Tomasz Niefart. Skazany na porażkę - Kasia Keller - ebook + audiobook

Tomasz Niefart. Skazany na porażkę ebook i audiobook

Keller Kasia

4,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Myślisz, że Ty masz pecha? Przeczytaj historie z życia Tomka. Już sam fakt, że nazywa się Tomasz Niefart skazał go na porażkę… tak przynajmniej twierdzi sam Tomasz.

Te pełne humoru historie sprawią, że będziesz kibicować Tomkowi zarówno w szkole, w domu jak i podczas jego spotkań z przyjaciółmi. Wszystkie te przygody łączy wspólny mianownik – są totalną porażką naszego bohatera. Chłopiec, jak typowy nastolatek, odbiera każde niepowodzenie jako koniec świata i śmierć towarzyską.

Przekonaj się, czy rzeczywiście tak jest.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 64

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 58 min

Lektor: Jarosław Boberek

Oceny
4,8 (80 ocen)
66
10
3
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Pacto

Nie oderwiesz się od lektury

Swietna ksiazka do poczytania dzieciakom 8+
30
Avazan

Nie oderwiesz się od lektury

polecam urocza chwila oderwana od codziennego kieratu
30
RafalPna

Dobrze spędzony czas

Bardzo fajna książka śmieszne opowieści
10
SylSen

Dobrze spędzony czas

Oki Pozdrawiam serdecznie
10
MLEskow

Nie oderwiesz się od lektury

Śmieszna 🙂
10

Popularność




Tekst: KA­SIA KEL­LER
Ilu­stra­cje, pro­jekt okładki oraz li­ter­nic­two ty­tu­łowe: TO­MASZ KOPKA
Re­dak­tor ini­cju­jący: JO­ANNA LI­SZEW­SKA
Ko­rekta: MO­DE­STIA KA­TA­RZYNA SARNA
Opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: KA­MIL PRU­SZYŃ­SKI
Opra­co­wa­nie gra­ficzne i skład: PLUS 2 WI­TOLD KU­ŚMIER­CZYK
© Co­py­ri­ght for the text by Ka­ta­rzyna Kel­ler, 2020 © Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Zie­lona Sowa Sp. z o.o. War­szawa 2021 All ri­ghts re­se­rved
Wy­da­nie II
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Prze­druk lub ko­pio­wa­nie ca­ło­ści albo frag­men­tów książki moż­liwe jest tylko na pod­sta­wie pi­sem­nej zgody wy­dawcy.
ISBN 978-83-8299-286-1
Wy­daw­nic­two Zie­lona Sowa Sp. z o.o. 00-807 War­szawa, Al. Je­ro­zo­lim­skie 94 tel. 22 379 85 50, fax 22 379 85 51wy­daw­nic­two@zie­lo­na­sowa.plwww.zie­lo­na­sowa.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

SKA­ZANY NA PO­RAŻKĘ

O ży­ciu czło­wieka prze­są­dza na­zwi­sko, i to już w chwili na­ro­dzin. To ono de­cy­duje o tym, czy na­sza ziem­ska wę­drówka bę­dzie sie­lanką, czy też pa­smem nie­szczęść. A je­śli do tego ro­dzice na­da­jąc dziecku imię, kie­rują się du­żym po­czu­ciem hu­moru albo, co gor­sza, kom­plet­nym bra­kiem wy­obraźni, to czło­wiek może być stra­cony...

Gdy­bym ja, dajmy na to, na­zy­wał się To­masz Fart, to je­stem pe­wien, że nie mu­siał­bym oba­wiać się o swoją przy­szłość. Ale nie. Mnie tra­fił się Nie­fart. To­masz Nie­fart... Nie To­biasz, Teo­dor czy Teo­fil, ale To­masz. A ja­kie może mieć w ży­ciu szanse ktoś, kto na­zywa się To­masz Nie­fart? Nie ma żad­nych szans! Pod­kre­ślam, Ż A D N Y C H!

Każ­dego dnia mu­szę więc wal­czyć o prze­trwa­nie. A i tak moja walka z góry ska­zana jest na po­rażkę, bo je­stem na­zna­czony. I mogę to udo­wod­nić każ­demu, komu ta teza wy­daje się śmieszna lub nie­praw­dziwa.

