Toksyczne słowa. Słowna agresja w związkach - Patricia Evans - ebook

Toksyczne słowa. Słowna agresja w związkach ebook

Patricia Evans

4,5
39,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książka, dzięki której świat usłyszał o słownej agresji.

Trzecie rozszerzone wydanie bestsellerowego poradnika Patricii Evans odpowiada między innymi na pytania, dlaczego zjawisko to tak bardzo się nasiliło w ostatnich latach i jak można mu zapobiegać. Pomaga rozpoznać przejawy napastliwych zachowań, uczy bezpiecznego i skutecznego reagowania na słowną agresję, a przede wszystkim tego, jak żyć lepiej i szczęśliwiej.

W dwóch całkiem nowych rozdziałach Evans opisuje czynniki zewnętrzne sprzyjające nasilaniu się werbalnych ataków i podpowiada, jak zmniejszać ich negatywne oddziaływanie na związek dwojga ludzi. Przedstawia także różne poziomy słownej agresji.

Przytaczając przykłady zaczerpnięte z setek autentycznych doświadczeń zwykłych ludzi, autorka podsuwa strategie, scenariusze oraz praktyczne plany działania, które pomagają ofiarom przemocy zmierzyć się ze słowną agresją oraz jej sprawcą.

Nowe wydanieToksycznych słówkrok po kroku przybliża czytelnikowi sposoby rozpoznawania przejawów napastliwych zachowań i radzenia sobie z nimi.

Słowna agresja powoduje cierpienie emocjonalne i psychiczne. To kłamstwo powtarzane Tobie albo o Tobie. Zasadniczo słowny agresor definiuje drugą osobę, mówiąc jej, kim ona jest, co myśli, co nią kieruje i tak dalej. Niezależnie czy jesteś ofiarą słownej agresji, czy też jej sprawcą, najlepszym sposobem, aby poradzić sobie z tym problemem, jest dowiedzieć się jak najwięcej o funkcjonowaniu związków opartych na przemocy. Zwykle jeden z partnerów oskarża, obwinia albo znieważa drugiego, ten zaś usiłuje się bronić i tłumaczyć. (…) Jeśli podejrzewasz, że w twoim związku występuje słowna agresja, mam nadzieję, że przeczytasz moje książki. Każda z nich odmalowuje jakiś aspekt tego zjawiska, w sumie dając pełen jego obraz.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 356

Oceny
4,5 (100 ocen)
64
23
8
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
nieka77

Nie oderwiesz się od lektury

Książka otworzyła mi oczy, co działo się w moim zakończonym małżeństwie. Teraz wiem, że bardzo starałam się by zrozumiał mnie, by nie ranił i dlaczego to nie przynosiło skutków. Warto przeczytać, dowiesz się na czym polega słowna agresja i jak sobie z nią poradzić. polecam
00
ewelinapiasecka28

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra książka Przeczytałam już wiele książek tego typu z reguły maja bardzo podobny rdzeń Tutaj dowiedziałam się kilku nowych informacji Są oczywiście zagadnienia z którymi sie nie zgadzam jednak większość treści napisana jest w sposób bardzo przystępny Polecam
00
MAGDAsonia

Nie polecam

Publikacja żenująco merytorycznie słaba. Nie polecam jako psycholog.
00
Kira26

Dobrze spędzony czas

Autorka uświadomia czym tak naprawdę jest agresja i jak się przed nią bronić. Lektura obowiązkowa dla wszystkich w związku.
00
natalaxxx

Nie oderwiesz się od lektury

Lektura bardzo dobra. Osobiście jak najbardziej polecam.
00



Podziękowania

Podziękowania

Jestem wdzięczna wszyst­kim, któ­rzy słu­żyli mi pomocą w cza­sie pisa­nia tej książki. Szcze­gól­nie zaś pra­gnę podzię­ko­wać wielu kobie­tom, które z taką odwagą dzie­liły się ze mną swo­imi doświad­cze­niami i prze­my­śle­niami.

Pisząc i popra­wia­jąc tę książkę, mogłam liczyć na nie­usta­jące wspar­cie sio­stry, Beverly Amori, która nawet na chwilę nie pozwo­liła mi zwąt­pić w war­tość mojej pracy. Robert Brown­bridge, pra­cow­nik opieki spo­łecz­nej, wyja­śnił mi wiele spraw i nauczył ufać samej sobie.

Pomysł napi­sa­nia tej książki zawdzię­czam dok­to­rowi Car­lowi Put­zowi, który powie­dział mi kie­dyś: „Gdy­byś nauczyła ludzi roz­po­zna­wa­nia słow­nej agre­sji, to byłoby naprawdę coś!”. Dzię­kuję Car­lowi nie tylko za pod­su­nię­cie tego pomy­słu, ale także za uświa­do­mie­nie mi, że mogła­bym pisać.

Dzię­kuję Patri­cii Seere­iter za jej cichą siłę, życiową ener­gię oraz oazę spo­koju, jaką było dla mnie jej miesz­ka­nie – ide­alne miej­sce na pisa­nie książki.

Pat Cor­ring­ton, rów­nież pra­cow­niczka opieki spo­łecz­nej, pod­trzy­my­wała mnie na duchu swoim entu­zja­zmem i pozwo­liła mi sko­rzy­stać z jej korek­tor­skich umie­jęt­no­ści. Zasłu­żyła tym na spe­cjalne miej­sce w moim sercu. Susan Hiraki, spe­cja­li­zu­jąca się w doradz­twie rodzin­nym, zachę­cała mnie do pracy i słu­żyła cen­nymi komen­ta­rzami.

Dzię­kuję Kate Gann za jej inte­re­su­jący wkład w tę książkę, a Don­nie i przy­ja­cio­łom za emo­cjo­nalne wspar­cie.

To nowe wyda­nie nie powsta­łoby bez nastę­pu­ją­cych osób, któ­rym jestem dozgon­nie wdzięczna: mojej agentki Helen McGrath, która doda­wała mi otu­chy i w każ­dej chwili słu­żyła pomocą; redak­to­rów Eda Wal­tersa i Pauli Munier, z któ­rymi wspa­niale mi się pra­co­wało; tera­peutki nar­ra­cyj­nej Lindy Craw­ford z San Diego, która dostar­czała mi cen­nych infor­ma­cji i zapo­znała mnie z nur­tem nar­ra­cyj­nym tera­pii sys­te­mo­wej; dok­tora Cra­iga Smi­tha, dok­tora Richarda Maisla oraz ich kole­gów, któ­rzy zapra­szali mnie na swoje kon­fe­ren­cje. Dzię­kuję Wam wszyst­kim.

Na koniec chcia­ła­bym szcze­gól­nie podzię­ko­wać moim dzie­ciom za ich nie­słab­nącą wiarę we mnie.

Patri­cia Evans

Przedmowa

Przedmowa

Od czasu pierw­szego wyda­nia tej książki w 1992 roku spe­cy­fika słow­nej agre­sji zna­cząco się zmie­niła. Od tam­tej pory z pomocą wielu osób robię co w mojej mocy, by uświa­da­miać ludziom, że ist­nieje coś takiego jak tok­syczne słowa. Oprah [Win­frey] poświę­ciła temu zja­wi­sku cały pro­gram, nazwany zresztą tytu­łem mojej publi­ka­cji. Inni pre­zen­te­rzy tele­wi­zyjni i radiowi rów­nież udo­stęp­niali mi swój czas ante­nowy, abym mogła mówić na ten temat.

Róż­no­ra­kie orga­ni­za­cje umoż­li­wiały mi wygła­sza­nie wykła­dów. Odby­wały się one nie tylko w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, ale także w Kana­dzie, Austra­lii i Hisz­pa­nii, gdzie mia­łam oka­zję prze­ma­wiać na zapro­sze­nie spe­cjal­nej rzą­do­wej komi­sji bada­ją­cej przy­padki prze­mocy wobec kobiet, a moje wystą­pie­nie było symul­ta­nicz­nie tłu­ma­czone. Wcze­śniej­sze wyda­nia tej książki prze­ło­żono na wiele języ­ków, w tym na fran­cu­ski, nie­miecki, hisz­pań­ski, rosyj­ski, pol­ski, serb­sko-chor­wacki oraz chiń­ski.

CZYTELNICZKI TAKIE JAK TY MAJĄ GŁOS

Moje czy­tel­niczki mają ogromne zasługi w upo­wszech­nia­niu wie­dzy na temat słow­nej agre­sji. W latach, które upły­nęły od pre­miery książki, gdzie po raz pierw­szy uży­łam ter­minu „słowna agre­sja”, tysiące kobiet skon­tak­to­wało się ze mną tele­fo­nicz­nie, e-mailowo oraz listow­nie. Zwy­kle chciały zadać mi krót­kie pyta­nie albo umó­wić się na pry­watną kon­sul­ta­cję. Zale­żało im na infor­ma­cjach lub skie­ro­wa­niu na dal­szą tera­pię, opo­wia­dały mi także o słow­nej agre­sji, jakiej same doświad­czyły w związ­kach. Wszyst­kim im zale­żało na wła­ści­wym nazwa­niu tego, co prze­ży­wały. Wiele mówiło mi: „Wie­dzia­łam, że coś jest nie tak, tylko nie wie­dzia­łam co. Teraz potra­fię nazwać to, co mi się przy­da­rzyło”. Dzięki zmia­nom kul­tu­ro­wym słowna agre­sja w związ­kach jest dziś postrze­gana jako realny pro­blem.

We wszyst­kich książ­kach sta­ram się odpo­wia­dać na zada­wane mi przez różne osoby pyta­nia.

• Dla­czego tak źle się czuję? Co się dzieje w moim związku? W Tok­sycz­nych sło­wach zawar­łam defi­ni­cję tego, co drę­czy part­nerki agre­syw­nych męż­czyzn.

• Czy powin­nam wie­dzieć coś jesz­cze? Czy mój part­ner w jakiś inny spo­sób może spra­wo­wać nade mną kon­trolę? W Ver­bal Abuse Survi­vors Speak Out wyja­śniam inne mecha­ni­zmy spra­wo­wa­nia kon­troli.

• Co dolega ludziom sto­su­ją­cym słowną agre­sję? Dla­czego raz są tacy mili, a chwilę póź­niej podli? W Dyk­ta­to­rach emo­cjo­nal­nych opi­suję sze­rzej to zja­wi­sko i pod­su­wam roz­wią­za­nia, jak sobie z nim radzić.

