Pokolenie czasu upadku Rzeczpospolitej w polskich kazaniach okolicznościowych z lat 1795-1830 - Ks. Rafał Szczurowski Szczurowski - ebook

Pokolenie czasu upadku Rzeczpospolitej w polskich kazaniach okolicznościowych z lat 1795-1830 ebook

Ks. Rafał Szczurowski Szczurowski

0,0

Opis

Generacja Polaków, która jako pierwsza doświadczyła skutków rozbiorów Rzeczpospolitej, stała się świadkiem ważkich wydarzeń końca XVIII i początku XIX w. Pokolenie to najpierw starało się uratować państwo zagrożone przez ościenne mocarstwa, a następnie, kiedy to państwo zostało wymazane z mapy Europy, zaczęło podejmować próby zmierzające do jego odbudowy, ale także uczyło się funkcjonować w zaistniałych warunkach politycznych, pod panowaniem nowych władców. Przeżywało w związku z tym chwile nadziei, czasy rozterek i okresy rozczarowań, dając początek swoistej sztafecie pokoleń Polaków mierzących się z dramatem nieposiadania własnego państwa. O losach tej generacji i stworzonej przez nią pokoleniowej wspólnocie traktuje niniejsza książka. Na podstawie drukowanych polskich kazań okolicznościowych z lat 1795–1830 zaprezentowany w niej został obraz pokolenia zagarniętego w niewolę, którego wzorce, postawy i wartości, akcentowane przez kaznodziejów, wpłynęły na kształt rodzimych dziejów.


Książka ks. R. Szczurowskiego przybliża współczesnemu czytelnikowi treść i język polskich kazań okolicznościowych z lat 1795–1830. Pozwala też nie tylko przenieść się w przeszłość naznaczoną bólem z powodu utraty suwerenności, poznać nastroje, pragnienia i marzenia Polaków w tamtym okresie, ale także – powracając do obecnej rzeczywistości – jeszcze bardziej cenić upragniony przez przodków dar wolności, który od 1989 roku jest udziałem Polaków żyjących w niepodległej Rzeczpospolitej.
[Z recenzji o. dra hab. Stanisława Cieślaka, prof. AIK]

ks. Rafał Szczurowski – doktor historii, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, interesuje się dziejami Kościoła katolickiego w okresie nowożytnym i współczesnym. Autor publikacji, m.in. Socjaliści w polskiej publicystyce katolickiej lat 1878–1918 (2001), Zaradzić potrzebom doczesnym i wiecznym. Idee oświecenia w Kościele katolickim w Polsce (do 1795 r.) (2014).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 528

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

W socjologii za pokolenie – według jednej z koncepcji – uważa się grupę ludzi prezentujących pewne wspólne postawy i wspólną hierarchię wartości, będące wynikiem ważnych doświadczeń, które przyczyniły się do takiego, a nie innego ukształtowania osobowości tych ludzi. Bywa, że w tak definiowanym pokoleniu granice czasowe ulegają rozluźnieniu. Nie metryka (urodzenie w tym samym przedziale czasowym, ok. 30 lat) decyduje przede wszystkim o tym, czy przynależy się do tego czy innego pokolenia, ale właśnie określone postawy i wartości1. Przy czym taka definicja pokolenia nie oznacza, że stanowi ono monolit. Jego reprezentanci różnią się pod względem społecznym, ekonomicznym, politycznym i kulturowym. Łączy ich jednak świadomość odrębności od poprzedników i następców oraz wspólnota losów historycznych2. Przykład generacji Polaków, która jako pierwsza doświadczyła skutków rozbiorów Rzeczpospolitej, przez niektórych badaczy określanej pierwszą generacją porozbiorową, może być na to znamiennym dowodem.

Jej przedstawiciele zasadniczo rodzili się w trzeciej ćwiartce XVIII w. (wśród nich byli także urodzeni nieco wcześniej i później). Umierali w pierwszych trzech dekadach XIX stulecia. To zaś, co ich pokoleniowo określało i wyróżniało, wynikało z zawirowań, które przeżyli jako wspólnota narodowa. Stali się świadkami ważkich wydarzeń końca XVIII i początku XIX w. Najpierw starając się uratować państwo zagrożone przez ościenne mocarstwa, a następnie, kiedy to państwo zostało wymazane z mapy Europy, podejmując próby zmierzające do jego odbudowy, ale także ucząc się funkcjonować w zaistniałych warunkach politycznych pod panowaniem nowych władców. Przeżywali w związku z tym chwile nadziei, czasy rozterek i okresy rozczarowań, dając początek swoistej sztafecie pokoleń Polaków mierzących się z dramatem nieposiadania własnego, suwerennego państwa.

Tym właśnie dramatem zainteresowali się badacze przeszłości, którzy skupili swoją uwagę na jego różnorakich aspektach. Na przykład Tomasz Kizwalter pisał o ukształtowaniu tej generacji przez idee oświecenia. Zdaniem uczonego, pokolenie to wierzyło, iż postęp oświecenia i rozwój cywilizacji stanie się lekarstwem na kryzys ogarniający społeczeństwa europejskie – zarówno rewolucję, jak i reakcję. W latach dwudziestych XIX w. wielu z tego pokolenia weszło jednak w konflikt z rewolucyjnym demokratyzmem, przeobrażając się w politycznych konserwatystów i pogrobowców „wieku świateł”3. O tym zaś, jak generacja ta podchodziło do kwestii narodu i państwa rozważali Ireneusz Ihnatowicz4, Bogusław Leśnodorski5 i Stefan Kieniewicz6. O jej walce o niepodległość opowiadali Stanisław Herbst7 i Jan Pachoński8. Moment stania u progu nowoczesności opisywali Jerzy Kowecki9, Tadeusz Łepkowski10, Maciej Janowski11 czy wspominany już Tomasz Kizwalter12. Ryszard Przybylski z kolei wskazywał na niechęć tego pokolenia do przekraczania owego progu. Zaznaczał, iż ludzie tej generacji nie akceptowali zachodzących zmian albo ich nie zauważali. Bezwarunkowo za to obstawali za Królestwem Polskim. Obarczeni kompleksem łaski i dojmującym poczuciem klęski, żywili nadzieję, że Królestwo Kongresowe zostanie przekształcone na podobieństwo dawnej Rzeczpospolitej. W konsekwencji tracili kontakt z tworzącym się „nowym narodem” (reprezentowanym głównie przez spiskującą młodzież, niezależnych publicystów lewicy społecznej i parlamentarną liberalną opozycję), który nie zgadzał się z istniejącą rzeczywistością polityczną, w jego przekonaniu zgubną dla sprawy polskiej13. Z tą postawą prezentowanego pokolenia wiązała się naturalnie kwestia jego relacji z władzami zaborczymi. Temat ten podjął Jarosław Czubaty, który nie pomijając oporu, patriotyzmu, niezłomności ówczesnych Polaków, ukazał ich trudne wybory, dylematy i wahania. Wskazywał przy tym na zagubienie tej generacji wynikające początkowo z braku ustalonych norm postępowania względem zaborców oraz jak z biegiem czasu te normy były wypracowywane14.

O tym pokoleniu traktuje także niniejsza praca. Podjęta w niej została próba ukazania jego wizerunku, jaki w wygłaszanych kazaniach okolicznościowych z lat 1795–1830 pozostawili kaznodzieje. Naturalnie, kazanie przynależy do tworów tzw. literatury stosowanej. Skonstruowane według reguł stylistyki i wygłoszone zgodnie z zasadami retoryki, zawiera objaśnienia prawd objawionych przez Boga. Służy pogłębieniu relacji ze Stwórcą i inspiruje do postępowania zgodnego z wymogami chrześcijaństwa. Ale może być zarazem źródłem badawczym dla wielu dyscyplin naukowych, w tym dla historii15. Dlatego też wielu historyków z rozmysłem po nie sięga. Kazania bowiem obok treści stricte religijnych zawierały informacje na temat aktualnego życia społecznego, politycznego i kulturowego. Były środkiem komunikacji społecznej, zmieniającym w poszczególnych okresach historycznych swoją specyfikę wraz z indywidualną refleksją samych kaznodziejów. Powiązane z wydarzeniami i faktami historycznymi nie tylko opisywały, ale i kształtowały świadomość społeczną, rzeczywistość obyczajową oraz religijną wrażliwość. Poddając więc je analizie, odkrywać można, jak „stałe prawdy wiary były głoszone i w jaki sposób uzasadniano w nich słuszność i aktualność głoszonej nauki Chrystusa”16. Można też śledzić procesy zmian zachodzących na różnych płaszczyznach ludzkiej egzystencji. Obserwować przyjmowane postawy, lansowane opinie, funkcjonujące stereotypy, przejawy mentalności. Słowem, można ujrzeć odbicie dawnych dziejów i ludzi je tworzących.

Takie podejście do kazań zaowocowało w rodzimej historiografii chociażby pracami na temat (przykłady w przypisach) staropolskich obyczajów17, zagadnień społeczno-politycznych18, wzorców osobowych polskiej szlachty19 czy życia codziennego w dawnej Polsce20. W pracach tych odtworzenie zawartego w kazaniach przekazu historycznego wymagało od badaczy specjalnego podejścia. Przede wszystkim ów przekaz należało wydobywać spod osobnej warstwy retorycznej, umieścić w określonym miejscu i czasie, wziąć pod uwagę adresatów, do których był on kierowany oraz uwzględnić to, kim był wygłaszający go mówca kościelny21.

Najwięcej informacji interesujących historyka zawierały kościelne oracje należące do grupy kazań tematycznych. Do tych zalicza się kazania okolicznościowe, tj. sejmowe, trybunalskie, obozowe, pogrzebowe, związane z aktualnymi wydarzeniami politycznymi, edukacyjno-moralne. W okresie staropolskim na ich popularność wpływało przekonanie, iż zachodzi ścisłe połączenie wszystkich przejawów ludzkiej egzystencji z wiarą; że zasadom chrześcijaństwa podlegać winien zarówno wymiar indywidualny życia człowieka, jak i jego publiczne zaangażowanie. Przekonanie to wyprowadzano z ksiąg starotestamentalnych, opisujących dzieje narodu wybranego i dających bogate możliwości odniesień do wydarzeń współczesnych. Rozwój zaś tego rodzaju kaznodziejstwa nastąpił w epoce stanisławowskiej, kiedy to kazania okolicznościowe stosunkowo szybko ukazywały się drukiem. W ten sposób docierano do szerszego kręgu odbiorców z oświeceniowym przekazem ideowym. Proste w formie, zrozumiałe, nastawione na potrzeby wychowania obywatelskiego, kazania te służyć miały reformie Rzeczpospolitej22. Po jej upadku okolicznościowe wystąpienia kaznodziejów, choć zanurzone w dobrze znanym oświeceniowym nurcie, sprostać musiały nowym czasom. Na pierwszy plan wybije się w nich problematyka narodowa, kwestia utraconego państwa, czemu będą sprzyjać wciąż pojawiające się nadzieje na odrodzenie bytu narodowego – związane z powstaniem Księstwa Warszawskiego, a później Królestwa Polskiego – ale także konieczność ułożenia relacji z zaborcami23. Lecz co istotne, w owych wystąpieniach zawarta została opowieść o tych, którym tego wszystkiego przyszło doświadczać.

Chcąc to doświadczenie odtworzyć, w niniejszej dysertacji poddane zostały analizie kazania wygłaszane i opublikowane w języku polskim w zaborze rosyjskim, austriackim i pruskim, w okresie Księstwa Warszawskiego i w czasach Królestwa Polskiego. W przeważającej większości były to kazania pogrzebowe24, ale również sejmowe, wygłaszane z okazji uroczystości państwowych i kościelnych, przeznaczone dla wojska czy uczącej się młodzieży. Ich autorzy, duchowni, reprezentanci pokolenia, pochodzili z różnych środowisk kościelnych – zakonów i diecezji. Posiadali różnorakie godności oraz zajmowali rozmaite stanowiska kościelne, a niektórzy pełnili także funkcje publiczne. Był wśród nich zwany „księciem kaznodziejów”biskup wigierski Michał Karpowicz,słynnybiskup-poeta Jan Paweł Woronicz, wyróżniający się orator biskup płocki Adam Michał Prażmowski, akademik wileński o. Filip Nareusz Golański, pierwszy rektor Uniwersytetu Warszawskiego Wojciech Anzelm Szweykowski, wykładowca na wszechnicy krakowskiej i archiprezbiter mariacki Józef Wincenty Łańcucki, pijar Wincenty Jakubowski czy znany z pracy z dziećmi głuchoniemymi ks. Jakub Falkowski.