STUD­NIA ŻY­CZEŃ

W szkol­nym kie­ra­cie każdy z nas ma je­den dzień ty­go­dnia, który uważa za naj­mniej iry­tu­jący. No, znam i ta­kich, któ­rzy lu­bią wszyst­kie pięć, jak na przy­kład li­zus Pa­weł albo ku­jonka Ka­rina, ale oni nie wli­czają się do ogól­nych sta­ty­styk, bo to przy­padki nie­ule­czalne. Nie, że­bym miał coś prze­ciwko nim, w żad­nym ra­zie. Uwa­żam, że w każ­dej sza­nu­ją­cej się kla­sie po­trzebne są ta­kie osob­niki. Choćby po to, żeby na­uczy­ciele wi­dzieli sens swo­jej pracy i nie za­drę­czali nie­po­trzeb­nie po­stron­nych. Prawda jest taka, że dwie ręce w gó­rze na każde na­uczy­ciel­skie py­ta­nie do­brze wpły­wają na wi­ze­ru­nek ca­łej klasy. I zu­peł­nie nie ma zna­cze­nia, że to za­wsze ta sama para rąk. Naj­waż­niej­sze, że działa – na­uczy­ciele mają kogo od­py­tać, Ka­rina i Pa­weł czują się po­trzebni i do­ce­niani, a my, czyli cała reszta, czu­jemy się bez­piecz­nie w swo­ich ław­kach.

Moim ulu­bio­nym dniem jest czwar­tek. Fra­nek, mój star­szy brat, za­wsze po­wta­rza, że czwar­tek to taki mały pią­tek i tylko rzut ka­mie­niem dzieli nas od week­endu. I to je­den z po­wo­dów, dla któ­rych go lu­bię. Czwar­tek, nie Franka. Oczy­wi­ście brata też lu­bię. Prze­waż­nie. Cza­sami jed­nak nie da się go stra­wić. Głów­nie kiedy po­pi­suje się przed ro­dzi­cami, jaki to on jest mą­dry, od­po­wie­dzialny i w ogóle cud-miód. Ale samo to da­łoby się jesz­cze znieść, gdyby nie ro­bił przy tym głu­pich min w moją stronę i nie do­da­wał tym swoim „do­ro­słym” gło­sem, że jak będę brał z niego przy­kład, to też kie­dyś będę po­cie­chą ro­dzi­ców. I ani on, ani ro­dzice nie ro­zu­mieją za­sad­ni­czej kwe­stii: Fra­nek ma w ży­ciu o wiele ła­twiej, bo jest tylko w po­ło­wie na­zna­czony. A to zna­czy, że ma pięć­dzie­siąt pro­cent szans na to, by uciec spod mocy klą­twy na­zwi­ska. Cie­kawe, jak by so­bie po­ra­dził w mo­jej sy­tu­acji? Dla­czego ro­dzice jemu nie dali na imię To­masz?

Ale wra­ca­jąc do te­matu... Jest jesz­cze je­den po­wód, który spra­wia, że lu­bię czwar­tek. Tego dnia mam tylko trzy lek­cje, z czego jedną jest WF.

A dziś mogę mó­wić o do­dat­ko­wym szczę­ściu, bo nie dość, że jedna z lek­cji mi prze­pada, to jesz­cze po szkole idę z mamą na za­kupy. Cóż, cza­sem na­wet ży­cio­wemu nie­far­towi przy­da­rza się coś przy­zwo­itego. Jak to mó­wią,

Nie­któ­rzy uwa­żają, że za­kupy to nie jest czyn­ność, którą lu­bią fa­ceci. Ja je­stem in­nego zda­nia. Bar­dzo lu­bię cho­dzić na za­kupy, zwłasz­cza z mamą. Dla­czego? To pro­ste: zwy­kle udaje mi się wy­pro­sić od niej coś, czego nie ma w spi­sie spra­wun­ków.

Dziś rów­nież spo­dzie­wa­łem się ma­łego bo­nusu.

Pierw­szy na li­ście rze­czy do za­ła­twie­nia był pacz­ko­mat. Mama za­mó­wiła so­bie nową to­rebkę, twier­dząc, że w tej, którą ma, nic się nie mie­ści. Moim zda­niem zmie­ści­łaby w niej sło­nia.

Na miej­scu, nie bez wy­siłku, mama wy­jęła ze schowka spo­rych roz­mia­rów pa­ku­nek. „Fakt, to bę­dzie duża to­rebka” – po­my­śla­łem.

Mama otwo­rzyła swoją starą to­rebkę i wpa­ko­wała do niej pu­dło z tą nową. Nie po­wiem, tro­chę się zdzi­wi­łem, że się zmie­ściło.

Po­tem po­szli­śmy na pocztę. I tu prze­ży­łem MAŁY SZOK. Mama sta­nęła przy okienku, po­grze­bała w to­rebce, wy­jęła inne, dość spore pu­dełko i nadała paczkę.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki