Pollyanna -  Porter Eleanor Hodgeman  - ebook + książka

Pollyanna ebook

Porter Eleanor Hodgeman

4,7

Opis

Pollyanna jest powieścią dla dziewcząt amerykańskiej autorki Eleanor H. Porter. Powieść należy do światowego kanonu literatury dziecięcej.

Opisuje losy tytułowej bohaterki Pollyanny, niezwykłej jedenastoletniej dziewczynki, obdarzonej ujmującym charakterem i promieniującej pogodą ducha. Naturalna radość, troskliwość i miłość do innych nie gasną w dziewczynce nawet wobec najtrudniejszych doświadczeń życiowych. Wręcz odwrotnie. To nie tragiczne sytuacje i nieprzychylni ludzie zmieniają Pollyannę, to ona zmienia otaczający ją świat na lepsze. Tak się dzieje, kiedy osierocona dziewczynka trafia na wychowanie do domu bogatej ciotki Polly. Surowa i nieprzychylna ciotka zmienia się stopniowo, a wraz z nią wiele innych osób z jej otoczenia. Dobro czyni dobro i powraca. Tak się dzieje w najtrudniejszych życiowych przygodach, jakich doświadcza bohaterka. Tryumf dziewczęcej ufności, radości i opiekuńczości nad bolesnymi zrządzeniami losu i goryczą ludzi zapewnił Pollyannie ponadczasową popularność. Powieść odniosła tak wielki sukces wydawniczy na całym świecie, że jej autorka napisała drugą część, Pollyanna dorasta, a pięciu innych znanych pisarzy wykorzystało postać bohaterki w swoich powieściach dla dzieci i młodzieży.

Pollyanna była wielokrotnie ekranizowana w kinie i telewizji.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 186

Rok wydania: 2020

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (71 ocen)
54
13
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:

Pollyanna

Opracowano na podstawie wydania z 1931 roku

Projekt okładki

Artur Piątek

© Copyright by Siedmioróg

ISBN 978-83-7791-902-6

Wydawnictwo Siedmioróg

ul. Krakowska 90, 50-427 Wrocław

Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmioróg

www.siedmiorog.pl

Wrocław 2018

Przygotowanie wydania elektronicznego: hachi.media

 ROZDZIAŁ I PANNA POLLY

Pewnego czerwcowego dnia panna Polly weszła pospiesznie do kuchni. Zazwyczaj panna Polly nie miała ruchów pospiesznych i była zawsze bardzo spokojna. Dziś jednak zdradzała pewien pośpiech. Nancy, zmywająca w tej chwili naczynia, spojrzała na nią nieco ze zdziwieniem. Chociaż Nancy służyła u panny Polly dopiero od dwóch miesięcy, zdążyła jednak zauważyć, że jej pani nie okazywała nigdy zbytniego pośpiechu.

– Nancy!

– Słucham panią – odpowiedziała wesoło Nancy, wycierając półmisek.

– Nancy – głos panny Polly stał się surowy – gdy mówię, proszę przerwać pracę i słuchać!

Nancy zarumieniła się.

– Dobrze, proszę pani, rozumiem! – odrzekła, jąkając się i kładąc pospiesznie półmisek i ścierkę. – Tylko że panienka sama kazała, aby naczynia były jak najprędzej umyte.

Panna Polly zmarszczyła brwi.

– Dosyć, Nancy! Nie żądam wyjaśnień, lecz tylko uwagi.

– Słucham panią – westchnęła Nancy, pytając siebie w myślach, czy też kiedykolwiek potrafi dogodzić swej pani.

Nancy dotychczas nigdy nie służyła, lecz położenie chorej matki, która nagle owdowiała i pozostała z trojgiem dzieci młodszych od Nancy zmusiło starszą córkę poszukania jakiegoś zajęcia, aby dopomóc matce – i Nancy była bardzo zadowolona, gdy się dostała do kuchni dużego domu stojącego na wzgórzu. Nancy mieszkała w wiosce oddalonej o jakieś pięć kilometrów i słyszała o pannie Polly Harrington, właścicielce starego dworu Harringtonów, jako o najbogatszej osobie w okolicy. Podczas swego dwumiesięcznego pobytu poznała pannę Polly jako gospodynię surową, o zimnym i sztywnym wyrazie twarzy, która marszczyła brwi, gdy upuszczono na podłogę nóż lub zbyt głośno stuknięto drzwiami, lecz która nie uśmiechała się nigdy, nawet gdy nóż i drzwi pozostawały w spokoju.

– Nancy – mówiła panna Polly – po ukończeniu kuchennej roboty proszę sprzątnąć pokoik na poddaszu, wstawić tam rozkładane łóżko i, naturalnie, powynosić na strych wszystkie kufry, ponieważ wkrótce przyjedzie moja jedenastoletnia siostrzenica Pollyanna Whittier i zamieszka w tym pokoiku.