Wydawane przez nich kazania zawierały przeważnie zwięzłą, lecz jakże wymowną informację, że na druk musieli uzyskać (co było nieodzownym wymogiem) akceptację władz zwierzchnich. Zyskał na przykład takową ks. Teodor Mietelski na kazanie wygłoszone w 1803 r. w trakcie pogrzebu bpa Karpowicza. Oficjał generalny wigierski, później biskup wigierski i sejneński, Jan Gołaszewski, zezwalał na publikację tego wystąpienia, uzasadniając swoją decyzję tym, iż nie znalazł w upublicznianym tekście „nic zdrożnego ani przeciw religii, ani moralności, ani prawom krajowym”25. Wydrukowanie zaś tego kazania, jak i pozostałych służących tej książce za bazę źródłową, dawało szansę na dotarcie z przekazem religijno-społeczno-politycznym do szerszego grona odbiorców. Mogło też mieć, jak w przypadku kazania Woronicza wygłoszonego w 1814 r. w Warszawie na pogrzebie księcia Józefa Poniatowskiego, wymiar chrześcijańskiego miłosierdzia. Sprzedawano je bowiem w odbitkach po 2 zł, a dochód ze sprzedaży przeznaczono na „wsparcie ubogich, sierot i wdów wojskowych”26.

Na korzyść tej kaznodziejskiej twórczości oprócz druku, który sprzyjał większej dostępności, przemawiał również jej wydawniczy format. Kazania ukazywały się w postaci niewielkich broszur poręczniejszych w upowszechnianiu. Ale były też i takie, które zostały umieszczane w zbiorach kazań.

Zazwyczaj rozpoczynały się myślą przewodnią, cytatem z Pisma Św., a w niektórych wprowadzany był wyraźny podział na trzy części. Nierzadko także kościelni mówcy tytułowali swoje oracje jako mowy lub przemowy. Te jednak spełniały wszystkie wymogi formalne odnoszące się do kazań. Często też zamieszczane były w publikowanych kolekcjach kaznodziejskich.

W oddawanej do rąk czytelnika rozprawie uzupełnienie źródeł podstawowych (kazań drukowanych) stanowią wybrane kazania rękopiśmienne, nadto wspomnienia pamiętnikarskie i utwory literackie, jak również opracowania właściwe dla poruszanego tematu. Wśród tych ostatnich znalazły się wyniki badań naukowych – osiągniętych przy wykorzystaniu kazań jako źródła historycznego z okresu Księstwa Warszawskiego – Moniki Hamanowej27 oraz Ewy Ziółek28. Uwzględnione zostały także pozycje bibliograficzne ukazujące sylwetki reprezentantów omawianego pokolenia oraz prace z historii kaznodziejstwa, jak kanoniczny dla tejże historii Zarys dziejów kaznodziejstwa w Polsce (Kraków 1917), autorstwa bpa Józefa Sebastiana Pelczara, opracowania dotyczące przepowiadania Woronicza29, czy analiza podejścia do kwestii narodowej kaznodziejów katedry wawelskiej z przełomu XVIII i XIX w.30.

W oparciu o tę podstawę źródłową podjęta została próba nakreślenia zbiorowego portretu pokolenia dotkniętego rozbiorami. Uchwycenia, jak wpłynęła na nie utrata państwa?; jak na nią zareagowało?; z jakimi wyzwaniami przyszło mierzyć się tej generacji? Próba ta zrealizowana została w pięciu rozdziałach. W pierwszym z nich ukazano tło wydarzeń politycznych z lat 1795–1830, tj. podział Rzeczpospolitej dokonany przez Rosję, Prusy i Austrię, powstanie Księstwa Warszawskiego, a następnie Królestwa Polskiego. Na tym tle została też przedstawiona sytuacja Kościoła katolickiego, który musiał odtąd funkcjonować w nowej rzeczywistości politycznej narzucanej przez zaborcze rządy oraz zaprezentowane zostały sylwetki kaznodziejów. Ich twórczość posłużyła do napisania tej pracy. W rozdziale drugim bohaterowie tej rozprawy będą się jawili jako inicjatorzy reform mających ocalić przeżywające ostry kryzys państwo polsko-litewskie, spadkobiercy chwalebnej przeszłości szlacheckiej Rzeczpospolitej, społeczność doświadczana niezgłębionymi wyrokami Opatrzności oraz wspólnota świadoma ciążącej na niej odpowiedzialności za przetrwanie narodu pozbawionego państwa. Trzeci rozdział to zapis wojennych perypetii omawianego pokolenia – pomimo wyczerpania ofiarnie walczącego, zaznającego tułaczego losu, bijącego się dla odzyskania ojczyzny pod obcymi sztandarami i wiernego jej do końca, wydającego bohaterów, którzy staną się wzorcami dla przyszłych pokoleń Polaków, budującymi ich narodową świadomość. Część czwarta dotyczy zrodzonych w tej generacji nadziei na odzyskanie państwa, ucieleśnianych w takich tworach politycznych, jak Księstwo Warszawskie i Królestwo Polskie. Dotyka ona również przeżytych rozczarowań. Przede wszystkim zawiedzionej ufności pokładanej najpierw w cesarzu Napoleonie Bonapartem, a następnie imperatorze rosyjskim i królu Polski Aleksandrze I. Ostatni rozdział traktuje natomiast o przystosowaniu pokolenia do zaistniałych warunków politycznych – okazywaniu lojalności (zarówno wymuszanej, jak i dobrowolnej) nowym władcom, szukania u nich monarszej łaski, ale także o zaangażowaniu w życie publiczne.

Oddając w ręce czytelników tę książkę, szczerze i serdeczne dziękuję tym wszystkim, którzy przyczynili się do jej powstania. Przede wszystkim księdzu profesorowi Jackowi Urbanowi oraz doktor Magdalenie Ślusarskiej za cierpliwe przeanalizowanie tej pracy oraz cenne uwagi i wskazówki.

Przypisy:

1 Zob. M. Ossowska, Koncepcja pokolenia, „Studia Socjologiczne” (dalej: SS) 1963, nr 2, s. 49–50. Kazimierz Wyka podkreślał, iż „pokolenie egzystuje jako zjawisko formalno-socjologiczne, ale treści nabiera dopiero przez związanie z wartościami konkretnej epoki”. K. Wyka, Rozwój problemu pokolenia, „Przegląd Socjologiczny” (dalej: PS) 1939, t. 7, z. 1–2, s. 188.

2Zob. J. Maciejewski, Kategoria pokolenia w badaniach literackich, w: Przedburzowcy. Z problematyki przełomu między romantyzmem a pozytywizmem, Kraków 1971, s. ­335–358.

3Zob. T. Kizwalter, Kryzys oświecenia a początki konserwatyzmu polskiego, Warszawa 1987.

4Zob. I. Ihnatowicz, Od rozbiorów do pierwszej wojny światowej, w: Społeczeństwo polskie od X do XX wieku, red. W. Staśkiewicz, Warszawa 1988, s. 535–550.

5Zob. B. Leśnodorski, Państwo polskie na przełomie dwu stuleci, w: Polska w epoce oświecenia. Państwo–społeczeństwo–kultura, red. B. Leśnodorski, Warszawa 1971, s. 412–439.

6Zob. S. Kieniewicz, Wizja Polski niepodległej, w: Polska XIX wieku. Państwo–społeczeństwo–kultura, red. S. Kieniewicz, Warszawa 1977, s. 163–166.

7Zob. S. Herbst, Żołnierze niepodległości, w: Polska w epoce oświecenia. Państwo–społeczeństwo–kultura, dz. cyt., s. 392–411.

8Zob. J. Pachoński, Legiony polskie. Prawda i legenda 1794–1807, t. 1, Działalność niepodległościowa i zaczątki legionów 1794–1797, Warszawa 1969; tenże, Legiony polskie. Prawda i legenda 1794–1807, t. 4, „Z ziemi włoskiej do Polski” 1800–1807, Warszawa 1979; tenże, Oficerowie Legionów Polskich 1796–1807, t. 1, Korpus oficerski Legionów Polskich ­1796–1807, Kraków 1999.

9Zob. J. Kowecki, U początku nowoczesnego narodu, w: Polska w epoce oświecenia. Państwo–społeczeństwo–kultura, dz. cyt., s. 106–170.

10Zob. T. Łepkowski, Polska – narodziny nowoczesnego narodu 1764–1870, Warszawa 1967.

11Zob. M. Janowski, Narodziny inteligencji 1750–1831. Dzieje inteligencji polskiej do roku 1918, red. J. Jedlicki, t. 1, Warszawa 2008.

12Zob. T. Kizwalter, O nowoczesności narodu. Przypadek Polski, Warszawa 1999.

13Zob. R. Przybylski, Klasycyzm, czyli prawdziwy koniec Królestwa Polskiego, Warszawa 1983.

14Zob. J. Czubaty, Zasada „dwóch sumień”. Normy postępowania i granice kompromisu politycznego Polaków w sytuacjach wyboru (1795–1815), Warszawa 2005.

15Zob. M. Rzeszewski, Kaznodziejstwo. Zagadnienia wybrane, Warszawa 1957, s. 18, 50; J.S. Pasierb, Pionowy wymiar kultury, Kraków 1983, s. 91–92; tenże, Kaznodziejstwo w religijnej i narodowej strukturze polskiego Tysiąclecia, „Collectanea Theologica” (dalej: CT) 1968, R. 38, f. 2, s. 105; P. Siller, Das Predigtgespräch, in: Die Fremdsprache der Predigt Kommunikationsbarrieren der religiösen Mitteilung, red. G. Biemer, Düsseldorf 1970, s. 91–92.

16Zob.J. Związek, Rzeczywistość historycznaw kazaniach, Częstochowa 2009, s. 19–20; J. Walkusz, Portret duchowieństwa w świetle przepowiadania funeralnego księży pomorskich i wielkopolskich w drugiej połowie XIX i pierwszej XX wieku, „Rocznik Gdański (dalej: RG) 2003, t. 63, z. 1–2, s. 57.

17Zob. J. Chrościcki, Pompa funebris. Z dziejów kultury staropolskiej, Warszawa 1974; M. Brzozowski, Kulturowe i historyczne uwarunkowania kaznodziejstwa Tomasza Młodzianowskiego, Lublin 1988.

18Zob. J. Związek, Katolickie poglądy polityczno-społeczne w Polsce na przełomie XVI i XVII wieku w świetle kazań, Lublin 1977; R. Kościelny, Kazania barokowe jako źródło do badań nad mechanizmami kształtowania postaw mieszkańców Rzeczypospolitej, „NP” 2002, t. 97, s. 89–124; A.J. Zakrzewski, Idee Oświecenia w kazaniach polskich. Studium literacko-socjologiczne, Częstochowa 1986; M. Ślusarska, Problematyka polityczno-społeczna w polskim kaznodziejstwie okolicznościowym w latach 1775–1795, msp, Warszawa.

19Zob. U. Kicińska, Wzorzec szlachcianki w polskich drukowanych oracjach pogrzebowych w XVII wieku, Warszawa 2013; J. Tazbir, Wzorce osobowe szlachty polskiej w XVII wieku, „Kwartalnik Historyczny” (dalej: KH) 1976, t. 73, nr 4, s. 784–797.

20Zob. J. Drob, Trzy zegary. Obraz czasu i przestrzeni w polskich kazaniach barokowych, Lublin 1998.

21Zob. J. Związek, Rzeczywistość historyczna w kazaniach,dz. cyt., s. 49; D. Olszewski, Kazanie jako źródło badań dziejów kultury i mentalności religijnej (na przykładzie rękopisów biskupa kieleckiego Macieja Majerczaka 1800–1870), w: Studia z historii kaznodziejstwa i homiletyki, red. W. Wojdecki, t. 3, Warszawa 1982, s. 80.

22Zob. M. Nesteruk, Z. Rejman, Wstęp, w: J.P. Woronicz, Pisma wybrane, oprac. M. Nesteruk, Z. Rejman, Wrocław–Warszawa–Kraków 2002, s. LXII–LXIII.

23Na wagę kaznodziejstwa polskiego w okresie zniewolenia wskazywał Daniel Olszewski. Ten badacz kultury i mentalności religijnej pisał: „W latach niewoli narodowej ambona była miejscem upowszechniania treści ideowych, które wyrażały to, co naród myślał i czego pragnął, zarówno w sprawach religijnych, jak i związanych z nimi ściśle sprawach narodowych i patriotycznych”. D. Olszewski, Kazanie jako źródło badań dziejów kultury i mentalności religijnej, dz. cyt., s. 78; por. Kazania w kulturze polskiej. Edycje kolekcji tematycznych, red. K. Panuś, t. 2, Kazania funeralne, wyd. i oprac. K. Panuś, M. Skwara, Kraków 2014, s. 14.

24O kształtowaniu się kazań pogrzebowych pod względem formy, treści, stosowanej retoryki oraz o funkcji uroczystości funeralnych zob. Kazania w kulturze polskiej. Edycje kolekcji tematycznych,dz. cyt., s. 7–18; D. Platt, Kazania pogrzebowe z przełomu XVI i XVII wieku. Z dziejów prozy staropolskiej, Wrocław 1992; M. Skwara, O dowodzeniu retorycznym w polskich drukowanych oracjach pogrzebowych XVII wieku, Szczecin 1999.

