W dwóch światach - Szewach Weiss, Tomasz Dostatni - ebook

W dwóch światach ebook

Szewach Weiss, Tomasz Dostatni

5,0

Opis

Pochodzą z dwóch różnych światów - Szewach Weiss i o. Tomasz Dostatni rozmawiają o wartościach duchowych, Bogu, sumieniu, o Żydach i Polakach w czasach wojny i pokoju. "Wolę ludzi, którzy patrzą sercem na drugiego człowieka, myślą sercem, niż takich czystych intelektualistów. [...] Mogą być ludzie niewykształceni, bardzo prości, którzy tak naprawdę są bliżej drugiego człowieka, bliżej Boga". "Skrzypce są instrumentem muzycznym żydowskim, bo skrzypce można było wziąć pod rękę i uciec. Żydzi przyjeżdżający teraz z Rosji - jak ktoś nie wychodzi z samolotu ze skrzypcami, to znaczy, że ma w bagażu fortepian". Szewach Weiss (1935 r.) - w latach 1969-1972 kierował Wydziałem Nauk Politycznych Uniwersytetu w Hajfie, gdzie w 1975 r. założył Wydział Mediów i jest tam profesorem. Prowadził audycje dla dzieci i młodzieży w radiu Głos Izraela oraz programy cykliczne. Do 1996 przewodniczący Knesetu i delegat do Rady Europy. Ambasador Izraela w Polsce 2000-2004. Przewodniczący Światowej Rady Yad Vashem 2000-2006. Autor wielu książek dla dzieci i młodzieży oraz dotyczących nauk politycznych, zarządu miejskiego, Holokaustu. Jest również profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Tomasz Dostatni (1964 r.) - dominikanin, mieszka w Lublinie, gdzie prowadzi Fundację "Ponad granicami". Publicysta, duszpasterz inteligencji, społecznik, dziennikarz. Założyciel Ośrod ka Kultury Chrześcijańskiej w Pradze. Do 2000 r. kierował Wydawnictwem W drodze. Autor programów telewizyjnych "Rozmowy w drodze". Współorganizator programu "Przekraczać mury” i cyklu debat "Europa, ale jaka?" Prowadzi z PKO BP konwersatorium "Przedsiębiorczość – kultura – religia", a w ramach Konfrontacji Teatralnych stały cykl "Jak żyć?" Organizuje "Debaty Dwóch Ambon". Zaangażowany w ruch ekumeniczny, dialog z innymi religiami oraz dialog społeczny. Autor książek, m.in.: Sługa słowa - rozmowy z arcybiskupem Henrykiem Muszyńskim , Zza bramy klasztoru , Przekraczać mury .

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 210

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Szewach Weiss, Tomasz Dostatni OP W dwóch światach ISBN Copyright © by Szewach Weiss, Tomasz Dostatni OP, 2010All rights reserved Zdjęcie na okładce Anna Voelkel Zdjęcia Anna Voelkel, z wyjątkiem: s. 75, 77, 80, 85 – archiwum rodzinne Weissów Projekt okładki Jarosław Szumski Redaktor Agnieszka Bosacka Opracowanie graficzne i techniczne Jarosław Szumski Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 [email protected] Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.
Pamięci mojej kochanej Ester

Wstęp

Pierwszy raz spotkałem tę rodzinę przypadkowo. Ty, Tomku, zaprosiłeś mnie do Poznania na wykład, wyszła wtedy moja książka „Między nami”. Po spotkaniu, wieczorem, była kolacja w restauracji. Taka typowa polsko-żydowska kolacja: z pierogami, to przecież Wasze i nasze, z barszczem, to Wasz i nasz. Tam był smalec, kapuśniak, brakowało tylko czulentu. Ale jakbyśmy zrobili mieszankę z tego wszystkiego – byłby czulent.

Poznałem wtedy starszego, szlachetnego Polaka Zenona oraz Monikę. On weterynarz, ona ekonomistka. Rodzice. Dlaczego Żydzi w XIX wieku i w początkach XX wieku asymilowali się? Jak można było inaczej, jeśli czuli się częścią inteligencji, szlachty, mieszczaństwa. Cechowała ich wysoka kultura, głęboka wiedza, szerokie horyzonty. Promieniowało z nich judeochrześcijaństwo. A obecni tam również Anna i Piotr zrobili na mnie ogromne wrażenie.

