannie, jakby nie potrafił się mną nasycić.

Nie przerywając pocałunku, zsunął powoli delikatne ramiączka sukienki, uwalniając tym samym moje piersi z koronkowego materiału.

Jak tylko przejechał dłońmi po mojej skórze, oderwał się niespodziewanie i przeniósł wzrok na nagie piersi.

Wpatrywał się w nie, muskając kciukami twarde brodawki, jednocześnie ponętnie oblizał językiem usta nabrzmiałe od pocałunków, oddychając ciężko.

– Jesteś przepiękna, Catherine.

Jak tylko te słowa opuściły jego usta, zanurzył twarz w moich piersiach, na zmianę podgryzając, zasysając i liżąc twarde brodawki. Ściskał moje piersi, przesuwając po nich językiem, czym doprowadzał mnie do szaleństwa.

Te wszystkie doznania podniecały, rozbudzały…

Wariowałam, coraz zachłanniej ocierając się o niego, gdy pieścił mnie brutalnie, sprawiając mi nieopisaną przyjemność.

Byłam podniecona do granic możliwości…

Pragnęłam go i już nie mogłam dłużej czekać…

Nagle, jakby czytając w moich myślach, spełnił moją niemą prośbę, wsuwając jedną dłoń pod cienki materiał bielizny i musnął palcami moją wrażliwą łechtaczkę.

Byłam już tak wilgotna, że bez problemu wsunął we mnie dwa palce i zaczął nimi poruszać, drażniąc przy okazji nabrzmiałą kobiecość.

To było szaleństwo…

Tyle nieprzyzwoicie przyjemnych doznań przetaczało się przez moje ciało, gdy bez opamiętania zataczałam koła biodrami, ujeżdżając jego dłoń.

Przymknęłam powieki, odchyliłam głowę do tyłu i czułam, jak pochłaniają mnie pierwsze oznaki orgazmu.

Z mojego gardła wydobywały się jęki przyjemności, pomruki, gdy nagle przestał… Spojrzałam na niego nieprzytomnym wzrokiem, nie wiedząc, co się stało.

– Kupię ci takich kolejny tysiąc, dobrze?– mruknął seksownie.

Nagle usłyszałam dźwięk rozrywanego materiału, a moje majtki zostały w strzępach.

– Nie chcesz wiedzieć, ile kosztowały?

– Nieważne. Stać mnie, kochanie.

Przewiercał mnie wzrokiem przepełnionym pożądaniem, a ja tonęłam w czarnej głębi jego błyszczących tęczówek.

Wpatrywaliśmy się w siebie, pochłaniając rozżarzonym spojrzeniem, gdy wszedł we mnie stanowczo, wypełniając do samego końca.

Jęknęłam głośno, po czym oparłam dłonie na zagłówku i raz za razem opadałam na jego stalową męskość.

Obejmował mnie ciasno, kontrolując swoje ruchy.

Nasze oddechy mieszały się ze sobą, gdy oboje zatonęliśmy w pożądaniu spalającym nasze spragnione ciała.

Istnieliśmy tylko my i nasze namiętne zbliżenie. Nic innego się nie liczyło.

Czułam ogień podniecenia żarzący się pod moją skórą.

Wpatrywaliśmy się w siebie, gdy wbijał się we mnie bez opamiętania, zaciskając dłonie na moich pośladkach.

Był niemożliwie podniecający. Pochłaniał mnie czarnym spojrzeniem, z jego ust wydobywały się warknięcia, a ja się poddałam.

Tak wiele emocji się we mnie skumulowało, że czułam drżenie całego ciała i z trudem łapałam oddech, dążąc ku spełnieniu.

– Jesteś stworzona dla mnie! Namiętna i tylko moja – warknął w moje usta, czym mnie jeszcze bardziej rozpalił.

– Bruno, jestem blisko.