25T. Mietelski, Kazanie miane na pogrzebie Jaśnie Wielmożnego Jmę Księdza Michała Franciszka Karpowicza, pierwszego biskupa wigierskiego Orderu S. Stanisława kawalera, dnia 12 grudnia 1803, Białystok [b.r.], s. 2.

26Zob. G.P. Bąbiak, Funeralia narodowe. Pogrzeby patriotyczne Polaków w czasach niewoli, Warszawa 2016, s. 67.

27Zob. M. Hamanowa, Treści społeczne w kazaniach z okresu Księstwa Warszawskiego, w: Historia, idee, polityka. Księga dedykowana Profesorowi Janowi Baszkiewiczowi, Warszawa 1995, s. 201–209; por. taż, Obraz śmierci w kazaniach z czasów Księstwa Warszawskiego, „Napis” 1999, Seria V, s. 169–175.

28E.M. Ziółek, Kwestia włościańska w listach pasterskich i kazaniach w Księstwie Warszawskim, „Roczniki Humanistyczne” (dalej: RH) 2015, t. 63, z. 2, s. 137–152; taż, O cnotliwym urzędniku i dobrym obywatelu kanonika Augusta Lipińskiego filozofia sprawowania władzy (Na kanwie kazania wygłoszonego 8 maja 1810 roku w Krakowie), RH 2013, t. 61, z. 2, s. 283–293.

29Zob. A. Jougan, Ks. prymas Woronicz, cz. 1, Lwów 1908; tenże, Ks. prymas Woronicz, cz. 2, Lwów 1908; tenże, Z kazań politycznych ks. Woronicza o odbudowie państwa polskiego, „Przegląd Powszechny” (dalej: PP) 1917, R. 34, t. 136, z. 4, s. 433–456; J.M. Mazur, Język kazań pogrzebowych prymasa Jana Pawła Woronicza, w: Studia z historii kaznodziejstwa i homiletyki, red. W. Wojdecki, t. 3, Warszawa 1982, s. 92–117; J. Szczypa, Jan Paweł Woronicz – kerygmat narodowy i patriotyczny, Lublin 1999; tenże, Wychowanie do patriotyzmu według Jana Pawła Woronicza, w: Z zagadnień współczesnej homiletyki, red. W. Przyczyna, Kraków 1993, s. 221–237; por. K. Panuś, Bóg i historia w kazaniu J.P. Woronicza wygłoszonym 3 maja 1807 roku, AC 1993, t. 25, s. 325–331.

30K. Panuś, Uratować naród! Głos z ambony katedry wawelskiej okresu niewoli narodowej 1795–1918, Kraków 1996, s. 129–271.

I. Polityczne i kościelne warunki funkcjonowania pokolenia

1. Gwałtowne odmiany politycznego bytu

Po 1795 r. społeczeństwo polskie podlegać zacznie nowej władzy – pruskiej, austriackiej i rosyjskiej – narzuconej w wyniku rozbiorów Rzeczpospolitej, zaprowadzającej na zajętych ziemiach swoje porządki. Te polegały na wprowadzaniu właściwej państwom zaborczym struktury administracyjno-prawnej, likwidacji systemu politycznego państwa polsko-litewskiego, zredukowaniu samorządu szlacheckiego i miejskiego, ograniczeniu udziału Polaków w administracji krajowej oraz ucisku ekonomicznym. A było to wszystko zgodne z konwencją petersburską z 1797 r., podpisaną przez Rosję, Austrię i Prusy. Jej sygnatariusze postanawiali zatrzeć wszelkie ślady po państwie polskim i nigdy nie dążyć do jego odbudowy1.

Prusacy, uczestnicząc we wszystkich trzech rozbiorach, zagarnęli łącznie 141 tys. km2 obszaru Rzeczpospolitej i ok. 2,6 mln jej mieszkańców, przez co o ponad połowę poszerzyli terytorium Królestwa Prus oraz blisko o połowę zwiększyli jego liczebność. Po trzecim rozbiorze uformowali z polskiego Pomorza Prusy Zachodnie, z części województwa krakowskiego i Księstwa Siewierskiego Nowy Śląsk, z reszty zagarniętych ziem stworzyli Prusy Południowe i Nowowschodnie, wprowadzając swój podział administracyjny z departamentami, rejencjami, landratami i okręgami. W prowincjach tych początkowo zachowane zostały prawa polskie (choć zaborcy wprowadzili do sądownictwa własną procedurę i język niemiecki), które przetrwały do 1797 r. Wtedy to ich miejsce (pozostawiono nieliczne polskie przepisy) zajęło prawodawstwo pruskie. Dzięki niemu rządzący regulowali wszystkie dziedziny życia nowo pozyskanych poddanych. Wykorzystywali ich przy tym ekonomicznie, wydawali na pastwę rozbudowanej pruskiej biurokracji, zafundowali reformę szkolnictwa i kontrolę spraw kościelnych, podsycali stare wady, pogłębiali podziały stanowe. Skutkiem zaś tego działania było rugowanie Polaków ze sfery życia publicznego, osłabienie samorządów lokalnych, wszechwładztwo nasyłanych urzędników pruskich, uciążliwość restrykcyjnego prawa karnego i cenzury, wyzysk fiskalny. W ten sposób Prusacy poddali społeczeństwo polskie intensywnej, długofalowej germanizacji, prowadzonej konsekwentnie i zdecydowanie, której celem było zespolenie zajętych ziem ze starymi prowincjami pruskimi.

W tych warunkach arystokracji oraz bogatemu ziemiaństwu udało się jednak umocnić jako warstwie dominującej, czerpiącej korzyści z gospodarczej prosperity i lojalnej wobec pruskich władz. Za to w zupełnie innym położeniu znalazła się szlachta drobna i nieposiadająca ziemi. Zaprowadzane przez zaborcę zmiany podważały jej status społeczny i ekonomiczny. Dlatego też szlachcie tej trudno było zaakceptować pruskie porządki. W konsekwencji wielu jej przedstawicieli, wraz z tworzącą się inteligencją, zaangażowało się w działalność spiskową, czyniąc z zaboru pruskiego ważny i stosunkowo trwały ośrodek działań patriotycznych2.

Drugi z zaborców – Austria, uczestnicząca w pierwszym i trzecim rozbiorze państwa polsko-litewskiego (w pierwszym rozbiorze zajęła południowe tereny Rzeczpospolitej – 83 tys. km2 z 2,7 mln mieszkańców), w 1795 r. powiększyła swój stan posiadania, zagarniając ziemie położone między Pilicą, Wisłą i Bugiem – dodatkowe 47 tys. km2 z 1,5 mln mieszkańców. Teren ten na którym usunięto podział administracyjny i urzędy z czasów Rzeczpospolitej otrzymał nazwę – Galicja Nowa lub Zachodnia. Po 1803 r. cała prowincja tworzyć będzie jeden okrąg administracyjny z siedzibą we Lwowie, podzielony na cyrkuły z podległymi im magistratami i dominiami. W tak skonstruowanym aparacie biurokratycznym dominowali urzędnicy napływowi, używający języka niemieckiego, odizolowani od miejscowych, traktujący Galicję jak łup, który należało do cna wyeksploatować, odnoszący się do Polaków z nieufnością i podejrzliwością, w ten sam sposób nastawiając do nich władze centralne. Tym z kolei, ze względu na zagrożenie ze strony rewolucyjnej Francji, zależało na pozyskaniu polskiej szlachty (przede wszystkim arystokracji i ziemian, liczba nieposesjonatów była ograniczana) i duchowieństwa oraz uspokojeniu nastrojów społecznych. Przy czym nie zamierzały one bynajmniej rezygnować z zamiaru całkowitego podporządkowania nowej prowincji, czemu dawały wyraz, odrzucając większość propozycji mających dać żywiołowi polskiemu chociażby pozory autonomii, czy nakładając wysokie podatki i przeprowadzając częste pobory rekruta. To zaś sprawiało, że w Polakach, boleśnie odczuwających bezwzględność austriackich rządów, zrodziła się wobec nich silna niechęć. Dlatego też, kiedy tylko nadarzy się okazja uwolnienia się od zaborcy, w Galicji Zachodniej – w latach 1806–1809 – w społeczeństwie polskim odżyją uczucia narodowe. W sprawy niepodległościowe zaangażują się wszystkie warstwy tego społeczeństwa3.

Największym łupem zdobytym na republice szlacheckiej – pod względem obszaru i ludności – poszczycić się mogła Rosja. Przypadły jej wszystkie ziemie na wschód od Niemna, Bugu i Dniestru – 462 tys. km2, wraz z 5,5 mln mieszkańców. Zaprowadzając na tym terenie swoje porządki, Rosjanie nie działali jednak tak bezpardonowo jak pozostali dwaj zaborcy. Przede wszystkim zadecydowali o tym Paweł I i Aleksander I, rezygnując z ostrego kursu asymilacyjnego, prowadzonego wcześniej wobec Polaków przez Katarzynę II. W ramach zastosowanej przez nich polityki drobnych ustępstw szlachta utraciła co prawda władzę polityczną, ale utrzymała pozycję ekonomiczną i społeczną. Zachowała też samorząd sejmikowy, dotychczasowe prawa zawarte w III Statucie Litewskim, obieralne sądownictwo, a wraz z tymi przywilejami poczucie swobody, któremu towarzyszył w społeczeństwie polskim wzrost prorosyjskich sympatii spowodowany takimi działaniami rosyjskich imperatorów jak amnestia obejmująca insurgentów kościuszkowskich (na czele z Tadeuszem Kościuszką), ulgi w podatkach i poborze rekruta, powoływanie Polaków na stanowiska gubernatorów i wyższych urzędników, tworzenie pułków przypominających barwami wojsko polskie czy zgoda na rozwój polskiego szkolnictwa. W konsekwencji stopniowo budziła się w Polakach nadzieja na odzyskanie niepodległości i przebudowę polityczną Europy w oparciu o Rosję. Nadzieja, którą podsycała grupa arystokracji i bogatej szlachty na czele z Adamem Jerzym Czartoryskim, tworząc zwarty program polityczny zakładający dominację Rosji w rozwiązaniu sprawy polskiej4.

Program ten jednak nie został zrealizowany. Zadecydowały o tym różne czynniki, m.in. zwycięstwa Napoleona w Europie i utworzenie Księstwa Warszawskiego, z którymi współgrały działania najbardziej żarliwych polskich patriotów. Po upadku Rzeczpospolitej nie zaprzestali oni wysiłków mających doprowadzić do wyzwolenia ojczyzny. Podejmując je, wykorzystali istniejącą bazę organizacyjno-społeczną, co zaowocowało utworzeniem Legionów Polskich we Włoszech i nad Renem, a co za tym szło – oparciem narodowo­wyzwoleńczych dążności na Francji. I choć znaczenie polskiego wkładu militarnego w zmagania Francuzów było raczej niewielkie, to w wymiarze propagandowym wkład ów stawał się fundamentalny. Potwierdzał bowiem, iż Polska nie zginęła zupełnie. Że jej sprawa była nadal podnoszona na arenie międzynarodowej. Że nie brakowało tych, którzy chcieli za nią oddać życie5. Poza tym był wstępem do tego, co stało się w dobie Księstwa Warszawskiego – przeżywania wielkich nadziei na odbudowę utraconej państwowości.

Po klęsce Prus jesienią 1806 r. i przegranej wojsk rosyjsko-pruskich w czerw­cu 1807 r. z wojskami Napoleona pod Frydlandem sytuacja polityczna sprzyjała niepodległościowym ambicjom Polaków, czego dowodem było powołanie do istnienia Księstwa Warszawskiego. Utworzone na mocy traktatu z Tylży zawartego w lipcu 1807 r., stanowiło kompromis zawarty między cesarzem Napoleonem Bonapartem i carem rosyjskim Aleksandrem I. Obszarowo objęło ziemie drugiego i trzeciego oraz częściowo pierwszego zaboru pruskiego, a w 1809 r. dodatkowo ziemie trzeciego oraz części pierwszego zaboru austriackiego. Formalnie Księstwo było państwem suwerennym, którego władcą został król saski Fryderyk August. Faktyczne jednak zależało od cesarza Francuzów, który jasnych deklaracji co do niepodległości i kształtu Polski nie składał. Naturalnie, chciał mieć Polaków po swojej stronie, więc zwodził ich niezależnością, ale przede wszystkim chciał mieć na wschodnich rubieżach swojego imperium państwo mogące neutralizować nieprzyjazne poczynania Austrii i Rosji6. W tej sprawie Bonaparte kierował się zimną polityczną kalkulacją, uzależnioną do międzynarodowych uwarunkowań politycznych.

