Poczucie własnej wartości - Joanna Paczkowska-Szczygieł - ebook

Poczucie własnej wartości ebook

Joanna Paczkowska-Szczygieł

3,2

Opis

Wysokie Poczucie własnej wartości to podstawa, szkielet, na którym budujesz swoje życie. Ta książka to podstawowy program, dzięki któremu odkryjesz w sobie nieznane dotąd obszary, a to pozwoli Ci pójść dalej w samorozwoju. Liczne zadania, badające kolejne obszary pracy, pomogą Ci wzmocnić własne poczucie wartości i stać kobietą, jaką zawsze chciałaś być.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 56

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,2 (5 ocen)
1
2
0
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Joanna Paczkowska-Szczygieł

Poczucie własnej wartości

Jak uwierzyć w swoją kobiecą wartość?

KorektorElwira Nabzdyk

© Joanna Paczkowska-Szczygieł, 2021

Wysokie poczucie własnej wartości to podstawa, szkielet, na którym budujesz swoje życie. Ta książka to podstawowy program, dzięki któremu odkryjesz w sobie nieznane dotąd obszary, a to pozwoli Ci pójść dalej w samorozwoju. Liczne zadania, badające kolejne obszary pracy, pomogą Ci wzmocnić własne poczucie wartości i stać kobietą, jaką zawsze chciałaś być.

ISBN 978-83-8273-008-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

PARĘ SŁÓW WSTĘPU

Przed Tobą pięć niezwykłych tygodni… Potem nic już nie będzie takie samo. Oczywiście tylko wtedy, jeśli dasz sobie zgodę na to, aby Twoje życie diametralnie się zmieniło.

Dużo czasu zajęło mi pisanie tej książki, pomimo że nie jest ona obszerna. Jednym z powodów był fakt, że nie czułam pewności, czy chcę pisać o sobie, doszłam jednak do wniosku, że ta pozycja niesie ze sobą wartość tylko wtedy, kiedy pokazane jest prawdziwe życie. Takie namacalne, z którym ogromna grupa kobiet może się utożsamiać.

Kiedy rozmawiam z kobietami o ich problemach, doświadczeniach, dzieciństwie, jakże często widzę powielające się schematy! Moje życie, choć inne niż wielu kobiet, także zostało zbudowane z podobnych elementów żalu, marzeń, zapłakanych nocy i radości, która kryła się gdzieś głęboko.

Jesteśmy tak bardzo do siebie podobne! A to sprawia, że moje problemy z poczuciem własnej wartości mogą też być Twoimi problemami. Moje rozwiązania — mogą przysłużyć się także Tobie.

Zapraszam Cię do pracy ze mną przez te pięć tygodni. Nie chciałabym, abyś przeczytała tę książkę i odłożyła ją na półkę. To nie jest tego typu pozycja. Zależy mi, abyś potraktowała go, jak przewodnik.

Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z pracą nad własnym poczuciem wartości, będzie to dla Ciebie idealny wstęp do dalszego rozwoju.

Jeśli już budujesz swoją wartość, wierzę, że ta książka pozwoli Ci poczuć w sobie jeszcze większą moc, że stanie się uzupełnieniem Twojej dotychczasowej wiedzy albo inspiracją.

Będzie mi bardzo miło, kiedy po skończonej pracy z tą książką, napiszesz do mnie i zostawisz mi parę słów na jej temat — w wiadomości, na mojej stronie na Facebooku albo na stronie książki.

A teraz usiądź i rozpocznij swój pierwszy dzień pracy. :)

Tydzień 1, czyli o miłości do siebie

MOTYWACJA

„Ty, jak nikt we Wszechświecie, zasługujesz na swoją miłość”…

Nie zawsze w to wierzyłam — właściwie nie wierzyłam przez większość własnego życia. Wszystko, co robiłam, było ukierunkowane na zadowalanie innych. Ludzie mnie otaczający mieli naprawdę dobrze. Ja wtedy sama dla siebie się nie liczyłam, więc dlaczego inni mieliby traktować mnie, jak kogoś wartościowego?

Stawiałam siebie na samym końcu ogonka. Nie słuchałam siebie, zaciskałam zęby i szłam dalej tak, aby innym było dobrze.

A za każdym razem miałam z sobą samą coraz mniejszy kontakt…

Pamiętam, jak na studiach nie wyłączałam telefonu ani na chwilę, bo nigdy nie było wiadomo, kiedy ktoś zdecyduje się napisać do mnie sms z prośbą o przyniesienie moich notatek (które cieszyły się wielkim powodzeniem). Jestem typem skowronka, wstaję wcześnie, ale też wcześnie chodzę spać. Tymczasem studenci pisali do mnie w sprawie notatek koło dwudziestej drugiej czy dwudziestej trzeciej, gdy ja już spałam.