Trzymając moje biodra w stalowym uścisku, niespodziewanie przyspieszył ruchy. Stał się nieokiełznany, dziki, namiętny.

Uwielbiałam go w takim wydaniu.

Jego stanowcze ruchy, siła i prymitywna zaborczość doprowadzały mnie do szaleństwa.

Poczułam coraz silniejsze mrowienie w podbrzuszu, aż wreszcie jęknęłam głośno jego imię, poddając się przejmująco intensywnej rozkoszy.

Przeciągał moją przyjemność, nie przestając się poruszać, aż nagle warknął zwierzęco, czym wprowadził w drganie każdą komórkę mojego ciała.

Po tych kilku boskich sekundach, przyjemnie rozluźniona, oparłam głowę na jego ramieniu i starałam się wyrównać oddech. Przez krótki moment trwaliśmy w bezruchu, uspokajając ciała po intensywnych doznaniach.

– Kochanie, to było niesamowite. – Bruno wybudził mnie z letargu zachrypniętym głosem.

– Masz rację, to było niesamowite.

Gdy spojrzałam w jego przepełnione czułością oczy, pochyliłam się i musnęłam jego usta, żeby sekundę później pogłębić pocałunek.

Całowałam go czule, powoli, przelewając na niego wszystkie uczucia, które się we mnie skumulowały.

Był niesamowitym kochankiem. Doskonale wiedział, jak doprowadzić mnie do rozkoszy, jak mnie podniecić, co lubiłam…

Nie znaliśmy się długo, ale w tej sferze byliśmy niemożliwie dobrze dopasowani.

Objął mnie ciasno ramionami, oddając pocałunek, i dopiero gdy poczułam, jak znowu twardnieje, postanowiłam przerwać.

Powoli odsunęłam się od jego nabrzmiałych ust, po czym usiadłam obok, żeby doprowadzić się do porządku.

Sięgnęłam do torby, którą spakowała mi Julia. Były w niej kosmetyki, więc skoncentrowałam się na poprawie makijażu. Pociągnęłam usta pomadką, a pudrem zmatowiłam cerę rozpaloną po seksie. W lusterku zerknęłam na włosy i uśmiechnęłam się, bo fryzura na szczęście nie została zniszczona.

Chusteczką nawilżającą starłam resztki wilgoci, nie zwracając uwagi na męża, choć cały czas czułam na sobie jego palące spojrzenie. W torbie znalazłam także jedwabną bieliznę, którą spakowała mi przyjaciółka.

– Julia pomyślała o wszystkim – mruknęłam i sięgnęłam po kremowe skąpe figi.

– Pozwól. – Wyjął mi z dłoni koronkową bieliznę i nieoczekiwanie klęknął przede mną na jedno kolano, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Sunął zmysłowo opuszkami palców po moich łydkach i udach, zmierzając coraz wyżej.

W momencie gdy dotarł do złączenia ud, podniosłam tyłek, żeby ułatwić mu zadanie.

– Jesteś wyjątkowa– wyszeptał, po czym pocałował moją dłoń, wciąż przede mną klęcząc. – Czuję coś do ciebie. – Wpatrywał się stanowczo w moje oczy. – Nie wiem jeszcze, czy to miłość, Catherine, ale jest to coś wyjątkowego, bo moje serce wariuje, gdy jesteś przy mnie. Moja fascynacja tobą przekroczyła niewidzialną granicę i gdy mówiłem, że nie wyobrażam sobie przyszłości bez ciebie, to mówiłem szczerze. Jesteś tylko ty.

Byłam pod wrażeniem, bo nie sądziłam, że usłyszę dzisiaj od niego takie czułe słowa.

– Bruno, przepraszam, że przeszkadzam, ale Helena dzwoniła już pięć razy z pytaniem, czy wszystko w porządku. – Tę pełną wzruszeń chwilę przerwał nagle Jason, którego głos usłyszeliśmy w głośnikach.

– Podjeżdżaj pod restaurację, Jason.