• Co musi się wyda­rzyć, aby osoba sto­su­jąca słowną agre­sję zmie­niła swoje zacho­wa­nie? Czy słowny agre­sor może prze­stać być agre­sywny? W The Ver­bally Abu­sive Man, Can He Change? pod­po­wia­dam, jak żądać zmian od agre­syw­nego part­nera oraz, co waż­niej­sze, jak nim potrzą­snąć. O ile czy­tel­niczki zechcą, mogą to sku­tecz­nie zro­bić dzięki wie­dzy zdo­by­tej w trak­cie lek­tury moich poprzed­nich trzech ksią­żek.

NIE TYLKO KOBIETY CIERPIĄ Z POWODU SŁOWNEJ AGRESJI

Męż­czyźni także się ze mną kon­tak­tują. Kiedy męż­czy­zna skarży się, że nie może już znieść słow­nej agre­sji part­nerki, odpo­wia­dam, że jeśli doświad­czał od niej agre­sji przez lata, to nie wiem, czy zdoła się ona zmie­nić. Nie znam przy­padku napa­stli­wej kobiety – to zna­czy nie­ustan­nie kry­ty­ku­ją­cej, oskar­ża­ją­cej albo ata­ku­ją­cej part­nera – która by się zmie­niła. Nie­mniej jed­nak męż­czy­zna, który pada ofiarą agre­sji, może żądać od part­nerki zmiany zacho­wa­nia, postę­pu­jąc według przed­sta­wio­nych przeze mnie wska­zó­wek.

W ciągu ostat­nich dzie­się­ciu lat nawią­zało ze mną kon­takt przy­naj­mniej kilkudzie­się­ciu męż­czyzn doświad­cza­ją­cych w swo­ich związ­kach słow­nej agre­sji. Ich part­nerki nie szu­kały spe­cja­li­stycz­nej pomocy. Napa­stliwe kobiety to takie, które stale oskar­żają i kry­ty­kują swo­ich part­ne­rów, a nie­które ata­kują ich rów­nież fizycz­nie. Nie jest to z ich strony nagła, gwał­towna reak­cja na lata słow­nej agre­sji w momen­cie, gdy ich zwią­zek już się roz­pada; prze­ciw­nie, od lat są agre­sywne wobec part­ne­rów.

Kobiety prze­ja­wia­jące słowną agre­sję czę­sto cier­pią na zabu­rze­nia psy­chiczne. Ni­gdy nie sły­sza­łam, żeby szu­kały spe­cja­li­stycz­nej pomocy – nawet w obli­czu groźby roz­wodu. Nie­które wręcz do niego dążą, jakby same były ofia­rami, i zdają się wie­rzyć we wła­sne oskar­że­nia. Innymi słowy, oskar­że­nia to auto­ma­tyczne uza­sad­nie­nia (kon­fa­bu­la­cje), które for­mu­łuje ich umysł, aby mogły zro­zu­mieć, dla­czego czują się zagro­żone przez oso­bo­wość, suk­cesy czy wręcz szczę­ście współ­mał­żonka. Podob­nie ata­ku­jący swoje żony męż­czyźni odwo­łują się do kon­fa­bu­la­cji, aby wytłu­ma­czyć sobie, dla­czego czują się przez nie zagro­żeni.

Na pod­sta­wie tej nie­wiel­kiej próby można wysnuć wnio­sek, że mężo­wie pada­jący ofiarą słow­nej agre­sji zdają się ją prze­ży­wać podob­nie jak kobiety. Sta­rają się zado­wo­lić part­nerki. Usi­łują dać im wszystko, co tylko mogą. Tłu­ma­czą się i bro­nią, zupeł­nie jakby ich part­nerki zacho­wy­wały się racjo­nal­nie.

Jedyna róż­nica, jaką zauwa­ży­łam, polega na tym, że męż­czy­znom trud­niej jest rela­cjo­no­wać szcze­góły tego, co sły­szą i czego doświad­czają. Być może nie przy­wy­kli być ofia­rami kobiet – o wiele czę­ściej to kobiety są ofia­rami męż­czyzn. Zda­rza się, że całe pań­stwa prze­śla­dują kobiety lub w ten czy inny spo­sób przy­czy­niają się do pogłę­bia­nia nie­rów­no­ści i sto­so­wa­nia róż­nych form uci­sku. Nawet w Sta­nach Zjed­no­czo­nych kobiety nie są wyna­gra­dzane na równi z męż­czyznami za tę samą pracę. Kobiety na całym świe­cie zdają sobie sprawę ze swo­jej sytu­acji. I choć męż­czyźni bywają ofia­rami agre­sji w związ­kach, nie są – z wyjąt­kiem przy­pad­ków dys­kry­mi­na­cji ze względu na rasę albo pre­fe­ren­cje sek­su­alne – wik­ty­mi­zo­wani przez spo­łe­czeń­stwo. Innym waż­nym powo­dem, dla któ­rego męż­czyźni tak nie­chęt­nie przy­znają się do bycia ofiarą agre­sji, może być fakt, że od dziecka uczy się ich, aby „byli twar­dzi” i chro­nili swą part­nerkę.

Według mnie kobiety prze­ja­wia­jące słowną agre­sję nie szu­kają spe­cja­li­stycz­nej pomocy, ponie­waż są znacz­nie głę­biej zabu­rzone niż prze­ciętny agre­sywny męż­czy­zna. W pew­nym stop­niu utra­ciły to, co przy­wy­kli­śmy koja­rzyć z kobie­co­ścią: cie­pło, otwar­tość, opie­kuń­czość, jak rów­nież inte­li­gen­cję emo­cjo­nalną. Zara­zem zagu­biły gdzieś swoje „cechy męskie”: pew­ność sie­bie, poczu­cie wła­snej war­to­ści oraz, tak pożą­dane u męż­czyzn, ukie­run­ko­wa­nie na dzia­ła­nie.

Dla odmiany męż­czyźni prze­ja­wia­jący słowną agre­sję tracą cechy uzna­wane powszech­nie za kobiece, zacho­wu­jąc jed­nak wolę dzia­ła­nia i deter­mi­na­cję cenione w męskiej kul­tu­rze. Innymi słowy, mogą wyzna­wać pogląd gło­szący, że to, co kobiece, jest mniej warte, i tłu­mić w sobie te uni­wer­salne huma­ni­styczne cechy, które błęd­nie przy­pi­suje się wyłącz­nie kobie­tom.

CZY TERAPIA DLA PAR NAPRAWDĘ MOŻE POMÓC?

Tysiące kobiet doświad­cza­ją­cych słow­nej agre­sji szuka wspar­cia u spe­cja­li­stów w zakre­sie zdro­wia psy­chicz­nego. Rzadko znaj­dują je w ramach tera­pii dla par. Bar­dzo pomocne jest forum inter­ne­towe www.ver­ba­la­buse.com, gdzie zare­je­stro­wało się już ponad sześć tysięcy kobiet. Zda­rzają się jed­nak tera­peuci, któ­rzy potra­fią traf­nie zdia­gno­zo­wać słowną agre­sję dzięki lek­tu­rze moich ksią­żek i czę­sto pole­cają je pacjen­tom. Sły­sząc part­nera mówią­cego: „Ona wszystko wyol­brzy­mia”, natych­miast roz­dzie­lają taką parę i roz­po­czy­nają tera­pię indy­wi­du­alną.

Nie­stety, wielu tera­peu­tów szko­lono, aby każdy pro­blem w związku inter­pre­to­wać jako wspólny dla obu stron. Wiele kobiet pró­bo­wało tera­pii dla par, a następ­nie skar­żyło mi się, że z powodu takiego podej­ścia czuły się, jakby popa­dały w obłęd. W nie­któ­rych przy­pad­kach tera­peuta będący świad­kiem słow­nej agre­sji nie robił nic, aby jej zapo­biec.

Mary prze­słała mi nazwi­ska wszyst­kich odwie­dzo­nych przez sie­bie spe­cja­li­stów, od duchow­nych poprzez leka­rzy i tera­peu­tów rodzin­nych po pra­cow­ni­ków opieki spo­łecz­nej. Pod listem pod­pi­sał się także jej mąż Bob. Napi­sali: „Żaden nie dotarł do sedna pro­blemu, a my w ciągu ostat­nich dwu­dzie­stu pię­ciu lat wyda­li­śmy jakieś 30 tysięcy dola­rów”.

Z kolei od Sarah wiem, że przez lata ona i mąż wydali 100 tysięcy dola­rów na tera­pię, która miała im pomóc okre­ślić przy­czynę ich kon­flik­tów i uzdro­wić zwią­zek.

WZROST LICZBY PRZYPADKÓW PRZEMOCY PODCZAS RANDEK

Od czasu pierw­szego wyda­nia Tok­sycz­nych słów lawi­nowo wzro­sła liczba przy­pad­ków prze­mocy pod­czas ran­dek. Nie­dawno na dorocz­nej kon­fe­ren­cji Natio­nal Foun­da­tion for Women Legi­sla­tors wygło­si­łam wykład na temat agre­sji wśród nasto­lat­ków. Głos zabrali człon­ko­wie rodzin zamor­do­wa­nych na rand­kach dziew­cząt. Ape­lo­wali o usta­no­wie­nie prze­pi­sów, które zachę­ca­łyby szkoły do podej­mo­wa­nia z mło­dzieżą tematu agre­sji i roz­po­zna­wa­nia prze­ja­wów zacho­wań nie­po­żą­da­nych.

Ponie­waż w związku słowna agre­sja poprze­dza zwy­kle prze­moc fizyczną, uwa­żam, że każdy śred­nio zdolny uczeń powi­nien przed ukoń­cze­niem szes­na­stego roku życia prze­czy­tać tę książkę. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych co trze­cia nasto­latka pada ofiarą prze­mocy. Dziew­częta w wieku od szes­na­stu do dzie­więt­na­stu lat sta­no­wią drugą pod wzglę­dem liczby przy­pad­ków grupę naj­czę­ściej doświad­cza­jącą prze­mocy na tle sek­su­al­nym bez skut­ków śmier­tel­nych; grupą więk­szego ryzyka są tylko młode kobiety w wieku od dwu­dzie­stu do dwu­dzie­stu czte­rech lat. Jedna na pięć nasto­la­tek w wieku od jede­na­stu do czter­na­stu lat przy­znaje, że jej kole­żanki doświad­czyły prze­mocy na rand­kach, zaś połowa tych będą­cych w związ­kach padła ofiarą słow­nej agre­sji. (Wię­cej danych na temat prze­mocy wśród nasto­lat­ków zob. na www.EndA­buse.org).