Funkcjonowanie tego państwa ułożone zostało według rozwiązań prawnych obowiązujących we Francji, w państwach od niej zależnych oraz w oparciu o Kodeks Napoleona. Potwierdzeniem tego było nadanie w 1807 r. Księstwu Warszawskiemu liberalnej konstytucji oraz zaprowadzenie francuskich kodyfikacji prawa sądowego na czele z kodeksem cywilnym. Fundamentem tego systemu stawała się równość wszystkich obywateli wobec prawa, którymi rządzić miał dziedziczny monarcha (został nim przedstawiciel dynastii saskiej, a Księstwo z Saksonią połączone zostało unią personalną). Monarcha ten otrzymywał szerokie uprawnienia. Podlegała mu Rada Stanu odpowiedzialna za przygotowywanie projektów ustaw i rozstrzyganie sporów kompetencyjnych między poszczególnymi organami władz. Miał również wpływ na parlament składający się z senatu i izby poselskiej oraz na działania rządu. Te zaś swym zasięgiem objęły terytorium nowo utworzonego państwa, które na modłę francuską zostało podzielone na departamenty. Jego zabezpieczeniem stawali się powołani pod broń żołnierze tworzący armię Księstwa Warszawskiego7.

Kierowanie tak ustrojowo i administracyjnie uformowanym państwem cesarz Francuzów przekazał przedstawicielom obozu patriotycznego z czasów Sejmu Wielkiego. Prezesem Rady Stanu został Stanisław Kostka Potocki, ministrem sprawiedliwości Feliks Łubieński, prezesem senatu Stanisław Małachowski, a ministrem wojny książę Józef Poniatowski. Wraz z nimi wzmacniała się orientacja profrancuska, której zwolennicy brali lojalność wobec Napoleona za podstawę polskiej racji stanu. Uważali, iż opowiedzenie się po stronie „boga wojny” dawało największe szanse na odzyskanie utraconego państwa. Nie wszyscy jednak opowiadający się za niepodległością zgadzali się z tym bezdyskusyjnie. Wskazywali bowiem na niestabilność politycznej sytuacji nowego Księstwa. Niepokoiły ich narzucone francuskie wzorce ustrojowe i dowolność w postępowaniu różnych organów władzy. Doskwierały wysokie podatki, znaczny pobór rekruta, spadek dochodów z dóbr ziemskich, wymóg dostarczania furaży i kwater, niedbanie o potrzeby krajowe, niewydolność administracji i sądownictwa oraz wyniosłość Francuzów. Trafnie i szczerze pisał o tym Julian Ursyn Niemcewicz: „Zataić sobie nie można, żeśmy byli utworzoną na północy prowincją francuską, traktowani co do posłuszeństwa jak poddani, co do opieki i względów, jak lud podbity. (…) Powszechnie mówiąc, Francuzi najpośledniejszą mieli opinię o świetle, talentach i umiejętności rządowej Polaków”8. Efektem tej sytuacji było to, że w części społeczeństwa polskiego istniały ciągle żywe sympatie skierowane ku rosyjskiemu imperatorowi Aleksandrowi I, postrzeganemu jako władca o liberalnych poglądach i propolskim nastawieniu. Potwierdzać to miały stosunki panujące w zaborze rosyjskim, dające poczucie swobody i stałości w gwałtownie zmieniającym się świecie. Dlatego też dla tych, którzy swoje nadzieje wiązali z władcą Rosji, odzyskanie państwa z carem jako panującym stawało się z politycznego punktu widzenia najbardziej realne i najkorzystniejsze9.

Pomimo społecznego rozdwojenia i defektów Księstwa Warszawskiego, stanowiło ono jednak namiastkę własnego państwa. Jego mieszkańcy, choć nie mieli większego wpływu na ustrój swego państwa i pozycję w Europie, akceptowali jego koncesjonowaną suwerenność. Zdawali sobie bowiem sprawę z trudności sytuacji – krytyka mogła zniechęcić Napoleona do koncepcji przywrócenia Polski w jej dawnych kształtach. Nie oznaczało to, że pozostawali w tej sytuacji bezczynni. W kręgach nadających ton życiu polityczno-społecznemu spierano się o kształt powstałego państwa; o jego lepszą organizację i kierunek rozwoju; o miejsce w nim tradycji i o stosunek do zaprowadzanych nowości, jak chociażby do idei silnej władzy. A kiedy w 1809 r. wojska austriackie zaatakowały to państwo, jego obywatele skutecznie przeciwstawili się agresorowi. Wówczas to armia Księstwa Warszawskiego, choć formowana dopiero od dwóch lat, więc słabiej zorganizowana, wyposażona, wyszkolona, osłabiona wysyłaniem pułków poza granice kraju, dała odpór silniejszemu przeciwnikowi. Atutem żołnierzy Księstwa była wola walki. To dzięki ich bohaterskiej postawie powiększony został obszar Księstwa Warszawskiego o okręg krakowski i zamojski. I chociaż wojna polsko-austriacka z 1809 r. była częścią wojny Napoleona z Austrią oraz jej sprzymierzeńcami toczonej głównie na terytorium Austrii i tam mająca swoje zasadnicze rozstrzygnięcie, to jej korzystne zakończenie długo wpływać będzie na zbiorową świadomość Polaków. Ta zwycięska kampania stanie się dla nich powodem do chwały10.

Tę miała jeszcze powiększyć wojna, którą Bonaparte w 1812 r. wydał Rosji. W niej politycznie aktywna część polskiego społeczeństwa upatrywała szansy na zaakcentowanie dążeń narodowych, tj. wzmocnienie i ustabilizowanie napoleońskiej Polski. Dlatego też na sejmie Księstwa Warszawskiego 1812 r. uchwalono Akt Konfederacji Generalnej, która to Konfederacja miała kierować działaniami mającymi na celu połączenie Księstwa z ziemiami zaboru rosyjskiego i odbudowę Królestwa Polskiego11. Cel nie został jednak osiągnięty wskutek klęski Wielkiej Armii poniesionej w wyprawie na Moskwę. Ta przegrana prowadziła też do przeorientowania polskich nadziei i zapatrywań przywódców politycznych. Już na przełomie 1812 i 1813 r. znaczna część rządu Księstwa Warszawskiego będzie szukać za pośrednictwem Adama Jerzego Czartoryskiego porozumienia z carem Aleksandrem I. Postawa ta ulegnie wzmocnieniu po abdykacji Napoleona (6 kwietnia 1814 r.), kiedy to elity władzy Księstwa zaakceptują myśl o odbudowie Polski za przyzwoleniem rosyjskiego imperatora. Ten zresztą zamierzał wcielić się w rolę „wskrzesiciela Polski”, w której obsadzali go sami Polacy. Dawała mu ona bowiem pretekst do tego, by utrzymać w sferze swych wpływów teren Księstwa Warszawskiego oraz aby prezentować się na arenie międzynarodowej jako władca liberalny, pragnący wyzwolenia każdego narodu. Grając tę rolę, Aleksander I pozwolił Polakom walczącym do końca u boku Napoleona powrócić do kraju. Uwolnił z rosyjskiej niewoli polskich jeńców (oprócz tych, których wcielono do carskiej armii i skierowano w głąb imperium). Zezwolił na sprowadzenie zwłok księcia Józefa Poniatowskiego. A co najistotniejsze, doprowadził do powstania Królestwa Polskiego. Umacniał przez to tych (coraz liczniejszych), którzy wierzyli w odzyskanie własnego państwa przy pomocy wschodniego władcy. I to oni w Królestwie zyskiwali przewagę oraz przejęli władzę. Ich antagoniści, kultywujący napoleońskie sympatie, nie byli w stanie im się skutecznie przeciwstawić. Nie posiadali sprecyzowanego planu politycznego ani nie byli gotowi do działania12. Nie sprzyjała im też sytuacja międzynarodowa, gdyż tę kształtowali zwycięzcy Napoleona Bonapartego.

Zgromadzeni na kongresie w Wiedniu (1814–1815) radzili nad nowym ładem europejskim. Przedmiotem obrad była również sprawa polska. Aleksander I zamierzał stworzyć z ziem Księstwa Warszawskiego państwo o niewielkich rozmiarach, ale stabilne i lojalne wobec Rosji, posiadające z nią wspólnego władcę. Pokonawszy istniejące w tej kwestii przeciwności, car osiągnął swój zamiar. Jako główny pogromca Napoleona i przywódca Europy zawarł z Austrią i Prusami kompromis polegający na podziale ziem Księstwa Warszawskiego. Prusy otrzymały okręgi: poznański, bydgoski, część kaliskiego i Gdańsk. Austria zabierała cześć departamentu krakowskiego z Wieliczką oraz obwody: tarnopolski, brzeżański, złoczowski, zaleszczycki. Z Krakowa stworzono Rzeczpospolitą. Z reszty ziem Księstwa powstało Królestwo Polskie (127 tys. km2 i 7 mln ludności). Podział ten jego beneficjenci potwierdzili w podpisanych 3 maja 1815 r. traktatach, umieszczonych ostatecznie w akcie końcowym kongresu wiedeńskiego z 9 czerwca 1815 r. W Warszawie ów dokument obwieszczony został jedenaście dni później, co uczczono zabawami, a w katedrze św. Jana odśpiewano uroczyste Te Deum laudamus13.

W nowym państwie cesarz Rosji przyjął tytuł króla Królestwa Polskiego (zatwierdzony przez senat 18 czerwca 1815 r.), a na swego namiestnika nieoczekiwanie dla wszystkich wyznaczył generała Józefa Zajączka. Tym posunięciem Aleksander I dowartościował wojsko oraz zyskał w generale lojalnego i zależnego politycznie sprzymierzeńca. Równocześnie przekreślał polityczne ambicje Adama Jerzego Czartoryskiego, który spodziewał się objąć urząd cesarskiego namiestnika, zyskując prerogatywy niemal monarsze. Poza tym naczelne dowództwo nad armią wschodni imperator (wbrew artykułom nadanej Królestwu konstytucji) przekazywał swemu bratu Wielkiemu Księciu Konstantemu. Natomiast doglądanie spraw Królestwa pozostawił zaufanemu komisarzowi Mikołajowi Nowosilcowowi. On sam, cesarz-król, stawał się łącznikiem między Rosją a Królestwem Kongresowym, siłą sprawczą powstałej unii personalnej, która w ocenie Andrzeja Andrusiewicza była korzystna dla obu stron. Dla Królestwa, bo „było zupełnie nową jakością polityczną”, i dla Rosji, gdyż wchodziła w nową sytuację. „W okresie ponapoleońskiego wielkiego ruchu umysłów – pisał Andrusiewicz – przenikały do niej z Polski nowe idee, które zbliżały ją do wielkich zagadnień światowych, społecznych, obyczajowych, kultury duchowej. Polska brała wiele od Europy, a Rosja od Polski”14. Królestwo Polskie osobliwie się przy tym wyróżniało na tle absolutnych rządów sprawowanych przez Romanowów w Rosji.

Przede wszystkim decydowała o tym konstytucja podpisana przez Aleksandra I 27 listopada 1815 r. Na jej mocy Rosja i Królestwo Polskie otrzymywały wspólnego władcę oraz miały prowadzić wspólną politykę zagraniczną. Nadto mieszkańcy Królestwa zyskiwali wolność – osobistą, druku, wyznania (katolicyzm zachował pozycję uprzywilejowaną) oraz gwarancję nietykalności własności i osoby, utrzymania praw narodowych, zachowania języka polskiego w urzędach, piastowania urzędów, posiadania armii oraz prawo umieszczenia w herbie Królestwa Polskiego orła polskiego na piersi czarnego dwugłowego orła Romanowów. Przy swych równościowych zapisach ogłaszana ustawa zasadnicza w większym jednak stopniu promowała warstwy posiadające. Posesjonatom zapewniała dostęp do stanowisk w sądownictwie i administracji. I, co istotne, we wprowadzanym trójpodziale władzy konstytucja uprawnienia przyznawała większe monarsze, do którego należała władza wykonawcza. Mógł on samowładnie wydawać akty prawne. Zatwierdzał postanowienia sejmu. Miał prawo wypowiadania wojny, zawierania traktatów międzynarodowych, dowodził armią, zarządzał budżetem państwa oraz wyznaczał swego namiestnika, mającego stale przebywać w Królestwie. Malało przez to znaczenie władzy ustawodawczej – parlamentu (senatu i sejmu). Jego pozycja była w dużej mierze zależna od woli monarchy i respektowania prawa przezeń nadanego15.