Bruno zajął miejsce obok, po czym ponownie splótł palce naszych dłoni, żeby po chwili musnąć ustami każdą moją kosteczkę po kolei.

Oparłam głowę o zagłówek i przymknęłam oczy.

Rozdział 2

Bruno

Jason podjechał przed restaurację La Plata, gdzie razem z przyjaciółmi i rodziną będziemy świętować nasze pierwsze chwile wspólnego życia. Zerknąłem na Catherine, która z przymkniętymi oczami opierała głowę o zagłówek, wyraźnie rozluźniona po oszałamiającym seksie.

Coś się między nami zmieniło. Wszystkie słowa, które wypowiadałem, płynęły prosto z serca.

Kurwa!

Chyba się zakochałem.

Nie sądziłem, że taki egoistyczny dupek jak ja poprosi kobietę o rękę, ożeni się, a przede wszystkim będzie w stanie przyrzec absolutną wierność…

I to wszystko stało się w ciągu ostatnich niecałych dwóch dni.

Szaleństwo.

Dzisiaj stresowałem się tak bardzo, jak chyba jeszcze nigdy w swoim życiu. I nie ślubem czy złożeniem przysięgi, bo akurat tej decyzji byłem pewien i dziwne, ale cholernie podobała mi się wizja bycia żonatym. Obawiałem się, że Catherine nie przyjedzie, zrezygnuje i odwoła ślub. Drżałem na samą myśl, że zmieni zdanie, a w poniedziałek ten sukinsyn podpisze umowę, będzie z nią pracował i spróbuje się do niej zbliżyć.

Jeszcze nigdy nie czułem takiej ulgi jak dzisiaj, gdy ujrzałem jej nieziemskie ciało otulone w koronkowy materiał.

Zaniemówiłem.

Od razu zaschło mi w gardle, serce zatrzymało się na ułamek sekundy, a z wrażenia ugięły się pode mną kolana.

Niezaprzeczalnie stała przede mną najpiękniejsza kobieta na Ziemi. Wyglądała jak prawdziwy anioł, a ja byłem nią totalnie i bezgranicznie oczarowany.

Nie potrafiłem tego wytłumaczyć, ale ta kobieta działała na mnie zdumiewająco intensywnie. W momencie gdy spojrzała prosto w moje oczy, zamarłem. W tamtej chwili zdałem sobie sprawę, że to chyba ona. Ta jedyna…

I choć było to niespodziewane i przerażające, to jednocześnie podejrzanie przyjemne. Nie spanikowałem, nie uciekłem, tylko stałem przed nią, nie mogąc wydusić z siebie słowa.

Cała uroczystość minęła bardzo szybko i spokojnie. Nie czułem zdenerwowania, ponieważ byłem pewny, że jestem w odpowiednim miejscu, a kobieta u mojego boku to spełnienie marzeń.

Możliwe, że w normalnych okolicznościach musiałbym się bardziej natrudzić i nabiegać, aż zgodziłaby się być moja, ale najwyraźniej sprzyjało mi szczęście i byłem cholernie wdzięczny losowi.

A seks w samochodzie?

Nieprzyzwoicie dobry. To nie był mój pierwszy raz na tylnym siedzeniu, ale Catherine wyzwalała we mnie tyle nowych uczuć, że każdy jej dotyk i pocałunek wydawały mi się wyjątkowe. Gdy po wszystkim klęczałem przed nią i zakładałem majtki na jej jędrną pupę, znowu byłem twardy jak pieprzona skała, a fiut błagał o kolejną dawkę jej ciepłego, ciasnego wnętrza.

Na szczęście Jason przerwał w idealnym momencie, nim znowu do czegoś doszło.

Nie chciałem jej martwić, ale półgodzinnego spóźnienia nie wyjaśnimy korkami.

Miałem tylko cichą nadzieję, że goście przemilczą naszą długą nieobecność i nikt nie będzie drążył tematu.