DOBRE WIEŚCI

Od 1992 roku, kiedy to uka­zało się pierw­sze wyda­nie Tok­sycz­nych słów, nastą­pił jed­nak pewien postęp.

• W kilku sta­nach ame­ry­kań­skich wpro­wa­dzono prze­pisy zobo­wią­zu­jące szkoły do podej­mo­wa­nia tematu prze­mocy w związ­kach.

• Słowna agre­sja w związ­kach jest obec­nie dostrze­ga­nym zja­wi­skiem, nazy­wa­nym po imie­niu w mediach.

• Sto­su­nek męż­czyzn do poję­cia słow­nej agre­sji stale się zmie­nia.

Od kilku lat coraz licz­niej zgła­szają się do mnie męż­czyźni, przed któ­rymi sta­nęło widmo roz­padu związku. Pra­gną się dowie­dzieć, jak mogliby się zmie­nić, zdają sobie bowiem sprawę, że trak­to­wali part­nerki na wiele opi­sa­nych w tej książce spo­so­bów.

Kon­tak­to­wali się ze mną rów­nież ci, któ­rzy chcą zmie­nić swoje postę­po­wa­nie, cho­ciaż nie liczą, że uda im się w ten spo­sób odzy­skać part­nerkę, gdyż ta jest już w nowym związku. Rozu­mieją jed­nak, że potrze­bują pomocy, aby stać się ludźmi, za jakich się dotąd uwa­żali – nie­agre­syw­nymi.

Jeden z nich, nazwijmy go Mack, zało­żył nawet w sieci grupę wspar­cia dla męż­czyzn pra­gną­cych się zmie­nić. Stwo­rzył forum inter­ne­towe pod nazwą Man Ending Ver­bal Abuse and Con­trol dla tych wszyst­kich, któ­rzy poważ­nie trak­tują swój pro­blem (chcą­cych dowie­dzieć się wię­cej na ten temat, zachę­cam do odwie­dze­nia strony http://mevac.pro­bo­ards.com).

„Odkry­cie, że jest się czło­wie­kiem sto­su­ją­cym słowną agre­sję i kon­tro­lu­ją­cym innych, można porów­nać z wpad­nię­ciem do kró­li­czej nory – mówi Mack. – Twój dotych­cza­sowy świat staje na gło­wie. Uświa­da­miasz sobie, że twój zwią­zek się roz­padł, twoi naj­bliżsi boją się cie­bie, a z twoim widze­niem świata i z tym, jak się z nim komu­ni­ku­jesz, jest coś bar­dzo nie w porządku. To prze­ra­ża­jąca myśl, która zmie­nia całe twoje życie… My ci pomo­żemy. Jeśli tylko zaak­cep­tu­jesz prawdę i wej­dziesz na drogę pro­wa­dzącą do zmiany, odkry­jesz, że związki oparte na wza­jem­nym zaufa­niu, sza­cunku oraz miło­ści dają znacz­nie więk­szą satys­fak­cję”.

Męż­czyźni tacy jak Mack pra­gną pozo­stać świa­domi. Chcą zerwać z nie­ra­cjo­nal­nymi zacho­wa­niami, jakimi są na przy­kład próby defi­nio­wa­nia wewnętrz­nej rze­czy­wi­sto­ści part­nerki, czyli subiek­tyw­nego cha­rak­te­ry­zo­wa­nia moty­wów, potrzeb, uczuć, a nawet cha­rak­teru dru­giej osoby. Mam tu na myśli stwier­dze­nia w rodzaju:

• „Szu­kasz zwady” (motyw)

• „Zawsze chcesz mieć rację” (potrzeba)

• „Wcale tak się nie czu­jesz” (uczu­cia)

• „Jesteś zbyt wraż­liwa” (cha­rak­ter).

Słowni agre­so­rzy posłu­gują się nimi, jakby byli bogami, żyli w ciele/umy­śle/duszy part­nerki i wie­dzieli, że naprawdę jest tak jak mówią!

Na szczę­ście coraz wię­cej męż­czyzn zdaje sobie sprawę, że podobne uwagi są nie­ra­cjo­nalne, i pra­cuje nad tym, by wyzbyć się tego rodzaju zacho­wań – zarówno we wła­snym życiu, jak i edu­ku­jąc innych męż­czyzn. Jeden z nich chce nawet stwo­rzyć pro­gram dla „ano­ni­mo­wych spraw­ców słow­nej agre­sji”, oparty na modelu dwu­na­stu kro­ków. Może mu to zająć tro­chę czasu, nie wąt­pię jed­nak, że tego dokona.

I jesz­cze jedna pozy­tywna zmiana: po lek­tu­rze Dyk­ta­to­rów emo­cjo­nal­nych część męż­czyzn zaczyna szu­kać facho­wej pomocy.

WIELE SIĘ ZMIENIŁO, ALE…

For­mal­nie rzecz bio­rąc, wiele się zmie­niło. Stwo­rzy­łam nową stronę inter­ne­tową, www.ver­ba­la­buse.com, z nowymi wywia­dami, dar­mo­wym forum dla ponad sze­ściu tysięcy uczest­ni­ków oraz dar­mo­wym new­slet­te­rem sub­skry­bo­wa­nym przez ponad sie­dem tysięcy odbior­ców.

Kobiety i męż­czyźni zaj­mują zde­cy­do­wane sta­no­wi­sko w kwe­stii słow­nej agre­sji. Nie­mniej choć już tyle osią­gnę­li­śmy, przed nami wciąż daleka droga. Mam nadzieję, że to trze­cie, roz­sze­rzone wyda­nie Tok­sycz­nych słów będzie miało istotne zna­cze­nie dla podej­mo­wa­nia nowych dzia­łań na rzecz nie­sie­nia pomocy ofia­rom, edu­ko­wa­nia spraw­ców i pod­no­sze­nia świa­do­mo­ści wszyst­kich grup spo­łecz­nych.

Ponie­waż zgła­szają się do mnie głów­nie kobiety, pisząc o ofia­rach słow­nej agre­sji, na­dal będę się posłu­gi­wała for­mami żeń­skimi. Nie zna­czy to, że kobiety nie sto­sują słow­nej agre­sji wobec męż­czyzn, po pro­stu na ich temat dys­po­nuję znacz­nie mniej­szym zaso­bem danych. Jeżeli jesteś męż­czyzną i bez­sku­tecz­nie usi­ło­wa­łeś napra­wić swój zwią­zek, pró­bu­jąc się ze wszyst­kiego tłu­ma­czyć, i jeżeli iden­ty­fi­ku­jesz się z ofia­rami prze­mocy, zastąp, pro­szę, słowo „part­nerka” sło­wem „part­ner” – i odwrot­nie.

Pisząc tę książkę, uży­wa­łam pseu­do­ni­mów, by chro­nić pry­wat­ność osób, które podzie­liły się ze mną swo­imi doświad­cze­niami. Z tych samych powo­dów opi­sane zda­rze­nia sta­no­wią zle­pek róż­nych histo­rii.

Wprowadzenie

Wprowadzenie

Książka ta jest skie­ro­wana do wszyst­kich. Tak się składa, że zawarte w niej przy­kłady, doświad­cze­nia i histo­rie zostały mi opo­wie­dziane przez kobiety. Z tego też względu o cier­pie­niach zwią­za­nych ze słowną agre­sją piszę z kobie­cego punktu widze­nia, choć mam nadzieję, że bez uprze­dzeń. Aby ochro­nić pry­wat­ność kobiet, które podzie­liły się ze mną doświad­cze­niami, zmie­ni­łam ich imiona i oko­licz­no­ści rela­cjo­no­wa­nych przez nie wyda­rzeń. Opi­sane przeze mnie posta­cie są wypad­kową moich roz­mów­czyń – kobiet zwią­za­nych lub wcze­śniej pozo­sta­ją­cych w związ­kach z agre­syw­nymi part­ne­rami.

Słowna agre­sja to forma prze­mocy, która nie pozo­sta­wia śla­dów porów­ny­wal­nych ze śla­dami prze­mocy fizycz­nej. Może być jed­nak przy­czyną takich samych cier­pień, a powrót do nor­mal­no­ści może trwać nawet znacz­nie dłu­żej. Ofiara słow­nej agre­sji żyje w świe­cie, gdzie wszystko coraz bar­dziej się kom­pli­kuje. Kobieta żyje z męż­czy­zną będą­cym kim innym „na pokaz”, a kim innym pry­wat­nie. Drobne upo­ko­rze­nia albo wybu­chy gniewu, chłód i obo­jęt­ność bądź bez­względna domi­na­cja, sar­ka­styczne uwagi albo mil­czący dystans, mani­pu­la­cje i wymu­sze­nia lub nie­uza­sad­nione wyma­ga­nia to naj­częst­sze rodzaje zacho­wań. Spro­wa­dzają się one jed­nak zazwy­czaj do stwier­dzeń typu „Co się z tobą dzieje”, „Robisz z igły widły” oraz innych, bar­dzo licz­nych, form wypar­cia. Naj­czę­ściej kobieta będąca ofiarą słow­nej agre­sji cierpi bez świad­ków, nie mając n i k o go, z kim mogłaby podzie­lić się uczu­ciami. W oczach przy­ja­ciół i rodziny jej agre­sywny part­ner może ucho­dzić za naprawdę porząd­nego faceta, a z pew­no­ścią sam za takiego się uważa.

Cho­ciaż książka ta opi­suje prze­ży­cia kobiet, nie da się ukryć, że nie­któ­rzy męż­czyźni rów­nież padają ofiarą słow­nej agre­sji ze strony part­ne­rek. Zazwy­czaj jed­nak nie odczu­wają oni takiego lęku jak kobieta żyjąca w cią­głym stra­chu przed gnie­wem męż­czy­zny.

Jeżeli kie­dy­kol­wiek doświad­czy­łaś słow­nej agre­sji, z pew­no­ścią pamię­tasz, jak w bar­dziej lub mniej sub­telny spo­sób dawano ci do zro­zu­mie­nia, że twoje odczu­cia i postrze­ga­nie rze­czy­wi­sto­ści są nie­pra­wi­dłowe. W kon­se­kwen­cji pod­świa­do­mie zaczę­łaś kwe­stio­no­wać praw­dzi­wość tego, czego doświad­cza­łaś. Pro­po­nuję zatem, abyś czy­ta­jąc o przy­pad­kach słow­nej agre­sji, zasta­no­wiła się, czy opi­sane sytu­acje nie wydają ci się zna­jome.