Początki wydawały się obiecujące. W pierwszych pięciu latach (1815–1820) Aleksander I zachowywał jeszcze pozory przestrzegania porządku konstytucyjnego. Skutkowało to swobodą wystąpień opozycji parlamentarnej na sejmach w 1818 i 1820 r. W ogóle w Królestwie Polskim na wielu płaszczyznach zauważalny był rozwój. Zwłaszcza w dziedzinie oświaty energicznie i skutecznie kierowanej przez ministra Stanisława Kostkę Potockiego. Żywa też była w społeczeństwie nadzieja, iż Królestwo powiększone zostanie o ziemie byłej Rzeczpospolitej wcielone do Rosji i że utrzymana zostanie konstytucja. Nie był to jednak okres bezproblemowy. Występowały liczne trudności spowodowane stopniowym ograniczaniem wolności konstytucyjnych, w tym zaprowadzeniem w 1819 r. cenzury publikacji16, na co istotny wpływ miała sytuacja w Rosji i w Europie. Aleksander I, zaostrzając kurs polityczny wobec Królestwa, wychodził naprzeciw oczekiwaniom konserwatywnych elit swojego imperium, obawiających się postępu liberalizmu w Rosji, tj. domagania się przez koła liberalne podobnych praw, jakie posiadała Kongresówka. Natomiast w przypadku Europy, wschodni imperator reagował na wzrost fermentu rewolucyjnego wymierzonego w ustalenia Świętego Przymierza normujące ład na kontynencie w okresie po kongresie wiedeńskim17.

Dlatego też lata 1820–1825 to w Królestwie Polskim czas kurczenia się przestrzeni wolności. „Cesarz Aleksander – wspominał Władysław Wężyk – od lat kilku zmieniwszy humor, coraz mniej zadowolnionym z Polaków się okazywał. Bojaźń rewolucyjnych pomysłów i religijny mistycyzm opanowały umysł jego”18. Wtedy to od steru rządów Królestwa odsuwani byli liberałowie, którzy budując państwo, skoncentrowali swoje działania na pracy oświatowej oraz których odpowiedzią na łamanie konstytucji przez Aleksandra I było utworzenie legalnej opozycji parlamentarnej. Sztandarowym przykładem następujących zmian stała się dymisja ministra oświaty Potockiego w 1820 r. Jego miejsce zajął Stanisław Grabowski, nieślubny syn Stanisława Augusta Poniatowskiego, dawny libertyn przeobrażony w lojalistę, posłuszny Nowosilcowowi. Wraz z Grabowskim reakcyjny kierunek polityki w Królestwie realizował Józef Kalasanty Szaniawski, niegdysiejszy jakobiński radykał przedzierzgnięty w ultrakonserwatystę, powszechnie znienawidzony przez kręgi liberalne i rewolucyjno-niepodległościowe. W 1821 r. stanął on na czele dyrekcji wychowania w Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a od 1822 został kierownikiem biura cenzury. Nie mniej niż Szaniawski znienawidzoną postacią władz Kongresówki był generał Aleksander Rożniecki. W przeszłości żołnierz napoleoński, w Królestwie kierował działaniami tajnej policji tropiącej spiskowców i konspiratorów. Oddany rosyjskim zwierzchnikom, przyczynił się do zaprowadzania uciążliwego dla społeczeństwa systemu rządów policyjnych. Społeczeństwo to zaś pod wpływem zmiany pokoleniowej ulegało przeobrażeniu, w tym mentalnemu. Epigonów szlacheckiego świata, bohaterów niniejszej książki, zastępowali młodzi, wśród których polityka współpracy z cesarzem-królem nie cieszyła się popularnością. Wręcz przeciwnie, za najwyższą cnotę i wyraz patriotycznej postawy uznawali oni opór wobec Rosji i jej monarchy. To zaś oznaczało, że utworzone przez Aleksandra I państwo stało się dla jego twórcy nie tyle narzędziem skutecznego rządzenia, ile kłopotliwym ciężarem, tym trudniejszym do uniesienia, że nakładanym przez samych Polaków, podważających zdobycze Królestwa Polskiego. Aleksandrowi trudno to było zrozumieć.

W reakcji na niepokojące sygnały dochodzące z Królestwa w 1825 r. cesarz-król wprowadził przed mającym się odbyć sejmem Artykuł Dodatkowy, znoszący jawność obrad parlamentarnych, a tym samym ograniczający konstytucyjne uprawnienia sejmu. Zakaz ten był wymierzony przede wszystkim w opozycję sejmową. Miał przeciwdziałać jej wystąpieniom przeciwko Aleksandrowi I, ale nie spełnił tego zadania. W trakcie obrad sejmowych pojawiła się krytyka polityki fiskalnej prowadzonej przez ministra skarbu Królestwa Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego, posunięć oświatowych Grabowskiego czy nieprzestrzegania wolności osobistej. Celem sejmujących nie było jednak prowokowanie wschodniego imperatora. Pamiętali oni o jego przyrzeczeniach dotyczących rozwinięcia praw konstytucyjnych i poszerzenia terytorium Kongresówki. Zdawali też sobie sprawę z zagrożeń mogących doprowadzić od zniesienia konstytucji. Zresztą sam Aleksander I, obecny na sejmie, przestrzegał ich przed wzniecaniem niepokojów. Wyrażał nadzieję, iż Polacy docenią jego dobrą wolę. Zapewniał również, że zależy mu na spokoju i szczęściu polskich poddanych19. Niedługo jednak przetrwały owe zapewnienia. Pięć miesięcy po zakończeniu sejmu i opuszczeniu Warszawy, 1 grudnia 1825 r., car-król zmarł w Taganrogu, a wraz z jego śmiercią skończyła się dla Królestwa Polskiego najlepsza porozbiorowa dekada.

Miejsce Aleksandra I zajął jego młodszy brat Mikołaj I. Choć zadeklarował on wobec Kongresówki kontynuację rządów swego poprzednika, to w praktyce szukał odpowiedniej okazji, by zmienić status niewygodnego politycznego tworu. Nie miał zamiaru powiększać Królestwa, przystąpił za to do unifikacji ziem Rzeczpospolitej wcielonych do imperium rosyjskiego. Zdecydowanie rozprawiał się z konspiratorami. Świetnie też orientował się w polskich marzeniach narodowych, co wykorzystywał, działając destrukcyjnie. Dlatego w miarę upływu czasu słabł zachwyt, który Królewiacy początkowo okazywali nowemu władcy. A dobitnym wyrazem tego słabnięcia były obrady sejmu w 1830 r. Wtedy to wystąpienia posłów stały się gwałtowniejsze niż w czasie poprzednich sejmów. Opozycjoniści nie powstrzymywali się, jak za panowania Aleksandra I, dawcy konstytucji, ale otwarcie i w obecności Mikołaja I poruszali drażliwe kwestie. Krytykowali łamanie konstytucji, ograniczanie samorządu wojewódzkiego, nadużycia w więzieniach, domagali się zniesienia Artykułu Dodatkowego i uwolnienia skazanego na więzienie za działalność niepodległościową majora Waleriana Łukasińskiego. Sygnalizowali tym samym narastający w Królestwie opór, który pięć miesięcy po zakończeniu sejmu zaowocował wybuchem powstania. Po jego stłumieniu Mikołaj I powrócił do Warszawy, ale już nie jako król konstytucyjny, lecz samodzierżawny rosyjski imperator20.

Nie ziściły się fantazje prorosyjsko nastawionych elit Królestwa Kon­gre­so­wego o przyjaźni narodów – polskiego i rosyjskiego. Upadły nadzieje polskiego społeczeństwa związane z konstytucyjnymi cesarzami-królami. Prysł czar i iluzje przez nich roztaczane. Ich miejsce zajęło poczucie upokorzenia. Upokorzenia zawinionego, biorącego się w dużej mierze z braku krytycznej refleksji na temat kształtu relacji polsko-rosyjskich i braku sformułowania w odpowiednim czasie ostrzeżeń, że silna Polska nie jest Rosji potrzebna. W efekcie, zdaniem Andrusiewicza, „Nigdy dwaj pozostali zaborcy nie zepsuli tak radykalnie Polaków i nie poniżyli ich tak głęboko, jak uczyniła to Rosja. Ludzie o przenikliwych umysłach milczeli”21. Mniej przenikliwi tym bardziej nie zauważali niebezpieczeństwa. Przede wszystkim nie dostrzegało go prezentowane pokolenie. Dla tej generacji, doświadczonej utratą swego państwa i walką o jego odzyskanie, Królestwo Polskie będzie się jawiło jako szansa na utrzymanie bytu narodowego oraz stabilizację po trudnych przejściach epoki napoleońskiej. Będzie kolejną nadzieją, w którą generacja ta wejdzie z wielkim optymizmem. Nadzieją jednak nieziszczoną, gdyż następne pokolenie Polaków, „urodzone w niewoli, okute w powiciu”, w obronie sprawy narodowej zareaguje buntem i w listopadzie 1830 r. wywoła powstanie przeciwko rosyjskiej dominacji.

2. Kościół rozdzielony granicami zaborów

Konsekwencje podziału państwa polsko-litewskiego nie sprowadzały się wyłącznie do rozstrzygnięć politycznych. Istotna okazała się także kwestia wyznaniowa – problem katolicyzmu, religii dominującej w dzielonym przez mocarstwa rozbiorowe państwie. By rozwiązać ten problem, protestanckie Prusy, katolicka Austria i prawosławna Rosja będą na zagarnianych ziemiach dążyć przede wszystkim do podporządkowania Kościoła katolickiego prowadzonej przez siebie polityce religijnej. To w wyniku tej polityki rozbita zostanie organizacja Kościoła ukształtowana w Rzeczpospolitej, zapanują odmiennie warunki dla jego funkcjonowania w poszczególnych zaborach, a hierarchia straci znaczenie polityczne i pozycję stanu uprzywilejowanego. Z tego powodu także przed polskim Kościołem katolickim staną nieznane mu dotychczas wyzwania – przystosowania się do nowej sytuacji politycznej, zajęcia stanowiska w sprawie dążeń niepodległościowych oraz mierzenia się z nowoczesnymi przemianami zachodzących w świecie – których podjęcie zależeć będzie od specyfiki zaborów.

Ta w przypadku zaboru pruskiego, gdzie znalazły się arcybiskupstwo gnieźnieńskie (bez części małopolskiej) oraz diecezje: poznańska (bez części archidiakonatu warszawskiego), chełmińska, warmińska, kujawsko-pomorska, płocka, niewielka część krakowskiej, łuckiej, wileńskiej i żmudzkiej, polegała na wysiłkach władz, aby uczynić z Kościoła katolickiego posłuszne narzędzie polityki państwowej. Dlatego też duchowni zostali zobowiązani do składania homagium królom pruskim i ścisłego stosowania się do zarządzeń państwowych. Ograniczono ich prawa i przywileje. Zakazano im bezpośrednich kontaktów z Rzymem. Wprowadzono obostrzenia dla zakonów – poddano je kontroli państwowej, niektóre klasztory zlikwidowano. Powołane zostały do istnienia nowe diecezje (z siedzibą w Warszawie, w Wigrach i greckokatolicka w Supraślu). Państwo przejęło w zarząd dobra kościelne, wyznaczając skromne pensje dla ich dotychczasowych posiadaczy. Przy obsadzie beneficjów i urzędów kościelnych promowano Niemców albo wybierano ludzi lojalnych wobec nowych władz. Działania te wpisywały się zaś w politykę germanizacyjną prowadzoną przez rząd pruski na nowo wchłoniętym obszarze22.

Zbliżoną do pruskiej politykę podporządkowania polskich katolików prowadziły władze austriackie. Na zajętych terenach arcybiskupstwa lwowskiego, biskupstwa przemyskiego, znacznej części krakowskiego, chełmskiego, skrawkach łuckiego, kamienieckiego, poznańskiego, płockiego oraz arcybiskupstwa gnieźnieńskiego Austriacy zaczęli energicznie zaprowadzać system józefiński, polegający na włączeniu Kościoła w biurokratyczną machinę państwa. Przede wszystkim dopasowali granice diecezji do granic monarchii (w 1783 r. Józef II samowolnie utworzył diecezję tarnowską, erygowaną kanonicznie dopiero w 1786 r.; podzielona została rozległa diecezja krakowska; powstały dwa nowe biskupstwa w Kielcach i Lublinie). Duchownym wyznaczono rolę służebną wobec państwa, które odpowiadało za ich wykształcenie i odpowiednie ukształtowanie w seminariach duchownych oraz seminarium generalnym, założonym w 1780 r. we Lwowie. W ramach wprowadzanych porządków kościelnych zaborcy znosili klasztory – ich liczba zmalała blisko o jedną trzecią. Regulowali życie zakonne – przed 24 rokiem życia nie można było składać ślubów zakonnych, zakonnicy nie mogli kontaktować się z przełożonymi spoza kordonu. Zabronili odwoływania się do Rzymu. Sprawy małżeńskie oddali w jurysdykcję sądom świeckim. Na wyższe urzędy kościelne wyznaczali duchownych niemieckich lub zniemczałych Czechów. Wszystko to zaś służyć miało umocnieniu austriackiego panowania na zagarniętych polskich ziemiach23.