U nas używa się słowa klik, które oznacza, że od pierwszej chwili człowiek czuje się jak między swoimi. I ty tam byłeś. Pamiętam, rozmawialiśmy o religii, historii, o kulturze i literaturze. A gdy ludzie się spotykają, to przeważnie plotkują. Dlaczego nie, to też jest ciekawe. Gdyby ktoś nas wówczas nagrywał, byłby nowy rozdział naszej książki. Wtedy zaczęliśmy dyskusję o publikacjach profesora Davida Halivny’ego, talmudysty, i stwierdziłem, że Żydzi mają bezpośrednią relację z Bogiem. Halivny opowiadał, jak stracił całą rodzinę w żydowskim miasteczku w Karpatach. I on, jako religijny Żyd, kończy tę książkę tak: „Boże mój, chcę ci zadać pytanie: »Gdzie byłeś, Boże, podczas Zagłady?«” I wtedy Piotr zaproponował: „Szewach, chcę przetłumaczyć tę książkę”. A ja powiedziałem: „Może z Tomkiem napiszemy coś podobnego…”

To było dwa, trzy lata temu. I tak narodziła się ta idea. Spotykaliśmy się u nich w domu. Rodzice, Zenon, Monika, dwie córki i synek. Taka rodzinna atmosfera. Słuchamy płyty koncertowej Leonarda Cohena. Te piosenki mają nasz dźwięk. On pochodzi z religijnej rodziny żydowskiej.

I kolejne spotkania w tym drewnianym, przepięknym domku niedaleko Warty. Pamiętasz? Ja w jarmułce, ty ubrany po swojemu. To było podczas naszego Nowego Roku – Rosz ha-Szana, przed Jom Kippur. I waszego Święta Zmarłych, 1 listopada. Nad Wartą, w drewnianym domku z polską rodziną siedzimy i modlimy się. I przyszła rodzina Ani, i śpiewaliśmy: Avinu malkeinu, shma kolenu, Avinu malkeinu... „Ojcze nasz, nasz królu, wysłuchaj naszych głosów, Ojcze nasz...”

To modlitwa, którą śpiewali Żydzi po zburzeniu świątyni, związana z tematem tej książki. Ja pochodzę z jednego świata, ty pochodzisz z drugiego. Ja przyjeżdżam do Izraela, wracam do Izraela, ale urodziłem się tu. Ty jeździsz do Jerozolimy, która jest stolicą polityczną, historyczną. Jest świętym miastem. Nasza ziemia Erec Israel jest Ziemią Świętą dla was, Ziemią Obiecaną dla nas. Niestety w stałym konflikcie. Ale modlimy się też, aby ten konflikt nareszcie się skończył. Żeby świat żydowski i świat muzułmański żyły inaczej. Tak jak w ostatnim czasie nastąpiło odnowienie judeo­chrześcijaństwa. Żeby tak było i w naszym regionie między Żydami i muzułmanami. A każdy z nas na swój sposób czeka na Mesjasza.