Celem tej książki jest naucze­nie cię roz­po­zna­wa­nia sub­tel­nych form słow­nej agre­sji i mani­pu­la­cji. Moim zamia­rem było przed­sta­wie­nie niu­an­sów obco­wa­nia ze słowną agre­sją w taki spo­sób, w jaki odbie­rają to jej ofiary. Ludzie wole­liby zapo­mnieć o prze­szło­ści, nie wra­cać wię­cej do bole­snych doświad­czeń, które dopro­wa­dziły do napi­sa­nia takiej książki jak ta. Wszy­scy chcie­li­by­śmy zapo­mnieć o daw­nych pro­ble­mach. Prze­szłość może nas jed­nak wiele nauczyć, a zdo­byta w ten spo­sób wie­dza pozwoli podej­mo­wać świa­dome decy­zje, które zapew­nią nam lep­szą przy­szłość. Upo­ko­rze­nia jed­nej osoby upo­ka­rzają nas wszyst­kich.

Mate­riału do książki dostar­czyły mi roz­mowy z 40 kobie­tami – ofia­rami słow­nej agre­sji. Ich wiek waha się od 21 do 66 lat. Średni czas trwa­nia ich związ­ków to nieco ponad 16 lat. Pod­su­mo­wu­jąc, można powie­dzieć, że czer­pa­łam z ponad 640 lat doświad­czeń słow­nej agre­sji. Więk­szość kobiet, z któ­rymi roz­ma­wia­łam, ode­szła od agre­syw­nych part­ne­rów. Pięć, dzie­sięć, pięt­na­ście lat po roz­sta­niu wciąż roz­trzą­sały i pró­bo­wały zro­zu­mieć, co im się przy­tra­fiło. Wiele z nich sko­rzy­stało z każ­dej drogi, z każ­dego spo­sobu, aby rato­wać swój zwią­zek: tłu­ma­czyły, przy­my­kały oko, pro­siły, bła­gały, cho­dziły na tera­pię rodzinną lub indy­wi­du­alną, sta­rały się być jak naj­bar­dziej nie­za­leżne, zaspo­ka­ja­jąc same wła­sne potrzeby i nie pro­sząc o „zbyt wiele”, godząc się na coraz wię­cej, rezy­gnu­jąc z jakich­kol­wiek żądań, oka­zu­jąc wyro­zu­mia­łość. Nic jed­nak nie poma­gało. Dyna­mika ich związku czę­sto wciąż pozo­sta­wała dla nich tajem­nicą.

Jeżeli po prze­czy­ta­niu tej książki doj­dziesz do wnio­sku, że jesteś w związku ofiarą słow­nej agre­sji, mam nadzieję, że zwró­cisz się o pomoc do spe­cja­li­sty – i na pierw­szą wizytę weź­miesz ze sobą tę książkę. Będziesz potrze­bo­wała wspar­cia i potwier­dze­nia dla swo­ich odczuć. Szansa na szczę­śliwy zwią­zek ist­nieje tylko wów­czas, gdy o b i e strony są gotowe się zmie­nić.

Bardzo ważne ostrzeżenie

Jeżeli doświad­czy­łaś słow­nej agre­sji, jeżeli w duchu szu­ka­łaś odpo­wie­dzi na pyta­nie, jak masz mówić, żeby on cię zro­zu­miał, dla­czego sły­szysz coś, czego on w ogóle nie powie­dział, albo dla­czego jego słowa spra­wiają, że czu­jesz się tak, jak nie powin­naś się czuć, mogłaś zacząć podej­rze­wać, że coś jest nie w porządku z twoją umie­jęt­no­ścią poro­zu­mie­wa­nia się, postrze­ga­nia i odczu­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści. Teraz możesz zada­wać sobie inne pyta­nie: „Jak mogę się zmie­nić? Prze­cież dopiero co prze­czy­ta­łam: S z a n s a   n a   s z c z ę ś l i w y   z w i ą z e k   i s t n i e j e   t y l k o   w ó w c z as,   g d y   o b i e   s t r o n y   s ą   g o t o w e   s i ę   z m i e n ić”.

Nie martw się. Nie chcę wcale powie­dzieć, że do osią­gnię­cia szczę­ścia z part­ne­rem nie­zbędna jest zmiana two­jej oso­bo­wo­ści; cho­dzi mi o to, że po roz­po­zna­niu swo­jej sytu­acji będziesz mogła na nią zare­ago­wać w kon­kretny spo­sób – wyma­ga­jący wpro­wa­dze­nia zmian. Nie­wy­klu­czone, że będziesz się wów­czas musiała zmie­rzyć z obawą „utraty miło­ści”. Ale nie reagu­jąc, sta­niesz przed groźbą „utraty sie­bie”.

Opar­łam tę książkę na zało­że­niu, że celem słow­nej agre­sji jest zdo­by­cie kon­troli, chęć pod­po­rząd­ko­wa­nia sobie dru­giego czło­wieka. Akty takiej agre­sji są jawne lub ukryte, powta­rzają się, wymu­szają ule­głość oraz – jak okre­ślają to Bach i Deutsch (1980) – „pro­wa­dzą do obłędu”.

Skutki słow­nej agre­sji mają przede wszyst­kim cha­rak­ter jako­ściowy. Ozna­cza to, że w prze­ci­wień­stwie do skut­ków fizycz­nej prze­mocy nie są widoczne gołym okiem. Nie ma bowiem śla­dów bicia, sinia­ków, pod­bi­tych oczu ani poła­ma­nych kości. Mier­ni­kiem dozna­nej krzywdy jest tu natę­że­nie psy­chicz­nych cier­pień doświad­cza­nych przez ofiarę słow­nej agre­sji. Tak więc to jakość prze­żyć ofiary sta­nowi o stop­niu prze­mocy.

Moim nad­rzęd­nym celem jest uła­twie­nie ci, czy­tel­niczko, roz­po­zna­wa­nia prze­ja­wów słow­nej agre­sji. Ponie­waż słowna agre­sja wiąże się z oso­bi­stymi doświad­cze­niami, książka ta w cało­ści doty­czy wła­śnie ludz­kich doświad­czeń.

Czy­ta­jąc ją, należy pamię­tać o trzech waż­nych fak­tach pozwa­la­ją­cych zacho­wać szer­szą per­spek­tywę.

1. W związku opar­tym na prze­mocy agre­sywny part­ner zazwy­czaj wypiera się swo­jej agre­sji.

2. Akty słow­nej agre­sji mają naj­czę­ściej miej­sce za zamknię­tymi drzwiami.

3. Prze­moc fizyczną zawsze poprze­dza słowna agre­sja.

Książka ta jest podzie­lona na dwie czę­ści. Część pierw­szą roz­po­czyna kwe­stio­na­riusz samo­oceny. Dalej defi­niuję zja­wi­sko Wła­dzy Nad Innymi, widziane z sze­ro­kiej per­spek­tywy jako rodzaj wła­dzy, któ­rej ozna­kami są domi­na­cja i kon­trola, a któ­rej prze­ci­wień­stwo sta­nowi Siła Wewnętrzna, prze­ja­wia­jąca się wza­jem­no­ścią i współ­two­rze­niem. Następ­nie ana­li­zuję doświad­cze­nia, uczu­cia oraz spo­sób myśle­nia ofiary słow­nej agre­sji. Na koniec przed­sta­wiam najczę­ściej wystę­pu­jące sche­maty słow­nej agre­sji.

W czę­ści dru­giej zde­fi­nio­wane są rodzaje słow­nej agre­sji, takie jak wyco­fy­wa­nie się, sprze­ci­wia­nie się, lek­ce­wa­że­nie i try­wia­li­zo­wa­nie, wraz z opi­sem kul­tu­ro­wego kon­tek­stu, w któ­rym ofiara słow­nej agre­sji doko­nuje oceny wła­snych doświad­czeń. Następ­nie podaję zale­cane spo­soby komu­ni­ka­cji z part­ne­rem i żąda­nia zmian, a także ukryte źró­dła słow­nej agre­sji w związku, wła­ściwe metody tera­pii oraz wpływ słow­nej agre­sji na dzieci. W ostat­nim roz­dziale oma­wiam pod­sta­wowe przy­czyny wystę­po­wa­nia agre­sji w związku opar­tym na prze­mocy.

CZĘŚĆ PIERWSZA

Część pierw­sza roz­po­czyna się od kwe­stio­na­riu­sza samo­oceny, który pomoże czy­tel­niczce odkryć nie­roz­po­znane dotąd prze­jawy słow­nej agre­sji. Kolejny krok to opis i porów­na­nie dwóch rodza­jów wła­dzy: Wła­dzy Nad Innymi i Siły Wewnętrz­nej. Następ­nie, w świe­tle tych dwóch rodza­jów wła­dzy, porów­nam związki oparte na prze­mocy i te wolne od niej. Póź­niej wspól­nie prze­śle­dzimy doświad­cze­nia kilku kobiet, aby się prze­ko­nać, że agre­sywny part­ner i jego ofiara żyją w róż­nych rze­czy­wi­sto­ściach, naj­czę­ściej nie zda­jąc sobie z tego sprawy. Dowiemy się także, jaki jest wpływ słow­nej agre­sji na kobietę – jak się ona czuje, co myśli i w co wie­rzy. Następ­nie zajmę się zja­wi­skiem słow­nej agre­sji w świe­tle uwa­run­ko­wań kul­tu­ro­wych. Na koniec zaś zapre­zen­tuję sche­maty słow­nej agre­sji, a także symp­tomy fizyczne, sny i wewnętrzne wizu­ali­za­cje, będące dla kobiety sygna­łem alar­mo­wym, że jej zwią­zek nie jest w rze­czy­wi­sto­ści taki, jak jej się dotąd wyda­wało.

ROZ­DZIAŁ I

Ocena własnych doświadczeń

Krzy­cze­nie na coś, co żyje, może zabić w tym czymś ducha. Kije i kamie­nie mogą nam poła­mać kości, ale słowa mogą zła­mać nasze serca…1

Robert Ful­ghum

Więk­szość ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że wyzwi­ska są wyra­zem słow­nej agre­sji. Jeżeli ktoś nazy­wał cię „idiotką”, „głu­pią krową”, „szmatą” lub uży­wał jakich­kol­wiek innych obe­lży­wych okre­śleń, prze­ja­wiał wobec cie­bie słowną agre­sję. Obrzu­ca­nie wyzwi­skami jest naj­bar­dziej jaskra­wym prze­ja­wem słow­nej agre­sji, nie­trud­nym do roz­po­zna­nia. Inne jej formy są mniej oczy­wi­ste. Roz­po­zna­nie ich w związku dwojga doro­słych ludzi może być trudne z wielu powo­dów. Oto naj­waż­niej­sze z nich:

• Naj­czę­ściej prze­jawy słow­nej agre­sji pozo­stają w ukry­ciu. Ich świad­kiem jest zazwy­czaj jedy­nie ofiara agre­sji.

• Słowna agre­sja nasila się z cza­sem. Jej ofiara przy­zwy­czaja się i oswaja z nią.

• Słowna agre­sja przy­biera różne formy i obli­cza.

• Słowna agre­sja kon­se­kwent­nie dys­kre­dy­tuje odczu­cia ofiary.

Zja­wi­sko słow­nej agre­sji jest w pew­nym sen­sie czę­ścią naszej kul­tury. Domi­na­cja, wymu­sza­nie ule­gło­ści, umniej­sza­nie cudzych osią­gnięć i zawy­ża­nie wła­snych, dła­wie­nie oporu, mani­pu­la­cja, kry­tyka, sto­so­wa­nie naci­sku i zastra­sza­nie to akcep­to­wane przez wielu reguły gry. Kiedy za sprawą jed­nego z part­ne­rów zaczy­nają one obo­wią­zy­wać w związku, agre­sywny part­ner zaś wypiera się ich sto­so­wa­nia, jedy­nym efek­tem może być chaos.

A oto kwe­stio­na­riusz samo­oceny, dzięki któ­remu spraw­dzisz, czy jesteś w związku ofiarą słow­nej agre­sji. Postaw krzy­żyk przy każ­dym stwier­dze­niu mają­cym odnie­sie­nie do two­jego związku.

☐ Kilka razy w tygo­dniu bądź czę­ściej twój part­ner oka­zuje ci iry­ta­cję lub gniew, cho­ciaż nie zro­bi­łaś nic, co mogłoby go wypro­wa­dzić z rów­no­wagi. Za każ­dym razem jesteś zasko­czona jego reak­cją. (Kiedy go pytasz, dla­czego się zło­ści, odpo­wiada, że wcale nie jest zły, lub suge­ruje, że to ty w jakiś spo­sób pono­sisz za to winę).

☐ Gdy czu­jesz się zra­niona i pró­bu­jesz prze­ka­zać mu swoje odczu­cia, nie masz wra­że­nia, że sprawa została zała­twiona, nie odczu­wasz zado­wo­le­nia ani ulgi, nie czu­jesz, że „się pogo­dzi­li­ście”. (On pyta: „Chcesz, żeby­śmy zaczęli się kłó­cić?” albo w inny spo­sób wyraża nie­chęć do oma­wia­nia sytu­acji).

☐ Czę­sto masz mętlik w gło­wie i czu­jesz się sfru­stro­wana jego reak­cjami, ponie­waż nie potra­fisz spra­wić, by zro­zu­miał twoje inten­cje.

☐ Mar­twisz się nie kon­kret­nymi spra­wami – ile czasu ze sobą spę­dza­cie, gdzie poje­dzie­cie na urlop itp. – ale bra­kiem poro­zu­mie­nia w waszym związku: co on zro­zu­miał z two­jej wypo­wie­dzi, jak ty odczy­ta­łaś jego słowa.

☐ Cza­sami się zasta­na­wiasz: Co się ze mną dzieje? Nie powin­nam czuć się aż tak źle.

☐ Twój part­ner rzadko – jeśli w ogóle – wyraża chęć podzie­le­nia się z tobą swo­imi myślami i pla­nami.

☐ Twój part­ner ma prze­ciwne zda­nie na prak­tycz­nie każdy poru­szony przez cie­bie temat, a swo­ich wypo­wie­dzi nie pró­buje sto­no­wać sło­wami „moim zda­niem”, „myślę” lub „uwa­żam” – jak gdyby on miał zawsze rację, a ty ni­gdy.

☐ Cza­sami masz wąt­pli­wo­ści, czy twój part­ner uważa cię za samo­dzielną istotę ludzką.

☐ Nie przy­po­mi­nasz sobie, abyś kie­dy­kol­wiek prze­rwała mu sło­wami: „Dosyć tego!” lub „Prze­stań!”.

☐ Kiedy pró­bu­jesz prze­dys­ku­to­wać z nim jakiś pro­blem, twój part­ner albo się zło­ści, albo „nie ma poję­cia, o czym mówisz”.

Jeżeli posta­wi­łaś krzy­żyk przy co naj­mniej dwóch stwier­dze­niach, książka ta pomoże ci roz­po­znać prze­jawy słow­nej agre­sji. Jeżeli sytu­acje te cię nie doty­czą, książka ta pomoże ci zro­zu­mieć ofiary słow­nej agre­sji. Jeżeli zaś sytu­acje te wydają ci się zna­jome, ale nie jesteś pewna, czy odno­szą się do cie­bie, po pro­stu czy­taj dalej.

Prze­jawy słow­nej agre­sji mogą być jawne, przy­bie­ra­jąc formę na przy­kład wybu­chów gniewu skie­ro­wa­nych na part­nerkę lub zawo­alo­wa­nego ataku („Jesteś prze­wraż­li­wiona”). Mogą też być ukryte, zama­sko­wane, jak w przy­padku „Nie wiem, o czym mówisz”, cho­ciaż w rze­czy­wi­sto­ści part­ner dosko­nale wie, o co cho­dzi.

Ukryta agre­sja słowna jest bar­dzo nie­bez­pieczna, ponie­waż nie prze­ja­wia się bez­po­śred­nio. Naj­czę­ściej przyj­muje postać zawo­alo­wa­nego ataku lub wymu­sze­nia. Ten rodzaj agre­sji jest czę­sto opi­sy­wany jako „pro­wa­dzący do obłędu”. Jest to „forma wza­jem­nego oddzia­ły­wa­nia dwojga ludzi, wyni­ka­jąca z tłu­mie­nia sil­nej agre­sji, która w poważny spo­sób zabu­rza zdol­ność ofiary do roz­po­zna­wa­nia i radze­nia sobie z rze­czy­wi­sto­ścią inter­per­so­nalną” (Bach i Gold­berg, 1974, s. 251).

W przy­padku tego typu agre­sji kobieta nie odbiera żad­nych kon­kret­nych sygna­łów. Musi zaufać intu­icji i – jak­kol­wiek bole­sne by to było – przy­jąć do wia­do­mo­ści, że part­ner jej nie kocha, nie ceni i nie sza­nuje.

Oto, co piszą Geo­rge R. Bach i Ronald M. Deutsch w swo­jej książce Stop! You’re Dri­ving Me Crazy (1980, s. 272–273)2:

W trak­cie nauki roz­po­zna­wa­nia doświad­czeń pro­wa­dzą­cych do obłędu bar­dzo pomocny jest nastę­pu­jący test:

1. Od czasu do czasu czu­jesz się wytrą­cona z rów­no­wagi i masz trud­no­ści z jej odzy­ska­niem.

2. Czu­jesz się zagu­biona, nie wiesz, w którą stronę się zwró­cić, bez­sku­tecz­nie szu­kasz.

3. Bywasz zaska­ki­wana.

4. Czu­jesz się sko­ło­wana, zdez­o­rien­to­wana, masz mętlik w gło­wie.

5. Bra­kuje ci opar­cia, masz uczu­cie, jakby zie­mia usu­nęła ci się spod nóg.

6. Odbie­rasz sprzeczne infor­ma­cje, ale nie potra­fisz lub boisz się popro­sić o wyja­śnie­nia. [Dopi­sek autorki: albo też pro­sisz o wyja­śnie­nie, lecz go nie otrzy­mu­jesz].

7. Ogól­nie źle się czu­jesz w obec­no­ści danej osoby.

8. Widzisz, że myli­łaś się w oce­nie swo­jej sytu­acji.

9. Czu­jesz się cał­ko­wi­cie zawie­dziona zła­maną obiet­nicą lub nie­speł­nio­nymi ocze­ki­wa­niami.

10. Masz wra­że­nie, że coś waż­nego, o czym marzy­łaś, legło w gru­zach.

11. Zła wola z d a j e   s i ę prze­wa­żać tam, gdzie spo­dzie­wa­ła­byś się dobrej woli.

12. Czu­jesz się popy­chana, nie kon­tro­lu­jesz kie­runku, w jakim zmie­rzasz.

13. Nie potra­fisz prze­rwać nie­po­trzeb­nej goni­twy myśli.

14. To, co wyda­wało się jasne, staje się zagma­twane.

15. Masz dziwne, nie­przy­jemne uczu­cie pustki.

16. Czu­jesz silną potrzebę ucieczki, a jed­nak nie potra­fisz wyko­nać żad­nego ruchu, zupeł­nie jak­byś zmie­niła się w kamień.

17. Czu­jesz się bez­silna, nie­zdolna zmie­rzyć się z pro­ble­mem.

18. Masz nie­ja­sne podej­rze­nie, że coś jest nie w porządku.

19. Masz wra­że­nie, że twój subiek­tywny świat ogar­nął chaos.

Być może roz­po­zna­łaś nie­które z tych uczuć i prze­żyć; inne znów mogą nie być dla cie­bie tak oczy­wi­ste. Zda­rza się, że ofiary słow­nej agre­sji dopiero z per­spek­tywy czasu, po wyrwa­niu się z tok­sycz­nego związku, dostrze­gają, że „rze­czy­wi­ście tak się czuły”.

Słowna agre­sja jest prze­ja­wem wro­go­ści. Napast­nik nie bywa pro­wo­ko­wany przez part­nerkę. Może nato­miast świa­do­mie lub nieświa­do­mie wypie­rać się swo­ich czy­nów. Z pew­no­ścią jed­nak nie grozi mu to, że pew­nego ranka się obu­dzi i powie: „Ojej! Co ja naj­lep­szego wypra­wia­łem? Naprawdę bar­dzo mi przy­kro. To się wię­cej nie powtó­rzy”. Nikt poza ofiarą nie doświad­cza skut­ków agre­sji i zazwy­czaj nikt oprócz niej nie potrafi roz­po­znać jej prze­ja­wów. „Agre­sja może być roz­po­znana dzięki temu, że ofiara bole­śnie odczuwa jej skutki” (Bach i Gold­berg, 1974, s. 119).