Do utrwalenia swego zwierzchnictwa na ziemiach zdobytych kosztem Rzeczpospolitej dążyła również Rosja, dając odczuć swoją władzę Kościołowi katolickiemu i jego wyznawcom zamieszkującym diecezję smoleńską, inflancką, wileńską, kijowską, kamieniecką, łucką i żmudzką. W 1773 r., już po pierwszym rozbiorze, Katarzyna II, usiłując przeciąć więzy łączące jej katolickich poddanych z okrojonym państwem polsko-litewskim i Stolicą Apostolską, utworzyła diecezję białoruską, która jednak nie zyskała papieskiego zatwierdzenia. Otrzymało ją za to, kanonicznie erygowane w 1783 r. i obejmujące jurysdykcją katolików na terenie całego wschodniego imperium, arcybiskupstwo w Mohylewie. Do kierowania nim wyznaczony został metropolita Stanisław Bohusz-Siestrzeńcewicz, wierny sługa rosyjskiej imperatorowej.

Po drugim i trzecim rozbiorze Katarzyna II dalej po swojemu układała organizację Kościoła łacińskiego. Ukazem z 1795 r. biskupstwo wileńskie połączyła z inflanckim, a kijowskie, kamienieckie i łuckie przemieniła w pińskie i latyczowskie. Na stolice biskupie wyznaczyła zaufanych i lojalnych sobie duchownych. Skutecznie też ograniczała wpływ kurii rzymskiej na podległych jej władzy katolików. Na naciski ze strony Rzymu (który wobec carycy zajmował stanowisko ugodowe) odpowiadała groźbą schizmy wśród łacinników oraz przymusowego wcielenia grekokatolików do Kościoła prawosławnego, przy czym ta druga groźba była konsekwentnie i na różne sposoby realizowana. W efekcie w 1795 r. na ziemiach białoruskich i litewskich wcielonych do Rosji z biskupstw unickich pozostała tylko archidiecezja połocka. Pod rządami Semiramidy Północy unia zamierała24.

Zmiana sytuacji podległych Rzymowi wiernych nastąpiła za panowania następcy Katarzyny II – Pawła I. W porozumieniu ze Stolicą Apostolską w 1798 r. stworzył on w swoim cesarstwie nową organizację Kościoła katolickiego. W jej ramach metropolia mohylewska stała się największą metropolią świata. Jej granice pokrywały się z granicami rosyjskiego imperium, a w jej skład wchodziły diecezje: wileńska, żmudzka, mińska, kamieniecka i połączone ze sobą łucka i żytomierska. Przestały za to istnieć biskupstwa: inflanckie, smoleńskie i kijowskie. Cesarz wyraził także zgodę na reaktywację dwóch skasowanych za czasów Katarzyny II diecezji unickich – brzeskiej i łuckiej, a od unitów nie domagał się przechodzenia na prawosławie. W rezultacie nowa organizacja Kościoła łacińskiego w Rosji przetrwała praktycznie w nienaruszonym stanie przez cały wiek XIX. Za to unicka ulegała licznym zmianom.

Również rządzący po Pawle I Aleksander I wykazywał się wobec rzymskich katolików tolerancją, a nawet wyrastał na obrońcę ich Kościoła. To przecież dzięki niemu restytuowane zostało, zlikwidowane w czasach napoleońskich, Państwo Kościelne. Nie oznaczało to jednak, że rosyjski imperator zrezygnował z posiadanych możliwości kształtowania polityki kościelnej według własnych imperatorskich zamysłów. Wykorzystując je, zabronił on duchowieństwu i wiernym bezpośredniego kontaktu z Rzymem. Utrzymał też w mocy dawne rozporządzenia, ograniczające swobodę katolików25.

Wyłom w tej kościelnej polityce zaborców nastąpił wraz z powstaniem Księstwa Warszawskiego. Tu na mocy konstytucji wyznanie rzymskokatolickie na powrót stawało się religią stanu, przy zapewnieniu wszystkim wolności religijnej i z wyznaczaną strukturą organizacyjną – jedną metropolią (gnieźnieńską) z sześcioma biskupstwami: poznańskim, kujawsko-pomorskim, płockim, chełmińskim, warszawskim i wigierskim. Struktura ta została powiększona po zwycięskiej wojnie z Austrią w 1809 r. o diecezje: krakowską, kielecką, lubelską oraz greckokatolicką chełmską. Oprócz tego w konstytucji Księstwa zapisany został rozdział jurysdykcji cywilnej od kościelnej. W ten oto sposób powstawało państwo, które nie było wrogie Kościołowi, ale kierując się zasadą supremacji, dążyło do kontrolowania ważnych obszarów życia kościelnego. W konsekwencji oznaczało to odmienne ułożenie (wzorowane na rozwiązaniach francuskich oraz pruskich) stosunków państwo-Kościół niż to miało miejsce w szlacheckiej Rzeczpospolitej26.

Reakcją hierarchii kościelnej była obrona przed zaprowadzanymi zmianami. Zwłaszcza wyższe duchowieństwo, konserwatywnie nastawione, uskarżało się na spadek prestiżu Kościoła, pomniejszanie znaczenia religii i duchowieństwa oraz dechrystianizację. Reakcja ta nie była jednak ani ciągła, ani nakierowana na zanegowanie ładu wprowadzanego pod napoleońskim protektoratem w nowo powstałym państwie. Duchowni bowiem walnie przyczynili się do organizacji i funkcjonowania Księstwa Warszawskiego. Zaangażowali się w formowanie patriotycznie nastawionego społeczeństwa. Promowali wzór postaw obywatelskich. We współpracy z władzami Księstwa dokonywali sakralizacji sprawy narodowej. Wielu z nich szerzyło kult Napoleona Bonapartego. Znajdowali się i radykałowie, którzy popierali przeprowadzane regulacje społeczne oraz akceptowali wdrażane zasady współistnienia państwa i Kościoła. Dlatego też, szukając wytłumaczenia dla obronnej postawy księży, należy przede wszystkim wskazać na zderzenie napoleońskiego systemu z tradycją Kościoła zapamiętanego z Rzeczpospolitej – niezależnego od państwa i wpływowego; antyklerykalizm elity rządzącej, wymagającej od duchownych społecznej aktywności na oświeceniową modłę; ograniczenia narzucane zakonom; lansowaną przez rządzących wizję szkoły; obciążenia wynikające z zadań administracyjnych nakładanych na księży, którzy stawali się urzędnikami służącymi państwu; uciążliwy dla Kościoła fiskalizm państwa27. Wszystko to razem sprzyjało wytworzeniu atmosfery konfliktu28, którego sztandarowym przykładem stał się spór o zapisy w Kodeksie Napoleona.

Kodeks w Księstwie Warszawskim jako prawo cywilne, wprowadzony został 1 maja 1808 r., wywołując lęk, niezrozumienie, kontrowersje, przyspieszając decyzję niektórych o zawarciu ślubu. Tak to przedstawiał w swoich Pamiętnikach Julian Ursyn Niemcewicz:

Lud, obojętny, a raczej lękający się, ubogie pospólstwo nie rozumiało co Kodeks. (…) Opuścić nie należy, iż Kodeks Napoleona takiej młodzieży narobił trwogi względem trudności małżeństw i może rozwodów, iż w wigilię onego, powszechne w Warszawie było żenienie się, tak, że księża, od rano, do wieczora, ledwie wydołali śluby dawać. P. Osiński, tłumacz tragedyów Kornela, w nocy, o 3 kwadranse na 12, ożenił się z panną Bogusławską, aktorką i córką Dyrektora teatru29.

Na mocy bowiem Kodeksu małżeństwo zamieniało się w kontrakt cywilny, który można było rozwiązać, a duchowni stawali się urzędnikami stanu cywilnego. Dlatego też hierarchia kościelna podjęła walkę o zachowanie religijnego wymiaru małżeństwa i jego sakramentalnego charakteru oraz przestrzeganie w tej materii prawa kanonicznego. Bo choć w wielu sprawach biskupi zawierali z rządem Księstwa kompromisy, to nie mogli i nie chcieli tego uczynić w kwestiach wiary i moralności. Przestrzegali więc przed konsekwencjami ich naruszania. Przykładem tego było alarmowanie o zalewie małżeństw i rozwodów cywilnych, co nie miało potwierdzenia w faktach. Władze państwowe doliczyły się zaledwie kilkunastu takich przypadków. Żadne załamanie obyczaju i moralności nie nastąpiło. Biskupi zareagowali ze znaczną przesadą.

Nie była to jednak jedyna ich reakcja. Hierarchowie, ze względu na sytuację polityczną Księstwa Warszawskiego, wskazywali na możliwe do przeprowadzenia zmiany bez zanegowania przynoszonego przez Francuzów prawa. Domagali się np. gwarancji, iż Kościół nie zostanie przymuszony do uznawania ślubów i rozwodów cywilnych oraz że duchowni jako urzędnicy stanu cywilnego nie będą musieli takowych udzielać. Kościelni zwierzchnicy, przez swoje propozycje i postulaty dotyczące prawa małżeńskiego, sugerowali tym samym oddzielenia prawa cywilnego i kościelnego, o których przestrzeganie zatroszczyć się miał rząd30.

Kontrowersji w kwestii prawa małżeńskiego jednak nie usunięto. Trwały one przez cały czas istnienia Księstwa Warszawskiego i w okresie Królestwa Polskiego, co było konsekwencją utrzymania w Kongresówce (zmodyfikowanego) Kodeksu Napoleona (dopiero w 1825 r. powstał Kodeks Cywilny Królestwa Polskiego31). W Królestwie swoją kontynuację miały także i inne problemy natury kościelnej występujące już wcześniej w Księstwie Warszawskim.

Przyczyną tego stanu rzeczy był kształt polityki wyznaniowej Królestwa Polskiego, którą tworzyli ludzie uformowani w epoce stanisławowskiego oświecenia. Pamiętali oni plany reform kościelnych z ostatniego okresu Rzeczpospolitej. Znali też rozwiązania pruskie, austriackie i napoleońskie, które uważali za dobre dla państwa i Kościoła. Dlatego, układając sprawy kościelne w Królestwie, chcieli te rozwiązania, zwłaszcza austriackie i francuskie, zaadaptować do nowej sytuacji. Przede wszystkim umożliwiała im to konstytucja nadana przez Aleksandra I, według której rzymski katolicyzm miał być otoczony przez rząd Królestwa Polskiego specjalną troską, przy zachowaniu wolności innych wyznań. Odwołując się więc do ustawy zasadniczej, władze Kongresówki na czele z ministrem oświecenia publicznego i prezesem senatu Stanisławem Kostką Potockim zdecydowały o ułożeniu stosunków z Kościołem rzymskokatolickim. W praktyce oznaczało to upaństwowienie Kościoła konsekwentnie realizowane przez Komisję Rządową Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, której monarcha przyznał prawo do „dozoru i opieki” nad katolikami. To na podstawie tego prawa na objęcie stanowiska kościelnego potrzebna była zgoda władz państwowych. W przypadku biskupstwa wymagana była nominacja królewska. Władze Królestwa miały też rozstrzygać o organizacji sieci parafialnej, wydawać pozwolenia na ogłaszanie bulli papieskich i zwoływanie synodów. Nadto władze te wprowadziły regulacje dotykające życia zakonnego – określona została granica wieku, po której osiągnięciu można było wstąpić do zakonu oraz składać śluby wieczyste – a w 1818 r., bez porozumienia z hierarchią kościelną, wyznaczyły taksy na posługi duszpasterskie (nierozwiązana jednak została kwestia uposażenia duchowieństwa). W tym też roku sejm rozpatrywał wniosek dopuszczający rozwody, które orzekać miały sądy świeckie. Do tej sprawy powrócono również na sejmie w 1825 r. W kwestii tej będzie trwał spór między państwem i Kościołem32.

Wynikiem tak prowadzonej polityki wyznaniowej (również strategii szkolnej) był narastający wobec niej sprzeciw środowiska kościelnego. Sprzeciw, który dla ministra Potockiego, szczerze wierzącego, iż działał dla pożytku polskiego Kościoła, stawał się przede wszystkim wyrazem złej woli biskupów. Potocki bowiem patrzył na Kościół z pozycji oświeceniowego etatysty. Postrzegał go jako jeden z elementów sprawnie funkcjonującej machiny państwa, nie zauważając, jak ważną rolę społeczną polski Kościół spełniał pod zaborami. Popadł przez to w konflikt z episkopatem Królestwa Polskiego, podsycony jeszcze drwiną z duchownych zawartą w Podróży do Ciemnogrodu. Satyryczna powieść autorstwa ministra oświaty dała kościelnym hierarchom dodatkowy pretekst, by wnieść na niego skargę do Aleksandra I. Na czele oburzonych treścią i przesłaniem powieści stanął bp Jan Paweł Woronicz. W rezultacie car i król Polski odwołał w 1820 r. Stanisława Kostkę Potockiego ze stanowiska33. Jego miejsce zajął Stanisław Grabowski, pod którego rządami nastąpiła reorganizacja Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Wówczas też dokonała się zmiana orientacji politycznej w Królestwie Polskim – nastał czas reakcji, w której służbę włączono Kościół34, ten zaś pod względem administracyjnym przybrał w Królestwie Polskim nowe kształty.