Pewnego razu zobaczyłam przed jednym z egzaminów, że każdy, dosłownie każdy, siedzący przed salą egzaminacyjną miał ksero moich notatek. Notatki pożyczyłam zaledwie kilku osobom…

Poczułam się w pewnym sensie dumna, ale z drugiej strony miałam dziwne wrażenie wykorzystania. Tylko chwilowe, bo zaraz potem stwierdziłam — ja, „siostra miłosierdzia”, jak nazywała mnie moja mama — że przecież przysłużyłam się innym i nie mam powodów do uczucia dyskomfortu.

Służenie mam we krwi. Ta książka to także moje służenie — wobec Ciebie.

Ale teraz służę z zupełnie innego powodu. Kiedyś robiłam to dlatego, żeby zdobyć uznanie wśród otaczających mnie ludzi i dlatego byłam zawsze na każde zawołanie.

Bywało, że płakałam, bo nie miałam czasu na zrobienie czegoś dla siebie (chyba że akurat nikt niczego ode mnie nie chciał), bywało, że dawałam siebie wbrew swojej woli, czując się potem jak totalny nieudacznik, nic nie warty śmieć. Tak było, a ja nie chcę niczego przed Tobą ukrywać.

Bo jak inaczej nazwać to, jak bardzo siebie nie szanowałam i pozwalałam na to innym?

Nie kochałam siebie. Nawet siebie nie lubiłam, bo targana emocjami nabywanymi od osób, z którymi akurat się spotykałam, miałam wahania nastrojów. Byłam kłótliwa, płakałam manipulując w tej sposób innymi, krzyczałam, popadałam w depresję…

Miałam siebie dosyć. Kiedy w 2006 r. spotykałam się z pewnym chłopakiem, który cierpiał na cyklofrenię, zaczęłam dostrzegać u siebie problemy, które byłam w stanie nazwać. Wtedy właśnie podjęłam decyzję o tym, że chcę nad sobą pracować i zmienić własną niechęć do siebie. Pomógł mi w tym o dziwo chłopak, który sam ze sobą miał problemy. Widząc to, co działo się z nim, patrzyłam na siebie i dostrzegałam rzeczy, których wcześniej nie potrafiłam rozpoznać.

Wybrałam się nawet do psychologa, do którego i on chodził. Ponieważ mi nie pomógł, poszłam do innego, ale również nie zostałam zrozumiana, a wręcz pomieszało się we mnie jeszcze bardziej. Wysyłali mnie do psychiatry, który, nie patrząc nawet na mnie, chciał po prostu wypisać mi leki.

Psycholodzy mi nie pomogli, dlatego postanowiłam sama sobie pomóc. Byłam bardzo zdeterminowana.

To była długa droga. Nie było wtedy praktycznych książek tego typu ani zbyt dużo dobrych warsztatów, które mogłyby mnie ukierunkować. Nie było webinarów, facebooka w Polsce chyba też nie było (przynajmniej mnie na nim nie było). Uczyłam się, czytając książki i wprowadzając konkretne zasady w swoim życiu. Przez te lata pokochałam siebie mocno, uwierzyłam, że jestem warta tego wszystkiego, czego pragnę, że jestem wartościową kobietą dokładnie taką, jaką jestem.

I dopiero wtedy, kiedy pokochałam siebie, mogłam pokochać szczerze inne osoby. Postawiłam wtedy granice.

To był trudny czas. Wiele osób odwróciło się ode mnie, bo nagle przestałam być na zawołanie. Bo zaczęłam mówić „nie”. Zmieniły się także relacje z moimi rodzicami, ale o tym później.

Wiele moich znajomych odeszło. Stara ja odeszła tak samo, jak ci znajomi. Ale zrobiliśmy miejsce na nowe znajomości, które pielęgnuję do dziś, na nową mnie, która dziś inspiruje wiele kobiet w ramach mojej działalności.

Przeszłam długą i bardzo trudną drogę. Popełniłam w tym czasie wiele błędów. Zamykałam się w sobie, czując potrzebę przeanalizowania siebie, jaką się stawałam, zastanawiając się, czy to jest faktycznie osoba, którą chcę się stać.

Nie byłam rozumiana przez osoby, które były wtedy blisko mnie. Zarzucano mi egoizm i egocentryzm. Zarzucano mi, że myślę tylko o sobie, a nie o innych. Bolało, ale czułam podskórnie, że tak musi być, że te osoby są zaskoczone miłością, jaką zaczęłam wyrażać wobec siebie samej. Potem przeczytałam, że to jest naturalny proces i najlepsze, co wtedy możesz zrobić, to po prostu to zaakceptować i iść dalej wyznaczoną przez siebie drogą.

Dziś kocham siebie i osoby, które przetrwały przy mnie, mogą się cieszyć moją miłością nie tylko do siebie, ale dużo pełniejszą i prawdziwszą miłością do nich samych. Taka jest nagroda za to, że podjęłam decyzję o swojej zmianie i trwaniu w niej, pomimo licznych problemów.