N a j p r o ś c i e j   r z e c z   u j m u j ąc,   c i ę ż a r   r o z p o z n a n i a   s ł o w n e j   a g r e s j i   s p o c z y w a   n a   j e j   o f i e r ze,   p o n i e w a ż   a g r e s y w n e m u   p a r t n e r o w i   b r a k u j e   m o t y w a c ji,   a b y   s i ę   z m i e n ić. Mimo to ofiara słow­nej agre­sji może mieć trud­no­ści z roz­po­zna­niem fak­tycz­nego stanu rze­czy, ponie­waż nauczono ją wąt­pić w swoje odczu­cia. Jeśli na przy­kład kobieta czuje się zra­niona lub zde­ner­wo­wana czymś, co powie­dział part­ner, i wyraża swoje uczu­cia, mówiąc: „Zabo­lało mnie to, co powie­działeś”, on zaś, zamiast usza­no­wać te uczu­cia i wła­ści­wie zare­ago­wać, lek­ce­waży je i zbywa sło­wami: „Nie wiem, o co ci cho­dzi. Jesteś prze­wraż­li­wiona”, kobieta zaczyna wąt­pić w swoją intu­icję. Dla­czego tak się dzieje? Być może w dzie­ciń­stwie wpo­jono jej, podob­nie jak wielu innym kobie­tom, że jej uczu­cia nie są ważne. Tym­cza­sem wła­śnie one są pod­stawą naszego ist­nie­nia, ponie­waż sta­no­wią kry­te­rium, według któ­rego okre­ślamy, czy coś jest złe lub nie­bez­pieczne.

J e ś l i   k o b i e t a   p o t r a f i   r o z p o z n a w a ć   s w o j e   u c z u c i a   i   p o t w i e r d z a ć   i c h   z a s a d n o ść,   m o ż e   r ó w n i e ż   z a c z ą ć   r o z p o z n a w a ć   p r z e j a w y   s ł o w n e j   a g r e s ji. Innymi słowy, może powie­dzieć:

Czuję się zra­niona, jestem raniona.

Czuję się poni­żana, jestem poni­żana.

Czuję się nie­do­ce­niana, jestem nie­do­ce­niana.

Czuję się igno­ro­wana, jestem igno­ro­wana.

Czuję się wyśmie­wana, jestem wyśmie­wana.

Czuję się lek­ce­wa­żona, jestem lek­ce­wa­żona.

Czuję się odpy­chana, jestem odpy­chana.

(Możesz uzu­peł­nić następną linijkę, a także kolejne)

Czuję się ________________, jestem ________________.

M o ż n a   m i e ć   a b s o l u t n ą   p e w n o ść, że jeśli kobieta podzieli się odczu­ciami ze swoim agre­syw­nym part­ne­rem, ten b ę d z i e   s i ę   s t a r a ł   p o d w a ż y ć   i c h   z a s a d n o ść. Może na przy­kład wyszy­dzić ją, rzu­ca­jąc sar­ka­styczną uwagę, a gdy ona zapro­te­stuje, udać, że to był tylko żart. Kobieta może wów­czas zwąt­pić w swoje odczu­cia. Nie­mniej jed­nak „prawdę postrze­gamy wła­snymi oczyma, a nie cudzymi” (Bach i Deutsch, 1980, s. 207).

ROZ­DZIAŁ II

Dwa rodzaje władzy: szeroka perspektywa

Świat bez ducha jest jałową pusty­nią3.

Joseph Camp­bell

Są dwa rodzaje wła­dzy. Jedna zabija ducha, druga go oży­wia. Pierw­sza to Wła­dza Nad Innymi. Druga to Siła Wewnętrzna.

W ł a d z a   N a d   I n n y m i   p r z e j a w i a   s i ę   j a k o   d o m i n a c j a   i   s p r a w o w a n i e   k o n t r o li.   S i ł a   W e w n ę t r z n a   p r z e j a w i a   s i ę   j a k o   w z a j e m n o ś ć   i   w s p ó ł t w o r z e n ie. Wza­jem­ność polega na byciu z drugą osobą w spo­sób gwa­ran­tu­jący roz­wój i szczę­ście obu part­ne­rom, a jest to moż­liwe dzięki umie­jęt­no­ści poro­zu­mie­wa­nia się ze sobą i życz­li­wemu zro­zu­mie­niu. Współ­two­rze­nie zaś jest świa­do­mym dzie­le­niem się życiem z drugą osobą, uła­twia­ją­cym osią­gnię­cie wyzna­czo­nych celów (poję­cia te będą sze­rzej omó­wione w roz­dzia­łach trze­cim i czwar­tym).

Ponie­waż zja­wi­sko słow­nej agre­sji jest zna­mienne dla oso­bi­stych, kul­tu­ro­wych i glo­bal­nych pro­ble­mów wyni­ka­ją­cych z nad­uży­wa­nia wła­dzy, zacznę od omó­wie­nia Wła­dzy Nad Innymi postrze­ga­nej z szer­szej per­spek­tywy.

Wła­dza Nad Innymi to jeden z modeli funk­cjo­no­wa­nia świata. Wiara we Wła­dzę Nad Innymi przy­po­mina oku­lary, przez które osoba ją wyzna­jąca patrzy na rze­czy­wi­stość. Ktoś, kto wie­rzy we Wła­dzę Nad Innymi, ocze­kuje, że uda mu się zdo­być to, co chce, dzięki wła­dzy nad drugą osobą. Wła­dza Nad Innymi leży u pod­staw zachod­niej cywi­li­za­cji. Jako cywi­li­za­cja mamy olbrzy­mią wła­dzę nad zie­mią, jej miesz­kań­cami i bogac­twami. Mamy moc znisz­czyć nasz świat. Mamy moc spro­wo­ko­wać totalną zagładę. Moim zda­niem modelu Wła­dzy Nad Innymi nie da się dłu­żej utrzy­my­wać. Postę­po­wa­nie według tego modelu przy­nosi skutki w postaci zanie­czysz­cze­nia śro­do­wi­ska, zagro­że­nia dla życia na ziemi, głodu i braku dachu nad głową dla wielu ludzi, nie­to­le­ran­cji oraz tyra­nii.

Pro­blemy te każą przyj­rzeć się z bli­ska naszemu sto­sun­kowi do ludz­kiej god­no­ści i jako­ści życia. W model Wła­dzy Nad Innymi wpi­sana jest wła­dza nad ludz­kim życiem. A mając wła­dzę nad ludz­kim życiem, można zakwe­stio­no­wać jego war­tość i jakość. Wiara we Wła­dzę Nad Innymi, w model domi­na­cji i spra­wo­wa­nia kon­troli, przez tysiąc­le­cia prze­ni­kała umy­sły ludzi, dopro­wa­dza­jąc nas w rezul­ta­cie na kra­wędź glo­bal­nego cha­osu.

Nauka dowo­dzi, że z cha­osu powstaje nowy porzą­dek. Ale skąd nadej­dzie ten nowy porzą­dek? Nie może być narzu­cony przez prawo ani tym bar­dziej przez kolejne wojny i eska­la­cję Wła­dzy Nad Innymi. Głę­boko wie­rzę w to, że nowy porzą­dek może powstać tylko w sumie­niach wszyst­kich ludzi. Z tego też względu uzna­nie zja­wi­ska słow­nej agre­sji za formę spra­wo­wa­nia kon­troli, domi­na­cji i wła­dzy nad dru­gim czło­wie­kiem powinno być dla nas wszyst­kich szcze­gól­nie ważne.

Ponie­waż mikro­ko­smos związ­ków mię­dzy­ludz­kich wpływa na makro­ko­smos cywi­li­za­cji, podob­nie jak cywi­li­za­cja – jej tra­dy­cje i kul­tura – wpływa na związki mię­dzy­ludz­kie, wła­śnie w nich powin­ni­śmy szu­kać drogi ku glo­bal­nym prze­mia­nom. Jeśli rze­czy­wi­ście tędy ona pro­wa­dzi, każdy z nas na co dzień ma w zasięgu ręki moż­li­wość wpro­wa­dze­nia zmian. Zmian, które spra­wią, że zaczniemy cenić sie­bie i będziemy świa­do­mie w y r a ż a ć   i   c h r o n i ć tę war­tość w naszych związ­kach.

Aby to zro­zu­mieć i uwol­nić się spod wpływu modelu Wła­dzy Nad Innymi, naj­pierw musimy posłu­chać samych sie­bie – jakich słów uży­wamy i w jaki spo­sób to robimy. Musimy też uważ­nie słu­chać słów, które kie­rują do nas inni ludzie, i zwra­cać uwagę na spo­sób, w jaki są wypo­wia­dane. Dzięki temu będziemy mogli stwier­dzić, w jakim stop­niu powa­żamy, sza­nu­jemy, chro­nimy i cenimy samych sie­bie oraz życie w ogóle. Na począ­tek zaś powin­ni­śmy uwie­rzyć w sie­bie i zaufać naszym emo­cjom.

Dla osoby zwią­za­nej z part­ne­rem prze­ja­wia­ją­cym słowną agre­sję może być to bar­dzo trudne, ponie­waż – podob­nie jak inne formy naci­sku – słowna agre­sja pociąga za sobą ofiary. Ze swej natury pod­waża i kwe­stio­nuje ich odczu­cia. Spo­śród kobiet, z któ­rymi roz­ma­wia­łam, zale­d­wie nie­liczne miały świa­do­mość tego, co dzieje się w ich związku, z pew­no­ścią zaś nie uwa­żały się za ofiary. Po pro­stu czuły, że coś jest nie w porządku. Jeżeli nawet któ­raś zde­cy­do­wała się odejść, jej decy­zja była zazwy­czaj podyk­to­wana zupeł­nie innymi powo­dami.

W związku opar­tym na słow­nej agre­sji kobieta nie­świa­do­mie uczy się ją tole­ro­wać i rów­nie nie­świa­do­mie traci swoje poczu­cie war­to­ści. Obwi­niana za wszystko przez part­nera, staje się kozłem ofiar­nym. Jest wów­czas praw­dziwą ofiarą.

Cie­kawe, że w myśl nauki Kościoła Chry­stus był o s t a t n i ą ofiarą i o s t a t n i m baran­kiem (czy­taj: kozłem ofiar­nym). Umarł za całą ludz­kość. Ideę tę nie­stety prze­sło­niła popu­lar­ność modelu Wła­dzy Nad Innymi i powszechna wiara w „prawo siły”, która rów­nież, jak widać, gene­ruje ofiary i kozły ofiarne.