Za zgodą Aleksandra I i Stolicy Apostolskiej w 1818 r. ustanowiona została metropolia warszawska. W jej skład weszły diecezje: warszawska, krakowska, płocka, augustowska, podlaska, lubelska, sandomierska i włocławska, a unickie biskupstwo chełmskie zostało bezpośrednio podporządkowane Rzymowi. Znoszono tym samym dawną strukturę organizacyjną Kościoła katolickiego w Polsce. Biskupstwa Królestwa przestawały zależeć od metropolii gnieźnieńskiej. Znikał stary podział na archidiakonaty. Przeobrażeniu uległa sieć dekanatów. Pius VII nadał arcybiskupowi warszawskiemu i jego następcom tytuł prymasa Królestwa Polskiego. Papież zgadzał się też, by arcybiskup warszawski, tj. Franciszek Skarbek Malczewski, mógł wykorzystać dobra duchowne, przeznaczając je na organizację nowo wprowadzanej struktury administracyjnej Kościoła. Dokonana wówczas pod naciskiem ministra Potockiego kasata kolegiat, opactw i klasztorów nie obyła się jednak bez nadużyć, otwierając kolejne pole konfliktu między rządem Królestwa Polskiego a duchowieństwem35. Ci ostatni jednak nie dysponowali już taką siłą i prestiżem jak za czasów przed­rozbiorowej Polski.

Po unicestwieniu Rzeczpospolitej zaborcy od początku bowiem prowadzili politykę osłabiania pozycji duchowieństwa w społeczeństwie, m.in. przez podporządkowanie nowym prawom, utrudnianie kontaktów z Rzymem, ograniczenie wpływu na szkolnictwo, regulowanie napływu do stanu duchownego. Nakładała się na to kultura oświecenia z jej apoteozą racjonalizmu, indyferentyzmem religijnym rozpowszechnionym wśród elit, umiejętnością godzenia sprzeczności – obojętności w kwestiach wiary z zachowywaniem pozorów pobożności i niechęcią do zakonów, zwłaszcza kontemplacyjnych. To z kolei sprawiało, że kariera duchowna przestała być równoznaczna z awansem społecznym i materialnym, choć nadal broniła synów szlacheckich przed społeczną degradacją. Sami zaś księża jeszcze bardziej niż to się działo w szlacheckiej Rzeczpospolitej, tworzyli odmienną zbiorowość, skupioną na własnym życiu i problemach. Biskupi nie brali już w takim stopniu jak kiedyś udziału w wydarzeniach politycznych kraju. W Królestwie Polskim np. od 1817 r. wyznaczenie na biskupa nie dawało automatycznie godności senatora. Ta wiązała się z dodatkową nominacją i nie wprowadzała hierarchy do grona magnaterii. Księża nie przewodzili już także w świecie nauki, jak to miało miejsce w dobie oświecenia. Pomimo tego duchowieństwo Kościoła katolickiego miało w okresie zaborów istotny udział w podtrzymywaniu narodowych aspiracji Polaków i w ogóle w oddziaływaniu na polskie społeczeństwo36. W tym celu jego przedstawiciele skutecznie wykorzystywali ambonę. Z niej kaznodzieje dawali nie tylko pouczenia moralne i nauki katechizmowe, ale również poruszali tu kwestie fundamentalne dla życia podbitego narodu, jak pamięć o jego dawnej świetności, odpowiedzialność za jego przetrwanie, nadzieja na odbudowę państwa czy funkcjonowanie w odmienionych realiach politycznych. W ten sposób kościelni mówcy wpływali na kształt świadomości i postawy swoich słuchaczy, zasilając trwające ponad wiek, niepodległościowe dążenia Polaków.

3. Rodzimi kaznodzieje końca XVIII i początku XIX w. – przedstawiciele pokolenia

Kaznodzieje, których wystąpienia na kazalnicy zostały poddane analizie w niniejszej książce, wywodzili się z nurtu kaznodziejstwa oświeceniowego, silnie nacechowanego antropocentryzmem, akcentującego rozum, filozoficzne spojrzenie na świat oraz doświadczenie, z uszczerbkiem dla Objawienia i teologii. Przepowiadanie i kerygma stawały się dla tego nurtu jedynie nauką religii, a relacja ze Stwórcą – racjonalną akceptacją doktryny. Gubiono tym samym osobowy wymiar aktu wiary, czego rezultatem był moralizatorski styl duszpasterstwa i kaznodziejstwa. Twórcą oświeceniowej szkoły retorycznej w Polsce był ks. Stanisław Konarski. Czerpiąc z wzorców zagranicznych, przede wszystkim francuskich37, reformował zasady wymowy, jej formę i treść. W miejsce barokowej retoryki zaproponował styl naturalny, zgodny z wynikaniem rozumowym. Propagował też retoryczny utylitaryzm, upatrując w kazaniach skutecznego narzędzia do komunikowania się z ludźmi. Dlatego też jego racjonalna forma miała zawierać racjonalną treść, poruszającą wszystkie aspekty ludzkiego życia po to, aby ukształtować szlachetnego człowieka i cnotliwego obywatela. W tym celu kaznodzieje mieli skupiać się na zagadnieniach etycznych, filozoficznych, ekonomicznych, politycznych, społecznych, uzasadnianych prawami natury, pozostawiając tematykę religijną na drugim planie. Konarski wprowadził tym samym idee „wieku świateł” do polskiej sztuki oratorskiej38.

Idee te pojawiły się w Polsce około roku 1740, by przeżyć swój rozkwit w okresie panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764–1795). Były one wyrazem złożoności zjawiska, którym było oświecenie. Nad Wisłą nabrały lokalnej specyfiki i wykorzystane zostały do ratowania państwa. Z ich pomocą polscy admiratorzy wieku rozumu reformowali swój kraj, przemieniając go ustrojowo, gospodarczo, społecznie i kulturowo. Państwa polsko-litewskiego nie udało się jednak ocalić, podzieliły się nim Rosja, Prusy i Austria. Wtedy też formacja kulturowa tworzona przez rzeczone idee weszła w fazę schyłkową, obejmującą lata 1795–1830, wspierającą jednak trwanie narodu; wpływającą nadal na kulturę umysłową społeczeństwa polskiego i kierującą je ku współczesności. Jednocześnie realia zaborów i pojawiające się wraz z nimi nowe problemy i dylematy oraz rozlegająca się coraz głośniej krytyka idei oświecenia prowadziły do wyłaniania się nowej hierarchii wartości. Miejsce tej promowanej w „wieku świateł”, zajmowała z wolna ta propagowana przez romantyzm, którego rozwój na polskim gruncie datuje się od roku 182239.

Zanim jednak doszło do tej zmiany, dominowały rozwiązania oświeceniowe. Te zaaplikowane przez Konarskiego w obszarze kościelnej wymowy prowadziły do tego, że kazanie w 2. połowie XVIII w. stawało się suchym wykładem prawd wiary i moralności. Nadto rodzimym elitom oświeceniowym posłużyło ono za narzędzie stosowane w naprawie Rzeczpospolitej, tj. źródło informacji dla szerszych kręgów odbiorców o sytuacji w państwie, patriotycznych powinnościach wobec ojczyzny, obowiązkach wobec ogółu i jednostki, lansowanych wzorcach postaw społecznych i obywatelskich40. Kiedy natomiast ta naprawa nie powiodła się i nastąpiła korekta założeń oraz haseł oświeceniowych, kazanie włączone zostało w wysiłki ratowania zniewolonego narodu. I choć ich autorzy, jak utrzymują znawcy problematyki kaznodziejstwa, nie dorównywali mistrzom wymowy kościelnej okresu kontrreformacji, to stworzyli pokaźny poczet kaznodziejów wybitnych i utalentowanych, którzy nie tylko wpływali na kształt teraźniejszości, ale również kreślili wizję przyszłości41.

W pierwszym rzędzie zasilali ów poczet biskupi. Jednym z nich był Michał Karpowicz (1744–1803), najwybitniejszy przedstawiciel szkoły naśladownictwa, nazywany przez współczesnych – zachwyconych jego wymową – księciem kaznodziejów albo Massillonem polskim (słynnego kaznodzieję francuskiego Jeana-Baptiste’ę Massillona obrał sobie Karpowicz za ideał do naśladowania). Początkowo przynależał do Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo, ale w 1774 r. opuścił zgromadzenie, przechodząc do diecezji. Otrzymał od biskupa wileńskiego Ignacego Massalskiego probostwo w Grażyszkach, a następnie został archidiakonem smoleńskim, kanonikiem poznańskim i proboszczem preńskim. Wykładał też teologię dogmatyczną w Szkole Głównej w Wilnie. Słynne stały się jego kazania wygłoszone w Wilnie w 1776 r., w trakcie obchodu roku jubileuszowego. Podjął w nich problem włościański, proponując jego rozwiązanie w duchu fizjokratyzmu, przez co ściągnął na siebie krytykę za rzekome głoszenie nauk Voltaire’a i Rousseau. W obronę wzięli go wówczas bp Massalski i król Stanisław August, od którego w 1778 r. otrzymał medal Merentibus. Karpowicz, należąc do zwolenników reform państwa, poparł uchwalenie Konstytucji 3 maja. Stanął też po stronie insurekcji z 1794 r. (został członkiem rządu powstańczego na Litwie). Po unicestwieniu Rzeczpospolitej, już w odmiennych warunkach politycznych, w 1799 r. otrzymał nominację na nowo utworzoną diecezję wigierską. Został konsekrowany na biskupa 30 marca 1800 r. Zajął się swoim biskupstwem nie tylko od strony administracyjnej, ale w ciągu trzech lat rządów zaczął realizować oświeceniowy program duszpasterski. Wysłał do proboszczów kilkanaście listów okólnych, w których koncentrował się na kwestii włościańskiej. Dążył do podniesienia poziomu moralnego i oświaty wśród ludności wiejskiej42. Kiedy zmarł, na jego pogrzebie jedną z mów wygłosił Polikarp Augustyn Marciejewski (1761–1827), który rozpoczynał karierę duchowną w zakonie dominikanów, by następnie zostać proboszczem (w Grażyszkach, Urominie, Sejnach, Perenach), dziekanem w Siennie, pracownikiem kurii wigierskiej i sekretarzem bpa Karpowicza. W 1813 r. objął urząd oficjała i wikariusza generalnego diecezji wigierskiej, a w 1819 r. mianowany został przez Stolicę Apostolską sufraganem sejneńskim. Pełnił swoje biskupie obowiązki z całym oddaniem43.

W umiejętności posługiwania się słowem nie ustępował Karpowiczowi (a nawet przewyższał go) Jan Paweł Woronicz (1757–1829), doskonały kaznodzieja i dobry poeta. Kształcił się u jezuitów w Ostrogu, w warszawskim seminarium prowadzonym przez księży misjonarzy, a na Akademii Wileńskiej uzyskał doktorat z obojga praw. Po święceniach kapłańskich w 1784 r. został proboszczem w Liwie i wkrótce kanonikiem kijowskim, a później kanonikiem chełmskim, warszawskim, włocławskim. Działalność publiczną rozpoczął w okresie Sejmu Wielkiego, współpracując z bpem chełmskim Maciejem Garnyszem i bpem kijowskim Kasprem Cieciszowskim (pisał im mowy sejmowe i listy pasterskie o treści patriotycznej). W czasie insurekcji kościuszkowskiej był komisarzem Komisji Porządkowej Księstwa Warszawskiego. W latach 1800–1802 pełnił funkcję proboszcza w Kazimierzu Dolnym, a w latach 1803–1815 w Powsinie. W tym też okresie związał się z osiadłą w Puławach rodziną Czartoryskich. Aktywnie działał w warszawskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk. W 1806 r. został członkiem Izby Wojenno-Administracyjnej, by po utworzeniu Księstwa Warszawskiego wejść w 1808 r. w skład Rady Stanu, a w 1810 r. w skład Sekcji Spraw Wewnętrznych i Obrządków Religijnych. W 1815 r. został mianowany przez Aleksandra I biskupem krakowskim i senatorem Królestwa Polskiego, w 1816 r. otrzymał Order Orła Białego, a w 1828 r. objął arcybiskupstwo warszawskie, stając się prymasem Królestwa Polskiego. Nazywany Jeremiaszem polskim, poetą i tłumaczem narodowych uczuć (w swej twórczości podjął idee mesjanizmu i preromantyzmu), uchodził za piewcę sprawy narodowej44. Trafnie ujęła to, charakteryzując Woronicza, Zofia Rejman:

Swoją rolę widział zupełnie jasno. Był tym, który jako kapłan i poeta powołany został do szukania w dziejach narodu znaków Bożej łaski i Bożego gniewu. Popełniał błędy i nigdy się z nich nie tłumaczył. Nie był nieomylny, wiedział o tym, a prawo do błądzenia uważał za wpisane w ułomną ludzką kondycję. Z Pisma Świętego wyczytał przede wszystkim nakaz bezwzględniej konieczności działania. Być może zrozumiał ją zbyt dosłownie. Z entuzjazmem popierał kolejne przełomy, z nadzieją witał każdego nowego władcę45.