Gdy wraz z Catherine przekroczyliśmy próg restauracji, od razu zauważyłem naszych bliskich siedzących przy długim stole ustawionym na przeszklonej antresoli. Reszta lokalu pozostała otwarta dla gości.

Pospiesznie wspięliśmy się po schodach i zajęliśmy nasze honorowe miejsca, ściągając spojrzenia wszystkich gości, którzy nagle ucichli. Jason usiadł obok Jasmin i powitał ją pocałunkiem w policzek.

– No więc nie będziemy was zamęczać pytaniami o powód waszego spóźnienia, bo wszyscy tu obecni dobrze wiedzą, że seks w samochodzie jest niezapomnianym przeżyciem – przemówiła niezastąpiona babcia Helena, wstając z miejsca i podnosząc kieliszek z winem. – Ale na miłość boską! Potrzebowaliście aż tyle czasu?!

– Mamo, uspokój się – syknął Richard.

Od momentu gdy poznałem Helenę, byłem pewny, że się dogadamy. Nie lubiła owijać w bawełnę, podobnie jak ja, co bardzo mi pasowało.

Po tym bezpośrednim i szczerym przemówieniu wszystkim zgromadzonym przy stole natychmiast opadły szczęki.

– Skoro wyjaśniliśmy już tę kwestię, to pragnę wznieść toast. – Uratował nas Jason, który głośno odchrząknął i podniósł się z miejsca, żeby zastopować babcię Catherine. – Za młodą parę. Abyście byli zdrowi i szczęśliwi, a miłość przezwyciężyła wszystkie przeszkody na waszej wspólnej drodze.

Chwilę później na stole pojawiły się pyszne włoskie dania. Wygłodniali goście pochylali się nad obiadem, a ja obserwowałem wszystkich i zdałem sobie sprawę, że to, co do tej pory nazywałem szczęściem, czyli pieniądze, szacunek, niezliczoną ilość chętnych cipek, które błagały o atencję, to były tylko nic nie znaczące dodatki do życia, bo dopiero teraz, mając przy sobie Catherine, byłem naprawdę szczęśliwy.

Kolacja z rodziną i przyjaciółmi upłynęła w przyjemnej atmosferze. Catherine była rozluźniona i uśmiechnięta, co zapewne było zasługą nieziemskiego orgazmu, jaki jej zapewniłem na tylnym siedzeniu limuzyny, bo, o dziwo, odmawiała alkoholu, twierdząc, że ma słabą głowę i nie chce przesadzić.

Podczas kolacji niejednokrotnie skradałem jej pocałunki, nie mogąc doczekać się naszej nocy poślubnej. W głowie miałem milion pomysłów do zrealizowania, tak, by porządnie przypieczętować nasze małżeństwo.

***

Zbliżała się północ, a przy stole zostali już tylko przyjaciele: Julia z Williamem, Samuel oraz Jason z Jasmin. Coraz częściej zerkałem na Catherine i dałem nam jeszcze pół godziny, a później znikniemy. Nie zamierzałem dłużej czekać, bo na myśl o jej nagim ciele w moim łóżku robiłem się niemożliwie twardy.

W pewnym momencie poczułem potrzebę skorzystania z toalety, więc musnąłem dłoń Catherine, żeby zwrócić jej uwagę, i szepnąłem:

– Zaraz wracam.

– Okej. – Uśmiechnęła się i wróciła do rozmowy z Julią.

Szybko załatwiłem potrzebę, a gdy wyszedłem z łazienki, od razu uderzył we mnie znany zapach – słodki i drażniący. Podniosłem wzrok i zauważyłem moją byłą dziewczynę, która stała naprzeciwko, oparta o ścianę z przyklejonym do ust wrednym uśmieszkiem.

– Nathalie, co ty tu robisz? – zapytałem szczerze zdziwiony jej obecnością.