Jak się wkrótce prze­ko­namy, ofiary słow­nej agre­sji są zmu­szone czer­pać poczu­cie wła­snej war­to­ści i sza­cu­nek dla samych sie­bie z naj­mniej sprzy­ja­ją­cych i fru­stru­ją­cych oko­licz­no­ści. Nie byłoby to moż­liwe bez umie­jęt­no­ści roz­po­zna­wa­nia prze­ja­wów słow­nej agre­sji i nazy­wa­nia ich po imie­niu.

Co leży u pod­staw modelu Wła­dzy Nad Innymi? Wynika on bez­po­śred­nio z zasady „czar­nej peda­go­giki”, omó­wio­nej w książce Alice Mil­ler Znie­wo­lone dzie­ciń­stwo. Ukryte źró­dła tyra­nii oraz w pra­cach Johna Brad­shawa. Jest to nic innego, jak tok­syczna metoda wycho­wy­wa­nia i kształ­ce­nia dziecka. Kon­trola jego zacho­wa­nia polega wów­czas na nad­uży­wa­niu wła­dzy nad nim, co wyjąt­kowo dotkli­wie odbija się na jego psy­chice. Jeżeli dora­sta­jąc, dziecko nie upora się z tym bole­snym doświad­cze­niem, jako doj­rzały czło­wiek rów­nież będzie nad­uży­wać wła­dzy. W rezul­ta­cie stwo­rzy tok­syczne związki z innymi ludźmi. Wła­śnie tego typu tok­syczne rela­cje odnaj­du­jemy w związ­kach opar­tych na prze­mocy.

Wiemy już, na czym polega model Wła­dzy Nad Innymi. Wiemy też, że poje­dyn­cze jed­nostki, jak rów­nież całe narody, odczu­wają potrzebę spra­wo­wa­nia kon­troli i domi­no­wa­nia nad innymi. Warto w tym miej­scu zwró­cić uwagę na to, iż z ł u d z e n i e   p o s i a d a n i a   w ł a d z y   i s t n i e j e   t a k   d ł u go,   j a k   d ł u g o   i s t n i e j ą „i n ni”,   n a d   k t ó r y m i   m o ż n a   t ę   w ł a d z ę   s p r a w o w ać. Nie­stety, wielu ludzi zrobi wszystko, by utrzy­mać taką sytu­ację, ponie­waż jest to jedyny znany im rodzaj wła­dzy. Kiedy zaczyna bra­ko­wać „innych”, pośpiesz­nie ich się two­rzy.

Innym spo­so­bem doświad­cza­nia wła­dzy jest Siła Wewnętrzna – spo­so­bem, w któ­rym nie ma zwy­cięz­ców ani prze­gra­nych, domi­nu­ją­cych ani pod­da­nych; spo­so­bem, w któ­rym nie są potrzebni „inni”, nie­zbędni dla prze­ciw­staw­nego modelu. Siła Wewnętrzna, oparta na wza­jem­no­ści i współ­two­rze­niu, może być uznana za nowy styl życia i postrze­ga­nia świata.

Zobaczmy teraz, jak te zało­że­nia funk­cjo­nują w związku, który bar­dzo czę­sto two­rzy para ludzi żyją­cych i postrze­ga­ją­cych świat według dwóch róż­nych modeli; jedno wie­rzy we Wła­dzę Nad Innymi, dru­gie w Siłę Wewnętrzną. Patrząc z dwóch róż­nych per­spek­tyw, nie dostrze­gają ani sie­bie nawza­jem, ani odmien­nych rze­czy­wi­sto­ści, w jakich żyją.

Pro­wa­dząc bada­nia nad związ­kami, w któ­rych wystę­puje zja­wi­sko słow­nej agre­sji, odkry­łam coś nie­zmier­nie waż­nego i zaska­ku­ją­cego: otóż k o b i e t a   i   j e j   a g r e s y w n y   p a r t n e r   w y d a w a l i   s i ę   ż y ć   w   d w ó c h   r ó ż n y c h   r z e c z y w i s t o ś c i a ch. Pod­czas gdy part­ner dążył do spra­wo­wa­nia kon­troli i domi­na­cji, kobieta dążyła do wza­jem­no­ści i współ­two­rze­nia. Pod wie­loma wzglę­dami każde z nich żyło w innej rze­czy­wi­sto­ści.

Aby lepiej zro­zu­mieć obie strony, załóżmy, że rze­czy­wi­ście żyją w dwóch róż­nych rze­czy­wi­sto­ściach, które dla uła­twie­nia nazwiemy Rze­czy­wi­sto­ścią Pierw­szą i Rze­czy­wi­sto­ścią Drugą. Rze­czy­wi­stość Pierw­sza i Rze­czy­wi­stość Druga odno­szą się odpo­wied­nio do modelu Wła­dzy Nad Innymi i modelu Siły Wewnętrz­nej. Innymi słowy, ci,   k t ó r y m   p o c z u c i e   w ł a d z y   z a p e w n i a   d o m i n a c j a   i   s p r a w o w a n i e   k o n t r o l i   n a d   i n n y m i (W ł a d z a   N a d   I n n y mi),   ż y j ą   w   R z e c z y w i s t o ś c i   P i e r w s z ej.   C i   z aś,   k t ó r y m   p o c z u c i e   w ł a d z y   z a p e w n i a   w z a j e m n o ś ć   i   w s p ó l n e   b u d o w a n i e (S i ł a   W e w n ę t r z na),   ż y j ą   w   R z e c z y w i s t o ś c i   D r u g i ej.

Cho­ciaż zagro­że­nia zwią­zane z pozo­sta­wa­niem w Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej są coraz bar­dziej oczy­wi­ste, wszystko wska­zuje na to, że nasz świat wciąż nie potrafi zaak­cep­to­wać Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej. Nie umiemy myśleć w zgo­dzie z nowym mode­lem, żyjemy więc w cią­głym stra­chu przed uni­ce­stwie­niem, pozor­nie uwię­zieni pomię­dzy dwiema sprzecz­nymi rze­czy­wi­sto­ściami.

Kon­flikt ten można zakoń­czyć – gdy zro­zu­miemy, co się dzieje, kiedy dwoje ludzi żyją­cych w róż­nych rze­czy­wi­sto­ściach two­rzy zwią­zek, oraz gdy żyjąc w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej, nauczymy się roz­po­zna­wać ludzi żyją­cych w Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej. Na przy­kład przy­sło­wie „W miło­ści i na woj­nie wszyst­kie chwyty dozwo­lone” odpo­wiada men­tal­no­ści ludzi pozo­sta­ją­cych w Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej. Pokażę teraz, co może się dziać w związku dwojga ludzi żyją­cych w innej rze­czy­wi­sto­ści.

Ofiara słow­nej agre­sji, która została wycho­wana w Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej, a następ­nie zna­la­zła się w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej, może mieć olbrzy­mie trud­no­ści z ich odróż­nie­niem. Może żyć w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej i dążyć do wza­jem­no­ści, nie mając jed­nak poczu­cia wła­snej war­to­ści, wyma­ga­nego w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej – jak ryba, która wpraw­dzie może już żyć bez wody, lecz nie jest jesz­cze pła­zem.

Zauwa­ży­łam coś bar­dzo zna­mien­nego – wiele kobiet żyją­cych w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej przyj­muje prze­kazy z Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej i reaguje na nie w taki spo­sób, jakby były one uza­sad­nione. Przed­sta­wiony tu przy­kład poka­zuje, jak może dojść do takiej sytu­acji. (Warto prze­czy­tać go kilka razy, ponie­waż dosko­nale ilu­struje główny pro­blem związ­ków opar­tych na prze­mocy).

Ann żyje w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej (R II) i wie­rzy, że jej part­ner Zee rów­nież żyje w R II. My jed­nak wiemy, że tak nie jest. Śle­dząc ich wymianę zdań, zauwa­żymy, że przez chwilę Ann znaj­duje się pomię­dzy Rze­czy­wi­sto­ścią Drugą (R II), w któ­rej sama żyje, a Rze­czy­wi­sto­ścią Pierw­szą (R I), w któ­rej żyje Zee. Zoba­czymy rów­nież, że Ann przez cały czas świę­cie wie­rzy w to, iż Zee żyje w j e j rze­czy­wi­sto­ści.

Zee wcho­dzi do pokoju, opada na krze­sło obok Ann i mówi od nie­chce­nia:

– Ale jesteś nie­użyta.

Zee żyje w Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej, wie­rzy we Wła­dzę Nad Innymi i czuje się lep­szy od Ann.

– Dla­czego tak mówisz? – pyta lekko zanie­po­ko­jona Ann.

Reaguje tak, jakby pre­ten­sje Zee były uza­sad­nione. Myśli, że Zee dzieli z nią tę samą rze­czy­wi­stość, w któ­rej obo­wią­zuje wza­jem­ność, i że ma on j a k i ś powód, aby jej zarzu­cić: „Jesteś osobą, z któ­rej nie ma żad­nego pożytku”.

W tym momen­cie Zee jest już gotowy do roz­po­czę­cia walki o domi­na­cję i Wła­dzę Nad Innymi. Wydaje mu się, że Ann chce usły­szeć, dla­czego nie ma z niej żad­nego pożytku. Reaguje na jej pyta­nie z odro­biną gniewu i lekko dostrze­galną nutką triumfu:

– Bo nie pomo­głaś mi przy zry­wa­niu owo­ców.

Ann czuje, że powinna się bro­nić.

– Nie wie­dzia­łam, że zry­wa­łeś owoce – mówi.

– Tak się składa, że to robi­łem! – odbur­kuje Zee.

Zee jest prze­ko­nany, że wygrał. Wła­śnie dał popis postę­po­wa­nia zgod­nego z mode­lem Wła­dzy Nad Innymi. Zaata­ko­wał Ann, pod­wa­ża­jąc jej samo­ocenę i spra­wia­jąc, że uwie­rzyła w jego zarzut i zapy­tała „Dla­czego?”. Zee nie zdaje sobie sprawy z tego, że Ann żyje w innej rze­czy­wi­sto­ści. Jest z sie­bie bar­dzo zado­wo­lony.