Szewach Weiss

Wspólnota romantyczna

Zazdrość i solidarność. Te słowa opisują to, w czym uczestniczę od kilku dni, w ciągu mijającego weekendu. Niekończące się rozmowy z Szewachem Weissem o polsko-żydowskim losie, o żydowskiej historii, o żydowsko-chrześcijańskim przenikaniu i oddaleniu. Piękny czas, gdy my – chrześcijanie – wspominamy najpierw wszystkich świętych, a potem modlimy się za naszych zmarłych. Piękna pogoda i piękna okolica nad Wartą w Puszczy Noteckiej, gdzie złota polska jesień w swoich kolorach i słońcu wydobywa to, co gdzieś głęboko spoczywa w naszych duszach. Polskiej i żydowskiej. Kiedy Szewach rozmawia przez telefon ze swoją córką, rozumiem z hebrajskiego jedno słowo: miszpacha. Rodzina. Bo opowiada o domu naszych przyjaciół Anny i Piotra, gdzie ta wspólnota romantyczna losu żydowskiego z polską codziennością się przeplata. Ale nie opuszcza nas świadomość, najpierw zagłady i Holocaustu, szoah, a później utraconych dwóch pokoleń w tej rodzinnej rozmowie, w tym dialogu żydowsko-polskim i odwrotnie. Ale jest i doświadczenie modlitwy. Eucharystia, podczas której dziękujemy za świętych i pamiętamy o naszych bliskich, którzy odeszli. Psalmy śpiewane po hebrajsku i kadiszza zmarłych. Są wszystkie pokolenia. Ci, co pamiętają Zagładę, pokolenie powojenne i najmłodszy Jędrek, który nie ma jeszcze czterech lat. A my rozmawiamy o tym, co tutaj się odgrywało pod wspólnym niebem przez tysiąc lat, o tęsknocie Żydów do wolności, która przerodziła się w rzeczywistość powstania i obrony Państwa Izraela. Wspominamy ludzi. Jan Karski i Irena Sendlerowa. Janusz Korczak i Daniel Oswald Rufeisen. Icchak Rabin i Golda Meir. I wielu, wielu innych. Cisza lasu, płynącej Warty, zapach ostatnich grzybów i ciągłe opowieści o słońcu Erec Israel, o pracy osadników i dzisiejszej młodzieży. Ale i o nienawiści, antysemityzmie, o wojnie i pragnieniu pokoju. Wspólnota romantyczna. Zazdrość i solidarność. Co Bóg złączył, człowiek nie jest w stanie rozdzielić.

felieton Tomasza Dostatniego OP,

który ukazał się w lubelskiej „Gazecie Wyborczej”

3 listopada 2008 w cyklu Zza Bramy Klasztou

Tropem serca i duszy

Wejście do serca. Co się z Tobą stało?

Co się stało? Szczerze powiedziawszy, to powinno się stać już wcześniej, bo mówią, że starszy człowiek zawsze będzie miał do czynienia z bólem serca. Jak się mówi o sercu, to myśli się o młodości, bo serce to miłość, to romantyzm. Prawie się nie mówi, jak serce boli, bo to jest jakiś pech. Ale serce nie jest tylko częścią ciała, serce ma do czynienia z duszą. Nie wiemy dokładnie, gdzie jest ta dusza w człowieku. Bo jak się mówi o duszy, to może chodzi o oddychanie, może o płuca. Dusza to może coś z związanego z inteligencją, z pamięcią, to mózg. Ale przeważnie, mówiąc o sercu, myślimy jednak o duszy. Te wszystkie dyskusje dotyczą pytania: kiedy kończy się życie człowieka?

To dobre pytanie, ale chyba sam sobie to pytanie stawiasz.

Kiedy serce przestaje pracować, ostatni dzwon, ostatni „puk” serca to ostatnia sekunda życia. Ja już, niestety, przeszedłem w moim życiu niejedną chorobę. Wracając do mojego życiorysu, to on nie był taki szczęśliwy, jak to czasami wygląda. Mówiłem Ci, Tomaszu, o Zagładzie, o piwnicach, o troskach. A potem, niestety, mając 30 lat, miałem wypadek samochodowy. Byłem w szpitalu, byłem sparaliżowany, byłem – nie wiedząc, bo się zbudziłem po 11 dniach – między życiem a śmiercią. I jeden ze znanych w Izraelu redaktorów już w wiadomościach w radiu opowiadał o tym, że Szewach Weiss – wtedy byłem też znanym redaktorem w radiu i pisałem książki dla dzieci – że już nie ma Szewacha Weissa. I potem on mnie przywrócił do życia. On mnie ożywił. Ale później to okropne nieszczęście z moją żoną, które mnie prawie zabiło. Także z tego punktu widzenia od śmierci żony już żyję tylko z połową serca. Ale teraz pierwszy raz w życiu poczułem taki ból tutaj i nie byłem pewny, czy to serce, czy płuca, czy gardło, czy to żołądek, ale to było coś bardzo niemiłego. I to stało się w Polsce. Pierwszy raz w życiu tracę powietrze, duszę się. Przez sekundę, trzy, pięć, nie wiem. Wtedy sobie myślałem – koniec. Ale są takie sekundy, że człowiek może zintegrować w sobie wiele swoich pamięci. Może istniejących symultanicznie. Bo jak chciałbym Ci teraz opisać, o czym myślałem, to by trwało 20 minut, a to było kilka sekund. Człowiek z jednej strony robi sobie wtedy takie podsumowanie życia, co zdążyłem, a czego nie zdążyłem zrobić… Z kimś rozmawia, mówi do kogoś…

Ja mówiłem do tych, których miałem… do córki, że nie ma jej koło mnie, i mego syna, i brata, i rodziny. Ale jakbym mówił do Ester: „Ester, przychodzę do ciebie”. Potem byłem cały dzień okropnie zmęczony. Miałem bilet do Izraela i postanowiłem, że jednak jadę. Jak już ma mi się coś stać, to chcę, żeby to było w domu.