To było w chuj podejrzane, że znajdowała się akurat w lokalu, gdzie odbywało się moje przyjęcie weselne.

Co ona kombinowała?

– Jestem na kolacji z przyjaciółką, mój drogi. – Po tych słowach podeszła bliżej i położyła dłoń na mojej klatce, coraz bardziej przysuwając się do moich ust.

– Co ty wyprawiasz? – rzuciłem groźnie, robiąc krok do tyłu. – Jestem żonaty. Nie wygłupiaj się!

Starałem się przerwać to szaleństwo i odepchnąłem ją delikatnie, żeby odzyskać trochę przestrzeni. Nie podobała mi się ta sytuacja, ani dziwnie zadowolona mina Nathalie. Była podstępną żmiją, więc mogłem się po niej spodziewać dosłownie wszystkiego.

– Tak, wiem. Widziałam was razem. Tylko nie rozumiem, skąd ten pośpiech. – Przyglądała mi się badawczo, czekając na odpowiedź.

– Zakochałem się – oznajmiłem pewnym głosem.

I to była prawda. Dotarło to do mnie z niesamowitą siłą. Teraz byłem już pewny swoich uczuć i czułem się dziwnie lekko ze świadomością, że w końcu cały bałagan w głowie został uprzątnięty, a wszystkie myśli wskoczyły na właściwe miejsce.

Wreszcie, kurwa!

Byłem zakochany i to do szaleństwa!

– Nie wierzę, Bruno – warknęła nagle i zanim zdążyłem odpowiedzieć, złapała mnie za pasek od spodni i przyciągnęła do siebie, opierając się plecami o ścianę. – Ostatnim razem, gdy spotkaliśmy się w barze, wyglądałeś na zainteresowanego. Widziałam w twoim spojrzeniu pożądanie, więc co się od tej pory zmieniło? Ty się nie zakochujesz!

– Możesz nie wierzyć. Nie interesuje mnie to. Wracam do żony – syknąłem, mierząc ją wściekłym spojrzeniem, bo pogrywała sobie ze mną jak z jakimś naiwniakiem.

Zamierzałem się szybko ulotnić, żeby nikt przypadkiem mnie z nią nie zobaczył, ale nie było to łatwe, bo ta wariatka niesłychanie mocno trzymała pasek u moich spodni. Gdy chciałem się odsunąć, szarpnęła gwałtownie, co spowodowało, że straciłem równowagę i wpadłem na nią, przyciskając ciałem do ściany.

Ta podstępna, napalona żmija wykorzystała okazję i przyssała się do moich warg, przytrzymując mnie mocno za kark.

Co jest, kurwa?!

Najszybciej, jak to było możliwe, złapałem ją za ramiona i odsunąłem się, robiąc kilka kroków do tyłu, żeby zwiększyć dystans.

– Zwariowałaś? Co ty wyprawiasz?

Ciężko dyszałem, bo skutecznie mnie wkurwiła swoimi podstępnymi sztuczkami. Wytarłem usta dłonią i zauważyłem, że zostawiła na nich czerwoną, jaskrawą pomadkę. Będę musiał wrócić do łazienki, żeby zmyć to świństwo z twarzy.

Cholera!

– Kilka dni temu śliniłeś się na mój widok, a teraz co? Nagle jesteś zakochany? Jaja sobie robisz?! Nie pozwolę, żeby jakaś wywłoka zajęła moje miejsce! Jesteś mój! Rozumiesz?! – Podniosła głos, a ja w tym momencie dostrzegłem obłęd w jej oczach.

Nie sądziłem, że miała problemy psychiczne. Nie do wiary… Dlaczego nie zorientowałem się wcześniej?

– Kurwa! Ty jesteś szalona! Rozstaliśmy się dawno temu i nic nas nie łączy! Odpuść! – syknąłem, mrożąc ją wściekłym spojrzeniem.

Kompletnie nie rozumiałem jej zachowania. Zawsze była zazdrosna i wybuchowa, ale rozstaliśmy się ponad rok temu.