– Czyżby naprawdę, proszę panienki, miała tu zamieszkać mała dziewczynka? – zawołała Nancy, która przypomniała sobie swe życie na wsi i atmosferę radości i wesela, rozsiewaną dokoła przez jej małe siostrzyczki. – Boże, jak to będzie cudnie!

– Cudnie? To nie jest odpowiednie w tym wypadku określenie – odrzekła sucho panna Polly. – Robię to dlatego, że jestem człowiekiem dobrym i zdaje mi się, że znam swe obowiązki!

Nancy zarumieniła się powtórnie.

– Bez wątpienia, proszę panienki! Myślałam tylko, że mała dziewczynka panienkę rozweseli!

– Dziękuję – odparła szorstko panna Polly.

– Na razie nie widzę natychmiastowej tego potrzeby.

– Ale przecież panience przyjemnie będzie mieć przy sobie córeczkę jej siostry – powiedziała znów Nancy, która za wszelką cenę chciała dobrze usposobić pannę Polly do samotnej dziewczynki.

– Jeśli siostra moja była na tyle nieostrożna, że wyszła za mąż i pozostawiła potem sierotę, to nie znaczy, że wychowanie jej powinno mi sprawiać przyjemność. Jest to tylko mym obowiązkiem, jak ci to już przed chwilą powiedziałam. Proszę tylko starannie sprzątnąć pokój – dodała, opuszczając kuchnię.

Wróciwszy do swego pokoju, panna Polly wzięła z biurka list, który otrzymała przed kilkoma dniami z małego miasteczka, leżącego daleko na zachodzie.

List ten, adresowany do panny Polly Harrington w Beldingsville, brzmiał jak następuje:

Szanowna Pani!

Z przykrością donoszę, że dwa tygodnie temu zmarł wielebny Jan Whittier, osieracając jedenastoletnią córeczkę. Nie zostało po nim nic, oprócz kilku książek, gdyż, jak pewnie Pani wiadomo, był pastorem przy kościołku w niewielkiej mieścinie i nie miał żadnych dochodów.

Był on mężem siostry Szanownej Pani, lecz, o ile wiem, rodziny nie komunikowały się ze sobą. Mimo to pastor wyrażał za życia nadzieję, że Pani, w razie jego śmierci, zgodziłaby się zaopiekować dziewczynką i dlatego zwracam się teraz do Pani.

Dziewczynka może wyjechać w każdej chwili i jeśli otrzymamy przychylną odpowiedź, państwo Gray, którzy wyjeżdżają do Bostonu, zabiorą ją ze sobą, a w Bostonie wsadzą do pociągu, odchodzącego bezpośrednio do Beldingsville. Naturalnie Szanowna Pani zostanie powiadomiona o dniu i godzinie przybycia Pollyanny.

W oczekiwaniu odpowiedzi

łączę wyrazy szacunku

Jeremy White.

Panna Polly włożyła list z powrotem do koperty. Wczoraj odpowiedziała, że weźmie dziewczynkę do siebie. Spodziewała się spełnić swój obowiązek, nawet gdyby to pociągnęło za sobą pewne nieprzyjemności.

Obecnie, siedząc w wygodnym fotelu, wspominała swą siostrę Eugenię, matkę Pollyanny, gdy ta, jako dwudziestoletnia panna, wyszła wbrew woli rodziców za mąż za młodego pastora. Starał się o nią również pewien bogaty pan – i uzyskał względy rodziny, ale nie Eugenii. Bogaty pan był już niemłody i siał pieniędzmi, pastor zaś posiadał młodą, pełną ideałów duszę i kochające serce. Eugenia wybrała to ostatnie i zaraz po ślubie wyjechała z nim jako żona misjonarza.

Wtedy nastąpiło rozluźnienie stosunków w rodzinie.

Panna Polly pamiętała to dobrze, chociaż miała wtedy zaledwie piętnaście lat.

Początkowo Eugenia pisywała od czasu do czasu kilka słów. Swoją ostatnią córeczkę nazwała Pollyanną, zbiorowym imieniem dwóch sióstr – Polly i Anny, która już nie żyła.

Wzmiankowała o tym w swym ostatnim liście.

Kilka lat później z paru zbolałych słów pastora dowiedziano się o jej śmierci.

Panna Polly, patrząc teraz przez okno na szeroką, leżącą u stóp wzgórza dolinę, przebiegała myślą cały ten czas. Obecnie miała czterdzieści lat i była sama na świecie. Cała rodzina wymarła i ona była jedyną właścicielką pozostawionego przez ojca majątku.

Namawiano ją, by przyjęła do siebie jakąś towarzyszkę, by nie żyła tak w samotności, lecz panna Polly odrzuciła wszystkie propozycje i pozostała sama.

A teraz…

Czuła, że obecnie tryb jej życia ulegnie zmianie, ale to, co robiła, było jej obowiązkiem!

Myślała o tym ze zmarszczonym czołem i zaciśniętymi wargami.