Czy to się zaczęło w Polsce ?

Tak. Lot był dość wygodny. Miałem szczęście, że samolot nie był pełny, dali mi trzy krzesła. Mogłem sobie zasnąć. Jak zawsze – muszę powiedzieć komplement – i LOT, i El Al, dobrze się mną zajmują. Bo jestem już taki wędrujący ambasador. Już tyle razy w ostatnich ośmiu latach w ten sposób podróżowałem… może sto razy Polska – Izrael, Izrael – Polska. Wszyscy mnie już znają w samolocie. Z lotniska w Izraelu do mojego szpitala zabrali mnie na badania i znaleźli coś w tym sercu, postanowili, że przejdę operację. Ja nie wiem, jak to się nazywa. Poprzez tętnicę wchodzą takim narzędziem i szukają w sercu…

To jest metoda koronografii.

Tak. Jeden z chirurgów, profesor Rozensztajn, jest moim przyjacielem. Oni to dzisiaj robią bez narkozy. Wchodzą sobie, trochę to boli, i kręcą się w moim sercu. Profesor i jego asystent. I w trakcie sobie rozmawiamy. O polityce, o naszych młodych latach, opowiadamy dowcipy. Szczerze powiedziawszy wyniki były nawet nie najgorsze. Jakaś żyłka, tętnica pękła. Coś tam było, ale ja jako palący… powiedzieli, że te żyły nie wyglądają jak u człowieka palącego, tylko są OK.

Usprawiedliwiasz swoje palenie. Ale ja to rozumiem, bo moja mama też paliła i choć była po dwóch zawałach, nie można jej było przekonać, aby rzuciła.

Ale ja tylko fajkę. W moim wieku chyba mogę. Leżę sobie w szpitalu po tym zabiegu półtora dnia i mam takie dziwne uczucie, że ktoś naruszył moją prywatność. Serce jest Twoje, a ktoś obcy się tam kręcił. Wiem, że narzędziem, ale to jest jakaś mistyka. Już nie jestem tym, kim byłem wcześniej… Może trzeba podejść do życia inaczej, że to jest taki dzwonek: „Szewachu, Ty już masz swoje lata. Już tam dzwonią. To może jeszcze nie 12 godzina, może dopiero 10, a może już 20, może 21, może 22… Już nie masz tyle czasu, ile Ci się wydaje”. Wtedy się myśli o wszystkim. Inaczej. Może to i ratuje życie, ale to jest totalna utrata prywatności. Mówiąc o lekarzach, leżąc w szpitalu – ja, niestety, już byłem w szpitalu po tym moim wypadku osiem miesięcy – to kiedy lekarz przychodzi rano z asystentami, pielęgniarkami, Ty leżysz w łóżku. Jeszcze wtedy byłem związany takimi żelastwami, bo to była ortopedyczna sprawa. Lekarz jest dla ciebie wtedy posłańcem od Boga i Twoim posłem do Boga. Zawsze jest ta mistyka. Lekarze dobrze to wiedzą i rozwijają tę mistykę, są ubrani na biało, tacy czyściutcy. Oni na stojąco, Ty na leżąco. Każde ich słówko, każdy przecinek, każda kropka ma znaczenie. Patrzysz im w oczy, na twarz. I chcesz słyszeć, gdy wychodzą, czy plotkują, czy mówią między sobą coś innego niż Tobie. Przeszedłem to już kilka razy. Raz osobiście, potem z moją żoną. Byłem z nią w szpitalu do końca. Umarła na moich rękach. Byłem półtora miesiąca z nią w szpitalu. Cały czas. Każde słowo miało wtedy znaczenie dramatyczne. To też jest mistyka.