Może to jakiś rodzaj obsesji?

– Bruno, spotkajmy się, proszę! Chcę porozmawiać. Przypomnę ci, dlaczego jestem dla ciebie idealna.

W sekundzie się uspokoiła, a teraz uśmiechała się, oblizując napompowane usta.

Byłem przekonany, że miała jakiś problem. Musiałem zakończyć to spotkanie i rozmowę, która do niczego nie prowadziła.

Nagle Nathalie zrobiła krok w moim kierunku, więc postanowiłem się ewakuować.

– Nie mamy o czym rozmawiać. Nie czekaj na mnie. – Zakończyłem rozmowę zimnym, surowym tonem, mając głęboką nadzieję, że to pomoże i kiedy wyjdę z łazienki, już jej nie będzie.

Co to było, do chuja?!, pomyślałem, gdy zerkając w lustro, starałem się zetrzeć papierowym ręcznikiem ślady pomadki tej wariatki.

Rozdział 3

Catherine

To, co zobaczyłam w korytarzu prowadzącym do łazienek, zamroczyło mnie na chwilę. Stałam przez kilka sekund, niezdolna do zrobienia jakiegokolwiek ruchu, a gdy w końcu odzyskałam władzę w nogach, obróciłam się, żeby jak najszybciej wrócić do stolika.

Obraz Bruna całującego inną kobietę był jak zimny prysznic. Ten widok momentalnie obdarł mnie z pozytywnych emocji i ułudy szczęścia, bo właśnie to uczucie wypełniało mnie po brzegi. Aż do tej chwili.

Nie mogę się rozpłakać! Kurwa! Nie mogę się rozpłakać, powtarzałam sobie w myślach jak mantrę.

Był kobieciarzem, ale nie sądziłam, że przy pierwszej możliwej okazji, gdy spotka swoją kochankę, będzie mnie zdradzał!

Byłam głupia, bo myślałam, że coś do mnie poczuł. Omamił mnie, a ja dałam się nabrać na te jego tanie teksty i piękne słówka szeptane do ucha. Idiotka ze mnie i tyle.

Po wcześniejszym spotkaniu z nieznajomą kobietą w toalecie, z którą się teraz obściskiwał, byłam lekko rozchwiana, ale wytłumaczyłam sobie, że zależało jej na tym, by mnie tylko zdenerwować. Dała mi do zrozumienia, że często spotykali się na seks, ale byłam przekonana, że to zakończone, skoro biegał za mną jak pies z wywieszonym jęzorem. Jednak nie przypuszczałam, że tak szybko zobaczę na własne oczy, jak spełniają się jej słowa.

Nie uwierzyłam jej, ale teraz?

Miałam ochotę wrzeszczeć i porządnie rozkwasić Brunowi tę piękną twarzyczkę za wszystkie kłamstwa, którymi mnie karmił, ale nie zamierzałam robić awantury w restauracji Antonia.

Szybko przeanalizowałam sytuację, w której się znalazłam, i postanowiłam poudawać. Skoro mój, pożal się Boże, małżonek był takim świetnym aktorem, to przecież nie mogłam być gorsza.

Zostanę w restauracji do końca przyjęcia, udając zakochaną idiotkę, a potem wrócę do mieszkania z przyjaciółmi i wtedy będę się użalać nad swoją głupotą i naiwnością.

Gdy dotarłam na piętro, zatrzymałam się na schodach, żeby uspokoić emocje, drżące z nerwów dłonie i serce, które właśnie roztrzaskało się na milion kawałków.

– Coś się stało? – zapytała Julia, jak tylko usiadłam obok niej.

– Wszystko okej – ucięłam szybko, bo byłam pewna, że jak tylko zaczęłaby drążyć, to rozkleiłabym się tutaj koncertowo.

Kilka minut później usłyszałam szuranie krzesła, więc zerknęłam w prawo i dostrzegłam zadowolony uśmiech mojego męża.