Tym­cza­sem Ann czuje się zra­niona i sfru­stro­wana. Nie potrafi prze­ko­nać Zee, że wcale nie jest nie­użyta. Czuje się bez­silna i nie­pewna co do jego ocze­ki­wań; nie rozu­mie, dla­czego nie popro­sił jej o pomoc przy zbie­ra­niu owo­ców. Nie uzmy­sła­wia sobie, że w nie­daw­nej wymia­nie zdań wcale nie cho­dziło o owoce. Nie zauważa, że Zee żyje w innej rze­czy­wi­sto­ści, ponie­waż on czę­sto powta­rza, że ją kocha, dla niej zaś miłość ozna­cza wspie­ra­nie się nawza­jem, a nie Wła­dzę Nad Innymi.

Gdyby Ann powie­działa: „Twoje słowa mnie zra­niły”, Zee, sto­su­jący na co dzień słowną agre­sję, zlek­ce­wa­żyłby jej odczu­cia, mówiąc na przy­kład: „Robisz z igły widły!” albo (sar­ka­stycz­nie): „No cóż, skoro tak to odbie­rasz, to prze­pra­aaszam”. W rezul­ta­cie Ann na­dal czu­łaby się zra­niona i zdez­o­rien­to­wana.

Gdyby Zee żył w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej (rze­czy­wi­sto­ści Ann), odpo­wie­działby: „Och, wybacz. Chyba liczy­łem na to, że się domy­ślisz, co robię, i w ten spo­sób nie będę musiał pro­sić cię o pomoc”. Wów­czas można by powie­dzieć, że Zee był co prawda opry­skliwy, ale żałuje swo­jego wybu­chu.

Gdyby Ann dora­stała w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej, wie­dzia­łaby od początku, że Zee nie powie­dział „Ale jesteś nie­użyta” dla­tego, że miał jakiś powód. Co za tym idzie, zauwa­ży­łaby, że Zee nie żyje w tej samej rze­czy­wi­sto­ści co ona. Zare­ago­wa­łaby natych­miast, mówiąc na przy­kład „Prze­stań!”. Wie­dząc, że jest osobą chętną do pomocy, nie zgo­dzi­łaby się, aby ktoś ją poni­żał, i nie czu­łaby się sfru­stro­wana, zasta­na­wia­jąc się, w czym zawi­niła, że part­ner jej nie rozu­mie. W i e d z i a ł a by, że on wcale nie chce zro­zu­mieć. Bar­dziej inte­re­suje go układ „Ja wygry­wam, ty prze­gry­wasz!”, ponie­waż w Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej wła­śnie to daje poczu­cie wła­dzy.

Tego rodzaju wła­dza n i e   j e s t Siłą Wewnętrzną. Jest to Wła­dza Nad Innymi, zaś W ł a d z a   N a d   I n n y m i   j e s t   w ł a d z ą   z a g a r n i ę t ą   i n n ym. W Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej, j e ś l i   n i e   m a s z   n a d   k i m   s p r a w o w a ć   w ł a d zy,   n i e   p o s i a d a s z   ż a d n e j   w ł a d zy.

Potrzebę posia­da­nia Wła­dzy Nad Innymi, jaką odczuwa Zee, można rów­nież zin­ter­pre­to­wać w świe­tle cze­goś, co powszech­nie nazywa się „obawą przed stłam­sze­niem”. Lęk ten jest w rze­czy­wi­sto­ści lękiem przed czy­jąś domi­na­cją. Żyjąc w Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej, Zee albo domi­nuje, albo uważa, że został zdo­mi­no­wany, ponie­waż w jego świe­cie wza­jem­ność nie obo­wią­zuje.

Nie­które kobiety mogłyby zno­sić docinki Zee, godząc się na nie i na nie­fra­so­bli­wość, z jaką trak­tuje on przy­kre skutki wła­snych słów. Żadna jed­nak nie mogłaby spo­koj­nie zno­sić jego wro­go­ści, ponie­waż Wła­dza Nad Innymi opiera się na wro­go­ści. Zee nie zmieni się, chyba że s a m będzie tego chciał. Jeśli part­nerka stawi czoła jego słow­nej agre­sji, jeśli zdoła nazwać ją po imie­niu, jeśli zażąda zmian, on zaś odmówi, jeśli usły­szy od niego typowe dla agre­so­rów słowa: „Mogę mówić, co mi się żyw­nie podoba!”, być może uświa­domi sobie, że on rze­czy­wi­ście m o ż e mówić, co mu się podoba. J e d n o c z e ś n i e   z r o z u m ie,   b y ć   m o że,   ż e   d a l s z e   t r w a n i e   w   t y m   z w i ą z k u   i   w y s ł u c h i w a n i e   t e go,   c o   j e j   p a r t n e r   m a   d o   p o w i e d z e n ia,   n i e   j e s t   ż a d n y m   b o h a t e r s t w em.

ROZ­DZIAŁ III

Siła Wewnętrzna: spojrzenie na Rzeczywistość Drugą

Miłość może się prze­ja­wiać jedy­nie w warun­kach wol­no­ści, ni­gdy zaś w wyniku przy­musu4.

Erich Fromm

W tym roz­dziale zaj­miemy się Rze­czy­wi­sto­ścią Drugą – jak wygląda życie postrze­gane z jej per­spek­tywy i jak funk­cjo­nują w niej związki uczu­ciowe. Dla odmiany w następ­nym roz­dziale przyj­rzymy się Rze­czy­wi­sto­ści Pierw­szej, w któ­rej jedna strona dąży do Wła­dzy Nad Innymi, domi­na­cji i kon­troli, co unie­moż­li­wia zaist­nie­nie praw­dzi­wego związku.

Siła Wewnętrzna opiera się na wza­jem­no­ści i współ­two­rze­niu. Jej pod­stawą jest kon­takt ze swo­imi uczu­ciami, rośnie zaś dzięki zaan­ga­żo­wa­niu się w codzienne życie i współ­uczest­ni­cze­niu w nim. Zaan­ga­żo­wa­nie się i współ­uczest­ni­cze­nie w życiu dru­giej osoby, która rów­nież ma kon­takt ze swo­imi uczu­ciami, two­rzy wspólną rze­czy­wi­stość. To two­rze­nie jest już samo w sobie związ­kiem. Taki zwią­zek funk­cjo­nuje w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej, ponie­waż obie strony są świa­dome swo­jej Siły Wewnętrz­nej. Wspie­rają się i wsłu­chują w z a j e m n i e w swoje uczu­cia. Obie strony żyją w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej.

Zwią­zek funk­cjo­nu­jący w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej jest z pew­no­ścią godny pożą­da­nia. Jeżeli prze­ży­wasz w związku pro­blemy, możesz się zasta­na­wiać: „W jaki spo­sób mogę prze­kształ­cić swoją rela­cję we wza­jem­nie się wspie­ra­jący zwią­zek rodem z Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej?”. Powin­naś jed­nak pamię­tać, że tego typu związku nie można n a r z u c i ć dru­giej oso­bie. Zwią­zek funk­cjo­nu­jący w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej to wspólna rze­czy­wi­stość. Nie można jej stwo­rzyć samemu. Potrzeba do tego dwojga ludzi. I odwrot­nie – ponie­waż rze­czy­wi­stość jest wspólna, wystar­czy j e d n a osoba, by ją znisz­czyć. To ona jest sprawcą waszych kło­po­tów.

Praw­dziwe współ­uczest­ni­cze­nie obej­muje mię­dzy innymi zaan­ga­żo­wa­nie się w twór­czą potęgę życia. Zaan­ga­żo­wa­nie to stwa­rza r z e c z y w i s t o ś ć   w e w n ę t r z ną, którą można zde­fi­nio­wać jako zwią­zek uczu­ciowy z samym sobą. Poprzez rela­cję z naszym twór­czym „ja” doświad­czamy Siły Wewnętrz­nej, gdy zaś nie jeste­śmy świa­domi wła­snych uczuć, nie mamy do niej dostępu.

Siła Wewnętrzna to umie­jęt­ność pozna­nia, wyboru i two­rze­nia u samych pod­staw naszego ist­nie­nia – tam, gdzie mają źró­dło uczu­cia czło­wieka. Wła­śnie dzięki uczu­ciom wiemy, czego chcemy, a czego nie; wiemy, co daje nam naj­więk­szą satys­fak­cję.

Pozo­sta­jąc w takim związku z samym sobą i ota­cza­ją­cym nas świa­tem, nie tylko doświad­czamy swo­jej kre­atyw­no­ści i Siły Wewnętrz­nej, ale także postrze­gamy świat jako miej­sce, gdzie ludzie wspie­rają się nawza­jem i wspól­nie coś two­rzą. Co za tym idzie, opi­su­jemy rze­czy­wi­stość ina­czej niż ci, dla któ­rych jest ona hie­rar­chiczną struk­turą Wła­dzy Nad Innymi, gdzie każdy poziom domi­nuje nad poprzed­nim, na szczy­cie zaś stoi czło­wiek.

Poprzez doświad­cze­nie Siły Wewnętrz­nej two­rzy się nowy świa­to­po­gląd, w któ­rym główną rolę odgry­wają wza­jem­ność i współ­praca. Ludzie żyjący w zgo­dzie z tym świa­to­po­glądem żyją w Rze­czy­wi­sto­ści Dru­giej. Spójrzmy teraz na świat ich oczyma.

Życie jawi się jako tajem­nica, prze­pych, nie­skoń­czona róż­no­rod­ność. Stare umiera, rodzi się nowe. Wszy­scy dora­stamy i uczymy się w taki sam spo­sób. Opła­ku­jemy straty i dozna­jemy odro­dze­nia. Pro­ces życia pod­trzy­muje życie, two­rzy je, rów­no­waży, oży­wia i chroni w nie­skoń­cze­nie sub­tel­nym, nie­skoń­cze­nie zło­żo­nym sys­te­mie. Ż y c i e   w   n a t u r a l n y   s p o s ó b   p o d t r z y m u j e   ż y c ie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Robert Ful­ghum, Wszyst­kiego, co naprawdę trzeba wie­dzieć, nauczy­łem się w przed­szkolu, przeł. Irena Dole­żal-Nowicka, Świat Książki, War­szawa 1996. [wróć]

Prze­druk za zgodą Put­nam Publi­shing Group, Nowy Jork, copy­ri­ght 1980 by dr Geo­rge R. Bach & Ronald M. Deutsch. [wróć]

Joseph Camp­bell, Potęga mitu. Roz­mowy Billa Moy­ersa z Jose­phem Camp­bel­lem, przeł. Ire­ne­usz Kania, Wydaw­nic­two Znak, Kra­ków 2007. [wróć]

Erich Fromm, O sztuce miło­ści, przeł. Alek­san­der Bod­gań­ski, Muza, War­szawa 1997. [wróć]