Ale to wejście do serca to jest mistyka mistyk. Bo w szpitalu Ty jesteś nikim. Możesz być ministrem, królem, cesarzem, ale cesarz i cesarstwo przychodzi do lekarza. I wszyscy tak samo, w takich samych piżamach. Tracisz wtedy trochę nie tylko swojej prywatności, ale też honoru ludzkiego. Chociaż jesteś w towarzystwie ludzi, którzy chcą Ci pomóc.

Mój brat Lonek, siedem lat starszy ode mnie, przeszedł to samo pięć lat temu. Przyjechał do mnie. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy. Pytam się go: „Lonek, jak się wtedy czułeś?” Myśmy się nie umawiali. A on mówi to samo: „Wiesz, pierwszy raz w życiu czułem, że to już koniec. Ale pierwszy raz w życiu straciłem też całkiem moją prywatność”. Jakby ktoś wszedł do Twojej prywatnej świątyni, w której tylko Ty jesteś kapłanem. Albo masz taką iluzję, że tylko Ty jesteś tam kapłanem. Może tam Bóg jest kapłanem. Może to jest jedyne spotkanie między Tobą i Bogiem, tam. To jest ta kapliczka, Twoja, całkiem prywatna. I od tego czasu czuję się jak człowiek, który stracił swoją prywatność.

Studiowałem Nowy Testament i egzegezę1 Starego Testamentu i kiedy mówisz o sercu, wiem, że dokładnie to, co mówisz, jest w psalmach. A przecież od lat codziennie modlę się psalmami. Kiedy jest mowa o sercu, to nie chodzi o to fizyczne, biologiczne uderzenie, ale o najgłębsze wnętrze człowieka. Tam, w psalmach rzadko może występować pojęcie duszy. Jest mowa raczej o sercu. Bo to jest myślenie semickie, a nie greckie.

Bo to jest coś takiego, że sercem będziemy nazywać to biologiczne, medyczne urządzenie, które przepuszcza i tłoczy krew, ale w każdym języku i w każdym myśleniu człowieka serce to coś więcej. To serce kocha, to serce cierpi. To, co mówiłeś o tym momencie prywatności.

Jak boli mnie brzuch, to wiem, że boli mnie brzuch. To jest fizyczne odczucie, to już nie meta­fizyka. Jak boli głowa, to wiem, że tam coś się dzieje. Ale, na przykład, skąd pochodzi nienawiść? Jak kogoś nienawidzisz, czy to z głowy, czy z serca? Czytając książkę czy patrząc na film związany z Holocaustem, widzę tych bestialskich Niemców, widzę tych morderców – są takie autentyczne filmy, gdzie strzelają do kobiet. A zemsta! To jest przecież okropna sprawa, ale ja czuję, że: „Och! Dlaczego Amerykanie nie zrzucili bomby atomowej na Niemcy?” Dlaczego zrzucili na tych biednych rybaków w Hiroszimie i Nagasaki? Dlaczego nie na centrum Berlina? Że to jest nieracjonalne. Ale czasami się zastanawiam, skąd to pochodzi. Czy z głowy, czy z serca? I nie znam odpowiedzi. Jest wiele spraw i pytań duchowych, na które nie znam odpowiedzi. Ale prawdopodobnie to jednak wychodzi z serca. Ale dlaczego? I to jest ta cała mistyka. A głowa, mózg? Jeszcze nie przeszedłem operacji, żeby ktoś mi wszedł do mózgu. Może to jest to samo uczucie. Ale zdaje mi się, że jesteśmy tak wychowani, że serce jest wszystkim. I używamy tego: „oj, serce, boli mnie serce – wszystko serce, dookoła serca”. „Serdecznie” śpiewamy i tak dalej. Że duchowo to jest miejsce, w którym się spotykam z Bogiem. To jest Twoje prywatne miejsce spotkania z Twoim Bogiem.

Gdy słucham, jak mówisz o sercu, to przypominają mi się słowa Matki Teresy z Kalkuty. Jakiś dziennikarz zapytał ją kiedyś: „Czy istnieje diabeł?” A ona mu odpowiedziała: „Tak, w twoim i moim sercu”.

To ciekawe, że w Twoim i moim sercu istnieje szatan i istnieje Bóg. Czyli toczy się bitwa między Bogiem i szatanem w sercu. A kiedy jest aktywny ten diabeł? A kiedy Bóg? Czy można to porównywać do reguł biologicznych, mówiąc o dominacji i podporządkowaniu, że dominacja to jest to, co się widzi, że działa? Ale każdy ma jakąś uległość pod skórą. I z tym problemem dochodzimy do Majmonidesa. W religii żydowskiej nie można się rozejść, jeżeli mężczyzna nie chce się rozejść. Ale jednak to jest coś niesprawiedliwego. On może męczyć swoją żonę. On może być bandytą, złodziejem… Wstyd. Może powiedzieć: „Nie. Ona będzie moją do końca życia”. Mówi się w naszej modlitwie podczas wesela – ty jesteś mi poświęcona. To oznacza proces religijny, bardzo głęboki. To mężczyzna postanawia. To nie jest ślub cywilny. To jest ceremonia religijna. Dzisiaj w Izraelu nie mamy urzędów stanu cywilnego. Nasze prawo może takiego mężczyznę zmusić, aby dał get – rozwód swojej żonie. W każdym człowieku jest jakiś dualizm. Jest ten sprawiedliwy, dobry człowiek. I jest diabeł, szatan. A szatana możemy zmusić.

Zdaje mi się, że Jean Jacques Rousseau przyjął coś z tego, mówiąc o woli prywatnej i woli ogólnej. I w tym sposobie myślenia narodził się totalitaryzm, bo Jean Jacques Rousseau był źródłem Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Potem była interpretacja Robespierre’a i innych. Trzeba ludzi zmusić, żeby byli wolni. Wyobraź sobie! Zmusić ich! Bo w każdym człowieku jest ten negatywny, który chce być niewolnikiem, któremu nie zależy na wolności. I jest też ten pozytywny, który wie, że wolność to jest największy skarb człowieka, najwyższa wartość, najważniejsze przykazanie.

I wróćmy teraz do sprawy serca. Tam się kręci dobro i zło. Żaden rentgen tego nie znajdzie. I mój profesor Rozensztajn wchodząc do mojego serca, tego też nie znajdzie. On tam znalazł pękniętą żyłkę, tętnicę. Nic więcej. Ale to jest właśnie ta metafizyka. I to się tam wszystko dzieje. Wchodząc do serca, wszedłeś do swojej szuflady, w której masz sekretny pamiętnik. Dziewczyna czy chło­pak – będą wściekli, jak ktoś to otworzy. To jest ich. Oni to czasami chowają pod materacem. To jest ich sprawa.

W Polsce jest wybitny lekarz Andrzej Szczeklik. Były rektor krakowskiej Akademii Medycznej. Jest twórcą kliniki w Krakowie. Leczył Miłosza między innymi, napisał dwie książki. Wspaniałe książki wydane w wielu językach. Jedna się nazywa Katharsis, a druga Kore. Obie są pięknie wydane. W środku są reprodukcje obrazów…

Powiedz mi, katharsis oznacza, że człowiek sobie oczyszcza serce czy mózg. Co to jest? Przecież to też proces duchowy.

No właśnie. Ten lekarz jest wybitnym humanistą. Te książki to próba opowiedzenia przez lekarza, że ma do czynienia z człowiekiem, czyli z tajemnicą. To, co mówisz teraz jako pacjent, on mówi jako lekarz – jest troszeczkę młodszy od Ciebie, rocznik ’39.

A ja 35.

Tak. I profesor Szczeklik pokazuje w tych książkach – to stanowi wielkość tych książek – że on jako lekarz przez wiele, wiele lat, przez 40 lat swojej pracy, może nawet już i więcej, po prostu odkrywał, że Pan Bóg tak stworzył człowieka, że to, co my nazywamy sercem, innymi biologicznymi częściami naszego ciała… on mówi, że wiele razy stawał przed tym, iż człowiek to znacznie więcej niż tylko medycyna, że człowiek to jest więcej niż doświadczenie tylko biologiczne…

OK. Wracając do tego człowieka, który jest czymś więcej. Może teologia, wiara i mistyka powiedzą tu i tam, że Boga nie ma, ale On istnieje. W sercach ludzi. Tak jak mówi się o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Jeżeli jesteśmy tacy, jak mówi Matka Teresa, to diabeł jest też w sercach tych ludzi. To znaczy, że cały czas trwa wyścig między Bogiem i diabłem. Istotną kwestią jest, czy Bóg rządzi diabłem, czy nie. Czy to jest koalicja, czy też opozycja tam, w sercu. Jeśli tak, to każdy, kto zabija jednego człowieka, kto doprowadza do tego, że jego serce przestaje pracować, strzelając do niego, paląc go, zabijając – czy on zabija zarówno Boga, jak i diabła? Czy jego diabeł zabił innego Boga i diabła też?