Jeśli chcesz o tym ze mną porozmawiać, napisz do mnie. Z chęcią Ci odpowiem, bo wiem, że moje doświadczenie jest inspiracją do zmiany dla wielu kobiet. Może będzie także dla Ciebie.

Pamiętaj najważniejszą zasadę — to Ty najbardziej zasługujesz na własną miłość. Od Ciebie zaczyna się cała miłość świata.

Żeby, mimo konfliktów czy różnicy zdań,

być wobec innych w porządku,

trzeba najpierw być w porządku wobec siebie.

Dominika Lebda

ĆWICZENIA

ZADANIE 1

Z poniższym szablonem pracuj przez cały miesiąc. W linijkach od 1 do 31 wpisz daty, a kwadraciki zakreśl, jeśli wykonałaś zadanie.

Twoje zadanie to powtórzenie sobie 10x każdego dnia „Kocham cię, (imię)”. Na głos. Patrząc sobie w oczy. Na koniec, kiedy powtórzysz to 310 razy, pomyśl, co czujesz po tej miesięcznej przygodzie i opisz swoje wrażenia.

Możesz skserować sobie ten szablon 12 razy i praktykować to ćwiczenie przez cały rok.

Dlaczego w ogóle proszę Cię o to? Bo wśród kobiet, z którymi pracowałam, zdecydowana większość nie potrafiła tego zrobić. Stawały przed lustrem i albo się śmiały same do siebie, kiedy miały powiedzieć sobie „Kocham cię”, albo nie przechodziło im to przez gardło. Były też kobiety, które zaraz po tym, jak te magiczne słowa wypłynęły z nich ust, rozpłakały się.

Ja też nie miałam lekko na początku. Z tym zadaniem zetknęłam się właśnie w 2006 roku i wpłynęło ono na mnie bardzo mocno. Ale zanim zdołałam je wykonać, zanim byłam w stanie wyznać sobie miłość, patrząc sobie w oczy, minęło bardzo dużo czasu…

Spróbuj. Zaobserwuj to, co się z Tobą dzieje. Może ciśnie Cię w gardle? Zastanów się wówczas, czy nie jest tak, że tłumisz w sobie swoje prawdziwe ja?

Czy przypadkiem nie jest tak, że chciałabyś czasem powiedzieć czy zrobić coś innego, ale tego nie robisz z obawy przed krytyką, wyśmianiem albo z jakiekolwiek innego powodu, który Cię umniejsza?

A może czujesz ucisk w splocie słonecznym, tuż pod sercem miedzy żebrami?

Jeśli energia przepływa przez Ciebie bez zakłóceń, czyli nie odczuwasz w tym miejscu ucisku, masz w sobie moc i siłę, aby realizować siebie w zgodzie ze sobą.

Ale zobacz, co się dzieje, kiedy zaczynasz odczuwać strach albo stres. Czujesz ucisk pod żebrami, dłonie zaczynają Ci się pocić i wyłącza Ci się Twój nowy ewolucyjnie mózg, a funkcjonuje jedynie ten gadzi, pierwotny. Jesteś nastawiona na ewentualną walkę, a na pewno na ratowanie siebie.

Czy wtedy jesteś w stanie rzeczywiście czuć się pewną siebie kobietą? Nie. Nie ma takiej możliwości, bo energia w Twoim splocie słonecznym została zablokowana. A zatem i Twoja moc i świadomość własnej wartości.

Spot słoneczny powiązany jest także z przewodem pokarmowym, co w momentach stresu także jest mocno odczuwane przez wiele osób.

Pomyśl, co się z Tobą dzieje, kiedy patrzysz na siebie i wyznajesz sobie miłość.

Który z powyższych objawów pojawia się u Ciebie?

A może doświadczasz czegoś zupełnie innego? Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz do mnie i opowiesz, jak przetrwałaś to zadanie. :)

ZADANIE 2

Wypisz 10 rzeczy, za które dziś jesteś sobie wdzięczna. Może to być związane z jakimś Twoim zachowaniem wobec innych, ale też zachowaniem wobec siebie samej, sugerującym szacunek i miłość do siebie. Może to być decyzja, którą sama podjęłaś, a która jest dla Ciebie oznaką miłości do siebie. Ty sama wiesz najlepiej, za co możesz być sobie wdzięczna.

My, Polki, mamy często taką tendencję, że jeśli wyrażamy wdzięczność, to jedynie komuś innemu, natomiast zupełnie nie widzimy, jak wiele zawdzięczamy same sobie.

Pamiętam jedną kobietę, z którą pracowałam jakiś czas temu. Miałam poczucie, że w żadnej z sytuacji życiowych nie była obecna ona sama. W jej mniemaniu wszystko, absolutnie wszystko zawdzięczała losowi lub innym, nawet jeśli, patrząc z boku, każdy wyraźnie widział, jak wielki był jej wkład w życie rodzinny i firmy, w której pracowała.

Na komplementy w jej stronę reagowała zmieszanym