Natychmiast poczułam mdłości, gdy przypomniała mi się sytuacja sprzed chwili.

Obmacywał jakąś kobietę, a teraz udawał szczęśliwego żonkosia?

Ostatkiem sił powstrzymałam się przed prychnięciem i żeby zająć czymś myśli, zaczęłam rozmowę z Samuelem na temat jego wyjazdu do Mediolanu.

Gdy niespodziewanie Bruno położył dłoń na moim ramieniu i musnął palcami nagą skórę, wzdrygnęłam się.

Tego już było dla mnie za wiele.

Obiecałam sobie, że będę silna, ale miałam swoje granice.

Niespodziewanie wstałam, odchrząknęłam i spojrzałam na gości, którzy nam jeszcze towarzyszyli. Na szczęście zostali tylko przyjaciele.

– Będę się już zbierać – oznajmiłam stanowczym tonem, starając się stłumić wszystkie emocje, które w tym momencie szukały ujścia.

– Chyba chciałaś powiedzieć, że będziemy się zbierać – poprawił mnie Bruno, rozbawiając towarzystwo.

Spojrzałam na niego i miałam taką wielką ochotę walnąć go w gębę, że tylko resztki samokontroli mnie przed tym powstrzymały.

– Nie! – warknęłam, wpatrując się w jego roześmiane oczy. – Ja się zbieram.

Odetchnęłam głęboko, żeby nie robić awantury, bo byłam już na skraju załamania nerwowego.

Jak on śmiał się tak zachowywać po tym, co przed chwilą zrobił?

Porzuciłam te rozmyślania, bo musiałam stąd jak najszybciej wyjść. Sięgnęłam po torebkę, po czym nachyliłam się nad Samuelem, który zdezorientowany przyglądał się moim poczynaniom.

– Samuel, muszę jechać do apartamentu. Natychmiast – szepnęłam, mocniej ściskając jego dłoń leżącą na stole.

Mój głos mimowolnie zadrżał z emocji. Czułam, że rozpadam się od środka z prędkością światła. Walczyłam ostatkiem sił, żeby się nie rozpłakać, ale byłam bardziej niż pewna, że tama łez puści za kilka minut.

Przyjaciel przyjrzał mi się uważnie i chyba dostrzegł, że byłam roztrzęsiona, bo odwzajemnił uścisk dłoni, po czym podniósł się z krzesła.

Nie chciałam się rozklejać, zamierzałam być silna, ale to tak bardzo bolało… Przerosło mnie to po prostu…

– Moi drodzy, dziękuję za dzisiaj – wtrącił nagle stanowczym głosem Samuel. Nie czekając na reakcję osób znajdujących się przy stole, zgarnął ze stołu telefon i kluczyki, po czym złapał mnie za dłoń i energicznie pociągnął w kierunku wyjścia.

Nawet nie pomyślałam, żeby się pożegnać, bo chyba nie potrafiłabym utrzymać tej maski przez kolejne kilka minut.

– Catherine! – Usłyszałam zdenerwowany krzyk Bruna, gdy wraz z Samuelem schodziliśmy po schodach.

Nie odwróciłam się, miałam nadzieję, że pozwoli mi wyjść bez urządzania scen. Niespodziewanie poczułam, jak zacisnął dłoń na moim ramieniu. Zatrzymałam się, powoli obróciłam i podniosłam na niego spojrzenie.

– Co się dzieje? Nic z tego nie rozumiem – oznajmił zdezorientowany, wpatrując się we mnie lekko zdziwiony.

Ewidentnie był zidiociałym bałwanem. Śmiał mnie pytać, co się stało?

– Bruno, dziękuję za pomoc, ale to na tyle. Ten ślub miał mieć charakter biznesowy i na tym poprzestańmy. Odezwę się za jakiś czas – skłamałam perfekcyjnie, choć pod koniec mój głos delikatnie się załamał.