Ale – idąc tym tokiem myślenia – na pewno zabija Boga i diabła w tym człowieku.

To jest poważna sprawa, bo, wracając do odpowiedzialności, Boga, przykazań, jeśli człowiek, który przyjął dziesięć przykazań i najważniejsze przykazanie „nie zabijaj” – jest humanistą, nie zabija, bo jest religijnym człowiekiem, tak? Żydem, muzułmaninem czy katolikiem. I przychodzi ktoś i tworzy rząd, który zabija i morduje sześć milionów Żydów, pół miliona Romów, milion Niemców socjalistów, intelektualistów, trzy miliony Polaków. Czy Stalin, który morduje systematycznie miliony ludzi. Czy Pol Pot2, mordując systematycznie trzecią część swojego narodu. Czy w Ruandzie mordując, czy w Jugosławii – tak samo jak w Holokauście. To znaczy, że nie ma odpowiedzialności przed Bogiem, który powie „stop!” Jakie jest więc spojrzenie na przyszłość religii i wiary? Jak Ty raz na kilka lat przyjeżdżasz do Auschwitz i do Birkenau, kręcisz się tam godzinę dwie, czy nawet trzy, czy do krematorium na Majdanku – co się dzieje z Twoją wiarą? Ty, jako wierzący człowiek, który całe życie poświęcasz tej sprawie – co się tam wtedy w Tobie dzieje?

Ból. Ból, że człowiek…

Skąd pochodzi ból? Z serca taki ból? Mamy ból żołądkowy, wiemy skąd. A gdzie jest źródło tego bólu?

Nie. Użyję tego samego słowa. To jest ból metafizyczny.

Nie. Ty wiesz, co się we mnie dzieje, jak mam taki ból? Wychodzi stąd. Więc może to nie tylko metafizyka. Może coś jest jednak w tym sercu albo Twoja głowa ma taką budowę, że w takich sprawach nerwy w sercu dają ci znak tutaj. Ja czuję, że się duszę. Gdzieś tutaj coś się dzieje, w tych okolicach, między płucami, trochę po lewej stronie, tam, gdzie mniej więcej jest serce. To nie żołądek, to nie gardło. To tu.

Znam Żydów, ale i Polaków znam, którzy nigdy nie pojechali do Oświęcimia. Pamiętam rozmowę z Romanem Brandstaetterem. Mówił, że nie może pojechać do Treblinki, gdzie zginęli jego rodzice. I wiem, co chciał przez to powiedzieć. Że to jest dla niego bardzo trudne doświadczenie. Jako Żyd był człowiekiem religijnym. Potem się ochrzcił. Był człowiekiem religijnym jako chrześcijanin. Ciekawe jest to, o co pytasz. Byłem w Oświęcimiu dosłownie parę dni przed naszym spotkaniem z Tomaszem Halikiem, czeskim księdzem, który napisał książkę „Żeby dotknąć ran współczesnego świata”. I mówi, że Oświęcim, tak jak Hiroszima i parę innych doświadczeń, to są rany dzisiejszego świata.

Co się dzieje z tą raną? I jak się rozmawia z Bogiem po 1945 roku, czy po sierpniu 1941 roku, po Hiroszimie i Nagasaki? Jak się rozmawia z Bogiem? Przecież rozmawiamy z Bogiem. On mówi, my Mu odpowiadamy.

Jest scena w Nowym Testamencie, jak Chrystus po zmartwychwstaniu przychodzi do apostołów i jednego tam nie ma.

Kogo?

Tomasza.

Dlaczego?

Był gdzieś indziej.

Poszedł na randkę?

Nie wiadomo. Potem Chrystus przychodzi i Tomasz jest. I Chrystus do niego mówi, a on nie wierzy, że to jest Jezus. I Chrystus mówi: „Ja tu mam rany po ukrzyżowaniu. Dotknij tych ran”.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1Egzegeza – wyjaśnienie i krytyczna interpretacja tekstów.

2 Pol Pot – dyktator Kambodży (właśc. Saloth Sar).