Z przywoływanych w niniejszej dysertacji kaznodziejów godność arcybiskupa metropolity warszawskiego osiągnął jeszcze Stanisław Henryk Choromański (1767–1838). Po studiach w Krakowie i święceniach kapłańskich w 1792 r. objął probostwo w Rzekuniu, a później w Zambrowie. Został kanonikiem katedralnym płockim i prałatem-kanclerzem katedry płockiej, następnie w 1822 r. archidiakonem i w 1829 r. dziekanem kapituły sejneńskiej. W 1829 r. przyjął sakrę biskupią. Jako sufragan sejneński w 1834 r. obrany został przez kapitułę wikariuszem kapitulnym. W Sejnach jednak nie przebywał. Mieszkał w Zambrowie. Był lojalny wobec władz. Zabronił duchowieństwu udziału w ruchu niepodległościowym. Utrzymywał dobre stosunki z władzami warszawskimi, a w okresie polistopadowym darzony był względami namiestnika Królestwa Polskiego Iwana Paskiewicza. Arcybiskupstwo warszawskie objął w 1837 r. Swoją obecnością na poświęceniu pierwszej świątyni prawosławnej w Warszawie wywołał oburzenie i zgorszenie wśród katolików46.

Z wystąpień na ambonie i listów pasterskich znany był współczesnym wspomniany wyżej Kasper Cieciszowski (1745–1831). Zanim w 1785 r. objął biskupstwo kijowskie, studiował w Rzymie, później został kanonikiem katedry warszawskiej, proboszczem w Zbuczowie i Miechowie, koadiutorem bpa Ignacego Franciszka Ossolińskiego, oficjałem warszawskim i księstwa mazowieckiego. Po zniesieniu przez Katarzynę II biskupstwa kijowskiego, w 1795 r. przejął w zarząd utworzoną przez carycę diecezję pińską, a w 1798 r. łucko-żytomierską, w 1827 r. zaś otrzymał arcybiskupstwo mohylewskie, stając się metropolitą Kościoła rzymskokatolickiego w cesarstwie rosyjskim. Jako duszpasterz Cieciszowski przejawiał dużą troskę o powierzonych jego pieczy wiernych. Jako osoba publiczna poparł zapisy Konstytucji 3 maja i nakazał modły w intencji ich realizacji. U kresu swego życia, wprowadzony w błąd, podpisał akt potępiający powstanie listopadowe. Wówczas w obronie arcybiskupa stanął Joachim Lelewel47.

Wśród mitratów kunsztem oratorskim wyróżniał się Adam Michał Prażmowski (1764–1836). Nauki pobierał u warszawskich pijarów i w Semi­narium Duchownym św. Krzyża w Warszawie. Studiował też w Rzymie, uzyskując doktorat z filozofii i teologii. Po powrocie pracował w konsystorzu warszawskim. Został prepozytem kapituły kolegiaty św. Jana i proboszczem w Latowiczu, a później także proboszczem w Worowie. W 1799 r. biskup Józef Miaskowski mianował Prażmowskiego wikariuszem i oficjałem generalnym diecezji warszawskiej, a w 1816 r. Aleksander I zaakceptował go jako koadiutora biskupa płockiego Tomasza Ostaszewskiego. Biskupem płockim został Prażmowski w 1818 r. Aktywnie działał w warszawskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk, m.in. wysunął projekt kontynuacji dzieła Adama Naruszewicza. Zajmował się badaniami historycznymi. Zasiadał w Izbie Edukacyjnej i Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Był senatorem Królestwa Polskiego. Odznaczony Orderem Orła Białego i Orderem św. Stanisława. Popierany przez ministra Stanisława Kostkę Potockiego, okazał się nielojalny wobec swego protektora, przyczyniając się do dymisji Potockiego. W 1829 r. Prażmowski został odsunięty od kierowania diecezją płocką48. Ewa Jabłońska-Deptuła pisała o nim:

Desygnowany przez ministra [Potockiego – R.S.] na biskupstwo płockie i uważany przezeń za czołowego przedstawiciela kleru oświeconego, szczególnie wiernego i przydatnego rządowi – zmienił z czasem front ze względów czysto oportunistycznych (niskie morale, karierowiczostwo i koniunkturalne politykierstwo). Wartości umysłowe nie pozostawały u Prażmowskiego w żadnym stosunku do jego zaangażowań ideologicznych, gdyż te ostatnie nie były oparte na przekonaniu, a życie osobiste biskupa było powszechnym skandalem. Prażmowski nie tylko przyczynił się do upadku swego dobroczyńcy, ale odegrał zgoła niesławną rolę w nowej polityce oświatowej okresu „grabowszczyzny”49.

Do opisywanego na kartach tej książki pokolenia należał biskup wileński Andrzej Benedykt Kłągiewicz (1761–1841). Po studiach w Wilnie i święceniach kapłańskich (1799 r.) został sekretarzem wileńskiego konsystorza, w 1808 r. kapelanem Seminarium Głównego, od 1810 r. regensem i 1822 r. wicerektorem seminarium oraz kościelnym cenzorem, a także proboszczem w Wornianach. W 1815 r. uzyskał tytuł doktora teologii i objął katedrę teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Wileńskim. W 1820 r. otrzymał kanonię kapituły wileńskiej, a w 1830 r. został biskupem pomocniczym w Wilnie. W latach 1828–1840 był administratorem diecezji. Dbał o bardziej wszechstronne kształcenie księży, podniesienie stanu moralnego diecezjan, uniezależnienie się rzymskich katolików od wpływów prawosławia i unii. Po zamknięciu Uniwersytetu Wileńskiego przyczynił się do powstania Akademii Duchownej w Wilnie. W latach 1831–1832 przebywał na zesłaniu w głębi Rosji za protest przeciwko wymordowaniu przez wojsko rosyjskie mieszkańców Oszmiany (choć był przeciwnikiem powstania listopadowego). W 1840 r. został mianowany ordynariuszem wileńskim. Ingres do katedry odbył w 1841 r. Miał przed sobą wtedy tylko sześć miesięcy życia50.

Kaznodzieją omawianej generacji był także biskup lubelski Mateusz Maurycy Wojakowski (1773–1845). Po święceniach kapłańskich (w 1796 r.) ustanowiony proboszczem w Kuklinie, Przasnyszu, Garbowie. W 1809 r. został kanonikiem lubelskim, a następnie sędzią surogatem, radcą departamentowym sejmiku, prepozytem kolegiaty lubelskiej, posłem na sejm Królestwa Polskiego, w 1822 r. archidiakonem lubelskim oraz w latach 1823–1825 i ­1839–1845 administratorem diecezji. Na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1824 r. uzyskał doktorat z teologii. W tym też roku otrzymał prekonizację na biskupa pomocniczego lubelskiego. W 1826 r. został mianowany wikariuszem i oficjałem generalnym. Poparł powstanie listopadowe. W 1831 r. trafił na zesłanie w głąb imperium rosyjskiego, gdzie przebywał do 1832 r. Dopiero od 1835 r. władze carskie zezwoliły mu na pełnienie posługi biskupiej51.

We Lwowie z kolei swoją marszrutę prowadzącą do godności biskupiej rozpoczął Franciszek Ksawery Zachariasiewicz (1770–1845). Pochodził z rodziny ormiańskiej. W stolicy habsburskiej Galicji ukończył studia teologiczne i w 1795 r. otrzymał święcenia kapłańskie w obrządku ormiańsko-katolickim. W 1797 r. uzyskał na Uniwersytecie Lwowskim doktorat z teologii. Na tymże uniwersytecie w latach 1800–1816 wykładał historię Kościoła, a w latach 1806–1827 prawo cywilne. W latach 1826–1827 był rektorem uniwersytetu. W 1812 r. przeszedł na obrządek łaciński, otrzymując cztery lata później kanonię kapituły lwowskiej, by w 1831 r. zostać jej kustoszem. W latach 1833–1834 był wikariuszem kapitulnym archidiecezji lwowskiej. Rok później otrzymał nominację na biskupa tarnowskiego, a w 1840 r. na biskupa przemyskiego, skoncentrował się wtedy na propagowaniu Bractwa Trzeźwości. Pomimo rozlicznych obowiązków biskupich nie zarzucił pracy naukowej, ogłaszając drukiem kilka prac z zakresu historii Kościoła52.

Znaczącą, po biskupach grupę kaznodziejów (ilościową i jakościową), których wystąpienia można uznać za świadectwo „tragicznych losów ojczyzny”, stanowiło duchowieństwo diecezjalne (w dużej mierze zakonnicy, którzy przechodzili do diecezji), tworzące środowiska kaznodziejskie. Był w tej grupie Julian Antonowicz (ok. 1750–1824), pierwotnie bazylianin prowincji litewskiej. Wysłany przez władze zakonne na studia do Rzymu, po powrocie do kraju uczył w szkole bazyliańskiej we Włodzimierzu. Będąc jednak zwolennikiem reform Komisji Edukacji Narodowej, popadł w konflikt z przełożonymi zakonnymi. Opuściwszy Włodzimierz, przebywał w dobrach Tadeusza Czackiego. Uczył też w domu hr. Tarnowskiego w Krzemieńcu. Po sekularyzacji otrzymał godność kanonika łuckiego obrządku greckokatolickiego. W spuściźnie pozostawił mowy i kazania, których część opublikował za życia, reszta pozostała w rękopisach, w tym pamiętnik z lat 1814–182153.

Księdzem greckokatolickim był także Michał Bobrowski (1784–1848). Studiował w Wilnie, w Seminarium Głównym oraz na Uniwersytecie Wileńskim teologię, językoznawstwo, filologię klasyczną i hebrajską. W 1812 r. otrzymał doktorat z nauk wyzwolonych, w 1815 r. przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1817–1822 odbywał podróże naukowe do Rzymu. Od 1822 r. wykładał na Uniwersytecie Wileńskim Pismo św., archeologię biblijną i język arabski. W 1823 r. uzyskał doktorat z teologii. Rok później został posłany do klasztoru w Żyrowicach. Od 1826 r. powrócił do zajęć na uniwersytecie i w Seminarium Głównym. Po ich zamknięciu objął probostwo parafii unickiej w Szereszowie. W 1837 r. przeszedł na prawosławie, by dwa lata później zostać protojerejem sobornym oraz dziekanem prużańskim. Bobrowski należał do Rzymskiej Akademii Starożytności, Moskiewskiego Towarzystwa Historii i Starożytności Rosyjskich oraz zagranicznych towarzystw naukowych. Jego doniosłym osiągnięciem naukowym było odkrycie Kodeksu supraskiego z XI w. z przekładem Biblii na język starocerkiewnosłowiański54.

Podobnie jak Bobrowski, wykładowcą Uniwersytetu Wileńskiego był Jan Kanty Kalikst Chodani (1764–1823). Jako kilkunastolatek wstąpił do zakonu kanoników regularnych laterańskich w Krakowie. Studiował na Akademii Krakowskiej. W 1793 r. otrzymał święcenia kapłańskie. W zakonie uczył teologii oraz pełnił funkcję kaznodziei w katedrze wawelskiej. Dając się poznać jako utalentowany mówca, w 1804 r. zaproszony został do Wilna, gdzie objął urząd kaznodziei uniwersyteckiego, po wcześniejszej sekularyzacji. Na uniwersytecie uzyskał stopień doktora teologii. Tam też, dzięki poparciu Jana Śniadeckiego, powierzono mu prowadzenie wykładów z teologii moralnej, a następnie z teologii pastoralnej. W 1810 r. został profesorem zwyczajnym. Na uniwersytecie wypełniał również zadania administracyjne. W latach 1810–1814 należał do rady Seminarium Głównego. W latach 1813–1822 był cenzorem. W 1814 r. został wizytatorem szkół w guberni grodzieńskiej, w 1817 r. dziekanem Wydziału Nauk Moralnych i Politycznych, a w 1819 r. kanonikiem katedralnym wileńskim. Chodani zasłynął jako orator kościelny, a także wybitny akademik, ale swoich sił próbował również w poezji i tłumaczeniu zagranicznych dzieł poetyckich. W jego twórczości mocno zauważalny był wpływ kultury oświecenia55.