Poczułam, jak Samuel mocniej ścisnął moją dłoń, więc korzystając z szoku, jaki wywarły na Brunie moje słowa, ruszyłam do wyjścia.

Przyjaciel objął mnie ramieniem, gdy wychodziliśmy z lokalu. Zerkał na mnie mimochodem i czekał na wyjaśnienia, ale udawałam, że tego nie zauważam.

Teraz marzyłam tylko o tym, żeby przytulić twarz do poduszki i pozwolić popłynąć łzom złamanego serca.

Po przekroczeniu progu mieszkania od razu skierowałam się do sypialni, żeby zdjąć piękną suknię ślubną i wziąć szybki prysznic.

– Czekam w salonie z herbatą, okej? – oznajmił Samuel z wyczuwalną ostrożnością w głosie.

– Jasne.

Stałam pod prysznicem dobrych kilka minut, łkając przy tym głośno. Dużo energii kosztowała mnie ta szopka. Nie sądziłam, że to mnie tak bardzo zaboli.

Gdy minął już pierwszy szok, a miliony wylanych łez roztrzaskały się o kafelki na podłodze, otuliłam się puchatym ręcznikiem. Stałam przed lustrem i tępo wpatrywałam się w swoje odbicie, które znacznie odbiegało od wizerunku szczęśliwej, zakochanej panny młodej. Opuchnięte oczy, rozmazany makijaż to obraz kobiety, której serce zostało wyrwane z piersi, rozszarpane i zdeptane.

Dotarło do mnie, że chyba rzeczywiście zakochałam się w tym bałwanie. Inaczej jego zdrada nie bolałaby tak bardzo.

Jak tylko włożyłam ulubioną szeroką bluzę w kolorze pudrowego różu oraz bawełniane spodenki, ruszyłam do salonu. Plastrem na moje zranione serce była świadomość, że na kanapie czekał na mnie przyjaciel.

– To teraz gadaj, mała. Co się, do cholery, stało? Wszystko było okej, a tu nagle wstajesz i twierdzisz, że wracasz sama do mieszkania. Już nie wspomnę, że Bruno był w takim szoku, że totalnie odebrało mu mowę. Zrobił ci coś? Bo to o niego chodzi, prawda? – zapytał troskliwie, a ja tylko przytaknęłam smutno.

Usiadłam obok niego na kanapie i wzięłam kilka łyków ciepłej, miętowej herbaty, zbierając myśli.

– Widziałam go, Sami… Ale tym razem to było coś znacznie więcej niż macanki… Sami, on pożerał kobietę, przyciskając ją do ściany, więc jak dla mnie to tym razem nie da się tego wyjaśnić – westchnęłam i poczułam ogromną złość na tego idiotę. Po raz kolejny przez niego płakałam. – Dobra, a więc od początku. Od razu po obiedzie poszłam do łazienki. Natknęłam się tam na kobietę, która ni z tego, ni z owego zaczęła opowiadać o sobie i Brunie. Ponoć spotykają się regularnie od kilku lat. Bruno często ją odwiedza i są tak jakby friends with benefits. Dała mi do zrozumienia, że nawet ten ślub niczego nie zmieni, bo on zawsze do niej wraca. Pomyślałam, że to tylko jakaś jego była kochanka, ale… Za drugim razem, gdy zeszłam na dół, w korytarzu natknęłam się na migdalącą się parę… – Odetchnęłam głęboko i zakryłam twarz dłońmi, bo ten obraz chyba wyrył się w mojej pamięci na zawsze. – To była ta sama kobieta i Bruno. Przyciskał ją do ściany i namiętnie całował…

Nie chciałam beczeć, użalać się nad sobą, ale nie panowałam nad tym. Po moich policzkach po raz kolejny popłynął potok łez. Płakałam nad swoją głupotą, naiwnością, a przede wszystkim nad zranioną duszą.